Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

DRUGA SZANSA NA MIŁOŚĆ (Vondy)21.01.16 (18odcinek)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 12, 13, 14  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
syla6667
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 30270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 3:22:28 02-11-14    Temat postu:

To straszne co Bastian zrobił Mirandzie i jeszcze nie poniósł żadnej kary za to Mam nadzieję, że ona się na nim jakoś porządnie zemści, żeby już do końca życia nie mógł nikogo tak skrzywdzić... albo Alejandro jak się dowie prawdy

Tak jak Willi jest sceptycznie nastawiony do Mili, tak ona do niego Czekam na ich pierwsze spotkanie Ciekawe czy tak od razu sobie się spodobają czy może będą mieli jeszcze przed tym jakieś spory/kłótnie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:18:35 03-11-14    Temat postu:

Zastanawiam się teraz szczerze czy dobrze zrobiłam tak szybko zdradzając co tak naprawdę zdarzyło się między Bastianem a Mirandą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:37:55 03-11-14    Temat postu:

Biedna Miranda z pewnością Alejandro by jej teraz nie uwirzył gdy by powiedziała mu co zrobił jej Bastianl.Oby szybko poznał prawdę i przkonał się jakiego ma fałszwego przyjaciela.Czekam na odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:53:27 03-11-14    Temat postu:

Bastian doskonale zamydlił oczy Alejandrowi ale postaram się by ten w miarę jak najszybciej odkrył prawdę chociasz Bastian jeszcze sporo napsuje krwi Mirandzie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:51:46 04-11-14    Temat postu:

Zapraszam na kolejny odcinek mojej telenoweli


Rozdział6

Granat nieba usnuty gdzieniegdzie migoczącymi gwiazdami jakby tren sukni nocy ustępował powoli bladym barwą świtu. Alejandro siedział na huśtawce w ogrodzie delektując się swoją ulubioną porą dnia. Bardzo lubił spokój i ciszę noc wtedy to najlepiej mu się myślało a myśli same napływały do jego głowy. W nocy także najbardziej lubił pracować. Jednak najbardziej uwie;biał obserwować jak noc przeradza się w świt i naradza się nowy dzień. Już od dzieciństwa lubił zrywać się wczesnym ranem kiedy jeszcze było ciemno i biec do ogrodu by z tej samej huśtawki, na której siedział teraz dwadzieścia lat później delektować się tym zapierającym dech w piersiach widokiem. Uwielbiał także zapach świtu, który pachniał tak świeżo jak żadna już inna pora dnia, a także nasłuchiwać budzącą się po nocy przyrodę. Nasłuchiwał treli ptaków jak również pienia kogutów które obwieszczały nowy dzień.
- Wiedziałem że ciebie tu zastanę - powiedział brunet zmierzający w jego stronę od dziedzińca rezydencji. Nie jednokrotnie w dzieciństwie namówiony przez swojego towarzysza zabaw oraz przyjaciela siedział tutaj razem z nim. Pamiętam jeszcze doskonale nieżyjącą już matkę Aleksa oraz jego ojca Leo słynącego z sprawiedliwości. Nigdy nie zapomniał że pomimo tego że był synem służących, nigdy nie dali mu tego odczuć i niejednokrotnie jadał z nimi przy jednym stole czy też towarzyszył swojemu przyjacielowi podczas rodzinnych wycieczek, podobnie jak Bastian który już wtedy był bardzo samolubnym dzieckiem. - Widzę że i ty nie możesz spać - powiedział Aleks przesuwając się nieco by ustąpić miejsca przyjacielowi a zarazem opiekunowi dóbr należących niegdyś do jego ojca a teraz będących jego własnością.
- Wiele wody upłynęło w strumieniu odkąd ostatnio tak tutaj razem siedzieliśmy - powiedział Esteban i uśmiechną się do wspomnień z dzieciństwa.
- Tak to prawda wiele się wydarzyło - westchnął młody Everola - nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy jak pisała pewna Polska poetka a zarazem noblistka, której tomik poezji w języku angielskim nabyłem kiedyś podczas pobytu w Londynie a który przypadł mi do gustu.
- Nie znam tej pani ale mądre są te słowa - zgodził się Esteban.
- Przyjacielu taka jest kolej rzeczy powiedz mi od dawna mieszka tutaj Miranda - zapytał niewinnie o coś co bardzo go interesowało.
- Będzie cztery lata pan Leonardo przywiózł ją jakoś zaraz po waszym rozstaniu.
- Po naszym rozstaniu delikatnie ujęte w słowa- zasępił się Alejandro ale wiedział że Esteban słynący ze swych dobrych manier nie mógł by tego ująć inaczej. - a powiedz mi była już wtedy w ciąży i często ją później odwiedzał ?
- Najprawdopodobniej tak jej brzuszek był lekko wypukły kiedy pan ją przywiózł - wyjaśnił zarządca jednak niezbyt chętnie ponieważ chciał być lojalny zarówno w stosunku do przyjaciela jak i Mirandy.- a później odwiedzał ją dość często i pilnował czy wszystko z nią w porządku ponieważ ciąża była zagrożona ale za każdym razem towarzyszyła mu pani Carmen która była zaprzyjaźniona z Mirandą.
- Nie dziwi mnie to wcale- powiedział Alejandro patrząc w niebo - skoro mi tak doskonale potrafiła szklić oczy to tym łatwiej poszło jej z Carmen którą nabrała na swą minę niewiniątka.
- Alejandro wolałbym tego nie słuchać ale zapewniam cię Miranda nie jest złą kobietą - powiedział Esteban z całą powagą.
- Tak ? wiesz ja jestem zupełnie innego zdania udowodniła mi jaką jest kobietą zdradzając mnie z moim ojcem - powiedział Aleks ze złością.
- Jesteś pewien że cię zdradziła nie złapałeś jej chyba na tym ? = zapytał Esteban nie będąc przekonany do tego że Mirandę mogło coś łączyć z zmarłym Everolą. Kiedy przyjeżdżał Leonardo można było wyczuć panującą między nimi przyjaźń ale nie zachowywali się jak kochankowie a raczej jak ojciec i córka. Jednak Esteban znając swoje miejsce w tym domu wolał nie wdawać się w tą niepotrzebną a zarazem niestosowną rozmowę.- Dzisiaj przyjeżdża twoja narzeczona?
- nie narzeczona tylko dziewczyna - sprostował Alejandro, który ani trochę nie myślał o zaręczynach z Brendą. Byli w związku partnerskim ale to wszystko ślub w zupełności nie wchodził w rachubę nie chciał wiązać się z nią na całe życie więzami małżeńskimi nie kochając jej.
- Tak razem z Milagros oraz kuzynostwem Bastiana Lukrecją i Wiliamem
- Bastian nie znalazł sobie wciąż dziewczyny ? - zapytał Esteban słysząc wzmiankę o młodym Bassie.
- Znasz go skacze z kwiatka na kwiatek jak zawsze- powiedział Alejandro, który był przekonany że to jedyny grzeszek jego drugiego przyjaciela.
- Tak znam i wiem że podrywa nasze służące widziałem ją z Mari - powiedział Esteban z lekką nutą zazdrości.
- A czy jest w tym coś złego przecież jest wolna? - Alejandra zdziwił ton przyjaciela. Gdyby nie wiedział że zarządca i młoda piękna niania żyją z sobą jak pies z kotem to byłby gotów pomyśleć że ten jest o nią zazdrosny.
- Jest wolna ale nie powinna spoufalać się z twoimi gośćmi jako służąca tego domu - powiedział Esteban wymijająco
- Czepiasz się banałów - zaśmiał się Alejandro i poklepał przyjaciela po ramieniu- w tych czasach podział klasowy nie jest już aż tak przestrzegany a może z tego coś wyjdzie skoro on wolny i ona wolna.
- Lepiej przestrzegajmy zasad - powiedział swoim zwyczajem dbający o to by wszystko było na swoim miejscu Esteban.

- Witaj ukochany jak miło i dobrze cię widzieć - powiedziała Brenda wchodząc do jadalni w porze obiadu kiedy wszyscy siedzieli przy stole, jedząc wspólny obiad. Diego siedział na kolanach u Mirandy, która karmiła go jego łyżeczką. Po jej prawej stronie siedział Bastian a obok niego Marii natomiast Aleks zajął honorowe miejsce u szczytu stołu. Bastian ewidentnie starał się przypodobać Mari szepcząc z nią co Mirandzie bardzo się nie podobało. Bała się o przyjaciółkę, która była coraz bardziej zauroczona młodym Bassem co nie umknęło jej uwadze. Alejandro jadł spokojnie nie reagując na słowa Brendy tylko przyglądając jak Miranda karmi małego, co bardzo się jej nie spodobało nie pozwoli nigdy by Alejandro ją ignorował.
-Stęskniłam się za tobą ukochany - powiedziała podchodząc do niego i całując go bardzo namiętnie nie zwracając zupełnie uwagi na pozostałych domowników na co Bastian tylko się uśmiechnął. Alejandro delikatnie odepchnął swoją dziewczynę i uśmiechając do niej wskazał miejsce po swojej prawej ręce.
- Ja też się stęskniłem kochanie i wynagrodzę ci to później ale nie zapominajmy że jest tutaj Diego i nie powinien patrzyć na takie sceny.
- No właśnie widzę e jadasz z swoją byłą i jej bękartem - powiedziała Brenda nie kryjąc swojego oburzenia.
- To nie jest żaden bękart tylko mój mały brat i proszę cię być o tym nie zapominała - powiedział ostro Alejandro któremu nie spodobało się jak panna Montero nazwała małego.
- Przepraszam kochanie nie miałam pojęcia że jest twoim bratem - skłamała Miranda z miną niewiniątka i usiadła obok narzeczonego. Bastian spojrzał na nią tylko i uśmiechnął się przez chwilę po czym dyskretnie puścił jej oczko i wymownie oblizał wargi, jednak na tyle dyskretnie by nikt tego nie zauważył. Milagros podeszła do stołu cicho nie robiąc przy tym tyle hałasu co jej siostra i z wszystkimi grzecznie przywitała, po czym usiadła na wskazanym przez Alejandra miejscu i siedziała w ciszy przyglądając się wszystkiemu z boku. Nie pierwszy raz widziała już jak jej siostra robiła sceny i nie dziwiło jej już to.
- A gdzie Lu i Willi ? - zapytał Bastian nie dostrzegłszy swojego kuzynostwa.
- Mają dojechać później razem - powiedziała Brenda uśmiechając się do kochanka.
- Nie mogliście przyjechać razem ? - zapytał zdziwiony Alejandro
- Lu najwyraźniej wolała przyjechać sama z Wilim, poza tym wiem jak ceni sobie niezależność dającą jej to że ma swój samochód pod ręką. - powiedział Bastian domyślając się że Lukrecja chciała pobyć sam na sam z Wilem aby go pouwodzić trochę..
Brenda na te słowa puściła tylko oczko do Bastiana jakby na potwierdzenie jego domysłów. Kiedy wszyscy zjedli Miranda szybko pożegnała się z towarzystwem i nie chcąc siedzieć przy stole razem z Brendą i Bastianem zabrała Diega na spacer po ogrodzie, Milagros natomiast poszła do swojego apartamentu rozpakować się. Tak więc przy stole został Aleks i Brenda oraz Mari i Bastian.
- Może pójdziemy na spacer skoro Miranda zabrała Diego - powiedział Bastian kładąc rękę na dłoni Mari.
- Nie mogę nigdzie z panem iść - powiedziała Mari szybko wyrywając swoją rękę. Nie była pewna co o nim sądzić z jednej strony podobał jej sie i to bardzo z drugiej zaś wiedziała że nie należą do tych samych światów i nie powinni mieć z sobą nic wspólnego.
- Dlaczego ? - zapytał uśmiechając się do niej - jestem zawiedziony
- Bo nie chcę a poza tym mam swoje zajęcia - powiedziała Mari i wstała by odejść a za nią wyszedł Alejandro który akurat dostał telefon służbowy.
- Ma charakterek nie ma co - powiedziała Brenda i się zaśmiała po czym podeszła do Bastiana zaplotła ręce wokół jego szyi i pocałowała go namiętnie w usta.
- Wiesz że takie lubię najbardziej - powiedział Bastian obejmując ją w tali i zaplatając ręce na jej plecach.
- Zdaję sobie z tego sprawę - zaśmiała się Brenda. Wiedziała że ten ją uwielbia - jednak mną nigdy nie będzie, a mną nigdy się nie znudzisz.
- Jak że bym mógł - powiedział obejmując ją w talli.
- Niestety poza tym jest zupełnie inna od ciebie bardziej niewinna - wyjaśnił jej.
- Odkąd to masz ochotę na cnotki ? - zapytała zdziwiona.
- Odkąd są w nich zakochani zbyt pewni siebie zarządcy którym należy utrzeć nosa poza tym to ciekawa odmiana - powiedział przebiegle się uśmiechając i zjeżdżając jedną ręką na jej pośladek.
- Mhmm już rozumiem - wyszeptała przysuwając się do niego - a komusz to chcesz utrzeć tego nosa.
- Estebanowi Sandovalowi - powiedział z niebezpiecznym błyskiem w oku - i zobaczysz uda mi się to
- Nie wątpię w to kotku - powiedziała po czym pocałowała go namiętnie w usta - ale liczę na to że spotkamy się wieczorem bo się za tobą stęskniłam
- Ja za tobą też i to bardzo - odpowiedział po czym wpił się w jej usta.

Milagros spacerowała zwiedzając okolicę kiedy pod dom zajechał samochód Lukrecji i wysiadła z niego razem z przystojnym blondynem. Domyśliła się że jest to Wili wiedziała że jest przystojny ale nie sądziła że aż tak i ciekawa była czy jest tak gburowaty jak mówią.
- Cześć Lukrecja 0 powiedziała podchodząc do przyjaciółki siostry ubranej w czerwoną mini sukienkę z dużym dekoltem - jak podróż?
- Bardzo dobrze - powiedziała Lu uśmiechając się od ucha do ucha zadowolona z tego że mogła ponad dwie godziny spędzić sama na sam z Wilim.- w tak miłym towarzystwie nie mogła bym się nudzić Wili doskonale umilił mi czas.
Milagros znająca doskonale Lu, która była stałym gościem w jej domu wiedziała w jaki sposób ta blondi spędzała najczęściej czas.
- Nie wątpię - powiedziała z uśmiechem i przeniosła spojrzenie na blondyna. Był cholernie przystojny w tej czarno białej koszuli w kratę i przetartych jeansach. Spojrzała w jego oczy i poczuła coś dziwnego w żołądku czego nie potrafiła określić, miała tylko nadzieję że się w nim nie zakocha skoro to kolejny chłoptaś Lukrecji to musiał być niezłym bawidamkiem tylko w takich gustowała ta zdzirowata bondi jak o niej myślała Mili.
- Witaj jestem Milagros Montero - powiedziała podając dłoń blondynowi.
- Cześć jesteś kolejną ślicznotką Montero? - podał jej rękę lecz niechętnie, Była śliczna i miała tak delikatną urodę do tego uroczo się uśmiechała ale ta minka go nie zmyli. Brenda przecież też była diablicą z buźką aniołka.
- Nie wiem czy ślicznotka ale tak jestem siostrą Brendy - wyjaśniła grzecznie.
- Jeśli myślisz ze zwiedzie mnie twoja mina niewiniątka to jesteś w błędzie piękna - powiedział obrzucając ją wzrokiem.
- Nie rozumiem o co ci chodzi przystojniaku - zapytała patrząc mu w jego cudne oczy sama nie wiedząc jak mogło wyrwać się jej ostatnie słowo
- Twoje ostatnie słowo utwierdziło mnie w tym że miałem na twój temat prawidłowe zdanie -powiedział kpiąco i pomyślał że nie pozwoli kolejnej lalce bawić się nim już wystarczała mu Lu i Brenda - masz się trzymać ode mnie z daleka.
- Nie zamierzam się do ciebie zbliżać gburze - powiedziała myśląc że to co mówiono o nim jest jak najbardziej prawdziwe.


Ostatnio zmieniony przez tulipanowa dnia 3:08:34 04-11-14, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
dulce245
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 15 Maj 2014
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 9:44:30 05-11-14    Temat postu:

No to się zacznie niestety Brenda już przyjechała i już na początku niestety bardzo zwróciła na siebie uwagę mówiąc w ten sposób o Diego.Ciekawe czy Alejandro będzie chciał wzbudzić zazdrość w Mirandzie.Esteban bronił Mirandy przed Alejandrem więc musi znać prawdę ciekawe czy całą czy wie też o tym jak Bastian ja skrzywdził.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:07:36 06-11-14    Temat postu:

Jeszcze wiele się wydarzy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
syla6667
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 30270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:10:20 06-11-14    Temat postu:

Wszyscy zjechali się do jednej posiadłości, więc faktycznie teraz to będzie się musiało dużo dziać... Mam nadzieję, że będą jakieś dobre akcje z Mirandą, np. może kiedyś dać plaskacza Brendzie, gdy jeszcze raz wyzwie małego Diego od bękartów

I oczywiście czekam na dalsze losy Mili i Willa, mogą się jeszcze np. trochę posprzeczać, a później w jakiś sposób przejrzeć na oczy jaka na prawdę jest druga osoba... i się zakochać w sobie.
I już sama w głowie wyobraziłam sobie co może być dalej - ich przypadkowe spotkanie sam na sam, jakaś ostra kłótnia, albo przykre słowa Willa, które urażą Milli, jakiś wypadek w lesie podczas burzy, utknięcie w chatce. Jedno drugim by się opiekowało i tak powoli by się do siebie przekonali
Ahhh sory Kasiu rozmarzyłam się A więc czekam na kolejny odcinek i to co będzie się działo


Ostatnio zmieniony przez syla6667 dnia 22:39:36 06-11-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:18:19 06-11-14    Temat postu:

dziękuje Sylwiu za miły pełen inspiracji komentarz tal to prawda będzie się działo
miranda ma taki temperament że nie da sobie Brendzie pomiatać
a Willi i Mili też jeszcze będą się kłócić przez jakiś czas
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:37:20 11-11-14    Temat postu:

Zapraszam na rozdział 7 Drugiej szansy na miłość

Rozdział 7


- Opowiadaj kuzynku, co się tutaj działo kiedy mnie nie było - zapytała Lu Bastiana, kiedy późnym popołudniem spotkali się w ogrodzie przy domu. Lukrecja miała na sobie zwiewną, krótką sukienkę w kolorze fuksji a na stopach białe sandałki na wysokiej szpilce. Jej włosy związane były w luźny węzeł na karku, twarz przyozdabiał delikatny makijaż a ciało skropione było perfumami, które dostała na gwiazdkę od swojej babi, a któreż zostały stworzone przez znanego francuskiego projektanta na specjalne zamówienie z myślą o wnuczce pani Bass. Była to wyjątkowa kompozycja piżma, orchidei i mchu leśnego które tworzyły niepowtarzalny zapach. Bastian który siedział w wiklinom leżaku na tarasie, ziewnął i przeciągnął się leniwie po czym na jego twarz wypłynął specyficzny dla niego uśmieszek. Stanęła koło niego nalewając sobie do wysokiej szklanki wody z cytryną.
- Mmm świetnie pachniesz, czyżby nowe perfumy ? - zapytał patrząc na nią za swoich okularów, które chroniły go przed promieniami słońca
- Tak babcia przysłała mi je na gwiazdkę - skomentowała wypijając duszkiem wodę - gorąco dzisiaj
- Dlaczego nie wskoczysz do basenu toby cię trochę ochłodziło - zaproponował wskazując ręką znajdujący się nieopodal okazały basen, z którego tak bardzo lubił korzystać Alejandro
- Może nie teraz nie chcę sobie włosów zmoczyć - powiedziała kręcąc nosem na jego propozycje
- No tak w końcu musisz wyglądać idealnie przy tym świętoszkowatym Irasabalu - zakpił - jeszcze nie wywietrzał ci z głowy
- Nie i nie wywietrzeje do póty go nie zdobędę - powiedziała hardo, ze zwykłą sobie pewnością siebie.
- To nawet dobrze się składa bo Esteban zdaje się przestał się tobą interesować - zagaił doskonale wiedząc że Esteban od zawsze podkochuje się w Lu a ta lubi się nim bawić za każdym razem gdy tyko tutaj przejeżdża.
- Tak - zdziwiła się i przysiadła przy nim zainteresowana żywo tym co właśnie powiedział jej kuzyn. Nie było jej to zbytnio w smak, zważywszy na to że lubiła czuć się adorowana przez zarządce majątku sprawiało jej to wiele satysfakcji. - a czemuż to tak ?
- Zdaje się zainteresowany nianią małego Diego niejaką Marią Conde - powiedział - trudno się mu w sumie dziwić w końcu jest przepiękna.
- Widzę że i tobie wpadła w oko - stwierdziła domyślając się tego po jego minie
- Dokładnie- przyznał jej rację - wiesz że lubię się otaczać pięknymi kobietami
- Doskonale sobie z tego zdaję sprawę Miranda, Brenda nawet ja a teraz Maria ? - zapytała uśmiechając się do niego ironicznie, po czym puściła mu oczko. Doskonale także zdawała sobie sprawę z tego, że kuzynek ma słabość do służących które chętnie w sobie rozkochiwał a potem spławiał na ich nieszczęście. Ona także nie chciała rezygnować z Estebana nie wyobrażając sobie tego że może być obojętna temu mężczyźnie który mówiąc szczerze był równie przystojny jak Willi i miała nadzieję się tutaj trochę z nim podroczyć jak zwykle.
- Chciałbym jednak ten sługus skutecznie krzyżuje mi szyki co do niej - powiedział ze zbolałą miną co ją rozbawiło.
- I mówisz że jak dotąd nie udało ci się z nią umówić? - powiedziała siadając mu na kolana i założyła mu jego okulary na czoło
- Zgadłaś - powiedział ze zbolałą miną bawiąc się jej włosami - kuzyneczko nawet nie wiesz jak chciałbym ją zdobyć
- I możesz to zrobić jestem tego pewna - powiedziała konspiracyjnie zniżając głos do szeptu - a jeśli to zrobisz i odciągniesz od niej Estiego tak żeby znowu był we mnie wpatrzony to dostaniesz to czego zawsze pragnąłeś
- Co takiego? - zapytał nie bardzo wiedząc o co jej chodzi
- Nie domyślasz się ? - zapytała puszczając mu oczko po czym złożyła na jego ustach krótki pocałunek
- Już wiem - powiedział - i taka nagroda jest warta podjęcia walki
- Więc czekam aby cię nagrodzić - powiedziała po czym zeskoczyła jego kolan i oparła się o balustradę
- A teraz opowiadają co mnie tutaj jeszcze ominęło - powiedziała z zaciekawieniem
- Nic poza wieloma kłótniami Mirandy i Alejandra - powiedział radośnie się uśmiechając, bo co jak co ale kłótnie tej dwójki sprawiały mu mnóstwo radości.
- Nic dziwnego, Alejandro na pewno nie był zachwycony zastając ją tutaj razem z synalkiem którego zmajstrował jej swoją drogą jego stary- zakpiła Lukrecja z Mirandy patrząc gdzieś w dal
- Nie wiadomo czyim dzieckiem jest ten mały - odrzekł Bastian tajemniczo się uśmiechając. Równie dobrze on mógł być ojcem Diegita albo Alejandro co bardzo mu nie odpowiadało.
- W sumie po takiej można by wszystkiego się spodziewać - powiedziała Lu na co Bastian tylko wzruszył obojętnie ramionami.
- W każdym bądź razie Aleks jest zauroczony swoim małym braciszkiem - stwierdził Bastian patrząc na idącą w ich stronę Brendę
- Znajdując Brendę nie jest z tego powodu zachwycona - stwierdziła Lu. Doskonale wiedziała że jej przyjaciółka już sobie poukładała w głowie że będzie żoną jedynego dziedzica fortuny i nie w smak było jej się czymkolwiek dzielić z tym małym. Brenda podeszła do nich z marsową miną. Pocałowała Lu w policzek a na ustach Bastiana złożyła przeciągły, długi i bardzo namiętny pocałunek.
- Co taka mina skarbie? - zapytał głaszcząc ją po policzku
- A jaką niby mam mieć, jego była i ten bachor którego najwyraźniej uwielbia pod jednym dachem ze mną - powiedziała wściekła Brenda robiąc grymas.
- No niestety małego będziesz musiała znosić próbując się z nim zaprzyjaźnić - powiedział Bastian uśmiechając się krzywo
- Czy ty kpisz sobie ze mnie - krzyknęła na niego - po co mam przyjaźnić się z tym bękartem
- Bo jest bratem twojego ukochanego którego o uwielbia i przez to możesz zapunktować w oczach tego idioty - powiedział i pomyślał że w dodatku może być jego synem a komu jak komu ale własnemu potomkowi nie pozwoli zrobić krzywdy, sama myśl że płynie w ty małym jego krew i Mirandy, być może kiedyś będzie mógł to jakoś wykorzystać by ona w końcu była jego tylko najpierw musi się upewnić czyim dzieckiem naprawde jest Diego.
- Też mi muszę się go jakoś pozbyć - powiedziała patrząc mu w oczy
- Lepiej akceptować niż się pozbywać - powiedział Bastian - jest jeszcze mały, możesz sobie go jeszcze wychować po swojemu.
- Nie rozumiesz że nienawidzę wszystkiego co ma jakikolwiek kontakt z tą całą Fernandes - wycedziła każde słowo przez zęby nieomal i aż ze złości zadrżała.
- Pomyśl że ten mały może cię jeszcze uwielbiać i się nam naprawdę przydać najlepiej manipuluje się dzieckiem a Aleks ma do niego ewidentną słabość - powiedział podchodząc do Brendy i ujmując jej twarz w swoje dłonie.
- Może masz rację - powiedziała patrząc mu w oczy - widzę że ciebie też zauroczył
- To tylko mały chłopiec - powiedziała Lu logicznie - dziecko na pewno nie może nam zaszkodzić i jest niczemu niewinne
- Obyście mieli rację - Brenda nadal nie była do końca przekonana ale postanowiła nie zaprzątać sobie tym na razie głowy spojrzała w stronę domu z którego właśnie wyszedł mały Deigo w ogrodniczkach i uroczym kapelusiku i jego urocza niania na którą z kolei spojrzał z pożądaniem Bastian po czym pożegnał się z towarzystwem i poszedł w ich stronę.
- A temu co się stało ? - zapytała zaskoczona Brenda patrząc za oddalającym się kochankiem, na co Lu tylko wzruszyła ramionami nie miała zamiaru uświadamiać przyjaciółki że jej kochanek ma na oku inną.

Brunetka spacerowała zwiedzając okolicę. Dom był zachwycający okolica także zapierała dech w piersi i w sumie przestała żałować że przyjechała tutaj. Wystarczyło unikać Kena i jego księżniczek a wszystko pójdzie dobrze a i może miło spędzić czas w fajnym otoczeniu. Z Alejndrem złapała fajny kontakt to samo z Mari oraz Mirandą a mały Diego był wręcz uroczy. Jednak najbardziej jej głowę zaprzątał ten blond przystojniak w którego oczach się zakochała. Nigdy nie przypuszczała że młody Irasabal o którym nieco słyszała jest aż tak przystojny, szkoda że to bawidamek Lukrecji a to ją od niego odrzucała. Lu nigdy nie taczała się przyzwoitymi chłopakami, doskonałym na to przykładem był Bastian który nigdy nie cieszył się jej sympatią. W swych rozmyślaniach zaszła aż nad jeziorko nad którym siedział ten gbur Willi.
- Łazisz za mną - zapytał zaczepnie co ją wkurzyło.
- Skąd niby mogłam wiedzieć idioto że tutaj siedzisz - powiedziała mocno poirytowana tym co minutę wcześniej padło z jego ust. Musiał mieć wyjątkowo wysokie mniemanie o sobie, skoro pomyślał że ona za nim chodzi.
- Pewnie mnie śledzisz psychopatko - powiedział stając na równe nogi i patrząc jej w oczy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:38:37 11-11-14    Temat postu:

Zapraszam na rozdział 7 Drugiej szansy na miłość

Rozdział 7


- Opowiadaj kuzynku, co się tutaj działo kiedy mnie nie było - zapytała Lu Bastiana, kiedy późnym popołudniem spotkali się w ogrodzie przy domu. Lukrecja miała na sobie zwiewną, krótką sukienkę w kolorze fuksji a na stopach białe sandałki na wysokiej szpilce. Jej włosy związane były w luźny węzeł na karku, twarz przyozdabiał delikatny makijaż a ciało skropione było perfumami, które dostała na gwiazdkę od swojej ciotecznej babki, a któreż zostały stworzone przez znanego francuskiego projektanta na specjalne zamówienie z myślą o Lukrecji. Była to wyjątkowa kompozycja piżma, orchidei i mchu leśnego które tworzyły niepowtarzalny zapach. Bastian który siedział w wiklinowym leżaku na tarasie, ziewnął i przeciągnął się leniwie po czym na jego twarz wypłynął specyficzny dla niego uśmieszek. Stanęła obok niego nalewając sobie do wysokiej szklanki zimnej wody z cytryną.
- Mmm świetnie pachniesz, czyżby nowe perfumy ? - zapytał patrząc na nią zza swoich okularów, które chroniły go przed promieniami słońca
- Tak babcia przysłała mi je na gwiazdkę - skomentowała wypijając duszkiem wodę - gorąco dzisiaj
- Dlaczego nie wskoczysz do basenu to by cię trochę ochłodziło - zaproponował wskazując ręką znajdujący się nieopodal okazały basen, z którego tak bardzo lubił korzystać Alejandro
- Może nie teraz, nie chcę sobie włosów zmoczyć - powiedziała kręcąc nosem na jego propozycje
- No tak w końcu musisz wyglądać idealnie przy tym świętoszkowatym Irasabalu - zakpił - jeszcze nie wywietrzał ci z głowy
- Nie i nie wywietrzeje do póty go nie zdobędę - powiedziała hardo, ze zwykłą sobie pewnością siebie.
- To nawet dobrze się składa bo Esteban zdaje się przestał się tobą interesować - zagaił doskonale wiedząc że Esteban od zawsze podkochuje się w Lu a ta lubi się nim bawić za każdym razem gdy tyko tutaj przyjeżdża.
- Tak - zdziwiła się i przysiadła przy nim żywo zainteresowana tym co właśnie powiedział jej kuzyn. Nie było jej to zbytnio w smak, zważywszy na to że lubiła czuć się adorowana przez zarządce majątku sprawiało jej to wiele satysfakcji. - a czemuż to tak ?
- Zdaje się zainteresowany nianią małego Diego niejaką Marią Conde - powiedział - trudno się mu w sumie dziwić w końcu jest przepiękna.
- Widzę że i tobie wpadła w oko - stwierdziła domyślając się tego po jego minie
- Dokładnie- przyznał jej rację - wiesz że lubię się otaczać pięknymi kobietami
- Doskonale sobie z tego zdaję sprawę Miranda, Brenda nawet ja a teraz Maria ? - zapytała uśmiechając się do niego ironicznie, po czym puściła mu oczko. Doskonale także zdawała sobie sprawę z tego, że kuzynek ma słabość do służących które chętnie w sobie rozkochiwał a potem spławiał na ich nieszczęście. Ona także nie chciała rezygnować z Estebana nie wyobrażając sobie tego że może być obojętna temu mężczyźnie który mówiąc szczerze był równie przystojny jak Willi i miała nadzieję się tutaj trochę z nim podroczyć jak zwykle.
- Chciałbym, jednak ten sługus skutecznie krzyżuje mi szyki co do niej - powiedział ze zbolałą miną co ją rozbawiło.
- I mówisz że jak dotąd nie udało ci się z nią umówić? - zapytala siadając mu na kolana i założyła mu jego okulary na czoło
- Zgadłaś - powiedział ze zbolałą miną bawiąc się jej włosami - kuzyneczko nawet nie wiesz jak chciałbym ją zdobyć
- I możesz to zrobić jestem tego pewna - powiedziała konspiracyjnie zniżając głos do szeptu - a jeśli to zrobisz i odciągniesz od niej Estiego tak żeby znowu był we mnie wpatrzony to dostaniesz to czego zawsze pragnąłeś
- Co takiego? - zapytał nie bardzo wiedząc o co jej chodzi
- Nie domyślasz się ? - zapytała puszczając mu oczko po czym złożyła na jego ustach krótki pocałunek
- Już wiem - powiedział - i taka nagroda jest warta podjęcia walki
- Więc czekam aby cię nagrodzić - powiedziała po czym zeskoczyła z jego kolan i oparła się o balustradę
- A teraz opowiadaj co mnie tutaj jeszcze ominęło - powiedziała z zaciekawieniem
- Nic poza wieloma kłótniami Mirandy i Alejandra - powiedział radośnie się uśmiechając, bo co jak co ale kłótnie tej dwójki sprawiały mu mnóstwo satysfakcji.
- Nic dziwnego, Alejandro na pewno nie był zachwycony zastając ją tutaj razem z jej synalkiem którego zmajstrował jej swoją drogą jego stary- zakpiła Lukrecja z Mirandy patrząc gdzieś w dal
- Nie wiadomo czyim dzieckiem jest ten mały - odrzekł Bastian tajemniczo się uśmiechając. Równie dobrze on mógł być ojcem Diegita albo Alejandro co bardzo mu nie odpowiadało.
- W sumie po takiej można by wszystkiego się spodziewać - powiedziała Lu na co Bastian tylko wzruszył obojętnie ramionami.
- W każdym bądź razie Aleks jest zauroczony swoim małym braciszkiem - stwierdził Bastian patrząc na zmierzającą w ich stronę Brendę
- Znając Brendę nie jest z tego powodu zachwycona - stwierdziła Lu. Doskonale wiedziała że jej przyjaciółka już sobie poukładała w głowie że będzie żoną jedynego dziedzica fortuny i nie w smak było jej się czymkolwiek dzielić z tym małym. Brenda podeszła do nich z marsową miną. Cmokneła Lu w policzek a na ustach Bastiana złożyła przeciągły, długi i bardzo namiętny pocałunek.
- Co taka mina skarbie? - zapytał głaszcząc ją po policzku
- A jaką niby mam mieć, jego była i ten bachor którego najwyraźniej uwielbia pod jednym dachem ze mną - powiedziała wściekła Brenda robiąc grymas.
- No niestety małego będziesz musiała znosić próbując się z nim zaprzyjaźnić - powiedział Bastian uśmiechając się krzywo
- Czy ty kpisz sobie ze mnie - krzyknęła na niego - po co mam przyjaźnić się z tym bękartem
- Bo jest bratem twojego ukochanego który go uwielbia i przez to możesz zapunktować w oczach tego idioty - powiedział i pomyślał że w dodatku może być jego synem a komu jak komu ale własnemu potomkowi nie pozwoli zrobić krzywdy, sama myśl że płynie w ty małym jego krew i Mirandy była kusząca, być może kiedyś będzie mógł to jakoś wykorzystać by ona w końcu była jego, tylko najpierw musi się upewnić czyim dzieckiem na prawdę jest Diego.
- Też mi pomysł, muszę się go jakoś pozbyć - powiedziała patrząc mu w oczy
- Lepiej akceptować niż się pozbywać - powiedział Bastian - jest jeszcze mały, możesz sobie go jeszcze wychować po swojemu.
- Nie rozumiesz że nienawidzę wszystkiego co ma jakikolwiek kontakt z tą całą Fernandes - wycedziła każde słowo przez zęby nieomal i aż ze złości zadrżała.
- Pomyśl że ten mały może cię jeszcze uwielbiać i się nam naprawdę przydać najlepiej manipuluje się dzieckiem a Aleks ma do niego ewidentną słabość - powiedział podchodząc do Brendy i ujmując jej twarz w swoje dłonie.
- Może masz rację - powiedziała patrząc mu w oczy - widzę że ciebie też zauroczył ten bachor.
- To tylko mały chłopiec - powiedziała logicznie Lu - dziecko na pewno nie może nam zaszkodzić i nie jest niczemu winne
- Obyście mieli rację - Brenda nadal nie była do końca przekonana ale postanowiła nie zaprzątać sobie tym na razie głowy spojrzała w stronę domu z którego właśnie wyszedł mały Diego w koszulce jeansowych ogrodniczkach i uroczym kapelusiku a razem z nim jego urocza niania na którą z kolei spojrzał z pożądaniem Bastian po czym pożegnał się z towarzystwem i odszedł pośiesznie w ich stronę.
- A temu co się stało ? - zapytała zaskoczona Brenda patrząc za oddalającym się kochankiem, na co Lu tylko wzruszyła ramionami nie miała zamiaru uświadamiać przyjaciółki że jej kochanek ma na oku inną.

Brunetka spacerowała zwiedzając okolicę. Dom był zachwycający, okolica także zapierała dech w piersi i w sumie przestała żałować że przyjechała tutaj. Wystarczyło unikać Kena jak myślach nazywała Willyego i jego księżniczek a wszystko pójdzie dobrze i może miło spędzić czas w fajnym otoczeniu. Z Alejndrem złapała fajny kontakt to samo z Mari oraz Mirandą a mały Diego był wręcz uroczy. Jednak najbardziej jej głowę zaprzątał ten blond przystojniak w którego oczach się zakochała. Nigdy nie przypuszczała że młody Irasabal o którym nieco słyszała jest aż tak przystojny, szkoda że to bawidamek Lukrecji a to ją od niego odrzucało. Lu nigdy nie otaczała się przyzwoitymi chłopakami, doskonałym na to przykładem był Bastian który nigdy nie cieszył się sympatią Milagros. W swych rozmyślaniach zaszła aż nad malownicze jeziorko nad którym siedział ten gburowaty laluś Willy.
- Łazisz za mną - zapytał zaczepnie co ją wkurzyło.
- Skąd niby mogłam wiedzieć idioto że tutaj będziesz - powiedziała mocno poirytowana tym co minutę wcześniej padło z jego ust. Musiał mieć wyjątkowo wysokie mniemanie o sobie, skoro pomyślał że ona za nim chodzi.
- Pewnie mnie śledzisz psychopatko - powiedział stając na równe nogi i patrząc jej w oczy
- To ty jesteś psychopatą skoro myślisz że ktoś specjalnie cię śledzi i łazi za tobą - powiedziała wzburzona. Co też on sobie myślał i za kogo się uważa skoro uważa że ktoś go śledzi.
- Tak jasne piękna myślisz że ci uwierzę - powiedział drwiąco się do niej uśmiechając.
- Nie chcesz nie wierz - odpowiedziała wzruszając ramionami - miała bym też za kim łazić , jak za bawidamkiem Lu.
- Coś ty powiedziała ?! - podszedł do niej bez wahania pokonując dystans ich dzielący. Co jak co ale tak nie pozwoli się nazywać. Nigdy nie był bawidamkiem Mendozówny, przecież to ona się na niego uwzięła i na pewno nie pozwoli się tak nazwać. Już dość mu zalazła za skórę a teraz ktoś nazywa go jej bawidamkiem. Tego było za wiele.
- Że jesteś bawidamkiem Lucrecii Mendozy przecież gdzie ty tam i ona ewentualnie Brenda - zakpiła patrząc mu buńczucznie w oczy. Harda z ciebie bestyjka pomyślał ale nie uwierzę że nie grasz w drużynie panny Montero skoro jesteś jej siostrzyczką.
- Tak oczywiście zapomniałaś jeszcze dodać do ich teamu siebie, przecież teraz i ty za mną łazisz - powiedział chwytając ją za ramiona ze złością, mierzyli się wzrokiem i żadne nie miało zamiaru odpuścić.
- Idiota - powiedziała ze złością - nie jestem ani moją siostrą ani jej przyjaciółeczką o nigdy nie będę należeć do ich teamu, w przeciwieństwie do nich ja się cenię.
- Ciekawe przekonajmy się o tym - powiedział puszczając jej ramiona ale nie przestając patrzyć jej w oczy. Jeśli faktycznie była inna od swojej siostry to zbyt wcześnie ją ocenił i niesprawiedliwie potraktował. Jednakże zawsze mogła to być tylko taka jej gra, postanowił poczekać i zaobserwować tą czarnulkę.
- Nie chce mi się na ciebie patrzyć buraku - krzyknęła mu prosto w twarz. Imbecyl, jakim prawem ją tak traktował. Odwróciła się i biegiem ruszyła w stronę domu pozostawiając go daleko w tyle ze zdziwioną miną.

- Witam małego ogrodnika i jego uroczą nianię - powiedział Bastian podchodząc do Diega i Mari. Mały miał w jednej dłoni małą konewkę i podlewał z zapałem kwiatki, drugą ręką trzymając się swojej opiekunki.
- Ceść Bastian - powiedział mały uśmiechając się do bruneta - podlewam kwiatki zeby rozsły takie duze az do nieba wies?
- Oczywiście a potem je zerwiesz i dasz w prezencie swojej ślicznej niani - Zapytał Bastian patrząc w oczy zaczerwienionej na te słowa Mari
- Przesadza pan nie jestem śliczna - zaprzeczyła skromnie szybko uśmiechając się. Schlebiał jej i za razem peszył. Już nie pierwszy raz wprawił ją w zakłopotanie swoim zachowaniem.
- Jesteś jesteś piękna i nie zaprzeczaj - powiedział nie przestając jej patrzyć w oczy - szkoda tylko że nadal nie potrafiłem cię przekonać żebyś wybrała się ze mną chociaż na krótki spacer
- Może kiedyś panie Bastianie - powiedziała uśmiechając się do niego. Staraa się trzymać od niego z daleka. Był dla niej bardzo miły ale nigdy nie zapomniała jak Mirana ją przed nim ostrzegała, chociaż może nie był aż tak zły jak panna Fernandes jej mówiła.
- Liczę na to - powiedział i puścił jej oczko na co się zaczerwieniła jeszcze bardziej.
- Idziemy telas do domu robic ciasteczka idzies z nami -zapytał Diego patrzącna Bastiana cały czas nie odrywając się od Mari.
- Z ogromną przyjemnością - ucieszył się Bastian
- W takim razie zapraszam do kuchni - powiedziała Maria nie bardzo zadowolona z tego że mały wyskoczył z tą propozycją, niczego nie świadomy Diegito aż zaklaskał na ten pomysł.

Bawili się w najlepsze rozsypując po całej kuchni mąkęi lepiąc urocze małe ciasteczka. Twarz Mari cała prawie była ubrudzona mąką a Diegito miał ją nawet we włosach. było przy tym mnóstwo śmiechu.
- Założymy się kto ulepi więcej ciastek ? - zaproponował Diego
- Dziewczyny na chłopaków - zaaprobował pomysł Bastian miał przy tym tyle uciechy ile już nie miał od bardzo dawna.
- To nie było by sprawiedliwe was jest dwóch a ja tylko jedna - powiedziała Mari podpierając się pod boki.
- Ty jeste dziewczyną mas więksą wprawę a ja jestem maly i mam jesce malutkie rącki więc sanse są równe - powiedział rezolutnie Diego
- dodajmy do tego że ostatni raz lepiłem ciastka będąc w wieku tego szkraba i wychodzi na to że masz większe szanse niż my we dwójkę z moim małym przyjacielem - powiedział Bastian i zabrał się za lepienie ciastek dając cześc ciasta w rączki małego Diego. Mari musiała przyznać że też bawi się bardzo dobrze do momentu kiedy do kuchni nie wszedł Esteban sprawdzić co się dzieje skoro dochodzi stąd tyle wrzawy.
- Kto tutaj tak nabałaganił ? - zapytał z niezadowoloną miną patrząc na kuchnię która była cała w mące - przecież zrobiliście tu istne pobojowisko.
- Przesadzasz lepimy tylko ciasteczka - powiedziała od razu posztywniała Mari, wiedząc że znowu czeka ją bura od jej zwierzchnika. Jaki ten Esteban potrafił być nieraz wkurzający i nigdy nie potrafi się wyluzować. No i co że jest tu bałagan jak skończą to przecież posprzątają.
-Jak na razie widzę tutaj ogromny bałagan i jk zwykle to twoja sprawka panno Conde czy ty kiedykolwiek dorośniesz? - zapytał patrząc na nią z pogardą. Same problemy z tą Conde jak Miranda mogła zatrudnić tą nieodpowiedzialną istotę zastanawiał się już nie pierwszy raz.
- Wypraszam sobie to tylko zabawa przecież tutaj posprzątamy - powiedziała z wściekłością stając na przeciw niego i patrząc mu z wyzwaniem w oczy - ja może i jestem nieodpowiedzialna ale ty za to jesteś najbardziej czepialskim i drętwym kołkiem
- Trafne określenie Mario - powiedział Bastian zaśmiewając się z tego jak Mari nazwała Estebana.
- Trochę więcej szacunku panno Conde, za chwilę tutaj wrócę i żebym zastał kuchnię w idealnym porządku proszę także trzymać się z dala od naszych gości bo zostaniesz zwolniona - powiedział z całą powagą.
- Więcej szacunku to ty sługusie masz okazywać pannie Mari Conde i za kogo tutaj się uważasz mówiąc o zwolnieniu jej a poza tym nie ty będziesz decydował o tym z kim będzie się zadawać a z kim nie nie przejmuj się nim Mario
- nie zamierzam - powiedziała uśmiechając się do niego, zadowolona że ją obronił
Esteban wyszedł z kuchni zniesmaczony. Maria znowu grała mu na nosie a to bardzo mu się nie podobało.


Ostatnio zmieniony przez tulipanowa dnia 17:55:36 11-11-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:54:09 11-11-14    Temat postu:

czesc dalsza jutro
Powrót do góry
Zobacz profil autora
syla6667
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 30270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 3:50:49 12-11-14    Temat postu:

Bastian to żadnej nie przepuści a z Brendą to co się spotykają to się całują nie martwiąc się kto ich może zobaczyć.... Bastian wie jak manipulować ludźmi, np. taką Lu.

Haha a Mili i Will to się tylko wyzywają od idiotów i psychopatów ale mogą się spotykać tak sam na sam jak najczęściej aż ochłoną o poznają siebie

Bastian się bawił z małym Diego i Mari - fajna wizja takiej zabawy

A teraz pytanko, bo nie pamiętam czy miałaś to gdzieś opisane czy nie - Miranda była dziewicą gdy ją Bastian wykorzystał?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tulipanowa
Idol
Idol


Dołączył: 29 Sie 2014
Posty: 1705
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice Krakowa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:10:15 12-11-14    Temat postu:

Miranda nie była dziewic kiedy Bastian ją skrzywdził wcześniej straciła dziewictwo z Alejandrem było to wspomniane ale pokrótce
Powrót do góry
Zobacz profil autora
syla6667
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 30270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:21:22 12-11-14    Temat postu:

Dzięki za odpowiedź już nie pamiętałam tego...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 12, 13, 14  Następny
Strona 4 z 14

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin