Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bella Mafia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:08:07 30-09-10    Temat postu:

ODCINEK 9

- Rozchmurz się – Bianca wyszła z tarasu w mieszkaniu Mariany i usiadła naprzeciwko dziewczyny na fotelu – przynajmniej nie musisz znosić ciągłego napięcia panującego w tym domu – dodała i posmutniała. Spuściła głowę i spojrzała na swoją obrączkę. Musnęła ją kciukiem i odetchnęła głęboko.
- W porządku? – Mariana spojrzała na Biancę uważnie.
- Nie martw się nie zamierzam płakać – odparła pewna siebie i oschła. Od śmierci męża rzadko się uśmiechała ale nie zmieniała się tak jak Gaia. Była zrozpaczona ale pozostały w niej resztki dawnego życia i radości jaką w sobie nosiła – ostatni raz zrobiłam to na pogrzebie Massima i nie mam zamiaru powtarzać – odpowiedziała stanowczo i spojrzała przez okno na bezchmurne niebo.
- Chciałabym czasem być tak silna – przyznała Mariana i wbiła wzrok w podłogę. Bianca przeniosła wzrok na przyjaciółkę.
- Jesteś silniejsza od nas wszystkich. Wytrzymujesz coś czego ja bym się nie podjęła. Musisz żyć ze świadomością że bratasz się z wrogami, matka wcale ci tego nie ułatwia. Podziwiam cie – powiedziała szczerze. Mariana zaśmiała się sarkastycznie.
- Boje się że nie dam rady – głos jej się załamał. Wstała i podeszła do okna. – nie zdążyłam jeszcze poznać reszty rodziny a już łapie się na tym że nie umiem ukrywać nienawiści. Boje się że wybuchnę. Czasem nie daje rady tak grać. Schować urazę i gniew do kieszeni i udawać że wszystko jest w porządku a ja jestem kobietą na którą działają wdzięki Luki.
- A nie działają? – zapytała Bianca zaczepnie. Mariana odwróciła się w jej stronę gwałtownie i zmarszczyła brwi.
- Nie – odpowiedziała stanowczo ale sama nie była tego taka pewna. Nie umiała nad sobą panować kiedy Luka był w pobliżu. Pociągał ją fizycznie ale bardziej go nienawidziła.
- Tylko się nie zakochaj – powiedziała Bianca i stanęła obok Mariany patrząc na nią badawczo.
- Nie zamierzam – odpowiedziała. Bianca uśmiechnęła się na te słowa.
- Kochanie tego nigdy nikt nie planuje. Ale jeśli się zakochasz będziesz cierpieć bardziej niż teraz – Mariana spojrzała na nią łagodnie – staniesz przed trudnym wyborem. Z jednej strony będzie rodzina z drugiej ON – Bianca patrzyła przed siebie nieobecnym wzrokiem – a później pęknie ci serce – przeniosła spojrzenie na dziewczynę – zniszczysz siebie jeśli go pokochasz. Uważaj na siebie proszę cie – błagała a jej oczy zaszkliły się od łez. Mariana odeszła od okna i stanęła przy fortepianie na którym normalnie poustawiała by zdjęcia swojej rodziny. Teraz nie mogła tego zrobić. Zamiast tego stał tam wazon z białymi różami.
- Chodź musisz się przygotować na kolację z Luką – przypomniała Bianca i wyszła z salonu nawet na nią nie patrząc.
***
- Ślicznie wyglądasz – przyznał Luka kiedy po kolacji spacerował po plaży razem z Marianą. Dziewczyna trzymała w dłoni czarne sandałki a drugą odgarnęła włosy które tańczyły na wietrze. Szła patrząc na czarne jak niebo morze i wsłuchiwała się w szum morza.
- Dziękuję – spuściła głowę i patrzyła na swoje stopy które zatapiały się w chłodnym piasku.
- Chyba nie bawiłaś się dzisiaj dobrze – zauważył i włożył ręce w kieszenie. Wlepił wzrok w jakiś punkt przed sobą. Mariana spojrzała na niego.
- Dlaczego tak uważasz?
- Jesteś przygaszona, smutna i patrzysz na mnie w taki sposób..... – zawiesił głos. Mariana przełknęła głośno ślinę.
- W jaki? – zapytała pełna obaw o to co usłyszy. Luka przeniósł na nią wzrok.
- Nie wiem nieobecny, zamglony, zdystansowany. Jakbyś nie chciała tu być. – posmutniał i znów spojrzał przed siebie – jakby ktoś cie do tego zmuszał – dokończył. Dziewczyna odwróciła wzrok a jej oczy zaszkliły się od łez. Zmarszczyła brwi i zacisnęła powieki aby się nie rozpłakać. Jak udaje mu się czytać w niej jak w otwartej księdze. – uraziłem cie czymś? – zapytał niepewnie ze strachem w głosie.
- Nie – odpowiedziała stanowczo. Luka spojrzał na nią i przystanął.
- Więc powiedz co się stało – poprosił. Mariana stanęła. Powstrzymała łzy i przymknęła oczy. Po chwili poczuła za plecami ciepło bijące od Luki. Czuła jego oddech na włosach. Nie dotknął jej jednak a dziewczyna przyłapała się na tym, że na to właśnie czekała. Odwróciła się powoli przodem do niego. Wzrok miała spuszczony. Luka ujął ją za podbródek i delikatnie zmusił by na niego spojrzała. Kiedy to zrobiła ujrzała jego ciepłe i czułe oczy. Patrzył na nią jak na skarb, jak na coś za czym tęsknił. Nienawidziła tego spojrzenia, bała się go. Mącił jej w głowie, mieszał w sercu a tylko na nią patrzył.
- Przez cały wieczór dajesz mi do zrozumienia że się męczysz. Nie rozumiem dlaczego – przyznał bezradnie.
- To nie tak – zaprzeczyła i zerknęła w bok na morze które tej nocy nie należało do spokojnych. Fale z każdą minutą stawały się większe. Szum głośniejszy. Mariana czuła się tak jakby płynęła pod nimi i kiedy się wynurza za każdym razem nowy przypływ uniemożliwia jej zaczerpnięcie powietrza. Luka zmęczony dzisiejszym wieczorem pokręcił głową. Mariana nadal milczała a on nie zamierzał naciskać. Zrobił krok w tył i schował dłonie w kieszenie nie patrząc na nią.
- Odwiozę cie – powiedział i powoli ruszył przed siebie. Mariana głęboko odetchnęła pozwalając by słone powietrze wypełniło jej płuca.
- Luka – zawołała. Chłopak zatrzymał się i leniwie odwrócił w jej stronę ze smutkiem w oczach. Mariana podeszła do niego – chcę żebyś wpadł na drinka – powiedziała aksamitnym tonem. Chłopak przymknął oczy i pokręcił głową.
- Nie wiem czy tego chcesz – powiedział i wbił wzrok w piasek. Mariana podeszła jeszcze bliżej i położyła mu dłoń na biodrze. Nadal trzymał ręce w kieszeni a przez biała koszule którą miał na sobie dziewczyna poczuła ciepło jego ciała. Patrzył na nią próbując wyczytać coś z jej oczu.
- Ten wieczór nie musi się skończyć fatalnie – wyszeptała i spojrzała mu w oczy. Jego intensywny wzrok przewiercał ją na wylot i modliła się tylko żeby nie odczytał jej prawdziwych zamiarów. Luka uniósł dłoń i odgarnął jej włosy za ucho. Czule pogładził wierzchem dłoni policzek nie odrywając od niej oczu. – chodź – chwyciła go za rękę i pociągnęła w stronę parkingu.
***
- Masz ładne mieszkanie – przyznał Luka i rozejrzał się po salonie.
- Dziękuję. Dostałam je od....- zawahała się i napotkała zaciekawione spojrzenie Luki – wuja – uśmiechnęła się i podeszła do barku. Wrzuciła lód do dwóch szklanek i wlała whisky. Luka stanął w progu drzwi na duży taras. Widać z niego było najpiękniejsze miejsca w Palermo.
- Śliczny widok – przyznała i podała mu szklaneczkę po czym usiadła na brzegu stołu który znajdował się niedaleko. Luka upił łyk i włożył rękę w kieszeń.
- Owszem. Piękny. Zazdroszczę ci go – spojrzał na nią w momencie kiedy i ona na niego patrzyła. Uśmiechnął się zmysłowo a Mariana spuściła wzrok wlepiając go w bursztynowy płyn i również się uśmiechnęła.
- Udało mi się – powiedział z satysfakcją.
- Co takiego? – zaskoczona jego słowami znów na niego spojrzała. Luka odwrócił się do niej i spojrzał na nią znad szklanki.
- Uśmiechnęłaś się – mrugnął do niej porozumiewawczo. Mariana przygryzła wargę próbując powstrzymać kolejny uśmiech – jesteś śliczna wiesz o tym? – zapytał całkiem poważnie. Dziewczyna pokręciła głową – na pewno nie jestem pierwszy który ci to mówi – uśmiechnął się ukazując komplet idealnie równych i białych zębów. Podszedł do niej powoli.
- Do czego zmierzasz? – zapytała zaczepnie i spojrzała mu w oczy. Przytrzymał ją wzrokiem po czym postawił szklankę na stole.
- Do tego że na pewno miałaś wielu facetów, a przynajmniej wielu adoratorów – uśmiechnął się zmysłowo ale jego oczy błysnęły. Mariana wyjrzała przez okno a jej usta delikatnie wygięły się w uśmiechu.
- Miałam jednego jeżeli już musisz wiedzieć - spojrzała na niego pewna siebie.
- Nie wierzę – pokręcił głową i odgarnął jej włosy z twarzy muskając jej szyję palcami.
- Dlaczego? – zapytała i zgromiła go wzrokiem – nie jestem ani pierwszą lepszą ani jedną z tych pustych dziewczyn które lecą na każdego faceta w okolicy – obruszyła się i miała zamiar zejść ze stołu. Luka jednak szybko uniemożliwił jej ruch opierając dłonie na stole. Spojrzał w jej brązowe oczy które w tej chwili ciskały piorunami. Pokręcił głową z rozbawieniem.
- Naprawdę uważasz że pomyślałem o tobie w ten sposób? – zapytał już poważnie i zerknął na jej lekko rozchylone wargi.
- A nie? – zapytała z wyzwaniem.
- Nie. Uważam tylko że możesz mieć każdego. Bo nie znajdzie się taki który ci się oprze – powiedział aksamitnym głosem i zatopił się w jej oczach – kusisz faceta jednym spojrzeniem, uśmiechem czy gestem – wychrypiał.
- A ciebie mi się udało? – zapytała zadziornie i uśmiechnęła się uwodzicielsko.
- A jak myślisz? – zapytał i powoli zaczął pomniejszać dzielącą ich odległość. Mariana uśmiechnęła się w duchu. W dość krótkim czasie osiągnęła to co myślała będzie trudniejsze. Teraz musi tylko to odpowiedzi wykorzystać. Rozkocha w sobie Lukę do szaleństwa i zniszczy jego i jego rodzinę. Marian poczuła na wargach jego gorący i słodki oddech a chwilę później miękkie i namiętne usta. Pocałował ją delikatnie i czule badając jej wargi. Po chwili wsunął język do ust i drażnił podniebienie. Wsunął palce w jej włosy i pogłębił pieszczotę. Mariana zarzuciła mu ręce na szyję a Luka jednym sprawnym ruchem przysuną ją do siebie jeszcze bliżej. Czuł każdy centymetr jej ciała i pragnął więcej. Musnął jej udo dłonią sunąc wyżej do biodra. Wsunął rękę pod delikatny materiał bluzki i dotknął rozpalonej skóry. Była aksamitna w dotyku. Mariana przylgnęła do niego jeszcze mocniej. Sięgnęła do guzików od koszuli i sprawnie zaczęła je rozpinać. Chłopak jęknął głośno nie przestając jej całować. Sięgnął wyżej do stanika i trącił delikatnie pierś. Mariana mruknęła jak kotka i oplotła go nogami. W Luce krew zawrzała, przestawał się kontrolować a Mariana kusiła go za każdym razem. Zaczął ją całować zachłannie i namiętnie. Przesunął językiem po linii zębów. Wsunął dłoń pod spódniczkę drażniąc skórę uda. Kiedy dotarł do delikatnego materiału koronkowych majtek przygryzł jej dolna wargę i jęknął z udręką. Oderwał się od niej i spojrzał w oczy. Dyszał ciężko.
- Przestaje nad sobą panować Maro – wychrypiał.
- W czym problem? – spuścił wzrok i odetchnął głęboko.
- Nie chce żebyś czegokolwiek żałowała. Nie chce tylko zaciągnąć się do łóżka. Zależy mi na tobie nie na seksie – powiedział i spojrzał w jej zdezorientowane oczy. Mariana milczała i wpatrywała się w niego. – lepiej jak już pójdę.
- Zrobiłam coś nie tak?
- Nie. Jesteś cudowna – ujął jej twarz w dłonie i uśmiechnął się – i dlatego nie mogę ci tego zrobić – powiedział i pocałował ją w usta z czułością. Po czym odsunął się i wyszedł zostawiając ją samą w ciemnym mieszkaniu. Mariana jak odrętwiała patrzyła na drzwi za którymi zniknął Luka. Prychnęła wściekła i zeszła ze stołu. Wyjrzała przez okno. Co on sobie wyobraża? Myślał by kto że jest taki porządny. Żaden facet nie jest. wszyscy to dranie który zależy tylko na jednym.
- Niech cie szlag Luka. Zniszczę cie! – warknęła i jednym ruchem przechyliła swoje whisky do końca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:14:07 30-09-10    Temat postu:

no nie... Luca to na pewno normalny facet? Sam stwierdził, że nikt by się jej nie oparł, a tu za chwilę, jak gdyby nigdy nic przerywa "akcję" i wychodzi... chyba naprawdę mu na niej zależy, szkoda tylko, że ona nadal jest zaślepiona zemstą ale mam nadzieję, że jednak w końcu zrozumie i pozwoli dojść do głosu swojemu sercu ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:01:33 01-10-10    Temat postu:

Jak najbardziej normalny, ale inny od wszystkich A co z naszą Marianą ? hm... tak szybko to nie nastąpi. Niestety
Zapraszam na kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:18:59 08-10-10    Temat postu:

kiedy odcinek? bo już nie mogę się doczekać, co tam przyszykowałaś dla Lucasa i Mariany
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:03:49 08-10-10    Temat postu:

Trochę cierpliwości Ale odcinek jest ..

ODCINEK 10

- Powinieneś dzisiaj pojechać do restauracji – powiedział Vito do Luki i zebrał papiery które przed chwilą podpisywał – wierzę w uczciwość Emanuela ale uważam, że każdego trzeba sprawdzić. Jest w końcu tylko człowiekiem i może sobie z wieloma rzeczami nie radzić – uniósł wzrok i spojrzał na syna, który siedział na kanapie i wpatrywał się w jakiś mało znaczący punkt na ścianie – Luka! Czy ty mnie słuchasz? – zapytał poirytowany ale z troską. Chłopak spojrzał na ojca przepraszająco.
- Wybacz – pochylił się do przodu i potarł dłonią oczy – o czym mówiłeś?
- O restauracji. Powiedziałem że powinieneś tam pojechać i wspomóc Emanuela.
- Dobrze – przytaknął i spojrzał przed siebie. Vito zmarszczył brwi. Przechylił głowę i spojrzał na syna badawczo. Uśmiechnął się do siebie i powoli wstał podchodząc do okna. Włożył ręce w kieszenie i odetchnął głęboko.
- Jak ona ma na imię? – zapytał w końcu wytrącając tym samym Lukę z rozmyślań. Chłopak spojrzał na ojca zaskoczony. Vito czekał w milczeniu. Zerknął na syna i utkwił intensywne spojrzenie w jego brązowych oczach.
- Mariana – odetchnął głęboko.
- Włoszka? – Giancarlo znów spojrzał przed siebie na uspokajające morze.
- Tak. Piękna, inteligentna. Jest cudowna. – powiedział Luka i wstał. Stanął obok ojca i oparł się ramieniem o ścianę. Vito Giancarlo należał do wspaniałych i doświadczonych ludzi. Popełnił wiele błędów w życiu, ale Luka wiedział że bardzo ich żałował. Zdawał sobie sprawę z tego że ojciec będzie się borykał z wyrzutami sumienia do końca życia. W interesach uchodził za bezwzględnego, zimnego i wyrachowanego. Był nieustępliwy. Nie przyjmował pomyłek i wpadek. Każdy kto odważył się mu zaszkodzić nie uchodził z życiem. Twardy, opanowany i wyprany z uczuć. Takim widzieli go ludzie do tej pory mimo iż bardzo się zmienił. Tragedia jaką przeżyła ich rodzina przewróciła jego życie do góry nogami. Zawsze przywiązany do tradycji, na pierwszym miejscu stawiał rodzinę. Dbał o żonę i dzieci mimo tego kim był. Jego bliscy zawsze mieli odpowiednią ochronę do pewnego momentu. Uświadomił sobie że ktoś taki jak on, mimo swojej pozycji i potęgi nigdy nie będzie bezpieczny. Znajdzie się ktoś kto w końcu uderzy z największą siłą i zniszczy całe życie. Wystarczył jeden dzień i niewłaściwa decyzja. Zmieniła życie ich wszystkich a najbardziej odczuł to właśnie Vito Giancarlo. Postanowił że nie pozwoli na to aby jego rodzina była narażona na niebezpieczeństwo. Tym bardziej że jego synowie dorośli, założyli swoje rodziny. Doczekał się wnuczki i to o nią bał się teraz najbardziej. Zrobił coś co w tym przypadku nie był łatwe. Naraził się tym na kpinę i nienawiść wielu ludzi. Zrezygnował z władzy jaką posiadał na poczet uczciwego i spokojnego życia. Chciał ochronić dzieci które mu pozostały. Nie wytrzymał by kolejnej straty. Nie mógł pozwolić aby cierpieli i pokutowali za jego czyny. Luka przyjrzał się ojcu. Na jego twarzy piętno odcisnęły minione lata. Cierpienie, ból, rozpacz. Choć przybierał maskę opanowanego synowie widzieli jego zmęczenie i udrękę z którą zmagał się co dzień. Oczy były odległe, zamyślone, pełne wstydu.
- Kiedy byłem w Twoim wieku – powiedział chrapliwym głosem. Odchrząknął – i poznałem waszą matkę wiedziałem że to kobieta mojego życia. Była wspaniała. Rozświetlała moje dni. Wystarczyło że na mnie spojrzała. Byłem pewny że to z nią chcę spędzić resztę życia i ona o tym wiedziała. Gdyby nie widziała we mnie tej pewności i determinacji że zrobię wszystko by ze mną została nie bylibyśmy małżeństwem. – uśmiechnął się i spojrzał na syna – jeżeli uznasz że to ta jedyna i właściwa kobieta nie wahaj się a będzie twoja. Chętnie ją poznam kiedy uznasz że nadeszła pora – poklepał syna po ramieniu. – popełniłem wiele błędów ale tylko myśl że wasza matka we mnie wierzy mimo wszystko dawała mi siłę żeby stawić temu czoło i zawalczyć o życie takie jakie jest w tej chwili. Będziesz popełniał błędy ale obecność kobiety twojego życia u twego boku napełni cie nadzieją. Dlatego jeżeli ją znalazłeś nie wypuszczaj jej z rąk.
- Kogo ma Luka nie wypuszczać z rąk? – obaj usłyszeli dźwięczny kobiecy głos. Kobieta weszła do środka i stanęła u boku męża. Vito uśmiechnął się i objął żonę ramieniem.
- Widzisz kochanie nasz syn chyba się zakochał – Luka spojrzał na matkę. Doskonale wiedział jaka jest podejrzliwa w stosunku do dziewczyn jakie przyprowadzał. Za każdym razem trafnie oceniała każdą kobietę z którą się spotykał. Miał nadzieję że tym razem będzie inaczej.
- Chętnie ją poznam synku – powiedziała szczerze i przyjrzała mu się badawczo. – musi mieć w sobie coś niezwykłego skoro spędza ci sen z powiek – przyznała i uśmiechnęła się serdecznie.
- Jest inna.... – przyznał i spojrzał na morze – nie umiem tego nawet opisać – odparł smutno – jest pełna sprzeczności. Niezwykła, delikatna, kobieca i zmysłowa a za chwilę silna, niedostępna i zdystansowana – Barbara zaśmiała się szczerze
- Synku każda kobieta powinna mieć charakterek. Nie pozwalać sobie wejść na głowę, a jednocześnie potrafić uwieść mężczyznę żeby skakał tak jak ona zagra.
- Mamo! – upomniał ją rozbawiony jej słowami.
- Synku wiem co mówię. Na co ci jałowa dziewczyna która za tobą skoczy w ogień na ślepo nie zastanawiając się nad innym wyjściem? Wiem że tym razem trafiła kosa na kamień. Będziesz szczęśliwy skoro ona potrafi ostudzić twoje uczucia i przyprawić cie o ból głowy. Tylko wtedy poznasz prawdziwy smak miłości i szczęścia. – Luka spojrzał na matkę analizując jej słowa.
- Przyprowadź ją jeżeli będzie chciała przyjść.
- Dzięki mamo – powiedział Luka – muszę wyjść – Barbara uśmiechnęła się szeroko i pogładziła syna po policzku. Luka pochylił się i ucałował matkę w rękę. Spojrzał na ojca i z wdzięcznością za jego słowa kiwnął głową – zajrzę do restauracji – dodał i wyszedł z gabinetu.
***
- Musisz dostać się do tej rodziny – Mariana chodziła niespokojnie po salonie i słuchała kolejnych poleceń matki – musisz zdobyć ich zaufanie. Wtedy zniszczymy ich od środka – syknęła Gaia. Dziewczyna usiadła bezradnie na kanapie i przeczesała dłonią włosy.
- Daj mi to zrobić po swojemu – poprosiła, ale właściwie nie miała żadnego planu jak to rozegrać. Miała mętlik w głowie nic nie było tak jak powinno. Kiedy godziła się na tą zemstę była pewna że to nie będzie trudne. Pozbawiona uczuć po stracie ukochanego ojca. Bez empatii mogła bez większego wysiłku zniszczyć swoich wrogów ale teraz nic nie było już takie oczywiste. Dusiła się i nie umiała znaleźć powietrza. Ktoś starannie jej go odbierał. Czuła się jak pochowana żywcem. Powoli czuła jak ogarnia ją panika i strach. Traciła zmysły, szukała ratunku na oślep. Nie mogła oddychać.
- Słuchasz mnie? – usłyszała wściekły głos matki przesiąknięty żądzą mordu tych którzy zabili im bliskich.
- Tak – odparła cicho.
- Co się z Toba dzieje Mariana? Zaczynasz mieć wątpliwości? Chcesz odpuścić? Jeśli to zrobisz doskonale wiesz ze o tak się zemścimy. Z twoją pomocą czy bez niej.
- Nie odpuszczam – powiedziała ale nie była sama tego pewna. Potarła dłonią oczy.
- Stałaś się słaba. Jeśli stchórzysz....- zaczęła ostrzegawczym tonem. Kipiała z niego groźba i obietnica cierpienia. Nie mogła już tego dłużej słuchać
- Mamo muszę kończyć Luka dzwoni na komórkę – powiedziała pośpiesznie.
- Pamiętaj.....- zaczęła Gaia, ale Mariana jej przerwała.
- Nie teraz – rzuciła i rozłączyła się. Rzuciła telefon na kanapę i zaczęła krążyć po salonie. W głowie miała taki bałagan że przestawała sobie z tym radzić. Nie wiedziała już co czuje, co powinna a czego nie. Przed oczami przewijały jej się obrazy. Z pogrzebu rodziny, wyraz twarzy matki kiedy mówiła o zemście. Troska i współczucie Sofii, rozpacz Bianki. Czułość i namiętność Luki. Jego uśmiech, pocałunki które pobudziły do życia jej ciało i umysł. Wszystko w niej zaczynało żyć własnym życiem nie zważając na jej nieme protesty. Czuła niewyobrażalny ból w środku. Zastanawiała się czy potrafi skrzywdzić tych ludzi. Dzieci. Matki, żony. Pozbawić ich tego co jej zostało odebrane. Ale przysięgła sobie. Dała słowo rodzinie i ojcu. Zaklinała się że ich zniszczy. Bała się tego co się w niej rodziło. Uczucia wracały. Zaczynała odczuwać rzeczy których nie powinna. Reagowała tak jak nie powinna. Pozwoliła zasiać w sobie wątpliwości. Nienawidziła siebie za to jaka jest słaba. Jakim okazała się tchórzem. Wystarczyło że Luka ją dotknął a rozpływała się jak masło. Bolało. Tak strasznie bolało. Zawodziła i nie umiała zatrzymać. Czuła obrzydzenia do siebie. nienawiść i furię. Rozpacz która rozrywała ją od środka. Wszystko było tak cholernie sprzeczne ze sobą. Nie umiała tego pozbierać było jeszcze gorzej. Krzyknęła wściekła na siebie. Sięgnęła po wazon i rzuciła o przeciwległą ścianę. Naczynie rozbiło się na milion kawałków. Przeczesała dłonią włosy i podeszła do okna. Musiała się uspokoić. Inaczej nie wytrwa do końca. Nie przetrwa kolejnych dni. Odetchnęła głęboko i przymknęła oczy. Odwróciła się i spojrzała na kawałki szkła rozsypane po podłodze. Ruszyła w tamtą stronę i uklękła. Zaczęła je zbierać drżącymi ze złości dłońmi. Nagle poczuła pieczenie. Otworzyła dłoń i przyjrzała się jej wewnętrznej stronie. Ujrzała tylko jak długie przecięcie wypełnia się szkarłatną krwią. Po chwili cała jej dłoń wyglądała tak jakby zanurzyła ją w misce z czerwoną farbą. Dopiero teraz poczuła ból jaki przeszywał jej rękę. Ruszyła do kuchni i chwyciła czystą ściereczkę. Przycisnęła do rany. W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi. Mariana zerknęła na zakrwawiony materiał i ruszyła do drzwi. kiedy je otworzyła jej oczom ukazał się Luka. Stał oparty nonszalancko o framugę. Spojrzał na nią czule i uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Co ty tu robisz? – zapytała i zmusiła się do uśmiechu. Chłopak przesunął wzrokiem po jej ciele.
- Byłem w okolicy i pomyślałem że wpadnę – jego wzrok zatrzymał się na dłoni dziewczyny owiniętej zakrwawioną ściereczką. Zmarszczył brwi i spojrzał na nią wystraszony. – co się stało? – zapytał i w mgnieniu oka znalazł się przy niej. Zanim zdążyła zaprotestować chwycił delikatnie jej dłoń i odwinął kawałek materiału.
- Cholera – zaklął – to nie wygląda dobrze – przyznał – trzeba to patrzeć – stwierdził i spojrzał jej w oczy. Mariana wyrwała dłoń i zamknęła za nim drzwi.
- Nic mi nie będzie – skwitowała i ruszyła do kuchni. Odkręciła kran i wsunęła dłoń pod strumień zimnej wody. Luka podszedł do niej i bardzo delikatnie ujął jej dłoń w swoją. Przyjrzał się ranie. Bez słowa obmył rękę z krwi starając się nie dotknąć rany.
- Gdzie masz coś do dezynfekcji i jakieś opatrunki? – zapytał.
- Poradzę sobie – próbowała wyrwać dłoń ale Luka przytrzymał ją mocniej i spojrzał wymownie w oczy – Mari sama sobie nie poradzisz – zauważył - masz tylko jedną rękę – posłał jej czułe spojrzenie.
- Poszukaj w łazience – skapitulowała. Luka wyszedł z kuchni by po chwili znów się w nie pojawić z środkiem dezynfekującym i opatrunkami w rękach. Położył wszystko na stole w kuchni.
- Usiądź – poprosił. Mariana opadła na krzesło i położyła dłoń na blacie stołu. Luka przysunął sobie krzesło bliżej i również usiadł. W skupieniu zabrał się za opatrywanie rany na jej dłoni. Był czuły i delikatny. Starał się wszystko robić tak żeby nie sprawić jej niepotrzebnego bólu – może trochę zaszczypać – ostrzegł i przyłożył do rany wacik nasączony środkiem. Mariana syknęła z bólu i przygryzła dolną wargę. Luka pochylił się i podmuchał delikatnie, a dziewczynę przeszedł przyjemny dreszcz. Przyjrzała mu w się badawczo. Był skupiony i ostrożny. Zachowywał się tak jakby podobnie rany opatrywał codziennie. Każdy ruch był wystudiowany i dokładnie przemyślany. Perfekcyjny i delikatny.
- Nie patrz tak na mnie – uśmiechnął się pod nosem ale nawet na nią nie spojrzał. Odłożył wacik i przyłożył do rany gazę ze środkiem wspomagającym gojenie się, po czym powoli zaczął owijać dłoń bandażem.
- Wcale się nie patrzę – zaprzeczyła, ale nie mogła oderwać od niego oczu. W tak prostej i zwykłej czynności był niezwykle pociągający. Jego skupienie i opanowanie bardzo jej się podobało.
- Jasne – uśmiechnął się tym typowym męskim kpiącym uśmieszkiem. Mariana nie mogła się powstrzymać i również się uśmiechnęła. Luka zawiązał bandaż na supeł.
- Gotowe – zakomunikował i uśmiechnął się do niej.
- Dziękuję – powiedziała i również się uśmiechnęła. Luka wstał i zebrał wszystko ze stołu.
- A teraz powiedz mi gdzie jest przyczyna tego co masz na ręce. – popatrzył na nią z rozbawieniem.
- W salonie – przyznała i sięgnęła do szafki po zmiotkę – posprzątam – powiedziała ale Luka zabrał jej z dłoni szczotkę po czym bez słowa a z uśmiechem na twarzy poszedł do salonu. Po chwili wrócił. Wyrzucił potłuczone kawałki do śmieci i schował zmiotkę do szafki z której wyjęła ją Mariana. Spojrzał jej w oczy i podszedł bliżej. ujął jej dłoń delikatnie i przyjrzał się bandażowi.
- Gdzie nauczyłeś się robić takie opatrunki? – zapytała zaciekawiona i przechyliła głowę w bok patrząc na niego.
- Studiowałem medycynę, ale to zamknięta sprawa – uciął i spojrzał na jej twarz – nie boli? – Mariana pokręciła głową. Chłopak oparł się dłonią o blat kuchenny i spojrzał jej w oczy.
- Co cie tak rozzłościło że wyżyłaś się na tym Bogu Ducha winnym wazonie? – zapytał rozbawiony. Mariana spuściła głowę.
- Nic takiego – odpowiedziała – po co przyszedłeś? – zapytała i spojrzała mu w oczy. Szybko tego pożałowała. Byłby namiętne i przewiercały ją na wskroś. Wręcz płonęły kiedy na nią patrzył. Uśmiechnął się zmysłowo i odgarnął jej włosy za ucho. Pogładził ją po policzku wierzchem dłoni.
- Chciałem sobie coś przypomnieć – powiedział zmysłowym szeptem i ujął jej podbródek kciukiem przesuwając po dolnej wardze. Mariana bezwiednie rozchyliła usta co przyprawiło Lukę o dreszcz.
- Co takiego? – wyszeptała bo żaden dźwięk nie chciał przejść jej przez gardło.
- To – powiedział uwodzicielsko tuż przy jej ustach...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:06:08 09-10-10    Temat postu:

Jak mam być cierpliwa, jak mam tyle pytań, a póki co nie znajduję żadnych odpowiedzi? A to opowiadanie jest tak genialne, że gdybym miała je przed sobą w formie książki to pewnie na jednym oddechu przeczytałabym je od deski do deski i to z 10 razy ^^
Mariana jest zła na siebie, że poczuła do Luki coś oprócz nienawiści i chęci zemsty. Tylko, że dalej nie wiem, co ostatecznie weźmie górę nad czym Matka niepotrzebnie mąci jej w głowie... ciekawe też w jaki sposób się zemści jeśli córka odmówi "współpracy"?
Luka zamierzał być lekarzem... co wobec tego stanęło mu na drodze? I jak zareagują jego rodzice kiedy poznają Marianę? Mam wrażenie, że jego ojciec będzie dobrze wiedział kim jest dziewczyna i być może będzie się starał wybić synowi z głowy uczucie do niej... ale znając życie na pewno wymyślisz takie zwroty akcji, których w ogóle się nie spodziewam, więc czekam na next, jak zawsze niecierpliwie;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:36:48 09-10-10    Temat postu:

Bardzo się cieszę, że podoba się Tobie to opowiadanie Kiedy czytałam Twój komentarz zrobiło mi się ciepło na sercu
Domyślam się, że może się pojawić wiele pytań i na wszystkie (mam nadzieję) znajdziesz odpowiedź, ale wszystko w swoim czasie.
Co do Mariany to nie za szybko dowiecie się co z czym wygra i jak się to potoczy dalej. Mogę tylko powiedzieć, że na pewno będą cierpieć ale cóż....
Luka zamierzał być lekarzem owszem, ale w najbliższych odcinkach ( nie wiem w którym) dowiesz się dlaczego nim nie został.
Co do reakcji rodziców chłopaka to nic nie powiem
Pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:12:59 09-10-10    Temat postu:

Całą prawdę, szczerą prawdę i tylko prawdę napisałam
Domyślam się, że sprawa uczuć Mariany nieprędko się wyjaśni, bo przecież w tym całe sedno tego opowiadania ^^ Z jednej strony chciałabym, żeby był happy end, a z drugiej, żeby zakończenie było jakieś nieszablonowe... Sama nie wiem które byłoby lepsze więc na razie po prostu będę cieszyć się kolejnymi odcinkami:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:01:57 09-10-10    Temat postu:

Do zakończenia jeszcze daleka droga i postaram się, żeby zaskoczyło. Może mi się to uda. Wszystko zależy od tego jak rozwinę wątki bo sama jeszcze dokładnie nie wiem. Zarys jest. Powiem tylko że nienawiść Mariany to nie jedyny problem jaki się pojawi.
Także zapraszam i pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:13:54 09-10-10    Temat postu:

No to teraz, tym jednym zdaniem, jeszcze tylko podsyciłaś moją ciekawość Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na odcinek;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:07:55 12-10-10    Temat postu:

Bardzo się cieszę ;D mam tylko nadzieję że sprostam wyzwaniu i spełnię oczekiwania
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:41:05 13-10-10    Temat postu:

teraz muszę nadrobić to opko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:52:42 14-10-10    Temat postu:

ODCINEK 11

- To – powiedział uwodzicielsko tuż przy jej ustach. Musnął jej gorące wargi swoimi. Kiedy nie dostrzegł sprzeciwu pogłębił pocałunek. Rozsunął jej usta językiem i wtargnął do środka. Drażnił podniebienie, tańczył z jej językiem. Wplótł palce w jej włosy i pchnął ją delikatnie na szafki nie przestając całować. Wolną dłonią przesunął po jej ciele. Wzdłuż ramienia, talii zaznaczając każdą wypukłość. Zatrzymał się na biodrze i kciukiem drażnił wrażliwą skórę brzucha, którą odkrywała biała koszulka jaką miała na sobie. Mariana jęknęła cicho a jej ciałem wstrząsnął dreszcz. Nie umiała zapanować nad swoimi uczuciami. W jednej chwili poczuła się jakby wznosiła się gdzieś bardzo wysoko. Dotykała nieba, frunęła niesiona przez jego delikatnie dłonie. Pragnęła więcej i jednocześnie walczyła z tą chęcią. Wiedziała że jeżeli się zapomni przegra wszystko. Zatraci się całkowicie i sama wpadnie w swoje sidła. Ale jak tu nie oszaleć skoro on tak całuje. Jakby dotykał jej całego ciała a tylko bawił się jej językiem. Czuła go wszędzie. Przenikał jej ciało i dostawał się tam gdzie nie powinno go być. Torował sobie drogę do jej serca. Robił sobie w nim miejsce nie pytając o zgodę. Ale w tej chwili nie była w stanie przerwać tego co robił. Był wspaniały. Mariana czuła się wyjątkowo. Przez ten jeden moment mogła zapomnieć ale to jakie poniesie tego konsekwencje nie chciało przedrzeć się przez jej umysł. Nie mogła przestać. Pragnęła go. Luka ujął jej twarz w dłonie i nadal badał jej słodkie usta. Skubał wargi, drażnił je językiem a później pieścił swoimi wargami. Doprowadzał ją do szału jedynie pocałunkiem. Ginęła w nim. Wiedziała że zwariowała ale to było od niej silniejsze. Luka przesunął dłonie na jej biodra. Chwycił ją za pośladki i posadził na blacie. Rozsunął jej nogi i przysunął do siebie chcąc czuć jej ciepło. Jej zapach z każdą sekundą uderzał mu do głowy. W tej chwili należała do niego i nic innego nie miało znaczenia. Bała się pomyśleć co się z nią stanie kiedy na pocałunku się nie skończy. Była pewna że umrze od tego cudownego dotyku. Smaku jego ust. Ciepła ciała i zapachu który mącił w głowie. Z drapieżnika stała się ofiarą swojej własnej gry. Luka wplótł palce w jej włosy i pogłębił pocałunek jeszcze bardziej. Był namiętny i dziki. Pochłaniał jej dusze i serce nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Oderwał się od niej bardzo powoli i położył jej dłoń na policzku. Uniosła wzrok i napotkała jego intensywne spojrzenie. Jego oczy błyszczały niebezpiecznie. Pogładził jej twarz wierzchem dłoni, kciukiem przesunął po wargach. Jej oczy były zamglone i ciepłe. Zerknął na jej usta i ostatni raz musnął je swoimi. Kiedy spojrzał jej w oczy przeszedł go dreszcz. Byłby zimne, odległe i puste. Zmarszczył brwi. Mariana uśmiechnęła się promiennie. Luka nic nie zrozumiał ale ten uśmiech rozświetlił jej twarz a oczy wyglądały jakby topniał w nich lód. Mimo wszystko nadal w nich był. Dziewczyna spuściła głowę. Luka ujął jej podbródek i zmusił aby na niego spojrzała. Ten przerażający lód nadal tam był ale teraz chował się za ciepłem i radosnymi iskierkami.
- Jesteś niezwykła – wyszeptał Luka i uśmiechnął się zmysłowo. Mariana przekrzywiła głowę w bok i również się uśmiechnęła. – chciałbym cie gdzieś zabrać – poinformował i założył jej włosy za ucho.
- Gdzie? – zaciekawiła się.
- Niespodzianka – mrugnął do niej porozumiewawczo i chwycił ją w tali z dużo zręcznością stawiając na podłodze. – chodź – uśmiechnął się i chwycił ją za dłoń.

***
- Ty chyba żartujesz?! – Mariana stanęła jak wryta przed pięknym szklanym budynkiem i otworzyła szeroko oczy. Spojrzała na Lukę który uśmiechał się szeroko najwyraźniej zadowolony z siebie.
- Nie żartuje – chwycił ją za rękę – chodź – spojrzała na niego niedowierzając w to co widzi a raczej tu gdzie jest. Oceanarium. Piękne, nowoczesne. Miejsce gdzie miała spędzać najbliższe lata. Po studiach w Hiszpanii miała pracować z delfinami. To było jej największe marzenie od dziecka. Ojciec zrobił wszystko żeby mogła osiągnąć to co chciała i spełnić swoje marzenie. Bardzo się z tego cieszyła. Do czasu kiedy jedynym celem w jej życiu stała się zemsta. A ona nie umiała cieszyć się już z żadnego swojego marzenia. Stały się po prostu płytkie. Żałosne. A matka zrobiła wszystko żeby myślała wyłącznie o krzywdzie jaka spotkała ich rodzinę. I tak było. Rozglądała się dookoła, podziwiając piękny wystrój budynku. Czyste i zadbane wnętrze. Czyste akwaria, zadowolone zwierzęta które mimo niewoli są radosne, koziołkują w wodzie, pływają, ganiają się. Szła jak zahipnotyzowana kiedy Luka prowadził ją do miejsca które było jego cele a które ona najbardziej chciała zobaczyć. Wyszli razem na sam środek budynku w którym znajdował się duży basen. Podeszła powoli do jego krawędzi i oparła dłonie na barierce. Jej oczy zaszkliły się od łez. Serce niewyobrażalnie mocno ją zakuło. Ból był nie do zniesienia. Przeszywał jej ciało jak milion igieł. Przełknęła łzy. Z wody wypłynął radosny delfin i zaczął kręcić się wokół własnej osi. Mariana nie mogła się ruszyć. Jej marzenie. Pasja która napędzała jej życie. Sprawnie od siebie to odsunęła, myślała że zapomniała jakże się myliła. To wszystko schowała bardzo głęboko w sobie. Sądziła że udało jej się zamknął jej dawne życie na klucz. A teraz jej tęsknota i miłość do tych stworzeń powróciła. A wszystko przez Lukę. Człowieka którego miała zniszczyć a który w tym momencie ofiarował jej coś najpiękniejszego pod słońcem. Wrócił jej życie. Po jej policzku popłynęły łzy które starała się powstrzymywać. Ból w piersi coraz bardziej jej dokuczał. Drżała na całym ciele.
- Co się stało? – zapytał Luka z troską i ujął jej twarz w dłonie. Patrzył na nią nie rozumiejąc co się stało. Mariana spojrzała mu w oczy z wdzięcznością i łagodnością jakiej u niej jeszcze nie widział – co się dzieje? – Mariana przymknęła oczy i pozwoliła aby łzy które zbierały się w jej oczach popłynęły. – Mari – wyszeptał i spojrzał na nią czule.
- Luka....to..... – przetarła dłonią czoło i spojrzała na bawiące się delfiny.
- Mari powiedz mi co się stało? – poprosił coraz bardziej zatroskany. Dziewczyna spojrzała mu w oczy i wyswobodziła się z jego objęć. Usiadła na murku tuż przy basenie. Luka poszedł w jej ślady nadal patrząc na nią czule. Przeczesała dłonią włosy i wbiła wzrok w ziemię.
- Kiedyś studiowałam oceanografię i ochronę środowiska – zaczęła spokojnie – kiedy wróciłam do Palermo musiałam zapomnieć o swojej pasji – powiedziała. Luka odgarnął jej włosy za ucho.
- Dlatego płaczesz? – zapytał a Mariana spojrzała w jego łagodne oczy.
- Delfiny to moja miłość. Marzenie które udało mi się spełnić, ale o którym musiałam zapomnieć – spuściła głowę – kiedy mnie tu przyprowadziłeś poczułam nieznośny ból. Zrozumiałam jak bardzo to kocham i jak za tym tęsknię. To było całe moje życie. Miłość z której musiałam zrezygnować.
- Dlaczego? – Mariana zesztywniała słysząc to pytanie. Wytarła pospiesznie oczy i chciała wstać ale przytrzymał ją za rękę. Ujął jej podbródek i zmusił by na niego spojrzała – co takiego się stało że musiałaś z tego zrezygnować? – zapytał nadal patrząc jej badawczo w oczy. Jej oczy znów zaszkliły się od łez.
- Nie chce do tego wracać – wyszeptała błagalnie. Luka uśmiechnął się delikatnie i pocałował ją w czoło.
- W porządku – wstał i podał jej dłoń. Mariana oparła się o barierkę i patrzyła na akrobacje jakie robiły delfiny. Kręciły się wokół własnej osi, wyskakiwały z wody i robiły salta w powietrzu. Jeden z nich wypłynął na powierzchnie i podskoczył po czym zaczął odbijać się od tafli wody tylną płetwą jakby po niej biegł po czym zanurzył się w wodzie i zapiszczał. Luka chwycił Marianę za dłoń i pociągnął ją w stronę skał gdzie zawsze na stopniach przebywają pracownicy oceanarium kiedy karmią delfiny.
- Nie możemy tam wchodzić – zauważyła Mariana ale nim się zorientowała siedziała z Luką na skałach. Podszedł do nich pracownik i bez słowa wymienił puste wiaderko z rybami na zapełnione i w milczeniu odszedł. Mariana zmarszczyła brwi i spojrzała na Lukę mało z tego wszystkiego rozumiejąc.
- Wyjaśnisz mi to? – zapytała i skrzyżowała dłonie na piersi.
- Jasne – uśmiechnął się zmysłowo – wyciągnąłem ten budynek z bankructwa. Pomogłem im znaleźć inwestorów. Teraz prosperują całkiem nieźle a mnie pozwalają czasem tu posiedzieć. To wszystko – przyznał i chwycił rybę z wiadra po czym rzucił ją delfinowi który zakręcił się wokół własnej osi zapiszczał radośnie.
- No nie wątpię że pozwalają. Masz całkiem niezłe miejsce na zarywanie dziewczyn – stwierdziła i pochyliła się żeby pogłaskać delfina. Kiedy to robiła serce mocniej jej biło. Poczuła w sobie radość. Czuła jak jej pasja wraca do niej ze zdwojoną siłą. Nie zdawała sobie sprawy z tego jak jej tego brakuje.
- Czy ty jesteś zazdrosna? – zapytał Luka i uśmiechnął się zmysłowo. Mariana spojrzała na niego wymownie.
- Nie mam powodu. Jesteś wolnym człowiekiem – powiedziała i znów pogłaskała drugiego delfina który otworzył szeroko pyszczek ukazując malutkie ząbki które wyglądały jak perełki. Dziewczyna zaśmiała się i rzuciła mu rybę. Poczuła jak Luka pochyla się tuż nad jej uchem.
- Jesteś jedyną dziewczyną którą tu przyprowadziłem – wyszeptał – i tak pozostanie – dodał. Mariana spojrzała mu w oczy. Uśmiechał się zadowolony z siebie.
- Z czego się cieszysz? – zapytała udając oburzenie. Chłopak nawinął kosmyk jej włosów na palec.
- Bo coś mi się wydaje że jesteś zazdrosna – uśmiechnął się szeroko. Mariana pokręciła rozbawiona głową.
- Jesteś zbyt arogancki i pewny siebie – powiedziała i uniosła brwi.
- Czyżby? A mnie się wydaje że jednak mam rację – przysunął się do niej i nim zdążyła się zorientować poczuła jego chłodne wargi na ustach. Całował ją namiętnie ale delikatnie. Ujął ją za policzek i pogłębił pocałunek. Mariana położyła mu dłonie na torsie i kiedy najmniej się tego spodziewał pchnęła go i wylądował w basenie. Spojrzał na nią zaskoczony i rozbawiony.
- Za co? – zapytał uśmiechając się.
- Za twoje nadmuchane ego – odpowiedziała i uśmiechnęła się zmysłowo.
- Igrasz z ogniem kochanie – powiedział i bardzo powoli podpłynął do skałek. Jego oczy błysnęły niebezpiecznie a na ustach pojawił się chytry uśmieszek.
- Luka! – ostrzegła go śmiejąc się przy tym – ktoś musiał ostudzić twoje poczucie boskości – dodała. Luka z uśmiechem na twarzy oparł się dłońmi o skałki i patrzył na nią uważnie.
- Nawet się nie waż – odparła stanowczo i uważnie mu się przyglądała.
- A co dostanę w zamian? – zapytał z łobuzerskim uśmiechem – musze dostać jakieś zadość uczynienie za to że siedzę z tej zimnej wodzie z głodnymi delfinami i pachnę jak ryba którą przed chwila z wielkim smakiem obaj zjedli – zaznaczył i nadal nie uśmiechał.
- Nie przesadzaj – powiedziała i to był błąd.
- Może sama sprawdzisz? – zapytał i nim zdążyła uciec złapał ją za nadgarstek i wciągnął do wody. Mariana wynurzyła się na powierzchnie i nie mogąc ukryć rozbawienia zaczęła się śmiać.
- Nie żyjesz – ostrzegła i odpłynęła w głąb basenu aby uciec od Luki i jego nieobliczalnych pomysłów.
- Myślisz że mi uciekniesz? – zapytał zadziornie i zaczął płynąć w jej stronę.
- Luka daj spokój jesteśmy kwita – odpowiedziała ale nie przestawała płynąć aby oddalić się od niego jak najbardziej.
- Nie wydaje mi się – chłopak uśmiechnął się uwodzicielsko – a i tak cie złapie.
- Taki jesteś pewien – zapytała rozbawiona.
- A chcesz się przekonać? – nim usłyszał odpowiedź zaczął płynąć szybciej w jej kierunku. Mariana odwróciła się i ile sił w nogach i rękach zaczęła uciekać. Poczuła jego palce zaciskające się na jej dłoni, ale wyrwała się i gwałtownie skręciła w prawo. Nie zdawała sobie sprawy że Luka jest tak dobrym pływakiem, ale nie miała zamiaru łatwo mu się poddać. I tak był już nazbyt arogancki. Uśmiechnęła się do siebie. Odwróciła się żeby zobaczyć gdzie jest Luka ale nigdzie go nie było. Podpłynęła do ściany i obserwowała wodę. W końcu kiedyś musiał wypłynąć. Nie spodziewała się jednak że zrobi to tuż przy niej. Gwałtownie wynurzył się spod wody i spojrzał na nią z błyskiem w oku.
- Mówiłem że cię złapie – uśmiechnął się i oparł dłoń na ściance basenu o którą opierała się Mariana.
- I co teraz? – Luka uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Odbiorę swoje odszkodowanie – zbliżył twarz do jej twarzy i spojrzał w oczy. Nie widząc w nich sprzeciwu wpił się w jej usta. Jego wargi były chłodne od wody, miękkie i zaborcze. Całował ją namiętnie i czule zarazem. Badał każdy skrawek jej ust. Wolną rękę wplótł w jej włosy a drugą nadal opierał się o ścianę.
- Hej! Luka! Tu nie wolno pływać! – Mariana i Luka oderwali się od siebie i spojrzeli na wściekłego siwego mężczyznę. Stał na brzegu i patrzył na nich z rękoma na biodrach. Mariana parsknęła śmiechem i popłynęła do wyjścia. Podobnie jak Luka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:32:38 14-10-10    Temat postu:

Urocza scenka Luka, nieświadomie, przywrócił Marianie jej marzenia, dziewczyna chyba wreszcie, przynajmniej przez chwilę, przestała myśleć o zemście.
Między tą dwójką tak iskrzy, że aż się boję, co będzie w kolejnym odcinku;) Może jakieś gorące +18?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:03:51 14-10-10    Temat postu:

Będzie, będzie agam gorące +18 i to nie jedno
Wszystko pomalutku....a jak się już pojawi jedno to...hmm...nie skończy się na jednym. Biorąc pod uwagę że bohaterowie do tych spokojnych nie należą. Przynajmniej nie Mariana
Już niedługo gorące +18 ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 4 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin