Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:47:08 17-11-07    Temat postu:

Greg... piszesz świetnie, aż mi brak słów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ankhakin
Komandos
Komandos


Dołączył: 01 Maj 2007
Posty: 713
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sosnowiec

PostWysłany: 22:29:58 17-11-07    Temat postu:

Świetny odcinek!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 0:11:51 18-11-07    Temat postu:

4 ODCINEK

Ranek. Śniadanie w hacjendzie Vellasquezów. Jose Manuel czyta artykuł na tytułowej stronie o wypadku na hacjendzie Cordillów.
- W wyniku pożaru zginęli najprawdopodobniej wszyscy członkowie rodziny Cordilla oraz zaproszeni goście. Nie wykluczone, że rodzina została zamordowana. Wykaże to szczegółowe śledztwo – zakończył czytanie Jose Manuel.
- Co za tragedia – odparła Cristina patrząc podejrzliwie na męża. Lepiej nie rozmawiajmy o tym przy jedzeniu i przede wszystkim w obecności naszych dzieci.
- W porządku. Nie znosiłem Cordillów, ale nigdy nie życzyłbym im śmierci... Wychodzę.
- Dokąd? – zapytał Miguel.
- Do firmy, a gdzie miałbym jechać...

Godzinę później.
- Spisałeś się na medal „Bestio”, bo tak cię nazywają prawda? – zapytał Jaguara Jose Manuel.
- Mam wiele ksywek, ale ta mi odpowiada najbardziej.
- Oto reszta pieniędzy. Najlepiej byłoby gdybyś wyjechał z miasta na jakiś czas aż sprawa ucichnie.
- Chyba pójdę za twoją radą.
- Martwi mnie jednak sprawa Evy Ronderos. Ten twój człowiek – Alfonso może nas sypnąć?
- Już nikogo nie sypnie. Właśnie dowiedziałem się, że popełnił samobójstwo w więziennej celi.
- To twoja sprawka?
- Skądże znowu. On wiedział, że jeżeli spartoli robotę, jest po nim.
- Dobrze, że mamy go z głowy, ale Eva Ronderos wciąż żyje.
- Na moje oku wyjechała daleko stąd i już nie wróci. Jest przestraszona, może żyje, ale nie stanowi już zagrożenia – stwierdził Jaguar.
- Obyś miał rację. Na razie zostawimy ją żywą. Nie odważy się wrócić.
- Koniec tej pogawędki. Pamiętaj że jestem zawsze do usług.
- Pamiętam.
- Adios – powiedział Jaguar i obaj poszli w swoje strony.


- Tę noc udało nam się przetrwać w tej okropnej stodole, ale co dalej – rozmyślał Juan Cordillo. Obok niego spała jego 5-letnia siostra Linda, która nie miała pojęcia co zaszło poprzedniej nocy.
- Nie mogę Ci powiedzieć, że rodzice zostali zamordowani... Ja nie mogę się z tego otrząsnąć, a co dopiero ty. Będę musiał jakoś delikatnie ci to wyjaśnić, ale jeszcze nie teraz. Muszę pomyśleć jak z tego wybrnąć. Gdzie mamy się udać... O co chodziło tacie z tym Velasquezem. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi...
- Witaj braciszku – zawołała Linda, która właśnie się obudziła. Powiedz mi co się wczoraj stało w naszej hacjendzie.
- Posłuchaj... to będzie bolesne co powiem, ale musisz to wiedzieć. Nie mogę cię okłamywać. Wczoraj doszło do nieszczęśliwego wypadku. Nasi rodzice....(łzy napłynęły mu do oczu) zginęli w wyniku pożaru hacjendy... Linda skamieniała, nie powiedziawszy ani słowa wtuliła się w ramiona brata. Razem płakali...

Dzień później. Miejscowy targ, gdzie przebywali Juan i Linda.

- Nie wiem siostrzyczko gdzie zamieszkamy, ale jakoś sobie poradzimy. Na mnie zawsze możesz liczyć. Zastąpię ci matkę i ojca, zobaczysz – powiedział Juan.
- Boję się, bardzo...
- Wszystko będzie dobrze, nie martw się.
Nagle Juan zobaczył znajomą twarz – był to 12-letni Antonio Landaeta – kuzyn Cordillów wraz ze swoim ojcem Gabrielem. Nie mógł uwierzyć własnym oczom. Przecież wujek i kuzyn mieszkają w USA. Oni również ucieszyli się na widok ocalałych dzieci.
- Słyszeliśmy, że cała wasza rodzina zginęła – powiedział Antonio.
- My przeżyliśmy. Mieliśmy szczęście, ale nasi rodzice...... oni nie żyją.
- Wiemy... Przyjechaliśmy aby dokładnie dowiedzieć się co się
stało – oznajmił Gabriel. Na pewno wam pomożemy. Zabierzemy was z powrotem do Stanów. Chyba nie chcecie żyć więcej w tym miejscu.
- Nie chcemy. Zabierzemy się z wami. To cud, że pojawiliście się tutaj. Na pewno razem jakoś sobie poradzimy, prawda Linda? – powiedział Juan, który z trudem wydał z siebie pierwszy nieśmiały uśmiech.
A teraz chodźmy coś zjeść, na pewno jesteście zmęczeni i głodni...

W hacjendzie Vellasquezów. Gabinet don Jose Manuela.
- Miała to być zbrodnia idealna, a tymczasem policja już dwukrotnie wypytywała mnie o rodzinę Cordillów – krzyknął do słuchawki wściekły Jose Manuel.
- Spokojnie szefie. Nie ma się co dziwić, że jesteś podejrzany. Bernardo Cordillo nie miał żadnych wrogów oprócz ciebie – zaśmiał się Jaguar.
- Zamknij się. Dobrze wiesz, że jeżeli wpadnę to wciągnę na dno także ciebie, więc uważaj z takim tonem!
- W porządku. Wiem od moich chłopaków, że niedługo będą wybory na nowego komisarza policji. Teraz po śmierci Cordillów masz całkowitą władzę w mieście. Możesz sterować nawet szefem policji!
- Też o tym myślałem. Mówiłem jednak żebyśmy się na razie nie kontaktowali. Nikt nie może dowiedzieć, że ja zleciłem ci zabójstwo Cordillów! – powiedział podniesionym głosem Jose Manuel trzaskając słuchawką.
Nie wiedział, że jego żona Cristina przypadkowo znalazła się pod drzwiami gabinetu i usłyszała głośną rozmowę męża z Jaguarem. Postanowiła jednak zachować okrutną prawdę dla siebie...


W rolę Gabriela Landaety wcielił się Miguel Varoni.



Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 11:42:33 18-11-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genesis
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 7340
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:27:15 18-11-07    Temat postu:

Świetny odcinek..!!!
Zapraszam do mnie na Besame i Amor prohibido..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:35:29 18-11-07    Temat postu:

BOMBA. Świetny pomysł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
angie7
King kong
King kong


Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 2584
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:56:43 18-11-07    Temat postu:

super odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 15:06:28 18-11-07    Temat postu:

INTRO w moim wykonaniu i dzięki znaczącej pomocy Dulce Marii (ukłony w jej stronę)

[link widoczny dla zalogowanych]

Mam nadzieję, że jest dobre

Czekam na więcej komentarzy. Kolejny odcinek już niebawem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:07:30 18-11-07    Temat postu:

Nie ma za co To czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genesis
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 7340
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:38:13 18-11-07    Temat postu:

U mnie new zapraszam..:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 15:46:55 18-11-07    Temat postu:

5 ODCINEK

20 lat później – 2007r

Kolumbia

Firma Vellasquezów

- Ignacio zwołaj proszę wszystkich pracowników i członków zarządu, za pół godziny mamy bardzo ważne zebranie – powiedział don Jose Manuel Vellasquez.
- Dobrze don Jose Manuelu.
- Nigdy nie mogę liczyć na swoich synów. Zamiast pomagać mi
w prowadzeniu firmy szlajają się po nocnych klubach i wcale nie myślą o pracy... Dzisiaj zajdą jednak w firmie pewnie zmiany...
- Na mnie zawsze możesz liczyć – powiedziała Luisa, która weszła do pokoju i przywitała się z ojcem.
- Wiem i bardzo się z tego cieszę.
- Mama nie przyjdzie? – zapytała Luisa?
- A po co ma przychodzić? Już nie ma prawa głosu w zarządzie.
- Tato? Jak możesz?
- Wiem, że kochasz swoja matkę, ale zrozum, że relację między nami już dawno się popsuły, wciąż jest moją żona, ale tylko na papierze. Mieszkamy jeszcze razem tylko dzięki waszemu wstawiennictwu.
Luisa zasmuciła się...
- Taka jest prawda skarbie...
W tej chwili nadeszli Miguel i Raul oraz reszta pracowników.
- Nareszcie jesteście. Możemy zaczynać? To świetnie...


USA, Nowy Jork - lotnisko.

- Nie wierzę, że wracamy do Kolumbii – powiedziała Luisa.
- Wracamy, bo musimy – odparł Juan.
- Ale dlaczego? Przecież w Stanach było tak dobrze. Studiowałam architekturę, ty skończyłeś prawo, poznaliśmy Claudię, a Antonio
i jego rodzina zapewnili nam wspaniałą opiekę.
- To wszystko prawda. Jestem im za to ogromnie wdzięczny, ale jesteśmy już dorośli i czas się usamodzielnić, wrócić do naszej ojczyzny. Poza tym przecież Claudia jedzie z nami i masz mnie, więc dlaczego narzekasz?
- Już dobrze braciszku. Kiedy mamy ten samolot? Za 10 minut.
- Witaj Lindo! – Claudia przywitała się z Linda.
- Cześć Claudia! Czeka nas długa podróż, więc będziemy miała o czym poplotkować...
Juan zostawił dziewczyny same, odszedł kilka kroków dalej.
- A więc nadszedł ten moment. Jestem gotowy aby się z tobą zmierzyć Jose Manuelu Vellasquezie. Z tobą i twoją rodziną. Zapłacisz za śmierć mojej rodziny własna krwią. Sprawię, że twoje życie i życie twojej rodziny zamieni się w piekło. Inaczej nie nazywam się Juan
Cordillo... choć przez ciebie będę musiał zmienić także i nazwisko...


Dalszy ciąg zebrania u Vellasquezów.

- Mam już 60 lat i nie jest mi łatwo samemu sterować firmą. Pomaga mi moja córka Luisa, na ciebie Miguelu i ciebie Raulu liczyć nie mogę, bo więcej czasu spędzacie z dziewczynami niż w pracy. Postanowiłem więc odciążyć nieco obowiązki Luisy i zatrudnić nowego pracownika.
- Ale tato, ja nie czuję się zmęczona tą pracą! – stwierdziła Lusisa
- Wiem, ale to już przesądzone. Poznajcie Fernanda Ayalę, który będzie moim zastępcą i zaufanym pracownikiem.
W tej chwili do pokoju wszedł blisko 30-letni mężczyzna.
- Witam wszystkich. To dla mnie ogromny zaszczyt pracować dla kogoś takiego jak don Jose Manuel Vellasquez, a być jego zastępcą to coś niesamowitego.
- Witaj Fernando. Oto moi synowie Miguel i Raul oraz córka Luisa,
z którą będziesz współpracował. Będziesz moją prawą ręką
w sprawach hacjendy i reprezentował moje interesy na wszystkich ziemiach w południowej części miasta. Luisa będzie ci pomagać.
- Z chęcią to zrobię, ale dlaczego nie dostanę nowych obowiązków?
- Dość już pracowałaś. Jesteś piękna i musisz znaleźć odpowiedniego mężczyznę, stworzyć rodzinę. Będziesz współpracować z Fernandem i takie jest moje zdanie. Mimo wszystko jeszcze nie odchodzę na emeryturę, więc mam nadzieję, że zrozumiałaś moje polecenie.
- Tak, wszystko jest jasne tato.
- To byłoby na tyle. Chyba, że macie jakieś pytania. Widzimy się jutro
w pracy. Możecie wyjść wszyscy oprócz Fernanda. – powiedział Jose Manuel.
- Wiem, że jesteś świetnym pracownikiem i pochodzisz z dobrej rodziny. Dzięki mojej decyzji dużo zyskasz. Przede wszystkim sprawię, że znajdziesz żonę, którą będzie Luisa.
- Ale ona ledwo mnie zna – wtrącił zmiesznany Fernando.
- Będzie ci jadła z ręki. Zobaczysz. Dzięki pracy zbliżycie się do siebie. Pamiętaj jednak, że nie możesz jej skrzywdzić, bo inaczej będziesz miał ze mną do czynienia. Widzimy się jutro w biurze – rzucił na pożegnanie senior rodu.
- W życiu jej nie skrzywdzę – odparł Fernando po czym wydobył
z siebie szelmowski uśmiech niewidoczny już dla Jose Manuela.

W samolocie.

- Lindo, pamiętasz co ci powiedziałem. Jak będziemy już w Bogocie, nazywasz się Linda Sanchez, a ja Juan Sanchez.
- Dlaczego? Nic nie rozumiem?
- Proszę cię, o nic nie pytaj. Postaram się załatwić papiery na nasze „nowe” nazwiska.
- Nie rozumiem dlaczego mnie o to prosisz Juanie, ale niech tak będzie. Idę porozmawiać z Claudią.
- W porządku.
Juan znów zaczął rozmyślać. Przed oczami widział palącą się hacjendę, śmierć ojca i jego ostatnie słowa.
- Na pamięć moich rodziców przysięgam, że cię zniszczę Jose Manuelu Vellasquezie. Zniknie twoja władza, firma, hacjenda, rodzina. Wkupię się
w twoje łaski i nawet nie zauważysz kiedy cię zniszczę.
- Proszę państwa, proszę się przygotować, za 5 minut lądujemy – odezwał się głos jednej ze stuardess.


Miguel Vellasquez znów spotkał się w jednym z klubów ze swoją przyjaciółką Monicą Moreno, utalentowaną modelką.
- Witaj skarbie – powiedziała Monica.
- Nie jestem dla ciebie żadnym skarbem – odparł Miguel.
- Wiem, że jesteś kobieciarzem, ale zrozum, że ja naprawdę coś do ciebie czuję!
- Jesteś ładna, ale ja cię nie kocham.
- Pokochasz – odparła Monica i pocałowała namiętnie Miguela, po czym odeszła.
- Ha... Nigdy nie dam mi spokoju, nie chce zrezygnować – zaśmiał się Miguel.

Jose Manuel wychodził właśnie z firmy gdy ktoś zadzwonił.
- Słucham.
- Strzeż się, bo przeszłość zawsze będzie wracać do twojej
pamięci – zabrzmiał gruby męski głos.
- Kto mówi? O co chodzi?
- Każda twoja zbrodnia będzie rozliczona.
- To jakaś pomyłka, pan bredzi.
- Bądź czujny, bo zemsta jest słodka, a czas na nią właśnie nadszedł. Pamiętaj, że daję ci ostrzeżenie jakie moja rodzina nawet od ciebie nie otrzymała...

Mężczyzna rozłączył się. Jose Manuel odłożył słuchawkę i sięgnął do kieszeni po swoje tabletki na serce. Zrozumiał o co chodzi i przypomniał sobie wydarzenia sprzed 20 lat...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:25:03 18-11-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:50:52 18-11-07    Temat postu:

BBOOMMBBAA. Juz się nie mogę doczekać następnego odcinka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
angie7
King kong
King kong


Dołączył: 02 Sie 2007
Posty: 2584
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:55:28 18-11-07    Temat postu:

super odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anula:)
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 09 Wrz 2007
Posty: 5241
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:09:10 18-11-07    Temat postu:

Masz talent. Świetny odcinek. Niecierpliwie czekam na nowy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:07:28 18-11-07    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze, jak zwykle czekam na więcej, także na temat intra

[link widoczny dla zalogowanych]

6 ODCINEK

Miejscowy burdel. Jeden z pokoi.

- Wiesz co Deborah, wy to zawsze tutaj wszystko wiecie pierwsze. Potrzebuję parę informacji, ale musisz zachować
dyskrecję – powiedział Jose Manuel.
- Dobrze skarbie – oznajmiła Deborah.
- Zapłacę ci dziś podwójnie, ale musi być to sprawdzona informacja.
- O co więc chodzi?
- Potrzebuję wiadomości o niejakim Jaguarze.
- O nim? To jest pseudonim jednego z ludzi od brudnej roboty.
- Nie odkryłaś Ameryki. Mów konkretniej. Gdzie się znajduje?
- Wiem o kim mówisz Jose Manuelu. Z tego co wiem jest nieuchwytny dla policji, która ściga go za wiele przestępstw, rozbojów i napadów od przeszło dwudziestu lat. Potrafi się jednak doskonale ukrywać. Wiem, że ostatni raz był tu dwa miesiące temu. Podobno jest teraz w kraju i na dniach ma wrócić do miasta.
- Jak będziesz wiedzieć więcej daj mi znać. To mój drugi numer telefonu, wiesz, że muszę zachować pozory dobrego męża i ojca.
- Wiem o tym. Wciąż jesteś przystojny mimo swoich 60 lat – odparła kobieta. Mogę wiedzieć do czego potrzebny ci jest taki człowiek jak Jaguar?
- Mam swoje problemy, a o więcej nie radzę ci pytać. Spotkamy się za jakiś czas lub zadzwoń z nowym informacjami.
- Załatwione.


Miguel zgodził się w końcu żeby Monica została jego dziewczyną mimo, iż jej nie kochał.

- Masz już 25 lat, a wciąż mieszkasz w swojej rezydencji. Nie sądzisz, że czas abyśmy mieli nasze wspólne gniazdko? – powiedziała Monica.
- Myślałem o nowym mieszkaniu tylko dla siebie, ale myślisz, że już teraz jest odpowiednia chwila?
- Tak sądzę Miguelu.
- Wiesz jednak Monico, że ja wciąż nie jestem pewny co do ciebie czuję... – odparł Miguel. Ja...
- Najwyższy czas abyśmy zamieszkali razem. Powiedz, że to przemyślisz – przerwała mu w połowie zdania Monica.
- Dobrze, przemyślę to. Teraz muszę już iść do firmy pomóc ojcu
w doborze nowego prawnika. Do zobaczenia.
- Do zobaczenia – odpowiedziała uradowana Monica całując Miguela na pożegnanie.


Mieszkanie należące do rodziny Cordillów na obrzeżach miasta, o którym istnieniu nie wiedział nikt spoza rodziny.

- Dokąd wychodzisz? – zapytała Juana siostra.
- Mam nadzieję, że dzisiaj zdobędę porządną pracę – odrzekł Juan.
- Tak, a jaką? Gdzie? Powiedz coś więcej?
- Staram się o posadę prawnika w jednej z większych firm w mieście.
- To wspaniale. Tak się cieszę – na twarzy Lindy zawitał uśmiech.
- Ja również – oschle odpowiedział Juan. Myślę, że ty ze swoimi zdolnościami po studiach architektonicznych wybudujesz kiedyś dom dla siebie i swojego męża.
- Może tak zrobię. Wiesz, myślałam nad założeniem razem z Claudią właśnie takiej firmy, w której mogłabym robić to co umiem najlepiej.
- Świetny pomysł, tak zrób. Muszę już leciej. Trzymaj się.
- Powodzenia braciszku.

Firma Vellasquezów. Luisa przegląda finanse firmy z Fernandem.
- Świetnie panie idzie panie Ayala – powiedziała z uśmiechem Luisa.
- Ile razy mówiłem ci, żebyś zwracała się do mnie przez ty – odparł Fernando.
- Dobrze Fernando. W zasadzie mogę powiedzieć, że jestem tutaj zbędna.
- Bez ciebie nie dałbym sobie rady. Twoje rady są bardzo cenne. Fernando zbliżył się do Luisy i już chciał ja pocałować gdy nagle wszedł Raul.
- Nie przeszkadzam? – spytał.
- Nie przeszkadzasz – odpowiedziała speszona Luisa.
- Ojciec woła wszystkich na spotkanie związane z przybyciem nowego prawnika w firmie.
- Już idziemy – odparł Fernando, po czym wszyscy udali się do gabinetu don Jose Manuela.

Godzinę później. Gabinet Jose Manuela. Przy stole siedzieli Jose Manuel, jego żona Cristina (bez prawa głosu w zarządzie), Miguel, Raul, Luisa oraz Fernando.

- Co za kandydaci. I to mają być prawnicy?! Ignacio czy jeszcze jest jakiś chętny?
- Tak don Jose Manuelu. Jest jeszcze jeden.
- Wprowadź go proszę.
Po chwili do pokoju wszedł Juan Cordillo.
- Witam pana. Pan Juan Sanchez, tak?
- Dokładnie tak proszę pana. Juan i Jose Manuel uścisnęli dłonie.
- Witam – powiedział Juan.
- Na wstępie przedstawię panu członków zarządu, którzy będą razem ze mną decydować o pana kandydaturze. Ja jestem Jose Manuel Vellasquez, jestem szefem tej firmy od 25 lat, to moja żona Cristina, to moi synowie Miguel i Raul oraz córka Luisa i mój asystent Fernando.
Juan patrzył wszystkim prosto w oczy z wielką nienawiścią, choć wiedział, że musi ją ukryć. Jego skamieniała twarz uśmiechnęła się tylko gdy swój wzrok skierował na Luisę. Momentalnie jednak wrócił do swojej kamiennej twarze i powiedział:
- Bardzo mi miło. Oto moje referencje panie Vellasquez.
- Jose Manuel zaczął czytać referencje Juana. Wspaniale. Zobacz Luiso
i Fernando. Studia zagranicą, praca w dużej firmie w Nowym Jorku...
- Zgadza się – powiedziała Luisa.
- Jak do tej pory jest pan najlepszym kandydatem – wtrącił Fernando Ayala.
- Firma, w której pan pracował to jedna z najlepszych firm na świecie. Mieć takiego prawnika u siebie będzie dla mnie wielkim zaszczytem. Jednak nie rozumiem dlaczego zrezygnował pan z pracy zagranicą,
a woli pan pracować akurat u mnie? – zapytał Jose Manuel.
- Tutaj jest moja rodzina, moja ojczyzna, a pana firmę uważam za najlepszą w moim kraju – odparł Juan.
- Co o tym sądzicie? – zapytał swoich pracowników Jose Manuel. Wszyscy kiwali jednomyślnie głową na znak aprobaty.
- Dobrze panie Sanchez. Będzie pan moim adwokatem. Dostanie pan swój własny samochód i gabinet. Jutro spotykamy się w pracy.
- To dla mnie wielki zaszczyt pracować dla pana. Jeszcze raz dziękuję. Po tych słowach Juan opuścił firmę Vellasquezów. Po chwili powiedział sam do siebie: „Połknąłeś haczyk Jose Manuelu. Teraz wszystko potoczy się szybciej niż myślisz.

Pół godziny później. Centrum handlowe.
- Bardzo lubię chodzić z tobą na zakupy Claudio – powiedziała Linda.
- Wolę jakieś towarzystwo niż chodzić wszędzie sama – zażartowała Claudia.
- Poczekaj Claudio. Muszę kupić jeszcze jedna rzecz... Zaraz wracam, Linda odwróciła się i zobaczyła biegnącego w jej kierunku mężczyznę. Po chwili zderzyła się z nim i z jego koszyka wypadło kilka rzeczy.
- Jak może tak pan biegać po sklepie? – powiedziała Linda. Mam dziś dobry dzień i pomogę panu to pozbierać – dodała przyklękając.
- Przepraszam, wiem, że to moja wina. Sam sobie poradzę – odparł mężczyzna, którym okazał się Miguel Vellasquez. Ich wzrok połączył się...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:45:46 18-11-07, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aishwarya
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 06 Sie 2007
Posty: 16454
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:10:35 18-11-07    Temat postu:

Ajjjjjjjjjjjj spotkali się <jupi> mam dobry dzie i pomogę panu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 72, 73, 74  Następny
Strona 2 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin