Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Pogarda i miłość" - El desprecio y amor - odc.262
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 109, 110, 111 ... 155, 156, 157  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:55:47 06-10-09    Temat postu:

Właśnie bardzo po trupach!! Po trupach Ricardo!! Wrrr!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:58:21 06-10-09    Temat postu:

Co lub kto zawsze trzymało Ricardo przy życiu? Sonya. A potem nie tylko ona, ale i fakt, że zostanie ojcem jej dziecka. Przeżył to, że z niego zrezygnowała, ale jak odbierze fakt, że ma nigdy nie zobaczyć swojego dziecka? Czy się załamie, czy będzie walczył? Czy dwójka przyjaciół stanie się śmiertelnymi wrogami?

Koniec reklamy .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:00:24 06-10-09    Temat postu:

Zabije cie Ma byc dobrze
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:13:37 06-10-09    Temat postu:

Ale za co mnie zabijesz? . Ja tylko wymieniłam możliwe scenariusze . Kto powiedział, że Ricardo na tym wyjdzie źle?

Chyba, że Ty ich chcesz widzieć na ślubnym kobiercu....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:17:34 06-10-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
Dzięki Wam wielkie za komentarze!

Co do Ricardo, to odpowiem Wam obu równocześnie, zgoda? Otóż sporą różnicę robi słówko "prawie" - zdrowy na tyle, by wyjść do ludzi, by żyć wśród nich, bo lekarze przewidują, że nie powtórzą się zachowania podobne do tego z rozbitą szklanką i gardłem Sonyi Santa Maria. Co nie znaczy, że już nigdy nie zachowa się nieco dziwnie, czego boi się właśnie Sonya. Chociaż ona nie boi się tylko tego, ale i ogólnie Rodrigueza - może trochę z tym przesadza, ale postanowiła chronić dziecko za wszelką cenę, nawet przesadzając - to w końcu jej dziecko, tym bardziej, że jedno już straciła.

I dobrze, że ją rozumiecie - tylko, że...hm, ja nikogo nie bronię, bo wiadomo, że broniłabym dziecka, ale...jednak czy całkowite odsunięcie potomka od ojca (o ile się urodzi, jak Fuente słusznie zauważyła - jest na pewno dobrym rozwiązaniem?

Hm, cóż mogę powiedzieć co do scenki z Vivianą - tylko tyle, że masz rację. Poprawię się przy innych, kolejnych scenach (bo na razie nikogo gwałcić nie przewiduję .

Lili - Sądzisz, że właśnie to chce powiedzieć Vivianie Bolivares? .

A kolejny odcinek już się rodzi w mojej głowie ).

To ja Ci dziękuję za ten odcinek

Wlasnie, "prawie". "Prawie", "lekarze przewidują", ale to tylko przewidywania. To przykre, ale on jest niebezpieczny! A Sonya ma 19/20 lat i to dla niej za wiele - a jeszcze dziecko. No litości.
Dobra, może i Ricardo powinien mieć kontakt z dzieckiem - ale na pewno nie sam na sam, tego by Sonya psychicznie nie wytrzymała. Coś czuję właśnie, że ta dwójka przyjaciół, darząca się nietypowymi uczuciami, zejdzie na drogę sądową w sprawie małego/małej... (a urodzić się musi - proszę!)

Ja tam nie uwazam, ze scena gwałtu byla niedopracowana - ale moze się nie znam, a moze mam za male wymagania, w kazdym razie mnie jak na razie Twoje dzieła w pełni zaspokajają

Wlasnie myslę, ze Victor zlozy Vivianie ciekawą ofertę - na razie niekoniecznie matrymonialną

Pisz, pisz, skoro juz się rodzi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:24:06 06-10-09    Temat postu:

Nie ma za co dziękować, to była czysta przyjemność .

Kolejny zacznę pisać, jak tylko przestanę się zwijać z bólu brzucha .

Jest, niestety i to jest ta smutna prawda. Lekarze uznali, że już może poruszać się wśród ludzi, o ile będzie trzymał się zaleceń (patrz Antonio - zaniedbał leczenie, w efekcie czego pochował mamusię). A Sonya jest naprawdę młoda i już tyle przeżyła, a jeszcze dziecko - to fakt. Jednakże...

Ach, jak ja uwielbiam wrzucać do telki problemy, nad którymi potem można dyskutować . A najlepiej, jak są to trudne problemy, gdzie każda strona ma trochę racji! Bo owszem, gdyby Sonya miała zostawić dziecko samo z Ricardem, chyba by umarła ze strachu o nie - a jednocześnie wie, jak może być ( i raczej na pewno będzie...o ile się urodzi... - ważne to dziecko dla Rodrigueza. Bo jeśli ich od siebie odsunie, będzie to dla Ricardo prawie jak śmierć za życia. Tym gorzej, że Sonya przecież nadal go kocha .

Cieszę się, że Cię zaspokajam ;D. A Victor na pewno powie coś ważnego...


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 21:25:54 06-10-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:17:44 06-10-09    Temat postu:

No masz. Muszę znowu zaklepywać miejsce, bo pozycja lidera w komentarzowym TOP , wyraźnie mnie opuściła, hehe.
Na początek wrócę jeszcze do proma. No, raczej nie nazwałbym znalezionego filmiku z Anastasią przydatnym . W dodatku to był jakiś fragment show telewizyjnego. Był też jakiś sutcom, ale na promo to by się nie przydało. Niestety to jedyne filmiki a youtube z aktorką .
Tak więc praktycznie w kwestii filmików promujących jestem zatkany, bo nie dość że akcja dzieje się w tropikach to jeszcze w latach 60-tych.

Wrócę jeszcze do tematu gwałtu. Fakt, faktem, przeczytałem co nieco, ponownie, i rzeczwiście nie jest to może spektakularna i mrożąca krew w żyłach scena, ale nie mamy tu jednak do czynienia z wyuzdaną historią grozy tylko obyczajówką z pewnymi elementami zaporzyczonymi z ciemnej piwnicy. A poza tym, w końcu Viviana do specjalnie czołowych postaci nie należy żeby się nad tym rozpisywać. Do czołowych należy Sonya (broń boże żadna Andrea!).

No dobra, ale przejdźmy do odcinka. Początek mnie trochę przeraził. No jak to? Nawet rok nie minął a RR w pełni władz umysłowych (przyjmijmy taką koncepcję). Zawsze się zastanawiałem nad tym, czemu jeden w telci potrafi przesiedzieć z umiarkowanymi zaburzeniami umysłowymi dwie dekady w pokoju bez klamek, a RR, który był zwierzęciem wychodzi po niespełna paru miesiącach? What's goin' on?! To trochę dla mnie naciągane, bo zważywszy na to że zmainy miały być nieodwracalne, mógłby wyjść wyleczony, choć nie 100% po 8 góra 10 latach. Co z tego, że na leczenie wyłożono tonę szmalu i zabrali sie za niego mistrzowie po fachu. Na powstanie arcydzieła trzeba trochę poczekać. No chyba że jest się cudotwórcą (jeden taki był, choć nie ma ostatecznego potwierdzenia - pisarz Wiktor Hugo napisał jedną z najwybitniejszych, choć nie docenianą powieść "Dzwonnik z Notre Dame" w ciagu zaledwie pół roku (opasła cegła, przeszło 500 stron małą czcionką - bogate słownictwo, pierwotnie pisane ręcznie - jak to w dawnych czasach). Aż chyba takich geniuszy tam nie ma .
Może i RR przypomina zdrowego, ale to jednak nadal jedynie pozory. Musi jeszcze się pomęczyć w odosobnieniu. Z jego umysłu należy usunąć postać pana Velasqueza.

Ten odcinek zawierał jedną z przyjemnych niespodzianek - pan Manolo wraca do interesu. Przypomnijmy, że nadal podtrzymuje zdanie, że ta postać (nieświadomie), wyszła ci naprawdę przekonywująco. Dzisiaj też taki był - nie da się ukryć, że rozmowy z mężczyznami otwierają nam jego tajemnicze wnętrze, zacierając brutalne i zimne oblicze widoczne na zewnątrz. Ten facet ma potencjał. Może to brodacz-oblech-Cardona, ale jego powrót dzisiaj jest dużo ciekwszy niż wersja: pan sfrustrowany bokser Manolo, czy kultowy już Rysio Alarcon .

O Sonye i jej obawy się nie martwie. No nie, Sonya okrutna? Po tym wszystkim co przeżyła, raczej nie powinna wyciągać rąk do nikogo, bo praktycznie każdy komu mogła zuafać, okazywał się zdrajcą. Nie dziwię się jej. Przpomnijmy, że nawet niegroźna gosposia okazała się być wyrafinowanym babsztylem ze schizą niekoniecznie wieku średniego (ach ten mój czarny humor). A takim wedle stereoptypu ufać nie wolno - skoro nawet stereotyp się sprawdził, dziw, że Sonya jeszcze ma ochotę zwierzać sie komukolwiek.
Ostatecznie bardzo mało prawdopodobne, że RR będzie miał jekiegolwiek prawa do dziecka - notowany, oskarzony o morderstwo, mający niestabilną psychikę. Nie ma najmniejszych szans, chyba, ze ktoś włoży sędziemu pieniądze w łapę .

To tyle na dzisiaj. O, znowu zacząłem się rozpisywać, to odbry znak, po dobrych, ale nie bardzo dobrych, poprzednich odcinkach. "PiM" wraca do najlepszej formy, która utrzymywała się mniej więcej na etapie 160-195 .

Pozdrawiam!

P.S. Fuente? Skąd powrót do dawnego nicka. Ty też zaczęłaś łamać sobie na nim język Nie przeczę że "Fuente" lubiłem bardziej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milka24
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:38:04 07-10-09    Temat postu:

jeeeeeeej, dziékuje Ci bardzo za komentarz do Nie opuszczaj mnie W sumie nie myslalam ze ta telka moze wzbudzic emocje ale jesli zrobila na tobie jakies tam wrazenie to bardzo sie ciesze

Nadal jest w trakcie czytania tej telci (choc jeszcze sporo mi zostalo, bo kurde odcinkow to ona ma hoho i jeszcze wiecej ) i powiem Ci, ze dzieje sie oj dzieje a jak sie dzieje to ja jestem happy xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:45:34 07-10-09    Temat postu:

Nie strasz mnie, ze się nie urodzi, bo musi się urodzić i wiesz, ze wszyscy tego chcą
Sonya go kocha, dobra, ale na szczęście mysli trzezwo i wie, ze dziecko jest wazniejsze...
A na brzuch bierz jakies tabletki, nie mozesz nam się tu rozlozyc
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fuente
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 19 Lip 2008
Posty: 825
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:28:50 07-10-09    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
I dobrze, że ją rozumiecie - tylko, że...hm, ja nikogo nie bronię, bo wiadomo, że broniłabym dziecka, ale...jednak czy całkowite odsunięcie potomka od ojca (o ile się urodzi, jak Fuente słusznie zauważyła - jest na pewno dobrym rozwiązaniem?


Ach, jak ja uwielbiam Twoje odpowiedzi xD Nigdy nam niczego nie powiesz, nie wprowadzisz na żaden właściwy trop, tylko snujesz sto tysięcy różnorakich możliwości...

Ślimak napisał:
Wrócę jeszcze do tematu gwałtu. Fakt, faktem, przeczytałem co nieco, ponownie, i rzeczwiście nie jest to może spektakularna i mrożąca krew w żyłach scena, ale nie mamy tu jednak do czynienia z wyuzdaną historią grozy tylko obyczajówką z pewnymi elementami zaporzyczonymi z ciemnej piwnicy. A poza tym, w końcu Viviana do specjalnie czołowych postaci nie należy żeby się nad tym rozpisywać. Do czołowych należy Sonya (broń boże żadna Andrea!).


Mnie mimo wszystko ta scena nie przekonała, tak na hop siup była zrobiona, jakby byle szybciej, byle tylko mieć ten opis za sobą.
Andrea jest czołową postacią, Ślimak! Pogódź się z tym


Ślimak napisał:
P.S. Fuente? Skąd powrót do dawnego nicka. Ty też zaczęłaś łamać sobie na nim język Nie przeczę że "Fuente" lubiłem bardziej.


Wszyscy inni sobie łamali języki, więc zmieniłam dla wygody
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:59:19 08-10-09    Temat postu:

Oczywiście monioula komentuje na końcu (nie ma to jak pisać o sobie w trzeciej osobie ). Mam nadzieję, że wybaczysz mi poślizg, ale mam niezbyt przychylny rozkład zajęć i nie mam kiedy zajrzeć na forum. Czwartki mam wolne, więc oto jestem

Mnie się tam podoba nowa Sonya. Pokazuje, że mimo młodego wieku, wie czego chce i potrafi walczyć o swoje. Zupełnie jej się nie dziwię. Chce chronić dziecko przed chorym psychicznie ojcem - bo przecież kto zagwarantuje, że pan RR nawet jeśli zostanie w pełni wyleczony, nie powróci jako kto ex-dżdżownica. To stanowi zagrożenie dla malucha, a matka jak wiadomo, chce chronić dziecko.

Jak ktoś już pisał, inaczej prezentowałaby się sytuacja, gdyby Ricardo był heteroseksualnym równieśnikiem Sonyi z listą życiowych tragedii ograniczonych do minimum. Rozumiem dziewczynę i ją wspieram. Jej postać wyszła ci naprawdę świetnie

Pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bluebelle
Generał
Generał


Dołączył: 04 Wrz 2008
Posty: 8908
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:00:29 08-10-09    Temat postu:

Aguś czytam od końca niestety
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lilijka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 18 Lip 2007
Posty: 14259
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: Neverland
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:53:39 15-10-09    Temat postu:

Gdzie newik?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 16:25:55 16-10-09    Temat postu:

No właśnie, a ja już myślałem, że newik na mnie czeka, ale jak się okazuje odcinek numer 202 już był, ale dawno .

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:24:44 16-10-09    Temat postu:

Ślimak - Huhu, to faktycznie możesz mieć problemy ze znalezieniem czegokolwiek, chyba, że poszukasz jeszcze może jakiś filmików gdzie indziej .

Ten jak zwykle wrzuca swoje zdanie, że Sonya jest protką . Nie kuś mnie, bo zaraz zmienię kolejność zdjęc w pierwszym poście i będziesz mieć za swoje . A scena gwałtu może nie była zbyt spektakularna, ale chyba udało mi się ukazać dramat Viviany?

Czekaj, czekaj, nikt nie powiedział, że RR jest w pełni zdrowy. Bo przecież nie jest, co zresztą sam przyznaje. Poza tym dzisiaj będzie coś na ten temat i zobaczymy, co powiesz . Pamiętaj, że ja uwielbiam kombinować i nikt nie powiedział, że nie jest tak i tym razem . A akurat tą książkę pana Hugo (tylko pod tytułem "Katedra Najświętszej Marii Panny") mam i przeczytałam w ciągu bodajże 2 dni. Wcale nie jest takie długie i jest to chyba jedyna książka, w której nie denerwuje mnie Paryż i dość dokładne opisy architektury.

Pan Manolo wraca i to na poważnie. Tyle tylko, że nie wiadomo, czy pan Manolo da sobie radę, bo znając jego będzie coś kombinował, a przecież nie z Raulem takie gierki. Cieszę się, że udało mi się przebić poprzednie role tego pana i tak, będzie o nim nieco więcej.

Sonya okrutna - a co w tym dziwnego, skoro sam zauważasz, jak ją wszyscy traktowali? Kto wie, czy się teraz nie zaparla, poza tym sam piszesz, że ma pewną wygraną - bo i ma. Ricardo jakiekolwiek by miał dobre serce, za nic praw do dziecka mieć nie będzie - i w tym tkwi cała tragedia. Jedynie zgoda Sonyi może mu pozwolić zbliżyć się do (ewentualnie urodzonego dziecka, ale ona nie ma zamiaru takowej zgody wydać. Inna sprawa, że po raz kolejny pan RR będzie cierpieć - o ile nic nie namotam ;D.

Pamiętam o Rosie, to tak na boku.

Rozpisywać? Przeczytałam to za 10 sekund ;P. Ale cieszę się, że forma mi wraca .

Milka24 - Cudowne telki czytam i oceniam . Ba, wzbudzić emocje - ja się popłakałam ;P. A dziać się bedzie jeszcze więcej .

Lilibeth - Czy się urodzi, to nie powiem na razie. A Sonya...zgadzam się, dziecko jest ważniejsze, ale...zobaczysz .

Fuente - A ja komentarze moich Czytelników . Ja tylko sugeruję jedną rzecz...

Hehe, Andrea, czy Sonya, kto tu jest protką...A może obie - po prostu? .

monioula - Wszystko Ci wybaczam, bo nie mam czego .

Masz całkowitą rację, że istnieje poważne niebezpieczeństwo dla dziecka. Pewnie każda matka by tak postąpiła. A ja się tylko uśmiecham na wszystko, bo wiem, co będzie dalej (mam już w głowie spory ciąg dalszy) i bardzo mnie ciekawi, co potem powiesz, jak ocenisz Sonyę, czy nadal będzie Ci się podobać, czy nie...a może bardziej .

Dzięki za pochwałę Sonyi - wkładam sporo serca w nią, w RR i w całą resztę .

Kaś - To masz mega spoilery ;D.

Zapraszam na odcinek 203...

-------------------------------------------------------------------------------------------

Odcinek 203

Gregorio Monteverde z dziwnym uczuciem wchodził do bloku, w którym niegdyś...Powiedzmy, że łączyło go z tym miejscem mnóstwo wspomnień, wpierw dobrych, potem zamienionych w koszmar. Miał nadzieję, że nikt stąd go już nie pamięta, albo wszyscy ci, którzy mogliby cokolwiek powiedzieć, pomarli ze starości. Nie było to wcale takie pewne, bo przecież minęło niewiele ponad pięć lat, ale ojciec Andrei wolał teraz o tym nie myśleć. Stanął pod drzwiami mieszkania, w którym pozwolił mieszkać swojemu niepoprawnemu dziecku i westchnął ciężko. Boże, znowu tutaj, znowu miejsce, gdzie on i...

- Dosyć! - skarcił sam siebie i nacisnął dzwonek.

Najpierw posłyszał jakieś pomrukiwania, a potem szeroko otwarto mu drzwi. Monteverde przez pewną chwilę stał, lekko zszokowany, po tym, co ujrzał na progu.

- Andrea? Na miłość Boską, można wiedzieć, co ty wyrabiasz? Jesteś cała umazana...czymś białym!

- To się nazywa mąka, tato! Wejdź, wejdź, właśnie staram się nauczyć robić pierogi, ale...

Mężczyzna w końcu znalazł się w środku, a na jego twarzy odbiła się obawa o zdrowy rozsądek córki.

- Przecież ty nigdy nie gotowałaś, odkąd cię znam, interesowało cię bogate życie, romanse i tego typu sprawy, nawet mnie chciałaś uwieść, a nie siedzenie w garnkach! Co ci się stało? I pozbądź się wreszcie tej mąki!

- Wybacz, tato, ale muszę się przebrać. Zaraz wracam.

Monteverde poczuł nagle, że musi usiąść. Nie dosyć, że to miejsce przyprawiało go o dreszcze, to jeszcze zachowanie Andrei dobiło go zupełnie. Czyżby aż tak niekorzystnie wpłynęła na nią przeprowadzka?

Kobieta wróciła za kilka minut, wyglądając już znacznie lepiej i niosąc w ręce coś do picia dla obojga. Zasiadła naprzeciw ojca i spytała:

- Czemu zawdzięczam twoje odwiedziny? Ostatnio nie byłeś dla mnie zbyt miły, czy tym razem chcesz mi oświadczyć, że mamy się stąd wynosić?

- Nie zamierzam pozbawiać cię dachu nad głową, bo łączą nas - niestety - więzy krwi. Ubolewam nad tym, że Nora nie może przywołać cię do porządku i ten obowiązek spada na mnie. Ale nie z tym przyszedłem. Chcę wiedzieć, co się dzieje, jak sobie radzisz, chcę, byś powiedziała mi, co dalej zamierzasz.

- A niby dlaczego mam ci opowiadać o własnym życiu? Może jesteś właścicielem tego...przybytku, ale na pewno nie mojego życia. Z pewnością chciałbyś się dowiedzieć, że jest mi źle, że cierpię i żebym zaczęła cię błagać o przebaczenie. Nic z tych rzeczy, wręcz przeciwnie, mieszka mi się tu świetnie, towarzystwo też mam idealne, a ty jesteś już męczący.

- Męczący? A to w jaki sposób?

- Prawdopodobnie pragniesz, bym klęknęła przed tobą, wyznała, jak bardzo skrzywdziłam twojego synalka, a potem odbyła pielgrzymkę do USA na jego grób. Może wtedy byś mi wybaczył. Wiesz co? Mam to gdzieś. Wciąż tylko Raul i Raul, jakbyś nie miał innych dzieci. Przypominam ci, że poza mną masz jeszcze Sonyę, dziewczynę w ciąży z gościem, który na śniadanie je jagnięcinę firmy Pedegree.

- Wątpię, by żywili go aż tak dobrze - zadrwił Monteverde. - Chociaż to pupilek - zdaje mi się - całego Acapulco, poza jedynym człowiekiem mającym dość rozsądku, by go nienawidzić.

- Francisco Velasquezem - uzupełniła Andrea.

- Właśnie. Ale błagam, nie poruszajmy znowu tego tematu, bo tym razem ja uznaję go za nudny. Przyszedłem, bo...po prostu mam prawo pytać i już! - rozeźlił się nagle mężczyzna.

- A ja mam prawo ci nie odpowiadać. Ale w porządku, powiem ci, bo i tak jesteś zaproszony. Niedługo biorę ślub z Felipe.

- Z Felipe Santa Maria, jak rozumiem? Dobry wybór. Facet ma przed sobą przyszłość mimo warunków, w jakich obecnie mieszka.

- Sam go w nie wepchnąłeś.

- O nie, wepchnął się sam przez własną głupotę. Powinien inaczej zachowywać się w stosunku do Viviany, wtedy Antonio nie wściekłby się w ten sposób i oboje mielibyście dach nad głową. Niestety, zawiodłem się mocno, Felipe ma tak samo mały móżdżek, jak jego brat.

- A ty jako jedyny jesteś inteligentny? - zadrwiła córka. - Pan sprawiedliwy, który nigdy nie skalał się żadnym idiotyzmem - poza związkiem z gejem!

- To był błąd, przyznaję. Ale teraz go naprawiam, między innymi dlatego tak denerwuje mnie postępowanie Sonyi. Na nią też przyjdzie czas, na razie sprzątam to, co ty narobiłaś. Gratuluję ślubu, zastanawiam się tylko, czy spodoba ci się przydrożny kościółek, tam, na rogu. Jesteś przyzwyczajona chyba do czegoś więcej.

- Nie zamierzam rozpoczynać nowej drogi życia w czymś takim! Marzę o uroczystości tam, gdzie Raul i ja...

Twarz Gregorio stężała, Andrea wiedziała, że powiedziała zbyt dużo.

- Ten kościół pozostanie dla ciebie zamknięty na zawsze. Chyba, że będziesz chciała się wyspowiadać za pognębienie duszy mojego biednego synka. Polecę ci coś - zacznij zbierać pieniądze na suknię, bo ja nie zamierzam wesprzeć cię ani groszem. Zapracuj na swoje szczęście. A jeśli nie chcesz iść do ołtarza nago - albo w kuchennym fartuchu - potraktuj poważnie moje słowa. To masz na dobry początek.

Monteverde wyjął jakieś grosze z portfela, rzucił na stół i wyszedł z mieszkania.

- Ty stary dziadu - szepnęła za nim córka. - Jeszcze zobaczysz, do czego jestem zdolna.

W tym samym czasie Raul odwrócił się na drugi bok i po raz kolejny pocałował Maribel. Dojrzał jednak, że chyba nie do końca dał jej szczęście - twarz kobiety była smutna i zamyślona, jakby coś ją gnębiło.

- O co chodzi? Wszystko było w porządku, a ty nagle masz łzy w oczach. Czy jest coś, co może poprawić ci humor?

- Kochanie...Wiem, że kieruje tobą zemsta i popieram cię całkowicie. Ale tak wiele czasu musi minąć, żeby dokonało się twoje marzenie. W międzyczasie musimy się ukrywać, nie możemy nawet wyjść na ulicę, bo nikt nie może się dowiedzieć, że żyjesz. A Manolo, ten twój przyrodni brat? Jesteś pewien, że nie zdradzi?

- To człowiek kochający pieniądze, a ode mnie dostanie ich dużo. Widziałem w jego oczach, że liczy na więcej, dużo więcej. I otrzyma je, gdy tylko okaże się, że wypełnia moje polecenia. Nic się nie martw - niedługo Andrea będzie przepraszać mnie na kolanach, a ja ze wzgardą pokażę jej, gdzie jest miejsce pani Monteverde. Nie pomoże jej nawet towarzystwo Felipe. Zresztą na nią już powoli spada inna kara - Carlosa już straciła - a przecież tyle poświęciła dla tej miłości.

- Łącznie z tobą i twoim dzieckiem.

- Masz rację, razem ze mną i tym niewinnym maleństwem. Ono też nie da jej spokoju, przyjdzie w snach i nie pozwoli zasnąć. Pętla się zaciska, Maribel.

Graciela Gambone rozparła się w fotelu, popijając swojego ulubionego drinka.

- Mamo, nie uważasz, że czas już poszukać mi męża? Niedługo będę rodzić, ciąża jest już widoczna, a ja nie chciałabym zostać panną z dzieckiem. Wtedy już na pewno nikt mnie nie zechce.

- Tym mężem miał być Antonio, ale się go pozbyłyśmy - zwróciła jej uwagę Dolores. - Obawiam się, że skoro przez tak wiele czasu nam się nie udało...

- Spokojnie, spokojnie, mamo. Obracasz się przecież w towarzystwie i to ty przyniosłaś mi nowinę, która mnie zainteresowała, prawda?

- Jaką nowinę? - spytała kwaśno matka.

- O rychłym ślubie Carlosa Santa Maria z Monicą Abreu. Modlę się, by do niego doszło. Wtedy biedny Eduardo zostaje sam, a przecież to taki wrażliwy mężczyzna...I tak troszczy się o dzieci...

- Całkiem oszalałaś? Przecież to opiekun Sonyi, ona nigdy nie pozwoli, żebyś zajęła się kimś, kto jej pomógł. A sam Abreu na pewno zna już historię porwania Julio i chociaż do tej pory nikt nie wniósł skargi, Eduardo nigdy się tobą nie zainteresuje.

- Mylisz się, mamusiu! - uśmiechnęła się Graciela, po czym wstała. - Wychodzę odwiedzić Sonyę.

- Po co? Dobrze wiesz, że nie zostaniesz miło przyjęta.

- Więcej wiary, mamo. Więcej wiary. Ta dziewczyna jeszcze nie wie, że zaprzyjaźni się ze mną tak mocno, że nie będzie mogła beze mnie żyć...

Monica nie miała problemów z wyborem sukni ślubnej ani z jej kosztami. Carlos za wszystko płacił, ona tylko przedstawiała mu rachunek, a za parę chwil dany przedmiot stawał się jej własnością. Oczywiście uważała, by nie postępować pochopnie, w końcu mężczyzna mógłby szybko zorientować się, że za dużo wydaje na zachcianki narzeczonej i kazać jej zwolnić. Dlatego na spełnienie większych kaprysów będzie musiała poczekać te kilkanaście dni do ceremonii.

Oglądała właśnie biżuterię w jednym z najdroższym sklepów w Acapulco - wiedziała, że Santa Maria ma oszczędności i to z nich finansuje uroczystość, są one jednak ograniczone w wyniku wyroku w rozprawie z de La Vegą. To jednak nie stanowiło problemu - Monica już układała w głowie plan, jak uratować przyszłego małżonka przed więzieniem. Nie mógł przecież iść siedzieć, bo to oznaczałoby utratę jej szans na męża - milionera. Zamierzała spowodować, że Carlos zostanie uniewinniony, a potem odzyska wszystko to, co zabrał mu Antonio. W obecnej chwili będzie to walka również z Dolores Gambone i jej córką, ale dla Monici te kobiety były tak ograniczone, że nie widziała w nich żadnych rywalek. Było jeszcze coś, co przemawiało za wsparciem Santa Marii w walce o wolność - otóż była żona Abreu nie lubiła spędzać sama nocy - a Carlos kochankiem złym nie był.

- Ten będzie chyba odpowiedni na moją uroczystość - powiedziała sama do siebie i już miała prosić o zapakowanie, gdy ktoś położył jej dłoń na ręce.

- Osobiście wybrałbym ten drugi - doradził męski głos. - Podkreśla urodę i kolor oczu.

Drgnęła i obróciła się w stronę mówiącego, dobrze wiedząc, kogo zobaczy.

- Co tu robisz? - spytała, ukrywając zaskoczenie - dosyć nieudolnie zresztą.

- Przyjechałem sprawdzić, jak się miewasz. To chyba nic złego?

- Tak, ale...nie spodziewałam się ciebie tutaj.

- Nie wątpię - stwierdził sucho. - Nawet nie zaprosiłaś mnie na ślub.

- Miałam zamiar, ale...- zająknęła się.

- Ale co? Nie chciałaś wspominać starych czasów? A przecież tyle nas łączyło. Doceń to, że sam przyjechałem - nie zrobiłem tego dla żadnej z moich poprzednich kobiet.

- Wybacz mi, Pablo, byłam tak zaaferowana, że...

- Domyślam się. Proszę zapakować oba! - zwrócił się do sprzedawczyni Martinez i kontynuował rozmowę z była kochanką: - Wybrałaś nie swojego męża, a człowieka, który ma przed sobą długie lata w więzieniu. Co na to Twoja córka?

- Poznała jakiegoś chłopaka i spotyka się z nim od czasu do czasu. Chyba pogodziła się z moją decyzją.

- Chyba? Nawet tego nie wiesz? Zaręczam ci, że ma swoje zdanie, tylko je ukrywa. To mądra i sprytna dziewczyna - w końcu to po części dzięki niej poznałaś tego...Santa Marię. Liczysz, że uchronisz go przed toporem i zostaniesz multimilionerką. Co on ma takiego, co ja nie mam?

- Nie powiesz mi, że jesteś zazdrosny! - zaśmiała się Monica, chowając do torebki zakupione naszyjniki - oba. Trzeba przecież korzystać z okazji.

- Nie, nie jestem. Na twoje miejsce są setki innych, w dodatku niezamężnych kobiet. Zamężnych zresztą też. Tylko dziwi mnie fakt, że pakujesz się w niepewną przyszłość. Czeka cię rozprawa przyszłego małżonka, zdobycie akceptacji jego córki, brak zrozumienia ze strony Allisson - na dodatek na horyzoncie jest nadal Andrea Monteverde. Po kiego licho komplikujesz sobie życie?

- Skąd to wszystko wiesz? Szpiegujesz mnie, czy co?

- Pablo Martinez zawsze wie wszystko.

Tymczasem pewien lekarz miał niemałe problemy:

- Oszalał pan?! - prawie wrzasnął na niego ordynator szpitala, w którym się znajdowali. - Chce pan wypuścić na zewnątrz człowieka, który jeszcze kilka miesięcy temu nie zdawał sobie sprawy, do jakiego gatunku należy?!

- Rozumiem, że ta decyzja może wydawać się szokująca, ale tak, właśnie taki mam zamiar. Proszę przemyśleć moją propozycję, przejrzeć wyniki badań - wszystko idzie zgodnie z planem.

- I co mi z tego?! - ordynator aż podniósł się z krzesła i górował teraz nad doktorem. - Nigdzie nie powiedziano, że jest już zdrowy, a pan już mu zapowiedział, że pozwoli mu jutro opuścić szpital! Zamierza pan odpowiadać za tragedię, jaką spowoduje?!

- Nie będzie żadnej tragedii, zaręczam pana. Rozmawiałem już wcześniej z Eduardo Abreu i on również się ze mną zgadza - znacznie lepiej będzie, jak Rodriguez wróci do domu. Tam czeka na niego sytuacja, którą musi rozwiązać.

- Mój Boże! - ordynator złapał się za głowę. - Jeszcze ma jakąś sprawę rozwiązywać! Nie zauważył pan, że niedawno pił wodę jak pies?!

- Niech mi pan zaufa, powrót do normalnego życia tylko tu pomoże - on da sobie radę, jest silny, poza tym w otoczeniu przyjaciół...

- Co pan bredzi?! Zapomina pan, że to szpital dla najgorzej upośledzonych! Stąd nie wychodzi się po paru miesiącach!

- A pan zapomina, że Abreu jest głównym fundatorem większości sprzętów w tym szpitalu. Ten człowiek zrobił wiele dla tego i innych miejsc po śmierci chłopaka, którego niewinnie wsadził do więzienia. Skoro on mówi, że coś ma się zdarzyć, a są ku temu szanse, lepiej będzie, jak pan się zgodzi.

- I ja mam ryzykować swoją karierą i bezpieczeństwem zarówno pacjenta, jak i jego otoczenia po to, żeby jakiś Abreu nadal finansował ten budynek?

- Owszem. Również po to, żeby setka ludzi tutaj zamkniętych miała się gdzie podziać. Chce pan, by umieścili ich w zwyczajnych szpitalach, z których uciekną, albo poda im się takie leki, które całkiem zniszczą ich kruche umysły? Zaręczam, nikt pana nie pociągnie do odpowiedzialności, wszystko dobrze się skończy.

- Nie. Mowy nie ma.

Ordynator wreszcie usiadł i nadal kręcił głową.

- Nie wypuszczę go stąd - dodał po chwili. - Rodriguez tu zostaje. Na dobrych kilka lat, albo i do końca życia.

Doktor Mendietta po słowach ordynatora położył na biurku kopertę, którą do tej pory trzymał w ręce.

- Niech pan to przejrzy - stwierdził krótko.

- Nic nie będę przeglądał, powiedziałem już, że...

- Proszę zajrzeć do środka. Potem podejmie pan decyzję.

Carlos Santa Maria ubrał się szybko, rozejrzał wokoło, jakby sprawdzając, czy nikt go nie śledzi, a potem wyszedł z rezydencji. Wsiadł do samochodu, odpalił silnik, po czym wykręcił z podjazdu na ulicę. Kiedy już się na niej znalazł, skierował pojazd prosto w jedno miejsce. Do mieszkania Andrei Monteverde.

- Tak nie będzie, nie pozwolę na to! - powiedział sam do siebie, gdy stawał przed drzwiami i wziął głęboki oddech. Zupełnie nie miał pojęcia, że przed momentem wyszedł stąd jego najgorszy wróg - Gregorio. Nie wróżyło to dobrze rozmowie, jaką chciał przeprowadzić z dawną ukochaną.

Manolo Fernandez po raz kolejny przeliczył pieniądze, które dostał od Raula jako zaliczkę. Zamierzał napić się trochę parę ulubionych trunków, a potem wyruszyć na misję zleconą przez brata. Dobrze jest mieć kogoś bogatego w rodzinie, można wtedy wyświadczyć mu przysługę, na której tamtemu zależy i zgarnąć okrągłą sumkę. Bo przecież cóż innego mogło obchodzić męża Victorii w tym pokrewieństwie? Czy chciał zawęzić stosunki, czy pragnął poznać bliżej tego blondyna, który kazał mu śledzić Andreę? Z całą pewnością nie. Interesowało go tylko to, co trzymał w rękach, a przecież wiedział, że pieniędzy będzie więcej i więcej. Musi tylko co jakiś czas dostarczać informacje na temat tej kobiety. A może grać na dwie strony i wziąć coś również z bogactwa pani Monteverde? Ale nie, to się nie opłaca, bo akurat popadła w niełaskę i nie ma nic. Gdyby jednak sytuacja się odmieniła, na pewno dużo by zapłaciła za informację, że jej mąż żyje.

Manolo dopiero teraz uświadomił sobie, że według Kościoła - który nie uznawał rozwodów, więc małżeństwo Raula i Andrei było nadal aktualne - ma śledzić nie kogo innego, a swoją własną bratową.

- Widzisz, Virginio, twój mąż się bogaci. Szkoda, że ty nie doczekałaś tych czasów...- uśmiechnął się sam do siebie, pamiętając list, jaki dostał w więzieniu od swojego przyjaciela, Cesara Vargasa.

Sergio Gera zamarł, co zdarzyło mu się chyba po raz pierwszy w życiu. Upiór szedł prosto na niego, zupełnie, jakby miał ochotę go pożreć, albo coś takiego.

- Matko, co ja plotę, przecież nie mam już kilku latek! - przekonywał sam siebie Gera, zapominając, że ma ich jedynie piętnaście, co pozwala mu odczuwać strach na widok czegoś takiego. Zresztą nawet jako dorosły nie wiadomo, jakby się zachował. Zakapturzona postać przecież wcale nie wyglądała zbyt wesoło!

Odmieniec stał w miejscu, aż to dziwo nie podeszło bliżej i nie zatrzymało się tuż przed chłopakiem. Przyjrzało mu się - a przynajmniej na to wyglądało, bo oblicze nadal skrywał kawałek materiału - i w końcu zrobiło coś nieoczekiwanego.

- Nie bój się mnie - przemówiło męskim głosem. - Sam boję się ludzi. Chcę tylko, żebyś mi odpowiedział na kilka pytań.

- Jakich pytań? - rzucił Sergio, starając się brzmieć mocniej, niż pozwalał mu na to strach. Przecież wampiry i inne tego typu stworzenia też potrafią mówić!

- Chcę wiedzieć, dlaczego mnie śledzisz.

- Wcale cię nie śledzę! - odburknął Odmieniec.

- Nieprawda, szedłeś za mną dłuższy kawałek drogi, a potem patrzyłeś, kiedy stałem przy grobie mojego...przyjaciela.

- Jakiego przyjaciela? Przecież z tego, co wiem, ten człowiek nie miał przyjaciół!

- Ten grób...On nie jest prawdziwy. Znaczy się leży tam nieboszczyk, ale nie ten, którego imię jest wypisane. Tak naprawdę pod ziemią jest ciało Alejandro Villara, człowieka, którego...kochałem.

- Jesteś gejem? - wypalił Gera.

- Był moim kuzynem - powiedział melancholijnie tamten. - Ale zabił go ktoś, kogo nienawidzę z głębi duszy. Jeśli kiedykolwiek spotkam mordercę Alexa, własnymi rękami wyduszę z niego tchnienie.

- Ja też szukam kogoś, kto pozbawił mnie ojca. Nazywał się Francisco Velasquez i...

- Co mówisz? - przerwał mu "Mnich". - W takim razie szukamy tej samej osoby! Musisz mi natychmiast wszystko opowiedzieć, dosłownie wszystko, co wiesz o tym bydlaku!

Sergio otworzył usta, by coś powiedzieć, ale nie zdążył wydobyć z siebie głosu. Tuż za jego plecami rozległy się coraz głośniejsze syreny policyjne. Wiedział, kogo szukają. Jego. I wiedział też, że nie ma szans na ucieczkę.

Koniec odcinka 203


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 17:36:43 17-10-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 109, 110, 111 ... 155, 156, 157  Następny
Strona 110 z 157

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin