Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Solo una mirada - Capitulo 24 (17.12)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 23, 24, 25  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:12:09 22-07-11    Temat postu:

hehe i w sumie ja też nie widzę Mai w tej Roli takiej psycholki ? ta pierwsza Sara w jej wydaniu mi się bardziej widziała ale zobaczymy

A co do Diego to z takim wyglądem ohh haha
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:50:36 25-07-11    Temat postu:

Sara rzeczywiście zachowuję się jakby oszalała na punkcie zemsty. Carmen przeżywa wszystko w sobie i stara się podejść do tego bardziej racjonalnie.
Dolores ma przechlapane mieszkając z kimś takim jak Diego, nawet jeśli tym razem Ricardo ją obronił, to następnym razem może nie mieć takiego szczęścia.

Dzięki tobie stwierdzam, że chciałabym zobaczyć Mai w roli villany, jej dotychczasowe role nie dają zbytniego pola do popisu aktorskiego, każda jest słodka i grzeczna. Może w takiej roli jaką gra w twoim opowiadaniu pokazała by całość swojego talentu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:23:55 25-07-11    Temat postu:

Dużo nie będę zdradzać, pozostaje mi tylko podziękować za komentarz i zaprosić na kolejne odcinki, które będą się pojawiać w swoim czasie.

Co do Mai to odgadłaś moje intencje. Odkąd uwielbiam Maite marzę o tym by zagrała właśnie villanę, bo wtedy pokazałaby na pewno na co ją stać. Bo jak na razie role płaczących protek zrobiły się dla mnie nudne. A każda aktorka powinna pokazać, że potrafi zagrać i dobrą i złą osobę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:23:32 27-07-11    Temat postu:

no czekam na kolejny odcinek pewnie jutro tzn dzisiaj się pojawi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:31:10 27-07-11    Temat postu:

Chyba czytasz w moich myślach.

Bo zaraz pewnie będę wstawiać już 5 odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:33:03 27-07-11    Temat postu:

no i prawidłowo hehe dajesz ! Arriba !
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:07:20 27-07-11    Temat postu:

Proszę. Jest jak obiecałam. Mam nadzieję, że za często nie dodaję odcinków. W wakacje mam czas na pisanie, więc często daję, ale od roku szkolnego trochę się to zmieni niestety.


            5 ODCINEK


Mimo, że położyła się jakiś czas temu to wciąż nie mogła usnąć. Dręczyła ją myśl, że zaraz w sąsiedztwie są resztki po hacjendzie, która spłonęła, a z którą tak bardzo była związana. Po chwili nie zastanawiając się nad tym co robi zeskoczyła z łóżka – wcisnęła na siebie szare dżinsy i założyła przykrótką, ale nadal ładną bluzeczkę i do tego wygodne buty. Podeszła do lusterka i związała włosy w luźnego kucyka zapinając parę kolczyków bez których nigdy nie mogła się obejść.
- Może i jestem szalona, ale wiem co robię – powiedziała do swojego odbicia w lustrze – No dobra, dobra. Nie wiem co robię, ale muszę to zrobić. Chyba spontaniczność nie jest grzechem – stwierdziła i wyszła wolnym krokiem z pokoju. Wszędzie światła były już pogaszone więc miała szansę przemknąć się niezauważalnie. Zeszła na dół i skierowała się ku wyjściu z domu. Po chwili była już na podwórku i usłyszała zaraz koło siebie głos.
- Nie za późna pora na wycieczki? – odwróciła się, zaciskając zęby z obawy, że może to być ktoś ważny, ale na szczęście zauważyła jednego z pracowników. Spojrzała na niego, a on lekko zmieszany zdjął kapelusz, lekko się kłaniając – Lucas Robles, do usług, proszę pani.
- Pani? – zapytała ledwo powstrzymując się ze śmiechu – Panią to ja nie jestem i nie będę więc mów mi po prostu Carmen. A teraz posłuchaj – nic nie widziałeś, nic nie słyszałeś.
- Ale nadal nie rozumiem o co chodzi?
- Nie ważne. Najważniejsze, że nikt nie może się dowiedzieć, że wychodzę o tak późnej porze z domu.
- Postaram się, ale…
- Dobra, dobra. Dobranoc i dzięki! – nie skończył bo dziewczyna już uciekła. Zamierzała spotkać się ze swoim dawnym domem, za którym tak tęskniła.

***

Usiadła na krześle rozczesując swoje długie, czarne włosy. Przyglądała się swojemu odbiciu w lusterku z uśmiechem na ustach. Można by było nazwać to samo ulubieniem. Dziś miała szczególnie dobry dzień i była zadowolona ze swojego występu w „La Estrella”. Nie od dziś uważała się za najlepszą i najpiękniejszą. Dopiero po chwili spostrzegła, że nie jest sama w garderobie i że Julieta bacznie jej się przygląda. Odwróciła się na krześle w jej kierunku.
- Co tak patrzysz? – zapytała bezczelnym tonem.
- Zastanawiałam się właśnie jak to jest być pustą, zapatrzoną w siebie lalunią. Ale jakoś nie potrafię wczuć się w ciebie. Mogę mieć pytanie?
- Jeśli chcesz zapytać jak to robię, że jestem tak wspaniała i wszyscy mnie uwielbiają to tracisz swój cenny czas, kochaniutka – odpowiedziała Angelica, nie zmywając swojego uśmiechu z twarzy.
- To dobrze bo nie chciałabym tego wiedzieć. Wolałabym zapytać co ty tam masz? – powiedziała, podnosząc się z krzesła i pukając jej w głowę – Jeśli nie mózg to co?
- Bezczelna smarkula – warknęła i spojrzała na nią wrogo, po czym wyszła z garderoby. Julieta uśmiechnęła się zasiadając na miejscu, które przed chwilą zajmowała Angelica, gdy po chwili znów otwarły się drzwi i ujrzała swoją koleżankę – Margaritę.
- Co ty jej znowu powiedziałaś? Była zła jakby ugryzła ją osa. Lepiej nie zadzieraj z nią bo wiesz jaka jest Angelica.
- Ta dziewczyna przyprawia mnie o ból głowy. Nie wiem co mężczyźni mogą w niej widzieć.
- Ricardo coś widzi – stwierdziła Margarita – A jego brat… - westchnęła, zasiadając na kanapie, na co Julieta zwróciła się w jej stronę.
- Błagam cię. Nie zaczynaj. A tak w ogóle to jeśli Diego ci się tak bardzo podoba to czemu do niego nie uderzysz? Sam do ciebie nie przyjdzie. Dobrze wiesz, że on szuka dobrej zabawy i nie lubi cichych myszek. Choć może lepiej, że nie zwraca na ciebie uwagi…
- No wiesz co – powiedziała Margarita z wyrzutem.
- Ja chcę dla ciebie dobrze. Sama wiesz jaki jest Diego. Nie rozumiem co ty w nim możesz widzieć. Zrozumiałabym jakby spodobał ci się Ricardo. On jest nie tylko przystojny, ale i w porządku.
- Ricardo? Przecież on też skacze z kwiatka na kwiatek.
- Ale przynajmniej robi to z klasą – zażartowała, a po chwili obie wybuchły śmiechem.

***

Wpatrywała się już kilka minut w pozostałości po jej domu. Była bliska płaczu, ale zawsze była silna więc nie zamierzała się jak na razie rozklejać. Wolnym krokiem weszła do środka, o ile można było to nazwać środkiem. Jednej ściany nie było, a podłoga wydawała się, że zaraz się zawali. Jednak mimo to Carmen brnęła dalej. Z hacjendy została jedna wielka ruina. Jednak nadal poznawała gdzie był salon, gdzie kuchnia, gdzie pokoje. Na górę nie dało się już wyjść. A nawet jeśli by ktoś się odważył to runęłaby razem z nim. Usiadła na podłodze – przypominając sobie chwile spędzone z rodziną. Najbardziej utkwiły jej w pamięci chwile z ojcem. Była jego gwiazdką, oczkiem w głowie. Nie spuszczał jej nigdy ze wzroku i był przy każdej ważnej chwili dla dziewczynki. Bawiła się wraz z nim, a on rozpieszczał ją. Była jego małą ulubienicą. Te wspomnienia łamały jej serce, bo zawsze uważała, że ojciec będzie przy niej. Może nie do końca jej życia, ale nie sądziła, że tak szybko opuści ten świat. Po policzku potoczyła się samotna łza, którą szybko otarła.
- Carmen, Carmen. Weź się w garść – jęknęła do siebie, podnosząc się z zimnej i brudnej podłogi. Rozglądnęła się jeszcze raz dookoła i z biegiem wyleciała z tego miejsca, wpadając na kogoś. Spojrzała nieznajomemu prosto w oczy a gdy ich spojrzenia się spotkały ani ona ani on nic nie powiedzieli. Ta chwila nie trwała jedną sekundę, a raczej milion takich sekund. Sama Carmen poczuła przyjemny dreszcz, przeszywający jej ciało. Dopiero po chwili szybko odskoczyła od mężczyzny.
- Co taka ładna dziewczyna robi o tej porze w takim miejscu? – zapytał, zabierając pierwszy głos i wpatrując się cały czas w nieznajomą.
- A ty? – odpowiedziała na pytanie pytaniem, co wywołało u niego uśmiech.
- Można powiedzieć, że szukam samotności – odpowiedział.
- A ja nie muszę odpowiadać na pytanie – powiedziała bystro Carmen i chciała już odejść, gdy po chwili znów usłyszała głos nieznajomego.
- My się chyba jeszcze nie znamy. Można wiedzieć z kim mam przyjemność?
- Carmen – odpowiedziała, odwracając się.
- Ricardo – ponownie się uśmiechnął. A dziewczyna mimo, że nie zamierzała to odwzajemniła uśmiech. Gdyż nie mogła się oprzeć spojrzeniu mężczyzny.
- W takim razie dobranoc, Ricardo – powiedziała i odwróciła się, jednak po chwili znów spojrzała w jego kierunku – A, właśnie! I uważaj na nietoperze! – zażartowała i odeszła, zostawiając go samego. Wpatrywał się w znikającą sylwetkę kobiety o olśniewającym wyglądzie, pięknych oczach a przede wszystkim o delikatnym uśmiechu.

***

Z samego ranka usiadła na fotelu, biorąc w dłonie gorącą kawę, którą przed chwilą doniosła jej służąca. Ścisnęła mocno kubek i upiła łyka. Jak zwykle nie przespała kolejnej nocy. W każdą noc prześladował ją na nowo dzień pożaru hacjendy, a co najgorsze znów czuła ból i cierpienie na swojej skórze i w duszy. Westchnęła głęboko, starając się jak najszybciej wyrzucić z pamięci swój sen. Z rozmyślań obudził ją dźwięk telefonu.
- Barbaro, odbierz telefon! – krzyknęła do służącej. Po chwili usłyszała szybkie kroki służącej.
- Do pani – powiedziała, podając jej w dłonie telefon. Na co Sara skinęła głową i przyłożyła słuchawkę do ucha.
- Słucham? – zapytała szorstkim głosem.
- Sarita. To ja. Mama. Dzwonię zapytać się jak tam u was. Nie dałyście znaku życia, jedynie co dostałam informację o twoim ślubie. Dlaczego nie zaprosiłaś własnej matki na swój ślub? – zapytała Elizabeth z wyrzutami, a może bólem i żalem w głosie.
- Mamo, nie przesadzaj – jęknęła Sara – Nie chodzi o to, że nie chciałam żebyś była na moim ślubie. Oczywiście, że chciałam i zawsze o tym marzyłam, ale okoliczności nie pozwoliły mi cię zaprosić. Po pierwsze widok Santa Clary przywołałby u ciebie niemiłe wspomnienia, a tego byśmy nie chciały. A po drugie… - powiedziała, gdy naszedł ją pewien plan.
- Co po drugie? – zapytała matka.
- Nie ważne, nie chcę cię ranić. Wolę o tym nie wspominać.
- Proszę cię, Sara. Nie ukrywaj przede mną prawdy. Zawsze byłaś wobec mnie szczera i teraz nawet jeśli miałoby mnie to zaboleć to chcę wiedzieć o co chodzi.
- Chodzi o Carmen. Nie chciała cię widzieć – powiedziała i na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech, ledwo hamujący śmiech – Przepraszam, że ci to powiedziałam. Ale taka jest prawda.
- Ale dlaczego? O czym ty mówisz?
- Carmen nie chce cię widzieć. A co najgorsze ostatnio mówiła, że nie obchodzi ją czy Genesis przeżyje czy nie. Wiem mamo, to okropne co ona mówi i aż mnie w sercu ściska gdy słyszę jej słowa – skłamała Sara.
- Nie mogę w to uwierzyć. Przecież Carmen zawsze była dobrą osobą. To jest jakieś nieporozumienie. Na pewno się przesłyszałaś – Elizabeth nie mogła nadal wierzyć w te słowa, które przecież były absurdalne.
- Wiem. Dlatego teraz nie potrafię tego zrozumieć. Ale to na pewno te cztery lata na studiach w Meksyku zmieniły ją nie do poznania. Przez tyle lata była z dala od domu, że przestało jej zależeć na własnej rodzinie. Dopiero teraz zauważyłam jak kaprysi i zachowuje się jak księżniczka. Mój ślub to dla niej jak jakaś wygrana na loterii. Mówiła, że teraz może nareszcie poczuć prawdziwy smak życia. Wspomniała, że nasza hacjenda zawsze była jedną wielką ruiną i właśnie dlatego nigdy nie chciała przyjeżdżać na wakacje. Nie wiem co się stało z tą dziewczyną. Oh, mamo. Ja już nie wiem jak do niej dotrzeć. Jej zachowanie sprawia mi ból… - mówiła przejętym głosem – A najgorsze jest to, że nikogo nie szanuje i interesuje się tylko własną osobą. Carmen nie jest już tą osobą co kiedyś – kłamała, co sprawiało jej wielką przyjemność. Pierwszy raz cieszyła się, że może tak bardzo ranić bliskie osoby i to dla własnych korzyści.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Denisse
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 39481
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:34:42 27-07-11    Temat postu:

Kurde nie lubię Sary jakaś nie halo
Szkoda, ze Loli dzisiaj nie było...i dla mnie to wcale nie jest za często hehe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:45:24 27-07-11    Temat postu:

Sara, jaka sucz ; o na miejscu Carmen bym jej naje.bała ^^
Spotkanie Ricarda i Carmen takie typowe, patrzyli sobie w oczy Ricardo pewnie już się zakochał od pierwszego wejrzenia :]
Julieta już mi się podoba, bdb, takie suki trzeba trzymać krótko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:54:54 27-07-11    Temat postu:

Proszę Cię, Sara to już w tym momencie przesadza. Jest jakaś nienormalna, żeby tak oczerniać siostrę?
Za to coraz bardziej lubię Carmen. Zabawna i dająca sobie ze wszystkim rade dziewczyna. Coś czuję rodzący się romans między nią a Ricardem.
Teksty Julietty mnie zabiły, na prawdę nie cierpi swojej koleżanki po fachu Margarita to już nie mogła lepiej wybrać, serio. Nie może sobie znaleźć faceta, który nie gwałci kobiet wzrokiem?
Czekam na więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:04:30 27-07-11    Temat postu:

Dziękuję za komentarze, jak zawsze miło mi je czytać.

Co do Sary to możliwe, że w głowie ma nie po kolei i stąd pewnie to dziwne zachowanie. No i może wyjaśni się kiedyś dlaczego jest taka w stosunku do Carmen. Już na początku Geni wspominała, że Sara i Carmen nigdy nie były w najlepszych stosunkach.
Z Ricardo i Carmen trzeba poczekać, na razie będę milczeć.
A co do Juliety to taka dobra dusza mojego opowiadania, która potrafi radzić sobie w życiu. No i Margarita lekko zagubiona, ale i zauroczona "świętym" Diego. AllSins twoje przedostatnie zdanie mnie naprawdę rozbawiło. Ale lepiej to ująć nie mogłaś.

Do kolejnego usłyszenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:47:04 27-07-11    Temat postu:

Wiem, ze między Sarą a Carmen nie było różowo, może była zazdrosna o uwagę ojca? Ale posunięcie się do czegoś takiego to już przesada.
Przecież miałam rację co do Diega, prawda?
PS Jestem Martyna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:52:50 27-07-11    Temat postu:

W obliczu tragedii Sarita niestety się zmieniła i posunęła się za daleko, ale czy nie posunie się jeszcze dalej? To może być dopiero początek, ale nie chcę straszyć za wcześnie.
Świętą rację, wcale się nie pomyliłaś, bo jest taki jak powiedziałaś.

Dziękuję, będę już wiedzieć jak się do ciebie zwracać. Ja jestem Klaudia jakby co.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:05:22 27-07-11    Temat postu:

Ja rozumiem, że dotknęła ją tragedia, ale przecież Carmen przeżywa to w równym stopniu i jakoś nie powariowała. Ale jeśli ma się według twoich słów posunąć jeszcze dalej, to ja nie wiem do czego może dojść.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:29:37 28-07-11    Temat postu:

Wytłumaczyć się jej postępowania nie da, widocznie ma większą skłonność do zbzikowania niż jej siostra.
Z czasem i to się okaże, ale na razie powolutku, bo nie chcę narzucać zbyt szybkiego tempa co do niej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 23, 24, 25  Następny
Strona 4 z 25

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin