 |
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:36:55 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Lilibeth napisał: | Aha, no to chyba, ze tak
Czyli opcja, ze grób jest pusty nie wchodzi w rachubę?
Wlasnie tak jak na fotce wyobrazam sobie don Conrado  |
Nie wchodzi . A fotka świetna . A propos fotek, a jak tam aktorka grająca Maribel?
Lilibeth napisał: | Moze by tak jeszcze jeden.. odcinek?
Wiem, wiem, pozniej inni bedą mieli tyle do nadrabiania.. w ogóle to bardzo się cieszę, że mialam tylko 2 odcinki do nadrobienia  |
Wiesz, że Cię lubię .
--------------------------------------------------------------------------
Odcinek 132
- Rozkopać nagrobek?! - oczy Luisa prawie wyszły mu z orbit, były tak okrągłe, jak spodki. - Czyś ty oszalała? I czym chcesz to zrobić, rękami?!
- Nie, nie, czekaj, ty masz rację, tak nie można. Ale ja muszę się dowiedzieć, jak wygląda ten trup! Wtedy będę już pewna, że w grobie nie leży Francisco Velasquez!
- Przecież mówiłaś mi, że ten facet uratował życie Ricardo, bo osłonił go przed samochodem. W takim razie twój przyjaciel był przy jego śmierci i na pewno rozpoznał swojego...partnera. Sądzisz, że nie wiedziałby, że obok idzie obca osoba?
- Nie wiem...- Sonya nagle straciła impet. - Niczego już nie wiem...- usiadła na chodniku i w jej oczach pojawiły się łzy. - Poza jednym - tak bardzo chcę go znaleźć...objąć choć ostatni raz i powiedzieć, że bez niego...
- A może dom tego Francisca? Albo ich ulubione miejsca, cokolwiek? - Luis próbował pomóc za wszelką cenę.
- Dom został sprzedany, Ricardo mi mówił. Pedro nie chciał mieć z tym budynkiem nic wspólnego, zresztą należał i tak tylko do jego brata. Ulubione miejsca...Nie mieli takich, bo ludzie krzywo na nich patrzyli, więc spędzali czas głównie w domu. Gdzie ty jesteś, Ricardo! - Sonya w bezsilności uderzyła pięścią o ziemię.
- Skoro nie chce, żebyś go znalazła, to pewnie udał się tam, gdzie nie sądzisz, że kiedykolwiek pójdzie.
Luis usiadł obok i próbował się skupić.
- Chyba nie odwiedził ojca i siostry? - rozmyślała Sonya. - O ile Naty może by go przyjęła, to Diego...Nie, tam lepiej nie sprawdzać, po co ściągać Ricardo na głowę jeszcze więcej kłopotów...
- A Pedro? - podsunął chłopiec. - Może poszedł go odwiedzić?
- Nie, nie sądzę, wydaje mi się, że chce całkiem zerwać wszystko to, co łączyło go z przeszłością. W takim razie ani rodzina, ani Pedro, ani ja...Dlatego nie był na grobie Francisca, czy kto tam naprawdę leży. Zdajesz sobie sprawę, że skoro to nie Velasquez jest w nagrobku, to partner Ricardo może sobie spokojnie gdzieś żyć? A mój przyjaciel tak go opłakiwał! Podła świnia ten Francisco!
- Zgadzam się, Sonyu. Ale teraz postarajmy się znaleźć Rodrigueza - ten mężczyzna na cmentarzu miał rację - jeśli wcześniej znajdzie go policja...
- Nawet mi nie mów - wzdrygnęła się dziewczyna. - Już raz mało nie zginął, gdy nie wytrzymał znęcania się nad nim przez mundurowego.
- Sonyu...Powiedz mi coś. Ten człowiek, z którym poszliśmy na grób Velasqueza, mówił dziwne rzeczy. Dlaczego Ricardo jest podejrzany o zabicie mamy Antonio? Przecież nie miał w ogóle motywu...Wiem, że coś złego go u nas spotkało, bo widziałem jak wybiegał i płakał i teraz wiem, że ten, kto biegł, to był on, ale...Ja nic nie rozumiem!
- Opowiem ci. Opowiem ci całą historię mojego ukochanego...
Luis nie odezwał się ani słowem, gdy Sonya skończyła mówić. Wpatrywał się w przestrzeń pustym wzrokiem.
- Hej, odezwij się. Chyba cię za bardzo zaszokowałam - powiedziała ona, chcąc przerwać nieprzyjemną ciszę.
- Nie, to nie o to chodzi. Rozmyślam nad jego losem. Wiesz co? Bardzo chciałbym go poznać.
- I co byś mu powiedział?
- Że zrobił najgłupszą rzecz, jaką tylko mógł.
- Dlaczego? - oburzyła się Sonya. - I co w ogóle masz na myśli?
- Powinien wstać od stołu, owszem ale tylko po to, by powiedzieć kilka słów ludziom starającym się go skrzywdzić, między innymi po to, by przypomnieć, jak to za jego sprawą pewna dziewczyna, czyli ty, żyje i oddycha, opowiedzieć dokładnie - bo widać wszyscy zapomnieli - jak to mało nie postradał życia, by cię uratować. Sonyu, zrozum - może mam tylko dwanaście lat, ale widzę, co się dzieje i uważam, że Ricardo ma prawo nazywać się bohaterem. Sam wiele wycierpiałem niesłusznie, bo Carlos Santa Maria...twój ojciec...odebrał nam wszystko, co mieliśmy, dlatego wiem, jak się czuje Rodriguez, niesłusznie wzgardzany przez otoczenie - a przecież zasługuje na nagrodę, nie karę! Kiedy go poznam, nauczę go, jak przeciwstawiać się podłości, żeby już nigdy więcej nie reagował w podobny sposób.
Sonya mimo tragicznej sytuacji uśmiechnęła się szeroko.
- Czyżby zdobył w twojej osobie przyjaciela?
- Całkiem możliwe. Ale pod jednym warunkiem - że po raz ostatni dał się złamać. A potem spytam, czy na pewno nic do ciebie nie czuje.
- Przecież mówiłam ci, że...
- Taak, wiem - Luis odparował jak dorosły. - Ale jak nazwiesz wszystko, co zrobił dla ciebie, jeśli nie miłością? A jeśli nawet nią nie jest, to jak sądzisz, co zamierzał ci powiedzieć wtedy, w domku, gdy zaczął zdanie, a przerwał wam Gregorio? Dokładnie opowiedziałaś mi tą chwilę i - jak to ujął Ricardo - "gdy siedzi przy tobie, to myśli, że może, może...". Jak uważasz, co chciał powiedzieć? Bo według mnie to brał pod uwagę wasz związek.
- Wątpię. Tyle razy mi już odmawiał, a i ja nie zamierzam nalegać, zdając sobie sprawę, że...
- Siostro! - Luis nie był faktycznym bratem dziewczyny, ale w tej chwili chciał zachować się jak starszy doradca. - Siostro! - powtórzył. - A jeśli jesteś w ciąży? Pozbawisz swoje dziecko takiego wspaniałego ojca?
- Nie sądzę, żebym była w ciąży, nie chciałabym tego ze względu na Ricardo. A nawet jeśli, to będzie znało swoich rodziców.
- I to ci wystarczy? Mówię ci, znajdź go, a potem koniecznie zrób sobie badania. I walcz, walcz, dziewczyno - kto wie, czy nie zobaczę cię kiedyś jako panią Sonyę Rodriguez!
- Luis, przestań! Przestań mnie podpuszczać!
Nie odpowiedział, obrócił się tylko tyłem, by ukryć uśmiech zadowolenia. Osobiście wątpił, by Ricardo kiedykolwiek pokochał Sonyę jak kobietę, ale przynajmniej w ten sposób dodał jej sił potrzebnych do dalszych poszukiwań. Zresztą sam chciał poznać tego fascynującego człowieka.
Kolejny telefon do Andrei rozdzwonił się kilka minut po tym, jak położyła się do łóżka i czekała na wiadomość o Juana. Jej brat akurat wtedy przygotowywał samochód do przejażdżki, jakiej zażyczył sobie Eduardo Abreu, ale zamierzał odezwać się do siostry od razu po powrocie. Córka Gregorio i była żona Raula czuła się szczęśliwa - po tym wszystkim, co wydarzyło się w domu de La Vega i Santa Maria wydawało jej się, że istnieje szansa na pogodzenie z ojcem, Viviana niedługo da rozwód Carlosowi i ukochany Andrei odzyska wolność - przynajmniej jeśli chodzi o związek - a ona sama pozbyła się Ricardo Rodrigueza z życia rodziny Santa Maria - a więc po części o swojego, jak już wyjdzie za Carlosa. Na jej przyszłości nie ciążyły już żadne czarne chmury.
Wyciągnęła się na łóżku, marząc o dłoniach Carlosa pieszczących jej ciało. Wtedy właśnie ktoś zadzwonił. Spojrzała na komórkę i ujrzała numer podobny do tego, jaki wcześniej starał się nawiązać połączenie.
- Znowu ten kretyn - mruknęła pod nosem, sądząc, że to Raul.
Telefon nie zamilknął, mimo, iż kilka razy odrzucała rozmowę. W końcu miała zamiar wyłączyć komórkę całkowicie, ale nagle przyszła jej do głowy pewna myśl - a może lepiej jednak porozmawiać z byłym mężem i powiedzieć mu, by dał jej spokój? Inaczej się od niej nie odczepi. Przycisnęła więc guzik i odezwała się:
- Raul, czy możesz wreszcie dać mi spokój i...
- Ty suko. - głos w słuchawce należał do kobiety.
- Kto mówi? - Andrea wbrew sobie chciała wiedzieć, nie przerwała więc połączenia.
- Maribel Moreni - odrzekał osoba z drugiej strony słuchawki. - I zapamiętaj sobie, po tym, co się dziś stało, dopadnę cię. Dopadnę cię i nie zabiję, ale sprawię, że będziesz błagać o śmierć. Nigdzie się przede mną nie ukryjesz, morderczyni.
- Nikogo nie zabiłam! - to była pierwsza reakcja pani Monteverde.
- Mylisz się. Zabiłaś. A teraz żegnaj, ale przypominam - dorwę cię i zaskomlesz jak pies. Dorwę cię, szmato. Przeklinam cię z całego serca, Andreo Monteverde!
Rozmowa się przerwała. I może Andrea potraktowałaby to jako zwykłą próbę zastraszenia, gdyby nie dziwny spokój w głosie Maribel. Gdyby Moreni była zdenerwowana, nie byłoby to takie straszne, ale ta nieuchronność zapowiadała coś naprawdę złego. I co się stało, że kobieta zdecydowała się na taki telefon? Czyżby Raul...
Kilka sekund później pani Monteverde prawie spadła z posłania, tak ostry ból poczuła w brzuchu, kłujący, prawie pozbawiający zmysłów. Wysunęła rękę po niedawno odłożony telefon, ale ten spadł na ziemię i przestał działać. Ten hotelowy stał dużo dalej, nie mogła do niego dosięgnąć.
- Pomocy - wyjęczała, ale nikt jej nie słyszał. Ból narastał i narastał, kręciło jej się w głowie, niedługo straci przytomność.
- Dziecko! - uświadomiła sobie, nim zemdlała - idealnie w porę, by nie widzieć powiększającej się na pościeli plamy krwi.
Koniec odcinka 132 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:23:00 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Andrea - morderczyni?
Może to Raul umarł, w końcu niedawno była wzmianka o jego kolejnym ataku..
No i straciła dziecko, w końcu co innego mogą znaczyć czerwone plamy krwi, jak nie poronienie?
Ale jeszcze jedno mnie ruszyło:
BlackFalcon napisał: | sama pozbyła się Ricardo Rodrigueza |
Mówiłas, ze ktos mógł kazac Luisowi kłamać..
Luis mnie intryguje, co on wie? Co myśli? Ale teraz jest to intrygacja bardziej pozytywna  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:27:28 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Może to Raul umarł, a Maribel twierdzi, że zmarł nieszczęśliwy przez Andreę, może, może...
Tak, to mogę powiedzieć, straciła dziecko.
Mógł kazać kłamać...Ale nie musiał...A może to wszystko, to morderstwo, to plan Andrei (lub kogoś, kto był wtedy w salonie), by wyrzucić Ricardo z ich życia i z życia Sonyi? I biedak byłby wtedy niewinny... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:47:23 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Jesli faktycznie Ricardo jest niewinny, to na pewno go przeproszę
Och, po Andrei można się wszystkiego spodziewać. Co za przebiegła baba! ;| |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:50:38 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Ale Ty się na niego gniewasz o list do Sonyi .
Andrea zaczyna płacić za swoje winy... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Bluebelle Generał

Dołączył: 04 Wrz 2008 Posty: 8908 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:53:08 31-01-09 Temat postu: |
|
|
Ja mogę kogoś nie darzyć sympatią, ale nie jestem obojętna na krzywdę ludzką - Andrei mi żal. No nie wiem wydaje mi się, że Raul nie umarł jeszcze, tylko Maribel się odgraża bo wie, że Raul kocha byłą żonę.
Luis mały mądrala, ciekawa jestem jaką on rolę jeszcze odegra w tym wszystkim
No i kto jest pochowany w grobie, w którym miał leżeć Fransico??? Czy Ricardo wie o tym?? Może to wszystko jest niezła mistyfikacja?? No i gdzie się ukrywa Ricardo czy Sonya odnajdzie go pierwsza, czy pierwsi dorwą go uciekinierzy z więzienia (o ile im się uda zwiać) Aga piszesz tak rewelacjnie, że można snuć różne przypuszczenia, nawet te najbardziej kosmiczne  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:00:09 01-02-09 Temat postu: |
|
|
Rozumiem, że Ci żal Andrei...mimo, że tyle krzywdy wyrządziła...Więcej, niż sądzisz...
O Raulu nie powiem . O Luisie też nie .
Oo, nowe podejrzenie, że Ricardo wiedziałby, iż Francisco żyje (jeśli żyje . Tylko po co by aż tak kłamał?
A może pierwsza dorwie Rodrigueza policja, w końcu jest podejrzany o zabójstwo.
Dzięki za pochwałę - nie zasłużyłam na nią z całą pewnością.
Ej...A skąd wiecie, że Ricardo jeszcze żyje? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Bluebelle Generał

Dołączył: 04 Wrz 2008 Posty: 8908 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:17:05 01-02-09 Temat postu: |
|
|
Andrei mi żal, ale tylko ze względu na to, że dla każdej kobiety która traci dziecko to koszmar jest.
Nie przewiduję opcji, że Ricardo nie żyje Naprawdę trudno mi w tej chwili wyobrazić sobie coś takiego jak śmierć Ricardo.
Nie wiem czy Ricardo kłamał czy nie w sprawie Francisca, jeśli tak to wydaje mi się, że trzeba było kogoś przekonać o śmierci Velasqueza. Jeśli nie kłamał to kto leży w grobie Fracisco?? I gdzie Velasquez jest pochowan naprawdę??? Każdy odcinek powoduje, że pytań jest coraz więcej  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 0:45:36 01-02-09 Temat postu: |
|
|
No wlasnie najgorsze jest to, ze nie wiemy, czy Ricardo zyje.. ale sprawa Francisca i tak ciekawi
Ale jeśli w grobie faktycznie leży prawdziwy Francisco (który ponoć kochał Ricarda), to don Conrado także musiałby Velasqueza kochać, skoro tak nienawidzi Ricardo.. no ale było chyba wspomniane gdzieś, że majorek jest homoseksualistą? czy to mi się cos uroiło?
Andrea.. to jej dziecko miało być potomkiem Raula, prawda? Do tego umysłowo opóźnione, coś takiego było mówione.. więc może się mylę, ale na tyle, na ile teraz oceniam Andreę, to tak bardzo się tym nie przejmie.. inna sprawa by była, gdyby chodziło o zdrowe dziecko Carlosa Wrr.. nie lubię jej Ale może źle się nastawiam, może ona się zmieni.. ? Nie, sama juz w to nie wierzę
Właśnie tyle tych kłamstw Ricarda raczej nie wchodzi w grę, naprawdę musiałby być psychiczny..
Czekam na jakies scenki w domu pana Abreu  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 1:14:18 01-02-09 Temat postu: |
|
|
Właśnie, wszystko zależy od tego, jak Andrea przyjmie utratę dziecka. Czy znów okaże się bez serca, czy tym razem będzie żałować?
Ricardo...Hm...Jego los był nieszczęsliwy...Kto wie, może odebrał sobie życie...Z rozpaczy...Albo zginął...Gdzieś, samotnie...We łzach.
Ewentualnie nic mu nie jest .
Nic nie było, że don Conrado ma inną orientację . Kasiu , wybrałaś opcję, że Ricardo chciał chronić ukochanego i kłamał - OK, ale czemu nie przyznałby się Sonyi, której tak ufał? W grobie leży ktoś z piwnymi oczami...Francisco miał niebieskie...Przynajmniej według Ricardo .
Abreu będzie w 133. I Diego Rodriguez... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 10:21:13 01-02-09 Temat postu: |
|
|
A właśnie, według Ricardo. Jest jeszcze bardziej przyziemna opcja - po prostu nosi soczewki koloryzujące
Jeszcze nie skomentowałam aktorki grającej Maribel No więc tak - zawsze czytając o niej, miałam przed oczami kogoś na styl Jacqueline Bracamontes.. pewnie przez jej postać w "Cenie Marzeń" Jako aktorki jej nie znam, ale jest dosyc ładna, tylko taka.. jakby drapieżna trochę. Miałam ją za taką owieczkę trochę, ale po tym telefonicznym ataku na Andreę widzę, ze moze byc z nią ciekawie  |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:02:26 01-02-09 Temat postu: |
|
|
Jak to mówił Luis Roberto Guzman w swoim wywiadzie - straciliście (może nie wszyscy zaufanie do jednej postaci, którą bardzo lubiliście. Czy słusznie? To już dowiecie się od niego samego (w odcinkach . Przypominam, iż fakt, kto gra RR, o niczym nie świadczy - równie dobrze mogłam go obsadzić w roli oszusta i kogo tylko zapragnę .
Jak wymyślałam postać Maribel, oglądałam "Rubi", stąd jej imię (miała być postacią dość epizodyczną, ale jak zwykle mózg mi coś wymyślił . I też mam skojarzenia, tym bardziej, że gra zakochaną w Raulu (Rulli . Ale aktorka pasuje mi taka i...z drapieżnością masz rację .
Odcinek 133 za jakiś czas - z trupem. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:18:28 01-02-09 Temat postu: |
|
|
Juz wiem skąd mi przyszlo, ze don Conrado jest homo - przejrzałam trochę temat telki i to były tylko moje wymysły
To ja już czekam na nowy odcinek
Jeszcze jedno - pan Abreu proponował Juanowi, żeby Andrea zamieszkała równiez w jego domu, prawda? Tylko nie pamiętam, czy ona się zgodziła? Czy ta ostatnia scena 132 odcinka była w domu Eduarda? |
|
Powrót do góry |
|
 |
BlackFalcon Arcymistrz

Dołączył: 08 Lip 2007 Posty: 23531 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:22:10 01-02-09 Temat postu: |
|
|
Nikt nie powiedział, że nie jest, napisałam tylko, że nie było powiedziane, czy jest .
Na razie Juan nie zdążył siostrze nic zaproponować, ma zamiar to zrobić. Andrea czeka na znak od brata w hotelu jeszcze.
Zareklamowałam sobie telkę w "Promocjach naszych telenowel". Tak trochę podkręciłam oczekiwanie . W 133 widzę jakiegoś trupa...widzę też ojca Ricardo...Natalię...i kogo jeszcze? A tak, Perezów .
Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 13:22:43 01-02-09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lilijka Mistrz

Dołączył: 18 Lip 2007 Posty: 14259 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/3 Skąd: Neverland Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 13:37:10 01-02-09 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam tą reklamę, Ty to wiesz jak człowieka zaciekawić
A w ogóle, to chyba masz nową PW
Nawet w chwili tej rzekomej śmierci los miałby się obejść z Ricardo złośliwie? Przyszło mi na myśl coś takiego - Rodriguez chce przeciąć sobie żyły, ale.. mu nie wychodzi Ale nie wiem czy chciałabym, aby tak było
Ta utrata dziecka przez Andreę może ją zmienić spowrotem w "dobrą ukochaną Carlosa", albo.. w zimną i jeszcze gorszą ?
Niech to nie zabrzmi dziwnie, ale jakoś Perezowie trochę mnie tu nudzą  |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|