Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ciemna strona. odcinek 56 ! Zapraszam :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 27, 28, 29  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:58:43 10-02-11    Temat postu:

Odcinek 38

"Miłość, marzenia, uczucia i myśli,
Jeszcze raz uwierz w siebie i uwolnij ten instynkt.
By żyć, by być i istnieć dla szczęścia,
Teraz Ty i my czyli ludzie po przejściach."

Uczniowie czekali właśnie na ostatnią już lekcję przed salą.
-Nie jest taki zły. -powiedział Luis trzymając za rękę Erin. Już cała klasa wiedziała o tym kim jest nowy uczeń. David jedynie dziwnie spojrzał się na kolegę.
-A mi się nie podoba ta nowa typiara. Nawet nie mam zamiaru się jej przedstawiać!- powiedziała blondynka patrząc na nowa koleżankę.
-Jest bardzo miła!- Martin bronił nowej dziewczyny.
-Dla ciebie wszystko co ma cycki jest miłe!- podsumowała i uśmiechnęła się.
-Dzień dobry! Przepraszam, ale miałam problemy z dojazdem!- powiedziała Lilly i szybko otworzyła drzwi od sali wpuszczając do niej swoich uczniów. Oczywiście z wielkim hałasem i niezadowoleniem zajęli swoje miejsca.
-Mogę?- spytała Lexi podchodząc do ławki gdzie siedział David. Przeważnie zajmował pierwszą ławkę sam, jego koledzy woleli siedzieć z tyłu i przeszkadzać, a dziewczyny trzymały się razem.
-Jasne.- powiedział i wziął z krzesła plecak.
-Młoda jak na nauczycielkę i bardzo ładna...- powiedziała szepnęła blondynka zaskoczona swoją nową wychowawczynią. Spodziewała sie raczej starszej pani w okularach z bzikiem na punkcie literatury.
-Nazywamy ją wiewiórą!- powiedział głośno David, tak aby Lilly to słyszała.
-Jeszcze słowo, a cofnę ci tą dwójkę z testu!- powiedziała czerwonowłosa zamykając mu tym samym usta. -Widzę, że mamy dwóch nowych uczniów w klasie...- zaczęła i ukradkiem zerknęła porozumiewawczo na Davida. Już wczoraj do niej dzwonił i powiedział o wszystkim.
-Proszę paaaani!!! Ktoś ukradł mi zeszyt!- krzyknął Martin rozglądając się za swoją zgubą.
-Przedstawcie się i powiedzcie nam coś o sobie.- powiedziała serdecznie czerwonowłosa kompletnie ignorując krzyki swojego wychowanka.
-Jestem Lexi. Wprowadziłam się tutaj niedawno. -powiedziała nieco nieśmiało.
-Mam nadzieję, że koledzy i koleżanki szybko pomogą ci się zaaklimatyzować. Nie odpisuj tylko notatek od tego pana z którym siedzisz, bo ma w zeszycie same bzdury!- powiedziała czerwonowłosa uśmiechając się wrednie do Davida. -A ty?- zwróciła się do Marcusa, który siedział z Thomasem.
-Mam na imię Marcus i chętnie bym cię przeleciał- powiedział całkowicie wyluzowany. Klasa parsknęła śmiechem i posypały się głupie komentarze. Jedynie David zacisnął pięści powstrzymując się przed wstaniem i przyłożeniem mu publicznie w ten parszywy ryj.
-Nie wkurzaj się tak , widać że to debil...- powiedziała Lexi kładąc swoją dłoń na jego ręce. Spojrzał na jej zatroskaną twarz. Jeszcze tego brakowało! Nowa, a już miałaby się domyśleć, że zależy mu na Lilly!
-Spoko...- mruknął.
Lilly postanowiła przejść do lekcji która wszystkim ciągnęła się w nieskończoność. W końcu zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wychodzić z sali.
-David! Nie rób nic głupiego proszę!- powiedziała czerwonowłosa gdy już zostali sami w klasie.
-Nie będzie cię obrażał! - krzyknął chłopak.
-Poradzę sobie z nim! Nie pamiętasz jak było z tobą?!- spytała uderzając w słaby punkt. Nienawidził siebie za to jak kiedyś ją traktował.
-Pamiętam! Doskonale pamiętam! Tylko, że ja nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy, a z nim nic nie wiadomo! Nie mam pojęcia kim on jest!- krzyknął i wyszedł z sali. Wybiegł na parking, Marcus stał przy swoim starym samochodzie z Thomasem i Martinem.
-Trzymaj się od niej z daleka!- powiedział przez zaciśnięte zęby David i szarpnął Marcusa mocno za kołnierz.
-Daj na luz! Co jest? - powiedział Thomas uspokajając Davida.
-Nie wtrącajcie się!- powiedział David obserwując brata, który miał mu z pewnością coś do powiedzenia.
-Dasz sobie radę? Wiesz jak coś to zawsze jesteśmy z tobą- szepnął Martin do kolegi.
-Poradzę sobie, możecie już iść- powiedział i pożegnał się z kumplami.
-Aż tak cię zabolało to co powiedziałem nauczycielce?- spytał krzyżując ręce i opierając się o swój samochód.
-Ostrzegam cię jeśli coś jej się stanie pożałujesz!- wrzasnął wyprowadzony z równowagi.
-Co mi zrobisz braciszku?- spytał spokojnie. Był zainteresowany tym jaką rolę w życiu Davida odgrywa czerwonowłosa. Nikt z klasy nie zareagował na jego głupią odzywkę tak jak on.
-Coś wymyślę i to nie będzie dla ciebie miłe! Nie zapominaj kim tutaj jesteś!- powiedział z pogardą.
-Kim? Chętnie poznam twoje zdanie o mnie!- prowokował go dalej.
-Śmieciem!- odpowiedział David na co Marcus zareagował śmiechem.
-Śmieciem powiadasz? To chyba rodzinne co?- spytał świetnie się bawiąc.
-Jeszcze słowo!- powiedział David. Nie chciał wszczynając bójki pod szkołą wiedząc, że Lilly nie wyszła...
-Wystarczy rzucić głupim tekstem do nauczycielki żeby wyprowadzić cię z równowagi?- spytał rozglądając się na boki. -Sprawdźmy jak zareagujesz na to! -powiedział i podszedł do Lexi która właśnie wychodziła ze szkoły. Zagrodził jej drogę następnie przyciągnął do siebie i brutalnie wpił się w jej usta. Próbowała mu się wyrwać, ale był zbyt silny. Gdy skończył uderzyła go w twarz.
-Idioto!
-Nieładnie dziewczynko! -powiedział chwytając się za policzek. David podbiegł do nich.
-Widzisz? Twojej koleżaneczce się nie spodobało! Dziwne, bo takie są tylko do bzykania! -powiedział dumny z tego co osiągnął. David chwycił go za koszulę i wymierzył porządny cios. Marcus przesadził, pozwolił sobie na zbyt wiele i każdy o tym wiedział.
-Przeproś ją!!!- rozkazał David patrząc na krew lecącą z nosa brata.
-Rozwaliłeś mi nos... -powiedział Marcus i szybko postanowił się zrewanżować.
-David!- krzyknęła Lexi , gdy Marcus uderzył go podobnie jak on wcześniej. Wściekły David postanowił rozpętać bójkę na dobre. Chwilę później tarzali się po ziemi okładając wzajemnie pięściami.
-Wystarczy! -blondynka rozglądała się nerwowo w poszukiwaniu kogoś, kto mógłby ich rozdzielić. David wstał i zadał kilka kopniaków leżącemu Marcusowi, mimo, że był równie silny jak on.
-Co tu się dzieje?! David przestań w tej chwili!- krzyknęła Lilly.
-Nie mogłam ich powstrzymać... -tłumaczyła się zszokowana Lexi. David opamiętał się widząc Lilly. Spoglądała na niego zaszklonymi oczami. Krzywdził człowieka, w niczym nie przypominał jej czułego, dobrego chłopaka jakim był dla niej.
-Sprowokował mnie.- próbował się wytłumaczyć. Marcus w tym czasie wstał i otrzepał się. Miał satysfakcję z tego co się wydarzyło, udowodnił wszystkim jaki potrafi być nieobliczalny.
-David jedź do domu.- powiedziała czerwonowłosa celowo wskazując ręką w stronę klifu. Musiała z nim porozmawiać, nie mogła tolerować takiego zachowania. David poszedł do swojego samochodu potrącając jeszcze łokciem Marcusa.
-Tobie nic nie jest?- spytała Lilly patrząc na Lexi.
-Nie, dobrze, że pani przyszła- powiedziała dziewczyna posyłając wrogie spojrzenie zadowolonemu Marcusowi.
-Będziemy musieli sobie porozmawiać- tym razem Lilly zwróciła się do chłopaka.
-To David zaczął, ta laleczka jest tego świadkiem- powiedział zgodnie z prawdą. W końcu David uderzył go pierwszy.
-Rzuciłeś się na mnie idioto! On mnie tylko bronił - wrzasnęła Lexi cały czas była w szoku po tym co się wydarzyło.
-Na nikogo się nie rzucałem. Nie mów, że ci się nie podobało -powiedział pewny siebie. Lexi już szła w jego stronę z zamiarem uderzenia, go w mocno obitą już twarz.
-Spokój! Wyjaśnimy tą sprawę z Davidem jutro w klasie. A teraz jedźcie do domu -powiedziała Lilly i sama odeszła w kierunku swojego auta. Miała dosyć wrażeń jak na jeden dzień. W klasie znowu pojawiły się poważne problemy za sprawą nowych uczniów. Wiedziała, że nie będzie łatwo szczególnie z Marcusem...

-Nie skończyłem z tobą jeszcze...- powiedział Marcus chwytając Lexi za ramię. Stali przed szkołą całkowicie sami. Robiło się już późno i wszyscy uczniowie opuścili już dawno szkołę.
-Puść!- krzyknęła Lexi i wyrwała mu się. Chłopak dogonił ją i obrócił w swoją stronę.
-Jesteśmy tu nowi... Radzę ci się trzymać ze mną. Reszta się zna nie zaprzyjaźnisz się z nimi...- wyszeptał przyciągając ją do siebie.
-Dzięki za radę, ale nie skorzystam i trzymaj łapy przy sobie!- pisnęła.
-Bo co?- spytał przejeżdżając dłonią po jej plecach. Zaczęła się wyrywać, ale bez skutecznie. Trzymał ją zbyt mocno. Poznała siłę Marcusa i czuła się wobec niego bezradna.
-Zostaw mnie!- krzyknęła. Chłopak w odpowiedzi wpił się brutalnie w jej wargi i pchnął na swój samochód.
-Sorry nie mogłem się powstrzymać. Tak fajnie wyglądasz jak się denerwujesz.- powiedział cynicznie.
-Jesteś obrzydliwy!- krzyknęła wycierając usta.
-Nie wkurzaj mnie, bo będę musiał to powtórzyć.- odpowiedział świetnie się bawiąc jej kosztem.
-Pożałujesz! Przysięgam!- powiedziała Lexi odchodząc w kierunku swojego auta. Nikt nie miał prawa traktować jej jak zabawki do swoich prywatnych rozgrywek z bratem.
-Boję się bardzo!- powiedział i również wsiadł do swojego samochodu.

-Co się stało?- spytał Aureliusz patrząc na zasmuconą Laurę. Zaraz po szkole przyjechali do niego, aby się trochę pouczyć.
-Wiem, że cię ostatnio zawiodłam- powiedziała dziewczyna zamykając podręcznik od fizyki.
-Nie mówmy o tym. Chcesz się leczyć a to najważniejsze.- powiedział nieśmiało. Zawsze w nią wierzył i uznał, że jej nałóg to coś przez co muszą przejść razem, aby go pokonać.
-A jeśli się nie uda?- spytała pełna obaw. Chłopak chwycił ją delikatnie za rękę.
-Ja tam jestem pewny, że się uda. Jesteśmy silną drużyną! -powiedział dumnie.
-Chyba duetem- odpowiedziała i zaśmiała się.
-Może być i duet.
-Chciałabym czegoś znowu spróbować...- wyznała i zbliżyła się do niego. Musnęła delikatnie jego wargi i nie widząc oporu pogłębiła pocałunek i wsunęła mu język w usta. Zaskoczony chłopak odskoczył od niej.
-Co jest?- spytała rozbawiona. Nie miała zamiaru dziś uciekać jak poprzednim razem.
-Ty mnie pocałowałaś!- powiedział zdziwiony. Nie był na to przygotowany, po za tym jeszcze nigdy się tak nie całował.
-Nie chciałeś...- powiedziała smutno.
-Chciałem!- odpowiedział szybko i znowu znalazł się przy niej.
-Nieprawda! Szybko przerwałeś!- powiedziała cały czas udając, że jej przykro.
-Trochę mnie zaskoczyłaś...- wyznał nieśmiało.
-Ok! Od dziś będę informować cię z dwutygodniowym wyprzedzeniem, że mam zamiar cię pocałować!- powiedziała wesoło.
-Ja też będę musiał?- spytał i niepewnie przybliżył się do niej.
-Nie, ty nie... - szepnęła, gdy tym razem to on zatopił się w jej ustach...

Lilly wysiadła z samochodu i podbiegła do Davida, który już na nią czekał.
-Jak mogłeś dać się tak sprowokować?!- spytała rozzłoszczona.
-Sam się o to prosił!- powiedział.
-Jak ty wyglądasz?!- krzyknęła dotykając jego poobijanej twarzy.
-Nic mi nie będzie- powiedział i odsunął się od niej.
-Nie no jasne! Idź mu jeszcze dokopać! To było za słabe, pokaż jak potrafisz tak naprawdę!- krzyknęła chodząc wzdłuż klifu.
-O co ci chodzi do cholery?!- wrzasnął również nie wytrzymując napięcia.
-O co mi chodzi?! O to, że dajesz się bezsensownie sprowokować i szukasz tylko pretekstu do dania komuś w ryj!- powiedziała wymachując rękoma.
-Obraził najpierw ciebie, a potem Lexi! Czuje się bezkarny, a to dopiero jest jego pierwszy dzień tutaj! Jak myślisz co zrobi za tydzień, za dwa? Albo nawet jutro?!- krzyknął tak, że się przestraszyła.
-Zmień ton! -pisnęła.
-To ty go zmień! Wydarłaś się na mnie ledwo wychodząc z samochodu! -wrzasnął kolejny raz i kopnął wielki kamień.
-Nie będę z tobą tak rozmawiać! Pogadamy w szkole razem z Marcusem i Lexi!- powiedziała. Uznała, że rozmowa z nim nie ma sensu byli zbyt zdenerwowani po dzisiejszym dniu. Po za tym w tej chwili przypominał jej dawnego Davida... Tak jak i wtedy gdy bił Marcusa.
-Jasne! Pojawia się problem to uciekasz! Naskarż na nas dyrektorce, a potem wyjedź w cholerę nikt po tobie płakać nie będzie! -krzyknął podążając za nią. Stanęła w miejscu a po jej twarzy spłynęło kilka łez.
-Przepraszam!- powiedział odwracając ją w swoją stronę.
-Zostaw mnie...- szepnęła i odeszła w stronę samochodu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kira613
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:10:15 14-02-11    Temat postu:

kiedy nowy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandruśqa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Paź 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:50:34 17-02-11    Temat postu:

boski rozdział czeekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:17:40 24-02-11    Temat postu:

Odcinek 39

"Ta chwila, gdy zdzierasz ubranie,
Silne ramiona, namiętność,
Twój zapach na mej mokrej skórze,
Jak tatuaż już na wieczność."




-Jutro wychodzę.- powiedziała Piret patrząc na blondynkę. Diana nie mogła uwierzyć w to co się stało. Jej najlepsza przyjaciółka próbowała odebrać sobie życie przez faceta... Miała również ogromny żal do siebie. Wiedziała o tym co łączy Davida i nauczycielkę, jednak obiecała Harremu, że nic nie powie.
-Cieszę się, będzie dobrze honey.- powiedziała chwytając przyjaciółkę za rękę. Zdawała sobie sprawę, że będzie musiała pomóc jej w powrocie do szkoły, który wcale nie będzie łatwy.
-Gdzie ty się podziewałaś? -spytała Piret.
-Przepraszam... Wiem , że powinnam być przy tobie...- szepnęła cichutko i rozpłakała się.
-Diana, to nie twoja wina. Nic mi się nie stało... Wiesz co? On nie był tego wart...- powiedziała cicho i odwróciła głowę w kierunku okna. Postanowiła żyć dalej, ułożyć sobie życie bez Davida... Wiedziała, że od razu jej się nie uda, ale będzie starała się.
-Masz racje! Jeszcze znajdziesz kogoś kto będzie dla ciebie najwspanialszy na świecie.- powiedziała Diana i uśmiechnęła się do Piret.
-Tak myślisz?- spytała niepewnie.
-Oczywiście Księżniczko. Zajrzę do ciebie jutro jak będziesz już w domu- powiedziała, po czym cmoknęła ją w policzek i wyszła. Idąc szpitalnym korytarzem popłakała się. Nie mogła oszukiwać brunetki, miała ochotę powiedzieć jej prawdę. Musiała jednak wybrać czy postąpi fair wobec Harrgo czy wobec niej...


Następnego dnia w szkole pojawili się wszyscy z wyjątkiem Piret, która cały czas dochodziła do siebie. Lilly od dwudziestu minut próbowała zainteresować uczniów nudnym tematem.
-Proszę pani jest już późno nie chce mi się tego notować!- narzekała Erin odkładając długopis.
-Zostało dwadzieścia pięć minut do dzwonka, wytrzymasz.- powiedziała. Sama chciała już skończyć lekcje i jechać do domu. Obecność Davida w pierwszej ławce szczególnie ją denerwowała. Od wczoraj byli ostro pokłóceni, powiedzieli sobie parę słów za dużo, jednak nie miała ochoty tego wyjaśniać.
-Też już nie mogę! Ręka mnie boli!- krzyknął Martin z drugiego końca sali.
-Nie jesteście w przedszkolu!- powiedziała najgroźniej jak potrafiła.
-Zeszyt mi się skończył! -tym razem odezwał się Thomas. Lilly odłożyła swoje notatki i usiadła na biurku.
-Idźcie już... Dokończymy jutro i zrobię z tego sprawdzian. David, Marcus i Lexi zostają. - powiedziała. Zadowoleni uczniowie spakowali się i zaczęli wychodzić z klasy.
-Impreeeeza!- krzyknął Luis, zamykając za sobą drzwi.
-Wiecie o czym chce z wami pogadać?- spytała czerwonowłosa.
-Nie zostanę przewodniczącym kółka różańcowego- powiedział Marcus i uśmiechnął się złośliwie.
-Zamknij się! - pisnęła Lexi odwracając się w jego stronę. Przerażał ją, pewnością siebie i bezpośredniością. Szybko odwróciła głowę i spojrzała z powrotem na Lilly.
-Wasze zachowanie wczoraj...
-Daruj sobie!- krzyknął David i wstał z miejsca. Miał dosyć, ona naprawdę nie rozumiała, że to co wczoraj zrobił było słuszne.
-David...- szepnęła cicho.
-Co?! Mam dosyć rozumiesz? Dostał ode mnie w ryj, bo przesadził. Obraził ciebie i ją! -powiedział wskazując na Lexi.
-Ktoś się wkurzył.- skomentował rozbawiony Marcus.
-Chcesz znowu dostać?!- spytał David gotowy uderzyć brata. Wystraszona Lexi skuliła się lekko. Nie chciała być świadkiem podobnej sytuacji jak wczoraj.
-Spokój! Rozumiem, że nie jest wam łatwo w tej sytuacji... Dopiero się poznaliście mimo, że jesteście braćmi...- próbowała im coś wytłumaczyć.
-Nie, ja nie będę tego słuchał.- powiedział Marcus i wstał.
-Proszę poczekaj! -poprosiła Lilly, Czuła, że nie daje sobie rady z tą chorą sytuacją. Chłopak odwrócił się.
-Chcę z wami porozmawiać... Być może nigdy się nie polubicie, ale moglibyście zacząć się tolerować...
-Tak jak ty tolerujesz jego teksty o tym, że cię przeleci?- spytał David. Gdyby nie Lexi i Marcus uderzyłaby go w twarz, wiedziała jednak, że nie może sobie na to pozwolić.
-Nie toleruję tego. -powiedziała powstrzymując łzy.
-David wyluzuj...- szepnęła Lexi widząc zasmuconą twarz nauczycielki. Podobnie jak Marcus zaczęła się domyślać, że tą dwójkę coś łączy. Nie tylko dlatego, że David zwracał się do niej na "ty". Widziała, jak rani ją każdym wypowiedzianym słowem, tak jak może ranić jedynie bliska osoba.
-Nudno mi...- mruknął Marcus.
-To może wypisz się z tej szkoły!- krzyknęła Lexi.
-Nie zrobię ci tej przyjemności laleczko. - powiedział i zaczęli się kłócić.
-Musimy porozmawiać na osobności.- szepnęła czerwonowłosa do Davida. Chłopak jedynie pokiwał twierdząco głową.
-Dobrze, skoro nie doszliśmy do porozumienia, trudno wasz wybór. Ale jeśli taka akcja znowu się powtórzy, będziemy rozmawiać inaczej. Marcus masz coś do powiedzenia?- spytała.
-Tak! Przepraszam, za ten głupi tekst i ją też bym przeprosił, ale nie wybaczy mi...- powiedział wskazując na Lexi. Udawał skruszonego, w rzeczywistości przysiągł sobie, że jeszcze go popamiętają. Szczególnie braciszek i ta blondyneczka. Nauczycielka wydawała się w porządku, mimo wszystko starała się wyjaśnić wszystko.
-Skąd wiesz, że nie wybaczę?- spytała Lexi nabierając się na jego smutną minę.
-Nie wybaczasz!- krzyknął David przyglądając się tej sytuacji.
-Zamknij się do cholery!- krzyknęła Lilly. Cała trójka spojrzała na nią zaskoczona.
-Yyy... Źle zaczęliście... Myślę, że powinniście zacząć od nowa. Na poniedziałek przygotujcie razem lekcję o problemach młodzieży. Liczę na was. A ty napiszesz pracę z literatury. Z dzisiejszego tematu. - powiedziała zwracając się do Davida.
-Z przyjemnością.- mruknął.
-Jesteście już wolni. Do poniedziałku!- powiedziała. Lexi z Marcusem wyszli z sali.
-Ona ma rację, źle zaczęliśmy. Trudno mi sie tutaj odnaleźć, wiesz jak jest... - powiedział udając załamanego, co świetnie mu wychodziło.
-Ej, nie martw się damy radę!- powiedziała starając się go pocieszyć. Sama była tutaj nowa i też nie było jej łatwo. Zdążyła już wdać się w konflikt z Dianą i Laurą, na wf...Nie miała jednak zamiaru mu się zwierzać z tego co czuje. Przynajmniej nie teraz.
-Tak myślisz?- spytał.
-W jednym miałeś rację, ostatnio...- powiedziała.
-W czym?- spytał zaciekawiony.
-W tym, że jesteśmy nowi i powinniśmy się trzymać razem. Zapomnijmy i tym co złe...- powiedziała i wyciągnęła rękę w jego kierunku. Szybko ją uścisnął.
-Idziesz jutro na tą imprezę do Luisa?- spytał.
-Chyba pójdę. - odpowiedziała. Nie miała wcale ochoty na zabawę, niestety dobrze wiedziała, że wszyscy czekają na jej przyjście. Zazdrosne dziewczyny, ich chłopacy... Nie mogła dać im tej satysfakcji i zostać w domu.
-To może jeszcze dziś wpadniesz do mnie? Przygotujemy tą lekcję?- spytał, starając się, aby zabrzmiało to naturalnie.
-Ok! W porządku. Podaj tylko adres.- powiedziała i uśmiechnęła się...

-Wiem, że wczoraj i dziś powiedziałem, za dużo...- powiedział, gdy zostali sami.
-No tak, troszeczkę się zapomniałeś.- powiedziała pakując swoje rzeczy do torebki.
-Możesz na mnie spojrzeć?- spytał zdenerwowany tym jak go ignoruje.
-Co to zmieni?- spytała.
-Chcę naprawić swój błąd.- powiedział i podszedł bliżej czerwonowłosej.
-Ktoś może wejść... - mruknęła, gdy przyciągnął ją do siebie.
-Zachowałem się jak kretyn mówiąc ci te wszystkie brednie.- powiedział patrząc jej w oczy.
-Nie żałujesz tego, że pobiłeś się z Marcusem? -spytała czując, że dalsza rozmowa nie ma sensu. Myślała, że się zmienił będąc z nią... Myliła się jednak. Nadal był tym samym Davidem, który potrafi krzywdzić innych.
-Ile razy mam ci tłumaczyć...- powiedział najspokojniej jak potrafił, co nie było łatwe. Zawsze szybko wybuchał.
-Wiem, że obraził mnie i Lexi i to było bezczelne... Nie możesz jednak walić go za każdym razem gdy coś palnie. Pomyśl jak wyglądałby świat, gdyby każdy zachowywał się jak ty!- powiedziała i usiadła na biurku.
-Ja mu nie ufam. Dziś odwalił całą szopkę z przeprosinami... Nie mam pojęcia co knuje.- tłumaczył.
-Nie możesz mu po prostu zaufać?- spytała naiwnie.
-Nie jestem taki jak ty albo jak Lexi. Martwię się przede wszystkim o ciebie. Gdyby tylko ci coś zrobił...- powiedział i poczuł, że zbiera się w nim złość.
-Było trzeba od razu powiedzieć, że jesteś zazdrosny!- odpowiedziała i wybuchła śmiechem.
-Tu nie chodzi o zazdrość!- bronił się.
-Jasne, jasne...- mruknęła rozbawiona. Podszedł do niej i położył dłonie na jej ramionach.
-On jest nieobliczalny. Z tego co wiem miał bardzo ciekawą przeszłość, muszę cię chronić.- powiedział patrząc jej w oczy.
-I nie jesteś zazdrosny, ani trochę? -spytała oblizując wargi. Przyciągnął ją mocno do siebie i wpił w jej usta.
-Nie prowokuj, bo zaraz będę musiał ci udowodnić kogo jesteś... -wyszeptał.
-Tak?- spytała. Następnie popchnęła go na swoje krzesło. Podeszła do drzwi i zamknęła je na klucz.
-Udowadniaj... -mruknęła. Był zaskoczony jej zachowaniem, jednak wiedział, że po kobietach można spodziewać się wszystkiego. Patrzył jak rozpina swoją bluzeczkę. Tylko on tak naprawdę wiedział co kryje się pod tymi grzecznymi ubrankami pani profesor. Wziął głęboki wdech, gdy pozbyła się bluzki. Wstał z miejsca i pchnął ją na tablice.
-Wariatka... -powiedział i wpił się w jej pełne usta. Językiem drażnił jej wnętrze, a dłońmi przesuwał po idealnym brzuchu i plecach.
-Zazdrośnik...- powiedziała prowokując go do dalszych działań. Szybko zdarł z niej spodnie i wspólnie się ich pozbyli. Stała przed nim w samej czerwonej bieliźnie. Wyczytał z jej oczu, że domaga się dalszych pieszczot. Posadził ją na biurku zrzucając wszystko co się tam znajdowało. Szybkim ruchem zdjęła z niego koszulkę i zaczęła wodzić językiem po jego szyi.
-Wiesz co? Nie musisz pisać tego wypracowania...- wydyszała obejmując go mocniej nogami.
-I tak bym nie napisał...- powiedział i odpiął jej czerwony stanik, który już po chwili leżał na oknie. Chwyciła jego twarz w dłonie i ponownie spróbowała jego ust. Oddał jej pocałunek z takim samym zaangażowaniem.
-Dyrektorka by mnie zabiła... -powiedziała odpinając pasek od jego spodni.
-Dlaczego? Masz po prostu bardzo dobry kontakt ze swoim uczniem... -odparł i zaczął pieścić jej piersi ustami.
-Bardzo dobry...- jęknęła odchylając do tyłu głowę. Gdy składał wilgotne pocałunki na jej ciele myślała, że odleci. Doskonale wiedział jak na nią działa i umiał to wykorzystać. Nie chciała pozostać mu dłużna. Drżącymi rękoma zsunęła z niego spodnie, następnie sprawnie przeniosła je pod jego bieliznę.
-Ku.rwa...- mruknął czując jej dotyk.
-Mówiłeś coś?- wyszeptała zadowolona z efektu jaki osiągnęła. Następnie zsunęła z niego niepotrzebną bieliznę.
-Nie poznaje cię.- powiedział i potarł delikatnie materiał jej majtek. Jęknęła głośno, gdy drażnił jej czuły punkt. Wbiła paznokcie w jego plecy i przejechała nimi do dołu.
-David... -wydyszała myśląc , że dłużej nie wytrzyma. Była cała rozpalona, czuł przecież, że jest gotowa! Zdjął z niej niepotrzebne majtki i dotykał bezwstydnie najintymniejsze zakamarki jej ciała obserwując jej reakcje.
-Nie drażnij się ze mną!- pisnęła na granicy wyczerpania.
-Bądź grzeczna, bo za chwilę zrobię to językiem tak, że nie uwierzysz... -powiedział dumny z tego do jakiego stanu ją doprowadził.
-Wystarczy... -powiedziała.
-To jak do kogo należysz?- spytał i przyparł ją do ściany.
-Do ciebie! Zrób to wreszcie!- powiedziała.
-Mogłabyś poprosić... - mruknął. Nie zwlekając dłużej wszedł w nią stanowczo. W końcu osiągnęli długo oczekiwane spełnienie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandruśqa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Paź 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:04:45 28-02-11    Temat postu:

noooooooooooooooooooo suuuuuuuuuuuuuuuuuper gorący rozdział ah.
ten brat Davida juz mnie wkurza jak on się zachowuje palant jeden.... mam tylko nadzieję, że romans Lily z Dvidem sięe nie wyda... pozdrawiam i czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandruśqa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Paź 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:55:08 02-03-11    Temat postu:

kiedy next??????????????????????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:39:48 04-03-11    Temat postu:

Odcinek 40


"Niby każdy ma świadomość tego jak jest na dnie
Nim upadnę swoje odbiorę lub zagarnę
Mam się wstydzić? Zobacz, świat jak z nas szydzi
Nóż przy gardle skruszy nawet najtwardszy image."


-Zobaczymy się potem?- spytał ubierając się. Lilly siedziała zadowolona na biurku jedynie w bieliźnie.
-Już tęsknisz?- spytała zadziornie. Podszedł do niej i musnął jej usta.
-Yhym. Nie lubię jak się kłócimy...- wyznał odgarniając włosy z jej twarzy.
-Ale godzić się lubisz?- spytała uśmiechnięta.
-Uwieeeelbiam!- powiedział i pocałował ją namiętnie. Nagle usłyszeli jakieś kroki na korytarzu i szarpnięcie klamki.
-David jesteś tam? Słyszałem cię.- powiedział głos za drzwi.
-Jak dobrze, że zamknęłam na klucz.- powiedziała Lilly, nieco spokojniejsza, że to tylko Aureliusz.
-Tak jestem!- krzyknął David i podał Lilly bluzkę.
-Chciałbym już jechać do domu. Co tam robisz?- spytał Aurel.
-Zaraz wychodzę!- odpowiedział David patrząc na Lilly, która właśnie się ubierała.
-I co mu powiemy?- szepnęła zakładając spodnie.
-Prawdę?- odpowiedział zadowolony i chwycił klucz, który leżał na biurku.
-Nie!- krzyknęła.
-David jesteś tam z panią profesor?- spytał Aureliusz, słysząc protest nauczycielki.
-Żartowałem kocie- szepnął rozbawiony.
-Bardzo śmieszne! Możesz już otworzyć- odpowiedziała zmieszana. David podszedł do drzwi i wpuścił do środka Aureliusza.
-Wszystko w porządku?- spytał chłopak zwracając się do nauczycielki. Zastanawiał się co robili razem w sali.
-Tak, tak. David pomagał mi w.... w...- starała się znaleźć jakieś wytłumaczenie i spojrzała na Davida, szukając u niego pomocy.
-Mapy układaliśmy na zapleczu alfabetycznie!- wytłumaczył David patrząc na młodszego brata. Lilly załamana wytłumaczeniem chłopaka schowała twarz w dłonie.
-Przecież to sala od literatury, a nie geografii- powiedział Aureliusz, który nic z tego nie rozumiał.
-Yyyy bo to mapy literatury! -powiedział David.
-Co?!- Lilly i Aureliusz krzyknęli jednocześnie patrząc na Davida, który pogrążał sie z każdym słowem.
-No mapy z okresu średniowiecza! -wyjaśniał. Najchętniej przyciągnąłby do siebie Lilly przy Aureliuszu i pocałował, aby ten nie zadawał już żadnych pytań. Nie mógł jednak tego zrobić.
-A tak! Bo to teraz sala do historii też będzie! - powiedziała uprzejmie czerwonowłosa patrząc na wychowanka. Odetchnęła z ulgą widząc, że chłopak kupił jej wyjaśnienie.
-Chodź jedziemy już- mruknął zdenerwowany David. Aureliusz pożegnał się kulturalnie z panią profesor.
-Dziękuję za pomoc! - krzyknęła Lilly zwracając się do Davida.
-Zawsze mogę TAK pomóc - odpowiedział gdy byli już przy drzwiach.
-Skorzystam jeszcze na pewno!- powiedziała i uśmiechnęła się do niego.


-Honey, będzie fajnie musisz się rozerwać. Nie pamiętam już kiedy spędziliśmy taką noc.- powiedziała Diana. Jechały do Laury na piżama party. Potrzebowały przegadać całą noc poruszając ważne tematy lub zwyczajnie poplotkować.
-Nie widziałam się z nią dawno...- powiedziała Piret. Obawiała się spotkania z koleżanką, po tym jak próbowała odebrać sobie życie.
-Przecież to nasza Laura! Dobrze, że się z nią dziś zobaczysz, będzie ci łatwiej wrócić do szkoły w poniedziałek- powiedziała Diana. Chciała aby powrót był dla Piret jak najmniej bolesny. Zatrzymała samochód pod domem Laury. Wyszły i wyciągnęły z bagażnika duże torebki oraz poduszki.
-Chodź!- powiedziała blondynka i chwyciła Piret za rękę chcąc dodać jej odwagi. Brunetka niepewnie podążała za przyjaciółką.
-Nareszcie jesteście! - powiedziała Laura otwierając im drzwi. Wpuściła je do środka i natychmiast przytuliła Piret.
-Cieszę się, że nic ci nie jest.- powiedziała szczęśliwa na widok całej i zdrowej koleżanki.
-To co zrobiłam było głupie...- tłumaczyła się.
-Było minęło, już nigdy tego nie powtórzysz...Dziś bawimy się całą noc i zapominamy o dietach! Mam lody, ciasto i wiele, wiele innych dobrych rzeczy!- powiedziała zakańczając tym samym ciężki temat. Nagle usłyszeli dzwonek do drzwi, Laura podeszła otworzyć.
-Siemanko! Wiem, że myślałyście, że nie przyjdę, ale postanowiłam skorzystać z zaproszenia!- powiedziała zadowolona Erin. W ręce trzymała wielką poduszkę, kapcie i piwo. Zaskoczone dziewczyny spojrzały na siebie.
-No co? Mogę nawet poplotkować z wami o lakierach do paznokci, choć sama używam tylko odżywki! - powiedziała zupełnie wyluzowana. Wiedziała, że Piret potrzebuje normalnych rozmów a nie rozpamiętywania tego co było...

Wieczorem Lexi zatrzymała się pod domem Marcusa, Davida i Aureliusza. Długo wahała się, zanim wyszła z samochodu. Nadal nie mogła przywyknąć do ciągłego deszczu, teraz jeszcze ta burza... W końcu niepewnie opuściła auto i zapukała do drzwi. Marcus otworzył jej niemal natychmiast.
-Nareszcie jesteś- powiedział zadowolony. Lexi weszła do salonu i rozejrzała się.
-Jesteś sam?- spytała.
-Aurel jest u siebie, reszty nie ma.- powiedział obserwując skrępowaną blondynkę. Cóż wolała, żeby David był w domu, czuła się przy nim bezpiecznie, a Marcusowi nie ufała mimo tego, że starała się do niego przekonać.
-To jak zaczynamy?- spytała przypominając mu cel swojej wizyty.
-Chodź do mnie do pokoju, mam tam materiały.- powiedział i chwycił ją za rękę ciągnąc w kierunku schodów. Była zaskoczona jego nagłą przemianą nie przypominał jej tego Marcusa jakiego poznała.
-To czego się napijesz?- spytał gdy usiadła na jego wielkim łóżku.
-Alkohol?- spojrzała zaskoczona na sporą wystawkę drogich trunków.
-Alkohol jest jednym z problemów młodzieży o którym z resztą będziemy mówić. Wina?- spytał i chwycił jedną z butelek.
-Nie upijesz mnie...- powiedziała wyczuwając podstęp. Spojrzał na nią rozbawiony.
-Nie miałem takiego zamiaru, impreza jest jutro. Chciałem wypić z tobą, za naszą współpracę i znajomość.- powiedział udając zasmuconego. Kupiła to niemalże od razu.
-Dobra niech ci będzie- mruknęła i po chwili odebrała od niego kieliszek z czerwonym winem.
-No to zdrowie!- powiedział i szybko wypił zawartość swojego kieliszka.
-Dlaczego tak się nagle zmieniłeś?- spytała.
-Chciałem mieć mocne wejście, udało się. W rzeczywistości jestem całkiem fajnym facetem- powiedział zadowolony.
-I skromnym- powiedziała rozbawiona.
-Mam jeszcze wiele innych zalet...- powiedział i usiadł koło niej. Zaczął się do niej przybliżać, jednak dziewczyna jak najszybciej odepchnęła go od siebie. Odpuścił...
-Myślałem, żeby omówić problem alkoholu, narkotyków i samo okaleczania- powiedział podając jej kartki, które leżały na stoliku nocnym.
-Ja bym dodała jeszcze anoreksję i niechciane ciąże.- mruknęła przeglądając jego materiały.
-Dużo tego... -powiedział niezadowolony.
-Mamy całe czterdzieści pięć minut lekcji...- odpowiedziała całkowicie zaangażowana. Nagle poczuła oddech Marcusa na swoim karku. Siedział, za nią na łóżku i był prawdopodobnie bardzo blisko. Zaniemówiła i znieruchomiała...
-Co ty robisz?- spytała zdezorientowana.
-Naprawiam nasze relacje.- szepnął odgarniając kosmyki jej włosów.
-To chyba nie jest najlepszy pomysł...- powiedziała bez przekonania. Wbrew pozorom nie należała do kobiet, które idą z facetem do łóżka po kilku dniach znajomości, to tego takiej burzliwej jak z Marcusem.
-Lepszy mi w tej chwili do głowy nie przychodzi...- powiedział i zaczął składać pocałunki na jej szyi. W niczym nie przypominał jej faceta, którego poznała,dawno było jej tak dobrze. Odwróciła się w jego stronę i niepewnie dotknęła swoimi wargami jego ust. Marcus pogłębił pocałunek.
-Nie.- powiedziała w miarę stanowczo odsuwając się od niego. Postawił spróbować ostatni raz, widział w jej oczach pożądanie, nad którym przeważał w tej chwili rozsądek.
-Chcesz tego tak samo jak ja... Inaczej byś sobie poszła... -szepnął kolejny raz zbliżając się do niej. Sprawnie wsunął dłonie pod jej bluzeczkę, dotykając aksamitnej skóry. Uśmiechnął się przebiegle, wiedział, że Lexi się właśnie poddała. Doskonale umiał wykorzystać swój urok, gdy tylko chciał coś osiągnąć. Zmierzał do wyznaczonego celu nie licząc się z uczuciami innych ludzi , bawił się nimi uwielbiał obserwować ich zachowania. Czuł się bezkarny. Potrafił zniszczyć człowieka i nigdy nie miał wyrzutów sumienia zbyt długo. Życie dało mu zbyt mocno w dupę, aby być dobrym dla innych. Szybko zdjął z Lexi bluzkę i zaczął składać pocałunki na jej szyi zmierzając niżej... Nie mogła nic wypowiedzieć, dawno nikt nie pieścił jej z takim zaangażowaniem. Doskonale wiedział czego potrzebuje, wydawało się, że zna jej pragnienia. Zdjął z niej spodnie, sprawiając, że została jedynie w seksownej fioletowej bieliźnie. Nie była pewna tego, co będzie potem, ale emocje i pożądanie brały górę. Usiadła na nim, gdy ustami pieścił jej dekolt, a dłońmi zmierzał do zapięcia od stanika. Wiedział, że przegrała, nawet gdyby chciała nie umiała by się już wycofać. Wciągnął ją w swoją grę, i był bliski zdobycia wyznaczonego celu. Odpiął stanik i sprawnym ruchem zsunął go z jej ramion. Gdy zaczął drażnić jej piersi ustami wydała z siebie cichy jęk i otarła się o jego podbrzusze. Zdarła z niego koszulę i przejechała dłońmi po jego torsie. Chwycił ją za podbródek i spojrzał w oczy, chciał, aby już na zawsze zapamiętała tę noc. Przesunęła językiem po jego dolnej wardze, a po chwili zniecierpliwiona pocałowała go namiętnie. Jednym ruchem sprawił, że leżała pod nim na stercie poduszek. Ufała mu, mógł zrobić z nią wszystko co chciał. Zawahał się lekko, spoglądając na jej twarz, jednak jak zwykle szybko pozbył się sumienia i zdjął z siebie spodnie razem z bielizną. Przesuwał dłońmi po jej rozpalonym ciele, gdy słodko jęczała. Uniosła biodra, aby mógł zdjąć z niej majtki.
-Chcesz tego?- spytał doskonale znając odpowiedź.Pokiwała jedynie twierdząco głową. Wszedł w nią z początku delikatnie, była całkowicie przygotowana na jego przyjęcie... Wkrótce odnaleźli wspólny rytm i obydwoje doznali uczucia spełnienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandruśqa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Paź 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:45:53 05-03-11    Temat postu:

jest jest dziękuję, zę napisałaś,aaaaa świetny rozdział. zniecierpliwością czekam na next, ah szkodz, ze tak mało było o Davidzie i Lily, ale nie lubie tego Markusa- wstrętny typ. Pozdrawiam i życzę weny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
DuLcEaNeTa
Obserwator


Dołączył: 08 Lut 2011
Posty: 6
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Nowego Targu
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:12:47 14-03-11    Temat postu:

Świetny odcinek =)
kiedy new ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kira613
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:57:40 20-03-11    Temat postu:

superrr kiedy new??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Brooklyn
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 16 Wrz 2008
Posty: 10445
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z klatki B
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:35:37 25-03-11    Temat postu:

Odcinek 41
Spójrz w oczy miasta, to jakbyś właśnie zaglądał w oczy diabłu,
znów nie możesz zasnąć, każdy łyk cię ciągnie na dno.
I czujesz, że to nic nie warte, chyba przydałby się psychiatra,
ona sprowadza cię na parter, w głowie masz galimatias.
Chyba lubisz tak oderwać się od niej i gdzieś się nachlać,
ale mógłbyś popełnić zbrodnię, gdybyś z innym ją zastał.
W tej desperacji płyniesz, więc nie obchodzi cię czas,
każda flaszka temu sprzyja, ale wiesz, że nie pierwszy raz...

Leżała tyłem do niego owinięta w granatową pościel. Nie umiała spojrzeć mu w oczy po tym co miało przed chwilą miejsce. Nagle usłyszała jego donośny śmiech.
-Z czego się śmiejesz?- spytała niepewnie spoglądając w jego stronę. Leżał koło niej niedbale okryty tą samą kołdrą.
-Z ciebie. A dokładniej z tego, że zrobiłem co chciałem bez większego wysiłku. - powiedział zadowolony. Poczuła łzy napływające do oczu i odwróciła się z powrotem.
-Jaki miałeś w tym cel co?- spytała cicho. Wstał z miejsca i zaczął chodzić po pokoju w poszukiwaniu papierosów.
-Dowiesz się w swoim czasie.- odpowiedział i bezczelnie się do niej uśmiechnął.
-Okryj się!- pisnęła.
-Jak chcesz... - powiedział i szybkim ruchem zerwał z niej kołdrę. Czuła się upokorzona i wykorzystana w najgorszy sposób mimo, że sama tego chciała.
-Nienawidzę cię! Jesteś najgorszym człowiekiem jakiego poznałam!- wykrzyczała ubierając bieliznę.
-Coś jeszcze? - spytał zaciągając się dymem. Podeszła do niego i wymierzyła mu mocny policzek. Wbrew pozorom doskonale wiedział, że mu się należało. Wykorzystał niewinną dziewczynę, do własnego celu, chciał zdenerwować starszego brata.
-To wszystko.- powiedziała biorąc do ręki wszystkie swoje rzeczy. Następnie opuściła jego pokój. Został sam.

Następnego dnia po południu
-Piłaś wczoraj?!- spytał Harry wchodząc do pokoju Diany. Dziewczyna leżała nieprzytomna na swoim łóżku, dziś rano wróciła od Laury. Faktycznie Erin przyniosła alkohol i zwykłe babskie spotkanie wymknęło się spod kontroli.
-Ciszej...- mruknęła chwytając się za głowę.
-Zawiodłem się na tobie.- powiedział stanowczo.
-Proszę cię... To nie czas na takie wyznania i pretensje- powiedziała nakrywając głowę kołdrą. Nie wiedział jak ma z nią rozmawiać, ani jak jej pomóc. Obiecała mu przecież, że już nie będzie upijała się do nieprzytomności.
-Pewnie! Udajmy, że nie ma problemu! Myślisz, że będę tolerował to co robisz?!- spytał wściekły. Zdenerwowana odrzuciła kołdrę na bok i spojrzała na niego.
-A kto powiedział, że musisz to tolerować? Droga wolna, idź! -krzyknęła. Nie miał prawa robić jej awantury.
-Dziwisz się, że matka cię zostawiła? Bo ja nie. -powiedział. Nagle zapadła cisza i dostrzegł w jej oczach łzy. Wiedział, że posunął się o parę słów za daleko. Uderzył w jej najsłabszy punkt i już tego żałował.
-Przepraszam...- szepnął doskonale wiedząc, że dziewczyna mu tak łatwo nie wybaczy.
-Wyjdź.- powiedziała ocierając łzy.
-Dianuś... Ja wcale tak nie myślę...- próbował się wytłumaczyć.
-Wyjdź, bo zaraz ci przyłożę!- krzyknęła wybuchając płaczem. Nie widział co ma robić, nie mógł patrzeć na jej łzy, których był sprawcą.
-Przyjdę potem.- mruknął i wyszedł pośpiesznie.

-Nie, nie, nie! -zaprotestowała Lilly gdy David próbował wstać z łóżka. Wtuliła się w niego mocno zadowolona.
-Kocie... -mruknął chowając ją w swoich ramionach.
-Poczekają...- powiedziała uśmiechnięta. Chciała się nim nacieszyć w weekend. Był taki cudowny, czuły i kochany... Żaden mężczyzna dotychczas nie dawał jej tak wiele.
-Kocham cię.- szepnął całując ją w czoło.
-Ja ciebie też. - wyznała. Uwielbiała, gdy jej to mówił. Widziła wtedy w jego takie niesamowite iskierki, mówił to szczerze, był nieodwołalnie zakochany...
-Idź już i bądź grzeczny- powiedziała po czym musnęła go w usta.
-Zawsze jestem grzeczny, no chyba, że jestem z tobą- powiedział zadowolny.
-W poniedziałek będę musiała porozmawiać z Piret.- powiedziała pełna obaw.
-Już wiesz jak?- spytał. Wiedział, jaka jest wrażliwa i jakie to będzie dla niej wyzwanie.
-Nie wiem... Chcę, by była szczęśliwa, żeby ułożyła sobie życie i je doceniła. Zasługuje na to. -wyznała szczerze.
-Wiem. -mruknął. Zdawał sobie jednak sprawę, że to nie będzie takie łatwe. Piret cały czas myślała o nim mimo tego jak ją traktował w związku. Kochała go być może tak samo jak on kochał Lilly.
-Wrócisz do mnie jeszcze dziś?- spytała, gdy wstał i zaczął zbierać swoje rzeczy.
-A chcesz?- podszedł do niej i złożył na jej ustach delikatny pocałunek.
-Bardzo! Nie lubię spać sama...- wyznała i zasmuciła się. Usiadł na łóżku i przytulił ją do siebie.
-Wrócę za jakieś dwie godzinki dobrze?- szepnął jej do ucha.
-Proszę nie pij. Nie chcę, żebyś prowadził pod wpływem alkoholu.- powiedziała zmartwiona.
-Tak jest pani profesor!- odpowiedział i zaczął się ubierać.
-I pilnuj tam wszystkich, żeby dotarli w poniedziałek do szkoły!- powiedziała rozbawiona.
-Nie martw się, dadzą radę.- musnął ją ostatni raz w usta i wyszedł.

-Aurel dokupiłeś też jakiś alkohol jak cię prosiłam? - spytała Laura, gdy jechali na imprezę do Erin i Luisa. Chłopak miał na sobie garnitur i historyczny krawat w bałwanki. Laura jednak uznała, że nie powinna tego komentować, aby nie sprawiać mu przykrości. Jeśli chciał ubrać się na imprezę elegancko, a przy okazji we własnym stylu to trudno. Właśnie za to między innymi polubiła go tak bardzo...
-Właśnie jest problem...- zaczął nieśmiało.
-Aurel jaki problem prosiłam cię tylko, abyś...- nie dał jej jednak dokończyć.
-Byłem w sklepie, ale mi nie sprzedali!- powiedział i bardzo posmutniał. Brunetka o mało nie parsknęła śmiechem.
-Nie masz jeszcze dowodu?- spytała podejrzliwie.
-No nie... Przepraszam.- mruknął. Poszedł po szkole do sklepu tak jak go prosiła, jednak sprzedawczyni nie znała dla niego litości.
-Za co głuptasie?- spytała rozbawiona, gdy zatrzymali się pod kamienicą.
-Nawaliłem... -oznajmił pełen żalu. Niepewnie chwyciła jego dłoń i spojrzała mu w oczy.
-To nie twoja wina, chodzi o głupi alkohol. Przestań się wszystkim tak przejmować. -wytłumaczyła mu. -Po za tym ja kupiłam dwie butelki wódki- dodała.
-W takim razie chodźmy już!- odpowiedział skrępowany, cały czas trzymała go za dłoń. Wyszli a auta, a po chwili znaleźli się w mieszkaniu Luisa.
-Aurel! Przyjąłeś zaproszenie?!- krzyknęła szczęśliwa Erin i rzuciła się chłopakowi na szyję.
-Przyjechałem z Laurą!- oznajmił dumny.
-Cudownie! za****sty krawat! Koniecznie musimy zrobić sobie potem razem zdjęcie! Chodźcie na drinka!- Erin chwyciła ich za ręce i pociągnęła w kierunku salonu.
-O o jej!! Jak David mógł pozwolić mu wyjść tak z domu!- powiedział Harry do Martina. Blondyn odwrócił się i wybuchł histerycznym śmiechem.
-On jest taki głupi czy tylko udaje?!- spytał i pomachał serdecznie Aurelowi. Nagle w salonie pojawiła się Diana. Rzuciła Harremu pogardliwe spojrzenie i udała się w kierunku stolika z alkoholem. Skoro tak chciała się bawić to ok. Wziął spory łyk swojego piwa i zmierzył ją wzrokiem.
-Ej stary co się dzieje? -spytał Martin widząc zachowanie przyjaciela.
-Pokłóciliśmy się dziś. Trochę straciłem kontrolę nad tym co mówię.- wyznał. Wiedział, że Martin nie zrozumie go tak samo jak David, którego w dalszym ciągu nie było tutaj.
-Nie ta to inna. Spójrz na to co ona robi. Zakład, że za góra dwie godziny ktoś będzie ją wynosił stąd? -spytał.
-Masz rację... -mruknął Harry, doskonale wiedział jak ta impreza się dla niej skończy.
-Cześć wszystkim!- krzyknęła Lexi stając na środku salonu. Ukradła wszystkim spojrzenia, nawet Thomas oderwał się od całowania Cass, za co szybko dostał w łeb. Wyglądała pięknie, seksownie, a przy tym niewinnie. Nikt nie wiedział o tym co zaszło poprzedniej nocy między nią a Marcusem. Miała nadzieję, że tak zostanie. Dla wszystkich ludzi była dziewczyną bez problemów. Piękna, łatwo nawiązywała kontakty z innymi ludźmi, budziła zainteresowanie.... Rozejrzała się w poszukiwaniu Davida jednak nie zauważyła go. Postanowiła podejść do Harrego i Martina.
-Dopiero się rozkręca?- spytała całując każdego z nich w policzek. Harry natychmiast poszedł zrobić jej drinka.
-Będzie ostro, nie znasz Erin i Luisa. - powiedział Martin. Diana, Laura i Aurel obserwowali ich z drugiego końca salonu.
-No proszę jej to usługuje i nie zabrania pić! A jak ja wczoraj trochę wypiłam z tobą i Piret to wielkie halo! pisnęła rozżalona i wzięła spory łyk alkoholu, który rozluźniał ją z każdą chwilą.
-Nie trochę... I nie bądź zazdrosna!- powiedziała Laura i zerknęła na Aureliusza, który obalał pierwsze piwo.
-Dostawia się do niego ! -krzyknęła obserwując jak Lexi kładzie rękę na ramieniu jej Harrusia.
-Diana, też jej nie trawie, ale oni tylko rozmawiają- powiedziała Laura, próbując uspokoić przyjaciółkę.
-No tak! Rozmowa jednoczy ludzi! Zbliżają się do siebie, oczywiście nie tak,że od razu się w sobie zakochują!- Aurel nagle wygłosił swoją bezsensowną teorię.
-Ty już nie pij!- powiedziała Laura i zabrała mu z ręki piwo. -Diana dokąd idziesz?- spytała zaniepokojona.
-Po kolejnego drinka, bo coś pusto w tej szklaneczce! Już ja pokaże suce co to znaczy hardcore!- powiedziała zadowolona. Potrzebowała jeszcze kilku drinków, aby zrealizować swój plan...
-Bracia!- krzyknął rozbawiony Luis widząc Davida i Marcusa. Przyjechali w tym samym momencie.
-Daruj sobie tą ironię. On nigdy nie będzie moim bratem- powiedział David witając się z przyjacielem.
-Płakać nie będę!- odpowiedział Marcus i spojrzał na Lexi , która świetnie bawiła się w towarzystwie Harrego i Martina. Impreza była doskonałą okazją do przyznania się Davidowi co z nią zrobił...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patiszon
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 16 Mar 2011
Posty: 100
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:49:35 26-03-11    Temat postu:

opowiadanie jest świetnie chodź przeważają dialogi no i po mimo tego z lekkością się je czytam co jest wielkim cudem w szczególności dla mnie.akcja jest ciekawa więc nie narzekam na nudę.z chęcią poczytam o dalszych losach.powiadamiaj jak coś.pozdro.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sandruśqa
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 08 Paź 2010
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:30:36 29-03-11    Temat postu:

ah, juz mnie powoli denerwuje ten Markus- na niego nie ma po prostu bata! ah, najważniejsze, że pomiędzy Lily i Davidem wszystko się układa... i tak dalej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
reniuzka
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 116
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 13:58:21 07-04-11    Temat postu:

Kiedy tutaj jakiś newik??)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
olcia89
King kong
King kong


Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 2922
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:13:02 11-04-11    Temat postu:

Czy ja mogę chcieeć odcinek?
:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 27, 28, 29  Następny
Strona 19 z 29

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin