Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

MOONLIGHT WALTZ- Odcinek 13 + EPILOG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:18:15 25-08-11    Temat postu:

Odcinek naprawdę świetny!
jestem ciekawa kim są ci tajemniczy ludzie, którzy ścigają pewnego demona.
pytanie tylko czy Hidoi zgodzi się dla nich hmm... pracować?
Czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:08:23 25-08-11    Temat postu:

Wszystko okaże się w następnych odcinkach... Ale oczywiście nie zbyt szybko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:39:51 31-08-11    Temat postu:

Przepraszam, że tak krótko... Postaram się, by następny odcinek był dłuższy...



Hidoi zbudził się specjalnie wcześnie rano, by zrobić dla Miko śniadanie. Wiedział, że to niewystarczające przeprosiny, ale uznał, że to dobry początek. Dziś bowiem miał zamiar umilić Miko cały dzień.
Przygotował to, co lubiła najbardziej- naleśniki z serem, polane czekoladą, a do tego kubek gorącego mleka. Położył to wszystko na tacy i zaniósł do jej pokoju.
Miko, zbudzona zapachem śniadania, podniosła się na łóżku.
- Hidoi? Zrobiłeś mi śniadanie?- spytała zaskoczona, spoglądając na niego.
- Owszem.- odrzekł, stawiając tacę na stoliczku nocnym.- Wczoraj bardzo źle Cię potraktowałem. Nie wiem, jak mogłem Cię popchnąć, Miko... Wiem, że samo śniadanie nie będzie wystarczającym zadośćuczynieniem, dlatego też dzisiaj to ja zajmę się sprzątaniem, gotowaniem...- zaoferował się Hidoi.
- Ależ nie ma takiej potrzeby...- zaprzeczyła.- Śniadanie wystarczy. Co do zajmowania się domem, zostaw to mnie. Ty musisz polować na demony.- dodała, siadając na brzegu łóżka i powoli zajęła się śniadaniem.
Hidoi westchnął, ale musiał przyznać jej rację. Najważniejsze, że Miko mu wybaczyła. Udał się do swego pokoju i w spokoju zajął czyszczeniem broni.

Meijin stał na chodniku, niedaleko bloku, w którym mieszkała Miko. Ze smutkiem spoglądał w okno jej mieszkania.
- Hidoi, czy kiedykolwiek będziesz w stanie mi wybaczyć?- mówił sam do siebie, a w jego oku zakręciła się samotna łza. Otarł ją szybko, bowiem od dawna już nie płakał. Z resztą nie mógł sobie na to pozwolić. Był nieśmiertelnym wojownikiem, Mistrzem, nauczycielem pokoleń łowców. Uczucia komplikowały życie, wpływały na podejmowane decyzje. On jednak powinien przede wszystkim kierować się rozumem i rozsądkiem. Jednak musiał się przyznać przed samym sobą, że bardzo przywiązał się do Hidoi. Ten chłopak obudził w nim ojcowskie uczucia. Spotykając go, Meijin zrozumiał jak bardzo potrzebował kogoś bliskiego, rodziny, syna takiego jak Hidoi.
W końcu odwrócił się i ruszył w stronę stacji metra, wzywały go bowiem obowiązki.

Hikari siedziała w swoim pokoju, szkicując na papierze wczorajszą scenę walki między demonem i łowcą. Zapamiętała dobrze każdy szczegół. Kiedy rysunek był gotowy, jej wzrok zatrzymał się na sylwetce owego tajemniczego mężczyzny, który zabił demona. Był wysoki, postawny, miał długie, czarne włosy, ubrany w długi, czarny płaszcz. Twarzy nie widziała, bo patrzyła na wszystko z lotu ptaka, dlatego nie uwieczniła jej na rysunku.
Pamiętała ruchy nieznajomego, tak płynne, zwinne, niemal kocie. W obu rękach trzymał spore, srebrne pistolety. Było w nim również coś niezwykłego, jakiś mrok czający się dookoła niego. Na dodatek kolor i struktura jego aury wskazywała na to, że wcale nie był zwykłym człowiekiem.
Mimo, że zabił jej pobratymca, Hikari czuła niewyjaśnioną chęć spotkania go ponownie. Być może kierowała nią ciekawość- chciała po prostu zobaczyć jego twarz, spojrzeć mu w oczy. Wiedziała jednak, że nie tylko to ją fascynowało w tej postaci. Ale cóż to było? Nie miała pojęcia.
Zamyślona, nie zauważyła jak matka weszła do jej pokoju.
- A kogóż to przedstawia ten rysunek?- spytała, pochylając się nad nią.
- Nikogo.- odrzekła Hikari, natychmiast mnąc kartkę, po czym rzuciła ją na podłogę.
Megami podniosła zmięty rysunek i rozprostowała, przyglądając się postaciom.
- Widziałaś to gdzieś, czy wymyśliłaś?- zadała kolejne pytanie, kierując swój wzrok na córkę.
- Zauważyłam tę scenę wczoraj w nocy... I narysowałam.- wyznała Hikari, bawiąc się ołówkiem.
- Wiesz kto to jest?- spytała ponownie, ale natknęła się na ciszę, więc kontynuowała swą wypowiedź.- To jest Oni, najlepszy łowca w Tokio.- wyjaśniła.
- Skąd wiesz, mamo? Przecież tak wygląda większość łowców.- powiedziała Hikari, wskazując na rysunek.
- Tak kochanie, ale tylko Oni posiada takie pistolety. Jest na nich wyryty znak pięciu Żywiołów.- odrzekła Megami, pokazując broń, którą dzierżyła w dłoni naszkicowana postać.
- Naprawdę? Nie wiedziałam... Zastanawiało mnie to, czemu miał taki znak na pistoletach, ale nie pomyślałam, że to mógłby być Oni...- powiedziała Hikari, przyglądając się swemu rysunkowi.
- Swoją drogą, doskonale zapamiętujesz szczegóły. Ja pewnie zapomniałabym o tych znakach na broni.- pochwaliła ją matka.
- Mamo, czy ten Oni... Czy on naprawdę jest tak dobrym łowcą, jak mówią?- spytała, myśląc o ostatnich atakach na nią. Nie wspominała o nich rodzicom, by oszczędzić im zmartwień. Bała się, że ów ktoś, kto nasyłał na nią łowców, może wynająć również Oni.
- On jest bardzo dobry w swoim fachu. Jeszcze żaden, dobry czy zły yokai, nie zdołał go pokonać.- odrzekła Megami.- Ale Oni wyznaje również zasadę, że nie zabije dobrego yokai, bez względu na to, ile by mu za to zapłacili. Dlatego też ten łowca wzbudza mą sympatię i szacunek.- dodała z lekkim uśmiechem.
- Dobry łowca.- szepnęła do siebie Hikari i odetchnęła z ulgą.
- Ja już pójdę. Przygotuję Ci coś pysznego, zanim wyjdziesz na niebo.- zaproponowała Megami, spoglądając na córkę.
- Mam ogromną ochotę na tofu.- odrzekła, uśmiechając się lekko.
- Ach, ja też. No to idę.- rzuciła na odchodnym i opuściła pokój.
Hikari raz jeszcze spojrzała na swój rysunek.
- Nie do wiary, że widziałam Oni...- powiedziała, przyglądając się jego sylwetce.

Po południu, około godziny 15, Koe stanął przed drzwiami do mieszkania kapłanki Miko Negai, gdzie przebywał Hidoi Honou. Nie mógł zdobyć się na to, by zapukać. Gdyby nie wyraźny rozkaz, pewnie w ogóle by tu nie przyszedł. Bardziej ufał Gaijinowi, pożeraczowi dusz, demonowi z ostatniego kręgu, niż temu mieszańcowi.
Nie mając wyboru, w końcu zapukał. Otworzyła mu dziewczyna, zapewne owa kapłanka.
- Pan do kogo?- spytała.
- Do Oni, ze zleceniem.- odrzekł Koe.
Miko wpuściła go i poprowadziła do pokoju Hidoi.
- Masz gościa.- powiadomiła, po czym zostawiła ich obu samych.
- Witam. Ty jesteś Oni, prawda?- powiedział Koe.
- Tak, to ja.- potwierdził Hidoi, lustrując nieznajomego wzrokiem.
- Mam dla Ciebie zlecenie. Chodzi o niebezpiecznego demona.- odrzekł Koe, obserwując reakcje swego rozmówcy.
- Zwyczajne zlecenie. Załatwię bydle w parę minut.- zapewnił Hidoi.- Jakie jest wynagrodzenie?- spytał szybko.
- Moment, najpierw pozwól mi skończyć.- zgromił go wzrokiem Koe.- Twoim zadaniem będzie osłabienie demona i doprowadzenie go przed oblicze osoby, która odpowiednio go ukarze. Ja zaprowadzę Cię na miejsce, gdzie znajdziesz ofiarę. Będę w pobliżu. Od razu zabiorę Ciebie i osłabionego demona do mojego przełożonego. Jest on gotowy zapłacić nawet 50 tysięcy jenów.- wyjaśnił.
- Dziwne to zlecenie... Niech się zastanowię.- odrzekł Hidoi, zamyślając się na chwilę.
Koe spoglądał na niego, w napięciu czekając na decyzję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:25:56 01-09-11    Temat postu:

Cieszę się, że H. tak stara się wynagrodzić M. za swoje zachowanie
Co do zlecenia to jestem pewna, że H. się zgodzi. Ma dusze wojownika i na pewno zaintrygowała go ta sprawa
Czekam na kolejny odcinek oczywiście
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:03:04 01-09-11    Temat postu:

Dziękuję za komentarz... Postaram się wstawić odcinek jak najszybciej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:34:56 19-09-11    Temat postu:

Kiedy kolejny odcinek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:20:55 19-09-11    Temat postu:

Dzisiaj
Przyznam się, że ostatnio opornie idzie mi pisanie, ale wczoraj wieczorem powróciła wena...



Hidoi westchnął, podnosząc wzrok.
- Cóż, zgadzam się...- odrzekł po chwili.- Gdzie więc mam odprowadzić osłabionego demona?- spytał.
- Nie będzie takiej potrzeby. Podczas walki będę w pobliżu, i od razu go zabiorę ze sobą, no i zapłacę.- wyjaśnił Koe, a na jego twarzy pojawił się przelotny uśmiech.
- Ach, rozumiem. Płacicie mi tyle za samo unieszkodliwienie demona? On naprawdę musi być silny.- stwierdził Hidoi.- W takim razie gdzie znajdę mój cel?- zapytał.
- Za miastem jest łąka, na której, po zachodzie słońca, zjawi się demon.- odrzekł Koe, powoli wstając.- Tak więc dziś wieczorem masz tam przybyć.- dodał, wychodząc z pokoju.
- Dobrze, w takim razie będę tam na czas.- zapewnił Hidoi, odprowadzając gościa do wyjścia.
Miko stała w drzwiach kuchni, oparta o framugę.
- I co?- spytała, spoglądając na Hidoi.
- Mam unieszkodliwić pewnego demona, a potem oddać go jemu. Podobno jego przełożony chce go potem osobiście ukarać.- odpowiedział, powoli podchodząc do niej.
- Dziwne... Demon zleca łowcy schwytanie innego demona.- pokręciła głową z niedowierzaniem Miko.
- On był demonem?- zdziwił się Hidoi.
- Tak. Koe Hi znaczy Głos Ognia, czyli ognistego demona.- wyjaśniła, wchodząc do kuchni i wracając do robienia obiadu.- Znam wszystkie demony władające mocą Żywiołów. W końcu jestem ich strażniczką i kapłanką.- dodała, krojąc warzywa.
- Faktycznie, dziwne.- zgodził się, opierając o blat stołu.- Ale może po prostu ten demon im zwiał, nabroił i chcą go ukarać.- rzucił, bawiąc się ceratą.
- No i co? Nie mogą tego zrobić sami?- spytała zdziwiona Miko, odwracając się na chwilę do Hidoi.
- Może ten demon jest zbyt silny?- odrzekł, unosząc lekko brwi.
- Jeśli tak, mogli zatrudnić jakiegoś demona z pierwszego kręgu.- zasugerowała.
- Ech, nie wiem. W sumie tak...- zaczął Hidoi.- Ale cóż... Zlecenie to zlecenie.- zakończył, udając się do salonu.
Miko powróciła do swoich zajęć, rozmyślając o ich rozmowie.

Hikari siedziała w swoim pokoju, przyglądając się rysunkowi owego łowcy, którego widziała. Ostatnio często o nim myślała. "Oni", wspaniały łowca, zabijający tylko złe demony- wydawał jej się superbohaterem z komiksu.
- Ciekawe, jak on wygląda, czy jest przystojny...- mówiła do siebie. Wiele by dała za ponowne jego spotkanie.
Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Kto tam?- spytała, chowając rysunek do szuflady biurka.
- To ja, tata. Niedługo zajdzie słońce. Pamiętaj, że wychodzisz na niebo.- odrzekł Fushigi, po czym odszedł od drzwi.
Hikari szybko ogarnęła pokój, przebrała się, po czym udała na niebo.

Kiedy słońce zniknęło za horyzontem, Hidoi wyruszył na wskazane przez Koe miejsce. Miko dała mu przed wyjściem kolejny ochronny amulet, który ściskał w dłoni, idąc na łąkę. Znalazłwszy się na miejscu, w oddali, między drzewami, zauważył swego zleceniodawcę. Skinął na niego głową, by się przywitać, po czym zaczął szukać wzrokiem demona.
Hikari wyszła na niebo, powoli wędrując nad miastem, aż dotarła do pobliskiej łąki. Mile zaskoczona, dostrzegła znajomą sylwetkę łowcy. Zeszła na ziemię, by lepiej się mu przyjrzeć. Stwierdziła, że jest niezwykle urodziwym mężczyzną, po czym powoli zaczęła się do niego zbliżać.
Hidoi ujrzał śliczną dziewczynę odzianą w zwiewne, białe kimono z długimi rękawami, o niewinnej twarzyczce, która szła w jego kierunku. Wymienił spojrzenia z Koe. Jego oczy mówiły, że to właśnie ów demon.
- Niewinna buźka, tak? Ciekawe jaka kreatura się pod nią kryje...- Hidoi zaśmiał się pod nosem. Znał wiele niebezpiecznych potworów, które właśnie tak się maskowały. Spod płaszcza wyjął jeden z pistoletów, po czym ruszył w kierunku demona.
Hikari zatrzymała się w połowie drogi, z przerażeniem dostrzegając, jak łowca wyjmuje broń, szykując się do ataku. Cofnęła się lekko.
- Nie rób mi krzywdy! Chcę Cię tylko lepiej poznać!- krzyknęła błagalnym głosem.
- Chyba sobie żarujesz.- odezwał się.- Moim zadaniem jest osłabić Cię i oddać w ręce Twych przełożonych, byś odebrał od nich karę, demonie.- mówił dalej, mierząc ją wzrokiem.- I albo pójdziesz ze mną po dobroci, albo będę musiał użyć siły.- dodał.
Hikari zaskoczyły kompletnie jego słowa. Nie miała pojęcia, o co mu chodzi. Miała jednak podejrzenie, że zatrudniła go ta sama osoba, która nasyłała na nią innych łowców. Ale dlaczego? Kto i za co chciał ją ukarać?
Spuściła głowę, rozmyślając.
- Jaka jest Twoja decyzja?- ponaglił ją Hidoi, odbezpieczając broń.
- Na pewno nie poddam się bez walki.- zdecydowała, podnosząc głowę. Jej oczy zaświeciły na biało, a dookoła rozpętała się wichura, szarpiąc materiałem rozłożystego kimona.
Hidoi wycelował prosto w głowę dziewczyny i pociągnął za spust, ona jednak zwinnym ruchem ominęła pocisk, który roztrzaskał korę pobliskiego drzewa. Ruszyła do ataku, rozwijając rękawy kimona. Jednym z nich wytrąciła mu broń z ręki, drugi owinęła wokół jego pasa, pociągnęła w swoją stronę, tym samym powalając go na ziemię.
Hidoi, nie mogąc się oswobodzić ręcznie, sięgnął pod płaszcz i wyciągnął srebrny miecz. Jednym cięciem odciął spory kawał rękawa jej kimona, uwalniając się z poły materiału. Rzucił się ku dziewczynie z furią, a ona omijała jego kolejne cięcia z gracją tancerki. W końcu przycisnął ją do drzewa, blokując ręce. Potem przyłożył jej miecz do szyi.
- Nie wiem, kto Cię wynajął, ale przysięgam,że nie uczyniłam nigdy nikomu krzywdy.- odezwała się.- Jestem yokai, nazywam się Hikari Tsuki.- dodała.
- Światło Księżyca?- zastanowił się chwilę Hidoi. Coś mu tu nie pasowało. Po co ktoś chciałby zabijać dobrego demona?
Hikari, wykorzystując zamyślenie łowcy, oswobodziła prawą rękę, rękawem kimona wytrąciła mu miecz, powaliła go na ziemię, krępując ruchy rękawami i stanęła na jego torsie, pochylając lekko nad nim.
- Jestem córką demona magii księżyca i boginki gwiazd. Swoim światłem oświetlam nocne niebo. Jak mogę być niebezpieczna? Komu miałabym zrobić krzywdę?- nakrzyczała na niego oburzona.
Hidoi, słysząc słowa Hikari, zorientował się, że bliski był złamania swej podstatowej zasady- nie polowania na dobre demony. Słowa dziewczyny brzmiały jak najbardziej szczerze. Skojarzył także jej wygląd z tym, jaki widniał w księdze demonów.
- Mówisz prawdę... Ktoś chciał mnie oszukać.- odezwał się oburzony.
Hikari powoli oswobodziła go ze swej pułapki, nadal jednak czujna.
- Nie martw się, nie zaatakuję Cię.- zapewnił ją.- Wybacz mi moje zachowanie.- skłonił się lekko.- Możesz wracać na niebo.- dodał, po czym podniósł swój miecz i pistolet, chowając je pod płaszcz.
Hikari jednak nie chciała się tak szybko z nim rozstawać. Miała być może ostatnią szansę na to, by lepiej poznać wielkiego łowcę.
- Ale ja myślałam, że porozmawiamy... Chcę Cię lepiej poznać.- odezwała się, kiedy Hidoi miał już odchodzić.
- To chyba nie najlepszy pomysł...- zaczął, powoli odwracając się do niej.
- Co to mają być za pogawędki?- przerwał mu Koe, pojawiając się przed nim, spoglądając gniewnym wzrokiem.


Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 21:36:15 19-09-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:47:51 20-09-11    Temat postu:

Wiedziałam, że H. się zgodzi...
Postać Hikari jest bardzo interesująca, nie spodziewałam się, że demon okaże się być taką postacią
Ciekawe co teraz zrobi F.?
Czekam na nowy odcinek oczywiście
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:33:22 21-09-11    Temat postu:

Ha, a widzisz- to jednak ona...
Cieszę się, że postać Hikari jest interesująca...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:23:11 28-09-11    Temat postu:



- Czyżbyś zapomniał o swoim zleceniu?- pytał dalej Koe, a jego oczy zapłonęły ognistą łuną.
- Wybacz, ale mam jedną, ważną zasadę.- odrzekł Hidoi.- Nigdy nie poluję na dobre demony.- dodał, mierząc się z nim na spojrzenia.
Hikari cofnęła się, ukrywając za plecami łowcy.
- Przecież mówiłem, że to jest bardzo niebezpieczny demon.- warknął w odpowiedzi.
- Masz mnie za idiotę? Znam całą księgę demonów na pamięć, a tam nie ma wzmianki o tym, by demon światła księżyca był niebezpieczny.- powiedział oburzony Hidoi, sięgając po swój miecz.
- No tak, jesteś zbyt honorowy i za dobrze wyszkolony.- stwierdził Koe, przymykając powieki.- Ostrzegałem mojego przełożonego, by Cię nie zatrudniać, ale cóż...- westchnął.- Wygląda na to, że wszystko będę musiał zrobić sam.- zakończył, otwierając oczy, które płonęły żywym ogniem. Potem zapłonęły także jego włosy, a w obu dłoniach pojawiły się ogniste kule.
Hidoi dobył miecz, ustawiając się w obronnej pozycji.
- Hikari, schowaj się, szybko!- rozkazał, nawet na nią nie spoglądając. Posłuchała go natychmiast, czmychając w pobliskie zarośla.
Koe cisnął kulą prosto w Hidoi, który z kolei odbił ją za pomocą miecza. Potem posypały się kolejne kule, świetnie obronione. Zdenerwowany demon uniósł więc ręce ku górze, sprawiając że całe jego ciało zapłonęło ogniem, po czym ruszył prosto na Hidoi, obejmując go ramionami i więziąc w ognistym uścisku. Wypuścił miecz, a z jego ust wydobył się krzyk, który szybko zamienił się w nieludzki ryk. Hikari wyglądała z zarośli, przerażona tym widokiem. W końcu wybiegła i stanęła na środku, ponownie rozpętując wichurę. Rękawy jej kimona wydłużyły się, sięgając walczących. Udało jej się wyrwać Hidoi, ale rękawy kimona zaczęły płonąć. Na próżno Hikari próbowała zgasić ogień wichurą.
Hidoi, dzięki amuletowi od Miko szybko się zregenerował. Wstał, wściekły i ruszył ku Koe. Jego oczy zabłysły niebieskim odcieniem, a w ręce pojawiła się kula niebieskawego ognia, którą cisnął prosto w swego przeciwnika. Ciało Koe przestało płonąć, a wraz z nim rękawy kimona Hikari.
- Chodźmy stąd, póki jest nieprzytomny.- powiedział Hidoi, chowając swój miecz, po czym chwycił ją i pociągnął za sobą.
- Ale gdzie?- spytała, opierając się.
- Do mnie. Mieszkam z kapłanką i strażniczką Żywiołów, Miko Negai. Nie odważy się przyjść.- wyjaśnił, przystając.- Będzie szybciej, jeśli się przeteleportujemy. Zamknij oczy, bo może Ci się zakręcić w głowie.- polecił jej, łapiąc obie dłonie dziewczyny. Hikari posłuchała.

Po jakichś paru sekundach ponownie usłyszała jego głos.
- Możesz już otworzyć oczy.- powiedział.
Hikari powoli podniosła powieki i spostrzegła, że znajduje się w obszernym salonie. Widok z okna sugerował, iż mieszkanie znajdowało się na wysokim piętrze.
- Na pewno będę tu bezpieczna?- spytała, spoglądając na Hidoi.
- Oczywiście, że tak.- uprzedziła go w odpowiedzi niewysoka dziewczyna o brązowych włosach i przyjaznym wyrazie twarzy.- Koe, jako demon ognia, dobrze wie, jaką mam nad nim władzę.- powiedziała, podchodząc do nich.- Jestem Miko Negai, przyjaciółka Hidoi.- przedstawiła się, wyciągając dłoń na przywitanie.
- To ja Was zostawię same. Poznajcie się, w końcu trochę razem pomieszkacie.- powiedział Hidoi, udając się do swego pokoju.
- Kapłanka i strażniczka Żywiołów, tak?- spytała Hikari, uściskując jej rękę. Kiedy ta potwierdziła kiwnięciem głowy, uśmiechnęła się lekko.- Miło mi Cię poznać. Ja jestem Hikari Tsuki.- odrzekła.
- Wiem.- odwzajemniła jej uśmiech Miko, po czym obrzuciła krytycznym spojrzeniem zniszczone, białe kimono.- Prysznic dobrze Ci zrobi. I musisz koniecznie zmienić ciuchy. Dam Ci coś swojego.- zdecydowała po chwili.
- Ach, dziękuję bardzo.- odrzekła Hikari.- Ale powinnam wrócić... Rodzice będą się martwić, szczególnie mama.- westchnęła.
- Nie możesz wrócić. Koe nadal Cię ściga. Powiadomię jakoś Twoich rodziców.- obiecała Miko.- Będziesz spała w moim pokoju, dam Ci którąś z moich koszul nocnych.- dodała z uśmiechem.
- Ależ to za dużo...- odrzekła nieśmiało Hikari.
- Nie ma o czym mówić. Jak to powiedział Hidoi, trochę tu pomieszkasz, więc musisz w czymś chodzić, a ja mam dużo ciuchów.- powiedziała Miko, prowadząc ją do łazienki.- Weź prysznic, a ja zaraz przyniosę Ci koszulę, dobra?- zaproponowała, po czym opuściła łazienkę, zostawiając ją samą.
Hikari rozejrzała się niepewnie po pomieszczeniu. W końcu powoli zdjęła z siebie kimono, spoglądając na nie ze smutkiem. Jego rękawy były mocno przypalone, a reszta potargana, poniszczona i brudna. Rzuciła je na ziemię, wchodząc do kabiny, po czym zasunęła drzwi, które zakrywały ciało od ramion po kolana. Kiedy strumień ciepłej wody dotknął jej skóry, zrozumiała jak bardzo potrzebowała prysznica. Napięte po walce mięśnie powoli się rozluźniały, stres mijał, skóra zaczynała oddychać, uwolniona od potu i brudu. Przymknęła oczy, wzdychając.

Nagle usłyszała, jak drzwi się otwierają. Podniosła powieki i skierowała wzrok w tamtą stronę. To był Hidoi. Miał na sobie jedynie spodnie, a na ramieniu przewieszony ręcznik. Zapewne także chciał wziąć prysznic.
Hikari pisknęła, zakrywając się rękami, mimo iż zasłaniały ją zasuwane drzwi kabiny prysznicowej.
- Przepraszam... Nie wiedziałem, że ktoś tu jest...- powiedział natychmiast Hidoi, zasłaniając twarz rękami, po czym szybko się odwrócił i wyszedł. W drzwiach minął się z Miko.
- Nie zamknęłam drzwi i Hidoi myślał, że łazienka jest wolna.- wyjaśniła Hikari, widząc zdziwione spojrzenie dziewczyny.
- Rozumiem.- odrzekła z lekkim uśmiechem.- Ale Hidoi powinien zapukać.- pocieszyła ją, podchodząc bliżej. W ręku miała długą, białą koszulę nocną z lekko bufiastymi rękawami i haftowanymi różyczkami na dekolcie.- I jak?- spytała, pokazując koszulę.
- Jest śliczna. Naprawdę dziękuję.- odrzekła Hikari, uśmiechając się szeroko.
- Nie ma za co.- odwzajemniła uśmiech Miko.- Zostawię Ci ją tutaj.- dodała, wieszając koszulę obok ręcznika, po czym wyszła z łazienki.
Wkrótce Hikari, odświeżona, w koszuli nocnej, udała się do pokoju Miko. Łóżko było już pościelone, więc niemal od razu położyła się spać. Nadal widziała przed oczami Hidoi bez koszuli. Jego tors i ramiona były umięśnione, silne, twarde, jak u prawdziwego wojownika. Wyglądał wspaniale z tą zawstydzoną miną, kiedy ją zobaczył. Tak szybko odwrócił wzrok...
W końcu Hikari usnęła. Postanowiła, że następnego dnia wreszcie poogląda świat skąpany w świetle słońca.

Kiedy łazienka wreszcie się zwolniła, Hidoi z rozkoszą wziął gorący prysznic. Po walce był on niezbędny w jego planie dnia.
Tego wieczora jego myśli uporczywie krążyły wokół Hikari. Nie mógł zaprzeczyć, że była piękna, zarówno w tym białym kimonie, jak i bez niego. Drzwi kabiny ukrywały większość jej ciała, ale to jeszcze bardziej rozbudzało jego wyobraźnię. W sumie normalnym było, iż interesował się nią w ten sposób, w końcu ona była kobietą, piękną kobietą, a on mężczyzną, który od dawna nie zasmakował miłości, zarówno w kwestii emocjonalnej, jak i fizycznej. Jednakże złajał się za to w myślach. Nie mógł dać się ponieść takim uczuciom, bo z pewnością mogłoby to przeszkodzić mu logicznie myśleć, co z kolei było niezbędne, by ją ochronić.
Westchnął, wychodząc z kabiny, po czym owinął się ręcznikiem i udał do swojego pokoju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:51:00 29-09-11    Temat postu:

Kto by pomyślał, że demon, którego ściga H. będzie mieszkał u niego w domu
W dodatku Hidoi nie jest obojętna H. ...
Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie, czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:57:54 12-10-11    Temat postu:

Miałam wczoraj przypływ weny, więc dlatego pojawia się odcinek



Następnego ranka Miko zbudziła się około godziny 7 rano. Ku swemu zaskoczeniu dostrzegła, że Hikari zniknęła. Zaniepokojona, wyszła z pokoju. Znalazła ją w salonie. Siedziała przy oknie, w koszuli nocnej, z fascynacją spoglądając na miasto.
- O której wstałaś?- spytała zaskoczona Miko.
- Jak tylko wzeszło słońce. Na zegarku była 4 rano.- odrzekła Hikari, dosłownie na moment odrywając wzrok od okna i spoglądając na nią.
- Powinnaś się chociaż przebrać.- westchnęła.
- Wiem, ale to wszystko jest takie fascynujące. Ludzie wyglądają całkiem inaczej za dnia. Jest ich tak dużo, są tacy żywi...- mówiła z zapartym tchem.
- Tak, tak.- zaśmiała się Miko.- Idziemy się ubrać. Zaraz tu wrócisz i znowu będziesz mogła oglądać ludzi.- wzięła ją za rękę i pociągnęła ze sobą do pokoju.
Tam dobrała jej śliczną, białą sukienkę po kolana, z długim rękawem i kwadratowym dekoltem.
- Jest cudna, Miko. Nie wiem, jak Ci się odpłacę za to wszystko.- powiedziała Hikari, spoglądając na swe odbicie w lustrze.
- Ależ nie ma takiej potrzeby. Pomaganie innym to mój obowiązek jako anioła.- odrzekła z uśmiechem Miko.
- Jesteś aniołem?- spytała zdziwiona, zwracając swój wzrok na nią.
- Tak. Otrzymałam skrzydła w nagrodę za pomoc archaniołowi Asarielowi, mojemu obecnemu narzeczonemu.- wyjaśniła.
- Jejku, jakie to romantyczne.- zachwyciła się Hikari.- Opowiedz mi więcej o aniołach.- poprosiła.
Miko usiadła na łóżku, poklepując miejsce obok siebie. Hikari zajęła je szybko, spoglądając na nią wyczekująco.
- Pierwsze anioły stworzył Bóg, bardzo dawno temu.- zaczęła, spoglądając z zamyśleniem w okno.- Potem podzielił je wedle ich umiejętności, po czym każdemu rodzajowi powierzył określone zadania.- wyjaśniła.- Pierwszy rodzaj to Anioły Platynowe. To posłańcy Boga, jego łącznicy ze światem ludzi. Oni ukazują się wybranym, przekazując im przesłania od Najwyższego. Nie mają jakichś szczególnych zdolności, jedynie bardzo szybko się poruszają w przestrzeni. Jako że jest ich najwięcej, to spośród nich wybiera się Aniołów Stróżów.- odetchnęła, robiąc pauzę.- Drugi rodzaj to Anioły Srebrne, które mają za zadanie nawracać największych grzeszników. Posiadają ważny, niezbędny im dar. Potrafią częściowo wpływać na wolę ludzi, jednak nie zawsze okazuje się być skuteczny, bo jest wielu tak przesiąkniętych złem, że nigdy nie poddadzą się podszeptom aniołów. Srebrne mogą również tworzyć silne iluzje. Używają ich do nastraszenia grzesznika wizją Piekła.- mówiła, wyraźnie zamyślona.- Kolejny rodzaj to Anioły Złote, czyli pocieszyciele. Posiadają dar empatii, co znaczy, że współodczuwają z innymi... Dlatego ich zadaniem jest podtrzymywanie ludzi na duchu, odpowiadanie na modlitwy, no i ratowanie samobójców poprzez próbę uleczenia ich duszy. Nie zawsze im się to udaje, ale cóż...- westchnęła.
- I to wszystkie rodzaje?- spytała Hikari.
- Nie, jest jeszcze jeden rodzaj. Anioły Diamentowe, wojownicy Boga, inaczej zwani archaniołami. One z kolei posiadają wiele darów przydatnych do walki z armiami demonów: uzdrawianie, siłę, tarcze ochronne przed magią, posługują się specjalną bronią.- wymieniała.
- To do nich należy Twój narzeczony Asariel, prawda?- odezwała się Hikari.- A Ty? Do którego rodzaju należysz?- spytała po chwili.
- Ze względu na to, że po mej matce odziedziczyłam dar empatii, otrzymałam skrzydła Złotego Anioła.- odrzekła Miko.
- Ach, rozumiem. A dlaczego nie jesteś ze swoim narzeczonym?- spytała ponownie.
- Zarówno Asariel, jak i ja, mamy swoje obowiązki. Widujemy się raz na pięć, dziesięć lat.- wyjaśniła.
- To smutne.- stwierdziła Hikari, spuszczając głowę w dół.
- Ej, nie przejmuj się tym.- chwyciła ją za podbródek, unosząc jej twarz ku górze.- Dla mnie najważniejsze jest, że w ogóle go widuję.- dodała z uśmiechem.
Hikari nic nie odpowiedziała, jedynie odwzajemniła uśmiech.

Hidoi obudził się około dziesiątej rano. Słońce świeciło mu prosto w oczy. Zmrużył je, zakrywając twarz poduszką. Po chwili jednak wstał, podszedł do okna i zasłonił je roletą. Już miał wracać do łóżka, kiedy jego nozdrza wyczuły zapach jego ulubionych grzanek z serem. Szybko naciągnął na siebie czarne spodnie dresowe i szary, luźny t-shirt. Potem opuścił swój pokój, udając się do kuchni. Zastał tam Miko i Hikari, stojące razem przy kuchence. Usiadł powoli na krześle stojącym przy stole, rozpierając się wygodnie. Jego wzrok powędrował ku Hikari. Ślicznie wyglądała w białej sukience, którą miała na sobie. Wspaniale podkreślała jej cienką talię, kształtne piersi i zgrabne uda. Szkoda, że była długa aż do kolan... Chociaż łydki dziewczyny również dobrze się prezentowały.
- Wreszcie zdecydowałeś się wstać.- głos Miko wyrwał go z zamyślenia. Uśmiechnął się kwaśno.
- Zazwyczaj pracuję nocą, więc muszę się wysypiać.- odrzekł, przy okazji besztając się w myślach za niedawne fantazje.
- Oj wiem.- Miko przewróciła oczami, kładąc przed nim talerz jajecznicy z pomidorami, a obok tosty i szklankę soku pomarańczowego.- Smacznego.- powiedziała, uśmiechając się szeroko.
Hikari usiadła na przeciwko niego ze swoim talerzem. Wyraźnie unikała spojrzenia na niego. Podejrzewał, że to z powodu wczorajszego incydentu w łazience. Cóż, najwidoczniej należała do osób wstydliwych. W sumie jemu też było dosyć niezręcznie.
- Co to za grobowa cisza?- spytała Miko, siadając przy stole ze swoją porcją.
- Cóż, ja nie mam zbyt wiele do powiedzenia.- odezwał się Hidoi.- Może poza tym, że te tosty i jajecznica są boskie.- dodał po chwili.
- A Ty, Hikari?- Miko zwróciła ku niej wzrok.
- Wszystko mi bardzo smakuje.- odrzekła cicho. Jej talerz opustoszał najszybciej. Wyglądało to tak, jakby chciała jak najszybciej uciec z kuchni. Włożyła talerz do zmywarki i szybko zniknęła za drzwiami.
- Gdzie jej tak się śpieszy?- spytał zaskoczony Hidoi.
- Wiesz, ona nigdy nie oglądała świata za dnia, więc pewnie będzie siedzieć pod oknem.- wyjaśniła Miko, popijając sok.
Hidoi odczuł pewną ulgę. To nie jego obecność ją spłoszyła, a jedynie ciekawość. Zaśmiał się w duchu, po czym zabrał za śniadanie.

Siedziała w salonie, przy oknie, ze wzrokiem wlepionym w ulicę. Była tak ruchliwa... Światło słoneczne ślicznie odbijało się na szybie. Jednak nie mogło się to równać do światła księżyca, odbijającego się na tafli jeziora. Dzień był fascynujący, ale jej porą pozostawała noc.
Mimo tych wszystkich cudnych widoków Hikari nie mogła całkiem porzucić uporczywych myśli o Hidoi. Nie spodziewała się, iż będzie jej tak niezręcznie przebywać z nim w jednym pomieszczeniu. Wiedziała, a raczej miała nadzieję, że to uczucie niedługo minie.
Westchnęła, wodząc wzrokiem za pędzącymi po ulicy samochodami. Nagle zapragnęła poczuć na swej skórze promienie słońca. Otworzyła powoli okno, wystawiając powoli prawą rękę na zewnątrz. I wtedy poczuła ogromny, piekący ból. Spojrzała na skórę, która zaczęła się łuszczyć. Syknęła, cofając rękę, po czym opadła na kanapę. Teraz zrozumiała, czemu rodzice ostrzegali ją przed słońcem.
Promienie wpadały do salonu, raniąc jej odkryte ramiona. Krzyknęła, czując, jakby skóra na ciele zaczęła płonąć. W tym momencie do salonu wpadli jej opiekunowie.
- Hidoi, zamknij okno.- poleciła mu Miko, natychmiast siadając obok Hikari. Dokładnie oglądała rany na skórze. Hidoi, zamknąwszy okno, natychmiast pojawił się przy niej.
- I jak?- spytał, wyraźnie zmartwiony.
- Nie jest tak źle. Zjawiliśmy się w samą porę.- stwierdziła z ulgą w głosie Miko.- Pójdę po maść ziołową, która przyśpieszy gojenie się oparzeń i zapobiegnie powstaniu blizn.- zwróciła się do Hikari, wstając z kanapy.
- Tą samą, jaką leczyłaś moje żebra?- spytał Hidoi, zajmując jej miejsce.
- Tak.- potwierdziła, udając w stronę swojego pokoju.- Zaopiekuj się nią dobrze przez tę chwilę.- poleciła mu, po czym zniknęla za drzwiami.
Hidoi przyglądał się oparzeniom. Wyglądały naprawdę paskudnie. Wyraz twarzy Hikari wskazywał, że ból musiał być naprawdę straszny.
- Bardzo Cię boli, prawda?- spytał z troską.- Wytrzymaj trochę, Miko zaraz wróci.- uspokajał ją, głaskając lekko po głowie. Nie miał pojęcia, jakim cudem zdobył się na ten gest.
- Jaka ja jestem głupia... Rodzice ostrzegali mnie przed słońcem. Nie wiedziałam dlaczego, ale powinnam była się domyśleć, że mieli ku temu ważny powód.- odezwała się Hikari załamanym głosem.
- Nie bądź dla siebie aż tak surowa.- odrzekł Hidoi.- Rodzice powinni Cię uprzedzić o konsekwencjach wystawienia Twej skóry na działanie światła słonecznego.- stwierdził po chwili, spoglądając na nią.
- Może masz rację...- westchnęła, po czym syknęła z bólu.
- No, mam już maść.- rozległ się głos Miko. Hidoi wstał, ustępując jej miejsce. Od razu zaczęła smarować ramiona i ręce Hikari. Maść widocznie sprawiła dziewczynie ulgę.
- No, to teraz musisz trochę poleżeć.- odezwała się Miko po skończonym zabiegu. Zakręciła pudełko z maścią, wstając z kanapy.- I pamiętaj na przyszłość... Jesteś demonem nocnym, więc słońce Ci szkodzi.- dodała, udając się do swojego pokoju, a potem do kuchni, by włączyć zmywarkę i zrobić w porządek po śniadaniu.
Hidoi chciał czmychnąć do siebie, ale zatrzymał go głos Hikari.
- Poczekaj... Zostań, posiedź tu ze mną.- poprosiła.
Usiadł więc obok niej, na fotelu. Tak siedzieli w milczeniu paręnaście minut.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:47:57 14-10-11    Temat postu:

Zastanawiam się jak ty to wszystko wymyślasz np. ta opowieść o aniołach- boska
Między Hakari a Hidoi już zaczyna coś się dziać...
Czekam na kolejny odcinek bo jestem bardzo ciekawa jak akcja się dalej rozwinie i jakie będę wątki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:12:07 17-10-11    Temat postu:

Wiesz, wszystko to po prostu pojawia się w mojej głowie

Co do kolejnego odcinka, to nie wiem, kiedy się pojawi... Znowu mam problemy z kompem(teraz piszę z telefonu), ale może jak ściągnę sobie lepszą przeglądarkę na komórkę, to mogę dać radę.


Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 17:16:33 17-10-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:50:34 20-10-11    Temat postu:

Komp już sprawny... Więc rozkoszujcie się kolejnym odcinkiem...



Kiedy oparzenia Hikari zniknęły, Hidoi udał się do swego pokoju, by zająć się swoją bronią.
Wieczorem Miko zabrała podopieczną na zakupy, gdyż uznała, iż zasługuje ona na lepsze ciuchy, niż te po niej. Hikari zapewniała, że te w zupełności jej wystarczą, ale to nie przekonało Miko.
Hidoi pozostał więc sam w domu. W sumie cieszył się, bo mógł w spokoju wyczyścić broń. Niestety jego myśli nie były dla niego łaskawe. Krążyły cały czas wokół Hikari, co zaowocowało tym, że nie był w stanie skupić się na robocie. Na efekty tego rozkojarzenia nie musiał długo czekać. Ostrząc miecz, pierwszy raz w swoim długim, ponad 300- letnim życiu, zaciął się w palec. Strużka krwi popłynęła po jego dłoni, plamiąc lekko rękaw koszuli. Udał się do łazienki, podszedł do umywalki i odkręcił kran. Kiedy strumień ciepłej wody dotknął palca, poczuł pieczenie. Spłukawszy krew, otworzył szafkę wiszącą na prawo od umywalki, szukając wzrokiem apteczki. Nim ją znalazł, rana się zagoiła. Prychnął, zamykając szafkę.
- No tak, przecież jestem w połowie demonem.- powiedział do swego odbicia w lustrze, po czym opuścił łazienkę, wracając do pokoju.

Koe całą noc i dzień błąkał się po Tokio w nadziei, że znajdzie Hikari Tsuki. Niestety, bez skutku.
- Pewnie zabrał ją do swojego mieszkania.- westchnął. Nie byłoby to dla niego problemem, gdyby nie fakt, że Hidoi mieszkał z kapłanką i strażniczką Żywiołów. Jako demon ognia, czyli jednego z nich, nie miał szans. Miko Negai pokonałaby go w parę sekund.
W końcu, zrezygnowany, powrócił do swej kwatery. Windą wjechał na samą górę wieżowca, potem szedł ciemnym korytarzem, aż do dużych, dębowych drzwi. Kiedy przed nimi stanął, otwarły się szeroko, zapraszając go do środka. Wszedł do tej samej, obszernej sali, co poprzednio. Ogromne krzesło obrotowe stało jak zawsze zwrócone do okna.
- Widzę, Koe, iż wracasz z pustymi rękami.- odezwał się głos osoby siedzącej w fotelu.
- Wielki łowca, Hidoi Honou, zawiódł.- odrzekł kpiąco.- I na dodatek zabrał demona do siebie. A ja nie mogę iść po niego z powodu Miko Negai, współlokatorki Hidoi.- dodał.
- Po pierwsze, o łowcy takim jak Oni zawsze mówi się z szacunkiem.- skarcił go głos.- Mam zatem rozumieć, że utknęliśmy w martwym punkcie?- zapytał głos, po czym zaśmiał się dźwięcznie.
- Owszem.- odrzekł oschle Koe, nie rozumiejąc, co mogło być śmiesznego w tej sytuacji.
- Mój drogi, z każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji jest jakieś wyjście.- powiedział głos.- Mówię to z ciężkim sercem, ale możesz zatrudnić Gaijina.-
Koe uśmiechnął się z tryumfem.
- Dobrze, stanie się wedle Twego życzenia.- odrzekł, kłaniając się nisko.
- Możesz odejść.- zezwolił głos. Drzwi otworzyły się szeroko. Koe, niezwykle zadowolony, opuścił zalaną mrokiem salę.

Około godziny 21 z korytarza dało się słyszeć wesołą konwersację. Hidoi oderwał się od nabijania pistoletów nabojami i nasłuchiwał. Kiedy w zamku szczęknął klucz, a w salonie rozległy się głosy Miko i Hikari, wyszedł z pokoju. Dziewczyny miały w rękach wiele najróżniejszych toreb z nazwami przeróżnych, tokijskich butików. Pomógł im, wnosząc zakupy do pokoju Miko.
Kiedy jego wzrok spoczął na Hikari, wprost oniemiał z wrażenia. Miała na sobie obcisłe, szare dżinsy i śliczną, fioletową tunikę, z szerokimi rękawami, zakrywającą uda. Na twarzy dostrzegł subtelny makijaż złożony z podkładu, kredki do oczu i błyszczyka. Jej włosy nie były już proste, lecz lekko falowane.
Również Miko zmieniła nieco makijaż i fryzurę.
- Niech zgadnę... Byłyście też u kosmetyczki i fryzjera, tak?- westchnął Hidoi.
- Jak miło, że zauważyłeś.- uśmiechnęła się Miko.- Podobno większość facetów nie zwraca uwagi na takie szczegóły.- dodała.
- Cóż, może to dlatego, że nie jestem zwykłym facetem?- rzucił żartobliwie.- Zostawię Was same.- powiedział, wychodząc z pokoju.

- Miko, jeszcze raz dziękuję za to wszystko. Koniecznie będę musiała oddać Ci te pieniądze, jakie wydałaś na mnie.- odezwała się Hikari.
- Ach, przestań. Nic mi nie musisz oddawać.- zaprzeczyła.- Właśnie...- przypomniała sobie nagle.- Hidoi wyglądał na zachwyconego Twoim wyglądem.- powiedziała z uśmiechem.
- Tak? I co z tego?- Hikari wzruszyła ramionami, przeglądając ciuchy, które kupiła.
- Jak to co?- zdziwiła się Miko.- Przecież widzę, że Ty go lubisz, a on Ciebie... Wiesz dobrze, o co mi chodzi.- spojrzała na nią znacząco.
- Co Ty wygadujesz?- prawie oburzyła się Hikari, pokrywając rumieńcem.
- Przyznaj, że Hidoi Ci się poboba.- odrzekła Miko, patrząc jej prosto w oczy.
- Cóż, owszem, jest przystojny, i w ogóle...- wyznała, nadal się rumieniąc.
- Myślę, że Ty też mu się spodobałaś... Byłaby z Was piękna para.- stwierdziła Miko.
- Do czego zmierzasz?- zapytała gniewnie Hikari.
- Spokojnie, ja tylko martwię się o Hidoi.- wyjaśniła.- On od tak dawna nie miał dziewczyny... Każda rzucała go, kiedy dowiedziała się, że Hidoi jest w połowie demonem. Ty byłabyś idealna.- dodała.
- No tak... W końcu ja też nie jestem człowiekiem.- zgodziła się Hikari.- Ale... Sama nie wiem...- zawahała się, przechylając głowę na bok.
- Ach, wybacz, poniosło mnie... Przecież ledwo się znacie.- odrzekła Miko skruszona.
- Otóż to.- potwierdziła Hikari z uśmiechem. Potem rozległ się stłumiony chichot obu dziewcząt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin