Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nic więcej - historia pewnej przyjaźni...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:56:35 13-05-09    Temat postu:

to ja czeakm z niecierpilwieniem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost Princess
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 4406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:06:13 13-05-09    Temat postu:

To ja czekam do weekendu
Sama też nie mam czasu... Na forum wchodze tylko wieczorem, w szkole oceny poprawiam do tego jeszcze zawody z wf-u dochodzą... wracam do domu padnięta i pierwsze co robie to ide spać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost Princess
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 4406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:32:28 15-05-09    Temat postu:

Hello jest już prawie weekend a odcinka nie ma??
Kiedy będzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaeMWu
Cool
Cool


Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:33:56 15-05-09    Temat postu:

Jak wena powróci. Od kilku dni mam silną blokadę twórczą i słowa nie napisałam...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaeMWu
Cool
Cool


Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:04:39 16-05-09    Temat postu:

ODCINEK 18: Wykorzystała swą kobiecość.

Sofia po trzygodzinnych przygotowaniach opuściła łazienkę ubrana w czarną sukienkę bez ramiączek, długości do pół uda, na stopach miała czarne, dość wysokie szpilki, a z biżuterii wybrała jedynie długi, srebrny łańcuszek z dwoma gwiazdkami. Jej duże oczy były wyraźnie podkreślone, a na ustach mienił się delikatny błyszczyk. Wyglądała wyjątkowo pięknie, a za razem seksownie. Sięgnęła jeszcze tylko po kryształowy flakon drogich perfum, subtelnie się nimi skropiła i była gotowa do wyjścia.
Kiedy dziewczyna podążała korytarzem, rozlegał się stukot jej obcasów, a za nią ciągnęła się przyjemna woń, która mogła zaintrygować niejednego chłopaka. Jej chód był szybki i pewny siebie. Głowę miała uniesioną do góry, na twarzy gościł promienny uśmiech, a wszyscy mijani uczniowie, bez wyjątku się za nią oglądali.

- Hola Raquelita! – Sofia nie zwalniając tempa powitała Raquel z uśmiechem na twarzy.

Chłopak siedział na marmurowym podeście. Wysoki, dobrze zbudowany blondyn. Kapitan szkolnej drużyny basketballu. Typowy macho. Chłopak zbyt pewny siebie, rozpieszczony, z przerośniętym ego, zapatrzony w siebie osobnik, na którego widok spora żeńska część uczennic Elite Way School po prostu piszczała i mdlała. A On je rzucał po tygodniu. Nie inaczej było z Raquel, która na swoje nieszczęście naprawdę się w nim zakochała. A jak wiadomo dziewczyna zakochana i porzucona, jeszcze długo będzie zazdrosna. I taki właśnie był plan Sofii. Słodka zemsta na rywalce do serca Vincente.

Sofia doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak działała na chłopaków. Była piękną dziewczyną, pewną, że Jack, bo tak na imię miał eks chłopak Raquelity, nie oprze się jej wdziękom.

Podeszła do marmurowego podestu, na którym siedział jej cel. Spojrzała mu w oczy i dzięki temu dała czas jej perfumom, by uderzyły z impetem do jego nozdrzy. Delikatnie i z gracją usiadła na jego kolanach, położyła mu dłoń na karku, po czym z namiętnością zatopiła się w jego pełnych wargach, wzbudzając tym poruszenie wśród świadków. Jack nie protestował, a wręcz przeciwnie. Mocno objął dziewczynę i wpajał się w jej usta.

Raquel weszła do pokoju Vincente. Kolega chłopaka, Tomas, na jej widok szybko się pożegnał z przyjacielem.

- Dobrze, że sobie poszedł. – Oznajmiła Raquel, po czym objęła chłopaka i lekko musnęła jego wargi. – Co zrobimy z tym mile rozpoczętym popołudniem? – Zapytała bawiąc się jego włosami.

Vincente szybko zrozumiał, do czego zmierza Raquel, złapał ją za rękę i skierował się ku drzwiom.
- Co Ty robisz? – Spytała zaskoczona dziewczyna.
- Nie możemy zmarnować tak mile rozpoczętego popołudnia. Idziemy na spacer, a później zjemy w kawiarni jakieś ciastko.
- Jakie znów ciastko! Chcesz, żebym jeszcze bardziej przytyła?
- Raquel, przestań! Jesteś bardzo ładną, szczupłą dziewczyną, o figurze model…
- Bardzo ładną dziewczyną! Sofii mówiłeś, że jest piękna.
- Skąd wiesz?
- Ha! Nawet nie próbujesz zaprzeczać.
- Raquel! O co Tobie chodzi?
- O nic kotku. Po prostu bardzo, bardzo mi na Tobie zależy, a ta mała suk… zazdrośnica chce mi Cię odbić.
- Raquel, to brednie. Nic mnie z nią nie łączy.
- Ale ja widzę, jak Ona na Ciebie patrzy.
- Jak?
- Nieważne. Chodźmy na ten spacer. – Dziewczyna pociągnęła Vincente za rękę i wyszli razem z pokoju.

Kiedy przechodzili korytarzem zobaczyli małe skupisko ludzi.
- Co tu się dzieje? – Zapytała ciekawska Raquel.
- Sama zobacz. – Jej „przyjaciółka” odsunęła się, by pokazać dziewczynie to małe „przedstawienie”.

Zarówno Raquel, jak i Vincente nie wierzyli własnym oczom. Sofia i Jack całowali się, aż im tchu brakło… prawdę mówiąc byli lekko czerwoni na twarzach. Raquel stała i patrzyła na to wściekła, natomiast Vincente delikatnie wypuścił jej dłoń z uścisku i wycofał się do tyłu.

Julia Sanchez wychodziła ze swojej kancelarii, kiedy dogonił ją Eduardo.
- Jak mija dzień szefowo? – Zapytał.
- Coraz milej… coraz milej… - Odpowiedziała mu kobieta.
- To może dasz się zaprosić na kolację?
- Może, może…
- Przyjadę po Ciebie o ósmej.
- Do wieczora. – Odparła, po czym wsiadła do swojego nowiutkiego Lexusa IS.

Laura pozwalała Mateo, by ją kochał, lecz nadal trzymała go w ryzach. Nie pozwalała mu narzekać na swój los, mówić nic na temat, że bez niego byłoby jej lżej no i przede wszystkim… rehabilitacja. Chłopak nie miał już nic do gadania. Trzy razy w tygodniu odbywał rehabilitację, jednakże nikt nie mówił nic o jej postępach. Dziewczyna była skryta i czuła, że nie powinna dawać mu poczucia pewności, jeśli chodzi o ich uczucie.

Raquel weszła do pokoju Jacka.
- Jack… - Chłopak się odwrócił i zobaczył łzy na jej twarzy, jednakże nie poruszyło go to ani trochę.
- Czego chcesz?
- Jack, nie traktuj mnie tak!
- Dlaczego?
- Bo… bo ja Cię kocham.
- Tak, tak. Coś jeszcze, bo się spieszę.
- Ale ja mówię serio.
- A to, że jesteś z innym dowodzi na to.
- To Ty mnie zostawiłeś.
- Trzeba było więc na mnie zaczekać…
- Jack ale… ja przez Ciebie… ja zabiłam…
- Zamknij się! I pamiętaj! Nikomu ani słowa, bo pożałujesz dzi*ko.
- Jack!
- Wyjdź. Nie mam ochoty patrzeć na Ciebie szmato.

Do pokoju nagle wparowała czerwona ze złości Sofia.
- Jack! Masz natychmiast ją przeprosić!
- Mała… nie zgrywaj obrońcy kobiet. Przecież ta su*a odbiła Ci faceta!
- A Ty mnie zostawiłeś dla niej! – Wtrąciła się Raquel.
- Dajcie mi obie spokój! Wynoście się!
- Jeszcze pożałujesz tego, jak traktujesz wszystkie dziewczyny.

Sofia ujęła dłoń Raquel i czym prędzej opuściły pokój tego playboya.
- Chodź do mojego pokoju. Nie ma Marcii, porozmawiamy spokojnie.

- Powiedziałam mu… powiedziałam… że jestem w ciąży. A On… - Sofia podała płaczącej koleżance chusteczkę. – Dał mi pieniądze, zawiózł do kliniki i kazał… usunąć. CO ja miałam zrobić! Błagam! Nie mów nic nikomu… i tak mówią, że się puszczam… wszyscy mną gardzą, a kiedy się dowiedzą…
- Cii… nikt się niczego nie dowie. A ten sukinsyn zapłaci za wszystko co Ci zrobił. I odpowie za śmierć tego maleństwa.
- Nie płacz… a powiesz mi w końcu, co do tego mamy ja i Vincente?
- Jack… On powiedział, że z Ciebie niezła d**a jest. Cytuję… I… zostawił mnie, bo liczył, że uda mu się Ciebie zdobyć. A ja chciałam się zemścić i… odbić Ci Vincente…
- Dlatego rozpowiedziałaś to, co podsłuchałaś?
- Ale… ale to naprawdę nie ja!
- W takim razie kto?
- Ktoś, komu bardzo podoba się Marcia i chciałby ją za wszelką cenę zdobyć.
- To znaczy kto?
- Nie mogę Ci powiedzieć… wybacz, ale nie mogę…
- A możesz powiedzieć Vincentowi, że nie miałam z tym nic wspólnego.
- Mogę, ale… proszę później.

Sofia przytuliła płaczącą Raquel, a ta powoli zasypiała w jej ramionach. Od kilku tygodni nie zaznała spokojnego snu…

[link widoczny dla zalogowanych]

„ W łabędzia zmienię się
I odlecę jak najdalej, dalej stąd,
Byś nie mógł odnaleźć mnie
Pośród ludzi, którzy tutaj gardzą mną.

Zabiłam człowieka, który,
Który jeszcze nie zdążył narodzić się.
Powiedz mi proszę, proszę, czy to jest grzech,
Czy to może nie jest grzech?
Nieudana droga życia,
Po której muszę iść.
Kręte ścieżki, korytarze,
Których muszę się strzec.

I noc była ciemna, piękna,
Pośród blasku stanął ktoś na mojej drodze
I zerwał ze mnie wszystko,
Co miałam na sobie,
Idąc pośród drzew.

Ten gwałt zrodził życie, które ja zabiłam,
Aby nikt się nie dowiedział.
I powiedz mi proszę, proszę, czy to jest grzech,
Czy to może nie jest grzech?
Nieudana droga życia, po której muszę iść,
Kręte ścieżki, korytarze, których muszę się strzec...”

Prawdziwym przyjacielem okaże się nie ten, który pozwoli Ci cieszyć się życiem i powodzeniem, ale ten, który ukoi Twój ból i pozwoli zaznać snu spokojnego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julex007
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mexico/L.A
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:59:12 16-05-09    Temat postu:

aaaaaaaaj Sof sie mizdzrzyla z tym kapitanek druzyny....i Vincente to widzial...masakra....zlamala mu serce tym....eeeh...a Raquelita....czyzby to nie nastepna jej jakas zagrywka? bo w ciaze jestem sklonna uwierzyc ale w to ze powie prawde Vincentowi to w to akurat watpie....i w ta nagla wielka przyjazn z Sof....no jestem ciekawa co tam dalej sie bedzie dzialo....a co do Laury to dobrze ze trzyma Mateo w ryzach...inaczej go niezmobilizuje do [racy!

kiedy neeeew????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaeMWu
Cool
Cool


Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:23:11 18-05-09    Temat postu:

ODCINEK 19: Listy.

Eduardo po kolacji odwiózł Julię do domu, szybko wysiadł z samochodu, podał jej dłoń i odprowadził do samych drzwi.

- To był bardzo miły wieczór. – Powiedziała Julia.
- Mam nadzieję, że nie ostatni.
- Kto wie… może to pierwszy z wielu, jakie nas czekają.
- Jesteś niesamowita, wiesz?
- Pójdę już. Dziękuję za kolację.
- To ja Tobie bardzo dziękuję. – Mężczyzna z nadzieją na coś więcej przysunął się do kobiety, jednakże Ona obdarowała go jedynie małym całusem w policzek, po czym weszła do domu.

[link widoczny dla zalogowanych]

Zegar cichutko tykał. Wskazówki na nim wskazywały 5:13. Za oknem świtało… Sofia nie spała od ponad godziny. Tej nocy niewiele co udało jej się spać. Sięgnęła do szafki przy łóżku, wyjęła z niej różową papeterię, sięgnęła po pióro, cicho otworzyła okno i wyszła przez nie. Gdyby ktoś wtedy obserwował budynek szkoły, miałby interesujący widok. Dziewczyna w jasno fioletowych szortach i nieco ciemniejszej koszulce usiadła wygodnie na dachu. Sięgnęła po kartkę, pióro i zaczęła pisać. Na list spadła nie jedna słona kropla jej bólu, smutku, żalu i cierpienia. Łzy.
„ A ja,
Ja bez ciebie jak na pustyni kwiat
Stoję sama w deszczu u nieba bram
Gdzie jesteś? […] ”

Mateo siedział na balkonie i wpatrywał się we wschodzące słońce ponad dachem kościoła. Okno sąsiedniego pokoju było otwarte. Majowe noce były ciepłe. Zbliżył się i zajrzał przez niezamkniętą lukę na świat. Jej bordowe włosy swobodnie opadały na twarz. Do połowy była okryta, a jej oddech był równomierny i spokojny. Marzył, by tu i teraz wziąć ją w ramiona i znów posmakować jej ust. Wiedział, że jeżeli się nie postara, Ona nie da mu szansy. Sama będzie cierpiała, by nie ustąpić temu uparciuchowi.


Laura Sanchez spała, lecz w jej głowie był bałagan, co sprawiało, że co chwilę machała rękoma i coś mówiła przez sen… to był sen niespokojny. Drzwi do jej pokoju nagle lekko zostały uchylone, a przez nie wszedł ktoś do środka. Dziewczyna powieki miała ciężkie, nie miała siły ich otworzyć. Ktoś usiadł na łóżku. Poczuła oddech na swojej twarzy, lecz nadal nie wiedziała kto to. W końcu przemówił, głosem tak dobrze jej znanym:
- Wróciłem. Już nigdy Cię nie zostawię… Kocham Cię. – Chłopak nachylił się i ją pocałował.

Dziewczyna gwałtownie otworzyła oczy i usiadła. Była zlana zimnym potem. Sięgnęła na stolik nocny po komórkę, spojrzała na wy oświetlacz i omal nie zemdlała. Zegar wskazywał godzinę 12. Do szkoły już nie było sensu jechać.
- Jak to się stało, że budzik mnie nie obudził? – Pomyślała, po czym ziewnęła.

Julia Sanchez przeglądała jakieś akta, kiedy na jej biurku pojawiła się kawa. Duże latte. Jej ulubiona. Podniosła wzrok i zobaczyła zadowolonego z siebie Eduardo.
- Dziękuję. – Zdążyła powiedzieć, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka telefonu.

- Julia Sanchez, słucham…
- …
- Mamo, to chyba ja powinnam o to spytać.
- …
- O czym Ty mówisz?
- …
- Jak to w stolicy?! Od ilu dni?
- …

Sofia po lekcjach wróciła do pokoju, gdzie zastała kopertę z listem w bladoróżowej kopercie. Zaskoczona, kto mógł do niej napisać, wyjęła kartkę i zaczęła czytać:

„ Droga Sofio!
Nie wiem jakimi słowami mam Ci dziękować za okazaną mi pomoc, szczerą rozmowę i zrozumienie. Tym bardziej nie umiem Cię przeprosić za wszystkie zło, które Ci uczyniłam. Teraz jestem daleko stamtąd. Prawdopodobnie w samolocie. Lecę do Barcelony, do mojej siostry. Są tu świetne szkoły, a ja chcę zacząć nowe życie. Nie chcę być tą Raquel, którą znają wszyscy uczniowie Elite Way School. Chciałabym teraz być tą Raquel, którą poznałaś wczoraj. A Tobie… Wam… Życzę szczęścia. Vincente od zawsze kocha tylko i wyłącznie Ciebie. Wiem, że Ty do niego czujesz to samo. Cieszcie się swoją miłością. Obiecuję napisać do Ciebie, kiedy już się tutaj zadomowię.

Całuję i pozdrawiam,
Raquel.”

Sofia nie wiedziała, co ma o tym myśleć.
- Czy rzeczywiście Raquel uda się zacząć nowe życie? Czy będzie umiała być na nowo szczęśliwa i nie popełni błędu, zakochując się w kimś innym? Bo niewątpliwie w kimś się w końcu zakocha.

Vincente układał swoje pędzle, kiedy do pokoju wszedł jego przyjaciel Tomas, trzymając różową kopertę w dłoni.
- Było w Twojej skrzynce. – Powiedział, po czym podał korespondencję Vinecnte.

- Co to może być? Różowa koperta… wygląda mi to na Raquel. – Powiedział, po czym otworzył kopertę. – A może się mylę? – Mina mu zrzedła, kiedy zobaczył, kto jest adresatem tego listu.
- To może ja przyjdę później… - Powiedział Tomas, widząc wyraz twarzy chłopaka i szybko wycofał się z pokoju.

„Kochany Vincente!
Długo zastanawiałam się, czy do Ciebie napisać. W końcu jednak, zdecydowałam się. Laura mówi, że świat do odważnych należy. Chciałabym opowiedzieć Ci co się stało. Na początek… Kompletnie nic mnie z Jackiem nie łączy. Pomyślałam, że jeżeli na oczach całej szkoły go pocałuję, zaboli to najbardziej Raquel, która była niedawno po uszy w nim zakochana. Chciałam się zemścić, za jej konspiracje by nas skłócić. Nie spodziewałam się, że Ciebie to poruszy najbardziej. Przy okazji dowiedziałam się, że Jack do kompletny dupek i bardzo zranił Raquel. Między innymi z mojego powodu. Założył się z kumplami, że mnie zdobędzie, a ją samą, zakochaną porzucił. Dlatego to Ona chciała zemścić się na mnie, będąc z Tobą. Tak naprawdę Raquel w jednym miała rację. Do nikogo nie poczuję tego, co czuję do Ciebie. Kiedy mówiła, że mi się podobasz… nie kłamała. A te obrazy… do dziś mi tego nie wytłumaczyłeś. Wiedz, że kiedy je zobaczyłam, poczułam motyle, które fruwały w moim brzuchu, a na twarzy momentalnie pojawił się uśmiech. Mam nadzieję, że mi to kiedyś wytłumaczysz… Najlepiej prędko. Jeżeli coś czujesz… to jutro. Jutro na moście głównym (wymyślony przeze mnie) o 20. Będę czekała.

Sofia.”

Po rozmowie z córką, matka Julii, Angelita, od razu zadzwoniła do wnuczki i wyjaśniła wszystko, co nabroiła. Laura bez zastanowienia pojechała do domu matki.

- No nareszcie! Wszędzie Cię szukam! Dlaczego nic mi nie powiedziałaś o przyjeździe? – Usłyszała, gdy tylko przekroczyła próg.

Za to wychodząc w oko wpadł jej katalog mieszkań, apartamentów i domów. Wzięła go bez chwili namysłu.

W mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Julia nie spodziewała się gości i zastanawiając się, kto to może być, ruszyła by otworzyć. Za progiem stał niewysoki mężczyzna, w uniformie służbowym, z wielkim koszem kwiatów.
- Pani Julia Sanchez?
- Tak, to ja.
- Proszę tu podpisać.
- Ale…
- W środku jest list. Do widzenia.

Mężczyzna znikł tak samo szybko, jak się pojawił. Mile zaskoczona Julia postawiła kwiaty na stole, po czym wyjęła z nich liścik i przeczytała:
- O 21 w ogrodach. Wiesz gdzie. Będę czekał, Eduardo.
Na jej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Szybko ruszyła do garderoby, by wybrać coś z jej zawartości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julex007
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mexico/L.A
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:14:29 18-05-09    Temat postu:

aaaaah odcinek wspanialy!!! moze Sof wreszcie bedzie z Vincente...Raquel mnie mile zaskoczyla....sadzilam, zo odwinie jeszcze jakis numer...dobrze sie zachowala...a co do Mateo...to on niech lepiej wezmie sie do roboty i zacznie chodzic! a tu widze ze Eduardo podrywa Julie...hmmmm co z tego wyniknie? bo widac ze jej sie to podoba...xD czekam na new? a wlasnie co ma znaczyc odcinek 19/20? czyzbys miala zamiar konczyc? kiedy mozna sie spodziewac nowego odcinka?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaeMWu
Cool
Cool


Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:32:29 18-05-09    Temat postu:

19 z 20.
20 będzie ostatni, postaram się, aby był długi. No i epilożek także się ukaże
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julex007
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mexico/L.A
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:37:46 18-05-09    Temat postu:

aaaaaaaaaa ale jak to? czemu juz konczysz? chyba ze planujesz zrobic drugi sezon...nie mozesz nam tego zrobic!!! aaaaaaa...zaraz sie poplacze! nie koncz tak zajebistej teli!!!! no ale jesli ma byc ostatni to ja po prosze dluuuuuuugasny....xD

a kiedy mozna sie go spodziewac?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaeMWu
Cool
Cool


Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:29:02 18-05-09    Temat postu:

Myślę, że pod koniec tygodnia.
To jest dla mnie ciężki i pracowity tydzień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaeMWu
Cool
Cool


Dołączył: 14 Kwi 2009
Posty: 513
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:20:54 22-05-09    Temat postu:

ODCINEK 20 (ostatni) : Nic więcej?

Mateo wieczorem wrócił z rehabilitacji. Otworzyły się drzwi windy i chłopak wjechał do mieszkania na swym wózku inwalidzkim z torbą na kolanach. Laura siedziała na kanapie i przeglądała kolorowe magazyny. Z najnowszego sprzętu stereo płynęła muzyka ich wspólnego ulubionego zespołu. Na stole stał talerz kanapek i pół dzbanka herbaty. Nakrycie dla jednej osoby.
- Zrobiłam Ci kolację. – Powiedziała dziewczyna, nie odrywając wzroku od purpurowej sukienki w najnowszym numerze „Avanti”.
- Ty nie jesz? – Zapytał zdziwiony chłopak.
- Nie jestem głodna.
- W ogóle dziś coś jadłaś?
- Tak.
- Jogurt? – Zapytał z lekką ironią w głosie.
- O co Ci chodzi ?! – Laura nie wytrzymała i podniosła wzrok znad magazynu.
- A jak myślisz? Martwię się o Ciebie… - Powiedział spokojnym głosem.
- Ty się o mnie martwisz? To Tobie o mnie już wolno, a mi o Ciebie nie? Wiesz co… mam tego wszystkiego dość. Przestań mnie wciąż traktować jak małe dziecko. Weź się za siebie. To nie o mnie trzeba się tu martwić, tylko o Ciebie. Ciągle jeździsz na tą rehabilitację a ja nie widzę postępów. Może ta przemiła rehabilitantka próbuje pomóc Ci w inny sposób? – Laura wstała, po czym przecisnęła się za fotelem by odłożyć magazyny na półkę. Kiedy wcisnęła się w kąt poczuła zawroty głowy. Nogi zrobiły się jak z waty, a przed oczami miała ciemno. Runęła na podłogę z łoskotem.

Mateo był przerażony widokiem nieprzytomnej dziewczyny. Bez chwili zastanowienia wstał z wózka i ruszył w jej kierunku. Choć jego nogi z trudem pokonywały każdy krok, On nie czuł bólu. Ból fizyczny zagłuszył niepokój i strach o dziewczynę, którą tak bardzo kochał.

Julia Sanchez podjechała taksówką pod bramę ogrodów miejskich. Miejsca ich pierwszego spaceru. Szybkim krokiem ruszyła w kierunku Eduarda.

- Bałem się, że nie przyjdziesz. – Powiedział mężczyzna na widok Julii, która ubrana była w lekką purpurową sukienkę na ramiączkach i czarne szpilki.
- Wiedziałeś, że przyjdę.
- Nie wiedziałem. Nie wiedziałem też, że będzie tu tyle ludzi… może zmienimy lokal?
- Z miłą chęcią. – Z rozbawieniem z głosie powiedziała kobieta.

Szli wzdłuż brzegu jeziora. Srebrzysty księżyc odbijał swój blask w jego tafli, a czysty piasek muskał ich stopy.

- Julio… - Zaczął niepewnie Eduardo.
- Tak?
- Czy pozwolisz jeszcze kiedykolwiek pokochać siebie jakiemuś mężczyźnie.
- Nie wiem. Nie umiem na to odpowiedzieć… dlaczego pytasz?
- Dasz mi szansę?
- Na co?! – Odparła zaskoczona Julia.
- Bym mógł Cię kochać.
- Ale… Eduardo! Ja mogłabym być Twoją matką! Ja mam córkę… właśnie! Laura. Co Ona na to? Nie, Eduardo… ja nie mogę…
- Ale Julio! Zrozum, że nie możesz wiecznie żyć życiem Laury. Ona nie jest już małym dzieckiem. Zaczęła swoje własne życie. Poznała smak prawdziwej miłości, nie będzie chciała Ciebie unieszczęśliwić.

[link widoczny dla zalogowanych]

- Skąd wiesz, że możesz mnie uszczęśliwić?
- Bo Cię kocham. I wiem, że ja Tobie też nie jestem obojętny. – Powiedział, po czym zbliżył się do kobiety, objął ją w talii i wpił się w jej usta z pożądaniem i czułością zarazem.

- Seks na plaży? – Zapytał Eduardo.
- Taki drink? – Zaskoczona pani Sanchez odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Może później. Teraz miałem na myśli coś innego… - Mówiąc to wsunął swoje gorące dłonie pod jej sukienkę i zaczął ją rozpinać.

Sofia stała oparta o barierkę na moście. Ze łzami w oczach wpatrywała się w rozmazujący się obraz płynącej spokojnie rzeki. W tej części Meksyku, jako jednej z nielicznych, nocą nie jeździły samochody. Wiedziała, że nikt jej tu nie przeszkodzi. „Już całe miasto śpi” – pomyślała. Odczuwała pustkę. Bardzo pragnęła, by druga część jej serca, która została na zawsze tam gdzie Vincente, wróciła do niej. Jak smutne jest życie tego miasta. Ludzie gnają w te i we w te… pracują, telefonują, kupują… gdzie czas na miłość. Na marzenia. Czy Ona też taka będzie? Czy uczucia odlecą na wietrze, a zostanie szara i nudna rzeczywistość.

[Wyłączcie piosenkę, jeśli nadal jest włączona.]

Podszedł do niej wolnym krokiem. Ona nic nie słyszała. Jej jasno szara sukienka na wietrze przypominała nadmuchany balon, a włosy rozwiane przyklejały się do łez na jej twarzy. Policzki były czerwone, rumiane, usta przybrały barwę malin a oczy szeroko otwarte szkliły się łzami.

- Od kiedy to wiesz? – Zapytał Vincente. Sofia nie musiała pytać o co chodzi.
- Od kiedy zobaczyłam Was z Laurą po raz pierwszy. – Cicho odpowiedziała mu dziewczyna.
- I tak po prostu?
- Miłość nie jest taka prosta…
- Dlaczego nic nie powiedziałaś?
- Nie lubię… nie umiem wyznawać pierwsza miłości. Poza tym… byłam pewna, że kochasz Laurę, aż do chwili kiedy…
- Kiedy co?
- Kiedy zobaczyłam te obrazy. Wtedy… pomyślałam, że może jest szansa. Jest cień nadziei. Ale nagle czar marzeń prysł! Pojawiła się Raquel i… to wszystko.
- Co ja mam Ci powiedzieć?
- Odpowiedz mi tylko na jedno jedyne pytanie. Później odejdę. Kochasz mnie?

[link widoczny dla zalogowanych]

Przez chwilę nie odpowiadał. W końcu odważył się przerwać milczenie.
- Tak. – Powiedział z pewnością w głosie. Na twarzy dziewczyny pojawił się cień uśmiechu, jednakże po chwili spuściła głowę w dół i poczęła cofać się do tyłu.

- Co Ty robisz? – Zapytał zaskoczony Vincente.
- Powiedziałam, że kiedy odpowiesz na moje pytanie odejdę.
- Oszalałaś ?! – Po tych słowach Sofia się zatrzymała i z zainteresowaniem przyglądała się temu, kto je wypowiedział. Vincente zbliżył się do niej powoli, ujął jej delikatną twarz w dłonie i powiedział:
- Chyba nie myślisz, że teraz pozwolę Ci odejść. Już nigdy Ci na to nie pozwolę. – Po czym przysunął swą twarz do jej… musnął swymi wargami jej wargi… poczuł ten słodki smak jej ust, który śnił się mu nocami. Ona doznała chwili, o której marzyła miesiącami. On doznał tego samego co Ona. W końcu razem stanowili jedność.

I trawli tak na moście, napawając się swą miłością bez tchu.

Julia i Eduardo leżeli nadzy na piasku dzikiej plaży. Ich rozpalone ciała drżały w blasku księżyca. Milczeli, lecz jej serce i myśli krzyczały. „On ma rację. Zasłużył na szansę.” – Pomyślała, po czym przymknęła powieki.

Aparatura szpitalna wydawała ciche odgłosy. Zegarek na ekranie jego telefonu wskazywał kilka minut po 2. Chłopak przypomniał sobie zdarzenia sprzed kilku miesięcy, kiedy o tej porze zapłakana stanęła u progu jego mieszkania.

Mateo zamierzał kłaść się spać, kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Zaskoczony, kto może go odwiedzać o 2 w nocy poszedł sprawdzić kto to. Gdy zobaczył Laurę, od razu otworzył drzwi. Dziewczyna stała zapłakana ze stosem bagaży. Chłopak praktycznie rzecz biorąc wciągnął ją do mieszkania, wniósł bagaże, a kiedy już bezczynnie stał i patrzył na nią, Ona przerażona podeszła do niego i się przytuliła.
- No już mała, nie płacz.

Otworzyła powieki. Mimo, że światło było niewielkie, mocno ją raziło. Po chwili jednak przyzwyczaiła się do niego.
- Laura… Laura… - Mateo poczuł ulgę, kiedy zobaczył, że dziewczyna się obudziła.
- Mateo…
- Ja.. ja pójdę lepiej po lekarza.
- Miałam sen…
- Zaraz mi opowiesz. Pójdę po doktora. – Nim zdążyła coś odpowiedzieć On wybiegł z sali.

- Właściwie co ja tutaj robię? – Nie wiadomo kogo zapytała Laura.
- Przez kilka dni prawie nic nie jadłaś i zasłabłaś. Rano Cię wypiszemy… - odpowiedział lekarz.
- Ale jak ja się tu znalazłam? – Dziewczyna nie ustępowała.
- Mateo był świadkiem jak zemdlałaś. Wziął Cię na ręce, zaniósł na kanapę i wezwał pogotowie…
- Aha. Rozumiem. – Przez chwile milczała. – CO TAKIEGO?! – Nagle dotarło do niej co przed chwilą usłyszała. – Możecie nas zostawić? – Zwróciła się do lekarza, matki i Eduardo. Ci bez słowa wyszli.

Laura usiadła na łóżku, poprawiła kołdrę i poprosiła Mateo by usiadł przy niej. Niespiesznym krokiem podszedł i spełnił jej prośbę.

- Więc chodzisz.
- No tak. – Odpowiedział speszony.
- Dlaczego więc ukrywałeś to przede mną?
- Bywały gorsze i lepsze dni… nie chciałem Cię rozczarować.
- Tylko dlatego?
- No nie.
- To znaczy?
- Bałem się, że już mnie nie kochasz za to że Cię okłamałem wtedy… że jesteś ze mną z litości, a kiedy będę sprawny to odejdziesz.
- Naprawdę uważasz, że byłabym do tego zdolna?
- Nie, ale…
- To właśnie powiedziałeś.
- Lauro, ta sytuacja jest dla mnie trudna. Traktujesz mnie tak… jakbyśmy byli sobie zupełnie obcy.
- Bo stajemy się coraz bardziej. Mateo, jesteśmy sobie coraz bardziej obcy.
- Naprawmy to.
- Chyba nie ma już sensu.
- Co?
- Przepraszam, chcę zostać sama.

Chłopak z żalem w oczach spojrzał na Laurę, po czym wyszedł z pomieszczenia. Ona natychmiast wybuchła płaczem i zalewała się łzami nieszczęścia jak małe dziecko.

KILKA TYGODNI PÓŹNIEJ

Laura mieszkała u matki, jednakże każdego dnia coraz gorzej psychicznie się czuła. Fizycznie też było nienajlepiej, nadal prawie nic nie jadła. Postanowiła na stałe wyjechać z miasta. Znalazła szkołę z internatem w Guadalajarze.

Była szósta rano, Mateo smacznie sobie spał, kiedy ktoś nerwowo zaczął dzwonić dzwonkiem do drzwi. Niechętnie wstał i otworzył zbłąkanym przybyszom.

- Vincente! Sofia! Czy Wy do jasnej cholery spać nie możecie?
- Mateo! Natychmiast się ubieraj! – Wrzasnęła na niego Sofia, wchodząc do mieszkania.
- Bardzo śmieszne. – Odparł.
- Nie marudź. Laura wyjeżdża. – Sofia biegała po mieszkaniu jak oszalała i sprzątała.
- Co Ty robisz? – Zapytał zaskoczony Vincente.
- A przepraszam, taki odruch nerwowy. – Odpowiedziała, po czym kontynuowała: - Marcia dzwoniła, że Eduardo się niechcący wygadał. O 8 ma samolot do Guadalajary, wyjeżdża na stałe.
- To dobrze. Niech będzie szczęśliwa. – Mateo próbował udawać entuzjazm.
- Nie żartuj nawet! – Do akcji wkroczył Vincente. – Zbyt wiele razy odpuszczałeś i pozwalałeś jej odejść. Walcz o nią! Przecież ją kochasz!
- Ale Ona mnie nie. – Odparł załamany Mateo.
- Ty idioto! Kretynie! – Darła się Sofia, nawalając chłopaka torebką.
- Już, już. Chyba macie rację. Dajcie mi pięć minut. – Powiedział biegnąć do łazienki. No właśnie… biegnąc. Mateo miał już coraz sprawniejsze nogi.

Mateo wraz z przyjaciółmi długo szukał Laury na lotnisku. Zostało im tylko pół godziny do odlotu. Zobaczył ją w kolejce do odprawy… teraz była jej kolej… Krzyknął, kiedy jej bagaż wjechał już na taśmę:
- Laura! – Dziewczyna na dźwięk znajomego głosu odwróciła się. Stała jak zaczarowana. Szedł w jej kierunku. Nie zważając na wszystko ruszyła naprzeciw niego.

[link widoczny dla zalogowanych]

- Co Ty tu robisz? – Spytała, gdy znaleźli się wystarczająco blisko.
- Nie mogłem Cię puścić bez pożegnania.
- Więc przyszedłeś się pożegnać?
- Tak, jeżeli nie przystaniesz na moją propozycję.
- Jaką propozycję?
- Czy wszystko już stracone? Proszę Cię, pozwól mi to naprawić… ale później. A teraz nic nie mów, tylko zostań ze mną.
- Kiedyś już to słyszałam.
- Tak. Wtedy nam wyszło. Co prawda musieliśmy na to długo czekać…
- Mateo… co ja mam zrobić, żeby tym razem naprawdę nam się udało. Przekonaj mnie, bym chciała zostać…
- Nic nie musisz robić. Tylko mnie kochaj.
Postanowiła posłuchać serca. Części która była w niej i części, którą na zawsze oddała temu chłopakowi. Stanęła na palcach i wylewając łzy szczęścia zachłannie go całowała. Od dawna nie była tak szczęśliwa. Poczuła nawet, że robi się głodna.

Nagle dookoła rozległy się oklaski. No tak, byli na lotnisku. Tłumy gapiów przyglądały się zakochanej parze. Nagle z romantycznego nastroju wyrwał ich komunikat: „Lot numer: 347 z Mexico City do Guadalajary został odwołany. Za utrudnienia przepraszamy.”

Za oknem panowała burza, lecz w ich sercach i duszach prawdziwa wiosna. Znów budzili się do życia, jak przyroda z pierwszymi promieniami słońca.

- Teraz już nie masz chyba wyjścia. – Uśmiechnął się do niej promiennie, po czym ujął jej dłoń i wybiegli z lotniska.

MIESIĄC PÓŹNIEJ

Laura, Sofia i Marcia siedziały na wygodnej kanapie. Na stole pełno było jedzenia i picia, lecz One pochłonięte były rozmową.

- I widzisz Lauro. – Zaczęła Marcia. – A mówiłaś, że to nic więcej.
- Bo to nic więcej. – Odpowiedziała dziewczyna. – Nic więcej – historia pewnej przyjaźni… która przerodziła się w miłość. Ale że Sofia i Vincente razem… nigdy bym się tego nie spodziewała.
- A ja coś przeczuwałam… - Powiedziała Marcia. – I jak widać nie myliłam się.
- Dobrze, już dobrze. A przy okazji, Marcio przywiozłam Ci z Paryża katalog sukien ślubnych o który prosiłaś.
- Dzięki Ci kochana! – Marcia odebrała katalog i cmoknęła przyjaciółkę w policzek.
- Marcio… to nie za wcześnie? Masz dopiero 17 lat…
- Planujemy ślub dopiero za pół roku! – Marcia próbowała przekonać przyjaciółkę. – A ja jak najszybciej chciałabym zostać mamą…

[link widoczny dla zalogowanych]

- Jesteś w ciąży?! – Wrzasnęły zaskoczone dziewczyny.

EPILOG

Laurze i Mateo udało się odbudować związek na nowo. Szczerze mówiąc nie było to trudne. Kochali się przecież nad życie. Zamieszkali w nowym mieszkaniu [powyżej spotkanie przyjaciół „mini parapetówa”], kontynuowali naukę w Elite Way School. Julia Sanchez bez problemu rozwiodła się z mężem i zamieszkała z Eduardo. Liczyła się z tym, że to może być przygoda, która skończy się lada dzień, ale postanowiła żyć pełnią. Laura nie miała nic przeciwko, wręcz przeciwnie. Była szczęśliwa. Sofia i Vincente stanowili silną parę, której związek oparty był na miłości. Jej mama uwielbia Vincente, natomiast On pomaga dziewczynie wskrzesić uczucie między jej rodzicami. Ojciec na wojskowej emeryturze [wojskowi wcześniej mają] wrócił do stolicy i ma świetny kontakt z córką i przyszłym zięciem. Jak się okazało cichutka, spokojna i niepozorna Marcia faktycznie zaszła w ciążę.

- Zawsze mówiłem, że Ona dojrzewa zbyt szybko. – Powiedział ojciec Marcii do żony, która oglądała w sklepie kolejne śpioszki niemowlęce.
- Ależ kochanie, uspokój się. Nasza córka jest dojrzała…
- O tym właśnie mówię.
- Nie przerywaj mi, kiedy mówię. Ma odpowiedzialnego męża i silny instynkt macierzyński. To nie była wpadka. Wiesz… Ona to planowała. Dowiedziałam się przypadkiem. Ona silnie chciała tego dziecka.
- Za moich czasów to dziewczyny myślały raczej o tym, jak tu nie zajść… - Rozmowę przerwał im telefon od Nacio, który znajdował się wraz z Marcią na porodówce.

„Oddech weź, już najgorsze jest za Tobą
w końcu gdzieś, będzie lepiej daję słowo
nie bój sie uwierz w siebie masz juz wszystko
poczuj więc , ze przed Tobą cała przyszłość
przecież wiesz”
Powrót do góry
Zobacz profil autora
chochlik
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 04 Mar 2009
Posty: 4045
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: gdzie muzyka tkwi w duszy
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:01:00 22-05-09    Temat postu:

Ach jak to się pięknie wszystko skończyło Laurka i Mateo w końcu razem, to nie mogło się inaczej skończyć...
Tekst " Nic nie musisz robić. Tylko mnie kochaj" po prostu cudowny...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lost Princess
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Kwi 2009
Posty: 4406
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:31:08 22-05-09    Temat postu:

Ślicznie się zakończyło
Laura i Mateo razem :)Sofia i Vincente też Po prostu wspaniale
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julex007
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mexico/L.A
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:47:29 22-05-09    Temat postu:

szkoda, ze to juz ostatni....bardzo sie ciesze, ze wszystko skonczylo sie dobrze....na szczescie....i jeszcze Marcia dziecko urodzila...suuuper...xD cieszy mnie to, ze Mateo wreszcie chodzi...i to dzieki temu, ze Laura zemdlala...znaczy sie moze nie dzieki temu...ale zmotywowala go pomoc ukochanej osobie aby wstac z wozka....xD no a Sof i Vincente...aaaah...wreszcie sobie wszystko wyjasnili...jeah! xD szkoda, ze koniec....a moze napiszesz jakis ciag dalszy???...xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 9, 10, 11  Następny
Strona 10 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin