Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zniszczone szczęście- Odcinek 67
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ulubiony bohater/bohaterka:
Jazmina
20%
 20%  [ 1 ]
Pedro
20%
 20%  [ 1 ]
Florencia
0%
 0%  [ 0 ]
Simon
0%
 0%  [ 0 ]
Claudia
20%
 20%  [ 1 ]
Diego
40%
 40%  [ 2 ]
Carolina
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 5

Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:00:51 12-11-09    Temat postu:

Odcinek 32

Juan stał na środku toru w samych bokserkach i trząsł się z zimna. Nie miał pojęcia co go czeka, ale przeczuwał, że na pewno nic dobrego. Usłyszał z oddali odgłosy jakichś silników. Odwrócił się i ujrzał cztery światła zbliżające się w jego stronę.
− Pora zaczynać zabawę. − Pedro klasnął w dłonie i udał się na miejsce na widowni. Usiadł na ławce i czekał na przedstawienie z Juanem w roli głównej.
Juan patrzył ze strachem w oczach jak lampki zbliżają się do niego. Potem spojrzał na uśmiechniętego Pedra. Simona nie było, gdzieś znikł. W jego stronę zmierzały dwa samochody prowadzone przez goryli Pedra. W tej chwili pozostałe latarnie rozbłysły oślepiającym światłem. Nagle rzucił się do ucieczki. Auta niebezpiecznie zbliżały się do niego. Juan biegł najszybciej jak mógł, co chwila oglądając się za siebie. Stopy mu krwawiły, ostre kamienie i żwir kaleczyły go. Wiedział, że długo tak nie pociągnie, więc bez wahania zbiegł z toru na trawę. Samochody ciągle wolno jechały za nim, pozwalając mu nadal biec. Juan czuł się jak zwierzyna, która zaraz zostanie upolowana. Nie miał pojęcia ile czasu tak uciekał. W końcu poczuł, że już nie da rady, że już nie ma siły. Upadł bez życia na ziemię. Nawet nie próbował wstać, było mu już wszystko jedno. I tak wiedział, że czeka go śmierć. Auta zatrzymały się w pewnej odległości od niego. Kierowcy wysiedli. Jeden z mężczyzn mający na policzku szpecącą bliznę podszedł do leżącego Juana i kopnął go w bok. Leżący nie zareagował. Po kilku minutach otworzył oczy i spojrzał na pochylającego się nad nim olbrzyma.
− Wstawaj! − rzekł goryl. − Zaczynamy drugi etap naszej zabawy.
− Jaki etap?
− Zobaczysz. Wstawaj!!!
Juan powoli i w trudem próbował wstać, ale nie zdołał. Upadł twarzą do ziemi. Osiłek skinął na drugiego kierowcę.
− Co się dzieje Manuel? − zapytał tamten.
− Musimy go przenieść.
Mężczyźni przenieśli Juana za samochody. Manuel wyjął ze swojego auta gruby sznur i wraz ze swoim kumplem przywiązali go za nogi do tyłu jednego z samochodów.
− Gotowe . − Uśmiechnął się Manuel wsiadając do swojego samochodu. Uruchomił silnik i pojechał w kierunku toru, ciągnąc za sobą Juana.

***

Sofia Diaz siedziała na poczcie przy wolnym stoliku, obracając w palcach cienką białą kopertę. Spojrzała na adresata. Przygryzła lekko dolną wargę, a potem uśmiechnęła się do siebie. Szybko nakleiła znaczek, wrzuciła list do czerwonej skrzynki i wyszła z budynku. Zawiał mocniejszy wiatr rozwiewający jej długie czarne włosy z peruki mocno przytwierdzonej do głowy. Znowu się przebrała, bo jechała do szpitala. Rano dostała telefon, że jej siostra zbudziła się z letargu. Była to dla niej radosna wiadomość. Mimo, że dzień był zimny i wietrzny czuła się jakby świeciło słońce. Postanowiła nie tracić czasu na dojeżdżanie tramwajem, więc złapała taksówkę i kazała się wieźć do szpitala św. Teresy.
Gdy weszła na oddział od razu zauważyła lekarza prowadzącego.
− Dobrze, że pani już jest − powiedział, gdy zbliżyła się do niego.
− Przyjechałam najszybciej jak mogłam − odparła Sofia patrząc na mężczyznę. − Już traciłam nadzieje, że kiedykolwiek…
− My też. − Lekarz wszedł jej w słowo. − Cuda się zdarzają, najlepszy przykład to pani siostra. Stosowaliśmy różne środki i terapie i nic. A tu nagle… Nie potrafię tego racjonalnie wytłumaczyć. Najważniejsze, że jest z nami.
− A jak ona się czuje?
− Dobrze. Jeszcze musimy poddać ją badaniom, żeby upewnić się w jakim jest stanie psychicznym, bo fizycznie dobrze się czuje.
Sofia bardzo się ucieszyła z dobrych wieści.
− Czy mogę do niej wejść?
− Oczywiście, ale tylko na chwilkę. Zaraz zabieramy ją na badania. Potem będzie mogła pani być z nią tak długo jak zechce. − Uśmiechnął się lekarz serdecznie.

***

Pedro spojrzał na godzinę na swoim zegarku. Było południe, więc zbliżała się pora lunchu. Wyciągał się w fotelu, gdy ktoś lekko zapukał. Do środka zajrzała Marisol.
− Przyszła poczta − powiedziała.
Pedro uśmiechnął się szeroko do dziewczyny.
− Połóż tutaj. − Wskazał na biurko i nie spuszczał wzroku z długowłosej. Na chwilę pobiegł wzrokiem po stosie kopert. Wziął pierwszą z wierzchu. Gdy uniósł głowę, jego sekretarki już nie było. Ulotniła się. Rozczarował się, bo miał nadzieje, że utnie sobie z nią krótką pogawędkę i spróbuje ją sobą zauroczyć. Musiał obejść się smakiem. Zerknął na list trzymany w ręku. Był lekki i cienki. Szybko go otworzył. Ze środka wyfrunęła mała kartka papieru. W ostatniej chwili ją złapał zanim upadła na podłogę.
− I jak, smakowała rybka? − Przeczytał zdanie ułożone z liter z wyciętych gazet.
W jednej chwili dobry humor go opuścił. Z całej siły uderzył o blat biurka. To przestawało być zabawne! Kto u licha stroi sobie ze mnie żarty? − myślał gorączkowo. Żadna sensowna odpowiedź nie przychodziła mu do głowy. Nie miał pojęcia, kto mu to przysłał. Najpierw śmierdzącą rybę, a teraz ten anonim. Poprzedniego dnia próbował się dowiedzieć, kto mógł zrobić mu taką niespodziankę. Ale nie dowiedział się nic.
Pedro włożył kartkę do kieszeni i wyszedł z gabinetu.
− Marisol, nie ma mnie dziś dla nikogo. Wychodzę.
− A jeśli ktoś zapyta?
− Powiedz, że miałem ważne sprawy.
Szybko zatrzymał windę, a po chwili zniknął za jej drzwiami.
Jazmina lekko się uśmiechnęła. Zaczynasz tracić grunt pod nogami, pomyślała. I bardzo dobrze! O to mi chodziło. A to dopiero początek!

***

Carolina przez cały dzień ukradkiem obserwowała Diega. Bardzo nie podobało jej się zainteresowanie, jakie okazywał Marisol. Robił do niej maślane oczy i co jakiś czas podchodził do jej biurka zabawiając rozmową i posyłając jeden ze swoich uwodzicielskich uśmiechów. Co gorsza, Marisol także uśmiechała się do niego. Każdy, kto by ich widział, mógłby sądzić, że tych dwoje ma się ku sobie. Carolina też doszła do tego wniosku. Po moim trupie! − pomyślała ze złością. Nie dopuszczę do tego. Muszę coś wymyślić i to szybko!
Gdy na drodze pojawiła się Claudia, Carolinie w głowie zaświtała jedna myśl. Uśmiechnęła się do siebie w duchu. To mogłoby się udać, pomyślała zadowolona. Claudia podeszła do niej i przez moment toczyły ze sobą niekończącą się dyskusję na temat mody i innych kobiecych spraw. W końcu Carolina przerwała tą wymianę zdań między nimi pytając:
− A jak układa ci się z Eduardem?
− Wspaniale. On jest taki czuły i kochany. − Przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu. − Jeszcze nigdy nie byłam taka szczęśliwa.
− A jesteś go pewna?
− Oczywiście − obruszyła się Claudia. − Ufam mu całkowicie. Co ty sugerujesz? − Spojrzała bacznie na Carolinę.
− Nic, tylko…Wiesz jak to jest… Przystojny szef i młoda, atrakcyjna sekretarka. Często niewinna relacja może zamienić się w…
− …romans? − Dokończyła Claudia. − Nie, nie mój Eduardo. On mnie kocha i nigdy…
− Może i masz rację, ale licho nie śpi. Widziałam jak Marisol wodzi za nim wzrokiem. Podoba jej się. Na twoim miejscu uważałabym na nią.
Claudia przez chwilę milczała zastanawiając się nad niedawno usłyszanymi słowami.
− Myślisz, że ona chce mi odbić Eduarda? To co ja mam robić?
− Nie chcę ci niczego sugerować… − zaczęła powoli Carolina starannie ważąc słowa − ale gdyby jej nie było w pobliżu, to twój ukochany nie byłby narażony na taką pokusę.
− Dziękuję za troskę, ale uważam, że przesadzasz. Może i on jej się podoba. Ale ona mu na pewno nie. On nigdy by mnie nie zdradził. Wierzę w to.
Claudia oddaliła się i zniknęła w swojej pracowni.
Naiwna idiotka! − pomyślała Carolina siadając przy swoim biurku. Nawet nie przypuszczasz, że twój amant regularnie się ze mną bzyka i sprawia mu to prawdziwą przyjemność. Dobrze, że zasiałam w tobie wątpliwości. Lepiej, żebyś myślała, że Eduardo podoba się Marisol i że ona na niego leci. Jeżeli masz dość rozumu możesz sprawić, że zostanie wyrzucona. O to mi chodziło! Marisol musi zniknąć z firmy i życia Diega. Na zawsze!


Ostatnio zmieniony przez Willa dnia 23:52:20 12-11-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 23:40:13 12-11-09    Temat postu:

Świetny odcinek

Ludzie Pedra zaczęli zabawę. Najpierw przez długi czas gonili samochodami prawie nagiego Juana, później on padł na ziemię, bo nie wytrzymał już tej sytuacji. Następnie przywiązali go do aut i wlekli. Biedak umarł z wycieńczenia Pedro był jedynie obserwatorem Miał z tego niezłą zabawę

Sofia pojechała odwiedzić siostrę. Lekarz powiedział jej, że doszło do cudu. Nareszcie zaczyna się układać. Mam nadzieję, że Ines szybko dojdzie do siebie

Pedro nie zdążył flirtować z Marisol. Dostał kolejny list, który niezbyt mu się spodobał. Rybka mu chyba nie smakowała Nie może on pojąć, że ktoś może mu grozić i sobie z niego kpić. Nie ma pojęcia czyja to sprawka. Popadł w zły humor co skrzętnie zauważyła Jazmina To dopiero początek problemów Pedra.

Carolina nastawia Claudię przeciwko Marisol. Sugeruje, że chce ona odebrać jej Pedra. Co za bzdura, ale ta naiwna Claudia może uwierzyć we wszystko. Już samo to, że bezgranicznie ufa ukochanemu woła o pomstę do nieba. Natomiast podła Carolina romansuje z Pedrem, ale boi się, że straci Diega Tekst o bzykaniu świetny. Oby więcej takich tekstów. Chce żeby Marisol została wyrzucona z firmy. Niedoczekanie

Czekam na newik i pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 15:04:09 27-11-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:01:10 26-11-09    Temat postu:

Emocjonujący odcinek. Nieludzka zabawa Pedro i jego ludzi. Biedny Juan:(
Nie mogę sie doczekać kolejnych epizodów z wybudzoną ze śpiączki siostrą Sofii. Czuję, że bedzie to jeden z najpotężniejszych wrogów naszego Pedrita. A zabawa dopiero na dobre się rozkręci:) Czyżby Pedro nie wiedział, że rybki są bardzo zdrowe i należy je spożywać przynajmniej 2 razy w tygodniu? Nie wiem co sie chłopina tak denerwuje:D
Carolina wkurzająca a Claudia pewnie będzie wyjątkowo podatnym na jej intrygi materiałem.
Kiedy nowe odcinki??? Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:23:49 17-01-10    Temat postu:

Bardzo dawno mnie tu nie było, za co przepraszam. Nie zapomniałam o telce. Postaram się jeszcze w tym tygodniu dodać nowy odcinek. Pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:05:11 17-01-10    Temat postu:

No mam nadzieję, że newik pojawi sie szybko i że już nas na tak długo nie opuścisz:) Pozdrawiam serdecznie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:54:46 18-01-10    Temat postu:

Odcinek 33

Sofia siedziała przy łóżku, na którym leżała jej ukochana siostra. Delikatnie głaskała ją za włosy. Wciąż nie mogła uwierzyć, ze Ines się obudziła i była w dobrej formie. Lekarze uważali to za cud. W swojej wieloletniej praktyce nigdy nie spotkali się z takim przypadkiem. Dotknęła policzka siostry. Ines ocknęła się.
-Mario... - Przez jej twarz przebiegł cień uśmiechu.
Sofia odwzajemniła uśmiech. Jak dawno nikt tak jej nie nazywał. Dla wszystkich była Sofią Diaz – piękną tancerką erotyczną z klubu nocnego, występującą pod pseudonimem „Angela”. Zmieniła tożsamość, spaliła za sobą wszystkie mosty. Zerwała wszystkie kontakty, aby Pedro nigdy jej nie odnalazł, gdyby postanowił zmienić zdanie i zdecydowałby się ją zabić. Nie miała wątpliwości, że jest do tego zdolny.
-Ines, siostrzyczko... - mówiła przez łzy. - Nareszcie jesteś! Tak się bałam...
-Mario, nie płacz, proszę. Wszystko jest dobrze. Naprawdę. - Kiedy Sofia podniosła głowę, Ines rozejrzała się po pomieszczeniu. - Dlaczego leżę w szpitalu? Jestem chora? - zapytała.
-Nic nie pamiętasz?
-Nie, poza takim jednym dziwnym i strasznym snem, po którym się obudziłam. Byłam w szpitalu, w takiej samej sali jak ta. Patrzyłam na siebie leżącą w łóżku. Potem scenka się zmieniła. Byłam w swoim pokoju, gdy nagle przyszedł Pedro... on mnie zgwałcił. - Przerwała gdy usłyszała płacz Sofii. - Mario, to był tylko zły sen, koszmar.
-Nie, to nie był tylko sen, to były twoje wspomnienia...
-Nie rozumiem. - Ines wygodniej oparła się o poduszki. - Co ty mówisz?
-Prawdę. To się zdarzyło naprawdę. Pedro cię zgwałcił. Od tamtej pory przebywasz tutaj, nie było z tobą żadnego kontaktu. Byłaś pogrążona w letargu.
Ines w skupieniu słuchała słów siostry, wpatrując się w białą ścianą, zanim dotarło do niej to co przed chwilą usłyszała. W końcu zaczęła drżeć na całym ciele, a z oczu trysnęły jej łzy.
-Zgwałcił mnie... - powtarzała jak w mantrii.
Sofia bez wahania przytuliła do siebie drobne ciało dziewczyny. Kołysała ją w swoich ramionach i uspokajała.
-On zapłaci za to, co ci zrobił. Obiecuje, że nadejdzie taki dzień, kiedy on pożałuje.

***

Simon zdążył już spalić kilka papierosów czekając na Pedra. Siedział na ławce w parku w bocznej alejce. Dziwił się z tego nagłego spotkania. Musiało coś się stać, bo wyczuł po głosie, że przyjaciel jest mocno zdenerwowany. Zobaczył go z oddali. Szedł lekkim krokiem. Jak zwykle nienagannie ubrany w długi jesienny płaszcz, a pod spodem elegancki garnitur. Wyglądał jak z żurnala. Jeżeli ktokolwiek by go teraz ujrzał, pomyślałby, że to wykształcony i bogaty człowiek. Nikt by nawet nie pomyślał, że to bezwzględny bandyta.
Panowie uścisnęli sobie dłoń na powitanie. Gdy Pedro usiadł, Simon bez ogródek spytał:
-Co się stało? Skąd to nagłe spotkanie?
Pedro wyjął z kieszeni małą karteczkę i bez słowa podał ją koledze, a kiedy tamten przeczytał rzekł:
-Wczoraj do firmy ktoś przysłał mi nieświeżą rybę, a dzisiaj to.
-Kto? - spytał Simon oddając kartkę Pedrowi.
-Żebym to ja wiedział! - krzyknął zdenerwowany Pedro. - Już dawno obdarłbym go ze skóry.
-Nie wątpię – odrzekł Simon. - I co zamierzasz dalej z tym fantem zrobić?
-To jest zadanie dla ciebie. Spróbuj delikatnie wybadać, czy przypadkiem ktoś na mnie nie poluje. Muszę wiedzieć co to za jeden. Długo się zastanawiałem nad tym wszystkim. Być może ktoś chce popsuć mi szyki. Dowiedz się kto. Tylko na ciebie mogę liczyć, bo nigdy mnie nie zawiodłeś – skończył Pedro.
-Bądź spokojny – odparł Simon zerkając na szefa. - Możesz mi zaufać.
-Mam dla ciebie jeszcze jedno zadanie. - Gdy Simon uważnie na niego spojrzał ciągnął dalej: - Potrzebny mi ktoś zaufany, o nieposzlakowanej opinii. Ktoś, kto byłby poza wszelkim podejrzeniem.
-A po co? Przecież masz ludzi.
-Tak... ale policja zaczyna węszyć i robi się niebezpiecznie. Ostatnio Manuel i jeden z jego kumpli o mało co nie wpadli. Na szczęście skończyło się na strachu. Następnym razem mogą nie mieć tyle szczęście, dlatego zdecydowałem, że potrzebny jest ktoś nowy. Znasz kogoś?
Simon chwilę siedział zamyślony. W końcu rzekł:
-Być może znam osobę, która idealnie nadawałaby się do tej roli. Pozostaje tylko kwestia namówienie jej do tego.
-Więc zajmij się tym i to jak najszybciej. Uda ci się, wiem o tym. Masz wyjątkowy dar przekonywania.

***

Sofia siedziała na korytarzy przy sali siostry. Biła się z myślami. Nie wiedziała, czy dobrze postąpiła mówiąc Ines prawdę. Była przygnębiona. W takim stanie zastał ją lekarz, opiekujący się jej siostrą. Przysiadł się do niej i położył jej rękę na ramieniu. Sofia drgnęła i spojrzała na mężczyznę.
-Wszystko będzie dobrze – zapewniał ją. - Pani siostra wreszcie się zbudziła i należy się z tego cieszyć.
-Ależ ja się cieszę, tylko... chyba zrobiłam błąd mówiąc jej o gwałcie. Ona tego nie pamiętała, myślała, że to zły sen... a ja ... powiedziałam jak było.
-Proszę się tym nie zadręczać. Dobrze pani postąpiła. Jej umysł działa na zasadzie wyparcia. Wymazuje wszystkie złe wspomnienia traktując je jako zły sen albo koszmar. Ale po pewnym czasie zrozumiałaby, że to jednak prawda. Mogłaby przeżyć szok. Im wcześniej wie, tym lepiej – powiedział lekarz patrząc na zatroskaną twarz Sofii. - Łatwiej będzie się z tym uporać. Pani siostra musi na nowo przyzwyczaić się do rzeczywistości, która jest dla niej nowa. Potrzebna jej będzie teraz czułość i troska. Ona musi czuć się bezpiecznie.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby tak właśnie było.
-Nie wątpię – rzekł lekarz. - Widzę, że jest pani troskliwą i kochającą siostrą. Jeżeli wszystko będzie dobrze to już za dwa tygodnie Ines będzie mogła wyjść do domu. Musimy jeszcze przeprowadzić wszystkie niezbędne badania i podawać leki, aby mogła normalnie funkcjonować.
-A czy będzie to możliwe po tak długim...
-Oczywiście, ale z pomocą tabletek, które będzie musiała regularnie przyjmować. Jest to niezbędne. - Powoli wstał i spojrzał na dziewczynę. - Proszę być dobrej myśli. Pani siostra będzie zdrowa i już wkrótce zapomni o koszmarze jaki ją spotkał. Teraz będzie tylko lepiej.
Zniknął w jednej z sal na końcu korytarza. Sofia przez chwilę jeszcze siedziała w bezruchu, przypominając sobie słowa doktora. W końcu wstała i weszła do sali, gdzie leżała Ines.
Boże, spraw, aby wszystko było w porządku. Ona już za dużo wycierpiała – modliła się w myślach podchodząc do łóżka siostry.

***

Claudia długo zastanawiała się nad tym co jej powiedziała Carolina o Marisol. A jeśli ona rzeczywiście ostrzy sobie pazurki na mojego Eduarda? - myślała. Nie mogę do tego dopuścić, muszę walczyć o swoje szczęście. Jeszcze przez krótką chwilę siedziała w swoim obrotowym fotelu patrząc przez okno. Jesień zbliżała się nieuchronnie. Liście powoli opadały z drzew i chwilę wirowały w powietrzu, aby w końcu spaść na ziemię, obok innych. Dni stawały się coraz zimniejsze. Odwróciła wzrok, wstała i wyszła ze swojej pracowni. Udała się w kierunku gabinetu swojego ojca. Nie zastała Caroliny, więc od razu weszła do środka.
-Cześć tato – przywitała się. - Nie przeszkadzam?
Esteban podniósł wzrok zza papierzysk i uśmiechnął się na widok ukochanej córki.
-Ależ skąd! - zaprzeczył.
Claudia nieśmiało usiadła naprzeciw ojca i spojrzała mu w twarz.
-Tato... - zaczęła powoli – mam do ciebie małą prośbę.
-Jeżeli tylko będę mógł, to z chęcią ją spełnię – odparł Esteban.
-Zwolnij Marisol!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:48:38 18-01-10    Temat postu:

Biedna Inez, ale najważniejsze, że w końcu się obudziła. Nad Pedro zaczynają sie zbierać czarne chmury, chociaż on jeszcze nie do końca to dostrzega. Claudia popełnia duży błąd, mam nadzieję, że ojciec nie spełni jej prośby.

Pozdrawiam i czekam na new!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:05:11 20-01-10    Temat postu:

Wreszcie odcinek po sporej przerwie

Z Ines jest już faktycznie znacznie lepiej. Niestety nie miała ona pojęcia, że ktoś ją naprawdę zgwałcił. Myślała, że to zły sen. Sofia uświadomiła jej jednak bolesną i jakże okrutną prawdę. Dziewczyna jest w szoku. Teraz jeszcze bardziej niż zwykle będzie jej potrzebne wsparcie siostry. Oby jak najszybciej wróciła ze szpitala do domu. A Pedro na pewno zapłaci za wszystkie swoje zbrodnie

A nasz kochany Pedrito jest wściekły, że ktoś robi sobie z niego żarty. Będzie chciał się dowiedzieć co to za nikczemnik i zemścić się na nim. Wszystko przy pomocy Simona. Przyda się ktoś jeszcze, ktoś nowy. Simon załatwi i tę sprawę. Domyślam się kogo może zatrudnić

Niestety ta głupiutka Claudia nie wie co robi. Jest taka naiwna. Myśli, że Marisol zagraża jej i chce uwieść jej "ukochanego" Eduarda/Pedra. A tak naprawdę zagrożeniem jest zarówno Pedro jak i jego kochanka Carolina. Natomiast Claudia nawet nie wie jak bardzo jest oszukiwana. Żyje w swoim własnym bajkowym świecie. Chce żeby jej ojciec zwolnił Marisol. Oby tego nie zrobił

Czekam na newik i pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:48:23 28-01-10    Temat postu:

Odcinek 34

Przez chwilę Esteban wpatrywał się osłupiały w swoją córkę, po czym spytał:
–Żartujesz ze starego ojca?
–W życiu nie byłam bardziej poważna – odparła Claudia.
–Ale dlaczego mnie o to prosisz? Czy Marisol obraziła cię albo była niemiła czy wulgarna w stosunku do ciebie?
Claudię korciło, aby skłamać i powiedzieć ojcu że „owszem”, ale jednak rzekła zgodnie z prawdą:
–Nie, nigdy.
–Więc czemu chcesz abym ją zwolnił. Wytłumacz mi to, bo nie rozumiem. Z jakiego powodu mam ją zwolnić?
Claudia przez chwilę milczała, po czym rzekła:
–Nie podoba mi się, że ona i Eduardo pracują razem. Po co mu sekretarka? Uważam, że...
Nie skończyła bowiem jej ojciec roześmiał się głośno. Claudia przez chwilę wpatrywała się w ojca, nie całkiem rozumiejąc ten jego nagły wybuch śmiechu.
–Z czego się śmiejesz tato? Ja nie widzę w tym nic śmiesznego – powiedziała obruszona.
Esteban uspokoił się, usiadł wygodniej w fotelu, a następnie spojrzał na córkę.
–Wybacz – odparł – ale nie mogłem się powstrzymać. Jesteś zazdrosna o Eduarda i dlatego chcesz abym zwolnił Marisol. – Claudia zawstydzona spuściła wzrok. – Widzę, że się nie mylę. Z tak błahego powodu jej nie wyrzucę, nawet jakbyś klęczała przede mną na kolanach. Rozumiem twój niepokój, ale nie masz się czego obawiać. Eduardo cię kocha i nie interesują go inne kobiety.
–Tak myślisz? – Claudia podniosła wzrok.
–Oczywiście – Esteban położył swoją rękę na jej dłoni. – Nie masz powodu być zazdrosna. To jest tylko jego sekretarka, nic więcej, a to ty jesteś kobietą jego życia.
–Skąd o tym wiesz?
–Powiedział mi. – Uśmiechnął się. – Jest wpatrzony w ciebie jak w obrazek i świata poza tobą nie widzi. Czy uspokoiłem cię.
–Tak – skłamała Claudia. Słowa ojca wcale nie dodały jej otuchy. Postanowiła już więcej nie prosić ojca, żeby zwolnił Marisol, bo on i tak nie spełni jej prośby. Jest nią oczarowany i ślepy. Będę ją obserwować, pomyślała. Wstała i skierowała się do drzwi. Odwróciła się jeszcze na moment do swojego ojca. – Ale czy ona jest naprawdę potrzebna?
–Gdybym tak nie uważał nie zatrudniałbym jej.

***

Jazmina lekko palcami przeczesała swe długie rude włosy i z uśmiechem zwróciła się do siedzącej obok niej Sofii:
–Żałuj, że nie widziałaś jego miny. Dla takich chwil warto żyć.
–Nie wątpię Mari... Przepraszam miałam się inaczej do ciebie zwracać.
–Nie szkodzi – szybko odrzekła Jaz. – Możesz do mnie mówić Marisol. I tak to nie jest moje prawdziwe imię.
–A jakie jest? Znamy się już tyle czasu i nawet nie wiem jak się naprawdę nazywasz – rzekła z wyrzutem Sofia wygodniej sadowiąc się na kanapie i patrząc z uwagą na Jazminę.
–Lepiej, żebyś nie wiedziała – rzuciła Jaz. – Nie myśl, że ci nie ufam, bo tak nie jest. Uważam, że tak będzie bezpieczniej dla ciebie, w razie gdyby nastąpiły jakieś komplikacje. Jestem Marisol Vargas i niech tak zostanie. Lepiej, żeby nikt nie wiedział jak się nazywam. Tamta osoba umarła.
–Jak to umarła? – zapytała zdziwiona Sofia.
–Kiedy indziej ci to wytłumaczę. Powiedz, jak się czuje Ines? – Jazmina zmieniła temat.
–Powoli dochodzi do siebie. Do dzisiaj dziękuję Bogu za ten cud. Bo to cud! Nawet lekarze tak twierdzą.
–Cieszę się razem z tobą. Ta dziewczyna za dużo wycierpiała – stwierdziła Jaz ze smutkiem w głosie. – Co zrobisz jak wypiszą ją ze szpitala? Zamieszkacie tutaj?
–Nieee!! – gwałtownie zaprzeczyła Sofia. – To nie jest odpowiednie miejsce. Poszukam czegoś innego.
–A co z pracą? Rzucisz ją?
–Może kiedyś. Nie chcę całe życie być striptizerką i tancerką go – go. Na razie muszę zostać ze względu na niezłe zarobki. Potrzebna mi kasa aby kiedyś z Ines stąd wyjechać i zacząć nowe życie.
–Kiedy to wszystko się skończy będziecie mogli zacząć wszystko od początku, obiecuję ci to. A na razie czeka nas misja...
–... pogrążenia i zemsty na Pedrze – skończyła Sofia. – Wypijmy za to.
Podniosła butelkę wina stojącą na podłodze i nalała do kieliszków, znajdujących się na niewielkim stoliku.
–Za współpracę i powolną klęskę Pedrita! – Kobiety podniosły kieliszki do rąk i wypiły do dna.

***

Z łazienki dobiegał szum lejącej się wody z prysznica pomieszany z dźwiękiem przypominającym raczej jakieś wycie niż ludzki śpiew. Ktoś, kto przysłuchałby się tym wywodom, mógłby po słowach rozpoznać znany hit ubiegłych lat. Nagle wszystko ucichło: szum wody i ten pseudo-śpiew. Mężczyzna wyszedł spod prysznica i zaczął nago paradować przed lustrem zawieszonym na ścianie. Przyglądał się każdemu kawałkowi swojego ciała jak jakiś model. Zaczesał swoje blond włosy do tyłu i nie odrywając wzroku od tafli lustra rzekł do siebie z uśmiechem:
–Ale jestem boski...
Na pewno dłużej zachwycałby się swoim ciałem, gdyby nie dzwonek do drzwi. Zarzucił na swoje mokre ciało różowy szlafrok wiszący na wieszaku i poszedł otworzyć.
–Witaj stary! – Usłyszał od progu radosne przywitanie długowłosego mężczyzny, który nie czekając na zaproszenie wparował do środka. – No co tak stoisz? Nie przywitasz się ze starym przyjacielem? Przecież mnie zapraszałeś.
–Cześć Simon – odrzekł Enrique zamykając drzwi. – Nie spodziewałem się żadnych gości.
–To zrobiłem ci miłą niespodziankę. – Simon zdjął płaszcz, wcześniej wyjmując z jego kieszeni butelkę szampana. Spojrzał na mokre włosy blondyna i szlafrok, który miał na sobie. – Widzę, że brałeś kąpiel albo prysznic. Chętnie się przyłączę. Co ty na to? Będzie jak za starych dobrych czasów, pamiętasz?
–Jakże mógłbym zapomnieć, mój drogi. Przynieś z kuchni szkło, a ja przygotuje nam aromatyczną kąpiel – rzekł po czym zniknął w łazience.
Co za kretyn! – pomyślał Simon kierując się do kuchni. Wyjął z szafki dwa kieliszki o wysokich nóżkach i chwilę stał oparty o kuchenny blat. Muszę znowu się z nim zadawać, bo jest mi potrzebny. To idealna osoba. Trzeba go tylko przekonać do współpracy. Musi mi się udać, on zawsze miał do mnie słabość.
Wszedł do łazienki, gdzie Enrique właśnie wlewał płyn do kąpieli do wanny. Popatrzył na swego towarzysza z błyskiem w oku.
–Ściągaj szmatki – rzekł.

***

Do siedzącej w ogrodzie Claudii przysiadł się Diego opatulony w płaszcz, gdyż wieczór był dość zimny.
–Nie chłodno ci? – zapytał. – Zmarzniesz, chodź do domu.
–Za chwilę – odparła wpatrując się w liście drzew targane przez wiatr.
Przez moment siedzieli w ciszy, którą nagle przerwał Diego pytając:
–O czym myślisz?
–Skąd pewność, że o czymś myślę? O niczym. – Wzruszyła ramionami.
–Siostra, znam cię. – Diego uśmiechnął się. – Widzę po twojej minie, że jesteś czymś zdenerwowana. Co cię tak wyprowadziło w równowagi?
Claudia westchnęła cicho.
–Ta ruda małpa zaczyna działać mi na nerwach. Nawet ojciec dał się omotać. On nigdy niczego mi nie odmówił, aż do dziś...
–O kim tym mówisz?
–O Marisol – rzekła ze złością – a o kim by innym.
Diego spojrzał zszokowany na siostrę. Ona zawsze była miła i nie wyrażała się o nikim w ten sposób, jak dzisiaj o asystentce Eduarda.
–Dlaczego ją obrażasz? Za dużo przebywasz w towarzystwie Caroliny i robisz się taka jak ona: wulgarna. Skąd tyle nienawiści?
–Nie podoba mi się, że pracuje razem z moim facetem. Carolina zauważyła, że ma ochotę na Eduarda...
–Jak możesz wierzyć, we wszystko co ci Caro opowiada? – Diego zerwał się na równe nogi i szybko wstał z ławki. – Marisol taka nie jest – powiedział pewnym głosem.
–A ty skąd możesz to wiedzieć? Jesteś tak samo ślepy jak ojciec. Nie chciał jej zwolnić. Powiedział, że nie ma powodu.
Diego zachmurzonym wzrokiem popatrzył na siostrę.
–Chyba się przesłyszałem. Kazałaś ojcu wyrzucić Marisol? – Claudia skinęła głową. – Nie poznaję cię. Jak mogłaś poprosić o to ojca?!
–Walczę o swoje! – krzyknęła Claudia i ruszyła w kierunku domu.
Diego dognał ją u u drzwi i zatrzymał mocno chwytając za ramiona.
–Dziewczyno co się z tobą dzieje? Zazdrość przesłania ci poczucie rzeczywistości. Eduardo nie interesuje Marisol. Ile razy można ci to tłumaczyć? Postąpiłaś nie fair. Jeszcze raz ci mówię: Marisol taka nie jest!
Claudia wyszarpała się z uścisku brata.
–Czemu jej tak bronisz? Zakochałeś się w niej?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 0:04:02 03-02-10    Temat postu:

Podoba mi się to szybkie tempo dodawania newików. Tak trzymać!

Świetny odcinek jak zawsze

Esteban na szczęście wyperswadował córce ten absurdalny pomysł dotyczący zwolnienia Marisol z firmy. Racjonalne argumenty wygrały z naiwnością Claudii, która nie ma nic do gadania. Jest po prostu zazdrosna i przy tym głupia. Nie ma powodów aby podejrzewać Marisol, która nie romansuje z jej ukochanym Eduardem i jest przecież sumienną pracownicą. Nie dziwi mnie reakcja Estebana. Niestety biedak ma głupiutką córkę. Ona nie ma nawet pojęcia kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem. Jej kochaś to zwykły przestępca, a Carolina to kolejna zdrajczyni. Niestety jej ojciec również widzi w Estebanie/Pedrze same zalety. Niedobrze

Marisol i Sofia omówiły najnowszą sytuację i wznoszą toast za ostatecznie pokonanie Pedra. Nie będzie to łatwe, ale małymi krokami dotrą do celu. Ciekawe co teraz przeciwko niemu wymyślą. Marisol jest ostrożna i nie zdradza wspólniczce swojej prawdziwej tożsamości. Może to i dobrze

Genialna scena z naszymi pedałkami Simonem i Enrique. Długowłosy musi zatrudnić kogoś zaufanego do interesów, więc Enrique będzie do tego odpowiednim kandydatem. Niestety cel uświęci środki, więc Simon będzie musiał przespać się z Enrique. Niby mu to nie odpowiada, ale wiemy przecież jaką ma orientację. Pewnie wolałby pójść do tej wanny ze swoim szefem. Biedactwo

Claudia zwierzyła się również bratu na temat swoich problemów z Marisol/Jazminą. Określenie "ruda małpa" nie spodobało się Diegowi, który zaczyna podkochiwać się w dziewczynie. Broni jej z całej siły i wobec tak gwałtownej jego reakcji nawet tak naiwna osoba jak Claudia skapowała się, że braciszek chyba się zakochał. To się teraz porobiło


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 0:07:02 03-02-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:05:10 13-02-10    Temat postu:

Kolejny odcinek będzie w przyszłym tygodniu, a potem będzie przerwa w newikach, bo zapasy mi się skończyły.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:44:56 13-02-10    Temat postu:

No to dobrze, ze ojciec nie uległ głupocie Claudii i nie zwolnił Marisol.
Mam nadzieję, że misja Sofii oraz Jaz powiedzie sie i Pedro gorzko zapłacze. Enrique i Simon...to na pewno był gorący prysznic.
Oczywiście, że Diego zakochał się w Marisol i mam nadzieję, że będą razem:)

Pozdrawiam i czekam na new (byle nie za długo)))
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:39:57 15-02-10    Temat postu:

Odcinek 35

Zaskoczony pytaniem siostry Diego spuścił na chwilę wzrok nie mówiąc ani słowa.
– A jeśli powiem, że tak – odezwał się w końcu patrząc jej prosto w oczy. – Miałabyś coś przeciwko temu?
– Nawet tak nie żartuj – odparowała Claudia. – Zgrywasz się, prawda?
– Nie, Marisol mi się podoba... – wyznał.
– Co?? Nie wierzę, w to co słyszę. Ona nie jest dla ciebie! – Podniosła głos.
– Wybacz, ale nie ty będziesz o tym decydować. Ja nie krytykowałem cię, kiedy związałaś się z Eduardem, chociaż nie powiem, żebym darzył go sympatią – odparł Diego i wszedł do domu zatrzaskując za sobą drzwi.
Claudia chwilę jeszcze została przed drzwiami frontowymi, zanim weszła do środka. Zastanawiał ją ten nagły wybuch brata. Dlaczego tak bronił Marisol? Czyżby się w niej zakochał? Nie, to niemożliwe! – od razu odrzuciła tą myśl. Znała swojego brata. Był bawidamkiem i kobieciarzem. Żadna dziewczyna do tej pory go nie usidliła. To na pewno tylko zauroczenie, które niedługo minie jak na jego drodze pojawi się kolejna piękna kobieta – pomyślała.

***

– Piękny początek dnia, nie ma co!
Federico Rizzo stał nad zwłokami, oświetlonymi pierwszymi promieniami wschodzącego słońca. Przez cały czas wokół ciała kręcili się policjanci zabezpieczając ślady. Ofiara leżała twarzą do ziemi, więc nie można było nic powiedzieć o wieku. Był to mężczyzna. Sądząc po jego prawie nagim ciele, nie licząc czerwonych bokserek, które miał na sobie, był wysportowany i młody, na pewno przed trzydziestką. Na plecach i rękach miał liczne zadrapania, a na kostkach brunatne ślady. Kiedy dwóch mundurowych przekręciło ciało denata na plecy Federico na chwilę wstrzymał oddech.
– To niemożliwe! – szepnął tylko. Bez trudu rozpoznał twarz zabitego mimo widniejących na niej zadrapaniach.
To Juan Luna! Zmełł w ustach przekleństwo patrząc na czarną dziurę na klatce piersiowej. Pedro go dopadł. Skąd wiedział? W tej chwili Rizzo nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie. Skinął na policjantów, aby zabrali ciało, a sam się oddalił na parę kroków. Mimo że dawno temu rzucił palenie poprosił jednego ze swoich ludzi o papierosa. Mocno się zaciągnął. Przez chwilę stał tak trzymając papieros w zębach, potem zaś wyrzucił go na ziemię.
– Co za świństwo!! – mruknął. Ukucnął obok jednego z policjantów. – Co tu mamy?
– Ślady należą do dwóch różnych wozów. – Wskazał na ślady opon na żwirze i trawie. – Spójrz tutaj... Odciski dłoni i palców. Kilkadziesiąt metrów jeden z samochodów ciągnął go za sobą. Stąd otarcie skóry na kostkach... był mocno przywiązany.
– Da się ustalić, co to za auta i do kogo należą?
– Postaramy się – odrzekł młody funkcjonariusz policji.
– Więc zabierajcie się do roboty – rzucił Federico na odchodnym.
Podszedł do swojego samochodu i oparł się o jego maskę. Omiótł wzrokiem stary tor wyścigowy, Pamiętał, jak będąc jeszcze szczeniakiem przychodził tutaj z ojcem na wyścigi Formuły 1. A teraz? Przerdzewiała brama, powyrywane ławki przez jakiś chuliganów, naokoło krzaki i chwasty. Idealne miejsce na morderstwo – stwierdził w duchu. Otworzył drzwiczki i wsiadł do auta. Oparł ręce na kierownicy wpatrując się daleko w horyzont. Dopadnę cię gnoju! Wiem, że to twoja sprawka. Nadejdzie taki dzień, kiedy szczęście cię opuści i znajdziesz się w pierdlu. Osobiście tego dopilnuję. – obiecywał sobie.

***

Enrique usiłował otworzyć drzwiczki swojego siedmioletniego, już wysłużonego czerwonego forda, gdy jak zwykle zacięły się. Zaklął siarczyście, po czym kopnął nogą. Od razu odskoczyły. Obiecał sobie, że w najbliższym czasie uda się do mechanika. Władował się do środka, kładąc czarną aktówkę i torbę z laptopem obok, na siedzeniu pasażera. Włożył kluczyk do stacyjki i już miał zapalać samochód, gdy nagle ogarnęło go dziwne przeczucie, że ktoś jest w samochodzie z tyłu. Czuł czyjąś obecność i zimny oddech na karku.
– Witaj Enrique – usłyszał znajomy głos.
– To ty! – rzekł drżącym głosem.
– Nie myślałeś chyba, że o tobie zapomnę. Mówiłam, że się odezwę. – Widoczne w lusterku wstecznym usta należące do zamaskowanej postaci, wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. – Masz dla mnie jakieś wieści? – Gdy mężczyzna milczał, nieznajoma nachyliła się i szepnęła mu do ucha. – Powiem ci, że miałam właśnie iść na pocztę. Mam w kopercie parę fotek, które na pewno spodobają się jakimś brukowcom.
– Simon mnie wczoraj odwiedził – przerwał jej Enrique.
– O proszę. Jednak odzyskałeś mowę. Bardzo mnie to cieszy. Na pewno z przyjacielem spędziłeś upojne chwile, ale nie interesują mnie wasze łóżkowe igraszki, tylko konkrety – powiedziała z ironią w głosie. – Zaproponował ci coś?
– Tak, ale nie zgodziłem się od razu. Poprosiłem o chwilę namysłu.
– Dobre posunięcie. – W głosie tajemniczej kobiety dało się wyczuć zadowolenie. – Simon nie jest głupi i mógłby coś podejrzewać. Dzisiaj zadzwonisz do niego i powiesz, że się zgadzasz.
– Tylko tyle? – spytał Enrique.
– Na razie tak.
– Powiedz mi jedno: czemu masz zawsze zakrytą twarz. Boisz się?
– Kogo? Ciebie? Nie... Boję się o ciebie. O to co musiałabym zrobić.
– Nie bardzo rozumiem – odparł mężczyzna.
– Gdybyś zobaczył moją twarz, musiałabym cię zabić – szepnęła mu do ucha, a mężczyźnie przeszły ciarki wzdłuż kręgosłupa. – Odezwę się jeszcze. Miłego dnia! – rzuciła na koniec i ulotniła się.
Mężczyźnie jeszcze przez chwilę drżały ręce. Bał się tej kobiety, nie wiedział czego się po niej spodziewać. Gdy się uspokoił zapalił auto i wyjechał z parkingu,

***

Simon Candelos z uśmiechem rozłączył się z człowiekiem, z którym przez chwilę rozmawiał przez telefon.
– Zgodził się – powiedział do Pedra siedzącego naprzeciw niego.
– Cudownie! Masz prawdziwy dar do przekonywania chłopie! – Zapalił papierosa. Powoli wypuścił z ust gęstą chmurę dymu. – A co z drugim zadaniem? Udało ci się coś dowiedzieć?
– Niestety. – Simon pokręcił głową. – Kto cię zna, nie zadzierałby z tobą robiąc takie żarty, bo wiedziałby do czego jesteś zdolny. To musi być ktoś nowy. Szczwany lis, wie co robić, żeby go nie zdemaskować. Powęszę jeszcze trochę. A dostałeś ostatnio jakieś liściki czy nietypowe prezenty.
– Nie – odrzekł Pedro – ale jestem pewny, że to jeszcze nie koniec.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:12:07 15-02-10    Temat postu:

Super odcinek

Diego wcale nie żartuje mówiąc, że Marisol bardzo mu się podoba. Claudia zdaje się nie dowierzać. Jakoś mnie to nie dziwi, bo w jej tępym móżdżku nie ma miejsce na logiczne myślenie Nie wiem dlaczego Marisol jej wadzi, ale w Pedrze widzi oczywiście same zalety. Kiedy ona wreszcie zejdzie na ziemię

Federico Rizzo rozpoczął swój kolejny dzień pracy od znalezienia ciała Juana Luny. To był dla policjanta szok. Zdaje on sobie jednak sprawę, że za tym morderstwem stoi Pedro. Mężczyzna poprzysiągł na nim zemstę. Widać, że ta śmierć bardzo go poruszyła

Jazmina wciąż naciska na Enrique, a ten postępuje zgodnie z jej planem. Ma wejść do spółki Simona i Pedra Swoją drogą fajna rozmowa i ten strach Enrique Igraszki jego i Simona nie obchodzą Jazminy I te niesprawne drzwiczki w jego fordzie

A więc Simonowi udało się przyciągnąć Enrique do zespołu, ale tak dobrze nie poszło mu już w sprawie znalezienia człowieka, który tak bardzo dręczy Pedra i sobie z niego kpi. Co za pech Sam Pedro uważa, że to jeszcze nie koniec. Ma chłopak rację

Czekam na newik i pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
cris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 16 Cze 2007
Posty: 3684
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:52:29 17-02-10    Temat postu:

Super odcinek. Claudia jest okropnie wkurzająca. Niech sie nie miesza w sprawy Diego i Marisol.
Pedro kopie sobie coraz głębszy grób. Nie ma pojęcia ile osób czeka na jego potknięcia.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 8, 9, 10 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 9 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin