Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zmutowani
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy Rebecce będzie się podobać w nowej szkole?
Tak
70%
 70%  [ 7 ]
Nie
30%
 30%  [ 3 ]
Wszystkich Głosów : 10

Autor Wiadomość
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:00:04 08-11-09    Temat postu:

Odcinek XIII- Niesamowity obrót spraw

Następnego dnia Rebecca siedziała w klasie z Joanne.
- Ech, nawet nie wiesz jaki Jake jest cudny... Wspaniały
chłopak...- chwaliła się Rebecca.
- Na pewno. Ale Thomas to dopiero... Taki inteligentny i nawet
przystojny. Nie zauważałam tego wcześniej.- odrzekła Joanne.
- No widzisz. Ja bym nigdy się nie spodziewała, że spotkam
kogoś takiego jak Jake...- powiedziała z uśmiechem.
Nagle do dziewczyn dołączyła Margareth.
- A wiecie, że ja chodzę z Juanem?- pochwaliła im się.
- To super...- powiedziała Rebecca.
- On jest taki romantyczny i dojrzały... Najstarszy z naszej
klasy. Szkoda, że go wcześniej nie zauważałam...- mówiła
Margareth.
- Bez wątpienia miłość jest piękna...- podsumowała Joanne.
Rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Do sali wpadła reszta
klasy i zajęła swoje miejsca.
--------------------------------------------------------------------
Tymczasem pani Natasha Kurankowa siedziała w pokoju
nauczycielskim wraz z panem Johnathanem Johnsonem.
- Johnathan, zastanawia mnie jedna rzecz...- zwróciła się do
niego.
- No słucham...- odpowiedział jej znad sterty papierów.
- Te wszystkie problemy miłosne nastolatków... Niby takie
banalne, ale jednak poważne. Są młodzi, mają na to jeszcze czas,
ale potrafią tak mocno pokochać, że cierpią.... Chciałabym
im pomagać w uporaniu się z tymi problemami.- powiedziała.
- Wiesz co? Moim zdaniem należy te sprawy pozostawić
swojemu biegowi, a wszystko się ułoży.- odrzekł Johnathan.
- Tak myślisz?- spytała Natasha.
- Tak. Nie przejmuj się tym.- odrzekł z uśmiechem i wrócił
do pracy.
Nagle do pokoju wszedł pan Sparks cały w skowronkach.
- Ej, Natasha.- szturchnął koleżankę Johnathan.- Ktoś się tu
chyba zakochał...- powiedział wskazując na dyrektora.
- Faktycznie.- zgodziła się Natasha i oboje zaczęli się śmiać.
Sparks spojrzał się na nich jak na wariatów i wyszedł z pokoju.
--------------------------------------------------------------------
Po lekcjach Davidowi jakimś cudem udało się wyciągnąć
Rebeccę do parku znajdującego się na terenie szkoły.
- Czego chcesz? Śpieszę się...- spytała.
- Muszę z Tobą pogadać... I to powaznie.- spojrzał jej w oczy.
- No więc słucham, byle szybko, bo Jake na mnie czeka...-
odrzekła Rebecca.
- Ja po prostu kocham cię.... Szaleję za tobą, ta miłość mnie
zmieniła. Proszę cię, daj mi szansę, bądź ze mną na zawsze...-
wyznał jej David trzymając ją za ręce.
- David, dobrze wiesz, że nie mogę spełnić twojej prośby....
Chodzę z Jake'm i nie mogę być z tobą... Wybacz mi, ale
najwyraźniej nie jesteśmy sobie pisani.- odrzekła Rebecca
i poszła w stronę szkoły, zostawiając Davida samego wśród
drzew.
Nagle z nieba lunął deszcz. David błąkał się po alejkach moknąc
i płacząc, wzywając imię ukochanej. Kiedy przestało padać
usiadł na trawniku.
Jego lament usłyszała Monique i podeszła do kolegi.
- David, co się dzieje?- spytała zmartwiona.
- Rebecca nie chce ze mną być, chociaż ja ją tak bardzo
kocham.- odrzekł cały zapłakany.
Monique przytuliła go mocno. Widziała jak bardzo się zmienił
i zrobiło jej się żal tego chłopaka.
- Monique... Zrobisz coś dla mnie?- spytał nagle David.
- Wszystko o co poprosisz...- odpowiedziała.
- Zostań moją dziewczyną, pomóż mi zapomnieć o Rebecce.-
powiedział David błagalnym tonem.
Monique nie wiedziała co ma zrobić... On kochał Rebeccę
i nie powinna się zgadzać, ale litość nad nim spowodowała, że
zgodziła się na wszystko.
Potem oboje poszli do szkoły.
--------------------------------------------------------------------
Margareth szła sobie korytarzem, kiedy nagle usłyszała szloch.
Dochodził on z damskiej toalety, więc szybko tam weszła
i zobaczyła tam, sieddzącą na podłodze i płaczącą Cynthię.
- Kochanie, co się stało?- spytała klękając przed nią i tuląc
do siebie.
- Nic...- odrzekła Cynthia.- Zostaw mnie w spokoju.- dodała,
odepchnęła Margareth, wstała z podłogi i wyszła.
-"Wyraźnie czułam, że cierpi, bardzo cierpi... Tylko dlaczego?"-
zastanawiała się Margareth.
--------------------------------------------------------------------
Kiedy pan Andrew wszedł do budynku szkoły od razu
"napadła" go pani Ana Maria Velarde.
- Dzieńdobry panie Bosson. Jak się pan dziś miewa?- spytała.
- Dziękuję, dobrze....- odrzekł.
Rozmawiali chwilkę na korytarzu, Ana flirtowała z nim na
wszystkie sposoby, ale on ignorował to, przeprosił i poszedł
w stronę gabinetu pana Sparksa.
- Jejku... Co ja robię nie tak?- zastanawiała się Ana.
--------------------------------------------------------------------
Andrew wszedł właśnie do gabinetu swego przyajciela, Michaela
Sparksa.
- No i jak tam Mike?- spytał pan Bosson.
- Dominica dała mi drugą szanę... Jesteśmy razem..- pochwalił
mu się pan Sparks.
- Winszuję... I życzę rychłego ślubu...- dodał Andrew z
uśmiechem.
--------------------------------------------------------------------
Pani Velarde przyszła do pokoju chłopaków.
- David, telefon do Ciebie.- zwróciła się do niego.
David wstał i poszedł za nią.
Kiedy już byli w biurze, Ana Maria podała mu słuchawkę i
zostawiła go samego.
- Słucham?- spytał David.
- David? To ja, twój ojciec.- odezwał się głos w słuchawce.
- Czego chcesz?- spytał ponownie, rozzłoszczony tym nagłym
telefonem od ojca, który się go wstydził.
- Chciałem się spytać co u Ciebie, chyba mi wolno?-
odpowiedział pan John Williams.
- Dopiero teraz zadzwoniłeś? Po dwóch latach mojego pobytu?
Jesteś śmieszny.... Nienawidzę cię... Ani razu do mnie nie
przyjechałeś, nie przyznajesz się znajomym, że jestem twoim
synem.- mówił, prawie płacząc.- Wysłałeś mnie do tej szkoły,
żeby się mnie pozbyć!!!- krzyknął i rzucił słuchawką.
--------------------------------------------------------------------
Andrew Bosson po rozmowie ze Sparksem poszedł do swojej
córki.
- Co tam słychać skarbie?- spytał ją, tuląc Margareth.
- Muszę ci się czymś pochwalić.- odrzekła ona.
- No to słucham.- powiedział Andrew.
- Poszłam za twoją radą i powiedziałam Juanowi co do niego
czuję... I teraz jesteśmy razem!- wykrzyknęła radośnie.
- To cudownie... Życzę wam szczęścia.- przytulił córkę drugi
raz pan Bosson.


Ostatnio zmieniony przez namida1991 dnia 11:01:38 08-11-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:39:44 08-11-09    Temat postu:

Super odcinek...
Szkoda że Rebecca 'nie może' być z Davidem...
Przecież się zmienił...
A ten głupi, pyta się przyjaciółki, czy mu pozwoli zapomnieć o Rebecce i z nią być...
Debil.
Czekam na new

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DulceMonia
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 3595
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaworzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:19:47 08-11-09    Temat postu:

Jestem pod wielkim wrażeniem. Telka boska. A to połączenie Zbuntowanych i X men wow.

Szkoda, że Rebecca nie może być z Davidem, może jakby wcześniej się zachowywał jak należy to by byli razem.

Czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:34:16 09-11-09    Temat postu:

Odcinek XIV- Kiedy serce cierpi...

Następnego dnia, zaraz po lekcjach Rebecca spotkała się z Jake'm
w parku.
- Jak się dziś miewasz kochanie?- spytał Jake.
- Cudnie, szczególnie jak jestem z Tobą...- odrzekła z
uśmiechem.
Kiedy spacerowali razem, trzymając się za ręce, w parku
pojawił się David z Monique.
- "On i Monique? Przecież tak na niego gadała, jak jej
powiedziałam, że się w nim zakochałam...."- zastanawiała się
Rebecca.
David widząc Rebeccę z Jake'm, objął Monique i pocałował.
Rebecca spojrzała na nich i stanęła jak wryta. Ogarnęła ją
ogromna złość i poczuła ukłucie zazdrości.
- Beccy, co ci jest?- wyrwał ją z zamyślenia Jake.
- Nic, nic...- odrzekła.
- Przecież widzę.- spojrzał jej w oczy Jake.Dobrze wiedxiał
co znaczył wzrok Rebecci.
- "Jest o niego zazdrosna, kocha go..."- posmutniał.
- Po prostu ten chłopak chodzi z moją najlepszą przyjaciółką
i martwię się o nią... To drań, na pewno ją zrani...- powiedziała
jeszcze lekko oszołomiona.
Jake mimo jej słów był pewnien, że Rebecca czuła coś do tego
chłopaka.
--------------------------------------------------------------------
Tymczasem Martin, w tajemnicy przed Veronicą postanowił
pójść do klubu.
- Pójdę się wreszcie zabawić...- mówił sam do siebie.
Nie wiedział jednak, że jego plany przez przypadek
usłyszała Cynthia. Natychmiast poleciała do Veronici.
- Chce iść sam do klubu? Na panienki? Ja mu dam..- powiedziała
Veronica trzęsąc się ze złości.
Kiedy Martin wyszedł ze szkoły, Veronica ruszyła za nim.
--------------------------------------------------------------------
Joanne rozmawiała z Monique w pokoju.
- Ty naprawdę chodzisz z Davidem?- spytała ją z niepokojem.
- Tak, a co?- odpowiedziała Monique.
- Przecież to drań...- zauważyła Joanne.
- Zmienił się i to bardzo... Poza tym ja z nim nie chodzę
z miłości, tylko dlatego, że mnie o to prosił... Nie mogłam
mu odmówić.- odpowiedziała.
- Nie powinnaś tak robić. Zerwij z nim, bo on cię wykorzystuje.-
poradziła jej Joanne.
- Nie mogę... On musi zdecydować...- odrzekła Monique.
--------------------------------------------------------------------
Martin był już w klubie i bawił się w najlepsze, otoczony
wianuszkiem wielbicielek.
- No to może pójdziemy do ciebie?- szepnął do ucha wysokiej
brunetce.
- Nigdzie nie pójdziesz... Chyba, że ze mną, do szkoły...-
wyrosła nagle przed nim Veronica.
- Co ty tu robisz?- spojrzał na nią zdziwiony Martin.
- Dowiedziałam się, że zamierzasz się gdzieś wybrać bezemnie..
więc poszłam za tobą i miałam rację... Jesteś totalnym dupkiem.-
powiedziała mu prosto w twarz.
- No i co z tego?- spytał z lekceważeniem.
- To, że między nami koniec...- powiedziała Veronica i wyszła.
--------------------------------------------------------------------
Margareth spacerowała po parku z Juanem.
- Wiesz, kochanie, martwi mnie zachowanie Davida. W ogóle
ten cały związek z Monique to jakiś pic na wodę... Przecież
od razu widać, że kocha Rebeccę.- zwierzył się jej.
- Też mi się tak wydaje...- zgodziła się Margareth.
--------------------------------------------------------------------
Wieczorem David leżąc na łóżku intensywnie myślał.
- "Co ja wyprawiam? Przecież wykorzystuję dobroć
Monique... Nawet dzięki niej nigdy nie zapomnę o Rebecce...
Nie kocham Monique, tylko Rebeccę i nic tego nie zmieni.
Przez swoją głupotę tylko zranię Monique. Nie mogę dłużej
się tak oszukiwać...."- pomyślał.- "Nie mogę żyć bez Rebecci,
a straciłem ją przez swoją własną głupotę być może na zawsze.
Boże, dlaczego?"- pytał sam siebie i się rozpłakał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DulceMonia
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 3595
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaworzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:08:51 09-11-09    Temat postu:

Odcinek świetny.
Teraz David zrozumiał, że przez swoją głupote ją stracił. Troszeczke za późno.
Monique jest bardzo miła, ale nie powinna się zgadzać.

Czekam na new.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:16:16 09-11-09    Temat postu:

Ach suuperowy odcineek
Tyle się dzieje...
Zakochańce...
Czekam na new ;]

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:10:24 09-11-09    Temat postu:

Odcinek XV- Śmierć i pustka.

Następnego dnia Jake ponownie spotkał się z Rebeccą.
- Coś się stało Jake? Tak nagle przyjechałeś...- spojrzała na niego
zmartwiona.
- Kochanie, chciałem się pożegnać... Jadę na pewną
niebezpieczną misję i nie wiem czy z niej wrócę...- zaczął.
- Jake, nie mów tak. Wrócisz jako zwyciężca... Zobaczysz.-
odrzekła Rebecca.
- Mam nadzieję, że tak będzie, ale teraz muszę już iść...-
powiedział Jake i pocałował ją.- Obiecaj, że o mnie nie
zapomnisz i...- zaczął.
- Nigdy nie zapomnę...- przyrzekła Rebecca.
- Daj mi skończyć... Jeśli zginę, proszę Cię, bądź z Davidem.-
dokończył Jake patrząc jej w oczy.
- Ale czemu? Nic mnie z nim nie łączy...- zdziwiła się Rebecca.
- Kochasz go, nie zaprzeczaj... Obiecaj, że jeśli zginę...-
powtórzył.
- Obiecuję.- powiedziała Rebecca i przytuliła się do niego.
--------------------------------------------------------------------
Cynthia siedziała w bibliotece szlochając. Słysząc płacz,
przyszła do niej Margareth.
- Kochana, co się stało?- podeszła i przytuliła ją, wyraźnie
wyczuwając jej smutek.
- O Martina... Ja go tak bardzo kocham, a on nawet mnie nie
zauważa... Nie chce mi się żyć, rozumiesz?- mówiła Cynthia
szlochając.
- Kochanie, nie możesz płakać za kimś, kto cię tak traktuje...
Martin nie zasługuje na Twoje łzy, więc nie płacz... Nie warto.-
pocieszała ją Margareth.
--------------------------------------------------------------------
Martin cały dzień chodził za Veronicą i błagał ją o wybaczenie.
Ona jednak nie chciała go słuchać... W końcu wkurzył się,
objął Veronicę i namiętnie pocałował.
- I co teraz?- spytał.
- No cóż...- odrzekła nieco oszołomiona Veronica.- Powiem
tak... Nie umiem ci nie wybaczyć... Ale żeby mi to było ostatni
raz...- dodała i znowu się pocałowali.
Pech chciał, że zobaczyła to Cynthia. Mimo pocieszenia
Margareth, ta scena spowodowała, że całkiem się załamała.
Poszła do pokoju i wzięła z szafki opakowanie tabletek
nasennych.
- Wystarczy parę pastylek i będzie po wszystkim.- powiedziała
do siebie i otworzyła wieczko.
--------------------------------------------------------------------
Pani Dominica McKinley weszła właśnie do szkoły, kiedy
zobaczyła na pustym korytarzu płaczącego Davida.
- Pani jest matką Rebecci, prawda?- spytał, kiedy ją zobaczył.
- Zgadza się... Ty jesteś David Williams... Czemu płaczesz?-
odrzekła pani McKinely.
- Ja kocham pani córkę, Rebeccę, ale ona... ona chodzi z Jake'm
i nie chce mnie znać, bo wcześniej byłem dupkiem... Straciłem
ją na zawsze...- zwierzył jej się David.
- Nie mów tak.- przytuliła go do siebie.
- Ale to prawda...- szlochał.- Chciałbym mieć taką matkę
jak pani... Osobę, która nie wstydzi się mnie tak jak mój
ojciec... Kogoś, kto by mnie tak tulił jak pani...- dodał
wtulając się mocniej.
- "Ach, biedny chłopak... Brak mu było miłości..."- pomyślała
Dominica.
--------------------------------------------------------------------
Margareth znalazła Cynthię, gdy ta leżała już nieprzytomna
na łóżku, a obok niej puste pudełko po tabletkach nasennych.
- Coś ty zrobiła?- wybuchnęła płaczem i zadzwoniła po
pogotowie.
--------------------------------------------------------------------
Pani McKinley przyszła do pokoju swojej córki.
- Mamo!- rzuciła jej się na szyję Rebecca.
- Witaj córeczko... Jak się miewasz?- spytała gładząc ją po
włosach.
- Cudnie... Jestem tak bardzo szczęśliwa z Jake'm...- odrzekła
Rebecca rozanielona.
Ich rozmowę przerwało wejście pani Velarde.
- Rebecco, mam dla Ciebie smutną wiadomość...- zwróciła
się do niej sekretarka.
- Co się stało?- zerwała się z miejsca.
- Jake.... zginął na misji... Tak mi przykro...- zawiadomiła
ją pani Velarde.
Rebecca zbladła i opadła na łóżko, potem z jej oczu popłynęły
łzy. Potem zaczęła głośno szlochać i upadła głową na poduszkę.
Pani Velarde przeprosiła i wyszła, a Dominica McKinley
mocno objęła córkę.
--------------------------------------------------------------------
Po parunastu godzinach cała klasa zebrała się przy recepcji,
wraz z Margareth.
- Cynthia Crownley zmarła piętnaście minut temu... Nie
zdążyliśmy zrobić jej płukania żołądka... Przykro nam...-
powiadomił ich lekarz.
Margareth poczuła w sercu ogromny ból, wszyscy inni zaczęli
płakać. Juan przytulił swoją dziewczynę i szeptał jej do ucha
słowa pocieszenia.
Rebecca dostała kolejny cios prosto w serce. Straciła chłopaka
i koleżankę w jednym dniu.
David widząc jej smutek, podszedł i próbował ją przytulić.
- Odczep się..,- odepchnęła go cała zapłakana.
- Chcę ci pomóc... Widzę jak cierpisz...- powiedział David.
- Idź pocieszyć swoją dziewczynę, Monique.- odburknęła
i odeszła.
Margareth tymczasem napadła na Martina.
- Cynthia zabiła się przez Ciebie, draniu!!- krzyczała.
- O czym ty mówisz?- pytał zdziwiony Martin.
- Kochała się w Tobie od pierwszej klasy, a ty tylko z niej
szydziłeś!! W końcu zacząłeś chodzić z jej najlepszą przyjaciółką
czyli z Veronicą i całkiem się załamała.... To wszystko twoja
wina...- rozpłakała się i wyszła z poczekalni.
Pan Sparks wraz z innymi nauczycielami uspokoili młodzież.
Pani Velarde zamyśliła się nad wydarzeniami dnia.
- "Co za okropny dzień- pełen śmierci i pustki."- podsumowała
swoje myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DulceMonia
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 3595
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaworzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:36:55 10-11-09    Temat postu:

Odcinek bardzo smutny... Cynthia i Jake zmarli... ;( Biedna Margareth i Rebecca.. One najbardziej to przeżyły..;( David się zmienił oby Rebecca to doceniła...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zesiulaaaa
Detonator
Detonator


Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 465
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ełk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:35:15 10-11-09    Temat postu:

jaki smutny i to bardzo czekam na newsa:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:53:12 10-11-09    Temat postu:

Cudowny...
Mimo że smutny to cudny...
Mam nadzieję, że nie Cythia zmartwychwstanie, jak w modzie na sukces? xD
"co za okropny dzień- pełen śmierci i pustki" ;<
Czekam na new...

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:39:09 10-11-09    Temat postu:

Odcinek XVI- Od cierpienia do szczęścia

Następnego dnia David spotkał się z Monique.
- Hej... Muszę z Tobą poważnie porozmawiać...- zaczął David.
- Słucham.- odrzekła.
- Ja nie powinienem Cię wykorzystywać. Nie kocham Cię
i nie mogę z Tobą chodzić...- powiedział David.
- Rozumiem, co chcesz powiedzieć.- przerwała mu Monique.
- To dobrze. A więc uznajmy, że nigdy ze sobą nie chodziliśmy.
Mi pozostanie porozmawiać z Rebeccą...- dodał.
- Życzę Ci powodzenia.- odrzekła z uśmiechem.
-------------------------------------------------------------------
Tymczasem Margareth siedziała w pokoju, blada jak ściana,
i rozmawiała z Veronicą.
- Cynthia nie zasłużyła na śmierć... To była cudowna
dziewczyna, taka pełna dobroci...- mówiła Margareth
rozgoryczona.
- Każdy o tym wie, kochana.- odpowiedziała jej Veronica.
- I to wszystko przez Martina... Gdyby nie to, że tak ją traktował
to by się nie zabiła...- odrzekła jej i rozpłakała się.
- W sumie masz rację...- zgodziła się z nią Veronica i przytuliły
się nawzajem szlochając.
-"Powinnam zerwać z Martinem.. Nie mogę być z osobą, która
tak się zachowuje i na dodatek na każdym kroku chciałby
mnie zdradzić... Nie, nie mogę tak... "- pomyślała Veronica.
--------------------------------------------------------------------
Pan Michael Sparks poszedł na spacer do parku. Kiedy szedł
alejkami usłyszał płacz dochodzący zza drzew. Poszedł w
tamtą stronę i zobaczył siedzącą na ziemi Rebeccę, całą we
łzach.
- Co się stało?- spytał ją siadając obok niej.
- Nie mogę uwierzyć w to, że Jake nie żyje... Do tego jeszcze
Cynthia. To jest po prostu niesprawiedliwe.- szlochała Rebecca.
- Nie płacz..- przytulił ją.- Cierpienie jest wpisane w nasze życie,
nie da się go uniknąć, więc trzeba się z nim pogodzić...
Nie martw się, bo po każdym cierpieniu następuje szczęście...-
pocieszał ją pan Sparks.
- Pan jest bardzo dobrym człowiekiem... Chciałabym mieć
takiego ojca jak pan...- odrzekła Rebecca i wtuliła się w niego.
--------------------------------------------------------------------
Thomas i Joanne siedzieli w bibliotece, próbując się uczyć.
- Zastanawiam się- odezwał się Thomas.- dlaczego naszą szkołę
spotyka tyle nieszczęść naraz?- powiedział i wsadził nos w
książkę.
- Ech, nie mam pojęcia... Ale najwidoczniej tak miało być...-
odrzekła Joanne bardzo smutna.
- Tak nie powinno być... Cynthia była taką wspaniałą
dziewczyną i koleżanką. Zawsze się uśmiechała, była miła,
chętna do pomocy... Nie zasłużyła na śmierć, tymbardziej
przez tego dupka Martina. Na jego miejscu strzeliłbym sobie
w łeb, gdybym się dowiedział, że ktoś zabił się przezemnie...-
mówił Thomas zaciskając pięści.
- Spokojnie, kochanie...- złapała go za ręce Joanne.- Będzie
dobrze, zobaczysz...- dodała.
--------------------------------------------------------------------
David spotkał na korytarzu Rebeccę.
- Poczekaj, musimy pogadać...- zatrzymał ją.
- Na Boga, czego ty jeszcze odemnie chcesz? Nie mamy o czym
rozmawiać...- próbowała wyrwać się z żelaznego uścisku
jego rąk.
- Owszem, mamy.- odezwał się srogim tonem David.- Zerwałem
z Monique, bo związek z nią był błędem. Myślałem, że przy
niej zapomnę o Tobie, ale nie mogłem. Kocham Cię do
szaleństwa, nie mogę bez Ciebie żyć, funkcjonować ani nawet
myśleć... Wariowałem z zazdrości, kiedy widziałem Cię z Jake'm.
Kocham Cię..- wyznał jej z zapartym tchem.
- Nie mogę w to uwierzyć... Tak bardzo o tym marzyłam.-
odrzekła Rebecca, rzuciła mu się na szyję i namiętnie się
pocałowali.
- Dziękuję Ci Rebecco...- powiedział potem David.
-"Pan Sparks miał rację... Po każdym cierpieniu następuje
szczęście..."- pomyślała trzymając Davida za rękę.
--------------------------------------------------------------------
Juan spacerował z Margareth po parku.
- Nie mogę uwierzyć w to, że już nigdy nie zobaczę Cynthii.-
mówiła Margareth z płaczem.
- Spokojnie...- przytulił ją mocno Juan.- Nie płacz... Musimy
się z tym pogodzić, to był jej wybór...- mówił gładząc ją po
włosach.
--------------------------------------------------------------------
Martin siedział w pokoju telewizyjnym, grając w gry na
telewizorze, kiedy Veronica wyrwała mu konsolę z rąk.
- Ej, co robisz? Tak dobrze mi szło...- marudził.
- Jak ty możesz grać w gry mając świadomość, że ktoś zabił
się przez Ciebie?- spytała oburzona Veronica.
- Przecież to nie moja wina... Sama się zabiła.- zaprzeczał
Martin.
- Ale z Twojej winy...- odrzekła Veronica.- Wiesz co?
Doszłam do wniosku, że ważniejsza jest dla mnie pamięć
o wspaniałej przyjaciółce niż chodzenie z chłopakiem, który
jest draniem i ciągle lata za spódniczkami... Dlatego zrywam
z Tobą raz na zawsze...- dodała po chwili i wyszła, zostawiając
oszołomionego Martina samego.
--------------------------------------------------------------------
Michael Sparks spotkał się z Dominicą McKinley.
- Wiesz, rozmawiałem dziś z Rebeccą...- zaczął.
- No i co?- spytała Dominica.
- Pocieszałem ją w sprawie minionych wydarzeń i powiedziała,
że chciałaby mieć takiego ojca jak ja...- odrzekł z dumą
Michael.
- Naprawdę? Nie wiem co powiedzieć...- powiedziała zaskoczona
Dominica.
- Wyjdź za mnie..- oświadczył jej się Michael wyjmując z
kieszeni garnituru śliczny pierścionek.
- Oczywiście, że za Ciebie wyjdę...- zgodziła się Dominica i
oboje się pocałowali.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RBDDul
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 11 Lis 2009
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:07:53 11-11-09    Temat postu:

Aj, aj , aj świetne jest te opowiadanie.
Nareczcie Rebecca i David razem ;D
Oj ślub się szykuję.
Szkoda że Cynthia nie żyję.
czekam na następny rozdział.
;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DulceMonia
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Sie 2009
Posty: 3595
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Jaworzno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:56:50 11-11-09    Temat postu:

Nareście Rebecca i David razem xD
Martin to niezły dupek.... szkoda, że Cynthia nie żyje....
Widze, że się ślub szykuje....
Czekam na nev.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natalii_xD
Idol
Idol


Dołączył: 28 Sie 2009
Posty: 1133
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sc
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:49:38 11-11-09    Temat postu:

Aj, pan Sparks miał rację...
Po nieszczęściu zawsze następują szczęśliwe wydarzenia...
Super odcinek ;]
Czekam na newa ;*

________________________________
http://www.telenowele.fora.pl/telenowele-mlodziezowe,99/dar-od-losu,16273.html Zapraszam ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondi.
Cool
Cool


Dołączył: 07 Maj 2009
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:50:47 11-11-09    Temat postu:

Nigdy nie mam jak sie do tego zabrać
tyle mi osób mówiło że to jest świetne a nie umiem sie zmobilizować...
obsada jest super i prolog też
Bardzo Cię prosze jak znajdziesz czas to wyślij mi telke na gadu 9736122 (na maila nie wchodze wg.) ;*
z góry wielkie dzięki ;***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 5 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin