Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odzyskam cię... - EPILOG
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:29:55 24-01-12    Temat postu:

Wow bardzo fajny odcinek.

No to ciekawie zapowiada się ten wyjazd, skoro Livia i Jose będą dzielili jeden pokój. Chemia wisi w powietrzu ;]

Duet Diana i dr Tapia podoba mi się. Mam nadzieję, że im się ułoży
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:48:16 28-01-12    Temat postu:

Dawno tutaj nie było odcinka, więc dosyć późno zauważyłam.

Podobała mi się zdecydowania scena między Livią, a Jose, gdy okazało się, że jest tylko jeden pokój Wiedziałam, że tak będzie! Po prostu czułam to po kościach!! Jednak Jose zachował się niczym prawdziwy dżentelmen i nie pozwolił, by Livia czuła się niekomfortowo czy coś i zdecydował, że ona będzie spać w sypialni, a on przenocuje na kanapie. Taki mężczyzna to naprawdę prawdziwy skarb. Szkoda, że Livia go nie zauważa i goni za swoim mężem, który za przeproszeniem, ale od dawna ma już ją głęboko gdzieś... Mam nadzieję, że Livia szybko zauważy jaki błąd popełnia...

I oczywiście moi ulubieńcy Diana i Diego! Nawet jej syn zauważył to jak jego matka stara się by wszystko wyszło wspaniale, a ona mogła olśnić doktora swoim urokiem osobistym i nie pomylił się. Diego gdy zobaczył kobietę musiał być naprawdę mile zaskoczony. Kobieta z miejsca robi na nim wielkie wrażenie, a Diana też jest... chyba zauroczona panem doktorem. A Otti... Otti chyba nie miałby nic przeciwko gdyby jego matka znalazła sobie miłość. A kto wie czy tak właśnie nie będzie??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:13:59 30-01-12    Temat postu:

Dziękuję wszystkim za komentarze :*

Trochę zaniedbałam ostatnio pisanie swoich opowiadań, ale teraz postaram się, żeby wszystko wróciło do normy i będę wrzucać odcinki częściej a tym samym częściej komentować również te opowiadania, które zawsze czytam, ale ostatnio nie starczyło mi czasu by wrzucić koma

Co do moich duetów to cieszę się, że podoba Wam się dwójka, a raczej trójka Diana, Diego i Oti. Jak to z nimi będzie to się jeszcze okaże zdradzę tylko, że nie zawsze będzie tak kolorowo :p ale o tym w swoim czasie. Natomiast Livia i Jose? Cóż dużo wody upłynie zanim Livia cokolwiek zrozumie, o ile w ogóle zrozumie. Pytanie tylko co z tym wtedy zrobi???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:52:23 13-02-12    Temat postu:

ODCINEK 12

Diana oparła się biodrem o stół i przyglądała się jak jej syn siedzi na miękkim dywanie obok Diego. Obaj oparli się o kanapę plecami i oglądali komiksy jakie Oti kolekcjonował. Wiedziała, że Otiemu bardzo brakowało ojca. Od urodzenia wychowywała go sama. Była dla niego ojcem i matką. Mimo, że bardzo się starała nie mogła zastąpić mu obojga rodziców. Chłopiec potrzebował ojca. Dopiero teraz to dostrzegła. Teraz kiedy siedział obok Diego i cieszył się z każdej spędzonej z nim chwili. Cieszył się z tego, że znalazł z nim wspólny język i mógł pochwalić się tym co osiągnął. Czy to w szkole, czy na boisku czy nawet hobby. Uśmiechał się. Była radosny a w jego oczach Diana dostrzegła nie znany jej błysk kiedy Diego go pochwalił. Kiedy przybił z nim piątkę. Nie sadziła, że doktor Tapia stanie się dla jej syna kimś tak ważnym. Krótko się znaszli, ale wiedziała, że Diego już dawno zdobył serce jej syna. Nie wiedziała tylko jak mu się to udało w tak krótkim czasie. Miał w sobie coś co przyciągało do niego ludzi. Był szczery we wszystkim co robił. Opanowany, spokojny i wyrozumiały. Był pierwszym mężczyzną w jej życiu, odkąd urodził się Oti. Jedynym męskim znajomym, którego poznał jej syn.
Upiła łyk wina i uśmiechnęła się do siebie widząc jak Octavio uśmiecha się szeroko. Diego zmierzwił mu włosy w ojcowskim geście. Uniósł wzrok i spojrzał jej w oczy. Były radosne i pełne optymizmu. Pełne tego czego Dianie od dawna brakowało. Bliskość Diego przywodziła tęsknotę przed uczuciami o których już zapomniała. Obiecywał bezpieczeństwo, spokój i troskę. Był ideałem i tu tkwił problem. Kiedy z nim przebywała jej serce radowało się każdą taką chwilą. Przechodził ją dreszcz kiedy jej dotykał, chociażby nieświadomie. Tliła się w niej nadzieja na to, że może jeszcze być szczęśliwa. Ona i jej syn. Ale jednocześnie pojawiał się strach. Lęk przed tym co zrobi kiedy coś nie wyjdzie. Bała się tego co się stanie z nią i jej synem kiedy jej i Diego by się nie ułożyło. Nie wiedziała czy byłaby w stanie znieść kolejne takie rozstanie. Czy podniosła by się po kolejnym cierpieniu. Bała się bólu jaki przywoływały związki i miłość. Może były to najpiękniejsze chwile w życiu każdego człowieka, ale dla niej wiązały się tylko z udręką, cierpieniem i bólem. Fizycznym i psychicznym. Bólem po którym z trudem się podniosła poprzednim razem. Nie mogła na to narażać Otiego. Zawsze cieszyła się, że jej syn nie musiał doświadczać tego co ona. Ale widząc teraz jak wielkie znaczenia dla małego chłopca ma obecność Diego bała się. Ostatniej rzeczy jakiej pragnęła było cierpienie i tęsknota jej syna. Ale co miała teraz zrobić? Nie miała serca by w tej chwili odseparować Otiego od Diega. Już było za późno.
Poczuła jak w oczach zapiekły ją powstrzymywane łzy. Przymknęła powieki i zacisnęła je mocno powstrzymując je przed popłynięciem.
- Oti kochanie – odezwała się do syna odstawiając kieliszek na blat kuchenny – czas spać – uśmiechnęła się do niego. Chłopiec spojrzał na nią i westchnął. Wiedział, że tego starcia na pewno nie wygra. Znał swoją mamę i wiedział, że pod tym względem była nieubłagalna.
- No dobrze – uśmiechnął się i zebrał wszystkie komiksy po czym spojrzał z nadzieją na Diego – mam w czwartek mecz – powiedział niepewnie i zerknął na Dianę po czym nie widząc sprzeciwu w jej oczach przeniósł wzrok znów na doktora – przyszedł byś? – zapytał uśmiechając się delikatnie. Diego zmierzwił mu włosy i uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz co? – powiedział patrząc mu w oczy – mam dyżur w szpitalu – przyznał. Chłopiec spuścił wzrok i posmutniał.
- Trudno, może innym razem – westchnął. Diego pokręcił głową z uśmiechem.
- Oti….mogę ci obiecać, że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby przesunąć dyżur – dodał po chwili. Chłopiec spojrzał na niego uśmiechając się szeroko. Diego mrugnął do niego – wiem, że ten mecz jest dla ciebie ważny, więc postaram się być. Poza tym nie chciałbym przegapić takiej okazji by ci kibicować – dodał. Oti uśmiechnął się jeszcze szerzej, a kiedy Diego wyciągnął dłoń przybił mu piątkę.
- Fajnie – powiedział – to ja już pójdę spać. Dobranoc – rzucił i podszedł do mamy by pocałować ją w policzek – dobranoc mamusiu - Diana pochyliła się i pocałowała go w czoło.
- Dobranoc skarbie. Kocham cie – wyszeptała.
- Ja ciebie też – odpowiedział i pobiegł do swojego pokoju.
- Możesz być dumna z syna – usłyszała głos Diego. Nadal siedział w tym samym miejscu na podłodze opierając się łokciem o kanapę i uśmiechając się szeroko.
- Jestem – przyznała i przysiadła na kanapie tuż obok niego i spojrzała mu w oczy – staram się wychować go na dobrego człowieka. Nie jest to proste kiedy trzeba być matką i ojcem w jednym – przyznała i wbiła wzrok w kieliszek, który trzymała w dłoni – ale jakoś musiałam sobie poradzić – powiedziała i uśmiechnęła się do niego blado.
- Jak do tej pory świetnie ci się to udaje – zauważył szczerze – jesteś bardzo dzielna Diano. Domyślam się, że wychowanie dziecka w pojedynkę wcale nie jest proste. Ojciec Otiego ci nie pomaga? – zapytał, ale widząc cień smutku i bólu pojawiający się w jej oczach szybko pożałował swojego pytania – przepraszam – wyszeptał skruszony. Diana pokręciła głową.
- Nie masz za co – powiedziała cicho. Diego uniósł wzrok i spojrzał na nią uważnie – ojciec Otiego ma zakaz zbliżania się do mnie i do syna. Poza tym nigdy o to nie zabiegał. Cieszę się tylko, że Oti nie pamięta swojego ojca. Nie potrzebne mu są takie wspomnienia – powiedziała z bólem w głosie – wystarczy, że ja zmagam się z nimi przez lata – dodała przez zęby i przechyliła wino do końca.
- Nie chciałem popsuć ci humoru – powiedział i ujął jej dłoń w swoją gładząc kciukiem delikatną skórę – nie powinienem był pytać. To twoje prywatne sprawy, ale….- zawiesił na chwilę głos patrząc jej w oczy – mam nadzieję, że kiedyś będę godzien by poznać twoje życie Diano. Nie tylko te dobre jego strony, ale również te które przynoszą ból – wyznał. Diana spojrzała na niego zaskoczona i niepewna tego co powinna teraz powiedzieć. Założyła włosy za ucho i spuściła wzrok.
- Diego ja….. – podniósł jej dłoń do ust i złożył na niej delikatny pocałunek.
- Wszystko w porządku. Nie chce żebyś w tej chwili deklarowała się co będzie z nami dalej – uśmiechnął się uspokajająco – domyślam się, że wiele w życiu przeszłaś i potrzebujesz czasu. Chce tylko wiedzieć, że mogę się starać o twoje serce. Obiecuję, że nie będę cie naciskał – dodał szeptem i wyciągnął dłoń by pogładzić ją po policzku. Diana nie była w stanie wydusić z siebie słowa. Skinęła więc głową. Diego odstawił kieliszek na ławę i wstał.
- Czas na mnie. Jest już późno i powinnaś odpocząć – powiedział i podszedł do krzesła na którym zawiesił swoją marynarkę. Nie spuszczając wzroku z twarzy Diany zarzucił ją sprawnie i podszedł do niej gładząc jej policzek wierzchem dłoni – dziękuję za kolację. Była wyśmienita – przyznał z uśmiechem. Diana spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się promiennie.
- Bardzo się cieszę – powiedziała – posłuchaj jeśli chodzi o ten mecz – zaczęła, ale Diego szybko pokręcił głową.
- Obiecałem i dotrzymam słowa – odpowiedział poważnie – dla Otiego to ważne, a ja nie mam zamiaru go zawieść.
- Nie musisz czuć się do niczego zobowiązany – odparła i objęła się ramionami spuszczając wzrok – jakoś mu to wytłumaczę – dodała. Diego ujął jej podbródek i zmusił by spojrzała mu w oczy.
- Skarbie nie ma takiej potrzeby – powiedział uwodzicielskim tonem hipnotyzując ją swoim lazurowym spojrzeniem – dla mnie to sama przyjemność jeśli będę mógł spędzić z nim trochę czasu podobnie jak z Tobą. Cieszę się, że Oti zaufał mi na tyle by zaprosić mnie na mecz a ja go nie zawiodę. Nigdy – powiedział już poważniej – ani jego ani ciebie i chce byś o tym pamiętała – poprosił po czym pochylił się i musnął jej usta w subtelnej pieszczocie – dobranoc – wyszeptał i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Diana oparła się bezradnie o ścianę i dotknęła ust bojąc się, że to tylko jej wyobraźnia płata jej figle. Ale wcale tak nie było i to napełniło jej serce nadzieją i radością.

***
Jose przetarł zaspane oczy i zerknął na zegarek. Była dziesiąta. Potarł czoło i przeczesał włosy palcami. Przez długi czas nie mógł wczoraj spać. Może to zmiana klimatu, a może coś innego, ale wiedział, że Livię również męczyła bezsenność. W sypialni długo paliło się światło, a później całkiem nieświadoma, że Jose nie zmrużył oka wychodziła na taras siedząc przez godzinę i napawając się ciepłem kubańskiej nocy i atmosferą, którą ze sobą niosła. Mimo iż bardzo go korciło nie przyłączył się do niej. Nie chciał jej przestraszyć, a tym bardziej nie zamierzał się naprzykrzać. Wiedział doskonale, że pragnęła zostać sama i pomyśleć. W końcu przyjechała tu dla swojego męża i miała zmierzyć się z jego nową kobietą. Jose do tej pory nie rozumiał tego co zamierzała zrobić, ale zgodnie z jej życzeniem nie podjął więcej tego tematu. Mógł jedynie przy niej być kiedy będzie go potrzebować i zarobić przy tym skoro dawała mu taką szansę. Dobrze jednak wiedział, że nie to przeważyło na jego decyzji. Fakt potrzebował pieniędzy, ale gdyby miał przekonać Livię by tu nie leciała to nie wahałby się ani minuty. Wiedział, że będzie cierpiała kiedy będzie widywać męża szczęśliwego w ramionach innej kobiety. Gdyby Marcos miał do niej wrócić zrobił by to już dawno, a jak widać ani o tym myślał. Widocznie znalazł u swojej kochanki to czego nie znalazł u Livii choć Jose nie umiał tego pojąć. W jego mniemaniu Livia była wspaniałą kobietą, ale całkiem niedostępną. Była kobietą zranioną i potrzebowała kogoś kto by ją chronił przed popełnieniem największych głupstw w swoim życiu. Padło na niego i cieszył się z tego, że to nie ktoś inny. Że to nie jeden z jego napalonych kolegów, którzy tylko skorzystali by z okazji. Nie przeczył, że Livia bardzo mu się podobała, ale była jeszcze mężatką i to przede wszystkim szanował. Nie miał prawa niszczyć jej życia, więc z góry był na przegranej pozycji. Westchnął i podniósł się z kanapy. Wyprostował plecy i poczuł jak kręgi mu strzykają. Skrzywił się z bólu. Kanapa była niewygodna jak cholera i na pewno nie nadawała się do spania, ale niestety nie miał innego wyjścia. Okazał się być dżentelmenem więc musiał pocierpieć. Zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową. Odwrócił się i zerknął na drzwi sypialni. Starannie zasunięte świadczyły o tym, że Livia jeszcze nie wstała, wiec zamierzał skorzystać z łazienki póki jeszcze była wolna. Ruszył w jej kierunku rozmasowując sobie kark. Kiedy wyciągnął dłoń do klamki drzwi nagle się otworzyły i stanęła przed nim Livia odziana jedynie w ręcznik, który nie wiele zakrywał. Jose mimowolnie otaksował ją wzrokiem a jego oczy zabłysły radosnym blaskiem.
- Przepraszam nie wiedziałam, że łazienka jest zajęta – uśmiechnął się szczerze – byłem przekonany, że jeszcze śpisz – przyznał i wskazał na zamknięte drzwi od sypialni. Livia oblała się rumieńcem i założyła włosy za ucho w nieśmiałym geście. Uśmiechnęła się delikatnie i zerkając na niego niepewnie przeszła obok niego. Jose jednak nie spuszczał z niej wzroku. Nie był to wzrok napalonego nastolatka, który zobaczył pół naga kobietę, ani wzrok wygłodniałego samca. Był to raczej wzrok zdrowego mężczyzny, który nie jest obojętny na kobiece piękne ciało. Wzrok pełen aprobaty i podziwu.
- Jak spałeś? – zapytała po chwili kurczowo ściskając ręcznik. Jose wzruszył ramionami.
- Nie jest najgorzej – odparł, ale skrzywił się kiedy spuszczając głowę poczuł naciągnięte mięśnie.
- Chyba jednak nie do końca – zauważyła Livia i uśmiechnęła się.
- Fakt kanapa nie jest idealna do spędzenia na niej nocy, ale spałem na gorszych meblach – uśmiechnął się radośnie. Livia przygryzła dolną wargę i spojrzała mu w oczy.
- Mogę ci to wynagrodzić – zaproponowała. Jose zmarszczył brwi i znów potarł kark.
- To nie jest konieczne Liv. Nic mi nie będzie – odparł mrugając do niej z uśmiechem.
- Daj spokój chociaż tyle mogę dla ciebie zrobić – uśmiechnęła się – usiądź rozmasuje ci mięśnie – dodała zachęcająco. Jose ruszył z powrotem na kanapę i usiadł na jej brzegu. Livia ściskając w dłoni ręcznik uklękła na kanapie za nim i kładąc delikatne dłonie na jego umięśnionych ramionach zaczęła delikatnie rozmasowywać spięte mięśnie. Jose przymknął oczy i uśmiechnął się. Kiedy jej dłonie dotknęły jego skóry przeszył go dreszcz. Przełknął głośno ślinę. Livia poczuła jak jej serce trzepocze w piersi, a w ustach zasycha. Oblizała powoli wargi i zarumieniła się kiedy Jose odwrócił się w jej stronę i spojrzał jej w oczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
madoka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2010
Posty: 30698
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:10:51 14-02-12    Temat postu:

Fantastyczny odcinek! Jestem zauroczona Diegiem równie bardzo, co i Diana. Kurczę, chodzący ideał. Miły, troskliwy, wyrozumiały, z cudownym podejściem do dzieci. Na dodatek ma coś takiego w swoim sposobie bycia, takie cudowne ciepło, które momentalnie zaskarbia sobie sympatię ludzi. Nie dziw zatem, że kobieta zaczyna w nim postrzegać ewentualnego kandydata na stałego partnera - mimo licznych cierpień i przykrości, których doświadczyła w przeszłości. Kibicuję zatem ich parze. Mam nadzieję, że Diego rozbudzi na nowo w Dianie ogień miłości.

A scena pomiędzy Jose, a Livią okazała się być miodem na me serducho - zresztą, jak chyba każda między nimi. Nie wiem, jak to robisz, ale zawsze bije od nich taka niespotykana chemia i przyciąganie, że uff na samą myśl spojrzeń, jakimi się obdarowują, robi się człowiekowi gorąco. Jestem zatem niezmiernie ciekawa, jak zakończy się masaż, o który pokwapiła się Liv...W końcu tak blisko jeszcze ze sobą nie byli
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dull
Generał
Generał


Dołączył: 14 Wrz 2010
Posty: 8468
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:24:06 14-02-12    Temat postu:

Diego jest fantastyczny. Mogę nawet powiedzieć, ze zazdroszczę Dianie, takiego amanta Kibicuje tej parze, bo ich relacja zawiera dużo uroku i jest taka delikatna, ale zmysłowa

Co by jednak nie było, to Jose i Livia są moimi ulubieńcami i koniec. Wiedziałam, że po wyjeździe zrobi się ciekawie i nie zawiodłam się Między nimi jest ogromna chemia, która aż kipi. Ciekawe jak długo będą się przed tym bronić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:04:39 14-02-12    Temat postu:

Odcinek super
Widać ,że między Dianą a Diego jest chemia i to ogromna,kochają się
Bardzo spodobały mi się stosunki między Oti a doktorem kocha go jak syn,a on go jak ojca fajnie gdyby Diana i Diego związaliby się,spróbowaliby
Jose i Livia ich pare kocham,uwielbiam,a ta końcową scene jest jakaś między nimi chemia
Jestem tak samo ciekawa jak madoka(Monika)jak skończy się ich masaż :
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:06:31 20-02-12    Temat postu:

Dzięki dziewczyny za komentarze
Widzę, że wszystkim spodobał się doktorek Tapia w sumie muszę przyznać się szczerze, że właśnie taki był mój cel. Stworzenie go jako bardzo ciepłego, szczerego, troskliwego człowieka. Mogę Wam tylko zagwarantować, że taki właśnie pozostanie do końca opowiadania co jednak stanie się z jego "związkiem" z Dianą? Tego niestety zdradzić nie mogę, ale wszystko się okaże

Jose i Livia? Tutaj mam trochę cięższy orzech do zgryzienia, bo mimo iż jest to główna para opowiadania to mam mnie sprecyzowany zarys ich historii i akurat tę część wymyślam na bieżąco, więc zabijcie mnie nie wiem co będzie z nimi w następnych odcinkach tego akurat jestem tu najmniej pewna, jak na ironię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:44:51 20-02-12    Temat postu:

Moja ulubiona trójka - jak słodko Tylko nurtuje mnie jedno pytanie - Oti będzie grał z gipsem?
A na koniec jeszcze Liv i Jose, tylko... kurczę no, znowu kończysz w takim momencie, w jakim kończyć się nie powinno ;P Nie lubię tego, ale zważywszy na to, że ostatnio zaniedbuję się w komentarzach, lepiej już będę siedzieć cicho ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:35:11 21-02-12    Temat postu:

Jak zdążyłaś zauważyć moja droga u mnie to specjalność kończyć w takich momentach ;p no ale cóż.... już tak to jest

Co do Otiego to słusznie zauważyłaś, ale powinnam była dodać, że to nie ten "czwartek, ale następny" poza tym mam pewien plan co do tego dnia, więc to raczej odległa data gapa ze mnie i tyle, bo nie wyjaśniłam tego w odcinku tak jak powinnam, ale dzięki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:14:06 22-02-12    Temat postu:

Doktor Tapia to wspaniały człowiek,niczego mu nie braukuje,miły,troskliwy,odpowiedzialny ,wprost ideał

Mam nadzieje,że Ci weny nie zabranie i mam nadzieje,że coś tam jednak ciekawego wymyślisz

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:50:37 25-03-12    Temat postu:

Oooo..... a tu nawet jestem na bieżąco więc tylko spytam kiedy jakiś new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:29:11 26-03-12    Temat postu:

A jakoś nie mogę się zebrać do napisania czegokolwiek do tego opowiadania. Jakieś to takie mało składne jeśli cokolwiek uda mi się "nabazgrać", ale postaram się jak najszybciej coś tu wrzucić, bo dawno nic nie było
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:04:49 07-04-12    Temat postu:

ODCINEK 13

Jose przymknął oczy i uśmiechnął się. Kiedy jej dłonie dotknęły jego skóry przeszył go dreszcz. Przełknął głośno ślinę. Livia poczuła jak jej serce trzepocze w piersi, a w ustach zasycha. Oblizała powoli wargi i zarumieniła się kiedy Jose odwrócił się w jej stronę i spojrzał jej w oczy. Przez chwilę wpatrywali się w siebie bez słowa. W końcu Livia spuściła wzrok i odezwała się pierwsza.
- Lepiej? – zapytała nieśmiało. Jose uśmiechnął się delikatnie i skinął głową.
- Tak dziękuję – powiedział i wstał widząc jak Livia stara się zakryć coraz więcej swojego ciała za krótkim ręcznikiem. Dziewczyna spojrzała na niego nieśmiało po czym ruszyła do sypialni – przepraszam – wyszeptała i zasunęła drzwi odgradzając się od niego. Jose pokręcił głową i ruszył w stronę balkonu. Zatrzymał się jednak w pół kroku kiedy zadzwonił jego telefon. Sięgnął po komórkę i odebrał.
- Słucham?
- Cześć. Co słychać na Kubie? – zapytał Diego rozpromienionym głosem. Jose zaśmiał się serdecznie i wyszedł na balkon.
- Na Kubie świetnie – przyznał i oparł się o barierki rozglądając się dookoła i podziwiając piękne widoki.
- A u Ciebie? – zamilkł na chwilę i przeczesał włosy palcami.
- Mam jeden pokój z Livią – przyznał i zaśmiał się.
- No to słyszę, że nie marnujesz czasu przyjacielu – zaśmiał się Diego. Jose pokręcił głową.
- Daj spokój. Dobrze wiesz jaka jest sytuacja. Poza tym podobno jej sekretarka nie zarejestrowała faktu, że Livia nie leci na Kubę sama, a już na pewno, że nie robi tego z mężem – dodał.
- Może masz rację. A jak stoją sprawy? – zapytała Diego już nieco poważniej.
- Szczerze? Nie mam pojęcia. Nie widziałem jeszcze tego jej męża. Poza tym nadal nie jestem przekonany co do sensu całej tej akcji – wyznał i potarł nasadę nosa.
- Powiedziałeś jej to?
- A co to zmieni? – zapytał bezradnie – jest pewna tego co chce zrobić. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Już raz powiedziałem jej co myślę, ale skończyło się na nieprzyjemnej wymianie zdań.
- Nie wiem co ci poradzić – przyznał Diego – w twojej sytuacji chodzi o kasę, ale zastanów się dobrze, czy naprawdę to jest warte całego tego bałaganu. A co jeśli jej plan nie wypali? Co jeśli przyniesie odwrotny skutek? – zapytał Diego z wahaniem w głosie.
- Nie wiem. To nie powinna być moja sprawa. Mam zarobić na spłatę długów, a tylko w taki sposób mogę to zrobić w tak krótkim czasie.
- Jak uważasz Jose, ale obawiam się, że cała ta historia dla was obojga skończy się nie tak jak zaplanowaliście. Takie akcje nie mogą się udać – stwierdził szczerze.
- Wiem Diego, ale nie mam wyjścia – westchnął Ramirez – powiedz lepiej co u Ciebie? – zapytał nieco ożywiony. Diego roześmiał się gardłowo.
- Wspaniale – odparł radośnie – Diana jest niesamowita. Nie spotkałem w życiu tak cudownej i silnej kobiety. Fascynuje mnie na każdym kroku. A jej syn jest fantastyczny. Dobrze się z nim dogaduję – powiedział. Jose skrzywił się lekko.
- Diego, a co z ojcem dziecka? – zapytał. Diego musiał zdawać sobie sprawę z tego, że gdzieś tam istnieje ojciec Otiego i dawna miłość Diany. Nic o nim nie wiedział, bo Diana nie chciała o nim mówić. Poza tym zawsze gdzieś pojawia się obawa, że mężczyzna wróci i będzie chciał odzyskać rodzinę. Co wtedy? Po długiej chwili ciszy Diego odchrząknął.
- To przeszłość Diany o którą nie pytam. Ona mnie również o nic nie pyta. Jeśli zdecyduje sama, że chce się podzielić ze mną tą częścią swojego życia z chęcią jej wysłucham. Nie chce jej do niczego zmuszać – stwierdził.
- Rozumiem, ale uważaj na siebie proszę. Nie wpakuj się w jakieś kłopoty – odparł. Diego roześmiał się w odpowiedzi.
- Kłopoty z nas dwóch to Ciebie się trzymają. To twoja specjalność.
- Owszem – zaśmiał się Jose – ale to nie oznacza, że ty nie możesz się w nie wpakować – stwierdził.
- Dobra, muszę kończyć, bo mam obchód. Trzymaj się Jose – pożegnał się.
- Jasne na razie – Jose rozłączył się i spojrzał jeszcze raz na panoramę miasta. Nie rozumiał dlaczego coraz częściej nawiedza go myśl, że ten wyjazd zmieni jego życie.

***
- Więc co zjesz? – zapytał Jose siedząc w hotelowej restauracji i przyglądając się Livii z rozbawieniem. Po tym jak spędzili jeszcze dwie godziny w pokoju Livia postanowiła wreszcie wyjść z sypialni i zjeść z nim na obiad. Szczerze umierała z głosu, ale wstyd za to, co „zaszło” w hotelowym pokoju spowodował, że odkładała wyjście jak długo mogła. W końcu żołądek dał o sobie znać, a teraz sama nie wiedziała co zamówić, bo nie miała zielonego pojęcia o niczym co było wpisane w kartę.
- Nie wiem – jęknęła i spojrzała na niego błagalnie – nie znam połowy z tych rzeczy a poza tym mają dziwne nazwy – powiedziała i oparła się bezradnie o fotel. Jose uśmiechnął się szeroko.
- Pokaż – poprosił. Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie, ale kiedy uśmiechnął się do niej zachęcająco przysunęła się nieco i wskazała palcem jedną z potraw.
- Frijoles ritmodelia – przeczytał na głos i spojrzał jej w oczy – to gotowana fasola z kiełbasą i przyprawą komina – odparł. Livia skinęła głową i znów pochyliła się nad kartą.
- A to?
- Sopa de ayo. To zupa czosnkowa, podawana z kukurydzą, dynią i czarną fasolą – Livia skrzywiła się w odpowiedzi.
- Może to? – wskazała kolejną potrawę. Jose uśmiechnął się szeroko.
- Pollo Fritoa la Criolla – zerknął na nią - marynowany smażony kurczak – uśmiechnęła się szeroko.
- Ja już wiem w takim razie co zamówię – powiedziała i oparła się na krześle. Jose kiwnął więc na kelnera i zamówił dla Livii i dla siebie to samo.
- Jak podoba ci się Kuba? – zapytał kiedy kelner odszedł. Livia uśmiechnęła się promiennie i spojrzała na niego.
- Jest piękniejsza niż zapamiętałam – przyznała i rozejrzała się dookoła.
- Byłaś tu już? – zapytała zaciekawiony i oparł się łokciami o stolik. Dziewczyna skinęła głową.
- Tak, ale tylko dwa dni. Nie miałam czasu by podziwiać piękno tego miejsca, ale zdążyłam się zakochać – zażartowała i spojrzała mu w oczy – to miejsce jest inne niż reszta świata. Ma taki….. – przygryzła policzek od środka – …klimat. Atmosferę, która wpływa na człowieka. Tego nie da się zapomnieć tak po prostu – powiedziała. Jose patrzył jej w oczy ze śmiechem – co? – zapytała rozbawiona.
- Nic takiego. Nie sądziłem, że to miejsce wywarło na tobie, aż takie wrażenie – przyznał.
- A ty? – spojrzał na nią pytająco – co ty czujesz będąc w tym miejscu? – Jose zamyślił się na chwilę i uśmiechnął się blado.
- Dla mnie Kuba oznacza dom – wyznał szczerze. Lucia wsparła głowę na dłoni i zaczęła słuchać – ostatni raz byłem tu mając dziewiętnaście lat. Od tamtej pory nie było mnie stać na to by tu wrócić – dodał ze smutkiem. Po chwili jednak rozpogodził się i spojrzał na Livię - moja matka mieszkała tu dwadzieścia lat. Wtedy nie było tu perspektyw na to, by dobrze zarobić czy też czegokolwiek się nauczyć. Postanowiła więc, że wyjedzie do Meksyku i tam spróbuje swoich sił – uśmiechnął się – pracowała w jednej z kawiarni w centrum. Pewnego dnia przyszedł tam mój ojciec z przyjacielem. Mama ich obsługiwała i niewątpliwie zauroczyła ojca – powiedział i spojrzał na nią. Kiedy nie odezwała się słowem, kontynuował – wracał tam codziennie, aż udało mu się namówić mamę na to by się z nim umówiła. I jak się domyślasz po jakimś czasie pobrali się. Urodziła się moja siostra i ja – westchnął – tak często jak to było możliwe i dopóki żyli rodzice mojej mamy staraliśmy się tu przyjeżdżać. Za każdym razem czułem to samo. Byłem szczęśliwy. Czułem się na swoim miejscu. Tu na Kubie mogłem naprawdę zacząć żyć. Może kiedyś sama zrozumiesz o czym mówię – powiedział i uśmiechnął się. Oboje jednak zamilkli kiedy do ich stolika podszedł kelner podając im dania, które zamówili.
- Mam nadzieję, że będzie ci smakować – powiedział Jose i rozłożył serwetkę na kolanach.
- Na pewno – odparła i uśmiechnęła się i spróbowała swojego dania. Jose patrzył na nią czekając na jej reakcję. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się do siebie – to jest cudowne – przyznała – po prostu rozpływa się w ustach.
- Moja mama czasem robiła to danie w domu – przyznał i zabrał się za jedzenie swojej porcji – to jedna z moich ulubionych kubańskich potraw.
- Jedna z wielu mówisz? – zaśmiała się – a co jeszcze zalicza się do tej listy „naj”? – zapytała i uniosła wzrok patrząc na niego. Wtedy jej wzrok padł na parę wchodzącą do Sali restauracyjnej. Livia wypuściła widelec z dłoni i patrzyła jak jej mąż obejmuje swoją kochankę i całuje ją uśmiechając się jednocześnie. Jose podążył za jej spojrzeniem i zrozumiał co się stało. Nie sądził, że tak szybko będzie miał okazję dowiedzieć się kim jest Marcos i jak wygląda jego kochanka. Jako facet mógł zrozumieć dlaczego mąż Livii zainteresował się tą kobietą. Nie był też ślepy, widział, że Marcos w tej chwili jest szczęśliwy mogąc dzielić dni z ukochaną kobietą. Nie było to chwilowe zauroczenie, czy wyłącznie pożądanie. Oboje patrzyli na siebie z czułością i miłością w oczach. Ten cholerny wyjazd nie mógł zakończyć się powodzeniem. Odwrócił się w stronę Livii, ale zanim zdążył zareagować dziewczyna wstała i wybiegła z restauracji, nim mąż mógł ją zauważyć. Jose zaklął pod nosem i kładąc serwetkę na stole wybiegł za nią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:26:28 10-04-12    Temat postu:

Jose i Diego to prawdziwi przyjaciele,dbaja o siebie i się troszcza.Coś miedzy głównymi bohaterami iskrzy,ciekawe co z tego wyjdzie. Kuba to rzeczywiście magiczna wyspa,najpierw Livia tam się zakochała,a na pewno ona i Jose zaurocza się w sobie na pewno. To miejsce przypomina im miłe wspomnienia. Koniec okazał się smutny,Livia zobaczyła swojego męża z kochanka,a to ja bardzo zabolalo,skoro go tak mocno kocha,nic dziwnego,miłość krwawi. Ale zgodzę się z Josem i Diegiem,ze Livia i tak nie odzyska swojego męża,to nic nie da,on kocha inna,ona tutaj nic nie zdziałać,miłości nie da się od tak zniszczyć.
Odcinek super czekania kolejny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 7 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin