|
Telenowele Forum Telenowel
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:35:53 19-05-13 Temat postu: Sleeping Beauty |21.| |
|
|
Ivy Shirley to doskonale zapowiadająca się młodziutka aktorka musicalowa. Przedstawienie, w którym po raz pierwszy w życiu gra główną rolę, odnosi ogromny sukces, jej kariera zaczyna nabierać tempa, a marzenia stają się rzeczywistością. Cudowną bajkę przerywa jednak tragiczny wypadek, po którym Ivy zapada w śpiączkę...
Tony Langer jest znakomitym lekarzem, jednak nie zależy mu na rozgłosie i dużych pieniądzach - chce przede wszystkim pomagać ludziom. Po śmierci narzeczonej, całkowicie poświęca się swojej pracy, a kiedy na jego oddział trafia Ivy, wyciągnięcie jej ze śpiączki staje się jego głównym celem...
________________________________________O P E N I N G
_____________________________[link widoczny dla zalogowanych]
P R O L O G
Wiercił się w swoim fotelu, nie mogąc doczekać się końca tej bajki, na którą wyciągnęła go jego własna dziewczyna. Zerknął na nią kątem oka i uśmiechnął się do siebie. W głowie mu się nie mieściło, jak dorosła kobieta, do tego poważna i szanowana bizneswoman, mogła zachwycać się jak dziecko tym, co działo się kilkanaście metrów przed nimi, na wielkiej scenie. W ogóle nie pojmował co kobiety widzą w historiach o śpiących królewnach i im podobnych. Dla niego wszystkie te bajki sprowadzały się do jednego: piękna królewna wpada w tarapaty za sprawą złej wiedźmy albo wrednej macochy, ale zawsze – prędzej czy później – zostaje uratowana z opresji przez przystojnego, walecznego księcia na białym rumaku, a potem wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Koniec. Zawsze taki sam, nie tak jak w życiu.
Kiedy poczuł jak szczupła dłoń jego dziewczyny wsuwa się w jego własną, a jej głowa spoczywa na jego ramieniu, zrozumiał, że nadchodzi kulminacyjny moment przedstawienia. Cmoknął swoją towarzyszkę w czubek głowy i znudzony zerknął na scenę, gdzie właśnie książę budził do życia swoją królewnę pocałunkiem.
– Czy to nie cudowne? – westchnęła, wpatrując się w odtwarzających główne role aktorów jak zahipnotyzowana, na co on zrobił tylko dziwną minę, nie widząc w tym absolutnie nic, co można by określić mianem „cudowne”.
– Popatrz na nich, oni naprawdę muszą się kochać – dodała, zerkając na niego spod wachlarza gęstych, ciemnych rzęs. – To nie jest tylko gra.
– Ja też cię kocham – szepnął jej we włosy. – Natychmiast po powrocie do domu pokażę ci jak bardzo.
Uśmiechnęła się lekko i opuściła na chwilę głowę, udając speszoną. Lubiła te ich gierki. Wiedziała, że gapi się teraz na nią w taki sposób, jakby za chwilę miał zamiar rzucić się na nią, zedrzeć z niej tę niebotycznie drogą sukienkę i kochać się z nią tu i teraz, nie zważając na siedzących wokół nich ludzi.
– Nie sądzisz, że jestem do niej podobna? – spytała po chwili, licząc po cichu, że zmusi go tym, by oderwał na chwilę wzrok od jej dekoltu i spojrzał na scenę. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
– Nie wiem – mruknął cicho, kładąc dłoń na jej kolanie i przesuwając powoli w górę uda, ku jego wewnętrznej stornie. – Nie istnieją dla mnie żadne inne kobiety oprócz ciebie – wychrypiał jej do ucha.
– Ciii – upomniała go niczym rozrabiające dziecko, uderzając lekko dłonią w jego dłoń, która zawędrowała już zdecydowanie zbyt daleko, ale uśmiech nie schodził z jej twarzy. – Oglądaj…
***
Stała na scenie, a on trzymał ją za rękę. Był jej księciem, a ona jego księżniczką. Na scenie i w życiu. Kiedy go poznała nie sądziła, że tak to wszystko się potoczy. Od małego marzyła o tym, by występować na scenie, ale w najśmielszych snach nie śniła, że jej kariera potoczy się w tak zastraszającym tempie. Dzięki niemu śniła właśnie swój sen na jawie i za nic w świecie nie chciała się z niego obudzić.
Kątem oka zerknęła na swojego partnera. Był szczęśliwy. I dumny. Gdy puścił jej rękę i zniknął na chwilę za kulisami, ona dalej posyłała całusy widowni. Osiągnęli sukces, którego tak pragnęli. Byli zmęczeni. Przygotowania do premiery wykończyły ich doszczętnie i nie marzyli w tej chwili o niczym innym, jak o tym, by zaszyć się we własnych czterech kątach i w końcu odsapnąć. Sądząc jednak po reakcji publiczności, mogli być pewni, że „Śpiąca królewna” w wersji musicalowej nieprędko zostanie zdjęta z afisza. Kłaniali się więc widowni raz za razem, a ta biła im brawa na stojąco, dziękując za wspaniałe przedstawienie.
– Królewno. – Jego głos dobiegł do niej po chwili z lewej strony. Odwróciła się, ale zamiast jego twarzy, zobaczyła wielki bukiet i poczuła się jeszcze bardziej dumna. To było to, co chciała robić w życiu, a mężczyzna, który klęczał teraz przed nią z naręczem kwiatów, był tym, z którym miała nadzieję dzielić wszystkie radości smutki. Zakochała się. Pierwszy raz w życiu. I naprawdę czuła się jak księżniczka, a jej bajka przecież dopiero się zaczęła.
– Byłaś cudowna – wyszeptał, obejmując ją ramieniem i całując w policzek. – Kocham cię.
Uśmiechnęła się niepewnie, chowając twarz w bukiecie. Podała mu rękę. Ukłonili się ostatni raz tego wieczoru, żegnając publiczność.
Kurtyna opadła.
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 15:39:38 01-08-14, w całości zmieniany 25 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
wiewióra Motywator
Dołączył: 23 Kwi 2010 Posty: 290 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 23:20:54 19-05-13 Temat postu: |
|
|
Czytam, poza tym mam inne twoje cuda do nadrobienia |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:32:33 20-05-13 Temat postu: |
|
|
Chyba nie ma tego tak dużo do nadrobienia, bo ostatnio jakoś tak mało pisałam, ale oczywiście zapraszam, będzie mi bardzo miło ^^ |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:27:15 20-05-13 Temat postu: |
|
|
Nareszcie, nareszcie, mmm... cudowny początek tygodnia.
Czytam, czytam i jeszcze raz czytam.
Cieszę się, że nie wytrzymałaś i dałaś Iana |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 15 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:49:16 20-05-13 Temat postu: |
|
|
Nie będę się powtarzać, bo dobrze wiesz co myślę Na pewno będę czytać... |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 18:51:59 20-05-13 Temat postu: |
|
|
mina107 - jakoś nie umiem się od niego uwolnić (choć staram się z tym walczyć!), więc pewnie jeszcze długo będzie musieli znosić jego obecność w moich opowiadaniach
Sunshine, wiem? No może i tak, ale wiesz... w obecnej sytuacji na forum, każde słowo na wagę złota ;D |
|
Powrót do góry |
|
|
mina107 Prokonsul
Dołączył: 29 Kwi 2012 Posty: 3548 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wa-wa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:04:01 20-05-13 Temat postu: |
|
|
Eillen ale ja przyjmę go z otwartymi ramionami |
|
Powrót do góry |
|
|
Sobrev Prokonsul
Dołączył: 04 Kwi 2010 Posty: 3482 Przeczytał: 4 tematy
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 19:44:05 20-05-13 Temat postu: |
|
|
Zobaczyłam nowe opowiadanie no i poniedziałek od razu lepszy się staje |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 21:04:44 20-05-13 Temat postu: |
|
|
Już mi to ktoś dziś mówił, a raczej pisał, więc w tym momencie stwierdzam, że mój poniedziałek dzięki takim słowom też stał się lepszy
Pierwszy odcinek powinien się w środę wieczorem pojawić. |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 17:51:45 22-05-13 Temat postu: |
|
|
C H A P T E R 1.
Obudziły ją ostre promienie słońca, świecące jej prosto w twarz. Poruszyła się niepewnie, próbując mocniej zacisnąć powieki, by zasnąć ponownie, ale ciepły, dźwięczny szept, dobiegający do jej uszu i nawołujący, by otworzyła oczy, nie pozwolił jej na to.
_____– Wróć do mnie – prosił łagodnie, a ona poczuła jak ściska jej drobną dłoń w swoich. Tylko dlaczego prosił, żeby wróciła? Przed oczami mignęły jej strzępki jakichś obrazów, których nie potrafiła ułożyć w żadną logiczną całość. Ona w pięknej, długiej sukni, niczym księżniczka pozdrawiająca swoich poddanych, a przed nią wiwatujący tłum. Obok niej mężczyzna z naręczem kwiatów. Nie widziała jego twarzy, ale czuła, że to właściciel głosu, który teraz prosił, by do niego wróciła. Potem biegli gdzieś razem, trzymając się za ręce, a później był już tylko jakiś przeraźliwy huk i ciemność, okrywająca ich bezwładne ciała.
_____– Ivy, słyszysz? Nie zostawiaj mnie… – jego głos brzmiał tak rozpaczliwie, że zachciało się jej płakać.
Ze wszystkich sił chciała otworzyć oczy i zobaczyć jego przystojną twarz, ale nie potrafiła. Tak samo nie potrafiła odwzajemnić uścisku jego dłoni, zupełnie jakby w ogóle nie miała władzy nad własnym ciałem. Przeklęła w duchu, kiedy jego głos zaczął się oddalać. Chciała krzyczeć, by jej nie zostawiał, ale zamiast tego, poczuła tylko, jak po jej policzkach spływają łzy. Chwilę potem ktoś okrył jej ramiona ciepłym kocem.
_____– Wyjdziesz z tego, cierpliwości... – usłyszała zupełnie jej obcy, męski głos, a w jej nozdrza wdarł się delikatny, orzeźwiający zapach wody po goleniu. I nagle ogarnął ją błogi spokój, a drastyczne obrazy, przewijające się w jej głowie niczym zwiastun jakiegoś filmu, zniknęły tak samo nagle jak się pojawiły.
_____Odruchowo dotknął wierzchem dłoni jej czoła, by sprawdzić czy nie ma gorączki, po czym wyciągnął z bocznej kieszeni lekarskiego fartucha długopis i nagryzmolił coś w karcie. Jej stan był stabilny, ale w dalszym ciągu nie odzyskiwała przytomności. Westchnął ciężko, spoglądając na szatynkę, która od kilku tygodni leżała na jego oddziale. Miał wrażenie, że gdzieś już ją widział, ale nie był w stanie przypomnieć sobie w jakich to było okolicznościach. Ilekroć o tym myślał, dochodził do wniosku, że to dlatego, że bardzo przypominała mu jego narzeczoną. Zawsze kiedy tak jak teraz wpatrywał się w jej drobne ciało, spoczywające na szpitalnym łóżku, z którego zewsząd wystawały jakieś kable i rurki od medycznej aparatury, przed oczami miał twarz swojej zmarłej dziewczyny, a w głowie dźwięczał mu jej głos, szepczący w kółko to samo zdanie: „nie pozwól mi odejść”.
Może właśnie dlatego przychodził tu po godzinach pracy i czuwał przy jej łóżku, a jego nadrzędnym celem stało się przywrócenie jej do świata żywych. Swojej dziewczynie nie mógł już pomóc, choć wiele oddałby za to, by była teraz na miejscu jego pacjentki. Przynajmniej by żyła, a on mógłby wmawiać sobie, że lada chwila się obudzi i wciąż snuć plany na wspólną przyszłość.
_____– Szczęście w nieszczęściu – mruknął, przywołując w pamięci dzień, w którym tuż po tym, jak wrócił do domu po nocnym dyżurze, do jego drzwi zapukało dwóch umundurowanych funkcjonariuszy policji.
_____– Anthony Langer? – spytał jeden z nich. Tony przytaknął skinieniem głowy i oparł się ramieniem o ścianę, jakby nagle zupełnie opadł z sił. Wizyta umundurowanych policjantów nie mogła oznaczać nic dobrego. – Harper Brown to…? – spytał jeden z funkcjonariuszy, po tym jak przedstawił siebie i towarzyszącego mu kolegę.
_____– Moja narzeczona – wydukał, czując jak krew odpływa mu z twarzy. – Za tydzień się pobieramy.
_____– Miała w portfelu kartkę, by w razie wypadku powiadomić pana. Przykro nam.
_____– Wypadku? – zapytał ledwo słyszalnym głosem, czując jak serce podchodzi mu do gardła i modląc się duchu, by za chwilę usłyszeć, że nic poważnego się nie stało i dowiedzieć się, w którym jest szpitalu.
_____– Jej samochód zjechał z drogi i wpadł do rzeki. Musi pan zidentyfikować ciało…
_____Zacisnął dłonie na ramie łóżka i odwracając głowę w stronę okna, przymknął powieki, usiłując powstrzymać cisnące się do oczu łzy. W ustach znów poczuł smak wczorajszego wina, a przed oczami mignęła mu jej twarz. Nie radził sobie z tym, nie potrafił żyć bez niej. Fala wspomnień znów zalała jego umysł…
_____Przyciągnął ją do siebie i pocałował jej nagie ramię. Uwielbiał ich wspólne poranki.
_____– Nie wypuszczę cię – wymruczał jej do ucha, wtulając twarz w burzę jej ciemnych loków. Nie znosił się z nią rozstawać, a tego dnia miał wyjątkowo złe przeczuci, których jednak nie potrafił wytłumaczyć w żaden racjonalny sposób..
_____– Nie zdążę na samolot – jęknęła, kiedy jego dłonie zaczęły wędrówkę po jej nagim ciele.
_____– To polecisz następnym – wysapał między pocałunkami – albo wcale – dodał, spoglądając na nią z łobuzerskim błyskiem w oku.
_____– Przecież nie wyjeżdżam na koniec świata – odparła i odwróciwszy się przodem do niego, ujęła jego twarz w swoje drobne dłonie. – I wracam dokładnie za trzy dni – szepnęła, przesuwając opuszkami palców wzdłuż linii jego szczęki, pokrytej kilkudniowym zarostem.
_____– Nie musisz tam jechać, możesz posłać jednego ze swoich wspólników.
_____– Co cię dzisiaj ugryzło? – zagadnęła, wpatrując się w jego błękitne oczy.
_____Westchnął i opadł na swoją stronę łóżka, zakładając ręce za głowę. Sam nie wiedział dlaczego tak bardzo zależało mu, żeby odpuściła sobie ten wyjazd, ale droczenie się z nią miało naprawdę wiele zalet.
_____– Hej – szepnęła, przyglądając mu się uważnie, ale nawet na nią nie spojrzał. Udawał obrażonego, jak zwykle, gdy chciał osiągnąć zamierzony cel. Niewiele myśląc, wgramoliła się więc na niego, przywierając całą sobą do jego gorącego ciała. – Jak się pośpieszysz, to może jednak zdążę…
_____To był ostatni raz, kiedy miał ją w swoich ramionach, ale z dnia na dzień to wspomnienie stawało się coraz bardziej mgliste, ustępując miejsca obrazom z kostnicy, gdy musiał zidentyfikować jej zmasakrowane ciało. Był lekarzem i nieobce były mu takie widoki, ale kiedy wszedł do prosektorium i zobaczył ukochaną, leżącą bez ducha na metalowym sekcyjnym stole, zrobiło mu się niedobrze. Zupełnie jak podczas pierwszych zajęć w kostnicy w czasie studiów.
A teraz patrzył na dziewczynę, która tak bardzo przypominała mu jego miłość i miał nadzieję, że przynajmniej w jej przypadku wszystko skończy się dobrze i razem z mężczyzną, który odwiedzał ją regularnie każdego ranka, będą żyć długo i szczęśliwie. Jak w bajce. On, dzięki Harper, właśnie tak żył przez kilka ostatnich lat, ale ich bajka miała tragiczny finał. Ciągle wyrzucał sobie, że nie udało mu się odwieźć jej od tej podróży. Wiedział, że to irracjonalne, ale wmawiał sobie, że gdyby została wtedy w domu, żyłaby nadal i w tym momencie, zamiast tkwić w szpitalu, wygrzewałby się właśnie w jej towarzystwie na słynnej brazylijskiej Copacabanie, gdzie mieli się udać w podróż poślubną.
_____– Tony – usłyszał za sobą. Odwrócił się leniwie przez ramię. W drzwiach stał jego przyjaciel ze studiów, przypatrując mu się z zatroskaniem. Niewiele się zmienił od czasu, gdy widzieli się ostatnim razem. W zasadzie tylko jego cera nabrała ciemniejszego odcieniu od ciągłego przebywania w afrykańskim słońcu. – Powinieneś pojechać do domu.
_____– Po co? – prychnął brunet, podchodząc do okna i wsuwając dłonie w kieszenie spodni. – Nie mam do kogo wracać. Wolę być tutaj. Przynajmniej mogę się komuś na coś przydać.
_____– Ucieczka w pracę, to nie jest rozwiązanie.
_____– Problem w tym, że nie potrafię uciec ani odciąć się od tego grubą kreską i żyć dalej, jakby nic się nie stało, a w domu wszystko mi ją przypomina.
_____– Wprowadź się do nas – zaproponował mężczyzna, podchodząc do niego.
_____– Daj spokój, David – odparł Tony, odwracając się przodem do przyjaciela, a na jego ustach pojawiło się coś na kształt uśmiechu. – Niedawno wróciłeś, do tego przywiozłeś ze sobą młodą, śliczną żonę, niepotrzebna wam przyzwoitka.
_____– Mówiłem ci już, że to nie jest tak, jak wygląda.
_____– Znam cię nie od dziś – mruknął Tony, klepiąc przyjaciela w ramię w pocieszającym geście. – Wiem, że nie przepuścisz żadnej ładnej dziewczynie, a twoja żona, to naprawdę wyjątkowo piękna kobieta.
_____– Piękna i zimna jak góra lodowa, przez którą zatonął Titanic.
_____– A może to ty jesteś zbytnio rozgrzany od tych afrykańskich klimatów?
David westchnął cicho i pokręcił głową zrezygnowany, uśmiechając się lekko. Brakowało mu tego skurczybyka i jego docinków. Cieszył się, że wrócił i mógł z nim pracować. Musiał tylko znaleźć jakiś sposób, by wyciągnąć go z tego dołka, w jakim znalazł się po śmierci Harper.
Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 17:53:20 22-05-13, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 15 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:01:57 27-05-13 Temat postu: |
|
|
Czytałam, a jakże.
Wspomnienia Tonyego wyraźnie oddają, jak bardzo związany był z Harper i jak bardzo cierpi po jej stracie. Musiała być cudowną kobietą
Lubię relację Tonyego z Davidem (wiesz, że nie mogę przez te twoje imiona się skoncentrować, za bardzo kojarzą mi się z Buscame), Tony potrzebuje teraz kogoś kto będzie trzymał na powierzchni I tą osobą będzie chyba David |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:05:59 27-05-13 Temat postu: |
|
|
To trzeba było mi wcześniej powiedzieć, jak robiłam obsadę - mnie nawet przez myśl nie przeszło Buscame... nie pomyślałam i wzięłam pierwsze imiona jakie mi na myśl przyszły, wybacz :*
Na zb.pl jest już rozdział 2 i chyba tam się będą pojawiać bardziej regularnie, bo jakiś większy tam ruch niż tu, więc jakby co to lukaj tam i do SB i do Rehab |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 15 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:15:17 27-05-13 Temat postu: |
|
|
Oks, ale komentarze i tak pojawią się tutaj, bo już wygląda na całkiem opuszczone, a przynajmniej tak się na coś przydam |
|
Powrót do góry |
|
|
Eillen Generał
Dołączył: 25 Lut 2010 Posty: 7862 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ..where the wild roses grow... Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:20:43 27-05-13 Temat postu: |
|
|
No dobra, ale weź poprawkę na to, że Rehab jest tam już o dwa odcinki do przodu, a za chwilę może być i o trzy
A tutaj... od jakiegoś czasu mam wrażenie, że same tu jesteśmy |
|
Powrót do góry |
|
|
Sunshine Arcymistrz
Dołączył: 01 Wrz 2009 Posty: 25793 Przeczytał: 15 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: 22:37:50 27-05-13 Temat postu: |
|
|
Ok, poczekam Mam sesje na głowie, telenowelę z której robię animki itp. Więc mogę ogarniać komentarze tutaj, żeby nie było Ci smutno |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|