Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zmutowani
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy Rebecce będzie się podobać w nowej szkole?
Tak
70%
 70%  [ 7 ]
Nie
30%
 30%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 10

Autor Wiadomość
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:20:07 30-10-09    Temat postu:

Odcinek V- Pierwsze płomienie.

Podczas przerwy do Rebecci podeszla Margareth, Veronica i Cynthia.
- Cześć...- przywitała się Margareth.
Rebecca była zdenerwowana poprzednimi wydarzeniami.
- Czego chcecie odemnie barbie? Wybaczcie, ale już nie bawię się lalkami...- odrzeła ponuro.- A ty, to chyba spuchnięta barbie.- zwróciła się z sarkazmem do Cynthii.
- Nie no... Tego już dość.- powiedziała Veronica, chwyciła koleżanki i zabrała stamtąd.
------------------------------------------------------------------------
Kiedy skończyły się wszystkie lekcje, Rebecca wyszła na spacer do parku. Musiała gdzieś się wyciszyć, ukoić nerwy.
- Hej, Rebecca.- usłyszała za sobą jakiś głos. Kiedy się odwróciła, zobaczyła Davida.
- A ty czego chcesz?- odrzekła.
- Znowu będziesz we mnie wbijać te swoje "swiecące oczy"? Zakochałaś się czy co?- spytał rozbawiony.
- Chciałbyś...- odpowiedziała Rebecca coraz bardziej zła.
- To ty byś chciała, żeby taki chłopak jak ja zwrócił uwagę na takiego rudzielca.- uśmiechnął się do niej beszczelnie.
- Nie, tego już za wiele.- wytcedziła przez zęby i za chwilę w jej ręce wytworzyła się kula ognia. Już chciała nią cisnąć w przerażonego Davida, kiedy pojawiła się pani Natasha.
- Stop, Rebecco. Nie wolno nam stosować mocy przeciwko sobie...- zwróciła się do niej.- A ty David mógłbyś sobie darować głupie zarty. Denerwujesz koleżankę, a powinienieś byś dla niej miły.- ochrzaniła go.
- Dobra, przepraszam.- odrzekł David.
- Rebecco, idź do pana Sparksa na zajęcia, gdzie nauczysz się panować nad swoją mocą.- zwróciła się ponownie do niej.
- Dobrze, panno Kurankowa.- zgodziła się Rebecca i odeszła.
Pani Natasha spojrzała karcąco na Davida.
- No co znowu?- spytał.
- Po pierwsze, nie takim tonem Williams. Po drugie, dojrzej wreszscie... Masz już 18 lat, a nadal zachowujesz się jak dzieciak. Dobrze Ci radzę. Chętnie bym zrobiła to samo co ona chciała zrobić, gdyby nie regulamin, bo wiem że potrafisz wkurzyć, więc uważaj.- odpowiedziała i poszła.
------------------------------------------------------------------------
W tym czasie Margareth, Veronica i Cynthia były w pokoju i rozmawiały o Rebecce.
- Moim zdaniem to niewychowana dziewucha.- odrzekła Veronica.
- Zgadzam się, i do tego beszczelna.- zgodziła się z nią Cynthia.
- A ja myslę, że była po prostu zdenerwowana. Wyczułam, że jest dobra.- powiedziała Margareth.
- Bronisz jej? Obraziła Cynthię!- krzyknęła oburzona Veronica.
- Chyba jednak macie rację.- uległa w końcu.
------------------------------------------------------------------------
Rebecca na zajęciach z dyrektorem radziła sobie całkiem dobrze.
Najpierw dużo rozmawiała z panem Sparksem o tym, jak podoba się jej w nowej szkole, o jej strachu i wątpliwościach. Pan Sparks wyraźnie ją rozumiał i potrafił pocieszyć. Był dla niej jak ojciec, za którym tak tęskniła.
- Pan jest w porządku.- powiedziała na koniec, uśmiechając się.
- Dziekuję.- odparł on.
Potem Rebecca pożegnała się i poszła do pokoju.
------------------------------------------------------------------------
David i Martin rozmawiali z Juanem o Rebecce.
- Ty wiesz jak ona nas potraktowała na początku?- spytał Martin.
- No właśnie. Jest niewychowana i beszczelna.- dodał David.
- O was też można tak powiedzieć, a szczególnie o tobie, Martin. Zgadzam się z Rebeccą, bo was znam. Na pewno beszczelnie ją zaczepiliście, i dobrze zrobiła, że wam dała do zrozumienia, że nie da się tak traktować.- odrzekł Juan.
Nie mogli uwierzyć w to co usłyszeli.
- Nie do wiary. Czyim ty jesteś kumplem?- spytał Martin.
- To, ze jesteście moimi kumplami, to nie znaczy, ze mam chwalić każdy wasz postępek.- odrzekł Juan i wyszedł z pokoju.
- Wiesz co Martin? Zastanawiam się, czy Juan czasem nie ma racji.- powiedział David.
- No co ty? Nic jej przecież takiego nie zrobiliśmy... Żartowaliśmy sobie, a to że ona się nie zna to jej problem,- odrzekł on.
- Chyba masz rację.- zgodził się z nim David.
------------------------------------------------------------------------
Thomas rozmawiał w bibliotece z Monique również o Rebecce.
- Bardzo miła z niej dziewczyna.- stwierdził.
- Zgadzam się, jest kochana.- odpowiedziała Monique.
- Tak.- powiedział Thomas.
- A co z Joanne? Kiedy wreszcie z nią pogadasz o tym, co do niej czujesz?- spytała go.
- Ach, nie wiem... Nie mogę. Nie mam odwagi.- odpowiedział.
Rozmowę przerwało wejście Joanne.
- Chodź Monique.- zabrała koleżankę, całkowicie ignorując Thomasa.
- "I znowu nawet nie zwróciła na mnie uwagi".- pomyślał.
------------------------------------------------------------------------
Kiedy Rebecca rozyślała o Davidzie, leżąc na swoim łóżku, do pokoju weszły Joanne i Monique.
- O czym tak myślisz?- spytała ją Joanne.
- Powiem wam w tajemnicy.- odpowiedziała Rebecca.- Spodobał mi się pewien chłopak ze szkoły.- dodała.
- Który?- spytała Joanne zaciekawiona,
- Tego wam nie mogę powiedzieć, wybaczcie.- odrzekła.
- No trudno. A jak Ci się podoba w szkole?- spytała Monique.
- Jak narazie jest spoko. Pani Kurankowa jest w porządku, pan Sparks też.- odrzekła Rebecca.- No i wy, Juan, Thomas...- dodała.
- To fajnie, że Ci się tu podoba.- powiedziała z uśmiechem Joanne.
Potem, kiedy Rebecca poszła spać, Monique rozmawiała jeszcze z Joanne.
- Ciekawe kto się jej spodobał?- zastanawiała się Joanne,
- Może Juan albo Thomas? Powiedziała, ze ich lubi.- odpowiedziala Monique.
- Może. Raczej na pewno nie Martin ani David. Nie lubi ich.- dodała Joanne.
Po rozmowie również i one poszły spać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 09 Lut 2008
Posty: 5383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:12:58 30-10-09    Temat postu:

nie wiedzialam gdzie cie znalesc ale znalazlam twoja telke
mam pytanie

Czemu masz moja animke w podpisie ???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:38:16 30-10-09    Temat postu:

Znalazłam ją na jakiejś stronce, spodobała mi się więc sobie wstawiłam... A co?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vondynizer
Generał
Generał


Dołączył: 03 Sie 2009
Posty: 8424
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:17:12 30-10-09    Temat postu:

uf, nadrobiłam odcinki.milusio.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 09 Lut 2008
Posty: 5383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:31:10 30-10-09    Temat postu:

namida1991 napisał:
Znalazłam ją na jakiejś stronce, spodobała mi się więc sobie wstawiłam... A co?


a to ze ona byla robiona na zamowienie a niechcialabym by byla u dwoch osob
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:02:17 30-10-09    Temat postu:

No to usunę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elle
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 09 Lut 2008
Posty: 5383
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:08:49 30-10-09    Temat postu:

dziekuje i sory po prostu nie lubie jak ktos ma takie samo cos
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:18:50 30-10-09    Temat postu:

Spoooko...
I sorrki...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DjBebe
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 30 Sie 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław :D
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:07:24 31-10-09    Temat postu:

nadrobiłam... i jestem z siebie dumna xDD
Odcinki świetne. Rebbeca na szczęście została dobrze przyjęta i od razu polubiła swe współlokatorki.
Ah ten David... Kretyn jeden.
Ale wydaje mi się, że to on spodobał się `Rudej`.
No ciekawe... zobaczy się.

Czekam na new.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:10:05 31-10-09    Temat postu:

Oo super odcinek
Podoba jej się w szkoleee.
Fajnie że odcinki są taaaaakie długie.
Czekam na newa.

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:13:03 31-10-09    Temat postu:

Odcinek VI- Niespodziewana wiadomość.

Następnego dnia Rebecca i jej koleżanki wstały, ubrały się i poszły na lekcję.
Dziś pierwszy był W-F. Prowadził go pan Johnathan Johnson, jeden z pierwszych uczniów profesora Sparksa. Miał on moc telekinezy.
Miał 24 lata, był przystojnym facetem, ale z tego co zauważyła Rebecca, był nazbyt pewny siebie i nieco ekscentryczny.
Mimo to lekcja przebiegła calkiem przyjemnie.
Po skończeniu lekcji dziewczyny przebierały się w szatni.
Żadna z nich nie była jednak świadoma, że ktoś je podgląda. Za koszem siedzieli Martin i David, przyglądając się dziewczynom.
Nagle w szatni rozległ się huk. Kosz na śmieci wywrócił się, a zza niego wypadło dwóch chłopaków.
- Martin, David!! Co wy tu robicie??- krzyknęła przerażona Veronica.
Margareth, Cynthia i Monique zakryły się ciuchami i zaczęły krzyczeć w niebogłosy.
- Co wy sobie myślicie??- podeszła do nich Joanne i każdemu z osobna wymierzyła policzek.- Chamy... Podglądacze....- oddychała z trudem.
Rebecca postraszyła obu kulą ognia. Wybiegli z szatni pędem.
- Coś ty zrobił, idioto??- zwrócił się David do Martina.
- No co??- odpowiedział Martin.
- Na następny raz się tak nie wierć...- poradził mu David i poszedł.
------------------------------------------------------------------------
Kiedy skończyły się lekcje, Rebecca weszła do pokoju. Niespodziewanie zastała tam swoją mamę.
- Witaj, kochanie. Przyszłam, żeby Ci powiedzieć, że właśnie kupiłam sobie ładne mieszskanie niedaleko stąd. Kosztowało tyle, że akurat mi wystarczyły moje oszczędności. I oprócz tego wczoraj znalazłam pracę w biurze.- zawiadomiła ją pani McKinley.
- To cudownie, mamo..- przytuliła ją Rebecca.
------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie Cynthia wraz z Veronicą siedziały w bufecie.
Kiedy weszli Martin i David, Cynthia zwróciła się do Veronici.
- Jejku... Martin jest taki przystojny...- powiedziała wpatrzona w niego.
- Powiedz mi, od kiedy się w nim kochasz?- spytała ją przyjaciółka.
- Od kiedy tu przyszłam, czyli od jakichś 2 lat.- odpowiedziała.
- To czemu do niego nie zagadzasz?- spytała ponownie.
- Żartujesz? Wyśmiałby mnie...- odrzekła.
Wtem obaj chłopcy przysiadli się do stolika Veronici i Cynthii.
- Witaj Veronica.- zwrócił się do niej Martin z czarującym uśmiechem, kompletnie ignorując Cynthię.
- Wiesz co Veronica? Muszę już iść... Mam zadanie do zrobienia.- powiedziała Cynthia wstawając od stołu.
- No co ty, Cynthia? Siadaj...- powiedział David.
Ona nie zwróciła uwagi na jego słowa i poszła do pokoju.
- Jestem beznadziejna.... Martin nigdy nie zwróci na mnie uwagi..- powiedziała sama do siebie, położyła się na łóżku i zaczęła płakać w poduszkę.
------------------------------------------------------------------------
Margareth szła po schodach kiedy wpadła na Juana. Spojrzała na niego i coś się w niej ruszyło. Nigdy nie zwracała uwagi na tego chłopaka, ale teraz jedno spojrzenie w jego oczy sprawiło, że serce zabiło jej mocniej.
- Cześć Margareth...- przywitał się Juan uśmiechnięty.
- Cześć... I przepraszam, ale muszę już iść... Śpieszę się...- powiedziała Margareth i pobiegła schodami na górę.
Poszła do bufetu, gdzie usiadła przy stoliku obok Veronici.
Rozmawiali trochę, ale Margareth była nieobecna. Ciągle myślała o Juanie.
- Hej, co się z Tobą dzieje?- wyrwała ją z zamyślenia Veronica, lekko trącając w ramię.
- Nic, nic... Jestem zmęczona. Pójdę się położyć.- odpowiedziała i poszła do pokoju.
Znalazła tam płaczącą Cynthię.
- Co się stało?- spytała ją, tuląc do siebie.
- Martin mnie ignoruje... A ja go tak kocham.- powiedziała Cynthia płacząc.
Margareth przytuliła ją mocniej i wyczuła jej uczucia, dzięki darowi empatii. Manipulując jej emocjami, sprawiła, że Cynthii zrobiło jej się lżej.
------------------------------------------------------------------------
W tym czasie Rebecca była na kolejnym spotkaniu z profesorem Sparksem. Panowanie nad mocą szło jej coraz lepiej, a dyrektor nie mógł się jej nachwalić. Także ona sama była z siebie strasznie dumna.
------------------------------------------------------------------------
David wszedłwszy do pokoju położył się na łóżku i jego myśli skierowały się na Rebeccę. Mimo to były one jeszcze bardzo płytkie.
Postanowił udowodnić jej, że nawet taka dziewczyna jak ona mu się nie oprze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:02:50 01-11-09    Temat postu:

Super odcinek.
Najbardziej zaciekawił mnie koniec...
Co on kombinuje??
Czekam na new.

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:11:44 01-11-09    Temat postu:

Odcinek VII- Miłość czy iluzja?

Następnego dnia, na przerwie, w bibliotece siedział Thomas
i rozmawiał z Monique.
- Czemu nie podejdziesz do Joanne i nie zagadasz?- spytała go.
- Ech, Monique, przecież wiesz... Ona mnie zupełnie ignoruje.
Wyśmiałaby mnie...- odpowiedział.
- Na pewno nie, znam ją. Zbierz się na odwagę i spróbuj,- zachęcała
go.
- No nie wiem.- odparł Thomas.
Wtem do biblioteki weszła Joanne, przerywając ich rozmowę.
- Hej, Monique. Chodź, zaraz będą lekcje.- zwróciła się do niej,
ignorując obecność Thomasa. Monique pożegnala się z kolegą
i poszła razem z Joanne.
------------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie Margareth odwiedził ojciec- Andrem Bosson.
- Tato...- rzuciła mu się na szyję córka.
- Jak tam w szkole, skarbeńku?- przytulił ją ojciec.
- Świetnie. Nauka idzie mi lepiej, z przyjaciółkami też super.
A jak tam w twojej firmie?- spytała, chociaż tak naprawdę ją to
niespecjalnie interesowało.
- W porządku. Dziekuję, że pytasz. Mamy teraz lepszy okres.
Naprawdę kroi nam się niezła inwestycja. Myślę, że w tym roku
na wakacje pojedziemy do Paryża, tak jak chciałaś.- odrzekł.
- Naprawdę? To świetnie.- uścisnęła go córka.
------------------------------------------------------------------------
Rebecca siedziała w pokoju z Joanne.
- No i jak ci się u nas podoba?- spytała Joanne.
- Jak na razie jest świetnie. Mili nauczyciele, fajni uczniowie, oczywiście z wyjątkami,ale ogólnie jest fajnie... A dyrektora macie
super.- odrzekła Rebecca.
- Cieszę się, że Ci się tu podoba...- powiedziała Joanne.- Mam jedno pytanko... Powiesz, który chłopak ci się spodobał?- dodała.
- Joanne, przecież mówiłam, że wam nie powiem.- odpowiedziała.
- Ale dlaczego?- spytała znowu.
- Bo nie mogę. Po prostu. Wybacz.- odparła Rebecca i poszła do
łazienki.
------------------------------------------------------------------------
Tymczasem Andrew Bosson rozmawiał ze swoim przyjacielem, dyrektorem Sparksem.
- Wiesz, Andrew, spotkałem niedawno moją ukochaną z dawnych
lat. Jest matką jednej z uczennic, nazywa się Dominica McKinley.
Rozmawiałem z nią i muszę przyznać, że nie mogę o niej
zapomnieć.- zwierzył się jemu Sparks.
No to wspaniale. Wiesz co? Zaproś ją na kolację i zbliż się do niej
nieco. Zobaczysz, że będzie warto.- poradził mu Andrew.
------------------------------------------------------------------------
Po skończeniu lekcji Rebecca jak zawsze poszła na spacer do parku.
Kiedy chodziła po alejkach spotkała Davida.
- Co ty tu robisz idioto?- spytała zdenerwowana.
- Chodzę za Tobą.- odrzekł z uśmiechem.
- Dlaczego? Przeszkadzasz mi tylko...- powiedziała Rebecca.
- Dlaczego? Bo mi się podobasz..- odrzekł David i zbliżył się do niej.
- Wiesz co? Daruj sobie ten cyrk, bo tym razem walnę w Ciebie tą
kulą ognia.- odpowiedziała, odwróciła się i poszła.
David dogonił ją i złapał za ręce. Dzięki swemu darowi wytworzył
dookoła iluzję, która tak urzekła Rebeccę, że ta stanęła i wpatrywała
się w niego.
Również on patrzył jej w oczy i nachylił się lekko. Ich usta zaczęły
się do siebie zbliżać, i kiedy już prawie się pocałowali, coś w rodzaju
"instynktu obronnego" Rebecci spowodowało, że jej dłonie i oczy
zapłonęły, parząc Davida. Jego iluzja natychmiast się rozsypała, a on
sam odskoczył od niej.
- Myślisz, że jestem na tyle głupia, żeby dać się nabrać na Twoje
sztuczki? Co ty sobie wyobrażasz?- powiedziała, kiedy już się
ocknęła z amoku.
- O czym ty mówisz?- spytał David.- Przyznaj się, że nie potrafisz
mi się oprzeć i tyle.- dodał.
Rebecca skrzywiła się i z całej siły walnęła go w twarz. Potem
odwróciła się i poszła szybkim krokiem w stronę szkoły.
- Niezła scenka.- odezwał się nagle Martin wychodząc z krzaków.
- Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony David.
- Śledziłem Cię...- odrzekł Martin.
- Zgłupiałeś?- krzyknął David zły, że ktoś oglądał jego porażkę.
- No co? Nieźle się wygłupiłeś z tą iluzją...- śmiał się Martin.
- Spadaj, klaunie.- odrzekł David i poszedł.
- Co znowu?- powiedział sam do siebie Martin i poszedł za nim.
------------------------------------------------------------------------
Rebecca wbiegła do pokoju, i z płaczem rzuciła się na łóżko.
Wkrótce potem Monique weszła i zastała ją tak.
- Becci, co się stało?- powiedziała do niej zdrobniale, tuląc ją do
siebie.
- To przez tego chłopaka, który mi się podoba... Powiem Ci kto to,
ale obiecaj, że nikomu nie powiesz...- odpowiedziała Rebecca.
- Obiecuję.- powiedziała szczerze, gładząc koelżankę po włosach.
- Podoba mi się David Williams.- odrzekła Rebecca cicho łkając.
- O mój Boże... Nie dziwię się, że przez niego płaczesz. To drań,
straszny drań.- przytuliła ją mocniej.
Kiedy Rebecca położyła się spać, Joanne spytała się o czym Monique z nią rozmawiała.
- O tym chłopaku, który jej się podoba. Powiedziała mi kto to.-
zdradziła jej Monique.
- Naprawdę? Powiedz, kto to?- spytała z ciekawością.
- Nie mogę Ci powiedzieć, wybacz.- odmówiła Monique.
- Ale dlaczego? Przecież jesteś moją przyjaciółką...- powiedziała
Joanne.
- Obiecałam Rebecce, że nikomu nie powiem i dotrzymam obietniecy.- powiedziała Monique.- Poza tym nie ma się czym
chwalić, ani z czego cieszyć...- dodała.
------------------------------------------------------------------------
David leżał na łożku, w pokoju bardzo smutny. Zastanawiał się,
czy nie za bardzo przejął się odrzuceniem Rebecci.
Wszedł Juan, wyrywając go z zamyślenia.
- Hej David.- przywitał się.- Nawet nie wiesz, jaki jestem szczęśliwy.
Margareth wreszcie mnie zauważyła.- zwrócił zię do niego.
- To świetnie.- odpowiedział David.
- Coś się stało, David?- spytał Juan, zaniepokojony jego
nieobecnością.
- Nic, a co miało się stać?- spojrzal na niego ze zdziwieniem.
- Czy to aby nie chodzi o Rebeccę?- odgadł Juan.
- Rebecca to moja kolejna zdobycz. Udowodnię jej, że nawet taka
uparta dziewczyna mi ulegnie prędzej czy później.- odrzekł na to
David.
- Coś mi się nie chce w to wierzyć, że jest dla ciebie tylko zdobyczą.
Wiesz, kto się czubi, ten się lubi.- powiedział Juan.
- Spadaj.- David rzucił w niego poduszką.
------------------------------------------------------------------------
Monique spotkała się z mamą, Aną Marią Velarde, sekretarką pana
Sparksa.
- Moja koleżanka ma problem. Spodobał jej się chłopak, który jest
draniem. Co ma zrobić?- spytała ją o radę.
- No cóż... Powinna poczekać, jeżeli go kocha. Może on się
zmieni? Przede wszystkim nie może tracić nadziei.- odpowiedziała
pani Velarde.
- Dziękuję mamo.- przytuliła ją Monique i pobiegła do pokoju.
------------------------------------------------------------------------
- Rebecco, spytałam mamę o radę. Oczywiście nie zdradziłam ani
Twojego imienia, ani imienia Davida.- zawiadomiła ją Monique,
wpadając do pokoju.
- No i co powiedziała?- spytała Rebecca.
- Że jeśli go kochasz, powinnaś poczekać, bo może się zmieni.
Przede wszystkim nie możesz tracić nadziei.- zacytowała matkę
Monique.
- Dziękuję Ci.- odpowiedziała Rebecca i przytuliła koleżnakę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:10:41 01-11-09    Temat postu:

Coraz bardziej mi się podobaaa ;]
Super odcinek, szczególnie że tak dużo Rebecci i Davida...
Ah, jak ja uwielbiam takie dylematy...
Super odcinek, czekam na kolejny. ;]

___________________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:24:56 02-11-09    Temat postu:

Odcinek VIII- W obronie tolerancji.

(Tego samego dnia)
Michael Sparks siedział w swoim gabinecie i wypełniał papiery.
Kiedy skończył tę mozolną pracę, podniósł słuchawkę telefonu i
wykręcił numer Dominici McKinley.
- Słucham?- odezwał się subtelny głos w słuchawce.
- Dominico, to ja Michael. Zastanawiałem się, czy nie wybrałabyś
się ze mną na kolację dzisiaj?- spytał.
- Chętnie.- zgodziła się Dominica.
- W takim razie przyjadę po Ciebie o godzinie 18.00.- powiedział
pan Sparks.
- Dobrze, będę czekać.- potwierdziła.
- Do zobaczenia wieczorem.- odrzekł.
- Do zobaczenia.- pożegnała się pani McKinley i odłożyła
słuchawkę.
-----------------------------------------------------------------------
Rebecca około godziny 17.30 połozyła się do łózka. Jej myśli
po raz kolejny zapełnił obraz Davida.
- "Ech, żeby pani Velarde miała rację. Ale czy David się zmieni?
Czy to wogóle mozliwe?"- zastanawiała się.
-----------------------------------------------------------------------
W tym samym czasie również David powoli kładł się spać. Leżąc
tak na łóżku cały czas myślał o Rebecce, i o tym co się dziś
wydarzyło. Nadal zastanawiał się, czy niezbyt go ona obchodzi.
W końcu dla niego każda dziewczyna była kolejną zdobyczą,
on był łowcą. Czuł jednak, że z Rebeccą jest jakoś innaczej.
------------------------------------------------------------------------
Ana Maria Velarde kończyła właśnie pracę. Biuro pogrążone już
było w mroku. Kiedy już miała wyjść, zobaczyła jak dyrektor
wręcz wymyka się z biura.
- A pan to gdzie się tak wymyka w tajemnicy?- spytała go nagle.
- Co ty tu robisz Ana? Myślałem, że Ciebie już nie ma.- odrzekł
pan Sparks bardzo zdziwiony.
- Miałam jeszcze coś do zrobienia. Nie odpowiedział pan na moje
pytanie, panie dyrektorze.- przypomniała mu pani Velarde.
- Powiem ci, ale nikomu nie wygadaj, obiecaj mi to.- powiedział
pan Sparks.
- Dobrze, obiecuję.- odrzekła.
- A więc idę na kolację z panią McKinley.- odpowiedział.
- No to życzę powodzenia.- pogratulowała mu Ana z uśmiechem.
Pan Sparks pożegnał się z sekretarką i wyszedł z biura.
------------------------------------------------------------------------
Parę minut później Michael Sparks był już pod domem pani
McKinley. Zabrał ją do przepięknej restauracji, i kiedy zjedli już
kolację, pan Sparks spojrzał jej w oczy i zwrócił się do niej.
- Dominico, chciałbym abyśmy spróbowali jeszcze raz.- powiedział
trzymając ją za ręce.
- Ach, Michael, nie wiem co powiedzieć. Musisz mi dać czas...-
odparła, pożegnała się, wstała od stołu i wyszła.
Pan Sparks zapłacił za kolację i wybiegł za nią.
- Może chociaż Cię podwiozę do domu?- zaproponował.
- Dobrze. Zrobiło się zimno.- zgodziła się Dominica.
Wsiedli do samochodu i po zaledwie piętnastu minutach byli
na miejscu. Michael pocałował Dominicę, ona potem wysiadła,
usmiechając się na pożegnanie. On odjechał szczęśliwy jak nigdy
dotąd.
------------------------------------------------------------------------
Następnego dnia kiedy trwała lekcja historii, pani Natasha
Kurankowa zadała całej klasie projekt w parach, które sama
dobrała. Także więc Margareth miała go robić z Juanem, bo nie
rozmawiali ze sobą, Rebecca z Davidem, bo wyraźnie się nie
lubili, Joanne z Thomasem, bo również ze sobą nie rozmawiali,
Cynthia z Martinem, bo Martin nie lubił Cynthii, a Veronice została
Monique.
Rebecca była wściekła, Margareth nawet nie miała wiele przeciwko.
Od kiedy wpadła na Juana na schodach, wpatrywała się w niego
na każdej przerwie. Joanne natomiast było wszystko jedno, choć
w duchu cieszyła się z tego, że robi projekt właśnie z Thomasem.
Cynthia była w siódmym niebie, natomiast Martin był widocznie
niezadowolony.
- Dlaczego ja mam robić projekt z tą słonicą? Za jakie grzechy?-
pytał.
Rebecca słysząc te słowa, wstała i rzuciła się ku niemu.
- Dlaczego ją obrażasz? Co ci takiego zrobiła?- spytała.
Martin nie odpowiedział.
- I taką wy tu macie tolerancję? Żal mi Ciebie, Martin.- powiedziała
Rebecca i wymierzyła mu policzek.
Potem podeszła do Cynthii i przytuliła ją.
- Nie przejmuj się słowami tego idioty.- pocieszała ją.
Veronica i Margareth zaskoczone zachowaniem Rebecci uznały, że
źle ją oceniły na początku.
Rebecca podeszła do nich i przeprosiła za swoje wcześniejsze zachowanie. Cała klasa zaczęła bić Rebecce brawo.
- Widzisz co ona mi zrobiła?- żalił się Martin Davidowi.
- Dobrze zrobiła. Przesadziłeś.- odpowiedział mu David.
- I ty też po jej stronie?- obraził się Martin.
Pani Kurankowa zwróciła się do Rebecci.
- Gratuluję Ci wspaniałej postawy, Rebecco. Dajesz innym bardzo
dobry przykład.- powiedziała.- Dlatego więc zrobisz projekt z
Cynthią, a Martin zrobi go z Davidem, i na dodatek dostanie uwagę
do dziennika.- ogłosiła.
David wkurzony zwrócił się do kolegi.
- No i coś ty zrobił? Przez Ciebie nie zbliżę się do Rebecci.- odrzekł.
- A co ci tak na tym zależy? Zakochałeś się w niej czy co?- oburzył
się Martin.
- No chyba żartujesz. Muszę jej udowodnić, że mi się nie oprze, bo
żadna mi się nie oprze.- zaprzeczył David.
- Ach, no chyba że tak. W takim razie sorki.- przeprosił go.-
Ale w zamian za to postaram ci się pomóc.- dodał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin