Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

FATIMSA - 139-140 odc.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 39, 40, 41  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pesti69
King kong
King kong


Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: LBN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:15:45 29-04-09    Temat postu:

Chociaż w sumie ja to bym od razu chciała po 15 odcinku bo bym miała newsa ;] a takl powtórka ;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:23:31 02-05-09    Temat postu:

Spokoistycznie Do 16 odcinka już niedaleko. Tymczasem uroczy, "miłosny" odcinek 11.

XI

Pamiętała, dzień kiedy mając 6 lat spotkała na swojej drodze grzechotnika. Spod ostrych kłów jadowych wystawał mu długi jęzor – jęzor kłamstw i intryg, a podłużne ciało mogło symbolizować całe jego życie prowadzone na zabijaniu, aby żyć, na niszczeniu innych by sam mógł być szczęśliwy. Blacharz Armando znakomicie pasował do tego opisu, przydałby mu się jeszcze tylko kostium w paski, a byłby urodzonym pełzającym gado-intrygantem.
- Co chcesz z tego niby mieć? – spytała otwarcie
- Nic. Po prostu cię nie lubię. A wiesz przecież, że ukrytym marzeniem każdego z nas jest aby osoba która nas denerwuje, nieco się potknęła. No a ty na przykład robisz za świętoszkę, okłamując całe to miasteczko
- Nie prawda! Kłamiesz, wiem dużo więcej o świętości niż ci się wydaje
- Akurat, inaczej byś się nie pojawiła, przy wodospadzie
- To wina Aresii – broniła się
- A-a-a – poprawił – tutaj nie ma niczyjej winy. Winę ponosi oczywiście sama ciekawość kobiet, ale świętoszki nie skarżą na nikogo, czyżbyś o tym zapomniała? – no tak, znów ją uziemił, nie powinno się na nikogo zrzucać win, ponieważ jest to uznawane za grzech, matka jej to tyle razy wpajała
- Daj mi spokój – skapitulowała, pluton egzekucyjny, na jaki ją wystawił był zbyt silny, nie miała już szans na stosowną obronę
- Nigdzie nie pójdziesz, za chwilę ogłosimy nasze zaręczyny!
- Czyś ty całkiem zgłupiał?! – wykrzyknęła, nie bacząc na to, że ktoś może usłyszeć – myślałam, że to żarty, ale widzę, że przestałeś żartować. Wbij sobie do tej blachastej klaty, że nigdy nie będę twoją narzeczoną! Nigdy!
- Nawet dla zabawy?
- Phi, to zabawne tylko dla mężczyzn – fuknęła
- Nie podnieca cię świadomość, że budzisz się rano, obok swojego ukochanego i witasz go mówiąc: „Dzień dobry, skarbie, dobrze spałeś?”, a on mając w ustach tytoń, odpowiada „Nie nazywaj mnie tak, bo ci nakopię! Dobry dzień zaczyna się wtedy kiedy ja wstaje wcześniej od ciebie, zapomniałaś idiotko?”
- To jakiś bełkot. Tak przecież nie wygląda małżeństwo! Czytałam, że….
- Tere fere tra-ta-ta-ta – nabijał się – czytać to ty możesz nawet o macicy dziewczyno, a nigdy nie dowiesz się jak działa w praktyce, dopóki ci ginekolog nie wyjaśni – dodał bezczelnie, by szybko zmienić ton głosu na pogodniejszy - Przejdźmy do zajęć typowo organizacyjnych. Co powiesz na toast za pomyślność naszego związku?
Palant, do niego naprawdę nic nie dociera. Może powinna go teraz kopnąć tam gdzie by nie chciał i kipnął by z bólu, pozostawiając ją wolną? Nie zaraz! Przecież ktoś jeszcze mógłby ją oskarżyć o zabójstwo. Po głowach mieszkańców La Reina Diamante różne rzeczy chodzą. To skrajne rozwiązanie, może powinna zabawić się jednak w jego grę? A nóż, widelec wyjdzie z niej zwycięsko ze śmiechem na ustach? Nie, do czorta, nie! To też głupie rozwiązanie, może powinna uszkodzić mu wargi, przy rzekomym pocałunku? Podobno mężczyźni udają siłaczy a skórę mają delikatne jak jedwab, niech no ich tylko coś zaboli, a już płaczą.
- Zobaczymy czy potrafisz płakać? – pomyślała śmiejąc się szelmowsko, aż Armando się zdziwił
- A cóż to? Zgadzasz się?
- No dobra, pod warunkiem że pozwolisz się pocałować – czytała, że mężczyźni uwielbiają pocałunki, to ich nawet bardziej podnieca niż intymne zbliżenie. Musi zadziałać!
- O nie! Nie wolno mi! Pocałunki, tylko po ślubie, ktoś mógłby pomyśleć, że jesteś w ciąży – wybraniał się
- O czym ty mówisz? Czy zachodzi się w ciążę od pocałunku? – nie wierzyła własnym oczom
- A jak ci się wydaje? Dzieci nie biorą się od niechcenia – wyjaśnił – no a teraz się lepiej ciesz, że pocałunki, nie wchodzą w naszą grę. A tego byś raczej nie chciała. Nie okłamuj mnie, że chcesz się całować. To że jestem grabarzem, nie oznacza, że to zamknięty, mało rozwojowy zawód. Moi klienci, czytaj zmarli to byli wyjątkowi ludzie. Może trochę z ich mądrości i umiejętności spłynęło na mnie – zażartował, a jednak Fatimsa odebrała to zupełnie odwrotnie. Trafiła na jakiegoś czubka. Nie dość, że zakopuje trupy, to jeszcze jest psychicznie chory!


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 12:24:14 02-05-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:23:44 02-05-09    Temat postu:

Cos mi sie wydaje, ze bedzie miala znim trudne zycie...Przynajmniej na poczatku . Ale chyba mu nie uwierzyla w to branie dzieci z pocalunku? .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:04:01 03-05-09    Temat postu:

A czemu miałaby nie wierzyć? Fatimsa to głupie dziewczątko z małej wioski, w której o pewnych rzeczach głośno się nie mówi. Być może na tym polega cały urok naszej bohaterki.

A póki co, super niespodzianka. Już jest! Ścieżka dźwiękowa do telenoweli ''FATIMSA'', czyli utwory które pomagały mi w pisaniu, nadawały tej historii klimat, przeistaczając ją w końcu w element końcowy.



Słuchając tego soundtracku, można się zdziwić. Nie jest on zwyczajny, nie zawiera w sobie znanych młodemu uchu wykonawców, ani popowych, ani rockowych nutek. Nic z tych rzeczy. Ta płyta to przede wszystkim nostalgiczna podróż w przeszłość, do lat które już nie wrócą. Klimat tego soundtracku bazuje na starych melodiach, charakterystycznych instrumentach, które usłyszymy w samym sercu wenezuelskich stepów. To wierna tradycjom konstrukcja, którą znakomicie oddał wg mnie głos Nat King Cole’a, mimo że trudno było mu się przebić przez akcent.
Ścieżka jest podzielona na dwie części – pierwsza to utwory tego znakomitego wokalisty o ciepłym głosie zaśpiewane po hiszpańsku, które nieraz można usłyszeć przy opisywaniu charakterystycznych dla Reina Diamante miejsc, takich jak szemrzące strumyki nad wodospadem, jak dzikie odgłosy w dżungli, jak bar Cheli. Wszystkie zabawy, jakie będą miały miejsce. To przede wszystkim dusza Nat King Cole’a.
Utwór piąty, jaki usłyszymy to pierwsze na świecie wykonanie nieśmiertelnego standardu w muzyce meksykańskiej. O „Besame Mucho” słyszał każdy z nas. A jeśli nie, niech jak najszybciej poszuka dowolnej interpretacji w sieci. Piosenka ta, stanowi nieodłączny temat Marcella. Znakomicie oddaje emocje, z jakimi zetknie się bohater. Ta muzyka, zawierająca silny miłosny akcent, to dla Meksykanina wręcz życiowa maksyma. Całuj, całuj, jakby to był ostatni raz.
Druga część płyty, to już zupełnie inny świat. Młode pokolenie w ''Fatimsie'', turyści, którzy przybywają stadami, do La Reina. Wraz z nimi pojawiają się żywe nuty, nowe, chwytne melodie, rodem ze Stanów Zjednoczonych. Wśród buntowniczych, odkrywczych prekursorów rock ‘n’ rolla usłyszymy takich wykonawców jak Elvis Presley, The Beatles i Beach Boys.
Nie jest to szalona przebojowa ścieżka dźwiękowa. Można ją albo kochać, albo nienawidzić. Nie jest to muzyka, którą dzisiaj karmi się masy. To po prostu dźwięki naszych dziadków. Dźwięki szalonych lat 60-tych. To także dusza Ameryki Południowej.

1. Salomé Vivo Cantando 2:14
2. Nat King Cole Ansiedad 3:37
3. Nat King Cole Perfidia 2:20
4. Nat King Cole Yo Vendo Unos Ojos Negros 2:22
5. Emilio Tuero Bésame Mucho 3:02
6. Nat King Cole Piel Canela 2:11
7. Nat King Cole Nadie Me Ama 2:33
8. Nat King Cole Maria Elena 2:41
9. Julio Iglesias La Vida Sigue Igual 3:37
10. Nat King Cole Fantastico 1:53
11. Pablo Beltrán Ruiz Quién Será 3:20
12. The Beatles She Loves You 2:24
13. Beach Boys Fun, Fun, Fun 2:03
14. Beach Boys Surfin'USA 2:28
15. Elvis Presley Hound Dog 2:18
16. Beach Boys California Girls 2:46

TUTAJ MOŻNA POBRAĆ
[link widoczny dla zalogowanych]

Jak to się mówi miłego słuchania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arbuz
King kong
King kong


Dołączył: 03 Lis 2007
Posty: 2897
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:04:06 03-05-09    Temat postu:

Muszę się przyznać, że to moja pierwsza telenowela jaką czytam na tym forum. Wcześniej mnie to nie kręciło. Poza tym różnorodnych telenowel i opowiadań jest tyle, że nie sposób wybrać, a wszystkiego czytać się nie da

Po przeczytaniu wszystkich 11 odcinków jestem pod wrażeniem. Sposób pisania jest naprawdę godny uwagi. Niebanalne dialogi i bogate słownictwo sprawia, że czuję się jak bym czytał książkę [ tyle, że w odcinkach] Świetnie ukazany klimat małego miasteczka no i najważniejsze - HUMOR. Na razie najbardziej polubiłem Aresie Czekam na kolejny odcineczek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:14:23 03-05-09    Temat postu:

Witam nowego czytelnika. Mam nadzieję, że nie jest to pierwsza i ostatnia telka, bo na forum jest wiele lepszych, ale zawsze miło słyszeć, że ta się podoba. Zapewniam, że będzie i humor, będzie i miłość, będzie i akcja Ale ze mną jest tak, że trzeba będzie poczekać na rozwój . A jak to u ŚLIMAKÓW bywa, akcja toczy się dość wolno .

Zapraszam do posłuchania soundtracku, a na nowy odcinek, już w środę.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maria Angel
Komandos
Komandos


Dołączył: 02 Sty 2009
Posty: 738
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krosno
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:39:54 05-05-09    Temat postu:

No no podoba mi się. Nie znosze osobiście takiego gatunku, ale to jest wyjatkowe. dzięki za zaproszenie:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 10:15:02 06-05-09    Temat postu:

XII

Cel: znaleźć sposób na czubka,
Sposób realizacji celu: rozmowa nauczająca, mająca na celu wyjaśnić mu że jest przystojnym i zabawnym mężczyzną, ale nie ja jestem tą wybraną i musi ułożyć sobie życie z inną
Szansę powodzenia: nikłe
Wnioski: brak wiadomości z zakresu wychowania seksualnego. To sposób na blacharza


Zapisywała na kartce plan pozbycia się tego karalucha z jej życia. Ten szkodnik, powinien dawno się ożenić, i odczepić od niej. Z dwojga złego stanowił, jedynego dojrzałego kawalera w La Reina, pozostała część osób jego płci, nie była wystarczająco dojrzała, by startować pod ślubny kobierzec. Nic dziwnego, że matka tak szybko zgodziła się na te absurdalne zaręczyny. A ona musi tkwić w tym bagnie kłamstw, jeśli wyda się, że podgląda kąpiących się mężczyzn, zostanie uznana za nimfomankę, i zapewne nawet wyrzucą ją z miasteczka. Czasami żałowała, że nie urodziła się w stolicy. Moralność do bólu, była jedyną wadą życia w La Reina Diamante. Powinna o tym z kimś pomówić. Najbardziej ufała chyba Nastii Campusano. 43-letniej pannie, która stanowiła, 1% niezamężnych kobiet w mieście. Ale była bardzo mądra. Znalazła ją oczywiście u Cheli. Jak by nie patrzeć Nastia zawsze trzymała z Chelą. Obie bywały nierozłączne
- Nastio – zaczepiła ją
- Fatimsa, miło cię widzieć. Czy już trwają przygotowania do ślubu? Kiedy ustalicie datę? – spaliła ją na wstępie. Może nie powinna jej okłamywać i powiedzieć, że to wszystko jakaś farsa? Nie jeszcze za wcześnie
- Na razie, jeszcze nic nie ustaliliśmy – plątał się jej język – na myśl o dacie skręca mnie – dodała resztę w myślach
- Czyżby chcieliście potrzymać nas w niepewności? No macie prawo, zwłaszcza ty Fatimso, masz już 23 lata. Jesteś w stanie sama o wszystkim decydować.
- No cóż… sama nie wiem. Bardzo się boję, czy to.. czy to już czas
- Jeśli czujesz, że to ten jedyny, to nie możesz być niepewna
- Chyba muszę, się jeszcze zastanowić. Przepraszam, że to powiem – uśmiechnęła się – może nie powinnam o tym mówić z panią. W końcu nie była pani nigdy małżonką. Nie chciałam pani urazić – poczuła, że za bardzo się rozpędziła, ale Nastia odpowiedziała z uśmiechem na twarzy
- Może i nigdy nie byłam żoną. Ale kochałam kogoś… kochałam od zawsze
- Kogo? Przepraszam że pytam, czasami jestem niedyskretna
- To już nie ważne. Ożenił się, i miał dzieci… byłabym przeszkodą w jego szczęściu, więc się wycofałam. Zresztą ona była ładniejsza
- Tylko tak pani mówi. Może powinna była pani walczyć
- Nigdy mu nie powiedziałam. Wiem, że to była raczej moja wina. Ale takie czasami jest życie. Stałam cicho jak kopciuszek, czekający na księcia. A teraz pozostało mi co najwyżej zadowolić się rolą macochy – zażartowała, robiąc dobrą minę do złej gry. Nie dawała po sobie poznać, że tak szybko dała wtenczas za wygraną – ale nie obawiaj się. Będziesz bardzo szczęśliwa. To po prostu po was widać
- Naprawdę?
- Owszem. Armando to odpowiedzialny i silny mężczyzna zapewni ci byt i ochronę. No i oczywiście wiele miłości – karmiła ją samymi zaletami blacharza.
- Ale przecież to nie możliwe. Ten czubek jest nieźle stuknięty to jedna z jego wielu wad, bo zalet to on nie miał żadnych – wmawiała sobie rozmyślając.


XIII

- Już późno - pogładziła się po czole Chela – Aresia, zamkniesz bar, jakby co, ja muszę już iść!
- A gdzie się pani wybiera? – spytała ciekawsko
- A jak ci się zdaje? Idę po prostu odpocząć. Ty leniuchowałaś cały dzień, to teraz się pomęcz!
- Wcale nie leniuchowałam, byłam nad wodospadem – odrzekła
- A jak to się inaczej nazywa?
- Zażywanie Świerzego powietrza? – naigrywała się
- Nie podskakuj, smarkulo, bo dostaniesz po głowie – pogroziła – chwilami wprost żałuję, że uczę cię tego i owego, a żadnych rezultatów nie widać. Umiesz coś więcej niż przeglądać się w lustrze?
- Och, jest pani niesprawiedliwa, po prostu – tłumaczyła – za bardzo przejmuje się teraz zaręczynami przyjaciółki, stąd jestem taka rozkojarzona
- Dobrze, już dobrze – mruknęła – ale jeśli dowiem się, że nie wyczyściłaś kieliszków lub sprzedawałaś na krechę, zabije, jasne? Na krechę, mają tylko wybrani klienci! – podkreśliła – nie martw się, ci wybrani nie poproszą o obsługę, nie mają do ciebie zaufania
- Pani jest niesprawiedliwa – naburmuszyła się
- Ani słowa, do roboty! – tym akcentem, zostawiła dziewczynę na placu boju. Zapowiadał się długi wieczór
- Pięć godzin, co ja tu będę robiła? Mam nadzieję że Fatimsa przyjdzie – pocieszała się w myślach. Ale długo się nie nudziła. Jak przewidziała, Fatimsa przyszła, lecz nie wyglądała na szczęśliwą
- Fati, no i jak tam, słyszałam, że już ustalaliście datę – zagadnęła.
Przybyła nie dosłyszała, bo sprawiała wrażenie, jakby miała zamiar kogoś udusić, a potencjalną ofiarą winna być Aresia
- Zapomniałaś języka w gębie, co? – chichotała – no nie powiem. Armando Ferrera, to apetyczny kąsek dla takich dziewczyn jak my, ale ty masz szczęście…
Zdawała się czerwienić na twarzy, powoli jej czoło marszczyło się ze złości
- …silny chłop z tego Armanda, wybuduje wam dom w silnych fundamentach, będzie dźwigał twoje zakupy, a ty będziesz tylko ironicznie mówić: „Nie za ciężko ci skarbie?”, a on na to: „Skąd, poradzę sobie”, mimo to będzie sapał ze zmęczenia, ale nie pozwoli byś ty się przemęczała – pogrążała się coraz bardziej w marzeniach ignorując przyjaciółkę – zazdroszczę ci, ja też chcę takiego! A pomyśleć, że jestem tylko mała smarkatą dziewuchą. Chwilami marzę, aby któregoś dnia obudzić się będąc już dorosłą kobietą. A nie co chwila wszyscy mówią na mnie, mała Aresia, ale przecież nie jestem mała…
Wtem Fatimsa postanowiła się w końcu odezwać. Jeśli będzie zmuszona słuchać jeszcze kilka głupot z jej ust gotowa ją zadusić, a na razie che jej tylko przylać.
- Pozwól odrobinę bliżej…. Przyjaciółko? – poprosiła
- Jakiś sekrecik na ucho? – podnieciła się z zachwytu, lecz tylko się zbliżyła, poczuła jak koleżanka chwyta ją za włosy. Mocny ścisk zwiastował że bezpieczniki dziewczyny zdołały się dostatecznie przepalić. Aresia prawie piszczała
- Fati… to boli, oszalałaś? Zostaw!
- Puszczę pod warunkiem, że zrobisz dla mnie tę przyjemność, i nie powiesz ani słowa bez mojej zgody, okej?
- Okej, tylko przestań, mam mocne cebulki – błagała
Puściła. Aresia jednym ruchem poprawiła włosy i spojrzała nań z wyrzutem
- Co cię opętało?
- Jeszcze jedno słowo, a powiem wszystkim, że trzymasz pod swoim łóżkiem, nagi plakat Elvisa! – zagroziła
- A to dobre – prychnęła – ja miałabym mieć coś takiego? Dziewczyno, obudź się!
- Pod łóżkiem, w czerwonej teczce, tuż za porzuconymi starymi lalkami
- Skąd wiesz?
- Aha! Mam cię! Przyznałaś się – triumfowała Fatimsa
- Nieprawda…. Tylko… co robiłaś w moim pokoju?! Ty taka święta, naruszasz cudzą prywatność?! – oskarżała
- Odwet, za odwet. Należało ci się. Nawet Święty Antoni, by mi to wybaczył, a to mój ulubiony święty – oświadczyła
- Co ty insynuujesz, wcale cię nie zdradziłam
- Nie? To czyj był ten idiotyczny pomysł ze swataniem mnie z tym… z tym blacharzem? Nie sądzę by sam to wymyślił, pomogłaś mu! – wycelowała w nią palec
- Oj, Fati, Fati… no to mnie zabolało – pokręciła głową – nigdy, ale to przenigdy nie wymyśliłabym czegoś takiego. To takie okrutne… i… seksowne zarazem
Fatimsa oburzona, ignoractwem ze strony przyjaciółki, wstała:
- Jesteś zwykłą, zboczoną, zdemoralizowaną smarkulą, a ja nie przyjaźnie się z takimi!
- Hej, hej! Nie pozwalaj sobie!
- Nie będę, bo więcej nie odezwę się do ciebie ani słowem. Życzę ci szczęścia, i szybkiego brzucha, bo lada moment się go dorobisz, a wtedy, nie chciałabym być w twojej skórze
- Spadaj! – zawołała Aresia – i nie wracaj tu. Nawet na krechę ci nie dam, zapomnij! – prychnęła – phi, też mi przyjaciółka!


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 10:16:03 06-05-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pesti69
King kong
King kong


Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: LBN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:52:54 06-05-09    Temat postu:

Tak sobie przypominam w tej chwili jak czytałam Twoje odcinki na innym forum jeszcze daaawno z patrkiem, tacy wierni fani, ztym że ja byłam cichy wilbiciel
Dawaj oddddcinek :d
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:04:47 06-05-09    Temat postu:

I się dziewczyny poklocily ;P. Fatimsa drazliwa na punkcie swojego narzeczonego, nie ma co . Ciekawe, kiedy odkryje w nim jakies zalety .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 14:37:20 08-05-09    Temat postu:

pesti69 napisał:
Tak sobie przypominam w tej chwili jak czytałam Twoje odcinki na innym forum jeszcze daaawno z patrkiem, tacy wierni fani, ztym że ja byłam cichy wilbiciel
Dawaj oddddcinek :d


Hehe, miło powspominać

Cytat:
I się dziewczyny poklocily ;P. Fatimsa drazliwa na punkcie swojego narzeczonego, nie ma co . Ciekawe, kiedy odkryje w nim jakies zalety .


Głupio by było, jakby Armando "Blacharz" Ferrera ich nie miał . Skoro nawet wyuzdana Aresia je ma

To ostatnie odcinki powtórki. Od teraz będzie już tylko po jednym odcinku Nowiutki epizod w środę

XIV

Chela, podążała w nieco innym kierunku niż jej dom. Miała jeszcze coś do załatwienia, gdy spenetrowała dokładnie okolicę i mała pewność, że nikt jej nie widzi, udała się w głąb dżungli. Nie wyglądała na wystraszoną, ani zaniepokojoną. Nikt nie odważyłby się w nocy zapuszczać na te tereny. Graniczyło to utratą życiu, na bagnach. Jednak Chela się nie bała, musiała znać tę okolicę o czym świadczył jej stoicki spokój. Podążała w towarzystwie wysokich drzew i zdradliwych krzewów. Z ziemi wyrastały miliony pnących się pod górę roślin, które nieraz uniemożliwiły je trasę, ale była do tego przyzwyczajona. Swoją pielgrzymkę, zakończyła, gdy tylko znalazła się w otoczeniu wysokich połamanych drzew iglastych. Przeskoczyła, przez leżące na ziemi kalekie molochy, i ku jej oczom ukazała się maleńka skromna chatka, z której okien wyłoniły się promienie światła zwiastowane przez świece.
Podeszła, pokonując wcześniej trzyschodkową przeszkodę, zapukała i czekała, aż gospodarz ją zaprosi. W odpowiedzi otrzymała prawie głuche: „Wejdź!”. Była przyzwyczajona, do tej ciszy, więc bez trudu pchnęła drzwi i rozejrzała się wokół. Palące się świece w otoczeniu egzotycznej ciemności, sprawiały wrażenie świątyni. Przekraczając jej próg, szybko odnalazła w cieniach właściciela posesji. Była nią szczupła, wysoka kobieta, o długich ciemnych włosach i starej dawno już zniszczonej sukience.
- Wybacz, trochę się spóźniłam, musiałam jeszcze…
- Ależ nie musisz się tłumaczyć, moja droga, wiedziałam że się spóźnisz – odparła półcichym głosem - fale tego popołudnia były takie niespokojne, a ogień wolał milczeć, zamiast zeznawać.
- Nie denerwuj się, wszystko w porządku. Dziewczyna ma się dobrze.
- To też podejrzewałam, inaczej powiedziałabyś mi od razu. Znam cię.
- Tak samo jak ja ciebie. Księżyc dość wcześnie pojawił się na niebie. Wskazywał mi drogę jak zawsze.
- Czasami bywa zdradliwy, gdy kryje się za chmurami, pamiętaj nigdy nie chodź, kiedy on pieści się z chmurami. Wtedy nie trudno o wypadek – przestrzegała.
- Mówisz mi, to przy każdej mojej wizycie. Daj mi coś do picia, i jeśli to nie problem, to i na reumatyzm. Ostatnio mam z tym problem, a zmienia mnie tylko raz w tygodniu Nastia. Resztę musze robić sama.
- Przecież mówiłam ci, że…
- Wiem, wiem. Ale w tym cały sęk. Dziewczyna nie chce się uczyć, nic do niej nie dociera. Ostatnio zamiast upiec ciasto, zrobiła zakalec. Tyle z nią problemów.
- To córka Bernarda, nie zapominaj o tym. On też bywał żywiołowy.
- Nie przeczę – przyznała – ale nie aż tak, jak Aresia.
- A co u Fatimsy? – spytała troskliwie.
- Oj dużo, się ostatnio dzieje. Dobrze że dopiero teraz przyszłam, inaczej nie byłabyś na bieżąco. No więc, jakby to ująć… nasza Fati… wyjdzie za mąż
- Za mąż? – zapytała podekscytowana – a niech to. Żywioły milczały, trzymając mnie w niepewności. Ależ ta dziewczyna urosła, nieprawdaż
- Dorosła, co na to poradzić? Grunt, że będzie szczęśliwa – uroniła łzę szczęścia – no i widzisz? Aż się rozpłakałam – zaśmiała się
- Lubię jak o niej mówisz, tym bardziej że ciemne chmury nie przywykły lgnąć do niej. Przyszłość tej dziewczyny układa się po naszej myśli
- Też w to wierzę – przytaknęła Chela, pochwyciła kubek z lekarstwem, po czym zanurzyła się w rozmowie z tajemniczą znajomą. Tyle jej przecież miała do powiedzenia. Odwiedzanie jej zawsze było trudnością. Ciekawskich nie brakowało. Mogła to robić wyłącznie przy pełni księżyca na czystym niebie. To on towarzyszył jej za przewodnika.


XV

Fatimsa wstała, po raz pierwszy w tym tygodniu w dobrym humorze. Postanowiła, nie psuć go sobie, a więc za priorytetowe postanowienia dnia dzisiejszego wybrała, przechadzkę po mieście, i posłuchanie muzyki w barze Cheli. Oczywiście tylko i wyłącznie, kiedy Aresii nie będzie w pobliżu. Ale nie powinno być problemu. Ona zjawia się tylko wtedy kiedy Chela, naprawdę potrzebuje jej pomocy.
Ubrała swoją ulubioną pomarańczową spódnicę i niebieską bluzkę. Ruszyła na podbój dnia. Najpierw odwiedziła don Huga. Starszego sklepikarza, który cieszył się największym szacunkiem mieszkańców. Był już lekko posiwiały, ale wciąż dbał o formę, zachował szczupłą figurę i ten specyficzny rześki uśmiech, atrybut czasów młodości. Następna z kolei była Nastia, jak zawsze spotkała ją na placu Paeza, gdzie przeglądała kilka magazynów, wydawanych przez tutejsze czasopismo Reina, założone przed kilkoma laty. Poplotkowanie o życiu miasta, także należało do zajęć Fatimsy. Teraz tym bardziej skoro nie mogła tego omówić z Aresią, to już jej była przyjaciółka.
Około 13-tej zerwała się do kościoła ojca Martina. Brodaty uśmiechnięty, duchowny, był jej mentorem. Zawsze wskazywał jej najwłaściwszą drogę. Teraz powinna się go poradzić. Taka sprawa nie może czekać.
- Cieszę się z twojego przybycia, moja droga – przyznał na początku – co masz mi do powiedzenia? – dodał w konfesjonale.
- Ojcze, sama nie wiem jak to powiedzieć…
- Chyba chcesz już ustalić datę zaślubin wraz z Armandem, zgadłem? Chyba dlatego chcesz się wyspowiadać?
- Cóż… w pewnym sensie ma ojciec rację, ale nie całkowitą. Raczej chciałam się poradzić, co zrobić, by rozstać się z Armandem.
- Co takiego? Przecież…. – zdezorientował się – wytłumacz mi wszystko, bo nic nie rozumiem.
- To długa historia, w zasadzie wszystko zaczęło się od Aresii.
- Mówiłem ci, żebyś się nie przyjaźniła z tą dziewczyną, pochodzi z rozbitej rodziny, to o czymś świadczy!
- Wiem, właśnie zdałam sobie z tego sprawę. Zaraz… jak to z rozbitej rodziny? Przecież państwo Delami, niech spoczywają w spokoju, bardzo się kochali!
Wtem duchowny spostrzegł, że powinien wcześniej ugryźć się w język. Fatimsa nie powinna wiedzieć pewnych rzeczy.
- Wybacz mi Panie, że skłamię w takiej chwili – oddał się rozmyślaniom, by szybko powrócić z koślawym wyjaśnieniem:
- Nie zmieniaj tematu, Fatimsa! Po prostu chwilami się przejęzyczam. Powiedz co to ma znaczyć! Oboje z Panem żądamy wyjaśnień – upierał się.
Przytakiwała, jednak w decydującej chwili, zapomniała co miała powiedzieć. Nie będzie przecież zmuszać księdza, do zabawy w składanie puzzli które robiłyby za bełkot jaki by z siebie wyjęła. Musi przerwać spowiedź, później mu wyjaśni, jeszcze będzie okazja.
- Przepraszam, ale muszę wyjść, mama na mnie czeka! – bez dalszych wyjaśnień, po prostu opuściła konfesjonał.
- Czekaj Fatimsa! Co jej się stało, nigdy się tak przecież nie zachowywała…


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 11:47:17 09-05-09, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:21:00 13-05-09    Temat postu:

XVI

Wybiegła z kościoła zawstydzona. Straciła w oczach ojca Martina, jeszcze tylko doña Nastia, Chela i don Hugo, a może śmiało robić za kobietę lekkich obyczajów. A przez kogo? Przez Aresię i tego kretyna Armando. Nie, nie może tak tego zostawić. Jeśli nie załatwi tego raz na zawsze, Armando gotowy wszystko powiedzieć. Aresię miała już z głowy. Limitowany plakat króla rock’rolla który jakimś cudem zdobyła Aresia jest taryfą ulgową dla Fatimsy. Aresia już uchodzi za próżną i lekką dziewczynę. Fatimsa jest inna, jest dobra, niemalże święta i tak musi pozostać! A Armando to pusta blaszana puszka która ma uczucia jak jego klienci-truposze, czyli w ogóle ich nie posiada.
- Wyślę go do diabła, na niebo to on nie zasłużył – ta sprytna anegdotka, szybko poprawiła jej humor. Wiedziała, gdzie go znajdzie. O tej porze, pilnował porządku na cmentarzu. Jednak zanim z nim pomówi, musi jeszcze odwiedzić grób państwa Delami. Aresia, nie przychodzi tu od tygodni. Jakby bała się spojrzeć ojcu w oczy. W końcu to on starał się ją wychować. Matka zmarła przy porodzie, może gdyby jej twarda i stanowcza ręka, Aresia byłaby uosobieniem świętości? No cóż… pomarzyć o tym nie zaszkodzi.
Poczciwy don Hernan, raczej niewiele wiedział o dojrzewaniu małych dziewczynek ich funkcjonowaniu i potrzebach. Wychowywał dziecko dosyć swojsko i dawał jej znaczne wolności, aż w końcu chodziła tam gdzie, chciała i kiedy chciała. Nigdy za to nie weszła w głąb dżungli. Ojciec stanowczo zabraniał. Z resztą folklor na temat Bezimiennej Kobiety, która żywi się ludzką krwią, podziałał i na nią skutecznie. Pewnego dnia chory od lat na serce don Hernan nie wytrzymał ataku, kiedy to będąc na mszy za duszę żony, w kolejną rocznicę jej śmierci. Wzruszenie połączone ze wspomnieniami wzięło górę nad chorobą serca. Atak był natychmiastowy. Szybko uporano się z pogrzebem, a niezdolną jeszcze do samodzielności Aresię, nawet jeśli ta twierdziła że jest inaczej oddano pod opiekę Cheli. Don Hernan zawsze marzył, by Aresia prowadziła w przyszłości „Mama Chela”.
- Niech się pan nie martwi. Aresia nie jest złą córką. Poprawi się jeszcze. Zdąży dorosnąć i może nawet dojrzeć do małżeństwa – pocieszała spoglądając w świeżo wyryty napis w drewnie. Armando jakby nie patrzeć miał talent, napis był starannie przygotowany. Jakby nagrobek pochodził, ze stolicy – może to i blacharz, ale przynajmniej La Reina Diamante w tej kwestii nie ma się czego powstydzić – nagle usłyszała, jego kroki. Chyba idzie w jej stronę!
Jak dobrze! Jakaś dobra dusza posadziła tu drzewo, jak najszybciej się zanim schowa i nie zauważy jej. Lecz ten nawet nie ośmielił się o niej pomyśleć. Tak naprawdę zmierzał we wschodnim kierunku do miejsca pochówku Julia Montenegro, który osierocił jedynego syna, oczko w głowie – małego Bernardita. Bernardito był najmłodszym dzieckiem w La Reina Diamante, 7-latek stracił ojca 2 lata temu, niewinne i ufne dziecko, było skarbem miasteczka. Właśnie płakał nad grobem tatusia, kiedy to spostrzegł go Armando. Zareagował natychmiast, krajało mu się serce na widok płaczących dzieci.
- Bernardito, chłopcze co się stało? Nie płaczesz chyba za tatusiem, przecież mężczyźni nie płaczą – pocieszał
- Nie… to to wszystko przez dzieci z okolicy – łkał
- No już już… co powiedzieli? – spytał łagodnie
- Że tatuś poszedł do piekła, i teraz diabeł się nad nim znęca – zaniósł się łzami. Nietypowe pytanie jak dla znawcy tylko pogrzebowych treści mszy pożegnalnych. Musi jednak pocieszyć tego chłopaka. Położył rękę na jego ramieniu i spojrzał w oczy
- Po pierwsze nie płacz, nie płacz, rozumiesz? Bo twój tatuś gotowy zadusić Pana Boga, że pozwala żeby mężczyzna płakał, a wtedy Pan Bóg się pogniewa i rzeczywiście ześle na niego piekielne męki – próbował wszystko tłumaczyć z nutką ironii, by chłopiec się nie przeraził – Tatuś przebywa w niebie i jest z ciebie teraz niezadowolony, bo myślał, że po jego śmierci, będziesz silnym i stanowczym mężczyzną. A ty chcesz mu zrobić taki zawód? No już, nie rozklejaj, chłopcze, tylko chodź z podniesionym czołem i nie słuchaj tego co mówią inni. No nie mazgaj się, tylko idź wychwalać swojego tatusia. A tak w ogóle to gdzie on teraz jest, bo już zapomniałem? – zmieszał się specjalnie
- Jak to gdzie? W niebie, a to musi być prawda, bo ty jesteś dobry! – zawołał uradowany chłopiec
- No już już, nie wychwalaj mnie, bo tatuś poczuje się zazdrosny, a tego byśmy nie chcieli. No idź pobiegaj, a ja dopilnuje, żeby zawsze na grobie stały świeżo podlane kwiatki
- Dziękuję! Idę dumnie kroczyć! – zaczął naśladować żołnierzy
- No to świetnie! Powodzenie, szeregowy Bernardo – zażartował
- A teraz trzeba wyrównać rachunki! Idę pobić tych, co zakpili z tatusia! – zawołał, po czym nabierając rozpędu zniknął mu z pola widzenia
- Nie, zaczekaj! A z resztą – machnął ręką – chyba nie umiem do końca radzić sobie z dziećmi. Zrobiłem z niego za prawdziwego mężczyznę – zaśmiał się głośno. Fatimsa cały czas stało niedaleko przysłuchując się
- Hmm… materiał na ojca, może by jeszcze niego był. Biedna ta, co go rzeczywiście pokocha – zachichotała, najciszej jak mogła. Nie powinien jej usłyszeć, jak dowie się, że go podsłuchuje, znowu wyjdzie na wścibską. Chyba nie powinna tu była przychodzić.


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 0:02:41 18-05-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pesti69
King kong
King kong


Dołączył: 17 Kwi 2008
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: LBN
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:49:20 15-05-09    Temat postu:

Nie wytrzymałam i przeczytałam dalej :d teraz juz jestem na 30 :d
no ale nic to... Fatimsa mam wrażenie sama nie bardzo wie o co jej chodzi ;] najpierw chce gadac z ksiądzem po czym jak przychodzi co do czego to cueika... A pan blacharz jaki opiekuńczy :d dobry byłby z niego tatus
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:21:33 16-05-09    Temat postu:

Pewnie nie tylko tatus, ale i mezus .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 0:04:19 18-05-09    Temat postu:

Kto wie

XVII

W barze Cheli, rozpoczynały się godziny szczytu. 11-12.00 to czas, kiedy zbiera się większość miasteczka, by posłuchać, jakich to dokonano postępów na liście przebojów. Po raz piąty Latynosi pokazali że kochają muzykę Nat King Cole’a. Jego hiszpańskojęzyczny kawałek „Piel Canela” trafił na szczyt. Słuchanie muzyki to był główny atut „Mama Chela”. Mieszkańcy gnali każdego wieczoru na tradycyjny dancing przy przebojach właśnie Nat King Cole’a. W jego piosenkach potrafili odnaleźć pasję, porywające rytmy i przede wszystkim miłość.
- No jak on pięknie śpiewa, chciałabym, żeby tak śpiewał dla mnie całymi dniami – wzdychała Nastia
- Szkoda, że tak młodo zmarł, rak płuc to nic miłego – podsumowała Chela
- No jasne, takiego zahartowanego palacza, to pani wychwala, doña Chela, ale zmordowanej pomocnicy to już nie. A nie mam żadnych nałogów – do rozmowy włączyła się Aresia, który przytargała wiadro wody
- Może i palił, ale przynajmniej umiał śpiewać, a ty nie umiesz nic, tylko narzekasz – karciła Chela – weź się moja droga do roboty, bo kto będzie prowadził bar po mnie?
- Naprawdę, chce mi go pani zostawić? – ucieszyła się dziewczyna – a ja myślałam, że z pani to taka sroga stara klępa! Niechże panią uściskam! – rzuciła się na szyję, lecz szybko została odrzucona
- Jeszcze słowo, a oddam cię siostrom zakonnym w Caracas! Nie przytulaj mnie, zrozumiano!
- Dobrze, dobrze… w każdym razie dziękuję!
- Nie ciesz się przedwcześnie, na razie na stażu jest Nastia – przypomniała – jest dużo bardziej doświadczona, i jeśli się dobrze nie sprawisz, będziesz czyściła jej buty, bo to wówczas jej zostawię interes!
- Nie, nie może pani tego zrobić! Wszystko tylko nie to!
- Więc zabierz się do pracy! Codziennie będziesz przynosiła świeżą wodę. Będziesz wstawała o szóstej i…
- O szóstej? To niedorzeczne!
- Nie przerywaj mi! Będziesz wstawała o tej porze, i zawsze myła brudną od tysiąca stóp podłogę przed otwarciem! Kiedy przyjdę do pracy, chce widzieć że parkiet lśni. A potem zajmiesz się promocją mojego nowego koktajlu, nad którym oczywiście jeszcze pracujemy z Nastią. Pozamiatasz ścieżkę przed barem i nie zapomnisz poza tym o nauce tańca i śpiewu!
Spuściła głowę, gdyż głos szefowej brzmiał coraz głośniej.
- A i jeszcze jedno….
- Dziękuję pani! – przerwała jej - zawsze chciałam tańczyć. Teraz i tak nie mam nic do roboty, odkąd pokłóciłam się z Fatimsą.
- Pokłóciłyście się? – nie dowierzała.
- Tak, to już przeszłość. Fatimsa nie jest już moją przyjaciółką.
- Jak to? Co się stało?
- Nieważne, idę natychmiast po kilka instrumentów, zacznę uczyć się muzyki.
- Stój! – zatrzymała ją – ja jeszcze nie skończyłam, zapomniałam o najważniejszym.
- O czym? Ta praca to przecież już harówka. Niewolnica Isaura by tego nie zniosła!
- Cicho. Najważniejsza moja uwaga – zlustrowała ją po czym dodała – na Boga! Załóż porządny strój, wyglądasz jak kurtyzana.
- Pani mnie obraża. Nie jestem ladacznicą. Przysięgam na pamięć mamusi! – poczyniła znak krzyża
- Coś takiego? Skąd ona wiedziała, kim były kurtyzany? – niedowierzała Chela. W gruncie rzeczy cieszyła się. Może wreszcie zagoni ją do pracy.


Ostatnio zmieniony przez Ślimak dnia 13:04:38 20-05-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 39, 40, 41  Następny
Strona 4 z 41

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin