Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nów księżyca. Rozdział VIII - 14.11.10
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:38:49 03-09-10    Temat postu:

Kurcze, nie ma się do czego przyczepić
Miałam małe kłopoty z netem, ale wróciłam, patrzę, a tu już dwa nowe odcinki. Jak zwykle przeczytałam na jednym oddechu
Z odcinka na odcinek utwierdzam się w przekonaniu, że nie mam co się tu pokazywać z moimi wampirkami... Nie dorastam Ci do pięt. Ta tajemnica i groza bijąca z każdego odcinka - u mnie tego nie ma Ale popracuję nad tym, może w końcu mi się uda osiągnąć taki poziom, choć i tak pewnie będzie daleki od Twojego.

I zgadzam się z Sin, że powinnaś koniecznie poważnie pomyśleć i napisaniu książki
Biorąc pod uwagę dzisiejsze zapotrzebowanie na wampiry, wilkołaki i inne dziwadła, na pewno sprzedawałaby się jak świeże bułeczki ^^
Pozdrawiam i czekam na new!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LunaLovegood
Motywator
Motywator


Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:46:39 06-09-10    Temat postu:

A właśnie! Czekam na to twoje opowiadanie o wampirkach. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie pokażesz je światu.
Dzięki za komentarze, dziewczyny! ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:53:07 10-09-10    Temat postu:

Dlaczego mam nieodparte wrażenie, że ten wilczek to nasz kochany Connor? Po prostu zżera mnie ciekawość co Ci się w tej główce uroiło. Nie przejmuj się, Sin przeczytała tyle książek o tematyce wilkołaczo-wampirycznej, że ma skrzywiony światopogląd i w każdej niewinnej drobnostce doszukuje się Bóg wie czego.
Kto je znajdzie? Kolejna zagadka, która mnie nurtuje, wolałabym, żeby nic im się nie stało, ale z drugiej strony... Czym byłoby życie bez odrobiny adrenaliny, a dokładniej czym byłyby opowiadania bez pokręconej fabuły. Kayla i Stacey w wielkim pustym lesie czekając na wybawienie. Przemawia do wyobraźni, zwłaszcza, że ten las wcale nie jest pusty
Czekam na wybawienie(kolejny odcinek), Sin
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LunaLovegood
Motywator
Motywator


Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:21:30 11-09-10    Temat postu:

Rozdział VII

Nieszczęście zaciemnia oczy.

- Stacey? - zapytałam po kolejnych dwóch godzinach. Było mi potwornie zimno, bo moja bluza, którą włożyłam dzisiejszego ranka przemokła do suchej nitki. Z nieba wciąż sączył się deszcz.
- Hmm? - wymamrotała sennie.
- Właściwie dlaczego zboczyłaś z szlaku?
To śmieszne, prawda? Obie siedziałyśmy tutaj cztery godziny, a ja nie zapytałam jej o tak istotną rzecz.
Stacey otworzyła oczy i przekręciła głowę, by spojrzeć na mnie. W jej oczach znowu zagościł strach. Otworzyła usta, by odpowiedzieć na moje pytanie, ale najwyraźniej rozmyśliła się, bo pokręciła głową, mamrocząc:
- To głupie...
- Och, daj spokój. Czy może być coś gorszego od tego, co przytrafiło się nam parę godzin temu?
Znowu na mnie spojrzała.
- Masz rację. No więc... To było strasznie dziwne. Obudziłam się z nieodpartym pragnieniem zjedzenia jagód. Wiem, że to brzmi śmiesznie, ale kiedy ubierałam się praktycznie ciągle myślałam o tych durnych jagodach. Dlatego od razu pognałam do lasu, zanim ktokolwiek zdążył się porządnie wybudzić. Z początku poruszałam się tylko wzdłuż szlaku. Wiesz, jagód było strasznie dużo, więc nie musiałam zbaczać z tej bocznej dróżki. Ale potem... Cóż, zobaczyłam pewnego mężczyznę.
Odchrząknęłam znacząco.
- Mężczyznę? - zapytałam upewniwszy się.
- Taaak - Stacey gorliwie pokiwała głową. - był bardzo... przystojny. - rzekła, marszcząc starannie wydepilowane brwi.
Ach, tak. Główną przyczyną zguby dwóch dziewczyn jest jakiś mężczyzna?
- Hm, i co dalej? - podpuszczałam ją, udając, że ta wzmianka o 'przystojnym mężczyźnie' wcale mnie nie zdziwiła.
- Och, byłam taka głupia... - wymamrotała, a jej błękitne oczy na powrót wypełniły się łzami. - No więc... Ja poszłam za nim.
- Zaraz, zaraz... - wtrąciłam. W głowie nie mieściło mi się, że po tym wszystkim Stacey próbuje wcisnąć mi taki słaby kit. - Chcesz powiedzieć, że na szlaku zobaczyłaś jakiegoś 'przystojnego mężczyznę', po czym tak po prostu podążyłaś za nim?
W tym momencie miałam wrażenie, że nigdy nie usłyszałam niczego równie głupiego i bezmyślnego. Stacey jęknęła z frustracją.
- Tak, wiem, że to brzmi śmiesznie... Ale posłuchaj, on był naprawdę nieziemski. Miałam wrażenie, że widzę anioła... - powiedziała w zamyśleniu.
- Dobrze, zobaczyłaś tego... tego chłopaka na szlaku...
- Nie, on najwyraźniej już wcześniej zboczył z szlaku. - wtrąciła Stacey, nie do końca pewna tego, co mówi.
- Ach, i tak po prostu wpakowałaś się w te kujące krzaki, żeby pójść za nim?
Wiem, że zabrzmiało to brutalnie, ale naprawdę ciężko było mi w to uwierzyć. Jak można być tak głupim? Tak poza tym, czy to nie jest dziwne? Spotykać jakiegoś faceta w samym sercu lasu, do którego zapuszczają się tylko obozowicze? Mimo, że bardzo chciałam uwierzyć Stacey, wciąż coś mi nie grało.
- Nie potrafię tego wyjaśnić. To było silniejsze ode mnie, naprawdę... - wyrzuciła z siebie niemal błagalnie.
- Jasne - sapnęłam - No więc, gdzie on Cię zaprowadził?
- Właściwie to niedaleko. To było takie dziwne... Wiesz, jak tylko przecisnęłam się przez te kujące krzewy, okazało się, że tego nieziemskiego faceta już tam nie ma. No i... Tak jakby, zamiast niego pojawił się to... coś. - powiedziała, robiąc strasznie nieszczęśliwą minę. Doskonale ją rozumiałam. Ja też czułabym się paskudnie, gdybym wygadywała takie głupoty. Ale w tonie Stacey było coś, co kazało mi w to uwierzyć, choć historia w zupełności brzmiała jak wyssana z palca.
Postanowiłam już nie drążyć tego tematu. W życiu nie usłyszałam równie dziwnej historii. Prawdę mówiąc, poważnie zastanawiałam się nad tym, czy Stacey nie nabawiła się wstrząsu mózgu.

Czas dłużył się niemiłosiernie. Stacey zamilkła, ale wciąż słyszałam, jak gdzieś obok mnie pochlipuje cicho. Ja z kolei starałam się zachować trzeźwość umysłu, co było nie lada wyczynem biorąc pod uwagę wciąż spływający po nas strużkami deszcz, przenikające do szpiku kości zimno i ssący głód w żołądku. Tak było przez całe popołudnie, kiedy obie opierałyśmy się o porośniętą mchem ścianę i obserwowałyśmy chylące się ku zachodowi słońce. Z minuty na minutę mój pesymizm dawał o sobie znać, rosnąc do pokaźnych rozmiarów.
Ratunek nadszedł, kiedy zapadł zmierzch.
Uwierzcie mi, to było paskudne uczucie. Obserwować jak zielony las pokrywa ciemna osłona nocy, wydłużając przeraźliwe cienie drzew. W dodatku ten upiorny deszcz, który wraz z zachodem słońca wzmógł się, praktycznie przemakając nasze ubrania do ostatniej suchej nitki.
Bardziej jednak niepokoiłam się o Stacey, której pochlipywanie powoli ustawało, aż całkowicie zanikło. Gdzieś wyczytałam, że szok może spowodować otępienie, a nawet śmierć. Stacey wyglądała jak ktoś, kto pogrążył się w śpiączce, tyle że jej oczy nadal były szeroko otwarte w zastygłym przerażeniu.
- Stacey? - szepnęłam cicho, kiedy zaniepokoiłam się na tyle, że postanowiłam przerwać ciszę. Stacey ani drgnęła. - wszystko... wszystko w porządku?
Stacey nie odpowiedziała, wciąż tkwiła w tej samej pozie, patrząc gdzieś ponad moim ramieniem. Byłam przerażona.
Z roztargnieniem przyłożyłam dłoń do jej rozpalonego czoła. Z pewnością miała bardzo wysoką gorączkę, a jej noga wcale nie wyglądała lepiej. Spuchła tak bardzo, że trudno było mi dostrzec kości kostne.
Wtedy właśnie zrozumiałam, że nie mogę już dłużej czekać. Musiałam jakimś niewyjaśnionym cudem wspiąć się po tym stromym urwisku i wydostać na zewnątrz, a potem... Sama nie wiem, jakoś dostrzec do obozowiska.
Stanęłam na drżący nogach. Coś gorącego spływało po moich policzkach, a zęby szczękały pod wpływem zimna. Spróbowałam dosięgnąć pacami u dłoni krawędzi urwiska i chwycić się czegoś, po czym mogłabym się wspiąć, ale to oczywiście nie udało mi się. Dół był zbyt głęboki, za żadne skarby nie dosięgnęłabym choćby kępki trawy. A potem próbowałam wspinać się po stromej ścianie, ale to też nie udało mi się, ponieważ nie miałam nawet na czym postawić stopy. W efekcie otrzymałam pościerane nadgarstki i połamane paznokcie.
W końcu zdecydowałam się na coś, na co nie pozwoliłabym sobie nigdy, gdybym nie była tak bardzo przerażona i zdesperowana. Mianowicie wzięłam głęboki wdech i zaczęłam się wydzierać najgłośniej, jak tylko potrafiłam. To też do niczego nie doprowadziło, prócz tego, że zachrypiałam tak mocno, jak nigdy wcześniej. Mimo zdartego gardła wciąż krzyczałam, błagając o pomoc. Po jakichś piętnastu minutach po prostu się poddałam. Zsunęłam się po ścianie i usiadłam podkurczając przemarznięte stopy. Czekałam na powolną śmierć.
Sama nie wiem, ile jeszcze siedziałam tak, popadając w to samo otępienie, co Stacey. W pewnym momencie jednak coś zatańczyło mi przed oczami. Spojrzałam w górę, by stwierdzić, że po drzewach przesuwa się słaba stróżka światła, którego źródłem pochodzenia mogła być tylko latarka. Bez większego zastanowienia w mroku po raz kolejny stanęłam na nogach i zaczęłam wrzeszczeć.
- Kayla?! - odkrzyknął ktoś. W zasięgu mojego wzroku pojawiło się więcej migocących światełek, a następnie usłyszałam ciche kroki.
- Och, Kaylo... - zawołała Leal, wtykając głowę do dziury. Moje serce wykonało kilka radosnych obrotów. - Znalazłam je! - wrzasnęła, wykręcając głowę. Tymczasem zwróciła się do mnie:
- Kaylo, tak mi przykro... - powiedziała z troską. Ku mojej wielkiej uldze w dziurze pojawiło się więcej głów, za co niezmiernie dziękowałam losowi. Był tam też Connor, który pierwszy rzucił się do wyciągania mnie z tego dołu.
Wspaniale było znowu znaleźć się na poziomie stóp moich przyjaciół.
- Kaylo... - wymamrotał z przerażeniem, ściągając z ramion własną kurtkę, kiedy już stanęłam chybotliwie na nogach - jesteś przemarznięta.
Nawet nie próbowałam dotykać czegokolwiek zamarzniętymi palcami, a już tym bardziej siłować się z suwakiem kurtki. Jednak Connor również nie brał tego pod uwagę, bo starannie opatulił mnie swoją kurtką i dosunął za mnie do końca suwak, kiedy palce odmówiły mi posłuszeństwa. Potem, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, chwycił moje odrętwiałe dłonie i zaczął je rozcierać. Jego palce były suche i ciepłe, co było bardzo miłe, biorąc pod uwagę to, jak szczękałam zębami.
- N-n-nic mi nie jest... - wymamrotałam, choć nie chciałam, by odsuwał się ode mnie choćby na krok.
- Właśnie widzę. - powiedział ni to sarkastycznie, ni to swobodnie. Ze zdziwieniem zauważyłam, że jego głos również drży.
- Jest-t Ci zimno! - wychrypiałam oskarżycielsko, próbując zrzucić z siebie jego kurtkę.
- Nie, zostaw, Kaylo. Ja... Ogrzej się, dobrze? Proszę. - powiedział błagalnie. Ten chłopak mącił mi w głowie. W jego towarzystwie miałam poważne problemy z rozumowaniem. Connor zignorował moje protesty i znowu zaczął rozcierać mi palce.
- Nie... - potrząsnęłam głową - Stacey, musicie zająć się Stacey. Ona zw-w-ichnęła kostkę i...
Sama nie wiem, dlaczego po prostu nie mogłam się zamknąć i rozkoszować chwilą jego bliskości. Taka okazja miała mi się już nigdy nie przydarzyć, więc dlaczego ciągle trajkotałam bez sensu?
- Kayla... - powiedział cicho, podnosząc kciuk i ocierając z mojego policzka coś, czego sama nie byłam w stanie dostrzec. Dopiero po upływie kilku sekund zrozumiałam, że płaczę, a Connor ociera łzy z mojego policzka.
Jego wielkie srebrzyste oczy zamrugały i ukryły się pod powiekami, jakby ciążyła na nich straszna tajemnica. Potem znowu otworzył je szeroko, przyglądając mi się uważnie. W jego oczach kryło się jeszcze większe zmartwienie niż kiedyś. Zaskoczona nie odwróciłam wzroku, przekonana, że sam to zrobi. Patrzył jednak dalej, zaglądał w zakamarki duszy, hipnotyzował. Nie mogłam się ruszyć. Zaczęły drzeć mi dłonie.
Nic z tego nie rozumiałam.
- Już dobrze. - szepnął, a potem zrobił coś, czego miałam nie zapomnieć do końca swojego życia. Przyciągnął mnie do siebie i otoczył ciepłym ramieniem.
Tęsknota za nim odezwała się w moim ciele niemal fizycznym bólem. Marzyłam o tym, by już zawsze trzymał mnie w ramionach i nigdy nie puszczał, chronił przed wydłużonymi cieniami drzew i sennymi koszmarami.
I wtedy - kurczowo wtulona w jego ramiona - wszystko zrozumiałam. Zrozumiałam, że coś złego kryje się w mroku, czyhając na nas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:19:28 12-09-10    Temat postu:

Z odcinka na odcinek robi się coraz ciekawiej...
Wreszcie ktoś uratował dziewczyny... Zastanawia mnie ta historia Stacy... Nieziemsko przystojny facet? Faktycznie, brzmi to jak bzdura, ale cóż...
Jaki Connor jest szarmancki.... Uwielbiam sceny z nim i Kaylą... Ach, iskrzy między nimi
Czekam na dalszy ciąg )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:32:15 12-09-10    Temat postu:

Biedne dziewczyny. Kayla, mimo ciężkości sytuacji, starała się zachować trzeźwość umysłu.
Na szczęście, po zmroku przyszła pomoc. Wszyscy martwili się o Kaylę, ale najbardziej Connor. On ją uwielbia. Nie powiem kocha, bo to chyba za duże słowo, przynajmniej jak na razie.
Kayla czuje coraz to silniejszą potrzebę bliskości Connora. Nie ma co, wpadła dziewczyna jak śliwka w kompot.
I pytam, jak mogłaś zakończyć w takim momencie? Zastanawiam się, jakie to niebezpieczeństwo na nich czyha.

Czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:12:37 12-09-10    Temat postu:

Pisałam już, że to jest genialne? Na pewno pisałam, ale mogę napisać jeszcze raz, a potem następny i następny i następny... ^^

Czytając ten odcinek już myślałam, że ratunek nigdy nie nadejdzie, albo, że nadejdzie gdy będzie już za późno, na szczęście przyszedł w samą porę.
Zastanawiam się kim był ten niezwykle przystojny mężczyzna, którego miała widzieć Stacy i dlaczego nie pomógł im. Przecież na pewno był w pobliżu, gdy wpadły do tego dołu.
A tak poza tym to uwielbiam scenki między Kylą i Connorem - coraz bardziej zaczyna między nimi iskrzyć
Czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:22:20 20-10-10    Temat postu:

Sorki, że tak post pod postem, ale jak edytuję poprzedni, to nikt się nie dowie, że cokolwiek tu napisałam:P

Gdzie Ty jesteś? Wracaj szybko z kolejnymi odcinkami
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:21:13 22-10-10    Temat postu:

Właśnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LunaLovegood
Motywator
Motywator


Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:46:39 12-11-10    Temat postu:

Wybaczcie, że nie było mnie tutaj przez dłuższy czas, ale przez ostatni miesiąc miałam paskudny problem z internetem. Teraz na szczęście jest już wszystko w najlepszym porządku. Przepraszam, że nie komentowałam waszych telenowel, postaram się jak najszybciej wszystko nadrobić.
Co do odcinka, pojawi się jeszcze w ten weekend. ; )
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:49:45 12-11-10    Temat postu:

Jesteś wreszcie Strasznie się cieszę i już nie mogę się doczekać odcinka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LunaLovegood
Motywator
Motywator


Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:18:34 12-11-10    Temat postu:

Taak, ja też się cieszę, że jestem z powrotem... Ale tyle mnie ominęło ; (
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:33:14 13-11-10    Temat postu:

Ja też nie mogę się doczekać...
Kiedy coś wstawisz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LunaLovegood
Motywator
Motywator


Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:43:20 13-11-10    Temat postu:

Niebawem, na pewno jeszcze w ten weekend. ; )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
LunaLovegood
Motywator
Motywator


Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:39:55 14-11-10    Temat postu:

Rozdział VIII.

Chodź ze mną gdzieś, nawet na drugą stronę lustra.


- Och - sapnęła, przyciskając rękę do serca. - Na szczęście znalazłyście się i to całe... Naprawdę byłam przerażona, rok temu czytałam artykuł na temat zaginionych turystów w tym lesie, których ciała nie znaleźli do tej pory... Szczerze powiedziawszy, gdybym nie była przekonana, że jesteśmy pod właściwą opieką, w życiu nie zgodziłabym się na tegoroczny obóz. No, jak się czujesz?
- Lepiej. - odparłam. Co było oczywiście czystym kłamstwem, ponieważ czułam się paskudnie. Byłam cała obolała, a mój prawy nadgarstek nieco napuchł, choć nie odważyłam się nikomu do tego przyznać. Wiedziałam, że kilka namiotów dalej ktoś opatruje nogę Stacey i nie chciałam zawracać im głowy moim obolałym nadgarstkiem. Zresztą, byłam pewna, że do jutra po opuchliźnie nie będzie ani śladu.
Poza tym, prócz złego samopoczucia fizycznego, bardzo też ucierpiała moja psychika. Miałam szczerą nadzieję, że Stacey opowiedziała już chłopakom swoją mało wiarygodną opowieść o spotkanym przez nią mężczyźnie w lesie, bo inaczej to ja musiałabym udzielić im odpowiedzi na ich pytania. A nie chciałam tego, bo miałam świadomość, że już sama historyjka o wielkim, złym wilku brzmi nieco naciąganie. Connor twierdził, że tutejsze wilki są bardzo łagodnymi stworzeniami i nigdy nie odważyłyby się zaatakować człowieka. Dlatego nie chciałam zrobić z siebie idiotki, tym bardziej, że coś w mojej podświadomości mówiło mi, iż powinnam przymrużyć oko na wszystkie te dziwactwa, które spotykają nas w tym lesie.
Sęk w tym, że ja nie potrafiłam o tym zapomnieć. Miałam dziwne wrażenie, że to wszystko w jakiś niewyjaśniony sposób dotyczy także mojej osoby. Co oczywiście było śmieszne.
Ktoś rozsunął zamek błyskawiczny w naszym namiocie i wsunął się do środka.
- Jak z Stacey? - zapytałam natychmiast, kiedy z mroku wyłoniła się okalana ciemnymi włosami głowa Leal.
- Sądze, że wszystko w porządku, choć okropnie dramatyzuje. - powiedziała, zrzucając przemoczoną deszczówkę.
- Wiecie, jaka ona jest. - kontynuowała, kiedy Amber uniosła wysoko brwi.
- Wiemy. - skwitowałam, choć w głębi duszy ucieszyłam się, że Stacey powróciła do swojej dawnej formy.
- Tyle że... Opowiada jakieś bardzo dziwne historie. - teraz usiadła obok mnie, krzyżując nogi w kostkach. Jej oczy zabłysły z nieskrywanym przerażeniem.
- Co masz na myśli? - spytała Amber, nachylając się do niej.
Wstrzymałam oddech, bo wiedziałam, co Amber za chwilę nam oświadczy.
- Mówi... Mówi, że w lesie spotkała jakiegoś mężczyznę.
W namiocie zapadła cisza, przerywana łoskotem, jaki pozostawiały po sobie obijające się o tropik krople deszczu.
- Mnie też o tym opowiadała... - odważyłam się powiedzieć.
- Jaki mężczyzna? - wtrąciła Amber. Nawet jeżeli choć odrobinę się bała, to oczywiście nie dała tego po sobie poznać. Jej twarz wyrażała czystą determinację.
- Stacey rano spotkała w lesie jakiegoś mężczyznę i to przez niego zboczyła z szlaku. - wyjaśniłam.
- Taak, twierdzi, że był, jak to ona ujęła 'nieziemsko przystojny, przypominał samego anioła'.
Nawet wtedy, po wszystkich tych paskudnych rzeczach, jakie przydarzyły się mnie i Stacey tego dnia, ta historia wcale nie brzmiała dla mnie wiarygodnie. Być może Stacey to wszystko tak po prostu sobie zmyśliła? Ale, czy odważyłaby się okłamać Jeremy'ego? Czy byłaby na tyle głupia i niepoważna, by narazić nas na pewne niebezpieczeństwo? Odpowiedź była jednoznaczna: byłam pewna, że nawet Stacey nie uczyniłaby czegoś tak okrutnego wobec nas.
- Mężczyznę? - upewniła się.
- Tak. Nie ukrywam, że dla mnie brzmi to całkiem dziwnie i być może odrobinę śmiesznie. Ale... najdziwniejsze jest to, że kiedy Stacey opowiedziała tę historię, ja tak jakby jej uwierzyłam. Co wydaje się...
- Absurdalne. - dokończyłam za nią.
Wszystkie popatrzyłyśmy na siebie jednoznacznie, co oznaczało, że nie tylko Leal uwierzyła w słowa Stacey. Nie ukrywam, że na sercu zrobiło mi się jakoś cieplej i naprawdę poczułam się lepiej. Nawet, jeżeli to wszystko było prawdą i w lesie faktycznie spotykały nas jakieś dziwne rzeczy, miałam świadomość tego, że w razie czego nie jestem sama i nie zwariowałam.
- A najgorsze jest to, że już od paru dni mam złe przeczucie. I ono wcale nie mija. - powiedziała Leal, a Amber pokiwała głową ze zrozumieniem, jakby doświadczała tego samego.
- I, co teraz z nami będzie?
- Jeremy zadecydował, że pozostaniemy tutaj jeszcze jeden dzień, a potem, kiedy pogoda odrobinę się polepszy, być może wrócimy do kempingu.
- Och, a mieliśmy jeszcze tak wiele zobaczyć... - westchnęła Amber.
- Tak... - zgodziłam się ze smutkiem.
- Połóżmy się już. - powiedziała łagodnie Leal. - Kayla, jesteś na pewno bardzo zmęczona. - dodała z troską.
Pokiwałam głową i posłusznie wsunęłam do swojego śpiwora. Przed snem Amber poprosiła, abyśmy nie gasiły latarki, co świadczyło o tym, że lęk zawładnął nią jak nami wszystkimi.
Choć czułam głębokie zmęczenie, długo jeszcze nie mogłam zasnąć. Zupełnie jak pierwszej nocy, leżałam na wznak, wpatrując się w płócienny dach namiotu, choć tym razem nie odważyłam się opuścić obozowiska.
Myślałam o życiu, które toczyłam zanim znalazłam się tutaj. Przez kilka minut próbowałam nawet przypomnieć sobie twarz Dean'a, ale moje starania spoczęły na niczym.
Przewróciłam się na bok, czując niemiły uścisk w żołądku.
Och, błagam, niech ta noc nigdy się nie kończy. - pomyślałam, zaciskając powieki.


Wybaczcie mi za ten słaby odcinek, ale jak na razie nie mam do zaoferowania wam nic lepszego. Od następnego odcinka akacja z pewnością nabierze tempa. ; )
Póki co, mam wiele zaległości, więc przepraszam was, że nie komentuję waszych opowiadań. Ale wkrótce wszystko nadrobię, więc proszę o wyrozumiałość.
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin