Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

,,Oddaje Ci Wolność" Levyrroni (+18) Rozdział 40 OSTATN
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:49:17 10-02-12    Temat postu:

Odcinek bardzo ciekawy
Nic dziwnego ,ze Vicki ma depresje,biedulka. Dobrze,że Martin wyjdzie na wolność i ,że Paula postanowiła przyjść na pogrzeb.

Czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beatta@m
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 19 Gru 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:54:59 10-02-12    Temat postu:

kurcze kocham tą telenowele.
Z odcinka na odcinek jest coraz ciekawsza.
Victiria i tak dostawała od życia w kość: najpierw mąż ją zostawił, choroba córki,pózniej muśiała zrezygnować z mężczyzny,którego kochała. A teraz śmierć rodziców i ta głupia Lorena chce z niej zrobić wariatke.
Ale mam nadzieję że Daniel szybko odkryje prawdę i pośle ją do diabła.
CZEKAM NA NEXT;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:19:53 10-02-12    Temat postu:

odcinek świetny
mam nadzieję że plan Loreny sie nie powiedzie ;/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miki152
King kong
King kong


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 2872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:36:04 10-02-12    Temat postu:

Wredna Lorena !! Podmieniła lek Viki ! ;/ Nie podoba mi się to.. Oby Viki szybko przestała brać te leki bo inaczej źle się to skończy. Dobrze, że ma przy sobie Daniela w tej trudnej chwili.

Martin wyjdzie na wolność.. Zrobił to dla swojej siostry. Oboje teraz potrzebują się an wzajem. Dobrze, że Daniel wziął sprawy w swoje ręce.
Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 4:09:11 15-02-12    Temat postu:

Rozdział 22


Siedziała ściskając torebkę w rękach ze zdenerwowania oczekując na pojawienie się Martina. Czuła, że to spotkanie do przyjemnych należeć nie będzie. W głębi duszy jednak miała nadzieję, że w tak drastycznych okolicznościach jej były mąż przyjmie jej pomoc i wsparcie. Victoria będąc na wolności była otoczona opieką i wsparciem wielu osób brunet siedząc za kratami więzienia był sam. I chociaż Daniel stawał na głowie by jak najszybciej wyciągnąć go z pudła to jednak do tego czasu Martin był sam. Bez względu na to jak bardzo czuła się zraniona chciała mu pomóc i wesprzeć, gdyż sama doskonale wiedziała jak bardzo boli utrata rodziców. Po śmierci jej rodziców to właśnie brunet był pierwszą osobą, która wspierała ją z całego serca. Teraz to Paula chciała posłużyć mu wsparciem zapominając o tym, co nie dawno ich rozłączyło. Przyjechała do więzienia nie zastanawiając się nawet czy czasem nie natrafi w nim na kochankę swojego ex. Teraz, gdy to sobie uświadomiła, przez chwilę zastanawiała się czy czasem nie powinna opuścić tego miejsca. Wstała od stolika chcąc już to zrobić, kiedy nagle drzwi się otworzyły i strażnik wprowadził Martina. Na widok bruneta jej serce natychmiast przyspieszyło. Głowę miał spuszczoną do dołu, dlatego początkowo nie widziała jak bardzo jego twarz jest blada, a oczy smutne i cierpiące. Dopiero, gdy uniósł ją do góry serce na chwilę przestało jej bić, a potem ścisnęło się tak bardzo, że nie dała rady porządnie złapać powietrza. To właśnie oczy wyrażały najwięcej cierpienia. Nie zastanawiając się ani chwili podbiegła do niego i zarzucając mu ręce na szyję wtuliła się najmocniej jak potrafiła.
- Martin tak mi przykro. – Wyszeptała tuląc go do siebie i czując jak łzy zaczynają spływać po jej policzkach.
Nie odpowiedział, nie objął jej, nawet nie drgnął. Stał tam jak głaz i czekał … czekał, aż jego była skończy to żałosne przedstawienie. Był pewien, że nie robi tego szczerze i coraz bardziej irytowało go zachowanie blondynki. W końcu siłą woli, kiedy jego cierpliwość się wyczerpała, a ona nadal ściskała go udając, iż cierpi razem z nim on sam odsunął się od niej.
-, Po co tu przyjechałaś?! – Zapytał lodowatym tonem spoglądając na nią z pogardą.
Wcześniejszy ból zastąpiła w oczach złość. Spojrzała na niego z błaganiem w oczach licząc, że odpuści i ze chce spokojnie z nią pogadać.
- Nie jesteś już moją żoną, więc daruj sobie tą żałosną komedię i wyjdź! – Rozkazał takim samym tonem jak poprzednio.
-, Ale Martin… jestem tu, bo…
- Nie interesuje mnie to Paula, obojętnie, co byś nie powiedziała, dla mnie to już nie ma znaczenia. Rozumiesz?- Rzekł wchodząc w jej słowa.
- Tak… to znaczy nie! – Krzyknęła nagle czując jak teraz to w niej wzbiera się złość.
- A czego nie rozumiesz hm? Co jest dla ciebie nie jasne? – Zapytał cofając się do tyłu by być jak najdalej od niej.
- Ciebie… ciebie i tego jak mnie traktujesz. Przecież to nie ja cię zawiodłam, a ty mnie!
Słysząc to brunet zrobił wielkie oczy ze zdziwienia, następnie uśmiechnął się pod nosem i pokręcił z niedowierzania głową.
- Wiesz, co sądziłem, że cię znam i nie jesteś wstanie mnie zadziwić, ale teraz przeszłaś samą siebie. – Powiedział wbijając w nią wściekły wzrok.
-, O czym ty mówisz do cholery?! – Zapytała sama już nic nie rozumiejąc z tej dziwnej rozmowy.
- Myślałem, że zakochałem się w kobiecie z dobrym szlachetnym sercem. Sądziłem, że ufamy sobie bez granicznie. A tym czasem okazałaś się bezczelną egoistką. – Powiedział i nie czekając aż blondynka zacznie się usprawiedliwiać poprosił strażnika by zaprowadził go do celi.
***************
Właśnie omawiał z prawnikami wszystkie dowody i zeznania, jakie zebrał w sprawie Martina, kiedy w holu rozległy się krzyki. Zaniepokojony przeprosił obu panów i udał się w stronę dochodzących głosów. Kiedy dotarł na miejsce zszokowany na chwilę przystanął widząc jak Victoria przyciska do ściany Lorenę i zaciska dłonie na jej szyi?
- Zabije cię dziwko! Zabiję!!! – Krzyczała brunetka pełna furii.
Blondyn nie wiedząc, co się dzieje natychmiast otrząsnął się z szoku i łapiąc w pół Vici odciągnął ją od swojej żony.
- Victoria oszalałaś, co ty robisz?! – Zapytał próbując ją obezwładnić, kiedy nadal strasznie się rwała w stronę rywalki próbującej złapać oddech.
- Zabije tą sukę … zabiję, puszczaj! – Krzyczała nie słuchając i nawet nie próbując się uspokoić.
Nagle w holu znalazła się też Maria, Sandra i Sofia, które tak samo jak Daniel przestraszyły się ów krzyków i przybiegły z ogrodu. To nie był pierwszy atak agresji ze strony brunetki, ale początkowo to były zwykłe napady złości, które trwały dość krótko. Wtedy Vici krzyczała na każdego, wpadała w złość z byle powodu jednak wystarczyło ją objąć, a dziewczyna natychmiast się uspokajała. Dzisiejsze jednak zajście nie tylko przeraziło Daniela, ale i całą resztę. Widząc, że ex partnerka nie zamierza się uspokoić, zaprowadził ją jak najszybciej do jej sypialni z pomocą Sandry.
- Zostań tu … jak załatwię sprawę z prawnikami pogadamy o owym zajściu. – Rzekł sadzając ją na łóżku jak małe dziecko. – A ty jej przypilnuj … gdyby coś dzwoń po lekarza. – Powiedział tym razem spoglądając w stronę siostry.
Zaraz potem zszedł do salonu, w którym czekała na niego matka i Lorena.
- Gdzie Sofia? – Zapytał widząc, że córki nie ma.
- Powiedziałam Luisie by się nią zajęła była zbyt roztrzęsiona. – Odpowiedziała Maria ze zmartwieniem na twarzy.
-, Co tu się stało, … czemu Victoria na ciebie napadła? – Zapytał siadając obok Loreny.
- To wariatka! Pozazdrościła mi sukienki. Chciała … chciała żebym ją zdjęła i jej dała, odmówiłam. Wtedy wpadła w szał i rzuciła się na mnie. – Odpowiedziała wciąż masując szyję w miejscu odbitych palców.
- Synu ja nie chcę nic mówić, ale … chyba powinniśmy poddać Vici badaniom psychiatrycznym. – Odezwała się nagle Maria.
- Badaniom?! Żadnym badaniom ona od razu powinna znaleźć się w psychiatry ku … przecież gołym okiem widać, że oszalała od czasu pogrzebu! – Krzyknęła nagle brunetka.
- Z przykrością muszę stwierdzić, że Lori ma rację z Vici dzieje się coś nie dobrego i…
- Tak wiem, mamo … ja też to zauważyłem. – Powiedział, chociaż w głębi serca nie chciał wierzyć, że matka jego dziecka zwariowała. – Jutro zawiozę ją na badania. – Dodał po chwili z ciężkim sercem.
- O mało mnie nie zabiła, a ty chcesz ją wysłać na badania?! Nie … o nie Danielu, albo oddasz ją na leczenie, albo pożegnaj się ze mną! – Zagroziła brunetka wstając z kanapy, gdyż były zbyt poruszona zachowaniem blondyna, który jak widać bardziej martwił się o swoją ex niż o nią.
- Lori czy ty czasem nie przesadzasz? – Zapytał spoglądając na nią podejrzliwie.
- Nie Danielu, nie przesadzam … ona jest chora i powinna się leczyć. Poza tym czy ty sądzisz, że po dzisiejszym zajściu ja spokojnie zasnę z tą kobietą pod jednym dachem?
- Kochanie uspokój się i posłuchaj… jestem pewien, że taka sytuacja już nigdy nie będzie miała miejsca. Dlatego proszę cię …
-Nie proś, bo nie ustąpię! – Rzekła stanowczo. – Może jakiś czas temu dałabym się ubłagać, ale nie w sytuacji, kiedy nie tylko moje życie jest zagrożone. – Dodała kładąc dłonie na swoim płaskim brzuchu.
Daniel szybko pochwycił ten gest i spojrzał na nią pytająco i nim zadał pytanie, które cisnęło mu się na usta, żona wyprzedziła go udzielając odpowiedzi.
- Tak kochany … najprawdopodobniej zostaniemy rodzicami.
Zaskoczony podszedł do niej i ją przytulił. Owszem nie planował kolejnego dziecka w swoim życiu, a przynajmniej na razie. Nie pragnął go też mieć z Lorena, ale skoro była jego żoną, a dziecko samo się nie poczęło nie pozostawało mu nic innego jak pogodzić się z tą sytuacją. I to właśnie z powodu kolejnego dziecka, a także Sofii podjął tą jakże trudną decyzję.
-Dobrze jutro zawiozę Vici do kliniki psychiatrycznej.
***************
Wiele kosztowało go udawanie zimnego i obojętnego, bo wciąż ją kochał, chociaż tak bardzo go zawiodła i zraniła. Ale właśnie, dlatego był takim draniem w stosunku do niej. Gdyby uwierzyła w jego niewinność i wierność wszystko wyglądałoby inaczej. Jednak Paula posłuchała nieuczciwych ludzi zamiast głosu serca, dlatego teraz czuł taką złość. Był wściekły widząc jak bardzo stara się wpoić mu, że śmierć jego rodziców dotknęła ją tak bardzo jak jego. Szalał ze złości na myśl jak łatwo odwróciła się od niego i jego rodziny po tych wszystkich cudownych latach, jakie spędzili razem. Przyszło jej to z taką lekkością, że teraz nawet, jeśli jej uczucia względem tej tragedii były prawdziwe to on nie potrafił w nie wierzyć. Tam zachował zimna krew, ale jak tylko drzwi celi zamknęły się za nim tęsknota dała o sobie znać. Usiadł na pryczy, opuścił głowę i pozwolił płynąć nagromadzonym łzom. Mógł płakać do woli wiedząc, że cały pokój jest tylko jego. Tak w celi był sam. To Daniel załatwił mu ten komfort, tak samo jak zebrał dowody i robił wszystko by jak najszybciej uwolnić bruneta. Daniel człowiek, który niegdyś zawiódł nie tylko jego siostrę, ale i Martina. Człowiek, którego brunet wiele razy miał ochotę stłuc za łzy, które wylała Vici. Teraz był mu wdzięczny, ale tak naprawdę to Paula zrobić wszystko by stad wyszedł. A tym czasem ukochana, jako pierwsza okazała się nic nie wartym człowiekiem.
***************
Sandra wciąż nie mogła uwierzyć w tak ostre zachowanie Victorii. Znała ją zbyt dobrze by uwierzyć w tak błahy powód napadu na Lorenę. Nie podobała się jej też decyzja Daniela. Niestety w tej kwestii nie wiele mogła zdziałać skoro nawet matka uznała, że z byłą synową coś jest nie tak. Dodatkowo nawet Paula uznała, iż to najlepsze wyjście by Vici poddała się leczeniu. Czerwono włosa, chociaż czuła, że rozmowa z Victorią nie pomoże w tym by nie trafiła do szpitala zaryzykowała jednak i jak tylko wszyscy zasnęli po cichutku wślizgnęła się do jej sypialni.
- Vici śpisz? – Zapytała nie zapalając światła z obawy, że w razie, czego obudzi dziewczynę.
Zamiast odpowiedzi usłyszała ciche chlipanie w poduszkę, co dało jej pewność, że brunetka nie śpi i co więcej płacze. Szybko podbiegła do łóżka i usiadła jak najbliżej niej.
-, Co jest? – Zapytała przytulając się do jej pleców i głaszcząc po głowie.
- Przepraszam … przepraszam ja… ja nie chciałam, ale ale – Mówiła dławiąc się własnymi łzami wtulona w poduszkę.
- Daj spokój Victoria, nie przepraszaj. I nie płacz proszę. – Mówiła czerwono włosa starając się jakoś uspokoić byłą żonę swojego brata, a jednocześnie jej przyjaciółkę.
-, Ale… ale ona… ona powiedziała… - Łkała chcąc wyznać to, co usłyszała od Loreny.
- Ciii … nie płacz już.
Sandra wciąż ją pocieszała, a ona, chociaż chciała wyznać powód, który sprawił, że napadła na Lorenę to nie potrafiła. Na samo wspomnienie tego, co usłyszała łzy napływał jej do oczu, a gardło tak mocno się zaciskało, iż bała się łapać oddech. Tym czasem Lorena wręcz odwrotnie. Zaraz po wejściu do sypialni zaczęła się histerycznie śmiać z intrygi, dzięki której blondyn obiecał wywieźć Victorię do zakładu psychiatrycznego. Mogła spokojnie napawać się radością, gdyż po rozmowie w salonie Daniel wrócił do prawników, a Maria poszła zobaczyć jak czuje się Sofia. Sandra zaś nadal siedziała w pokoju Vici. A ona udając zmęczoną tymi nerwami, które dopiero, co przeżyła udała się do sypialni. I śmiała się … śmiała tak długo, że omal nie padła z braku tchu. Doskonale wiedziała, że leki, które brała, Vici wzmagają nadpobudliwość, a także łączone z innymi lekami wywołują stany lęku, płaczu lub agresji. Tydzień przyjmowania podrzuconych tabletek wystarczyłby Victoria po woli zaczęła fiksować. Lorena wiedząc o tym i mając dość patrzenia jak blondyn skacze koło byłej żony postanowiła dziś załatwić ją na zawsze. Wykorzystała moment, że cała rodzina poza nią i Vici była zajęta poszła do salonu, w którym brunetka oglądał jakiś film. Usiadła obok niej i nie pytając o nic wyłączyła telewizor. Elena (drugi imię Vici) nie zareagowała jednak w żaden sposób, bo tak naprawdę myślami była daleko od rzeczywistości. Widząc to Lori pochyliła się lekko i szepcząc do ucha powiedziała coś, co natychmiast brunetkę wzbudziło z letargu.
- Zabiłam twoich rodziców. – Szepnęła z takim triumfem i jadem w głosie, że Vici poczuła to wszystko na skórze.
Spojrzała na nią przerażona. Ta zaś uśmiechnęła się cwaniacko.
- Zdziwiona? Dziwne … przecież ci mówiłam. Staniesz mi na drodze, a zginie każdy, kogo kochasz.
Początkowo Elena nie reagowała będąc za bardzo zszokowana tym okrutnym wyznaniem. Patrzyła jedynie i ocierała spływając łzy.
- I powiem ci coś jeszcze … tak naprawdę miał zginąć tylko twój ojciec, matka na razie nie była w planach, ale skoro zginęła mój plan tylko nabrał kolorów.
-, Jaki plan? - Tyle udało się jej wykrztusić z zaciśniętego gardła.
- Zostałaś sama … braciszek w pudle, starzy w grobie. A więc nie masz już nikogo, kto cię wesprze, pomoże … zaś ja, odbiorę ci Sofię, a ciebie wsadzę do szpitala dla obłąkanych na wieki.
To wystarczyłoby Victoria wpadła w szał i rzuciła się na nią. Lorena wiedział, że sporo ryzykuje, ale dla osiągnięcia celu była gotowa przez chwilę poudawać ofiarę. Najlepszym momentem dla niej jednak była chwila, kiedy Daniel uwierzył w akcję z sukienką i rzekomą ciążą. Myśląc o tym śmiała się jeszcze głośniej. Gdy już nacieszyła się swoją władzą nad panią Victorią Azuberi poszła pod prysznic, a wieczorem jak gdyby nigdy nic zasnęła spokojnie w ramionach blondyna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
beatta@m
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 19 Gru 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:40:05 15-02-12    Temat postu:

odc. jak zawsze swietny
czekam na next.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:41:55 15-02-12    Temat postu:

Boże głupia lorena teraz Daniel zawiezie ja do szpitala psychiatrycznego oby do tego nie doszło i prawda wyszła najaw że ktoś podmienił jej leki czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:57:18 16-02-12    Temat postu:

jak ożna być tak podłym Lorena jest potworem
szkoda żę Vici nie jest w stanie powiedzieć tego Sandrze bo ta na pewno by jej uwierzyła i może sprawy potoczyły by się inaczej
czekam na new
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:57:55 16-02-12    Temat postu:

Jak ja nie cierpię Loreny, z niej to jest niezła suka, mam nadzieje że jej poczynania szybko wyjdą na jaw, Daniel będzie żałował tego wszystkiego co zrobił w związku z Victorią, dowie się że ona i tak kochała, a ona kopnie go w d**e . Przecież i tak powinien domagać się tych badań i niech najszybciej się dowie, że to przez Lorene rodzice Victorii nie żyją ! wrrr. : -D I jeszcze ta ciaża, to już mnie przerosło, a obrazek wyglądał jakby był z tego powodu dumny . Mam nadzieje jednak, że wszystko szybko przejdzie na inny bieg sytuacji, a on, będzie SAM ! bez nikogo, ani Victorii ani swojej córki, wiem że na dużo sb pozwalam, hahaha. Ale jak się wścieknę, to już nie ma zmiłuj się, a według mnie po takich sprawach, relacje protów, szczególnie ze strony kobiety były oziebłe, żeby Daniel nauczył się czegoś poprzez cierpienie, czemu w ogóle kochał się z Loreną ;/ Wiedział do czego to może prowadzić .. chociaż wiem że ciąża jest wymyślona. Odcinek wykonany po mistrzowsku. Czekam na next.

Ostatnio zmieniony przez Shelly dnia 18:01:52 16-02-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anna.
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 19386
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Podkarpacie ;***
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:51:49 17-02-12    Temat postu:

Boże... Jak ja nienawidzę Loreny. To jest potwór nie kobieta. A oni jeszcze jej wszyscy wierzą. Oby Vici przestała brać te tabletki i powiedział im co usłyszała od Loreny. Vici nie może trafić do kliniki psychiatrycznej. Nie może... Tak samo jak i nie może stracić córki. Lorena nie odbierze jej córki. Nie ! Nie zgadzam się ! Tak być nie może. Lorenie powinna się już podwinąć noga i wszystko powinno się wydać.


Czekam z niecierpliwością na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosario
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 09 Lis 2011
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:44:18 17-02-12    Temat postu:

Oh szkoda,że Martin i paula nie doszli do porozumienia,a już sądziłam,że się pogodzą,a tu klapa,a tu jeszcze wyszło gorzej ,może w następnym odcinku coś miedzy nimi będzie
A Vicki wariuje,a jej były chce umieścić ją w psyiatruku,bo tak Lorena chce,nie podoba mi się to ,biedna Viki.

Czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
miki152
King kong
King kong


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 2872
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:28:02 17-02-12    Temat postu:

Brak mi słów już na temat Loreny ! Co za wredne babsko ! I jeszcze miała czelność powiedzieć Viki, że to ona zabiła jej rodziców !

Teraz wszyscy uważają, że Viki zbzikowała ;/ ! Oby szybko się wydało co Lorena zrobiła.

Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anetta418
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Maj 2009
Posty: 3096
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Siedlce
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 4:52:34 18-02-12    Temat postu:

Za błędy przepraszam ,ale było już późno i nie miałam siły sprawdzać. Dziękuję wam za komentarze i życzę miłego czytania

Rozdział 23




Całą noc przekręcał się z boku na bok myśląc wciąż o Victori i jej zachowaniu ,a także o ostrzeżeniach matki i Loreny. Niespodziewana ciąża jego żony też jakoś nie napawała go optymizmem. Nie żeby nie chciał kolejnego dziecka w swoim życiu ,ale kobieta która miała je urodzić nie była kimś kogo kochał. Owszem wziął z nią ślub który był błędem , wiedział o tym. Będąc jednak zrozpaczony i rozgoryczony po odtrąceniu przez Victorię ożenił się z Lori bardziej na złość. Nie zamierzał jednak spędzić z nią reszty życia. Liczył ,że za jakiś czas w końcu pogodzi się z utratą ukochanej i wtedy rozwiedzie się z kobietą której nie kochał. Doskonale wiedział ,że zachowuje się nieracjonalnie i głupio ,ale tak to jest kiedy ktoś cierpi z powodu nie spełnionej miłości , a może po prostu chciał się ukarać za to ,iż wiele lat temu nie docenił miłości swojej ex żony. Tak czy owak teraz to nie on był ważny ,a Vici. Po napadzie na Lorenę miał zamienić z nią kilka słów ,ale adwokaci zasiedzieli się tak długo ,że kiedy zajrzał do jej sypialni dziewczyna już spała. A rano … rano nie było czasu na wyjaśnienia jak tylko wszedł do kuchni na poranny posiłek matka razem z żoną napadły na niego. I chociaż nadal nie był przekonany co do tego czy powinien oddać Elenę na leczenie pod pretekstem wyprawy na miasto zabrał ją i ruszył w stronę kliniki. Zbyt zmęczona i otumaniona lekami nawet nie sprzeciwiła się ,ani nie zadawała pytań. Całą drogę milczała wpatrzona w okno , blondyn zaś czuł jak z każdym kilometrem przybliżającym ich do lecznicy serce zaciska się mu z bólu. Pod bramą szpitala nie wytrzymał i zatrzymał się. Zaskoczona spojrzała na niego pytająco. Wziął głęboki oddech po czym wypuścił powietrze , a zaraz potem odwrócił się w jej kierunku.
- Wiesz gdzie jesteśmy ? – Zapytał spoglądając na nią z uwagą.
Rozejrzała się na tyle na ile pozwalał jej widok z okien samochodu po czym skierowała wzrok w jego stronę.
- Nie bardzo … miasta mi to nie przypomina ,a bynajmniej nie jego centrum. – Odparła zgodnie z prawdą.
- Z tym centrum , kłamałem. – Wyznał ostrożnie biorąc ją za rękę. – Jesteśmy przed kliniką psychiatryczną. – Dodał z niekłamanym lękiem w głosie.
- Ty chyba żartujesz ?! – Zapytała nie do końca wierząc w to co usłyszała.
- Nie Victorio. – Odparł z powagą na twarzy. – Chciałem … chcieliśmy oddać cię na leczenie ,ale…ale ze względu na Sofię i wiele innych spraw postanowiłem ,że najpierw poddam cię badaniom by się upewnić ,że to leczenie w ogóle jest konieczne.
- I co mam ci być za to wdzięczna ?! – Zapytała nagle z oburzeniem i ogromną złością w głosie.
- Nie oczekiwałem tego od ciebie i nie dlatego ci o tym powiedziałem. – Odparł spokojnie starając się by nie wzbudzić w niej jeszcze większej złości. – Nie chcę byś tam trafiła i …
- Nie chce ,a jednak mnie tu przywiozłeś ?! – Zapytała sarkastycznie mierząc go morderczym wzrokiem. – Jesteś zakłamanym łajdakiem Danielu ! – Krzyknęła uderzając go zaciśniętą pięścią w klatkę piersiową.
- Vici posłuchaj ja…
- Nie ! Nie będę tego słuchała … to ona … ona ci kazała mnie tu umieścić ! Ona zatruła ci głowę … - Krzyczała w pośpiechu rozpinając pas i wysiadając z auta.
Widząc jej furię oraz to ,że nie dał rady powstrzymać jej przed wyjściem z samochodu ,sam szybko go opuścił. Szła tak szybko ,że musiał podbiec by ją dogonić.
- Dokąd ty idziesz ?! – Zapytał łapiąc ją za ramię.
- Puść ! – Warknęła wyrywając się z objęcia. – Nie dam się zamknąć z wariatami. – Syknęła cofając się jak najdalej od niego. – Wiesz co nie rozumiem jak możesz być taki podły i brać udział w jej intrygach. – Ni zapytała ni stwierdziła.
Spojrzał na nią zaskoczony i zainteresowany.
- Straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu ,a ty … ty i ta wywłoka chcecie wykorzystać mój ból i zabrać mi dziecko ! Ty … ty draniu … ty cholerny draniu dzień w którym cię pokochałam stał się moją klęską ! – Krzyknęła podbiegając i uderzając go z całej swojej siły zaciśniętymi piąstkami. Wściekłość jaka ją ogarnęła zaczęła wymykać się z całkowitej kontroli którą próbowała trzymać, ale leki działały i teraz robiły swoje z jej organizmem co tylko chciały. Biła go i biła , a gdy złapał ją za nadgarstki i krzyknął;
- Dość !
Zamilkła na chwilę , po czym wybuchła nie pohamowanym płaczem. Kolejny dowód na to ,że matka i żona miały rację. Elena zbyt często miała zmiany nastrojów najbardziej niepokojące były ataki furii. I chociaż wcześniej się wahał teraz nie miał złudzeń , Vici potrzebowała pomocy. Przytulił ją mocno do siebie i pozwolił wypłakać. Gdy dziewczyna wreszcie ucichła spojrzał głęboko w jej oczy.
- Wiem ,że jesteś zła i teraz myślisz najgorzej o tym co zamierzam. Ale, uwierz to naprawdę tylko i wyłącznie dla twojego dobra. – Powiedział najszczerzej jak potrafił z troską w oczach.
Nie wiedziała mimo to czy może wierzyć blondynowi ,ale nie mając sił na dalszą walkę poddała się jego władzy. Pozwoliła by wziął ją za rękę i poprowadził do środka szpitala.
***************
Przez całą drogę do Meksyku o niczym innym nie myślała jak tylko o rozmowie z Martinem. Która jej zdaniem nie tyle co była nie miła co dziwna. Jego zachowanie było dużo bardziej okrutne niż się spodziewała. Skoro to on zawiódł … zdradził. To czemu teraz zachowywał się jak by było całkiem odwrotnie ? zastanawiała się. Był taki zimny wręcz lodowaty i nieugięty aż czuła jak te okropnie bolesne uczucia ją przeszywają. Jego słowa raniły jak drobne kawałeczki szkła wbijane wolno by jak najdłużej cierpiała. Czyżby chciał by go nienawidziła ? Czy właśnie do tego dążył ? Tylko po co ? Co takiego zrobiła , by tak bardzo chciał jej cierpienia … skoro kiedyś mówił ,że kocha to czemu teraz rani ją na każdym kroku ? Pytała samą siebie szukając odpowiedź lub jakieś wskazówki wspominając dni spędzone u jego boku. Ale nic … kompletnie nic nie wydarzyło się takiego by mogła poczuć iż coś w ich związku było nie tak. Nie było podstaw przynajmniej jej zdaniem by mąż musiał rzucać się w ramiona innej kobiety. Tak samo nie rozumiała czemu Martin ponownie zaczął brać udział w ciemnych interesach skoro na brak pieniędzy nie mogli narzekać ,a on już nie był zbuntowanym nastolatkiem chcącym zwrócić na siebie uwagę. Im dłużej o tym myślała tym bardziej zaczynała wątpić w to ,że w ogóle dopuścił się z któryś tych rzeczy ,a ona bezpodstawnie go oskarżyła. To wszystko coraz mniej miało sens. Co do zdrady to przecież widziała zdjęcia ,a więc to nie mogło być nie prawdą. Jednak jeśli o narkotyki i kradzież auta to faktycznie powinna najpierw z nim porozmawiać niż zakładać z góry , iż dokonał tak okrutnej rzeczy. Niestety na wszystko było za późno. Widziała w jego oczach pogardę i nienawiść co jednoznacznie znaczyło , iż dla niego przestała istnieć. Mimo wszystko wiedziała ,że dla samej siebie musi poznać prawdę. Sięgnęła do torebki i w pośpiechu wyjęła telefon. Daniel niestety nie odbierał tak więc postanowiła zostawić mu wiadomość na sekretarce.
- Cześć tu Paula. Daniel ja już wracam , niestety Martin nie chciał ze mną gadać. – Rzekła do słuchawki natychmiast smutniejąc na samą myśl. – Ale tak naprawdę dzwonię , gdyż chcę byś dokładniej zajął się jego sprawą i sprawdził czy przypadkiem mój mąż nie został wrobiony. Jak tylko dotrę do Meksyku pogadamy o tym na spokojnie. Pa.
****************
Chociaż wydawać by się mogło ,że jej sprawa została przesądzona to jednak Daniel po mimo wszystko poprosił by lekarz najpierw przeprowadził badania nim zdecyduje o tym czy Vcitoria powinna pozostać na leczeniu. On sam uznał ,że nie mógł by przyjąć kogoś na oddział bez wstępnych badań. Pierwszym z nich była rozmowa z psychologiem i psychiatrą. Trwało to dwie długie godziny. A gdy badania dobiegły końca doktor po konsultacji z psychiatrą wezwał Daniela do gabinetu. Zdenerwowany usiadł na krześle i czekał na to co zaraz usłyszy. Liczył , iż pozostawienie Eleny nie będzie koniecznie po mimo ,że do tej pory sam był świadkiem jej dziwnych ataków. Jego nadzieja szybko zgasła jak tylko zaczął mówić.
- Tak więc ja i moja koleżanka po fachu zgodnie uznaliśmy ,że pańska żona powinna zostać pod naszą opieką. Przeszła poważne załamanie nerwowe i naprawdę się dziwię ,że od razu nie trafiła na oddział. Nie wiem jaki lekarz wcześniej postanowił to wszystko załatwić zwykłymi lekami uspokajającymi ,ale zrobił źle.
- Jak mam to rozumieć ? – Wtrącił się słysząc tak ostrą opinię.
- Nie dość ,że pańska małżonka wymaga innych leków to jeszcze te które bierze zostały ,źle dobrane. Tak więc albo wasz lekarz popełnił poważny błąd ,albo pani Vicktoria sama brała coś bez waszej wiedzy co wywołały u niej taki stan. – Odpowiedział zgodnie z tym co stwierdził przy badaniach.
- Jaki stan ?
- Stała się drażliwa ,agresywna , płaczliwa i lękliwa. Rozmawia się z nią normalnie jednak jej zmiany nastrojów są bardzo niepokojące tak więc…
- Lepiej by została. – Dokończył za doktora.
- Właśnie. – Przytaknął z powagą na twarzy.
- Skoro tak to nie mam wyjścia jak się zgodzić. A czy ona nie musi wyrazić zgody ? – Zapytał nie chcąc by potem uznała to za nieuczciwość.
- Nie, jeśli uznaję ,iż stanowi zagrożenie. – Odparł ze spokojem w głosie.
- A stanowi ?
- Owszem. A i proszę pana …kiedy będzie się pan z nią żegnał niech nie ulega jej groźbom czy prośbom. Ludzie chorzy nie chcąc tu pozostać dopuszczą się wszystkiego by tylko wyszło na ich. – Doradził wstając od biurka.
- Mam rozumieć , że będzie starała się mną zmanipulować ? – Zapytał blondyn chcą upewnić iż doskonale zrozumiał to co lekarz mu sugerował.
- Dokładnie , dlatego doradzam nie brać na poważnie tego co mówi.
Wychodzą z gabinetu czuł jak serce kraja mu się z bólu na myśl jak ciężka chwila go zaraz czeka. Victoria spokojnie siedziała na krześle tam gdzie ją zostawił. Widząc ją taką spokojną tym bardziej uważał ,że chyba jednak nie powinna tu zostawać. Jednak lekarz nie mógł się mylić ,a on podważać jego decyzji. Brunetka widząc jak blondyn zmierza w jej kierunku szybko zerwała się na równe nogi.
- I co ?! – Zapytała przejęta. Po jej głosie dopiero dało się poznać zdenerwowanie.
- Musisz zostać. – Odpowiedział ze smutkiem w głosie.
W czasie jego pobytu w gabinecie myślała o wszystkim i chociaż sama wiedziała ,że coś z nią nie tak. To postanowiła walczyć i nie dać się tu zamknąć ,a tym bardziej odebrać sobie córki.
- Ale nie chcę ! – Krzyknęła czując jak rośnie w niej złość ,że Lorenie udało się dokonać swojego podłego planu.
- Wiem ,ale lekarz…
- Właśnie ,że nic nie wiesz ! – Warknęła przerywając mu w pół zdania. – Zrozum nie mogę tu zostać … nie mogę bo Lorena skrzywdzi Sofię. – Powiedziała starając się by jej ton głosu brzmiał spokojnie ,ale przekonująco.
- Victoria proszę cię nie pleć głupstw. – Wtrącił się przerażony tymi oskarżeniami.
- Boże ,ale ty jesteś naiwny … czy ty nie rozumiesz Danielu ,że jej właśnie oto chodziło ?!
- Victoria posuwasz się za daleko.- Ostrzegł nie chcąc słuchać tych bredni.
- Zabiła mi rodziców wiedząc ,że się załamię. Potem namówiła cię byś mnie tu zamknął, teraz odbierze mi dziecko. Zabierze mi wszystko… wszystko na czym mi zależało bo to jest jej zemsta za ciebie ! – Wykrzyknęła ignorując jego ostrzeżenie.
- Dość ! – Krzyknął wściekły. – Przestań bredzić … lekarz ostrzegał ,że będziesz robiła wszystko bym cię tu nie zostawiał ,ale nie sądziłem ,że posuniesz się do takich metod. I wiesz co … wcześniej miałem wątpliwości.Teraz już ich nie mam i tym bardziej uważam ,że powinnaś tu zostać. – Dodał starając się opanować.
Nie wierzył jej. Jak zwykle jej słowa były dla niego nic nie warte. Czuła jak złość ogarnia całe jej ciało , wzięła jednak głęboki oddech by nie wybuchnąć i nie dać mu oraz lekarzowi kolejnego potwierdzenia ,że jej stan jest tragiczny. Daniel widząc ,że zamilkła uznał rozmowę za zakończoną. Uniósł do góry jej torbę z rzeczami i ruszył do wyznaczonej przez lekarza sali. Nie mając wyjścia posłusznie ruszyła za nim. Pierwszy wszedł do pokoju i postawił torbę na taborecie stojącym przy oknie. Pokój miał jedno łóżko , szafkę oraz niewielką i wąską szafę. Po lewej stronie było wejście do łazienki. Pomieszczenie jak to w szpitalu było pomalowane na biało – zielono.Czuło się tu chłód i pustkę. Chciała uciec. Był zły chociaż starała się zrozumieć ,że to przez stan w jakim się znajduje gada od rzeczy. Jednak z jakiś dziwnych powodów nie potrafił przestać się złościć. Nie chcąc jednak zostawiać ją w tym okropnym miejscu tak bez słowa podszedł i chwycił jej dłoń.
- Będę odwiedzał cię tak często jak tylko będzie można.Dopilnuję też by Martin szybko wyszedł na wolność ,a Sofia miała wszystko to co do tej pory ty jej zapewniałaś. – Powiedział chcąc ją uspokoić.
- Ciekawe jak zastąpisz jej miłość matki ?- Zapytała sarkastycznie chociaż serce rozpadało się jej na miliardy drobnych kawałeczków.
- Tego nikt nie zdoła zrobić… bo ty jesteś jej matką. – Odparł zgodnie z prawdą chcąc też by wiedziała ,że w żaden sposób nie zamierza ich rozdzielać.
- Więc zabierz mnie stąd. – Powiedziała nagle wtulając się w jego ramiona. – Błagam cię Danielu zabierz mnie … zabierz z tego cholernego miejsca. – Mówiła ,a łzy spływały po jej policzkach jak potok.
- Elena uwierz chciałbym ,ale…
- Błagam … proszę… zabierz mnie. – Mówiła tym razem patrząc mu prosto w oczy.
Czuł jak drży całe jej ciało , widział łzy przez które serce pękało mu z bólu ,ale wiedział ,że nie może się poddać i ulec. Chciał się cofnąć by nie dać się ponieść pokusie. Odsunął ją lekko od siebie ,a kiedy starał się postawić krok do tyłu … zatrzymała go. Trzymając kurczowo zaciśnięte piąstki na jego koszuli przyciągnęła do siebie i musnęła wargami. To wystarczyło by zapragnął więcej.Teraz to on przyciągnął ją do siebie i zatopił usta w jej słodkich wargach. Tęsknota i namiętność z jaką jego język tańczył wspólnie z jej językiem pokazała jak bardzo za nią tęsknił. Jak bardzo pragnął i kochał.
*********
Od kilku dni starał się wymyślić jak ponownie Paulę ściągnąć do domu ,ale na marne. Żaden pomysł nie pojawiał się w głowie. Być może powodem była złość i frustracja jaką czuł po tym jak jego plan przestał działać. Gdyby nie ten przeklęty wypadek teraz byś tu była ! Zaklął pod nosem wściekły ,że siostra tak szybko pobiegła pocieszyć swojego męża. Byłego męża. Zaczynał dostawać szału na myśl ,że nagle się pogodzili i znowu Martin stanie się najważniejszy w życiu Pauli. To on , jej brat ,rodzina. Powinien być najważniejszy ,a nie byle jaki facet który poderwał ją na miłe słówka. Myślał wściekły zaciskając pięści na krawędzi krzesła. Dlaczego Paula zawsze jego stawiała na pierwszym miejscu ? Czemu Martin , a nie on był ważniejszy ? wielokrotnie zadawał sobie to pytanie. Nigdy jednak nie potrafił znaleźć odpowiedzi. A może wiedział czemu siostra się tak od niego oddaliła ,jednak nie chciał przyznać tego sam przed sobą ? Bo tak naprawdę od śmierci rodziców zamiast ofiarować jej taką samą miłość jak ona jemu przysparzał jej tylko kłopotów i zmartwień. I chociaż nie chciał tak postępować to jednak coś nie pozwalało mu przestać. I dlatego w jego głowie znowu zaczął rodzić się kolejny podły plan który miał za zadanie rozdzielić Martina i Paulę. Na razie jednak postanowił pozostać w tym miejscu by dokładnie przemyśleć każdy krok. Rozsiadł się więc wygodnie na kanapie z colą w ręku i paczką chipsów. Włączył telewizor. Przeskakiwał z kanału na kanał szukając czegoś co pozwoliło by się mu zrelaksować. Ale , ani muzyka ani żaden film nie sprawił by czuł się lepiej. Szczególnie kiedy po jego głowie chodziła czerwono włosa. Problemy z siostrą odłożył na bok i zaczął się zastanawiać nad związkiem z Sandrą. Choć z pozoru wyglądała na kogoś kto uwielbia tak samo wygodne życie jak Itan. To tak naprawdę była inna. Mimo wszystko dogadywał się z nią bez zarzutów. Miała w sobie ,,coś" co cholernie przyciągało go do niej. A jednak porzucił ją.Zostawił by móc pławić się w życiu do którego sam się przyzwyczaił. Początkowo brak Sandry w ogóle mu nie wadził ,ale z dnia na dzień zaczynał za nią tęsknić. On Itan Suares , ten który się nie wiąże i nie angażuje tęsknił.
- Bzdura ! - Warknął nagle podrywając się z kanapy nie chcąc dopuścić do siebie myśli ,że jednak na kimś zaczynało mu zależeć. - Do niczego ... do niczego nie jesteś mi potrzebna Sandro. - Syknął pod nosem pragnąc by te słowa sprawiły by miał rację.
************
Co chwila podchodziła do okna i wyglądała samochodu Daniela. Zbyt długo jej mąż nie wracał co bardzo zaczynało ją niepokoić. Droga do szpitala to jakaś godzina jazdy , zostawienie Victorii na leczeniu góra kwadrans. Tak więc Daniel już dawno powinien być w domu. Myślała. Czyżby tej suce udało się go przekonać i wcale nie zawiózł ją tam ? A może miał wypadek ? Albo ta dzi**a puściła farbę i wypaplała Danielowi ,że zabiłam jej starych ? Te i inne pytanie nie dawały jej spokoju. Tylko czemu ,skoro tak dokładnie dopilnowała każdego szczegółu. Podmieniła leki ,co więcej rano dodała jeszcze inny lek do napoju Vici by mieć pewność ,że dziewczyna straci kontrolę nad sobą. Czyżby lek nie zadziałał ? A może nawet nie wypiła soku ? Zastanawiała się kolejny raz przechadzając się po salonie ze zdenerwowania.
- Jeśli jakimś cudem wrócisz to... to i tak nie wygrasz. - Syknęła sama do siebie. - Wejdź mi w drogę raz jeszcze ,a tym razem wydam wyrok na ciebie. - Dodała tym razem już głośniej spoglądając na zdjęcie rywalki stojące nad kominkiem.
**********
Wiedziała ,że teraz posunęła się za daleko. Że zaczęła grać tak samo nie czysto jak Lorena ,ale dla dobra córki była gotowa na wszystko. Owszem do śmierci rodziców nie była sobą. Ta strata tak bolała ,iż nie potrafiła sobie z tym poradzić ,ale nie postradała zmysłów. I dlatego nie rozumiała czemu Daniel chcę umieścić ją w takim miejscu. Może faktycznie chciał dobrze ? Ale bez względu na wszystko nie chciała pozwolić na to by jej dziecko zostało pod opieką tak okrutnej kobiety ? Mogła zrezygnować z ukochanego któremu i tak nie do końca wierzyła w szczerość uczuć. Mogła wyjechać gdzie tylko rywalka jej każe. Gotował była poświęcić miłość swojego życia by tylko Sofia była bezpieczna. I właśnie dla bezpieczeństwa małej zdobyła się na tak drastyczny ruch , pocałowała go licząc ,że w ten sposób przekona do zabrania z tego okropnego miejsca. Tak igrała z jego uczuciami ... wykorzystywała. Lecz nie pozostawił jej wyboru. Niestety jak tylko przylgnął do niej prawie miażdżąc jej usta swoimi wargami zrozumiała ,że popełniła błąd. Że gra którą zaczęła obróciła się na jej nie korzyść. Słodkie , namiętne ,a zarazem silne usta zawładnęły nią całkiem. Pochłaniała go całą sobą pragnąc coraz to więcej i więcej. On nie pozostawał obojętny , pożerał ją z namiętnością i delikatnością zarazem. W chwili kiedy ich języki tańczyły , ich serca biły jak szalone jednak tym samym rytmem. Takim samym tempem jak by były jednością. Próbował się opanować , zakończyć coś co w takiej sytuacji nie powinno się zdarzyć ,ale nie potrafił. I nie wiadomo czy nie posunął by się za daleko ,gdyby brunetka nie przerwała tej cudownej chwili. Victoria ostatkiem sił wezbrała się w sobie by pocałunek dobiegł końca. Nie chciała tego ,ale nie chciała też posunąć się do czegoś co obojgu mogło przynieść jedynie kłopoty. Cała drżała nadal czując zapach i dotyk jego usta na swoich wargach. Jej oddech tak samo jak jego był przyspieszony. W oczach widziała jak bardzo jej pragnął i jaki sprawiła mu ból dając cień nadziei. Ale dopóki żelazo było gorące postanowiła je kuć.
- Kocham cię ... i to jest jeden z głównych powodów dla których nie chcę tu zostać. - Wyznała nagle ,a on spojrzał na nią zaskoczony.
Niestety już po chwili odkrył jej grę i tym razem bez słowa wypuścił z ramion. Spojrzał po raz ostatni w jej oczy i wyszedł trzaskając drzwiami. To był koniec. Koniec jej życia ... w tej chwili straciła nie tylko córkę ,ale i jego. Zrozpaczona usiadła na zimnej podłodze i zaczęła płakać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
natalka0125
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 25 Sie 2011
Posty: 6294
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:12:23 18-02-12    Temat postu:

Boże biedna Victoria a Daniel to idiota że nie chce uwierzyc że to Lorena zabiła jej rodziców oby tylko ta głupia idiotka nie zrobiła krzywdy Sofi ...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
P@Tk@
Idol
Idol


Dołączył: 26 Gru 2007
Posty: 1744
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:41:35 18-02-12    Temat postu:

dlaczego Lorena wygrała
to nie tak miało wyglądać
Paula ma wątpliwości szkoda że dopiero teraz
czekam na new w tej i innych Twoich telkach
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 11 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin