Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść II po latach (50 ODCINEK 15.05.2010r)!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:18:28 19-11-08    Temat postu:

Super odcinek
Castanez został zabity, teraz pora na inne osoby. Aj zło powraca. Jeszcze przy zwłokach znaleźli list ze słynnym powiedzieniem Jaguara Adios! Jednak Gustawo nie da się nabrać, na te sztuczki.
Eva odwiedziła swojego syna, który siedzi w więzieniu. Armando wyjdzie z więzienia, ale ciekawe w zamian za co?
Karina pewnie jeszcze namiesza w życiu Monicy i Raula. Kto wie, może zechce uwieść jej męża.
Lucia jest w niebezpieczeństwie. Po Castanezie nadszedł czas na nią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 9:02:41 20-11-08    Temat postu:

3 ODCINEK

Dwa dni później.

Mieszkanie Juana i Luisy.

Jedyny syn Juana i Luisy, 7-letni Bernardo poszedł już do szkoły, więc jego rodzice mieli trochę więcej czasu dla siebie tego jakże pięknego, słonecznego dnia. Już ponad dziesięć lat cieszyli się swoim wspaniałym małżeństwem. Juan, prawdziwa głowa rodziny był nie lada oparciem dla swojej ukochanej żony. Mogła na nim zawsze polegać. Zaznali już wiele szczęśliwych chwil i wydawało się, że dawne problemy, rozterki oraz walkę z rzeszą wrogów mają już za sobą. Ich poranną pogawędkę przerwało pojawienie się komendanta Valdeza.

- Witaj Gustavo. Co cię do mnie sprowadza? – zapytał go Juan.
- Przyjacielska wizyta – odparł Valdez, ale nie było mu do śmiechu. Miał kłopoty w pracy i jeszcze martwiła go ta tajemnicza śmierć Castaneza... Nie dał jednak tego po sobie poznać. Chciał po prostu odwiedzić swojego przyjaciela i człowieka, który był ojcem chrzestnym dla jego pięcioletniej córki Leticii.
- Cieszymy się, że wpadłeś. Dawno się nie widzieliśmy – powiedziała Luisa.
- Wiem. Słyszałem o waszych cudownych wakacjach. Należał wam się odpoczynek i trochę relaksu.
- A ty biedaku od lat nie miałeś urlopu. Zaniedbujesz Deborah, a ona ma do ciebie anielską cierpliwość. Siadaj i powiedz co tam u ciebie. Jak sprawuje się Leticia i czy Rosa ma już jakiegoś narzeczonego? – spytał Juan.
- Wiesz jaka niezłe ziółko to moja córka. Wszystkich ustawia w przedszkolu, nawet swoje nauczycielki. Ma charakter i po mnie i po swojej mamie. Nie wiem po kim bardziej... A co do Rosy... chyba nie ma chłopaka, ale wchodzi już w bardzo dojrzały okres. Niedługo stanie się pełnoletnia, a dopiero co była taką małą słodką dziewczynką którą przypadkowo poznałem – westchnął Gustavo i na samą myśl o Rosie rozpromieniła się jego twarz.
- Pewnie woli towarzystwo znajomych niż rodziców? – śmiała się Luisa.
- Żebyś wiedziała... Ale co ja na to poradzę...
- Musimy was kiedyś odwiedzić. Ale powiedz mi jeszcze Gustavo co tam u ciebie w pracy? Złapałeś już tego bosa narkotykowego? Jak on się zwie? Santiago Marcelana?
- Tak, to on. Niestety nie złapałem go. Jest poza granicami kraju. To jeden z groźniejszych przestępców w kraju. Jest nieuchwytny i niedługo zaleje stolicę morzem narkotyków. Niestety najmłodsi w szkołach schodzą na złą drogę, biorą te świństwa i od tego się zaczyna. Na szczęście organizujemy z Carlo akcję nas szeroką skalę aby wypędzić narkotyki i ich dostawców ze szkół i odseparować od nich młodzież. Żeby to zrobić trzeba urwać głowę hydrze. Dlatego koniecznie muszę złapać Marcelanę.
- Wiem, że kiedyś to zrobisz. Udowodniłeś to dziesięć lat temu kiedy załatwiłeś Jaguara. Na szczęście ten bydlak już nigdy nie wróci. Słyszałem, że zabito jego ostatniego kompana Ivana Castaneza...
- Tak... Był ostatnim członkiem grupy Jaguara i ostatnim żyjącym człowiekiem który maczał palce w zamordowaniu twoich rodziców.
- Dlatego już nie mam się czego obawiać. Te złe czasy już nigdy nie wrócą.
- Oby tak było – stwierdził zaniepokojony Gustavo. Nie chciał niepokoić przyjaciela rewelacjami dotyczącymi śmierci Castaneza. Chwilę później ktoś zadzwonił do niego na komórkę.
- Mamy problemy – odezwał się Carlo...

Firma Vellasquezów.

- Wprowadziliśmy firmę w kolejne dziesięciolecie... I pomyśleć, że kiedyś byliśmy nad przepaścią... „Veldillo” prosperuje niesamowicie i nie ma żadnych lewych interesów jakie niestety robił nasz ojciec – stwierdził z dumą Miguel.
- Masz rację. Zawsze wspominam znakomitą decyzją jaką było połączenie kancelarii Juana z naszą firmą i zatrudnienie nowych, wydajnych pracowników – odparł Raul.
- Oto kolejny raport finansów z tego miesiąca – wtrącił Esteban Contreras, jeden z ważniejszych pracowników firmy.
- Dokładny jak szwajcarski zegarek. Dobrze, że i ty jesteś w naszej drużynie.
- Dziękuję wam, że doceniacie moje wysiłki...
- Jesteś zapracowanym człowiekiem. Spędzasz w firmie mnóstwo czasu, a do tego kreujesz wizerunki najbardziej znanych polityków. Znajdujesz w ogóle czas na życie prywatne? – zapytał go Miguel.
- Z trudem, ale znajduję. Interesy i polityka to synonimy. Oczywiście mówię tu o polityce w jak najbardziej czystym wydaniu – uśmiechnął się Esteban.
- Naturalnie. Jesteś dla nas i dla Juana wielką pomocą. Dzięki temu „Veldillo” stała się kopalnią inwestycji i jedną z lepszych firm w stolicy. A dzisiaj nie jest łatwo. Zauważalny jest jedynie pęd za pieniądzem i władzą. Dawniej też tak było, ale teraz dzieje się to na zbyt szeroką skalę – zauważył Raul.
- Niestety to prawda. Ludziom przewraca się w głowie, bo chcą wycisnąć z życia dużo więcej niż mogą – stwierdził ze spokojem Esteban...

Tymczasem...

Szpital psychiatryczny.

Cosme Lugardo, człowiek od Gina nie tracił czasu i zamierzał dogadać się z dyrektorem wariatkowa w którym przebywał Manolo Pena. Próba wypuszczenia tego człowieka na wolność nie była trudnym zadaniem dla zaprawionego w bojach i pozbawionego litości przestępcy.

- Co miesiąc będzie pan dostawał sporą sumkę na swoje prywatne konto. W tym przeklętym miejscu kontrole zdarzają się raz na pięć lat. Nie będzie kłopotów. Wypuści pan tego człowieka jak gdyby nigdy nic, a przy okazji pan na tym zarobi. Nikt się nie upomni o niego, bo nie ma rodziny. Łatwo będzie można przekazać jego nazwiska innemu świrowi, bo tak ich tu nazywacie, prawda? To czysty biznes. Co pan na to? – zakończył swoją wypowiedź Cosme
- Sam nie wiem – zastanawiał się lekarz.
- Chce pan zrezygnować z tak wielkich pieniędzy? A może woli pan aby trafiła tu pana córka, ale cała w kawałkach?
- Dobrze! Zgadzam się na pana warunki!
- Doskonale. Szef będzie zachwycony, a pieniądze niedługo wpłyną na pana konto. Póki co proszę przyprowadzić tu Manola Penę i mam nadzieję, że jest w dobrym stanie...
- Nawet w znakomitym. Za chwile go panu dostarczę. Załatwię w papierach to co potrzeba aby zatuszować sprawę. Proszę jednak zabrać go po cichu i więcej tu nie wracać...
- O tym to już ja zdecyduję panie Ortega...

Chwilę później dwaj strażnicy przyprowadzili Manola Penę. Cosme, dyrektor psychiatryka i Manolo oddalili się swobodnie kilkadziesiąt metrów od szpitala gdzie czekał już samochód Lugardo.

- Co tu się dzieje? – zdziwił się Manolo.
- Wracasz do domu panie Manolo Pena. Jestem tu aby wyciągnąć cię z tego miejsca – stwierdził Cosme.
- To prawda Pena. Wsiadaj i odjedź z tym człowiekiem. Nie waż się nikomu mówić jak byłeś tu traktowany i co tu miało miejsce, rozumiesz?
- Daj mi spokój idioto! Nie znasz Leoncia! On cię zabije za samo krzywe spojrzenie jakie rzuciłeś w moim kierunku. Zobaczysz!
- Co on bredzi? – zdziwił się Cosme.
- Od 10 lat cały czas straszy mnie jakimś Leonciem. To psychol! Nie wydaje się być agresywny, ale to co wygaduje jest pozbawione sensu. Robi mi pan przysługę zabierając go stąd.
- Ani słowa więcej doktorka. Jedziemy Manolo do twojego nowego domu?
- Do Leoncia? Wspaniale... Po tylu latach znów ktoś ugotuje mi pyszny obiadek... Ale dlaczego mnie nie odwiedzał? Zapomniał o mnie... Pojedziemy do niego? Do mojego brata Leoncia?
- Tak... Jedziemy do Leoncia – odpowiedział zrezygnowany Cosme widząc upór z jakim powtarzał swoje kwestie Manolo...

Posiadłość „Gina”.

- A więc dzisiaj jest ten dzień. Drugi zdrajca zapłaci za wszystko. A to dopiero początek zemsty. O tak, to dopiero początek – zastanawiał się Gino patrząc na portret mężczyzny wiszący w jego salonie. Jego myśli przerwało pojawienie się Kariny.
- Witaj kochanie – pocałowała go na powitanie dziewczyna.
- Witaj skarbie. Co u ciebie?
- Postanowiłam, że pomożesz mi w pewnej sprawie...
- W jakiej tylko zechcesz. O co chodzi?
- Mało o tobie wiem, ale masz duże wpływy. Załatw mi spotkanie z Moniką Vellasquez. Może ona doradzi mi jak stawiać pierwsze kroki w zawodzie modelki...
- A ty znowu to samo. Daj mi spokój kochanie. Nie mam czasu na takie pierdoły.
- Nie daj się prosić... To dla mnie ważne...
- Ale dlaczego akurat Monika Vellasquez?
- A co ci w niej przeszkadza? Dobrze ją znasz? – zaniepokoiła się Karina.
- Skądże. Niech stracę... Zrobię co w mojej mocy aby cię z nią skontaktować. Zaaranżuje przypadkowe spotkanie. Co ty na to?
- Jesteś wspaniały Gino. Kocham cię...

Uradowana Karina szybko wyszła z salonu, a Gino zaczął rozważać to co jej przed chwilą powiedział...

- Jedyną osobą którą kochasz jesteś ty sama. Zawsze miałem do ciebie słabość, ale mam w nosie twoją karierę. Możesz mi się przydać... Nie masz zasad i idziesz po trupach do celu tak jak ja. Zniszczysz Monikę Vellasquez i jej rodzinę, a to jest mi jak najbardziej na rękę... Ciekawe czy Gustavo Valdez dostał już ostrzeżenie... I gdzie są Cosme i Flavio? Muszą zabić Lucię Guerrero i sprowadzić tu Manolita – pomyślał Gino...

Mieszkanie Roberto Vellasqueza.

- Wróciłem do kraju nie z powodu polityki, ale dla ciebie Cristino. Przez lata walczyłem o ciebie z Jose Manuelem, dopuściłem się olbrzymiej podłości, ale on był ode mnie jeszcze gorszy... Zniszczył życie zarówno tobie jak i mnie. Wiem, że masz teraz nowego męża, ale nie obchodzi mnie to. Chcę cię znów zobaczyć i porozmawiać. Odwiedzę swoją rodzinkę już niedługo. Ciekawe czy Miguel, Raul i Luisa mnie jeszcze pamiętają. Jestem jedyną pozostałością po ich ojcu Jose Manuelu – pomyślał Roberto spoglądając na zdjęcie Cristiny Vellasquez.

Nagle zadzwonił telefon, który spowodował, że Roberto przestał myśleć o swojej byłej bratowej.

- Słucham – poderwał się do telefonu Vellasquez.
- Witaj Roberto. Poznajesz starego znajomego? – zapytał jakiś mężczyzna.
- Jak mógłbym nie poznać. Co u ciebie Santiago? W czym mogę ci pomóc?
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. Pragnę wiedzieć czy twoja polityczna decyzja jest nadal aktualna?
- Tak. Zaryzykuję i zrobię to dla kraju.
- Doskonale. Możesz liczyć na moje poparcie. Takich ludzi jak ty potrzebuje społeczeństwo. Niedługo spotkamy się i porozmawiamy przyjacielu.
- Czekam na ciebie. Wiesz gdzie mnie szukać...
- Wiem. Do zobaczenia...
- On mi pomoże. Przede mną wielka kariera – zamyślił się Roberto...

Komisariat policji.

- Fajnie, że wpadłaś Lindo, ale mam mnóstwo obowiązków – tłumaczył się zdenerwowany Gustavo.
- Daj spokój. Chciałam po prostu cię odwiedzić i porozmawiać, ale wiem, że masz na pewno nawał pracy – odparła Linda.
- Niestety... Wiem, że spędziliście fantastyczny czas z Miguelem i dziećmi na wakacjach. W najbliższy weekend zapraszam was do siebie na obiad. Będzie okazja pogadać. Przyjdźcie całą rodziną. Postaram się też być, ale niczego nie obiecuję...
- Na pewno wpadniemy. Monika czeka na zewnątrz. Jeszcze czekają nas babskie zakupy. Trzymaj się Gustavo.
- Ty również...

Po chwili...

- Mów co chciałeś mi przekazać. Przez telefon byłeś bardzo
zdenerwowany – zwrócił się do Carla komendant.
- Niech pan to zobaczy – przyjaciel podał mu kopertę z tajemniczym listem. To znowu ten naśladowca...
- To znowu ja Gustavo... Jak już pisałem przy zabójstwie Castaneza to dopiero początek. Dziś zginie kolejna osoba. Podpowiem ci, że kobieta. Wierzę w twoją inteligencję i domyślisz się o kogo chodzi. Ja zawsze będę cię prześladował, bo choć umarłem, to wciąż żyję.
W twojej głowie i w twoich myślach. Zegar tyka... Masz mało czasu żeby uratować tą osobę. To byłoby na tyle. Adios panie komendancie... – przeczytał Valdez...
- Niestety sprawa robi się poważna – zauważył Carlo...
- Wiem. Przeklęty drań! Muszę pomyśleć kogo chce teraz skrzywdzić... O mój Boże... Kto oprócz Castaneza zdradził Jaguara?
- Na pewno było kilka takich osób...
- Ale Carlo pomyśl! On wspomina o kobiecie... To niemożliwe... Zlokalizuj mi gdzie teraz mieszka Lucia Guerrero. Byle szybko!

Posiadłość „Gina”.

- Nie miejcie litości. Zabijcie ją w taki sposób żeby czuła, że umiera – powiedział do swoich ludzi Gino.
- Tak zrobimy – stwierdził Cosme.
- My nigdy nie zawiedliśmy – dodał Flavio.
- Wiem o tym, ale nie chcę niespodzianek. Valdez nie jest idiotą i może zdążyć na czas dlatego nie możemy się z nią patyczkować. Do roboty!
- Tak jest! – uśmiechnął się Flavio.
- A ty Cosme zaczekaj!
- Tak szefie?
- Znalazłeś Manola Penę?
- Tak.
- Wprowadź go natychmiast!

Po chwili...

- Gdzie ja jestem? Kim pan jest? – zdziwił się Manolo.
- Jesteś w domu. Nareszcie w domu – odparł Gino.
- Przypominasz mi... To niemożliwe... Leoncio! – ucieszył się mężczyzna. Jesteś moim bratem!
- Niewiele się pomyliłeś. Jestem twoim bratankiem Manolo. Witaj wujku – oznajmił Gino po czym poklepał swojego rozmówcę i uścisnął mu dłoń. Witaj wujku... Jak widzisz rodzina nigdy się nie rozpada...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:47:43 20-11-08    Temat postu:

kurcze i coraz ciekawiej się robi Gustavo odwiedził Luisę i Juana szkoda tylko że nie ostrzegł ich a oni myślą ze wszystkie nieszczęścia za nimi.Gdyby ich ostrzegł ze coś go niepokoi moze i by ich wystraszył ale przynajmniej byliby ostrożniejsi.Wszyscy mają dzieci i cieszą się nimi.Miła pogawędka o dzieciach hehe Brat JM chce skontaktować się z Cristiną tylko namiesza w życiu jej i jej dzieci.Zadzwonił do niego jakiś znajomy.pomoże mu w karierze takim to się zawsze trafia.Firma rodzeństwa dobrze prosperuje choć prowadzą ją w inny sposób.Choć kto wie czy Esteban nie robi jakiś przekrętów.I uwolnili Manolo,ile groźby mogą zdziałać.A Manolo znowu o obiadkach i o swoim bracie.Czyli mści się syn Jaguara hmmm ciekawe.Bardzo ciekawe I podobny jest do niego co nie uszło uwadze Manolo.Karina chce skontaktować się z Moniką żeby zrobić karierę modelki i nieźle pewnie namiesza w jej małżeństwie zwłaszcza ze skontaktuje się już niedługo skoro Gino jej to załatwi.Gustava odwiedziła Linda,jak fajnie ze są teraz przyjaciółmi a on ma szczęśliwą rodzinkę.Szkoda tylko ze dostał znowu ostrzeżenie i wskazówkę.Szybko domyślił się kto ma być następny po tych wskazówkach tylko ciekawe czy zdąży zanim ją zabiją? Oj coraz bardziej się to wszystko rozkręca niedługo to tu się będzie działo
Świetny odcinek czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:50:15 20-11-08    Temat postu:

I kolejny świetny odcinek
Gustawo odwiedził Juana i Luisę. Wszyscy są szczęśliwi i mają dzieci. Fajnie. Nie powiedział im o naśladowcy Jaguara. Może powinien. Byliby ostrożni.
Raul i Miguel prowadzą firmę i dobrze prosperują. Cieszą się, że jest także z nimi Esteban. Oby się nie pomylili co do niego. Może on to taki drugi Fernando?
Manolo wyszedł ze szpitala przy pomocy Cosme i dyrektora, który nie miał za bardzo wyjścia. Jak zwykle myśli o smacznych obiadkach
Karina chce, żeby Gino skontaktował ją z Monicą, bo chce zostać modelką. Przy jej pomocy zniszczy rodzinę Vellazquezów.
Roberto chce się spotkać z Cristiną. Na pewno namiesza w ich życiu. Jeszcze prowadzi interesy z Santiagem, bossem narkotykowym.
Gustawo dostał następny list. Ciekawe czy uda się uratowac Lucię.
Pierwsze spotkanie Gina i Manola. Okazało się, ze Gino jest synem Jaguara, co zauważył Manolo. Gino nazwał go wujkiem. Czyli rodzina nie zginie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 15:36:59 21-11-08    Temat postu:

4 ODCINEK

Posiadłość „Gina”.

Manolo sprawiał wrażenie jakby zupełnie nie rozumiał co mówi do niego jego rozmówca.

- Chwileczkę... Niech pan poczeka... Muszę zrobić restart mojego mózgu jak to mawia dziś młodzież. Jesteśmy rodziną? Jest pan moim bratankiem? Bratanek to syn brata, zgadłem? Niemożliwe! – łapał się za głowę Manolo.
- Dobrze mówisz wujku. Jestem twoim bratankiem, czyli synem twojego brata Leoncia Peny zwanego „Jaguarem” – odparł śmiejąc się Gino.
- Rzeczywiście jesteś do niego podobny... On nie żyje – posmutniał Manolo, a do jego oczu napłynęły łzy...
- Uspokój się wujku. Wiem jak wiele lat zmagasz się z tą niepowetowaną stratą, ale ja jestem jego następcą i ród nie wyginie. Leoncio Pena byłby zadowolony ze swojego syna. A ja sprawię, że jego imię nigdy nie zostanie zapomniane.
- Leoncio nie miał dzieci, a przynajmniej nie kojarzę takiego faktu, więc jakim cudem jesteś jego synem?
- Tak się składa, że jednak miał. Po prostu o mnie zapomniał, co mu oczywiście wybaczam.
- Jak to?
- Miał ważniejszą misję na głowie. Nie było go przy mnie, ale nie szkodzi. Wiem, że był bohaterem i ja też taki będę. Nie miałem przyjemności zamienić z nim słowa, ale cieszę się, że mogę pogadać chociaż z jego bratem. Czuj się jak u siebie w domu, każdy twoje życzenie zostanie spełnione. Od dzisiaj mieszkasz w tym pałacu.
- Naprawdę? Dziękuję ci bratanku – stwierdził Manolo.
- Musisz mi jednak pomóc w zemście na osobach przez które twój brat stracił życie.
- Możesz na mnie liczyć. Byłem przy nim w czasie jego największych sukcesów. Ramię w ramię walczyliśmy aby sławić w świecie nazwisko Pena. Mój ojciec był z nas dumny, a z ciebie też będzie. Oczywiście pomogę ci w zemście. Moje rady okażą się dla ciebie bardzo cenne.
- Wiem, że byliście tacy sami. Nawet nie śmiem wątpić w twoje zdolności. Ale będzie i czas aby o tym pogadać. Teraz napijmy się dobrego koniaku aby uczcić spotkanie po latach – powiedział zadowolony Gino.
- To jakiś wariat. Ubzdurał sobie, że jesteśmy rodziną... Nie będę go wyprowadzał z błędu skoro ma o mnie tak dobre zdanie. Przynajmniej mam gdzie mieszkać, a potem to się zobaczy. Jest podobny do Leoncia, może jednak nie kłamie. Mam tylko nadzieję, że gotować też będą za mnie – pomyślał Manolo...

Tymczasem...

Lucia Guerrero i jej mąż Julian nawet nie podejrzewali w jak wielkim są niebezpieczeństwie. Cosme i Flavio właśnie dotarli do ich mieszkania.

- Pamiętaj o tym co mówił szef. Trzeba załatwić ją i wszystkich którzy będą w środku. Żadnych świadków – powiedział Cosme.
- Wiem o tym. Jednak ta cała Lucia nie może umrzeć szybko i bezboleśnie. Postaram się aby dołożyć jej atrakcji – odparł Flavio.
- Zobaczymy jak się rozwinie sytuacja. Jesteś gotowy? Wchodzimy!

Po chwili mąż Lucii usłyszał pukanie do drzwi. Nie chciało mu się nawet wstać, ponieważ mile spędzał czas z żoną oglądając telewizję.

- Nie otwieraj kochanie. Dziś mieliśmy spędzić cały wieczór tylko we dwoje. Dobrze wiesz jak to bywa na co dzień. Zarówno ty jak i ja mamy mnóstwo pracy. Nie chcę żeby ktoś nam teraz przeszkadzał – stwierdziła Lucia przytulając się do męża.
- Rozumiem, ale może to coś ważnego. Otworzę – oznajmił po chwili wahania Julian.

Gdy to zrobił ujrzał przed sobą gotowych na wszystko przestępców. Zdziwił się na widok zupełnie nieznanych mu i dziwnie wyglądających typków.

- Panowie do kogo? – zapytał.
- Czy tu mieszka Lucia Guerrero? – spytał go Flavio.
- Tak, to panieńskie nazwisko mojej żony. Ale o co chodzi?
- Nie twoja sprawa. Musimy z nią pogadać – wtrącił Cosme.
- Nie tak szybko. Chcę wiedzieć czego od niej chcecie. Nie wyglądacie na kogoś z grona jej znajomych...
- Przesuń się idioto! – Cosme pchnął mężczyznę z całej siły i razem z Flaviem weszli do środka. Nagle pojawiła się Lucia słysząc krzyki dobiegające od drzwi.
- Przyszliśmy do ciebie Lucio Guerrero. Nadszedł czas zemsty – śmiał się Flavio.
- Nic jej nie zrobicie dranie! – krzyknął Julian usiłując przeszkodzić w tym co nieuniknione.

Niestety było już za późno. Zanim zdążył się ruszyć, Cosme wyciągnął pistolet i strzelił mu prosto w czoło.

- Nikt tu nie będzie podnosił głosu! Mam rozumieć, że nie ma więcej domowników? – spytał Cosme.
- Nie ma... Co wyście mu zrobili? Dlaczego go zabiłeś? Czego ode mnie chcecie?
- Masz pozdrowienia od Jaguara, który nie zapomniał o takiej zdrajczyni jak ty dziwko! Zajmij się nią Flavio. Jest twoja. Ja rozejrzę się po tym mieszkanku. Ale pośpiesz się, bo nie będziemy ryzykować i nie zagrzejemy tu zbyt długo miejsca.
- Bez obaw Cosme. To teraz się zabawimy...

Flavio rzucił się na przerażoną Lucię i zaczął zdzierać z jej ubranie. Kobieta opierała się i krzyczała, ale mężczyzna szybko ją uciszył.

- Tak lepiej. Nie chcę żeby sąsiedzi się zlecieli – powiedział Cosme przeszukując salon w celu znalezienia czegoś wartościowego do kradzieży...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

Linda wróciła właśnie z zakupów w których towarzyszyła jej Monika. Miguel jeszcze pracował, ale po domu krzątał się już 12-letni Diego. Wyraźnie oczekiwał mamy, bo chciał jej coś powiedzieć.

- Jak było w szkole skarbie? – zapytała Linda.
- Dobrze – odparł bez entuzjazmu chłopiec.
- Zawsze tak mówisz... Nie można od ciebie nic więcej wyciągnąć...
- Mam prośbę... Mogę wyjść i zagrać z chłopakami w piłkę?
- Ty masz tylko takie prośby. Dobrze Diego, ale wróć najpóźniej za godzinę, bo Camila nie będzie na ciebie czekać z obiadem.
- Ta służąca mogłaby zrobić go później – burknął chłopak.
- Jaka służąca? To nasza najlepsza kucharka. I wyrażaj się po ludzku. Idź już grać, bo widzę, że nie wytrzymasz ani sekundy dłużej – śmiała się Linda.
- Wrócę za godzinę!
- Mam nadzieję... Zaczekaj Diego.
- Tak mamo?
- A gdzie Sofia i Valeria? Czy nie powinny też już wrócić ze szkoły?
- Dziś czwartek, a one mają dodatkowe zajęcia z tańca.
- Ach zapomniała... Przynajmniej robią coś pożytecznego.
- Ja wolę grać w piłkę niż zostać tancerzem...

Diego pobiegł się ubrać, a Linda spoglądała na zdjęcie w kuchni, które przedstawiało całą jej rodzinę. Miguel, Diego oraz Sofia i Valeria były całym jej światem...

- Ciekawe co tam u Claudii i jej synka. Alfredo zawsze się o nich martwi, ja zresztą też. Enrique junior jest teraz w wieku moich córek. Szkoda, że wciąż przebywają we Włoszech i za nic nie chcą wrócić – pomyślała Linda...

Bar „Cardera”.

Bar wyglądał zdecydowanie inaczej niż jeszcze dziesięć lat temu. Stał się jednym z lepszych lokali w stolicy, poszerzono go znacznie, a na klientów czekało wiele atrakcji. Wciąż śpiewały tam różne sławy. Miguel i Raul przyjechali tam napić się i coś przekąsić.

- Nie rozumiem cię braciszku. Dalej odwiedzasz ten bar mimo tak fatalnych wspomnień związanych z Vanessą Cortez? – dziwił się Raul.
- Daj spokój. Co ma piernik do wiatraka? Ten bar ma swoją renomę i jest naprawdę świetny. Niedługo będzie chyba 15-lecie istnienia „Cardery”. Vanessa nie ma tu nic do rzeczy. Zresztą nie wspominaj o niej. Mamy przerwę w pracy, więc możemy pogadać chyba na znacznie ciekawsze tematy, nie sądzisz? – odparł Miguel.
- Masz rację...
- Gustavo ma jakieś kłopoty i podejrzewam, że mają one związek z naszą rodziną. Był jakiś skryty i tajemniczy...
- Przesadzasz? Na pewno by nam powiedział gdyby tak było. Ma pewnie swoje problemy na głowie związane z pracą. Taki jego zawód przecież...

Ich rozmowę obserwowała Karina która popiła drinka przy barze. Mężczyźni zaintrygowali ją, zwłaszcza Miguel.

- Dam sobie głowę uciąć, że gdzieś ich już widziałam. Przystojniaki z nich, sama nie wiem który lepszy... A ja muszę użerać się z tym idiotą Ginem. Nie mam innego wyjścia. Póki co jest on moim najlepszym źródłem dochodów – pomyślała Karina...

Rezydencja Vellasquezów.

Cristina i Alfredo z radością zajmowali się tego dnia swoimi wnukami. Syn Juana i Luisy Bernardo oraz dzieci Raula i Moniki, Sebastian i Natalia czuli się w rezydencji znakomicie i byli częstymi gośćmi w domu swoich dziadków.

- Przyszedł ktoś do pani Cristiny – oznajmiła jedna ze służących.
- Kto taki? – zdziwiła się Cristina.
- Przedstawił się jako pani szwagier Roberto Vellasquez.
- O mój Boże...
- Ciekawe czego chce – zastanawiał się Alfredo.
- Wprowadzić go do salonu?
- Tak Glorio – odpowiedziała po chwili namysłu Cristina.
- Witaj Cristino. Co za spotkanie po latach – powiedział na początek Roberto...

Posiadłość „Gina”.

- I tak się z grubsza sprawy mają wujku. Muszę pomścić śmierć ojca – powiedział Gino.
- A ja wiem kogo możesz się pozbyć bratanku. Castanez i Lucia Guerrero wydali Leoncia policji. Działali osobno, ale spowodowali taką samą szkodę. Muszą za to zapłacić – odparł poirytowany Manolo.
- Zapłacili już...
- Jak to?
- Castanez nie żyje. Własnoręcznie go zabiłem gdy wyszedł z więzienia. Nie tak dawno... Natomiast Lucią Guerrero zajmują się już moi ludzie. Trafi do samego piekła.
- Znakomicie. Doradzę ci we wszystkim i z chęcią pomogę. Wiesz na kim jeszcze trzeba się zemścić? I na kim ja chcę zemsty?
- Mów wujku – śmiał się Gino.
- Na Gustavo Valdezie. Ten człowiek aresztował mnie i wtrącił do więzienia, a po jakimś czasie trafiłem na dodatek do tego okropnego miejsca, czyli wariatkowa. Czy ja wyglądam jakby mi czegoś brakowało?
- Skądże wujku. Valdezem zajmiemy się już niedługo...
- Jest jeszcze kilku innych wrogów. Znasz przyjaźń jaka łączyła twojego ojca i Jose Manuela Vellasqueza?
- Naturalnie, że tak.
- Ich wspólni wrogowie dopięli swego. Juan i Linda Cordillo weszli do rodziny Vellasquezów, a na dodatek dobrze im się powodzi. Mają potężna firmę, ale...
- Wiem o tym. Zemścimy się na Vellasquezach. Szukam wspólników, bo im więcej mam ludzi tym lepiej.
- O kim myślisz?
- O Armandzie, synu Jose Manuela. On jako jedyny pomagał Jaguarowi i swojemu ojcu. Wyciągnę go z więzienia. Co ty na to?
- Wyrażam aprobatę. Zemsta jest gorzka, prawda?
- Chyba chciałeś powiedzieć słodka wujku?
- A masz rację... Słodka – uśmiechnął się Manolo...

Mieszkanie Lucii Guerrero.

- Idziemy Flavio! Nie ma czasu! Załatwiłeś ją? – zapytał zdenerwowany Cosme.
- Nie wiem... Nie oddycha... Chyba ją udusiłem podczas... Sam nie wiem – odparł Flavio.
- Ty idioto! Jak to nie wiesz?

W tym samym momencie Lucia obudziła się i uderzyła Flavia. Jednak Cosme zareagował szybciej i strzelił w kierunku kobiety, która ponownie usunęła się na ziemię.
- Masz za swoje. Powinienem cię zabić od razu – westchnął Cosme. Zmywamy się Flavio!
- Jadą gliny! – krzyknął Flavio widząc przez okno policyjny wóz.
- Świetnie... Nic tu po nas... Teraz ta kobieta już na pewno nie żyje...

Mężczyźni opuścili mieszkanie, a kilkadziesiąt sekund później już był tam Gustavo i Carlo. Zauważyli ciało Juliana, a następnie leżącą na ziemi Lucię.

- Lucio... Kto ci to zrobił? – zapytał Gustavo sprawdzając kobiecie puls
i widząc, że jeszcze oddycha.
- Zgwałcili mnie i strzelili do mnie – powiedziała słabym głosem Lucia...
- Kto?
- Było ich dwóch... Ogoleni na łyso. Jeden mnie zgwałcił, a gdy próbowałam się bronić i z nim walczyć przyszedł ten drugi i do mnie strzelił... To on właśnie zabił mojego męża... Umieram...
- Nie umrzesz Lucio. Nie dopuścimy do tego! Dzwoniłeś po karetkę Carlo?
- Tak, zaraz będą – odparł zdenerwowany Coracci...
- To już koniec Gustavo... Nic już nie da się zrobić...
- Wyzdrowiejesz, a ja złapię tych drani! Dlaczego tu wtargnęli?
- Powiedzieli, że to zemsta Jaguara...
- Nie zamykaj oczu! Mów do mnie. Pomoc już jedzie...
- To jacyś ludzie Jaguara... Dopięli swego...

Lucia wyraźnie słabła. Jej agonia trwała jeszcze około minuty. Gdy przyjechał lekarz było już za późno. Głowa Lucii opadła wprost na ręce Gustavo. Kobieta nie żyła, co potwierdzono chwilę później.

- Wykrwawiła się. Nic nie mogliśmy zrobić. To był śmiertelny strzał w klatkę piersiową – powiedział lekarz...
- Dzisiaj każdy z nas się spóźnił – stwierdził zasmucony Carlo.
- To ci sami sprawcy którzy zabili Casteneza. Ten mężczyzna od listów nie żartował. Jest jakimś uczniem Jaguara. Niestety koszmar znów powraca – powiedział Gustavo spoglądając na ciało Lucii, a później obłędnym wzrokiem przed siebie pogrążając się w myślach...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:43:08 21-11-08    Temat postu:

No i już zaczyna się dziać.Brutalni ci Twoi bandyci.Brrrr.Strzał prosto w głowe.Nie mają serc niestety Biedna Lucia mimo że Gustavo przyjechał zanim umarła to karetka nie zdążyła a i ona niewiele mu powiedziała o bandytach nim zmarła.Lubiłam ją Cristina i Alfredo cieszyli się ze mogą opiekować się wnukami a tu taka niespodziewana wizyta brata JM Czuje że on namiesza w ich życiu.Manolo to udana postać z jednej strony taki trochę trzepnięty ale z drugiej strony jest bardziej cwany niż by można się spodziewać.Z jednej strony niby wierzy Gino ze jest jego bratankiem a z drugiej już sobie myśli że na razie będzie się zgadzał na wszystko ale Jagi przecież nic o synu nie wspominał.Hehe ale on tylko o tym jedzeniu Choć jeden wesoły akcent w tej teli bo tu zawsze dużo czarnych charakterów.Oj ten Diegito nie w głowie mu tańce woli piłke nożną hehe Za to jak usłyszałam jak wymieniają kogo mają jeszcze zabić to aż mi ciarki przeszły.Linda i Juan ale nie tylko buuu.Kto by pomyślał ze po tylu latach bar w którym występowała Vanessa jeszcze istnieje.I tak że Miguel jeszcze tam chodzi.Szkoda tylko ze musieli tam spotkać Karinę.Juz wpadli jej w oko ale nie moze się zdecydować który lepszy.Ona też pewnie dużo namiesza.Kto by pomyślał jaka ona obłudna,jest tylko z Ginem dla jego kasy a on z nią bo pomoże mu nieświadomie w zemście.Ale dziwi mnie ze mimo ze Jagi nie zajmował ani nie interesował się synem o ile on nim naprawde jest to on i tak chce pomścić śmierć swojego ojca i jest tak zdeterminowany.
Ojjj zaczyna się dziać i to coraz gorzej niestety....
Czekam na newik bo ten był genialny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:58:34 21-11-08    Temat postu:

Odcinek genialny
Gino powiedział wszystko Manolowi o zemście. Manolo nie bardzo wierz, że Gino jest synem Jagiego, bo brat nic mu o tym nie wspominał. Jednak nie zamierza nic mówić, bo ma dach nad głową i myśli jak zwykle o jedzeniu.
Aj, jacy brutalni bandyci. Cosme i Flavio. Zabili męża Lucii, strzał prosto w czoło. Już się boję. Lucia niestety nie przeżyła.
Diego jest bardzo fajny, nie chce zostać tancerzem Woli grać w piłkę, jak to chłopak.
Kto by pomyślał, że bar "Cardera: po 10 latach będzie nadal istniał i dobrze prosperował. Raul dziwi się, że Miguel chce tam nadal chodzić. Migi podejrzewa, że Gustawo coś przed nim ukrywa. Niestety była tam także Karina. Bracia wpadli jej w oko, sama nie wie który lepszy. Jest z Ginem dla pieniędzy, który także ją wykorzystuje aby nieświadomie pomogła mu w zemście. Są siebie warci.
Cristina i Alfredo opiekowali się swoimi wnukami, gdy nagle przybył nieoczekiwany gość. Roberto. Na pewno namiesza w ich życiu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:00:32 22-11-08    Temat postu:

Nareszczcie mam trochę czasu aby poczytać to cudeńko
Początek pierwszego odcinka - wspaniały U Vellasquezów tak słodko i sielankowato. Każde z rodzeństwa założyło rodzinę, mają dzieci. Nawet Cristina jest szczęśliwa u boku Alfredo.
Nasz stary znajomy Ivan Castanez wyszedł po 10 latach odsiadki. Biedak za długo nie nacieszył się wolnością dzięki 'wysłannikowi z piekła' Wygląda na to, że czarnych charakterów tu nie zabraknie.
No proszę jeden Vellasquez zmarł inny się pojawił Od razu widać że w żyłach Roberto płynie taka sama krew jaka płynęła u JM. To z pewnością będzie świetna postać.
Jak się cieszę że mój kochany Jaguś nie zniknął na dobre. Chociaż w snach się pojawia Biedak znów niepokoi Valdeza...
No to do don Armandita uśmiechnął sie los - niedługo będzie miał okazję wydostać z więzienia. I to dzięki temu samemu mężczyźnie, który pozbył się Castaneza.
Dobrze, że u Claudii wszystko dobrze. Sama wychowuje małego Juniora. Nadal uważam, że ogromnym błędem było uśmiercenie Enrique
Cristina martwi się nagłym pojawieniem szwagra.
List do policji w bucie denata, który dodatkowo leżał w krzakach Sama treść listu świetna. Wygląda na to, że już jest ktoś, kto zajmie w tej serii miejsce Jagiego I wygląda na to, że to jego syneczek bo nawet Adios się pojawiło Gustavo ma ambitne plany złapania naśladowcy Jagiego - ciekawe czy mu się uda?
Gino i Karina to fajny duet Ciekawe jak w końcu naprawdę nazywa się Gino. Mężczyzna słyszał o Monice. Zaczyna robić się ciekawie.
Dzieciaki Vellasquezów nazywają Alfreda dziadkiem. Sama nie wiem czy to fajnie czy wręcz przeciwnie
Roberto odwiedził grub swego brata. Smutna scenka Roberto planuje to czego tak obawiała się Kryśka - odwiedzić rodzinkę.
Mój kochany Manoluś przebywa w wariatkowie Na szczęście Gino zamierza go stamtąd wydostać.
Zeszyt a w nim zdjęcia osób powiązanych najwidoczniej z Jagim. Castanez był pierwszy, teraz czas na Lucię. Gino nie traci czasu. Portret idola - czyżby tym idolem był Leoncio?
Gutavo złożył Juanowi i Luisie przyjacielską wizytę. Biedak próbuje złapać jakiegoś groźnego przestępcę. Na całe szczęście w życiu prywatnym wszystko mu się układa. Jest szczęśliwy z Deby i córką oraz Rosą.
"Valdillo" niesamowicie prosperuje i przyczycia się do tego oprócz rodzeństwa Vellasquezów także Esteban Contreras, no proszę...
Manola bez większych przeszkód udało się wydostać z psychiatryka. O ja nie mogę - Manolo straszył ludzi swoim bratem Z moim biedaczkiem to chyba naprawdę nie najlepiej Miał nadzieję, że Leoncio ugotuje mu pyszny obiadek.
Gino jednak ma zamiar pomóc Karinie jeśli chodzi o jej spotkanie z Moniką.
Roberto wrócił do kraju dla Cristiny. No to Kryśka słusznie zaczęła się obawiać. Santiago... Czyżby Vellasquez znał tego przestępcę, którego poszukuje Gustavo?
Valdez znów dostał list. Dośc szybko rozwiązał zagadkę - odgadnął, że chodzi o Lucię.
Jakie słodkie przywitanie Monola z Ginem. Rzeczywiście rodzina nigdy się nie rozpada. Do tego rodzinnego obrazka brakuje tylko Jagiego
Leoncio zapomniał, że miał syna Dobrze, że Gino nie ma do niego o to żalu. Manolo jak narazie nie ufa Gino, ale ma nadzieję, że będą w jego nowym domu za niego gotować
Jak narazie Cosme i Falvio są bardzo skuteczni. Bez problemów wtargnęli do mieszkania Lucii i od razu pozbawili życia jej męża...
Miguel i Raul nadal zaglądają do "Cardery" i wygląda na to, że nie tylko oni lubią tam przebywać - Karina już zawiesiła oko na braciach Vellasquez...
Roberto w końcu zjawił się w domu swego nieżyjącego brata, by odwiedzić Cristinę
Gino i Manolo doskonalo się rozumieją jeśli chodzi o słodko- gorzką zemstę.
Gustavo i jego ludziom nie udało się przybyć na czas: Cosme i Flavio chwilę wcześniej zwiali. Ale przynajmniej dowiedzieli się czegoś o tych dwóch napastinkach od umierającej Lucii. Gino pewnie będzie zadowolony nie dość że ma kolejne zdjęcie do przekreślenia to jeszcze Gustavo zdał sobie sprawę, że jego koszmar powrócił...
Naprawdę świetne odcinki. Pozdrawiam i czekam na newiki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:52:05 22-11-08    Temat postu:

5 ODCINEK

Komisariat policji.

Gustavo siedział za biurkiem i wciąż rozmyślał. Czuł się winny temu co się stało. Nie zdążył uratować kobiety którą powinien uratować. Nawet Carlo, od lat przyjaciel i szwagier komendanta nic nie mógł zrobić. Valdez pozostawał milczący i patrzył się w jakiś jeden, tylko jemu znany punkt.

- To nie twoja wina. Po prostu mieliśmy pecha. Nic nie mogliśmy
zrobić – stwierdził Carlo.
- Mogliśmy Carlo! Gdybym tylko wcześniej pojął o co chodzi temu naśladowcy Jaguara! Dziesięć minut wcześniej i kobieta by żyła. A tak zaczynają się nowe kłopoty – westchnął zrezygnowany Gustavo.
- Poradzimy sobie z nimi. Nie od dziś walczymy z takimi przestępcami. Pokonaliśmy Jaguara, pokonamy i jego ucznia, wysłannika, kompana z dawnych lat czym kimkolwiek on jest. Damy radę!
- Wiem o tym. Castanez był śmieciem i jego śmierć spowodowała, że na świecie mamy jednego złoczyńcę mniej, ale Lucia nie zasługiwała na taki los... Pamiętam jak pomogła nam rozprawić się z Jaguarem. Nasza znajomość zaczęła się fatalnie, bo nagrała ten słynny program szkalujący mnie i Deborah, ale z czasem zrozumiała swój błąd. Przeprosiła mnie, pomogła mi, uwolniła się od Jaguara, odnosiła kolejne sukcesy w pracy, poznała wartościowego mężczyznę który został jej mężem. A teraz ci wspaniali ludzie nie żyją... Dlatego od dzisiaj będziemy robić wszystko aby złapać tego bydlaka podszywającego się pod Leoncia Penę i każdego kto mu pomaga.
- Zapłacą za te morderstwa – dodał Carlo...

Rezydencja Vellasquezów.

- Nic nie powiesz? – zdziwił się Roberto gdy Cristina wciąż milczała.
- Witaj Roberto. Po prostu nie wiem co powiedzieć. Nie widzieliśmy się wiele lat – odparła kobieta. Poznaj mojego męża, Alfreda...
- Miło mi – panowie uścisnęli dłonie.
- Mnie również.
- Cieszę się, że uszczęśliwił pan w końcu Cristinę, bo wiem jakie piekło przechodziła z moim bratem. Na szczęście my się od siebie różnimy.
- Doprawdy? – spytał Alfredo.
- Naturalnie, że tak. Nie tylko tym, że byłem od niego o dekadę młodszy, ale i sposobem postępowania. Jose Manuel był złym człowiekiem. Wiem, że o zmarłych nie powinno się mówić źle, ale taka jest prawda. Ja kierowałem i kieruję się szczytniejszymi celami w życiu i może dlatego przed laty mój własny brat wygnał mnie z rodzinnego domu...
- Nie rozmawiajmy już o tym – ucięła temat Cristina. Co cię do nas sprowadza?
- Zapewne wiesz, że moje życie wypełnia teraz polityka. Przez lata byłem w cieniu, ale zawsze pamiętałem o swoim kraju. Teraz wróciłem do Kolumbii, ale nie tylko ze względu na moje stanowisko polityczne. Przyjechałem aby znów po latach odwiedzić swoją rodzinę i poznać najmłodszych jej członków. Byłem na cmentarzu na grobie brata, a teraz postanowiłem odwiedzić ciebie. Zawsze będziesz moją szwagierką i mam nadzieję, że będę tu mile widziany...
- Jak najbardziej Roberto. Zaskoczyłeś mnie swoim przyjazdem, ale drzwi tego domu zawsze są dla ciebie otwarte.
- Wiem, że Miguel, Raul i Luisa założyli już swoje rodziny, a ty doczekałaś się wnuków. Chętnie chciałbym zobaczyć się z nimi. Chyba nie masz nic przeciwko?
- Skądże. Przyjdź dziś na kolację. Uprzedzę wszystkich żeby się zjawili. A ty gdzie się zatrzymałeś?
- Mam swój dom na obrzeżach miasta. Dziękuję ci. To wiele dla mnie znaczy. Przyjadę wieczorem. Jest tyle rzeczy do omówienia. Nazbierało się tego przez lata, prawda?
- Masz rację...
- To na mnie już czas. Do zobaczenia Cristino. Wciąż jesteś tak samo piękna jak zawsze. Do zobaczenia panie Martinez...

Po chwili...

- Czemu zaprosiłaś go na kolację? – zdziwił się Alfredo.
- Nie miałam wyjścia – odparła Cristina.
- Sama mówiłaś mi, że mu nie ufasz...
- Nic podobnego. Zastanawia mnie ta jego nagła kariera polityczna... Zawsze był jednak dżentelmenem i stawał w mojej obronie przeciwko Jose Manuelowi. Czasami mam wrażenie, że zbyt słabo go znam... Może przez to, że nie widzieliśmy się kilkanaście lat... ale z pewnością nie jest złym człowiekiem. Zawiadomię dzieci o dzisiejszej kolacji...
- Oby brat Jose Manuela nie sprowadził na nią kolejnych problemów – zastanawiał się Alfredo...

Posiadłość „Gina”.

Gino i Manolo przechadzali się właśnie po posiadłości. Mężczyzna pokazywał swojemu wujkowi pokoje, kuchnie, łazienki, które wzbudzały jego zachwyt i podziw. Gdy zatrzymali się w sypialni Manolo doznał szoku. Zobaczył olbrzymiej wielkości portrety przedstawiające jego brata, Leoncia Penę.

- Skąd to masz? To Leoncio! Wiecznie żywy – śmiał się jak dziecko Manolo.
- Mam swoje sposoby. Dzięki temu legendarny mistrz nigdy nie zaginie w naszych myślach i sercach. On zginął jak bohater, ale nie dokończył swojej misji. Ja z twoją pomocą wujku dokończę misję Leoncia Peny. Dorwę wszystkich zdrajców którzy go sprzedali i pokonam wszystkich który on nie zdążył już wyeliminować – stwierdził Gino.
- Pomogę ci bratanku. Powiedz mi jednak czy twoje życie wypełnia tylko misja zemsty? Masz czas na kobiety?
- Oczywiście wujku. Mam dziewczynę. Jest tak samo zła jak ja. Nazywa się Karina. Pragnie być modelką. Kiedyś ci ją przedstawię. To piękna kobieta. Nie jest jednak wtajemniczona w plan zemsty. Nie wie, że na tych portretach jest Jaguar. Wiesz, wolę być ostrożny. Ufam tylko sobie...
- I mnie też?
- Tak, tobie wujku też. I dwóm swoim ludziom, którzy dzięki mnie mają dach nad głową i zrobią dla mnie wszystko. Rozumiesz? Absolutnie wszystko. Kiwnę palcem, a oni zabiją kogo trzeba. Wyciągnąłem ich z ulicy. Byli zwykłymi złodziejami, stali się bogatymi przestępcami. Jednego z nich już poznałeś. To Cosme... Właśnie on wyciągnął cię z tego wariatkowa. To bardzo inteligentny i mądry człowiek. Jego ojciec bił go w młodości, ale ból wbrew pozorom uodpornił go. Uciekł z domu i po latach zemścił się na swoim ojcu. Zabił go mówiąc: „Teraz ty będziesz zwierzyną, a ja myśliwym”. Jest wyrachowany, ale zimny, bo to co przeżył zostanie w nim na zawsze. Teraz traktuje ludzi tak jak jego traktowano w przeszłości. Taki człowiek jest mi potrzebny. Ja wyciągnąłem go z kłopotów i dałem pracę. On nie zapomina co to lojalność. Zabija bez mrugnięcia powieką.
- Zdążyłem go poznać. A ten drugi?
- To Flavio Bonelli. Jest bardziej narwany, eksploduje i niestety zbyt często myśli swoim... no wiesz wujku niż głową...
- Tak, wiem wiem – odparł Manolo.
- Też potrafi zabić, gwałcić i robić wszystko na moje zlecenie. Kobieciarz... Zabił swoją dziewczynę pod wpływem impulsu tylko dlatego, że ośmieliła się zatańczyć z innym mężczyzną! Dlatego jestem pewien, że ci chłopcy już wyeliminowali z gry Lucię Guerrero. Liczę, że Armando pomoże mi gdy wyjdzie z więzienia. Wtedy zastanowię się jak pogrążyć Vellasquezów.
- I Valdeza?
- Tak. W pierwszej kolejności Valdeza. To ludzie tego tchórza zakończyli życie mojego ojca. Po dziesięciu latach zapłaci mi za to krwią i cierpieniem. Możesz być tego pewny wujku – powiedział z posępną miną na twarzy Gino...

Mieszkanie Gustavo.

- Powiedz mi coś Rosa. Dlaczego codziennie wracasz ze szkoły trzy lub cztery godziny później? Przecież znam twój rozkład zajęć i nie nabierzesz mnie byle jaką bajką – stwierdziła Deborah niepokojąc się o zachowanie córki.
- Nie wiem o co ci chodzi. Spotykam się z koleżanki, odrabiam z nimi wspólnie lekcje, a poza tym ja już mam 17 lat! Niedługo będę dorosła, a ty wciąż traktujesz mnie jak dziecko! – odparła dziewczyna.
- Martwię się o ciebie...
- Wiem, ale nie musisz. Nic złego się ze mną nie dzieje. Ma dużo zajęć, chodzę na różne dodatkowe zajęcia... Stąd moje późniejsze wizyty w domu...
- Właśnie! Wizyty! Tak to odbieram... To twój dom, a nie tylko noclegownia. Wiesz jak bardzo kocham ciebie i Leticię, jesteście dla mnie wszystkim... nie chcę żebyś wpadła w jakieś złe towarzystwo... A może masz chłopaka? Powiedz proszę...
- Chłopaka? Nie mam żadnego chłopaka. Skończ już to przesłuchanie, bo zachowujesz się gorzej niż Gustavo. Jestem zmęczona i idę się położyć – powiedziała dziewczyna idąc do swojego pokoju...
- Co się z nią dzieje? To mi się nie podoba – zastanawiała się zasmucona Deborah...

Posiadłość „Gina”.

- Wreszcie jesteście. Mam nadzieję, że macie dla mnie dobre wieści – powiedział na widok swoich ludzi Gino.
- Sprawa załatwiona. Lucia Guerrero i jej mąż nie żyją – odparł Cosme.
- Zabiłeś jej męża? A po co?
- Sam szef mówił żeby wyeliminować każdego kto będzie przeszkadzał, a on był tam obecny i się stawiał.
- Dobrze. Rozumiem... Mam nadzieję, że surowo ukaraliście tą sukę?
- Tak. Zgwałciłem ją, a Cosme jak zwykle dokończył robotę – wtrącił zadowolony Flavio.
- Bratanku możesz skreślić zatem Lucię Guerrero. Teraz spotka się z Leonciem w niebie... Chociaż nie wiem czy Leoncia tam wpuścili, jak myślisz? – zapytał z przerażoną miną Manolo.
- Szczerze? Wątpię – śmiał się Gino. Niedługo media będą o tym huczeć. Teraz chłopcy musicie dogadać się z Armando Perezem. Ten człowiek musi wyjść z więzienia i nawiązać ze mną współpracę. Będzie mi potrzebny.
- Jaki będzie kolejny krok? – zapytał Manolo.
- Gustavo Valdez i jego rodzina wujku. Już niedługo – odparł Gino skreślając zdjęcie Lucii Guerrero...

Mieszkanie Luisy i Juana.

Luisa oglądała właśnie telewizję i to co zobaczyła w wiadomościach przeraziło ją.

- Juan chodź tutaj! Spójrz co się stało! – powiedziała z przerażeniem w głosie.
- Co takiego? – zdziwił się Juan.
- Patrz!
- Przerywamy program aby podać państwu niezwykle smutną informację. Dwie godziny temu w swoim mieszkaniu bestialsko zamordowana została nasza koleżanka po fachu, wieloletnia dziennikarka Lucia Fernandez, bardziej znana jako Lucia Guerrero. Na miejscu zginął także jej mąż Julian. Nie wiadomo kto zabił i dlaczego doszło do takiego mordu. Policja bada okoliczności zbrodni. Komendant policji Gustavo Valdez odmówił komentarza w tej sprawie. Toczy się śledztwo. Lucia jeszcze wczoraj prowadziła na naszej antenie jeden ze swoich programów. Niestety już nigdy więcej nie wejdzie do tego studia i nie zasiądzie przed kamerą. A wszystko to przez dwóch nieznanych sprawców którzy nagle zakończyli jej wartościowe i wspaniałe życie...
- Niesłychane...Kto i dlaczego zabił tę niewinną kobietę? – zamyślił się Juan...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

Miguel wrócił właśnie z pracy i zobaczył się ze swoimi dziećmi. Po przywitaniu się z Diegiem, Sofią i Valeria poszedł do swojej żony. Linda nie była jednak w najlepszym stanie.

- Co się stało kochanie? Wyglądasz na zdenerwowaną – zauważył to momentalnie Miguel.
- Owszem... Nie będę cię okłamywać. Dawno tego nie odczuwałam, ale to wróciło – odparła Linda.
- Ale co takiego kochanie?
- Poczucie lęku i niepewność. Przed chwilą ucięłam sobie drzemkę i znów śnili mi się rodzice. Tym razem jednak była to przestroga, a tego nie miałam od dawna.
- Co ci powiedzieli?
- Mój ojciec powiedział żebyśmy wszyscy mieli się na baczności, bo zło i najgorszy koszmar powracają.
- Niemożliwe... Przecież od dnia gdy mój ojciec, ten zawodowy zabójca i Vanessa Cortez zginęli minęło już dziesięć lat! Od tego czasu poczuliśmy co to szczęście i cały czas jest nam dobrze...
- Wiem, że oni nie żyli, ale i tak dziwnie się czuję. Boję się Miguel. Rodzice nigdy nie mylili się w przepowiedniach. Nie wiem co o tym myśleć. Przytul mnie proszę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:00:07 22-11-08    Temat postu:

I dubel po raz setny

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 9:02:21 23-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:28:22 22-11-08    Temat postu:

aj 5 odcinek i już 3 trupy brrr.... Robi się coraz bardziej nieciekawie.Gustavo obwinia się o śmierć Lucii ale przecież nie mógł nic poradzić.Dobrze że Carlo próbuje mu to jakoś wytłumaczyć.Szkoda mi Lucii bo ją akurat lubiłam ale trudno się mówi.Nie dziwie się że Luisa się niepokoi po tym co usłyszała.Niedługo zło powróci ze wzmożoną siłą.Deborah ma problemy z Rosą.Ma 17 lat to już poczuła się dorosłą i coraz później wraca do domu.I nie chce słuchać swoich rodziców.Oby nic złego z tego nie wyniknęło.Roberto odwiedził swoją rodzinkę.No prosze myślałby kto ze on taki dobrotliwy.Może w przeszłości bronił Cristinę przed Jose Manuelem ale teraz to on nie ma do końca czystych zamiarów.Niby nie popierał brata i teraz chce spotkać się z wnukami i poznać swoją rodzinę ale ja na miejscu cristiny do końca bym mu nie ufała.Alfredo ma racje mówiąc żeby Cristina uważała.Biedna Linda znów miała proroczy sen i to nie zwiastujący nic dobrego.Niestety jej rodzice mają racje.Zło czyha i muszą być ostrożni bo grozi im śmiertelne niebezpieczeństwo.Ciekawe co wyniknie z rodzinnego obiadku.I jak Raul,Miguel i Luisa zareagują na obecność swojego wujka.Hehe Manolo jest udany.Cieszy się z wszystkiego jak małe dziecko.Widać ze był bardzo przywiązany do Jagiego.A Gino tak o wszystkim mu opowiada.O Karinie,o zemście.No i wykreślił kolejną zlikwidowaną osobę ze zdjęcia.Oj a ci jego bandyci są naprawde okrutni.Jeden zabił swojego ojca niby miał powód ale zabójstwo to zawsze zabójstwo.A drugi praktycznie bez powodu swoją dziewczynę.No i w taki bestialski sposób zabili Lucię.
Czekam na newik Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:33:15 22-11-08    Temat postu:

I znowu to samo

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 9:01:00 23-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:33:15 22-11-08    Temat postu:

Dubel

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 8:57:32 23-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:33:15 22-11-08    Temat postu:

Po raz drugi

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 8:59:08 23-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:33:15 22-11-08    Temat postu:

Zwariować można

Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 9:03:15 23-11-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
Strona 2 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin