Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ciemna strona. odcinek 56 ! Zapraszam :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PrincessAna
Motywator
Motywator


Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:14:33 21-06-10    Temat postu:

kiedy news??
Brooklyn??
bo normalnie się nie doczekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:10:10 26-06-10    Temat postu:

Odcinek 16


"Była w nas moc, siła, chęć i zdrowie
Zamiast tego masz do kawy tu tabletki na głowę
Sam się dowiedz co ci jest i co słychać
Czy to HIV czy to syf czy to bit czy to grypa
Było w nas tyle uczuć, jak i buntu, a teraz
Szacujemy miłość po gatunku portfela,
jak chcesz umieraj, lecz nie mów mi dorośnij
Póki co obcy mi je.bany krzyk bezradności."


Gościnnie Avril Lavigne jako Amy.





David stał pod drzwiami mieszkania Luisa. Kolejny raz zapukał w stare wielkie drzwi. Luis nie był tak bogaty jak on czy reszta kumpli, mieszkał w zwykłej szarej kawalerce. Co prawda miesięcznie na konto wpływała spora suma pieniędzy, on jednak postanowił się usamodzielnić i nie korzystać z nich. Nie chciał nic od matki, która zostawiła go gdy był jeszcze niepełnoletni. Wolał sprzedawać narkotyki niż wziąć od niej cokolwiek.
-Ku.rwa myślałem, że psy chcą mi zrobić nalot na mieszkanie, gdy tak mocno pukałeś!- powiedział wpuszczając przyjaciela do środka. David rozejrzał się po mieszkaniu. Wszędzie walały się butelki od piwa, kartony po jedzeniu na wynos i czyste ubrania pomieszane z brudnymi. Na stole znajdywały się cztery równe kreski prawdopodobnie dobrego, drogiego towaru. Luis przecież nie wciągał byle czego. David postawił obok butelkę wódki. Przyjaciel nie czekając dłużej poszedł do małej kuchni po szklanki i sok. David lubił u niego to, że nie zadawał zbędnych pytań jak Harry. Rozumiał go bez słów.
-Mógłbyś podlać tego kwiata...- powiedział gdy chłopak wrócił z kuchni.
-Czytałem gdzieś, że nie lubi wody. - odpowiedział. W milczeniu przyglądali się uschniętej roślinie.
-Co zrobić gdy chcesz kogoś znienawidzić, a nie możesz?- spytał David patrząc na kolegę który napełniał szklanki wódką i sokiem.
-Próbować tak długo aż się uda, a w między czasie chlać i ćpać. Pomaga. - powiedział i wziął spory łyk drinka.
-Ty nie zapomniałeś o Erin.- powiedział czując, że wchodzi na drażliwy temat.
-Nie. Kocham ją...-powiedział i szybko wypił całą zawartość szklanki. -Trzymaj moje tępo- dodał podając szklankę Davidowi.
-To dlaczego nie chcesz do niej wrócić?- spytał.
-Mam do niej żal. Wyjechała bez słowa. Po za tym nie wiem czy kocham ją czy wspomnienie po niej.- wyjaśnił.
-Czemu to wszystko musi być takie chore...
-David o co chodzi?- spytał i wciągnął dwie kreski znajdujące się na stole.
-W Nowym Jorku miałem wszystko... Dziewczynę, przyjaciół nawet dobrą średnią w szkole po tym jak raz nie zdałem. Poznałem Zacka... Wszyscy mnie przed nim ostrzegali. Zakumplowaliśmy się, byliśmy jak bracia. Zack robił interesy na Bronksie. Po lekcjach miał dostarczyć komuś broń. Do szkoły wjechała policja to była zwyczajna kontrola. Znaleźli przy nim spluwę, a w mojej szafce marihuanę, którą wtedy zaczynałem palić. Mnie wywali ze szkoły,a Zack trafił do więzienia. Dostał pięć lat. - opowiadał i przerwał na chwilę, aby wypić kolejnego drinka przygotowanego przez Luisa.
-I co było dalej? -spytał.
-Był młody, nie gotowy na to, aby oglądać świat za krat. Zresztą wiesz coś o tym. Parę miesięcy później znaleziono go martwego w celi. Wszystko wskazywało na zabójstwo. Nie umiałem się z tym pogodzić... Zmieniliśmy miejsce zamieszkania, zacząłem tu nowe, lepsze życie. Ciągle jednak pamiętałem o nim. Dziś przyjechała do mnie Naomi, moja była. Prokurator zbadał sprawę jeszcze raz. Okazało się, że to było samobójstwo... -dokończył i spojrzał na Luisa.
-Stary nie wiem co mam ci powiedzieć.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że ktoś kto kochał życie tak jak on zabił się. Zabił się i zostawił wszystko co kochał!- krzyknął i chwycił się za głowę. Prawda, jakiej się dowiedział bolała go.
-A ta cała Naomi? Co czułeś jak ją zobaczyłeś?- spytał.
-Ucieszyłem się. Nawet ją przeleciałem. Wiesz co mi suka powiedziała?- spytał i spojrzał na przyjaciela, który słuchał go uważnie. Cieszył się, ze w takich chwilach może na kimś polegać.
-Powiedziała mi, że sypiała z Zackiem będąc ze mną. Próbuje ich znienawidzić, ale nie umiem!- powiedział i wstał w miejsca.
-Harry ma rację, każda to dzi**a...-powiedział Luis i polał następną kolejkę. David nie wiadomo dlaczego pomyślał i Lilly. Ona z pewnością nigdy nie postąpiłaby jak Naomi. Szybko odgonił swoje myśli plączące się w okół osoby profesorki.
-David słuchasz mnie?- spytał podpity Luis.
-Co mówiłeś?- spytał.
-Zapomnij o niej i o Zacku. Ich nie ma już w twoim życiu, więc wkrótce dasz radę.- powiedział i poklepał go po plecach.
-A ty spróbujesz zapomnieć o Erin?- spytał.
-Ja ją widzę codziennie. Codziennie przypomina mi to co straciliśmy...
-Na moje powinieneś o nią zawalczyć, jesteś nieszczęśliwy bez niej... Giniesz... -powiedział David. Luis wybuchł śmiechem.
-Nie pozwolę, żeby zakpiono ze mnie drugi raz!- krzyknął.

Następnego dnia obudzili się z wielkim bólem głowy. Na jednej butelce się nie skończyło, a noc była przecież długa. Bełkotali i śmiali się z tego co spotkało ich w życiu, ale dziś było trzeba iść do szkoły.
-Ku.rwa ja pie.rdole mój łeb...- Luis wstał z materaca i chwycił się za głowę. David zrobił to samo i rozejrzał się po pomieszczeniu. No tak, wczoraj przesadzili.
-Idziemy do szkoły? -spytał David.
-Odpuśćmy sobie, jakoś nie mam ochoty patrzeć na wiewiórę i słuchać o Bogu...- powiedział i poszedł do kuchni po butelki z wodą.

Harry stał przed szkołą z resztą kumpli i zawzięcie dyskutowali o przyszłej imprezie. Po chwili podeszła do nich drobna blondynka.
-Cześć Harry. Możemy porozmawiać?- spytała poważnie patrząc na chłopaka.
-No nie bardzo... Nie zrobiłem ci dziecka, nie wiem nawet jak masz na imię i nie powtórzymy tego!- odpowiedział pewny siebie na co reszta kumpli wybuchła śmiechem.
-To ważne do cholery! -krzyknęła Amy i spojrzała na niego. Harry odszedł z nią na bok.
-Streszczaj się. -powiedział ostro. Miał dosyć panienek , które po nocach z nim są gotowe na wszystko i wyznają mu miłość.
-Mam HIV.- powiedziała patrząc mu w oczy. Harry potrząsnął nią mocno, tak że się przestraszyła.
-Co ty sobie żarty robisz?!- spytał zdezorientowany.
-Nie. Mam HIV, musisz też zrobić testy, nie wiadomo kiedy się zaraziłam. Czy przed tym jak z tobą spałam czy po. -powiedziała zapłakana.
-Było trzeba nie dawać d**y na lewo i prawo!- krzyknął i chwycił się za głowę. Amy wybuchła płaczem.
-Musisz... musisz wiedzieć. Zrób testy, jeśli z kimś spałeś to ta osoba też powinna to zrobić jak najszybciej...- wyjąkała i chciała odejść. Harry chwycił ją i zacisnął ręce na jej ramionach.
-Puść to boli! -pisnęła.
-Lepiej, żebyś nie zaraziła mnie jakimś syfem!- krzyknął i szybkim krokiem ominął ją. Dostrzegł Dianę zmierzającą do szkoły, szybko chwycił ją za ramię i pociągnął w swoją stronę.
-Do lasu!- mruknął ciągnąc ją za sobą.
-Puszczaj ty debilu! -wyrywała się bezskutecznie. Wkrótce dotarli do lasu. Harry rozejrzał się czy nikt ich nie podgląda. Usiadł na pniu i schował twarz w dłonie.
-Harry wszystko okej? - spytała patrząc na chłopaka.
-Nie!- krzyknął.
-Co jest?- spytała coraz bardziej zdenerwowana. Nie rozumiała zachowania chłopaka, ale prawdopodobnie coś się stało.
-Być może... być może...- nie mógł tego powiedzieć.
-Harry!
-Dziś po lekcjach podeszła do mnie drugoklasistka, z którą spałem przez tobą...- zaczął.
-Żadna mi nowość!- powiedziała ironicznie i chciała odejść, nie miała zamiaru pozwolić mu, żeby znowu jej ubliżał.
-Ona ma HIV! -krzyknął i spojrzał na reakcję Diany.Wpatrywała się w niego wielkimi oczami, które w każdej chwili stawały się coraz smutniejsze.
-Ty też musisz zrobić testy.- powiedział. Dianie zakręciło się w głowie i straciła równowagę. Zawsze źle przechodziła stresujące sytuacje. Harry złapał ją w porę.
-Dianuś! Wszystko ok?- spytał podtrzymując ją.
-Nic nie jest ok...- powiedziała chwytając się za głowę. -Kiedy idziesz zrobić testy?
-Nie wiem, boję się...
-Ty?! Siedzimy w tym bagnie obydwoje! Wiesz co ja czuję?!- krzyknęła dając upust emocjom.
-Wyobraź sobie, że wiem! -wrzasnął i odwrócił się do niej tyłem.
-Przepraszam...- szepnęła.
-Za co?! To moja wina! Być może zaraziłem cię!- odpowiedział i szybko odwrócił się w jej stronę.
-Wiem, jak nalegałam! -krzyknęła. Nie mógł patrzeć na jej łzy.
-Po prostu zrób jak najszybciej testy!- powiedział i odszedł. Chciał być teraz sam.

.
Diana została sama wsłuchując się w kroki chłopaka, które stawały się coraz cichsze. Bała się bycia sama w lesie. Ruszyła przed siebie. Po chwili dotarła do pustej już szkoły. Na parkingu nie stał prawie żaden samochód. Wbiegła na korytarz i pośpiesznie otworzyła swoją szafkę wyciągając z niej butelkę wina. Osunęła się na podłogę, nie mogąc powstrzymać łez. Wzięła pierwszy łyk...

-Diana co się stało?!- spytała Lilly podbiegając do niej.
-Niech mnie pani zostawi...- powiedziała wcale nie kryjąc się ze swoim trunkiem.
-Picie nie jest rozwiązaniem.- odpowiedziała czerwonowłosa i usiadła koło niej.
-Nie?! Nie wie pani w jakiej jestem sytuacji!- krzyknęła blondynka wybuchając płaczem.
-Nie wiem, ale picie nie rozwiąże żadnego problemu- powiedziała Lilly odstawiając butelkę na bok. Pierwszy raz widziała kogokolwiek tutaj w takim stanie. Bardzo chciała jej pomóc, pamiętała, że Diana jako jedna z nielicznych przyjęła ją ciepło.
-Chciałam to mam!- krzyknęła i oparła się czołem o kolana.
-Możesz mi zaufać.- powiedziała Lilly i pogłaskała ją po głowie. Bardzo chciała jej pomóc i ulżyć w cierpieniu. Zawsze miała dobre serce. Czuła się w jakimś tam stopniu odpowiedzialna za wychowanków.
-Ja... bo... bo ja mogę mieć... HIV...- wyjąkała próbując otrzeć łzy spływające po policzkach. -No niech pani coś powie!- krzyknęła szukając w torebce chusteczek.
-Musisz zrobić jak najszybciej testy!- powiedziała Lilly.
-Wiem, ale się boję! Być może już nigdy nie będę mogła żyć normalnie! - wykrzyczała dmuchając w chusteczkę.
-Diana , nie możesz od razu zakładać najgorszego! -powiedziała tuląc ją do siebie.
-Nie chcę... nie chcę... -powtarzała blondynka cichutko łkając.
-Jesteś silna, dasz radę...- powiedziała Lilly. Nie wiedziała co ma zrobić, aby dziewczyna poczuła się lepiej... Zresztą nic nie było w stanie teraz jej pomóc.
-Nie dam... Nie sądziłam, że spotka mnie coś takiego...
-Chodź odwiozę cię do domu, a jutro rano pojadę z tobą na badania- powiedziała pomagając wstać Dianie.
-Dziękuję, jest pani dla mnie taka dobra... - szepnęła Diana. Lilly chwyciła butelkę wina i umieściła ją w koszu.
-Obiecaj, że nie będziesz dziś pić.- powiedziała patrząc jej w oczy pełne bólu. Blondynka odwróciła głowę.
-Diana, proszę... -Lilly spojrzała na nią błagalnie.
-Dobrze, nie będę.






Thomas spacerował właśnie brzegiem wybrzeża, gdy dostrzegł młodą dziewczynę na skałach. Podszedł się przywitać.
-Cześć...- szepnął stając za nią. Cassandra przestraszyła się i momentalnie odwróciła się w jego stronę.
-Ale mnie przestraszyłeś! Co ty tutaj robisz?- spytała i uśmiechnęła się.
-Dawno cię nie widziałem...- powiedział patrząc na nią. Już od pierwszego spotkania zrobiła na nim wrażenie.
-Siedzę cały dzień w książkach, jeżdżę na wykłady no i przychodzę tutaj.- wyjaśniła.
-Nie masz czasu na nic innego?- spytał.
-Mam, na Erin.- powiedziała i uśmiechnęła się.
-Mogłybyście wpaść na imprezę, Martin niedługo coś organizuje. Byłoby miło- powiedział patrząc na nią z nadzieją.
-Tak... Impreza to coś czego potrzebuję!- powiedziała patrząc na chłopaka, który wyciąga papierosa.
-Palisz?- spytała patrząc na niego z odrazą.
-Od gimnazjum. Erin z resztą też...- powiedział i schował papierosa, nie chciał jej drażnić.
-Nie przy mnie, duszę się- powiedziała i usiadła na skale. -Często tu przychodzisz?- spytała patrząc w zburzone fale.
-Tak, codziennie od paru lat. -odpowiedział wpatrując się w nią.
-Myślałam, że ja odkryłam to miejsce...- powiedziała i posmutniała.
-Może być i twoje, ale nie mów nikomu o nim. -powiedział. Zacisnął pięści, aby powstrzymać się od tego by ją dotknąć. Była taka piękna, nigdy nie miał przy sobie takiej kobiety.
-Dobra, to będzie nasza tajemnica! Możesz się tak nie gapić na mnie?- spytała patrząc mu prosto w oczy, drażniło ją to. Po za tym należała do osób, które od razu mówią co myślą i czują.
-Jak?- spytał rozbawiony.
-Tak jakbyś chciał mnie zabić! Yyy nie... tak jakbyś co najmniej miał ochotę wrzucić mnie do tej lodowatej wody!- powiedziała i zadrżała na samą myśl.
-Nie jestem taki!-Thomas uśmiechnął się widząc jej słodkie minki.
-Kto tam wie co ci chodzi po głowie i jaki jesteś chłopaku.-powiedziała i wstała. Thomas chwycił ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Chcesz wiedzieć?- szepnął czując jej ciepły oddech na swoich ustach.
-Nie wiem czy to dobry pomysł... Zapomniałam jak to już jest z facetem.- powiedziała cicho i chciała się odsunąć jednak trzymał mocno ją w talii.
-Przypomnę ci...- powiedział i musnął jej usta najpierw delikatnie.

Trzymał w ramionach niepewną zagubioną kobietę, a nie silną dziewczynę jaką poznał w sklepie. Nie chciał zmuszać jej do niczego i robić coś na siłę. Odczekał trochę, a po chwili ona pogłębiła pocałunek, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej gorący. W końcu oderwała się od jego ust.
-Do zobaczenia na imprezie, albo tutaj! - powiedziała i odeszła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PrincessAna
Motywator
Motywator


Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:53:21 26-06-10    Temat postu:

piękniutki
ah z chęcią dołączyłabym do Luisa i Davida
oczywiście bez narkotyków
ale z alkoholem
kiedy nowy cinuś??
czekam
pzdr. :***
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abelone
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:07:55 26-06-10    Temat postu:

Ślicznuiuuutki
David i Luis pooogadali sobieee od serca ! ajajaja !
fajne z nich kumple ....
To ta obcaaa laska ma Hiv ! .Kurka byle tylko Harry i Diana nie byli zarażeniii .
Lili okazała wsparcieeee dianie, biedna
Jaka scenka pomiędzy Casc a Tomaskiemmm , rromansik ????
czekammm na newsa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jakuba
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:24:43 27-06-10    Temat postu:

świetny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:49:33 30-06-10    Temat postu:

Odcinek 17
Z dedykacją dla Olci za zdany egzamin

"Nie jaram, nie znajduję przyjemności w dragach
Nie jeżdżę Lexusem, nie mam nawet jazdy prawa
Nie ciągnę koksu, nie mam zaczerwienionych nosów
Nie muszę się rozluźniać, mam inny sposób na szczęście
Nie patrz mi na ręce to nie kajdany wielkie
Nadgarstek nie ugina się pod Rolexem
Bo złote zabawki pieprzę, nie piję
Szampan, wódka, nigdy nie zobaczysz mnie z piwem
Nie, nigdy nie kochałem się za hajs z dziwką
Nie, nie żyje szybko, nie, nie jestem hedonistą.."


-Boję się... -powiedziała Dina gdy czekała z Lilly w poczekalni. Przed lekcjami przyjechały tutaj, aby dziewczyna mogła oddać krew.
-Dasz radę, a już za kilka dni okaże się, że jesteś zdrowa i będziesz się z tego śmiać- powiedziała czerwonowłosa, która mimo wszystko starała się być dobrej myśli. Ktoś w końcu musiał, inaczej z Dianą byłoby znacznie gorzej.
-Wejść z tobą?- spytała gdy pielęgniarka poprosiła następną osobę do gabinetu.
-Nie trzeba, zrobiła pani już dla mnie wystarczająco dużo.- powiedziała blondynka i zniknęła za drzwiami. Po chwili wyszła przytrzymując wacik w nakłutym miejscu.
-Bolało?- spytała Lilly i uśmiechnęła się. Chciała żeby Diana choć przez chwilę czuła jakby była na zwykłych badaniach.
-Lekko ukuło, nie mogłam na to patrzeć, myślałam, że umrę!- powiedziała blondynka i skrzywiła się. Obie zaczęły się śmiać.
-Odwiozę cię do domu- powiedziała Lilly gdy wyszły z laboratorium.
-A lekcje?
-Myślę, że przez to straszne ukucie należy ci się zwolnienie- oznajmiła Lilly, gdy wsiadały do jej samochodu.
-Dziękuję, ale wolałabym jechać z panią do szkoły. Gdy jestem sama w domu cały czas o tym myślę...- powiedziała smutno. Wiedziała, że te parę dni w oczekiwaniu na wynik będą najgorszymi dniami jej życia. Musiała znaleźć sobie zajęcie nie mogła bezczynnie siedzieć w domu.
-No to jedziemy do szkoły!- Lilly ruszyła z miejsca.
-Nie ma pani ochoty czasem rzucić tej pracy?- zaczęła Diana patrząc na profesorkę.
-A dlaczego miałabym mieć na to ochotę?- spytała podejrzliwie nie spuszczając wzroku z drogi.
-Widzę jak jest pani traktowana przez chłopaków...
-Lubię ich.- powiedziała spontanicznie i przeniosła wzrok na Dianę. Blondynka zacisnęła usta, nie wiedząc czy ma podejmować dalszą dyskusję czy sobie odpuścić.
-Oni chyba za panią nie przepadają, ale i tak jest lepiej niż na innych lekcjach. Czasami zmusza pani wszystkich do myślenia. -oznajmiła.
-Wiem, że za mną nie przepadają, chociaż nic im nie zrobiłam. -powiedziała.
-Wystarczy, że jest pani nauczycielką.
-Nie muszą chodzić do szkoły z tego co wiem większość jest już prawie pełnoletnia!- powiedziała zdenerwowana Lilly.
-Dlaczego powiedziała pani, że ich lubi mimo, że przebijają pani opony w samochodzie, dokuczają na lekcji i zaczepiają na przerwie? - dopytywała się obserwując reakcję nauczycielki.
-Uważam, że tak naprawdę żaden z nich nie jest zły w głębi serca.- odpowiedziała poważnie. Potrzebowała szczerej rozmowy o wychowankach. Wiedziała, że Dianie można zaufać.
-Nie zna ich pani...
-Nie znam, bo nie pozwalają się poznać. Czasami jednak można dostrzec w nich ludzkość i pozytywne uczucia.- powiedziała i zaśmiała się.
-Jakie pozytywne uczucia mogą być na przykład w Harrym i Davidzie?- spytała zaskoczona blondynka. Od dawna wiedziała, że David zdradza jej przyjaciółkę i źle ją traktuje. Z pewnością znalazłaby więcej złego w koledze gdyby zastanowiła się dłużej. A Harry? Nie mogła o nim myśleć, szybko pożałowała, że zapytała Lilly o niego, a nie o powiedzmy Luisa.
-David?- zmieszała się Lilly. Diana bacznie ją obserwowała. -David tak naprawdę jest dobry... Wystarczy przeczytać jego wypracowanie o miłości, które oddał mi gdy omawialiśmy "Romea i Julię".-powiedziała zadowolona, że znalazła dość dobry argument. Przecież nie powie Dianie, ze chłopak okazał jej sporo czułości po walkach w klatkach i wyglądał na naprawdę przejętego jej stanem.
-Aha. -ucięła blondynka.
-Jeśli chodzi o Harrego ..
-Nie, stop!- krzyknęła Diana i zatkała uszy. Nie miała ochoty o nim rozmawiać. Lilly była taka dobra, że z pewnością znalazłaby multum jego zalet.
-Dlaczego się tak nie lubicie?- spytała czerwonowłosa.
-Sypia z kim popadnie, ma się za lepszego od innych, jest nieukiem, całe życie wyśmiewa się ze mnie, bo mam lepsze oceny od niego, lansuje się po szkole i zawsze zachodzi mi drogę! A i do tego prawdopodobnie zaraził mnie!!!- wykrzyczała i rozpłakała się. Lilly zatrzymała samochód na poboczu. Spojrzała na rozpłakaną blondynkę.
-Nie chciałam wcześniej pytać jak doszło do tego, że możesz być zarażona. Spałaś z nim? -spytała retorycznie. Diana pokiwała tylko twierdząco głową.
-Czy on...
-Nie wiem! Też musi się zbadać. Przede mną spał z jakąś panną, która ma HIV, nie wiadomo kiedy się zaraziła.- powiedziała cała roztrzęsiona. Lilly podała dziewczynie chusteczki i odpaliła ponownie samochód. Resztę drogi przebyły w milczeniu.



Aureliusz szedł po woli szkolnym korytarzem. W ręce trzymał komiks o Spidermanie. Pogrążony w lekturze niechcący wpadł na Laurę, która wyszła z naprzeciwka.
-Uważaj łajzo jak chodzisz!- krzyknęła zbierając swoje książki z podłogi. Chłopak szybko oprzytomniał i pomógł jej.
-Przepraszam, zaczytałem się i tak jakoś wyszło...- tłumaczył się zmieszany. Dziewczyna spojrzała na niego z pogardą. Chciała odejść, ale chłopak zatrzymał ją.
-Zgubiłaś coś- powiedział i podał jej dyskretnie mały woreczek z białym proszkiem, który prawdopodobnie wyleciał jej z książek.
-Dzięki- mruknęła i szybko schowała swoją rzecz do kieszeni.
-Idziesz do biblioteki?- spytał chcąc podjąć rozmowę. Laura spojrzała na niego dziwnie.
-Idę, a bo co? -spytała gdy chłopak starał dotrzymać jej kroku.
-Też się tam wybieram!- powiedział szybko.
-Aurel do jasnej cholery! Czego ty chcesz ode mnie?!- spytała zatrzymując się. Zachowanie chłopaka strasznie ją drażniło. Spojrzała na niego wydawał się zmieszany i unikał jej wzroku.
-Żebyś... żebyś... żebyś poszła ze mną do kina!- wyjąkał spuszczając głowę. Poczuł, że robi się cały czerwony na twarzy. Zawsze tak miał gdy był w kłopotliwej sytuacji.
-Kpisz sobie czy jak?- spytała rozbawiona i chciała odejść.
-Widziałem na faceboku, że lubisz "Ostatnią piosenkę"! Ja również przeczytałem tą książkę, moglibyśmy teraz obejrzeć razem film!- powiedział szybko. Laura zatrzymała się i spojrzała na niego.
-Czytasz romanse?- spytała podejrzliwie. Zawsze wiedziała, że jest z nim coś nie tak, ale nie do takiego stopnia.
-Nie... To znaczy tak! Chciałem poczytać to co ty czytasz! -tłumaczył się. Dziewczyna spojrzała na niego pobłażliwie i uśmiechnęła się. Był taki słodki gdy plątał się w słowach. Nie sposób było mu odmówić.
-Dobra! Pokłóciłam się z Piret, to pewnie ze mną nie pójdzie, a z Dianą nie mam zamiaru iść bo ryczy jak głupia na romansach. To kiedy i o której?- spytała. Aurel wytrzeszczył oczy zaskoczony.
-Zgodziłaś się?!- niemal krzyknął z niedowierzaniem i podskoczył.
-Nie rób przypału! Ludzie patrzą!- powiedziała rozbawiona.
-Mam już rezerwację na piątek! Dwa miejsca na samej górze! Przyjadę po ciebie taksówką o dziewiętnastej, bo film zaczyna się o dwudziestej. Myślę, że powinniśmy na ten czas dojechać do Port Angeles- wyjaśnił pośpiesznie. W Forks nie było kina i musieli jechać do innego, nieco większego miasteczka.
-Nie trzeba, przyjadę po ciebie moim samochodem- powiedziała zaskoczona tym jak Aureliusz się rozgadał. Chyba nigdy nie widziała bardziej szczęśliwego człowieka.
-Ok to o dziewiętnastej w piątek!- powiedział i odszedł cały szczęśliwy.


-Stary wiem, że ci ciężko, ale musisz iść zrobić testy!- powiedział David. Od godziny siedział w pokoju przyjaciela. Harry leżał pod kołdrą nie zwracając uwagi na słowa wypowiadane przez niego.
-Nie wiesz jak mi ciężko, nie jesteś w mojej sytuacji!- krzyknął i znowu nakrył głowę kołdrą.
-To mógł być każdy z nas! Miałem się z nią przespać na urodzinach Piret...- powiedział cicho.
-Ciesz się, że tego nie zrobiłeś!- odpowiedział. David miał dosyć jego zachowania. Zsunął z niego kołdrę i rzucił ją na podłogę.
-Ubieraj się! Jedziemy zrobić testy! -krzyknął.
-Nigdzie nie jadę!- Harry chciał podnieść kołdrę i schować się pod nią ponownie, niestety David mu to udaremnił. Chwycił chłopaka za bluzkę i zaczął nim szarpać.
-Ku.rwa! Ile chcesz żyć w niepewności? Rok, dwa? -spytał przez zaciśnięte zęby. Harry mocno odepchnął go od siebie.
-Poje.bało cię?! Rzucasz się na chorego?!- spytał ironicznie i usiadł na łóżku.
-Zaraz ci wystrzelę, chociaż jesteś moim najlepszym kumplem! -wrzasnął David, który stracił cierpliwość.
-Nie krępuj się! Dawaj! -krzyknął Harry. David nie wiele myśląc uderzył go z pięści w twarz. Harry poleciał na łóżko. Dotknął ręką nosa z którego lała się krew. Przez chwilę wpatrywali się w czerwoną ciecz.
-Być może jest zakażona. Uciekaj stąd, bo się zarazisz!- powiedział Harry wskazując jedną ręką na drzwi. David podszedł do niego i uderzył go ponownie. Miał dość tego, że odmawia pomocy. Rozwścieczony Harry postanowił, że nie będzie dłużny. Gdy chciał uderzyć przyjaciela ten skutecznie zablokował cios.
-Starczy...- powiedział David, zły na to zaszło przed chwilą. Nie chciał go przecież bić. Harry schował bezsilnie twarz w dłonie.
-Nie ubrudziłem cię krwią?- spytał załamany.
-Nie. Musisz zrobić badania. -powiedział spokojnie. Nie wiedział już jak ma go do tego przekonać.
-Boję się! Pierwszy raz w życiu się boję! -krzyknął i kopnął w szafkę nocną.
-Wiem... Niezależnie od wyniku zawsze będziesz mógł na mnie liczyć.- szepnął i położył mu dłoń na ramieniu. Nagle w drzwiach stanęła gosposia, a za nią Lilly.
-Harry masz gościa- powiedziała serdecznie kobieta i zostawiła całą trójkę samą. Czerwonowłosa niepewnie weszła do pokoju i spojrzała na Harrego i Davida.
-Czego chcesz?- spytał David.
-Pogadać z Harrym. -odpowiedziała poważnie.
-Już wiesz?! Może cała szkoła o tym gada?!- spytał wściekły David. Przez chwilę myślał, że coś jej zrobi. Zjawia się bezczelnie w domu jego przyjaciela wtykając nos w nieswoje sprawy. Powinna do cholery zająć się jedynie uczeniem literatury! Ona z kolei interesowała się tym co dzieje się w klasie.
-Nikt nic nie wie! Uspokój się!- krzyknęła. Znowu ją przestraszył. Mogła przewidzieć, że zastanie go dziś u Harrego. David chwycił ją za ramię i wyprowadził z pokoju. Szybko zeszli na dół i wyszli na zewnątrz.
-Zajmij się swoimi sprawami!- krzyknął i puścił ją.
-Chciałam... chciałam... chciałam pomóc...- wyszeptała szybko wycierając łzy.
-Niby jak?! Harry da sobie radę! -powiedział patrząc na nią. Podeszła do swojego samochodu i z całej siły kopnęła koło. W tej chwili nie płakała, była jedynie bardzo zdenerwowana.
-Dlaczego wy do ku.rwy nędzy nie dacie sobie pomóc co?! -wrzasnęła.
-Namówię Harrego do zrobienia tych testów. - powiedział patrząc na jej poczynania.
-Jeszcze tego nie zrobiłeś?!- spytała zażenowana. Postanowiła działać, nie mogła pozwolić na to, aby młody człowiek tkwił w niepewności. Szybkim krokiem chciała wejść do domu, jednak David jej to uniemożliwił.
-Puszczaj!- krzyknęła i zaczęła okładać go pięściami. Sama nie wiedziała skąd w niej tyle siły.
-To nic nie da! Jest w złym stanie!- próbował jej wytłumaczyć.
-I co z tego! Muszę spróbować! -powiedziała. David objął ją mocno w pasie i przyciągnął do siebie. Nawet nie wiedziała kiedy znalazła się w jego silnych ramionach. Delikatnie przejechała dłonią po twardym zaroście chłopaka.
-Lubisz to prawda?- wyszeptał patrząc jej w oczy.
-Co?- spytała naiwnie. Po chwili poczuła już jego zachłanne wargi na swoich ustach. Tak, uwielbiała sposób w jaki ją całował i dotykał, po woli uzależniała się od tego. Doskonale wiedziała, że nie powinna, ale emocje brały górę.
-Lilly... -wyszeptał po raz pierwszy jej imię gdy skończyli się całować. Kobieta nie miała siły, aby się od niego odsunąć. Wpatrywała się w niego swoimi dużymi oczkami. Rozczulił go ten widok. Chciała coś powiedzieć, ale położył palec na jej pełnych ustach.
-Nie wiem jak to robisz, ale twój zapach doprowadza mnie do szaleństwa... -szepnął chowając twarz w jej włosach. Pragnął jej obecności, dotyku... ciągle było mu mało, podobnie jak jej... Sam nie wiedział dlaczego tyle w nim szczerości i subtelności. Nie czuł tego trzymając w ramionach Piret czy Naomi, albo jakąkolwiek inną kobietę.
-Nie mam siły...-szepnęła kładąc mu ręce na klatce piersiowej. -Nie mam siły, żeby trzymać się z dala od ciebie...-powiedziała patrząc mu w oczy.
-Więc nie rób tego... -szepnął i chciał ją pocałować jednak nie pozwoliła mu na to.
-Wiem jak fajnie się bawisz... -powiedziała i definitywnie odsunęła się od niego. Chłopak chwycił się za głowę i kopnął kamień. Nic nie odpowiedział... Patrzał jak kobieta wsiada w samochód i odjeżdża...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
roxara
Detonator
Detonator


Dołączył: 23 Sty 2008
Posty: 480
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:41:07 30-06-10    Temat postu:

Kocham kocham kocham scenki z Davidem i Lilly i ten tekst ze Zmierzchu mnie już zupełnie rozczulił idealnie nadawał się do tej sceny
Biedna Lilly szkoda mi jej
Odcinek ogółem cudny czekam na nowy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abelone
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:37:27 01-07-10    Temat postu:

gENILNYYY TEN odcinekkk zresztąą jak zawsszze !
Lili wspierraaa diane i dobrze ! , dziewczyny mogłyyy sobie szczerzze pogadać .

Aurel i Laura ... kino no niiee ekstra ! .Może laura w końcu go polubiii.
scenka pomiędzyyy Lili i Davidemmm ... boska ja chcce newssa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PrincessAna
Motywator
Motywator


Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:39:00 01-07-10    Temat postu:

piękniutko
kocham kocham kocham tooo opko
a najbardziej Lilly i Davida
no i Dianuś i Harusia
cudowny cineczek
jaka romantyczna scenka pomiędzy pani profesor i Davidem
słodko

kiedy news??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 3:24:18 10-07-10    Temat postu:

Odcinek 18



"W moim świecie jesteś ze mną nawet wtedy gdy mamy kryzys
Bo pamiętasz tak jak ja, że to jest kwestią decyzji
Spotykam ciebie znów, patrzysz na mnie i widzisz, że
Czuję to co ty albo któreś z nas się myli
Palę papierosa i patrzę w twoje oczy
Myśląc, że to piekło w mojej głowie nigdy się nie skończy
W moim innym świecie planujemy przyszłość
Ale teraz nie ma cię, chyba właśnie wyszłaś.."





Następnego dnia rano Lilly spóźniona biegła na lekcję ze swoją klasą. Przez całą noc nie zmrużyła oka, myślała o tym co wydarzyło się pod domem Harrego. Wczorajszy pocałunek to kolejny jej błąd... Kolejny błąd przemawiający na korzyść Davida. Dziwiło ją jedno. Dlaczego jeszcze nie rozpowiedział tego kolegom? Może czeka, aż zaciągnie ją do łóżka? Przerwała swoje rozmyślenia, bo poczuła, że właśnie w kogoś uderzyła.
-Siemanko! -powiedziała Erin patrząc na roztargnioną profesorkę. Dziewczyna miała na głowie śmiesznego irokeza całkowicie pasującego do jej stylu bycia. Mimo, że nie hamowała języka Lilly bardzo ją lubiła. Była to pewnością jedna z zdolniejszych uczennic w klasie, która mimo wszystko starała się coś osiągnąć.
-Dzień dobry. Co ty tutaj robisz? Powinnaś być w sali.- odpowiedziała podejrzliwie.
-Chłopcy urządzili sobie tam pokaz fajerwerków.- oznajmiła obojętnie.
-O kur.wa! -wyrwało się Lilly i szybko ruszyła przed siebie.
-Żartowałam! -krzyknęła rozbawiona Erin. Czerwonowłosa zatrzymała się i spojrzała na nią podejrzliwie.
-Zamiast fajerwerek podkładają bombę?- spytała ironicznie, chociaż nic nie było w stanie jej zdziwić.
-Gorzej... Mają dla pani propozycję wycieczki na koniec roku. -powiedziała blondynka i parsknęła śmiechem.
-Słucham?
-No mówiłam im, że nic z tego... Wiadomo, że jest pani osobą o zdrowych zmysłach i nie weźmie nas na wycieczkę... Teraz ustalają jak podjąć ten temat, gdy już pani przyjdzie... Tłumaczyłam im, że mają zrobić to delikatnie, subtelnie i z klasą, ale chyba nie za bardzo im się ten pomysł spodobał. Tak więc postanowiłam, że wyjdę sobie na korytarz i sama to pani oznajmię.- powiedziała. Lilly chciała coś wtrącić, ale dziewczyna nie pozwoliła jej na to. -Ja wiem, że może to z fajewerkami w klasie nie było zbyt stosowne z mojej strony, ale prosze to potraktować jako żenujący żart. Z resztą chyba lepiej, żeby zaczęli odpalać tam petardy niż żeby miałaby ich pani wziąć na wycieczkę! Oczywiście ja nie miałabym nic przeciwko takiej wycieczce... ale... ale... taka wycieczka może spowodować zagrożenie pani życia lub zdrowia! -dokończyła i wzięła głęboki oddech.
-Dziękuję. Doceniam twoją troskę o mnie- tylko tyle mogła powiedzieć w takiej sytuacji. Po chwili ruszyła pewnym krokiem do sali.
-Pani zaczeka!- krzyknęła Erin doganiając ją.

Tak jak się spodziewała w sali zastała straszny hałas. Odruchowo spojrzała na Davida, który nie wydawał się być zainteresowany jej pojawieniem się. Miejsce Harrego było puste. Zastanawiała się czy chłopak pojechał wykonać badania.
-Jedziemy na wycieczkę, bierzemy panią profesor w teczkę! -krzyknął Martin powodując śmiech pozostałych uczniów.
-A Aureliusz fiku miku narobi na teczkę siku!- dokończył rozbawiony Luis. David oparł się o krzesło i spojrzał na bezradną Lilly. Kiedyś taki widok go satysfakcjonował... Dziś nie. Była taka krucha i pomocna, wierzyła, że może coś zmienić. Nie wiedział, że tacy ludzie jeszcze istnieją do póki się nie pojawiła tutaj. Zasługiwała na to, aby zabrać ją z tego piekła. Nie mógł jednak tego zrobić. Co pomyśleliby o tym koledzy?
Już na początku wszyscy łącznie z nim zadecydowali, że Wiewióra nie będzie miała tutaj normalnego życia. Ten plan nie był do zmienienia.
-Pani profesor! Jedziemy na wycieczkę!- oznajmił Thomas.
-Nic mi o tym nie wiadomo- powiedziała Lilly.
-Podjęliśmy decyzję! Trzy lata nikt nie chciał nas wziąć a klasa powinna się zintegrować!- palnął.
-Na koniec roku integrować?!- spytała Laura i wybuchła śmiechem.
-Wydaję mi się, że i bez wycieczki jesteście dobrze zintegrowani- wtrąciła Lilly. Nie bardzo wiedziała co ma robić.
-Mówiłem, że się nie zgodzi!- krzyknął Martin.
-Było trzeba nie wyjeżdżać z teczką i sikami Aurela! -odpowiedziała Erin.
-Jeśli wszyscy otrzymają dyplom ukończenia szkoły pojedziemy!- pisnęła Lilly oczekując reakcji klasy.
-Dobra wchodzimy w to! -krzyknął Thomas po krótkiej naradzie. Nagle zadzwonił dzwonek i wszyscy wybiegli z sali. Lilly jeszcze słyszała jak ktoś nudził przedszkolną piosenkę o wycieczce męskim basem.
-Harry dziś był zrobić testy.- powiedział David i opuścił salę jak pozostali.

Po lekcjach wszyscy pojechali do domu. Erin szybko podbiegła do Luisa, który otwierał swój samochód.
-Masz zioło?- spytała patrząc na niego. Chłopak wykrzywił usta w charakterystycznym dla niego ironicznym uśmiechu.
-Nie tutaj...-szepnął i ruszył w stronę lasu. Dziewczyna rozejrzała się czy nikt ich nie obserwuje i podążyła za nim.
-Ile?- spytał gdy dotarli na miejsce.
-Dwie sztuki i jedna białego- powiedziała patrząc na niego. Rozwścieczony chwycił ją za ramiona i potrząsnął.
-Co ty robisz do cholery?!- krzyknęła wyrywając mu się. Nie rozumiała o co mu chodzi...
-Chcesz zacząć ćpać amfe?! Zapomnij!- wrzasnął puszczając ją.
-Zabronisz mi?! Jesteś tutaj od dilowania czy nie?!- krzyknęła nie zważając na to, czy ktoś ich podsłuchuje.
-Amfy nie dostaniesz. -powiedział już nieco spokojniej.
-A to dlaczego?!- krzyknęła oburzona.
-Chcesz być taka jak ta ćpunka Laura, albo ja?! - spytał i kopnął kamień. Zależało mu na niej... Cały czas mu zależało i nie umiał nawet tego ukryć. Był wściekły na siebie, nie na nią. Nigdy nie była niczemu winna. Nagle poczuł jak dziewczyna chwyta go za rękę.
-Nie chcę twojej litości!- krzyknął odsuwając się od niej.
-A czego?!- spytała patrząc mu w oczy.
-Już nic od ciebie nie chcę.. Obiecaj mi tylko, że nie sięgniesz po amfetamine.- powiedział poważnie. Wiedział, że nie będzie z nią tak łatwo. Taki już miała charakter.
-Pocałuj mnie.- palnęła.
-Żarty sobie robisz?!- spytał zdenerwowany. Nie pozwoli na to, żeby sobie nim pogrywała. Chciał odejść, ale zastawiła mu drogę swoim drobnym ciałkiem.
-Zejdź mi z drogi... -powiedział. Erin podeszła bliżej i przywarła zachłannie do jego ust. Pocałunek który miał być delikatny i krótki przerodził się w namiętną wojnę języków. Skończyli dopiero gdy zabrakło im powietrza. Dziewczyna chwyciła zdecydowanie jego dużą dłoń i położyła ją sobie na sercu.
-Zawsze biło tylko dla ciebie... -szepnęła.
-Po co to robisz?- spytał cofając dłoń.
-Przejebałam to! Wiem, że to moja wina... Nie powinnam wyjeżdżać! Patrz! - krzyknęła i rozpięła dżinsy. Zsunęła trochę z biodra czarne stringi. -Twoje imię! Miałam je przekreślić! -powiedziała. Chłopak dotknął delikatnie tatuażu. Doskonale go pamiętał... Erin zadrżała pod wpływem jego dotyku.
-Też nie przekreśliłeś moich inicjałów na swoim ramieniu. Widziałam na wuefie...
-Posłuchaj...- chciał coś powiedzieć spuszczając głowę.
-Nie! Zawsze byłam zbyt szczera, teraz pewnie sporo za to zapłacę. Trudno. Powiedziałam to co miałam ci powiedzieć. -oznajmiła i chciała odejść, ale zatrzymała się jeszcze na chwilkę. -Jeśli będziesz chciał po ukończeniu szkoły wyjadę stąd- dodała i ruszyła przed siebie. Luis stał odwrócony tyłem do niej. Serce dyktowało mu żeby za nią biegł. Niestety urażona duma nie pozwoliła na to.



Lilly siedziała na masce swojego samochodu obserwując skoki młodych chłopców z klifu po przeciwnej stronie. Lubiła to miejsce, mogła się wyciszyć i zebrać myśli. Kojarzyło się jej również z Davidem... To on po raz pierwszy przywiózł ją tu na ważną rozmowę... Wzięła głęboki wdech świeżego powietrza i wyjęła z kieszeni paczkę papierosów. Nie paliła od czasów liceum. Zmiana otoczenia, trudni wychowankowie, David... Wszystko powodowało, że stawała się coraz bardziej znerwicowana. Nigdy nie żyła bardziej emocjonująco i ryzykownie. W jakimś stopniu podobało jej się to, bo dopiero teraz poczuła, że żyje. Balansowała na krawędzi...Musiała dostosować się do zasad panujących tutaj jednocześnie pozostając sobą. Kosztowało ją to sporo wysiłku i wiedziała, że będzie musiała włożyć jeszcze sporo pracy, aby przekonać do siebie młodych ludzi. Nie jeden człowiek zadałby sobie pytanie "co będę z tego miał?". Lilly doskonale wiedziała, że "nic". Liczyła się jedynie satysfakcja. Zawsze wierzyła w Boga chociaż ten niejednokrotnie ją zawodził. Uznała, że pobyt w Forks jest misją jaką musi wykonać... Do końca jak najlepiej potrafi.
-Będzie padać- usłyszała znajomy głos i szybko zeskoczyła z maski.
-David?- spojrzała na chłopaka, który prawdopodobnie od kilku minut się jej przyglądał.
-Co tu robisz?- spytał patrząc na zmieszaną profesorkę. Czerwonowłosa nerwowo dusiła w dłoni paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Co u Harrego?- spytała mając nadzieję, że odpuści.
-Nie zmieniaj tematu. -powiedział. Następnie odebrał jej paczkę papierosów i wrzucił je do wody.
-Denerwuje mnie jak ktoś się czymś bawi rozmawiając ze mną.- powiedział pewny siebie. Nienawidziła go za tą pewność, a za razem uwielbiała. W końcu spojrzała na niego. Było tak jak myślała. Wpatrywał się w nią bezwstydnie, gdy ona zastanawiała się nad sensowną odpowiedzią i modliła się by nie zostać na twarzy rumieńców.
-Lubie to miejsce... -palnęła doskonale wiedząc, że jest to słabe wytłumaczenie.
-Dlatego, bo ja cię tu przyprowadziłem po raz pierwszy?- spytał rozbawiony. Musiał przyznać, że była strasznie słodka gdy się zawstydzała lub denerwowała.
-Nie przypisuj sobie za dużo!- odpowiedziała histerycznie.
-Stwierdzam fakty. -powiedział krótko i spojrzał na coraz ciemniejsze niebo. -Chyba będzie burza. -ocenił.
-Pojadę już...- szepnęła i ruszyła w kierunku drzwi od strony kierowcy. David pośpiesznie oparł się o nie. Znowu była bezradna zdana jedynie na jego łaskę. Czuła jak do oczu napływają łzy. Postanowiła jednak nie dać za wygraną.
-Spadaj! -pisnęła próbując przesunąć go na bok oczywiście bezskutecznie. Chłopak ani drgnął.
-Uciekasz przede mną?- spytał nie ustępując jej.
-Chcę wrócić do domu!- spanikowała. -Rusz dupę!- pisnęła czując spore krople deszczy na swojej cienkiej bluzeczce.
-Hm... Obawiasz się mnie?- spytał.
-Powiedziałam ci żebyś sobie zbyt wiele nie przepisywał! -krzyknęła nerwowa.
-Po burzy całkiem dobrze widać stąd tęczę!- powiedział cały czas opierając się o jej auto.
-Do cholery jasnej! Boję się! -wrzasnęła i bezradnie również oparła się o swój samochód.
-Mnie?
-Burzy! -odpowiedziała i szybko odwróciła wzrok. Spojrzał na nią i uśmiechnął się mimowolnie.
-Burzy? - powtórzył zaskoczony i zaczął się śmiać.
-Tak! - oznajmiła dobitnie i również zaczęła się śmiać, ale bardziej histerycznie... Była już prawie cała mokra, wiedziała, że w każdej chwili może błysnąć i głośno zagrzmieć. Panicznie się bała. Nagle poczuła, że David przejechał delikatnie dłonią po całej jej ręce. Odwróciła głowę w jego stronę... Stał już tak blisko... Zapach jego cudownych perfum mieszał się z deszczem.
-Nic ci się nie stanie... -szepnął rozczulony widokiem przestraszonej kobiety. Nagle błysnęło, Lilly drgnęła, a po chwili usłyszeli mały huk. Burza musiała być daleko
-Chcę do samochodu!- pisnęła niczym mała dziewczynka.
-A wiesz co ja chcę?- spytał chwytając jej twarz w dłonie.Dostrzegła niesamowite światełka w jego oczach. Gdy już miała go pocałować odsunął się od niej. Otworzył tylnie drzwi od auta. Lilly posłusznie wsiadła do środka, on uczynił to samo. Nawet nie zdała sobie sprawy kiedy leżała na nim i zaczęła składać namiętne pocałunki na jego ustach. Pocałunki, które odwzajemniał z równie wielką pasją co ona.
-Zachowujesz się jak prawdziwy kociak, a nie jak moja pani profesor...- wyszeptał gdy pieścił ustami jej szyję, a rękoma wodził po plecach.
-Chrzanić to! -powiedziała. Nie poznawała samej siebie, jednak teraz przemawiało przez nią jedynie pożądanie. Nie zastanawiała się nad konsekwencjami... Zbyt mocno go pragnęła... Pragnęła tak samo jak on jej... Czuła to każdą komórką swojego ciała.
-Jesteś słodka...-mruknął i odpiął trzy guziczki jej bluzeczki. Po co w ogóle do jasnej cholery ją zakładała? Nagle usłyszeli dźwięk komórki na przednim siedzeniu. Lilly odskoczyła od Davida i usiadła opuszczając na dół podwiniętą bluzkę. Sięgnęła szybko po telefon.
-Tak słucham?- spytała usiłując zapanować nad oddechem.
-Pani... pani profesor...-wybełkotała pijana Diana.
-Co się stało?!- spytała zmartwiona.
-Miałam nie pić, ale się napiłam... przepraszam... czytałam o tym całym HIVie...-plątała się w słowach.
-Przestań pić i podaj adres! Przyjadę do ciebie!- powiedziała szybko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PrincessAna
Motywator
Motywator


Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 277
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:29:34 10-07-10    Temat postu:

boski
szkoda tylko że Diana przeszkodziła
Davidowi i naszej pani profesor
hehe a mogło być tak gorąco xD
cudny cinek
czekam na newsa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:11:09 10-07-10    Temat postu:

Dziękuję za komentarz ;**
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Abelone
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 26 Lis 2009
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:14:57 10-07-10    Temat postu:

Przeeegapiłammm dwaa odccinki , sorkiii
Liczęę zę Ani Diana , a ni Harry nie będa chorzy ! nie mogą. Szkodaaa mi tylllko Diany bo się nachlała jak świaniaaaa !
Klasaaa jest podła tak się smiaććć z Aurela ????
wycieczkaaa, lili musiałaaaa by postradaććć zmysły byyy z nimiii pojechać
Jaka scennnka na skarpie
szkodaaa , że przerwannna.
News !!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blondi.
Cool
Cool


Dołączył: 07 Maj 2009
Posty: 534
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:15:48 12-07-10    Temat postu:

Kocham to! wiesz? xD
czytam zawsze ale na sensownego koma rzadko mam czas
czekam na new dawaj coś szybko!!! ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ana1221
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 27 Kwi 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:01:28 13-07-10    Temat postu:

Czytam twoje opowiadanie od początku, ale nie komentowałam, ponieważ jestem tu nowa.
Twoje opowiadanie jest.... Niesamowite! Codziennie(jak mam czas ;P) Sprawdzam czy nie dodałaś nowego odcinka. Co do 18 rozdziału- jest po prostu boski. A i jeszcze ta ostatnia scena z Davidem i Lily. Czemu zawsze nie mogą skończyć? Ja ciągle na to czekam ;D Właśnie to ich lubię najbardziej w twoim opowiadaniu.
Oby ta wycieczka klasowa się udała może być bardzo ciekawie z twoimi pomysłami.
Dodaj jak najszybciej nowy rozdział, bo już doczekać się nie mogę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 12 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin