Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Pogarda i miłość" - El desprecio y amor - odc.262
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 128, 129, 130 ... 155, 156, 157  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:00:46 05-11-11    Temat postu:

Kochana, czy zapomniałaś już o swoich fankach? ;> Czekam z niecierpliwością na PiM!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:07:58 22-12-11    Temat postu:

BlackFalcon, wróć!;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:43:29 22-12-11    Temat postu:

Przepraszam, że ja zapominam wystawić komentarz. Czytam na bieżąco, bo uwielbiam to twoje dłuuuuuuuuuuuugie opowiadanie i ty wiesz o tym bardzo dobrze, ale z komentarzami to u mnie jak z uczeniem - lenistwo śmierdzące. Jednak znajdę czas w te święta i napiszę coś więcej. Wstaw tylko odcinek, pliss!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:23:23 01-01-12    Temat postu:

"Pogarda i miłość" wróci w styczniu! .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:27:28 01-01-12    Temat postu:

Już jest styczeń Cudownie, będę w weekendy starała się cokolwiek wyskrobać na tej klawiaturze, żebyś pamiętała, że masz we mnie swoją wierną czytelniczkę!!!

Muszę sobie trochę poprzypominać i sięgnąć po ostatnie odcinki. Już się stęskniłam za Sonyą, a już w szczególności za moim ulubieńcem i faworytem - Ricardo.
No i Manolo.

Wysyłałaś mi kiedyś Agnieszko na pocztę całe swoje dzieło, mogłabyś mi jeszcze raz wysłać bo gdzieś je zgubiłam, a chciałabym jeszcze poczytać od nowa, od samego początku. Bo jest co powspominać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:23:34 04-01-12    Temat postu:

Będzie, będzie "PiM", nie martwcie się, tylko nie wiem jeszcze, którego stycznia, ale na pewno tego roku .

A tu cała telka w formacie PDF:

El desprecio y amor - primera temporada - [link widoczny dla zalogowanych]

El desprecio y amor - segunda temporada - [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 18:24:29 04-01-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:49:33 05-01-12    Temat postu:

Cieszy mnie ten fakt, gdyż póki co żadna telenowela-opowiadanie nie przebiła twojej.

Jak na razie czekam na nowe odcinki i puki co będę czytać od nowa, by powspominać. Także czekam i dziękuję za wysyłkę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:46:13 06-01-12    Temat postu:

Mam nadzieję, ze jak najszybciej PiM wróci i znowu poczytam o mojej ukochanej parze, czyli o Sonyi i Ricardzie Tak więc czekam z niecierpliwością
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:48:12 08-01-12    Temat postu:

Odcinek 242

Carlos Santa Maria. Człowiek, który przeszedł wiele. Najpierw poruszał się na wózku, pewien, że jest otoczony miłością i cudowną rodziną, o jakiej dawniej marzył. Potem, kiedy odkrył, jak jest naprawdę, zrozumiał, że nie zawsze widzimy prawdę i zaczął walczyć o inne uczucie, o to, co wydawało się niemożliwe. I kiedy w końcu wydawało mu się, że je zdobył, stracił wszystko - tu, na tej podłodze. Czy te przeżycia cokolwiek w nim zmienią?

Westchnął kilkakrotnie, patrząc w oczy Eugenii Ramirez, kobiety, której mąż zabił jego Andreę. Z jednej strony mógł się załamać i zacząć przelewać łzy, a z drugiej mógł się zemścić. Czy jednak miał na to siły?

- Pani Eugenio - zwrócił się nagle do kobiety. – Skoro już obiecaliście mi wydanie ciała córki i tak...drastycznie daliście mi do zrozumienia, gdzie moje miejsce – być może wartoby się zastanowić nad...zatrudnieniem mnie?

- Pana? – parsknął Fernando, wchodząc właśnie z powrotem do pokoju. – A niby w jakiej roli, może sprzątaczki?

- Dokładnie – kontynuował niezwruszony Santa Maria. – A dokładnie sprzątacza. Jako człowiek, który właśnie stracił dwie jedyne i najukochańsze osoby w życiu, jakie mu pozostały, nie mam nic do stracenia. Mogę się przydać i pozbyć tych, którzy wam przeszkadzają.

- A jaką mamy gwarancję, że nie spróbuje się pan pozbyć nas? Albo nie zdradzi naszych celów? – Ramirez usiadł na krześle i spytał, wyraźnie zaciekawiony.

- Jaki miałbym w tym cel? – odparł Carlos. – Przecież jedyne, co mam, to dom, pusty i smutny.

- Zemsta, Santa Maria, zemsta – cmoknął Fernando. – Jak dla mnie to byłby doskonały powód.

- Nie wydaje mi się, bym cokolwiek wskórał przeciwko wam – wzruszył ramionami tamten, ignorujac dziwne spojrzenie, jakie właśnie posłała mu Mayrin. Wiedział w końcu, co robi. – Moglibyście przesyłać mi wynagrodzenie – i zlecenia – poprzez odpowiednich ludzi. Skoro do tej pory nic wam nie udowodniono, to i teraz...

- Rozumiem – przerwał mu Ramirez. – Niech będzie. – Dostanie pan pewne zadanie. Proszę do drugiego pokoju.

Wyszli razem, Carlos pierwszy, prowadzony pod bronią przez Fernando.

To wcale nie było takie proste, siedzieć i czekać, aż pielęgniarka skończy opatrywać mu ciało. Jak tylko skończyła się zmiana opatrunków i kobieta opuściła pokój, zdecydował się – musi zobaczyć Sonyę. Zawsze był osobą przedsiębiorczą, a fakt, że Nestor doradził mu, żeby jeszcze zaczekał, wcale, a wcale Ricardo nie obchodził. Sonya była jego narzeczoną i chciał jak najszybciej do niej pojechać. Nie miał pojęcia, gdzie ona jest, ale zapewne w tym samym budynku, co on, a to oznaczało, że ją znajdzie, choćby miał wykopać ją spod ziemii. Nie, może to zbyt drastycznie skojarzenie. W każdym razie podjechał do drzwi, nacisnął klamkę i za moment znalazł się już na korytarzu.

Mijał nie niepokojony jakieś puste pokoje, zaglądał do każdego, ale nikogo w nich nie było. Okazało się, że jest w czymś na kształt prywatnej kliniki, ale dosyć opustoszałej, co pewien czas tylko mignęli mu zupełnie obcy ludzie.

- Sonyu, Sonyu, gdzie jesteś? – mruczał sam do siebie. Czuł, że musi ją znaleźć i przytulić, bo inaczej zaraz przestanie oddychać.

W końcu dojechał do jednego z pomieszczeń, gdzie toczyła się jakaś rozmowa. Już miał wjechać do środka i zapytać o Sonyę, kiedy zrozumiał, że jeden z głosów należy do jego przyjaciela. Wolał uniknąć natknięcia się na niego, gdyż nie miał gotowej odpowiedzi na pytanie, dlaczego opuścił swoją salę. A jakoś bał się Villanuevy, mimo wszystko. Zakręcił wózkiem i już miał odjechać, kiedy nagle coś usłyszał.

- Żartuje pan? – stwierdził ten, z kim Nestor rozmawiał. – Jak niby mogłem przeprowadzić taką operację? Przecież ona była już praktycznie martwa!

- Nic mnie to nie obchodzi – odburknął Villanueva. – I co ja mu teraz powiem? Sorry, twoja ukochana nie żyje?

Okłamywany. Przez własnego bądź co bądź przyjaciela. To dlatego Nestor powiedział mu, że musi zaczekać, aż zobaczy Sonyę. Ale na co? Na to, aż ją przygotują do złożenia w grobie? Co oni kombinowali? I dlaczego nie wyznali mu tego od razu? Czyżby się bali, że mu się pogorszy? Przecież teraz czuł się jeszcze gorzej – nie miał już nie tylko Sonyi, ale i Nestora! Miałby przynajmniej przyjaciela, a teraz jest zupełnie sam, sam, jak palec!

Chciało mu się wyć. Jak nigdy przedtem. A jednak, jednak jego mała dziewczynka nie żyje. Nie było już na świecie tej, którą tak pokochał, z którą tak bardzo chciał być na zawsze.

Wyjechał z budynku przez nikogo nie zauważony. Nawet nie płakał, nie miał już na to siły. Wiedział, co zrobi i nikt go nie powstrzyma.

Raul, człowiek przegrany. Siedział właśnie w swoim domu i czekał na powrót ojca. Musiał z nim pogadać, bo to, co wciąż tliło mu się w duszy, piekło i wyjadało ostatnie resztki rozumu. Dlaczego on wciąż kochał Andreę? Dlaczego nie zwiąże się z Maribel i nie da sobie spokoju z tą trucizną, która wyżera go od środka od tak długiego czasu? Czy miało jakikolwiek sens kochanie kobiety, która tak bardzo go zawiodła i zdradziła na wszystkich frontach? Santa Maria był jedyną osobą, która kiedykolwiek się dla niej liczyła. Zemsta, to jedyne, co przychodziło przez długi czas synowi Gregoria do głowy. Teraz doskonale rozumiał, jak to jest nienawidzić, stawał się prawie podobny do ojca w swej antypatii do rodziny Santa Maria. Owszem, Gregorio miał inny powód i ten zatarg powoli odchodził w zapomnienie, rodziny nie utrzymywały po prostu żadnych bliższych kontaktów, ale wciąż tkwił jak kolec między nimi mimo faktu, że Sonya była przecież córką Monteverde, ale wychowaną przez Carlosa.

Doszedł jednak kolejny problem – Andrea Monteverde, córka Gregorio, ukochana Santa Marii – znowu ten sam facet staje na drodze tej rodziny! – pełna tak wielu różnych uczuć, tak niewinna na początku, a potem tak...wyrachowana.
Ale Raul ją kochał, wciąż i wciąż, jak demona prześladującego mu duszę. I wiedział, że musi się z nią spotkać, znów wziąć w ramiona i zapomnieć o tym, co złe.

Wybrał numer, miał nadzieję, że jest właściwy i czekał na połączenie. Długo, tak długo, że aż stracił nadzieję i rzucił telefonem o ścianę. Ten upadł na podłodę, roztrzaskany, jak życie Raula.

Eliminacja wroga nie była dla Harpera tym, czym dla innych wynajętych morderców. Byłoby też błędem nazywanie go w ten sposób. Harper nie był zabójcą, on nie miał wrogów. On po prostu otrzymywał zlecenie, badał przez parę sekund wzrokiem zdjęcie danej ofiary i potem szedł do pracy. Rzadko się odzywał, nie było takiej potrzeby. Zawsze w czarnej kurtce, z łatwością mógł wtopić się w mrok. Krok za krokiem podążył ścieżkami swojej zdobyczy, by potem zgasić jej życie cicho i bez cierpienia. Sam siebie nazywał po prostu Ciszą. Nadchodził w ten sam sposób i tak samo zapadała on po wykonaniu zadania. Jeżeli istniało jakiekolwiek ludzkie wyobrażenie Ciszy, to on nią był.

Francisco Velasquez. Robota wydawała się prosta. Miał na jego temat wszystkie dane, jakie tylko mu byłe potrzebne, wystarczyło tylko znaleźć mężczyznę i wysłać go...gdzie? Oczywiście w ciszę. Broń też działała cicho, by nikt nie mógł usłyszeć, jak Harper pracuje.

Rękawiczki na jego dłoniach były czarne. Lubił ten kolor. Miał małą obsesję na temat poruszania się niezauważenie i w milczeniu. Słowa były zbędne, ludzie stanowczo ich nadużywali. Wszystko da się przecież wyrazić gestem, twarzą, czymkolwiek zechcesz, nie musisz nic mówić.

Znalazł go bardzo szybko, wystarczyło tylko przejrzeć w głowie to, co wiedział na temat ofiary. Podrzędny bar, miejsce, gdzie nikt nie zachodzi, nawet policja. Od takich miejsc zazwyczaj się zaczyna.

Usiadł – oczywiście bezszelestnie – na jednym z krzeseł przy stoliku, przy którym siedział Velasquez. W milczeniu spojrzał na niego i podsunął mu po blacie zdjęcie.

Francisco rzucił okiem na człowieka zajmującego miejsce przed nim, potem na fotografię. W sekundzie skojarzył, że przyszła do niego sama Śmierć. Na zdjęciu widniała karta, nie była to jednak zwyczajna karta do gry, a ta z Sądem, Temidą. Wiedział, że facet naprzeciwko jest wysłannikiem kogoś, kto chce go zabić. Skoczył na bok, by uniknąć ewentalnej kuli, a potem błyskawicznie, jak pantera, rzucił się na Ciszę.

Harper wystrzelił raz, ale nie trafił. Facet był szybki, zdecydowanie za szybki. Pudłowanie nie zdarzało się mu często, ale jednak zdarzało. Przyjął na siebie cały impet, z jakim napastnik na niego skoczył i spadł z krzesła na podłogę, szarpiąc się z Velasquezem. Z kieszeni wypadła mu jakaś fotka, ale on tego nawet nie zauważył. Nie miał na to czasu.

W ręce wciąż miał broń, ale Francisco zbytnio go ściskał, żeby mógł wystrzelić. Jeśli tylko uwolni rękę, będzie miał okazję go strzału i dokończy to, co zaczął w barze.

Raz, dwa, trzy, kilka ciosów spadło na jego twarz. Bar był pusty, wiedział, że gdzieś tam w pobliżu znajduje się barman, ale ten nie będzie się wtrącił, ani tym bardziej wzywał policji. Dlatego odważył się próbować wykonać swoją robotę tutaj, a nie jak zawsze w jakimś ustronnym zaułku. Teraz nie był zbyt zadowolony, bo utrudnił sobie zajęcie. Wyszarpnął jednakże dosyć szybko rękę spod ciała wciąż okładającego go Velasqueza, po czym wystrzelił.

Nazwisko do czegoś zobowiązywało. Co prawda Valeria Guardiola nie za bardzo wiedziała, jak ma poradzić sobie ze swoją własną rozpaczą, a przy okazji pocieszyć Vivianę, która szlochała tak rozpaczliwie, że nawet Pedro nie był w stanie jej uspokoić, mimo że prawie od razu podał jej środek na uspokojenie i coś do picia. W tej jednak chwili, kiedy miała w rękach dane człowieka, który zabił Ricardo, wiedziała, że nie może podać się łzom i tak po prostu to porzucić. Daniel Ramirez nie wydawałby własnego ojca ot tak, gdyby to, co powiedział, nie było prawdą. Nie dość, że potwierdził, iż było to morderstwo, to jeszcze dał jej znać, kto za tym stoi. Spodziewała się, że drogo za to zapłacił, ale podziwiała też i jego odwagę, a ta nie może zostać zmarnowana.

Jako jedno z najważniejszych zadań jawiło jej się jednak odbicie chłopaka. Obawiała się, że moze zginąć za to, co zrobił. W końcu słyszała, że połączenie zostało przerwane, więc na pewno ktoś się już o nim dowiedział. Kto mógłby jej pomóc?

Wybrała numer i za chwilę w jej słuchawce odezwał się pewien głos:

- Pablo Martinez? Możemy się spotkać najszybciej, jak się da?

Victor Bolivares nie za bardzo wiedział, co ma powiedzieć, kiedy zobaczył Virginię. A fakt, że ona oddycha tak szybko, jak to tylko możliwe, powiedział mu, że i ona boi się tego spotkania. Ale czy się cieszy?

- Virginio...- zaczął, tylko po to, by zaraz przerwać.

- Victorze..- usłyszał jej głos w tym samym momemcie.

Oboje nabrali oddechu i tym razem to Virginia przemówiła, Bolivares tylko zamknął usta, zdawszy sobie sprawę, że nie jest gotów na to, by cokolwiek więcej powiedzieć.

- Ja...Przepraszam za to, co zrobiłam. Pewnie mnie teraz nienawidzisz, ale najpierw wysłuchaj, co mam ci do powiedzenia.

Streściła mu całą historię, niczego nie ukrywając, od porwania do faktu, że Nestor kazał jej tu zostać i przetrzymuje wbrew jej woli.

- Manolo? – Bolivares odzyskał głos. – Co on chce od tego nieszczęśnika?

- Ukarać go – odrzekła mu ona. – A ja nie wiem, czy tego chcę. Zwabiłam go tutaj i pewnie zaraz się tu zjawi, ale...

W tej samej chwili w drzwiach pojawił się Cesar Vargas, wlokąc za sobą rozpaczliwie opierającego się nie kogo innego, jak samego Manolo Fernandeza.

Kilka cyferek, które miały zmienić jego życie na zawsze. Wciąż je miał w głowie i jak do tej pory nie miał pojęcia, po co. Ale jeśli tylko znajdzie teraz telefon...Ricardo wiedział, czego naprawdę mu potrzeba. Rozmowy z ojcem.

Koniec odcinka 242
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:02:03 08-01-12    Temat postu:

Jest odcinek, przekopiuję sobie i przeczytam dziś wieczorem!!!

O ile we wtorek jednak nie pójdę do szkoły to już jutro pojawi się komentarz. No chyba, że moje plany się zmienią, ale miejmy nadzieję, że nie, bo nie chce mi się iść do szkoły...

Zabieram się do czytania, jak na razie podkreślam tylko swoją obecność
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:57:16 13-01-12    Temat postu:

Odcinek bardzo ciekawy Carlos ma zamiar stać się płatnym mordercą? Ojj, tego bym się nie spodziewała. Zawsze był taki delikatny... Chyba, że ma w tym jakiś ukryty plan...
Nareszcie Ricardo Jak ten facet kocha Sonyę. Gdyby wszyscy byli tacy oddani jak on... Dowiedział się przypadkowo o śmierci Sonyi, na prawdę ona nie żyje?! :O To nie może się tak dla nich skończyć, za dużo złego przeżyli... Są taką piękną i jednocześnie tragiczną parą...
Valeria chce jak najszybciej pomóc Danielowi, który znalazł się w niemałych tarapatach... Ciekawa jestem czy własny ojciec go zabije..
I jeśli Victor rzuci Vivianę dla tej cholernej Virginii to znienawidzę doszczętnie obie postaci Viv tak bardzo cierpi teraz, po wiadomości o śmierci córki, a on miałby zabawiać się z Virginią? I ta na dodatek myśli, że facet od razu do niej wróci... Victor musi być z Vivianą, a Virginia niech idzie w diabli
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:01:50 13-01-12    Temat postu:

Komputer mam obecnie w naprawie, więc udało mi się dopiero zajrzeć z laptopa siostry w piątek. Na szczęście odzyskam już swój sprzęcik w poniedziałek.

Błagam cię, nie mów tylko, że kolejną postacią, którą postanowiłaś uśmiercić jest Sonya. Od samego początku... nie no, może nie od samego początku, bo o ile pamiętam to z początkowymi odcinkami wcale za nią nie przepadałam, ale od dłuższego czasu była to moja ulubiona postać i nadal jest, zaraz za Ricardo, który zdobył moje serducho z samym pojawieniem się więc zasługuje na vipowe miejsce w moim sercu!!!! Słowa Nestora jednak mówią swoje. Wychodzi na to, że Sonyi nie dało się uratować. Zresztą sam Ricardo widział ją wtedy, po wypadku w koszmarnym stanie. Jednak wciąż nie dopuszczam do siebie tej myśli i wierzę, że dziewczyna jednak żyje, no błagam!!!
Ricardo, biedak... co on teraz musi czuć. Usłyszał całą tą rozmowę i dlatego zmył się z tego miejsca. Zrozumiał, że stracił ukochaną kobietę, która była najdroższa jego sercu. Jednak może jest szansa?? Może nie powinien tak od razu odchodzić bez pewności. Kurcze, nie mów mi tylko, że on znowu będzie skazany na cierpnie bo tego nie zniosę.

Plan Carlosa dosyć sprytny, choć nie trudno było się domyślić rodzicom Daniela, że Carlos coś knuje, bo przecież tak po prostu po tym wszystkim nie chciałby zostać "pokojówką" swoich wrogów. Zemsta się szykuje, ale czy udana?? Fernando będzie naprawdę godnym siebie przeciwnikiem, oj tak.
Nie żal mi zaś Andrei. Od dłuższego czasu (tak wgl to tylko w 25 chyba pierwszych odcinkach ją lubiłam, a potem cała sympatia do niej rozpłynęła się gdzieś) mi zawadzała jej postać. Jej, jaka irytująca i okropna kobieta. Kto by powiedział, że ta cicha pielęgniareczka z pierwszych odcinków zamieni się w takiego diabła?? Nie znoszę jej i dziękuję, że wreszcie się jej pozbyłaś, bo nie chcę już więcej o niej słyszeć i czytać. Szczególnie gardzę nią po tym jak ta obrażała Ricardo, wyzywając go od gejów itd. Ma za swoje.

No i popieram koleżankę wyżej Victor okaże się naprawdę kompletnym bezmózgim facetem jeżeli teraz rzuci się w ramiona tej całej niemrawej Virginii. Wrr, wspominałam już jak ja nie znoszę tej kobiety?? Odrażająca jest z tym swoim niewinnym charakterkiem. Na dodatek ma się za jakąś straszną cierpiętnicę, zamiast złapać życie za rogi i iść do przodu, bez tego płaszczenia się przed innymi.
Co innego to Viviana, która powinna być z Victorem i to nie tylko ze względu na ich dziecko, ale i także z powodu, że są ładną parą i razem podobają mi się jak najbardziej. Tym bardziej, że Viviana cierpi po utracie córki...

Muszę powiedzieć, że jednak interesuje mnie szczególnie czy udało się zabić temu mordercy tego bydlaka Velasqueza!!!! Oby tak, bo jego kompletnie już miałam dość. Ile on złego zrobił. Ile on złego zrobił szczególnie Ricardo. I ile osób zabił!!! Takie bydle już dawno powinno gnić w piekle!!!

Czekam na kolejne odcinki i pozdrawiam ciepło
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:33:33 20-01-12    Temat postu:

Dudziak - A dziękuję, cieszę się bardzo, że Ci się podobało . Carlos ma pewien plan, ale czy mu się powiedzie, to dosyć trudna sprawa, bo zauważcie, na kogo on się mierzy - na samego Fernando Ramireza...Co nie znaczy, że teraz, po stracie 2 ukochanych osób, nie zmieni się z ciepłych klusek w coś zupełnie odmiennego.

Hm, być może na pytanie o Sonyę znajdziesz odpowiedź w dzisiejszym odcinku. A Victor naprawdę aż tak Ci zalazł za skórę? .

Bombon - Na samym początku Sonya była wredna osobą i dopiero pewne wydarzenia ją odmieniły - kto by pomyślał, że zostanie uwielbianą przez Czytelników postacią, nawet ja sama tego nie wiedziałam . Ale czy jej losy kiedyś potoczą się w dobrym kierunku...

Dokładnie! Czasem coś usłyszymy i działamy pod wpływem emocji, a to nie zawsze jest dobre...

A kto powiedział, że Ramirez nie wie, o co chodzi Carlosowi? . On doskonale o tym wie, pytanie tylko, kto zwycięży w tej walce.

Andrea nie wróci, a przynajmniej nie mam tego w planach...na razie . Kto wie, co będzie potem .

W sumie Virginia robi źle, ale czy sam Victor nie popełnia tu pewnego błędu? Chociaż zauważcie też, że on czuje się odpowiedzialny za Virginię i zamierza ją otoczyć opieką...byleby nie pomylił jej tylko z miłością...

H vs V - nachodzi .

Zapraszam na odcinek 243...

----

Odcinek 243

Nestor Villanueva szybko skończył dyskusję z lekarzem i wyszedł z sali, w której się znajdował, wyraźnie wściekły. Miał pod rządami doskonałych lekarzy i nie powinien ich obwiniać, ale czuł w środku, w sobie, że bardzo się zawiódł. Jak miał powiedzieć swojemu znajomemu, że dziewczyna, na której mu tak bardzo zależało, po prostu umarła i nie dało się jej pomóc?

Na całe szczęście rozmowa z Ricardo na pewno podniesie go na duchu. Uśmiechnął się lekko. Lubił tego drania, jak go po cichu nazywał. Nie widzieli się wiele lat, a Nestor czuł się, jakby dobrze go znał, jakby przez cały czas byli tuż obok siebie. Miał zamiar jak najszybciej nadrobić stracony czas i spędzić z przyjacielem przynajmniej parę miesięcy...a może nawet zaopiekować się nim nieco dłużej, bo widać było, że Ricardo potrzebuje wsparcia. Finansowego i może trochę...zbrojnego, oczywiście. Tym bardziej sprawiał mu radość fakt, że będzie mógł dać Rodriguezowi najpiękniejszy prezent, jaki można było w tej sytuacji - jego narzeczoną, zdrową i szczęśliwą. Sonya powoli dochodziła do siebie i już niedługo zajmą się jej oczami i wszystko będzie dobrze.

Być może był gangsterem, czy jak go tam nazwać. Ale Nestor był też czymś więcej - dobrym przyjacielem. I nie zamierzał zawieść Ricardo, za bardzo mu zależało na tej przyjaźni. Wyszedł z budynku wyraźnie podniesiony na duchu i podszedł do jednego ze strażników, jacy patrolowali okolicę.

- Coś nowego? - spytał już całkowicie spokojny.

- Jedna rzecz, szefie. Pański przyjaciel niedawno opuścił teren.

- Słucham? - na skórze Nestora pojawiła się żyłka, zaczynając pulsować niebezpiecznie. - Jak to "opuścił teren"?

- Zobaczyłem go, jak wyjeżdża na wózku poza rezydencję, ale go nie zatrzymałem, bo szef wyraźnie mówił, że mamy robić to, co on powie, poza dopuszczaniem go do dziewczyny. Byłem nieco zdziwiony, to prawda, ale nie reagowałem. Po kilku minutach zniknął mi z pola widzenia.

Nestor Villanueva był cierpliwy dla swoich ludzi, ale kiedyś któryś źle wykonał jego polecenie, nie miał litości. W końcu od sprawności zarządzania zależał nie tylko jego majątek, ale i życie...Schylił się lekko i z całej siły uderzył strażnika pięścią w brzuch, aż tamten zwinął się w kłębek na ziemi, nie wypuszczając jednak broni z ręki.

- Ty idioto! - wrzasnął na niego Villanueva. - Ty kretynie! Macie mi go natychmiast znaleźć!

- Tak, szefie...- wyjąkał uderzony, po czym chwycił za krótkofalówkę i nadał odpowiedni sygnał.

Nestor zaklął kilkakrotnie, nim uświadomił sobie, że przecież jego przyjaciel nie mógł odjechać za daleko, nie w stanie, w jakim był. Z drugiej strony mowa o Rodriguezie, a z tego, co gangster się zorientował, silna wolna Ricardo już wielokrotnie pokazała, że jest zdolna do wielu rzeczy.

Fernando Ramirez wiedział, że Carlosowi nie można ufać. Jaki człowiek zbiera sie tak szybko w sobie po śmierci dwóch najbliższych osób i to obu prawie na jego oczach? Santa Maria z pewnością coś kombinował, prawdopodobnie zemstę. Ojciec Julio i Daniela nie był jednak głupi, znał też możliwości człowieka, który siedział na przeciwko niego i po prostu wiedział, że nie ma się czego obawiać. Santa Maria jawił mu się jako człowiek miękki, nie mający kręgosłupa i potrafiący tylko mieszać się w różne sprawy z kobietami.

- Czyli chce pan dla nas pracować...- Ramirez złożył ręce w kwiat lotosu i spojrzał przenikliwie na rozmówcę. - Zgodziłem się, bo akurat mam dla pana zajęcie. Wniknie pan w pewną organizację i zajmie się infiltracją...- zawahał się na moment. - Zna pan to słowo, prawda?

- Oczywiście, że znam. - Carlos powstrzymał swoją wściekłość i odpowiedział spokojnie. - Proszę o więcej danych co do tej organizacji.

- Dam panu wszystko, co potrzebne. Będzie pan współpracował z Mayrin, która jest bardzo cennym nabytkiem dla mnie i dla moich interesów. Będziecie udawali romans.

- Romans? - skrzywił się Santa Maria. - Po co?

- Bo tak panu każe - odrzekł bez cienie irytacji Fernando. - Na pewno się to panu uda, jest pan doświadczony w romansach...czyż nie?

Carlos zacisnął pięści po raz kolejny, aż pobielały mu kostki, ale nic nie odpowiedział. Nioe pora na to.

- Widzę, że wreszcie się pan czegoś nauczył - skomentował z rozbawieniem jego pracodawca. - W naszej pracy milczenie często jest złotem. Proszę teraz słuchać uważnie, dam panu więcej informacji o zadaniu...

Harper przeklął i zrzucił z siebie zwiotczałe ciało Francisco. Velasquez spadł z niego pokrwawiony i z całą pewnością martwy. El Silencio nie omieszkał się upewnić. Kilka kropel krwi trupa spadło na ubranie człowieka wysłanego przez Villanuevę, ale Harper wiedział, że nic mu nie grozi, a już na pewno nie rozpoznanie, czy zatrzymanie przez policję. Jego samochód stał niedaleko, a silnik był tak samo wyciszony, jak jego właściciel. Barman nie powie nic, co naprowadziłoby kogokolwiek na trop mordercy. Będzie się bał i jedyne, co wyzna, to tylko fakt, że wyszedł na moment, a kiedy wrócił, było już po wszystkim. Śledztwo utknie w martwym punkcie. A jeśli nie...Cóż. Villanueva umie zadbać o tych, którym wydaje rozkazy.

El Silencio otrzepał płaszcz z kurzu i zamierzał spokojnie wyjść z baru. Wtedy jego wzrok padł na fotografię na podłodze. Schylił się, delikatnie podniósł zdjęcie, wytarł z zanieczyszczeń i z powrotem wsadził do kieszeni. I tylko jedno mrugnięcie oka zdradziło, że wypadnięcie fotografii wywarło na nim jakiekolwiek wrażenie.

Poszukiwania Rodrigueza nie odniosły żadnego skutku. Nestor rwał sobie włosy z głowy, słusznie podejrzewając, dlaczego Ricardo zniknął i obwiniając samego siebie o tą tragedię. Wiedział jednak, że na żal przyjdzie czas potem, na razie trzeba odnaleźć przyjaciela i sprawdzić, jakie to kłopoty sprowadził na siebie tym razem. Oby tylko nie zrobił nic głupiego - Nestor nie miał tu na myśli samobójstwa, a jakiś na przykład - idiotyczny pomysł powrotu na własną rękę do miasta, czy też kontaktu z kimś...z kim nie powinien. Ślady kół na śniegu, który zaczynał padać w tym rejonie świata, coraz bardziej zacierały się w białym puchu. Być może za moment całkiem stracą...

Telefon przerwał te rozważania.

- Szefie, mam złą wiadomość. - Jeden z jego ludzi od razu przeszedł do sedna sprawy. - Nie mam pojęcia, gdzie mamy dalej się udać, skończyły nam się ślady.

- Myślcie! Idźcie tam, gdzie jest najbardziej prawdopodobne, że...- urwał na moment. - Nie! Idźcie tam, gdzie jest najbardziej nieprawdopodobne, że się udał.

Cesar Vargas rzucił wyraźnie wymęczonego Manolo na ziemię - traf chciał, że akurat prosto pod stopy Virginii - i wymierzył w niego pistolet, bacząc, by tam nie zrobił żadnego podejrzanego ruchu. Fernandez jęknął cicho, nie wiadomo, czy bardziej z bólu, strachu, zaskoczenia, że widzi swoją żonę żywą, czy z obawy przed nią samą.

Victor Bolivares przez moment miał ochotę wstać i pokazać temu draniowi, co o nim myśli, ale sę powstrzymał. Wyczuwał, że gospodarz domu zrobi to o wiele lepiej - i finezyjniej - od niego. A chociaż w głębi duszy - bo po odebraniu prawa do zawodu nie mógł się już tak tytułować - nadal czuł się lekarzem, wcale, ale to wcale nie obchodziło go, która i jakie części ciała Manolo zaraz zostaną złamane.

- Macie czekać! - warknął Vargas. - Na razie szef jest zajęty.

- Mam tak leżeć i czekać, aż Villanueva przyjdzie? - wyjęczał Fernandez leżąc twarzą do podłogi.

W odpowiedzi otrzymał tylko kolejnego kopniaka.

Felipe Santa Maria nie był zbyt zadowolony faktem, że właśnie zepsuł mu się kolejny samochód. Nie dosyć, że mieszkał gdzieś na uboczu miasta, co całkowicie uwłaczało jego standardom, to jeszcze musiał cierpieć takie upokorzenia, jak jazda tym gruchotem, który co jakiś czas po prostu stawał sobie na drodze. I wcale nie pomógł mu fakt, że tuż przy nim zatrzymał się inny pojazd i jego kierowca zaoferował swoją pomoc. Dopiero, kiedy tenże się przedstawił - a raczej przedstawiła - humor zdecydowanie mu się poprawił. Nie znał co prawda nikogo o takim imieniu, ale samo jego brzmienie sprawiło mu coś na kształt rozkoszy.

- Lizette. A pan?

Koniec odcinka 243
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rainbowpunch
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 24 Mar 2009
Posty: 12314
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:45:01 21-01-12    Temat postu:

No, a nie mówiłam Wiedziałam, że tak będzie!! Okazało się, że Sonya jednak żyje, a kłótnia Nestora z tym lekarzem była jednym wielkim nieporozumieniem, a Nestor zmobilizował lekarza do pracy i dzięki temu udało się dziewczynie uratować życie. Na szczęście, bo ta dziewczyna naprawdę zasługuje na to co najlepsze. Jest wspaniałą, ciepłą i kochającą osóbką. Uwielbiam ją!!!
Jednak Ricardo jak zwykle podjął pod wpływem emocji nieprzemyślaną decyzję i zwiał, uważając, że jak już Sonyi nie ma to to nie ma co już tam robić. Mam nadzieję, że Nestorowi i jego ludziom uda się odnaleźć Ricardo, nim ten zrobi jakąś głupotę, bo można się tego spodziewać. Uważa, że stracił ukochaną i dlatego nic dla niego nie jest w tej chwili ważne..
Coraz bardziej podoba mi się Nestor, mimo swojej ciemnej strony. Widać, że bardzo ceni sobie przyjaźń z Ricardo, bo nie tylko robi dla niego tyle, ale i jest fantastycznym człowiekiem wobec niego. Jestem więc w stanie wybaczyć mu jego czarne zagrywki. Cóż, jest jaki jest, ale najważniejsze, że jest po stronie mojego Ricardo. Na szczęście Ricardo ma przy swoim boku silnego i godnego człowieka, który jest mu w stanie pomóc.

Carlos dostał już swoją pierwszą robotę. Fernando się nie czai i zlecił mu zadanie. Ciekawe jak wywiąże się z niego Carlos i któremu - czy Fernando czy Carlosowi uda się ziścić swoje plany. Jeśli chodzi o Carlosa to nie przepadam za nim za bardzo, ale w tej sytuacji bardziej stoję po jego stronie, bo Fernando wprost nienawidzę i mam nadzieję, że szybko się jakoś ktokolwiek go pozbędzie. Byłoby miło.
Carlos z Mayrin mają udawać romans, a to dobre!!! Ciekawe jak im to się uda. Wyobrażam sobie minę Carlosa na tą wieść. Mayrin też chyba nie będzie za bardzo zadowolona z tej wiadomości.
A co do twojej wzmianki o Andrei to mam nadzieję, że jej nie wskrzesisz jakimś cudem czy co, bo ja naprawdę mam jej dość. No chyba, że kobieta by się nawróciła, ale czuję, że to nie jest możliwe...

Szkoda mi nawet Manolo, który był przezabawny i fajnie mi się czytało jego sceny. Nie chciałabym, żeby mu się coś stało mimo wszystko. Szczerze mówiąc to naprawdę mi by go brakowało.
Co do Virginii i Victora muszę się z tobą zgodzić. Victor może pomylić sobie chęć opiekowania się z miłością. Przecież nie jest powiedziane, że kocha on tą kobietę. Może czuje się naprawdę za nią odpowiedzialny?? Mam nadzieję, że nie zapomni przez to o swojej żonie, Vivianie, przy której powinien teraz być, gdy ona cierpi.

A z kim to spotkał się nasz Felipe?? Tej kobiety chyba jeszcze nie znamy, bo raczej taka informacja mi nie umknęła. Ale coś czuję, że to postać będzie naprawdę miała duży udział w życiu Felipe. I ciekawa jestem jaką kobietą jest - należy do grupy tych dobrych czy złych. Tych drugich mamy bardzo dużo, ale... jedna więcej czy mniej. Zresztą nie uprzedzam faktów i czekam na dokończenie sceny.

PS Czytam sobie od nowa PiM i czytając nie mogłam się doczekać aż pojawi się mój Ricardo, na szczęście właśnie przeczytałam dziś rano odcinek 46, w którym pojawił się moja ukochana postać!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dudziak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 31 Lip 2011
Posty: 18247
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: małopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:23:12 21-01-12    Temat postu:

A więc jednak Nestor rozmawiał z lekarzem o zupełnie innej osobie Nie mogłabyś uśmiercić wspaniałej Sonyi, która zmieniła się o 180 stopni Wcześniej była wredną egoistką, natomiast teraz jest wspaniałą kobietą, dojrzałą i już nie myśli o sobie Gdybyś ją uśmierciła to bym tego nie przeżyła
Natomiast Ricardo ponownie źle postąpił. Usłyszał coś piąte przez dziesiąte i od razu uciekł... Nie popieram tego jego zachowania, bo kurcze później wszyscy go szukają, Sonya ponownie za nim będzie rozpaczać i facet znów ją zrani... Niech on tak przed wszystkim nie ucieka, niech w końcu stanie twarzą w twarz z tym co go spotyka, bo zachowuje się jak tchórz Ale i tak go uwielbiam
Natomiast Nestor jest prawdziwym i oddanym przyjacielem Bardzo mu zależy na Ricardo i chce dla niego wszystko jak najlepiej Bardzo go polubiłam, dba o niego i chce zrobić wszystko, by był w końcu szczęśliwy
Carlos jest denerwujący i mam już dośc czytania o nim. Nie wiem jaki ma plan, ale jego wątek najmniej mnie interesuje. Podejrzewam, ze chce coś zrobić Ramirezowi, jednak moja niechęć do niego jest tak ogromna, że chciałabym, aby jak najszybciej zginął
A więc Manolo nareszcie oberwał za znęcanie się nad Virginią. Został już dotkliwie pobity, ale Cesar chyba chce go zabić. Sceny z nim były śmieszne, ale facet musi zapłacić za to, co kiedyś czynił. I to poniesie bardzo dotkliwą karę
Błagam, niech Victor nie zakochuje się w Virginii i niech nie myli opieki i litości z miłością. Vivianna jest wspaniałą i piękną kobietą, mają dziecko i nie może tego stracić dla jakiejś Virginii, która przez cały czas robi z siebie ofiarę. Myśli, że skoro przez całe życie była bita, gwałcona i poniewierana, to teraz należy jej się wszystko od życia. Może i powinna zaznać trochę szczęścia, ale sama zdecydowała się na odejście z Cesarem, więc teraz niech nie użala się i zostawi Victora w spokoju.
Nareszcie coś o Felipe Spotkał tajemniczą Lizette... Ciekawe czy kobieta ma coś na celu, czy z czystego serca zaproponowała pomoc... Może sprawi, że zakochany w sobie Felipe zmieni się i zacznie żałować swoich uczynków. Ze zniecierpliwieniem oczekuję kolejnego odcinka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 128, 129, 130 ... 155, 156, 157  Następny
Strona 129 z 157

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin