 |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:13:32 31-01-09 Temat postu: |
|
|
BlackFalcon napisał: | Aaaaaaaaaaaaaaa! Mówiłam, że Wam namieszam! Zwątpicie, czy Ricardo jest taki dobry - a może to podły drań, który tylko wykorzystał Sonyę na kilka sposobów, a potem zabił Veronicę? Powiecie - hm, skoro zabił, to z żalu spowodowanego rozstaniem z Sonyą, więc skoro tak ją lubił, to nie mógł tej Sonyi wykorzystać, prawda? A ja powiem - niekoniecznie! A jeśli po prostu się wkurzył? Z drugiej strony, czemu więc ratował jej życie (prawie tracąc własne!), gdy Mario strzelał? I czemu płakał, wybiegając z domu Sonyi? A może płakał, bo właśnie...zabił? Tylko kiedy by to zrobił? Kim on naprawdę jest? Dobrym, czy złym człowiekiem? Czy aniołem o cudownej duszy...czy to wszystko to była tylko gra, a on sam jest...diabłem? Jak sądzicie? |
To ja mam krótką teorię - jest psychiczny.
BlackFalcon napisał: | Luis nie jest taki głupi, na jakiego wyglądał . |
Prawda I ja sama, która przeciez go nie lubilam, to przyznaję
BlackFalcon napisał: | A Gustavo...zobaczysz . W ogóle teraz zacznie wychodzić na jaw pewna tajemnica...Lilibeth, zacznij kombinować - powiem jedno...Francisco Velasquez . |
Wedle rozkazu, zaczynam kombinowac
No to tak: majordomus, czy jak kto woli Francisco Velasquez, zabił Veronicę de la Vega
Jeszcze kilka słów wyjaśnienia co do moich poprzednich teorii - skoro, jak wymyslilam na początku postu, Ricardo jest psycholem, to Francisco, znaczy się majordomus, moze go spokojnie nienawidzic, bo nie wiadomo, co się w przeszlosci tak naprawdę dzialo
A Velasquez zabił Vero, z zemsty na Ricardo, zeby wszyscy mysleli ze to on
Trafilam chociaz w ziarenko prawdy?  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:28:24 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Lilly_Rose napisał: | paulineczka-1993@tlen.pl
wyobrażam sobie że dużo ważnych rzeczy się wydarzyło tym bardziej chce to przeczytac!  |
Za 10 minut sprawdź pocztę.
Lilibeth napisał: | To ja mam krótką teorię - jest psychiczny. |
O Boże, biedny Ricardo . Już go nie lubisz? Był Twoją ulubioną postacią .
BlackFalcon napisał: | Luis nie jest taki głupi, na jakiego wyglądał . |
Lilibeth napisał: | Prawda I ja sama, która przeciez go nie lubilam, to przyznaję  |
A jeszcze Cię zaskoczy, to jest mały spryciarz.
Lilibeth napisał: | Wedle rozkazu, zaczynam kombinowac
No to tak: majordomus, czy jak kto woli Francisco Velasquez, zabił Veronicę de la Vega  |
Czyli już dla jest pewne Ciebie, że majordomus to Francisco?
Lilibeth napisał: | Jeszcze kilka słów wyjaśnienia co do moich poprzednich teorii - skoro, jak wymyslilam na początku postu, Ricardo jest psycholem, to Francisco, znaczy się majordomus, moze go spokojnie nienawidzic, bo nie wiadomo, co się w przeszlosci tak naprawdę dzialo
A Velasquez zabił Vero, z zemsty na Ricardo, zeby wszyscy mysleli ze to on  |
Aha, czyli teraz stoisz po stronie Velasqueza... . Idziemy dalej - to Francisco był ofiarą, Ricardo byl tym złym i go krzywdził, jak rozumiem? A jak się mają do tego słowa Gregorio, że to Francisco świrował? I to - wg Ciebie - dlatego Velasquez ukrył swoją śmierć, żeby mieć spokój od Ricardo, tak?
Hm...A gdzie był wtedy majordomus, tak w ogóle? Czy mógł być w rezydencji? .
Lilibeth napisał: | Trafilam chociaz w ziarenko prawdy?  |
W jednej rzeczy .
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 19:31:50 31-01-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilly_Rose Mocno wstawiony

Dołączył: 14 Mar 2008 Posty: 6981 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3 Skąd: z Czarnej Perły :P:P Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:29:38 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Oki Od razu zabiore sie za czytanie  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:51:23 31-01-09 Temat postu: |
|
|
BlackFalcon napisał: |
O Boże, biedny Ricardo . Już go nie lubisz? Był Twoją ulubioną postacią . |
Może się jeszcze jakoś odbuduje, chociaż będzie mu trudno
Obecnie najbardziej lubię.. chyba Pedro, no i Juana
BlackFalcon napisał: |
Czyli już dla jest pewne Ciebie, że majordomus to Francisco? |
Niezupełnie, ale nawet jeśli nie on, to ktoś mocno z Fransem powiązany.
BlackFalcon napisał: |
Aha, czyli teraz stoisz po stronie Velasqueza... . |
Nie, nie, nie! Jeszcze nie.. Na razie jestem za bardzo oszołomiona
Przecież nie będę stała po stronie kogoś, kto zabił.. ewentualnie.
Bo ja myslę, ze jednak te "O rany!", które wypowiedział morderca to niekoniecznie Ricarda słowa były.. jesli byl psychiczny, to Frans mógł być dla niego jakby wzorem i te słowa były Velasqueza, a Rodriguezowi się spodobały i zaczął ich uzywac? Nie, tą teorię moze lepiej odrzucic.
BlackFalcon napisał: | Idziemy dalej - to Francisco był ofiarą, Ricardo byl tym złym i go krzywdził, jak rozumiem? |
No.. tak jakby.
BlackFalcon napisał: | A jak się mają do tego słowa Gregorio, że to Francisco świrował? |
Nie od dzisiaj wiadomo, że Monteverde to prawdomówny człowiek Przy nim mógł świrować.. a nauczyc się tego od Ricarda? Nie, a tak powaznie, to Frans tez moze miec cos z głową - majordomus, zakładając, że to jedna i ta sama osoba, nie wydał mi się zupełnie zdrowy na umysle
BlackFalcon napisał: | I to - wg Ciebie - dlatego Velasquez ukrył swoją śmierć, żeby mieć spokój od Ricardo, tak? |
Ukrył raczej to, że przeżył.. reszta się zgadza
BlackFalcon napisał: | Hm...A gdzie był wtedy majordomus, tak w ogóle? Czy mógł być w rezydencji? . |
Ale w której rezydencji? W ogóle w tych odcinkach brakowało mi Juana..
Przecież majordomus też czasem moze wziąc urlop
BlackFalcon napisał: |
Lilibeth napisał: | Trafilam chociaz w ziarenko prawdy?  |
W jednej rzeczy . |
Naprawdę? Miło to czytać Pewnie się nie dowiem w jakiej 
Ostatnio zmieniony przez Lilijka dnia 19:55:49 31-01-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:58:57 31-01-09 Temat postu: |
|
|
BlackFalcon napisał: | O Boże, biedny Ricardo . Już go nie lubisz? Był Twoją ulubioną postacią . |
Lilibeth napisał: | Może się jeszcze jakoś odbuduje, chociaż będzie mu trudno
Obecnie najbardziej lubię.. chyba Pedro, no i Juana  |
A jeśli się okaże, że nie widział innego sposobu na odsunięcie Sonyi? Jeśli wiedział, że prośba nic nie pomoże?
A kto go wie .
Pedro? O proszę. A taka niepozorna - na razie - postać.
BlackFalcon napisał: | Czyli już dla jest pewne Ciebie, że majordomus to Francisco? |
Lilibeth napisał: | Niezupełnie, ale nawet jeśli nie on, to ktoś mocno z Fransem powiązany. |
Możliwe .
BlackFalcon napisał: | Aha, czyli teraz stoisz po stronie Velasqueza... . |
Lilibeth napisał: | Nie, nie, nie! Jeszcze nie.. Na razie jestem za bardzo oszołomiona
Przecież nie będę stała po stronie kogoś, kto zabił.. ewentualnie.
Bo ja myslę, ze jednak te "O rany!", które wypowiedział morderca to niekoniecznie Ricarda słowa były.. jesli byl psychiczny, to Frans mógł być dla niego jakby wzorem i te słowa były Velasqueza, a Rodriguezowi się spodobały i zaczął ich uzywac? Nie, tą teorię moze lepiej odrzucic. |
Matko, ale się cieszę...a niedługo jeszcze bardziej namieszam! Co prawda niekoniecznie trzeba być psychicznym, żeby uzywać czyichś słów, ale...czemu od razu odrzucić...? .
BlackFalcon napisał: | Idziemy dalej - to Francisco był ofiarą, Ricardo byl tym złym i go krzywdził, jak rozumiem? |
Lilibeth napisał: | No.. tak jakby. |
Hm...Hm . Tu nie mogę nic powiedzieć, nic a nic .
BlackFalcon napisał: | A jak się mają do tego słowa Gregorio, że to Francisco świrował? |
Lilibeth napisał: | Nie od dzisiaj wiadomo, że Monteverde to prawdomówny człowiek Przy nim mógł świrować.. a nauczyc się tego od Ricarda? Nie, a tak powaznie, to Frans tez moze miec cos z głową - majordomus, zakładając, że to jedna i ta sama osoba, nie wydał mi się zupełnie zdrowy na umysle  |
Majordomus jest oschły i ma pewną tajemnicę...Która może wstrząsnąć wieloma osobami.
BlackFalcon napisał: | I to - wg Ciebie - dlatego Velasquez ukrył swoją śmierć, żeby mieć spokój od Ricardo, tak? |
Lilibeth napisał: | Ukrył raczej to, że przeżył.. reszta się zgadza  |
A tak, mój błąd .
BlackFalcon napisał: | Hm...A gdzie był wtedy majordomus, tak w ogóle? Czy mógł być w rezydencji? . |
Lilibeth napisał: | Ale w której rezydencji? W ogóle w tych odcinkach brakowało mi Juana..
Przecież majordomus też czasem moze wziąc urlop  |
W tej z Felipe i z Vivianą. Juan będzie już niedługo. A kto mówił, że majorek ma urlop? .
Lilibeth napisał: | Trafilam chociaz w ziarenko prawdy?  |
BlackFalcon napisał: | W jednej rzeczy . |
Lilibeth napisał: | Naprawdę? Miło to czytać Pewnie się nie dowiem w jakiej  |
Dotyczącej mężczyzny ;D.
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 20:02:03 31-01-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:01:11 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Dubel.
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 20:01:36 31-01-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:11:26 31-01-09 Temat postu: |
|
|
BlackFalcon napisał: |
A jeśli się okaże, że nie widział innego sposobu na odsunięcie Sonyi? Jeśli wiedział, że prośba nic nie pomoże? |
To ja bym sobie na miejscu Sonyi dała spokój - do tanga trzeba dwojga, a jeśli Ricardo tak się wzbrania, to do widzenia
BlackFalcon napisał: | Pedro? O proszę. A taka niepozorna - na razie - postać. |
Na razie?
BlackFalcon napisał: |
Matko, ale się cieszę...a niedługo jeszcze bardziej namieszam! Co prawda niekoniecznie trzeba być psychicznym, żeby uzywać czyichś słów, ale...czemu od razu odrzucić...? . |
Jesli nie odrzucic, to przynajmniej trochę zmienic, bo faktycznie, nie musi od razu byc psychiczny, mogl po prostu "zapozyczyc" to powiedzenie Sama często zupełnie nieświadomie tak robię, przebywając z jakąs osobą zaczynam przejmowac rozne slowka
BlackFalcon napisał: |
Majordomus jest oschły i ma pewną tajemnicę...Która może wstrząsnąć wieloma osobami. |
A wyjawi ją komus?
BlackFalcon napisał: |
W tej z Felipe i z Vivianą. Juan będzie już niedługo. A kto mówił, że majorek ma urlop? . |
Jesli to on zabił Veronicę, to oczywiscie musial tam, albo w poblizu byc.. a czarne wlosy opisywane przez Luisiątko się zgadzają
Myslę, ze urlop, albo wolne jednak dostal, bo czemu jak inaczej by tam poszedl?
Chyba, ze dzialal na zlecenie Eduardo..
BlackFalcon napisał: |
Dotyczącej mężczyzny ;D. |
Dzięki wielkie za trop 
Ostatnio zmieniony przez Lilijka dnia 20:16:07 31-01-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:18:26 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Lilibeth napisał: | To ja bym sobie na miejscu Sonyi dała spokój - do tanga trzeba dwojga, a jeśli Ricardo tak się wzbrania, to do widzenia  |
Ona go bardzo kocha. A on ma inną orientację. I Sonya nadal w niego wierzy...Zobacz - wszyscy, cały świat od przeciwko tej przyjaźni (jeśli w ogóle była prawdziwa , każdy chce ją zniszczyć. A Ricardo od urodzenia wszystko i wszystkich tracił. Wciąż wyklęty, wciąż traktowany jak śmieć. Mógł mieć dość...
A mógł zmyślić to wszystko .
Mały trop co do tego, czy Rodriguez ma dobrą czy złą duszę - on kiedyś o czymś myślał, nim podjął pewną decyzję. Tam jest podpowiedź - w końcu sam siebie w myślach by nie oszukiwał .
Lilibeth napisał: | BlackFalcon napisał: | Pedro? O proszę. A taka niepozorna - na razie - postać. |
Na razie?  |
Dokładnie, na razie.
Lilibeth napisał: | Jesli nie odrzucic, to przynajmniej trochę zmienic, bo faktycznie, nie musi od razu byc psychiczny, mogl po prostu "zapozyczyc" to powiedzenie Sama często zupełnie nieświadomie tak robię, przebywając z jakąs osobą zaczynam przejmowac rozne slowka  |
A jeśli Luis kłamie?
BlackFalcon napisał: | Majordomus jest oschły i ma pewną tajemnicę...Która może wstrząsnąć wieloma osobami. |
Lilibeth napisał: | A wyjawi ją komus?  |
On na pewno by tego nie chciał .
Lilibeth napisał: | Jesli to on zabił Veronicę, to oczywiscie musial tam, albo w poblizu byc.. a czarne wlosy opisywane przez Luisiątko się zgadzają
Myslę, ze urlop, albo wolne jednak dostal, bo czemu jak inaczej by tam poszedl?
Chyba, ze dzialal na zlecenie Eduardo.. |
Na zlecenie Eduardo mordowałby Veronicę? W tej chwili podejrzanym jest też pan Abreu . Albo Juan.
Lilibeth napisał: | Trafilam chociaz w ziarenko prawdy?  |
BlackFalcon napisał: | Dotyczącej mężczyzny ;D. |
Lilibeth napisał: | Dzięki wielkie za trop  |
Miło mi . |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:45:57 31-01-09 Temat postu: |
|
|
BlackFalcon napisał: |
Ona go bardzo kocha. A on ma inną orientację. I Sonya nadal w niego wierzy...Zobacz - wszyscy, cały świat od przeciwko tej przyjaźni (jeśli w ogóle była prawdziwa , każdy chce ją zniszczyć. A Ricardo od urodzenia wszystko i wszystkich tracił. Wciąż wyklęty, wciąż traktowany jak śmieć. Mógł mieć dość...
A mógł zmyślić to wszystko .
Mały trop co do tego, czy Rodriguez ma dobrą czy złą duszę - on kiedyś o czymś myślał, nim podjął pewną decyzję. Tam jest podpowiedź - w końcu sam siebie w myślach by nie oszukiwał . |
Ja już nie wiem co o tym myslec.. hm, uznasz mnie za lenia, ale nie chce mi się przeszukiwac tylu odcinkow, zeby znalezc wszystkie mysli Ricarda i wylowic tą odpowiednią Chociaz.. moze jak wyczerpią mi się pomysly na inne zajęcia?
BlackFalcon napisał: |
A jeśli Luis kłamie? |
To już nie jest Luisiątkiem, tylko.. Luisiskiem!
Faktycznie, moze morderca kazal mu milczec?
BlackFalcon napisał: |
On na pewno by tego nie chciał . |
Nie szkodzi
Może by tak przy jakims koniaku, z Juanem.. ?
BlackFalcon napisał: |
Na zlecenie Eduardo mordowałby Veronicę? W tej chwili podejrzanym jest też pan Abreu . Albo Juan. |
No bez przesady:(
Nie, nie, Juan to nie moze byc.. chyba. Jesli odezwalo sie w nim podobienstwo do siostrzyczki, to czemu nie.. ale nie, Juan jest fajny  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:53:39 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Lilibeth napisał: | Ja już nie wiem co o tym myslec.. hm, uznasz mnie za lenia, ale nie chce mi się przeszukiwac tylu odcinkow, zeby znalezc wszystkie mysli Ricarda i wylowic tą odpowiednią Chociaz.. moze jak wyczerpią mi się pomysly na inne zajęcia?  |
Nie musisz . Pamiętasz, jak Gregorio proponował jemu i Sonyi przyjazd do rezydencji do Felipe i Viviany? Rodriguez przypominał sobie swoje życie. Ze szczególnością na starszą kobietę i jej torebkę, a ówczesną sytuację RR.
Lilibeth napisał: | To już nie jest Luisiątkiem, tylko.. Luisiskiem!
Faktycznie, moze morderca kazal mu milczec? |
Może . Albo kłamać?
Lilibeth napisał: | Nie szkodzi
Może by tak przy jakims koniaku, z Juanem.. ?  |
Conrado piłby koniak z Juanem? On go nie znosi .
Lilibeth napisał: | No bez przesady:(
Nie, nie, Juan to nie moze byc.. chyba. Jesli odezwalo sie w nim podobienstwo do siostrzyczki, to czemu nie.. ale nie, Juan jest fajny  |
Hehehehhehe, ale Juan to fajny, więc jest niewinny? . Zobaczysz . O rany ( ), jak mnie kusi emisja kolejnego odcinka! |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 20:59:41 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Conrado.. czyli zmienil imię, zakladajac, ze byl kiedys Francisciem.. no tak, to oczywiste
Niedobre Luisisko
Poproszę kolejny odcinek  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:04:33 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Gdyby to był Francisco - czy Eduardo by o tym wiedział?
Wedle życzenia . Z podrowieniami dla Ciebie i podziękowaniami za cudowną wymianę zdań o mojej telce:
----------------------------------------------------------------------------
Odcinek 131
Pedro Velasquez podrapał się po brodzie i doszedł do jednego wniosku - cokolwiek się stało, on - jako przyjaciel - powinien dać szansę wytłumaczenia wszystkiego Rodriguezowi. Dlatego też postanowił, że musi się z nim spotkać - a to było możliwe tylko w jeden sposób.
Skierował swoje kroki prosto do celi Gustavo. Carlos siedział właśnie na pryczy i pomstował na tego, który ośmielił się tknąć jego córkę - na całe szczęście nie wiedział jeszcze, że Sonya spędziła noc ze znienawidzonym przez Santa Marię człowiekiem, boby chyba dostał apopleksji. Pedro puścił mimo uszu te mało pochlebne teksty o swoim bądź co bądź przyjacielu i odezwał się do Gustavo:
- Słuchaj, przemyślałem wszystko i chcę iść z wami.
- Z nami? - Gustavo był conajmniej sceptyczny. - A po co? Może chcesz nas powstrzymać od zabójstwa, jakie planujemy razem z Carlosem? Z góry mówię, że ci się to nie uda.
- Od niczego nie chcę was powstrzymywać, wręcz przeciwnie. Rodriguez mi ufa, dzięki mnie zastawicie na niego pułapkę, poza tym domyślam się, gdzie można go znaleźć.
- I ty sądzisz, że ja się na to nabiorę? Spadaj, zanim coś wymyślę i jutro znajdą cię...
- Gustavo, zaczekaj - to Carlos im przerwał. - Sięgnę po każdą pomoc, żeby odnaleźć moją córkę i zniszczyć tego drania. Jeśli Pedro wie, gdzie on jest...
- Hm, dobra. Ale jak Velasquez coś wywinie, odpowiesz za to głową.
- Zgadzam się. Pedro...- Santa Maria wstał i podał rękę Velaqsuezowi - ...jeśli mi pomożesz, odwdzięczę się, obiecuję.
- Nie trzeba. Rodriguez mnie też oszukał. W końcu to z moim bratem sypiał. Ostatnio dużo myślałem, doszedłem do wniosku, że śmierć Francisco była jego winą - gdyby ten drań nie był pijany, mój brat był żył!
Pedro sprawiał wrażenie, że naprawdę nienawidzi Ricardo. Dlatego Gustavo mu uwierzył. Jeśli jednak dowie się prawdy...
Daleko stąd Sonya praktycznie ciągnęła za sobą przestraszonego Luisa. Wiedziała, że wizyta na cmentarzu tuż po tym, jak chłopak był świadkiem zabójstwa, nie jest być może zbyt dobrym pomysłem, ale nie miała innego wyjścia.
- Ale w jakim celu tam idziemy? Tam przecież są tylko trupy, żaden z nich nie powie ci...
- Jeden może tak! Poza tym już prawie jesteśmy.
Istotnie, strzeliste rzeźby o przeróżnych kształtach zaczęły wyłaniać się już w oddali. Na środku cmentarza stał maleńki kościółek, na ścieżkach znajdował się kurz, ale to właśnie tutaj, w tym miejscu znajdowali się najbliżsi, którzy odeszli. Odmawiając w myślach krótką modlitwę Sonya przebiegła odległość dzielącą ją od kościoła i wpadła do wnętrza. Luis podreptał za nią.
Mieli szczęście, bo zastali na miejscu człowieka opiekującego się tą nekropolią. Był to stary, budzący grozę wielkością swoich wąsów, człowiek. Odezwał się do nich skrzypiącym ze starości głosem:
- A panienka czego tu szuka? I jeszcze to dziecko - to nie pole do zabawy dla takich jak wy.
- Nie przyszliśmy się tu bawić - wydyszała Sonya. - Chcę odnaleźć jeden grób - grób Francisco Velasqueza.
- Hoho, ten to był znanym radnym i to znanym nie tylko ze swojej działalności na rzecz polityki. A po co on pani? Rodzina jakaś, czy co? Ale chyba nie, bo ani kwiatów nie macie, ani nic.
- Muszę...muszę coś sprawdzić. Zaprowadzi nas pan?
- A zaprowadzę, tylko nie ważcie się niczego zniszczyć. Chodźcie za mną.
Ruszyli, a mężczyzna kontynuował:
- Dziwię się, na co wam, młodym, wizyta u takiego gościa, jak Velasquez. O ile brata miał...hm, dość rozrywkowego, to Francisco należał do osób może spokojnych, ale bardzo twardych, nieustępliwych i nawet żal mi było tego gościa, co się z nim związał - a tak, bo ja tolerancyjny jestem. A potem stało się coś dziwnego - ten zimny jak głaz Francisco uratował mu życie, samemu przy tym ginąc. Było to tak niesamowite, w ogóle sam fakt, że się z kimś związał, a potem jeszcze to...
- Proszę pana - Sonya przerwała monolog, choć słuchała z uwagą. - Czy ostatnio ktoś odwiedzał grób Francisco?
- Nieeee...Jego nikt nie odwiedza, bo jak już mówiłem, to był wredny człowiek.
"Wredny"? Więc za co Ricardo go tak kochał? Coś tu się zaczęło nie zgadzać.
- Co pan ma na myśli?
- Wiele różnych rzeczy. Chociażby jego twardą politykę dla najbiedniejszych, ale nawet nie o to chodzi. Pamiętam też, jak kiedyś potrafił wykorzystać śmierć własnego ojca - facet zmarł z przedawkowania narkotyków - do wybrania go na prezesa jakiegoś związku. Udawał wielką rozpacz, a w rzeczywistości wszyscy wiedzieli, że ojcem gardził. Kilku jednak dało się nabrać i Velasquez wygrał - a przecież to była taka zimna ryba, prawdziwa ludzka lodówka!
Jak to czasem dwie osoby daleko od siebie użyją tych samych określeń - Juan Orta też nazwał swego czasu majordomusa w domu Eduardo Abreu "ludzką lodówką".
Doszli już do nagrobka, mimo tego, iż upłynęły dopiero trzy lata, już zapadniętego i zaniedbanego.
- Staram się jakoś porządkować ten grób, ale nie mam już tyle sił, a prawdę mówiąc, nawet chęci. Proszę, panienko, oto miejsce, jakiego poszukiwałaś.
"Francisco Velasquez - nieodżałowany przyjaciel" - głosił napis na tabliczce.
- Skoro nie miał ojca, to kto zadbał o jego pochówek? Miał może matkę? Albo to brat, Pedro?
- Taaak...- odparł mężczyzna, który ich tu zaprowadził. - Akurat wtedy Pedro był wolny i to dzięki niemu Francisco ma gdzie spoczywać. Ale widzę, że chłopak, z którym tu przyszłaś, tylko marzy, żeby stąd uciec. Czego się boisz? - spytał Luisa starzec.
- Ja...Nie wiem. Tutaj czymś pachnie, czymś złym. Chcę stąd iść, Sonyu!
- Chyba masz rację, nie sądzę, by mój przyjaciel tu był, grób jest zbyt zaniedbany. O ile wcześniej nie mógł tu przyjść, bo...bo nie mógł...- Sonya nie zamierzała opowiadać przy obcym o tym, iż Ricardo dawniej był więźniem. -...to tym razem może po prostu udał się gdzie indziej. Szkoda. Myślałam, że wizyta tutaj coś mi da.
- A to szuka panienka kogoś, tak? - odezwał się mężczyzna. - Chyba się domyślam, kogo. Ale nie, Rodrigueza nie widziałem tutaj już od lat. Owszem, zajrzał tu parę razy, ale potem, jak zaczęła ścigać go policja, zniknął. Ale skoro to on jest panienki przyjacielem, to pewnie mam przyjemność z Sonyą Santa Maria, prawda? A podobno panienka uciekła z domu, więc chyba powinien...
- Nie! Bardzo proszę tego nie robić! Chociaż do momentu, gdy nie odnajdę Ricardo!
- Rozumiem, że panienka nie wierzy, by to on był winny śmierci Veronici, prawda?
- Oczywiście, że nie był! Błagam pana, niech pan nas nie zdradzi!
- Nie zdradzę. Bo w was wierzę. A temu chłopakowi, znaczy się Rodriguezowi, dobrze z oczu patrzy mimo, iż policja za wszelką cenę chce go wsadzić. Tak, tak, we wszystkich mediach, gazetach, telewizji, wszędzie pokazują jego zdjęcie jako głównego podejrzanego. Uważajcie więc na siebie...i na niego, jeśli go znajdziecie. Na fotografii, jaką widziałem w wiadomościach, ma takie spojrzenie, jakby faktycznie kogoś zabił, a jeszcze tak skierowali światło, że jego piwne oczy wyglądają iście upiornie. Zresztą podobno takie oświetlenie zepsuje zdjęcie każdego, kto ma ten odcień oczu. Ot, Francisco też miał piwne i nie zapomnę, jak któregoś dnia wyszedł na zdjęciu.
- Mam nadzieję, że nam się uda. Dziękuję panu za wszystko - odrzekła Sonya i pożegnała się z mężczyzną.
Lekko podłamana wychodziła z cmentarza, mówiąc do Luisa:
- Miałam jeszcze zamiar odwiedzić grób mamy Ricardo, ale skoro ten pan go tu w ogóle nie widział...Kiedyś położę u niej kwiaty, ale teraz nie mamy czasu. Szkoda, że jedyne, czego się dowiedzieliśmy, to to, że Velasquez miał jednak swoje ciemne strony.
- I kolor jego oczu - uzupełnił listę niepotrzebnych informacji Luis.
- Tak, właśnie, co mnie obchodzi, że Francisco miał piwne oczy i...Luis! - Sonya nagle wrzasnęła, strasząc ptaki, które siedziały w pobliżu. Ale trudno jej było się dziwić. - Dlaczego ten człowiek powiedział, że Velasquez miał piwne oczy?!
- Nie wiem...Może naprawdę je miał? - odparł nieco zdezorientowany chłopiec.
- Nieprawda! Ricardo wiele mi o nim opowiadał i zawsze podkreślał, że jego ukochany miał niebieskie oczy! Nawet mu je tak narysował! Dlaczego więc...Jezus, Maria...- to było jedyne, co w tej chwili przyszło jej do głowy.
- Sądzisz, że człowiek w grobie i Francisco Velasquez...- szepnął Luis.
- Tak, tak właśnie sądzę! Ale w takim razie kim jest nieboszczyk? I gdzie jest prawdziwy Francisco?!
Koniec odcinka 131 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:53:24 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Wyszło szydło z worka
"Lista rzeczy niepotrzebnych" Fajne okreslenie ;D
Ale moze Luis wcale nie przypadkiem wspomniał o tym kolorze oczu.. ?
Tej różnicy pomiędzy Fransem a człowiekiem z grobu.. może nie będę na razie komentować, bo nie do konca jeszcze wszystko mi się przyswoiło
Ale poczekaj - Luis Roberto Guzman, bądź co bądź majordomus, ma brązowe oczy!
I jeszcze takie z innej beczki pytanie - kto gra Maribel? W obsadzie jej nie zauwazylam
EDIT:

Ostatnio zmieniony przez Lilijka dnia 21:57:06 31-01-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:06:48 31-01-09 Temat postu: |
|
|
W grobie leży ktoś, kto ma piwne oczy. Ricardo powtarzał, że jego miłość miał oczy niebieskie. Możliwości są dwie: albo w grobie leży ktoś inny, albo Rodriguez kłamał. Tylko po co?
Wiem, że Guzman ma brązowe (piwne) oczy . Ale zobacz (odcinek 126):
BlackFalcon napisał: | Kilka minut po tym, jak Juan dokonywał samokrytyki, w jego pokoju znów pojawił się wyniosły majordomus. W niebieskich oczach nadal nie było śladu życia, bratu Andrei nieodparcie kojarzyły się z martwą rybą. |
Liczy się kolor oczu postaci w tym wypadku...Ale tylko tak o tym wspominam, ja niczego nie sugeruję .
Muchas gracias za Maribel! Fakt, nie dodałam zdjęcia, już uzupełniłam.
Zdjęcie niezłe . W sumie możesz tak sobie wyobrażać don Conrado (tylko bez tej bródki . |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:30:40 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Aha, no to chyba, ze tak
Czyli opcja, ze grób jest pusty nie wchodzi w rachubę?
Wlasnie tak jak na fotce wyobrazam sobie don Conrado
Moze by tak jeszcze jeden.. odcinek?
Wiem, wiem, pozniej inni bedą mieli tyle do nadrabiania.. w ogóle to bardzo się cieszę, że mialam tylko 2 odcinki do nadrobienia  |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|