Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Celestial - Niebiańsko
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Goda
Detonator
Detonator


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 486
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:15:58 29-09-08    Temat postu:

Jejku, mam wrażenie, że czytam historię zupełnie innych ludzi...
Wydają się tacy inni... i rozumowanie Alana. Nigdy bym go o to nie podejrzewała! Wyrażał się o niej jak o najbrzydszej i najbardziej zaniedbanej. I ten tekst, że była niewarta dla jego obrączki?
Jeju!
Zamurowało mnie.
Nic więcej nie dodam.
Ewentualnie prośbę o kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pesti69
King kong
King kong


Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: LBN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:35:33 29-09-08    Temat postu:

Niewątpliwie Alan bardzo się zmienił, albo tylko udaję... Ten Alan, kompletnie nie przypomina tego, który kochał Eli do szaleństwa i był skłonny jej dać wszytsko, nie bał się niczego.... Ale elizabeth też się zachowała nie wporządku, związek opiera się na zaufaniu, a tego jej tu zabrakło....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meg
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5914
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Zielona Góra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:43:54 29-09-08    Temat postu:

Gdzie jest dawny Alan i dawna Elizabeth?
Kim są Ci ludzie, bo na pewno nie tymi zakochanymi z przed kilku lat.
Nie wierzę, że aż tak mogli się zmienić.
Gio nie mogę się pogodzić z tym,iż już go nie ma
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tinkerbell
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 3933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:17:04 30-09-08    Temat postu:

Bardzo żałuje że nie ma już Gio:(
Nie poznaję Elizabeth,,zupełnie nie przypomina tej odważnej przebojowej dziewczyny pewnej siebie sprzed kilku lat..Alan też zmienił się nie do poznania. Ciekawe jak potoczą się ich losy, czy oboje wybaczą sobie.czekam na new:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:27:30 30-09-08    Temat postu:

Odcinek 7
Całkowicie skonfundowana tym powitaniem Elizabeth tylko wpatrywała się ze zdumieniem w Riccarda.
– Przecież wiesz, po co przyszłam.
– Skąd mógłbym wiedzieć?
– Przysłałeś mi tę gazetę – przypomniała mu Elizabeth napiętym głosem.
– No i co z tego?
– Więc oczywiście zaraz tu przyszłam. Alan roześmiał się cicho, z rozbawieniem, a jednak Elizabeth przebiegł dreszcz.
– Oczywiście? Czy zechciałabyś mi wyjaśnić, dlaczego ta twoja wizyta, na którą zresztą wcale cię nie zapraszałem, jest taka oczywista? Rozpoznając znane jej już niebezpieczne napięcie w atmosferze, Elizabeth wystraszyła się. Sama była za bardzo otwarta i szczera, by potrafić zrozumieć mroczny, skomplikowany charakter Alana. Dla niej ich spotkanie było wyjątkowo ważne.
– Proszę cię, nie bądź taki. Nie zachowuj się tak, jakby to była jakaś gra.
– Nie wyciągaj nieuzasadnionych wniosków. Nie siedzisz w mojej głowie i nie masz pojęcia, o czym myślę.
– Wiem, że jesteś bardzo, ale to bardzo zły na mnie...
– Mylisz się – przerwał jej Alan. – Długotrwała złość jest bezproduktywna.
Elizabeth była zbyt zraniona, by powstrzymać słowa, które wydarły jej się z ust.
– Rozumiem, dlaczego mnie nienawidzisz i obwiniasz o wszystko, co poszło źle... Zasłużyłam sobie na to – przyznała pokornie.
– Nie marnuj mojego czasu na takie wyznania – warknął Alan.
Elizabeth uniosła smutne oczy na jego twarz,w której widoczna była siła. Chciała, by jej wysłuchał i uwierzył, że jest szczera.
– Słowo ,,przepraszam’’ nie oddaje tego, co czuję, i może w tej sytuacji jeszcze bardziej cię zirytuje, ale muszę to powiedzieć...
– Dlaczego? Nie interesują mnie twoje przeprosiny.
– Przysłałeś mi gazetę... – znowu mu przypomniała, ale tym razem cicho, nieśmiało.
Alan wzruszył ramionami gestem wielkopańskiej obojętności.
W ciszy, która zapadła, Elizabeth wzięła głęboki oddech i spróbowała jeszcze raz.
– Chciałeś, bym wiedziała, że niesprawiedliwie cię osądziłam. Chciałeś, żebym zobaczyła dowód twojej niewinności.
– A może chciałem, żebyś się skręcała ze wstydu? – zasugerował Alan jedwabistym głosem.
– Albo może moja duma wymagała, bym miał ostatnie słowo? Ale jakakolwiek była moja motywacja, teraz to już nie jest ważne.
– Oczywiście, z˙e jest ważne! – Elizabeth nie mogła już dłużej powściągać swoich wrzących emocji.
– Jasmine Bailey zniszczyła nasze małżeństwo...
– Nie – przerwał jej Alan ze śmiertelnym spokojem. – Cały zaszczyt za to dokonanie przypada tobie. Gdybyś mi ufała, nadal bylibyśmy razem.
Elizabeth cofnęła się o krok, jakby ją uderzył.
– To nie takie proste.
– Moim zdaniem tak właśnie jest.
– Ale pozwoliłeś, żebym odeszła! – krzyknęła Elizabeth w rozpaczy. – Jak bardzo próbowałeś mnie przekonać, że ta okropna kobieta kłamie?
– Winny, dopóki nie udowodni niewinności...
W ten sposób tłumaczysz sobie to, co zrobiłaś?
Zrzuciłaś trud dostarczenia dowodu na mnie. Ale
nie było sposobu, by udowodnić, że ta Bailey wymyśliła sobie całą historię.Tamtej nocy i we wszystkie noce tamtego tygodnia na jachcie spałem sam, ale tylko ja wiem, że to prawda – powiedział Alan
ponuro. – Takie kobiety jak ona polują na bogatych mężczyzn. Wiedziałaś o tym, gdy za mnie wychodziłaś.I pierwszą linią obrony naszego małżeństwa powinna być twoja wiara we mnie, a ty
zawiodłaś już na samym początku. To ty sprowokowałaś mnie abym się w Tobie zakochał, ty podając się za Libby zaczełaś naszą historię i ty ją zakończyłaś.
– Może miałabym do ciebie większe zaufanie, gdybyś bardziej energicznie zaprzeczał! – krzyknęła Elizabeth. Przerażał ją ten brak wszelkich uczuć i całkowita obojętność Alana.– Ale ty byłeś zbyt
dumny, by próbować mnie przekonać.
– Daj już spokój. Twoja wizyta stawia nas oboje w niezręcznej sytuacji.
– Nie pozwolisz, bym cię przeprosiła, prawda? – szepnęła Elizabeth.
Była taka prostolinijna, taka rozpaczliwie naiwna. Sama prosiła się o kłopoty. Gdy się z nią żenił, obiecał sobie, że będzie ją chronił od wszelkiego zła. Ale nie wyszło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tinkerbell
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 3933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:54:30 30-09-08    Temat postu:

Jaka kamienna postawa...Elizabeth wyzbyła się całej dumy dla miłości, żeby go przeprosić a on jest zimny jak lód..jak się zachowa w następnym odcinku? to bardzo mnie nurtuje co on zrobi..
czekam na new. Bardzo mi się odcinek podobał
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meg
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5914
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Zielona Góra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:17:07 30-09-08    Temat postu:

Alan jest zimny, okrutny i bezwzględny w doborze słów. Kim jest ten człowiek? Ja nie wierzę, że to jest jedna i ta sama osoba, nie wierzę. Mężczyzna stał się tyranem, rani kobietę, którą prawdziwie kocha. Powoli tracę do niego sympatię jaką zyskał na początku ich poznania.
Odcinek bolesny jak dal mnie.
Pozdrawiam i czeka na new ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AnahiGiovannaMia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 21 Wrz 2008
Posty: 890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: mexico
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:45:52 01-10-08    Temat postu:

piękna tela
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bronislawa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 89
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:27:36 04-10-08    Temat postu:

Kiedy new nie moge sie juz doczekac
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maite Peroni
Idol
Idol


Dołączył: 03 Kwi 2008
Posty: 1320
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:48:11 05-10-08    Temat postu: Odcinek 8

W pewnym momencie słońce oświetliło jej wzburzoną twarz. Delikatna, mleczna cera, wielkie, zielone oczy o głębi i blasku szlachetnych kamieni, wrażliwe usta, miękkie i czerwone jak świeże wiśnie. Jego ciało zareagowało z przyprawiającą o furię nagłością.
Elizabeth chyba to wyczuła, bo nieostrożnie zapatrzyła się w jego mroczne, złociste oczy. Cała zmiękła, zrobiło jej się gorąco, osłabła, w głowie jej się kręciło od tej jego agresywnej męskości. Ale te złote oczy o rzęsach tak samo czarnych i gęstych jak jej syna przymknęły się na chwilę i Alan z wyrachowanym chłodem cofnął się.
– Nadal nie wiem, po co tu przyszłaś – powiedział przerażająco obojętnym tonem.
– Wiesz. Dobrze to wiesz – szepnęła w napięciu.
Policzki miała gorące i zarumienione. Usiłowała się opanować, nie chciała, by zauważył, w jaki upokarzający sposób zareagowała na jego bliskość.
– Nie chcę rozmawiać na ten temat – uciął Alan. – Może zamiast tego powiesz mi, jak się miewa Marco?
Elizabeth zamrugała, a potem napięcie i niepokój na jej twarzy ustąpiły słodkiemu, rozkochanemu uśmiechowi.
– Doskonale. Wiesz, tak szybko się wszystkiego uczy...
Ten uśmiech tylko wzmógł gniew Alana.
– Nie. Ja tego nie wiem.
– Słucham? – Elizabeth nie zrozumiała. Miała nadzieję, ze opowiadając mu o ich synu, jedynym wspólnym elemencie ich życia, zdoła choć trochę ocieplić atmosferę.
– Powiedziałem, ze nie wiem,jak szybko Marco się uczy. A nie wiem tego, bo nie widuję mojego syna wystarczająco często, by to ocenić. Zawsze gdy mam okazję go zobaczyć, już umie coś nowego.
Elizabeth zadrżała, słysząc to lodowate wyjaśnienie.
– To chyba naturalne.
– Oczywiście nie przyszło ci do głowy, ze nie widziałem jego pierwszego uśmiechu, pierwszego kroku, nie słyszałem, jak wypowiada pierwsze słowo.
W oczach zakręciły jej się łzy, które zdołała jakoś powstrzymać.
– Powinienem chyba być bardzo szczęśliwy, ze mnie w ogóle poznaje, gdy się widzimy – dodał Alan tym samym zimnym tonem.
Po raz pierwszy Elizabeth była świadkiem gorzkiego żalu Alana i zrozumiała, jak dotkliwie musiał odczuwać to, ze został pozbawiony uczestniczenia w najważniejszych chwilach życia swojego syna. Jak więc mogła go winić za tę wrogość wobec siebie? Ale z drugiej strony zdziwiło ją, że zachowuje się jak czuły ojciec. Tego się po nim nie spodziewała. Jednym z jej najbardziej przykrych wspomnień była reakcja Alana na wiadomość, ze będą mieli dziecko.
– Nie wiem, co powiedzieć – szepnęła.
– Tylko bardzo cię proszę, oszczędź mi tych frazesów, które się wypowiada przy takich okazjach.A teraz, zanim wyjdziesz, czy jest jeszcze coś, co chciałabyś omówić?
Elizabeth z trudem zebrała myśli. Przygnieciona ciężarem winy i nieznośnym żalem przypomniała sobie obietnicę, którą tak niechętnie złożyła.
– Pieniądze... – wykrztusiła.
Alan spojrzał na nią ze zdziwieniem.
Elizabeth zaczerwieniła się i zawstydzona przestępowała z nogi na nogę.
– To znaczy, w tej chwili jest mi trochę trudno. Ale jestem całkowicie świadoma, ze to była moja decyzja,by po separacji przyjmować od ciebie tylko minimalną pomoc...
– To nie była separacja. Ty po prostu odeszłaś. Elizabeth zacisnęła zęby. Nie chciała, by jej to przypominał, nie chciała tez wspominać, jaka była pewna, ze sobie poradzi bez jego bogactwa.
– Sytuacja się zmieniła. Miałam w tym roku pisać książkę i na wydziale zgodzono się, bym wzięła mniej godzin pracy. Niestety wydawca uznał, ze temat jest za bardzo ezoteryczny dla zwykłej publiczności i zrezygnował.A na pełny etat będę mogła wrócić dopiero w przyszłym roku akademickim.
– Przypuszczam, że nie rozmawiałaś więcej z wydawcą? Elizabeth obojętnie potwierdziła. Teraz zaprzątała ją o wiele ważniejsza sprawa.Jak w ciągnął ją w dyskusję o sprawie tak odległej od emocji, które nią wstrząsały?
– Moi prawnicy skontaktują się z twoimi i zawrą odpowiednie porozumienie.To żaden problem.Czy dlatego skorzystałaś z okazji,by przybiec tu z gorącymi przeprosinami?
– Oczywiście, ze nie...
– Może sądziłaś, że jestem zbyt wielkim łajdakiem, by ci pomóc? – spytał Alan pogardliwie.
– Nie! – Ale jej duma bardzo ucierpiała. Była pewna, że sobie poradzi, a teraz musi go prosić o pomoc finansową.
– Mimo że to nie ja byłem winien rozpadu naszego małżeństwa, nigdy nie byłem skąpcem. To ty odrzuciłaś mi moją hojność w twarz. Mam pełne prawo łożyć na utrzymanie mojego syna, ale przez twoje egoistyczne nieprzejednanie mogę dawać tylko drobne sumy. Dać ci od razu czek?
– Alan, naprawdę nie po to tu przyszłam.
– Jednak motyw finansowy ma o wiele więcej sensu niż cokolwiek innego – zadrwił Alan.
– Nie przyszłam tu po pieniądze! Tak trudno ci przyjąć, że wyznanie Jasmine Bailey poruszyło mnie do głębi?
– Ach, w to bez trudu uwierzę. Kto lubi się dowiadywać, że był w błędzie? Nie rozumiem tylko, dlaczego uznałaś, że musisz osobiście podzielić się ze mną swoimi odczuciami. Przecież właściwie już jesteśmy rozwiedzeni.
– Nie mów tak!
– Taka jest prawda. Nasze małżeństwo już nie istnieje. Umarło i jest pogrzebane w ziemi tak głęboko, że nigdy już nie dojdzie do niego światło dnia. Jedynym świadectwem, że istniało, jest metryka urodzenia naszego syna. Obudź się wreszcie i przestań udawać Śpiącą Królewnę!– zadrwił słodziutkim głosem. – Minęły dwa lata. Ledwo pamiętam
czas, który z tobą spędziłem. Zresztą byliśmy razem krócej, niż trwa nasza separacja.
Elizabeth pragnęła już tylko skulić się w jakimś kąciku i umrzeć. Słowa Alana ugodziły ją jak nożem prosto w serce. Ona pamiętała każdą chwilę ich małżeństwa tak, jakby to było wczoraj. Zbladła. Alan pomyślał, że zaraz zemdleje. Czy był dla niej zbyt okrutny? Na pewno nie. Powiedział po prostu prawdę, pokazał, że jej zachowanie było niemądre i nieracjonalne. Mimo to poprosił,by usiadła, a gdy odmówiła, zaproponował jej drinka.
Uniosła na niego wzrok, a w jej oczach była rozpacz z powodu utraty tego, co miała.
– Nie chcesz, bym ci mówiła, jak bardzo żałuję, bo nie możesz mi przebaczyć – szepnęła. – Rozumiem to. Sama też nie mogę sobie przebaczyć. Poruszony intensywnością jej żalu Alan wcisnął jej w ręce szklaneczkę brandy.
– Wezwę ci limuzynę. Przyjechałaś tu pociągiem?
– Tak, ale nie potrzebuję limuzyny. – Wypiła kilka łyków, alkohol przepłynął przez jej wyschnięte gardło i rozlał się w żołądku jak płynny ogień. Gdy przyglądał się jej z rosnącą fascynacją, Elizabeth dopiła brandy,jakby to była woda,i na oślep ruszyła do drzwi. Była tak pogrążona w myślach, ze wpadła na krzesło i musiała chwycić za oparcie,by odzyskać
równowagę.
– Nalegam, byś pojechała na stację limuzyną – powiedział.
– Nie muszę już słuchać, na co nalegasz. – Elizabeth uniosła wysoko głowę, wyprostowała ramiona. ,,Nasze małżeństwo już nie istnieje. Umarło i jest pogrzebane w ziemi tak głęboko, z˙e nigdy już nie dojdzie do niego światło dnia’’.
– Libby, bądź rozsądna.
To zdrobnienie zabolało ją jak użądlenie pszczoły –z początku ból był niewielki, ale narastał, coraz bardziej i bardziej, aż stał się nie do wytrzymania. Na oślep wyszła z gabinetu i ruszyła przez hol. Przypominała sobie chwile, gdy tak ją nazywał.
,,Libby, nie marudź’’, mówił, gdy prosiła go, by spędził z nią chociaz jeden wieczór w tygodniu. Jeden wieczór, w który byliby sami, zamiast iść na przyjęcie, albo gdy pracował tak długo, z˙e w końcu zasypiała sama. ,,Czas na siedzenie w domu jest wtedy, gdy się ma dzieci, a my na szczęście ich nie mamy’’, mówił.
,,Libby, zapach twojej skóry doprowadza mnie do szaleństwa’’, mruczał, całując ją na dzień dobry.
,,Libby... życie będzie dla ciebie takie słodkie, teraz gdy masz mnie’’, obiecywał w noc poślubną, a ona ślepo mu wierzyła.
Na ulicy zobaczyła swoje odbicie w szybie i roześmiała się ponuro. Jak zwykle nie przyszło jej nawet do głowy zastanowić się, jak wygląda. Gdy porzuciła Alana, uznała, ze wszelka frywolność jest juz całkowicie zbędna. Ale teraz się przeraziła. W tej workowatej garsonce wyglądała fatalnie. Co pomyślał o niej Alan, zawsze otoczony seksownymi kobietami? Powinna była się dla niego lepiej ubrać. Moze wtedy by jej wysłuchał.
– Signora Lozano?
Elizabeth spojrzała ze zdziwieniem w kierunku, z którego dochodził głos. Roberto, kierowca Alana, trzymał dla niej otwarte drzwiczki długiej, lśniącej limuzyny. Zaczerwieniła się. Co on sobie pomyślał, gdy tak stała przed szybą i przyglądała się sobie! Poczuła się jakoś dziwnie. Moze jednak lepiej skorzystać z samochodu. Wsiadła, ale nie zwracała uwagi, gdzie jedzie. W uszach rozbrzmiewały jej słowa: ,,Nasze małżeństwo umarło, jest pogrzebane głęboko pod ziemią’’. Tak powiedział. Zachowywał się lodowato, nie zainteresowało go nic, co mówiła, i tylko marzył,by wreszcie sobie poszła. Wyprostowała się, jakby ktoś wbił jej szpilkę w ciało. Ona, gdy tylko jej duma została zraniona, zrezygnowała. Zawstydziła się. Trzy lata temu walczyła o niego. Czy potrafi zdusić dumę i spróbować przekonać Alana, ze ich małzeństwo ciągle jeszcze ma szansę przetrwania? Nie musiała się długo zastanawiać. Przez te dwa lata bez Alana czuła się tylko na pół zywa.
Limuzyna dojeżdżała juz do dworca.Elizabeth sięgnęła po torebkę i zauważyła na spódnicy plamy po lodach,o których całkiem zapomniała. Zanim wróci do Alana, musi sobie kupić jakąś sukienkę. On osądzał ludzi po tym, jak wyglądają. Trochę czasu zajęło jej znalezienie sklepów,a jeszcze więcej wybranie czegoś pasującego. Aż sztywna z niechęci, bo nienawidziła skupiać na sobie ludzkich spojrzeń, kupiła niebieską sukienkę z bufiastymi rękawami zakończonymi falbanką. Alan
lubił, gdy nosiła ubrania w jasnych kolorach.
Wezwała taksówkę i pojechała do eleganckiej dzielnicy, gdzie Alan miał teraz dom. Elizabeth wiedziała o tym, bo zdjęcia tej georgiańskiej rezydencji ukazały się w modnym magazynie i Bernice zwróciła uwagę na artykuł. Cała spięta wysiadła, myśląc tylko o tym, co powie Alanowi. Ktoś ją zawołał. Zdumiona rozejrzała się i zobaczyła wycelowany w siebie aparat fotograficzny. Fotograf wołał, by stanęła, żeby mógł zrobić więcej zdjęć. Inni, wykrzykując pytania, już do niej biegli. Przez sekundę stała jak sparaliżowana,a potem opuściła głowę, pobiegła do drzwi domu i nacisnęła dzwonek.
Paparazzi stłoczyli się wokół niej tak, że ledwo mogła oddychać.
– Pani Lozano, jak się pani czuje po wyznaniach Jasmine Bailey?
– Widziano dziś panią w biurze pani męza.–Pod usta podsunięto jej dziesiątki mikrofonów, aparaty pracowały z cichym szmerem. – Czy to prawda, ze Alan kazał pani czekać całe godziny, zanim zgodził się panią przyjąć?
– Czy wie pani o tym, ze Alan spotyka się z Bliss Masterson? To jedna z najpiękniejszych kobiet świata. Jak się pani z tym czuje?
Przerażona tym atakiem omal nie upadła, gdy drzwi nagle się otworzyły. Na szczęście objęło ją silne ramię i wciągnęło do środka.
– Elizabeth, czy próbujesz uratować swoje małzeństwo?! – wykrzyknął jeszcze jeden z reporterów, póki drzwi nie zamknęły się z hukiem.
– Nic ci się nie stało? – Jej wybawca posadził ją na krześle w wielkim, pięknym holu. To był Arlo, szef ochronyAlana, który zawsze miło się do niej odnosił.
– Nie, nic – wyjąkała. Zęby jej szczękały, cała drżała.
– To dobrze. – Inny, o wiele mniej sympatyczny głos rozległ się w odległości kilku metrów od niej. – Nie chciałbym zostać pozbawiony szansy powiedzenia ci, że przyjście tutaj było najgłupszą rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłaś!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bara2412
Idol
Idol


Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 1457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:56:45 05-10-08    Temat postu:

co się stało z Alanem którego tak polubiłam?
co się stało z Elizabeth? która walczyła zawsze o swoje.
Co się stało z moją ulubioną parą?
ona go kocha, on ją. A mimo to nie wiem czemu, ale jak narazie straciłam całą swoją sympatię do Alana Lozano.
W dodatku można by rzec, że Elizabeth została sama! Bez Gio którego tak uwielbiałam:(
Nie poznaje moich kochanych bohaterów!
Alan nie cieszący się na wieśc o tym, że będzie miał dziecko ( albo źle przeczytałam, albo całkiem mu odbiło!) ?
nie wiem co napisac:(
Choc odcinek jest piękny, choc smutny:( nie wiem dlaczego, ale chciałabym aby to się skończyło.
I wspomnienie Libby. BArdzo zabolało Elizabeth.
Można by stwierdzic, że Al nie ma uczyc. ale to nie prawda. Elizabeth zawiodła go 3 lata temu. Ich małżenstwo trwało krócej niż sprawa rozwodowa.
Separacja- a myślałam, że tych bohaterów to nie spotka:(
nIE UMIEM nic napisac mądrego, każdy odcinek o państwie Lozano przprawia mnie o ukłucie w sercu. Dziwnie się czyta o nich aż takie smutne odcinki:(
Kocham tę parę i mam nadzieje, że wszystko wróci do dawności:)
Śliczny odcinek choc smutny.
Gratuluje pomysłu. Bo pomysł na telenowele jest cudowny.
I bohaterowie też.
Ale cała zasługa tyczy się tobie:)
Bo to Ty stwarzasz im świat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monita
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 20 Sie 2008
Posty: 15254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:21:10 05-10-08    Temat postu:

Boże co ten Alan wyprawia, on jest jakiś niepoważny...jak może ją tak traktować.
Kobieta przychodzi do niego przeprasza a on ją tak traktuje. Ale wydaje mi się ze on w głębi serca ją kocha i pragnie by do niego wróciła tylko boi się boi że znów będzie cierpiał.
Ci fotoreporterzy to banda hien jakaś. Bezczelni.
Czyżby to Alan tak sympatycznie przywitał Elizabeth tylko on mógł powiedzieć że jej przyjście było głupotą.
Jednak mam nadzieje że się dogadają i będą razem

Pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Meg
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 19 Kwi 2008
Posty: 5914
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Zielona Góra
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:05:17 05-10-08    Temat postu:

Z każdym odcinkiem zaczynam się zastanawiać gdzie jest Alan, którego tak polubiłam. Bo ten mężczyzna może i wygląda tak jak On ale to nie jest ten sam człowiek. Alan kochał Elizabeth i zrobiłby dla niej wszystko, na pewno nie pozwoliłby, by miłość jego życia tak cierpiała. Jego słowa zadały jej ból. Zgodzę się, że Eki popełniła błąd, ale On też nie jest bez winy, mógł o nią przecież walczyć i nie pozwolić odejść.
Cieszy mnie jedno, że kobieta zdecydowała się nie wracać do swojego domu tylko ubrała się ładnie i ruszyła do byłego męża, który przywitał ją nie najlepiej. Jednak mam cichą nadzieję, że teraz ta dwójka poprawi swoje stosunki i będzie tak jak kiedyś.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tinkerbell
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 13 Mar 2008
Posty: 3933
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:48:12 05-10-08    Temat postu:

nie mogę tego przeeżyć że on jest tak zimny. Tak nieprzystępny, rozumiem że chce jej dać nauczkę ale żeby aż tak:(. serce mnie boli jak to czytam i wczuwam się w rolę Elizabeth. to musi ją bardzo boleć, ale z 2 strony tak samo bolało jak ona nie wierzyła mu co do romansu i nie pozwalała widywać się z synem..
Ale teraz już sama nie wiem, co on zrobi? kiedy w końcu da jej szansę i czy w ogóle jej ją da? bo jego ostatnie słowa na to nie wskazywały..
mam nadzieję że w następnym odcinku ich stosunki zaczną się już polepszać..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fuente
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 19 Lip 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:41:23 07-10-08    Temat postu:

Kurczę, taki długi komentarz pisałam, a ten dziad się nie wstawił...
No ale trudno - jestem zachwycona! Twoim stylem, pomysłami... Ale nie postawą Alana. Bo trudno być zachwyconym z powodu tak niespodziewanej oschłości... mam nadzieję, że im się jeszcze ułoży. Znając już odrobinkę Twoją twórczość śmiem twierdzić, że jeszcze zdrowo tu zamieszasz i nas wszystkich zaskoczysz ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 4 z 16

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin