Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Búscame - odcinek 38 (8. II serii)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 20, 21, 22  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25778
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:10:20 15-08-11    Temat postu:

Odcinek 13

Que es mucho tu sufrir
Te cuesta levantarte de tanto caer
Apóyate de mi


Sara nerwowym ruchem otworzyła drzwi samochodu i wyskoczyła ciągnąc za sobą tren sukni, w która zdążyła przebrać się po drodze. Potrząsnęła głową zła na samą siebie, gdy fragment materiału zatrzasnął się w drzwiach. Warknęła i oderwała kawałek spódnicy, po czym zebrała jej pozostałości i puściła się biegiem w kierunku wejścia do szpitala.
- Dzień dobry, jestem narzeczoną Tony'ego Garcii. - Recepcjonistka spojrzała na nią tępym wzrokiem, jakby dziewczyna była wariatką.
- Sara? - Szatynka obróciła się w kierunku, z którego dobiegał głos. - Kiedy zobaczyła narzeczonego całego i zdrów, odetchnęła z ulgą. Mężczyzna był potargany, a stan jego garderoby pozostawiał wiele do życzenia, ale nie dostrzegała żadnych obrażeń. Sara po raz kolejny zebrała spódnicę w garść i podbiegła do bruneta.
- Marisol powiedziała, że miałeś wypadek - jęknęła rzucając mu się na szyję. Po sekundzie jednak nadeszło opanowanie i szybko się odsunęła spuszczając głowę.
- Zabiję Davida, jak zwykle... - Tony zirytowany zmiął w dłoni kawałek jedwabiu, który pewnie kiedyś jeszcze był krawatem. Po chwili opamiętał się i spojrzał z czułością na zatroskaną twarz narzeczonej. - Nie przypuszczałbym, że się tak przejmiesz. - Uśmiechnął się uroczo i przytulił ją do siebie. Sara zagryzła wargę chowając twarz w koszuli Tony'ego. Zostawiła Gabriela, bo sądziła, że Tony jest ranny. Z jednej strony była na siebie zła, że tak szybko przyjechała do szpitala, przecież mogła wypytać siostrę dokładniej. Ale z drugiej zastanowiła ją własna reakcja na wiadomość o wypadku narzeczonego. Czyżby zaczęło jej zależeć? Ale, przecież jej serce należało do Gabriela. Miała mętlik w głowie.
- Mój uroczy kuzynek musiał Cię nieźle nastraszyć. - Tony nadal obejmował ją ramieniem, gdy przeszli do miejsca, w którym było widać, przez przeszkloną ścianę, kobietę podłączoną za pomocą kabli i rurek do kilku urządzeń. - To jest ofiara wypadku, jestem świadkiem i prawdopodobnie trochę przyczyniłem się do jej stanu - powiedział zgaszonym tonem. - Gdyby nie to, że zatrąbiłem, może zdążyłaby uciec... - Sara położyła palec na jego wargach i uniosła się na pacach, by zastąpić palec ustami. Chciała go tylko pocieszyć.
- Nie myśl tak, to nic nie zmieni.
- Jest już stabilna, możemy wracać do domu. Lekarze w razie czego dadzą mi znać. - Zdołał wykrztusić z siebie zaskoczony Tony. Do tej pory to zawsze on inicjował jakiekolwiek czułości między nimi, więc tym bardziej nie mógł się otrząsnąć z wrażeń jakie niósł za sobą jej delikatny pocałunek. Sara pokiwała głową, nadal wpatrzona w pikającą aparaturę.
- Wyjdzie z tego? - Zapytała prawie przylegając nosem do szyby.
- Lekarze są dobrej myśli - rzucił Tony, nie chcąc składać żadnych deklaracji,z których nie mógłby się wywiązać. - Mówiłem, że pięknie wyglądasz? - Obrzucił ciepłym spojrzeniem całość jej stroju i uśmiechnął się.
- Nie powinieneś oglądać mnie tak ubranej przed ślubem, to przynosi pecha. - Powiedziała Sara, kierując te słowa bardziej do siebie niż do Tony'ego. Ma dług do spłacenia, a Gabriel w końcu o niej zapomni. To było piękne popołudnie, ale nie powinno w ogóle mieć miejsca.
- Tak, masz rację, nadal jesteśmy przed ślubem. - Złapał ją za rękę i sam nie wiedząc co dokładnie miał na myśli, pociągnął ją w stronę szpitalnej kaplicy. Był zbyt oszołomiony faktem, ze Sara tak bardzo zmartwiła się wiadomościami o jego "wypadku", że nie myślał logicznie. Nawet przez myśl mu nie przeszło co robiła w tym czasie, który minął od wyznaczonego terminu ich ślubu.
- Tony, co ty wyprawiasz? - Dziewczyna wyrwała się z uścisku i rozejrzała po wyłożonych boazerią z ciemnego drewna ścianach. W sali stały długie ławy przeznaczone do modlitwy o zdrowie bliskich, jednak jej wzrok spoczął na ogromnym krzyżu umieszczonym na ołtarzu. Wybacz mi, Boże...
- Przepraszam, czy jest pan duchownym? - To głupie pytanie padło z ust zaaferowanego Tony'ego. Było oczywistym, że szpakowaty mężczyzna stojący niedaleko wizerunku Maryji Panny, jest księdzem, świadczyła o tym przede wszystkim koloratka. Sara przerzucała spojrzenie od jednego mężczyzny do drugiego i wreszcie pojęła do czego zmierza narzeczony.
- Tony, przecież planowaliśmy ślub cywilny. - Zmięła spódnicę w palcach. Na ustach duchownego wykwitł dobrotliwy uśmiech, gdy spostrzegł zmaltretowane stroje stojącej, w jego przybytku, pary.
- Mieliście dzisiaj wziąć ślub, a wylądowaliście tutaj? - Sara złapała za rękę Tony'ego i spróbowała wyciągnąć go z kaplicy, rzucając jednocześnie przepraszające spojrzenie na księdza.
- Właśnie. - Rzucił Tony opierając się całkowicie zabiegom dziewczyny. - Ale narzeczone ma rację, to miał być ślub cywilny, więc nie sądzę, że mógłby nam pan, to znaczy ksiądz, pomóc.
- To nie jest żaden problem, za chwilę powinna przyjść tutaj Katerina, moja pomocniczka w zajmowaniu się tym wszystkim. - Wskazał na całość kaplicy. Tony nie rozumiał w czym niby ta pomocniczka miałaby być pomocna. - Katerina posiada również uprawnienia urzędnika stanu cywilnego. Usiądźcie. - Ksiądz Jonas widział już nie takie przypadki w tym szpitalu, więc nie sądził, żeby cokolwiek miałoby go jeszcze w życiu zaskoczyć.
- Tony, co ty wyprawiasz? - Zapytała szeptem Sara, gdy zajęli miejsca w ławce.
- Mieliśmy wziąć dzisiaj ślub, pamiętasz? Nie marnujmy tego, że tak pięknie wyglądasz. - Ujął jej dłoń w swoją i przytulił ją do policzka. Sarze zmiękło serce, nie mogła przecież odmówić. Miał rację, mieli dzisiaj wziąć ślub. Przed oczami stanęła jej wymizerniała twarz matki i dziewczyna skinęła głową.
- Masz rację. - I choć nadal nie rozumiała jaki cel miał Tony w tym ślubie, nie miało to na razie żadnego znaczenia. Jestem mu to winna, pomyślała piętnaście minut później, gdy składała podpis pod aktem małżeństwa.
- Możesz pocałować pannę młodą. - Wykrzyknęła zwariowana urzędniczka, obwieszona kilkunastoma wisiorami, z których żaden nie miał powiązania z czymkolwiek co miała na sobie. Tony pochylił się i wziął w posiadanie jej usta, jakby od tego pocałunku zależała jego dalsza egzystencja. Kocham ją, przemknęła prze głowę mu ta straszna myśl. Co teraz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:06:42 16-08-11    Temat postu:

Nie zazdroszczę Sarze sytuacji, w której się znalazła. Ja bym w każdym razie nie postępowała tak pochopnie. No ale, przecież dobrze wiesz już co myślę o tej całej akcji pt. "Tony jest w szpitalu, trzeba uciec od Gabriela" więc nie będę się powtarzać.
No właśnie. I to Gabriela jest mi w tej chwili najbardziej żal, bo z jego punktu widzenia wygląda to trochę tak, jakby Sara z niego zakpiła. Biedaczysko, kto go pocieszy? Bo ktoś chyba musi to zrobić, zwłaszcza, gdy dowie się o ślubie swojej byłej-przyszłej-niedoszłej dziewczyny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25778
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:14:40 16-08-11    Temat postu:

Masz rację może to tak wyglądać, ale Gabriel zna Sarę bardziej niż ktokolwiek inny, więc nie sądzę, ze ją o to posądzi. A kto go pocieszy, to nie wiadomo, może nie będzie tego potrzebował.
Niedługo okaże się dlaczego Tony nalegał aż na tak szybki ślub. A poza tym żadnego zdania o Tony'm? Przecież zazwyczaj nie tracisz okazji, żeby się nad nim troszkę słownie poznęcać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:52:49 16-08-11    Temat postu:

Jej, dlaczego?? Skomplikowało się tak, że teraz będzie jeszcze bardziej skomplikowana sytuacja niż była. Bez sensu powiedziane, ale tak jest.
Sara w pewien sposób zmartwiła się i dlatego udała się do szpitala, gdzie ku jej radości jej niedoszły mąż nie był ofiarą tego wypadku. Dziewczyna starała się go pocieszyć i podtrzymać na duchu, gdyż czuła do niego dużą sympatię, a wtedy w nim narodziły się uczucia i... postanowił jeszcze dziś wziąść z nią ślub. No i tak się stało. Dobre i to, że nie kościelny, a cywilny jednak ślub. Ale... to nie tak miało wyglądać. Ej, mi taki plan nie pasuje. Może i Tony zdał sobie sprawę, że zakochał się w Sarze, ale jak dla mnie Sara pasuje tylko dla Gabriela. I tak ma być! A teraz co? Teraz to dopiero będzie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanette
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 3980
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:56:14 18-08-11    Temat postu:

Ile rzeczy się wydarzyło!
Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie lubię Gabriela. Denerwuje mnie za każdym razem gdy się pojawi i mam ochotę wyciągnąć miotłę by go zdzielić po głowie. Irracjonalna niechęć, ale nic nie mogę na to poradzić.
Tony'ego też nie lubię on coś cały czas knuje. Taki mały podstępny lisek.
Sara już sama pogubiła się w całej sytuacji kocha Gabriela, ale ma obowiązek i musi wyjść za Tony'ego.
Podczas jeszcze nierozpoczętej wojny między Tonym a Gabrielem powinien się pojawić ten trzeci i zabrać Sarę hen... W końcu gdzie dwóch się bije trzeci korzysta. Oczywiście żartuje, ale zobaczyłam to oczami wyobraźni i musiałam napisać.
Marisol i Tomas nie widzę przyszłości dla ich związku.
A mojego kochanego Fabiana nie ma i to bardzo rani moje uczucia. Czy trzeba walczyć o swojego faworyta?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25778
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:57:25 19-08-11    Temat postu:

Odcinek 14

Aunque sin ti, tan vivo!
Deseando morir, pensando!
Que sera de ti,
Y buscando una razon para volve a vivir,
Con todo,
Y el mundo a mis pies,
Tan solo.
Sin poderte ver, teniendo!
Una sola fe,
Y es volverte a ver
Para volver a crecer.


Marisol przebiegła dystans dwóch przecznic od swojego mieszkania do mieszkania Gabriela pobijając chyba wszystkie swoje rekordy, możliwe na tym odcinku. Nie zdążyła nawet zmienić swej cygańskiej spódnicy i krótkiej zielonej bluzeczki z głębokim dekoltem na coś bardziej cywilizowanego. Wpadła do klatki i uderzyła kilka razy otwartą ręka w drzwi prowadzące do mieszkania Gabriela, zanim nacisnęła klamkę. Dopiero po sekundzie zorientowała się, że to była raczej kiepski pomysł, gdyż zastała byłego chłopaka siostry całego w kropelkach wody, ubranego jedynie w biały ręcznik na biodrach. Odwróciła się szybkim ruchem zażenowana. Nie jej wina, że nigdy do tej pory nie było dane jej oglądać prawie roznegliżowanego faceta.
- Co się stało? - Zapytał mężczyzna zgaszonym tonem, który brzmiał w jej uszach strasznie smutno. - Wyglądasz na zdenerwowaną.
- Nie, skąd. - Rzuciła nadal odwrócona, wyłamując palce. - Mógłbyś się ubrać? - Udało jej się wykrztusić.
- Mari, daj spokój, nigdy nie widziałaś rozebranego mężczyzny? - Dziewczyna wyłapała nutkę humoru w jego głosie. Dziewczyna o mało nie połamała wszystkich palców u rąk.
- Właśnie chodzi o to, że nie bardzo. - Spuściła głowę, jakby to była jakaś ułomność.
- Żartujesz, prawda? - Zapytał w lekkim szoku, jednak złapał za dresowe spodnie i szybko je na siebie wrzucił, gdy potrząsnęła głową. - Już. - Odwróciła się z zamkniętymi oczami, a gdy je uchyliła zobaczyła jak wkłada na siebie ciemny T-shirt. - Co się stało? - Zapytał widząc jej minę.
- Mam złe wieści, przynajmniej dla ciebie kiepskie - dziewczyna uśmiechnęła się smutno. Gabriel tylko na nią popatrzył, jakby domyślał się o co chodzi. - Sara wyszła za tego palanta, Tony'ego. - Wyrzuciła z siebie szybko, jakby te słowa ją parzyły. Gabriel osunął się na sofę i ukrył twarz w dłoniach.
- Oszukała mnie, wykorzystała i okłamała. - Marisol miała odruch bronienia siostry, ale dostrzegła sens w tym co powiedział Gabriel. On mógł tak to widzieć, jednak...
- To nasza wina, moja i Tomasa, nie powinniśmy ułatwiać Ci tego szalonego planu, może wtedy... - Potrząsnęła głową opadając na miejsce koło mężczyzny i kładąc rękę na jego ramieniu. - Sara była mu to winna, nie powinnam pozwalać jej się na to godzić. - Gabriel potrząsnął głową i objął Marisol ramieniem cmokając ją w czubek głowy, jak młodszą siostrę.
- Nic nie jest twoją winą. Tony dopiął swego, ale jeszcze zobaczymy. - Powiedział twardym głosem, gładząc ją po ramieniu. Marisol aż uniosła głowę, która do tej pory spoczywała na jego piersi, patrząc na niego pytającym wzrokiem. - Nie będę Cie w to mieszał i tak dużo zrobiłaś.
- Myślałam, że jeśli dam jej szansę, to podejmie właściwą decyzję, ale ona jak zwykle myśli nie tak jak powinna. - Gabriel uśmiechnął się do brunetki i przytulił ją do siebie. Cieszyło go, że według niej był ta "właściwą" opcją dla jej siostry.
- Znajdę sposób na tego gnojka, ale zmieńmy temat. - Rzucił patrząc na emocje przelatujące przez jej twarz. - Dlaczego masz na sobie te ciuchy? Nie widziałem Cię w stroju cyganki od bardzo, bardzo dawna. - Marisol uśmiechnęła się promiennie.
- Mama dzisiaj wraca ze szpitala, chciałam, żeby było jej miło. - Dziewczyna spojrzała na zegar ścienny i otworzyła szeroko oczy. - Musze uciekać. - Zerwała się i pobiegła w stronę drzwi, odwróciła się jeszcze tworząc malowniczy obraz falujących falbanek i włosów. - Jeszcze raz strasznie mi przykro. - Posłała mu buziaka w powietrzu i uśmiechnęła się pocieszająco. Po sekundzie już jej nie było.
- Mi też, mi też... - Gabriel odchylił głowę opierając się o zagłówek kanapy. Po chwili drzwi znowu się uchyliły, a w nich ukazała się głowa Tomasa.
- Można? - Brunet pokiwał głową nadal wpatrując się tępo w sufit. - Minąłem na klatce Marisol, co mówiła? - W głosie przyjaciela Gabriel dostrzegł napięcie.
- Że Sara wyszła za tego sk***syna.
- Wow, przykro mi stary.
- Ale nie o to Ci chodziło, prawda? - Zapytał brunet słysząc ton Tomasa.
- Jeśli mam być szczery, to nie. - Przyjaciel zaczął pękać pod badawczym wzrokiem Gabriela. - Wczoraj, wiesz... - Przegarnął włosy nerwowym ruchem. - Od jakiegoś czasu między mną a Mari zaczęło się coś dziać. - Postanowił zacząć jeszcze raz. - Wystraszyłem się, nie chcę jej stracić jako przyjaciółki. I wczoraj...
- Jak będziesz się tak zacinał to do jutra się nie wygadasz. - Gabriel postanowił odsunąć na chwilę swoje problemy i skupił się na przyjacielu.
- Powiedziałem, że jest moją najlepszą przyjaciółką i traktuje ją jak siostrę. - Tomas spojrzał na rozbawionego nagle kumpla. - To nie jest zabawne.
- Jak zareagowała? - Zapytał brunet ukrywając uśmiech, sądząc po dzisiejszym zachowaniu Mari, to co zaczęło się między nią a Tomasem, nie zaszło zbyt daleko.
- No właśnie nijak. Poklepała mnie po ramieniu i się uśmiechnęła. Jak starszego brata. A ja nie mogę przestać o niej myśleć! - Gabriel parsknął śmiechem nie mogąc dalej wytrzymać. - Czego się szczerzysz, ja tu przeżywam kryzys.
- Tomas, moje problemy są trochę bardziej zaawansowane niż twoje, więc przepraszam, że się nie przejąłem. Marisol jest świetną dziewczyną, to ty nie możesz się zdecydować. Twój problem. - Gabriel podniósł się z kanapy i poklepał kumpla po ramieniu. - Radzę Ci nie zrobić jej krzywdy. Mam niemal pewność, że jest całkowicie niewinna, więc wszystko dotknie ją o wiele głębiej niż którakolwiek z twoich dotychczasowych zdobyczy. Daj jej spokój, jeśli nie wiesz czego chcesz. - Tomas zrobił zaciętą minę, jakby nie chciał przyjąć słów przyjaciela do świadomości.
- Ona i tak traktuje mnie tylko jak kolegę. - Powiedział bardziej do siebie niż do kolegi. Skąd mógł wiedzieć, że poprzedniego dnia rozbił serce swej przyjaciółki na milion kawałków, które długo będzie sklejać? Że jest zbyt dumna, żeby kiedykolwiek się do tego przyznać?

Miałam dodać wczoraj, jednak zostałam porwana i był niedokończony, ale proszę bardzo. Mam nadzieję, że nikt mnie nie zastrzeli za to opóźnienie


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 14:01:50 19-08-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jeanette
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 3980
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ciudades Mágicas De La Hada
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:09:09 19-08-11    Temat postu:

Po ślubie to Gabriel powinien sobie odpuścić. Zresztą nie podoba mi się jego zachowanie jest jakieś takie ble. Aż mi niedobrze, ale to pewnie dlatego że go ani trochę nie lubię.
A mojego kochanego Fabiana nie ma! Tylko Tomas kręci się przy Marisol e.
Czekam na więcej
Może coś o małżonkach?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:25:48 19-08-11    Temat postu:

Ja tam wcale nie uważam, że Gabriel powinien odpuścić Niech walczy ^^ I lubię go zdecydowanie bardziej niż Tonyego, ale to już wiesz
Mari i Tomas... w dalszym ciągu nie widzę ich jako pary, sama nie wiem czemu, ale może jeszcze mi się odmieni. W każdym razie wszystko zależy od Ciebie i tego, co wymyślisz ;D
ps. I też domagam się Fabiana
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:36:11 19-08-11    Temat postu:

Biedny Gabriel. Marisol powiedziała mu, że Sara została żoną Tony'ego i on teraz cierpi. Strasznie mi go żal, bo strasznie go polubiłam. Powinien mimo wszystko walczyć nadal o Sarę i nie poddawać się do końca. Tony nie może mu odebrać miłości jego życia. Mam nadzieję, że Gabriel weźmie się jakoś w garść i da z siebie wszystko bo na pewno ma o co walczyć.
Tomas zaczął czuć coś do Marisol. Kurde, ale wszystko zepsuł. Ona też do niego coś poczuła i przez jego słowa teraz cierpi i została zraniona. Usprawiedliwia go tylko to, że nie wiedział iż ta coś do niego czuje. Ale mimo wszystko nie powinien tchórzyć i powiedzieć jej co tak naprawdę czuje. Zagmatwana sprawa, ale jeśli chodzi o Tomasa i Mari to tworzyliby świetną parę.
A ja chciałabym poznać bliżej nową bohaterkę - Peny albo i kogoś nowego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25778
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:36:32 22-08-11    Temat postu:



Odcinek 15

Acércate que a lo mejor
no te das cuenta que mi amor
no es para siempre
porque hay noches que se apagan cuando duermes
díselo a tu corazón
no habrá mas fuente de dolor
no digas que no pienso en ti
no hago otra cosa que pensar
acércate un poco más
no tengas miedo a la verdad


Pierwsze co dotarło do jego zaspanych oczu to były promienie słońca. Przeciągnął się i odwrócił na plecy, kątem oka wyłapując burzę brązowych loków rozsypanych na poduszce obok. Sara. Jego żona. Uśmiechnął się na samą myśl. O ile wczoraj prawda o jego uczuciach go przeraziła, to dzisiaj czuł się niewysłowienie szczęśliwy, ponieważ miał świadomość, że kobieta, która kocha, jest z nim i jeśli się postara zostanie z nim na zawsze. Już prawie zapomniał o wszystkich innych powodach, dla których pojął ją za żonę. Najważniejsza była Sara i to co przy niej czuł. Poczuł ruch materaca i dostrzegł, że dziewczyna zaczęła się wybudzać.
- Hej kochanie. - Pocałował jej nagie ramię i ponownie na jego twarz zawitał uśmiech. Nigdy do tej pory tyle się nie uśmiechał.
- Już rano? - Odwróciła się do niego, ziewając.
- Tak, słońce świeci, ptaszki śpiewają... - Dziewczyna parsknęła śmiechem na widok jego miny.
- Coś ty taki szczęśliwy? - Zapytała zatapiając rękę w jego włosach. Mężczyzna pochylił się przysłaniając jej cały widok swoim ciałem i złożył na jej ustach krótki pocałunek.
- Pomyślałem... - Sara uniosła brwi w geście "taa, jasne" za co dostała pstryczka w nos. - Pomyślałem, że powinniśmy wyjechać na jakiś tydzień. Wiesz, coś na kształt podróży poślubnej. - Sara zamrugała zaskoczona. Jeszcze przedwczoraj chciała go zostawić, gdy tylko na horyzoncie pojawił się Gabriel, a teraz sama nie wiedząc dlaczego naprawdę miała ochotę pojechać z mężem w podróż poślubną. Zaczynała dostrzegać u siebie objawy choroby psychicznej bądź rozdwojenia jaźni. Przecież nie mogła być aż tak niemoralna, prawda? Z dwojga złego wolała myśleć o tym jak o chorobie. Nie można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie!
- Dokąd? - Zapytała miękkim głosem, odgarniając mu pasemko włosów z czoła.
- Acapulco, Cancun... - Przycisnął swoje czoło do jej. Sara zamknęła oczy i wzięła głęboki oddech.
- Oczywiście, należy nam się podróż poślubna. - Uśmiechnęła się, starając się wyglądać promiennie.
........................
Marisol zastanawiała się dlaczego u diabła zamiast zajmować się matką stoi po raz kolejny pod drzwiami Gabriela. W głębi duszy wiedziała jaki mechanizm u niej zadziałał, ale wolała się głośno do tego nie przyznawać. Musiałby się przyznać do bycia egoistką, bo kto inny woli przeżywać cudze cierpienie zamiast własnego? Cios jak zadał jej Tomas trafił w samo serce, dlatego wolała siedzieć teraz prze Gabrielu i go pocieszać niż przeżywać własne złamane serce. Egoistka. Zapukała do drzwi. Zaczekała na zaproszenie i weszła rozglądając się w poszukiwaniu bruneta. Znalazła go w sypialni, leżał na łóżku, ubrany jedynie w sprane do białości jeansy i popijał ciemny alkohol prosto z butelki.
- Nie wyglądasz za ciekawie. - Mężczyzna uniósł głowę reagując na głos i jęknął widząc Marisol. Nie był zachwycony, ze ogląda go w takim stanie.
- Przykro mi, że nie zawsze mogę wyglądać jak model. - Parsknęła śmiechem. Zgarnęła fałdy falbaniastej cygańskiej spódnicy i usiadła na łóżku sięgając po butelkę.
- Ej. - Jęknął starając się odzyskać własność.
- Starczy Ci. - Marisol spojrzała na bursztynowy płyn, pomyślała "Raz kozie śmierć" i pociągnęła spory łyk. "Kiepski pomysł", przebiegło jej przez myśl, gdy zaczęła się krztusić. Wzdrygnęła się i odstawiła butelkę jak najdalej z poza zasięgu rąk kolegi. Spojrzała na niego i pokręciła głową, gdy dostrzegła rozbawienie na jego twarzy.
- Alkoholu też nie piłaś. - Bardziej stwierdził niż zapytał brunet.
- Jestem święta. - Dziewczyna wzruszyła ramionami i położyła się obok niego przyjmując ta samą pozycję co on.
- Nie to co twoja siostra. - Rzucił rozgoryczony.
- Każdy popełnia błędy. - Obrócił się twarzą do niej.
- Każdy. - Gabriel położył głowę na jej ramieniu. - Czemu jesteś taka miła dla mnie? Powinnaś wspierać siostrę zamiast mnie.
- Bo to ona popełniła błąd. - Miała zamiar swoim zwyczajem wzruszyć ramionami, ale w tej sytuacji było to niewykonalne. - Boję się tylko, że ona mu wierzy w tą wielką miłość.
- Garcia jest dobrym aktorem. Ona mnie kocha, a ja ją. Dlaczego to wszystko jest takie popieprzone?
- Bo nie może być za łatwo, inaczej nic byśmy nie docenili. Tak mówi mama.
- Lubię twoją mamę, ale się z nią nie zgadzam, to jest łatwe, tylko trzeba umieć podjąć decyzje. Sara podjęła złą, i razem za nią zapłacimy. Tak jak Tomas... - poczuł jak dziewczyna się spięła.
- Co Tomas? - Dopiero wtedy zorientował się, że się zapędził.
- Nic. Zawsze podejmuje rozsądne decyzje. -Gabriel uniósł się i spojrzał Marisol prosto w oczy. Nie wiedział czy to alkohol czy coś innego nakazało mu schylić głowę i ją pocałować. Ten pocałunek wywołał lawinę.
..................................
Lotnisko było zatłoczone, że nie było możliwe przecisnąć się w żadnym kierunku, jednak nie dla niej. Fatima zawsze miała dar i nawet teraz tłumy rozstępowały się przed nią jakby była boginią. Krucze włosy i smoliste oczy wywoływały w mężczyznach burzę lecz ją interesował tylko jeden. Tony Garcia. Wyszła na zewnątrz i włożyła okulary chroniąc oczy przed dokuczliwymi promieniami słońca.
- Tony, wróciłam. Mam nadzieję, że się ucieszysz. - Powiedziała w powietrze i uśmiechnęła się złowrogo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:34:01 22-08-11    Temat postu:

Ja też się boję o Sarę i o to, że faktycznie już nie tylko wierzy w wielką miłość Tonyego, ale zaczyna odwzajemniać to uczucie. Nie rozumiem jej, serio serio, ale nie będę się powtarzać. A Gabriel? Niby taki w Sarę zapatrzony a się do jej siostry dobiera, choć jeszcze w poprzednim odcinku ostrzegał Tomasa, by jej nie skrzywdził...
Przepraszam za marny komentarz, ale pierwszy dzień w pracy po urlopie był koszmarny, a jutrzejszy wcale nie zapowiada się lepiej...
Buziaki:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:15:51 22-08-11    Temat postu:

No teraz to mam ochotę cię udusić! Aleś namieszała, Martynko. Nie ładnie tak. Sara zauważyła, że zaczyna czuć coś do Tony'ego, który już się w niej zakochał. Nawet zapomniał o swoich starych powodach poślubienia Sary. A ona czuje się w jego towarzystwie... równie szczęśliwa jak z Gabriel'em. Dziewczyna ma teraz mętlik w głowie i mimo, że wraz z Tony'm tworzą ładną parą to nie jestem za ich związek.
Ale Gabriel mnie dziś zawiódł i jak tak dalej z nim pójdzie to niedługo będę kibicować ale Tony'emu. Użala się nad sobą zamiast walczyć o Sarę. I na dodatek pocałował siostrę Sary - Marisol. Zresztą po cóż ona go tak często odwiedza?? A on po jakiego grzyba pocałował właśnie Marisol? Tą Marisol, w której zakochał się jego przyjaciel, a nawet mu to wyznał. Skomplikowane.
No i nowa postać - kolejna nowa postać. Fatima może dużo namieszać w małżeństwie Tony'ego i Sary. Oj dużo.
Czekam na więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25778
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:39:53 23-08-11    Temat postu:



Odcinek 16

Y que solo espero que
Puedas reconocer y encontrarte un dia contigo misma...


Tomas przeciągnął się ziewając i podniósł się z łóżka starając się nie obudzić towarzyszki i zlokalizować spodnie. Leżały niedaleko krzesła, uśmiechnął się wkładając je na siebie i wspominając poprzednią noc. Wczorajszego wieczora spotkał, o dziwo, uroczego rudzielca z recepcji firmy Garcii. Dziewczyna była smutna, a co ważniejsze nie mogła sobie przypomnieć skąd go zna. Pocieszanie jej, a przy okazji również siebie, zakończyło się w jej mieszkaniu, a dokładniej w łóżku. Nie, żeby był załamany takim obrotem sprawy, jednak gdzieś z tyłu głowy coś, co większość ludzi nazywa sumieniem, nie dawało mu spokoju. Spojrzał na zegarek i złapał się za głowę, jednym susem znalazł się przy drzwiach. Rzucił Natalii ostatnie spojrzenie i wybiegł z budynku. W kwadrans był już pod drzwiami przyjaciela. Wszedł jak zwykle bez pukania i zastał kumpla przy kuchence gazowej, jak zwykle w pół ubranego.
- Hej. - Brunet skinął mu głową i wskazał na lodówkę, niemo pytając czy Tomas nie jest przypadkiem głodny. Oczywiście, że był, więc Gabriel wyciągnął jeszcze dziesięć jajek i wbił wszystkie na patelnie. - Ciesz się, że to ja a nie Marisol, bo pewnie zrobiłaby się czerwona jak burak albo jeszcze lepiej by zwiała. - Roześmiał się Tomas. Gabriel odwrócił spojrzenie i dokończył krojenie chleba. - Co jest?
- Co: co jest? - Odezwał się wreszcie Gabriel.
- Myślałem, że już Ci mowę odjęło.
- Jak widać nie.
- Coś ty taki nie w sosie? - Brunet postawił przed nim talerz z parującą jajecznicą i sam wziął się za jedzenie.
- Wydaje Ci się. - Po prostu nie jestem w stanie spojrzeć Ci w oczy, po tym co stało się między mną a Marisol, pomyślał Gabriel.
- Ok. - Rzucił Tomas marszcząc brwi, ale dał sobie spokój z dociekaniem, każdy może mieć gorszy dzień. - Więc jak wygląda nasz plan odzyskania dla ciebie Sary?
- Nic nie wymyśliłem, ale tak tego nie zostawię, możesz być pewien. - Na pewno, tylko co oprócz Sary cie gryzie?, zapytał sam siebie Tomas.
...............
Sara starała się opanować drżenie rąk, gdy razem z Tony'm po raz pierwszy jechała do swojego starego mieszkania odwiedzić mamę.
- Kochanie, spokojnie. Nie wiem dlaczego się denerwujesz. - Złapał jej dłoń i uniósł do ust nie spuszczając z oczu drogi.
- Nie wiem czy złapiecie kontakt z mamą, ona jest dosyć specyficzną osobą. - Powiedziała pierwszą rzecz jaka przyszła jej na myśl. Naprawdę, martwiła się tylko tym by nie napotkać na drodze Gabriela, bo nie umiałaby spojrzeć mu w oczy, tak jak teraz nie może patrzeć w lustro. - U mnie i Marisol tego może już tak nie widać, ale u mamy cygańskie wychowanie kładzie się na całym charakterze. Na pewno jest zła na siebie i na nas, że nie było jej na ślubie. - Dodała starając się uwiarygodnić wymówkę.
- Uśmiechnij się, na pewno nie będzie tak źle. - Sara obdarzyła go wymuszonym uśmiechem i spojrzała w okno wyłapując tylko w migającym krajobrazie długie blond włosy przechodzącej dziewczyny.
- Mamo! - Krzyknęła Sara otwierając drzwi na oścież i rzucając się w kierunku krzątającej się po kuchni kobiety.
- O, cześć słonko. Nie widziałaś po drodze Mari? Powinna już była wrócić. - Elisa Carmona mimo wieku nadal była piękną kobietą, ale Tony za nic nie mógł doszukać się podobieństwa między nią, a którąkolwiek z jej córek. Dopiero po sekundzie w zakamarkach pamięci odszukał informację, że obie dziewczynki były przecież adoptowane.
- Witam, nazywam się Tony Garcia i jestem mężem pani córki. - Kobieta przerzuciła na niego spojrzenie wielkich ciemnych oczu i wytarła dłonie o kuchenną ściereczkę zanim podała mu rękę. Sara gdyby mogła to zacisnęła by kciuki, żeby matka polubiła jej męża, ale na to się nie zanosiło.
- Więc pan jest moim zięciem. - Elisa spojrzała znacząco na córkę. - Za szybko, za szybko... - Zamruczała pod nosem i wróciła do przerwanego zajęcia, którym było krojenie pomidorów.
- Jak się czujesz mamo? - Dziewczyna dobrze wiedziała, że matka nie powie jej prawdy, ale jej okrojoną wersję, jednak mimo wszystko, to było nadal lepsze niż nic.
- Dobrze słonko. Teraz z ciebie to wielka pani, a nie moje słonko. - Kobieta uszczypnęła Sarę pieszczotliwie w policzek.
- Mamo... - Sara pokręciła głową i uśmiechnęła się z ulgą do Tony'ego. Pokiwała głową co oznaczało, że teściowa go akceptuje. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech i skinął na znak, że rozumie.
..........................
Marisol przebrnęła przez listę zakupów jak wręczyła jej matka i od godziny siedziała w salonie fryzjerskim zastanawiając się czy przez przypadek nie zrobiła strasznej głupoty wchodząc tutaj. Po wczorajszej nocy miała taki mętlik w głowie, że postawiła na drastyczną zmianę wyglądu, w końcu od wczoraj była inną osobą. Miała ochotę płakać na samo wspomnienie tego co zaszło między nią a Gabrielem. Sara była jej siostrą, na Boga! Nie rozumiała jak mogła ją tak haniebnie zdradzić. Fakt pozostawał faktem, wczoraj straciła dziewictwo z miłością życia jej siostry. Najgorsze było to, że zrobiła to z najzwyklejszej głupoty, bo inaczej nie była tego w stanie określić. Gabriel miał w miarę sensowne wytłumaczenie, był pijany, pijany i załamany, co tworzy kiepską mieszankę, ale ona nie miała żadnego wytłumaczenia. Dziwiła się samej sobie, że nadal może patrzeć w lustro, co robiła nieprzerwanie od godziny, jednak już nie poznawała tej dziewczyny, która weszła do salonu. Jej włosy miały barwę białego złota, co nadawało jej wygląd anioła, którym przecież nie była. Jedna samotna łza potoczyła jej się po policzku wywołując następne. Nie patrząc nawet na fryzjerkę wręczyła jej żądaną sumę i wybiegła na chodnik, wybierając najgorszy moment. Wpadła na uciekającego przed policją mężczyznę, który nie zważając na nic, odepchnął ją w stronę ulicy. Dziewczyna poczuła niesamowity ból, gdy jej głowa uderzyła o kant krawężnika. Oczy przysłoniła ciemność, a w uszach panował niedający się określić hałas. Straciła przytomność.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 15:11:40 13-07-13, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:54:13 23-08-11    Temat postu:

SZOK! Marisol straciła dziewictwo i to z Gabriel'em?! Teraz tym bardziej Sara nie wybaczy mu czegoś takiego! O czym on myślał?? Nawet niech się nie próbuje tłumaczyć tym, że był pijany i załamany? Jakież to wyjaśnienie. Jak dla mnie taki facet jest z góry skreślony. Straciłam całą sympatię do niego. Biedny Tomas, który nie jest niczego świadom.
Jak dla mnie Sara teraz powinna zostać z Tony'm, którego coraz bardziej lubię. Mimo, że mama Sary spoglądała na niego surowym okiem (jak to każda teściowa) to po czasie napewno go zaakceptuje i nie będzie tak źle.
I to co spotkało Marisol - okropne. Mimo, że popełniła błąd i byłam na nią zła początkowo to jednak jest mi jej trochę żal. Dziewczyna ma teraz okropne wyrzuty sumienia, katusze wręcz. I ten wypadek. Oby jej nic nie było. Wkońcu uderzenie w głowę różnie może się skończyć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:03:28 23-08-11    Temat postu:

No właśnie... co zrobi Sara jak się o wszystkim dowie? Ale Mari ma rację - Gabriel przynajmniej ma wytłumaczenie, poczuł się przez Sarę oszukany, wykorzystany, zdradzony. Ale Mari?? W życiu nie podejrzewałabym ją o coś takiego.
Kiedy będzie moje obiecane pół odcinka Fabiana?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 20, 21, 22  Następny
Strona 7 z 22

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin