Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

One more night... - Odcinek 28 i 29
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:58:00 16-12-12    Temat postu:

Oj... byłam pewna, że to skomentowałam Ale może zrobiłam to na gg? Zresztą bez różnicy, wiesz przecież, co myślę A tak w ogóle, to wpadłam spytać jak tam Twoja wena i upomnieć się o nowy odcinek, bo coś dawno tu nic nie było Święta idą, więc wiesz... jakiś prezencik by się przydał ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:14:09 16-12-12    Temat postu:

Napisałam do Ciebie na gg A co do odcinka, to musisz mieć niezłą intuicję, bo własnie jest w trakcie tworzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:57:28 16-12-12    Temat postu:

Dobra Aguś, nie wiem jak wyszło, ale coś tam wyszło.
    Odcinek 13

Maraya bawiąc się kieliszkiem obserwowała przechylające się w rytm jej ruchów Bordoux. Właściwie to można by uznać, że robi praktycznie wszystko, by nie patrzeć na towarzyszącego jej mężczyznę siedzącego naprzeciw niej. Logan od dziesięciu minut wahał się pomiędzy wybuchem śmiechu na widok jej oczywistych zabiegów mających na celu uświadomienie mu, że jest ignorowanym a przewróceniem dzielącego ich stolika i rzuceniem się na nią jak wygłodniałe zwierzę. Bo wyglądała zbyt dobrze. Stanowczo. Czarne nylony przylegały do jej nóg jak druga skóra zmuszając go do myślenia jedynie o tym, czy są to pończochy czy rajstopy i w którym przypadku byłoby łatwiej jej z niej ściągnąć. Sukienka w kolorze nocnego nieba sprawiała wrażenie jakby była zszywana wprost na modelce, gdyż nie potrafił sobie wyobrazić, żeby jakakolwiek kreacja mogłaby być aż tak dopasowana. Kolacja, ach tak. To miała być randka. Miał jej pokazać, jak bardzo utalentowanym jest artystą i nie tylko. Naprawdę byłoby łatwiej...
- Jeśli do końca wieczoru masz zamiar milczeć to równie dobrze możesz odwieźć mnie do domu - powiedziała dziewczyna nie podnosząc oczu znad kieliszka.
- Tchórzysz? - uśmiechnął się złośliwie, doskonale wiedząc, że właśnie tą karta może ugrać najwięcej w kontaktach z Marayą. Na co jak na co, ale na złośliwość reagowała zawsze.
- Nie, po prostu jakoś na razie nie jest dane mi dostrzec któregokolwiek z twoich licznych talentów - blondynka uniosła wyzywająco oczy i przechyliła głowę jak kot patrzący na ofiarę.
- Nie dajesz mi szansy - jakimś cudem zahaczył stopami o przednie nóżki jej krzesła i przysunął ją bliżej siebie jednocześnie nachylając się w jej stronę. - Uciekasz wzrokiem, ignorujesz mnie, boisz się mnie lub... siebie. - Maraya otworzyła szeroko oczy przesuwając spojrzeniem od jego oczu do ust, po czym szybko uciekła wzrokiem.
- Przyznaję, że jest między nami pewien rodzaj... napięcia - wybrnęła obserwując uśmieszek pojawiający się na jego ustach. - Jednak uważam, że...
- Powinniśmy zamienić napięcie erotyczne na nienawiść, bo tak jest prościej? - Logan nie miał zielonego pojęcia, skąd bierze się u niego ta śmiałość w stosunku do dziewczyny, do której wcześniej nie miał nawet odwagi podejść a później stała się jego największym utrapieniem, dzięki czemu ich utarczki słowne stały się już niemal legendarne. Wpływ Connora zdecydował w końcu, obserwując jak twarz Mary zmienia się pod wpływem nagle podjętej decyzji.
- Tak, tak jest prościej i tak to zostawmy - powiedziała łapiąc za torebkę i rzucając przepraszający uśmiech kelnerowi, który właśnie miał zamiar podać im desery.
- Przykro mi, ale nie ma szans - mruknął Logan i złapał ja za nadgarstek jednocześnie podając kelnerowi kartę płatniczą, a gdy ten odszedł zaczął swoją tyradę zmuszając Marayę do ponownego zajęcia miejsca przy stoliku. - Regularnie doprowadzasz mnie do szału, śnisz mi się po nocach, masz najbardziej ostry język wśród wszystkich modelek, z którymi kiedykolwiek pracowałem. Jednocześnie, co rusz udowadniasz mi również, że jesteś też wśród najinteligentniejsza. I do jasnej cholery nie mam zamiaru tego tak zostawiać - Maraya spojrzała na niego w autentycznym szoku i wymanewrowała dłonią tak, że zamiast na jej nadgarstku jego palce zaciskały się na jej własnych.
- Zrób mi krzywdę, a Molly cię wykastruje - Logan skinął jedynie głową wyczuwając, że jest to pewna forma przyzwolenia.
***
Molly naprawdę nie miała zielonego pojęcia jak do tego doszło, ale aktualnie zamiast leżeć w wygodnym łóżeczku i śnić o pewnych ciemnych oczach miała rzeczone własnie oczy na wyciągnięcie ręki. To tylko wycieczka, powiedział, gdy zwlekł ją z łóżka, a ona wciągnęła jedynie długi sweter na piżamę (tym razem zieloną z para przytulających się misiów i latającymi wokół nich słowami "I love you") i założyła trampki.
- Dokąd jedziemy? - Zapytała układając się wygodniej na fotelu twarzą do kierującego Connora. Connor uśmiechnął się szeroko i docisnął pedał gazu pędząc po autostradzie.
- Już mówiłem, że na wycieczkę - Molly uśmiechnęła się błogo i zamknęła oczy wyobrażając sobie, że to tylko sen, ale jeden z tych, z których nie chce się budzić. - Mogłaś ubrać coś cieplejszego - mruknął, gdy zobaczył jak się trzęsie.
- Gdybyś dał mi chociaż chwilę więcej, pewnie bym założyła - powiedziała sennym głosem, a Connor natychmiast stwierdził, że uwielbia ten ton.
- Chwila - rzucił nachylając się nad deską rozdzielczą i wciskając guzik od zamykania dachu. - Powinno być lepiej.
- Co cię napadło, żeby jechać na "wycieczkę" w środku nocy... - ...i to ze mną, dodała w myślach.
- Nie wiem, nagły impuls. Chciałem Cię zobaczyć - dopowiedział ze szczerością w głosie. Molly uchyliła powieki, ale nie odezwała się ani słowem. To nie była deklaracja, której mogła się spodziewać i była kompletnie zaskoczona, że było jej dane ją otrzymać. - I coś Ci pokazać - zatrzymał samochód i wyłączył silnik. Molly zauważyła, że przez chwilę wyglądał jakby się z czymś zmagał, ale bał się spytać lub to zrobić, cokolwiek to było.
- Skoro i tak musiałam wstać - Molly uśmiechnęła się ciepło i poprawiła się do pozycji umożliwiającej wyjście z samochodu i sięgnęła do klamki. - Idziemy? - Connor przytaknął i sam również wyskoczył z samochodu. Automatycznie sięgnął po jej rękę, jakby to był już utarty zwyczaj, lub jakby mu tego brakowało.
- A teraz, patrz - pociągnął ja do barierki tarasu widokowego pokazując na żywo panoramę miasta. Molly uśmiechnęła się szeroko patrząc na niego z psotnymi ognikami w oczach.
- Jest pięknie, ale... już tu byłam - dodała śmiejąc się na widok jego miny. - Zabierasz tu wszystkie swoje sekretarki? - Connor parsknął śmiechem, na tę niedorzeczną sugestię i przyciągnął dziewczynę do siebie, tak że została uwięziona pomiędzy barierką, a jego ciałem.
- Zabrałem tu tylko Ciebie... Wbrew pozorom nie jestem takim dżentelmenem, jakiego chciałem zgrywać kilka godzin temu. Gdybyś to nie była ty, zaciągnąłbym cię na tylne siedzenie samochodu i pokazałbym to w całej okazałości. Ale jest w tobie coś takiego...
- Connor... Nie idź tym tropem... - Molly spojrzała na niego tymi oczami dziecka i przesunęła się tak, jakby chciała się uwolnić. Connor zacisnął powieki i wzmocnił też uścisk na barierce utrzymując ją w klatce. - Pracujemy razem.
- Tylko to soboty, potem wrócisz do pracy u mojej matki, nie będzie nas łączyć nic zawodowo. Za to mam nadzieje, że będzie nas łączyć wszystko poza zawodowo - Molly pokręciła głową, jednak bez przekonania.
- To nie jest dobry pomysł... My... Nie...
- Za dużo myślisz - mruknął Connor opierając czoło o jej. - Stanowczo za dużo... - Dodał jeszcze zanim połączył ich usta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:17:00 16-12-12    Temat postu:

Ha! Bo Connor mi się dziś śnił i tak pomyślałam, że może i Tobie coś tam szepnął do ucha
A wiadomość widziałam, tylko akurat biegłam robić uszka.
Co do odcinka to uważam, że Maraya i Logan zdecydowanie powinni rozładować to napięcie erotyczne zamiast zamieniać go na nienawiść W sumie to liczyłam, że jakoś bardziej pójdą na noże a tu nawet dość gładko zmierzają do konsumpcji, póki co ;P
A Connor i Molly... Ten facet mnie rozwala. Niby taki macho i w ogóle, mówi jej bez ogródek, że zrobiłby z nią porządek na tylnym siedzeniu, a potem nagle takie wyznanie, a wręcz deklaracja z jego strony. Ale coś czuję w kościach, że ta sielanka nie będzie trwała długo i to mnie martwi, wiesz? Chociaż z drugiej strony jakby miało być tak słodko, to w zasadzie mógłby już być koniec, a tego mam nadzieję jeszcze długa droga, która zdecydowanie powinna zostać zwieńczona happy endem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:48:04 17-12-12    Temat postu:

Nie wiedziałam, że mogą Ci się śnić postaci z moich opowiadań
Czy długa droga to nie wiem, ale na pewno nie mam zamiaru tego tak sielankowo zostawić.
Z Loganem i Maraya nie mogło pójść na noże, bo ostatecznie się nie nienawidzą, chociaż może by woleli, a on chyba ją kocha.
A nasze gołąbki mają między sobą jeszcze tajemnicę to wyjaśnienia, więc może nie być różowo lub wręcz odwrotnie. Jeszcze nie zdecydowałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mina107
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Kwi 2012
Posty: 3548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wa-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:49:22 17-12-12    Temat postu:

Sunshine napisał:
Nie wiedziałam, że mogą Ci się śnić postaci z moich opowiadań
Czy długa droga to nie wiem, ale na pewno nie mam zamiaru tego tak sielankowo zostawić.
Z Loganem i Maraya nie mogło pójść na noże, bo ostatecznie się nie nienawidzą, chociaż może by woleli, a on chyba ją kocha.
A nasze gołąbki mają między sobą jeszcze tajemnicę to wyjaśnienia, więc może nie być różowo lub wręcz odwrotnie. Jeszcze nie zdecydowałam.


Oj śnią się, śnią i to nie jednej osobie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:56:28 17-12-12    Temat postu:

Heh, dobrze wiedzieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:41:35 28-12-12    Temat postu:

Cześć
Przepraszam, że nie komentuję, ale czytam regularnie w miarę i czekam na kolejny rozdział
To takie magiczne opowiadanie
Niby jedna noc, a połączyła ich na zawsze Czuję to
Pasują do siebie - to widać!
Mam nadzieję, że między naszymi słoneczkami nie zepsuje się zbytnio, gdy wyjdzie na jaw ciąża
No i z przyjemnością poczytałabym też o Loganie i Marayi Czy jak to się tam odmienia
Genialni ludzie CI tu wyszli :d
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:44:35 28-12-12    Temat postu:

Dziękuję Ci, sądziłam, że już gdzieś znów przepadłaś.
Nie wiem, jak bardzo popsuje to relacje między nimi, ale popsuje na pewno. A Logan i Maraya sobie poradzą, nieźle im idzie jak widać powyżej.
Dzięki za komentarz :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:46:26 28-12-12    Temat postu:

No czuję, że kolorowo nie będzie ale jeśli znowu częściej będziesz dodawała rozdziały, to może to przeżyję :d
Cały czas tu wchodzę i czekam na ciąg dalszy
W komentarzach jestem kiepska :d a i czasu nie mam Przeglądam szybciutko i uciekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:48:56 28-12-12    Temat postu:

Nie dam rady częściej, mam za dużo opowiadań, a poza tym sesja na mnie groźnie łypie. Ale być może w weekend się coś pojawi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:49:47 28-12-12    Temat postu:

Umrę
No wielka szkoda, bo tak się kiedyś przyzwyczaiłam, że jak już wspomniałam ciągle po to tu zaglądam
Jedyna radość w klasie maturalnej


Ostatnio zmieniony przez Aberracja dnia 12:52:59 28-12-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:55:47 28-12-12    Temat postu:

Jeszcze oczekiwanie na studniówkę Poradzisz sobie, jst tyle fajnych opowiadań na forum
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aberracja
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 811
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:57:38 28-12-12    Temat postu:

Studniówka 4 stycznia Nie jaram się nią
I pomyśleć, że mogłam iść do liceum i miałabym to z głowy
Ale no nic. Widzę, że na litość Cię nie wezmę, więc czekam cierpliwie ;/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 7 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:47:38 29-12-12    Temat postu:

    Odcinek 14

- Hej, księżniczko, jakiś kretyn Cię szuka - Jack odchylił się na krześle i zerknął na blondynkę. Terrence Marshall, Jack go znał i podejrzewał, że jego nowa koleżanka z pracy również. Natalie westchnęła i oderwała wzrok od przeglądanych plików zdjęciowych na ekranie firmowego monitora.
- Nazwisko kretyna? - Natalie zamknęła przeglądarkę i odchyliła się na krześle naśladując kolegę. - Jackie? - Mężczyzna oderwał spojrzenie od rysujących się pod jej obcisła koszulką piersi, które uwydatnił jej ruch.
- Terrence Marshall - blondynka natychmiast się wyprostowała wlepiając w niego zszokowanie spojrzenie.
- O cholera! - Dziewczyna szybkimi ruchami zaczęła zgarniać przedmioty do torebki wywołując u mężczyzny zmarszczenie brwi.
- Dlaczego Cię szuka? Potrzebujesz pomocy? - Jack przełączył się na tryb wojownika prostując plecy. Natalie uśmiechnęła się uspokajająco i pokręciła głową ruszając w stronę drzwi. Ups, biedactwo zderzyła się dokładnie z osobą, której nie chciała oglądać.
- To może ja się ulotnię - Jack zaśmiał się w duchu i zniknął za drzwiami ustawiając się tak, by nie ominęła go zabawa, w razie gdyby zaczęli się kłócić.
- Witam, tęskniłaś? - Terry nachylił się nad blondynką, choć jej wzrost i dziesięciocentymetrowe szpilki sprawiały, że miał raczej utrudnione zadanie. Natalie powstrzymała prychnięcie i uśmiechnęła się słodko.
- Jakoś nie bardzo... Podobały Ci się wyniki mojej pracy? - Zapytała tonem odzwierciedlającym jej uśmiech. Terry zazgrzytał zębami mieląc w zębach przekleństwo. Przeklęta mała, miał na nią teczkę, a mimo wszystko go intrygowała. Theo opowiedział mu o jej ojcu i o wszystkim, co przeżyła. Nie dziwił się, że chce się zemścić, a jednak nie mógł jej na to pozwolić. Jego rodzina była ważniejsza, chociaż... Gdyby jej zemsta skupiała się na Francisie mógłby być skłonny nawet jej pomóc.
- Łatwo jest Ci grać głupia blondynkę? - Nat przechyliła głowę i zaczęła się śmiać.
- Łatwo wymyślać Ci na poczekaniu teksty w stylu: "Nie ma na tyle inteligencji, żeby znaleźć drogę do drzwi'? - Tym razem to Terry parsknął śmiechem. Słodki Jezu, była niesamowita!
- Nie lubię, gdy ktoś szykanuję moją rodzinę - warknął Terry porzucając wreszcie pozę wyluzowanego dzieciaka. Natalie wytrzymała jego wściekłe spojrzenie dokładnie przez dwadzieścia sekund, zanim odwróciła wzrok.
- Taka praca - mruknęła odsuwając się od niego i rzucając torebkę na swoje krzesło. - Poza tym wątpię, żebyś mógł zarzucić mi, że chociaż jedno słowo było kłamstwem - założyła ręce opierając się tyłkiem o biurko. Terry otworzył usta, by coś powiedzieć i zaraz je zamknął. - No też właśnie - zgarnęła torebkę i ruszyła do drzwi z zamiarem opuszczenia wreszcie budynki redakcji. Dziesiąta wieczór nie łapała się nawet na późne nadgodziny. - Tak więc, niech pan wybaczy, panie Marshall - zaakcentowała jego nazwisko jakby było wyjątkowo zakaźną chorobą i ze zbytnim rozmachem otworzyła drzwi.
- To nie koniec, skarbie... - Mruknął w jej ucho przechodząc stanowczo za blisko niej, na co odpowiedziała wzdrygnięciem, które starała się zamaskować uśmiechem.
- Wszystko ok? - Zapytał Jack wyłaniając się z cienia. Natalie westchnęła jedynie i wzruszyła ramionami.
- Nie masz ochoty na drinka? - Mężczyzna uśmiechnął się seksownie i zaproponował jej ramię.
- Cokolwiek pani sobie życzy...
***
- Odwieziesz mnie do domu? - Logan spojrzał na nią gorącym wzrokiem z wyraźną chęcią zabrania jej do jego własnego mieszkania. Musiało być to nad wyraz widoczne, bo Maraya uszczypnęła go w rękę, śmiejąc się z jego reakcji.
- Wolałbym...
- Wiem, co byś wolał.
- Daj mi skończyć, wredoto. Wolałbym Cię zabrać do siebie, ale tego nie zrobię, bo mimo wszystko nie jestem podrywaczem. I mam wobec Ciebie długofalowe plany. A to nasz pierwsza randka i czuję się jak nastolatek... - Mary położyła mu dłoń na ustach i pokręciła głową z uśmiechem.
- Ok, ale czy tak jak nastolatek mógłbyś chociaż spróbować mnie pocałować? - Logan zaparkował pod kamienicą na Brodeback Street i nachylił się nad nią, by spełnić jej życzenie. Czas na myślenie właśnie minął, bo gdy ją pocałował omal nie musiał się uszczypnąć, że to się dzieję się naprawdę. Całował dziewczynę, o której sny spędzały mu sen z powiek od kilku miesięcy. I na dodatek wcale nie było tak jak sobie wyobrażał. Maraya wcale nie była tak spokojna i uległa, wręcz przeciwnie przejęła kontrolę wplatając dłoń w jego włosy i pogłębiając pocałunek do granicy utraty oddechu.
- Okej, jesteś lepsza niż myślałem - Mary uniosła brwi i zaśmiała się widząc jego zamglone spojrzenie, które wyostrzyło się, gdy spojrzał za szybę po stronie pasażera. - Czy to... Connor i Miś? - Blondynka obróciła głowę, by lepiej widzieć jak brunet wyciąga jej przyjaciółkę z samochodu i niesie w stronę kamienicy. Uśmiechnęła się wszechwiedząco i wróciła spojrzeniem do Logana.
- Wydaję mi się, że powinniśmy dać im spokój. Jak obiecasz, że będziesz grzeczny to możesz mnie zabrać do siebie - Logan westchnął ze radością i włączył silnik ruszając w drogę do jego mieszkania.
***
- Misiu? Jesteś w domu - mruknął Connor potrząsając rękoma, by ją obudzić... po raz drugi tej nocy.
- O... Wow - uśmiechnęła się sennie Molly przecierając oczy. - Możesz mnie postawić? Otworzę drzwi.
- Jeśli pozwolisz mi zostać - powiedział Connor wpatrując się w jej twarz, na którą wypłynął teraz krwisty rumieniec.
- Connor... Rozmawialiśmy o tym. To jest naprawdę nienajlepszy po... - Uciszył ją pocałunkiem, znowu.
- Jestem dżentelmenem, tylko z tobą, ale jednak. Mogę spać na kanapie - Molly otworzyła szeroko oczy wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Po chwili skinęła głową i wręczyła mu klucz ukryty do tej pory w kieszeni jej piżamy. Mężczyźnie jakimś cudem udało się wymanewrować tak, by otworzyć drzwi nie wypuszczając jej ani na chwilę z ramion.
- Mam duże łóżko - rzuciła mimochodem dziewczyna, gdy zaczął nieść ją w kierunku jej sypialni. Nie miała pojęcia skąd wiedział, że to te drzwi, ale po chwili przypomniała sobie jego poprzednią wizytę. Zostawiając za sobą otwarte drzwi położył ją na łóżku, z którego podniosła się jedynie na chwilę, by ściągnąć z siebie sweter i zrzucić trampki. Sam Connor ściągnął tylko buty i skarpetki i położył się obok niej. Przez chwilę obawiał się, ze go wyrzuci, jednak Molly jedynie obróciła się do niego plecami, tak by mógł ją objąć, co skwapliwie uczynił wtulając twarz w jej włosy.
- Nigdy tego nie robiłem - westchnął Connor, obejmując ją ciaśniej ramieniem.
- Czego? - Zapytała sennie dziewczyna nie ruszając się nawet o milimetr.
- Nie spałem z kobietą tak po prostu, bez niczego więcej... - Obniżył głos do szeptu, jakby to był jakiś wstydliwy sekret.
- Więc najwyższy czas zacząć. Dobranoc, Connor.
- Dobranoc, Misiu - jeszcze długo leżał bez słowa, myśląc o wszystkim i o niczym zanim zmorzył go sen.


Ostatnio zmieniony przez Sunshine dnia 0:49:42 29-12-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 7 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin