Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Cielo y Sol
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:27:14 28-08-07    Temat postu:

CZĘŚĆ V. POŚWIĘCONA MIŁOŚĆ
Cielo uśmiechnęła się sama do siebie na wspomnienie wczorajszego dnia. Odbyło się wspaniale przyjęcie z okazji chrzcin jej córeczek. Cieszyła się, że w tym ważnym dniu był przy niej Diego Alejandro i cała rodzina. Rodzicami chrzestnymi, Ariadnity zostali Marisol i Carlos Miguel, natomiast Virginity, Marina i Javier.
Juan Diego zaprosił wszystkich znajomych. Dom wypełnił się śmiechem i radością.
- Przepraszam panienko Cielo – jej rozmyślania przerwało nadejście jednej z pokojówek – Pyta o panią jakaś kobieta.
- Kto? – zaciekawiła się Cielo – Nie wiem. Nie przedstawiła się. Powiedziała tylko, że ma do pani pilną sprawę.
- W porządku, zejdę do niej – Cielo ujrzała w salonie młodą, bardzo ładną dziewczynę, która na jej widok natychmiast wstała z miejsca – Jesteś Cielo, prawda?
- Tak – przytaknęła zdezorientowana. Nigdy wcześniej nie widziała tej dziewczyny.
- Brat wiele mi o tobie opowiadał – uśmiechnęła się serdecznie i natychmiast przypomniała sobie, że jeszcze się nie przedstawiła –Jestem Eliana, siostra Rodrigo Villareal.
- Siostra Rodrigo? – Roześmiała się Cielo – Oczywiście. Opowiadał mi o tobie. Powiedz mi, co u niego słychać? Wiem, że wrócił do miasta, ale nie miałam jeszcze okazji z nim porozmawiać.
- Przyszłam tu, bo chciałabym porozmawiać z tobą o moim bracie – wyjaśniła ze smutkiem w glosie.
- Przejdźmy do mojego pokoju – zaproponowała Cielo – Czy coś się stało z Rodrigo -
zapytała, mając złe przeczucia.
- Mój brat nie czul się ostatnio najlepiej.
- Wiem – przyznała – prosiłam go, by zrobił sobie badania, ale zapewniał, że wszystko w porządku.
- Niestety to nie prawda – w oczach Eliany pojawiły się łzy.
- Co mu jest? – Cielo miała okropne przeczucia, które potwierdziła siostra Rodrigo.
- To białaczka.
- Nie. To niemożliwe… - był jej przyjacielem, niemal bratem. Nie chciała nawet pomyśleć, że mogłaby go stracić – Wyleczą go, prawda? To taki dobry, szlachetny człowiek. Na pewno bardzo cierpi.
- Kompletnie się załamał. Nawet nie chce słyszeć o leczeniu.
- Jak to?
- Uważa, że Itak nie ma po co żyć, więc jeśli takie jest jego przeznaczenie, umrze bez walki – zaczęła głośno płakać. Cielo też płakała. Czuła, że brak jej tchu. Coś ściskało jej gardło – Jeśli nie podda się leczeniu, nie ma szans na przeżycie.
- Musimy go przekonać, żeby poddał się terapii…
- Właśnie po to, tutaj przyszłam – w oczach Eliany błysnęła iskierka nadziei – Tylko ty, możesz mu pomóc.
- Ja? – zapytała zaskoczona – W jaki sposób?
- Mój brat cię kocha. Jestem pewna, że jeśli tylko dasz mu nadzieję na wspólną przyszłość, mój brat zgodzi się walczyć o życie.
- Ale ja kocham innego…Nie umiałabym…..
- Wiem, że nie odwzajemniasz uczuć Rodrigo i nie mam prawa cię o nic prosić, ale dla mojego brata zrobiłabym wszystko….
- Myślisz, że zgodzi się na leczenie?
- Jestem tego pewna. On tak bardzo cię kocha. Cały czas mówi tylko o tobie. Nie chcę na ciebie naciskać. Przemyśl to na spokojnie. Wierzę, że podejmiesz słuszną decyzję. Do zobaczenia Cielo – wyszła, pozostawiając ją roztrzęsioną. Co ma teraz zrobić? Poświęcić miłość swojego życia w imię przyjaźni? Rodrigo tak bardzo jej pomógł. Wspierał i pocieszał w najtrudniejszych momentach. Gdyby nie on, nie udałoby im się tak szybko odnaleźć Marisol. Tak wiele mu zawdzięczała a teraz to on jej potrzebował…..
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:23:53 29-08-07    Temat postu:

odc. 75

- Córeńko, co ci jest? Kochanie…Obserwuję cię od kilku godzin i widzę, że coś cię trapi. Jeszcze wczoraj promieniałaś szczęściem u boku Diego Alejandro a dzisiaj jesteś taka przygnębiona. Co się dzieje skarbie – Ariadna przyglądała jej się z troską. Była przekonana, że stało się coś niedobrego. Cielo dłuższy czas nic nie mówiła, a potem ze szlochem wpadła w jej ramiona.
- Co ci jest? – Ariadna głaskała ją po włosach i tuliła jak małe dziecko. Jednocześnie była przerażona stanem córki – Proszę, powiedz jak mogę ci pomóc?
- Mamo – Cielo szlochała coraz mocniej – Nie wiem co robić…On umiera….
- Kto? – Ariadna czuła jak zamiera jej serce – O kim mówisz? Czy coś się stało Diego Alejandro a może chodzi o twojego ojca?! – była przerażona na samą myśl, że coś mogłoby się stać któremuś z nich.
- Nie. To Rodrigo….
- Rodrigo? Co mu jest?
- Jest chory, to białaczka….
- Skąd o tym wiesz? – zdziwiła się – Powiedział ci o tym?
- Nie. Wiem o tym od jego siostry. Eliana była tu rano i opowiedziała o wszystkim.
- Biedny chłopak – Ariadna bardzo martwiła się jego losem – Czy da się coś zrobić?
- To jest właśnie najgorsze. Rodrigo nie chce poddać się terapii, która mogłaby uratować mu życie.
- Dlaczego?
- Twierdzi, że jego życie nie ma sensu. Nie chce żyć, skoro kobieta, którą kocha, nie odwzajemnia jego uczuć.
- To ty jesteś tą kobietą – teraz doskonale rozumiała przerażenie i smutek córki.
- Eliana uważa, że tylko ja mogę przywrócić jej bratu sens życia. Miałabym udawać, że odwzajemniam jego uczucia.
- To niemożliwe – Ariadna mocno przytuliła do siebie córkę. Obie płakały nad losem Rodrigo i z własnej bezradności – Nie mają prawa tego od ciebie wymagać! Nie teraz, kiedy jesteś szczęśliwa u boku mężczyzny, którego kochasz. Nie pozwolę, byś zmarnowała sobie życie i poświeciła własne szczęście, tak jak ja to zrobiłam.
- Oni niczego ode mnie nie wymagają. To ma być moja decyzja. Muszę zrobić to, co podpowiada mi serce i sumienie. Mamo…tak bardzo kocham Diego Alejandro…ale nie umiałabym żyć spokojnie, wiedząc że nie zrobiłam wystarczająco dużo, aby uratować życie najlepszego przyjaciela. Rodrigo zawsze mnie wspierał, był dla nas taki dobry.
- Nie wiem skarbie – Ariadna czuła się bezradna – Chciałabym….Powinnam ci dobrze doradzić, ale naprawdę nie potrafię. Kocham cię ponad życie i pragnę tylko tego, byś była szczęśliwa, ale znam cię i chyba wiem jak postąpisz.
- Sama też byś tak postąpiła – Cielo uśmiechnęła się do niej smutno. Ariadna niechętnie przytaknęła.
- Marzyłam tylko o tym byś była szczęśliwa.
- Nie zawsze mamy to, o czym marzymy. Mam do ciebie prośbę mamo.
- O co chodzi?
- Zaopiekujesz się dziewczynkami? Ja pójdę porozmawiać z Rodrigo. Zobaczę, co da się zrobić.
- Naturalnie. Idź i nie martw się o dzieci. Zajmę się nimi.
- Cielo wsiadała właśnie do samochodu, kiedy nadjechał Diego Alejandro – Dokąd się wybierasz najdroższa?
- Muszę coś załatwić. Przepraszam cię, ale bardzo się śpieszę – była dla niego dość chłodna, co trochę go zaniepokoiło.
- Czy coś się stało?
- To ciebie nie dotyczy. Porozmawiamy, kiedy wrócę – odjechała, zostawiając go zdezorientowanego. Chciała jak najszybciej porozmawiać z Rodrigo. Miała nadzieję, że uda jej się go przekonać do podjęcia leczenia. Nie chciała rezygnować ze szczęścia u boku Diego Alejandro. Jednak, jeśli nie będzie innego wyjścia, poświęci się, by ratować przyjaciela.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:58:25 30-08-07    Temat postu:

odc. 76

Dom w którym mieszkał Rodrigo nie był tak wspaniały jak dom rodziny de Alvarado ale i tak był ogromny i bardzo ładny. Gdy tylko Cielo wcisnęła dzwonek, otworzyła jej służąca i zaprosiła gościa do środka.
- Cielo! – Eliana, która najwyraźniej właśnie zamierzała gdzieś wyjść, ucieszyła się na jej widok.
- Witaj Eliano, przyszłam porozmawiać z twoim bratem.
- Jest na górze. Zaprowadzę cię do niego – siostra Rodrigo była młodą sympatyczną dziewczyną. Cielo była pewna, że bardzo ją polubi – To tutaj. To pokój mojego brata. Powiem mu, że przyszłaś – zapukała do drzwi i nie czekając na odpowiedź weszła do środka – Braciszku mam dla ciebie niespodziankę. Zobacz, kto do ciebie przyszedł.
- Witaj Rodrigo – Cielo weszła do środka i ujrzała przyjaciela, czytającego jakąś książkę. Od razu rzuciło jej się w oczy, że bardzo schudł i pobladł.
- Cielo? – zapytał jakby niepewny czy dobrze widzi.
- Dowiedziałam się, że jesteś w mieście i postanowiłam cię odwiedzić.
- Zostawiam was samych. Na pewno macie sobie dużo do powiedzenia – Eliana wyszła z pokoju.
- Masz wspaniałą siostrę – uśmiechnęła się Cielo – Bardzo cię kocha.
- To ona nakłoniła cię, abyś tu przyszła, prawda? – był o tym przekonany.
- Dlaczego tak sądzisz? – nie udało jej się ukryć zmieszania.
- Znam ją i ciebie. Lepiej niż mogłabyś przypuszczać – spoglądał na nią przenikliwym wzrokiem. Nie była pewna jak się zachować, co powiedzieć. Nastała długa chwila milczenia, którą przerwał Rodrigo – A więc moja siostra wbrew mojej woli opowiedziała ci o wszystkim, a ty szlachetna Cielo, przyszłaś tu, litować się nad umierającym.
- Nie mów tak. Nie przyszłam tu, aby się nad tobą użalać i nie życzę sobie abyś mówił do mnie w taki sposób. Owszem Eliana opowiedziała mi o wszystkim. Zrobiła to, bo się o ciebie martwi, tak samo jak ja. Przyszłam tu, aby wesprzeć przyjaciela, który tego potrzebuje.
- Niczego już nie potrzebuję – odparł oschle – Chcę tylko być sam. Pozwólcie mi umrzeć w spokoju!
- Mylisz się, jeśli myślisz, że pozwolę ci odejść! Zbyt wiele dla mnie znaczysz.
- Dla ciebie? – roześmiał się – Odkąd wróciłaś do miasta, zupełnie o mnie zapomniałaś.
- Nie mów tak – spojrzała na niego błagalnie – Wiesz, że mam kłopoty. Moja rodzina tak wiele przeszła. Wciąż musi walczyć o szczęście i sprawiedliwość. To, że się z tobą nie kontaktowałam, nie oznacza jednak, że o tobie nie myślałam. Wprost przeciwnie. Jesteś dla mnie bardzo ważny.
- Nie na tyle, byś zgodziła się dzielić ze mną życie, by odwzajemnić moje uczucia – w jego głosie, słyszała niesprawiedliwy żal. W normalnych okolicznościach zwróciłaby mu na to uwagę, ale teraz musiała postąpić inaczej – A jeśli ci powiem, że się mylisz?
- Nie rozumiem….
- Co zrobisz jeśli wyznam ci, że przemyślałam wszystko i doszłam do wniosku, że miałeś rację, że zgadzam się zostać twoją żoną….
- Cielo?
- Razem byłoby nam łatwiej zmagać się z przeciwnościami losu. Jestem pewna, że w końcu odwzajemniłabym twoje uczucia.
- Mówisz tak, bo litujesz się nade mną. I wiedz, że wcale mi się to nie podoba…Nie pozwolę byś zgodziła się zostać moją żoną, tylko dlatego, że ci mnie żal.
- Znasz mnie chyba na tyle dobrze, że wiesz iż nie umiałabym cię tak oszukiwać.
- Znam cię i wiem, że byłabyś zdolna do największego poświęcenia, gdyby zaistniała taka konieczność. Chcesz zgodzić się zostać moją żoną, by umilić mi ostatnie chwile życia? Nigdy się na to nie zgodzę. Nie chciałbym się cieszyć, żyjąc iluzją.
- Nie powiedziałam, że chcę zostać twoją żoną teraz – zaskoczyła go – Zgodzę się zostać twoją żoną, dopiero gdy wyzdrowiejesz. Udowodnij mi, że naprawdę mnie kochasz i poddaj się leczeniu. Daj szansę sobie a wtedy ja dam szansę nam….
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:28:17 31-08-07    Temat postu:

odc. 77

Po powrocie do domu, Cielo długo opowiadała matce i siostrze o rozmowie z Rodrigo.
- Więc zgodził się na twoje warunki? – Marisol nie wiedziała, co o tym sądzić.
- Tak w końcu obiecał, że podda się leczeniu. Obiecał, że udowodni jak wiele dla niego znaczę.
- Ale co będzie z tobą? – Ariadna bardzo niepokoiła się losem córki – Co z twoimi planami i marzeniami? Chcesz poświęcić własne życie, ale czy pomyślałaś o swoich córeczkach? One potrzebują ojca, a Diego Alejandro je uwielbia. Czy masz prawo niszczyć ich szczęście?
- Teraz najważniejsze jest ocalić życie Rodrigo. Jeśli chodzi o moje córeczki, to nie będę im odbierać ojca. Postaram się, by mieli ze sobą jak najlepszy kontakt.
- Myślisz, że Diego Alejandro pogodzi się z twoją decyzją? – zastanawiała się Marisol – Na pewno będzie o ciebie wałczył. Gotowy wyjawić Rodrigo, jak bardzo się dla niego poświęcasz.
- Dlatego chcę was o coś poprosić – Marisol spojrzała na nią błagalnie – Nie chcę by ktokolwiek poza naszą trójką poznał prawdę. Nie wolno wam nikomu powiedzieć o chorobie Rodrigo. Ani ojciec, ani Carlos Miguel a już szczególnie Diego Alejandro, nie mogą poznać prawdy. Przyrzeknijcie mi to – nie miały innego wyjścia, jak tylko obiecać milczenie, choć nie były przekonane, co do słuszności tej decyzji.
***
Cielo siedziała w swoim pokoju, przygotowując się na bardzo trudną rozmowę, jaką zamierzała przeprowadzić z Diego Alejandro. Powinien już wrócić z pracy, czekała więc w napięciu, aż zapuka do jej drzwi. Usłyszawszy pukanie, podskoczyła lekko ze zdenerwowania a następnie, niemal bezgłośnie poprosiła, by wszedł.
- Cześć kochanie. Powiedzieli mi, że jesteś w swoim pokoju. Czy źle się czujesz?-
chciał pocałować ją w policzek, ale odsunęła się gwałtownie.
- Co się dzieje? – zapytał skonsternowany – Czy jesteś na mnie zła?
- Nie. Po prostu nie życzę sobie, żebyś mnie całował, albo nazywał swoim kochaniem.
- Cielo, o co chodzi? – coraz bardziej się niepokoił.
- Wkrótce wychodzę za mąż i….
- Rozumiem – przerwał jej rozbawiony – Wystraszyłaś mnie. Myślałem, że naprawdę jesteś na mnie zła. Niech zgadnę…Pewnie wróciła Fabiola? Teraz będę mógł się z nią rozwieść i poślubić kobietę mojego życia. Gdzie ona się podziewała tyle czasu? Nic jej nie jest?
- Niestety, wciąż nic nie wiadomo o twojej żonie.
- Więc o co chodzi? Wiesz przecież, że nie możemy się pobrać, dopóki nie wróci Fabiola.
- Wiem, ale nie zamierzam poślubić ciebie.
- Cielo, proszę cię, przestań żartować i wytłumacz mi o co chodzi – na jego twarzy malował się niepokój. I chociaż tego nie chciała, Cielo musiała go zranić.
- Wychodzę za mąż za Rodrigo. Jedynego mężczyznę, którego tak naprawdę kocham. To on pozwolił mi zapomnieć o tobie. Ukoił ból, jaki odczuwałam, po tym jak mnie zraniłeś i spowodował, że o tobie zapomniałam.
- Dzięki niemu poznałam, co to prawdziwa miłość i zaufanie. Wróciłam do domu, by dać ci nauczkę, za upokorzenia, jakich doznałam przez ciebie. Chcę byś poczuł się upokorzony i zdradzony tak jak ja.
- Cielo?! To nie może być prawd. To jakiś koszmar…..- wciąż nie wierzył w to, co usłyszał. Jestem ojcem twoich córek, kochasz mnie tak jak ja ciebie.
- Kochałam cię, ale ty zabiłeś tę miłość. Nasze córki, to jedyne, co nas ze sobą łączy. Nigdy ci nie wybaczę, że nie było cię przy mnie, wtedy gdy nosiłam je pod sercem. Nie wybaczę, że pocieszyłeś się Fabiolą, gdy tylko zniknęłam z horyzontu.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:38:09 01-09-07    Temat postu:

Heh wiem, ze Cielo jest teraz wkurzajaca, ale postarajcie sie to zniesc:))

odc. 78

Dni płynęły tak wolno, odkąd w domu rodziny de Alvarado, znowu zagościł smutek i niepokój. Cielo i Diego Alejandro mieszkali pod jednym dachem, unikając się jak ognia. Diego Alejandro całymi dniami przesiadywał w pracy. Ariadna i Marisol zamartwiały się o Cielo, a reszta rodziny nie świadoma tego, co się stało, zastanawiała się, co między nimi zaszło. Dla Cielo jedyną pociechą były jej córki, wsparcie, na jakie mogła liczyć ze strony rodziny i świadomość, że Rodrigo poddaje się leczeniu. Bardzo się o niego martwiła. Był właśnie w trakcie chemioterapii i choć czuł się okropnie, lekarze byli jak najlepszej myśli.
Ivana była przerażona. Teraz nie tylko martwiła się zniknięciem Fabioli, ale także anonimami, które od jakiegoś czasu otrzymywała. W ostatnim nadawca zażądał, by przyznała się do swoich grzechów, a odzyska córkę. W innym zasugerował, że Fabiola jest ofiarą win swojej matki. Twierdził, że ma dowody, które mogłyby ją skompromitować. Najgorsze dla niej, było to, że nie mogła z nikim podzielić się swoimi obawami. Bała się, że może zostać zdemaskowana. Podejrzewała, że za tymi listami może stać Ariadna, bądź któraś z jej córek, ale niczego nie mogła im udowodnić. Czuła, że traci grunt pod nogami i pierwszy raz w życiu nie wiedziała, co robić. Gdyby chociaż odezwał się Julio….
***
Cielo, energicznie pchając wózek z bliźniaczkami, przemierzała meksykańskie ulice. Chętnie spoglądała na kolorowe wystawy sklepowe. Jej myśli błądziły raczej w stronę Diego Alejandro, o którym mimo usilnych starań nie umiała zapomnieć. Wspominała, jacy byli szczęśliwi, planując wspólną przyszłość.
- Cielo? – usłyszała znajomy głos i uniosła głowę z niedowierzaniem.
- To ty? Melissa! – rzuciła się w ramiona przyjaciółki – Co ty tutaj robisz? Myślałam, że jesteś w miasteczku…
- Razem z mamą przeniosłam się do stolicy. Znalazłam tu pracę w szpitalu miejskim.
- Jak to? – zdziwiła się Cielo – byłaś tam taka szczęśliwa. Myślałam, że uwielbiałaś tamtą pracę…
- Tak było - przyznała Melissa – Do czasu gdy wydarzyła się ta straszna tragedia.
- Co się stało? – dopiero teraz zauważyła, że przyjaciółka bardzo się zmieniła. Zawsze była zgrabna, ale teraz mocno schudła. Była blada a w jej oczach dostrzegła smutek i zmęczenie – Czy coś ci jest? Jesteś chora?
- Nie, nic mi nie jest. Chodzi o Mauricia.
- Rozumiem. Przyjechaliście tu, aby oderwać go, od jego kolegów – doskonale pamiętała w jakim towarzystwie całymi dniami przebywał Mauricio.
- Nie – do oczu Melissy napłynęły łzy – Powinnam była to zrobić, ale zawiodłam. Nie umiałam ochronić własnego brata. Mauricio nie żyje.
- To niemożliwe – wyszeptała Cielo i przytuliła mocno przyjaciółkę – Jak to się stało?
- Znaleźli go martwego na ulicy. Przedawkował narkotyki.
- To niemożliwe – powtórzyła Cielo – Mauricio brał?
- Nie miałam o tym pojęcia – przyznała Melissa.
- To straszne. Wyobrażam sobie jak cierpi twoja matka.
- Nie da się tego opisać. Właśnie ze względu na nią, postanowiłam wyjechać z miasteczka i przyjechać tutaj. Tam wszystko przypominało jej o Mauricio. – Cielo, słuchając przyjaciółki, czuła się strasznie. Jakich słów można użyć by ją pocieszyć? Jak wytłumaczyć sobie, taką głupią i bezsensowną śmierć młodego człowieka, który dopiero wkraczał w życie? Nachyliła się nad wózkiem, by włożyć smoczek Virginii, która właśnie zaczęła płakać.
- Co się dzieje maleńka? – Melissa uśmiechnęła się do dziewczynek. – Jesteście takie śliczne. Urosłyście odkąd was ostatnio widziałam. A co u ciebie Cielo? Czy coś się zmieniło? Pogodziłaś się z ich ojcem?
- Za kilka miesięcy wychodzę za mąż.
- Naprawdę? – ucieszyła się Melissa – Więc się pogodziliście!!
- Wychodzę za mąż za Rodrigo.
- Za Rodrigo? – Melissa starała się ukryć rozczarowanie. Chociaż dawno już straciła nadzieję na to, że Rodrigo odwzajemni jej uczucie, wciąż nie umiała o nim zapomnieć – Myślałam, że nic do niego nie czujesz.
- Melisso…- Cielo opowiedziała jej o tym, co skłoniło ją do podjęcia takiej decyzji.
- To niemożliwe…- wyszeptała Melissa, wysłuchawszy całej historii.
- To okropne, ale tak to wygląda.
- Rodrigo nie może umrzeć. To taki dobry i szlachetny człowiek.
- Wyzdrowieje – zapewniła ją Cielo – Nie pozwolimy mu umrzeć.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:14:15 02-09-07    Temat postu:

odc. 79

Kiedy około szóstej, Cielo wróciła z dziećmi do domu, zastała siedzącą samotnie w salonie Marisol.
- Cześć siostrzyczko – ucieszyła się na jej widok - Długo cię nie było.
- Odwiedziłam Rodrigo. Wiesz, idąc do jego domu, spotkałam Melissę.
- Melissę? – zapytała zaskoczona. Cielo opowiedziała o tym, co przydarzyło się Mauricio, a następnie o tym jak wspólnie wybrali się do Rodrigo.
- Czy powiedziałaś Melisie, dlaczego zdecydowałaś się poślubić Rodrigo?
- Tak. Opowiedziałam jej o wszystkim.
- I co ona na to?
- Podobnie jak ty i mama uważa, że nie powinnam poślubiać mężczyzny, którego nie kocham.
- Ma rację – westchnęła Marisol – Jak będziesz mogła z nim żyć, skoro wciąż kochasz innego.
- Nie mogę złamać obietnicy złożonej choremu przyjacielowi. A co, jeśli przerwie leczenie? – za bardzo się tego bała.
- Cielo zrozum, on tobą manipuluje. Szantażuje cię swoją chorobą!
- Więc nie wychodzisz za mąż z miłości! – dopiero teraz obie siostry zorientowały się, że nie są same.
- Diego Alejandro, jak długo tu jesteś? – Cielo była zdezorientowana.
- Na tyle długo, by zorientować się, dlaczego tak naprawdę mnie zostawiłaś. Wcale nie chodziło o żadną zemstę. Ty wciąż mnie kochasz, tak jak ja ciebie.
- Przepraszam, zostawię was samych. Na pewno macie sobie wiele do powiedzenia – Marisol miała wyrzuty, że sprowokowała tę rozmowę. To przez nią, Diego Alejandro wbrew woli Cielo, poznał prawdę – Przepraszam Cielo, nie chciałam…
- W porządku Marisol, to nie twoja wina – nie miała do niej żalu. Powinny być ostrożniejsze.
- Dlaczego skłamałaś? – zapytał Diego Alejandro gdy tylko zostali sami – Tak bardzo mnie zraniłaś….
- Nie miałam innego wyjścia. Musiałam tak postąpić.
- Na co on jest chory?
- To białaczka. Teraz, kiedy poddał się leczeniu jest lepiej, ale wciąż istnieje ryzyko…..
- To niesprawiedliwe! – czuł się pokrzywdzony – Byliśmy tacy szczęśliwi, mieliśmy takie wspaniale plany. Cielo, nasze dziewczynki potrzebują obojga rodziców.
- Wiem, wiem…Przyrzekam ci, że nigdy nie będę utrudniać wam kontaktów. Będziesz mógł je odwiedzać, tak często, jak tylko zechcesz.
- Dlaczego pozwalasz mu na to, żeby cię szantażował? Nie może cię zmuszać do małżeństwa, tylko dlatego, że jest chory.
On mnie nie szantażuje. Sama dokonałam takiego wyboru. Do niczego mnie nie zmuszał.
- Poświeciłaś dla niego nasze szczęście – spojrzał na nią z wyrzutem.
- Nie jestem pewna czy mieliśmy szansę na szczęście – wyznała szczerze – Kocham cię jak nikogo na tym świecie, ale przekonałam się, że samo uczucie nie wystarczy, aby stworzyć szczęśliwy związek. Przyznaj sam, że zawsze coś stawało nam na drodze. Albo nie ufaliśmy sobie, tak jak powinniśmy albo napotykały nas inne przeszkody. Nie zapominaj, że wciąż masz żonę.
- Proszę cię Cielo, tyle razy już o tym rozmawialiśmy. Błagam cię, przynajmniej przemyśl raz jeszcze wszystko.
- Nie mam już czego przemyśleć. Podjęłam decyzję i nie zamierzam jej zmieniać.
- Cielo….
- Przepraszam, muszę iść na górę. Czas wykąpać dziewczynki.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:33:09 03-09-07    Temat postu:

odc. 80

Ivana miała świadomość, że dłużej nie wytrzyma tego napięcia. Dawno już straciła kontrolę nad tym, co działo się w jej domu. Córki Ariadny całkowicie go zdominowały. Nawet Javier i jego żona stali po ich stronie. Wyraźnie czuła, że coś zmieniło się w jej stosunkach z synem. Był dla niej chłodny, prawie się do niej nie odzywał.
Nie mogła sobie znaleźć miejsca. Chodziła nerwowo po całym domu. W salonie natknęła się na Marię del Cielo. Siedziała tam z córkami i narzeczonym. Ivana pamiętała, że to dziś w trakcie uroczystej kolacji młodzi zamierzają ustalić datę swojego ślubu. Ivana, nie mając ochoty na rozmowę z nimi, wycofała się z salonu i ruszyła korytarzem. Zauważyła, że Ariadna i Juan Diego wchodzą do jego gabinetu.
Przeklęta Ariadna – pomyślała Ivana – Nie odbierze mi tego, na co pracowałam tyle lat – Stanęła pod drzwiami i zaczęła nadsłuchiwać.
- O co chodzi Ariadno? Co takiego ważnego chcesz mi powiedzieć? – Juan Diego był bardzo zaintrygowany.
- Musimy poważnie porozmawiać. Długo rozmawiałam z dziewczynkami i postanowiłyśmy, że nadszedł najwyższy czas, abyś poznał całą prawdę.
- Jaką prawdę?
- Okrutną prawdę, która bardzo zmieni twoje życie.
Zszokowany Juan Diego słuchał o tym jak Ivana przyczyniła się do rozpadu ich małżeństwa, jak z pomocą Julio przetrzymywała Marisol w szpitalu psychiatrycznym. Wreszcie dowiedział się, co przydarzyło się Fabioli.
- Nie mogę w to uwierzyć – łzy strumieniem spływały mu po twarzy – Fabiola nie żyje…To nie może być prawda…
- Przykro mi Juanie Diego – Ariadna przytuliła go do siebie.
- Nie mogę uwierzyć, że chciała zabić Cielo. I ty o mało nie straciłaś przez nią życia. Byłaś gotowa oddać życie za naszą córkę. Osłoniłaś ją własnym ciałem – Był jej za to ogromnie wdzięczny, chociaż na samą myśl, że sama mogła zginąć, czuł jak pęka mu serce. Tak mocno ją kochał. Nie zniósłby gdyby coś stało się jej albo ich córkom.
- Naprawdę mi przykro z powodu Fabioli – wyznała – Wolałabym, aby to wszystko potoczyło się inaczej.
- Nie była moją córką, ale zawsze ją tak traktowałem. Kochałem ją i wiele bym oddał za to, by nie straciła swego życia tak młodo i bezsensownie. Nie rozumiem jak mogła próbować zabić Cielo?
- To wina Ivany. To ona zaszczepiła w niej nienawiść.
- Dlaczego o niczym mi nie powiedziałyście? Gdybym wiedział! Ta kobieta ciągle mieszka pod moim dachem!
- Posłuchaj – Ariadna starała się go, chociaż trochę uspokoić – Mówimy ci o tym teraz, bowiem wczoraj aresztowano Julio Ramireza.
- Tego „lekarza”?
- Tak. Zgodził się współpracować z policją. Na pewno lada moment aresztują Ivanę. Proszę cię, abyś do tego czasu nic nie robił.
Ivana nie podsłuchiwała dłużej pod drzwiami. Nie wiedziała, co robić. Była pewna tylko jednego. Musi stąd uciekać, zanim złapie ją policja. Poza tym Ariadna kłamie. Fabiola nie mogła umrzeć! Po porostu nie mogła. Biegła korytarzem do swojego pokoju, pośpiesznie spakowała trochę rzeczy. Zabrała coś do ubrania, pieniądze i biżuterię. Musiała się śpieszyć, aby nikt jej nie zobaczył. Przechodziła właśnie obok pokoju dziecinnego, gdy usłyszała płacz dziecka. To Fabiola! Była tego pewna. Chcieli ją oszukać, mówiąc, że jej córka nie żyje, ale ona tu jest. Przecież ją słyszy. Cicho maleńka. Mamusia jest tutaj przy tobie. Nic ci nie będzie. Nie bój się zajmę się tobą. Teraz musimy stąd uciekać, bo ta podła Ariadna, chce mi ciebie zabrać – Ivana wyciągnęła z łóżeczka małą Ariadnitę i razem z nią pobiegła do samochodu – Cicho maleńka – powtarzała - Musimy uciec jak najdalej stąd, aby nikt nas nie znalazł.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:29:16 04-09-07    Temat postu:

odc. 81

Cielo jak burza wpadła do pokoju Ariadny – Mamo, czy zabrałaś Ariadnitę? – w jej oczach czaiło się przerażenie, miała okropne przeczucie.
- Nie – odparła zdziwiona – Rozmawiałam z twoim ojcem w jego gabinecie, tak jak się umawialiśmy. Dopiero wróciłam.
- Gdzie ona może być – Cielo była przerażona – Położyłam ją w łóżeczku razem z Virginity. Poszłam po mleko, a gdy wróciłam, już jej nie było.
- Trzeba zapytać Marinę.
- Już to zrobiłam. Nic nie wie.
- Chodźmy zapytać służbę. Może któraś z dziewczyn zajęła się małą – zbiegły pośpiesznie na dół.
- Widziałam jak pani Ivana niosła ją na rękach – wyjaśniła jedna z pracownic – Trochę mnie to zdziwiło, bo niosła ze sobą walizkę a mała bardzo płakała.
- Ivana zabrała moją córkę! – Cielo wiedziała, że to nie wróży nic dobrego.
- Spokojnie kochanie – równie podenerwowana Ariadna przytuliła córkę i chciała ją uspokoić – Nie martw się. Na pewno zaraz znowu przytulisz swoją córeczkę.
- Co się dzieje? – Juan Diego, który zszedł na dół z Rodrigo, od razu zauważył, że coś jest nie w porządku – Czy coś się stało? Cielo? Dlaczego płaczesz?
- Tatusiu, Ivana zabrała gdzieś Ariadnitę. Jestem pewna, że ją porwała……
***
Diego Alejandro zjawił się w domu zaraz po telefonie Juana Diego – Co się stało? Gdzie jest moja córeczka? – był blady i przerażony.
- Porwała ją! – zrozpaczona Cielo wpadła w jego ramiona – Porwała nasze maleństwo. Ivana gdzieś ją zabrała.
- Ona się odnajdzie, Cielo. Zobaczysz, że wkrótce do nas wróci – przekonywał nie tylko zapłakaną Cielo ale i siebie.
Ariadna przytuliła do siebie Marię del Sol i spojrzała w oczy Juana Diego – To niesprawiedliwe – szeptała – Nie wystarczy, że my cierpieliśmy, kiedy zabrano nam Cielo? Czy ona naprawdę musi przeżywać ten sam koszmar? Oddałabym wszystko, by jej tego oszczędzić…
- Wszystko będzie dobrze – Juan Diego objął ją i Marisol – Powiadomiliśmy już policję. Wynająłem detektywa. Znajdą ją. Muszą ją znaleźć.
- A jeśli będzie tak samo, jak było ze mną – Cielo wypowiedziała głośno to, czego wszyscy najbardziej się bali – Jeśli jej nie odzyskamy albo jeśli Ivana jej coś zrobi. Ona jest zdolna do wszystkiego…
- Spokojnie – Diego Alejandro przytulił ją jeszcze mocniej – Nawet tak nie myśl.
Rodrigo nie wiedział co robić. Rozumiał rozpacz Cielo, ale jednocześnie bolało go, że jego przyszła żona w najtrudniejszej dla niej chwili, nie szuka wsparcia w nim ale w Diego Alejandro. Zrozumiał, że tak może być już zawsze. Ich dzieci, stworzyły między nimi nierozerwalną więź. Jest jeszcze uczucie silniejsze niż cokolwiek na świecie, ale o tym Rodrigo wolał nie myśleć.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 21:06:25 04-09-07    Temat postu:

Ehhh, wredna Ivana! Głupia wariatka porwała dziecko Cielo! Mam nadzieje, ze Rodrigo zrozumie, iż Cielo woli Diego Alejandra, a jego nie kocha...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:42:58 05-09-07    Temat postu:

odc. 82

Tej nocy w domu rodziny de Alvarado nikt nie spał. Wszyscy czekali na jakąkolwiek wiadomość o małej Ariadnie. Około godziny dziesiątej rano, Javier poderwał się z miejsca – Nie mogę tak bezczynnie siedzieć. Jadę ich szukać – zadecydował. Chociaż nikt go o nic nie winił, on sam czuł się okropnie. Tak bardzo wstydził się za matkę.
- Dokąd chcesz jechać synu? – Juan Diego doskonale go rozumiał – To takie wielkie miasto. Gdzie chcesz ich szukać? Policja….
- Wszędzie. Przetrząsnę każdy zakamarek tego miasta. Gdzieś muszą być.
- Masz rację – przyznał Diego Alejandro – Nie możemy czekać aż policja trafi na jakiś ślad. Sami zaczniemy działać. Jadę z tobą.
- Ja też pojadę – Cielo poderwała się z miejsca.
- Nie Cielo – zaprotestował Diego Alejandro – Lepiej będzie, jeśli zostaniesz w domu. Nie zapominaj o Virginii. Ona też cię potrzebuje.
- Cały czas o niej myślę, ale nic się przecież nie stanie, jeśli pojadę poszukać jej siostry. Mamo, zajmiesz się moją córeczką, prawda?
- Oczywiście.
- Kochanie, mimo wszystko, lepiej będzie jeśli zostaniesz w domu – przekonywał Juan Diego. Ja pojadę szukać mojej wnuczki.
- Ja też przyłączę się do poszukiwań – zaoferował się Carlos Miguel.
- Świetnie. Diego Alejandro pojedzie z Javierem a ja z Carlosem Miguelem – ustalił Juan Diego.
- Ja pojadę na komisariat. Porozmawiam z ojcem i dowiem się czy wiadomo coś nowego – stwierdził Rodrigo.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:44:22 05-09-07    Temat postu:

odc. 83

Diego Alejandro i Javier jeździli samochodem przeszło trzy godziny, ale nie trafili na żaden, nawet najmniejszy ślad.
- Wciąż nie rozumiem dlaczego Ivana porwała moją córeczkę – wyznał Diego Alejandro.
- Nie znasz mojej matki – ze smutkiem stwierdził Javier – Najwyższy czas abyś poznał całą prawdę o niej i o mojej siostrze – zdecydował się wyznać wszystko, co ukrywali przez ostatnie tygodnie. Doszedł do wniosku, że błędem było zatajenie prawdy. Gdyby od razu opowiedzieli o wszystkich występkach jego matki, nie doszłoby do tej tragedii.
- Czy zdajesz sobie sprawę z tego, co mi mówisz? – Diego Alejandro długo nie mógł dojść do siebie, po tym co usłyszał.
- Przykro mi, ale to prawda. Nie masz pojęcia jak mi wstyd.
- Nigdy nie przepadałem za twoją matką, ale do głowy by mi nie przyszło, że mogłaby posunąć się do czegoś takiego. W dodatku Fabiola….Jak mogliście zataić przede mną, że nie żyje? Przecież była moją żoną……Dlaczego Cielo…
- Postawiliśmy ją przed faktem dokonanym. To ja namówiłem Carlosa Miguela byśmy zataili prawdę o Fabioli. Chciałem zemsty. Musiałem poznać prawdę o śmierci mojego ojca. Cały ten czas chciałem sprowokować matkę, by wyznała prawdę. Nie jestem dumny z tego co robiłem, ale wtedy wydawało mi się to jedynym wyjściem. Ustaliliśmy, że nie zdradzimy wam prawdy, dopóki Julio się nie odnajdzie. Żadne z nas nie było zadowolone z tego, że okłamujemy najbliższych ale naprawdę nie było naszym celem was skrzywdzić. Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumiesz i może uda ci się mi wybaczyć.
- Nie mam ci czego wybaczać. Zawsze traktowałem cię jak brata i wiem, że nigdy umyślnie byś mnie nie skrzywdził. Jesteś tak różny od matki i siostry. Nie mogę uwierzyć, że Fabiola chciała zabić Cielo. W głowie mi się nie mieści, że to Ivana rozdzieliła Ariadnę i Juana Diego, że była w stanie wyrządzić taką krzywdę Marisol…
- Jestem przekonany, że to ona przyczyniła się do śmierci mojego ojca i porwania malej Cielo.
- A teraz ma moją córkę. Bóg jeden wie, co ten potwór zamierza jej zrobić…
- Gdzie ona może być. Przetrząsnęliśmy już niemal cale miasto – Javier oddałby wszystko, byle tylko odnaleźć maleńką Ariadnę całą i zdrową – Poczekaj – wpadł na pewien pomysł – Wydaje mi się, że powinniśmy sprawdzić czy nie ukrywa się w domu mojego ojca.
- Czy nikt tam nie mieszka?
- Stoi pusty. Chciałem się tam przenieść po ślubie, ale wiem jak Marinie zależało, by być blisko braci, których dopiero co odnalazła.
- Jedźmy tam, coś mi mówi, że to dobry trop.
Dom Javiera Roldan wyglądał na bardzo zadbany – wejdźmy do środka – zasugerował.
- Poczekaj – Diego Alejandro właśnie coś zauważył – Spójrz!
- To samochód mojej matki! Musi tu być. Chodźmy do środka.
- Za chwilę, najpierw powiadomimy policję. Tak będzie bezpieczniej – Gdy tylko Diego Alejandro skończył rozmawiać z Santiago Villareal, obaj mężczyźni po cichu weszli do domu. Nie było w nim śladu Ivany ani malej. Przeszukali wszystkie pomieszczenia i już zamierzali wyjść na zewnątrz, gdy nagle usłyszeli płacz Ariadnity.
- To moja córka!
- Są na strychu! Chodźmy tam! – po cichu przemierzyli strome schody , prowadzące na strych i otworzyli drzwi. W środku panował półmrok. Dopiero po chwili zauważyli siedzącą w kącie Ivanę, która starała się uspokoić histerycznie płaczące dziecko.
- Cicho Fabiolo. Nie bój się, jesteś z mamusią. Nikt nas tu nie znajdzie – Jej oczy wyglądały inaczej niż zwykle. Sprawiała wrażenie jakby była w jakimś dziwnym, odległym świecie.
- Ivana! – Diego Alejandro chciał jej zabrać małą, ale mu się wyrwała.
- Zostaw to moja córeczka. Nie pozwolę wam jej skrzywdzić.
Z małą na rękach zaczęła wspinać się na dach. Obaj mężczyźni ruszyli za nią, starając się jeszcze bardziej jej nie wystraszyć. Dopiero na dachu Ivana zauważyła Javiera. Wyglądała na przerażoną.
- Co ty tutaj robisz, przecież ty nie żyjesz. Julio i ja zabiliśmy cię. Nie mogliśmy pozwolić abyś zdradził Juanowi Diego, że Fabiola jest córką Julio.
- Mój Boże – Javier cały czas miał nadzieję, że jego domysły były mylne.
Jednak teraz Ivana sama przyznała się do zabicia jego ojca.
- Nie pozwolę, abyście zabrali mi Fabiolę, ona jest moja, tylko moja! – Ivana przytuliła płacące dziecko tak mocno, że wystraszyli się, iż może jej w ten sposób zrobić krzywdę. Bali się też podejść, bowiem stała zbyt blisko krawędzi. W każdej chwili mogła spaść razem z dziewczynką.
- Proszę cię, oddaj mi dziecko – próbował przekonać ją Diego Alejandro – To nie jest Fabiola. To jest córeczka moja i Cielo.
- Cielo? – Ivana roześmiała się głośno – Kazałam tej wariatce Dolores, zabrać tę smarkulę. Przekonałam ją, że to jej zmarła córka. Dałam jej nawet trochę pieniędzy. Wszystko po to, aby ta przeklęta Ariadna cierpiała. Wiedziałam, że córki są jej najczulszym punktem. Zawsze dostawała to, co najlepsze, ale nie tym razem. Juan Diego jest mój. Tylko mój – w jej oczach czaiło się szaleństwo a śmiech stawal się nie do zniesienia.
- Mamo, uspokój się – krzyknął Javier – Spójrz na mnie! Spójrz mi w oczy. Poznajesz? To ja Javier Junior, twój syn, Poznajesz mnie? – Ivana wpatrywała się w niego dłuższą chwilę.
- Javier? Mój synek? – jej głos złagodniał – Mój kochany chłopiec. Spójrz Fabiola też tu jest, to twoja siostrzyczka. Jest jeszcze taka maleńka.
- Tak mamo. Jestem jej starszym bratem. Zawsze będę się nią opiekował. Czy pozwolisz, że wezmę ją na ręce?
- Dobrze. Tylko ostrożnie. Jest jeszcze taka malutka – delikatnie podała mu dziecko. W tym samym momencie rozległy się syreny policyjnych radiowozów.
- Co oni tu robią – w oczach Ivany pojawiła się panika – Daj mi małą. Musimy uciekać. Oni chcą ją zabrać.
- Nie mamo. Nie mogę ci jej oddać. To nie jest Fabiola. Ta dziewczynka jest wnuczką Ariadny.
- Wnuczka Ariadny? – Ivana zaczęła przecząco kręcić głową – Gdzie jest Fabiola? Gdzie moja córka?
- Posłuchaj mnie mamo. Fabiola nie żyje.
- Kłamiesz!
- Niestety, to prawda. Moja siostra nie żyje. Chciała zabić Cielo, ale powstrzymał ją pewien policjant. Byłem przy tym. Trzymałem ją za rękę, kiedy odchodziła z tego świata – czuł jak na samo wspomnienie tych strasznych chwil, łzy napływają mu do oczu – To trwało tylko chwilę, nie cierpiała.
- Nie! – Ivana zaczęła histerycznie płakać – Tylko nie ona! Nie moja śliczna córeczka. Gdzie ona teraz jest? Na pewno się boi….Słyszę jak mnie woła…Nie mogę jej opuścić.
Nie!!!! Mamo!! Nie rob tego! – Javier próbował ją powstrzymać, ale nie udało mu się. Ludzie zebrani na ulicy, zaczęli histerycznie krzyczeć, widząc jak z dachu spada kobieta.
W całym swoim życiu, Ivana liczyła się tylko z jedną osobą. Bez Fabioli nie potrafiła żyć.
***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:24:00 06-09-07    Temat postu:

odc. 84

CZĘŚĆ VI. NIEBO I SŁOŃCE
- Jesteś pewny, że chcesz wyjechać? – Cielo za łzami w oczach spoglądała na spakowane walizki Diego Alejandro.
- Wiesz, że tego nie chcę. Chciałabym być z tobą i dziewczynkami, ale skoro to niemożliwe, lepiej będzie, jeśli wyjadę. Przynajmniej nie będziemy cierpieć, widząc się codziennie. Minął miesiąc odkąd pochowaliśmy prochy Ivany i Fabioli. Teraz moglibyśmy być tacy szczęśliwi, ale ty dokonałaś innego wyboru. Za tydzień zostaniesz żoną Rodrigo. Nie chcę tu wtedy być.
- Masz rację, tak będzie łatwiej dla nas obojga.
- Proszę cię tylko o jedno. Pisz do mnie. Chcę wiedzieć jak mają się moje dzieci. Przysyłaj mi zdjęcia, bym widział jak rosną.
- Obiecuję, że będę pisać tak często, jak tylko to możliwe.
- Zrobię teraz coś, o co będziesz na mnie zła, ale muszę to zrobić ostatni raz – przycisnął swoje wargi do jej warg i całował ją tak czule i namiętnie jak nigdy dotąd. Chciał zapamiętać smak jej ust, zapach jej skóry i włosów….
- Lepiej już idź. Czeka na ciebie taksówka.
- Żegnaj Cielo…
- Żegnaj….Najdroższy – dokończyła, gdy zamknęły się za nim drzwi. Usiadła na kanapie i zaczęła szlochać, by dać upust swojemu smutkowi.
- Nie płacz Cielo.
- Rodrigo? Nie słyszałam jak wchodziłeś…
- Wszedłem zaraz po wyjściu Diego Alejandro. Zobaczyłem, że płaczesz….
- Ja tylko….- zawstydziła się.
- W porządku, rozumiem. Przyszedłem, żeby się pożegnać.
- Pożegnać? – zdziwiła się – Wyjeżdżasz gdzieś? Przecież za tydzień nasz ślub.
- Cielo, nie będzie żadnego ślubu.
- Jak to? Rodrigo, o czym ty mówisz?
- Bardzo dużo myślałem o tym wszystkim. Wiem, że mnie nie kochasz. Nie tak jak bym tego chciał.
- Rodrigo, zrozum….Potrzebuję czasu.
- Nie potrzebowałaś go, gdy zakochiwałaś się w Diego Alejandro. To on jest mężczyzną twojego życia. Macie prawo, by być razem. Nie chcę być dla was kolejną przeszkodą. Jesteś taka dobra i szlachetna. By mnie ratować, byłaś gotowa poświęcić własne szczęście. Jednak gdybyśmy się pobrali, oboje byśmy niepotrzebnie cierpieli. Czuję się dużo lepiej. Jestem pewny, że przezwyciężę tę chorobę. Będę walczył. Bo życie jest piękne, szczególnie gdy ma się kochającą rodzinę i przyjaciół takich jak ty. Jestem jeszcze młody i może znajdę swoją drugą połowę. A może już ją znalazłem…Wiesz, Melissa to wspaniała kobieta. Myślę, że warto dać sobie szansę.
- Rodrigo…. – Cielo nie wiedziała, co powiedzieć, więc tylko przytuliła go mocno.
- Dobrze już dobrze. Lepiej idź na lotnisko, nie pozwól mu odejść.
- Dziękuję Rodrigo.
- Nie, to ja ci dziękuję Cielo. Za to, że przywróciłaś mi chęć do życia. Pośpiesz się, bo samolot odleci.
Cielo jeszcze nigdy nie jechała tak szybko, jak teraz. Była taka szczęśliwa. Musi dogonić Diego Alejandro. Wbiegła do poczekalni i szukała go wzrokiem – Diego Alejandro! – Wciąż tam był. Miał już podchodzić do bramek, ale usłyszał jej wołanie. Odwrócił się z niedowierzaniem a potem biegł w jej stronę.
- Najdroższy – wyszeptała, znalazłszy się w jego ramionach.
- Cielo, kochana moja. Co ty tutaj robisz?
- Przyjechałam po ciebie. Wracamy do domu, do naszych córeczek. Rodrigo zwolnił mnie z danej mu obietnicy. Czy wiesz, co to znaczy, kochany? Możemy być razem. Nikt i nic nas już nie rozdzieli.
***

UWAGA: Jutro zapraszam na ostatni odcinek:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:06:06 07-09-07    Temat postu:

odc. 85

KILKA MIESIĘCY PÓŹNIEJ….
- Ciociu zobacz, mały Javier chce wejść do łóżeczka bliźniaczek – Angelita była zachwycona synkiem Mariny i Javiera, który właśnie stawiał pierwsze kroki.
- Chodź tu łobuzie – Marina wzięła małego na ręce i przytuliła do siebie. Marisol i Carlos Miguel przyglądali się im z rozbawieniem. Brzuch Marisol stawał się coraz większy. Już niedługo ona także będzie mogła przytulić do siebie swojego synka. Wszyscy oczekiwali na ten moment z niecierpliwością.
- Dziadek i wujek Diego Alejandro wrócili z pracy! – krzyknęła Angelita, gdy tylko stanęli w progu.
- Cześć wnusiu – Juan Diego wziął ją na ręce – A gdzie babcia i ciocia Cielo – rozejrzał się po salonie, szukając żony i córki.
- Znowu zamknęły się w bibliotece – stwierdziła mała – Dziadku, czy możemy później obejrzeć kasetę ze ślubu twojego i babci oraz wujka Diego Alejandro i cioci Cielo?
- Kochanie, przecież oglądałaś ją już setki razy – roześmiał się Diego Alejandro, chociaż sam także uwielbiał tę taśmę. W końcu spełniło się jego marzenie, poślubił miłość swojego życia, Cielo. Ślub cywilny wzięli razem z Juanem Diego i Ariadną, a później pojechali do kościoła, gdzie ksiądz pobłogosławił związek jego i Cielo.
- O już jesteście – Marisol uśmiechnęła się na widok matki i siostry – Co wy tam robicie tyle czasu?
- Jak się ma mój wnuczek? – Ariadna pogłaskała ją po brzuchu.
- To okropny łobuz. Cały czas kopie. Chyba wyrośnie na piłkarza.
- O nie – roześmiał się Juan Diego – Mój pierwszy wnuk pójdzie w moje ślady i zostanie adwokatem.
- To samo mówił o tobie, gdy byłaś mała – Ariadna uśmiechnęła się do Marisol.
- I miałem rację. Marisol jest świetnym prawnikiem a Cielo poszła w twoje ślady – przytulił do siebie żonę.
- Tak, Maria del Cielo odniesie wielki sukces, jestem tego pewna. Właśnie skończyła pisać swoją pierwszą książkę.
- Jak to? – Diego Alejandro ze zdumieniem spojrzał na żonę – Nie mówiłaś, że zaczęłaś pisać.
- Bo to niespodzianka. Ale nie pisałam jej sama. To książka moja i mamy. Teraz już wiecie, co całymi dniami robiłyśmy w bibliotece. Pisałyśmy naszą pierwszą, wspólną powieść – wyjaśniła.
- O czym jest ta książka? Czy będę mogła ją przeczytać? - zapytała podekscytowana Marisol.
- Oczywiście – uśmiechnęła się Ariadna – Ta książka opowiada o miłości, która jest w stanie pokonać wszystkie przeszkody. Opowiada o darach, jakimi każdego dnia obdarza nas los. Mówi o poświęceniu i cierpieniu, jakie przeszywa nasze serce, gdy tracimy kogoś, kogo kochamy – uśmiechnęła się do córek.
- Napisałyśmy o tym, jak ciężko jest wybaczyć – uzupełniła Cielo, mocniej przytulając się do męża – i jak pięknie mieć kogoś, na kogo zawsze można liczyć.
- To wszystko brzmi bardzo znajomo – Marisol wzięła za rękę Ariadnę i Marie del Cielo – Jaki nosi tytuł?
- Ta książka może nosić tylko jeden tytuł – Ariadna pocałowała w czoło, każdą z córek a potem wyszeptała: NIEBO I SŁOŃCE.
***

FIN
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6
Strona 6 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin