|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Kto bardziej pasuje do Lorny/Maite? |
Fabio Colluci/Fernando Guerra |
|
25% |
[ 6 ] |
Osvaldo Tallancon |
|
75% |
[ 18 ] |
|
Wszystkich Głosów : 24 |
|
Autor |
Wiadomość |
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 21:54:48 08-02-08 Temat postu: |
|
|
ojej dzięki Franco18 miło to słyszeć
Odcinek 99
Lorna przeszłą się po ogrodzie. Lubiła tu spacerować, bo czuła się odprężona. Nagle dostrzegła zbliżającą się męską sylwetkę. Dopiero po chwili rozpoznała w niej Fernando. Zdziwił ją jego widok i zdenerwował jednocześnie. Nie miała ochoty na kolejną rozmowę z nim.
- Nie powinieneś tu przychodzić. – powiedziała szybko i rozejrzała się wokół siebie.
- Maite, ja już tak dłużej nie potrafię. – wyrzucił z siebie.
- Musisz się przyzwyczaić. – rzuciła i ominęła go idąc w kierunku domu.
Weszła szybko prowadząc Fernando do drzwi. Nie chciała, żeby ktokolwiek widział ją w jego towarzystwie.
- Maite! – Fernando złapał ją za rękę i zatrzymał siłą – Nie uciekniesz od przeszłości!
- Ja już nie mam przeszłości. – odpowiedziała szybko.
- Przestań! Dobrze wiesz, że zawsze coś będzie nas łączyć, choćbyś chciała mnie wymazać ze swojego życia. – zrobił pauzę i z naciskiem dodał - Mamy syna. I co by nie mówić – ja nadal jestem twoim mężem!
Huk roztrzaskującego się o podłogę szkła sprawił, że zapanowała cisza. Oboje spojrzeli w tą stronę, skąd dobiegał odgłos. Lorna poczuła jak robi jej się gorąco. Patrzyły na nią rozszerzone oczy Sary. Ręce miała spuszczone wzdłuż ciała. Wyraźnie cała się trzęsła.
- Sara! – zawołała, ale dziewczyna wbiegła raptownie po schodach na górę.
- Zobacz co zrobiłeś! – wykrzyknęła Lorna roztrzęsiona rozwojem sytuacji – Wynoś się z mojego domu!
Fernando patrzył jak wbiega po schodach wołając imię tej dziewczyny. Stał w miejscu i czuł, że teraz coś się zmieni. Być może na jego korzyść. |
|
Powrót do góry |
|
|
anula:) Mocno wstawiony
Dołączył: 09 Wrz 2007 Posty: 5241 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:00:12 08-02-08 Temat postu: |
|
|
O matko, ale zamieszanie. Jak Lorna wytłumaczy to Sarze? Masakra. Będzie ciężko.
A ja nadal czekam na newy z A&R. |
|
Powrót do góry |
|
|
green_tea Wstawiony
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 4736 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 22:19:10 08-02-08 Temat postu: |
|
|
NIEEEE!!Co za idiota! wrr Jak ja go niecierpie! Oby Lorna wytlumaczyla to jakos sarze..Tylko czy ona zechce sluchac? |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:51:56 08-02-08 Temat postu: |
|
|
Teraz to Fabio jest u mnie skreślony! NIe cierpię go! Przez niego wszystko diabli wzięli... Lorna teraz już raczej nie ma wyjścia. Musi wyznać prawdę i Sarze i przede wszystkim Osvaldo... Oby jej wysłuchali i co najważniejsze zrozumieli ją...
Czekam niecierpliwie na nowy odcinek Pozdrowienia Asiu |
|
Powrót do góry |
|
|
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:21:59 09-02-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 100
Lorna wbiegła za Sarą do jej pokoju. Dziewczyna spojrzała na nią wrogo, a w jej oczach zalśniły łzy.
- Nie podchodź do mnie! – zawołała.
- Saro… chcę ci wyjaśnić… to, co usłyszałaś… - Lorna próbowała do niej dotrzeć.
- Nawet mi nie przypominaj! – przerwała jej gwałtownie, a z jej oczu popłynęły łzy – Jak mogłaś tak oszukać tatę?!!
Lorna poczuła jak trzęsą jej się ręce. Sytuacja ją przerastała, a ona nie wiedziała, jak może temu zaradzić.
- Nie zrobiłam tego z premedytacją. – wyszeptała i spuściła wzrok – Jeśli pozwolisz mi wyjaśnić, to chętnie to zrobię.
Sara wytarła łzy i przełknęła ślinę. Patrzyła w milczeniu na Lornę. Wszystko się w niej wzburzyło, kiedy usłyszała jej rozmowę z tym człowiekiem. Każdy, kto chciałby skrzywdzić jej ojca, stawał się jej wrogiem. Z Lorną jednak było inaczej…
- Dobrze. – rzuciła – Chcę poznać całą prawdę.
Lorna kiwnęła głową i skrzyżowała ręce na piersiach. Było jej trudno mówić, o tym wszystkim, ale Sara dała jej szansę. Mówiła szczerze i długo, opowiadając ze szczegółami o tym, co ją spotkało. Widziała, jak twarz Sary początkowo złowrogo wykrzywiona zmienia się w bardziej przyjazną. Patrzyła na nią i uważnie słuchała jej słów. To nie było łatwe. Powoli obraz tej Lorny, którą znała zmieniał się. Teraz nabierał innego wymiaru.
- Z Fernando łączy mnie dziś tylko nasz syn. – zakończyła i spojrzała na Sarę.
- Dlaczego nie powiedziałaś o tym tacie? – spytała głucho Sara.
- Bałam się. Nie wiedziałam, jak oznajmić mu, że mój mąż i syn jednak żyją.
- Tata stawia na szczere relacje. Zawsze woli znać prawdę. Choćby tą najgorszą. – odparła z naciskiem Sara i przeszła się po pokoju – Co zrobisz, jeśli dowie się od kogoś innego? Na przykład ode mnie? – spytała nagle.
Lorna spuściła wzrok i wyszeptała:
- Jeżeli uważasz, że powinnaś mu powiedzieć, to…
- Nie powiem mu. – przerwała jej i dodała – Wiem, jakby cierpiał. Wolałabym, żebyś ty to zrobiła. To twój obowiązek. Nie mam prawa cię oceniać. Nie wiem, jak ja bym postąpiła na twoim miejscu. Ale proszę cię, żebyś powiedziała o tym ojcu. I to jak najszybciej.
Lorna patrzyła z wdzięcznością na Sarę. Była pod wrażeniem jej dojrzałości.
- Bardzo kochasz swojego ojca. – odparła cicho i uśmiechnęła się smutno.
- Tak. – potwierdziła Sara i po chwili spytała – A ty? Kochasz tatę?
Lorna podeszła do Sary i spojrzała jej prosto w oczy.
- Kocham go. Dlatego teraz tak bardzo się boję o to, że mogę go stracić.
Po tych słowach wyszeptała nieme „dziękuję” i wyszła z pokoju Sary.
Ostatnio zmieniony przez @si@ dnia 11:24:13 09-02-08, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
green_tea Wstawiony
Dołączył: 08 Mar 2007 Posty: 4736 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 11:28:08 09-02-08 Temat postu: |
|
|
Dobrze,ze Sara zrozumiala i uwierzyla Lubie ta dziewczyna,jest bardzo inteligentna:))I ma racje,Lorna powinna jak najszybciej powieidzec Osvaldo prawde.Tymbardziej,ze jak podkreslila Sara on woli prawde,nawet te najgorsza... |
|
Powrót do góry |
|
|
NeSska* Generał
Dołączył: 18 Cze 2006 Posty: 7631 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
|
Wysłany: 11:43:26 09-02-08 Temat postu: |
|
|
Sara to dobra dziewczynka:D W końcu moja ulubiona bohaterka:D hihi:d Ale szkoda że zrozumiała Lornę... powinna wszystko wykrzyczeć ojcu wtedy ten by się wnerwił i rozwiódłby się z Lorną a ona poszłaby do Fabia i przekonałaby się że jednak to jego kocha nad życie i nigdy nie przestała i żyli by dłygo i szczęśliwe haha:D: |
|
Powrót do góry |
|
|
Natka*** Mocno wstawiony
Dołączył: 15 Mar 2007 Posty: 6770 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:26:18 09-02-08 Temat postu: |
|
|
Sara jest cudowną i dojrzałą osobą Dobrze, że pozwoliła Lornie wszystko wytłumaczyć Teraz to Lorna musi porozmawić z Osvaldo... Boję, się jednak, że ktoś ją uprzedzi
Świetny odcinek Asiu Czekam na następny |
|
Powrót do góry |
|
|
Franco18 Motywator
Dołączył: 16 Sty 2008 Posty: 298 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 14:18:47 09-02-08 Temat postu: |
|
|
Bardzo fajny odcinek, Sara jest supcio ja mam nadzieję że Lorena i Fernando będą ze sobą razem, jak to się mówi " forever " |
|
Powrót do góry |
|
|
anula:) Mocno wstawiony
Dołączył: 09 Wrz 2007 Posty: 5241 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:20:22 09-02-08 Temat postu: |
|
|
Sara to świetna dziewczyna. Dobrze, że zrozumiała Lorne.
Czekam na new. |
|
Powrót do góry |
|
|
Rubi Ex-Ferrer Mistrz
Dołączył: 21 Kwi 2007 Posty: 10723 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: Orange Sky *__*
|
Wysłany: 12:33:38 10-02-08 Temat postu: |
|
|
Odc 96, genialny!! Reszta również, ale ten zapadł mi w pamięć Świetnie że Rebi jest z Alexem xDD
Fabio niech zginie!! Denerwuje mnie!!
"Stał w miejscu i czuł, że teraz coś się zmieni. Być może na jego korzyść."
Czyżby te słowa miały coś oznaczać? Oby nie! Mam nadzieję że Lorna powie o wszystkim Osvaldo, a on ją zrozumie
Przepraszam że nie komentowałam tak długo, ale nie zaglądałam do telci |
|
Powrót do góry |
|
|
Jen Prokonsul
Dołączył: 10 Mar 2007 Posty: 3147 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 15:51:11 10-02-08 Temat postu: |
|
|
Lorna ma być z Fabio! Wciąż jest jej mężem, poza tym ta miłość która ich łączyła nie mogła ot tak sobie zniknąc, Lorna wciąz go kocha, ale jest po prostu zagubiona i wydaje się jej, że to Osvalda kocha, ale przecież tak nie jest! teraz tylko trzymam kciuki by Tallancon za bardzo się nie wkurzył bo jeszcze Fabio grozi niebezpieczneństwo, a może i Lornie też
Pozdrawiam :* |
|
Powrót do góry |
|
|
Aishwarya Mistrz
Dołączył: 06 Sie 2007 Posty: 16454 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: München Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:37:26 10-02-08 Temat postu: |
|
|
Hej
Makabra, daaano mnie tu nie było.
Odcinki są rewelacyjne... nio i Rebi z Alexem jest wreście, śiznie to wszystko opisałaś. |
|
Powrót do góry |
|
|
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 10:44:49 20-02-08 Temat postu: |
|
|
tragedia.... co się stało z resztą postów???????
spróbuję później wkleić brakujące odcinki |
|
Powrót do góry |
|
|
@si@ King kong
Dołączył: 10 Sty 2007 Posty: 2244 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: 10:57:57 20-02-08 Temat postu: |
|
|
Odcinek 101
Cristobal kolejny raz poczuł zimno broni na swoim czole. Wiedział, że sytuacja wymyka się spod kontroli. Jeszcze pół godziny temu nie sądził, że znajdzie się w rękach jakiś przestępców.
- Nie ruszaj się Santander! – usłyszał złowrogi głos mężczyzny, który go przytrzymywał.
- Dokąd mnie wieziecie?! – zawołał Cristobal szamocząc się. Opaska, którą mu zawiązali na oczach niemiłosiernie cisnęła.
- Zobaczysz, zobaczysz. – usłyszał w odpowiedzi i poczuł, że samochód się zatrzymał. Popychany przez kogoś wyszedł z samochodu. Kolejne pchnięcie powaliło go na kolana.
- Zdejmijcie mu opaskę. – usłyszał znajomy głos i dopiero teraz poczuł, jak krew zastyga mu w żyłach. Teraz wszystko zrozumiał. A więc to był czas zemsty.
Kiedy opaska spadła mu z oczu, tylko utwierdził się w swoich przypuszczeniach. Tuż nad nim stał Osvaldo Tallancon i patrzył na niego kpiącym wzrokiem. Cristobal rozejrzał się w poszukiwaniu Maite, ale jej nie było. A więc wysłała męża…
- I cóż panie Santander. – zaczął Osvaldo chodząc dookoła niego – Okoliczności, w których ponownie się spotykamy, nie są dla pana łaskawe.
Cristobal poczuł jak drży. Śmierć zaglądała mu w oczy. Wiedział, że Tallancon sprowadził go tu konkretnym celu – żeby go zabić.
- Czego pan chce… - wymamrotał Cristobal szczękając zębami.
- Marny widok. – rzucił z obrzydzeniem Osvaldo – A taki wydawałeś się silny, władczy.
Cristobal spojrzał na swojego kata w milczeniu. Znowu zadrżał, kiedy Osvaldo wyciągnął broń z kabury i wymierzył ją w niego.
- Nie, błagam! – zawołał Cristobal błagalnym tonem.
- Szczur zawsze będzie szczurem! – zawołał Osvaldo – Powiedz mi, jak się czułeś, kiedy mordowałeś rodzinę mojej żony?! – dodał złowrogo.
Cristobal poczuł, że go olśniło. Tak! Tak! Jest szansa, że się uratuje!
- Ona cię okłamała! – zawołał.
- Co ty bredzisz? – zakpił Osvaldo i przyłożył mu broń do czoła.
- Jej mąż żyje! – zawołał Croistobal trzęsąc się jak osika – Żyje i ma się dobrze! Nawet pracuje dla ciebie!
- Co takiego?! – wykrzyknął Osvaldo i poczuł jak ręce zaczynają mu drżeć.
- Jej mąż to Fabio Colluci. Wcale nie zginął. Żyje, a twoja żona zdradza cię z nim! Sam ich nakryłem na namiętnym pocałunku! Colluci płaci mi za milczenie! – Cristoba wyrzucał z siebie szybko słowa.
- Bredzisz!!! – wykrzyknął Osvaldo czując jak gniew zaciemnia mu wzrok.
- Nie!! – zawołał Cristobal żałośnie – Nie!!! Sprawdź to! Zapytaj ją… sprawdź moje konto… mam czek…mam czek przy sobie… wypisał go Colluci….
Osvaldo ruchem broni rozkazał Javierowi obszukać Cristobala. Po chwili ochroniarz podał mu czek wypisany przez Fabio. Osvaldo poczuł, jak wszystko zaczyna się w nim gotować. Nie docierały już do niego błagalne słowa Cristobala. Powoli opuścił broń. Docierała do niego straszna prawda. Lorna. Jego Lorna. Kobieta, którą pokochał, zdradziła go…
Odcinek 102
Lorna nerwowo chodziła po pokoju od okna do łóżka. Kolejny raz układała sobie w myślach to, co zamierzała powiedzieć Osvaldo. Zadrżała, kiedy usłyszała pośpieszne kroki po schodach. Wzięła głęboki oddech i skierowała się w stronę drzwi. W tej samej chwili otworzyły się one z wielkim hukiem i w progu stanął Osvaldo. Miał dziki wzrok i szybko oddychał.
- Cieszę się, że jesteś… - zaczęła powoli Lorna, chociaż wyraz twarzy męża był przerażający.
- Jak mogłaś?! – jego podniesiony głos sprawił, że Lorna zadrżała ze strachu.
- Nie wiem, o czym mówisz. – odparła przeczuwając najgorsze.
Osvaldo doskoczyło niej i chwycił ją za ramiona, po czym zaczął nią potrząsać krzycząc:
- Jesteś obłudna i podła! – mówił urywanymi frazami, bo gniew nie pozwalał mu szybko formułować myśli – Pozwoliłaś bym uwierzył w tą farsę! – wykrzyknął i zacisnął mocno palce na jej delikatnych ramionach. Lorna zacisnęła zęby z bólu, ale nie pokazała Osvaldo, że sprawia jej ból. Patrzyła przerażona na jego twarz, na której na przemian widać było ból, gniew i zawód.
- Pozwól mi wytłumaczyć! – zawołała, ale on odepchnął ją i podszedł do szafy, po czym zaczął wyrzucać z niej wszystkie jej ubrania.
- Jeszcze dziś się stąd wyniesiesz! – zawołał i jak w obłędzie zatoczył się pocierając czoło- Ufałem ci. – wycedził przez zęby – Sprawiłaś, że cię pokochałem, a to wszystko było czystą grą!
Lorna podbiegła do niego i spróbowała ująć w dłonie jego twarz, ale on szybko ją odtrącił.
- Nie dotykaj mnie! – wykrzyknął gniewnie.
- Pozwól mi się wytłumaczyć! Błagam Osvaldo! – zawołała przytrzymując go, ale on w przypływie gniewu rzucił ją na podłogę.
W tej samej chwili do pokoju weszła Sara zaalarmowana krzykami dochodzącymi z sypialni ojca i Lorny.
- Co się tutaj dzieje? – spytała cicho, chociaż domyślała się prawdy.
Osvaldo spojrzał na córkę pustym wzrokiem. Otarł pot z czoła i spojrzał na całą scenę. Było m wstyd, że Sara patrzyła na coś tak żałosnego. On pomiatający kobietą. Kobietą, która wprawdzie nie zasługiwała na jego szacunek, ale Sara nie powinna go takim widzieć. Nie powinna. Skierował się chwiejnym krokiem w jej stronę.
- Jak wrócę, to ma cię tu już nie być. – rzucił w stronę siedzącej na kolanach na podłodze Lorny.
Spojrzał na Sarę rozbieganym wzrokiem i dotknął jej twarzy. Sara poczuła, jak łzy napływając jej do oczu. Czuła, że jej ojciec cierpi. Znała go tak dobrze. Poczuła jego ból w sobie.
- Przepraszam córeczko… - wyszeptał i dodał – Pomóż spakować się Lornie. Ja … teraz musze wyjść… muszę wyjść… ale jeszcze porozmawiamy.
Sara kiwnęła głową i odprowadziła ojca wzrokiem. Widziała, że jest załamany. To nie był ten Osvaldo Tallancon. To był zupełnie inny człowiek. Zagubiony, zraniony…
Spojrzała na Lornę, która siedząc na podłodze łkała zasłaniając ręką oczy. Zrobiło się jej żal tej kobiety. Bardzo powoli weszła do pokoju i zaczęła zbierać porozrzucane ubrania.
Po chwili podeszła do Lorny i przyklęknęła przy niej. To był trudne. Była między młotem a kowadłem. Na swoje nieszczęście pokochała Lornę jak bliską osobę. Czuła się z nią dobrze. W pewnym sensie zastępowała jej matkę. Ale teraz …
- Powiedziałaś mu? – spytała cicho dotykając jej ręki.
- Nie zdążyłam. – załkała Lorna – Ktoś zrobił to przede mną…
- Tata kazał ci się wyprowadzić? – Sara czuła, że ta sytuacja ją przerasta.
Lorna pokiwała głową i powoli podniosła się. Podniosła z podłogi kilka swoich ubrań i rzuciła je na łóżko.
- To moja wina. – odparła ocierając łzy – Miała tyle okazji, żeby mu powiedzieć…
- Ktoś musiał mu donieść i dodać coś jeszcze od siebie. – stwierdziła Sara układając ubrania Lorny.
- Nie mam pojęcia kto… - wyszeptała, nagle jednak poczuła, że wszystko zaczyna się układać – Chyba, że… - wycedziła – Cristobal Santander. On mógł to zrobić.
- Kuzyn Fabia? – upewniła się Sara przypominając sobie człowieka, o którym opowiedziała jej Lorna.
- Tak. – rzuciła Lorna, po czym dodała smutno – Ale jakie to ma teraz znaczenie…
- Wyprowadzisz się? – spytała Sara.
- Nie mam wyjścia. – wyszeptała Lorna wycierając kolejne spływające łzy – Ale nie poddam się tak łatwo Saro… - spojrzała na dziewczynę i odparła szczerze – Kocham twojego ojca i będę walczyła o nasz związek.
- Masz gdzie się zaczepić? – spytała z niepokojem Sara.
- Rebeka na pewno mi pomoże. – odparła Lorna i westchnęła, teraz przed nią ciężka walka.
103
Rebeka przetarła zaspane oczy i bardzo powoli zwlekła się z łóżka. Ktoś wyraźnie dobijał się do jej mieszkania i nie dawał za wygraną. I to w środku nocy! Niechętnie podeszła do drzwi i spojrzała przez wizjer. Z przerażeniem dostrzegła za drzwiami Lornę. Szybko otworzyła je i spojrzała na przyjaciółkę.
- Przenocujesz mnie? – spytała cicho i żałośnie Lorna.
- Oczywiście, wchodź szybko! – ponagliła ją Rebeka dostrzegając zapłakane oczy przyjaciółki i walizkę stojącą przy jej nodze.
Lorna pociągnęła nosem i weszła do środka biorąc walizkę w rękę. Kiedy stanęła w przedpokoju spojrzała na Rebekę i po chwili rzuciła się w jej objęcia.
- Co się stało Lorna? – wyszeptała Rebeka gładząc ją po włosach.
- Wszystko nie tak Rebi, wszystko nie tak… - załkała i mocno wtuliła się w przyjaciółkę.
Rebeka wskazała jej sofę, a sama poszła do kuchni zrobić jej gorącego mleka.
- Osvaldo musi być załamany… - wyszeptała Rebeka po wysłuchani opowieści Lorny.
- Jest wściekły. Jestem pewna, że mnie znienawidził. Ma mnie za obłudnicę. – odparła Lorna wycierając łzy – Nie chciał mnie słuchać. Kazał mi się wynosić. Ale to wszystko to moja wina…
- A co z Fernando? – zapytała niespodziewanie Rebeka – Wie o tym?
Lorna zamrugała powiekami i niemalże wykrzyknęła:
- Boże! A jeżeli Osvaldo pojechał do niego?! Przecież on go zabije!
Rebeka poczuła ciarki na plecach, ale szybko podała przyjaciółce telefon mówiąc:
- Dzwoń szybko do Fernanda i ostrzeż go!
Kiedy Lorna wykręcała numer komórki do Fernanda, Rebeka poczuła, jak serce zaczyna jej szybciej bić. Skoro życie Fernanda jest zagrożone, to Alexa tym bardziej – w końcu jest jego ochroniarzem.
- Nie odbiera. – wyszeptała Lorna odkładając telefon – Mam nadzieję, że Osvaldo nie zrobi jakiegoś głupstwa…
Fernando patrzył na swojego rywala i czuł się wreszcie wyzwolony. Wszystko było jasne. Osvaldo znał prawdę. Już wiedział, że Maite nie może być z nim! Ten szczur Santander wreszcie się do czegoś przydał.
- Pamiętasz, jak mówiłem, że nie toleruję zdrady? – wycedził Osvaldo mierząc się wzrokiem z Fernando.
- Powtarzałeś to do znudzenia. – zakpił Fernando.
- Jak śmiesz?! – warknął i rzucił się na niego. Jeden silny cios powalił Fernanda na ziemię. Jednak po chwili także Osvaldo musiał poznać siłę pięści Fernanda. Obaj nie oszczędzali sił, żeby powalić przeciwnika. Osvaldo sięgnął do kabury i wyciągnął z niej broń. Wymierzył nią w Fernando.
- Mam ochotę cię zabić! – zawołał mierząc w niego - Tak kończą zdrajcy!
Odcinek 104
Schody zaskrzypiały wyrywając Osvaldo z wściekłości, która ogarnęła całą jego duszę. Raptownie spojrzał w tamtą stronę. Patrzyły na niego oczy małego chłopca. Widać było w nich strach.
Te oczy… - przeszło mu przez myśl i nagle poczuł ukłucie w sercu. A więc to był synek Lorny! Jest do niej tak podobny, że nawet i bez tej wiedzy, jaką teraz posiadał, zastanawiałby się na podobieństwem tego dziecka do swojej żony.
Jednym szybkim ruchem schował broń do kabury. Czy mógłby skrzywdzić tego chłopca zabierając mu ojca? To było dla niego zbyt trudne i niemożliwe. Gdyby nie ten chłopiec, na pewno nie wahałby się pociągnąć za spust…
Fernando podniósł się z podłogi i również spojrzał na syna. Felix wyraźnie drżał. Fernando był wściekły na Tallancona. Gdyby tylko on mierzyło do niego z broni, nie wahając się, zabiłby go. Podszedł do syna i ogarnął go ramieniem mówiąc:
- Wracaj do swojego pokoju. Tatuś zaraz do ciebie przyjdzie. Wszystko jest w porządku.
- Nie skrzywdzę twojego taty. – usłyszał głos Osvaldo.
Felix popatrzył najpierw na ojca, a potem na Osvaldo, po czym posłusznie wszedł po schodach na górę.
Fernando odwrócił się w stronę Osvaldo. Przez dłuższą chwilę mierzyli się wzrokiem w milczeniu. Ono mówiło więcej niż słowa.
- Gdyby nie twój syn… - zaczął Osvaldo.
- Wiem. – przerwał mu oschło Fernando i dodał - Zabiłbyś mnie. Ale wiedz, że gdyby to ja miał broń, również nie wahałbym się zabić cię.
Osvaldo uśmiechnął się smutno i gorzko. Teraz czuł się jeszcze gorzej, niż wtedy, kiedy to szedł. W twarzy tego dziecka zobaczył prawdę o sobie. Był człowiekiem zdolnym zabijać. Czuł się tak, jakby patrzyła na niego Lorna. Może to kara, za to jakim był człowiekiem?
Bez słowa skierował się w stronę wyjścia.
- Cieszę się, że w końcu znasz prawdę. – usłyszał za sobą głos Fernanda – Dzięki temu ja, Lorna i nasz syn znowu będziemy razem.
Osvaldo zacisnął ręce w pięści. Był na straconej pozycji. Zresztą, co to wszystko było teraz warte? Pozycja, władza. Bez Lorny to nie miało sensu, ale i z nią też by go nie miało. W końcu ona należała do innego.
Lorna ponownie wykręciła numer komórki Fernanda. Po dłuższej chwili usłyszała jego głos.
- Wiem o wszystkim. Osvaldo był tutaj. – wyprzedził jej słowa.
- Co takiego?! – wyrwało się z jej piersi – Czy..? Czy..? – głos jej się załamał.
- Załatwiliśmy to między sobą. – odparł Fernando.
W słuchawce zapanowała cisza, którą przerwał dopiero Fernando mówiąc:
- Tak musiało się stać Lorno. To znak, żebyś wróciła. Do mnie. Do Felixa.
Lorna nic nie odpowiedziała. Nie była w stanie. Miała mętlik w głowie.
- Lorno? – głos Fernanda przerwał ponownie ciszę.
- Muszę kończyć. – rzuciła i wyłączyła telefon.
Rebeka patrzyła na nią w oczekiwaniu. Tak bardzo bała się o Alexa.
- Nic się nie stało, ale Osvaldo tam był. – wyszeptała Lorna.
- Na pewno? Wszyscy cali? – upewniła się Rebeka nie chcąc zdradzać się przed Lorną z jej związku z Alenem. To nie była właściwa pora na mówienie jej o tym.
- Nie wiem, co mam robić Rebi … - zaszlochała Lorna i ukryła twarz w dłoniach.
- Nie takie rzeczy przeszłaś. – pocieszyła ją Rebeka – Teraz musisz zajrzeć w siebie. Poszukaj spokoju. Odpowiedzi na to, z kim chcesz być. I jak już będziesz wiedziała, to walcz o to szczęście.
Lorna spojrzała na przyjaciółkę smutnym wzrokiem. W tym momencie nic nie wiedziała. Musi się z tym przespać. Rano na pewno coś wymyśli.
Odcinek 105
Osvaldo powoli usiadł na łóżku. Było mu ciężko. Ostatni raz czuł się tak, kiedy zmarła Miranda. O ile ze śmiercią bliskiej osoby trzeba się kiedyś pogodzić, o tyle zdrada boli dużo dłużej – czasem do końca życia. Ukrył twarz w dłoniach. Był tym zmęczony. Nawet nie zauważył tego, że ktoś wszedł do sypialni. Dopiero kiedy stanęła przed nim, uniósł do góry głowę. W pierwszym odruchu miał ochotę ją do siebie przytulić i prosić, żeby powiedziała mu, że to tylko straszliwy koszmar. Duma i złość jednak spowodowały, że raptownie uniósł się z łóżka i spytał oschle:
- Po co tu wróciłaś?!
- Chcę porozmawiać. – odparła Lorna i dodała z naciskiem – Nie wyjdę, dopóki mnie nie wysłuchasz.
Patrzyła mu prosto w oczy, tak, że miał ochotę ją do siebie przygarnąć. Ta miłość … ona go w końcu zabije.
- Wiem już wszystko. – rzucił podchodząc do okna – Od twojego męża – dodał z kpiną i oparł się ręka o framugę okna. Nie chciał na nią patrzeć. Czuł, że ma nad nim jakąś dziwną moc.
- Osvaldo. Ja naprawdę myślałam, że mój syn i mąż nie żyją. – Lorna nadal próbowała się tłumaczyć.
- Dajmy temu spokój! – przerwał jej gwałtownie Osvaldo i odwrócił się w jej stronę – Nie chcę wiedzieć nic więcej! Nawet, jeśli dowiedziałaś się o tym niedawno, dlaczego mi nie powiedziałaś o tym?! – jego głos stawał się coraz bardziej nieprzyjemny.
- Bałam się! – zawołała rozpaczliwie – Bałam się, że cię stracę… - dodała po chwili ciszej.
- Przestań! Dlaczego mi to robisz?! – zawołał również rozpaczliwie – Czy nie widzisz, jaki ból mi sprawiasz?! – odszedł kilka kroków od okna i potarł ręką czoło. Spojrzał na nią
I po chwili milczenia odparł:
- Złożę pozew o rozwód.
Lorna poczuła się tak, jakby ziemia się pod nią zapadała. To brzmiało strasznie. Dopiero teraz docierało do niej, jak daleko zaszły wszystkie sprawy. Miała go stracić? Nie, nie… nie mogła.
- Nie możesz tego zrobić. – odparła ledwo hamując łzy.
- Mogę i zrobię. – rzucił również powstrzymując wzruszenie.
Podeszła do niego szybkim krokiem i spróbowała zarzucić mu ręce na szyję, ale on złapał ją za nie i rzucił oschle:
- Wyjdź stąd. Tak będzie najlepiej.
- Nie. – ucięła zawzięcie – Nie wyjdę dopóki nie powiesz mi prosto w oczy, że mnie nie kochasz.
- Przestań! – zakpił – To dziecinne!
- W takim razie nie wyjdę! – zawołała i po chwili zaczęli się szamotać. Lorna w jednej chwil przyciągnęła do siebie jego twarz i złożyła na jego ustach pocałunek. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Osvaldo przyciągnął ją gwałtownie do siebie i bez słowa zaczął ją namiętnie całować. Lorna poczuła, jak budzi się w niej ogień. Tego właśnie pragnęła. Być znowu blisko niego. W jego ramionach. Kochali się namiętnie. Bardziej namiętnie niż zwykle. Osvaldo czuł, że jej potrzebuje i pragnie. Nie potrafił tego powstrzymać. I nawet nie chciał.
Odcinek 106
Łagodne promienie słońca obudziły Lornę ze snu. Powoli przebudzała się delikatnie przesuwając dłonią po pościeli, w nadziei, że poczuje jego ciepło. Po drugiej stronie łóżka jednak nikt nie leżał. Zerwała się raptownie i przerażona ogarnęła pokój wzrokiem. Osvaldo nie było w pokoju. W jednej chwili dostrzegła białą kopertę leżącą na poduszce obok. Sięgnęła po nią drżącymi rękoma i poczuła jak bardzo się boi, tego, co może być w środku.
Otworzyła kopertę i wyciągnęła z niej list. Rozłożyła go i zaczęła czytać:
Zaczynałem ten list tysiąc razy i ciągle wydawało mi się, że pisze nie to, co chciałbym napisać. Jest mi ciężko. Wiadomość o tym, że twój mąż i synek żyją oraz okoliczności, w jakich się o tym dowiedziałem, sprawiły, że najchętniej rozprawiłbym się ze wszystkim tak, jak zwykłem to robić. Nie potrafię jednak być okrutnym, bezuczuciowym draniem wobec Ciebie. Nie potrafię wyrzucić cię z myśli, a tym bardziej z serca. Może łatwiej byłoby o wszystkim zapomnieć i odejść od Ciebie. Zapewne uznasz, że to najprostsze wyjście. I zgodzę się z tobą. To jest najprostsze wyjście. Nie potrafiłbym jednak być z Tobą, wiedząc o tym że Twój syn tak bardzo Cię potrzebuję. Powinnaś być przy nim. I jeśli tak musi być – także przy Fabiu. Kiedy o tym myślę… wszystko się we mnie gotuje. Nie potrafię zapomnieć tej zdrady i przejść nad tym do porządku dziennego. Nie potrafię Lorno lub… Maite, jeśli tak wolisz być nazywana. Ja znałem tylko Lornę, Maite należy do innego świata.
Teraz wyjeżdżam. Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie. Proszę, nie szukaj mnie. Pożegnałem się już z Sarą. Tobie życzę również chwili refleksji. Może miałem być tylko przystanią, abyś mogła spokojnie powrócić do swojej prawdziwej rodziny?
Nie potrafię teraz myśleć inaczej. Nie potrafię też inaczej czuć.
Żegnaj.
Osvaldo.
Patrzyła zamyślona na tę kartkę papieru. Gdzieś w środku coś w niej pękało. A więc to koniec. Czy mogła żądać od niego, żeby jej wybaczył? Może życie daje jej znak, że powinna być przy synu. Tak. Przy synu, tylko dla niego chce teraz żyć. Skoro nie może być z Osvaldo, to chociaż będzie ze swoim synem. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|