Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Za głosem serca-Televisa 2014-TV PULS
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 595, 596, 597 ... 696, 697, 698  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane / Za głosem serca
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia94
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 22365
Przeczytał: 32 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:32:52 30-03-16    Temat postu:

Mnie pod koniec już mocno męczył ten trójkąt: Monse, Alex i JL. Z JL zrobili jakiegoś świra, który zamiast ułożyć sobie życie z inną kobietą i dać spokój protom to cały czas karmił się nienawiścią. Zachowanie protów oczywiście też pozostawia wiele do życzenia np. to kontrolowanie JL, gdy odwiedzał córkę. Ale ogólnie cała ta sytuacja była jak błędne koło, zachowanie jednej osoby napędzało drugą.

Zgadzam się, że Josefina była jedynie zauroczona Adolfem, to nie było to co czuła do Dimitria.

Te skorpiony w łóżku były straszne, Pedro to kretyn...

Cóż, problemy Esmeraldy i Refugia wkrótce się rozwiążą, ale nie tak jakby tego chcieli

Graciela nigdy się nie zmieni, ona jest zepsuta do szpiku kości. Nie dziwię się, że wszyscy się od niej odwrócili. Jak ktoś się nią zajmie to tylko z litości, nie miłości.

Maria wiadomo, już dawno sięgnęła dna. Niżej się nie da...

Tajemnica spowiedzi - najgłupszy motyw telek!

To prawda, że Kevin był podobny do Macaria

Dobrze podsumowałaś Carlotę Lubi dawać rady, a sama nie wie, co się dzieje w jej własnym małżeństwie z jej własnym mężem.


Ostatnio zmieniony przez Sylwia94 dnia 1:35:11 30-03-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:04:38 30-03-16    Temat postu:

Odcinek 181

Jose Luis przegiął i to mocno. Facet się zagalopował, osaczył Montserrat i o mało nie doprowadził do tragedii. A później jeszcze próbował zrobić z niej idiotkę/kobietę z urojeniami. Co on sobie wyobraża? To już podchodzi pod nękanie. Takim zachowaniem nie wpłynie pozytywnie na kontakty z Rominą! Nawet Refugio stracił do niego cierpliwość i nie chciał go kryć. Bardzo dobrze, może to da Jose Luisowi do myślenia i facet się ogarnie i przestanie zachowywać jak wariat. Niech się później nie dziwi, że Montserrat nie pozwala mu spotykać się z córką poza domem i bez towarzystwa osób trzecich. Do tej pory uważałam, że przesadza, ale po tym co JL zrobił w tym odcinku to nawet rozumiem to, że jest przewrażliwiona.
Aczkolwiek scena, gdy Alejandro z ekipą wbili na chatę Jose Luisa wyglądała komicznie, tym bardziej, że nie mieli pokojowych zamiarów. Jak dwa koguty i jeszcze na dodatek znowu rzucają tekstami, że któryś z nich musi umrzeć. Starcie a'la Harry Potter i Lord Voldemort "jeden musi zginąć, by drugi mógł przeżyć" czy coś w ten deseń.

Ależ Graciela jest podła, w głowie się nie mieści. Chamsko potraktowała Nadię i miała czelność nabijać się z jej niepełnosprawności. :rol: Okropne babsko. Kolejne manipulacje i intrygi przynoszą skutek, ale przynajmniej Dimitrio poznał się na matce i nie wierzy w jej skruchę i przemianę wewnętrzną.

Polubiłam Erica, świetny facet, ma chłopięcy urok, a przy tym jest niezwykle sympatyczny i pozytywny. Widziałabym go u boku Esmeraldy, ale z drugiej strony będzie mi trochę szkoda Refugia...

Nie rozumiem Adolfita. Ok, boi się o Josefine, ale przecież powinien się domyślić, że na jednej przysłudze dla Pedra się nie skończy! Ten psychol cały czas będzie nim manipulował i wciągał w swoje gierki. Sprowadzi go na samo dno, a w końcu chcąc się na nim zemścić skrzywdzi Finitę. Wykonywanie jego poleceń to droga donikąd.
Dziwi mnie pewna niekonsekwencja - taki profesjonalista, wyszkolony zabójca jak Adolfito KOLEJNY raz nie potrafi wyeliminować przeciwnika z gry. Najpierw Pedro, a teraz Ezequiel. Jakoś w przypadku Monici nie miał oporów by strzelić jej prosto w głowę, a w przypadku takich zwyrodnialców nie doprowadza sprawy do końca. Gdzie sens, gdzie logika? Można uznać, że Ezequiel miał sporo szczęścia, ale Adolfito powinien to przewidzieć.
Końcowa scena mocna i trzymająca widza w napięciu. Mam nadzieję, że Carlocie nic się nie stanie. Ciotka momentami mnie wkurza i irytuje, ale to dobra kobieta! Pedro przestał się ukrywać i za wszelką cenę chce się zemścić. Jednak wątpię by to Jose Luis mu pomagał. Może Maryśka te dwa lata temu uratowała mu życie i była z nim w zmowie, no bo kto inny? Tylko jaki ona miałaby w tym cel skoro sama doprowadziła do jego aresztowania? Ciekawy wątek, mam nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni.

Urocza była scena z Montse, Rominą, Lauritem i Victorią.

Macario jaki zazdrośnik. Mógłby być milszy dla Kevina, ten chłopak jest miły, sympatyczny, grzeczny i pracowity. Macario powinien być z niego dumny!

Maryśka ześwirowała do reszty. Żałosne są jej przebieranki i nieudane próby uwodzenia Alejandra. Ileż można? To jest obsesja i aż strach co jeszcze wymyśli, bo widać, że całkowicie straciła kontrolę. Psychiatryk albo więzienie się kłania.
Scena z Pedrem świetna, zwłaszcza gdy Maryśka siedziała na podłodze, a on klepał ją po głowie. Co za psychol! A z niej też kawał suki. Adolfito tyle razy jej pomógł, wyciągnął ją z dna, dał szanse na inne, lepsze życie, a ona twierdzi, że zabiłaby go bez żadnych sentymentów. To nie była z jej strony gra czy fałsz. Przerażająca i nieobliczalna kobieta.


Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 2:15:52 30-03-16, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milki
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 17 Wrz 2015
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Olsztyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:03:19 30-03-16    Temat postu:

Suerte napisał:
Mnie pod koniec już mocno męczył ten trójkąt: Monse, Alex i JL.


Ja także miałam dosyć przemiany bohaterów w świrów
W ogóle, to telka powinna skończyć się gdzieś ok. 150-160 odcinka, bo to co się potem działo miejscami przypominało kabaret


Ostatnio zmieniony przez milki dnia 12:06:08 30-03-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:00:56 30-03-16    Temat postu:

Odcinek 182

Kolejny pełen emocji odcinek.
Ależ z Ezequiela jest tchórz i drań. Wiedziałam, że to typ spod ciemnej gwiazdy, do tego egoista, ale żeby zostawić niewinną żonę w rękach Mediny i uciec z podkulonym ogonem? Co za gnojek! W sumie można stwierdzić, że działania Pedra na coś się przydały - Carlota już wie kogo poślubiła, Ezequiel został zdemaskowany w jej oczach. Świetne były sceny z tą tróją, obawiałam się jednak, że Ciotka zostanie zamordowana, na szczęście tak się nie stało.
Walka Jose Luisa i Alejandra żenująca. Dorośli faceci a zachowują się jak gówniarze, dwa napuszone koguty z przerośniętym ego. Nie wiem czy ich bijatyka miała być przerażająca czy emocjonująca, mnie tylko rozśmieszyła, bo ich niektóre chwyty wyglądały komicznie.
Jose Luis już nawet od jedynego przyjaciela się oddalił. Jest coraz bliżej by dosięgnąć dna, tym bardziej, że nadużywa alkoholu. Nie wierzę w to, że przyjmie propozycję Mediny, to już byłoby kompletne zaprzeczenie tej postaci przez scenarzystów.
Szkoda mi było JL, gdy samotny siedział na plaży i wspominał chwile z Montserrat. Minęło tyle czasu a on nie potrafi przestać jej kochać. Był już etap obsesji na jej punkcie a teraz zatraca się w zemście. Może w końcu zaakceptuje całą tę sytuację i zacznie żyć swoim życiem.
Scena z Jose Luisem i Mediną na plaży genialna! Najlepsze było jak zaczął szydzić z ułomności Pedra. Mistrzowsko zagrane przez Guzmana!
Graciela zołzą była i zołzą pozostała. To tylko poza, ona udaje, że się zmieniła, że wyciągnęła jakieś wnioski. Okropna kobieta.
Wstrząsnął mną widok porwania Rosario i to na oczach Alejandra. Mam nadzieję, że Pedro nie zrobi jej krzywdy. Ten facet wciąż pozostaje bezkarny.
Na koniec wisienka na torcie w postaci scen z Ezequielem, Dimitriem, Refugiem i Adolfitem w klubie nocnym Esmeraldy. Wow! Ależ były przy tym emocje. Najlepszy moment jak tchórz Ezequiel mówi o Skorpionie a do gabinetu wchodzi Adolfito. Ogromnie ciekawi mnie ten wątek i śledzę go ze sporym zainteresowaniem.
Nie wiem w co gra Maryśka. Pomogła Adolfitowi, ale w poprzednim odcinku, gdy mówiła Medinie, że będzie w stanie go zabić uwierzyłam jej. Ona jest nieobliczalna i zdolna do wszystkiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia94
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 22365
Przeczytał: 32 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:06:38 30-03-16    Temat postu:

milki napisał:
Suerte napisał:
Mnie pod koniec już mocno męczył ten trójkąt: Monse, Alex i JL.


Ja także miałam dosyć przemiany bohaterów w świrów
W ogóle, to telka powinna skończyć się gdzieś ok. 150-160 odcinka, bo to co się potem działo miejscami przypominało kabaret


Też uważam, że telka byłaby lepsza, gdyby miała mniej odcinków. Potem na siłę rozciągali różne wątki w czasie. Z Jose Luisa zrobili psychola, a z Pedra jakiegoś pajaca, który nie wiedział w końcu, na kim się chce zemścić, pogrywał z wszystkimi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:33:22 30-03-16    Temat postu:

Suerte napisał:
Mnie pod koniec już mocno męczył ten trójkąt: Monse, Alex i JL. Z JL zrobili jakiegoś świra, który zamiast ułożyć sobie życie z inną kobietą i dać spokój protom to cały czas karmił się nienawiścią. Zachowanie protów oczywiście też pozostawia wiele do życzenia np. to kontrolowanie JL, gdy odwiedzał córkę. Ale ogólnie cała ta sytuacja była jak błędne koło, zachowanie jednej osoby napędzało drugą.


Dokładnie. Z Jose Luisa zrobili wariata i alkoholika, który nawet pomimo upływu lat nie potrafi pogodzić się ze stratą Montserrat. Akcja z wypadkiem samochodowym do którego pośrednio doprowadził to było grube przegięcie. Nawet Refugio nie chciał go kryć i miał rację. Wątek z tym trójkątem miłosnym powinni zakończyć tak jak 171 odcinek, kiedy to JL pozwolił Montse i Lauritowi odejść. To byłoby najlepsze rozwiązanie. Powinni się dogadać jak dorośli ludzie co do opieki nad Rominą i byłoby ok. A tak pozostał niesmak i na siłę ciągnięty wkurzający wątek.

Suerte napisał:
Graciela nigdy się nie zmieni, ona jest zepsuta do szpiku kości. Nie dziwię się, że wszyscy się od niej odwrócili. Jak ktoś się nią zajmie to tylko z litości, nie miłości.


Przyznam, że mnie się taki obrót spraw podoba, bo ta postać jest przynajmniej konsekwentna w swoich działaniach. Nie zawsze wszystko musi się w telce kończyć szczęśliwie, nie podoba mi się jak w ostatnich odcinkach wybiela się pewne postaci i pokazuje ich przemianę wewnętrzną ni z gruchy ni z pietruchy. Graciela nie zasłużyła na to, by dzieci jej wybaczyły te wszystkie podłości, które im wyrządziła.

milki napisał:
Suerte napisał:
Mnie pod koniec już mocno męczył ten trójkąt: Monse, Alex i JL.


Ja także miałam dosyć przemiany bohaterów w świrów
W ogóle, to telka powinna skończyć się gdzieś ok. 150-160 odcinka, bo to co się potem działo miejscami przypominało kabaret


Zgadzam się, telka powinna mieć około 150-160 odcinków, bo niektóre wątki były przeciągane na siłę np. 20 odcinków rozłąki protów, po tym jak Alejandro wyrzucił Montserrat z hacjendy, nudnawe odcinki z intrygami Pedra (ziemia z nielegalnymi uprawami), Jose Luis trzymający Montse na siłę przy sobie przez jakieś 20 odcinków jak nie dłużej.


Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 15:36:33 30-03-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:44:13 30-03-16    Temat postu:

Odcinek 183

Nie wiem w co grają Pedro i Ezequiel. Zaczynam się w tym gubić. Pierwszy chce śmierci drugiego i na odwrót, ale przecież Medina zaplanował to spotkanie, wiedział o współpracy Ezequiela z marynarką i miałby się tak teraz wystawiać? Coś mi tu śmierdzi.
Mocne były sceny Pedra z Adolfitem (gdy bił mu brawo), Rosario i ta końcowa z Ezequielem. Nie wiadomo co tak naprawdę siedzi mu w głowie. Chce się mścić, ale jak na razie nikogo nie zabił i to jest podejrzane.
Cieszy mnie, że Jose Luis i Alejandro poszli po rozum do głowy i połączyli siły by znaleźć Rosario. W końcu są ponad tę ich żenującą i irytującą rywalizację. Mam nadzieję, że ich współpraca z marynarką przyniesie rezultaty, że zdążą na czas i ocalą matkę Alejandra. Wkurza mnie tylko to, że wszyscy podejrzewali Jose Luisa o spiskowanie z Mediną i pomaganie mu, nawet Refugio, jego najbliższy przyjaciel. Nie mieli żadnych dowodów, a już go osądzali. JL pokazał klasę i był ponad to. Jest dobrym i uczciwym człowiekiem, popełnił w życiu wiele błędów, ale nigdy nie upadłby tak nisko! Mam nadzieję, że pogodzą się z Refugiem.

Graciela jest podła, ale teraz to już przegięła. Co ona sobie wyobraża? Jak mogła tak okropnie obejść się z własnym wnuczkiem i insynuować, że Rosario umarła? To jest nie do pojęcia. Biedny Laurito przejął się całą tą sytuacją a poza tym ogromnie tęskni za swoją ukochaną babunią. Zamiast go pocieszyć to Graciela jeszcze wbiła mu szpilę w serce. Co za wstrętna kobieta.
Podobała mi się scena Montserrat i Alejandra z dziećmi oraz ta o poranku, gdy dała mu naszyjnik synka.

Eric jest świetnym facetem, polubiłam go. W sumie to pasowałby do Virginii, która wyładniała, ale jego interesuje Esmeralda i widać, że jest w niej zakochany. Poza tym ma bardzo dobry kontakt z jej synkiem, ładna była scena, gdy go usypiał.

Montserrat ślicznie wyglądała w tym odcinku w różowej sukience i warkoczu. Graciela znowu nią manipuluje a ona jej na to pozwala. Nie wiem czy to naiwność z jej strony czy potrzeba postrzegania matki w lepszym świetle...

Maryśka to żmija na usługach Pedra, która jest gotowa na wszystko. Adolfito nic dla niej nie znaczy, ona po prostu wykonuje rozkazy tego psychola Mediny. Mam nadzieję, że ktoś ją powstrzyma zanim będzie za późno.

Nawet szkoda mi było Carloty, gdy przyszła do Ezequiela i wyrzuciła z siebie cały gniew. Ładnie mu przyłożyła, drań jeden. Aczkolwiek Ciotka poniekąd jest sama sobie winna, bo bliscy ostrzegali ją przed tym typem a ona zachowywała się jak ostatnia naiwna desperatka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia94
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 22365
Przeczytał: 32 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:29:48 31-03-16    Temat postu:

Co do Pedra i Ezequeila to ja na koniec już nic nie rozumiałam, kto z kim trzymał i dlaczego. Pod koniec Pedro mógł generalnie wszystkich wykończyć, a grał z wszystkimi w gierki. Zresztą zobaczysz potem

Graciela jest wstrętna, nie dba o niczyje uczucia. Ale mówić takie rzeczy małemu dziecku to okropność. Masz rację, że przynajmniej postać jest konsekwentna i nie wybielają jej na siłę. Nawet jakby się teoretycznie zmieniła, to czy ktoś by uwierzył?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:57:08 31-03-16    Temat postu:

Odcinki 184-189

Oglądałam je z zapartym tchem, ależ się działo! Podzielę się z wami wrażeniami dotyczącymi wątków, które zainteresowały mnie najbardziej.

Alejandro ratujący życie Jose Luisa.
Świetna scena, mroczna, klimatyczna, niczym z jakiegoś thrillera. Podobna do tej, gdy zginął Loreto. Alejandro odwdzięczył się Jose Luisowi za to, co ten kiedyś dla niego zrobił. Dojrzałe zachowanie prawdziwego mężczyzny. Dobrze, że pojawił się w odpowiednim miejscu i czasie i zapobiegł tragedii.
Ezequiel marnie skończył, ale sam sobie taki los zgotował. Był mordercą, tchórzem, egoistą, hipokrytą i w końcu przyszło mu za wszystko zapłacić. Nie jest mi go żal.

Wariactwa Maryśki.
Kompletnie zwariowała i straciła nad sobą kontrolę. Wróciła do ćpania, miała urojenia, współpracowała z Pedrem, była gotowa popełniać kolejne morderstwa po to by osiągnąć swój cel. Psycholka stwarzająca zagrożenie dla otoczenia. Egoistka, hipokrytka. O wszystko co ją spotkało obwiniała innych, zero samokrytyki. Akcje z usiłowaniem zabójstwa Montserrat i otruciem siebie i Alejandra niezwykle ciekawe i świetnie zagrane. Ta druga to rodem z nieudanego przedstawienia "Romeo i Julia". Na własne życzenie Maryśka sięgnęła dna.

Sceny Jose Luisa z Rominą i Refugia z synkiem.
Przepiękne, urocze i cudowne sceny. Można się było nad nimi rozpływać. Obaj panowie są świetnymi ojcami i kochają swoje dzieci ponad wszystko. Moje serce podbiła scena z Jose Luisem i Rominą na plaży, gdy Młoda powiedziała pierwszy raz tata, a on się tym zachwycił.

Podła Graciela.
Ta kobieta nigdy się nie zmieni, nawet śmierć córki czy nieuleczalna choroba nie sprawiły by nabrała pokory i żałowała za swoje czyny. Jej zachowanie jest przepełnione fałszem, udaje skruchę a tak naprawdę znowu manipuluje wszystkimi dookoła, na czele z Montserrat. Jest okropną matką, babcią, osobą, po prostu jest złym człowiekiem. To co mówiła o Rominie było przerażające, a sposób w jaki traktuje Rosario czy Carlotę świadczy o jej bezczelności. Graciela nie ma wstydu.

Śmierć Refugia i postać Adolfita.
Miałam ciary na całym ciele i łzy w oczach. Refugio nie należał do moich ulubionych bohaterów, ale było mi go ogromnie szkoda. Nie zasłużył na taki los, osierocił synka, którego kochał całym sercem. Sceny śmierci, pogrzebu i pożegnania Refugia przez bliskich były poruszające do głębi. Wstrząsnął mną moment w którym Jose Luis dowiedział się o tym co spotkało jego najlepszego przyjaciela. Szkoda mi było również Esmeraldy, ma teraz spore poczucie winy, że nie doceniała ukochanego, że zmarnowała tyle czasu na kłótnie i wzajemne pretensje. Ależ to wszystko smutne. Przy całej mojej sympatii do Adolfita po tym co zrobił Refugiowi i jego rodzinie nie widzę możliwości na szczęśliwe zakończenie dla tej postaci. Musi ponieść konsekwencje. Jednak cały czas zastanawia mnie skąd on wiedział o drugim liście? O8 Wyczytał w wiadomości Ezequiela do Dimitria? Ni z gruchy ni z pietruchy z tym wyskoczono i pozostał u mnie pewien niedosyt, bo nie lubię takich nieścisłości. Aczkolwiek trzeba przyznać, że Adolfito to genialnie napisany bohater, nic bym w jego wątku nie zmieniała. Jego podwójne życie, dwie twarze, rozterki, wyrzuty sumienia, konflikt wewnętrzny to istny majstersztyk tej telenoweli! Postać nietuzinkowa, wielowymiarowa. Nad Adolfitem zbierają się teraz czarne chmury, prawda jest coraz bliżej ujrzenia światła dziennego. Pętla zaciska mu się na szyi, ta bomba musi w końcu wybuchnąć z ogromnym hukiem. Stanie się to prędzej niż później...

Gierki Pedra.

O co mu chodzi? W co sobie pogrywa? Nie rozumiem go. Niby chce się mścić, ale robi to w jakiś dziwny, psychodeliczny sposób. Wcześniej by wszystkich pozabijał a teraz manipuluje ludźmi, nastawia ich przeciwko sobie i bawi się w kotka i myszkę. Zastanawiające jest dla mnie to, że uratował Alejandra dając mu antidotum w ostatniej chwili. Przecież on go nienawidzi i życzy mu śmierci! Na cóż mu puste obietnice Montserrat? Nie wierzę w to, by był taki naiwny i spodziewał się, że w ten sposób "odzyska" Victorię. Tak samo nielogiczne było jego zachowanie względem Ezequiela. Miał tyle sposobności by go zabić, a żadnej nie wykorzystał. W ogóle to co ten Ezequiel sobie wyobrażał dając temu psycholowi naładowaną broń (przynajmniej według niego). Szczyt głupoty. Sporo nieścisłości w tym wątku zemsty Pedra, niespójności braku logiki.

Jose Luis porywający córkę.
Jestem w stanie zrozumieć motywy jakie Jose Luisem kierowały, ale to go ani nie tłumaczy ani nie usprawiedliwia. Nikt nie ma prawa porywać dziecka i odbierać go matce, która troszczy się o nie i kocha ponad życie. Montserrat wielokrotnie skrzywdziła Jose Luisa, ma swoje na sumieniu, ale nie zasłużyła na coś takiego. Pogrywanie dzieckiem nie jest żadnym rozwiązaniem. Romina potrzebuje ojca i matki, a Jose Luis myślał egoistycznie, nie kierował się dobrem córeczki. Szkoda mi było Montserrat. Wzruszyła mnie scena gdy przez telefon śpiewała swojemu dziecku kołysankę. Co do choroby Rominy to Jose Luis nie ponosi za to odpowiedzialności. Ojcem jest dobrym, troszczy się o córeczkę i nieba by jej przychylił. Podobało mi się zachowanie Alejandra w szpitalu, a najlepszy był jego przytulas z Jose Luisem. Kapitalna scena! Mam nadzieję, że po tym wszystkim JL się ogarnie, skończy ze swoją zemstą i zachowa się jak dojrzały, odpowiedzialny mężczyzna. Niech zajmie się Rominą i dla dobra dziecka wypracuje kompromis z Montserrat i Alejandrem. Poza tym to już najwyższy czas by ułożył sobie życie u boku innej kobiety.

Josefina/Dimitrio/Adolfito
Finita i Dimitrio nadal coś do siebie czują, przecież to widać na kilometr! Uwielbiam ich rozmowy takie w stylu tej o Gracieli czy Refugia, Josefina jak nikt inny rozumie Dimitria i potrafi do niego dotrzeć.
Aczkolwiek między Finitą i Adolfitem też jest uczucie. On ją kocha a z jej strony to jest zauroczenie, może nawet zakochanie, wszak pogodziła się z tym, że straciła miłość Dimitria. Jednak ze względu na to co zrobił Adolfito i kim jest ich wątek nie może mieć dobrego zakończenia. Kiedy prawda wyjdzie na jaw Josefina nie będzie w stanie żyć u boku mordercy.
Nie rozumiem dlaczego Dimitrio tak idealizuje Monicę i ich związek. Według mnie łączyło ich przede wszystkim łóżko, pożądanie, sfera fizyczna. Nie widziałam tu przyjacielskiej więzi, wspierania się, głębszego uczucia...

Alejandro i Montserrat
Wciąż jest między nimi chemia, ogień i z przyjemnością patrzy się na ich miłosne sceny pełne uroku (pomijając kiczowate teksty w stylu "urodziłem się by Cię kochać" ). Tworzą piękną i szczęśliwą rodzinę. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że idealnie do siebie pasują. Wydaje mi się, że Alejandro zmienił się na lepsze - jest dojrzalszym facetem, zazdrość już go aż tak nie zaślepia, Rominę traktuje jak swoją córkę, jest dobrym ojcem, mężem i przyjacielem, a poza tym ostatnio i w relacjach z Jose Luisem widoczny jest u niego postęp np. scena w szpitalu, kiedy nie wtrącał się i nie wymądrzał, czy uratowanie życia "rywalowi".

Ojciec i syn - Macario i Kevin.

Nie podoba mi się zachowanie Macaria i to, że w oschły i oziębły sposób traktuje Kevina. Ten chłopak jest dobry, pracowity i szlachetny i zasługuje na zaufanie i obdarzenie rodzicielskimi uczuciami. Mam wrażenie, że Dominga już go pokochała, ale Macario ma jakieś opory. Fajna były sceny z Kevinem i Montserrat, Alejandrem czy Rosario. Miło go przyjęli, lepiej niż jego ojciec. Polubiłam tego chłopaka.

Victor pomagający Pedrowi.

Szok i niedowierzanie. W życiu bym się tego po nim nie spodziewała. To, że pomógł mu po postrzale jest jeszcze do przełknięcia i zrozumienia, ale to, że oskarżał Jose Luisa o to co sam robił to już czysta hipokryzja. Nie wspominając o głupocie i naiwności, gdy był gotów oddać życie w zamian za obietnicę Pedra, że zostawi Nadię i Victorię w spokoju. Serio? Niedorzeczne. Victor sporo stracił w moich oczach. Nadia też żenująca ze swoimi pretensjami do Montserrat, a co miała pozwolić by Alejandro umarł na jej oczach? Przecież logicznym jest, że nie zamierza wywiązywać się z obietnicy. Często widzę opinie, że proci to najwięksi egoiści, ale Nadia i Victor pod pewnymi względami też im nie ustępują.


Kilka uwag:
* Victor chroniący Adolfita też ma swoje na sumieniu, chociaz trzeba przyznać że Adolfo potrafił grać...
* Szkoda mi było Amelii, gdy Pedro ją skatował, co za potwór!
* Historia Erica smutna, ale to przecież był wypadek i błąd wieku młodzieńczego, który skończył się ogromną tragedią. Mam nadzieję, że będzie wspierał Esmeraldę po śmierci Refugia, że otoczy ją przyjacielskim ramieniem.
* ile jeszcze ksiądz Anselmo będzie mówił o tajemnicy spowiedzi i krył Adolfita?


Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 17:01:28 31-03-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia94
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 22365
Przeczytał: 32 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:13:32 31-03-16    Temat postu:

Też podobała mi się scena, jak Alejandro uratował życie JL. W sumie historia znowu się powtarza tylko ze zmienionymi rolami. Alejandro w końcu spłacił w jakimś stopniu swój dług. A Ezequiel no cóż, był żałosnym tchórzem, hipokrytą i karierowiczem, zasłużył sobie na swój los.

Maria - w sumie nic nowego Chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona rzeczywiście nie ma samokrytyki. Obwinia innych o to, co sama zrobiła. A to co zrobiła na końcu świadczy, że już kompletnie jej odwaliło (choć bardziej już chyba nie mogło). Żeby zabijać siebie i ukochanego?
Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że Pedro uratował Alexa i nie uratował Marii (choć w sumie jej życie nie było dla niego nic warte). I tu właśnie znowu te gierki Pedra... Przez całą telkę uważaliśmy, że to Alex był jego wrogiem i dążył do zniszczenia go, ukarania. Więc jaka logika w tym, że widząc go umierającego, uratował mu życie? I to jeszcze w zamian za dostarczenie mu Victorii przez Monse? Po pierwsze sam mógł ją sobie "wykraść", w końcu wszystkich potrafi wykiwać. Po drugie Monse by nigdy tego nie zrobiła przyjaciółce.
Oczywiscie, można zachowanie Pedra rozpatrywać jako chęć skłócenia wszystkich, żeby przestali sobie ufać i sami się "powykańczali"... Ale jak dla mnie to scenarzyści po prostu sztucznie przedłużali akcje, tworząc tego typu dramatyczne sceny. Ale w rezultacie wyszło jak dla mnie głupio, bez sensu i logiki.

Super były te sceny na plaży JL z Rominą, a Refugio z Angelem W sumie jak dla mnie to mógłby być finał JL!

Też zauważyłam pod koniec dużą zmianę na plus u Alexa

To, że Victor pomógł Pedrowi było jak dla mnie jednym z największych absurdów!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:01:23 31-03-16    Temat postu:

W telce jest kilka absurdów czy niejasności, ale ogólnie oceniam ją wysoko za świetnie wykreowane postaci, odcinki pełne emocji i momenty zaskoczenia.
Nigdy bym nie pomyślała, że Adolfito stanie się moją ulubioną postacią albo że polubię Jose Luisa. O8

Dla mnie niektóre zagrywki Pedra były kompletnie bez sensu i logiki, można się w tym pogubić i zastanawiać się o co mu chodziło. Szkoda, że scenarzyści zepsuli postać Victora. Nie spodziewałabym się, że będzie takim hipokrytą i egoistą...

Nurtuje mnie kwestia drugiego listu od Ezequiela. Skąd Adolfito o nim wiedział i dlaczego to nie zostało zaznaczone/podkreślone w telce...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylwia94
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 22365
Przeczytał: 32 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:42:38 31-03-16    Temat postu:

http://www.telenowele.fora.pl/za-glosem-serca,135/za-glosem-serca-televisa-2014-tv-puls,24971-8775.html
10 stron wcześniej i mnie to nurtowało
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:14:01 31-03-16    Temat postu:

Odcinek 190

Ogromnie się cieszę, że Jose Luis w końcu się ogarnął. Zawsze był dobrym i szlachetnym człowiekiem, chociaż nie ustrzegł się w życiu błędów. W pewnym momencie miłość do Montserrat przerodziła się u niego w obsesję, a kiedy znowu musiał ustąpić pola Alejandrowi wypełniła go nienawiść i złość. Wiedziałam, że ten stan kiedyś minie i Jose Luis wyciągnie odpowiednie wnioski. Nie zawiodłam się. Zachował się jak prawdziwy mężczyzna, przeprosił za swoje postępowanie i wyraził skruchę. Od razu mu uwierzyłam. Życzę mu jak najlepiej, chciałabym żeby był jeszcze szczęśliwy i na nowo ułożył sobie życie. On na to zasługuje! Wiele Jose Luis zyskał w moich oczach i stał się jedną z ulubionych postaci. Może przez to, że został pokazany także ze strony człowieka słabego, błądzącego, zagubionego ale nawet w najgorszych momentach życia nie tracącego człowieczeństwa. Urocze miał sceny z Rominą, zwłaszcza ta w szpitalu, gdy mówił że ją kocha i dziękował za to, że nazywa go tatusiem. Dobry z niego ojciec i mam nadzieję, że teraz wypracują kompromis z Montserrat i Alejandrem i że Jose Luis będzie mógł częściej spotykać się z córeczką bez przyzwoitki obok.
Piękna była scena z Angeliką. Tak, to ona kochała go najbardziej, najmocniej i bezinteresownie. Szkoda, że tak szybko odeszła.

Nie ufam Gracieli, nie wierzę w jej wewnętrzną przemianę. Ona po prostu gra, udaje że zależy jej na dzieciach a tak naprawdę cały czas nimi manipuluje. Aczkolwiek nie dziwię się, że Dimitrio i Montserrat w tej sytuacji gotowi są wybaczyć matce krzywdy jakie im wyrządziła.

Tak jak Jose Luis wiele zyskał w moich oczach pod koniec telki, tak Victor sporo stracił. Irytuje mnie, jest ogromnym hipokrytą i egoistą. Rozumiem, że dobro córki jest dla niego najważniejsze, ale zachowuje się jakby miał na tym punkcie obsesję. Sporo można zarzucić Adolfitowi, ale akurat wujkiem jest cudownym. Jego sceny z siostrzenicą są cudowne. Nie rozumiem więc dlaczego Victor chce izolować córkę od Adolfita. W ten sposób krzywdzi ich oboje.

Szkoda mi było Esmeraldy. Obwinia się za to, że nie wykorzystała należycie czasu z Refugiem, że nie potrafili znaleźć kompromisu, by wspólnie żyć i cieszyć się chwilą. Niestety czasu cofnąć się nie da. Mam nadzieję, że Eric pomoże Esmeraldzie uporać się z bólem po stracie męża, że będzie ją wspierał i podnosił na duchu. To sympatyczny, pełen energii człowiek. Oby dzięki niemu Esmeralda się podniosła po śmierci Refugia.

Scena Adolfita z Jose Luisem na cmentarzu kapitalna! Aż miałam ciary na całym ciele. Nie ma ratunku dla Adolfita, jego koniec jest coraz bliski, a mi serce się kraje na samą myśl. Zrobił wiele złego w swoim życiu, zabił niewinne osoby, ale ta postać została kapitalnie skonstruowana i na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Adolfito jest wisienką na torcie tej telenoweli! Zmroziły mnie jego słowa, gdy sugerował Jose Luisowi, by zabił Skorpiona, że się mu to należy. To świadczy tylko o tym, że Adolfo żałuje swoich czynów, żałuje tego kim się stał. Genialny wątek, śledzę go z zapartym tchem.
Wzruszył mnie monolog Jose Luisa nad grobem Refugia.

Absurdem było dla mnie to, że jednego dnia Romina jest ciężko chora i umierająca, a już kolejnego wypisują ją jak gdyby nigdy nic do domu. Gdzie sens i logika? Mocno naciągane.
Romina jest śliczna. Dzisiaj mi się śniło, że uciekałam z nią przed Pedrem. To pewnie przez to, że oglądałam telkę do 4 nad ranem.
Pięknie wyglądała Montserrat w "czerwonym zestawie" i warkoczu. Klasa sama w sobie.


Ostatnio zmieniony przez Lineczka dnia 23:15:07 31-03-16, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:03:38 01-04-16    Temat postu:

Na nowo zachwyciłam się tą telką. Ostatnie odcinki genialne, zostały mi tylko trzy do obejrzenia i aż żal, że to już koniec.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lineczka
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 31 Lip 2015
Posty: 27488
Przeczytał: 22 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:16:47 01-04-16    Temat postu:

Odcinki 191-195

Zdemaskowanie Skorpiona, śmierć Adolfita.
Fantastycznie poprowadzony wątek i chyba niczego bym w nim nie zmieniła. To jak postać Adolfa ewaluowała na przestrzeni odcinków jest istnym majstersztykiem. Jego historię śledziłam z ogromnym zainteresowaniem, przeżywałam najróżniejsze emocje i finalnie jestem zachwycona tym bohaterem. Sceny, które poruszyły mnie do głębi:
*Nadia upewniająca się, że jej brat jest Skorpionem i prosząca go, by przyznał się do swoich win,
*rozmowa Adolfita z Finitą - wow gdy opowiadał swoją historię to miałam ciary na całym ciele,
*Adolfo żegnający się z Nadią i Victorią
*Dimitrio dowiadujący się kim jest Skorpion,
*śmierć Adolfita i rozpacz Josefiny - płakałam jak bóbr, jeszcze w tle leciała przepiękna piosenka Amores de Cristal
*Finita w zakrwawionej sukni ślubnej prosząca Nadię o wybaczenie
Rewelacyjnie napisany i poprowadzony wątek. Adolfito numerem jeden tej telki! Aktor wykonał kawał dobrej roboty!

Intryga Gracieli.

Przeszła samą siebie. To co zrobiła jest niewybaczalne. Najpierw okłamała wszystkich, że niby jest śmiertelnie chora a później oddała Victorię i własne wnuki w ręce psychopaty oraz postrzeliła Victora mając zamiar go uśmiercić i nadal udawać niewiniątko. Niepojęte. Jej podłość nie zna granic! Po tym co zrobiła powinna zostać sama i zgnić w pierdlu, śmierć byłaby dla niej zbyt łagodną karą. Aczkolwiek cieszę się, że postać Gracieli została poprowadzona konsekwentnie i że nie mieliśmy tutaj do czynienia z wielką i szczerą przemianą wewnętrzną kobiety, która wyrządziła tak wiele krzywd. Czekam na konfrontację Dimitria i Montserrat z matką!

Macario/Dominga/Kevin
W końcu Macario się ogarnął i poszedł po rozum do głowy. Lepiej późno niż wcale. Mierziło mnie to jak chłodno i z dystansem traktował Kevina, ale może coś do niego nareszcie dotrze. Fajna była scena, gdy Macario nie pozwolił synowi wyjechać a później go przytulił. Mam nadzieję, że Kevin wróci do zdrowia.

Przemiana Jose Luisa.
Świetny, wartościowy facet. Popełnił w życiu sporo błędów, ale potrafił z nich wyciągnąć wnioski. Cieszy mnie to, że dogadał się z Montserrat i Alejandrem i że nie chce już się na nich mścić i z nimi walczyć. Dojrzała postawa. Mieli fajne sceny, zwłaszcza JL i Alex. Gdyby nie rywalizacja o miłość Montse to z pewnością byliby przyjaciółmi. Aczkolwiek jak dla mnie momentami było za "słodko", scenarzyści przedobrzyli ze skruchą Jose Luisa, jego kajaniem się itd. Wina nie leżała wyłącznie po jego stronie. Niezmiennie zachwycam się scenami Jose Luisa z Rominą. Wspaniały z niego ojciec. Wzruszyły mnie wspomnienia z Angelicą, ona była idealną kobietą dla JL, szkoda że tak krótko mogli się sobą nacieszyć.

Zemsta Pedra.

Dziwi mnie to, że ten psychopata bezkarnie chodzi po mieście, wyrządza krzywdy kolejnym osobom a policja i marynarką są bezradne w jego ujęciu. Przecież nie jest wszechmocny! Nieźle wykombinował swoją zemstę, która polegała na manipulowaniu tymi, których chciał zniszczyć. W końcu wszystko złożyło się w całość. Mam nadzieję, że odpowie za wszystkie swoje podłości i że zgnije w pierdlu - dla niego więzienie będzie większą karą niż śmierć.
Montserrat zachowała się naiwnie idąc na spotkanie z Mediną. Co ona sobie myślała? Pułapka na nią zastawiona była przerażająca, ale już akcja z jej odbiciem mi się nie podobała - policja z marynarką błądzili z miejsca na miejsce wykonując polecenie Pedra, normalnie jak w kiepskim filmie kryminalnym. Za to wątek z porwaniem dzieciaków wyszedł im genialnie - bezradność i rozpacz Nadii i Victora, strach Laurita, Rominy i Victorii, psychodeliczny Pedro i Gracieli maczająca w tym wszystkim palce. Świetnie zagrane sceny!

Dimitrio i Finita.
Ich relacja miała tak ogromny potencjał, że aż żal, iż scenarzyści tego nie wykorzystali i od połowy telenoweli chyba sami się w tym wszystkim pogubili. Finitę i Dimitria łączyło głębokie uczucie oparte na przyjaźni, a obecnie wciskają nam na siłę, że dla niego związek z Monicą był tym idealnym/upragnionym i wymarzonym. Nie kupuję tego zupełnie. Zostały dwa odcinki, a ja mam nadzieję, że Dimitrio i Finita się zejdą. Nawet Graciela zrozumiała, że Josefina była najlepszym co jej syna w życiu spotkało, że przy niej może być szczęśliwy. Ta dwójka sporo przeżyła i wycierpiała, mają za sobą traumatyczne wydarzenia, a to ich może ponownie zbliżyć do siebie.

Alejandro jako ten, który dojrzał.
Wydoroślał, nabrał pokory i zmienił się na lepsze. Życie dało mu słoną lekcję, ale wyciągną z niej wnioski. Jest świetnym ojcem, synem, mężem i przyjacielem. Jego sceny z Lauritem cudowne, tak samo jak z Montse. Brakowało mi tylko jakiejś malutkiej sceny z większą Rominą, bo o ile dobrze pamiętam to takiej nie było, a przecież Alex ją kocha jak córkę i się o nią troszczy.

Eric i Esmerlada.

Fajnie, że Eric pogodził się z ojcem i duża w tym zasługa Esmeraldy. Mam nadzieję, że ich relacja się na tym nie zakończy. Powinni się wspierać, być dla siebie oparciem. Esmeralda jeszcze nie uporała się ze śmiercią Refugia, ale być może z czasem będzie w stanie stworzyć nowy związek z Ericiem. To dobry i wrażliwy człowiek, przy nim może być szczęśliwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Telenowele wyemitowane / Za głosem serca Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 595, 596, 597 ... 696, 697, 698  Następny
Strona 596 z 698

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin