Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

,,Oddaje Ci Wolność" Levyrroni (+18) Rozdział 40 OSTATN
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
miki152
King kong
King kong


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 2872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:58:49 18-02-12    Temat postu:

Nie no ! I Lorenie udało się osiągnąć cel i wsadzić Viki do psychiatryka ! ;/

A na dodatek Daniel nie uwierzył swojej byłej żonie ani w to co zrobiła Lorena ani w to, że ona go dalej kocha.. Kurcze oboje tak bardzo pragnęli tego pocałunku.. Może i Viki zagrała jego uczuciami ale przecież dobrze wiemy, że darzy go uczuciem..
I kiedy wyjdzie na jaw to co zrobiła Lorena? Mam nadzieje tylko, że teraz nic nie zrobi małej Sofi.

Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:53:22 18-02-12    Temat postu:

Ale Daniel powinien rozumieć, że to przez złe leki a nie przez to całe zamieszanie ze śmiercią rodziców, powinien teraz dociekać się prawy u lekarza, chociaż przepisał jej dobre leki, tylko ta Lorena je podmieniła, mam nadzieje że szybko te jej intrygi wyjdą na jaw.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beatta@m
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 19 Gru 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:12:03 18-02-12    Temat postu:

A to MAŁPA.
Ale wygrała bitwę, wojna się dopiero zaczyna.
czekam na news , już nie mogę się doczekać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CzarnaLilia
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z chmurki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:21:10 18-02-12    Temat postu:

Chyba nie muszę mówić co ci zrobię jak cię znajdę... Jak mogłaś zrobić coś takiego?! Przez ciebie jestem wkurzona i raczej mi się nie polepszy. Pocałunek był wspaniały ale co z tego jak ja zostawił w wariatkowie? Mam nadzieję że to naprawisz!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:58:49 18-02-12    Temat postu:

Odcinek bardzo fajny i ciekawy.
Ja już Vicki nie rozumiem,to wszystko mi się pomieszało.
Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:41:16 30-05-12    Temat postu:

Nowy rozdział czy jest dobry ? To pozostawiam do ocenienia wam. Za jakiekolwiek błędy przepraszam. Życzę miłego czytania.

ROZDZIAŁ 24



Jej piorunujące spojrzenie przeszywało go na wskroś. Jednak najbardziej doskwierał mu jej piskliwy głos, kiedy to darła się na niego.
- Cholera Daniel, jak mogłeś ją tam zostawić?! Czy zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo ją skrzywdziłeś?! Czy choć przez chwilę pomyślałeś o Sofii?! A, Martin?! Przecież on cię zabije jak dowie się, że zamknąłeś jego siostrę w wariatkowie! – Drobna blondynka krzyczała coraz głośniej przemierzając pokuj od jednego kąta do drugiego.
- Paula, daj mi… - Zaczął, lecz nie skończył, gdyż dziewczyna natychmiast mu przerwała.
- Cholera nie rozumiem, kochasz ją … i nie czaję jak możesz tak ją krzywdzić! Jesteś…
- Czy ty myślisz, że ja to zrobiłem z przyjemnością?! – Zapytał tym razem ucinając jej wypowiedź. – Masz rację, kocham ją! I chociaż pewnie mi nie uwierzysz, ale ciężko było mi ją tam zostawić. Zrobiłem to jednak dla jej bezpieczeństwa, a także Sofii! – Krzyknął wzburzony tym, że źle go ocenia.
- Taaa … chyba dla bezpieczeństwa tej suki! I wiesz, co?! Ty, tą swoją miłość jakoś dziwnie okazujesz. – Dodała przystając naprzeciw niego.
-, Co masz na myśli? – Zapytał nie bardzo rozumiejąc.
-, Kiedy mogłeś ją mieć, olałeś ją. Teraz nadarzyła się okazja do tego byś odzyskał Victorię, a ty, co?! Ożeniłeś się, tą plastikową wywłoką i na koniec zamknąłeś Vici w wariatkowie, no sory, … ale mi to na miłość nie wygląda.
- Świetnie mnie oceniasz. Szkoda tylko, że sama nie spojrzysz na siebie. – Rzekł ze wściekłością w głosie.
-, Do czego pijesz? – Zapytała z zaciekawieniem i niezrozumieniem.
- Mi mówisz, że nie kocham Vici skoro zamknąłem ją tam! A ty sama zwątpiłaś w człowieka, którego ponoć kochasz nad życie!
Zamilkła i natychmiast pobladła. Tak… to był cios poniżej pasa. Zabolało ją to, ale wiedziała, że blondyn ma rację. Zbytnio jednak poruszyło to nią by teraz mogła to roztrząsać. Wzięła, więc torebkę z kanapy i tak szybko jak tylko się dało opuściła jego mieszkanie. Początkowo chciał wybiec i ją przeprosić, wstrzymał się jednak. Teraz raczej nie zdziałałby nic dobrego, gdyż oboje byli podenerwowani. Postanowił z tym poczekać do jutra. Usiadł na kanapie i zamknął oczy chcąc zebrać myśli i się uspokoić. Nagle w jego głowie pojawiło się wspomnienie z ostatniego spotkanie z Victorią. Myśl o pocałunku sprawiła, że odruchowo dotknął warg.
- Kocham cię …
Na wspomnienie tych, że słów z jego oka spłynęła jedna samotna łza, którą chociaż chciał powstrzymać to nie potrafił. Pewnie w innych okolicznościach by jej uwierzył, ale nie mógł tego zrobić. Lekarz ostrzegał go, że będzie mówiła i robiła wszystko by tylko jej tam nie zostawiał. I chociaż wiele razy marzyłby znowu usłyszeć z jej ust jak wielką miłością go darzy. Teraz nie umiał dać wiary tym słowom. Zranił ją wiele lat temu, co było błędem. Wiedział o tym, tak samo jak wiedział, że brunetka już go nie kocha za wyrządzoną krzywdę. Poczuł dziwny uścisk w sercu, otarł wierzchem dłoni łzę i leniwie podniósł się z kanapy ruszając do swojego pokoju. Na jego szczęście dziś był w domu sam. Lorena pojechała do L.A, matka razem z Sofią i Sandrą były nad morzem. Będąc już na górze, zrzucił z siebie ubranie i wszedł pod prysznic. Rozkręcił zimną wodę, która natychmiast przyniosła orzeźwienie po dość ciężkim dniu. Po kwadransie w samych bokserkach położył się do łóżka. Chciał zasnąć, jednak sen jak na złość nie przychodził wiercił się i kręcił z boku na bok. Po godzinie tułaczki we własnym łóżku, wstał. Zszedł na dół, nalał sobie porządnego drinka i włączył pierwszą z brzegu płytę. Nim nacisnął play na pilocie od DVD usiadł wygodnie w kanapie. Dopiero wtedy puścił film … przynajmniej on tak sądził. W chwili, kiedy na ekranie pojawiła się uśmiechnięta Elena w białej sukni serce stanęło mu na moment, po czym zaczęło bić jak szalone. Na płycie znajdował się materiał ze ślubu i wesela. Ona roześmiana, on naburmuszony jak zbuntowany nastolatek. Ona patrzyła na niego z miłością, on z nienawiścią w oczach. Jeszcze wtedy nie wiedział, że kiedyś pożałuje tego, iż nie docenił kobiety, która całą sobą go pokochała. Wpatrzony siedział i zaciskał coraz bardziej szczękę ze złości.
-, Kiedy mogłeś ją mieć, olałeś ją. Teraz nadarzyła się okazja do tego byś odzyskał Victorię, a ty, co?! Ożeniłeś się, tą plastikową wywłoką i na koniec zamknąłeś Vici w wariatkowie, no sory, … ale mi to na miłość nie wygląda.
Słysząc w głowie słowa Pauli. Huczały mu tak głośno, że o mały włosa, a rozsadziłoby mu czaszkę. Nagle z impetem postawił szklankę na blat dębowego stolika i w pospiechu ruszył na górę nie minął kwadrans jak już siedział w aucie.
- Cholera Vici, jak mogłem ci to zrobić?! – Zapytał na głos sam siebie odpalając silnik.
Zamiast odpowiedzi usłyszał jedynie warkot odpalanego samochodu. Nacisnął pedał gazu i z piskiem opon ruszył przed siebie.
*************
Po wejściu do domu, oparła się o drzwi i leniwie zsunęła się po nich w dół jak gdyby całe jej ciało było ociężałe. Nie zapalała światła, ciemność była teraz jej przyjacielem i odzwierciedleniem tego, co w tej chwili czuła. Pustka, ból niekończąca się cisza, którą jedynie zagłuszały ostatnie słowa jej męża. Przepraszam ex męża…
- Nie jesteś już moją żoną, więc daruj sobie tą żałosną komedię i wyjdź! Nie jesteś już moją żoną …
Te słowa wciąż siedziały w jej głowie i raniły jak sztylety wbijane jeden po drugim w jej zbolałe serce. Łzy spływały jak szalone po jej bladych policzkach. Daniel miał rację… gdyby kochała! Nie zwątpiłaby. Gdyby kochała wciąż byłaby jego żoną. Zawiodła! I dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę, teraz, kiedy było za późno. Kochała go … to nie podlegało jakiejkolwiek dyskusji, więc czemu zwątpiła? Czemu od tak uwierzyła we wszystko, co usłyszała i zobaczyła? Dlaczego nawet nie starała się go wysłuchać? Pytania i pytania …tyle, że na żadne nie potrafiła sobie odpowiedzieć. Mimowolnie dotknęła brzucha, w którym rósł mały człowieczek. Taka mała kruszyna poczęta z miłości.. Z miłości zniszczonej przez jej głupotę. Otarła spływające łzy, lecz zaraz pojawiły się następne i następne. Dotarło do niej, jak wielki błąd popełniła. Wiedziała też, ze teraz musi zrobić wszystko by go stamtąd wydostać. Nawet, jeśli nie będą ze sobą ona musiała to zrobić. Dla siebie, dla dziecka, a także dla Victorii i Sofii. Chociaż łzy nadal płynęły wstała, zapaliła światło i wyciągnęła telefon z torebki. Wybrała numer Daniela chwilę później słysząc jego głos zamarła.
- Paula …Victoria jest na intensywnej terapii. Podcięła sobie żyły.
Komórka, którą trzymała w dłoni nagle wypadła jej z rąk. Jak to możliwe?! Jakim cudem, … jak, czym?! Pytała samą siebie wybiegając z domu. Z tego wszystkiego nawet nie zapytała, do którego szpitala ma się udać. To jednak teraz nie miało znaczenia, zajrzy do wszystkich pięciu, a znajdzie ją. Pomyślała odjeżdżając z pod domu.
**********
Długo szarpał się z ochroną i lekarzem by wejść do pokoju Vici o wpół do dwunastej w nocy. Jednak wreszcie dopiął swego, niestety widok, jaki zastał przeraził go. Brunetka leżała na podłodze w dość sporej kałuży krwi. Obok niej walały się kawałki szkła z wybitej szyby okiennej. Była blada, a kiedy pochylił się nad nią nawet nie słyszał jej oddechu. Z podciętych nadgarstków sączyła się krew. Złapał zszokowanego lekarza za kitel i trzasnął nim.
-, Co stoisz baranie, zatamuj to! – Warknął wściekły a za razem przerażony.
Doktor nagle otrzeźwiał i zabrał się do roboty tymczasem on starał się wyszukać choćby lekki ruch pulsu na jej szyi. Potem akcja potoczyła się błyskawicznie, sanitariusze zabrali ją na nosze i zawieźli do innego szpitala. W drodze walcząc o jej życie. Teraz ona leżała na Intensywnej Terapii zaś on siedział obok i modlił się oto by przeżyła tą noc i resztę dni będące przed nią. Nie mógł znieść myśli, że to wszystko stało się przez niego. Najchętniej zająłby teraz jej miejsce. Nie było to jednak możliwe, przez co serce pękało mu na drobniutkie kawałeczki.
- Błagam cię Vici …walcz. Walcz, a przysięgam jak tylko dojdziesz do siebie zniknę z twojego życia. Zniknę byś już nigdy nie musiała przeze mnie cierpieć. – Mówił tuląc do swojego policzka jej drobną dłoń.
- Kocham cię … szkoda tylko, że tak późno to zrozumiałem. – Rzekł ze smutkiem i ściskającym go bólem w głosie.
Nagle jej dłoń zacisnęła się na jego.
- Kocham cię.
Usłyszał po chwili cichy szept. Jego oczy natychmiast powędrowały na jej twarz. Spała jednak jej usta wciąż szeptały te same słowa.
- Kocham cię…. Kocham Danielu.
***********
Blask księżyca wpadający przez kraty dobijał go. Po, mimo, że kiedyś uwielbiał się w niego wpatrywać. Tyle, że wtedy obok siedziała Paula. Blondynka o lazurowych oczach, którą kochał nad życie. Kobieta, która jako pierwsza wbiła mu nóż w serce. Przekręcił się na lewy bok, by tylko nie widzieć tych gwiazd kojarzących się mu z jej roześmianymi oczami. Zamknął swoje chcąc zasnąć wreszcie po wielogodzinnej męczarni rzucając się na niewygodnej pryczy. Otworzył je jednak szybko widząc jej twarz.
- Cholera! – Zaklął pod nosem nie chcąc zbudzić gościa, którego przydzielili mu do celi.
Usiadł na łóżku i spuścił głowę w dół zakrywając dłońmi twarz. Czemu do cholery nie mogę o Tobie zapomnieć?! Czemu nie potrafię cię znienawidzić?! Pytał sam siebie. Może, kiedy dostanie wieloletni wyrok uda mu się to. Myślał. Może wtedy wyrzucę cię z serca i udam, że nigdy nie pojawiłaś się w moim życiu. Zastanawiał się starając się zapanować nad ściskającym go bólem w okolicach serca. Próbował oszukać sam siebie, że wiele lat nie widzenia sprawi, iż wykreśli ją ze swojego życia. Dobrze jednak wiedział, że tak się nie stanie. Za bardzo ją kochałby tak po prostu stała się dla niego nikim. Zbyt wiele dla niego znaczyła … zbyt wiele przeżyliby pozbawił się wspomnień. Zawiodła go jednak, zraniła. Musiał, więc znaleźć sposób jak nauczyć się żyć bez niej? Jeszcze nie wiedział jak to zrobi, jedno wiedział na pewno. Gdyby jakimś cudem w najbliższym czasie opuścił więzienie, zabierze Victorię i Sofię i razem z nimi wyjedzie daleko stąd. Bo teraz tylko siostra i siostrzenica były jego rodziną. On potrzebował je jak powietrza by przeżyć rozstanie z ukochaną. One zaś potrzebowały wsparcia po stracie najbliższym im osób, czyli po rodzicach i dziadkach. Wspólnymi siłami cała trójka na nowo ułoży sobie życie, które tak okrutnie rozpieprzył im los. Ostatni raz spojrzał na zdjęcie blondynki schowane pod poduszką, po czym podarł je na maluteńkie kawałeczki i wrzucił do kosza na śmieci.
**********
KILKA DNI PÓŹNIEJ
Nienawidził samotności tym bardziej braku zainteresowania. Puste mieszkanie w ogóle nie sprzyjało poprawie humory, który miał zepsuty od czasu wyjazdu Pauli. Siostra po raz kolejny go zawiodła i zostawiła dla mężusia. Kretyn! Co on sobie myślał, że wsadzenie go do pudła i uwikłanie rzekomej zdrady wystarczy by blondynka zapomniała o Martinie? Najlepszym wyjściem byłaby śmierć tego idioty. Pomyślał wrzucając w pośpiechu ubrania do walizki. Tak wracał …wracałby skończyć to, co zaczął. A także miał zamiar spotkać się z Sandrą, bo chociaż próbował się oszukać, że mu na niej nie zależy to prawda była inna. Sam nie wiedział jak i kiedy, ale zakochał się w tej dziewczynie. Z deka był wściekły na siebie, że dał się ponieść temu uczuciu tym bardziej, że tak niewiele czasu ze sobą spędzili. Na dodatek miłość to była dla niego zawsze zwykła głupota. Stało się jednak, zakochał się. Każdego dnia poza zemstą na byłym szwagrze myślał też o niej. Obraz jej czekoladowych oczu, słodkiego i niewinnego uśmiechu nawiedzał go także w nocy. Czy chciał czy nie tęsknił za nią? Pierwsze, co zrobił to wykonał do niej z milion telefonów jednak z jakiegoś nieznanego mu powodu dziewczyna nie odbierała. To utwierdziło go w przekonaniu, że musi wrócić i pogadać z nią oczy w oczy. Przeprosić za nagłe zniknięcie i zerwanie. Potem postarać się o odzyskanie zaufania i jej miłości o ile w ogóle go czymś takim darzyła. Nie całą godzinę później był już w drodze do domu. Nie wiedział, co tam zastanie. Z Paulą nie miał kontaktu od czasu jej powrotu do Meksyku. Z czerwono włosa jeszcze dłużej. Tyle, że co do tej drugiej był pełen nadziei na odnowienie ich relacji. Jeśli zaś chodziło o siostrę to nawet nie zamierzał się do niej zbliżać bynajmniej do czasu wyeliminowania bruneta.
**********
Od czasu, kiedy to zamknął ją w Zakładzie Psychiatrycznym nie chciała go widzieć. Żal za pozostawienie jej tam to jedno. Za znoszenie koszmaru wśród osób gorzej chorych od niej drugie. Jednak najważniejszy powód unikania go była Lorena. Nie chcąc narażać swojej córki, a także brata czy też przyjaciół lub samego Daniela traktowała go z chłodem i nienawiścią. Po, mimo, że jej serce rwało się do niego jak szalone za każdym razem, gdy odwiedzał ją w szpitalu. Podcięcie sobie żył było największą głupotą, na jaką kiedykolwiek zdobyła się w życiu. Jednak wtedy załamana, zrozpaczona, przerażona zapomniała o tym, że jeszcze są osoby, które ją kochają i dla których warto żyć i przezwyciężać przeszkody. To było ogromnym błędem, którego już nigdy, ale to nigdy nie popełni! Taką złożyła przysięgę jak tylko po kilku dniowej walce o własne życie ocknęła się. Sił dodał jej widok leżącej obok niej Sofii śpiącego na krześle Daniela. Czuwali przy niej i chociaż potem kazała się mu wynosić cieszyła ją myśl, że w jakimś stopniu nie była mu obojętna. No chyba, że poczucie winny sprawiło, że przez te kilka dni ślęczał przy jej łóżku. Skąd to wszystko wiedziała? Sandra … ona zawsze waliła prosto z mostu. Ona też przyprowadziła Małą do szpitala jak tylko wróciły z podróży. Co prawda Maria uważała, to za absurdalny pomysł by pięciolatkę zabierać na odział intensywnej terapii, lecz jak to czerwono włosa zawsze uparta i zbuntowana miała swoje zdanie i swoje poglądy? Tym razem się nie myliła obecność córki sprawiła, że Victoria nie tylko odzyskała przytomność, a także szybciej doszła do zdrowia. Teraz leżała na kanapie we własnym domu razem ze swoją pociechą i oglądały, Kopciuszka”. Córkę jak najbardziej pochłonęła bajka, zaś brunetki myśli jak uwaga skupiała się na całkiem innej sprawie. Ból po utracie rodziców nadal nie miną, na dodatek brak brata dobijał ją jeszcze bardziej. Daniel, chociaż chciał pomóc, wesprzeć to nie pozwoliła mu. Nawet kontakty z dzieckiem odbywały się poprzez Marię lub Sandrę, gdyż Vici kategorycznie zabroniła blondynowi pojawiać się w jej domu. I jedyną szczęśliwą osobą z tego powodu była Lorena. Mimo to brunetka nie potrafiła zapomnieć o byłym mężu i ojcu jej dziecka. Jej myśli wciąż krążyły wokoło jego osoby. Tęsknota za nim, próba wyrzucenia go ze swojego życia nie wychodziła jej. Musiała jednak nade wszystko trzymać się od niego z daleka, bo leżą w szpitalu Lori odwiedziła ją raz jeszcze i przypomniała o tym, od kogo Victoria ma się trzymać z daleka. Nagłe pukanie do drzwi wyrwało ją z zamyślenia. Spojrzała na także zdziwioną Sofię i leniwie podniosła się z kanapy.
- Oglądaj, mama sprawdzi, kto nas odwiedził. – Powiedziała do córki całując ją na odchodne w czoło.
- Dobrze mamuś. – Odparła blondyneczka posyłając jej swój słodki uśmiech.
Kiedy dotarła do drzwi, wzięła głęboki wdech, a potem wydech? Po czym z przyklejonym uśmiechem otworzyła drzwi. Sztuczny czy nie uśmiech nagle znikł na widok stojącego w drzwiach blondyna.
- Cześć. Możemy pogadać? – Zapytał spoglądając na nią błagalnym wzrokiem.
- Raczej nie! – Warknęła chłodno.
- Błagam … ten ostatni raz.
- Czy ja, nie wyraziłam się jasno?! Nie chcę cię tu widzieć, gadać z tobą ani cię znać! – Rzekła zaciskając jedną dłoń na klamce od drzwi nie mogąc znieść bólu po wypowiedzeniu tych kilku okropnych słów.
Po czym pchnęła drzwi chcąc je zamknąć.
- Wyjeżdżam, jednak przed tym chcę urządzić Sofii urodziny. – Wyrzucił z siebie tak szybko, że nie zdążyła zatrzasnąć mu ich przed nosem tylko zatrzymała je w połowie.
Następnie ponownie otworzyła je na całą szerokość i zaprosiła go do środka.
- Ze względu na dziecko, zgadzam się byśmy wyprawili razem jej urodziny. Mam jednak dwa warunki. – Rzekła od razu przechodząc do konkretów by nie tracić zbędnego czasu i zbyt długo nie przebywać w jego towarzystwie.
- Jakie? – Zapytał opierając się dłonią o dębowe drzwi.
- Pierwszy ma nie być na nich Loren. Fakt to twoja, żona”, ale nie życzę sobie tej kobiety w pobliżu mnie i mojej rodziny.
- Będzie ciężko, ale jakoś to załatwię. – Odparł bez większego i dłuższego zastanowienia. – A, drugi warunek?
- Najdalej czterdzieści osiem godzin od przyjęcia wyjedziesz i już nigdy nie pojawisz się w moim życiu, jasne?!

Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:39:08 30-05-12    Temat postu:

odcinek świetny
ciesze się żę Vici wyszła ze szpitala szkod tylko że te słowa nic nie zmieniły
mam nadzieję że brat Pauli nie popełni głupstwa w postaci zabicia jej męża to byłby dla niej cios
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beatta@m
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 19 Gru 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:06:06 03-06-12    Temat postu:

O wreście do nas powróciłas;)
I to z jakim rozdziałem. Poprostu świetnym.
Tak mi szkoda Victori musi wybierać między córką a ukochanym normalnie masakra.
Mam nadzieję zę Daniel dowie się o podstępach tej jędzy...
Czekam na next:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Iwi.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 08 Lut 2007
Posty: 13088
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:31:12 04-06-12    Temat postu:

Ale ja lubię tą telkę, jeden z Twoich najlepszych pomysłów ; )
Zaczyna mnie już denerwować nastawienie Vicky. Ja rozumiem, że kobieta poczuła się zagrożona, bo Lorena jest zdolna do wszystkiego, ale czy nie za dużo już wycierpiała przez nią? Powinna walczyć o swoje szczęście i szczęście swojej rodziny, niech pomyśli o swojej małej córeczce, która z winy tej suki mialaby się wychowywać bez ojca ;< Victoria powinna złożyć na nią doniesienie i to jak najszybciej, a przez tym zerbrać dowody na to, że ona podmieniła jej leki...
Brat Pauli... mogę go określić jedynie w dwóch słowach : NIEWDZIĘCZNY ch*j! Ja nie wiem, ten dzieciak ma jakieś kompleksy? Rodzice go nie kochali? ;< Ja już widzę dla niego zakończenie, ale Twoja wizja na pewno różni się od mojej ; ]
Przepychanka słowna Daniela i Pauli to bardzo mocne uderzenie, ale myśle że obojgu bardzo to pomogło. Obydwoje wyciągnęli z tego jakieś wnioski i zrozumieli bardzo ważne rzeczy. Myślę że Paula nie będzie się gniewac na Daniela za to co jej powiedział, byłaby wtedy zwykłą hipokrytką ; )


Ostatnio zmieniony przez Iwi. dnia 10:45:58 04-06-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
maite551
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 21 Sie 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:41:19 07-06-12    Temat postu:

Kocham to powiadanie , nie dziwię się że Paula nakrzyczała na Daniela, rozumim postępowanie Vicki w stosunku do Daniela ... A ta Lorena boże jak ona mi działa na nerwy ..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:30:01 23-06-12    Temat postu:

Czekam na next

Ostatnio zmieniony przez CamilaDarien dnia 17:48:12 23-06-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
mina107
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Kwi 2012
Posty: 3548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wa-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:56:54 26-06-12    Temat postu:

a jajajajaj ja też chcę next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:36:26 29-06-12    Temat postu:

Rozdział 25


Dni do przyjęcia urodzinowego Sofii zleciały zdecydowani za szybko. Tego zdania był Daniel. Zaś dla Victorii było to jak zbawienie. Im szybciej odbędzie się przyjęcie człowiek, którego kocha nad życie i który tyle razy boleśnie ją zranił, tym prędzej zniknie wreszcie z jej życia. Nie tryskała może z tego powodu jakąś nadmierną radością, bo bardziej wolałaby, aby mężczyzna, którego tak kocha wyznał jej miłość i został u jej boku na zawsze. Wiedziała jednak, że to wciąż marzenia nastolatki, które nigdy się nie spełniły i nie spełnią. Jak nie kocha i nie pokochał wtedy to, czemu teraz miałby stać się cud? Myślała nie raz, kiedy nachodziły ją chwile smutku i żalu, iż tak łatwo pozwoliła mu odejść. Były chwile, kiedy bardzo żałowała, że oddała mu wolność w postaci rozwodu. Z drugiej zaś strony, gdyby Daniel miałby być z nią tylko z poczucia obowiązku do firmy czy też dziecka, a nie z miłości każdego dnia umierałaby z rozpaczy, że blondyn jest tak blisko niej, a jednocześnie daleko. Wolała, więc zakończyć te tortury i puścić go wolno do kobiety, którą kochał, czyli Loreny. I pewnie ich drogi ponownie by się nie zeszły, gdyby nie choroba Sofii. Czy żałowała, że poprosiła blondyna o pomoc w ratowaniu córki? Czy żałowała, że po tylu latach wyznała mu, iż to jego dziecko? NIE! Żałowała jednak, że jest zbyt słaba by dać radę walczyć z kimś takim jak Lorena. Te babsko nie miało ani sumienia, ani krzty dobroci w sobie. Vici nie rozumiała jak jej były mąż może nie zauważać, że jego żona jest tak złym człowiekiem? Co w ogóle w niej widział? Zastanawiała się nie raz. No, ale jak to mówią... Miłość jest ślepa. Tak czy siak teraz Victoria o niczym innym nie marzyła jak tylko pozbyć się tej dwójki z własnego życia. Daniel słysząc jej warunki jakoś zbytnio nie protestował upewniło ją to tylko w tym, że jest dla niego NIKIM. Tymczasem on, chociaż zgodził się na wszystko, czego zażądała Vici to serce pękało mi z bólu, iż jego była żona tak go traktuje. Żalu o takie zachowanie nie miał, gdyż sobie na to zasłużył. Jednak sama świadomość, że kobieta, którą kocha znienawidziła go bolała go niemiłosiernie. Jakiż los jest przewrotny, kiedyś to ona cierpiała, …bo blondyn nie chciał przyznać się sam przed sobą, że ją kocha. A teraz on ją kochał i dałby wszystko, by dawne czasy …dawna Victoria wróciła. Tą, którą teraz spotykał też mu się podobała, jednak tamta Vici go kochała. Ta nowa zaś nienawidziła. Przyjęcie! Ostatnia szansa… tylko, na co? Skoro wiedział, że po koszmarze, jaki jej zafundował ona nie chce go znać. Ostatnia szansa, by, choć przez chwilę być blisko niej. Tylko tyle… na nic więcej nie liczył. I oto wybiła godzina 18.00. Przystrojony salon w wielką ilość wielokolorowych balonów, serpentyn i innych urodzinowych gadżetów czekał już na gości. Szczęśliwa od ucha do ucha Sofia stała razem z Danielem przy drzwiach i witała każdego gościa. Brakowało jedynie Victorii, która, niestety musiała udać się po tort, gdyż jak na złość cukiernia, w której go zamówili miała jakąś awarię i żaden z pracowników nie mógł opuścić stanowiska pracy. Więc kiedy blondyn przybył na miejsce to Paula powitała go razem z córką w drzwiach. Po czym blondynka zostawiła ojca razem z małą i udała się do kuchni by sprawdzić czy wszystko inne jest gotowe tak jak zaplanowała to matka dziewczynki razem z nią. Sofia, więc w rzeczy samej wzięła na siebie obowiązek wytłumaczenia ojcu gdzie podziewa się Victoria. Ona też, poprosiłaby to on powitał razem z nią gości skoro nie ma mamy. Daniel bez problemu wziął na siebie ten obowiązek.
*************
Te kilka tygodni spędzonych w więzieniu sprawiło, że stał się innym człowiekiem. Mężczyzna o dobrym sercu nagle gdzieś znikł … umarł. Rozwód, śmierć rodziców dwa bolesne ciosy, które sprawiły tą zmianę. I tak szczerze było mu obojętne czy zostanie w więzieniu czy wyjdzie na wolność? Dla niego życie bez Pauli nie było życiem. Była jednak jeszcze Victoria i Sofia dwie kolejne osoby ważne w jego życiu. I tylko dla nich starał się jeszcze jakoś ciągnąć swoją egzystencję na tej ziemi. To też z ich powodu zgodził się zmienić zeznania i wyjść na wolność. Szokiem, co prawda dla niego było, że to właśnie Daniel stanął na głowie by znaleźć dowody i wyciągnąć go z tego bagna. Teraz razem z adwokatem opuszczał pomieszczenie, które całkiem nie dawno zastępowało mu dom. Dowiedziawszy się, kto jest sprawcą tego, że w jednej chwili jego życie runęło jak domek z kart wpadł w szał i poprzysiągł sobie, że Itan zapłaci mu za wszystko. Miał gdzieś, że dla Pauli stanie się wrogiem numer jeden skoro ona już go skreśliła. Wsiadł do auta ów prawnika, zapiął pasy, oparł głowę o szybę i przymknął oczy. Droga do domu wlekła się niemiłosiernie nawet jak dla kogoś, na kogo nikt nie czeka. Tak tylko Daniel wiedział, że Martin dziś opuszcza więzienie. I to blondyn miał o odebrać, ale kilka dni wcześniej poinformował go, iż tego dnia musi być na przyjęciu urodzinowym córki. Dziecko! Ono było najważniejsze dla nich obu. Mimo to brunet nawet, jeśli zdąży dojechać na czas to i tak nie zamierzał iść na ów przyjęcie. Obecność blondynki była powodem, dla którego Martin nie chciał tam iść. Kilka godzin jazdy i rozmyślań tknęła w niego nowy plan na życie. Czy dobry? Nie wiedział, ale obecnie nie miał nic do stracenia.
**************
Wycieczka po tort nie natchnęła jej dobrym humorem. Co prawda już od rana nie miała nastroju na jakiekolwiek przyjęcie, ale fakt, że to wszystko dla Sofii zacisnęła zęby i robiła dobrą minę do złej gry? Początkowo sądziła, że ten cały zły humorek wynika z tego, że zjada ją stres czy wszystko się uda. Dopiero wkraczając do salonu pełnego gości zrozumiała, że powodem był nie, kto inny jak Daniel. Najchętniej posłałaby go do diabła już w tej oto chwili, kiedy tylko wkroczyła do domu, a on uraczył ją spojrzeniem. I tym cudownym spojrzeniem, które tak bardzo kochała. Pragnęła wyrzucić go ze swojego życia, bo przy każdej okazji, gdy się widzieli jej serce i dusza rwały się do niego. Usta wołały o pocałunek, skóra o pieszczotę … jego spojrzenie i uśmiech sprawiały, że gotowa była zapomnieć o wszystkim i rzucić mu się w ramiona. Niestety wtedy ryzykowałaby bezpieczeństwo swojej córki i reszty rodziny, która jej pozostała. Wzięła się, więc w garść i ze sztucznym uśmiechem na twarzy podeszła do niego.
- Gdzie Sofii? – Zapytała dość lodowato jak tylko facet rozmawiający z Danielem odszedł.
- Razem ze swoimi małymi gośćmi bawi się w ogrodzie pełnym różnych atrakcji. – Odparł. – Czy nawet na ten wieczór nie możesz sobie darować i odzywać się do mnie normalnie? – Zapytał nim zdążyła odejść.
- W towarzystwie małej mogę nawet się do Ciebie przytulić, jeśli tego ze chce moje dziecko. Jednak, kiedy jej nie ma, nie licz na uprzejmości z mojej strony. – Odpowiedziała wprost, po czym odeszła w stronę ogrodu nie oglądając się za siebie.
Wciąż miała do niego żal, za pozostawienie w szpitalu, lecz mimo to takie zachowanie wobec blondyna wiele ją kosztowało. Gdyby nie to, że mogłaby stracić małą zaryzykowałaby i zawalczyła o Daniela. Nie podjęła się jednak tego z obawy, że Lorena skrzywdzi i Sofii. Stojąc już w ogrodzie przyglądała się bawiącym i śmiejącym radośnie dzieciom. Jej mała księżniczka nareszcie mogła cieszyć się życiem jak inne dzieci w jej wieku. Radość przepełniała jej serce za każdym razem, gdy o tym pomyślała. Nagle ktoś dotknął jej ramienia, drgnęła.
- Weź ją zrobię wam kilka zdjęć. – Usłyszała odwracając się w stronę osoby, która tak ją przestraszyła.
Nie zdążyła zaprotestować jak Paula podbiegła do nich i wyrwała aparat blondynowi.
- Idźcie zrobię fotkę całej trójki! – Powiedziała rozradowana.
Victoria nie chętnie spojrzała na byłego męża, on zaś posłał jej uśmiech.
- Dobra, ale żadnych numerów. – Ostrzegła ruszając w stronę małej.
- Czyli? – Zapytał nie bardzo rozumiejąc.
Już otwierała buzię by odpowiedzieć, lecz nagle córka podbiegła i wtuliła się w nią.
- Mamuś jesteś już! – Krzyknęła szczęśliwa.
- Tak kochanie jestem i razem z tatą chcemy by ciocia Paula pstryknęła nam kilka zdjęć z Tobą. – Powiedziała przykucając przy małej.
Ten pomysł jak najbardziej przypadł do gustu Sofii i zaraz zaczęła pozować razem z rodzicami. Brunetka starając się zachować jakiś dystans od blondyna robiła wszystko by mała była non stop po między nimi. Dziewczynka będąc zbyt mądra jak na swój wiek zauważyła, że coś nie gra. I w pewnej chwili zapytała;
- Mamo, czemu nie przytulisz się do taty tak jak do mnie? Tato, a ty, czemu nie obejmiesz mamy?
Zaskoczeni natychmiast spojrzeli na siebie. Widząc wciąż pytające spojrzenia swojej pociechy Daniel, jako pierwszy zrobił krok i stanął za plecami Vici, po czym objął ją w pasie wtulając się tym samy w jej szczupłe ciało. Jego bliskość jak i zapach wody po goleniu podziałał jak afrodyzjak. Serce natychmiast zaczęło bić szybciej. Kolana ugięły się pod nią, a miły dreszcz przebiegł po plecach, całe ciało drżało jakby było jej zimno. Wyczuł to, ale udał, że nic się nie dzieje. Ona zaś modliła się by ów sesja zakończyła się jak najszybciej. I zakończyła, dopiero na widok Martina, który nagle pojawił się w ogrodzie.
**************
Wróciwszy do domu, pierwsze, co zrobił rzucił się na swoje wygodne małżeńskie łóżko. Nie poleżał jednak zbyt długo, gdyż natychmiast zaczęły wracać do niego wspomnienia, o których chciał zapomnieć. Wstał, więc i poszedł do kuchni, ale każdy centymetr mieszkania przywoływał coraz to więcej wspomnień. Wszędzie stały zdjęcia kobiety, która go zawiodła, w powietrzu nadal czuć było jej obecność. Zaczynał wariować, by nie oszaleć całkiem poszedł pod prysznic. Odkręcił zimną wręcz lodowatą wodę by ostudzić skołatane nerwy. Nie całe dziesięć minut później wyszedł z łazienki i wybrał najbardziej odpowiedni garnitur na przyjęcie swojej siostrzenicy. Trzydzieści minut później wsiadł do zamówionej taksówki i kazał się zawieść pod wskazany adres, który widniał na zaproszeniu. Co prawda przyjęcie trwało już dobrych kilka godzin, ale sam fakt, że będzie obecny w tak ważnym wydarzeniu dla Sofii będzie to piękny prezent? I nie mylił się, bo to właśnie ona, jako pierwsza podbiegła do niego i rzuciła mu się w ramiona. Przytulił ja do siebie tak mocno jak tylko potrafił zachowując przy tym ostrożność. Łzy mimo wolnie zakręciły się w jego oczach. Kilka sekund później poczuł jak Victoria płacząc ze szczęścia przytula się do niego. Obie całowały go i tuliły nie wierząc, że go widzą. Tą sielankę przerwał w końcu głos Daniela.
- Cieszę się, że jednak przyszedłeś. – Rzekł stając naprzeciw bruneta.
- Ja też. – Odparł Martin nadal tuląc do siebie dziewczyny.
Zaskoczona i szczęśliwa Paula tak jak blondyn podeszła do tulącej się rodzinki chcąc uściskać wolnego już bruneta. Martin widząc ex żonę natychmiast spoważniał.
- Cześć. – Powiedziała nieśmiało.
- Siostra czy to czasem nie jest chwila na pokrojenie tortu? – Zapytał ignorując całkiem obecność Pauli.
- No właśnie mamuś? – Zawtórowała Sofia.
- O rany, zapomniałam! – Krzyknęła wciąż zaskoczona brunetka.
- Daniel, weź małą i zawołaj dzieci do sali, a ja tymczasem idę po tort. – Rzekła Victoria, delikatnie dając do zrozumienia blondynowi by zostawił jej brata i szwagierkę na osobności.
Mężczyzna od razu pojął, o co chodzi, nawet ich córka zrozumiała dziwne spojrzenie matki. Jak tylko odeszli brunet odwrócił się napięcie i ruszył w stronę, którą udała się siostra?
- Ze mną się nie przywitasz? – Usłyszał dając ledwo dwa kroki.
Przystanął. Jej pytanie jeszcze bardziej go rozgniewało. Odwrócił się ponownie w jej stronę i cofnął o owe dwa kroki.
- Ze względu na urodziny Sofii, jakoś zniosę twoją obecność, ale jak tylko przyjęcie się skończy opuść ten dom i nigdy więcej się tu nie pokazuj. – Rozkazał lodowatym tonem. – Zamierzam tu mieszkać i nie uśmiecha mi się, co chwila na Ciebie wpadać tak, więc bądź na tyle miła i zastosuj się do mojej prośby. – Dodał widząc jej pytające spojrzenie.
- A co z naszym domem? – Zapytała ledwo wypowiadając te słowa, gdyż ciężka gula zaczęła dusić ją w gardle.
- Jest twój. – Odparł obojętnie. – Swoje rzeczy zabiorę jutro, a dziś trzymaj się ode mnie jak najdalej. Potem zniknij z mojego życia raz na zawsze, jasne! – Syknął do jej ucha chcąc zranić ją tak samo głęboko jak ona jego.
Jego słowa jak sposób, w jaki z nią rozmawiał zranił ją do głębi. Powstrzymywane łzy samoistnie zaczęły spływać po jej policzkach. Spojrzał w jej oczy, widział ból i rozpacz, lecz jego kamienny wyraz twarzy nawet na moment się nie zmienił. Jego obojętność przełamała jej serce na pół.
- Co ci takiego zrobiłam … no, co?! – Zapytała dławiąc się łzami.
- Okazałaś się największym błędem mojego życia. – Odparł z nienawiścią w oczach i ironicznym uśmiechem na twarzy.
***************
Victoria na każdym kroku dawał mu odczuć, że ma do niego żal i pragnie by jak najszybciej zniknął z jej życia. Każde jej chłodne spojrzenie, każde oschłe słowo wypowiedziane w jego stronę raniły mu duszę. Znosił to, bo wiedział, iż sam na to zapracował no i nie chciał psuć urodzin małej. Trudno mu było jednak nie wpatrywać się w nią skoro wyglądała tak pięknie. Pomysł ze zdjęciami okazał się najlepszą rzeczą, jaka wydarzyła się na przyjęciu, gdyż to była jedyna okazja by móc dotknąć, choć na chwilę brunetki. Jej drżące ciało i szybki oddech dał mu jasno do zrozumienia, że chociaż Vici robi wszystko by sądził, iż go nienawidzi to tak naprawdę nie był jej obojętny. W chwili, kiedy pojawił się Martin wszystko prysło, bo była małżonka od razu rzuciła się w ramiona brata. A, potem… potem przyszedł czas na tort i od tej pory wszystko wróciło do normy. Znowu unikała go na tyle na ile było to możliwe. Tymczasem brunet, który tak samo jak Elena nie tryskał humorem poprosił go na stronę. Chcąc spokojnie pogadać obaj panowie udali się do biblioteki. Najukochańszego miejsca ojca rodzeństwa Azuberi.
- Siadaj, napijesz się czegoś mocniejszego? – Zapytał brunet nalewając sobie koniaku do kryształowej szklaneczki.
- Nie, dzięki. – Odparł blondyn siadając w fotelu, który tak bardzo kochał Ignacio.
- W pierwszej kolejności chciałem ci podziękować. – Rzucił Martin siadając w drugim fotelu, który należał do matki. – Nasze relacje nie zawsze były dobre, a mimo to pomogłeś mi i nigdy ci tego nie zapomnę. – Powiedział ze szczerym uśmiechem na twarzy.
- Zrobiłem to dla Victorii, Sofii, a także Pauli. Rzecz jasna, sam też chciałem żebyś wyszedł, ale głównie robiłem to z myślą o Vici. – Odparł blondyn nie kryjąc, że najbardziej mu chodziło właśnie o dobro jego ukochanej.
- Mało ważne, dla kogo i tak dziękuję. I mam nadzieję, że słowa dotrzymałeś i moja ex żonka nie wie, kto mnie w to wrobił? – Zapytał nagle przyglądając się Danielowi uważnie.
- Nie wie. Uważam jednak, że powinna, być może wtedy znowu bylibyście razem.
- O nie… nie i nie! Ja i Paula to zakończony temat raz na zawsze! Jeśli chodzi o poznanie prawdy to niech sama dojdzie do tego. – Rzekł upijając kolejny łyk.
- Martin do cholery, czemu ty chcesz jej to utrudnić?! – Zapytał szwagier lekko zły na bruneta, gdyż doskonale wiedział jak dziewczynie zależy na poznaniu prawdy.
- Ja nie zamierzam niczego jej utrudniać, ale lepiej jak sama odkryje prawdę inaczej jest gotowa jeszcze Ciebie posądzić, że wrabiasz jej świętoszkowatego braciszka. – Odparł z ironią i jadem w głosie wypijając już drugą szklankę mocnego trunku.
Rozmowa trwała jeszcze kilka minut, po czym obaj panowie wrócili do gości. Martin będąc już z lekka wstawiony porozglądał się jeszcze troszkę po domu, po czym ulotnił się na górę do swojej dawnej sypialni. Blondyn tymczasem odnalazł córkę.
- Księżniczko, gdzie mama? – Zapytał chcąc oznajmić, że już wychodzi tak jak większość gości i się z nią pożegnać.
- Pojechała odwieść ciocię Paulę, bo bardzo płakała. – Oznajmiła dziewczynka siadając ojcu na kolana.
- Dobrze to poczekam aż wróci i dopiero wtedy jak się z nią pożegnam pojadę do domu. – Szepnął przytulając do siebie dziecko.
- Tatusiu, a czy ty i mama … czy wy już nigdy nie zamieszkacie razem? – Zapytała wsłuchując się w bicie serca swojego ojca.
Serce na ułamek sekundy stanęło mu w miejscu. Pytanie było trudne, bo jak tu udzielić odpowiedzi by nie zranić małej, a jednocześnie nie skłamać? Już szukał w głowie odpowiednich słów, kiedy w drzwiach wychodzących na ogród pojawiła się Victoria.
- O zobacz, mama wróciła. – Rzucił szybko chcąc odwrócić uwagę Sofii od zadanego pytania.
Dziewczynka szybko zeskoczyła mu z kolan i podbiegła do rodzicielki. On wstał i idąc w ślady małej podszedł do brunetki.
- Przepraszam, że zniknęłam, ale…
- Tak wiem, odwoziłaś Paulę. – Wtrącił się chcąc zaoszczędzić jej niepotrzebnych tłumaczeń. – Skoro już wróciłaś, ja mogę jechać do domu. – Dodał klękając przy córeczce. – Skarbie jak wiesz jutro wyjeżdżam, ale będę cię odwiedzał tak często jak się da, a także dzwonił. Dbaj o siebie i mamę, dobrze. – Powiedział przytulając się do niej.
- Tak, tatusiu. – Wyszeptała pociągając nosem od łez, które spływały po jej policzkach.
- Kocham cię, pamiętaj o tym. I nie płacz żabciu, bo nawet gdybym zamieszkał na końcu świata to jak tylko dasz znać przylecę do Ciebie, bo jesteś dla mnie najważniejsza słonko. – Mówił głaszcząc małą po głowie i tuląc mocno do siebie.
Brunetka stała i patrzyła na cała sytuację ze ściśniętym sercem i łzami w oczach. Jak tylko blondyn podniósł się do pionu szybko otarła łzy?
- Odprowadzę cię. – Rzuciła szybko odwracając się do niego tyłem.
Sofia wiedząc, że rodzice muszą ze sobą porozmawiać pobiegła do swoich dwóch koleżanek, które jeszcze zostały na przyjęciu. Daniel zaś bez słowa ruszył za Vici. Będąc przy samochodzie oboje stanęli naprzeciw siebie. Żadne z nich nie miało odwagi odezwać się pierwsze, dlatego przez kilka sekund stali w milczeniu. W końcu pierwsza Victoria odważyła się odezwać.
- Nam się nie udało, ale zawsze możesz odwiedzać małą, tego ci nie zabronię, bo to także twoje dziecko. – Powiedziała spoglądając mu głęboko w oczy.
- Nawet gdybyś próbowała i tak bym ci na to nie pozwolił. – Odparł bawiąc się kluczykami od auta. – Jedną cząstkę mojego życia mi odebrałaś o drugą będę walczył na śmierć i życie. – Dodał z całą pewnością wypowiedzianych przez siebie słów.
-, O czym ty do cholery mówisz?! – Zapytała obruszona nie bardzo rozumiejąc jego słów. – Co ja ci niby takiego zabrałam?! To chyba raczej Ty, zmarnowałeś mi część życia! A i twoja ukochana Lorena. – Dodała kipiąc z zazdrości.
- Victoria, odpowiedz mi tylko na jedno pytanie … jedno jedyne i już mnie nie ma. – Powiedział całkiem ignorując jej atak.
- Słucham? – Zapytała zakładając ręce na klatkę piersiową.
Dał dwa kroki, dzięki którym teraz nie cały centymetr dzielił go od niej. Chciała się cofnąć, ale powstrzymał ją obejmując w tali.
- Spójrz mi w oczy i z ręką na sercu powiedz, że już nic do mnie nie czujesz. A, przysięgam wyjadę i dam ci żyć na nowo. Na serio już mnie nie kochasz?
Patrzyła w te jego piwno zielone oczy i zbierała się na wyrzucenie ze swoich ust najgorszego kłamstwa, jakiego chciała się dopuścić po raz kolejny. Tyle razy kłamała to w sprawie uczuć to w sprawie dziecka, ale teraz w tej chwili jakoś nie potrafiła. To spojrzenie, bliskość, zapach jego wody dotyk jego dłoni na jej skórze sprawiał, że topniała. Spuściła głowę i wbiła wzrok w kamyczki ozdabiające jej dróżkę do drzwi domu.
- Odpowiesz czy twoje milczenie mam wziąć za odpowiedź? – Zapytał biorą ją pod brodę i unosząc jej głowę do góry na wysokości swojego spojrzenia.
Nie chciała odpowiadać, a więc postanowiła szybko wyswobodzić się z jego Uściu i uciec do domu kończąc tą bezsensowną pogawędkę. Nie udało się, gdyż czując, co zamierza zrobić jego uścisk stał się silniejszy, wtedy brunetka zaczęła się szamotać.
- Puść! Cholera puść mnie, słyszysz?!
Słyszał i to bardzo dobrze, ale zignorował i szybko złapał jej szyję, po czym nachalnie wpił się w jej usta. Walczyła, opierała się, lecz jego słodkie, namiętne usta wreszcie pokonały ów opór i po chwili jego ukochana uległa. Zarzuciła mu ręce na szyję i odwzajemniła pocałunek, który z walki przerodził się w namiętny taniec dwóch języków. Długo trwało nim się od siebie oderwali, kolejnych kilka sekund nim ich oddechy powróciły, choć trochę do normalności.
-Czego ty chcesz ode mnie Danielu? – Zapytała podtrzymując się go, gdyż nadal kręciło się jej w głowie od owego pocałunku, a i kolana wciąż się uginały.
- Ciebie. – Wyszeptał wprost do jej ucha zaciągając się zapachem jej włosów i perfum.
-, Po co, przecież mnie nie ko…
- Kocham cię czy to tak trudno zrozumieć? – Zapytał tym razem spoglądając w jej oczy.
*************
Słowa Martina zraniły ją do głębi. Wciąż nie rozumiała, czemu pałał do niej taką nienawiścią skoro to on był winny w całej tej sprawie. Na przyjęciu potraktował ją jak najgorszego wroga. I chociaż chciała zachować twarz i przy Sofii nie okazywać jak bardzo zabolało ją jego słowa nie umiała. Łzy mimowolnie spływały jej po policzkach. Próbowała, więc po cichutku opuścić przyjęcie by nikomu nie psuć nastroju jednak przy wyjściu natknęła się na Victorię. Ta nie musiała pytać by wiedzieć, co się stało. I chociaż brunet jest jej bratem sercem była też z Paulą. Objęła przyjaciółkę i zaproponowała odwiezienie do domu. Ta nie protestowała, gdyż sama za kierownice od czasu wypadku nie wsiadała, a w taksówce nie chciała się mazać. Będąc jednak już w domu, zamknęła się i poszła do ich wspólnej sypialni. Widząc na łóżku jego porozrzucane koszule wzięła jedną z nich przytuliła do siebie i upajając się zapachem jego wody po goleniu położyła się na łóżku zatapiając się w całkowitej rozpaczy.
**************
Zaskoczona jego wyznaniem odsunęła się od niego i ruszyła do domu nic nie mówiąc. Akurat będąc na ganku ostatni goście opuszczali jej dom. Stał chwilę zastanawiając się, co teraz powinien zrobić? Aż wreszcie podjął decyzję i pobiegł za nią. Chcąc wbiec do domu wpadł na swoją matkę.
- Sandra właśnie poszła u spać małą, a ty lepiej nie spartol tej ostatniej szansy. – Powiedziała, po czym ruszyła do swojego samochodu.
Obejrzała się za nią jeszcze, po czym wszedł do środka i zamknął drzwi. Widział jak Vici wchodzi na górę ruszył, więc właśnie w tym kierunku. Słysząc kroki obejrzała się za siebie.
- Nie zapraszałam cię. – Rzuciła lodowatym tonem.
I otworzyła drzwi do własnej sypialni. Nim jednak do niej weszła przystanęła na progu.
- Daj Sofii buzi i wyjdź. – Rozkazała.
- Jasna cholera Victoria! Mówię ci, że cię kocham, a ty mnie wypędzasz?! – Zapytał podchodząc do niej i biorąc jej twarz w swoje dłonie.
- Nie kłam! Nigdy więcej nie kłam! – Krzyknęła uderzając go pięściami w klatkę piersiową.
Biła go nie chcąc wierzyć w jego słowa, będąc chwilowo zaskoczonym pozwalał jej na to. W końcu wepchnął ja do środka by ich, kłótnia” nie dobiegła do uszu małej. Zatrzasnął drzwi jednym kopniakiem, złapał ją w końcu za rozszalałe nadgarstki.
- Przestań! – Wrzasnął.
Zamilkła i zapłakanymi oczami spojrzała na niego.
- Pewnie zrozumiałem to za późno, ale kocham cię. Kocham i nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
Wyznał, po czym znowu ją pocałował. Tym razem wcale nie walczyła tylko od razu zarzuciła mu ręce na szyję, a kiedy jego dłonie zaczęły błądzić po jej plecach w poszukiwaniu suwaka od sukienki nie protestowała, gdyż jej ręce także wędrował po jego klatce piersiowej. Delikatne, a zarazem męskie dłonie blondyna pieszczące skórę jej pleców doprowadzały ją do szału. Pocałunki, które zaczął składać na jej szyi i ramionach pozwoliły odpłynąć jej w nieznane. Zapominając o wszystkim poddała się każdej jego pieszczocie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:55:44 29-06-12    Temat postu:

Daniel był na urodzinach u córki . Victoria go tak bardzo kocha ale chce że by zniknął z jej życia . Końcówka emocjonująca o by się wreszcie pogodzili czekam na next kochana .


Maria & Esteban Juntos para siempre

Maria & Max
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CzarnaLilia
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 24 Sty 2012
Posty: 122
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z chmurki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:47:46 29-06-12    Temat postu:

Cholera! Niby wiedziałam że właśnie taki numer zrobisz ale nie mogę się powstrzymać żeby nie wrzasnąć " Dlaczego przerwałaś w takim momencie!!" Dziękuję. Tyle ode mnie ;D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 11, 12, 13 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 12 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin