|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:57:30 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Mozliwe... ale moze zeby się tego dowiedziec, potrzebna bylaby emisja kolejnego odcinka? |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:40:12 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Ciekawe, kto zabił Veronicę...
Zaskoczyła mnie reakcja Ricardo. Myślałam, że wiadomość o tym, że Francisco żyje będzie dla niego wielkim szczęściem.
Sposób w jaki zareagował świadczył o tym, że ich związek nie należał do zbytnio szczęśliwych... Nie wiem, coś mi się wydaje, że coś się za tym kryje. Wiem o tym, że Francisco źle traktował Ricardo, ale ten opowiadał, jak się dla niego poświęcał...
W każdym bądź razie sprawa jest dziwna. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:54:19 24-02-09 Temat postu: |
|
|
Kolejny odcinek jest w trakcie pisania, byłby już dzisiaj, ale musiałam popracowac na tamtym kompie. Wenę mam, więc powinien być najdalej jutro, o ile mi czas pozwoli.
Ricardo jest przygnębiony, sporo rzeczy się na niego zwaliło - w końcu jest oskarżony o morderstwo (znowu), Sonyę o mało co nie stracił, życia zresztą też ("walka" z żebrakiem), poza tym zraniło go zwątpienie przyjaciółki...A związek z Francisco nie był różowy...Ba, jak mógł być, skoro Rodriguez dowiedział się takich rzeczy (listy!), poza tym Francisco potrafił go pobić do nieprzytomności. A w jednym odcinku RR przypominał sobie, jak to Velasquez wcale nie był takim ideałem...
Rodriguez nie zapomniał, jak Francisco przyjął go do własnego domu i się nim zajął. I w sercu być może nadal go kocha. Ale...pamięta też złe chwile z ich związku...i sam fakt, że FV sfingował swoją śmierć - a ile lat RR po nim płakał i o tą śmierć się obwiniał... |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:20:38 25-02-09 Temat postu: |
|
|
Mimo wszystko, ja bym na jego miejscu inaczej zareagowała. |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:33:59 25-02-09 Temat postu: |
|
|
Chciałam coś napisać, ale nie mogę, bobym za duzo zdradziła . Zapraszam na odcinek 142!
-----------------------------------------------------------------
Odcinek 142
- Dokąd idziemy? - spytała po dłuższej chwili Sonya. Nie mogła znieść tego milczenia.
- Zastanawiam się właśnie. Czy Luis mógł udać się do swojej zastępczej rodziny?
- Możliwe, ale nie wiem, gdzie dokładnie oni mieszkają. Nie mam pojęcia, co się z nim stało po tym, jak się rozdzieliliśmy.
- To może być trudne - Ricardo zwolnił kroku. - Ten chłopak jest sprytny, zna mnóstwo kryjówek...z drugiej strony na pewno będzie chciał, żebyś go znalazła.
- W przeciwieństwie do ciebie - wyrwało się dziewczynie.
- Słucham? - Rodriguez nie był pewien, o czym mówi teraz córka Gregorio.
- Ja...- musiała dokończyć pod badawczym wzrokiem przyjaciela. - Ja...po prostu przypomniałam sobie, jak się przede mną ukrywałeś.
- Ach, o to ci chodzi. W tej chwili mamy dwa problemy. Musimy odnaleźć tego chłopca i samemu się ukrywać, nie tylko przed policją. Przynajmniej ja muszę się kryć - poprawił się po chwili.
Sonya od razu zauważyła, jak szybko Ricardo zmienił temat, ale postanowiła to przemilczeć. Zamiast tego spytała:
- Powiedziałeś "nie tylko przed policją". A przed kim jeszcze?
- Przed Francisco. Skoro on żyje, wie, że wyszedłem z więzienia, bo mu wszystko tak ślicznie opowiedziałaś. W takim razie na pewno skojarzy, że ktoś grzebał w sprawie Arochy. Nie mam pojęcia, jakie Velasquez ma kontakty, ale równie dobrze może już wiedzieć, że policja ma kasetę z nagraniem, na którym Francisco morduje Genaro. Jak sądzisz, co teraz zrobi? Owszem, będzie chciał ukryć fakt, że chodzi sobie spokojnie po tym świecie, więc nie będzie zwracał uwagi mundurowych. Ale przy okazji poszuka tego, kto - jak mu się w tej chorej głowie zapewne uroiło - jest winien całego zamieszania. Zgadnij, kogo wybierze na swoją ofiarę?
- Ciebie? - szepnęła Sonya, powoli zdając sobie sprawę z pewnych faktów.
- Dokładnie. Przez - wybacz mi, ale muszę to powiedzieć - twoją nieostrożność sprawiłaś, że kolejna osoba na tym świecie chce pozbawić mnie mojej nędznej głowy - tym razem jest to mój były partner.
- Przepra...
- Daj spokój - Rodriguez machnał ręką. - Po co mi twoje przeprosiny? Przecież wiem, że nie chciałaś mojej śmierci. Na widok żywego trupa każdy by na moment stracił wątek. Albo - jak było w twoim wypadku - panowanie nad językiem.
- Nie dokuczaj mi! Mówiłam już, że żałuję wszystkich tych chwil, w których w ciebie zwątpiłam.
- I jeszcze się na mnie zaraz obrazi - mruknął pod nosem Ricardo. - Wszyscy chcą mi zrobić krzywdę, wyglądam jak zmora z jakiegoś koszmaru, nie mam pojęcia, gdzie szukać Luisa, a na dodatek najbliższa mi osoba zaczyna się na mnie złościć.
- Nie złoszczę się! - zirytowała się Sonya i chciała coś jeszcze dodać, ale zorientowała się w dwóch rzeczach - po pierwsze w tym, że właśnie się złości. A po drugie, dotarło do niej, co powiedział mężczyzna - "najbliższa mu osoba". Ona. To o niej tak się wyraził!
- Naprawdę tak myślisz? - spytała za kilka sekund.
- Jak niby?
- Że jestem ci najbliższa?
Do tej pory szli dość wolno, pogrążeni w rozmowie i zastanawianiu się nad dalszym postępowaniem, tym razem przystanęli na uboczu - nie mogli chodzić głównymi ulicami ze względu na policję.
- A nie jesteś? Przecież nie licząc mojego ojczulka, który mnie nienawidzi, siostry, której nie znam i byłego partnera, który wstał z grobu i chce mnie prawdopodobnie zabić, nie mam nikogo. A z tego, co widzę, ty nie tylko jesteś po mojej stronie, ale i - jako jedyna - nie chcesz mi zrobić żadnej krzywdy.
- Dobrze wiesz, jakim uczuciem cię darzę. I nigdy nie zadałabym ci bólu w żaden sposób. Wiem, co się stało w domu Abreu i bardzo mi przykro, że nadal się o to gniewasz. Może kiedyś znów odzyskam twoje zaufanie i przyjaźń.
- A kiedy je straciłaś, moja panno? Sonyu...Przyznam, że odkąd powiedziałaś mi o wszystkim, czułem się...sama wiesz, jak. Było mi przykro, że nawet ty przez moment myślałaś o mnie tak, jak wszyscy ludzie, których wcześniej spotkałem na swojej drodze. Ale przeżyłem to tak mocno tylko dlatego, ze jesteś dla mnie bardzo ważna. Miałbym zerwać przyjaźń z kimś, kto przeciwstawił się całemu światu właśnie dla mnie? Kto kazał mi żyć i wręcz na mnie nakrzyczał, kiedy w więzieniu oczekiwałem na rozprawę mającą mnie zaprowadzić na krzesło elektryczne? Ty jako jedyna walczyłaś o mnie w każdej chwili naszej znajomości. Jedynie ciebie obchodzi mój los. Gdybym moje serducho nie biło w inną stronę, już dawno bym ci się oświadczył i drżał, czy taki anioł mnie przyjmie.
- Nie żartuj sobie ze mnie - odpowiedziała mu bardzo cicho Sonya, ale w swojej wypowiedzi zawarła tyle nadziei, że Ricardo poczuł skurcz w sercu.
- Nie żartuję ani trochę. Jak widzisz, nie możesz się ode mnie odczepić - obiecałem ci, że będziesz mieć spokój, ale coś mnie ciągnęło do tego drzewa, jakbym wiedział, że cię tam znajdę. Mogę coś tam mamrotać pod nosem jak szaman indiański, mogę nawet trochę ponarzekać, ba, zdarza mi się czasem pozłościć, ale to tylko przez chwilę. I nigdy nie zapomnij o jednej rzeczy - nie ma na świecie takiej siły, która zabiłaby naszą przyjaźń. Przysięgam ci to. Hej, a to co za łezki?
- Nie przejmuj się - Sonya pociągnęła nosem. - To mi się zdarza. Takie tam...wzruszenie. Lepiej...lepiej...obejmij mnie, proszę.
- Wedle życzenia - uśmiechnął się szeroko Rodriguez, po czym z radością spełnił życzenie przyjaciółki. - I wiesz co? - dodał potem prosto do jej ucha. - Nie powiedziałem jeszcze najważniejszego. Nie zamierzam nigdy więcej znikać w taki, ani w żaden inny sposób. Mam nauczkę, rozstanie z tobą za bardzo boli. Więcej taki głupi nie będę i póki zamierzasz się do mnie przyznawać, możesz liczyć na moją obecność u twego boku.
- W takim razie będziesz blisko do końca mojego życia - powiedziała stanowczo córka Gregorio.
- Wedle rozkazu! A teraz znajdźmy tego nieposłusznego uciekiniera - twoja bliskość uruchomiła mój skostniały mózg i wpadłem na pomysł, gdzie Luis może być - sądzę, że poszedł do swojej chatki, tam, gdzie dawniej mieszkał z Antonio. Gotowa na wycieczkę?
- Oczywiście! - zameldowała się Sonya i wskazała drogę. Wiedziała, gdzie znajduje się budynek, bo Luis często jej o nim opowiadał. Szkoda, że sama na to nie wpadła - ale z drugiej strony gdyby od razu sie tam udała, nie spotkałaby swojego przyjaciela...
Gustavo spojrzał przenikliwie na Carlosa, ale tak, by nie stracić z oczu Luisa.
- Proszę, proszę, dzieciom kradnie się dach nad głową - zadrwił przestępca. - Wejdź, wejdź, chłopcze, rozgość się, pogadamy sobie - Gustavo zwrócił się ponownie do dwunastolatka, nie zważając na wściekłą minę Santa Marii.
Lusi nie był głupi i mimo że nogi kazały mu jak najszybciej stąd uciec, powstrzymał się od tego głupiego kroku i wszedł do środka. Wiedział, że gdyby nie posłuchał mówiącego, leżałby już teraz z kulką w plecach.
- Skoro już sie wygodnie rozsiadłeś, pozwól, że przedstawię ci resztę ekipy - to jest Manolo, ten ponurak w tle to Pedro, ja jestem Gustavo, a tam siedzi panienka Gloria, lekareczka. Widać, że mądry z ciebie chłopak, toteż nie musimy chyba ukrywać, że właśnie udała nam się fantaastyczna ucieczka z więzienia pod moim przewodnictwem.
- Nie, proszę pana - odparł Luis. Już kombinował, jak pomóc Glorii i przy okazji samemu stąd zwiać. Przecież znał to pomieszczenie tak dobrze i wiedział, co kryje się w różnych kątach - o ile żebracy nie wynieśli już wszystkiego wcześniej.
- Dobrze. Wypada ci podziękować, bo znaleźliśmy tutaj mnóstwo jedzenia - starego co prawda, ale było. Powiedzmy, że nie wypalił nam transport, ale tym się nie martw, facetowi odpowiednio się odwdzięczę. - Gustavo zagryzł zęby.
Istotnie. Cała piątka miała dobiec - a w zasadzie czwórka, bo z początku nikt nie wiedział, że dołączy do nich zakładniczka - do pewnego miejsca, gdzie będzie czekał na nich samochód. Jednakże kierowca wystraszył się konsekwencji i jedyne, co uciekinierzy ujrzeli, to smród spalin pozostawionych po odjeżdżającym im praktycznie sprzed nosa wozie. Dlatego ukryli się tutaj - traf chciał, że akurat w dawnym domu Antonio i Luisa de La Vega.
- Ale, ale - szef grupy wrócił do porzuconego tematu - mówiłeś, że Carlosik zniszczył ci życie. Coś tam słyszałem, ale nie znam szczegółów. Mógłbyś mi więcej opowiedzieć?
- Z przyjemnością.
Chłopak doszedł zaledwie do połowy, nim Santa Maria zerwał się z okrzykiem:
- Mógłbyś przestać zmyślać? Dobrze wiesz, że nie zrobiłem nic złego! Jak własny syn może opowiadać takie bzdury o swoim ojcu!
- Chwileczkę - przerwał rodzącą się awanturę Gustavo. - Ten palant jest twoim ojcem, Luis?
- Owszem - mruknął niezadowolony chłopak. - Moja matka miała chyba przypływ głupoty i zadała się z nim, będąc - jak już mówiłem - żoną Antonio.
- Ach, tak - odrzekł Gustavo. - W takim razie mamy tu małe rodzinne spotkanie. Jaka szkoda, że się nie lubicie, bo już miałem ci coś zaproponować.
- Co takiego?
- A nie, nic, chłopcze, jeszcze gotów jesteś nam przeszkodzić. Udaj się teraz łaskawie pod ścianę, tylko nie za blisko pani doktor, żebyś czasem czegoś nie kombinował, a ja się chwilkę zastanowię, którego z was zabić - Carlosa, czy ciebie. Co proponujecie chłopcy? - zwrócił się do Pedra i Manolo. - Dajemy któremuś z nich w łeb? Jeden musi zginąć - chłopak nas widział, więc jest niebezpieczny. Z drugiej strony jeśli pozbędziemy się jego tatuśka, Luis będzie nam wdzięczny i może nam pomoże. Co wy na to? Głosujemy?
- Ja jestem za zabiciem chłopaka - odezwał się Fernandez. - Santa Maria to mimo wszystko facet, może nam się jeszcze do czegoś przydać, a Luis to tylko mały gówniarz.
- Rozumiem - skinął łaskawie głową Gustavo. - A ty, Pedro, którego z nich wysyłasz na śmierć? Pamiętajcie, że ja też mam swoje zdanie, więc remisu na pewno nie będzie! Z tym, że jeśli wynik będzie dwa do jednego, to się może zastanowię nad sposobem ukatrupienia ofiary...jeśli jednak będzie aż trzy do jednego, zaznaczam, że pobawię się trochę, nim wykończę nieszczęśnika. Pedro?
Koniec odcinka 142 |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 6:04:43 25-02-09 Temat postu: |
|
|
Czyli Ricardo jednak wiedział o tym, że Francisco nie żyje?
Jakoś nie jest zadowolony z tego, że on żyje.
Carlos nie może dopuścić do tego, żeby Ci więźniowie zabili Luisa:( |
|
Powrót do góry |
|
|
mili~*~ Mistrz
Dołączył: 24 Gru 2007 Posty: 12296 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 17:42:20 25-02-09 Temat postu: |
|
|
Ach super odcinek Ach ja bym jednak chciała zeby między Sonya a Ricardo zrodziła sie prawdziwa miłośc tez z jego strony Bo Sonyi cięzko być tylko przyjaciółka
Ale odcinek super xD I ciekawe kogo zabiją... moze zagłosują na Luisa a Carlos będzie chciał gi ratowac... Oby |
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:11:01 25-02-09 Temat postu: |
|
|
Ja się coś boję, że Carlos chcąc uratować Luisa sam zginie... |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 3:19:55 26-02-09 Temat postu: |
|
|
Bloody napisał: | Czyli Ricardo jednak wiedział o tym, że Francisco nie żyje? Jakoś nie jest zadowolony z tego, że on żyje. Carlos nie może dopuścić do tego, żeby Ci więźniowie zabili Luisa:( |
Oczywiście, że Ricardo wiedział o śmierci Francisco, bo był przy tym - pamiętaj, jak Velasquez zginął. To znaczy my już wiemy (i część naszych bohaterów też , że ta śmierć była sfingowana. I pewnie RR były bardzo zadowolony, gdyby Francisco wrócił inaczej, np. po jakimś zniknięciu, albo cudownie ocalał, a nie okazałoby się, że tyle lat robił biednego RR w konia, a teraz jeszcze prawdopodobnie będzie go chciał zabić...
Carlos chce się porozumieć z synem - gorzej, że odwrotnie nie za bardzo.
mili~*~ napisał: | Ach super odcinek Ach ja bym jednak chciała zeby między Sonya a Ricardo zrodziła sie prawdziwa miłośc tez z jego strony Bo Sonyi cięzko być tylko przyjaciółka
Ale odcinek super xD I ciekawe kogo zabiją... moze zagłosują na Luisa a Carlos będzie chciał gi ratowac... Oby |
Chyba jednak z tą miłością nie za bardzo się da . A Sonyi jest bardzo ciężko, oj tak... A nie boisz się, że Carlos zginie podczas ewentualnej próby pomocy Luisowi?
Lilibeth napisał: | Ja się coś boję, że Carlos chcąc uratować Luisa sam zginie... |
Bardzo możliwe... |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 6:14:55 26-02-09 Temat postu: |
|
|
Sorki, nie wiem, czy powinnam komentować Twoją telkę o 5 rano.
Chodziło mi o to, że Ricardo wiedział, że Francisco żyje
Ostatnio zmieniony przez Bloody dnia 6:15:11 26-02-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Bluebelle Generał
Dołączył: 04 Wrz 2008 Posty: 8908 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:16:54 26-02-09 Temat postu: |
|
|
Oj Aga dzięki Już myślałam, że Ricardo z żalu, bedzie oschle traktował Sonyę A tu proszę kompelment "najbliższa mi osoba" Super odcinek.
Biedny Luis wpakował się po uszy ;( Też mi się tak wydaje, że stanie na tym, iż będą chcieli zabić Luisa, a Carlos będzie próbował go ratować i sam przy tym zginie. Sama nie wiem czy będzie mi żal czy nie? |
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFalcon Arcymistrz
Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:22:50 26-02-09 Temat postu: |
|
|
Bloody napisał: | Sorki, nie wiem, czy powinnam komentować Twoją telkę o 5 rano.
Chodziło mi o to, że Ricardo wiedział, że Francisco żyje |
Czemu by nie? . Ależ RR o niczym nie wiedział...dopiero Sonya mu powiedziała.
Bluebelle napisał: | Oj Aga dzięki Już myślałam, że Ricardo z żalu, bedzie oschle traktował Sonyę A tu proszę kompelment "najbliższa mi osoba" Super odcinek.
Biedny Luis wpakował się po uszy ;( Też mi się tak wydaje, że stanie na tym, iż będą chcieli zabić Luisa, a Carlos będzie próbował go ratować i sam przy tym zginie. Sama nie wiem czy będzie mi żal czy nie? |
A myślisz, że by potrafił ją oschle traktować? . A nawet, jeśli, to ile by wytrzymał 5-10 minut? .
Bardzo możliwe, jak już mówiłam . Ale zastanawia mnie jedno - przecież do tego samego budynku idą Sonya i Ricardo - nikt nie stawia, że któremuś z nich coś się stanie? |
|
Powrót do góry |
|
|
Bloody Wstawiony
Dołączył: 23 Lut 2007 Posty: 4501 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:10:42 26-02-09 Temat postu: |
|
|
Dlatego, że jestem zaspana i piszę głupoty.
Ricardo coś tak mówił, jakby o tym wiedział... Ale dokładnie nie pamiętam, odcinek czytałam parę dni temu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Bluebelle Generał
Dołączył: 04 Wrz 2008 Posty: 8908 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:37:58 26-02-09 Temat postu: |
|
|
Aguś ja nie przewiduję, że im coś się może stać ;( qrcze nawet przez myśl mi nie przeszło, że może istnieć taka ewentualność. Do następnego odcinka to chyba oszaleję |
|
Powrót do góry |
|
|
Lilijka Mistrz
Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 15:02:39 27-02-09 Temat postu: |
|
|
Zakonczylas w takim momencie, ze przydalby się nowy odcinek Pomrzemy tu z niepewnosci ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|