Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

RBD La Familia 2/3
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 46, 47, 48  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:49:11 05-06-09    Temat postu:

czyżby w ciązy była Any chyba tak!!!
ojej ja nie wieże ,ze poncho zdradził j a to ta fabiola wredna jedza cos uknuła !!!!
niech ja szlak !!! zdenerwowałam się !!!!!!!!!!!!!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Julex007
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 16 Kwi 2009
Posty: 384
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mexico/L.A
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:15:11 05-06-09    Temat postu:

o cholera!!!!! ta Fabiola odwalila niezla lipe z tym foto...tylko sie zastanawiam po co? skoro i tak Ponch do niej nie wroci....ale z niej s*** i szm***
a z tym testem to zabawna sytuacja Chris juz myslal, ze tatusiem bedzie ale kurcze...Any jest w ciazy z Ponchem...teraz sie wszystko skomplikuje poniewaz ona nie bedzie chciala juz wiecej go zobaczyc....oooo maaasakra!

kiedy nowy? bo ja musze wiedziec jak to wszystko sie rozwiaze!


Ostatnio zmieniony przez Julex007 dnia 21:15:57 05-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewe17iwi
Idol
Idol


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:25:51 11-06-09    Temat postu:

Oto najnudniejszy odcinek jaki kiedykolwiek to forum widziało. Obyście nie pospali


Juan- ojciec dziecka Fabioli


Odcinek 39 część 3

Dwóch mężczyzn bez zainteresowania obserwowało mecz piłki nożnej. W końcu jeden z nich nie wytrzymał biernego patrzenia w szklany ekran bez emocji
- dziewczyny już zasnęły powinniśmy przeanalizować co mamy – zerwał się raptownie z kanapy i podszedł do telewizora wyłączając go jednym przyciskiem. Zapomniał o pilocie, który do tego służył
- okej – rozluźnił się Ucker po czym chwilę zamyślił – te zdjęcia to na pewno nie fotomontaż – odparł ponownie przyglądając się fotografią
-tego jestem pewien. Ale nie sądzę, że mógłbym tak postąpić. On taki nie jest – spojrzał na Uckera
- czyli już nic z tego nie wiem – rozłożył bez radnie ręce
Tą burze mózgów przerwało głośne stukanie do drzwi
- kto to może być? jest pierwsza w nocy – powiedział gniewnie Chris
Ponownie ktoś kopnął w drzwi.
- na pewno się bardzo niecierpliwi, ale ma zdecydowany brak kultury jak można tak hałasować – zbulwersował się Ucker
Oboje podążyli w stronę drzwi. Gdy spostrzegli, kto złożył im wizytę zamarli
- cześć – wysapał – moglibyście mi pomóc wasz kumpel do najlżejszych nie należy!
Dopiero po paru sekundach zorientowali się że Juan ( ojciec dziecka Fabioli) podtrzymuje Poncho. Który ledwie utrzymywał się na nogach. Powieki co parę sekund opadały. Skóra na twarzy promieniała białością. Wyglądał jak gdyby przed chwilą zetkną się ze śmiercią
- boże Poncho co ci się stało ?! – Ucker natychmiast znalazł się obok poszkodowanego
- Fabiola nafaszerowała go środkami usypiającymi – mówił prowadząc przyjaciela we wnętrze mieszkania
- zanieśmy go do łóżka musi się wyspać ! – krzyknął Chris energicznie wymachując im przed oczami rękami
- jak tylko do siebie dojdzie zmuszę go do przejścia na dietę, a ty mi pomóż a nie machasz tymi łopatami – spojrzał wilkiem na Chrisa
- zazdrościsz mi pięknych kończyn – uśmiechnął się zadowolony
Po chwili wrócili do salonu bez Poncho
- jak go znalazłeś? –zapytał Ucker wskazując mu miejsce gdzie ma usiąść
- był w domu Fabioli przykuty kajdankami do łóżka. Myślałem, że już po nim… - zamyślił się na moment - Ten babsztyl przesadził z środkami. Mógł już nas oglądać za chmurek. W porę go stamtąd zabrałem… - przełknął głośno ślinę - W samolocie obejrzał go lekarz, który przypadkowo tam się znalazł i powiedział, że nie jest z nim tak całkiem źle – z ciągłego monologu wyrwało go chwilowe zawieszenie wzroku na rozrzuconych zdjęciach na stoliku
- A co to za foty ? –zapytał biorąc jedną fotografię
- dostaliśmy jej dziś po południu – odpowiedział Chris
- ta zołza jest nie obliczalna przykuła go do łóżka. Otumaniła środkami, żeby tylko zrobić zdjęcia. I tak tym nic nie zyskała. Any i Poncho dziś rano się pogodzą- uśmiechnął się na koniec Juan
- raczej nie pogodzą. Any uciekła nie ma po niej śladu. Zaginęła jak igła w stoku siana. Obdzwoniliśmy już wszystkich znajomych i nikt nawet się na nią nie natknął – potarł nerwowo czoło Ucker
- niezła kaszana – zamyślił się ponownie Juan
- w dodatku jest w ciąży – postanowił dodać ten mały szczegół; Chris
- no to po części Fabioli udał się plan – westchnął Juan


Ostatnio zmieniony przez ewe17iwi dnia 18:37:38 11-06-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:08:33 12-06-09    Temat postu:

a to Any jest w ciązy Ponho i any b eda mieli bobo licze ,ze any szybko sie znajdzie i nic jej nie bedzie.
a ta przeklęta fabilola niech ję szkat trafi :9 :9
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andzia2
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 3501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubomierz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:46:57 12-06-09    Temat postu:

przepraszam ze nie skomentowałam ;|
odcinki świetne
Any jest w ciąży !!
ta Fabiola jest kretynka do potęgi n-tej !!!!!!!!
co za babsztyl !!!!!!!!!!!!
oBY Any nic się nie stało
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewe17iwi
Idol
Idol


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:53:27 15-06-09    Temat postu:

Pewnie po dzisiejszym odcinku będziecie chcieli mnie udusić za te nudnawe i ciągłe opisy. Ale one są ważne bardzo jeżeli chodzi o ten odcinek. Pomogą wam wyobrazić sobie miejsca i stany uczuciowe bohaterów.
Odcinek 40

Domanic( postać która się już kiedyś pojawiła mam nadzieję że go pamiętacie)

Parę dni później

Niebo dzisiejszego poranka dzieliło się na pół, ze wschodu delikatnie piekły promienie dopiero co wstającego słońca, zaś od zachodu nadbiegały ciemne, ciężkie chmury w których kłębiły się olbrzymie pokłady deszczu. Krajobraz przypominał wielką wojnę jaką toczyło ze sobą niebo.
Ogromne, nasiąknięte soczystą zielenią drzewa chroniły na wzgórzu maleńki drewniany domek. Był dość sędziwego wieku jednakże dość stabilny. Miejscowi mieszkańcy rozpowiadali wiele legend lecz żadna z nich nie była prawdziwa. Mówiono że zamieszkuje go człowiek o trzech nogach i czterech rękach lecz zginął w walce z olbrzymim niedźwiedziem. Podobno do dzisiejszego dnia dziwny człowiek pomieszkuje tam w nocy.
Wiadomo, że każda legenda zawiera trochę fałszu i prawdy, a jak tam było teraz? Otóż domek był zamieszkiwany. Lecz nikt nie wiedział przez kogo ponieważ nowy mieszkaniec mieszkał tam od niedawna.
Drewniany domek pokryty był mchem od północnej strony. Nadawało mu to tajemniczości i groźnego wyglądu. Okna były zabite cienkimi deskami, przez które wdzierały się promienie słoneczne. Wewnątrz chaty było przerażająco zimno szczególnie nocami. Na środku pomieszczenia stało ogromne drewniane łoże. Wśród białej pościeli leżała blond włosa dziewczyna. Dłonie miała związane przy ramie łóżka żeby nie mogła uciec. Na jej twarzy malowało się cierpienie. Oczy były opuchnięte od płaczu. Sama zastanawiała się ile ma jeszcze w sobie łez. Suknia w której była ubrana, niedawno tak biała o idealnym kroju. W obecnym stanie nie można było powiedzieć o niej nic pozytywnego. Brudna, porwana nie nadawała się do użytku. Jej spojrzenie było przepełnione nienawiścią na mężczyznę, który od dłuższego czasu wpatrywał się w nią. Doskonale znała tą twarz. Niedawno się z nim przyjaźniła, uwielbiała go.
- dlaczego mnie tu przetrzymujesz? Co ja takiego Ci zrobiłam Domenico? – jej ton głosu aż kipiał nienawiścią
Jego twarz ani nie drgnęła po zadanym pytaniu. Denerwowało ją ogromnie jego milczenie. Od kiedy tu była słowem się do niej nie odezwał. Wstał z krzesła, podszedł do jej łóżka, usiadł naprzeciwko niej.
- spróbuj sięgnąć pamięcią gdy miałaś szesnaście lat – uparcie wpatrywał się w nią swoim ciemnym spojrzeniem- miałaś oddanego przyjaciela, który zrobiłby dla ciebie wszystko. Ale ty tego nie doceniałaś gdy tylko pojawił się Jack Rodriquez odsunęłaś mnie na drugi plan – krzyknął jej tuż przed twarzą- Dlaczego? Bo on był przystojniejszy! Zostawiłaś mnie dla niego. Gdy w końcu zapomniałem o tobie i poznałem Natalii. Znowu pojawił się on. Odeszła bez pożegnania – jego ton głosu zelżał i stał się łagodny
- tak mi przykro – uśmiechnęła się do niego, chciała dodać mu otuchy i zrozumienia
- przykro Ci o jak miło, a co powie Jack twojemu narzeczonemu gdy znajdzie twoje martwe ciało. Pewnie powie, że jemu też jest przykro – zaśmiał się histeryczne


Od czwartej nad ranem nie mogła zasnąć. Podobno to normalne w jej odmiennym stanie. Próbowała na siłę zmusić się do zaśnięcia. Lecz żadna pozycja nie gwarantowała jej snu. Zamiast się męczyć postanowiła zrobić coś pożytecznego; posprzątać mieszkanie. Niestety było już posprzątane. Więc postanowiła dopieścić szczegóły. Poprawiła pięć razy ręczniki wiszące na wieszaku w łazience. Następnie pozmieniała kolejność kubków wiszących na ścianie w kuchni, które i tak po chwili trafiły na stare miejsce bo tam było im najlepiej. W sypialni nic nie zmieniła, nie chciała zbudzić śpiącego Uckera. Gdy ponownie weszła do każdego z pomieszczeń już nic nie rzuciło się jej w oczy do poprawienia. Była już na tyle zmęczona żeby odpocząć ale nie zasnąć. Na myśl jej przyszło, że może pooglądać telewizję w końcu rzadko się zdarzało żeby o tak wczesnej porze patrzyła na szklany ekran. Pilot był w ciągłym ruchu ponieważ nic nie przykuło jej ciekawości. Po kilku chwilach spojrzenie zawiesiła na jej jednym kanale, który emitował powtórkę wczorajszego programu plotkarskiego. Na dole ekranu widniał ruchomy pasek informujący iż za parę minut będzie reportaż „ Co nowego w domu RBD”. Po chwili prowadzący zapowiedział kolejną część programu.
http://www.youtube.com/watch?v=6iiPUrDpg2U ( do posłuchania)

„ Czy słynne spontaniczne małżeństwo ma szansę przetrwać? Otóż nie!!!. Zostaliśmy poinformowani iż para Dul i Ucker rozchodzą się. Co jest przyczyną tej decyzji? Wokalista grupy RBD został przyłapany na częstych spotkaniach ze swoją byłą dziewczyną Belindą. Ucker od pewnego czasu widywany jest w towarzystwie tej pięknej brunetki. A co z czerwono włosą Dul, która spodziewa się dziecka piosenkarza? Prawdopodobnie została odstawiona na drugi plan!”
Na szklanym ekranie po koleji przeskakiwały fotografie jej męża z obcą kobieta. Uśmiechniętych, spacerujących po parku, pijących kawę w kawiarni. Na jednej fotografii byli nawet objęci.
Podciągła kolana pod brodę objęła je rękami. Oddech był nie równy, ciało trzęsło się niewiadomo dlaczego. Chłodne łzy paliły jej gorące policzki. Poczuła ciepłą dłoń na ramieniu. Doskonale wiedziała czyja to dłoń. Otarła dłonią słone krople i wstała jak oparzona z kanapy.
- to prawda? ! – krzyknęła
Nie odpowiedział nie chciał jej bardziej ranić. Jej zimne pełne bólu spojrzenie łamało mu serce na tysiące kawałków. Spuścił wzrok na podłogę
- przespałeś się z nią ? – głos zaczął się łamać. Ból, który czuła z każdą chwilą stawał się trudniejszy do zniesienia
- nie – powiedział spokojnie. Sam siebie zadziwił tym spokojem
- więc dlaczego? – wzięła głęboki wdech by uspokoić zszargane nerwy
- to były tylko towarzyskie spotkania w kinie, pubie, na spacerze – przybliżył się do niej lecz ona natychmiast odsunęła się dwa kroki do tyłu
- rozumiem – odpowiedziała połykając łzy
- rozumiesz? – zapytał kompletnie zaskoczony jej odpowiedzią
- tak rozumiem twój perfekcjonizm- powiedziała chłodno już nie płacząc
- co takiego? – kolejny raz zaskoczyła go odpowiedzią
- byłeś perfekcyjny. Nie chciałeś, żebym podejrzewała Cię o zdradę. Śniadanka do łóżka, czułe słówka. Tylko po co ? dlaczego? – krzyknęła pełną złością
- bo noszę twoje dziecko! – odpowiedziała za niego bo nie wytrzymała tej głuchej ciszy
- jesteśmy przecież małżeństwem – spojrzał jej w oczy. Zobaczył tylko załzawione tęczówki. Nie zobaczył w nich tego co kiedyś, tydzień temu, wczoraj
- nie jesteśmy małżeństwem. Nigdy nim nie byliśmy. To była tylko piękna fikcja. Moja bajka , ale przecież żadna bajka nie przetrwa w tym pustym świecie z czasem zamienia się w koszmar- jej słowa były tak gorzkie jak cytryna, a nawet bardziej
- Dul proszę nie mów tak przecież …. – uciszyła go gestem dłoni
- nic nie mów nie chcę nawet słuchać głupich pustych tłumaczeń. Nie rań mnie już bardziej. Czuję się i tak jak największa idiotka na tym cholernym świecie. Ale spełnij moją ostatnią prośbę- mówiła patrząc bez celu w widok jaki rozprzestrzeniał się z okna
- oczywiście- bez zastanowienia odpowiedział. Jeszcze bardziej wbił jej nóż w serce tą odpowiedzią. Czyżby chciał się już jej pozbyć
- chcę rozwodu- powiedziała bez jakich kolwiek emocji. Nabrał olbrzymią ilość powietrza do płuc. Lecz nie zdążył nic powiedzieć znowu usłyszał jej głos
- chcę rozwodu i ty mi go dasz bez żadnych komplikacji bo inaczej nie zobaczysz dziecka. To mój warunek. Teraz wyjdziesz z mieszkania. Ja spakuję najpotrzebniejsze swoje rzeczy i wynoszę się stąd - ostatnie zdanie powiedziała już cicho. On oddalił się bez słowa. Nie mógł patrzeć na jej pełne nienawiści spojrzenie. Zatrzasnął drzwi za sobą, zaś ona mogła teraz w ciszy wypłakać się.


Zalała płatki śniadaniowe chłodnym mlekiem. Nie cierpiała ciepłego. Gdy on wszedł do kuchni ucieszył się na jej widok tak bardzo chciał się z nią rozmówić
- May chce porozmawiać – stanął tuż za nią
- o czym znowu ?- zapytała kierując pełną łyżkę do ust
- o nas – usiadł obok niej
- robisz się nie do zniesienia – powiedziała przełykając
- jesteś tchórzem – uśmiechnął się widząc jej gniewne spojrzenie. to ją wyprowadziło z równowagi
- co takiego ? – uderzyła łyżką o stół
- tak jesteś największym tchórzem jakiego znam – starał się ukrywać uśmiech, który na siłę chciał się wylać na twarzy
- mam cię dość, ale skoro się nudzisz i gadasz największe głupoty świata to zawieść mnie gdzieś – dała mu wymijającą odpowiedź sama nawet nie spodziewała się, że tak doskonale uda się jej wyjść z tej rozmowy bez żadnych kłótni
- spełnię każdy twój rozkaz z jakże wielką ochotą – ukłonił się jej jak książę. Skoro ona chce grać niedostępną to on też będzie grać świetnie
- ohhhh ty idioto – kopnęła go w kostkę i odeszła się przygotować


Jej kroki rozchodziły się echem po kamiennym korytarzu. Tuż obok niej szedł on cicho niczym baletnica tańcząca po parkiecie. Zapukała do grubych drewnianych drzwi. Po chwili uzyskała pozwolenie na wejście. Otworzyła drzwi, zrobiła krok do przodu, chciał wejść za nią. Gdy spojrzała na niego surowym spojrzeniem. Zrozumiał, że nie jest tam mile widziany, wycofał się . Gdy siedziała tam już dość spory okres czasu. Nachylił ucho by coś usłyszeć lecz grubość drzwi nie pozwoliła mu. A co się działo za drzwiami?
- ojcze Martinie co mam zrobić z tym uczuciem? – zapytała szeptem
- daj mu szansę może okaże się lekiem na twoje złamane serce- uśmiechnął się serdecznie do niej
- tak sobie pomyślałam czy można kochać obie osoby tak samo ? – zadała ponowne pytanie miała nadzieję na szczerą odpowiedź
- tylko że Tomiego już z nami nie ma. Zaś Chris … - dalej nie mógł dokończyć ponieważ, ktoś zapukał do drzwi. W drzwiach pojawiła się starsza kobieta
- przepraszam że przeszkadzam ale przyniosłam herbatkę – uśmiechnęła się serdecznie, podchodząc do stolika przy którym siedzieli
- dziękuję Carmelo – widząc, że kobieta ma mu jeszcze coś do zakomunikowania dał jej pozwolenie gestem dłoni
- ojcze Martinie myślę, że powinien ojciec wiedzieć dość istotną wiadomość. W starej chacie na wzgórzu ktoś pomieszkuje- mówiła wolno i wyraźnie
- skąd ta nowina
- mój syn widział dym z komina. Gdy podszedł bliżej chaty słyszał krzyki jakiejś dziewczyny – usiadła przy May
- krzyki dziewczyny ? – zapytała May
- trzeba to sprawdzić- zastanowił się na moment- Czy przypadkiem ty; May i twój przyjaciel nie podróżujecie tu samochodem ?- zapytał
- tak. Chris!!! – krzyknęła ile miała sił w płucach


Opuszkiem palca delikatnie obrysował złocisty napis na twardym, kremowym papierze. Jedna łza spłynęła po policzku i spadła na złocisty napis. Starł palcem słoną kroplę co spowodowało rozmazanie się napisu. Przez myśli przebiegły ostatnie ich spotkanie. Kłócili się o głupie zaproszenia, które on teraz ściskał mocno w dłoni. Każdy skrawek jego ciała żałował, że tak się z nią rozstał. Nie zasługiwał na nią. Tak bardzo przez niego cierpiała. Była taka dobra, krucha i delikatna. Nosi pod sercem jego maleńką cząstkę. Może to będzie chłopczyk, który będzie silny i nie będzie popełniać jego błędów. Nie może lepiej żeby to była dziewczynka. Miałby małe odbicie jej. Zerwał się na równe nogi. Nie może siedzieć bez czynnie i w dodatku mazać się. Przecież ona żyje i czeka gdzieś na niego. Może jest w niebezpieczeństwie, a on siedzi i nawet palcem nie kiwnął żeby ją odnaleźć. Zadzwoni do Jacka może pojawił się jakiś ślad


Wysiedli we trójkę z czarnego porsche. Spojrzeli na wznoszące się przed nimi wzgórze nie było za wysokie ale przerażała ich aura tajemniczości jaka go otaczała. W lesie było wilgotno i mglisto w powietrzu unosił się zapach leśnych drzew i krzaków. Na niebie ciążyły ciężkie chmury, wiatr coraz bardziej się wzmagał. Leśną ciszę przerywały głośne grzmoty. To oznaczało jedno zbliża się wielka burza. Gdy tylko wyszli na wzgórze ich spojrzenie przykuł maleńki drewniany domek. Podeszli w ciszy do niego. Stanęli przed drzwiami i zaczęli nasłuchiwać głosów z które wybiegały poza jego wnętrze.
- masz jakieś ostatnie życzenie przed śmiercią? – zapytał donośnym tonem – może chcesz wybrać sobie jej rodzaj? Co powiesz na utopienie, a może żywcem spalona ?- zaśmiał się widząc jej strach malujący się w oczach
- proszę nie rób mi krzywdy – powiedziała przełykając łzy. Gdy usłyszeli głos dziewczyny zdrętwieli.
- to Any – jęknęła May próbując złapać równy oddech
- ciiii- zatkał jej usta dłonią Chris. Zaczął rozglądać się dookoła poszukując jakiego kol wiek narzędzia pomocy. Obszedł cicho domek po czym wrócił przed drzwi z łomem w rękach
- co to jest ? – szepnęła
- trzymaj mocno gdyby się do ciebie zbliżył uderz go z całej siły. Szukaj Any i staraj się ją jak najszybciej stąd wyciągnąć. Jeżeli będzie na siłach uciekajcie do auta i jeździe do miasteczka- trzymał ją za ramiona – rozumiesz?
- a co z tobą nie zostawię cie tutaj – jęknęła
- o mnie się nie martw ratuj Any – przytulił ją z całej siły dodając jej odwagi
- a co ze mną ? - zapytał ojciec Martin
- ojciec pomoże May bo sądząc po tonie głosu Any nie jest z nią najlepiej - powiedział szeptem
- raz dwa trzy !- krzyknął po czym kopnął z całej siły drewniane drzwi. Rozstąpiły się przed nimi. Spojrzał na mężczyznę ubranego na czarno i rzucił się na niego powalając go na podłogę. Podczas szamotaniny spadła jedna ze świec stojących na stoliku. Po chwili stolik stał w płomieniach
- May uciekaj ! – krzyknął
- chwila odwiązuję Any ! – krzyknęła starając się jak najszybciej odwiązać grube sznury. Pomieszczenie zostało wypełnione ciemnym, trującym dymem które umożliwiało im oddychanie. Ojciec Martin wdychając ciągły odór z dymu poczuł szybkie bicie serca. Po czym upadł na podłogę. Domek wypełniał ogień
- ojcze Martinie ! – krzyknęła przerażona przebiegiem sytuacji May
- zabieraj stąd szybko Any! – krzyknął Chris ile tylko miał siły w płucach
- zaraz wrócę tylko wyprowadzę Any na zewnątrz ! – krzyczała przerzucając sobie ramie dziewczyny na szyję. Ciągła ją tak szybko jak mogła omijając płomienie, które były już dosłownie wszędzie. Wyszła na zewnątrz krztusząc się, nie mogła złapać powietrza, którego tak uparcie potrzebowała. W końcu się jej udało zaczerpnął olbrzymią ilość powietrza. W jak najszybszym tempie jakim umiała przetransportowała przyjaciółkę w oddalone miejsce od pożaru przy wysokich drzewach. Położyła ją na trawie. Powieki miała zamknięte. Gdy poczuła morką trawę pod sobą jej oczy drgnęły i szeroko się otworzyły
http://www.youtube.com/watch?v=9WI-ijmVs5k ( do posłuchania)
- May – powiedziała słabym głosem
- tak jestem przy tobie ale poczekaj muszę wrócić po Chrisa – przytuliła ją mocno do piersi. Po chwili wstała i odwróciła się w stronę domku, który tonął w płomieniach. Nogi jej ze sztywniały, ogarnęła ją wewnętrzna pustka. Jak gdyby utraciła największy skarb. Wbiła paznokcie we włosy. Kolana się ugięły. Klęknęła na wilgotnej trawie wpatrując zapłakane oczy w płonący dom. Następnie usiadła i schowała twarz w dłoniach płacząc jak dziecko. Po kilku minutach coś huknęło podniosła głowę do góry. Wśród ciemnego dymu dostrzegła ciemną postać. Wytężyła wzrok jak tylko mogła. Po kilku sekundach zauważyła ich ciemna postać coś dźwiga za sobą na plecach. Wstała na równe nogi. Dopiero gdy podszedł bliżej niej, serce o mało nie wyskoczyło z jej piersi gdy poczuła radość. Położył na trawie pół przytomnego księdza i podszedł do niej. Otarł jej łzy i obdarzył pięknym uśmiechem
- ciii już nie płacz – szepnął kilka centymetrów od jej twarzy po czym mocno przytulił ją do piersi. Gdy poczuła jego bicie serca dopiero uspokoiła się
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marz
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:22:58 15-06-09    Temat postu:

Piekny... nie wiem co mam napisac, normalnie mnie zatkało.
Czytałam ten odcinek na wdechu, aż mi powietrza zabrakło..
Pierwszy opis, szacun, ze się tak wyrażę genilanie wszystko opisane, rozmowa Dul i Uckera aż miałam ciarki...
U jednych się układa u innych się sypie i to całkowicie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:04:13 15-06-09    Temat postu:

jaki dramatyzm!!!
wkońcu odnaleźli Any
a Ucker spotykał sie zBelindą głupek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andzia2
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 3501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubomierz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:46:57 16-06-09    Temat postu:

no nie !!
jak Ucker mógł się spotykać z inna !!! ;|
biedna Dul
co za maniak !!! dobrze ze nie zabił Any ....
Chris jaki odważny
dobrze ze pomógł księdzu i dziewczyna
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewe17iwi
Idol
Idol


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:03:42 02-07-09    Temat postu:

Przed, przed ostatni Odcinek 41


Splątane dwie dłonie, tak różne, a jednak tak idealnie do siebie pasujące. Przyglądał im się od dłuższego czasu. Drugą dłonią gładził jej blady, miękki policzek. Z zamyślenia wyrwało go jej ruch. Po chwili jej powieki stały się lżejsze by mogły się unieść. Poraziło ją mocne szpitalne lampy.
- spokojnie… otwórz oczy delikatnie muszą przyzwyczaić się do światła – jeszcze delikatniej gładził jej policzek.
Po chwili pociągła się na łokciach by lepiej rozejrzeć się po pomieszczeniu – ajj moja głowa
- spokojnie długo spałaś to dlatego –delikatnie przycisnął jej ramiona do poduszki żeby się nie podnosiła ponownie
- długo … to znaczy ile ?- zapytała mrużąc oczy
- trzy dni – obdarzył ją promiennym uśmiechem
- możliwe czuję się jak wyjęta z kapsuły czasu – spojrzała na niego następnie zaczęła się śmiać
- a co z resztą ? – raptownie podciągnęła się na łokciach
- nic się nie martw, Chris leży w Sali obok - wskazał kciukiem na sąsiednią ścianę - jest z nim May, zaś ksiądz Martin został dziś rano wypisany ze szpitala
- a co z … Dominico?- zapytała
- tak mi przykro – usiadł na łóżku obok niej i mocno przytulił do piersi- ale nie martw się teraz wszystko się zmieni – spojrzał na nią
- zmieni ? co mam przez to rozumieć ?- zapytała
- weźmiemy ślub, później narodzi się dziecko i pomyślimy o przeprowadzce… może za miasto
- dziecko ? – jęknęła
- tak jesteś w ciąży. Zostaniesz mamą a ja tatą – wyszczerzył rząd perliście białych zębów
- mamą – powtórzyła za nim
- ale wszystko musi mieć swoją kolejność najpierw musimy wsiąść ślub – przybliżył się do niej. Lecz ona się odsunęła
- musimy …- ponownie powtórzyła – nie chcę żadnego ślubu – spojrzała na jego smutną twarz, która stała się po jej słowach
- jak mam to rozumieć ?
- normalnie nie chcę brać ślubu, przecież możemy żyć tak jak kiedyś to że będziemy mieć dziecko nie zmienia faktu, że musimy brać ślub przecież w żadnym prawie tak nie pisze – spojrzała na niego wyczekując odpowiedzi
- myślałem że marzysz o ślubie – spojrzał na nią szukając prawdy w jej spojrzeniu
- marzenia się zmieniają – mocniej do niego się przytuliła



4 miesiące później
Nie mógł dojrzeć kim jest mężczyzna stojący przy ołtarzu czuł jak by obraz pokryty był kilkoma warstwami welonu. Czarny frak podkreślał jego wszystkie atuty. Wyglądał na silnego człowieka. Kościelne dzwony wybiły pełną godzinę, olbrzymie drewniane drzwi zaskrzypiały i pojawiła się w nich kobieta w białej sukni. Podążała w kierunku ołtarza. Kilka białych warstw znikło i mógł dojrzeć kim jest owa piękna kobieta. Gdy znajdowała się dostatecznie blisko niego zauważył, że jest to Dul. Czyli pewnie przy ołtarzu stoi on i czeka na nią. Wtedy mężczyzna obrócił się i mógł zobaczyć, że nie jest nim on lecz ktoś zupełnie mu obcy. Ktoś nie znajomy z przyszłości. Ogarnęła go panika, przecież ona nie może wyjść za mąż za kogoś innego. Zaczął biec w stronę ołtarza lecz nie mógł dobiec. Jak by ktoś na upartego trzymał go i nie pozwalał zakłócić ceremonii. Spojrzał za siebie zobaczył małego chłopca, który trzymał go jedną ręką za koszulę. Uśmiechał się chytrze. Wtedy ponownie dzwony rozdzwoniły się spojrzał ponownie na młodą parę, która została ogłoszona małżeństwem. Chłopiec go puścił i pobiegł w kierunku młodych ludzi krzycząc „ mamusiu, tatusiu „. Dźwięk dzwonów stał się nie do wytrzymania dla jego uszu. Zaczął przeraźliwie krzyczeć - Nie !!!!!!! – krzyczał ile tylko miał sił w płucach po czym otworzył oczy. Przeraźliwy dźwięk dzwonów dalej dręczył jego uszy. Dopiero po chwili zorientował się iż to dzwonek w drzwiach.
- idę !!! – krzyknął w kierunku drzwi. Otworzył i zobaczył w nich …
- cześć kurczaczku !!! – krzyknęli obaj jego przyjaciele
- cześć – odpowiedział przecierając zaspane oczy
- co się tak wydzierałeś „ nie , Nie , Nie” myśleliśmy , że Dul może przyszła i się godzicie na swój sposób – uśmiechnął się szeroko Chris mijając go w przejściu
- niestety to był tylko koszmar – powlókł się za nimi w stronę kuchni
- mamy coś jasnego i z pianką – Poncho zaczął wymachiwać mu przed oczami zestawem puszek - to opowiesz co Ci się śniło takiego strasznego - zachęcił go do opowiadania
- Dul brała ślub z jakimś gościem i miała z nim syna – opadł na krzesło
- nie ciekawie – powiedział Poncho stawiając przed nim puszkę – wyglądasz jak siedem nieszczęść, wiesz do czego służy maszynka do golenia ? – zapytał śmiejąc się
- nie pocieszaj mnie. Jakoś nie mam ochoty upiększać się – odpowiedział popijając łyk piwa
- panie mister weź się w garść i walcz a nie podałeś się już na starcie – powiedział klepiąc go w plecy Chris
- dokładnie słuchaj Chrisa on ma rację a tak właściwe to dlaczego spotykałeś się z Belindą ?
- a żebym ja to wiedział teraz biję się w ten głupi łep po co to zrobiłem – ponownie zaczął stukać głową w stół
- ejj stary bo ci się kabelki po odłanczają i kto to naprawi – pociągnął go za kołnierz
- jeszcze nie wszystko stracone przynajmniej ona Ci nigdzie nie wyjeżdża masz czas powoli ją udobruchać - klepnął go ponownie w plecy Chris
- a tobie kto wyjeżdża ? – zapytał Poncho
- May powiedziała że za dużo złej energii krąży w jej otoczeniu i musi podładować kamienie dlatego wyjeżdża – z każdym słowem jego głos nabierał smutku
- przynajmniej z tobą rozmawia bo wiesz jak moja rozmowa wygląda z Dul. Ja mówię a ona rzuca we mnie czym popadnie, płacząc przy tym jak małe dziecko. Jak na nią patrzę to tak jak bym wyciągał nóż z serca i powtórnie go wkładał z większą siłą. Ja tracę siły, nic się już nie liczy nawet powietrze jest inne. Rozumice wszystko się zmieniło – krzyczał ile miał sił czy mu to pomogło być może. Opadł ponownie na krzesło
- przepraszam masz większe problemy od moich a ja ci zwracam głowę takimi błahostkami – uciszył ton głosu do minimum
- źle mnie zrozumiałeś. Każdy problem jest ważny bo dotyczy ciebie, Poncho, mnie czy nawet kota sąsiadów – wbił mu palec w żebra, Chris aż się skrzywił – tylko nie każdy da się rozwiązać w prosty i łatwy sposób … no i nie każdy ma swoje szczęśliwe zakończenie – zamilkł na moment – dlatego jeżeli tak bardzo mocno kochasz May jak mówisz to walcz o tą miłość bo warto i nie schrzań tego a jeżeli najdzie Cię zwątpienie to patrz na mnie i nie popełniaj moich błędów – spróbował wykrzywić usta w uśmiech lecz marnie mu wyszło
- jak was słucham to myślę, że mam więcej szczęścia niż rozumu – przełknął słowa łykiem piwa
- ty to się urodziłeś pod szczęśliwą gwiazdę. Masz dziewczynę, dziecko w drodze żyć nie umierać …. Tylko żony nie masz – wyszczerzył białe zęby Chris
- żony – powtórzył za nim Poncho – Any nie chce brać ślubu czy to moja wina ? – zapytał nie wiadomo czy kolegów czy siebie samego
- twoja bo kto w tym związku nosi spodnie ty czy ona ? – zapytał Ucker
- no ja. Ale tak jest nam dobrze- zakładając ręce na klatce piersiowej
- a jak ty to sobie dalej wyobrażasz ? … urodzi się wam dziecko i dalej będziecie ze sobą chodzić jak jakieś nastolatki. Przecież to bez sensu skoro ją kochasz –spiorunował go wzrokiem Ucker
- ty na tym nie najlepiej wyszłeś. Może jak byś cie nie byli małżeństwem to by potoczyło się to inaczej- uśmiechnął się
- ale ja nie żałuje tego że jesteśmy małżeństwem pragnąłem tego jak niczego na świecie. Zgubiło mnie tylko to, że Belinda namawiała mnie na spotkania a ja nie potrafiłem jej odmówić. Gdybym powiedział NIE to bym teraz tu z wami nie siedział- uderzył z całej siły dłonią w stół
- dzięki nie ma to jak usłyszeć prawdę od przyjaciela- opróżnił do końca puszkę Chris
- wy mnie dziś w ogóle nie rozumiecie. Chodzi mi o to że jak bym w waszej sytuacji to bym nie siedział teraz z kretynem roku tylko wziął swoje cztery litery i ruszył po swoje – złapał za kołnierz Chrisa i podciągał coraz wyżej
- jak tak dalej będziesz podciągać tą koszulę to pójdziemy na pogrzeb MÓJ – krzyknął mu przed nosem
- sorki zagalopowałem się – puścił kołnierz następnie zaczął go poprawiać
- okej niech ci będzie ja zmuszę Any do ślubu chodź bym miał ją tam siłą zaprowadzić, Chris zatrzyma May w kraju a ty nie rozstaniesz się z Dul. Albo wszyscy walczymy albo nikt – wystawił rękę czekając na gest pozostałych
- ja jestem za – dołączyła i dłoń Chrisa
- to powiedzcie mi jeszcze jak mam ją odzyskać ? – zapytał Ucker
- to proste nie dopuść do rozwodu – rozłożył dłonie na boki Poncho
- wtedy nie pozwoli mi się spotykać z dzieckiem, a proces już za dwa tygodnie
- zadzwoń do prawnika i powiedz, że pogodziliście się z Dul i żadnego procesu nie będzie. Zanim Dul zorientuje się, że sprawy nie ma minie trochę czasu, a ty postarasz się do niej zbliżyć
- to ma nawet sens – poderwał się na równe nogi z krzesła
- no pewnie bo to wymyślił super Poncho- uśmiechał się szeroko wymachując w geście zwycięstwa ręce. Lecz Ucker już nie zwracał na niego uwagi rozmawiał przez telefon z adwokatem


Olbrzymie pakunki wypełnione po brzegi ubraniami wylądowały na podłodze. Trzy zmęczone kobiety opadły na kanapę.
- musimy wynajdź tragarza bo co dzień pobijamy nowy rekord – mówiła ocierając spocone czoło dłonią Dul
- masz rację przez te ciąże mamy okropny apetyt – zaczęła się śmiać Any
- nie wiedziałam, że ubrania też da się jeść – wybuchły śmiechem teraz wszystkie
- będzie mi żal was opuszczać – powiedziała ze skwaszoną miną May
- to nie wyjeżdżaj – objęła ją Any
- nie uciekaj przed tym uczuciem bo to nic nie da tylko będziecie cierpieć – ścisnęła ją mocno za dłoń Dul
- znowu zaczynacie tą sama śpiewkę nie chcę tego słuchać. Przyrzekłam Tomiemu że będę mu wierna tu na ziemi i koniec kropka, a to co teraz czuję da się wyeliminować podróżą – krzyczała niemalże warcząc
- ale nie musisz wyjeżdżać możesz zostać w tym mieszkaniu, ja się wyniosę – zaproponowała Dul
- nie mogłabym za bardzo mi przypomina chwile spędzone z Tomym
- ja nadal uważam że to głupi pomysł skoro kochasz Chrisa to w Europie czy gdziekolwiek indziej o nim nie zapomnisz. Bo o miłości się nie da zapomnieć – powiedziała delikatnie niemalże anielskim głosem Any
- aaaaaaaaa … - zaczęła ponownie krzyczeć – ja zwariuje z wami na mnie mówicie a same nie jesteście lepsze Dul chce się rozwieść z Uckerem a w głębi duszy już dawno mu przebaczyłaś ty nawet na niego zła!!! zamiast beczeć do jego zdjęć rusz się i idź do niego bo on wygląda jak kosmita po felernym locie a ty – wskazała palcem na Any – nie chcesz niby brać ślubu a tak na prawdę aż palisz się do tego – zmęczona krzykami opadłą na kanapę
- Ucker wygląda jak kosmita ? –zapytała Dul
- to prawda nie mówiłyśmy ci żeby cie bardziej nie martwić ale od kiedy odeszłaś wygląda strasznie – spuściła głowę Any
Dul zaczęła się śmiać i całować po policzkach przyjaciółki
- on się załamał, on się załamał, on się załamał, on się załamał – zaczęła w kółko powtarzać
- cieszysz się z tego powodu? – spojrzała na nią ze zdziwieniem May
- nie o to mi chodzi. Myślałam, że o mnie zapomniał i jest z tą czarownicą dlatego nic o nim nie wspominałyście a on się po prostu załamał- powiedziała radośnie Dul
- dziwna jesteś – zaczęła się śmiać Any po czym dołączyły do niej May i Dul. Nie mogąc wytrzymać ze śmiechu ocierały łzy i głaskały swoje brzuchy. Największy miała Dul, Any już mogła się pochwalić małą piłeczką tylko May miała płaski jak deska. Gdy nagle rozdzwoniła się komórka Dul
- słucham – powiedziała do aparatu ocierając łzy
- ………..
- Cooooooo??? – krzyknęła


Ostatnio zmieniony przez ewe17iwi dnia 22:06:38 02-07-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kinga-13
Komandos
Komandos


Dołączył: 11 Lip 2007
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:46:10 03-07-09    Temat postu:

Odcinek Świetny
Dul uradowana jak małe dziecko
Ucker kosmita haha
Dlaczego May wyjeżdza nie wolno :O
Mam nadzieje że Ponczo uda sie przekonać Any do Slubu
Chris musi przekonać May żeby nie wyjezdzała nie pozwoli jej xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:16:13 03-07-09    Temat postu:

super odcinek!!!
szkodz ,ze any niechce brać ślubu z Ponho!!!!
Uker sie zalamal !!!!
i kto dzwonil do dul
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andzia2
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 3501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubomierz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:29:31 03-07-09    Temat postu:

no nie Poncho musi przekonać Any do ślubu
czemu ona sie nie chce zgodzić
czemu May chce wyjechać !! no nie
mam nadziej ze Chris jej nie pozwoli na to
odcinek świetny :*
czekam na new ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ewe17iwi
Idol
Idol


Dołączył: 31 Mar 2008
Posty: 1341
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Śląsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:52:55 22-07-09    Temat postu:

Odcinek nie jest w całości ale dziś tyle napisałam czyli połowę i pomyślałam że tyle wkleję. Na 2 część musicie czekać. Dzięki że jesteście i chcecie to dalej czytać

Przed Ostatni Odcinek 42


Pokrył białą warstwą pianki szyję i policzki. Przyłożył maszynkę do policzka szybkimi pociągnięciami pozbył się niechcianego zarostu. Następnie wszedł pod prysznic, gorący strumień wody rozluźnił jego napięte mięśnie. Niestety nie było dane dokończyć mu kąpieli, usłyszał dźwięk dzwonka. Ktoś bardzo się niecierpliwił. Przewiesił ręcznik dookoła bioder, ruszył w stronę drzwi. Otworzył drzwi. Zobaczył ujrzał swoją żonę ubraną w krótką fioletową sukienkę
- Dul – jęknął. Jej to się na pewno nie spodziewał.
Wyminęła go w przejściu. Usiadła na najbliższej kanapie. Nie miała zamiaru w ogóle przestępować progu drzwi ale okoliczności ją zmusiły. Na jej twarzy wylała się czerwona plama zarumienienia. Wszystkiego się spodziewała ale nie widoku jego w ręczniku w dodatku nie był dobrze wytarty i spływały jeszcze po jego ciele krople wody.
- mmmm..- mruknęła przymykając powieki
- Dul ? – nieśmiało chciał zadać pytanie. Otrząsnęła się jak ze snu. Zebrała myśli już wiedziała po co przyszła
- przed godziną zadzwonił do mnie mój adwokat z gratulacjami że się pogodziliśmy i żadnego rozwodu nie będzie! – ton głosu stawał się coraz mocniejszy aż w końcu przeszedł w krzyk . Policzki piekły ja jakby od środka się paliła.
- Dul muszę ci tyle wyjaśnić i tyle powiedzieć tylko poczekaj przebiorę się – grzecznie poprosił. Na wszelki wypadek zabrał klucz z drzwi żeby mu nie uciekła
- możesz chodzić w tym … - ugryzła się w język i tak za dużo powiedziała – jasne idź nigdzie mi się nie śpieszy – popchnęła go w stronę łazienki. Przy tym niechcący złapała ręcznik, który został jej w rękach
- uups – jęknęła zakrywając sobie oczy ręcznikiem – idź się ubierz szybko – pisnęła za grubą warstwą czerwonego ręcznika
- nie bądź taka święta już nie raz mnie widziałaś w pełnej okazałości – uśmiechnął się na samą myśl jej śmiesznego skrępowania
-Ucker ! – krzyknęła
- już idę nie denerwuj się tak bardzo kobieto – zniknął za drzwiami łazienki. Ubrał się w tempie ekspresowym. Po chwili zjawił się przy niej stała przy oknie. Stanął tuż za nią
- zadzwoniłem do adwokata i powiedziałem o pogodzeniu bo nie chcę się rozstawać z tobą – obrócił ją by spojrzeć w jej oczy. Milczała więc postanowił dalej mówić – pozwól mi z tobą być, patrzeć na ciebie, przytulać, błagam pozwól – uklęknął przed nią
- Ucker … - nie pozwolił jej dalej mówić
- wiem że jesteś na mnie wściekła, nawet nie wiesz jak ja jestem na siebie zły – złożył obie dłonie razem
- Ucker … - jej oddech stał się nie równy. Lecz on dalej nie pozwolił jej mówić
- Dul kocham cię tak bardzo mocno że wariuję z tęsknoty bez ciebie już mam nawet sny że cie tracę … proszę wróć – objął jej nogę i mocno się przytulił. Poczuł iż jej skóra jest bardzo wilgotna. A ona łapie powietrze tak jakby miało jej go zabraknąć
- wiem że mnie nie nawiedzisz ale czy musiałaś mnie obsikać ? – zapytał odsuwając się
Wzięła ponownie olbrzymi wdech, po chwili wydyszała
- wody mi odeszły… dziecko się rodzi…. – spojrzała na niego oczekując jakiejś reakcji
- ale nie może za wcześnie jeszcze miesiąc – uśmiechnął się, stał się blady i padł na podłogę
- świetnie zawsze wszystko na mojej głowie - wydyszała z ledwością siadając na kanapie

Mieszkanie RBD

- Hej jak się czujesz i mój chrześniak ? – zapytał całując jej zaokrąglony brzuszek
- nie najgorzej mamy tylko wielką ochotę na tabliczkę czekolady z ogromnymi orzechami – obdarzyła go promiennym uśmiechem
- jasne zrozumiałem czyli mam ci ją przynieś z kuchni – usiadł obok niej zabierając jej z miski pełną garść popcornu - nie wiesz gdzie jest May ?- powiedział pełnymi ustami
- pakuje się – spojrzała na niego smutnym wzrokiem
- co takiego ? - krzyknął - powiedz, że pakuje prezenty na święta? – stanął na równe nogi
- jest wrzesień nie czas na święta – przytuliła go mocno. Chris zaś odsunął się od niej i pobiegł w kierunku pokoju May
- May co ty robisz? – stanął w progu drzwi patrząc z przerażeniem na jej stojącą przy łóżku walizkę
- wyjeżdżam na wakacje – uśmiechnęła się niepewnie następnie obróciła się do niego plecami
- ale dziś ? – w jego głosie można było wyczuć nutkę strachu
- tak dziś. jakiś problem ? – zapytała ocierając płynącą po policzku jedyną samotną łezkę
- tak zamierzałaś się w ogóle pożegnać. Dlaczego tak nagle?- głos zaczął się łamać
- do widzenia. Zobaczymy się za rok jak wrócę – odwróciła się, poklepała go po plecach łapiąc walizkę, wolnym krokiem odchodząc
- ty oszalałaś – pozwolił już łzą płynąć żeby wiedziała, że to ona doprowadziła go do tego stanu
- być może ale jestem zmęczona i chce odpocząć od tej rzeczywistości. Więc żegnaj – powiedziała jak najbardziej obojętnie umiała lecz w środku cała się trzęsła zadała sobie fizyczny ból patrząc na niego cierpiącego
- trzymaj się i urodź mi ślicznego chłopczyka – ucałowała brzuszek Any i nie odwracając się w tył poszła do drzwi
- sama sobie urodź bo ja będę mięć córeczkę – uśmiechnęła się Any gładząc ręką brzuch
- jasne pa - pomachała May do niej i zniknęła zamykając drzwi
- list ! – krzyknęła Any
- co się dzieje – przybiegł Chris z czerwoną od płaczu twarzą
- pokaż jej list Tomiego – złapała go za ramiona energicznie potrząsając
- widziałaś list. Przeglądałaś moje rzeczy ! jak mogłaś ! – krzyknął oburzony
- przepraszam ale wtedy ja i Poncho czegoś potrzebowaliśmy – powiedziała zawstydzona spuszczając wzrok na podłogę
- czego ? – założył ręce na piersi
- Poncho zapomniał kupić, a śpieszyło nam się i dlatego szukałam w twojej szafce – powiedziała widząc że oczekuje dalszej odpowiedzi - zabezpieczenia już rozumiesz ale nie znaleźliśmy go – spojrzała na swój brzuch i zaczęła się śmiać
- aha nie wiem co powiedzieć ale wracając do listu to co z nim ?- zapytał zaciekawiony
- pokaż go May powinna wiedzieć – spojrzała na niego oczekując reakcji
- myślisz że wróci ? – zapytał ożywiony
- biegnij za nią – popchnęła go by pobiegł do swojego pokoju. Usiadła na kanapie bo biedaczka zmęczyła się tym stresem jaki jej zaserwowali przyjaciele – moje śliczności wszystko na naszej głowie – mówiła głaszcząc brzuch
- cześć słonko, Chris przygotowuje się do jakiegoś maratonu – uśmiechnął się do Any mijając biegnącego Chrisa
- to nie maraton to miłość !- pocałowała go namiętnie
- miłość właśnie mam do pogadania z tej trudnej dziedziny a tobą – mówił między pocałunkami
- słucham?- zapytała z ogromnym uśmiechem
- chce żebyś dziś, została moją żoną
- chyba oszalałeś - jęknęła
- nie kochasz mnie ?- zapytał poważnie
- jak możesz tak myśleć – uderzyła go ręką w czoło
- więc powiedz dlaczego?
- z obowiązku .. nie chce być twoja żoną bo tak trzeba – przypomniała mu jego własne słowa
- masz rację ale moim obowiązkiem jest ciebie kochać, szanować w zdrowiu i chorobie aż po wieczność – objął dłońmi jej dwie dłonie – nawet śmierć nas nie rozdzieli. Bo takiej miłości nikt i nic nie rozdzieli – dlatego marze o tym by założyć na twój delikatny paluszek ten krążek symbolizujący naszą miłość – przybliżył jej dłonie i musnął je ustami - to jak zgodzisz się zostać moją żoną dobrowolnie czy mam Cię zaciągnąć do kościoła ?- zapytał spoglądając na nią
- ja…ja… - zaczęła się jąkać w głowie się jej kręciło jak gdyby była na karuzeli


- May! – krzyczał z całych sił biegnąc przez całe lotnisko aż do Sali odlotów zatrzymując się przed stewardesą
- Chris co ty tu robisz ? – usłyszał cieniutki głos May za swoimi plecami
- musisz coś wiedzieć – wydyszał z ledwością podając jej pogniecioną białą kartkę
- co to jest ? – zapytała
- czytaj – starał się uspokoić swój ciągle przyśpieszony oddech
- Chris gdy czytasz ten list to pewnie mnie już nie ma na tym świecie. Pragnę żebyś wypełnił moją ostatnią wolę. Zaopiekuj się moim największym skarbem jaki kiedy kol wiek miałem czyli May. Pewnie się będziesz zastanawiać dlaczego wybrałem ciebie, sam nie wiem miałem takie przeczuci, że to właśnie powinieneś być ty . Życzę wam z całego serca dużo szczęścia. Tomy – czytała płacząc
- May widzisz on chciał żebyśmy byli razem – mówił ocierając jej gorące łzy
- mam gdzieś jego ostatnie życzenie, nawet nie powiedział mi że był chory gdyby nie Poncho pewnie do dziś bym nie wiedziała. Przykro mi Chris że to na ciebie wskazał żebyś był moją niańką ale uważam że się mylisz z tą miłością do mnie. Ten list Ci wszystko przewrócił w głowie, zapomnij o tym świstku papieru – przytuliła go następnie ruszyła w kierunku bramek do odlotu zostawiając go samego wśród tłumu ludzi
- ale ja cię naprawdę kocham – powiedział szeptem odwracając się w kierunku przeciwnym, wolnym krokiem, mijając biegnących ludzi, którzy popychali go ale on nawet nie czuł tego bólu, czuł inny który rozrywał go od środka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
paulinek
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 30 Kwi 2009
Posty: 4890
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: tam gdzie spełniają sie marzenia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:16:14 23-07-09    Temat postu:

super odcinek nareszcie jest !!!! ale od początku
Dul poszła do ukera, porozmawioac w sparawie rozwodu. Jak on pięknie jej miłośc wyznał!!!!
a ten jego tekst - wiem że mnie nie nawiedzisz ale czy musiałaś mnie obsikać !!!!!!
był boski Uckerus myślała,ze ona go osusiała a duli rodzić zaczeła !!!!

May i Chris , czarwowłosa postanowiła wyjechac !!! szkoda bo uważam ze nie powinna !!!!

Ani i Pohno czeka na ich slub
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 46, 47, 48  Następny
Strona 47 z 48

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin