Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jego wysokość ogrodnik- Odcinek 28
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
WhiteAngel
Idol
Idol


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:09:14 19-07-13    Temat postu:

Tita, myślę, że za niedługo, mam już stronę i wiem jak powinien skończyć się ten poranek, więc nie będziesz musiała czekać pół roku na nowy odcinek, przynajmniej mam taką szczerą nadzieję

I dziękuję za wszystkie miłe słowa


Ostatnio zmieniony przez WhiteAngel dnia 22:14:08 19-07-13, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mina107
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Kwi 2012
Posty: 3548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wa-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:50:05 20-07-13    Temat postu:

Ja też czekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tita
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 8:27:30 20-07-13    Temat postu:

Trzymam Cie w takim razie za słowo że długo czekać nie będę musiała, a zważ na to że już jakiś czas karzesz czekać nam na ten odcinek ;-). A co do tego poranku to mam nadzieje że Nico uda się wytłumaczyć i Elena mu uwierzy i wybaczy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WhiteAngel
Idol
Idol


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:32:49 23-07-13    Temat postu:

Odcinek 23

Elena mruknęła coś przez sen, Nico spojrzał na nią z uśmiechem, łatwo mógłby przyzwyczaić się do takich poranków. Leżał na plecach i delikatnie obejmował wtuloną w niego dziewczynę. Słońce łagodnie oświecało parę leżącą na łóżku, tak zdecydowanie piękny początek dnia. Nico nakrył swoją dłonią dłoń Eleny, obudził się kilka chwil wcześniej i zastanawiał się czy nie lepiej by było gdyby wyśliznąć się z objęć dziewczyny i poczekał w fotelu aż się obudzi. Nie chciał jeszcze bardziej jej drażnić, a zdawał sobie sprawę, że jego obecność w jej łóżku raczej nie poprawiała sytuacji w której się znalazł. Jednak stwierdził, że jedno przewinienie więcej nie robi żadnej różnicy, a i tak jeśli Elena się dowie o jego kilku małych interwencjach z wczorajszego wieczoru to prawdopodobnie będzie chciała mu skręcić kark. Grał nieczysto, wiedział to doskonale, może nie osobiście upił wczoraj Manola, ale Sergio i Carlos mieli jego pełne błogosławieństwo. Cóż kobieta z którą baron tak chętnie wczoraj flirtował też nie znalazła się obok niego przypadkowo. Jednak z tabletek nasennych w jej herbacie musiałby się gęsto tłumaczyć, o ile w ogóle zostałby dopuszczony do głosu. Jego rozmyślania przerwała Elena która poruszyła się i niechętnie otworzyła oczy.
-Witaj kochanie.- Z uśmiechem powiedział Nico i delikatnie przesunął dłonią po jej plecach.
-Hej- Jej uśmiech był jeszcze trochę senny, nie do końca świadomie wyciągnęła rękę i czule pogłaskała go po policzku. Książę był lekko zaskoczony, jego oczy rozbłysły i wyglądał jakby dostał w prezencie cały świat.
-Ślicznie...- Nie dokończył, bo Elena odskoczyła od niego gwałtownie i o mało co nie spadła z łóżka. Zdołała jednak utrzymać równowagę.
-Co ty tutaj robisz?!- Krzyknęła mierząc go wrogim spojrzeniem. Czuła jak wzbiera w niej wściekłość, Nico leżał na łóżku i wcale nie wyglądał jakby położył się na nim 5 minut temu. Koszula była pognieciona, z resztą ubranie w które miał na sobie z całą pewnością było tym samym w którym wystąpił wczoraj, a to oznaczało, że spał tu całą noc albo przynajmniej jej część zważywszy na to o której skończył się bal.
-Kochanie...
-Nie mów tak do mnie!- Dziewczyna wstała, stojąc na podłodze czuła się zdecydowanie pewniej niż będąc w łóżku z Nicolasem. Wolała być od niego jak najdalej, wciąż miała w pamięci ich taniec z poprzedniego wieczoru. Jego ramiona były hipnotyczne, bo mimo tego, że zdawała sobie sprawę z jego kłamstwa to kiedy ją obejmował czuła się bezpieczna. Musiała być zdecydowana i w końcu zacząć słuchać rozumu, a nie tego głupiego serca.- Wynoś się stąd!
-Nie.- Odpowiedział spokojnym głosem i jakby na potwierdzenie swoich słów ułożył się wygodniej na pościeli. Nie wyglądał wcale na zdenerwowanego jakby codziennie ktoś wyrzucał go z pokoju.
-Co?! Będę krzyczeć!
-Dobrze, ile tylko chcesz, kochanie.
Ten jego uśmiech rozwścieczył ją jeszcze bardziej, miała ochotę rzucić się na niego. Naprawdę miała ochotę mu przyłożyć jak jeszcze nigdy nikomu.
-Nie ruszysz się? Świętnie, więc ja wyjdę.- Odwróciła się i ruszyła w kierunku drzwi, szarpnęła za klamkę, miała zamiar nimi trzasnąć, trochę dziecinne zachowanie, ale nic lepszego nie wpadło jej do głowy. Jednak nie tylko nie trzasnęła drzwiami, ale nawet ich nie otworzyła, były zamknięte, a w dodatku klucza nie było w zamku. Elena nacisnęła kilka razy klamkę jakby nie była pewna czy to wszystko rzeczywiście się dzieje.
-W mojej lewej kieszeni.
Elena popatrzyła na Nicolasa, leżał z rękami założonymi za głową i wydawał się bardzo zadowolony z sytuacji. Jakby stało się to na co czekał.
-Co?
-Klucz. Jest w lewej kieszeni, weź go sobie jeśli dasz radę.- Elena spojrzała na marynarkę wiszącą na fotelu. Gdyby rzuciła się dostatecznie szybko miałaby szanse być przy niej pierwsza, zważywszy na to, że ona stała, a Nico jeszcze musiałby wstać. Książę dostrzegł jej wzrok i uśmiechnął się jeszcze szerzej.- W lewej, przedniej kieszeni moich spodni.
Elena znieruchomiała, tylko jej źrenice się powiększyły.
-Żartujesz sobie?! Nie myślisz chyba, że... Nigdy w życiu!
-Więc zanosi się na to, że trochę tu sobie posiedzimy. O czym chciałabyś porozmawiać?
-O niczym! Nie będę z tobą w ogóle rozmawiała! Oddaj mi klucz!
-Ależ, kochanie, możesz go sobie zabrać kiedy tylko zechcesz, zapraszam.- Przeciągnął się i popatrzył na nią wyczekującym wzrokiem. Elena zacisnęła usta i nawet na centymetr nie ruszyła się od drzwi. Zupełnie nie wiedziała co ma zrobić, przecież nie może tak po prostu podejść do niego i włożyć mu ręki do kieszeni kiedy on leży na jej łóżku.
-Cóż jeśli nie chcesz klucza ani nie chcesz ze mną rozmawiać to pójdę chyba wziąć prysznic.- Wstał i gdy już był w progu łazienki odwrócił się i dodał-Wczoraj nie zdążyłem, a chętnie zmyję z siebie zapach tych wszystkich damskich perfum. Kobiety zdecydowanie zbyt mocno się do mnie tulą...
But odbił się od drzwi które Nico zdążył zamknąć dosłownie w ostatniej chwili. Łazienkę napełnił męski śmiech który Elena słyszała aż w pokoju. Sama miała ochotę się roześmiać. Co ona właściwie robiła? Nico nie dość, że ją oszukał to jeszcze zamknął w pokoju. Dziewczyna podeszła do okna. Zdecydowanie za wysoko żeby skakać, a perspektywa wiązania pościeli i prześcieradła wydawała się jej przesadzona. Potem spojrzała na marynarkę i delikatnie ją pogładziła. Usłyszała szum wody, a więc on naprawdę brał prysznic. Bezwiednie się uśmiechnęła i uświadomiła sobie, że mogłaby się przyzwyczaić do męskich ubrań na fotelu i ich właściciela w łazience. Zezłościła się na samą siebie za takie myśli, przecież ją okłamał, bawił się nią, więc dlaczego miałaby przyzwyczajać się do czegokolwiek? Nagle wpadł jej do głowy pewien pomysł. Ruszyła w kierunku łazienki, a gdy znalazła się przy drzwiach to delikatnie je otworzyła i wśliznęła się do środka. Spornie wisiały na wieszaku, Elena wstrzymała oddech, wystarczyły trzy może cztery kroki i mogłaby zabrać klucz. Potem wyniosłaby się jak najdalej od pałacu i Nicolasa. Nie była nawet w połowie tej drogi gdy usłyszała rozbawiony głos:
-Klucz mam ze sobą, jeśli go chcesz, kochanie, to zapraszam bardziej niż serdecznie.
-Ty...-Nie dokończyła, bo wybiegła z łazienki i tym razem mogła pozwolić sobie na trzaśniecie drzwiami. Czuła, ze palą ją policzki. Była wściekła, a jego śmiech który znowu słyszała, wcale nie pomagał się jej uspokoić. Zaczęła chodzić po pokoju i zastanawiać się co zrobić. Była uwieziona z Nicolasem, a w dodatku jej plan by zniknąć z pałacu spalił na panewce. Właściwie nie widziała co ma zrobić kiedy wyjdzie z pokoju, ucieczka w biały dzień byłaby raczej trudna. Podeszła do torby która pakowała wczorajszej nocy i wsadziła ją do szafy. Mogła uciec, ale bez bagażu, ogólnie łatwiej byłoby wyjechać z posiadłości nie mając ze sobą nic większego niż zwykłą torebkę. Wystarczyłoby jakieś kłamstwo o zakupach albo tym podobna bzdura. Ale przecież potem trzeba w czymś chodzić, a kupowanie całkiem nowych ciuchów nadszarpnęłoby i tak już skromny budżet. Westchnęła i usiadła na łóżku, miała ochotę zwinąć się w kłębek i przeczekać to wszystko pod kołdrą. Kłopot w tym, że jeszcze żaden problem nie rozwiązał się od leżenia. Po chwili z łazienki wyszedł Nicolas, koszulę miał wypuszczoną ze spodni i rozpiętą pod szyją, wyglądał na raczej zrelaksowanego, oparł się o framugę i spojrzał na Elenę.
-No, no, kochanie, wracamy do łóżka?
Dziewczyna poderwała się i zezłościła jeszcze bardziej widząc jego uśmiech. Najwyraźniej bawiła go ta sytuacja, miała ochotę znowu czymś w niego rzucić. Stwierdziła w duchu, że nikt nie jest w stanie tak jej zdenerwować jak Nico. Nie chodziło tylko o jego słowa, ale o całą postawę, a szczególnie o uśmiech i wyraz oczu. Odsunęła się od łóżka do którego podchodził książę. Wyciągnął się na pościeli, znowu założył ręce za głowę i odezwał się takim głosem jakby w ich sytuacji nie było nic a nic dziwnego.
-Więc jak? Rozmawiamy czy jednak chcesz ten klucz? Wiesz, chyba wolałem cię jak spałaś. Nawet nie chrapiesz, ale strasznie lubisz się przytulać, nie pozwoliłaś mi odsunąć się nawet na milimetr.
-Nie chcę żebyś mnie dotykał!
-Nie?- Zapytał niewinnym tonem Nicolas uważnie obserwując emocje jakie malowały się na twarzy kobiety.- W nocy miałem całkiem inne wrażenie. Wiesz, że przez sen szeptałaś moje imię?
Kiedy cicho wymówiła jego imię gdy spała obudziła w nim nadzieję, że nie jest wcale aż tak źle. Bardzo poprawiło mu to samopoczucie, bo już zaczynał mieć wrażenie, że znajduje się w beznadziejnej sytuacji. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że unikała go przez cały bal i zabolało go to mocniej niż mógł kiedykolwiek przypuszczać. W dodatku sytuacji nie poprawiała obecność Manola. Wyrzucał sobie, że nie powiedział jej prawdy wcześniej, ale miło było być kimś zwyczajnym, choćby tylko przez miesiąc.
Elena sama już nie widziała czy chce jej się płakać czy przeklinać. Pomyślała, że musi wyjść i jeśli jedynym sposobem było wyciągnięcie tego cholernego klucza z jego cholernej kieszeni to miała zamiar to zrobić. Nicolas uniósł brwi gdy Elena podeszła do łóżka.
-A więc jednak klucz?
Nie odpowiedziała, pochyliła się nad mężczyzną, przełknęła ślinę, zacisnęła usta i wyciągnęła rękę w kierunku jego kieszeni. Nie zdążyła jednak włożyć do niej dłoni. Nicolas chwycił ją za ramiona, przyciągnął do siebie po czym płynnym ruchem obrócił się z Eleną w ramionach tak, że znalazł się na niej. Chwycił jej ręce, zanim wpadłaby na pomysł żeby go uderzyć, i unieruchomił je za jej głową. Przez kilka sekund patrzyła na niego całkowicie oszołomiona z takiego obrotu sprawy potem jednak zaczęła wściekle się wyrywać.
-Puszczaj!
Jednak Nicolasowi ani to było w głowie, trzymał ją mocno, a właściwie przygniatał do łóżka.
-Nie! Musimy porozmawiać, pozwól mi wyjaśnić wtedy wstanę.
-Nie chcę się słuchać! Puść mnie!- Patrzyła na niego oskarżycielsko.- Powiedziałeś, że mogę zabrać klucz i wyjść. Znowu kłamałeś!
-Możesz go zabrać jeśli dasz radę, a teraz chyba nie dasz.- Uśmiechnął się i spojrzał na jej usta.- Leż spokojnie, kochanie.
-Nie nazywaj mnie tak! Nie...
-I doigrałaś się, nie żebym narzekał.- Zanim Elena zrozumiała sens jego słów już ją całował. Znowu ją zaskoczył, chociaż w jakimś stopniu można było się tego spodziewać po spojrzeniu jakim wcześniej obrzucił jej wargi. Najpierw się wyrywała, była wściekła, próbowała uwolnić ręce z jego uścisku. Nicolas całował ją i zupełnie nie przejmował się jej oporem, który z każdą chwilą słabł. Nie puścił jej nawet wtedy gdy zaczęła oddawać mu pocałunek, mruknął tylko zadowolony. Przesunął ustami po jej policzku aż po ucho.
-Kochanie...- Wyszeptał, tym razem Elena nie zaprotestowała przeciwko temu słowu, w ogóle przestała protestować przed czymkolwiek.- Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić.- Głos miał niski, zachrypnięty, całował ją po szyi.- To było pomysłem mojej babci....nie wiedziałem....mmm.... nie wiedziałem, że spotkam..... kogoś takiego jak ty.- Znowu pocałował ją w usta. Elena musiała przyznać przed samą sobą, że bardzo jej się to podoba. Chyba bardziej niż powinno skoro jeszcze 5 minut wcześniej chciała go uderzyć. Miała ochotę go objąć, wsunąć palce w jeszcze mokre włosy, ale Nico nadal trzymał jej dłonie.- Kochanie..... całkowicie oszalałem przez ciebie.....
Oboje się zapomnieli, Elena chciała tylko by Nicolas nie przestawał je całować, a książę całkowicie zapomniał o wyjaśnieniach i skupił się na czymś zupełnie innym. Wiedział, że to nie jest dobry pomysł, powinien opowiedzieć jej całą historię i dopiero potem zabrać się za przepraszanie w ten słodszy sposób. Jednak rozsądek został szybko zagłuszony przez uczucia, przez wczorajszą zazdrość, tęsknotę i to wszystko co do niej czuł. Z ich małego, prywatnego świata wyrwało ich głośne pukanie, a później stanowczy głos.
-Eleno!
Nicolas podniósł głowę i spojrzał w oczy Eleny, była całkowicie zaskoczona i jeszcze trochę rozmarzona, ale gdy po raz drugi usłyszała swoje imię na jej twarzy zaczęło malować się przerażenie.
-Mamo, może ona jeszcze śpi, sama wczoraj mówiłaś, że wczoraj nie czuła się dobrze.
Nicolas wstał, rozpoznał głos swojej babci i mamy, a po minie dziewczyny stwierdził, że ona też bezbłędnie odgadła kto stoi po drugiej stronie drzwi.
-Daj mi klucz i schowaj się w łazience, proszę.- Szepnęła Elena patrząc błagalnie na mężczyznę, odetchnęła z ulgą kiedy podszedł do fotela na którym wisiała jego marynarka i obok którego leżały buty. Gdy zaczął je ubierać Elena zaprotestowała.- Ubierz je w łazience, proszę pośpiesz się.
Elena myślała, że zaraz zemdleje, gdyby drzwi były otwarte kobiety mogłyby zobaczyć całkiem niezły widoczek. Tego jeszcze brakuje by w jej sypialni królowa znalazła swojego syna. Przecież tego nie byłoby nawet jak wytłumaczyć! Miała go nienawidzić, a pozwoliła mu na więcej niż komukolwiek innemu wcześniej. Właściwie powinna chyba dziękować księżnej, że dobijała się do jej drzwi. Musiała tylko ukryć Nicolasa, a potem przekonująco kłamać i udawać, że nic się nie stało. Przecież nic prostszego, szczególnie gdy jest się tak bardzo zdenerwowanym. Książę szybko włożył swoje buty, chwycił marynarkę.
-Daj mi klucz.- Szepnęła Elena.- Proszę, błagam.....Nico, co...co ty robisz?- Omal nie krzyknęła gdy Nicolas ruszył w stronę drzwi tyle, że nie łazienki. Złapała go za rękę i spróbowała zatrzymać, ale to na nic się nie zdało. Właściwie nawet nie zwolnił kroku. -Błagam
-Co tam się dzieje? Eleno, ktoś tam jeszcze jest?!- Leonia, sądząc po głosie, wydawała się zdenerwowana. Jednak Elena daleka była od zastanawiania się jakie emocje towarzyszą księżnej. Patrzyła na Nicolasa który stał przy drzwiach, nadal trzymała go za rękę.
-Porozmawiam z tobą, tylko proszę daj mi klucz i schowaj się w łazience.
-Cechą władców jest szybka analiza i czasami ryzykowne działania.- Po tych słowach przyciągnął Elenę do siebie i zaczął całować. Mocno trzymał ją przy sobie, chciał by przestała się wyrywać i poddała się jego pieszczotom. Gdy wsunęła mu dłonie we włosy i zaczęła oddawać pocałunki, Nicolas delikatnie wyjął klucz z kieszeni, odsunął się tak by móc włożył go do zamka , a jednocześnie nie zostać uderzonym otwieranymi drzwiami. Przekręcił klucz, objął dziewczynę i uniósł ją kilka centymetrów.
-El...- Leonia stała razem z Isabel w progu, obie kobiety wyglądały na zszokowane. Nigdy nie widziały by Nicolas całował w taki sposób jakąkolwiek dziewczynę. A to był mistrzowski pocałunek. Elena nie dotykała stopami podłogi, byli tak mocno przytuleni, że nie dałoby się między nich wetknąć choćby szpilki.
-Nico...- Elena poczuła jak mężczyzna przesuwa swoimi ustami po jej policzku. Znowu miała wrażenie, że świat wiruje. Zdecydowanie książę był niebezpieczny, przy nim nie panowała nad sobą.
-Kochanie...- Wyszeptał Nico wprost do ucha dziewczyny i jakby niechętnie otworzył oczy. Zobaczył swoją babkę która wyglądała jakby zobaczyła ducha i matkę która patrzyła na niego z otwartymi ustami.- Och, kochanie, chyba mamy gości- Powiedział jakby zupełnie nie spodziewał się, że kogoś zastanie za drzwiami. Delikatnie postawił Elenę i zobaczył, że zrobiła się cała czerwona. Właśnie została przyłapana z mężczyzną w sypialni podczas namiętnego pocałunku.
-Nie.- Jęknęła, gdyby to wszystko mogło być tylko złym snem. Przecież to niemożliwe żeby to wszystko działo się naprawdę. Nie miała pojęcia co powiedzieć, co można powiedzieć gdy przyłapuję cię królowa i księżna na obściskiwaniu się z przyszłym królem.
Nicolas korzystając z ogólnego szoku w jaki wpadły kobiety, choć Elena trochę z innego powodu, podniósł marynarkę która podczas ich pocałunków wypadła mu z rąk. Podszedł do Isabel i ucałował ją w policzek.
-Dzień dobry, mamo.- Następnie podobnie postąpił w stosunku do Leoni. Widział, że musiały poczuć zapach grejpfrutów czyli zapach żelu pod prysznic Eleny. - Widzę, że macie jakąś pilną sprawę do Eleny, to może ja nie będę przeszkadzał. Do zobaczenia, kochanie.- Uśmiechnął się do dziewczyny która wyglądała jakby nie do końca pojmowała co się w ogóle dzieje. Wyszedł na korytarz i najzwyczajniej w świecie sobie poszedł.
-Nicolas?! Nicolas! Wracaj tu! Żądam wyjaśnień!- Krzyknęła za nim Leonia która otrząsnęła się z szoku, spojrzała za wnukiem, ale ten nawet się nie obejrzał i po chwili zniknął za rogiem. Księżna przeniosła wzrok na Elenę, a ta pomyślała, że ma duże, wielkie, ogromne kłopoty.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tita
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:20:55 23-07-13    Temat postu:

Przeczytałam i powiem Ci że takiego obrotu spawy się w ogóle nie spodziewałam. Normalnie nie wiem co mam na pisać. Ten rozdział jest po prostu nie do pobicia, chociaż całe opowiadanie uwielbiam to ten rozdział będzie moim ulubionym. Już dawno się tak nie uśmiałam. Przepraszam za tak beznadziejny komentarz, ale dziś jakoś mam problem z wyrażaniem swojego zdania. Nie zaskoczę Cie chyba jeśli powiem że czekam na szybkiego neksta bo skończyć w takim momencie to nie godziwość. Pozdrawiam Marta
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WhiteAngel
Idol
Idol


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:23:35 29-07-13    Temat postu:

Tita, haha, dziękuję. To miłe, że potrafię jeszcze kogoś czymś zaskoczyć. Powiem Ci, że ten odcinek miał wyglądać zupełnie inaczej, ale nastąpiła mała zmiana planów. Nie wiem jeszcze kiedy pojawi się tutaj coś nowego, bo mam dopiero kilka linijek nowego odcinka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mina107
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Kwi 2012
Posty: 3548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wa-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:51:24 29-07-13    Temat postu:

Proszę daj nowe plisss
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tita
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 11:57:37 30-07-13    Temat postu:

Nie wiem jaki miałaś zamiar na ten odcinek, ale to co nam zaserwowałaś jest genialne. Nie myślałaś nigdy żeby w przyszłości zająć się pisaniem scenariuszy. Powstawać by mogły w końcu jakieś bardzo dobre filmy, a na odcinek będę czekać nie obiecuje że cierpliwie :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WhiteAngel
Idol
Idol


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:22:56 09-08-13    Temat postu:

Odcinek 24

-Sądzę, że musimy porozmawiać.- Odezwała się Isabel po kilku sekundach które Elenie wydały się ciągnąć w nieskończoność.- Spotkajmy się za 15 minut w bibliotece.- Kobieta pociągnęła swoją teściową delikatnie za rękę w kierunku drzwi.
-Nie wiem czy jest o czym rozmawiać, jestem może stara, ale z pewnością nie ślepa i głupia.
-Myślę, że rozmowa jest nam potrzebna i koniecznie musi przy niej być Nico i Juan.
Leonia spojrzała na Elenę która z sekundy na sekundę wyglądała na bardziej przerażoną.
-Tak, masz rację, trzeba koniecznie znaleźć Nicolasa.
Gdy kobiety wyszły Elena rzuciła się na łóżko. Zupełnie nie wiedziała co powinna zrobić, najchętniej uciekłaby zostawiając ten cały bałagan za sobą. Przecież do cholery nic nie zrobiła, to wszystko było winą Nicolasa. Od początku się nią bawił, a teraz w dodatku wpakował ją w tę sytuację. Elena spojrzała na zegarek, miała niecałe 15 minut żeby coś wymyślić. Jakie wiarygodne kłamstwo wyjaśniałoby ten pocałunek? Leonia miała racje, przecież nie były ślepe i głuche, widziały co robili i jak Nico był ubrany. Mógł być nawet królem świata, ale za piżamę raczej nie używał smokingu. W dodatku pewnie ciotka dowie się wszystkiego i wybuchnie skandal. I jeszcze do tego całego spektaklu pewnie dołączy Manolo który albo zerwie zaręczyny albo przyśpieszy ślub. Zaczęła się zastanawiać czy na to spotkanie powinna się przebrać, pomyślała, że najodpowiedniejszy byłby chyba wór pokutny i trochę popiołu na głowę. Doszła do wniosku, że pójdzie w tym co ma na sobie, przecież i tak gorzej już być nie może. Elena zwlekła się z łóżka i z cichym westchnieniem wyszła z pokoju. Pomyślała, że chciała niezauważona wymknąć się z rezydencji, a teraz pewnie wyleci z niej z hukiem. Przynajmniej część rzeczy miała już spakowanych. Od dawna nie wpakowała się w żadne kłopoty, więc musiała to naprawić, a przecież nie ma lepszego sposobu niż zostać nakrytą w sypialni z następca tronu. Co one musiały sobie pomyśleć? Przecież to wyglądało jakby nie był w jej pokoju pierwszy raz. Rzeczywiście bywał tam już wcześniej, ale nie w charakterze jakiegoś sekretnego kochanka. Może oprócz tego poranka gdy chował się w szafie przed jej narzeczonym. Gdy stanęła przed drzwiami biblioteki wytarła lekko wilgotne dłonie w spodnie, poprawiła ubranie i zapukała. Westchnęła ciężko gdy usłyszała zaproszenie, nacisnęła klamkę i już po chwili była w środku. Spojrzał na nią cztery pary oczu i Elena poczuła się bardzo niepewnie. Odwróciła się powoli i zamknęła drzwi, czuła, że przyglądają się każdemu jej ruchowi. Korytarz wydał jej się w tej chwili niemal wrotami raju przez które mogłaby uciec.
-Witaj, proszę może usiądziesz?- Zapytał Juan wskazując jeden z czterech foteli, na dwóch już siedziały Isabel i Leonia. Mężczyzna siedział za starym, dużym biurkiem, ale gdy tylko dziewczyna weszła natychmiast się podniósł. Nico opierał się o regał, przebrał się, miał skrzyżowane ramiona na piersi i minę jakby był niezbyt zainteresowany całym tym spotkaniem. Elena szybko zajęła wskazane jej miejsce, chociaż wolałaby stać i być bliżej drzwi. Król usiadł obok swojej żony, po czym spojrzał na syna. Nico podszedł do nich i przysiadł na oparciu fotela na którym zajmowała Leonia. - Dobrze, skoro jesteśmy w komplecie, to czy ktoś wyjaśni mi o co to całe zamieszanie? Dlaczego droga mamo, wpadłaś tutaj mówiąc, że koniecznie musimy porozmawiać? A ty, droga żono, dlaczego przyprowadziłaś tutaj naszego pierworodnego? I co z tym wszystkim ma wspólnego tą biedną dziewczyna która wygląda jakby chciała uciec?- Spojrzał na Elenę.- Przepraszam.
Elena uśmiechnęła się w odpowiedzi, nie miała za złe królowi, że tak powiedział, zmartwiła się tylko, że jej stan jest aż tak widoczny. Wolałaby mieć jak najbardziej obojętny wyraz twarz, ale najwidoczniej zupełnie jej to nie wychodziło skoro człowiek którego widziała drugi raz w życiu bezbłędnie ją rozszyfrował.
-Jaką wersję chcesz usłyszeć? Łagodniejszą czy....
-Prawdziwą.- Przerwał matce Juan. W ogóle nie podobało mu się to co się działo. Leonia i Isabel wyglądały jakby coś odkryły i podjęły już decyzję. Pamiętał opowieść Nicolasa o Elenie, dowiedział się też kilku rzeczy o tej kobiecie. Obserwował ją na balu, widział jak tańczyli i jak Nico na nią patrzył. Znał swojego syna i bardzo szybko zorientował się, że ten zakochał się w tej ślicznej dziewczynie. Dlatego zupełnie niezrozumiałym dla niego było zachowanie pań Martinez, przecież wszystko było na dobrej drodze. Nico potrzebował teraz trochę czasu i możliwe, że wkrótce zabiją weselne dzwony.
-W sypialni Eleny znalazłyśmy Nicolasa.-Powiedziała Leonia i zaraz dodała z błyskiem w oku.- Mam opisać ci co zobaczyłyśmy jak otworzyłam drzwi?
-Nico?- Juan spojrzał na syna, ale ten wyglądał jakby nie miał zamiaru się bronić. Właściwie co miałby powiedzieć? Za to Leonia była w swoim żywiole i przeszła do ataku.
-Jeśli zaraz zaczniesz wymyślać jakieś historyjki na obronę twojego jedynaka, to chcę ci powiedzieć, że wiem co widziałam. Kiedy otworzyłyśmy drzwi, Juan nie rób takie miny jakbym miała zamiar opowiadać ci nie wiadomo co, oboje byli ubrani jeśli to cię niepokoi. Całowali się ..... z dużym zaangażowaniem, że tak to ujmę.
-To jeszcze o niczym nie świadczy.- Król poczuł się w obowiązku wziąć stronę syna. Teraz to przypominało salę sądową, Leonia była prokuratorem, Juan adwokatem, Nico i Elena oskarżonymi, a Isabel zachowywała się jak obserwator, chociaż król nie miał wątpliwości po czyjej stoi stronie.- Nico mógł przyjść do Eleny rano. Na jakiej podstawie uważasz, że spędzili ze sobą noc? Bo o ile dobrze zrozumiałem takie wnioski wyciągnęłaś.
-Twój syn był we fraku, miał mokre włosy i pachniał damskimi perfumami! Właśnie na tej podstawie uważam, że spędzili ze sobą noc. Chyba, że masz lepsze wytłumaczenie dla jego obecności w takim stanie w jej sypialni?
Juan zamilkł. Nicolas z lekko rozbawioną miną słuchał przemówienia w wykonaniu swojej babci, za to Elena pobladła i siedziała ze spuszczoną głową. Miała jeszcze większą ochotę uciec, tyle, że teraz bardziej ze wstydu niż ze strachu. Co oni wszyscy muszą o niej myśleć? Jak miała wyjaśnić to całe nieporozumienie? Gdyby powiedziała, że zasnęła wieczorem, a rano obudziła się z Nicolasem w łóżku wyszłaby raczej nikt by w to nie uwierzył. Nawet dla niej ta historia brzmiała trochę naiwnie. Milczała zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Nie broniła się, bo jak na razie to raczej książę był oskarżany.
-To był żel pod prysznic, a nie perfumy.- Wyjaśnił Nico, chociaż to stwierdzenie bynajmniej nie poprawiło jego sytuacji. Raczej dolał oliwy do ognia. Juan miał minę jakby chciał powiedzieć synowi żeby się już lepiej w ogóle nie odzywał.
-Rozumiem Nico, że spędziłeś noc z Eleną?- Zapytała łagodnie Isabel. W przeciwieństwie do Leoni nie pytała prosto z mostu, w jej głosie nie było pretensji tylko ciekawość. Teraz przypominało to zabawę w dobrego i złego glinę. Gdy jej syn skinął głową ciągnęła dalej.- Rozumiesz zatem, że jeśli pojawi się dziecko...
-Nawet jeśli go nie będzie to i tak się pobierzecie.- Wtrąciła się Leonia.- Z tą różnica, że jeśli jest w ciąży to ślub odbędzie się dużo szybciej.
Elena miała wrażenie, że się przesłyszała. Wszystkiego by się spodziewała, ale nie tego. Ślub! Przecież nie może wyjść za Nicolasa, nie ma tytułu, nie ma niczego, a w dodatku on ją okłamał. Sama nie była pewna czy go zna, nie wiedziała już z kim ma do czynienia. Gdyby był ogrodnikiem sprawa byłaby dużo prostsza. Mogliby wziąć cichy ślub i uciec do Hiszpanii albo zostać tutaj. A teraz.... teraz zupełnie nie wiedziała co ma zrobić.
Juan odezwał się pierwszy.
-Bez przesady, nie będziemy nikogo zmuszać do ślubu. To już nie te czasy.
-Jeśli Elena jest w ciąży to powinni pobrać się jak najszybciej. Dziecko będzie wtedy dziedziczyło tytuł.
-Jakie dziecko? Nic jeszcze nie wiemy o żadnym dziecku i szczerze mówiąc wątpię aby ono w ogóle było. Wybacz mamo, ale jakby każda kobieta z którą Nico spędził noc zachodziła w ciążę to nie mogłabyś się ruszyć żeby nie wpaść na jakiegoś swojego prawnuka.- Choć te słowa były skierowane do Leoni to król przepraszająco spojrzał na Elena. Miał nadzieję, że dziewczyna zrozumie, że stara się w choćby najmniejszym stopniu zapanować nad sytuacją, a doprawdy miał godnego siebie przeciwnika, a właściwie dwóch przeciwników.
-Juan!
-Isabel, daj spokój, i nie próbujcie zrobić z Nica jakiejś dziewietnastowiecznej dziewicy która nie wie co i jak.
Leonia spojrzała na syna, w jego oczach z łatwością dostrzegła zdecydowanie i upór. Nie zdziwiło jej to ani trochę, przeciwnie, spodziewała się takiej postawy po Juanie. Za to Nico zachowywał się jakby zupełnie obojętne mu było o czym rozmawia jego rodzina i to ją trochę zdziwiło.
-Jednak pod moim dachem...
-Tak mamo, z pewnością fakt pod czyim to było dachem ma kluczowe znaczenie.- Juan liczył, że któryś z winowajców go poprze, cóż mogliby mu trochę pomóc, przecież ratował ich od małżeństwa! Za to otrzymał syna który co najwyżej uśmiechał się nieznacznie i ewentualnie przyszłą synową która siedziała ze zwieszoną głową. Fantastycznie! Mogli od razu stanąć przed księdzem skoro żadnemu z nich nie zależało na obronie.
-Dalej uważam, że ślub...- Zaczęła Isabel, ale przerwała gdy zobaczyła, że Elena wstała. Dziewczyna była lekko blada, a gdy się odezwała jej głos lekko zadrżał.
-Przepraszam, ale nie wyjdę za pani syna.- Juan uniósł brwi, a Nicolas nagle zainteresował się rozwojem wypadków. Elena miała chwilę czasu żeby zastanowić się nad swoją sytuacją i podjęła decyzję, nie miała zamiaru cofnąć się choćby o milimetr.- Nie spałam z Ni... z księciem Nicolasem więc...
-Nie?- Zapytał Nico niskim głosem i przesunął spojrzeniem po dziewczynie zaczynając od jej stóp, a kończąc na twarzy. Odchylił się lekko w tył jakby zajmował lepszą pozycję do obserwacji i ataku.- Ja odniosłem inne wrażenie.
-Najwyraźniej mylne albo mnie coś umknęło, ale to nie świadczyłoby najlepiej o waszej wysokości.- Elena odzyskała pewność siebie. Nie miała zamiaru słuchać ludzi którzy rozprawiają o jej przyszłości i chcą ją wmanewrować w małżeństwo. Najpierw ciotka ze swoim kandydatem, teraz rodzina Nicolasa, nikt nie pozwolił jej samej zadecydować ani nie zapytał o zdanie. Miała tego serdecznie dosyć. Nie miała pojęcia czy zachowuje się dziecinnie, nierozważnie czy może obraża rodzinę królewską. Zwróciła się do Leoni i Isabel.- Z całą pewnością nie jestem w ciąży.- Gdy zobaczył, że starsza pani chce jej przerwać szybko dodała.- Nie działo się nic co mogłoby ją spowodować ani tej nocy ani żadnej innej. Czy to również zechcesz zakwestionować wasza wysokość?
Te ostatnie słowa były skierowane do Nicolasa, patrzyła na niego wyzywająco. Miała zamiar podjąć walkę i ją wygrać. Chociaż jej zachowanie dla wielu kobiet mogło wydać się co najmniej objawem ciężkiej choroby psychicznej. Dostawała przystojnego męża z królestwem w pakiecie, brakowało tylko białego rumaka i ptaków wyśpiewujących romantyczne melodie, a można by pomyśleć, że spełnia się bajowy sen małej dziewczynki.
-Nie. Jestem pewien, że nie jesteś w ciąży, ale jeśli chcesz to zmienić to chętnie przyłożę do tego ….hmmm..... rękę.- Wiedział, że zdenerwuje ją takim zachowaniem i miał rację. Miał wrażenie, że przed rzuceniem się na niego z pięściami powstrzymuje ją tylko obecność jego rodziny. Dodatkowo działało mu na nerwy to, że cały czas używa jego tytułu, zupełnie jakby zapomniała jak ma na imię.
-Odrzucę tę łaskawą propozycję wasza wysokość.-Elena spojrzała na Leonię i Isabel.- Nie zmienię również zdania co do małżeństwa. A jeśli stanowię jakiś problem to chętnie spakuję swoje rzeczy i wyjadę jeszcze przed obiadem.
Nicolasowi zupełnie nie spodobał się ten pomysł. Wiedział, że musi ją jakoś zatrzymać, ale nie miał pojęcia jak to zrobić. Sytuacja i tak była już dostatecznie skomplikowana i dziwna. Od wczoraj sprawy układały się źle albo gorzej. Zastanawiał się czy nie pozwolić jej wyjechać by w spokoju mogła przemyśleć te wszystkie wydarzenia. Nie był jednak pewien czy Elena nie dojdzie do jakichś błędnych wniosków, a on nie byłby wtedy blisko by móc wyjaśnić i rozwiać wątpliwości. Zresztą co za różnica skoro nawet gdy stał dwa metry od niej to i tak nie chciała go słuchać? Chyba, że trzeba było obrać taktykę z poranka i każdą próbę przerwania opowieści uciszać pocałunkiem albo porwać ją i wywieźć gdzieś gdzie nikt by im nie przeszkadzał.
-A więc uciekasz?
-Nie, po prostu nie mam zamiaru uczestniczyć w tym cyrku.- Odwróciła się i zaczęła iść w kierunku drzwi, czuła się zmęczona, sama nie wiedziała co ma myśleć. Nico okazał się księciem, jego rodzina, nie licząc Juana, nalegała na ślub, w dodatku chciano jej wmówić dziecko. To było stanowczo za dużo jak na jeden poranek. Gdyby ktoś 24 godziny temu powiedział jej , że tak zakończy się historia z przystojnym ogrodnikiem stwierdziłaby, że jest pijany albo ma jakieś poważne problemy. A teraz była tutaj, w królewskiej bibliotece i szczerze ucieszyłaby się gdyby to wszystko było jakimś głupim kawałem. Gdyby nie wczorajszy bal byłaby niemal pewna, że to czyjeś spaczone poczucie humoru stoi za tą całą szopką.
-Elena.- Nicolas podbiegł i chwycił ją za rękę gdy była już w połowie drogi do drzwi.- Posłuchaj...
-Ostatnio też tak mówiłeś i zobacz do tego to doprowadziło!- Czuła, że traci panowanie nad sobą, zapomniała o pozostałych trzech osobach które były razem z nimi. Wyszarpała dłoń z jego uścisku. Żeby spojrzeć mu w oczy musiała unieść głowę, był od niej dużo wyższy. Była zła za jego pocałunki, za to, że tak jej się one podobały, za tę całą sytuację i za jego kłamstwa. Musiała trzymać się od niego z daleka, bo Nico był zdecydowanie niebezpieczny i w 5 minut mógł całkowicie zawrócić jej w głowie, dał tego doskonały popis o poranku.- Czego ode mnie chcesz? Daj mi spokój! Nie chce mieć z tobą nic wspólnego, nie rozumiesz? Nie znam cię! Nie ufam ci! W ogóle żałuję, że cię poznałam!- Ostatnie zdania praktycznie wykrzyczała mu w twarz, po czym odwróciła się i wybiegła z biblioteki nie zamykając nawet drzwi. Nie ruszył się z miejsca tylko patrzył, stał tyłem do swojej rodziny, więc nie mogli zobaczyć emocji jakie odbijały się nie tylko w jego oczach. Dostrzegli tylko jak najpierw zacisnął pięści, a potem opadły mu ramiona. Strzał Eleny był celny, bardzo celny, może trochę przypadkowy i nie do końca świadomy, ale trafił z zadziwiająca siłą.
-Nicolas?-Głos Isabel był łagodny, kobieta zaczęła wstawać z fotela. Nico usłyszał ją, ale nawet nie spojrzał za siebie.
-Później mamo.-Miał spokojny głos, chociaż brzmiał trochę inaczej niż jeszcze minute wcześniej. Chyba bardziej był przygotowany na to, że zostanie spoliczkowany albo, że Elena spróbuje go uderzyć w jakiś inny sposób. Już zapomniał, że dobrze dobrane i użyte słowa trafiają celniej niż jakakolwiek pięść. Stwierdził, że musi pobyć sam, miał o czym myśleć, wolno ruszył do drzwi które chwilę potem cicho zamknął zostawiając za nimi rodziców i babcie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tita
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:05:38 11-08-13    Temat postu:

Przepraszam, że dopiero komentuje, ale nie było mnie domu przez kilka dni wracam a tu taka niespodzianka
Muszę powiedzieć że nie wiem co napisać po tym rozdziale. Nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. Wcale się nie dziwię że Elena tak wybuchła, rodzinka zaserwowała jej niezłą dawkę adrenaliny, a postawa naszego księciunia. Co on sobie wyobraża nich w końcu zacznie działać i wyjaśni Elenie całą sytuację bo ta gotowa jest jeszcze wyjechać. Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tita
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 20 Mar 2011
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:21:54 24-08-13    Temat postu:

Kiedy możemy się spodziewać kolejnego rozdziału? Jestem ciekawa jak dalej wymyśliłaś losy naszego "ogrodnika" i Eleny :-)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:59:36 08-09-13    Temat postu:

Uwielbiam twoje opowiadanie, wchodzę na forum wyłacznie dla niego.

Sytuacja mocno się komplikuje... ale wierzę że miłość zwycięży. Z utęskniniemczekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WhiteAngel
Idol
Idol


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:40:20 08-09-13    Temat postu:

Julcia, nawet nie wiesz jak dobrze Cię widzieć Dziękuję, za miłe słowa i cieszę się, że Ci się podoba. Nie jestem jeszcze pewna jak to wszystko się potoczy, ale postaram się nie zrobić jakiegoś dramatycznego zakończenia. W przeciwieństwie do dramatów Shakespeare'a u mnie wszyscy przeżyją, to mogę obiecać xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:39:18 14-09-13    Temat postu:

WhiteAngel napisał:
Julcia, nawet nie wiesz jak dobrze Cię widzieć Dziękuję, za miłe słowa i cieszę się, że Ci się podoba. Nie jestem jeszcze pewna jak to wszystko się potoczy, ale postaram się nie zrobić jakiegoś dramatycznego zakończenia. W przeciwieństwie do dramatów Shakespeare'a u mnie wszyscy przeżyją, to mogę obiecać xD


Cóż bardzo liczę na to, że wszyscy przeżyją

już się nie mogę doczekać kolejnego odcinka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
WhiteAngel
Idol
Idol


Dołączył: 01 Mar 2008
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:09:23 22-09-13    Temat postu:

Odcinek 25

Była 1 w nocy i Elena z jękiem przewróciła się na wznak. Nie mogła zasnąć, a przez głowę przelatywał jej wszystkie chwile jakie przeżyła z Nicolasem od początku ich znajomości. Przypomniała sobie sytuacje gdy Nico odkrył istnienie Manola, jak nie chciał jej wysłuchać i z góry wydał wyrok. Miała wrażenie, że postąpiła podobnie, ale szybko wytłumaczyła sobie, że jej sytuacja była zupełnie inna, tutaj jak na dłoni widać było zamierzone oszustwo. Więc dlaczego zaczynała czuć się źle z tym, że nie pozwoliła mu dojść do słowa? Na balu od niego uciekła, w sypialni nie chciała go słuchać, a w bibliotece wykrzyczała mu w twarz, że nie chce go znać. Nie widziała go od porannej kłótni, miała cały dzień na przemyślenia i ze zdumieniem uświadomiła sobie, że chce poznać jego wersje. Oczywiście nie mogło być mowy o żadnym ślubie z przymusu, Elena chciała wybrać sobie sama męża, a nie usłyszeć komunikat, że ma poślubić tego mężczyznę z jakichś powodów i nie może się temu sprzeciwić. Nawet jeśli całowanie się z jednym z kandydatów było bardzo przyjemne. Tak więc, najpierw trzeba było wysłuchać Nicolasa, a potem dopiero nazwać go podłym kłamcą i oszustem. I z całą pewnością nie krzyczeć na niego w obecności jego rodziny. Chociaż to była jego wina, że ich przyłapali, a Elena nie umiała znaleźć sensownego wytłumaczenia, dlaczego nie schował się w łazience, tylko dał popis przed swoją babcią i mamą. Kto by chciał zostać nakrytym przez własną rodzinę w sypialni? Nawet jeśli byłby całkowicie ubrany? Nikt, chyba że miałby w tym jakiś cel. I właśnie ten cel niepokoił Elenę. Bo mogło to oznaczać, że Nico nadal doskonale bawi się jej kosztem albo.... albo właściwie co? Zdecydowanie musi z nim porozmawiać, choćby po to, aby wyjaśnić poranny pocałunek. Gdy po raz kolejny przewróciła się na łóżku, stwierdziła, że ma dość. Potrzebowała świeżego powietrza i zmęczenia by normalnie zasnąć, skoro nie mogła porozmawiać z Nico. Choć było po 1, doszła do wniosku, że spacer to doskonały pomysł. Szybko przebrała się w ciepłą bluzę i spodnie, na stopy wcisnęła tenisówki. Cicho wymknęła się z pałacu, tak jak robiła to już kilka raz wcześniej. Na trawniku wzięła głęboki i poczuła się lepiej. Nie wiedziała gdzie chce iść, więc po prostu ruszyła przed siebie. Noc była chłodna, ale za to niebo usiane gwiazdami wprost zapraszało zakochanych do miłosnych zwierzeń. Nie widziała który pokój w rezydencji zajmuje Nicolas, ale była pewna, że nie mieszka już w domku ogrodników. Postanowiła odwiedzić to miejsce, nawet jeśli dla Nica to wszystko było zabawą i kłamstwem, to chwilę spędzone w tym domku wiele dla niej znaczyły. Już z daleka zobaczyła, że światłą w salonie są zapalone. Zastanawiała się czy powinna wchodzić, w końcu w środku niekoniecznie musiał być książę, mogli być goście którzy zostali trochę dłużej po balu albo prawdziwi ogrodnicy. Odwróciła się by odejść, ale stwierdziła, że jeśli ma nie zasnąć przez resztę nocy zastanawiając się kto był w środku to lepiej wejść, nawet jeśli oznaczałoby to zrobienie z siebie idiotki przed obcymi ludźmi. Delikatnie otworzyła drzwi i jak najciszej przeszła przez przedpokój. Na sofie, tyłem do niej, ktoś siedział. Elena widziała tylko czubek jego głowy, ale była pewna, że jest to Nico. Nie wiedziała co powinna powiedzieć w takiej sytuacji i zastanawiała się czy nie wyjść, skoro on nie wiedział o jej obecności. Cofnęła się, ale znowu stanęła niepewna co zrobić. Może on schował się tutaj przed bliskimi żeby się nie tłumaczyć? Może miał dość wszystkich, a w szczególności kobiet które wrzeszczą przy jego rodzinie? Albo zwyczajnie w świecie spał? Elena nie potrafiła się zmusić do wyjścia ani też wejść do salonu, zezłościła się na samą siebie za to niezdecydowanie i tchórzostwo, i zrobiła krok do przodu. Był on trochę zbyt pewny, bo Nicolas znużonym głosem powiedział:
-Chłopaki, mówiłem wam już, że chcę być sam.
Elena nie wiedziała co odpowiedzieć, nic błyskotliwego nie przychodziło jej do głowy. Odeszła sofę i stanęła przed Nico. Mężczyzna siedział, a właściwie półleżał, nogi miał wyciągnięte na stoliku, głowę lekko odchyloną do tyłu, patrzył na półpełną butelkę piwa którą delikatnie kręcił i obserwował jak płyn obmywa ścianki. Elena pomyślała, że tak nie wygląda ktoś zadowolony ze swojego kłamstwa.
-Ja też nie byłam dziś zbyt towarzyska.
Nico poderwał głowę i spojrzał na nią jakby nie był pewien czy dobrze widzi. Pijani ludzie widzą białe myszki, a nie kobiety, zresztą tego wieczoru nie wypił zbyt wiele, a już na pewno nie tyle by mieć omamy. Gdy już zaskoczenie minęło zdjął nogi ze stolika i zaczął się prostować.
-Nie, zostań tak jak ci wygodnie. Chciałam porozmawiać.
-Mamy poważnie rozmawiać gdy siedzę taki rozwalony? Posłuchaj..... albo najpierw usiądź, bo gdy tak stoisz to czuję się jak skazany, a moje poczucie winy i tak jest już wystarczające.
Elena usiadła na fotelu, chciała wysłuchać wszystkiego na spokojnie, bez żadnych pocałunków czy przytulania się.
-Wyjaśnij mi wszystko, Nico, bo chyba się pogubiłam.
-Witaj w klubie.- Uśmiechnął się bardziej do butelki niż do dziewczyny.- Właściwie nie wiem od czego zacząć.... Widzisz, moja babcia i mama wymyśliły sobie, że znajdą mi żonę. Nigdy nie przedstawiłem im żadnej dziewczyny, więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Od jakiegoś czasu podsuwają mi różna kandydatki. Zrobiły chyba jakąś listę czy co, nie mam pojęcia skąd one brały te wszystkie baby. Poznałaś już moją babcie i wiesz, że raczej trudno z nią rozmawiać gdy coś idzie nie po jej myśli. A ja nie dość, że odrzucałem wszystkie te panny to jeszcze zacząłem ich unikać. Uciekłem przed własną babcią i jej pomysłami do Włoch! Więc możesz sobie wyobrazić co się działo. To miała być ostatnia próba wyswatania mnie, taki postawiłem warunek.... to znaczy, to był jeden z dwóch warunków. Miałem dość kobiet które chcą mnie tylko dla tytułu i kasy, więc postanowiłem zostać ogrodnikiem. Trochę ułatwiało sprawę to, że twoja kuzynka mieszkała przez jakiś czas za granicą...
-Moja kuzynka? A co ona ma do tego?- Elena popatrzyła na Nicolasa nie rozumiejąc. To o czym mówił wcześniej miało sens, nawet sama Leonia na zakupach wspominała, że szuka żony dla księcia, ale Elena myślała, że był to żart albo raczej życzenie starszej kobiety by jej wnuk się ustatkował. Tylko co z tym wszystkim miałaby mieć wspólnego Clara. I nagle kolejny element układanki wskoczył na swoje miejsce.- To o nią chodziło, prawa? To Clara jest kandydatką na twoją żonę? A ja głupia myślałam......
Elena poderwała się z fotela, Wtedy na balu była bardziej zła, a teraz miała wrażenie jakby ktoś ją kopnął prosto w żołądek.
-Elena, posłuchaj, daj mi dokończyć.
-Nico, daj... daj mi spokój.- Chciała, a właściwie musiała wyjść. Przyjście tu było najgłupszą rzeczą jaką zrobiła. Już wolała myśleć, że w tej jego głupiej zabawie to ona była celem, a nie tylko pomyłką albo dodatkiem do kuzynki. Jednak nie zdążyła zrobić nawet dwóch kroków kiedy Nicolas stanął przed nią. Dziewczyna nie spojrzała na niego tylko spróbowała ominąć, nie przewidziała, że mężczyzna będzie bardzo zdeterminowany by wyjaśnić wszystko do końca i chwyci ją za ramiona, a potem odwróci twarzą do siebie. I mimo że Elena nie miała ochoty na rozmowę, jak sądził po tym jak unikała z nim jakiegokolwiek kontaktu wzrokowego, to i tak zaczął mówić:
-Od początku chodziło o ciebie, nie rozumiesz?! Nawet mojej babci chodziło o ciebie.- Dopiero po tych słowach Elena podniosła głowę. Widział, że nie rozumie, jemu samemu chwilę zajęło zrozumienie logiki Leonii.- Wiedziała, że jeśli o tobie powie, że jesteś wymarzoną żoną dla mnie, to będę się trzymał z daleka od ciebie. A jeśli mówiła tak o Clarze to jej unikałem, a do ciebie nie miałem żadnych uprzedzeń. Powiedziała mi o tym dziś popołudniu, to był genialny plan mojej mamy i babci. Stwierdziły, że pewnie im na przekór zainteresuję się kuzynką swojej niby idealnej żony. Jak widać nie pomyliły się, tylko, że już dawno przestało chodzić tu o moją babcie, mamę, twoją kuzynkę czy ciotkę.- Pochylił się, oparł czoło o czoło Eleny i dokończył już prawie szeptem.-Było kilka kłamstw, ale nigdy na temat uczuć, wierzysz mi?
-Nico....- Mężczyzna przymknął oczy gdy poczuł na policzku kobiecą dłoń. Przekręcił głowę i wtulił się w nią jakby szukając ciepła. Gdy spojrzał na nią w jego oczach płonął ogień.
-Nie rozumiesz? Kocham cię, dlatego nie protestowałem gdy chcieli żebyśmy wzięli ślub. Nie zastanawiałaś się, dlaczego doprowadziłem do tego, że babcia i mama nas widziały? Bo trudno nazwać to przypadkiem. Widziałem torbę, wiedziałem, że chcesz wyjechać, bałem się, że mnie zostawisz. A nie wiedziałem jak inaczej sprawić żebyś została. Bo widzisz, kocham cię tak mocno, że zaczynam grać nieczysto tylko po to, by cię przy sobie zatrzymać.- Uśmiechnął się i przyciągnął ją bliżej do siebie.- Daj mi szanse, a udowodnię ci, że jestem ciebie wart. Proszę.
Elena wspięła się na palce i delikatnie musnęła jego usta w pocałunku.
-Nico, ja wyjeżdżam rano do Hiszpanii, to już postanowione.
Poczuła jak jego ramiona zaciskają się wokół niej. A jego twarz przybrała wyraz jakby gotował się do walki.
-Elena...
-Nie.- Przerwała mu, podjęła już decyzję i nie miała zamiaru jej zmieniać.- Teraz ty mnie posłuchaj. Rano zerwę zaręczyny z Manolem, a potem wyjadę do Hiszpanii, do mojej przybranej cioci, a właściwie do jej domku na plaży.- Patrzyła na niego i nie mogła oprzeć się wrażeniu, że Nico wyglądał jak zbity szczeniak. Gdy miał taki wyraz twarzy trudno było powstrzymać się od próby pocieszenia go.- Chcę być sama, przynajmniej przez jakiś czas, skoro całkowicie zmieniam moje życie. Ale nie miałabym nic przeciwko gdybyś, dajmy na to po trzech może czterech dniach, przyjechał do mnie
-Elena... co?
-Chciałeś dostać szansę, daje ci ją.- Przekręciła głowę i uśmiechnęła się do niego przekornie.- Myślisz, że jakieś dwa tygodnie nad morzem wystarczą ci żeby mnie poderwać?
Wróciła mu pewność siebie gdy zrozumiał co oznaczają jej słowa. Nieszczęśliwy szczeniak przemienił się w tygrysa.
-Nie wiem, kochanie, ale będę się bardzo mocno starał.
Pocałował ją jakby już wygrał. Zanim przyszła do domku był załamany. Zastanawiał się jak to wszystko odkręcić, a teraz okazało się, że dostał drugą szansę i to z dala od wszystkich. Ona znała już całą prawdę, więc wszystko wydawało się dużo prostsze.
-Muszę już iść.- Elena najchętniej zostałaby w jego ramionach, ale jeśli to zrobi, to może popsuć ich plan. Lepiej żeby nikt ich nie widział, a przez to nie domyślił się, że mają zamiar wyjechać wspólnie. Jednak Nicolas wolał kontynuować to co zaczęli. Gdy Elena uchyliła się od kolejnej pieszczoty jego ust, to mężczyzna przyciągnął ją do siebie i pocałował tym razem w policzek.- Nico, daj spokój.
-Nigdy ci go nie dam.
-Już mi grozisz?- Zapytała ze śmiechem kładąc mu dłonie na ramionach.
-Raczej składam obietnicę.- Pochylił się i tuż przy jej uchu dodał szeptem.- Słodką obietnicę.
Wyprostował się i z satysfakcją ocenił jakie jego słowa wywarły wrażenie. Wiedział, że Elena ma rację i powinna wyjść, ale nie chciał jej wypuszczać ze swoich ramion.
-Nico, naprawdę powinnam iść.- To było pierwsze zdanie jakie Nico usłyszał po kolejnym pocałunku.
-Och, no dobrze, już dobrze. Idź sobie ty niedobra kobieto, tylko szybko, bo mogę zmienić zdanie.
-Masz jakąś kartkę? Muszę zapisać ci adres mojej cioci.- Elena zobaczyła na stoliku stara gazetę. Znalezionym długopisem zanotowała mu miejscowość i numer domku.
-Chyba zmieniłem zdanie, zostajesz.- Nico stał kilkanaście kroków od dziewczyny i uśmiechał się przekornie. Elena ze śmiechem próbowała go ominąć, ale nie miała szans, a może tak naprawdę nie chciała mu uciec? Mężczyzna pocałował ją szybko, a potem objął ramieniem i odprowadził do drzwi.-Idź, bo jeśli zmienię zdanie, a moja babcia wpadnie tu rano, to już się nie wytłumaczymy.
-Słodkich snów.
-Będą słodkie, bo wszystkie będą o tobie.
Nico patrzył jak Elena idzie ścieżką do rezydencji. To będą fantastyczne dwa tygodnie. A Leoni zdecydowanie przyda się mała nauczka i może po niej przestanie mieszać się w życie innych ludzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13, 14, 15  Następny
Strona 12 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin