Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Camino hasta la verdad [7] 31.08.16
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:26:19 20-04-16    Temat postu:

Dzięki fantasma za komentarz I tak dla Kyry przewidziany jest Ethan (ale jej imię wypowiada się prze "i" K{i}ra, a nie Kaira, to i Demayanti wzięłam z hinduskiego wykazu imion A czemu to wyjaśnię w historii).

    Odcinek 1

Maya nerwowo zaciskała dłoń na ołówku. Pięć, cztery, trzy... Wskazówka zegara wlekła się niemiłosiernie. Wdech, wydech, przecież musi istnieć jakiś sposób dostania się do tych akt.
- Dzień dobry, Maya, szef u siebie? - Głęboki, chropowaty głos wyrwał ją z zadumy. Veronica, no tak.
- Tak, oczywiście czeka na panią - Maya uniosła się z miejsca wygładzając nieistniejące fałdki na typowo biurowej białej sukience. - Podać kawę, herbatę? - Veronica Herrera, kobieta, której nie sposób ominąć wzrokiem. Zaledwie dwudziestosiedmiotelnia szefowa działu PR holdingu Damieni&Tomassini. Kobieta, która pomogła zatuszować sprawę wypadku jej siostry. Kolejna na liście osób, z którymi miała się policzyć. Jeszcze nie teraz, powoli Maya, wszystko w swoim czasie. Krańcem świadomości zarejestrowała prośbę o kawę (czarna, bez cukru) i naciskając interkom zawiadomiła szefa o przybyciu gościa. Oddychaj Maya, musisz być silna i przebiegła, inaczej szansa na odnalezienie prawdziwego winnego przejdzie Ci koło nosa.
- Bella, cudownie - Nicolas zaciągnął się aromatem kawy, którą przyniosła. - Mogłabyś zająć się tymi zestawieniami na jutrzejsze zebranie? Bene, w takim razie do jutra - Maya skinęła głową, najpierw szefowi, potem Veronice i zniknęła za drzwiami czując gorzki, metaliczny posmak w ustach. Jak długo jeszcze będzie musiała czekać na dogodną okazję? Zaciągnięcie Nicolasa do łóżka nie wydawało się być dobrym pomysłem, na pewno nie zdecydowałby się na schadzkę w firmie. Maya wzięła głęboki oddech i sięgnęła po torebkę.
- Witam panią, panno Suarez, a raczej żegnam wnioskując po pani stroju - Maya spojrzała na żakiet przewieszony przez zgięcie ramienia i uniosła brew.
- W czym mogę panu pomóc, panie Tomassini? - Lucas "Luke" Tomassini był młodszym bratem współwłaściciela firmy, niemal dzieciakiem jak na warunki biznesu, który wciąż potykał się o własne nogi. Do tego niezbyt, szczęśliwie dla jego życia towarzyskiego, był księgowym, twardo trzymającym się własnych zasad.
- Miałem to podrzucić Nicolasowi... - Nerwowym ruchem poprawił okulary, wpatrując się w drzwi prowadzące do gabinetu jej szefa.
- Ma spotkanie z panią Veronicą, proszę zostawić dokumenty na moim biurku, na pewno je znajdzie - Maya sięgnęła po karteczkę samoprzylepną i naskrobała na niej wiadomość o dokumentach, po czym przyczepiła ją do lampy.
- Powinienem chyba dostarczyć je osobiście - znów ten gest z okularami, dlaczego się tak denerwuje, zapytała samą siebie Maya. W przeciągu kolejnych kilku sekund znów poprawił okulary, wygładził klapy marynarki i spojrzał nerwowo na drzwi. Wygląda jak przestraszony kociak, hmm, a może... Maya zrobiła krok w stronę wyjścia jednocześnie zbliżając się na próbę do Luke'a, mężczyzna niemal podskoczył, po czym zacisnął dłonie w pięści. Interesujące... I możliwe do wykorzystania. Maya uśmiechnęła się delikatnie i wyciągnęła dłonie po dokumenty, które chwilę potem wylądowały na jej biurku.
- Jeśli to było pana ostatnie zadanie na dziś, to może oprowadziłby mnie pan po swoim dziale? Zawsze zastanawiałam się, czy dział księgowości wygląda tak samo nudno, jak brzmi jego nazwa - Luke przestąpił z nogi na nogę, westchnął, po czym nerwowo skinął głową. Może to nawet lepszy pomysł, Maya wsunęła dłoń w zagięcie ramieniem oniemiałego mężczyzny i rzucając ostatnie spojrzenie na drzwi gabinetu jej szefa, uśmiechnęła się promiennie do towarzysza.
- Idziemy? - Kolejne kiwnięcie głową. Nie spodziewała się, że to będzie takie proste...


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 16:49:39 20-04-16, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:09:18 25-04-16    Temat postu:

A co tam będę czekać do jutra!
Primo - strasznie długo kazałaś nam czekać, ale wreszcie się coś pojawiło!
Maya to niezła kombinatorka - jej zbliżenie do Nicolasa jest mniej niż prawdopodobne, poszła więc w kierunku brata. Jestem szalenie ciekawa jak zamierzasz to rozegrać, bo w mojej głowie jest już milion scenariuszy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:17:58 25-04-16    Temat postu:

To nie brat Nicolasa, tylko jego wspólnika
I nie wiem, a nawet jak wiem, to nie powiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:02:26 27-04-16    Temat postu:

    Odcinek 2

Metaliczny posmak strachu, huk i krzyk, który wciąż pobrzmiewał w jego uszach. Krew i ciało kobiety, ułożone pod nieprawdopodobnym kątem. Ona nie żyje, musiała zginąć. Wgniecenie w masce jego lamborghini nie pozostawiało miejsca na złudzenia... Gdy później Veronica przyniosła mu wiadomość o tym, że dziewczyna jednak przeżyła nie mógł powstrzymać radości, ale później... Strach. Przerażenie, które nie pozwalało mu spać, zaharowywał się na śmierć, by pozbyć się wyrzutów sumienia. Nic nie pomagało. Nie mogłeś nic zrobić... Mógł. Powinien. A teraz chowa się jak struś pod ziemia udając, że jego życie wciąż ma jakiekolwiek znaczenie. Ona prawdopodobnie nigdy nie będzie już chodzić. Podniósł szklankę do ust. Pomyślałeś, jak to wpłynie na wizerunek firmy? Nie możesz się przyznać. Pieprzona Veronica. Niech ją piekło pochłonie. Zaraz po tym jak pochłonie jego...
***
Kyra patrzyła bezradnie na budynek komisariatu policji, gdzie miała się dzisiaj stawić na przesłuchanie. Schody. Świetnie, po prostu cudownie, co ja mam zrobić? Polecieć? Po kolejnych minutach bezradnego patrzenia na beztroskich ludzi, którzy wchodzili prze ogromne drewniane drzwi, napotkała wzrokiem człowieka w mundurze. No wreszcie! Z braku lepszego pomysłu zagwizdała na palcach zwracając uwagę nie tylko policjanta, ale całej ulicy.
- Hej! - Pomachała do mężczyzny w mundurze i wskazała na wózek zwracając mu uwagę na to, że nie może do niego podejść. Chłopak, nie mógł być od niej wiele starszy, zbiegł po schodach i stanął naprzeciw niej.
- Witam, nazywam się posterunkowy Fabrizio Colunga, w czym mogę pomóc - Kyra powstrzymał odruch przewrócenia oczami na jego służbowy ton i wskazała na wózek
- Miałam spotkać się z detektywem prowadzącym sprawę mojego wypadku, ale... - spojrzała wymownie na schody. - Nie mogę się dostać na górę. Mógłby pan go zawołać? - Kyra podała mu wizytówkę z nazwiskiem detektywa i popatrzyła na niego z nadzieją. Mężczyzna zamrugał, spojrzał na schody, na nią i z powrotem na schody. Kyra miała wrażenie, że kołowrotki w jego mózgu działają na bardzo wolnych obrotach.
- Oczywiście, niech pani poczeka - no a co innego mam do roboty, geniuszu... Ehh, po prostu cudownie, najpierw Alice na rehabilitacji usiłowała ją przekonać o nieistniejących postępach, potem dostała wiadomość od Di, w której ta mgliście tłumaczyła się z wczorajszego późnego powrotu do domu, a teraz jeszcze musi czekać na metr dziewięćdziesiąt chodzącej perfekcji, które prowadziło sprawę jej wypadku. Żyć, nie umierać. Owo wspomniane metra dziewięćdziesiąt chodzącej perfekcji właśnie pojawiło się na schodach i Kyra z niechęcią musiała przyznać, że przydomek nadany mu przez jej siostrę był całkowicie adekwatny. Wysoki, szczuły, przystojny, na nogach... Był całkowicie poza jej zasięgiem.
- Kyra, zapomniałem o tych przeklętych schodach. Porozmawiamy gdzieś indziej, nie masz nic przeciwko kawiarni? - Ethan Rogers był chodzącą perfekcją, ehhh. Miała ochotę powyrywać mu te idealnie ułożone włosy, żeby choć na chwilę nanieść rysę na jego idealny obraz.
- Kawiarnia jest ok - dziewczyna położyła ręce na obręczach kół jej wózka i popchnęła. Przeklęte ustrojstwo. Jeszcze kilka tygodni i staniesz na nogi zobaczysz, jasne Alice, to sobie wmawiaj.
- Więc jak postępy? - Zapytał mężczyzna wskazując na jej wózek, Kyra odpowiedziała uniesieniem brwi. Co mu do tego, powinien zajmować się szukaniem sprawcy, a nie jej zdrowiem.
- Żadne, a co z poszukiwaniami? - Ethan spojrzał na dziewczynę, która od kilku tygodni była jego koszmarem sennym. Co miał jej powiedzieć? Że stanęli w miejscu, że ktoś bardzo sprytnie zatarł wszelkie ślady? Nie był w stanie zmusić się, żeby te słowa przeszły mu przez gardło. Nie chciał załamywać jej bardziej. Sińce pod oczami, blada, niemal biała cera, na tel której, jej oczy wyglądały jeszcze bardziej niebiesko. Biedny dzieciak. Miał ochotę złapać osobę, która jej to zrobiła i walić jej głową o krawężnik, aż zostałaby z niej krwawa miazga.
- Wszystko w swoim czasie - odpowiedział wymijająco. - Opowiedz mi jeszcze raz całą scenerię, czy widziałaś kogoś znajomego, ilu ludzi mogło być świadkiem. To, co mamy, nie wystarcza... - Kyra westchnęła i niechętnie wróciła pamięcią do dnia wypadku, jeszcze raz opisując każdy zapamiętany szczegół.
***
Maya czuła, że powinna być bardziej zaskoczona bukiecikiem stokrotek zdobiącym jej biurko następnego dnia. Ale w sumie dlaczego? Luke Tomassini nie był typem faceta odpornego na kobiece wdzięki, które podają mu się niemal na tacy. To znaczy, nie mogła powiedzieć, że zaszli szczególnie daleko na swoim wczorajszym "obchodzie po dziale księgowości', ale też miała świadomość, że to wystarczy. Nie po to przez ostatnie pięć lat chodziła na przyjęcia dla bogaczy, które charytatywność miały jedynie w nazwie, żeby nie nauczyć się rozpoznawać co działa na danego mężczyznę. Luke był nieśmiałym facetem, w typie kujona, podejrzewała, że rzadko spotyka się z zainteresowaniem kobiet, zwłaszcza gdy w pobliżu tychże kobiet znajdują się również jego brat i Nicolas. Dlatego z "żywym" zainteresowaniem słuchała jego wywodów na temat organizowania działu oraz wypłat dla pracowników.
- Nudzę Cię - westchnął w końcu Luke w połowie monologu o sposobie układania teczek kontrahentów. Maya w porę powstrzymała ulgę, która o mało nie pojawiła się na jej twarzy.
- Trochę, nie znam się na tym, więc nie jestem pewna jak dużo zrozumiałam. Ale to miło, że ktoś tak bardzo pasjonuje się swoją pracą - dodała, co odniosło spodziewany efekt - Luke zaczerwienił się po same końcówki włosów. - Czy jest coś jeszcze, co Cie tak interesuję? Masz jakieś hobby poza układaniem teczek? - Zaczęła się droczyć, a on po chwili, gdy zrozumiał, że się z niego nie naśmiewa zaczął mówić o komiksach, a potem, jąkając się co drugie słowo, zaprosił ją na lunch następnego dnia.

I oto jest 9 rano, a ona denerwuje się, jakby naprawdę zależało jej na tej randce. Szkoda go dla mnie, powinien znaleźć sobie dziewczynę w jego typie. Chyba, że to własnie Luke Tomassini prowadził samochód tego feralnego dnia, gdy jej siostra straciła władzę w nogach. Wtedy posiadanie dziewczyny będzie jego ostatnim zmartwieniem.
- Maya, przygotuj materiały na dzisiejsze zebranie. Będziemy omawiać ważną transakcje. Zamów też catering, ten co zawsze i... - Wzrok Nicolasa oderwał się na chwilę od tabletu i powędrował na biuro jego sekretarki. Kwiatki, skąd u diabła u niej kwiatki? Sama sobie kupiła? Stwierdziła, że jakieś zielsko ociepli chłodne minimalistyczne wnętrze? Czy może ma adoratora wśród pracowników? Ta ostatnia opcja zapaliła w nim czerwoną lampkę.
- Tak? - Niespeszona dziewczyna zapisywała kolejne instrukcje, nie zauważając albo starając się nie zauważyć reakcji szefa na bukiecik stokrotek na jej biurku.
- Co to jest? - Nicolas zamrugał i podniósł wzrok z kwiatków na sekretarkę.
- Bellis perennis, stokrotka pospolita. Coś nie tak? - Gdyby nie wiedział lepiej, uznałby, że się z niego nabija. Mężczyzna przełknął cisnące mu się na usta pytanie o nadawce tego nietypowego wyboru prezentu i dokończył zlecanie zadań na dziś. Jednak gdy usiadł już za swoim biurkiem nie mógł zmusić się do zaprzestaniu rozmyślań o tożsamości nadawcy bukietu dla jego sekretarki.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 18:26:57 27-04-16, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:02:27 27-04-16    Temat postu:

dubel

Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 22:25:09 27-04-16, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:09:22 27-04-16    Temat postu:

Uhuuu - już drugi rozdział!
Jestem niesamowicie ciekawa czy to Nico spowodował ten wypadek - czy może jednak ktoś inny
I ostatnia scena
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:19:42 27-04-16    Temat postu:

Co z nią nie tak?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:20:42 27-04-16    Temat postu:

Ja naprawdę nie chciałam, żeby to był romans, ale mój mózg mnie nie słucha. I nie wiem co robię, powinnam zachować ten odcinek na mój sławny brak weny, w zanadrzu, ale cóż.

    Odcinek 3




Maya właśnie kończyła przez telefon instruować obsługę cateringu, gdzie mają się udać z zamówionymi potrawami, a gdy w końcu spojrzała na zegarek, ze zgrozą stwierdziła, że do trzynastej, na którą umówiła się z Lukiem, zostało niewiele ponad dwie minuty. Z pośpiechem zaczęła ogarniać swoje biurko, jednak nie dane było jej dokończyć, bo na wyżej wspomnianym biurku o mało nie rozbiła się Caroline - recepcjonistka.
- Zgadnij kto wraca dzisiaj z podróży służbowej, by znaleźć się na zebraniu rady nadzorczej - Maya zamrugała w szoku, ale pozwoliła podekscytowanej Carolina na złapanie oddechu, zanim zapytała kto to taki.
- Najseksowniejszy okularnik w firmie - Maya uniosła brwi, ale łapiąc w szklanych drzwiach odbicie zmierzającego w ich stronę Luke'a udała zdziwienie.
- Luke? Nie słyszałam, żeby gdziekolwiek wyjeżdżał - Caroline, która o mało nie zachłysnęła się wodą podaną jej przez Mayę, spojrzała na nią jak na wariatkę.
- Co? Nie, skąd Ci to w ogóle przyszło do głowy? Luke? - Caroline pokręciła głową nad wątpliwym gustem koleżanki. - Chodziło mi o Federica, starszego Tomassini, wszystkie kobiety w firmie wariują, na czele ze mną.
- A ja myślałam, że to mojemu szefowi należy się pierwsze miejsce w podbojach serc pracownic firmy...
- Tak, tak, ale gdybyś kazała mi wskazać dla którego z nich bym się rozebrała, nie byłabym chyba w stanie odpowiedzieć - Caroline była gotowa roszczebiotać się na dobre, gdyby nie przerwało jej pukanie w szybę otwartych drzwi.
- Maya? - Caroline odwróciła się na pięcie świadoma, jak wysokie prawdopodobieństwo jest tego, że Luke Tomassini słyszał każde jej słowo.
- Ja...
- Spokojnie, nie przekaże mojemu bratu twojej zachwalającej opinii. Maya? Jesteś gotowa? - W przeciwieństwie do Caroline, która mogła jedynie podejrzewać, że Luke przysłuchiwał się ich rozmowie, Maya miała co do tego pewność. Dostrzegała to w błysku w oczach Luke'a, który wyglądał jakby nagle urósł o dziesięć centymetrów. Po raz kolejny tego dnia zrobiło jej się przykro, że jest dla niej jedynie środkiem do celu, ale w sumie... Przyda mu się taki trening pewności siebie. Kiedy dotrze do tych danych, zerwie z nim tak, żeby wina leżała całkowicie po jej stronie.
- Jasne, ale lepiej zniknijmy stąd jak najszybciej, bo od rana Nicolas zasypuje mnie coraz to nowymi zadaniami. Pewnie zapomniał nawet, że jest przerwa na lunch - nie zwlekając, Maya złapała mężczyznę za ramię i pociągnęła w stronę windy. Zamykające się stalowe drzwi zasłoniły szok na twarzy Caroline.
- Naprawdę tak myślisz? - Maya uniosła zaskoczone spojrzenie na zamyślonego mężczyznę.
- Odnośnie czego? - Luke odwrócił głowę w jej kierunku.
- To, o czym rozmawiałaś z Caroline. To... o mnie - Mayi niemal opadły ręce. Był taki uroczy, a ona wychodziła na jeszcze większą sukę niż miała w zamiarze zaczynając tę grę wczorajszego wieczora.
- Myślałam, że kierownikom działu księgowości nie wypada podsłuchiwać pod drzwiami - Luke zaczerwienił się na twarzy, a Maya złapała się na niezdrowej chęci zobaczenia, jak daleko ten rumieniec sięga pod ten sztywny kołnierzyk. Na jego korzyść trzeba powiedzieć, że nie spuścił potulnie wzroku, tylko wytrzymał napięcie. Interesujące. - Ok, niech będzie. Tak, naprawdę tak myślę, nie to żebym widział twojego brata, ale spójrz na siebie. Wysoki, elegancki, przystojny i te okulary, aż chcę się zdjąć - ponieważ rumieniec na twarzy Luke'a pogłębiał się z każdym jej słowem, Maya zagrała vabank i sięgnęła po wspomniane okulary, zakładając je na czubek własnego nosa. Luke parsknął śmiechem i nagle cała jego twarz się zmieniła, zniknęła też sztywność w ruchach, a Maya musiała powstrzymać się od gapienia. O Boże, co ja robię? Facet był przystojny, uroczy, co prawda trochę nudny, ale ten uśmiech... Ok, niech będzie, gdyby była całkowicie pewna, że nie jest osobą, której szukała, właśnie by się na niego rzucała.
- Oddaj, jestem bez nich praktycznie ślepy, a naprawdę lubię na Ciebie patrzeć - i jeszcze flirtuje! W głowie Mayi zaczęło buczeć jakby stała przy zepsutej lodówce. Co ona ma teraz zrobić? Luke Tomassini, jej wtyczka do akt pracowników firmy, ją pociągał. Miała ochotę się rozpłakać. Zamiast tego przybrała wielce zszokowaną minę i oddała mu okulary.
- Wow, wiesz jak dowartościować dziewczynę - Maya roześmiała się z jego miny, akurat w momencie, gdy otworzyły się drzwi windy. Mężczyzna, który właśnie na nią czekał wyglądał na zaskoczonego. Był przystojny, wysoki i w okularach. Byłaby kompletną kretynką nie dodając dwa do dwóch. Luke natychmiast się spiął, ale dłoń, która Maya położyła ma na ramieniu chyba odwróciła jego uwagę na tyle, by się rozluźnił
- Federico.
- Luke - to tyle z braterskiej miłości, przemknęło przez myśl Mayi. - Wychodzisz? Jest zebranie - dziewczyna nie była pewna, czego dotyczył wyrzut słyszalny w głosie Federica Tomassini, tego, że Luke w ogóle wychodził, czy że wychodził z kobietą, ale nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy.
- Zebranie jest o czwartej, a teraz jestem umówiony - Maya omal nie potknęła się o własne nogi, gdy Luke ruszył w kierunku wyjścia, a ona wciąż uczepiona jego ramienia bez namysłu podążyła za nim.
- Ktoś tu za sobą nie przepada - mruknęła bardziej do siebie niż do niego, ale i tak na tyle głośno, by usłyszał.
- Cholerne niedopowiedzenie roku - gdy parkingowy podstawił pod wyjście czerwone lamborghini Maya mimowolnie zadrżała.
- Może się przejdziemy, co? Sportowe samochody to nie mój rejon - Luke spojrzał na nią potem na tą idiotyczną czerwoną zabawkę dla dużych chłopców i z powrotem na nią.
- Tak, myślę, że to będzie ok - Maya z dziwnym poczuciem, że powiedziała właściwą rzecz ponownie położyła rękę w zagięciu łokcia Luke'a i w duchu odetchnęła z ulgą.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 11:39:03 28-04-16, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Stokrotka*
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 26 Gru 2009
Posty: 17542
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:35:29 27-04-16    Temat postu:

Jest boska! Zwłaszcza jak Maya z taką lekką perfidią mówi, że to stokrotki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:39:42 27-04-16    Temat postu:

Przecież nie będzie mu się tłumaczyć z bukieciku stokrotek W ogóle nie będzie mu się tłumaczyć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka80
King kong
King kong


Dołączył: 05 Wrz 2015
Posty: 2256
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: świnoujście
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:13:27 28-04-16    Temat postu:

Dopiero dwa dni temu natknęłam się na temat z telenowelami, a już wpadłam po uszy. To już druga twoja telka którą przeczytałam i jestem zachwycona. Macie ogromne talenty w pisaniu i trafiacie do mnie już w przedbiegach(napisałam wy:ty, Alice13 w temacie KM,Justyśka). Podziwiam twoją lekkość pisania i tym samym łatwego trafiania do odbiorcy, spójności z całością, poprawność stylistyczną(są literówki ale to normalne). Odrywam się od szarej rzeczywistości i odpływam w świat marzeń i twojej wyobraźni.Doskonały relaks i wypoczynek, w idealnym wydaniu twojej telenoweli. Czekam na kolejne rozdziały.
Szczerze zazdroszczę Ci wyobraźni i swobody w pisaniu, niestety mi poskąpiono tego talentu i pozostało mi tylko pisanie wierszy.
Pozdrawiam i czekam na kolejne części.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:19:49 28-04-16    Temat postu:

A widzisz, ja za to wierszy ni hu hu, ale dziękuję, cieszę się, że moja pisanina poprawia Ci hurmor Jeśli mogę zasugerować, to mam też zakończone opowiadania, jeśli chcesz poczytać coś mojego bez czekania na kolejny odcinek
Np: http://www.telenowele.fora.pl/nasze-zakonczone-telenowele-i-seriale,69/bailar-con-fuego-epilog-9-01,30568.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka80
King kong
King kong


Dołączył: 05 Wrz 2015
Posty: 2256
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: świnoujście
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:28:22 28-04-16    Temat postu:

Sunshine napisał:
A widzisz, ja za to wierszy ni hu hu, ale dziękuję, cieszę się, że moja pisanina poprawia Ci hurmor Jeśli mogę zasugerować, to mam też zakończone opowiadania, jeśli chcesz poczytać coś mojego bez czekania na kolejny odcinek
Np: http://www.telenowele.fora.pl/nasze-zakonczone-telenowele-i-seriale,69/bailar-con-fuego-epilog-9-01,30568.html


Dzięki wielkie, zaraz się biorę za czytanie. Tak tęskniłam za czytaniem, a biorąc nawet romanse z biblioteki muszę obrócić do Świnoujścia i z powrotem, a to mi się nie opłaca. Na drugi dzień muszę jechać znowu aby oddać książki, bo je dosłownie połykam. A tu proszę taka niespodzianka, jeszcze raz dziękuję. Przyjemności bez wychodzenia z domu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:32:04 28-04-16    Temat postu:

Osobiście, jeśli ruszam się z domu do biblioteki, to po kryminały. Romanse wolę pisać
A jeśli mogę Ci coś poradzić, to na chomikuj.pl jest dużo harlequinów w formie pdf
Powrót do góry
Zobacz profil autora
agnieszka80
King kong
King kong


Dołączył: 05 Wrz 2015
Posty: 2256
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: świnoujście
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:48:55 28-04-16    Temat postu:

Sunshine napisał:
Osobiście, jeśli ruszam się z domu do biblioteki, to po kryminały. Romanse wolę pisać
A jeśli mogę Ci coś poradzić, to na chomikuj.pl jest dużo harlequinów w formie pdf


Dziękuję, zeszły rok należał do nich.Niestety niektóre miały za dużą pojemność i doprowadziły mnie do wykupywania możliwości dostępu. Miałam interesujące rachunki.
Podziwiam twoją pasję i powielam uwielbienie dla kryminałów.


Ostatnio zmieniony przez agnieszka80 dnia 11:52:45 28-04-16, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 2 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin