Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

El Amor
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 61, 62, 63 ... 69, 70, 71  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Na ile oceniasz El Amor?
6
100%
 100%  [ 4 ]
5
0%
 0%  [ 0 ]
4
0%
 0%  [ 0 ]
3
0%
 0%  [ 0 ]
2
0%
 0%  [ 0 ]
1
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 4

Autor Wiadomość
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 23:04:34 17-01-09    Temat postu:

Kochani, przed chwilką pisałem nowy odcinek (pod wpływem takich gróźb ze strony Ady i Oli to nie dziwota), ale kiedy napisałem połowę... to BUM i komputerek zrobił się ciemny cały i się nie chciał włączyć, toteż straciłem troszku odcinka ;( Nie wiem, czy mi się chce go pisać jeszcze raz... na szczęście te techonologiczne cudeńka Microsofta mają coś takiego jak autozapisywanie, toteż coś mi się tam zachowało, tylko ja głupi dałem, zeby autozapisywanie było co 10 minut no i masz chłopie placek... dużo utraciłem No, ale człowiek uczy się na błedach i teraz autozapisywanie mam ustawione na co minutkę Mam nadzieję, że nie będziecie się gniewać, jeśli w tym tygodniu nie ukaże się odcinek...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:15:52 17-01-09    Temat postu:

Ojć no to kolego już się bój! No cóż mam nadzieje, że przynajmniej ukaże się niedługo. Czuj się zwolniony z tego tygodnia, ale mam nadzieje, że w następnym będą dwa. Mam pytanko kiedy masz ferię?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:58:04 18-01-09    Temat postu:

Może uda mi się coś dzisiaj napocić, ale nic nie obiecuję, bo mój komp coś wariuje i co jakiś czas się wygasza, a później jak go włączam to nie reaguje
Ferie mam od 26 stycznia, czyli jeszcze ostatni tydzień szkółki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adusia
King kong
King kong


Dołączył: 07 Kwi 2008
Posty: 2815
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:49:16 18-01-09    Temat postu:

O też mam w tym samym momencie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:38:24 29-01-09    Temat postu:



Odc. 39: (z dedykacją dla Uli - Pesti69)

Dzień zapowiadał się wspaniale, niestety dla Anny był on największym wyzwaniem, z którym było jej się do tej pory zmagać. Nie umiała przespać poprzedniej nocy, wciąż myślała o zeznaniach. W jej głowie kołatały się wszystkie myśli. Bała się, że wszystko może spalić na panewce, a ona pogorszy całą sytuację. Martwiła się, że nie zdoła opowiedzieć na policji wszystkiego.
- Jesteś gotowa? – zapytał Sergio widząc jasnowłosą dziewczynę w drzwiach do pokoju dziennego.
- Nie wiem… - powiedziała zmartwionym głosem. – Boję się, że wszystko zepsuję!
- Musisz myśleć pozytywnie, wiem, że jesteś silną dziewczyną! Na pewno sobie poradzisz…
- Dziękuję – dziewczyna uśmiechnęła się ciepło do mężczyzny. – Robi pan dla nas tak wiele… jak zdołamy się panu odwdzięczyć!
- Przerabialiśmy już to… każdy na moim miejscu postąpiłby tak samo.
- Myli się pan – odparła panienka. – Nie każdy zachowałby się tak samo! Pan jest moim aniołem stróżem – dziewczyna machinalnie objęła starszego mężczyzny.
- Spokojnie, dziecko… wszystko będzie dobrze! – uspokajał Sergio.
- Wierzę panu – odrzekła dziewczyna poczym razem z panem Gonzálezem weszła do samochodu i wraz z nim ruszyła w stronę komisariatu. Ręce jej się pociły, cały czas nerwowo połykała ślinę i wznosiła wzrok ku górze. Sergio starał się podnieść dziewczynę na duchu i dodać jej sił. Kobieta marzyła, żeby droga na komisariat trwała wiecznie, jednak nim się obróciła, była już na miejscu.
- Wszystko będzie w porządku! Choć ze mną – Sergio otworzył młodej niewiaściee drzwi od posterunku i ta weszła razem z nim do środka.
- Dzień dobry – oznajmił jeden z funkcjonariuszy. – Państwo w jakiej sprawie?
- Ta młoda panna chciałaby złożyć zeznania – odparł Sergio.
- Proszę usiąść – nakazał mundurowy, a Anna wraz ze swoim towarzyszem wykonała posłużnie polecenie. – W jakiej sprawie, chciałaby pani złożyć zeznania?
Anna poczuła jak ślina staje jej w gardle i nie pozwala jej nic powiedzieć. Sergio odruchowo złapał ją za dłoń, co od razu dodało dziewczynie otuchy.
- Chciałabym donieść na swojego ojca… - powiedziała zdenerwowana. Głos jej drgał. – Przez całe życie bił mnie i moją rodzinę… Znęcał się nad moją matką, która zawsze starała się nas uchronić!
- Rozumiem… czy chodzi o tego mężczyzny, który przyszedł z panią? – zapytał policjant patrząc wymownie na Sergia.
- Skądże… to jest mój wybawiciel! Moim ojcem jest Martin Pérez. Uciekłam z domu i skierowałam się do państwa Gonzálezów, gdzie mieszka mój narzeczony. Opowiedziałam wszystko panu Sergiowi i ten obiecał mi pomóc!
- Rozumiem… dlaczego dopiero teraz postanowiła pani uciec, skoro twierdzi, że ojciec maltretował panią całe życie!
- W dniu, kiedy uciekłam… mój ojciec wyjawił mi skrzętnie skrywaną przez matkę tajemnicę na temat mojej adopcji. Nie umiałam tego znieść i uciekłam. – głos jej się załamywał. Z trudem wymawiała kolejne sylaby.
- Rozumiem, zajmiemy się tą sprawą! – odparł komisarz.
- Kiedy? – wtrącił się wybawiciel młodej dziewczyny.
- W swoim czasie – odparł spokojnie funkcjonariusz.
- Żądam, aby państwo natychmiast zajęli się tą sprawą! Przecież ten mężczyzna nie może dłużej się znęcać nad tymi biednymi dziewczynami!
- Proszę pana… nie mamy żadnych dowodów. Muszę przestrzegać pewnych procedur…
- Chcesz pan dowodów? Będziesz pan czekał tak długo, aż ten potwór którejś z tych kobiet nie pobije na śmierć? Wtedy zajmiecie się tą sprawą?
- Proszę mnie zrozumieć – odrzekł spokojnie policjant. – Ja nie mogę aresztować pana Péreza bez dowodów, bez nakazu… muszę przestrzegać pewnych praw!
- W takim razie, ja sam uratuję te kobiety! Pojadę teraz do domu Anny i wezmę ze sobą jej matkę i siostrę, u mnie będą bezpieczne!
- Nie może pan – wtrąciła się Anna. – Mój ojciec pana zabije…
- Wtedy policja będzie miała dowody – prychnął Sergio po czym chciał wyjść z komisariatu.
- Niech pan zaczeka – zawołał policjant. – Pojadę z państwem… jeśli pan Martin będzie się rzucał, aresztuję go!
- Dziękuję – odpowiedziała poruszona dziewczyna, po czym wszyscy trzej wybiegli z posterunku.
***
Monica spędziła noc w domu swojej najlepszej przyjaciółki. Ona i Jessica nie przespały połowy nocy, obie żaliły się na swój los i na swoje matki. Obie miały do swoich rodzicielek żal – Jessica za to, że ta wychowywała ją w kłamstwie, a Monica za to, że nigdy nie poczuła matczynej miłości. Obie doszły do wniosku, że Monica jest w gorszym położeniu, bo Catalina starała się na każdym kroku okazywać córce miłość.
- Wyspałaś się – zapytała zaspana Jessica swoją przyjaciółkę.
- Tak – odparła druga mocno ziewając. – Na początku nie umiałam zasnąć… wciąż nie mogłam uwierzyć w to wszystko, co mi powiedziałaś!
- Do mnie to też jeszcze nie dotarło – odpowiedziała młoda dziewczyna. – Trudno mi nazwać Cristobala moim ojcem… cały czas myślałam, że to drań…
- Co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem… wiem tylko tyle, że postaram się odnaleźć moją siostrę! Nic więcej mnie nie obchodzi. Kiedy już ją odnajdę, wyjadę stąd. Zostawię Catalinę i przeszłość za sobą. Tutaj w Acapulco zbyt wiele rzeczy mnie rozczarowało!
- Los jest taki niesprawiedliwy – narzekała Monica. – Dlaczego to wszystko spotyka nas? I tak nie przeszłam tylu rozczarowań, co ty… ja zawsze wiedziałam, na czym stoję!
- Mam złą passę – zażartowała dziewczyna. – Wszystko zaczęło się od Marco. Dlaczego ja i Anna musiałyśmy zakochać się w tym samym mężczyźnie? Później Anna mnie znienawidziła, Esteban okazał się zboczeńcem teraz okazało się, że moja matka to… suka, a ojciec całkiem innym człowiekiem niż sobie wyobrażałam! Tego jak dla mnie jest za wiele…
- Nie martw się, wszystko się ułoży! Po burzy, zawsze wychodzi słońce – pocieszała ją przyjaciółka.
- Cieszę się, że mam Ciebie i… Ericka!
- Jak Wam się układa? – zapytała starsza z dziewcząt.
- Dobrze… to jest prawdziwy przyjaciel! Zawsze mogę na niego liczyć! Na Ciebie oczywiście również – dodała po chwili. – Wczoraj pocałowaliśmy się…
- Naprawdę – zaciekawiła się dziewczyna.
- Tak… to było bardzo spontaniczne! Sama nie wiem, jak do tego doszło, ale to uświadomiło mi jedno, nie mogę dłużej się nim bawić!
- O czym ty mówisz? – zdziwiła się Monica.
- Ja go nie kocham… gdy się całowaliśmy, myślałam o Marco! Boję się, że Erick może za bardzo zaangażować się w nasz związek. Nie chcę go ranić…
- A co jeśli on już się w Tobie zakochał? – spostrzegła druga z dziewczyn.
- Nie wiem, ale nie mam zamiaru dłużej tego ciągnąć! Teraz wiem, że nie powinnam była wiązać się z nim, żeby zapomnieć o Marcu… to niemożliwe!
- Miłość to pole bitwy… my jesteśmy na przegranej pozycji! – oświadczyła Monica. – Obie mamy za sobą nieszczęśliwą miłość! Ty i Marco, oraz Ja i Marcelino! On nigdy się mną nie zainteresuje, już dałam sobie z nim spokój!
- Masz jeszcze Alfonsa, który za Tobą szaleje – zauważyła Jessica. – Daj mu szansę, może go pokochasz? Powiedz mu, że możecie spróbować, ale niczego nie obiecujesz. A nóż wam się ułoży?
- Może masz rację! Porozmawiam z nim dzisiaj!
- Mądra dziewczynka – uśmiechnęła się Jessica.


Ostatnio zmieniony przez Kyrtap1993 dnia 20:41:59 29-01-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
julcia
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 10 Lip 2008
Posty: 7059
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:06:52 30-01-09    Temat postu:

Przepraszam ze dopiero teraz komentuje.
Ja się wcale nie dziwie ze Anna sie boi, kazdy by sie bał na jej miejscu, jednak ten Sergio to prawdziwy anioł a napewno bardzo dobry człowiek
Matko jak poradny obywatel ma liczyc na aktywnosc policji to lepiej odrazu dac się zabić za co oni wogóle pensje dostaną? jakby wkoncu nie zmienił zdania to chyba bym mu sama przywalila i wyciagnela siłą z tego komistariatu.
Oby tylko aresztowali ojca Anny.
Jessica i Monika tez maja nie nalepiej, ogolnie coi smutny ten odcinek wyszedł
one chyba się licytuja która ma gorzej
nie stety miłośc boli a tu będzie cierpiec wiecej niz dwie osoby
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 21:43:48 30-01-09    Temat postu:

Dziękuję za komentarz
Już wkrótce wiele kwestii w sprawie miłości się wyjaśni
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VANESSA*
Idol
Idol


Dołączył: 26 Kwi 2007
Posty: 1013
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/3
Skąd: warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:16:58 30-01-09    Temat postu:

czekam na kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaSsia23
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 6245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:54:15 31-01-09    Temat postu:

Sergio to dobry człowiek. Dobrze, że zdecydował się pomóc Annie i jej rodzinie. A policja widać nie za bardzo jest rozgarnięta.. bo funkcjonariusz
sprawą się nie zbytnio nie przejął ach ci dzisiejsi policjanci... nie chce im się
tyłków ruszać i dlatego tak się dzieję trzeba ich trochę dogonić i muszą się
wziąć się do roboty!! No i przyjaciółki Monica i Jessica pogadały sobie o swoim życiu, każda przeżyła jakieś rozczarowanie... ale prawda jest taka że
po burzy zawsze wychodzi słońce... i tego trzeba się trzymać i oczywiście
być dobrej myśli to wtedy się wszystko poukłada...
Czekam na new :*


Ostatnio zmieniony przez KaSsia23 dnia 16:55:31 31-01-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 13:08:38 05-02-09    Temat postu:



Odc. 40: Z dedykacją dla Kamilka ((Ś)limak)

Burza rozgrywała się w umyśle Anny. Stała pod drzwiami swojego domu… mieszkała w nim od dzieciństwa, a wydawał jej się tak obcym miejscem. Bała się ponownie przekroczyć próg drzwi. Nerwowo nacisnęła klamkę i weszła do środka. Razem z nią wszedł Sergio.
- Kto tam? – ryczał właściciel domu, słysząc czyjeś kroki. Poszedł w stronę drzwi.
- To ja – odpowiedziała dobitnie Anna, mimo iż strasznie się bała.
- Co tu robisz? Ty już tutaj nie mieszkasz, to nie Twój dom, bękarcie!
- Nigdy nim nie był – krzyknęła ostro.
- Nie podnoś głosu, smarkulo – zdenerwował się Martin. – Kogo przyprowadziłaś?!
- Moje dziecko… - do pokoju wbiegła Maira i rzuciła się córce w ramiona. Cieszyła się, że znowu ma ją przy sobie. Po kobiecie było widać, że nie spała od kilku dni. Miała podkrążone oczy, dało się poznać, że ciągle płakała. Na lewym policzku miała dużego siniaka.
- Mamo, co Ci się stało? – wystraszyła się jasnowłosa dziewczyna. – Czy to ten potwór?
- Uważaj na słowa – ostrzegał ów tyran.
- Już nigdy więcej nikogo pan nie skrzywdzi – do dyskusji wtrącił się Sergio. – To koniec!
- Kim pan jest, żeby się wtrącać! Niech pan się wynosi – oznajmił głośno senior rodziny.
- Ten pan jest razem ze mną i przyszedł pomóc mi uwolnić matkę i siostrę spod Twoich łapsk! – krzyknęła Anna i gniewnie spojrzała na „ojca”.
- Maira nie jest Twoją matką! Jesteś sierotą – ryknął Martin.
- Mamo, spakuj się – młoda dziewczyna zignorowała słowa mężczyzny.
- Ona nigdzie nie idzie.. wyjdzie stąd po moim trupie! – ryknął okrutnik. Jego źrenice powiększyły się do wielkości piłki ping – pongowej.
- Lepiej niech pan nie mówi dwa razy, bo może się spełnić – tym razem groźby wyłonił Sergio. – Nie pozwolę, aby pan dłużej znęcał się nad tymi paniami!
- Pan tu nie ma nic do gadania i radzę stąd odejść, albo wezwę policję – ryknął pan Pérez.
- Ktoś mnie wzywał – w tej chwili do domu wszedł funkcjonariusz. Martin nie mógł w to uwierzyć. Jego zdziwienie było niedopisania.
- C-c-c-co pan tu robi? – zapytał przerażony.
- Przechodziłem obok i usłyszałem, jak pan mnie wzywa – zażartował policjant. – Jest pan aresztowany pod zarzutem znęcania się nad innymi! – odparł komisarz i nakazał Martinowi wyciągnąć w jego stronę ręce.
- Nie pozwolę na to – ryknął Martin. – Ja jestem niewinny… to ta kobieta i mężczyzna tutaj wtargnęli – wrzasnął wskazując na Annę i Sergia. – Nie może mnie pan aresztować… nie ma pan wobec mnie żadnych dowodów!
- Nie zaprzeczył pan, że znęca się nad żoną i dziećmi! Czy ten pan panią bije? – Policjant zwrócił się w stronę Mairy. Kobieta zamilkła, nie wiedziała, co odpowiedzieć. Bała się, ale… musiała spróbować!
- Tak – powiedziała po chwili. – Znęca się nade mną i moimi dziećmi! To jest bestia, nie człowiek! Ten zwyrodnialec musi spędzić resztę swoje życia za kratkami! – wykrzyczała w twarz swojemu mężowi.
- Ty suko… zapłacisz mi za to – krzyknął dręczyciel.
- Może innym razem, teraz obywatelu, pójdzie pan ze mną – oznajmił funkcjonariusz i założył Pérezowi kajdanki na ręce.
- Ja tego tak nie zostawię, przysięgam – powiedział Martin i odjechał wraz z policjantem.
- Nie mogę w to uwierzyć – odparła Maira. – Jesteśmy wolne – objęła córkę. Była taka szczęśliwa, wreszcie nie musiała się już niczego bać… ona i jej dzieci są bezpieczne, już na niczym innym jej nie zależało.
- Niech się pani spakuje! Razem z córkami przenocuje dziś pani u nas – dodał Sergio uradowany takim zakończeniem.
- Dziękuję panu za wszystko, co pan dla nas robi – odrzekła Maira i objęła swojego dobroczyńcy. – Nigdy nie zdołam się panu odwdzięczyć!
- Nie ma o czym mówić… zrobiłem to, co powinienem! – odpowiedział mężczyzna ze skromnością.
- Nie co dzień Bóg zsyła takich wybawców! Jeszcze raz dziękuję…
- Nie ma za co… niech pani pójdzie się spakować, zaczekam tutaj na Was! – odpowiedział zadowolony. Anna i jej matka udały się na górę, spakować rzeczy. Wreszcie było widać szczere uśmiechy na ich twarzach.
***
Cristobal wczesnym rankiem odwiedził swoją ukochaną w jej domu. Ujrzał Catalinę z podkrążonymi oczami, przeżywała teraz najtrudniejszy okres w życiu. Nie czuła się tak nawet wtedy, kiedy myślała, że mężczyzna, którego kochała zdradził ją. Cristobal nie umiał patrzeć na cierpienie ukochanej kobiety.
- Caty, nie możesz się zadręczać – próbował ją pocieszyć. – Ta sprawa jest świeża, pozwól naszej córce oswoić się z tą sytuacją… na pewno jak wszystko ucichnie Jessica po przemyśleniu wszystkiego, przebaczy Tobie! – zapewniał.
- Zamilcz – powiedziała cicho kobieta. – Siedź cicho… to wszystko Twoja wina – dodała ciskając palcem w stronę ojca swoich dzieci.
- Kochanie, uspokój się… - Cristobal nie rozumiał jej agresji.
- Nie uspokoję się – histeryzowała kobieta w podeszłym wieku. – Gdybyś znowu nie zjawił się w moim życiu do niczego by nie doszło – krzyczała i rzucała się na mężczyznę.
- Dość – wrzasnął starszy mężczyzna i mocno złapał kobietę swojego życia za chude nadgarstki. – Nie mam zamiaru dłużej tego słuchać! Nie pozwolę Ci wrzeszczeć i wyżywać się na mnie… - wreszcie udało mu się ujarzmić zdenerwowaną matkę swoich dzieci. – Żałujesz swoich kłamstw? – zapytał, ale odpowiedziała mu cisza. – Pytam, czy żałujesz tego, że całe życie okłamywałaś córkę!?
- Tak – powiedziała spokojnie.
- W takim razie czemu mówisz, że nie powinienem się zjawić w życiu naszego dziecka? Dlaczego twierdzisz, że gdybym Was nie odnalazł wszystko byłoby w porządku? – pytał zdezorientowany. – Nadal okłamywałabyś Jessicę… wiesz czego żałujesz? Tego, że nie okazałem się takim bydłem, za jakiego mnie miałaś i tego, że to ty popełniłeś błąd – dodał. Po tych słowach nastała długa cisza.
- Masz rację – milczenie przerwała Catalina. – Nie jesteś niczemu winien… ty tylko mi pomagasz! Po tym wszystkim, nadal jesteś dla mnie taki dobry, a ja tak się zachowuję! Przebacz mi, po prostu jestem rozkojarzona z powodu tego wszystkiego!
- Rozumiem Cię, ale musisz trzymać nerwy na wodze… - odparł z wyrozumiałością. – Musisz być silna… takim zachowaniem nie odzyskasz córki, a jedynie jeszcze bardziej ją do siebie zrazisz. Musisz z nią pogadać i okazać pokorę…
- Wiem. Tylko, że ona nie chce ze mną rozmawiać! To moja wina… dlaczego wtedy uciekłam? Zniszczyłam nasze życie i naszych córek! – powiedziała ze smutkiem. – Nigdy sobie tego nie przebaczę.
- Czas leczy rany… z pewnością Jessice również zagoją się wszelkie blizny – mówił pokrzepiająco. – Pamiętaj, że zawsze Cię kochałem, kocham Cię i do końca naszego życia będę Cię kochał! A nawet później…
- Nie zasługuję na Ciebie – odrzekła kobieta z wyrzutem. – Okazujesz mi serce, a ja krzyczę na Ciebie i mówię, że to źle, że nas odnalazłeś! Powinnam dziękować Bogu, że jednak nas odszukałeś – powiedziała tuląc się do ukochanego. Chciała być szczęśliwa w jego ramionach, ale nie potrafiła. Do radości brakowało jej jedynie Jessici i jej drugiego dziecka. Całe życie zadawała sobie pytanie, gdzie ona jest?
- Spotkałem wczoraj Marię – Cristobal zmienił temat.
- Słucham? – zdziwiła się kobieta. – Jak to? Tutaj w Acapulco? Co ona tutaj robi? – Catalina przybrała bojową pozę.
- Spokojnie Caty… przyjechała do córki! Ta kobieta stoczyła się na samo dno… kiedy ją spotkałem była totalnie schlana!
- Jessica wspominała mi, że matka Monici nadużywa alkoholu. W takim razie, czemu ten świński pomiot spał u mojego dziecka?
- O kim ty mówisz? – zdziwił się starszy mężczyzna.
- O Monice… córce tej maciory Marii – na samą myśl o niej Catalinie robiło się nie dobrze.
- Kochanie, jak ty się wyrażasz… - Cristobal był rozczarowany postawą ukochanej kobiety. – Możesz nienawidzić Marii, ale to nie daje Ci prawa osądzać jej dziecko! Monica nie jest winna tego, że ma taką matkę!
- Nienawidzę wszystkiego, co wiąże się z Marią!
- Czy niczego się nie nauczyłaś? – zapytał Cristobal z dezaprobatą. – Możesz stracić córkę… chcesz od niej przebaczenia, a sama nie umiesz zaakceptować Monici, mimo tego, iż nic Ci nie zrobiła! – znowu zapadła cisza.
- Masz rację… jak zawsze – kobieta spuściła wzrok. – Zawsze obwiniałam Marię i Monicę o moje fatum, ale powinnam też patrzeć na to, że ja również przyczyniłam się do swoich nieszczęść – odparła z wyrzutem. – Szukałam winnych we wszystkich, tylko nie w sobie! Tak naprawdę, to popełniłam najwięcej błędów… intryga Marii nie powinna mnie tak zaślepiać, a całą swoją nienawiść nie powinnam była przelewać na jej dziecko! Jestem taka niesprawiedliwa. Potępiam samą siebie!
- Nie zadręczaj się już – Cristobal objął swoją żonę. – Każdy popełnia błędy i się na nich uczy. Potknięcia i błędne decyzje sprawiają, że dojrzewamy… teraz już nie popełnisz tych samych złych posunięć! Będziesz wybierała słuszne decyzje… dojrzałaś – zaśmiał się mężczyzna.
- Coś chyba za późno, jak na mój wiek – roześmiała się kobieta. – Ale lepiej późno niż wcale – dodała nadal się uśmiechając.
- Otóż to kochanie – poparł ją jej ukochany. – Lubię, kiedy się uśmiechasz!
- A ja, kiedy jesteś obok mnie… tak bardzo za Tobą tęskniłam! Nigdy nie umiałam Cię znienawidzić, zawsze byłeś przy mnie… w maleńkiej cząstce Jessici – dodała mocniej obejmując ukochanego.
- Wszystko się ułoży – mężczyzna był tego pewien. Teraz, kiedy są razem, stawią czoła największym przeciwnościom losu. Nic im nie przeszkodzi w dopełnieniu szczęścia…


Ostatnio zmieniony przez Kyrtap1993 dnia 13:12:55 05-02-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaSsia23
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 6245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:25:14 07-02-09    Temat postu:

Jak dobrze że dziewczyny są już wolne od tego podłego tyrana Martina Jednak dobrze że policja udała się razem z nimi do domu... Mam nadzieję że ten podły drań zgniję za kratami po tym wszystkim co robił ze swoją żoną i córkami. Dobrze, że Anna go zlekceważyła jak nazwał ją bękartem.. choć zapewne czuła ból gdy jej to mówił prosto twarz. Tak wprawdzie to największa zasługa w tym wszystkim jest samego Sergia. To właśnie on namówił Annę do zeznań i nawrzeszczał na policjanta, który zaraz zabrał się do roboty... Dobrze że pojawił się w życiu.. panny Perez... Catalina jest dobita tymi wszystkimi problemami. Zawsze obwiniała Marię i Monicę. A w ogóle ta druga nie jest niczemu winna, bo to nie jej wina że ma taką matkę, co przed laty próbowała odbić jej ukochanego. Dobrze że Cristobal jej to uświadomił
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 19:10:27 10-02-09    Temat postu:



Odc. 41: (z dedkacją dla Cris)

Jessica spóźniła się do szkoły na pierwsze zajęcia jednak nie przejmowała się tym. Tak naprawdę, to wolałaby dzisiaj zostać w domu i nigdzie nie wychodzić. Nie chciała spotkać się z Marciem. Przyszła na uczelnię, bo musiała pogadać z Erickiem. Spotkanie z ukochanym mężczyzną było nieuchronne, gdyż dzielili wspólną ławkę.
Cały czas milczeli.
- Co nam o tym powie panna Jovellanos? – zagadnął wykładowca, co obudziło dziewczynę z refleksji.
- Pyta się, co to literatura piękna – podpowiedział jej Marco bezpłciowym tonem.
- Literatura piękna to zbiór utworów literackich, w których dominuje funkcja estetyki. – odpowiedziała rozkojarzona, co ślina przyniosła jej na język.
- Zgadza się… twórcą literatury pięknej był… - profesor dalej ciągnął swój wykład.
- Dzięki za pomoc – odpowiedziała Jessica nie patrząc na Marco. – Nie musiałeś…
- Ale chciałem… - przerwał jej bez zbędnych ceregieli.
- „Boże, żeby zadzwonił dzwonek… nie mogę dłużej siedzieć obok niego!” – wołała dziewczyna w myślach.
- „Jest taka piękna… dlaczego nie ma serca? Dlaczego lubi ranić innych? Muszę o niej zapomnieć” – dumał chłopak. Po chwili jak na życzenie Jessici zadzwonił dzwonek. Dziewczyna pierwsza wybiegła z klasy. Postanowiła, że wraca do domu, nie miała ochoty dłużej siedzieć na uczelni. Przed odejściem chciała porozmawiać z Erickiem.
- Cześć – przywitała go, gdy tylko go odnalazła. – Możemy chwilę pogadać?
- Pewnie – odparł Erick.
- Masz już koniec zajęć? – zapytała otwarcie. – Chciałabym z Tobą pogadać po drodze.
- Zostały mi jeszcze dwa lektoraty, ale mogę się z nich urwać! – odpowiedział poczym oboje wyszli z Uniwersytetu Literatury w Acapulco. Przez dłuższą chwilę szli w milczeniu. Erick nie wiedział, o czym przyjaciółka chce z nim pogadać, a ona nie wiedziała jak zacząć. Błękitne niebo i złote słońce sprawiało, że pogoda była wymarzoną na spacer po plaży Acapulco. Mimo wspaniałej aury Jessica czuła ziąb w sercu… jej ciało opętała gęsia skórka. Wiedziała, że może zranić Ericka, a nie chciała znowu zadawać bólu.
- O czym chciałaś porozmawiać? – zapytał wreszcie mężczyzna.
- O nas – oznajmiła. – A właściwie o tym, że nigdy nie powinno być nas – dodała i spojrzała w odwrotną stronę.
- O czym ty mówisz? – Erick nic nie rozumiał.
- Ostatnio pocałowaliśmy się – dziewczyna zrobiła dłuższą przerwę – nie powinno do tego dojść! Nie powinno w ogóle dojść do tego, żebym Cię wykorzystywała! Popełniłam błąd prosząc Cię, abyś pomógł mi zapomnieć o Marco! To było niesprawiedliwe, a ty nie powinieneś się na to godzić! Nie kochasz mnie. Będąc ze mną, odbierałeś sobie szansę na szczęście u boku innej kobiety! Nie chcę dłużej Ciebie wykorzystywać, to nie fair!
- Jessica – powiedział powoli chłopak. – Zgadzam się… w dniu kiedy poprosiłaś mnie o bycie razem, nie wiedziałem, czego oczekujesz! Zrozumiałem, że ty nie chcesz ani zapomnieć o Marcu, ani nie chcesz być szczęśliwa! Chciałaś, żeby Marco widział nas razem…
- Mylisz się – przerwała mu dziewczyna. – Nie chciałam wzbudzać zazdrości u Marco!
- Nie to chciałem powiedzieć – zreflektował się Erick. – Pragnę powiedzieć, że ty chciałaś sprawić, by Marco zapomniał o Tobie! Chciałaś by Cię znienawidził! Kłamałaś mówiąc, że chcesz, abym pomógł Ci zapomnieć o nim… może okłamywałaś też samą siebie, nie byłaś tego świadoma!
- Mylisz się – odpowiedziała. – Ja jestem egoistką, myślę tylko o sobie. Byłam okropna prosząc Cię, o bycie ze mną.
- Znowu robisz to samo… winisz siebie. Chcesz teraz, bym i ja Cię znienawidził? Nie uda Ci się to – powiedział Erick i objął roztrzęsioną przyjaciółkę.
- Jesteś nienormalny – powiedziała przez łzy.
- A ty jesteś wielką płaczką… wiesz, że wolę Cię jako twardą Jessicę! – powiedział chcąc rozbawić ulubienicę.
- Wiem… ale nie rozumiem, jak można mieć tak wielkie serce jak ty! Jesteś moim najlepszym przyjacielem! Uwielbiam Cię… - powiedziała wtulając się w Ericka.
- Obiecaj mi coś – mężczyzna zmienił temat.
- Co? – zapytała dziewczyna ocierając łzy.
- Zmienisz się… - odrzekł Erick. – Znowu będziesz szaloną, waleczną Jessicą! Zaczniesz przepychać się łokciami byle dopiąć swego i dojść do szczęścia! Walcz o swój uśmiech losu, bo jesteś jego warta…
- Erick…
- Obiecaj – mężczyzna nie zamierzał słuchać wymówek. Jessica była mu zbyt bliska sercu.
- Obiecuję – powiedziała uśmiechając się do niego serdecznie. – Ale ty też mi coś obiecaj…
- Co tylko zechcesz – powiedział z gracją.
- Że ty nigdy się nie zmienisz!
- Przysięgam… - powiedział rozbawiony. Oboje wiedzieli, że bycie razem i tak niczego nie zmieniło w ich życiu. Nadal traktowali się jak przyjaciele, jedynie Jessica wmawiała sobie, że ma ukochanego. Takie życie na dłuższą metę nie ma przyszłości…
***
- Witaj – zawołała Monica widząc w oddali przygnębionego Marcelina. Miała się dziś spotkać z Alfonsem, chciała dać mu szansę. Nie spodziewała się, że spotka tutaj swoją platoniczną miłość.
- Witam – odparł zdziwiony młodzieniec. – Monica? – zgadywał.
- „No tak… nawet mnie nie poznaje” – pomyślała kobieta. – Tak – dodała na głos.
- Co u Ciebie słychać? – spytał bez entuzjazmu. Wciąż leczył rany po nieudanym związku.
- Nic nowego… - skłamała, w końcu mogła mu tyle opowiadać, prawie całe jej życie było dla niego wielką niewiadomą. – Widzę, że jesteś jakiś przybity?
- Miłość – urwał krótko. – Miłość to przyczyna smutku na całym świecie…powinno się ją wytępić!
- Miłość to szczęście! Po każdym rozczarowaniu uśmiech wraca ze zdwojoną siłą! Bez porażki nie byłoby sukcesów, bez smutku radości! To niepowodzenia sprawiają, że umiemy cieszyć się i radować z udanych rzeczy! – odparła Monica, która nie zgadzała się z młodszym mężczyzną.
- Miłość dostarcza jedynie silną dawkę bólu… nigdy nie daje Ci satysfakcji – uśmiechnął się. – Ewentualnie w łóżku!
- Nie mów tak – zdziwiła się dziewczyna. – Mówią, że miłość jest jak narkotyk, a więc daje choć chwilową radość! Mówią, że miłość jest jak woda, nie umiesz bez niej żyć… Masz rację, mówiąc, że miłość to też porządna dawka rozczarowania… ale miłość jest jak lekarstwo! Nie zawsze słodka… czasem jest kwaśna, gorzka!
- Może i masz rację… zresztą na pewno ją masz! To co mówisz, jest bardzo mądre! Wierzę Ci, w końcu jesteś dojrzałą kobietą, na pewno wiesz co gadasz – odpowiedział Marcelino.
- Tak… jestem dojrzalsza od Ciebie! Jesteś jeszcze taki młody – ironizowała Monica.
- Wiesz, ja postanowiłem z nikim się nie wiązać na dłuższą metę… i tak w tej całej śpiewce o miłości chodzi tylko o jedno… o seks! Nie liczy się z kim, ale liczy się jak – powiedział pewny swego.
- Jesteś obleśny! Jesteś jeszcze dzieckiem… - syknęła Monica. – Muszę już iść… przyszedł mój znajomy – dodała widząc w oddali nadchodzącego Alfonso, ruszyła w jego kierunku. Cieszyła się, że nie musi gadać już z Marcelinem. Bardzo się na nim zawiodła.
- Cześć, chciałaś ze mną rozmawiać – przywitał ją mężczyzna.
- Tak – odpowiedziała onieśmielona. – Widzisz… Dzisiaj zrozumiałam, jaka byłam ślepa! Jakim mądrym mężczyzną! Chciałam z Tobą porozmawiać, żeby powiedzieć Ci, że chcę dać Ci szansę. Teraz wiem, że to nie ja powinnam dawać ją Tobie, a ty mnie! W Tobie zauroczyłaby się każda kobieta!
- O czym ty mówisz? – zdziwił się Alfonso. Jej bezpośredniość trochę go zirytowała.
- O tym – odparła kobieta i pocałowała zdezorientowanego chłopaka. Całowali się namiętnie, pełni pasji.
- Co to było?- pytał nadal zdziwiony.
- Chcę być z Tobą… jesteś jedynym odpowiednim mężczyzną dla mnie! Pragnę być z Tobą szczera. Zauroczyłam się z Tobą, ale nie jesteś jeszcze miłością mojego życia. Dopiero teraz pojęłam, jak wiele jesteś wart i jaką szczęściarą jestem, że zwróciłeś na mnie uwagę. Jestem pewna, że uda mi się Ciebie pokochać całym sercem. Już czuję, że się w Tobie zakoc:)ę, a to wszystko dlatego, że przejrzałam na oczy! Pozwól mi być z Tobą, choć nie kocham Cię jeszcze tak, na ile zasługujesz.
- Nie rozumiem – Alfonso nadal był zbity z tropu. Po tym pocałunku w ogóle nie rozumiał, co do niego mówiono. Nic do niego nie dochodziło. – Czy ty chcesz być… moją narzeczoną?
- Tak – powiedziała. – Zasługujesz na kogoś lepszego, ale daj mi szansę – Zapadła długa chwila ciszy. Monica czekała na reakcję Alfonsa.
- Monica… ja... owszem, podobasz mi się od dawna, ale…nie zmuszajmy się! Związku serc nie tworzy się na siłę, on tworzy się sam! Kiedy mnie pokochasz, wtedy pogadamy! Nie chcę cieszyć się tą „miłością”, a później przeżyć rozczarowanie! Ty też nie poświęcaj się tak, dla możliwych tylko kilku chwil… Najpierw bądźmy tylko przyjaciółmi, później zobaczymy, czy warto być ze sobą w stałym związku.
- Alfonso… - kobieta czuła, jak ten mężczyzna zajmuje w jej sercu coraz ważniejszą pozycję. – Masz rację… zostańmy na razie przyjaciółmi. Jeśli oboje pokochamy siebie na równi mocno, wtedy będziemy mogli być razem!
- Nie – zaprzeczył Alfonso, co całkowicie zdziwiło dziewczynę. – Nigdy nie będziemy kochać się w tej samej mierze… ja i tak zawsze będę kochał Cię bardziej – odparł z uśmiechem na ustach. – Na razie jednak zostańmy przyjaciółmi.. wtedy być może nasza miłość będzie miała sens!
- Tak… moja propozycja była bardzo nieodpowiedzialna i byłbyś pokrzywdzony! – kobieta podzielała jego zdanie. – Będziemy razem, kiedy oboje będziemy do tego gotowi! – wiedzieli, że to nadejdzie wkrótce, bo oboje czuli wobec siebie coraz więcej sympatii, ale woleli nie zapeszać. Muszą umocnić swoje uczucie i sprawić by więź ich łącząca była nierozerwalna, aby nic ich nie zdołało rozdzielić ani poróżnić. Chcieli dzielić ze sobą jeden, wspólny ich świat, ale muszą najpierw go odnaleźć i nauczyć się na nim żyć. Muszą umieć wytrwać, bo ich świat będzie tak, jak świat wszystkich ludzi – ciągłą dżunglą, w której żeby przetrwać, będą musieli działać razem, wspólnymi siłami! Osobno ich świat może się rozpaść… Każda miłość, nawet ta najwspanialsza potrzebuje czasu na rozwój, silnego fundamentu, zrozumienia i siły do przetrwania i pokonywania ciągłych przeciwności losu na wspólnym gruncie dwójki kochających się ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Kyrtap1993 dnia 19:11:49 10-02-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KaSsia23
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 28 Gru 2007
Posty: 6245
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kielce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:44:49 11-02-09    Temat postu:

Na początku chciałam powiedzieć, że bardzo ładny banerek do odc

Jessica pobujała sobie trochę w obłokach ale wykładowca sprowadził ją na ziemie. Dziewczyna bez pomocy Marco pewnie by miała nagadane że nie słucha itp .
Wiem coś na ten temat bo często jak jestem pytana to nie wiem o co chodzi.. Chłopak myśli że Jess nie ma serca.. i dla tego taka jest dla niego.. A to nie taki
jest powód jej zachowania. Doszło do rozmowy między nią a Erickiem... dużo sobie wyjaśnili.. Monica zauważała że Marcelino to jeszcze taki dzieciuch...
myślący tylko o tym jednym.. Jej potrzebny jakiś poważny, mężczyzna a nie taki chłoptaś jak on.. mam nadzieję że szybko wybiję sobie go z głowy. Widać zaczęła
zauważać Alfonsa.. powoli zdaję sobie sprawę że to on zajmuje w jej sercu ważną
pozycję.. Ale na miłość jest jeszcze za wcześno.. Muszą zakochać się ze wzajemnością by nie krzywdzili siebie nawzajem..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megan
Generał
Generał


Dołączył: 22 Paź 2008
Posty: 7845
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:46:22 12-02-09    Temat postu:

Patryk przeczytałam i przepraszam, że nie skomentowałam tych świetnych odcinków obiecuję, że to nadrobię w najbliższym czasie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kyrtap1993
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 5336
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Mikołów
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 23:40:52 21-02-09    Temat postu:



Odc. 42: (z dedykacją dla Kasi - KaSsia23)

Jasnowłosa dziewczyna czekała na Marco w jego pokoju. Radość wciąż wypełniała jej serce. Wreszcie wszystko zaczyna się układać. Teraz nie musi już się martwić o siebie i swoich najbliższych, ale pozostało jej do załatwienia coś jeszcze… szykowała się na tę rozmowę już od jakiegoś czasu, dzisiaj się przed nią nie cofnie. Marco wrócił do pokoju i wielce zdziwił się na widok swojej ukochanej w środku.
- Cześć – powiedział obojętnie. – Nie spodziewałem się Ciebie tutaj…
- Cześć – dopiero teraz dziewczyna przywitała się z ukochanym. – Kochasz mnie? – zapytała prosto z mostu, co wywołało u Marco wielkie zaskoczenie, przez które nie umiał wydusić z siebie ani jednej sylaby. – Nie kochasz mnie… - dokończyła przez niego. Była przygotowana na taką reakcję, ale mimo wszystko łzy i tak napływały do jej oczu.
- Anna, wybacz. Jestem zmęczony… - próbował się jakoś wymigać od dalszej konwersacji.
- Ja też – powiedziała cicho. – Też jestem zmęczona ciągłym udawaniem! Wybacz, ale ta rozmowa nie może dłużej czekać! Ty mnie nigdy nie kochałeś, zawsze byłam tylko przyjaciółką! – nie pozwoliła sobie przerwać. – W innym przypadku, nie sprawiałoby Ci trudności powiedzenia do mnie tych dwóch słów: „Kocham Cię”… dzisiaj nie byłbyś zaskoczony tym pytaniem, bo wiedziałbyś jak odpowiedzieć, ale… ty mnie nie kochasz!
- Przepraszam… kiedy wróciłem nie kontaktowałem zbytnio – kłamał i dalej brnął w te fałszerstwa.
- Marco nie oszukuj mnie – niemalże krzyknęła. – Wolę gorzką prawdę, niż te słodkie kłamstwa! Powiedz mi tu i teraz, że nic do mnie nie czujesz, poza zwykłą przyjacielską sympatią – poprosiła go, jednak on nic się nie odezwał. – Mów do cholery! – ryknęła.
- Nie kocham Cię – odwarknął niemalże niedosłyszalnie, ale ona usłyszała, co wywołało mimo wszystko uśmiech na jej twarzy.
- Dziękuję – dodała. – Wreszcie przestałeś karmić mnie kłamstwami!
- Anna… przepraszam! Straciłem panowanie nad sobą i…
- I wyjawiłeś prawdę – nie pozwoliła mu skończyć. – Marco, kocham Cię, to się nie zmieniło… jednak miłość nie polega na zdobywaniu, ale dawaniu! Ja nie chcę Cię zdobywać, pragnę dawać Ci radość. Dlatego nie chcę z Tobą dłużej być.
- Zrywasz ze mną? – zdziwił się mężczyzna.
- Nazwij to jak chcesz – uśmiechnęła się jasnowłosa dziewczyna. – Ja bym to nazwała przysługą, ale tak, masz rację! Nasz związek jest skończony – mimo wszystko cieszyła się, bo wiedziała, że uradowała jego serce i duszę. – Jesteś wolny! Rób i spotykaj się z kim Ci się żywnie podoba.
Do Marco wciąż nie doszła ta informacja. Nie rozumiał skąd ta nagła zmiana Anny. Chciał coś powiedzieć, ale gula, która utknęła mu w gardle nie zezwoliła mu na to.
- Bądź szczęśliwy – powiedziała i chciała wyjść.
- Dlaczego to robisz? – zawołał, gdy dziewczyna chwytała za klamkę. – Czemu ze mną zrywasz?
- Bo ty mnie nie kochasz… nasze bycie razem nie ma sensu. Dobrze się stało, że rozstaliśmy się teraz.
- Anno, przecież ja zaproponowałem Ci bycie ze sobą… ty do niczego mnie nie zmuszałaś!
- Owszem, to ty zaproponowałeś mi bycie razem. Zrobiłeś to tylko po to, by spróbować zapomnieć o niej… o Jessice! Wmawiałeś sobie, że z czasem nauczysz się mnie kochać, ale miłość to taka dziedzina nauki, której nawet najwięksi filozofie nie umieją pojąć! Nie nauczysz się jej. Ją ma się we krwi.
- Anno wybacz, że potraktowałem Cię jak zabawkę, żeby ukoić swój ból, zadając go Tobie! Nie powinienem był się tak zachowywać, to niesprawiedliwe – spuścił wzrok. Nie chciał patrzeć jej w oczy. Kobieta podeszła do niego i pogładziła prawą dłonią jego policzek.
- Dziękuję Ci za to – odparła szeptem jeszcze bardziej zbijając chłopaka z tropu. – Chciałeś dać mi szczęście, choć nie umiałeś! Próbowałeś mnie pokochać, no cóż, z miłością nie wygrasz. Ona okazała się jak zwykle górą, a ja nie miałam z nią szans. Miłość to silna broń! – odrzekła Anna uśmiechając się do niego serdecznie. – To dzięki Tobie i Twojej rodzinie ja, i moi bliscy jesteśmy bezpieczni! Potraktuj to jako dług wdzięczności. Chcę byś ułożył sobie życie z Anną.
- Nie… - zaprzeczył. – Ona mnie nie kocha! Ty jesteś taka dobra, dlaczego nie udało mi się Ciebie pokochać?
- Nie mów tak – zabroniła mu tak sugerować. – Jessica Cię kocha, jesteś miłością jej życia i jesteś największym głupkiem, jeśli uwierzyłeś, że jest inaczej – napadła na niego znienacka. – Pokłóciłam się z nią i ona poświęciła Waszą miłość, żebym ja mogła być z Tobą „szczęśliwa” – ironizowała. – Biegnij do niej, bo ona nie widzi świata poza Tobą!
- Mówisz poważnie? – chłopak poczuł dziwne ukłucie w sercu.
- Tak – roześmiała się Anna. – Na początku Cię nienawidziła, ale wiadomo… od nienawiści do miłości jest jeden maleńki krok. Wy go zrobiliście, ale i tak zrezygnowaliście z tej miłości. Teraz o nią zawalczcie, z całym światem – podpowiedziała mu i wyszła z pokoju.
- Dziękuję Anno – krzyknął Marco za przyjaciółką. – Ona mnie kocha… JESSICA MNIE KOCHA! – zaczął skakać do góry. Dawno tak się nie cieszył, jak dzisiaj. Anna sprawiła, że znowu zachciało mu się żyć pełnią życia.
***
Esteban od czasu, kiedy próbował wymusić na Jessice pocałunek unikał jej i reszty swoich przyjaciół jak ognia. Nie chodził na uczelnię, całe dnie spędzał w domu. Erick martwiąc się o byłego przyjaciela postanowił do niego zajrzeć.
- Co tu robisz? – zapytał oschle właściciel mieszkania.
- A jak ty wyglądasz? – Erick odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Jak sto nieszczęść, co? – mężczyzna zaczął się śmiać. – Hahaha… wyglądam jak te pijusy pod sklepami!
- Esteban, dlaczego to zrobiłeś?
- Co? – zapytał chłopak. – Nie chciało mi się golić i to wszystko…
- Ja nie o tym – żachnął się Erick. – Dlaczego próbowałeś wykorzystać Jessicę? Była Twoją przyjaciółką… zraniłeś ją! – krzyknął.
- Właśnie… była tylko przyjaciółką! A ja chciałem by była moją kobietą! Byłem jak jej pies, zawsze przy niej, zawsze stawałem za nią murem, cały czas ją broniłem! A ona co zrobiła? Uganiała się za tym pajacem Marciem!
- Ona Cię nie kochała. Jak mogłeś tak ją potraktować? Nie mieści mi się to w głowie. Przez Ciebie Jessica wpadła w depresję…
- To nie moja wina – obruszył się mężczyzna. – To wszystko wina tego pedała Marco!
- A ty byłeś jednym z czynnikiem, który przyłożył się do dołku Jessici – Erick nie dawał za wygraną. – Przez Ciebie ta dziewczyna stała się kłębkiem nerwów, nie rozumiesz?
- Powtarzam, to nie moja wina!
- Zadałeś jej cios w najmniej odpowiednim momencie! Wtedy, kiedy jej świat się zawalił i ty musiałeś się od niej odwrócić.
- To ona odwróciła się ode mnie – Esteban zaczął się stawiać. – Ja chciałem jedynie pomóc jej zapomnieć o tamtym… imbecylu!
- Ta droga nigdzie by Was nie zaprowadziła… powinieneś się wstydzić, tego co zrobiłeś! – ciągnął dalej.
- Spadaj stąd, nie chcę Was znać! Za tydzień wyjeżdżam do USA i zacznę nowe życie, z dala od Was… mam Was gdzieś! Spieprzaj…
- Byliśmy przyjaciółki, a teraz się Ciebie brzydzę – oznajmił Erick na zakończenie i wyszedł.
- Jessica nie jest jedyną dziewczyną na świecie. W USA takie jak one znajdziesz w każdym kącie… a do tego są bardziej przystępne – rzekł Esteban do siebie po wyjściu byłego przyjaciela.

P.S.: We wtorek wstawię ostatni 43 odcinek do EL AMOR przed krótką przerwą. Kolejnych odcinków możecie spodziewać się po Wielkanocy, bowiem od Środy Popielcowej jest Wielki Post i moim tegorocznym postanowieniem jest nie siedzieć przed komputerem ani (jak co roku) nie obgryzać paznokci

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 61, 62, 63 ... 69, 70, 71  Następny
Strona 62 z 71

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin