Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The American Agents - odc. 10
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:57:08 25-03-12    Temat postu:

Maggie napisał:
Bezrobotna?! No to chyba zacznę pisać coś nowego, żebyś się nie nudziła!

Tak, no niestety bezrobotna. Ale masz rację, że trzeba jakoś czas spożytkować. Zachęciłaś mnie do pisania, ale nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Póki co mam tylko zarys fabuły.
"Nie jestem Ewą" - o nastolatce, która zachodzi w ciążę ze znienawidzonym chłopakiem ze szkoły. Szczegóły w przedmremierach, jak kogoś zaciekawi, to będę pisać, tylko nie wiem, kogo obsadzić. Chciałabym Em Roberts, ale jakoś mi nie pasuje.

Cytat:
A tak serio, to fajnie, że jesteś i chce Ci się to jeszcze czytać. A odcinek właśnie napisałam, muszę tylko poprawić ewentualne błędy i wstawię go może jeszcze dziś. Jest trochę nudnawy, bo wyszłam z wprawy, ale mam nadzieję, że szybko się wbiję w ten rytm

To wstawiaj, wstawiaj, szybciutko! Pewnie, że chcę czytać, a nawet bardzo chcę. Cały dzień siedzę przed kompem i oglądam moje guilty pleasure "Gossip Girl", to wolę spożytkować niszczenie moich oczu na coś sensowniejszego
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5774
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:45:10 25-03-12    Temat postu:

namida1991 - to miło, że jeszcze tu zaglądasz. Niedługo pojawi się odcinek
Mary Rose - O, to zaraz lecę oblukać przedpremiery Bardzo ciekawy pomysł (przypomniał mi trochę o opku, który planowałam jeszcze do niedawna zacząć pisać na forum, ale uznałam, że nie chcę zaczynać kolejnego serialu dla młodzieży). Ktoś do roli głównej na pewno sie znajdzie. Zastanowię się i dam Ci znać
Ja jeszcze muszę nadrobić GG, bo zaniedbałam nie tylko własne seriale

Nie wiem, co jest grane, ale nie moge wstawić odcinka, więc chyba będzie to musiało poczekać do jutra
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5774
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:58:37 25-03-12    Temat postu:

Przepraszam, że post pod postem, ale forum mi zamula i tak jakoś wyszło.
Zapraszam, po długiej przerwie, na kolejny odcinek "The American Agents" (wyszedł trochę długi... Sama nie wiem, ale chyba trochę mnie poniosło ) Miłego czytania!

ODCINEK 17: BUGS ON THE 13th FLOOR" - "PLUSKWY NA TRZYNASTYM PIĘTRZE"

Kiedy zwykli ludzie grzebią w cudzych sprawach mówi się, że są wścibscy. O agentach mówi się, że są tylko perfekcjonistami. Nie bez powodu drzemie w nich odwieczna podejrzliwość. Czasami nie są w stanie do końca zaufać własnej rodzinie i przyjaciołom. To czyni ich niezawodnymi. Nigdy nie dają ponieść się emocjom. Wykonują swoją pracę. W CIA jest to na porządku dziennym.
Podejrzenia towarzyszą nam na każdym kroku, ale bez dowodów nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Dlatego mamy specjalną grupę analityków, którzy odwalają za nas większość czarnej roboty. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że ich wykorzystujemy, podczas gdy sami nie robimy w tej sprawie nic. Po prostu najpierw musimy mieć podstawy do śledztwa. Dopiero później zarząd udziela nam zgody na jego poprowadzenie. Ja nigdy tej zgody nie otrzymam.
Nikt mi nie uwierzy, że Dylan żyje i został uprowadzony przez jakichś typów, którzy zamawiali ciężką artylerię z Japonii. Nikt nie uzna, że John Doe, który przekazał mi tajną wiadomość, rzeczywiście pojawił się w domu mojej ciotki w Święto Dziękczynienia. Nikt nie uwierzy, że Dmitrij Walcovic nie popełnił samobójstwa tylko został zamordowany we własnej celi. Nikt nie będzie chciał słuchać, że nie przechodzę żadnego załamania nerwowego i nie jest mi potrzebny psycholog.
W końcu zostałem uznany za niepoczytalnego i niezdolnego do prawidłowej oceny sytuacj, a Leila Harris tylko mnie pogrążyła w oczach Alana. Trzeba było nie nazywać ją zgorzkniałą zołzą! Mogłem trochę przesadzić, ale ta kobieta działa mi na nerwy gorzej od Deana, o ile to w ogóle możliwe.
Tak czy inaczej, nigdy w życiu nie otrzymam zgody na śledztwo w sprawie śmierci Dylana. Ta sprawa, w mniemaniu zarządu, jest już zakończona, ale ja wiem, że to dopiero początek i muszę zająć się tym sam. Albo z pomocą Vipera, albo bez niej…


Liam przerwał pisanie, by pójść otworzyć drzwi, do których od dłuższego czasu dobijał się Viper. Doskonale wiedział, że to on, ale mimo to nie spieszył się z zaproszeniem go do mieszkania.
- A więc… Wszystko to sobie przemyślałem – zaczął V, wchodząc do mieszkania.
Wyglądał jak sto nieszczęść. Musiał nie spać całą noc, bo włosy miał w nieładzie, jakby w szale próbował je sobie powyrywać z głowy, a pod oczami sińce. Rozbieganym wzrokiem omiatał mieszkanie kumpla, jakby bał się, że z kąta nagle wyskoczy Alan Reed i zwolni go za nieposłuszeństwo wobec wywiadu.
- Słucham… - Liam założył ręce na piersiach i uważnie wpatrzył się w kumpla zmrużonymi oczami.
Pomimo tego, że początkowo Viper zgodził się mu pomóc, później nieźle się o to pokłócili. O’Connor stwierdził, że nie może zaryzykować pracy dla śledztwa, które prowadzi donikąd. Teraz jednak stał tutaj, dysząc ciężko, jakby przebiegł milę sprintem i wpatrywał się w przyjaciela swoim lekko nieprzytomnym wzrokiem.
- Zrobię to… - wyszeptał cicho, więc Liam musiał poprosić go o powtórzenie. – Zrobię to, jasne?!
Liam uśmiechnął się zawadiacko, a z salonu nagle dał się słyszeć ogłuszający ryk:
- WIEDZIAŁEM!!!
Po chwili do zebranych pod drzwiami dołączyć Dean, cały w skowronkach. Uścisnął Vipera tak, jakby byli braćmi i krzyknął:
- Dorwijmy tego skurczybyka!
Liam roześmiał się szczerze, ale Viperowi nie było do śmiechu.
- Wszystkich nas wyleją… Jeszcze wszyscy tego popamiętamy…
Ale nikt go już nie słuchał. Dean zrobił miejsce na stole, gdzie analityk rozłożył się ze swoimi gratami: laptopem i stosem papierów, które nieodłącznie mu towarzyszyły.
- Ciężko będzie znaleźć tego Bruna… W bazie CIA nie ma o nim żadnych informacji. Nie wiemy o nim nic więcej ponad to, że był przełożonym Walkovica i przemytnikiem narkotyków – stwierdził Viper, przeszukując internetową bazę z aktami.
- Jesteś analitykiem! Nie możesz użyć swoich nadnaturalnych zdolności i poszperać trochę? – oburzył się Liam, ale Viper rzucił mu tak mordercze spojrzenie, że umilkł.
- Mam dostęp tylko do niektórych danych. Nie jestem upoważniony… - wyjaśnił, trochę zirytowany, że jego kumpel wygląda na zawiedzionego jego niemocą.
- Świetnie… Będę musiał znaleźć inny sposób – powiedział Walsh, zamyślając się nad czymś głęboko i udając się do swojej sypialni.
Sam nie wiedział, ile czasu minęło, od kiedy położył się na swoim łóżku, rozmyślając, ale sądząc po fakcie, że w jego apartamencie zjawiła się właśnie Leila, aby odbyć sesję terapeutyczną, musiało to być dawno temu.
Nie miał ochoty na kolejne spotkanie z tą kobietą i już miał zamiar udawać, że śpi, kiedy zdał sobie sprawę, że panna Harris nie jest jedynym gościem w jego mieszkaniu. Dobrze znał ten głos i wcale nie musiał widzieć parszywej gęby jego właściciela, żeby wiedzieć, że ma rację, ale to wcale nie poprawiło mu humoru. Powlókł się, aby otworzyć drzwi od swojej sypialni i zobaczyć nikogo innego jak Xaviera Martina w idealnie skrojonym, granitowoszarym garniturze, lekko zdegustowanego i sprawiającego wrażenie niezadowolonego, że znalazł się w miejscu, gdzie przebywał jego najgorszy wróg z czasów szkolnych.
- Co tu robisz? – warknął na Martina, zupełnie ignorując Leilę, która już przygotowywała długopis i podkładkę do notowania, jak zawsze podczas sesji.
- Nie jestem tu z własnej woli, wierz mi – wytłumaczył agent, prychając pogardliwie i zdejmując z kanapy pudełko z resztkami po pizzy, aby na niej usiąść. – Alan mnie przysłał.
Liam wymienił z Deanem krótkie, porozumiewawcze spojrzenia, a zaraz potem zapytał:
- Chce mnie widzieć? Dlaczego sam tu nie przyszedł? Albo nie wezwał do siebie?
- A bo ja wiem? Może dlatego, że woli zlecać mniej przyjemne zadania swoim podopiecznym? – odpowiedział Martin z sarkazmem, nawet nie próbując ukryć niechęci, jaką darzył właściciela mieszkania.
- Przejdź do rzeczy, bo nie mam ochoty na gierki…
- Skoro tak uprzejmie prosisz… Można powiedzieć, że to właściwie nie Alan mnie przysłał.
- A kto? – wyrwało się Deanowi.
Xavier zmierzył go krytycznym spojrzeniem i zwrócił się ponownie do Liama:
- To zarząd zlecił Alanowi, żeby z tobą porozmawiał, ale chyba, biedaczek, nie miał na to sił. Ostatnio jest bardzo przepracowany. – Martin spojrzał na odwiecznego rywala przymrużonymi oczami, w których Liam bez trudu dostrzegł błysk tryumfu.
Czego mógł chcieć od niego zarząd? Czyżby Viper się załamał i zdradził im plan śledztwa w sprawie Dylana? Nie… V nie mógłby tego zrobić. To prawda, miał pewne opory przed przystąpieniem do akcji, ale był jego przyjacielem. Nie byłby w stanie go zdradzić.
Postanowił nie dać po sobie poznać, że coś jest nie tak.
- W takim razie, czego może ode mnie chcieć zarząd? Może wreszcie ta banda kretynów przejrzała na oczy i zrozumiała, że nie potrzebna mi jest pomoc psychiatryczna? – Liam wskazał na Leilę, która skrzywiła się, słysząc te słowa.
Od początku nie pałała do tego mężczyzny sympatią, a jej niechęć do niego tylko pogłębiła się po sesji terapeutycznej, jaką odbyli w jej domu, kiedy to wymierzyła mu policzek po kilku wyzwiskach, jakimi ją uraczył. To, że zbił fragment kompletu bezcennej zastawy stołowej jej babci dopełniał tylko całości. Nie zmieniało to jednak faktu, że do jej obowiązków należała pomoc agentom, a on najwyraźniej jej potrzebował.
Dean natomiast stał z boku, obserwując tę sceną z otwartymi szeroko ustami i odwracając głowę to w stronę Liama, to w stronę Xaviera.
- Nie sądzę, żeby zarząd tak nagle zmienił swoje stanowisko w twojej sprawie. Tym bardziej w świetle ostatnich okoliczności – zauważył gość, a ton, jakim wypowiedział te słowa, sprawił, że Walsh z chęcią rzuciłby się na niego i udusił gołymi rękami.
- Nie mam zielonego pojęcia, o czym mówisz – odpowiedział, starając się, aby głos nie drżał mu z gniewu.
Dean był coraz bardziej przestraszony i Liam dobrze zdawał sobie sprawę, że jeśli będą próbowali wyciągnąć z niego informacje, natychmiast puści farbę – nie umiał kłamać.
- Nigdy się nie zmienisz, Walsh… - stwierdził Xavier, mierząc go chłodnym spojrzeniem od stóp do głów. – Zawsze tak samo uparty i arogancki. Nie zdajesz sobie sprawy, że masz poważne kłopoty i tym razem nie pomoże ci długi staż i znajomość z Alanem Reedem. Jednym słowem – wpadłeś.
Leila, najwyraźniej zirytowana tą całą sytuacją, postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
- Bardzo przepraszam, ale mam odbyć z Walshem sesję, a pan nam ją utrudnia. Czy mógłby pan przejść do rzeczy i opuścić to mieszkanie, abyśmy mogli wreszcie zając się sprawami naprawdę ważnymi?
- Wy, psychologowie, macie zbyt wysokie mniemanie o sobie, nieprawdaż? – zapytał nagle Martin, czym całkowicie zbił ja z tropu.
- Słucham? – oburzyła się kobieta, ale Xavier tylko się uśmiechnął, słysząc ten ton.
- Macie się za Bóg wie kogo, chociaż w rzeczywistości jesteście nikim. Pracujecie dla CIA tylko na papierze, a w rzeczywistości jesteście nam całkiem zbędni.
- Trochę przeginasz, kolego… - zauważył Dean, ale Xavier go zignorował.
- Tak czy inaczej, nie przyszedłem, żeby prawić psychiatrom wykłady. Przyszedłem tu po Walsha i nie wyjdę bez niego.
- Jak to „po mnie”?! – zdziwił się Liam, a w tym samym czasie odezwał się Dean.
- Jak to „po niego”?!
- Dostałem nakaz sprowadzenia Walsha przed Radę. Albo pójdzie po dobroci, albo będę musiał zaprowadzić go siłą. – Martin wstał z kanapy z bojową miną, wpatrując się świdrującym spojrzeniem w agenta naprzeciwko.
- W takim razie będziesz musiał zabrać i mnie – oznajmił Dean, zasłaniając swojego przełożonego własnym ciałem, co ten uznał za niebywale głupie, ale jednocześnie był mu wdzięczny za tę solidarność.
- Daj spokój, Dean – powiedział, próbując przesunąć się przed żółtodzioba, ale bezskutecznie. – On tylko blefuje.
- Czyżby? – Martin zaśmiał się drwiącym śmiechem, po czym wyciągnął z wewnętrznej kieszeni marynarki kopertę, którą pomachał mu przed oczami.
Leila, która stała najbliżej niego, natychmiast wyrwała mu ją z ręki i omiotła wzrokiem treść listu.
- Mówi prawdę – westchnęła, spoglądając na Deana i Liama. – Ma nakaz.
- Pewnie, że mówię prawdę, mała! A coś ty myślała?
- Nie mów do mnie mała! – wysyczała kobieta przez zęby.
Bardziej niż agentów na służbie nie znosił chamstwa i szowinizmu.
- Można wiedzieć, dlaczego Rada tak zdecydowała? Co to za oskarżenia pod moim adresem? – zapytał Liam, choć dobrze wiedział, że CIA musiało już przejrzeć jego zamiary.
- Nie udawaj głupiego, Walsh… Chcesz mi powiedzieć, że sam podłożyłeś ogień pod dom swojej ciotki na Alasce? – zadrwił Martin. – To oczywiste, że ktoś ci siedzi na karku. Byłbym idiotą, gdybym stwierdził, że bratasz się z wrogiem, bo dobrze wiem, że nienawidzisz zdrajców, podobnie jak ja, ale to nie zmienia faktu, że ktoś chce cię nafaszerować ołowiem i chcemy wiedzieć, dlaczego.
- Nie wierzę, że to jedyny powód, dla którego chcesz mnie stąd zabrać. I nie uwierzę też, że CIA tak nagle zainteresowało się swoim niepoczytalnym pracownikiem na tymczasowym urlopie tak bardzo, że chcą mu ofiarować immunitet i chronić jak świadka koronnego. – Liam nie dbał już o to, że w jego głosie pobrzmiewa wściekłość.
- Oczywiście, że to nie jest jedyny powód, ale myślę, że dowiesz się wszystkiego na miejscu. Nie jestem uprawiony do podejmowania żadnych działań bez zgody zarządu – odpowiedział Martin i wskazał Liamowi drogę do drzwi na znak, że ma pójść sam albo będzie zmuszony wezwać posiłki.
Walsh jednak nie ruszył się z miejsca, bo ponownie drogę zagrodził mu Sullivan.
- Po moim trupie – powiedział, zakładając ręce na piersi i wpatrując się intensywnie w tego intruza.
- O, widzę, że teraz jesteś dziwką Walsha, tak? Oboje jesteście siebie warci… Totalne beztalencia. Nie wiem, co wy w ogóle robicie w CIA…
Dean wyglądał jakby ktoś go kopnął w twarz. W tej chwili wyglądał tak groźnie, że nawet Leila się przeraziła.
- Daj spokój, Dean… Pójdę i wyjaśnię tę sprawę – zaoferował Liam, ale jego podopieczny nadal nie chciał go przepuścić.
- Co, myślisz, że sobie z tobą nie poradzimy? – zadrwił Sullivan z Xaviera. – Nas jest dwóch i całkiem nieźle sobie radzimy, a ty jesteś sam, dziadku.
- Troje – odezwał się jakiś głos z kąta i chwilę później koło Deana stanęła Leila. – Jest nas troje.
Martin omiótł spojrzeniem całą tą komiczną sytuację i wybuchnął histerycznym śmiechem.
- Naprawdę myślisz, że dacie sobie radę? Emerytowany agent, jego podopieczny-dzieciak i stuknięta psycholożka. Naprawdę myślicie, że jesteście w stanie przeciwstawić się sztabowi CIA?
- Trochę sobie na nich poczekamy, co nie Martin? Do tego czasu sobie pogawędzimy… - Liam spojrzał Xavierowi prosto w oczy, ale ten dzielnie wytrzymał to mordercze spojrzenie.
- Jesteś głupi, Walsh, tyle ci powiem. Jeśli myślałeś, że ujdzie ci to na sucho, to się grubo myliłeś. Nie znasz CIA? Ile lat już dla nich pracujesz? 10? Niedługo styknie ci 11 a razem ze szkoleniami będzie 15. I jeszcze nie poznałeś systemu, w jakim działają? – Xavier zaśmiał się i ośmielił się podejść bliżej Liama, który rozejrzał się gorączkowo po mieszkaniu. – Brawo! Wreszcie zrozumiałeś! – Xavier zaczął oklaskiwać spostrzegawczość swojego wroga, ale już po chwili spojrzał na niego z pogardą. – Naprawdę myślałeś, że zarząd jest na tyle głupi, żeby zostawić kogoś takiego jak ty bez kontroli? Psycholog to nic. To tylko pozory, żeby nie posądzono ich o bezduszność i o to, że nie martwią się o stan psychiczny swoich ludzi. Śledzą każdy twój krok. Każda rozmowa, którą odbyłeś w tym mieszkaniu była nagrywana. Myślisz, że dlaczego zawsze dostajemy służbowe apartamenty? Wszędzie są podsłuchy. No, może oprócz łazienki, ale tego chyba nikt by nie chciał słyszeć…
Xavier wyglądał jakby był w siódmym niebie. Wreszcie tryumfował nad Liamem i wydawał się być z tego jak najbardziej zadowolony. Zanim Walsh zdążył się zastanowić, co robi, zanim przemyślał kolejny krok, rzucił się na odwiecznego wroga z rykiem wściekłości:
- Ty sukinsynu!!!
Pośrodku salonu rozgorzała walka. Liam wpadł na Martina i przewrócili się razem na szklany stolik do kawy, który roztrzaskał się pod ich ciężarem na malutkie kawałeczki.
- Przestańcie! – wrzeszczała Leila, ale było to na nic, bo walczący zbyt byli zajęci okładaniem się pięściami. – Zrób coś! – krzyknęła w końcu do Deana, ale ten, choć próbował, nie był w stanie ich rozdzielić.
Walsh i Martin rzucali się po całym pokoju jak opętani. W pewnym momencie wydawało się, że walka jest już skończona i Liam zwyciężył, ale kiedy odchodził od leżącego na ziemi Xaviera, ocierając zakrwawioną twarz, poczuł jak ktoś przewraca go i razem wpadają na ogromne akwarium, znajdujące się w krótkiej ściance oddzielającej kuchnię od salonu. Siła uderzenia była tak duża, że szkło, choć normalnie bardzo wytrzymałe, teraz pękło, oblewając ich cieczą i pozbawiając rybki ich mieszkania.
Liam upadł na zimne płytki kuchenne, wypluwając wodę, która wleciała mu do gardła podczas upadku, razem z krwią. Xavier leżał obok niego, ledwo zipiąc. Musiał zużyć całe pokłady energii na to, aby rozwalić mu akwarium. Wydawało się, że już jest po walce. Martin podniósł się z ziemi i zdjął pękniętą na plecach marynarkę, otrzepał się z glonów, które przywarły do jego ciała tuż po rozbiciu wodnego zbiornika i wyjąkał, opierając się o lodówkę:
- Dosyć… Już… Dosyć…
Jego przeciwnik pokiwał głową, opierając się o blat kuchenny i zupełnie nie zwracając uwagi na stojących z boku Deana i Leilę, oblanych wodą z akwarium. W pewnej chwili jego wzrok padł na złotą rybkę, leżącą u jego stóp i to przeważyło szalę.
- Niech to szlag! – warknął Liam. – Zdeptałeś Arnolda!
Po chwili kuchnia przypominała już pobojowisko, podobnie jak salon. Martinowi włosy stanęły dęba, kiedy poraził go prąd z wtyczki od mikrofalówki, którą przez przypadek wyrwał, kiedy został brutalnie rzucony na blat.
- On nie żyje! – wrzasnął Dean, a Leila uderzyła go w potylicę.
- Nie bądź głupi, tylko go poraziło.
Rzeczywiście wyglądał na nieco skonfundowanego, bo kiedy do mieszkania wpadł Viper w samych bokserkach, przerywając w końcu tę maskaradę, nie bardzo wiedział, co się dzieje.
- Co wy, do diabła, robicie?! – wrzasnął O’Connor, spoglądając na wszystkich z wściekłością. – Zalało mi całe mieszkanie!
Chciał udać się w kierunku Liama i Martina, ale nie zauważył wody, pokrywającej kafelki i runął jak długi na ziemię. Przeklinając, pozwolił Leili sobie pomóc i już po chwili wrzeszczał na agentów, którzy urządzili w mieszkaniu Liama istne pandemonium.
Podczas gdy analityk zajmował się krzyczeniem na winowajców, Dean zbierał rybki, które przeżyły ten niefortunny wypadek i wpuścił je do wanny, do której uprzednio nalał wody. Leila próbowała jakoś ogarnąć tę sytuację, ale, chociaż była psychologiem, nie bardzo wiedziała, jak się do tego zabrać.
Nie było czasu zastanawiać się nad rozwiązaniem tej sytuacji, bo do mieszkania Liama wparowało nagle pół tuzina agentów, na czele których stał jeden, wyglądający na ich przełożonego.
- Liam Walsh? – zwrócił się do właściciela mieszkania.
Nie wyglądał na zdziwionego widokiem zrujnowanego apartamentu. Kiedy w odpowiedzi otrzymał twierdzące kiwnięcie głową, wyciągnął z kieszeni odznakę i pokazał ją mu, mówiąc:
- Agent Spellman, dyrektor Departamentu Spraw Wewnętrznych – przedstawił się, chowając odznakę. – Obawiam się, że musi pan pójść z nami.
W pomieszczeniu zaległa cisza, którą przerywało tylko głośne brzęczenie lodówki, która musiała zostać uszkodzona podczas walki.
- Nareszcie – wyjąkał Xavier, uśmiechając się jedną stroną twarzy, bo nadal był w lekkim szoku po porażeniu prądem. – Nie mogliście przyjść szybciej?! Zabierzcie tego parszywca sprzed moich oczu i upewnijcie się, że zostanie porządnie ukarany.
- Przykro mi, Martin, ale ty też idziesz z nami – powiedział agent, który przedstawił się jako dyrektor. – Taki nakaz – dodał na widok zdziwionej miny Xaviera.
- Ty chyba nie mówisz poważnie?! – warknął Martin, ale Spellman uciął wszelkie dyskusje.
- Jestem na służbie od 48 godzin. Naprawdę, nie chcesz mnie teraz wkurzać, Martin, uwierz mi…
Dyrektor Departamentu Spraw Wewnętrznych sprawiał wrażenie osoby, która nie znosi sprzeciwu, ale budził jakąś dziwną sympatię.
- Wy dwaj, macie poważne kłopoty. I lepiej będzie, jeśli nie będziecie się opierać, bo czeka was długie przesłuchanie…

W roli agenta Spellmana - Matt Davis


Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 13:43:20 16-08-14, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:07:35 26-03-12    Temat postu:

Ach, nie dziękuj mi za to, że tu zaglądam! Jak mogłabym nie zaglądać? Uwielbiam Twoje opowiadanie
No i nareszcie jest odcinek... Jeśli chodzi o długość odcinka, to osobiście uważam, że im dłuższy, tym lepiej
Oj, widzę że Liam za nic ma decyzję 'góry' i nawet bez niczyjej zgody i pomocy rozwikła zagadkę śmierci Dylana...
A jednak Viper się zgodził! Hah, też wiedziałam, że nie odmówi przyjacielowi.
Cytat:
Liam uśmiechnął się zawadiacko, a z salonu nagle dał się słyszeć ogłuszający ryk:
- WIEDZIAŁEM!!!
Po chwili do zebranych pod drzwiami dołączyć Dean, cały w skowronkach. Uścisnął Vipera tak, jakby byli braćmi i krzyknął:
- Dorwijmy tego skurczybyka!
Liam roześmiał się szczerze, ale Viperowi nie było do śmiechu.
- Wszystkich nas wyleją… Jeszcze wszyscy tego popamiętamy…

Ta scena jest epicka Chciałabym zobaczyć to na ekranie. Dean to mój ulubiony bohater, uwielbiam go
Ależ ten Xavier mnie wkurza... Ciekawe, czego tak naprawdę chce Rada od Liama... Na szczęście Liam nie jest sam, nawet Leila się za nim wstawiła
Podsłuchy? Czyli to znaczy, że słyszeli o tym, co Liam planuje względem sprawy śmierci Dylana?
Ech, i po co się tak pobili... Z ostatnich słów agenta Spellmana wnioskuję, że zarówno Liam, jak i Xavier będą mieli kłopoty... Jestem ciekawa tych przesłuchań, więc wstaw szybko kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:49:30 26-03-12    Temat postu:

Nareszcie! Aż zatarłam ręce, kiedy zobaczyłam nowy odcinek i oczywiście się nie zawiodłam. Nie zabrakło refleksji, humoru i akcji.
Dean to również moja ulubiona męska postać. Liama oczywiście też lubię, tak samo Vipera, ale jednak "żółtodziób" ma w sobie coś, co sprawia, że szczerzę się do monitora, gdy czytam jego dziecinne gadki. No i po szczerej rozmowie z Liamem wiemy, że nie miał w życiu łatwo, a lubię postaci pozornie proste jak konstrukcja cepa, ale mające drugie dno. Czekam na rozwój tej postaci i może jakiś romansik (tylko nie z córką Dylana, bo jej nie polubiłam).
Już myślałam, że trio rozwikła zagadkę, ale oczywiście wszystko się pogmatwało, swoje trzy grosze musiał wtrącić Xavier, no i pojawiła się nowa postać, tajemniczy Spellman. Czy on zagości w serialu na dłużej? Coś czuję, że tak.
Również nie mogę doczekać się przesłuchania, nawet widzę je oczyma wyobraźni Tylko nie wiem, dlaczego, ale w mojej głowie jest ono zabawne, a nie poważne.
Dla mnie epicka była ta scena:
Cytat:
W pewnej chwili jego wzrok padł na złotą rybkę, leżącą u jego stóp i to przeważyło szalę.
- Niech to szlag! – warknął Liam. – Zdeptałeś Arnolda!
Po chwili kuchnia przypominała już pobojowisko, podobnie jak salon. Martinowi włosy stanęły dęba, kiedy poraził go prąd z wtyczki od mikrofalówki, którą przez przypadek wyrwał, kiedy został brutalnie rzucony na blat.
- On nie żyje! – wrzasnął Dean, a Leila uderzyła go w potylicę.
- Nie bądź głupi, tylko go poraziło.
Rzeczywiście wyglądał na nieco skonfundowanego, bo kiedy do mieszkania wpadł Viper w samych bokserkach, przerywając w końcu tę maskaradę, nie bardzo wiedział, co się dzieje.
- Co wy, do diabła, robicie?! – wrzasnął O’Connor, spoglądając na wszystkich z wściekłością. – Zalało mi całe mieszkanie!

Śmiałam się z kilka minut. Rozumiem, że to serial sensacyjny, ale dla takich scen najbardziej czytam to opowiadanie. Po prostu świetne! I jeszcze Dean zbierający rybki do wanny
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. Oby nastąpił szybko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5774
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:13:49 26-03-12    Temat postu:

namida1991 napisał:
Ach, nie dziękuj mi za to, że tu zaglądam! Jak mogłabym nie zaglądać? Uwielbiam Twoje opowiadanie
No i nareszcie jest odcinek... Jeśli chodzi o długość odcinka, to osobiście uważam, że im dłuższy, tym lepiej


W takim razie bardzo mi miło A co do długości, to różnie mi to wychodzi, ale bałam się, że po tak długiej przerwie nie będę w stanie napisać czegoś dłuższego niż 1 strona w Wordzie, ale na szczęście się udało. Zawsze się zastanawiam jak to jest z tą długością, bo mam wrażenie, że jak daję dłuższe odcinki to nikomu się nie chce czytać Ale dziękuję, że tak uważasz!

Mary Rose napisał:
Również nie mogę doczekać się przesłuchania, nawet widzę je oczyma wyobraźni Tylko nie wiem, dlaczego, ale w mojej głowie jest ono zabawne, a nie poważne.


To tak jak w mojej

Mary Rose napisał:
Śmiałam się z kilka minut. Rozumiem, że to serial sensacyjny, ale dla takich scen najbardziej czytam to opowiadanie. Po prostu świetne! I jeszcze Dean zbierający rybki do wanny
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy. Oby nastąpił szybko


Cieszę się, że takie scenki jednak śmieszą Ja sama nie umiem pisać scen akcji, więc wychodzi to jak wychodzi Dlatego muszę wplatać w nie sceny komediowe, bo byście się zanudziły Co do wątku sensacyjnego to jest on całkowicie pisany na żywioł, bo nie mam zielonego pojęcia, jak funkcjonuje CIA i jak to wszystko powinno się odbywać. Mam nadzieję, że nie będziecie mieć mi za złe za fałszywe wyobrażenie na temat tej agencji wywiadowczej

Co do innych kwestii: tak, agent Spellman zagości na dłużej i mam nadzieję, że odpowiada Wam Matt Davis w tej roli. Zresztą, niedługo się przekonacie czy się nadaje.
Romanse będą i to już niedługo. Ja również nie traktuję Anny jako poważnej kandydatki dla Deana, więc możesz być spokojna, Mary
A Liam i Xavier już niedługo bardziej się do siebie zbliżą (wbrew pozorom Xavier nie jest czarnym charakterem w tej opowieści) i pomoże im w tym wspólne przesłuchanie
To by było na tyle. Dziękuję Wam za komentarze i pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:08:10 26-03-12    Temat postu:

Wiedziałam, że warto czekać!
Przeczytałam już wczoraj i śmiałam się do monitora jak głupia, a najbardziej gdy padło hasło: - Niech to szlag! – warknął Liam. – Zdeptałeś Arnolda! a potem poraziło Martina Zobaczy jego mina, gdy Spellman oświadczył, że jest też jest zatrzymany - bezcenne ^^ Nawiasem mówiąc, cieszę się, że pojawiła się nowa postać, aczkolwiek póki co mam co do niego mieszane uczucia. Jakoś tak intuicja mówi mi, że trzeba być ostrożnym, ale może się mylę i okaże się, że facet ma dobre zamiary? Nie wiem, nie podejmuję się zgadywania, bo zaskakujesz na każdym kroku więc i tym razem na pewno tak będzie Na koniec tylko dodam, że Dean jest przesłodki, bo Liam to wiadomo
Powrót do góry
Zobacz profil autora
awangarda
Motywator
Motywator


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z odległej galaktyki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:52:40 27-03-12    Temat postu:

No, no, no. Jestem pod wrażeniem. Z każdym odcinkiem zadaje sobie pytanie, czy ta historia może być jeszcze lepsza i znów muszę przyznać, ze tak. Nie zabrakło tutaj dobrego humoru, ale też chwil trzymających w napięciu. Sytuacja z Arnoldem - bezwzględne mistrzostwo! ;-))) Uśmiechałam się do monitora, jak głupia, ale to był doskonały przerywnik akcji, który rozładował trochę to napięcie.
Co do nowego bohatera to, tak jak Aga, mam mieszane uczucia. Domyślam się, że przy wyborze bohaterów ludzie nie kierują się tylko tym, czy jest ciacho, czy nie, ale też na kogo wygląda, bądź nie. Z opisu mogłoby wynikać, ze będzie to raczej w porządku gość, ale Davis wygląda mi na osobę, która bez problemu mogłaby grać rolę czarnego charakteru, a jeśli nie to mojej już od dawna ulubionej szarej eminencji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5774
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:28:01 27-03-12    Temat postu:

Inesita napisał:
Na koniec tylko dodam, że Dean jest przesłodki, bo Liam to wiadomo


Haha No trafnie to podsumowałaś

A co do agenta Spellmana:sama nie mam sprecyzowanych planów co do niego. Sama nie wiem po co wprowadzam kolejne postaci, skoro jeszcze i tak nie wprowadziłam wszystkich zamierzonych uprzednio. No ale to był dopiero 17 odcinek więc jeszcze co najmniej 5 mi na to pozostało.

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:41:40 28-03-12    Temat postu:

No ja myślę, że CONAJMNIEJ Czekam na nowe postaci, nowe odcinki i nowe opowiadania
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5774
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:03:16 25-04-12    Temat postu:

Tak wiem, obiecałam odcinki, a tu, za przeproszeniem, d**a Dobra (przynajmniej dla mnie) wiadomość jest taka, że od poniedziałku bedę miała całe 2 tygodnie wolne na pisanie, więc NA PEWNO coś umieszczę Zarówno tu, jak i w SW ;]
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:13:52 27-04-12    Temat postu:

W takim razie nie baaaardzo niecierpliwie czekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:27:43 28-04-12    Temat postu:

No właśnie, właśnie, Maggie - żeby tak czytelników robić w konia to jest po prostu niedopuszczalne No ale nic, ja jestem cierpliwa więc grzecznie poczekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5774
Przeczytał: 2 tematy

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:50:03 30-04-12    Temat postu:

Robić Was w konia? w życiu!
Po prostu nie wyszło tak, jak zaplanowałam A poza tym jestem leniwa, ale już obiecuję, że podczas majówki coś wyskrobię i najpóźniej w piątek pojawią się odcinki!
Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:41:19 01-05-12    Temat postu:

Coraz bliżej piątek, coraz bliżej piątek ... Mam nadzieję, że tym razem się doczekam, bo zdążyłam już porządnie zatęsknić za tą Twoją gromadką
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 13, 14, 15 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 14 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin