Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czarownic się nie całuje. Odcinek 30. 30.06.2010
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Która z czarownic pierwsza złamie zakaz?
Allie
22%
 22%  [ 8 ]
Kat
14%
 14%  [ 5 ]
Mel
37%
 37%  [ 13 ]
W tym samym czasie
25%
 25%  [ 9 ]
Dzielnie wytrwają przez rok
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 35

Autor Wiadomość
Queen Bee
Idol
Idol


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Meksyk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:30:27 30-01-10    Temat postu:

Jutro będzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Queen Bee
Idol
Idol


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Meksyk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:59:26 31-01-10    Temat postu:

Tak, jak powiedziałam tak dodaję

Odcinek 22

Zjeździła już ponad połowę tego przeklętego miasta i nie dowiedziała się niczego, co by mogło ją zainteresować i jej się przydać. Kiedy pokazywała ludziom zdjęcie tej czarnowłosej wywłoki albo odwracali wzrok albo odchodzili szybko, jakby się czegoś bojąc. Jedynie od starszej pani, wyprowadzającej kota usłyszała słowa „jak dobrze, że już tu nie mieszkają”, co zaintrygowało ją jeszcze bardziej i zmotywowało do dalszych poszukiwań. Nie może przecież wrócić z pustymi rękami. Nie po to przecież poświęciła swój cenny czas. Musi wrócić z tarczą a nie na tarczy! Skręciła w kolejną z uliczek, nie różniącą się właściwie niczym od pozostałych. Cholera! Gdyby wiedziała przynajmniej, gdzie był jej dom. Mogłaby wtedy pójść do jej rodziców, udać jej przyjaciółkę i wypytać o wszystko, co chciała.
- Gab, wracajmy już do domu. – Valentinę nudziło całe to przedsięwzięcie. Zapytały chyba każdego napotkanego przechodnia i żaden nie udzielił im odpowiedzi. Były już praktycznie wszędzie. Nie miały tu nic więcej do roboty. A po za tym od tego siedzenia niewymownie bolał ją tyłek.
- Nie ma mowy! Będziemy tu siedzieć tak długo aż się czegoś dowiemy! – z determinacją w oczach wpatrywała się w drogę przed sobą. Nigdy się nie poddawała i zawsze osiągała, to czego chciała. Teraz też będzie tak samo!
- Jak chcesz, ale ja uważam, że to nie ma najmniejszego sensu. – przyjaciółka odwróciła twarz w drugą stronę, by uniknąć morderczego spojrzenia Gabby. Od dłuższego czasu twierdziła, że dziewczyna ma jakąś obsesję na punkcie tej całej Allie. Szuka i szuka, ale nic nie znajduje. Chciała odkryć, jakiś jej mroczny sekret, ale tak naprawdę nie miała żadnego punktu zaczepienia. Nic, co mogłoby poprowadzić ją dalej.
Zatrzymały się pod podrzędnym barem. Gabriella stwierdziła, że może chociaż tu ktoś udzieli im jakichkolwiek informacji. Zapewne przebywały tu różne typki.
- Jesteś pewna, że chcesz tu wejść? – Val niezbyt przychylnie spojrzała na obskurny budynek, z którego odpadał tynk i mocniej ścisnęła torebkę. Nie przywykła do przebywania w takich miejscach. – Nie wygląda to najlepiej…
- Zamknij się Val i nie marudź! – jęczenie przyjaciółki doprowadzało ją do szału i gdyby nie to, że jej potrzebowała to już dawno kazałaby jej spadać.
Weszły do środka, ale w oparach dymu nie mogły nic zauważyć. Gaby podeszła do barmana, wycierającego szklanki. Valentina schowała się za nią, rozglądając nie pewnie.
- Hej możesz mi powiedzieć, gdzie znajdę rodziców i dom tej dziewczyny? – podała mu zdjęcie, a on patrząc na nie parsknął śmiechem. Nie bardzo wiedziała o co mu chodzi. A po za tym czuła, że ktoś cały czas ją obserwuje. Obejrzała się za siebie, ale było za ciemno, by mogła coś zauważyć.
- Rodziców? To przecież wytwór samego diabła! – miał już trochę lat o czym świadczyły jego siwiejące wąsy i co raz większy brzuch i znał tą paskudę ze zdjęcia od dziecka, ale o jej rodzicach nie słyszał nic. Ona zawsze była sama. Nie raz wyganiał ją stąd, kiedy była nastolatką, by nie mieć problemów z policją, która i tak wszędzie węszyła za bardzo. Ona i tak wracała. Pamiętał też te dziewczyny, kręcące się razem z nią. Wiecznie uśmiechniętą blondynkę i tą drugą, która wcześnie przefarbowała się na czerwono. – A co do domu… to stoi za miastem, nie daleko lasu. Odkąd się wyprowadziły nikt w nim nie mieszka, bo podobno przynosi pecha każdemu kto przekroczy jego próg… - nie bardzo w to wierzył, ale największe plotkary z miasta opowiadały sobie tą historię, dodając do niej co raz to nowe szczegóły.
- Dziękuję! – miała przynajmniej jakiś ślad. Może nie rozumiała wszystkiego, co jej powiedział i nie wierzyła w opowieść o domu przynoszącym pecha, ale przynajmniej nie tkwiła w martwym punkcie.
Kiedy wyszły z powrotem na dwór zauważyła, jak tam stał. Opierał się nonszalancko o drzwi samochodu z drwiącym uśmiechem na ustach. Widziała jego twarz już wcześniej, ale nie zwracała na nią większej uwagi. Pewnie to on obserwował ją w środku. Valentina wybałuszyła oczy i przestąpiła nerwowo z nogi na nogę. Gabby tylko prychnęła.
- Czego chcesz? – spytała niezbyt uprzejmie, podchodząc bliżej. Nie miała czasu na dłuższą rozmowę. Z resztą, jak chciał ją wyrwać, to trafił pod zły adres. Nie była w nastroju do żadnych gierek.
- Nie umiesz szukać. Nie masz zielonego pojęcia, jak się do tego zabrać. – nawet ją zaciekawił, ale i uraził. Była mistrzynią w wyszukiwaniu sensacji i wiedziała, jak to się robi. – Oni wszyscy wiedzą tylko tyle ile są w stanie pojąć… Trochę przestarzałych zabobonów i historii, które w rzeczywistości wyglądały zupełnie inaczej.
- To w takim razie może ty opowiesz mi wszystko… - nie odpowiedział od razu. Wpatrywał się w nią intensywnie, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Cieszy mnie, że znalazłaś coś, co należało kiedyś do mnie… - wyrwał jej z ręki zdjęcie czarnowłosej i przejechał po nim palcem.

***

- Allie, myślisz, że będę dobrą matką? – Kat zadała to pytanie całkiem poważnie, a Allie w pierwszym momencie myślała, że się przesłyszała. Przyszły do siłowni, by poćwiczyć i się zrelaksować, a nie rozmawiać na temat dzieci.
- Nie. – odpowiedziała, nie przestając jeździć na rowerku. Zaczęła obliczać coś w myślach. Nie, mimo wszystko jej przyjaciółka była za krótko z Damianem, by móc być w ciąży, chociaż z drugiej strony biorąc pod uwagę ilość razy, kiedy nie nocowała w domu, to wszystko było możliwe.
- Ale, dlaczego nie? – drążyła dalej temat. Przestała nawet pedałować, by usłyszeć wszystkie argumenty przeciw. Czarnowłosa zastanowiła się przez chwilę. Kat po prostu była… Kat. Była nieodpowiedzialna, o wszystkim zapominała, gubiła większość swoich i nie swoich rzeczy, a co najważniejsze uwielbiała się bawić i kochała nocne życie. Allie ciężko było sobie wyobrazić ją, jak zmienia pieluchy i śpiewa kołysanki. To brzmiało, jak absurd!
- Kat, ty nie potrafisz zadbać o siebie, a co dopiero o jakiegoś bachora… - zeszła z rowerka i upiła łyk wody. Zimny płyn delikatnie łaskotał ją w gardło. Może i była brutalnie szczera, ale przynajmniej nie owijała w bawełnę.
- A ty? – blondwłosa położyła się na ławeczce i zaczęła robić brzuszki.
- Co ja? – nie bardzo zrozumiała pytanie przyjaciółki. Z resztą pochłaniało ją coś innego. Zastanawiała się ile jeszcze kalorii musi dzisiaj spalić.
- Nie chcesz mieć dzieci?
- Boże uchowaj! – wzniosła ręce do góry w geście modlitwy i zawołała z przestrachem. – Chyba zwariowałaś do reszty!
- Ale Jessicę przecież lubisz… - Kat nie dawała za wygraną. Znały się nie od dziś i dziewczyna wiedziała, jaki jej przyjaciółka ma stosunek do macierzyństwa, dzieci i instytucji małżeństwa, ale przecież z biegiem lat ludzie się zmieniają. Ich cele i marzenia również.
- Jessica jest już prawie dorosła… - no tak tylko Allie dziesięcioletnią dziewczynkę mogła określić, jako „prawie dorosłą”. – Z resztą lubię dzieci tylko, jak są daleko ode mnie.
- A jeśli Erick… - były już w szatni, a Kat wciąż drążyła ten sam temat. Nie zdążyła, jednak dokończyć pytania, za co Allie dziękowała przychylnemu losowi, gdyż jej telefon zaczął dzwonić melodią „Czarnoksiężnika z Krainy Oz”. – Słucham… Halo? Jest tam, kto?! – milczenie w słuchawce zdenerwowało ją, więc postanowiła się rozłączyć. – Jakiś idiota robi sobie żarty! To już kolejny taki telefon w tym tygodniu!
- Nie przejmuj się. W końcu mu się znudzi to przestanie…
- Masz rację, lepiej wracajmy do domu.

A co będzie jeśli mu się nie znudzi?

***

- Myślisz, że Matt coś czuje do mojej siostry? – znajdowali się właśnie na pierwszej wystawie Vanessy, ale Damian zamiast oglądać obrazy obserwował malarkę, której towarzyszył Matt.
- Matt? Do Vanessy? Nieee. – chciała powiedzieć, że chyba prędzej ona do niego, ale w porę ugryzła się w język. Nie chciała bardziej drażnić chłopaka, który i tak cały czas wyciągał szyję, by zobaczyć, co oni robią. Jakby rzeczywiście sala w galerii sztuki była odpowiednim miejscem do robienia innych rzeczy prócz oglądania obrazów. Z resztą naprawdę tak uważała. Lubiła Vanessę, ale ona nie pasowała do Matta. Była za bardzo… nowoczesna, jak ujęła to Allie, cokolwiek miało to oznaczać.
- Sugerujesz, że moja siostra jest brzydka i nie może mu się podobać? – a podobno tylko kobiety mają gorsze dni. Nic mu dzisiaj nie pasowało. Rano pokłócił się z rodzicami o to, że w tym roku nie zamierza spędzać świąt z nimi. Chodziło mu tylko o Kat. Chciał ją uchronić od wścibskich spojrzeń ciotki Betty i Grace. Później wykładowca powiedział mu, że ma poprawić dwa egzaminy, jeśli chce zaliczyć semestr. Teraz jeszcze jego siostra i Matt. Lubił go, ale nie wtedy, kiedy był w pobliżu jego siostry. Z drugiej strony, jednak Vanessa była bardzo ładna, wesoła, może trochę zwariowana, więc jeśli nie widział jej zalet, to musiał być ślepy. – A może on jest gejem, co? – na te słowa zachichotała głośno. Kilka głów odwróciło się w ich stronę i spojrzało na nią karcąco.
- Nie, wierz mi, że jest stuprocentowym facetem… - pogłaskała go po głowie i przytuliła do siebie.
- A ty skąd wiesz? – odsunął się od niej, a w jego oczach pojawiły się niebezpieczne iskierki. Jeśli był zazdrosny o jej przyjaciela, to musiał na pewno mieć za sobą ciężki dzień.
- Bo znam go dłużej niż ty? – odpowiedziała pytaniem na pytanie i znów go do siebie przyciągnęła. Dalej, jednak stał z zaciętą miną. – Chodź kochanie wrócimy do domu i zaparzę ci ziółka, to się uspokoisz. – objęła go mocno i wyprowadziła z galerii. Chciała mieć dzieci, ale nie zauważyła wcześniej, że ma już jedno.

***

- Dobrze mi z tobą, wiesz? – Allie wtuliła się mocno w Ericka i przymknęła oczy. Chciała rozkoszować się ta chwilą. Ostatnio wszystko układało się po jej myśli, ale miała dziwne wrażenie, że nie długo czar pryśnie.
- Mi z tobą też w sumie nie najgorzej. – zaśmiał się, kiedy walnęła go w ramię. Odwróciła się od niego, więc w ramach przeprosin zaczął obsypywać ją pocałunkami. Z każdą sekundą stawały się coraz bardziej namiętne. Zjechał ustami na szyję dziewczyny a ręką błądził po jej nodze. Całował jej obojczyk bardzo zachłannie. Chciał być z nią tu i teraz.
- Erick… - wyszeptała, gdy jej buty wylądowały gdzieś na drugim końcu pokoju. Taki sam los czekał również sukienkę, którą próbował z niej ściągnąć. Nie żeby protestowała, ale było coś, co jednak nie dawało jej spokoju. – Erick… - spróbowała raz jeszcze w przerwie między kolejnymi pocałunkami. Niestety i tym razem nie poskutkowało. Musiała użyć bardziej drastycznych metod. Uderzyła go najmocniej, jak potrafiła w plecy. Udało się. Spojrzał na nią mętnym wzrokiem, nie bardzo rozumiejąc o co jej chodzi. – Nie słyszysz, jak ktoś puka? – od dobrych kilku minut ktoś dobijał się do drzwi. Ten ktoś musiał mieć cierpliwość, skoro wciąż wyczekiwał pod drzwiami.
- Nie, pewnie się przesłyszałaś. – chciał wrócić do przerwanej czynności, ale założyła ręce na piersi i spojrzała na niego wzrokiem nieznoszącym sprzeciwu. – Dobra, zobaczę, kto to, ale żebyś później tego nie żałowała. – pogroził jej palcem na co Allie tylko wywróciła oczami. Wstał z sofy, potykając się o jej szpilki i klnąc pod nosem. – Pani Smits, co panią do mnie sprowadza? – usłyszała jeszcze z korytarza, po czym drzwi zamknęły się z hukiem.

Próbowała nie wybuchnąć śmiechem, kiedy godzinę później wrócił od pani Smits z twarzą czarną od sadzy. Jeden Bóg wie, co ta kobieta kazała mu robić.
- Co ci się stało, kochanie? – zapytała, tłumiąc chichot. Widział, że ją to bawi i czuł się jeszcze gorzej. Zauważył też, że jest już w pełni ubrana i jeszcze bardziej nienawidził tej wiedźmy Smits.
- Nie pytaj…
- Mój ty biedaku... – przytuliła go do siebie, nie zważając na to czy się wybrudzi. Już i tak stanowcza za dużo wycierpiał tego wieczoru.
- Idziesz już? – uważał, by jej nie ubrudzić.
- Taki mam zamiar…
- A może zostaniesz i dokończymy to, co zaczęliśmy, co? – sięgnął do zapięcia jej sukienki. – Szybko się umyję i do ciebie wrócę, co ty na to? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Chętnie, ale może innym razem… - chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przytknęła mu palec do ust, cmoknęła w sam czubek nosa i wyszła. Życie dla niektórych naprawdę było brutalne.

***

- Nie jestem dzieckiem… - Jessica prawie już nieprzytomna z całej siły starała się przekonać Daniela, że jest już duża. Nareszcie po trzech tygodniach została wypisana do domu. – Nie muszę jeszcze iść spaaać… - jej słowa przeczyły czynom, gdyż oczy same jej się zamykały i nie mogła powstrzymać ziewania.
- No nie jesteś dzieckiem, ale dorośli też czasem chodzą spać. – chłopak wziął ją na ręce i zaniósł na górę. Czuł się wykończony po całym dniu czekania na wypis małej. Nie miał siły się z nią użerać. Tak samo pewnie, jak Mel, która wyglądała na zmęczoną, choć nie dawała tego po sobie poznać.
- Ale nie jestem? – chciała jeszcze się upewnić nim na dobre odpłynęła do krainy snów.
- Nie jesteś, nie jesteś…

Nie mogła zasnąć. Kręciła się z boku na bok, ale sen pomimo zmęczenia nie przychodził. Postanowiła więc zejść na dół do kuchni. Usiadła na kuchennym blacie i zaczęła bawić się cukrem. Jeszcze bolały ją kości, po tym, jak drzemała na szpitalnych krzesłach. Zastanawiała się czy pomiędzy nią a Danielem znów się coś zmieni. Czy zniknie ta niewidzialna więź, która wytworzyła się pomiędzy nimi w czasie, kiedy Jess leżała w szpitalu. A może to tylko ona sobie coś ubzdurała. Może to jej wymysł, że taka więź w ogóle istniała.
- Czemu jeszcze nie śpisz? – głos Daniela wyrwał ją z zamyślenia. Wszedł do pomieszczenia w samych spodenkach a ona zastanowiła się, dlaczego wcześniej nie zauważyła, jak bardzo jest przystojny i jak bardzo lubi jego oczy. A może po prostu nie dopuszczała do siebie takiej myśli? Niektórzy mówią „lepiej późno niż wcale”. W tym przypadku chyba jednak było już za późno. Przynajmniej tak jej się wydawało. Chociaż w sumie nie mogła wymagać, by w szpitalu wyznawał jej miłość. To nie było do tego odpowiednie miejsce. Tak zdecydowanie bardziej nadawała się do tego kuchnia.
- Chyba odzwyczaiłam się od normalnego łóżka. – pokiwał głową ze zrozumieniem. Zrobiła mu miejsce obok siebie. Przysiadł koło niej, delikatnie, jakby przez przypadek muskając jej dłoń swoją dłonią. Czuła, jak zaczyna się rumienić, ale nie przesunęła dłoni nawet o centymetr. – Daniel opowiesz mi bajkę? – przypomniała sobie pierwszą noc w tym domu. Wtedy też siedzieli w kuchni. I wtedy właśnie opowiedział jej piękną bajkę, której wtedy nie zrozumiała, a która teraz nabierała dla niej sensu.
- Skoro chcesz… - zdziwiła go ta prośba, ale nie protestował. Z resztą nie chciał się z nią rozstawać. Biło od niej niesamowite ciepło, które dodawało mu otuchy. Czy był w niej zakochany? Bardzo, ale nie było to szczeniackie, niepoważne uczucie. Raczej takie, które trwa przez całe życie. Przynajmniej tak mu się wydawało.
- Ej… A gdzie „i żyli długo i szczęśliwie”? – wyszeptała, przysuwając się bliżej niego. Skończył całą opowieść, ale brakowało jej tego ostatniego zdania.
- A żyli? – pogładził ją ręką po twarzy, odgarniając niesforny kosmyk włosów, który zaplątał się jej przy ustach. Była bardzo ładna, ale jeszcze bardziej podobało mu się jej wnętrze.
- Jeśli tylko bardzo się postarali… - nim się spostrzegła całowała go zapamiętale. Przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie, nie bardzo wiedząc czy to, co się dzieje jest tylko snem. Jeśli tak to nie chciał się obudzić. – Cukierniczka… - oderwała się od niego na chwilę, gdy coś upadło na podłogę, a po chwili zauważyła porozsypywany wszędzie cukier.
- Posprząta się… - i znów wtopił się w jej usta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:13:06 31-01-10    Temat postu:

Aaa geniuszu! Swietny cinek
tak tak AKtty ma dziecko
ale drugie nie zaszkodzi
Allie jest ajbardzije skomplikowana postacią ale ja ja uwielbiam
Ach a te po co eszą??
No i znó sie całowali!! No wreszcie!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Andzia2
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 25 Lip 2008
Posty: 3501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Lubomierz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:20:09 31-01-10    Temat postu:

ta Gabriela jest kretynka wrrrr
Allie i Erick cudnie mmm
Kat hmmm ? co ona z tymi dziećmi ??
Mel i Daniel cuuudo :* :*

czekam na new :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Queen Bee
Idol
Idol


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Meksyk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:40:33 01-02-10    Temat postu:

mili~*~ napisał:
Aaa geniuszu! Swietny cinek
tak tak AKtty ma dziecko
ale drugie nie zaszkodzi
Allie jest ajbardzije skomplikowana postacią ale ja ja uwielbiam
Ach a te po co eszą??
No i znó sie całowali!! No wreszcie!!


Kto wie... Może Kat jeśli bardzo się postara to i drugie dziecko będzie miała

I dziękuję za komentarze ;*;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vondyk
Cool
Cool


Dołączył: 30 Sty 2009
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:59:15 06-02-10    Temat postu:

Holaaaaa:*:* ja chyba nie komentowalam tutaj jeszcze... a musisz wiedziec, ze czytam bardzo fajnie piszesz podobaja mi sie twoje wykreowane postacie xd
sorki ze nie komentuje na bierzaco ale zabiegana jestem hahahahaha od czasu do czasu loguje sie tylko na tym forum ... np dzisiaj ejst taki dzien i postanowilam ze napsize hahahaha xd
kiedy mozemy spodziewac sie nowego??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Queen Bee
Idol
Idol


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Meksyk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:44:28 06-02-10    Temat postu:

vondyk napisał:
Holaaaaa:*:* ja chyba nie komentowalam tutaj jeszcze... a musisz wiedziec, ze czytam bardzo fajnie piszesz podobaja mi sie twoje wykreowane postacie xd
sorki ze nie komentuje na bierzaco ale zabiegana jestem hahahahaha od czasu do czasu loguje sie tylko na tym forum ... np dzisiaj ejst taki dzien i postanowilam ze napsize hahahaha xd
kiedy mozemy spodziewac sie nowego??


Dzięki za komentarz :*:*
Spoko, wiem co to znaczy być zabieganym...
A co do odcinka... Miał być jutro, ale zaczynam w to wątpić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Queen Bee
Idol
Idol


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Meksyk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:44:48 06-02-10    Temat postu:

Odcinka nie ma, ale za to daję krótki spoiler

- Ale tu o uczucia chodzi, a nie o jakieś fizyczne przyjemności! – dalej trzymała się swojego zdania.
- Aha, powiedz to Danielowi… - czarnowłosa spojrzała na Kat i obie zachichotały jednocześnie. – Na pewno będzie chciał porwać cię w ramiona… - Allie zaczęła ponosić i tak wybujała już wyobraźnia.
- On taki nie jest! – postanowiła go bronić. Kochał ją i jeśli ona nie będzie chciała to on to zrozumie. Mogły sobie mówić, co chcą, ale ona wiedziała swoje.


Ostatnio zmieniony przez Queen Bee dnia 17:39:38 07-02-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Queen Bee
Idol
Idol


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Meksyk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:02:58 14-02-10    Temat postu:

Dodaję w prezencie walentynkowym...

Odcinek 23

Tajemnica przyciąga tajemnicę.

Howard Phillips Lovecraft



- Jesteś pewien, że nie chcesz jechać z nami, Matt? – Kat usiadła na wielkiej walizce, którą próbowała dopiąć i która dziwnym trafem wcale nie miała na to ochoty. Może rzeczywiście spakowała za dużo rzeczy, ale nigdy nie była w Kanadzie i nie wiedziała, co może jej się przydać, więc po prostu wrzuciła wszystko, co znalazło się w zasięgu jej wzroku.
- Tak jestem, pewien. Przeszkadzałbym wam tylko w migdaleniu się… - oparł się o drzwi i z rozbawieniem obserwował, jak wszystkie trzy poznosiły większość rzeczy na dół do jednego pokoju, by móc się „porządnie” zapakować. Nie wiedział po co im tyle rzeczy. Kanada w okresie świątecznym wyglądała pięknie, ale z pewnością nie nadawała się do noszenia krótkich, letnich sukienek.
- Mniejsza o migdalenie się, ale święta powinno spędzać się z rodziną, a ty przecież jesteś naszą rodziną… - Mel pakowała już ostatnie rzeczy. I tak większą część bagaży miała w domu Daniela. Prawie zemdlał na widok wszystkich tych rzeczy, ale spokojnie wytłumaczyła mu, że i tak zabiera to, co najbardziej potrzebne. Przecież nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć.
- I tak będziecie zajęte czym innym… - puścił do niej oko, na co czerowonowłosa zrobiła niezbyt wesołą minę.
- Ostatnio wam tylko jedno w głowie… - zapięła walizkę i postawiła ją na podłodze. – Takie niewyżycie powinno się leczyć.
- Oj nie przesadzaj, Mel. Podobno święta to czas miłości, przyjemności i radości. – Allie zastanawiała się czy wziąć ze sobą jeszcze jeden zestaw koronkowej bielizny. Po dłuższym namyśle wrzuciła go jednak do środka. Zawsze może się przydać.
- Ale tu o uczucia chodzi, a nie o jakieś fizyczne przyjemności! – dalej trzymała się swojego zdania.
- Aha, powiedz to Danielowi… - czarnowłosa spojrzała na Kat i obie zachichotały jednocześnie. – Na pewno będzie chciał porwać cię w ramiona… - Allie zaczęła ponosić i tak wybujała już wyobraźnia.
- On taki nie jest! – postanowiła go bronić. Kochał ją i jeśli ona nie będzie chciała to on to zrozumie. Mogły sobie mówić, co chcą, ale ona wiedziała swoje.
- Swoją drogą to miło z jego strony, że nas zaprosił do tego domku w Kanadzie. – Kat nareszcie udało się wygrać z walizką, z czego była dumna.
- Szkoda tylko, że nie wszyscy z tego zaproszenia korzystają… - Allie spojrzała wymownie na Matta, który od dłuższego czasu sprawiał wrażenie, jakby myślami był gdzieś bardzo daleko. Ostatnio często mu się to zdarzało. Była pewna, że coś przed nimi ukrywa.
- Mam nadzieję, że mimo wszystko wybaczycie mi to… - odpowiedział po chwili wyrwany z zamyślenia.
- Jeśli powiesz czy jest ktoś ważniejszy od nas… - teraz wszystkie trzy wpatrywały się w niego, wyczekując odpowiedzi. Nie uzyskały, jednak takiej jakiej się spodziewały.
- Bawcie się dobrze i nie grzeszcie za dużo – nie powiedział tego, na co tak wyczekiwały. Wolał to przemilczeć. Pogroził im żartobliwie palcem i uśmiechnął się.
- Ja nie mam zamiaru. - Mel wypowiedziała te słowa całkiem poważnie.
- Mi to i tak bez różnicy, jeden grzech w tą czy w tamtą… - Kat tylko machnęła ręką. Z resztą, kiedyś musiała zacząć starać się o dziecko. A święta to bardzo dobry moment.
- A ja będę grzeszyła do woli. – w tym momencie Allie pogratulowała sobie, że spakowała jeden komplet koronkowej bielizny więcej.

***

- Kocham święta! – Kat weszła do pokoju, wnosząc tacę z gorącą czekoladą. Byli w Kanadzie od kilku godzin, a ona już zdążyła pokochać to miejsce. Śnieg, mróz, zapach choinki i Damian tulący ją do siebie. Lepiej być nie mogło.
- Pokochałabyś je jeszcze bardziej, gdybyś poznała święta w stylu rodziny Damiana. – Daniel dorzucił drewna do kominka, jednym okiem patrząc na taniec płomieni, a drugim spoglądając, jak Mel wiesza ozdoby na choince. Przyjemne ciepło zgromadziło się w okolicy jego serca.
- Dokładnie. Przyjęcie Bożonarodzeniowe u rodziców Damiana to dopiero coś… - Erick doniósł jeszcze trochę drewna i rozejrzał się po salonie w poszukiwaniu Allie. Stała oparta o szybę i nie docierało do niej nic, co działo się w tym pokoju. – Ciotka Sally jest niesamowita.
- Zawsze przesadza z alkoholem, ale jeszcze całkiem nieźle się trzyma… - widząc, jak czerowonowłosa nie może poradzić sobie z zarzuceniem ogromnego łańcucha. – Daj, pomogę ci. – wyszeptał jej do ucha. Nie wiedziała czemu, ale wciąż przechodziły ją dreszcze, gdy był bardzo blisko niej.
- Damian jej nie lubi. – Blondyn wziął kubek z gorącą czekoladą i zaczął ogrzewać ręce przy kominku.
- Zawsze nazywała go tak… - szatyn zamyślił się, jakby próbował sobie przypomnieć.
- Ej ja tu cały czas jestem, jakbyście nie wiedzieli. – Damian odezwał się w końcu po raz pierwszy od początku całej rozmowy na jego temat. Ciotka Sally akurat nie była jego ulubioną krewną z rodziny, choć on na pewno był jej ukochanym bratankiem.
- Pysiaczku! – nie zważając na słowa przyjaciela odpowiedzieli zgodnie, po czym wybuchli śmiechem.
- Jakie to słodkie! – Mel próbowała opanować chichot, ale nie wychodziło jej to jakoś specjalnie.
- Bardzo słodkie pysiaczku… - blondwłosa podeszła do niego i przytuliła z całej siły.
- Allie jesteś tu? – Erick podszedł do niej i objął ją w pasie, ale dziewczyna nawet nie zareagowała. Wciąż tkwiła z nosem wbitym w szybę. – Allie… - dopiero, gdy pocałował ją w kark drgnęła, pokazując drobne oznaki życia.
- Zastanawia mnie czemu Matt nie chciał z nami przyjechać. – odwróciła się twarzą do chłopaka i odeszła od okna. Miała dziwne wrażenie, że coś przed nimi ukrywał. Może nie był najbardziej wylewną osobą na świecie i nie opowiadał na prawo i lewo o swoich uczuciach, ale ostatnio milczał przez prawie cały czas, a ją zżerała ciekawość.
- Może pojechał do rodziny... – Damian nawet by się z tego cieszył. Przynajmniej nie kręciłby się w pobliżu jego siostry.
- On nie ma nikogo oprócz nas… - Mel oparła się o Daniela. Może i miał matkę, ale ona aktualnie przebywała w więzieniu. A nawet jeśli byłaby wolna, to wszystko jest lepsze od świąt w jej towarzystwie.
- To może jest u jakiejś laski… - Daniel go rozumiał. Kto chciałby spędzać święta z trzema parami. I wtedy wszystkie trzy spojrzały na siebie wymownie. Może rzeczywiście pojechał na cmentarz.

***

Vanessa miała rację. Zanudziłby się z nimi. A tak przynajmniej może miło spędzić świąteczny czas. W towarzystwie jej i jej licznej rodziny, która cały czas się śmiała, hałasowała i piła dużo świątecznego ponchu. W tle brzmiały kolędy a dzieci biegały w kółko. A Vanessa wyglądała tak ładnie w krótkiej, czerwonej sukience. Odzwyczaił się od tego, że jakaś dziewczyna może wywrzeć na nim aż takie wrażenie. I choć im dłużej ją znał tym bardziej przekonywał się, jak bardzo różni się od Monique. W sposobie bycia, stylu ubierania się, w tym, jak zarażała go śmiechem. Przy niej wspomnienie o jego kochanej dziewczynie bledło co raz bardziej aż w końcu wydawało mu się obrazem ze snu, tak nie realnym, że gdyby nie jej grób to zapewne zastanawiałby się czy ona na pewno istniała.
- Vanesso, co to za cukiereczek kręci się koło ciebie? Aż miło popatrzeć! – podchmielona kobieta w średnim wieku podeszła do nich, chwiejąc się na wysokich obcasach. – Czemu mi go nie przedstawiłaś wcześniej?
- To mój kolega Matt, ciociu Sally. – Vanessa wzięła od niej kieliszek i odstawiła na bok.
- Miło mi panią poznać. – uśmiechnął się do niej.
- Gdzie ty go znalazłaś? On jest cały do schrupania! – wyszeptała konspiracyjnie i teatralnie złapała się za głowę. – A tak swoją drogą to gdzie jest pysiaczek i jego uroczy koledzy?
- Pysiaczek… To znaczy Damian, Erick i Daniel wyjechali na święta… - ciotka już ich nie słuchała, bo ktoś zaczął właśnie grać na pianinie jej ulubioną świąteczną piosenkę i chciała się do niego dołączyć. Jednak zanim zdążyła odejść uszczypnęła jeszcze Matta w pośladek, co biednego chłopaka zawstydziło.
- Wpadłeś jej w oko.
- Pysiaczek?
- To długa historia.

Nim się zorientował na niebie zaświeciła pierwsza gwiazda, a on wraz z Vanessą stał na dworze. Policzki zaróżowiły jej się od sporej ilości słodkiego trunku, który wypiła. Miał jej składać życzenia, ale tak naprawdę nie wiedział od czego zacząć. Bo czego można życzyć zwariowanej artystce, która nie dawno miała swoją pierwszą wystawę? Czego można życzyć dziewczynie noszącej słomkowe kapelusze i zamszowe kozaki. Czego można życzyć komuś, kogo lubi się aż za bardzo.
- Czego mam ci życzyć? – zapytał, stając bardzo blisko niej.
- Może tego samego, czego ja życzę tobie… - spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Nie bardzo rozumiał o co jej może chodzić. – Tego, żebyś mnie w końcu pocałował. – nie musiała długo czekać, aby się spełniło. Objął ją bardzo mocno i pocałował jej słodkie od ponchu usta. Były to najlepsze życzenia, jakie składał w życiu.

***

- Słucham? – Kat odebrała telefon, zerkając co chwila na drzwi od łazienki. Głos w słuchawce dyszał ciężko. – Słucham?!
- Lubisz się bać Kitty? – odezwał się po chwili, przerażający, ale miała dziwne wrażenie, że kogoś jej przypominał. Po za tym nie wiele osób tak do niej mówiło.
- Kim jesteś? – zapytała, choć była pewna, że i tak nie uzyska odpowiedzi.
- Powinnaś już zacząć… Zaczynamy odliczanie… - i zanim zdążyła dodać coś jeszcze głos po drugiej stronie zaśmiał się szyderczo i rozłączył. Rzuciła komórkę na łóżko i szybko weszła pod kołdrę. Ten głos… Tak znajomy i straszny zarazem. Do kogo mógł należeć? Nikt konkretny nie przychodził jej do głowy. Ale ten głos… Był przerażający, ale nie budził w niej koszmarnych odczuć. Pomyślała, że może ktoś sobie z niej żartuje, jednak szybko odrzuciła tę myśl. Miss Margaret powiedziała im, kiedyś, że czarownica musi być zawsze czujna, bo nie wiadomo, z której strony może przyjść atak. Usłyszała, jak Damian przekręca zamek w drzwiach od łazienki i szybko zamknęła oczy. Musiała pozbierać myśli, a nie mogła wygadać się chłopakowi.
- Kat śpisz? – położył się obok niej. Czuła jego oddech na swojej szyi, ale nic nie odpowiedziała. Starała się za to w miarę równo oddychać, by uwierzył w to, że ona naprawdę już śpi. Jedyne, co zrobiła to mocniej ścisnęła jego rękę. Nie musiała mu nic mówić, aby i tak czuć się bezpiecznie.

Jeszcze raz przejrzała się w łazienkowym lustrze. Nigdy nie pomyślała, że święta mogą być aż tak przyjemne. Być może dlatego że z poprzednich nie pamiętała za wiele oprócz kaca i dokuczającego bólu głowy. Teraz, jednak, kiedy nie długo miał się zacząć nowy, następny rok, chciała zostawić przeszłość za sobą. Przynajmniej większą jej część. Poprawiła ramiączka od koronkowego stanika. Wyszła z łazienki i pewnym krokiem ruszyła w stronę łóżka. Ku jej rozczarowaniu Erick już smacznie chrapał. Z rezygnacją położyła się obok niego i mocno wtuliła w jego ramiona. Za chwilę sama spała, uśmiechając się delikatnie.
Chciała zapomnieć o przeszłości, ale przeszłość za chwilę się o nią upomni.

- Jak to oddzielnie? – oczy Daniela wyrażały niezadowolenie. Czuł się zawiedziony i zrozpaczony. Nie był to najmilszy prezent świąteczny, jaki dostał w życiu.
- No oddzielnie. Ja śpię sama, a ty sam. – Mel nie pozostawiała mu żadnych złudzeń. Jeszcze nigdy nie słyszał w jej głosie takiej pewności.
- Dobra, ale i tak w nocy przylecisz do mnie. – był tego pewien. Nie musiał nawet porządnie jej nastraszyć.
- Chciałbyś… - na pewno nie pójdzie do niego. Mimo wszystko miała jeszcze gdzieś tam resztki śpiącej moralności i właśnie w tym momencie rozbudzała je z bardzo długiego snu.
- Założymy się? – wyciągnął rękę, oczekując na to czy się zgodzi czy nie.
- O co? – nigdy nie była dobra w zakładach, ale tego z pewnością nie przegra.
- Jak wygram, a tak będzie z pewnością, to będziesz ze mną spała już zawsze.
- A jak przegrasz?
- Będziesz mogła prosić o co zechcesz…
- Zgoda… - była zdeterminowana i gotowa, by przyjąć jego warunki.
- Do zobaczenia w nocy! – wyszeptał, przyciągnął ją do siebie, pocałował i zniknął za drzwiami.

Co jej strzeliło do głowy, by się z nim założyć?! Co jej w ogóle strzeliło, by zgodzić się na jego warunki?! A teraz jeszcze nie mogła zasnąć! Pięknie. Było jej okropnie zimno i niewygodnie. Nie lubiła spać w obcych łóżkach. Na dodatek miała nieodparte wrażenie, że gdzieś po pokoju biega mysz, a ona bała się wszelkich gryzoni. Miała więc dwa wyjścia. Mogła nie spać do rana, nasłuchując czy aby na pewno żadna mysz się tu nie kręci lub zapukać do chłopaka w pokoju obok, który przyjmie ją z otwartymi ramionami. Jako że nigdy nie była zbyt dumna i nie miała silnej woli wstała z łóżka, nasunęła kapcie na nogi i wyszła z pokoju. Cicho, by nikogo nie obudzić zapukała do jego drzwi. Nie musiała długo czekać aż jej otworzy.
- Zapraszam… - jej widok wcale go nie zdziwił. Gdy wchodziła do środka chciała udawać, że swoją obecnością robi mu wielką przysługę, ale głęboko w środku, gdy tak leżała wtulona w jego ciepły tors, czuła, że to jedna z najlepszych decyzji, jakie podjęła ostatnio. I mogłaby tak zasypiać i budzić się, co dzień.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rebeldemara
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 28 Lut 2009
Posty: 49
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: W-ch
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:48:14 14-02-10    Temat postu:

Aaaaa jak słodko xDD Mel jaka waleczna ^^ Nie dziwię sie jednak ,że skapitulowała... Teraz juz zawsze bedą spac razem już Daniel tego dopilnuje

Fajnie, że Matt'owi się układa z Vanessą tylko Damian nie bedzię zbyt zadowolony xD nie ma to jak nadopiekunczy braciszek ^^

Erick zasnął oj biedny nie wie co stracił xD Allie biedna pewnie te małpiszony ze szkoły cos wygrzebią z jej przeszłości ;//

Ciekawe kto dzwoni do Kat ... biedna ... i jeszce nie może nic powidzieć Damianowi ;/ na razie wystarcza jej jego obecnośc ,ale kto wie może bedzie potrzebowac jego pomocy i wtedy on się dowie ... hmmm...

Czekam na następny ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:34:49 14-02-10    Temat postu:

Słodki odcinek piękne święta miodzio normalnie :LD
Ale martwi mnei ten telefon do Kat Co to było
No i Matt znalazł love
Ja tez chce takie życzenia świąteczne jakie ona dostała
No i wizyta w pokoju
przegrałą zakąłd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mili~*~
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Gru 2007
Posty: 12296
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:36:50 14-02-10    Temat postu:

Słodki odcinek piękne święta miodzio normalnie :LD
Ale martwi mnei ten telefon do Kat Co to było
No i Matt znalazł love
Ja tez chce takie życzenia świąteczne jakie ona dostała
No i wizyta w pokoju
przegrałą zakąłd
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Justyśka
King kong
King kong


Dołączył: 05 Sie 2009
Posty: 2055
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:25:00 15-02-10    Temat postu:

ejj czemu ja tego wczesniej nie widziałam;D
boska tela;DD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Chocolate
King kong
King kong


Dołączył: 26 Gru 2008
Posty: 2553
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:44:24 17-02-10    Temat postu:

Miałam małe zaległości ,ale już je nadrobiłam
Odcinki prze boskie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Queen Bee
Idol
Idol


Dołączył: 05 Maj 2008
Posty: 1746
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Meksyk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:14:04 17-02-10    Temat postu:

Dziękuję za komentarze :*:*:*



A to Vanessa, zawsze zapominam wstawić jej zdjęcie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 22, 23, 24 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 23 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin