Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Pasion 2 - kontynuacja czyli Sidła namiętności dla dorosłych
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 161, 162, 163  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:44:36 22-11-10    Temat postu:

milka85 napisał:
Arabella dziekuje za tak dobą kontynuacje Pasion i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy a zwłaszcza na losy Camili i Ricarda:)


hej milka85, miło mi ,że czytasz kontynuację, może włączysz się do pisania lub masz jakieś uwagi co do dalszych losów bohaterów



Ricardo posłał na statek Bermeja Raula jednego ze swoich młodych marynarzy, którego dopiero tuż przed wypłynięciem Salamandry zwerbował do pracy zatem Bermejo ani jego ludzie na pewno go nie mogli znać ...
-pójdziesz tam i będziesz udawał ,że szukasz pracy na tamtym statku i przy okazji rozglądaj się dyskretnie bo interesuje nas szczególnie ilu ludzi jest na "Dragonie", a jakbyś przypadkiem na pokładzie zobaczył szczuplutką, jasnowłosą kobietę to spróbuj niepostrzeżenie jej szepnąć, że byłoby dobrze jakby dzisiejszej nocy Bermejo i jego ludzie nieźle sobie popili mówił Ricardo do młodzieńca,
-ta kobieta to guwernantka moich dzieci i obserwując statek z ukrycia zobaczyliśmy, że prawdopodobnie bywa w kajucie Bermeja to może uśpić jego czujność w nocy gdy będziemy chcieli zaatakować statek i uwolnić porwanych tłumaczył młodemu kapitan "Salamandry"......

Nora właśnie wyszła zmęczona po spotkaniu z Bermejem, któremu znowu musiała dogodzić i już miała zejść pod pokład do reszty porwanych nieszczęśników gdy wpadł na nią zataczając się młody mężczyzna...
-co robisz człowieku krzyknęła Nora bo młodzieniec przewrócił ją ale zaraz rzucił się pomagać jej wstać,
nachylił się nisko nad nią i szepnął jej ,że przysyła go Ricardo de Salamanka, który chce ich uwolnić ale potrzebuje jej pomocy w tym by postarała się namówić Bermeja na urządzenie tej nocy popijawy dla jego ludzi .....

jeden z ludzi Bermeja spostrzegł ,że nieznajomy coś szepcze guwernantce i krzyknął do młodzieńca
-hej ty młody, nie pozwalaj sobie , ta blondynka to kobieta naszego szefa Bermeja i tylko on może się z nią zadawać, no chyba ,że go zapytasz i za dobrą opłatą udostępni ci tę ladacznicę zarechotał kompan Bermeja...

młody Raul zaraz się pożegnał i zszedł ze statku Bermeja bo mu tam powiedziano, że nikogo do pracy nie potrzebują wiec czym prędzej wrócił na "Salamandrę" i zdał relacje kapitanowi o tym co widział na "Dragonie", teraz czekano tylko aż się ściemni by pod osłoną nocy wedrzeć się na Dragona i uwolnić porwane kobiety i dzieci...

Nora gdy wreszcie do niej dotarło co mówił młodzieniec ,który ją popchnął i wywrócił na pokładzie to wprost nie mogła uwierzyć ,że jej wybawienie z piekła, które zgotowali jej porywacze i Bermejo jest tak bliskie...
-muszę tylko tego spaślaka zachęcić do picia i by jego ludzie też pożłopali nieźle tego taniego wina, którego tyle na podróż zabrali postanowiła Nora i sama poprosiła o widzenie z Bermejem .....

-co to moja blondyneczka już się za mną zdążyła stęsknić przywitał ją Bermejo, dopiero co mieliśmy przyjemność a ty chcesz znowu co mała zaśmiał się lubieżnik i przyciagnąl do siebie Norę...
-mnie nie trzeba do tego namawiać rechotał bo choć jestem stary ale
jary przechwalał się Bermejo...
-może byśmy się czegoś mocniejszego napili zaproponowała Nora
-no coś takiego zdziwił się handlarz
-do tej pory nie chciałaś ze mną pić ale widzę ,że moja kobietka się uczy to dobrze zaśmiał się Bermejo i kazał sobie przynieść duży dzban wina...
-wiesz mówiła Nora siadając grubasowi na kolanach i przytulając się do niego, my tu sobie dogadzamy a tam twoi ludzie na pokładzie pewnie są spragnieni i jakbyś im pozwolił się trochę zabawić i popić to byliby zadowoleni jak my teraz mówiła Nora rozpinając kaftan Bermeja i gładząc jego włochaty tors....
-och ,westchnął Bermejo ze mną jak z dzieckiem a uległa kobieta zrobi ze mną wszystko co tylko zechce a ty mała szelmo to chyba już o tym wiesz i zawołał swojego zastępcę karząc mu dać chłopakom wina by się rozerwali a sam rzucił Ńorę na materac na podłodze i zabrał się za dogadzanie sobie bo kobieta leżąca pod nim myślała tylko ,że to już po raz ostatni ulega łajdakowi, który zrobił z niej ladacznicę.....

na La Marianie Camila coraz bardziej niepokoiła się przedłużającą się nieobecnością męża
-Boże ,chyba nie stało się im coś złego pytała Jimemy i Margarity, tak długo nie wracają, że zaczynam myśleć,o najgorszym mówiła Donia de Salamanca...
-nawet tak nie myśl odezwała się zawsze pozytywnie myśląca Jimena, przecież na morzu duże znaczenie ma pogoda i jak nie daj Boże trafili na sztormy to ich podróż się przedłuży ale przecież to doświadczone wilki morskie i niejedno już przeżyli a wychodzili z gorszych opałów cało racjonalnie tłumaczyła przyjaciółce żona Maria de Valencii ....

wszystkie trzy Camila,Jimena i Margarita były niezadowolone ,gdy służąca oznajmiła przybycie żony Alvara Angeli de Valencia...
Jimena przewrócila oczami i powiedziała:
-ta to znowu będzie przedstawienie nam urządzać i udawać nieszczęśliwą żoną kaleki a przecież my doskonale wiemy, że Alvarem się nie zajmuje i ucieka z domu kiedy tylko może by nawet z mężem nie rozmawiać...
-no cóż ten wasz szwagier Alvaro de Valencia ma żonę na jaką sobie zasłużył i po tym jak skrzywdził nas i wielu innych ludzi sprzedając ich w niewolę to nie jest godzien nawet współczucia mówiła Camila....

Angela zgodnie z przewidywaniami Jimeny zaraz zaczęła się użalać nad swoim losem ....
-nie macie pojęcia jak sie nudzę w domu mówiła, Alvaro nic tylko jęczy , żeby mu jakoś pomóc a tu żadna siła nie jest w stanie przywrócić mu czucia , nawet masaże tej pożal się Boże siostry miłosierdzia aktoreczki Adeli nic nie dały zachichotala żona Alvara bo dalej ciało ma wiotkie i chyba tylko cud mógłby go uzdrowić ....
-co ja mam z nim począć zastanawiała się głośno Angela,
-jakie życie mnie czeka z takim kaleką, rozumiecie chyba o czym mówię mrugnęła do nich rudowłosa bezwstydna żona Alvara....
- jeśli chodzi ci o "te rzeczy" mrugnęła z kolei do szwagierki Jimena to teraz już jako przyzwoita żona musisz obejść się smakiem i żyć w celibacie mówiła z udawaną powagą żona Maria ....
Angela była zdumiona bo nie takiej odpowiedzi się spodziewała...
-jestem jeszcze młoda zaczęła żona Alvara ale Jimena przerwała jej mówiąc:
-w zakonach jest wiele młodych kobiet żyjących w czystości i tobie teraz chyba opatrzność taki los zgotowała w pokucie za dotychczasowe życie ...

Angela zorientowawszy się w końcu,że Jimena kpi z niej pożegnała się udając , że śpieszy się do domu by doglądać męża i wyszła zła jak osa...


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 21:29:20 22-11-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milka85
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:41:00 22-11-10    Temat postu:

Arabella wiesz chciałabym pisac ale nie mam takiej weny twórczej jak ty wole poczytac to co ty napiszesz:) Mysle że mozna by było rozwinąć troszke bardziej wątek Camili i Ricarda niech wiecej czasu spędzaja z dziecimi pomagajac w nauce, a dzieci powinny zacząc rywalizować ze soba i moze jaks mała zazdrość o względy matki lub ojca mogłaby sie pojawić miedzy dziecimi?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:06:01 23-11-10    Temat postu:

Angela de Valencia wychodząc z pałacu natknęła się na najmłodszego brata Alvara Juana z żoną Carmen, którzy przyszli do Camili dowiedzieć się czy są jakieś wieści o Ricardzie i jego przyjaciołach ciągle przebywających na wyprawie mającej na celu odzyskanie porwanych kobiet i dzieci....

-witajcie kochani przymilnie zaszczebiotała Angela, co u was słuchać zapytała ...
Carmen spojrzała wrogo na szwagierkę i odrzekła...
-z powodu twojego mężulka i jego wspólników przeżywamy dramat martwiąc się o porwane córeczki a ty masz jeszcze czelność tak beztrosko pytać jakbyś nie wiedziała co może czuć matka, której zabrano dziecko ...
-jesteś taka sama jak Alvaro, którego gdybym teraz spotkała to chętnie udusiłabym łajdaka gołymi rękami wyrzuciła z siebie matka porwanej Joanny...
Angela słuchając szwagierki pomyślała:
-oj nie miałabym nic przeciwko temu byś tego paralityka usunęła z mego życia bo mam już dość kaleki i jego ciągłych narzekań, ale udając smutek powiedziała:
-no przecież ja niczemu nie jestem winna bo za grzechy męża nie mogę być obarczana i jestem nieszczęśliwa męcząc się ze sparaliżowanym mężem bo nikt teraz nawet nas nie odwiedza i umieram z nudów skarżyła się rudowłosa żona Alvara....
-zajmij się chociażby swoją córeczką powiedziała do Angeli żona Juana, bo teraz masz okazję i czas by poznać rodzone dziecko i tu wskazała na rudowłosą podobną do matki Angelikę biegającą z dziećmi Salamanków po ogrodzie...
Angela wydęła usta i z niechęcią popatrzyła na bawiące się dzieci w ogrodzie...
-Angelice jest tu dobrze, Salamankowie traktują ją jak własne dziecko i będąc bogatsi ode mnie mogą małej zapewnić lepszą przyszłość niż ja jej rodzona matka mówiła Angela udając ,że obchodzi ją los jej córki....
-nie cierpię dzieci a ta Carmen podobnie jak niegdyś Eric ojciec Angeliki chciałaby mnie zmusić bym się zajmowała kłopotliwą małą dziewczynką pomyślała Angela i nie chcąc wdawać się w dyskusję z niechętną jej Carmen zaraz pożegnała się z Juanem i jego żona i niechętnie poszła do swojego domu ...

Camila z Jimeną i Margaritą pocieszały jak mogły zrozpaczoną Carmen, która najgorzej ze wszystkich przeżywała porwanie dzieci....
-pomyśl, że nie tylko ty teraz cierpisz mówiła Jimena do Carmen , przecież Camila ma więcej powodów do niepokoju bo zamartwia się nie tylko o swoje dwie córeczki ale i o ukochanego Ricarda bo żadnych wieści o naszych mężach od dawna nie mamy westchnęła żona Maria...
-wiem o tym powiedziała cicho Carmen ale moją Joannę już dwukrotnie porwano i nie mogę pojąć dlaczego akurat nas spotkał taki pech...
-wszystko się dobrze skończy no wierzę, że Ricardo i nasi mężowie wrócą odzyskawszy wszystkich porwanych powiedziała Jimena...
-Juan też mi to ciągle powtarza przyznała Carmen ale ja jakoś dalej nie mogę się uspokoić po tym co nas spotkało rozpłakała się matka Joanny....

nocą Camila leżąc w ogromnym łożu małżeńskim nie mogła zasnąć i wierciła się wspominając i tęskniąc za mężem ....
-tak mi ciebie brakuje ukochany, wróć jak najszybciej bo ja tu umieram z niepokoju i usycham z tęsknoty za tobą Ricardo mówiła w myślach sama do siebie Camila....
-pragnę twojego dotyku, pieszczot, pocałunków i obcowania naszych ciał westchnęła wyposzczona żona Ricarda...
-Boże zganiła się sama Camila myślę już jak ta bezwstydna Angela bo tak mi już brakuje mężczyzny, ale przecież to nic złego ani grzesznego , że tak pożądam męża usprawiedliwiła się zaraz Donia de Salamanca, od lat jestem przyzwyczajona do codziennego współżycia a teraz ponad miesiąc już sypiam sama i zaczynam wariować niezaspokojona myślała Camila...
-może zaraz zasnę i przyśni mi się znowu jak się namiętnie kochamy uśmiechnęła się sama do siebie Camila bo ostatnio tak często myśląc o tych sprawach miała erotyczne sny z sobą i ukochanym mężem w rolach głównych

w tym samym czasie Ricardo z przyjaciółmi przystąpili do uwalniania porwanych kobiet i dzieci ...
pod osłoną nocy korzystając ,że duża część ludzi Bermeja była pijanych bez trudu opanowali statek ,pojmali i powiązali pijanych bandytów a ci nieliczni, którzy stawiali opór zginęli w walce, aresztowano też Bermeja i razem z jego ludźmi osadzono ich pod pokładem „Dragona”, gdzie dotychczas przetrzymywane były kobiety i dzieci...
Ricardo postanowił, że wszystkich porwanych zabierze na „Salamandrę” a "Dragonem” z aresztowanymi handlarzami żywym towarem na pokładzie będzie dowodził Mario i oba statki już z rana wypłyną w podróż na La Marianę bo tam zamierzał oddać przestępców pod sąd by ich przykładnie ukarano....

mała Joanna Foreman zaraz podbiegła do swoich stryjków Maria i Jose Mariii de Valencia a córeczki Salamanków Karina i Susana choć zaspane nie odstępowały ojca na krok ...
-wiedziałam tatusiu, że nas uwolnisz mówiła Karina do Ricarda, a ta beksa Susy ciągle ryczała i nie była taka odważna jak ja paplała najstarsza córka Ricarda...
-jak dorosnę to zostanę kapitanem okrętu tak jak ty oznajmiła ojcu Karina...
-no zobaczymy zaśmiał się Ricardo ale teraz grzecznie pójdziecie z waszą guwernantka Norą położyć się spać bo wszyscy musimy odpocząć przed wyruszeniem w drogę powrotną zdecydował Ricardo...
gdy znaleźli się na „Salamandrze” Nora zabrała dziewczynki do kajuty, którą przydzielił im Ricardo i położyła dzieci spać a sama poszła jeszcze porozmawiać ze swoim pracodawcą i jego przyjaciółmi ....

Ricardo i bracia de Valencia byli ogromnie zaskoczeni, gdy guwernantka Nora Klauss opowiedziała im historię swojego porwania i ujawniła, że handlem żywym towarem na La Marianie zajmowali się Alvaro de Valencia i Baltazar Devreaux....
-nie mogę uwierzyć, że nasz najstarszy brat był do tego zdolny mówił Jose Maria....
-to cynik i łajdak a udawał, że chce nam pomagać w wykryciu sprawców porwań złościł się Mario...
-pewnie chciał wiedzieć co zamierzamy by uchronić siebie i wspólników przez zdemaskowaniem mówił Ricardo równie zły na bandziorów jak jego przyjaciele....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:29:21 24-11-10    Temat postu:

rankiem okazało się ,że “Dragon” nie może jeszcze wypłynąć bo jeden z masztów nadal wymaga naprawy więc Ricardo postanowił dzień czy dwa zaczekać na skończenie reperacji masztu by oba statki płynęły razem ...
zabrał wiec dziewczynki z guwernantką na miejscowy targ by kupić im nowe ubrania bo te co miały na sobie nadawały się tylko do wyrzucenia, bo były brudne i sfatygowane...
kupili też parę upominków dla pozostałych dzieci Salamanków i piękny ręcznie robiony na szydełku szal dla Camili...
potem już na pokładzie Salamandry Karinka chodziła za ojcem w krok w krok mówiąc ,że chce się nauczyć dowodzić statkiem i jak dorośnie pływać po morzach i oceanach...
Ricardo tłumaczył córce, że ona jako dziewczynka powinna myśleć o innych zajęciach bo praca na statku jest za ciężka dla słabej kobiety...
-zawsze mówiłaś, że jak dorośniesz chcesz poślubić Carlosa de la Cueva zostać panią na San Fernando przypomniał swojej najstarszej córeczce Ricardo...
-no tak powiedziała Karina , ale teraz nie wiem czy chcę w ogóle wychodzić za mąż głośno zastanawiała się mała seniorita de Salamanca ...
-a to dlaczego zapytał ją ojciec ze śmiechem przypominając córce ,że całuski już z Carlosem wymieniali...
-wiesz tato odparła Karina, jak zobaczyłam co kobieta musi robić z mężczyzną to nie wiem czy ja się nadaję na żonę bo to mi się nie podobało...
Ricardo zaskoczony zaczął wypytywać córeczkę i dowiedział się, że widziała jak Bermejo wykorzystywał młodą guwernantkę Norę i ten widok zszokował dziewczynkę...
-czy ty też z mamusią to robicie zapytała ciekawska Karina ojca...
Ricardo zmieszał się bo nie wiedział co odpowiedzieć swojej rezolutnej latorośli...
-widzisz mamusia kiedyś ci to wszystko wytłumaczy ale dopiero jak będziesz starsza bo teraz mogłabyś pewnych rzeczy nie zrozumieć usiłował wykręcić się od odpowiedzi na pytanie Karinki jej ojciec...
-tato ,mama już nam opowiedziała skąd się biorą dzieci, bo jak miała duży brzuszek to wszyscy nie tylko ja ale i moi bracia byliśmy ciekawi skąd się biorą nasi młodsi bracia i siostry mówiła do zakłopotanego ojca Karina...
-no ale chyba tak ogólnie wam to mama wytłumaczyła mówił zażenowany Ricardo, i musisz wiedzieć że ty i twoi bracia i siostry są owocami naszej wielkiej miłości , bo ja i twoja mama bardzo się kochamy i zawsze chcieliśmy mieć dużą rodzinę i nasze marzenia się spełniły bo mamy waszą cudowną gromadkę i tu Ricardo pomyślał z czułością o ukochanej żonie Camili, która obdarzyła go pięknymi i zdrowymi dziewięcioma potomkami :Pedrem. Mariem, .Kariną, bliźniakami Susaną i Fernandem,Justiną,kolejnymi bliźniakami Camilą i Ricardem i ostatnim najmłodszym Andresem....
-ty z mamą to rzeczywiście dużo się kochaliście bo jest nas aż dziewięcioro rodzeństwa, a inni to się mniej kochają i nie mają tylu dzieci powiedziała z poważną minką córka Ricarda....
-ale wiesz tatku nasza guwernantka Nora na pewno nie kocha tego Bermeja a robiła z nim te rzeczy a później widziałam ,że bardzo płakała westchnęła Karinka...
-posłuchaj córeczko to co widziałaś nie było przeznaczone dla oczu takiej małej dziewczynki jak ty a miłość między kobietą i mężczyzną jest piękna i jak za parę lat się zakochasz to sama to zrozumiesz tłumaczył córce Ricardo i pomyślał ,że nie potrafi rozmawiać z córką na takie intymne tematy i będzie najlepiej jak po powrocie do domu zrobi to jej matka Camila ....

na La Marianie Camila miała kłopoty z najstarszymi synami 12-letnim Pedrem i 10-letnim Mariem , bo obaj tak się przyłożyli do ćwiczeń walki wręcz ,że z ogrodu wrócili nieźle poobijani i musiała opatrywać ich skaleczenia ....
-co wy wyprawiacie, możecie mieć nawet blizny po tych ranach strofowała synów Camila
-musimy nauczyć się dobrze walczyć by pomagać tatusiowi jak zajdzie znowu potrzeba oznajmił z całą powagą matce Pedro...
-wasz ojciec sam sobie poradzi odparła Camila i nie chciałby żeby wam przy tej jak mówicie nauce stało się coś złego,
-pomyśl Pedro mogłeś wybić oko bratu mówiła patrząc na skaleczenie tuż nad okiem młodszego syna Maria ...
-to chodziłbym z opaską na oku jak rasowy pirat beztrosko powiedział Mario...
-nawet tak nie mów krzyknęła Camila i zabraniam wam takich niebezpiecznych nauk, bo mam już dość widoku waszych wiecznych sińców i zadrapań i dopiero jak wróci wasz ojciec to razem z nim będziecie sobie ćwiczyć te sztuki walki a na ten moment brać mi się zaraz do książek i nauki rachowania a nie takich niebezpiecznych wyczynów jak do tej pory...
chłopcy zwiesiwszy głowy poszli z guwernantką uczyć się rachunków a Camila westchnęła i pomyślała małe dzieci mały kłopot a duże większy kłopot bo coraz trudniej okiełznać buntowniczą naturę chłopców i zaczęła się zastanawiać czy Ricardo też będąc chłopcem był taki niesforny...

patrząc na młodsze dzieci 7-letniego Fernanda, 5-letnią Justinę i 3-letnie bliżnięta Camilę i Ricarda jak ładnie się bawią razem pomyślała, że przynajmniej oni są teraz są grzeczni bo nieraz też potrafili nieżle zaleźć za skórę niańkom i guwernantce
-na razie to tylko mały roczny Andres nie dokazuje tak jak moje pozostałe dzieciaki westchnęła Camila przypomniawszy sobie porwane córeczki 9-letnią Karinę i 7-letnią Susanę bliżniaczą siostrzyczkę Fernanda, który właśnie podbiegł do matki pokazując jej jak się uczy pisać literki .....

Ricardo chcąc dać znać do pałacu na La Marianie ,że udało mu się uwolnić porwane kobiety i dzieci sporządził krótki liścik, przyczepił go do nóżki gołębia pocztowego i wypuścił gołębia mówiąc
-leć ptaszku do domu i zanieś wszystkim radosną wiadomość ,że niedługo wszyscy cali i zdrowi wrócimy do stęsknionych rodzin...

bezwładny po wypadku Alvaro de Valencia stał sie zrzędliwy i dokuczliwy dla otoczenia,wierzył jednak ,że masaże Adeli siostry Ascania i leczenie akupunkturą ,które stosował wobec niego El Chino wkrótce mu pomogą bo nie wyobrażał sobie, że resztę życia spędzi przykuty do łóżka...
-już wolałbym siedzieć w więzieniu myślał bo wiedzial już od brata Juana ,że wszyscy już dowiedzieli się,że był zamieszany w porwania kobiet i dzieci na La Marianie...
-żałował też ,że ożenił sie z Angelą ,która traktowała go teraz z pogardą twierdząc,że on nie nadaje się już do niczego...
-głupi byłem gryzł się Alvaro ,że nie wybrałem tej Adeli Gonzales zamiast Angeli bo ta człowieka w potrzebie by nie opuściła i nie pogardzała niepełnosprawnym a moja żona stara się mnie unikać i nawet rozmowa ze mną ją nudzi...
-jak nie wyzdrowieję to nie będę już też mial rodziny o jakiej marzyłem choć teraz Alvaro miał już pewnośc ,że Angela jego żona na matkę dzieciom też się na nadaje bo myśli tylko i wyłącznie o sobie...


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 14:04:42 24-11-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milka85
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:18:08 24-11-10    Temat postu:

Arabella świetnie napisana jest ta ostatnia historia w której Camila "walczy" z buntowniczą naturą chłopców dzieki i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:14:21 24-11-10    Temat postu:

Camila siedziała z najmłodszym synkiem Andresem na ręku i czytała bajeczki 3-letnim bliźniakom Camilicie i Ricardowi, była sama bo Jimena z Margaritą poszły w odwiedziny do swojego szwagra i szwagierki Juana i Carmen, nagle przybiegła do niej guwernantka i powiedziała, że nigdzie nie może znaleźć obu jej starszych synów Pedra i Maria ...
-na chwile wyszłam po nowe książki do pałacowej biblioteki a chłopcom zadałam ćwiczenia z kaligrafii a gdy wróciłam po nich nie było śladu tłumaczyła się roztrzęsiona nauczycielka...
-no niech tylko się pojawią pomyślała zdenerwowana Camila to pożałują nieposłuszeństwa,
koniec z zabawami bo teraz będą całe godziny spędzać tylko na nauce, już ja tego dopilnuję przyrzekła sobie Donia de Salamanca...

służba, guwernantka i nianie, wszyscy dostali za zadanie odnaleźć chłopców i przyprowadzić ich do matki ale minęła już godzina i przeszukano cały pałac i jego otoczenie a dzieci nigdzie nie było...
-porwali chłopców zaczęła histeryzować guwernantka...
-nie opowiadaj głupstw skarciła ją Camila, ale zaraz sobie przypomniała, że choć Alvaro de Valencia leży sparaliżowany to jego wspólnik Baltazar Devreaux jest na wolności bo uciekł ludziom go śledzącym...
-Mój Boże to niemożliwe by uprowadzono moich synów wykrzyknęła żona Ricarda , przecież dotychczas pory porywano tylko dziewczynki....
-stary służący pokręcił głową mówiąc,
-no są zboczeńcy którzy wykorzystują młodych chłopców...
Camila spojrzała na niego z przerażeniem,
-nawet tak nie mów, chyba oszaleje ,mojego męża nie ma bo ratuje nasze dwie córeczki a ja tu nie upilnowałam jego najstarszych synów załamała ręce Camila....

Donia de Salamanca wezwała zaraz Rodolfa Suareza zastępującego Ricarda podczas jego nieobecności i poprosiła go by rozkazał całej gwardii poszukiwania małych Salamanków....
Jimena i Margarita gdy wróciły pocieszały zrozpaczoną zniknięciem synów Camilę...
-co ja powiem Ricardowi jak wróci a tu następne dzieciaki nam uprowadzono rozpłakała się Camila...
-to straszne, aż nieprawdopodobne żeby tak się rzeczywiście zdarzyło mówiła Jimena patrząc na pozostałe dzieciaki Salamanków...
Jimenę zastanowiło to ,że 5-letnia Justina bawi się spokojnie podczas gdy wszyscy wokoło biegają szukając jej starszych braci, podeszła do dziewczynki i zapytała:
-ty Justinko nie martwisz się o braciszków?
Justina popatrzyła na Jimenę i pokręciła główką a potem nachyliła się nad ciocią Jimeną szepcząc jej
-powiem ci coś ciociu ale to wielka tajemnica i nikomu nie można jej zdradzić cichutko mówiła do Jimeny mała Justina...
-Pedrito i Mario poszli szukać skarbu i obiecali przynieść dla mnie dużo klejnotów ale nikt nie może o tym wiedzieć mówiła córeczka Camili do zaskoczonej Jimeny....
Camila nie mogła uwierzyć ,gdy Jimena powiedziała jej, że Pedro i Mario umyślili sobie znaleźć skarb po piratach bo usłyszeli opowieści ,że w zatoce są zatopione statki z ogromnymi bogactwami....
-co też tym chłopcom przyszło do głowy zdenerwowała się Camila, jeszcze mi się gotowi potopić nurkując za mitycznymi skarbami i zaraz wysłała służbę by szukano małych Salamanków na wybrzeżu, a nie było to łatwe bo dokładnie nie wiedziano gdzie mali poszukiwacze skarbów poszli ....
tymczasem Pedro i Mario powędrowali wybrzeżem do skalistej zatoki i tam nurkowali ale nic nie znaleźli więc postanowili odpocząć bo byli bardzo zmęczeni i poszli do jednej z pieczar gdzie znużeni usnęli, obudzili się pod wieczór i choć zaczęli trochę się bać zbliżającej się nocy to odważnie postanowili tam przenocować a rankiem znowu szukać skarbów bo nie chcieli wracać do domu z pustymi rękami...
-pewnie już wszyscy nas szukają powiedział Pedro do Maria i nie możemy wrócić bez złota i klejnotów bo nas mama ukarze ale gdy przyniesiemy jej skarb to sama się ucieszy i nie będzie krzyczeć tłumaczył młodszemu bratu Pedro de Salamanca...

Camila od zmysłów odchodziła gdy przyszła noc a jej synów nie odnaleziono...
-nigdy nie darowałabym sobie gdyby spotkało ich coś złego płakała Donia de Salamanca, oni nie mogli utonąć łkała roztrzęsiona matka Pedra i Maria pocieszana przez Jimenę i Margaritę...

następnego dnia przed południem gdy wreszcie strażnicy pałacowi znaleźli młodych Salamanków i przyprowadzili do pałacu to na ich widok Camila z jednej strony się ucieszyła a z drugiej strony wściekła po nie przespanej nocy miała ochotę dobrze przetrzepać im skórę by popamiętali raz na zawsze ,że nie wolno im oddalać się z domu bez pozwolenia...
-porozmawiamy później powiedziała Camila do synów nie chcąc by poniosły ją teraz nerwy a musiała zastanowić się jak przykładnie ukarać synów by mieli nauczkę na przyszłość..
-och Ricardo, westchnęła Camila, wracaj ukochany jak najszybciej , jesteś mi tu bardzo potrzebny bo jako ojciec lepiej poradzisz sobie z naszymi niesfornymi synami niż ja słaba kobieta.....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:10:30 25-11-10    Temat postu:

Ależ pięknie piszesz - wspaniała kontynuacja
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:31:10 25-11-10    Temat postu:

Camila wezwała synów na poważną rozmowę :
-posłuchajcie mnie uważnie mówiła do nich, nie będę tolerować nieposłuszeństwa ani wobec mnie ani guwernantek czy nianiek...
-wasze nieodpowiedzialne zachowanie mogło spowodować nieszczęście bo naraziliście się sami i ludzi , którzy was szukali bo jeden ze służących omal nie spadł ze skalistego brzegu w przepaść penetrując pieczary gdzie mogliście się schować...
-sama omal nie umarłam z przerażenia po waszym zniknięciu ,tyle ostatnio nieszczęść nas spotkało gdy porwano wasze siostry a wy jeszcze chcecie przysporzyć mi dodatkowych zmartwień mówiła zatroskana matka do Pedra i Maria...
-ależ mamo ,jesteśmy już dużymi chłopcami i poradzilibyśmy sobie sami a jakby nam się udało znaleźć skarb i przysporzylibyśmy rodzinie bogactwa to byś się na pewno ucieszyła mówił najstarszy synek Salamanków...
-ale duże z was chłopaki kpiąco powiedziała Camila do najstarszego syna ty masz dopiero 12 lat a twój brat 10 i dopóki nie dorośniecie będziecie pod opieką rodziców i zrozumcie mnie chłopcy, nie zależy mi na bogactwie ale na tym by mieć swoich synów żywych i zdrowych bo nie po to was urodziłam i tyle lat wychowywałam by was stracić przez waszą własną głupotę bo inaczej tych ostatnich waszych wybryków nie można nazwać..
-nic by nam się nie stało beztrosko powiedział Mario, drogę do pałacu znamy i sami byśmy wrócili ....
-widzę, że się nie rozumiemy ostro rzekła do synów Camila
-do powrotu waszego ojca macie zakaz opuszczania pałacu, nawet do ogrodu nie wolno wam samym chodzić i macie się uczyć pilnie pod nadzorem guwernantki zdecydowała Donia de Salamanca...
-no to mama nas uwięziła westchnął Mario , a Pedro cicho powiedział do brata...
-nasz tatuś też nieraz siedział w więzieniu ale zawsze udawało mu się jakoś uciec i mrugnął do Maria....

Camila poszła do salonu i rozmawiając z Jimeną i Margaritą narzekała, że coraz jej trudniej zapanować nad temperamentem jej najstarszych synów ...
-chłopcy są już w takim wieku,że bardziej chyba potrzebują autorytetu ojca niż trzymania się twojej spódnicy mówiła Jimena do przyjaciółki , nasłuchali się też o pirackiej przeszłości Ricarda to chcą mu dorównać zaśmiała się żona Maria de Valenci
-cóż poradzisz na to ,że są nieodrodnymi jego synami takimi odważnymi i buntowniczymi małymi El Antillankami żartowała dalej Jimena
-wolałabym by pod tym względem akurat do ojca nie byli podobni bo on młodość miał trudną nie z własnej winy a z chciwości jego stryja ,który jak wiecie wynajął tego Bermeja by zamordował kobietę o zabójstwo której niewinnie oskarżono 18-letniego Ricarda co zmusiło go do ucieczki i wstąpienia w szeregi bractwa piratów mówiła Camila do żon braci de Valencia Jimeny i Margarity....

nagle do salonu wbiegła mała 5-letnia Justina krzycząc
-mamo,mamo Pedro mnie bije i schowała się za sofę....
Camila wstała i zobaczyła najstarszego syna z kijem w ręku...
-dlaczego bijesz siostrę krzyknęła do Pedra matka
-to przez tę głupią skarżypytę nas złapali i nie znaleźliśmy skarbu powiedział Pedro,
-ta papla , tylko się podlizuje guwernantkom i niańkom i zdradziła gdzie razem z Mariem poszliśmy
-dobrze zrobiła powiedziała zaraz Camila bo dzięki temu was znaleźliśmy zanim doszło do jakiegoś nieszczęścia a ty nie waż mi się bić siostry bo jak sama wezmę rzemyk do ręki to poczujesz na własnej skórze co to jest porządne lanie mówiła nie panując już nad sobą Donia de Salamanca...
gdy guwernantka zabrała dzieci Camila usiadła i schowała głowę w dłoniach...
-Boże westchnęła , ja tu martwię się o męża i porwane córki a w domu moje dzieciaki też przysparzają coraz więcej problemów i już nie mogę doczekać się by wrócił wreszcie ich ojciec bo on wystarczy jak spojrzy na chłopców by się uspokoili i przestali broić....

Jimena i Margarita też westchnęły mówiąc
-my też nie możemy doczekać się powrotu naszych mężów i tęsknimy za naszymi dzieciakami....

po obiedzie Camila z Jimeną i Margaritą usiadły z dziećmi w salonie przysłuchując się jak śpiewa mała 3-letnia Angelika córka Angeli i medyka Erica Lunasa...
-ach jak ta Angelika ślicznie śpiewa, tak czysto i wyraźnie jak na takie małe dziecko to niebywałe zachwycały się Jimena i Margarita...
-niewątpliwie odziedziczyła talent po matce powiedziała Camila bo czego jak czego ale talentu waszej szwagierce śpiewaczce i aktoreczce Angeli de Valencia nie można odmówić zaśmiała się Donia de Salamanca ...
-muszę zatrudnić nauczyciela muzyki by szlifował ten diament bo szkoda by było gdyby taki talent się zmarnował a Angelika w przyszłości może zrobić większą karierę niż jej matka powiedziała Donia de Salamanca ....

5-letnia Justina podeszła do matki i powiedziała ,
-ja też mam talent bo guwernantka powiedziała ,że jak tak ładnie maluję i rysuję to mogę zostać sławną artystką i podała matce pięknie narysowany portret ojca...
-no cały Ricardo roześmiała się Camila pokazując rysunek córki Jimenie,
-całkiem nieźle uchwycone podobieństwo orzekła Jimena i zwracając się do Camili powiedziała
-myślę, że nauczyciela rysunku i malarstwa też musisz zatrudnić bo drugi talent nam się właśnie objawił ....
Pedro i Mario lekceważąco prychnęli
-też coś, dziewczyny to nic ważnego w życiu nie czeka oprócz dobrego wyjścia za mąż i powinny tylko dbać o urodę by się komuś spodobać bo inaczej starymi pannami zostaną powiedział Pedro...
Camila zdumiona spojrzała na syna i powiedziała
-znalazł się mały mądrala, który wie lepiej co dla dziewcząt dobre, nie pojmuję skąd u ciebie taka pycha i lekceważenie kobiet , wiedz mój synu, że kobiety są zdolniejsze i mądrzejsze niż mężczyźni ....

tymczasem Max de Silva z żoną Leonor ,jej synkami i rodzeństwem przyjechali do San Fernando po dzieci Jimeny i Maria by zabrać je na La Marianę do stęsknionej matki...
tam zastali żałobę bo zdarzyło się nieszczęście z ojcem Camili i Vasca Don Justem i ciężarną żoną Santiaga Pauliną...

Don Justo Darien od dawna cierpiał na zaniki pamięci i uciekał z domu a rodzina szukała go nieraz wiele godzin i nie sposób było go upilnować bo zachowywał się gorzej niż dziecko...
Justo wyszedł rankiem z domu, poszedł na rzekę gdzie stał dom Santiaga i Pauliny,
Paulina akurat lepiej się czuła i siedziała na werandzie gładząc swój brzuszek zastanawiała się czy urodzi córkę czy drugiego synka, nagle zobaczyła ,że Justo wszedł na chybotliwą kładkę, pośliznął się wpadając do wody, nurt porwał go w szuwary, Paulina rozglądnęła się za służbą
A ponieważ nikogo akurat nie było w pobliżu postanowiła sama pomóc tonącemu,
chwyciła duży drąg i podbiegła do brzegu krzycząc by Justo chwycił się go to postara się jakoś go wyciągnąć ,ale Justo jak tylko się uchwycił patyka wciągnął słabą Paulinę za sobą do wody i rozpaczliwie machając rękami uniemożliwił im obojgu ratunek więc zanim przyszła pomoc oboje utonęli....
dzieci , które bawiły się na przeciwległym brzegi rzeki widziały całe zajście ale nic nie mogły zrobić i tylko potem opowiadały o tym zszokowanemu Santiagowi

owdowiały Santiago okropnie rozpaczał, że tak tragicznie stracił żonę i nienarodzone jeszcze dziecko, za wszystko winił Darienów, bo uważał ,ze Paulina ratując starego ojca Vasca i Camili sama postradała życie bo oni nie dopilnowali chorego Justa....

było ciepło więc szybko urządzono pogrzeby tragicznie zmarłych Pauliny i Justa...

Santiago zaczął pić i mówił ,że życie straciło dla niego sens, Ofelia pocieszała go jak mogła przypominając mu, że ma 8-letniego syna Jorge do wychowania...
-jestem chyba przeklęty mamrotał pijany Santiago, już drugą żonę tragicznie straciłem , zamordowano mi córkę i jestem taki nieszczęśliwy , że nie będę miał licznej rodziny o jakiej zawsze marzyłem rozpłakał się jak dziecko Santiago...
Ascanio i Ofelia pocieszali go jak mogli
-jeszcze będziesz synu szczęśliwy płakała Ofelia razem ze zrozpaczonym wdowcem...

Ofelia musiała zajmować się szpitalem wiec przyjaciele Santiaga Vasco i Ascanio postanowili mu pomóc dojść do siebie ....
Santiago jednak Vasca nie wpuścił do swojego domu uznając go za winowajcę śmierci Pauliny a Ascania nie chciał posłuchać i pogrążał się w pijaństwie....
nawet jego biznes z lampami przestał go obchodzić bo z domu nie wychodził i nie trzeźwiał rozpaczając że znowu jest wdowcem ...
Ascanio poprosił swoją siostrę Adelę, która akurat przyjechała do San Fernando by pomogła mu zająć się Santiagiem, będącym w depresji po śmierci żony...
Adela mając dobre serce nie mogła odmówić bratu choć Santiago był dla niej niemiły bo teraz na całym otoczeniu wyżywał się za swoje nieszczęście...
-i czego chcesz ode mnie kobieto powiedział do Adeli pijany Santiago gdy próbowała zabrać mu kolejną butelkę wina,
to moja jedyna pociecha zaśmiał się całując butelkę bo ona pozwala mi zapomnieć ,że jestem taki samotny...
-nie jesteś sam wrzasnęła na pijaka Adela, masz syna ,który teraz patrzy na ciebie tak staczającego się z pijaństwa...,
-dziecko straciło matkę i co ma jeszcze stracić ojca ,
- mało nieszczęść w twojej rodzinie było,
-nie ty jeden cierpisz bo twój syn stracił matkę więc cierpi o wiele bardziej niż ty,
-zlituj się chociaż nad nim jak dla siebie litości nie masz,
-weź się w garść i zacznij normalnie żyć bo zapijesz się na śmierć mówiła i mówiła Adela do Santiaga
-ona była jak anioł w moim życiu rozpłakał się Santiago wspominając Paulinę,
-tylu ludziom w życiu pomogła i była taka śliczna, młoda i dobra i już jej nie ma ...
- dlaczego właśnie ją Bóg zabrał, czym ona zawiniła by tak szybko umrzeć, a czym to nasze niewinne dzieciątko zawiniło, że nie dane mu było przyjść na świat wrzeszczał złorzecząc Bogu Santiago...

w domu Gonzalesów Manuela przytuliła sie do męża mówiąc
-dobrze sobie to kochanie wykombinowałeś,że posłałeś swoją siostrę by zajęła sie Santiagiem bo on już tym swoim nieznośnym zachowaniem zdołał wszystkich do siebie zrazić i nikt teraz zadawać się z nim nie chce a Adela ma do niego świętą cierpliwość i na dodatek dobrze zajęła się małym Jorge choć sama dzieci nie ma to ma do nich podejście i synek Santiaga przykleił sie do twojej siostruni bo teraz potrzebuje wsparcia nie mając matki a ojca widząc codzień pijanego mówiła Manuela...
-może z nich byłaby dobra para westchnęła żona Ascania i zostalibyście z Santiagiem szwagrami bo kiedyś ci sam proponowal byś ożenił sie z jego siostrą Ines a teraz ty móglbyś go ze swoją siostrą Adelą zeswatać zachichotała Manuela...
-nie miałem żadnych takich skojarzeń posyłając Adelę do Santiaga obruszył sie Ascanio,
-po prostu wiem jaka troskliwa i opiekuńcza potrafi być Adela więc skoro akurat była na miejscu to poprosiłem ją o pomoc bo jako przyjaciel nie mogłem Santiaga zostawić samego w biedzie tłumaczył się żonie Ascanio...
-nie sądzę jednak by z nich była kiedyś para bo Santiago jest strasznie konserwatywny i raczej z taką kobietą jak moja siostra by się nie ożenił,
-ta lekkomyślna kobieta zszargała swoją reputację zadając się z tym łajdakiem Baltazarem i teraz nadal cierpi bo drań ją porzucił ....
-no właśnie wtrąciła sie Manuela oboje są nieszczęśliwi bo ona też nie ma szczęścia w miłości a jest piękną i młodą kobietą i zasługuje na dobre życie i jak widać cudzym dzieckiem też by się dobrze zajęła...
-pomyśl wiec kochanie by jakoś zadziałać bo może tak właśnie najlepiej byś pomógł swojemu przyjacielowi szepnęła Manuela całujac męża...

Ofelia zaraz znalazła wspólny język z Adelą i była wdzięczna, że ta zajmuje się jej synem i wnukiem...
-niech cię Bóg błogosławi dziewczyno, bo chyba opatrzność cię to do nas teraz przysłała bo mój nieszczęśliwy syn po raz drugi stracił kobietę , którą kochał i zaczęła opowiadać Adeli historie Santiaga i Camili a później o małżeństwie syna z Pauliną ...
-tacy byli ostatnio szczęśliwi razem wspominała tragicznie zmarłą synową Ofelia,
-to oczekiwane drugie dziecko ich bardzo zbliżyło do siebie bo on szalał z radości ,że w domu będzie nie tylko ich jedynak Jorge ale i kolejne dzieci bo Paulina zgodziła się zrezygnować z pracy w szpitalu i poświęcić najbliższe lata na wychowywanie maluchów bo na tym które teraz nosiła nie zamierzali poprzestać ale Bóg nie dał im cieszyć się liczniejszą rodziną rozpłakała się rzewnie matka Santiaga...
-to bardzo przykre co spotkało Santiaga westchnęła Adela
-ale choć to zabrzmi brutalnie to życie toczy się dalej i Santiago musi wziąć się w garść by wychować syna powiedziała siostra Ascania do jego matki...

nie mam ochoty dalej chodzić do domu Santiaga mówiła Adela do brata zniechęcona zachowaniem syna Ofelli ...
-no nie zostawiaj mnie samego z tym problemem akurat mam pilne prace zlecone przez Claudia i sam nie mogę czuwać nad tym straceńcem a wszystkich jak wiesz już poobrażał więc sam tam siedzi i może dojść do jakiegoś nieszczęścia martwił się o przyjaciela Ascanio...
-ten Santiago to chłop jak dąb i dzieckiem już nie jest więc nie powinieneś go tak niańczyć bo na to nie zasługuje mówiła Adela Ascaniowi
-czyżby ciebie też zdążył już obrazić zaniepokoił się Ascanio...
Adela zmieszała się bo nie chciała opowiadać bratu, że pijany Santiago omal jej nie posiadł siłą ale na szczęście doznał męskiej niemocy i nie mógł dokończyć dzieła choć całkowicie już obezwładnił kobietę i leżąc pod nim myślała ,że po raz trzeci w życiu zostanie zgwałcona.....
-tego by mi tylko brakowało by mnie ten pijak wykorzystał pomyślała po wszystkim Adela a potem by pewnie nawet nie pamiętał co ze mną zrobił opój jeden gorączkowała się siostra Ascania...
ba, nawet nikt by mi nie współczuł bo sama do jego domu poszłam i naraziłam się na takie potraktowanie ....

Santiago gdy następnego dnia Adela go nie odwiedziła zaczął się zastanawiać dlaczego nie przyszła...
-pewnie jak wszyscy ma mnie już dosyć bo jestem nikomu nie potrzebny użalał się nad sobą i sięgnął po butelkę ale jego mały synek Jorge podbiegł i wyrwał ojcu flaszkę prosząc
-tatku nie pij już bo coś ci się stanie a ja nie chcę zostać sierotą i rozpłakał się żałośnie...
Santiago popatrzył na syna i zrobiło mu się wstyd przed własnym dzieckiem....
-przyciągnął małego do siebie ,przytulił i powiedział
-nie bój się o mnie synu, postaram się więcej nie pić ale jest mi tak ciężko po śmierci twojej mamy bo wszystkie moje plany legły w gruzach i choć widziałeś nieraz ,że się kłóciliśmy to musisz wiedzieć ,że oboje bardzo się kochaliśmy i pragnęliśmy byś miał więcej rodzeństwa
bo sam na swoim przykładzie mogę ci powiedzieć, że rodzina powinna być jak najliczniejsza bo gdy zdarzy się nieszczęście i jednego zabraknie to masz jeszcze innych braci czy siostry a ja miałem tylko jedną siostrę Ines i gdy ona tak młodo umarła to została mi tylko twoja babcia Ofelia, twoja mama Paulina, twoja przyrodnia siostra Ana Maria i ty,
najpierw straciłem Anę Marię a teraz po tragicznym i niespodziewanym odejściu twojej mamy jest nas jeszcze mniej i dlatego zazdroszczę innym co mają liczniejsze rodziny i wspierają się nawzajem mówił smutno do syna nieszczęśliwy Santiago...


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 22:29:44 25-11-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:55:29 26-11-10    Temat postu:

wspaniale
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:18:56 27-11-10    Temat postu:

ela0909 napisał:
wspaniale


dzięki ela0909, może masz jakieś ciekawe pomysły odnośnie dalszego ciągu losów Santiaga i innych bohaterów kontynuacji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
milka85
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:37:31 27-11-10    Temat postu:

Arabella napisał:
ela0909 napisał:
wspaniale


dzięki ela0909, może masz jakieś ciekawe pomysły odnośnie dalszego ciągu losów Santiaga i innych bohaterów kontynuacji


Arabella a kiedy wróci Ricardo? Bo widać ze jest bardzo potrzebny rodzinie i przyjaciołom??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:15:40 27-11-10    Temat postu:

może Santiago zwiaze sie z Adelą , przestanie pić i będzie miał w niej taka miłość jaką czuł do Camili , no i z szóstke dzieci ,

Camila nic nie wie o smierci ojca , po powrocie i rozwiazaniu spraw bandziorow wypadaloby zeby cala rodzina odwiedzili grob ojcai jednoczesnie byli na slubie Santiaga, ten moze ja przeprosi za napastowanie i przysiegnie ze juz bedzie myslal tylko o zonie i potomkach, ale jego syn w przyszlosci moze zakocha sie w ktorejs z coreczek Camili .


Ricardo będzie wiecej czasu poswiecal swoim lobuzom i uczył ich wszystkiego co męzczyzna winien umieć ,zarzadzania, walki, prac męskich w domu itp....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Arabella
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 03 Sie 2008
Posty: 42200
Przeczytał: 4 tematy

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:37:00 27-11-10    Temat postu:

Max de Silva z Leonor i gromadką dzieci przybyli już na La Marianę i Jimena z Margaritą radośnie witały swoje dawno nie widziane pociechy...
Camila nie mogła uwierzyć w tragiczną śmierć swojego ojca Justa i żony Santiaga Pauliny,
-Boże płakała, co za nieszczęście, żałowała bardzo również Santiaga , który razem z żoną stracił nienarodzone jeszcze dziecko...
-Paulina była niebywale dobrą osobą, wiele mi w życiu pomogła a przy ostatnim moim porodzie to ona uratowała moje życie i życie mojego najmłodszego synka Andresa mówiła ze łzami w oczach do opowiadającej jej wszystkie nowiny z San Fernando Leonor...
Leonor przytakiwała Camili bo sama swojego drugiego synka rodziła z pomocą Pauliny i była jej wdzięczna za jej troskę i opiekę nad nią i noworodkiem...
-doskonale cię rozumiem bo też płakałam tam na grobie Pauliny jak wszyscy mieszkańcy San Fernando bo ona była tam bardzo lubiana i szanowana chlipała opowiadając to Camili żona Maxa de Silvy....
-to wszystko jest tym bardziej tragiczne, że ona straciła życie bo chciała ratować tonącego Don Justa a zginęli oboje ....
-Santiago załamał się po śmierci żony i jak wyjeżdżaliśmy to nie trzeźwiał bo pił na okrągło mówiła smutna Leonor do Camili...
-nie dziwię mu się westchnęła Camila, on chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę, że ją kochał i ona była dla niego opoką na której zbudował swoje życie po odejściu z zakonu a teraz świat mu się zawalił na głowę , żałowała swojego pierwszego narzeczonego Donia de Salamanca....

Leonor pochwaliła się Camili, że z Maxem oczekują już swojego pierwszego dziecka...
Camila uśmiechnęła się i szczerze pogratulowała Leonor, bo bardzo ją lubiła i pamiętała ile jej pomogła gdy niegdyś były więzione przez Vincenta van Hoorna...
-nareszcie jakaś dobra wiadomość powiedziała Camila do Leonor śmiejąc się że jej młoda przyjaciółka tak szybko po ślubie urodzi potomka...
-jako przykładna małżonka Maxa urodzę jego dziecko już 9 miesięcy po naszej nocy poślubnej zachichotała Leonor .....


Dona Camila de Salamanca już wiedziała, że Ricardo jest w drodze powrotnej do domu i zdołał nie tylko uratować wszystkich porwanych i kobiety i dzieci ale aresztował handlarzy żywym towarem więc nie mogła się już doczekać męża bo po tragicznych wieściach z domu rodzinnego i kłopotach z dziećmi, które przysparzały coraz więcej problemów chciała mieć znowu pomoc i oparcie w swoim ukochanym mężczyźnie, ojcu jej niesfornych dzieciaków...

w San Fernando Adela zajmowała się swoim teatrzykiem i ani myślała odwiedzać Santiaga, on też nie szukał jej towarzystwa i nie miał zamiaru być jej wdzięcznym, że poświęcała swój czas dla niego i jego synka gdy pił na umór....
syn Ofelii zajął się swoim biznesem i nie miał na nic innego czasu, więc zaniedbywany i samotny 8-letni Jorge po szkółce zawsze wstępował do domu, w którym Adela prowadziła teatrzyk bo właśnie przygotowywała się do premiery nowego przedstawienia...

-dlaczego nas już nie odwiedzasz zapytał śliczną aktoreczkę Jorge syn Santiaga ..
-jak wracam do domu to jest tam tylko służba bo taty całymi dniami nie ma skarżył się mały samotny ośmiolatek....
-nie gniewaj się ale do waszego domu już chodzić nie zamierzam powiedziała Adela do małego Jorge, ale ty kiedy tylko zechcesz możesz mnie u tu w teatrzyku odwiedzać dodała zaraz widząc, że chłopcu zbiera się na płacz....
--myślałem ,ze będziesz do nas przychodzić bo jak bywałaś to tata był w domu a służąca powiedziała ,że tylko kobieta chłopa w domu utrzyma, bo dzieci nie są tak ważne dla mężczyzn jak baby powtórzył Jorge to co słyszał od służącej w swoim domu...
--nie słuchaj takich głupot obruszyła się Adela, ty teraz jesteś najważniejszy w życiu twojego ojca i on bardzo cię kocha zapewniła smutnego chłopczyka siostra Ascania...
Jorge przytulił się do Adeli i powiedział,
-ty jesteś dla mnie taka dobra to może dla mojego taty też byś spróbowała być taka to byłby weselszy i częściej zostawałby w domu zamiast tak stale wyjeżdżać i zostawiać mnie tylko pod opieką służby bo babcia Ofelia ma swój dom i męża medyka Armanda Porrasa , zajmuje się też jego córeczką Amandą i szpitalem więc czasu nikt dla mnie nie ma poskarżył się Jorge....
-nawet rodzeństwa nie mam jak inni bo mamusia nie zdążyła urodzić mi braciszka lub siostry rozpłakał się żałośnie synek Santiaga...
-gdy tak Jorge rozmawiał z Adelą weszła Manuela i słysząc słowa dziecka zrobiło się jej go żal i powiedziała...
-wiesz Jorge, na razie dopóki twój tatuś się nie ożeni i nie postara się o rodzeństwo dla ciebie to przychodź do naszego domu by pobawić się z moim synkiem Eduardem i bliźniakami bo oni przecież bardzo cię lubią mówiła głaszcząc chłopca po głowie...
-a Adelę jakoś postaram się namówić by dalej pocieszała twojego tatusia szepnęła do synka Santiaga żona Ascania...
-co ty dziecku opowiadasz obruszyła się na bratową Adela po wyjściu chłopczyka...
-no cóż takiego powiedziałam żachnęła się Manuela, jesteś samotną kobietą bez zobowiązań a on jest też do wzięcia i mogłabyś pokręcić się wokół niego nim zgarnie go jakaś sprytniejsza kobitka mówiła Manuela do szwagierki...
-jeszcze jego żona jak to mówią nie ostygła a ty już byś go swatać chciała zdenerwowała się Adela..
-a czy ja mówię już o ślubie zachichotała Manuela, po prostu czas szybko płynie i nim się obejrzymy będzie po żałobie a Santiago to jeszcze młody,zdrowy mężczyzna i długo w celibacie nie wytrzyma więc albo zacznie lupanary odwiedzać albo znajdzie sobie żonkę bo już niejedna panna z okolicy na niego spogląda wszak jest nie tylko przystojnym ale i zamożnym wdowcem , więc się zastanów bo lepsza okazja może ci się już nie trafić a zresztą widzę,że za jego synkiem przepadasz tak jak Jorge za tobą i myślę,że to dziecko byłoby zachwycone jakbyś to ty została jego macochą powiedziała Manuela do Adeli i wyszła....
-Boże ta moja bratowa mówi do mnie jak ja kiedyś do jej bliźniaczej siosty Marceli gdy namawiałam ją na ślub z Rodolfem Suarezem przypomniała sobie Adela...
-moja przyjaciółka Marcela teraz jest mi wdzięczna ,że ją do tego małżeństwa przekonałam, ale w moim przypadku to co innego, Marcela i Rodolfo kiedyś się kochali i ich miłość znowu odżyła a ja i Santiago nawet się nie lubimy, żal mi tylko jego syna bo dzieciak taki samotny myślała Adela o małym Jorge...
-och,chciałabym mieć takiego synka jak Jorge rozmarzyła sie Adela,ale by mieć dziecko potrzebny do tego jest mężczyzna który byłby moim mężem bo nie chciałabym urodzić nieślubnego potomka ale zaraz zganiła sama siebie w myślach,że snuje już plany matrymonialne...
-przecież chyba nawet temu Santiagowi się nie podobam bo choć próbował posiąść mnie po pijaku to kierowały nim tylko zwierzęce żądze a nie jakieś inne uczucia zasępiła się Adela zastanawiając się z kolei co ona czuje do owdowiałego syna Ofelii....

Ricardo nareszcie dopłynął do La Mariany i pod wieczór zawitał do pałacu, wszyscy rzucili się witać jego i braci de Valencia Josę Marię i Maria...
kobiety Camila,Jimena i Margarita płakały ze szczęścia, że ich mężczyźni wrócili cali i zdrowi a dziewczynki nie odstępowały swych matek Karina i Susana Camili a mała Joanna tuliła się do swojej matki Carmen ....

Camila nie chciała już na powitanie zasmucać męża swoimi problemami z dziećmi więc rozmowę o tym zostawiła na późniejsze dni by teraz rodzina w komplecie nareszcie mogła się sobą nacieszyć....
po wspólnym posiłku zmęczeni mężczyźni zabrali swoje żony do sypialni bo byli już stęsknieni za czułością swych kobiet ...

Camila aż drżała gdy mąż delikatnie ją rozbierał i całując i pieszcząc położył na ich małżeńskich łożu, długo patrzył na ponętne nagie ciało ukochanej szepcząc jej ,że nie może się napatrzyć jaką ma piękną i powabną małżonkę....
-Donia de Salamanca nie mogąc doczekać się by poczuć już bliskość męża sama go pociągnęła na łoże oplatając nogami a po chwili już oboje jęczeli doznając rozkoszy...
-umierałam z tęsknoty za tobą szeptała po zbliżeniu Camila do ukochanego i często śniłam o tobie zachichotała przypominając sobie swoje erotyczne marzenia senne... oops:
-nie było dnia ani nocy bym o tobie nie myślał zapewniał żonę Ricardo obcałowując ją od stóp po szyję i usta i raz po raz ich zespolone ciała dostarczały im przyjemności z ich namiętnego pożycia małżeńskiego


Ostatnio zmieniony przez Arabella dnia 18:34:41 27-11-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ela0909
King kong
King kong


Dołączył: 06 Cze 2010
Posty: 2518
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krakow
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:17:14 27-11-10    Temat postu:

alez to jest cudowne , widze Rizarda i Camile po walce w Paradiso , jak jej szeptał ze nie było dniaani nocy by nie myslał marzył o niej , jak potepieniec , cudowne chwile , przekochani Camila ijej małzonek . Ślicznie piszesz , to jest rewelacyjna kontynuacja , dzieki cudownej grze Suzy i Ferdusia ta twóczość jest tymbardziej wspaniała , bo ich miłość była cudowna , a para była magiczna /
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maxime
King kong
King kong


Dołączył: 26 Kwi 2010
Posty: 2387
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:12:51 28-11-10    Temat postu:

Arabello, nie nadążam za twoim tempem Jak uda mi się doczytać, coś dopiszę, chociaż widzę, że i tak doskonale sobie radzisz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 29, 30, 31 ... 161, 162, 163  Następny
Strona 30 z 163

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin