Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"Pogarda, duma i miłość" ODCINEK 22
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:35:34 13-06-11    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Wieczorem, tego samego dnia...

Sala balowa zapełniona już była okoliczną arystokracją, kiedy państwo Reliance przybyli na miejsce. Niezwykle modne, drogie suknie Margareth i Elizabeth oraz fraki Johnathana i Alistaira zwracały na nich spojrzenia innych, pełne zarówno podziwu, jak również zazdrości.
Lady Katherine Moore spoglądała z piętra na zapełniającą się salę. W tłumie wypatrywała najważniejszego dziś dla niej gościa, młodego hrabiego Williama Swanna.
- Lady Katherine, goście z niecierpliwością pani oczekują.- zwrócił się do niej lokaj, kłaniając nisko.
- Cóż, w takim razie udam się do nich. Mam tylko nadzieję, że zjawi się hrabia Swann.- odrzekła, ruszając w stronę schodów.
Mimo swego wieku, lady Moore nie straciła nic ze swej urody i gracji. Gdyby któryś z gości jej nie znał, nie uwierzyłby, iż to kobieta po czterdziestym roku życia. Czas oszczędził Katherine, być może rekompensując nieszczęśliwą miłość do Arthura Swanna.
Elizabeth patrzyła na tę kobietę z prawdziwym zachwytem.
- Lady Moore jest doprawdy niezwykła.- stwierdził Johnathan.
- Ach, chciałabym wyglądać tak młodo jak ona.- westchnęła Margareth.- Jesteśmy w podobnym wieku, a tak bardzo się różnimy.- dodała z lekkim smutkiem.
- Dla mnie Ty zawsze będziesz najpiękniejsza.- powiedział pan Reliance, muskając policzek żony.
- Johnathan...- rozczuliła się Margareth, wtulając w ramię męża.
Elizabeth kurczowo trzymała się Alistaira, lekko przestraszona ogromem ludzi dookoła. Część z nich z pewnością przybyła z innych dzielnic, a niektórzy nawet z samego serca Cardiff.
- Lizzie, nie bój się...- zaśmiał się Alistair.- Wyglądasz tak, jak wtedy, kiedy byłaś na swym pierwszym balu.- powiedział rozbawiony.
- Ach, nawet mi tego nie przypominaj. Nie mogę nic na to poradzić. Za dużo tu obcych ludzi.- odrzekła Elizabeth.
Lady Katherine stała na werandzie, i ku swej uciesze ujrzała, jak na podjazd wjeżdża powóz hrabiego Swanna. Potem wysiadł z niego Albert i William. Lady Moore udała się czym prędzej na zewnątrz, by ich przywitać.

Elizabeth zdążyła zatańczyć z panem Midwallem i dwoma paniczami, którzy przybyli z innych osiedli. Nagle orkiestra zaprzestała gry, a lady Katherine stanęła na środku sali, a za nią stał hrabia William Swann wraz ze swym lokajem, Albertem. Wśród zebranych na sali dało się słyszeć szmer- mieszkańcy osiedla byli wyraźnie zgorszeni jego obecnością, natomiast pozostali, którzy go nie znali, spoglądali z ogromnym zainteresowaniem.
- Drodzy państwo.- odezwała się lady Katherine, przerywając szmery.- Większość z Was, która zna niezbyt pochlebną opinię młodego hrabiego Swanna, zapewne jest zdziwiona jego obecnością na tym balu. Dlatego pragnę od razu powiedzieć, iż został on przeze mnie zaproszony.- wyjaśniła.- Biorąc pod uwagę przemianę Williama, jaka ostatnio się w nim dokonała, jak i fakt, iż uratował panienkę Reliance.- wskazała na stojącą niedaleko Elizabeth, nadal zaskoczoną obecnością Williama.- Uważam, że odkupił dostatecznie swoje winy. Dlatego oficjalnie przyjmuję go z powrotem do naszego grona. Mam nadzieję, że nie zmarnuje szansy, jaką otrzymał.- dodała, spoglądając na niego.
- Jestem niezwykle wdzięczny lady Moore za obdarzenie mojej osoby zaufaniem.- odezwał się William.- Obiecuję, iż zrobię wszystko, aby pani nie zawieść.- położył rękę na sercu, skłaniając się w stronę Katherine.
- A więc witaj z powrotem, hrabio Williamie Swann.- odrzekła ona. Na te słowa na sali rozległy się gromkie brawa. Większość osób cieszyła się z przyjęcia młodego hrabiego z powrotem do towarzystwa, głównie dlatego, że był on świetną partią dla ich córek. W okolicy brakowało takich kawalerów jak on. Nie dziwiło więc nikogo, iż lokalna arystokracja tak szybko zaakceptowała decyzję lady Moore.
- Jak ona mogła wprowadzić kogoś takiego do towarzystwa?- złościł się Alistair.
- Cóż, nie mamy wpływu na takie decyzje, synu.- uspokajał go Johnathan.- Zbyt krótko tu mieszkamy. Najwidoczniej tutaj największą władzę, jeśli chodzi o towarzystwo, ma lady Katherine.- dodał.
- Jak dobrze, że Lizzie ma już narzeczonego.- odetchnęła Margareth.
Elizabeth również nie ukrywała oburzenia. Od teraz mogła spotkać Williama na każdym balu, i prawdopodobnie jej rodzice będą zmuszeni zaprosić go na przyjęcie powitalne, zorganizowane dla Antoiné. Chociaż... To nie byłoby takie złe posunięcie. Hrabia Swann zrezygnowałby, wiedząc, iż jest zaręczona. Uśmiechnęła się na samą myśl o tym. Siedziała tak zamyślona, kiedy poczuła na sobie czyiś wzrok. Należał on oczywiście do Williama. Hrabia ruszył powoli w jej stronę. Elizabeth spuściła wzrok, modląc się w duchu, by ktoś inny zaprosił ją teraz do tańca.
- Witam, panienko Reliance.- usłyszała nad sobą głos Williama.
- Witam.- odrzekła, podnosząc głowę, ale unikając spojrzenia w jego twarz.
- Czy zechciałaby panienka podarować mi chociażby jeden taniec?- spytał, wyciągając w jej stronę swoją dłoń.
Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Nie miała ochoty na taniec z tym człowiekiem, ale nie grzecznym byłoby odmówić.
- Pan wybaczy, hrabio Swann, ale brat ma pierwszeństwo.- nagle ni stąd, ni z owąd pojawił się Alistair. Elizabeth spojrzała na niego z niezwykłą wdzięcznością.
- Cóż, w takim razie proszę o wybaczenie.- odrzekł William, oddalając się w stronę grupki skupionej wokół lady Katherine.
- Dziękuję, braciszku.- odezwała się Elizabeth, podając Alistairowi swą dłoń.
- Ależ nie ma za co. Nie pozwolę, żeby Cię tknął.- odpowiedział on, prowadząc siostrę na parkiet.

William skłonił się przed lady Moore, wyciągając swą dłoń w jej kierunku.
- Czy zaszczyciłaby by mnie pani tańcem?- spytał z nadzieją.
- Z największą przyjemnością.- ujęła jego dłoń.- Jesteś bardzo podobny do swego ojca.- powiedziała, kiedy już tańczyli.
- Nie wiedziałem, że był aż tak przystojny.- odrzekł zaczepnie.
- Nawet mówisz jak on.- zaśmiała się lady Katherine.
- Szkoda, że mój ojciec jednak się z panią nie ożenił. Miałem mu to nawet za złe.- powiedział William, spoglądając na nią.
- Naprawdę chciałeś mieć taką macochę?- spytała żartobliwie.
- Oczywiście. Poza tym kochała pani mego ojca, prawda?- stwierdził z uśmiechem.- Czy zastanawiała się pani kiedyś, co by się stało, gdyby on wybrał panią, a nie moją matkę?- spytał po chwili.
- Cóż, czasami...- westchnęła lady Katherine.- Ale wtedy prawdopodobnie nie byłoby Ciebie. No i Mary Anne załamałaby się, w końcu ona też kochała Arthura.- dodała, uśmiechając się lekko.- Widzę, że jesteś zainteresowany panienką Reliance, czyż nie?- zmieniła szybko temat.
- Tak, w istocie.- potwierdził William.- Ale obawiam się, iż nie otrzymam jej względów.- dodał ze smutkiem.
- Chyba nie zamierzasz się poddawać? To nie leży w naturze Swannów. Twój ojciec też musiał się namęczyć, zanim zdobył Mary Anne.- odrzekła lady Moore.- To, że panienka Reliance zachowuje się w stosunku do Ciebie oschle, nie znaczy, iż nie masz szans, aby zyskać jej przychylność.- powiedziała, spoglądając na niego znacząco.
- Ma pani zupełną rację.- zgodził się William, kłaniając jej się, kiedy orkiestra zakończyła utwór.- Dziękuję za słowa pociechy i wspaniały taniec.- dodał,oddalając się.

Elizabeth siedziała, odpoczywając po tańcu, kiedy przysiadła się do niej lady Katherine.
- Witam panią, lady Moore.- przywitała ją z należytym szacunkiem.
- Witaj Elizabeth. I mów mi po imieniu, dziecinko.- odrzekła z czułością.- Wybacz tę poufałość, ale przypominasz mi moją córkę, Hellen.- przeprosiła od razu.
- Naprawdę nic nie szkodzi.- zapewniła Elizabeth.- Urządziła pani cudowny bal.- dodała z uznaniem.
- Ach, dziękuję. I miałaś mi mówić po imieniu.- upomniała, posyłając jej uśmiech.- Hrabia Swann uratował Cię, nieprawdaż?- zagadnęła.
- Owszem, to prawda. I jestem mu za to wdzięczna.- odrzekła Elizabeth, lekko podenerwowana.
- W sumie to Tobie William zawdzięcza fakt, iż lokalna arystokracja przyjęła go z powrotem do swego grona, i to nie tylko dlatego, że Cię uratował.- powiedziała Katherine, nachylając się w stronę dziewczyny.- Podobno jego przemiana również wiąże się z Tobą, Elizabeth. Lokaj hrabiego, Albert, zdradził mi, iż William porzucił swe zgubne nałogi, kiedy dowiedział się, że pan Midwall wyjawił Ci prawdę o nim.- szepnęła jej na ucho.
Elizabeth zaniemówiła, słysząc słowa lady Katherine. Siedziała jakiś czas na krześle, wpatrzona w podłogę.
- Dobrze się czujesz, dziecinko?- z zamyślenia wyrwał ją głos lady Moore.
- Niech mi pani wybaczy, ale muszę wyjść na powietrze.- odrzekła Elizabeth, wstając, po czym udała się na taras.

William miał już powoli dosyć towarzystwa matek, które na siłę próbowały zeswatać go ze swoimi córkami. Uparcie szukał wzrokiem w tłumie panienki Reliance. Nie mogąc jej znaleźć, przeprosił grzecznie towarzystwo i udał się na taras. Poczuł ulgę, mogąc odetchnąć świeżym powietrzem. Oparłwszy się o kamienną barierkę balkonu, dojrzał nieco dalej drobną, kobiecą sylwetkę. Kiedy zbliżył się nieco, rozpoznał w niej panienkę Elizabeth.
- A więc tu się panienka ukryła przede mną...- zagadnął ją, uśmiechając się lekko.
- Znowu zamierza mnie pan dręczyć?- spytała, nie racząc zaszczycić go nawet spojrzeniem. Wyglądała na wyrwaną z głębokiego zamyślenia.
- Niech mi panienka wybaczy, jeśli przeszkodziłem. Chciałem jedynie poprosić, by panienka dała mi szansę.- odrzekł William, stremowany jak nigdy.
- Panie Swann, nie mogę spełnić pańskiej prośby.- odezwała się głośniej Elizabeth, po raz pierwszy tego wieczora patrząc mu prosto w oczy.- Jeśli pan myślał, iż ratując mnie zyska w moich oczach, to się pan pomylił, panie hrabio.- dodała, podnosząc ton.
- Nie dlatego to uczyniłem. Chciałem panienkę uratować. Postanowiłem się zmienić.- odrzekł hrabia.
- Według mnie ludzie tacy jak pan się nie zmieniają.- rzuciła oskarżycielskim tonem, ruszając w stronę sali.- I niech pan pamięta. To, że lady Katherine Moore i część tutejszej arystokracji pana zaakceptowała, to nie znaczy, iż ja uczynię to samo.- dodała chłodno, po czym prędko zniknęła w tłumie ludzi.
- Ech, będzie trudniej, niż myślałem.- westchnął William, opierając się o balustradę i spoglądając na księżyc.- Ale przynajmniej ma charakterek. To mi się nawet podoba.- dodał z uśmiechem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:48:15 13-06-11    Temat postu:

Ale dłuugi odcinek
Kiedy zobaczyłam, że dodałaś nowy od razu wzięłam się za czytanie.
dobrze, że Lizzie nie daje się zwieść urokowi W., który według mnie
za szybko się zmienił, trochę brakuje mi jego "ROZPUSTNEGO" życia :p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:07:13 14-06-11    Temat postu:

Miło mi

Dzięki za komentarz...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:37:33 16-06-11    Temat postu:

Kiedy będzie odcinek?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:07:44 16-06-11    Temat postu:

Ech, pewnie po niedzieli...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:35:06 16-06-11    Temat postu:

Szkoda... no ale cóż muszę poczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:29:20 22-06-11    Temat postu:

Uwaga! Mam ważną wiadomość:
Komputer mi padł, więc nie mam jak dodać odcinka. Teraz piszę z telefonu, bo mam na nim wyszukiwarkę i mogę tu wchodzić. Niestety odcinka nie mam jak dodać. Naprawdę przepraszam, i proszę o cierpliwość, bo nie wiem, ile potrwa naprawa kompa.
Pozdrawiam, Nami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:12:37 22-06-11    Temat postu:

Szkoda... no ale to nie twoja wina
Będę czekać niecierpliwie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:30:53 22-06-11    Temat postu:

Dzięki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:40:03 26-06-11    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Następnego dnia, popołudnie.

Pan George Midwall udał się na polowanie z hrabią Butlerem. Kiedy zrobili sobie przerwę, dając koniom odpocząć, hrabia zagadnął go o wrażenia po wczorajszym balu.
- Cóż, muszę przyznać, że lady Katherine naprawdę się postarała.- odrzekł z uznaniem.
- O tak, jej przyjęcia zawsze są doskonałe.- zgodził się z nim Andrew.
- Tak.- westchnął pan Midwall.- Ale było coś, co zmartwiło mnie.- dodał po chwili.
- Cóż takiego, George?- spytał zdziwiony hrabia Butler.
- Mianowicie to, że panienka Reliance przebywała z hrabią Swannem na tarasie. Ogólnie wodziła za nim wzrokiem od kiedy tylko się pojawił.- wyjaśnił, marszcząc brwi.
- Nie martw się, jeśli chodzi o niego. Panienka Elizabeth była zbyt zgorszona faktem, iż młody Swann został przyjęty do towarzystwa, by mogła zwrócić na niego uwagę.- uspokoił go hrabia.- Prędzej to on jest zainteresowany nią, niż ona nim.- dodał.
- Obyś się nie mylił.- odrzekł pan Midwall, z powrotem dosiadając swego konia.

Elizabeth pędziła na Junonie przez pola, chcąc koniecznie wyrzucić ze swych myśli hrabiego Swanna.
- Cóż za bezczelność! Co on sobie wyobraża? Że może rozkochać w sobie każdą?- mówiła do siebie.- Ja nie jestem jakąś głupią gęsią, która mdleje na jego widok.- wyrzucała z siebie gniewne słowa. Tutaj mogła dać upust swojej złości. Wiatr smagający ją po twarzy sprawił, że ochłonęła nieco.
Nienawidziła Williama Swanna z całej duszy. Nie miała zamiaru stać się jego kolejną zabawką.
- Ciekawa jestem, ile szanowny pan hrabia wytrzyma, udając grzecznego chłopczyka.- prychnęła.- Bo wątpię, że to przedstawienie potrwa długo.- dodała, zatrzymując się niedaleko posiadłości Swannów.
Zarówno dom, jak i ziemia robiły ogromne wrażenie. Nagle, nie wiadomo skąd, Elizabeth wyobraziła sobie, że jest panią tego wszystkiego. Pojawiły się dzieci, a potem także i William.
- Elizabeth Swann...- wymówiła mimowolnie. Szybko jednak otrząsnęła się z tych przedziwnych marzeń. Sama się sobie dziwiła. Natychmiast zawróciła konia i pogalopowała z powrotem do domu.

Popołudniowe słońce wpadało przez niewielkie okno do obszernego gabinetu. Przy ścianach stały półki z książkami, a na środku biurko. Siedział przy nim William, pochylony nad stosem dokumentów. Kiedy usłyszał pukanie do drzwi, przerwał pisanie, podnosząc głowę.
- Przyniosłem herbatę.- powiedział Albert, pojawiając się w drzwiach z tacą, na której znajdował się dzbanek, filiżanka i talerzyk z ciasteczkami.
- Dziękuję Ci bardzo. Przyda mi się przerwa.- odrzekł William.
- Jeśli wolno mi zauważyć, myślę że nie powinieneś, paniczu, tak od razu, dzień po balu, wracać do pracy.- Albert postawił tacę na biurku, nalewając herbaty do filiżanki.
- Ech, nie chciałem, żeby to dłużej tu leżało niewypełnione.- westchnął William.
- Cóż, jeden dzień przerwy nikomu by nie zaskodził.- zauważył pan Jenkins.
William uśmiechnął się tylko, biorąc filiżankę do ręki. Albert skłonił się lekko swemu panu i wyszedł z pokoju.

Ailyn spotkała pana Jenkinsa w korytarzu.
- Czy panicz jest w gabinecie?- spytała nieśmiało.
- Tak, czemu pytasz?- spojrzał na nią podejrzliwie Albert.- Czyż nie mówiłem, byś dała sobie spokój z hrabią?- dodał surowym tonem.
- Ale przecież on się zmienił...- próbowała tłumaczyć Ailyn.
- To nic dla Ciebie nie znaczy, dziecko, poza tym, że panicz już nigdy Cię nie tknie.- odrzekł Albert.- Jesteś służącą, a on Twoim panem. Zamiast marzyć o księciu z bajki, powinnaś znaleźć sobie męża odpowiedniego dla siebie. Inaczej zostaniesz wykorzystana tak jak Twoja matka.- dodał tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Rozumiem.- zgodziła się Ailyn, odchodząc.
Albert westchnął ciężko. Nie chciał być tak surowy dla tej dziewczyny, ale musiał sprowadzić ją na ziemię. Biedna, zauroczona względami bogatego, przystojnego panicza, musiała poznać bolesną prawdę. Z resztą William obdarzył uczuciem inną, więc i tak Ailyn skazana była na cierpienie.

Las i pola szumiały tak zachęcająco, że lady Katherine, mimo niewielkiej sympatii do jazdy konnej, nabrała ochotę na przejażdżka. Z resztą w tych stronach była to, prócz spotkań towarzyskich, jedyna rozrywka. Każdy mieszkający tu arystokrata wybierał się na przejażdżkę przynajmniej raz w tygodniu.
Lady Moore miała wiele koni, głównie należących do jej świętej pamięci męża, który jako żołnież przyzwyczajony był do siodła. Charles kochał konie. Poświęcał im więcej uwagi, niż żonie i córce.
Lady Katherine miała sentyment tylko do jednego z koni. Miał na imię Henry, na cześć panującego w Anglii króla Henryka VIII. Był wyjątkowy, bo cudem przeżył, mimo że urodził się za wcześnie, za to jego matka, wspaniała klacz Aurora, zmarła. Katherine opiekowała się więc nim od źrebięcia, traktując jak własne dziecko. Jako samotna wdowa chciała się czuć potrzebna.
Pędziła więc na swym koniu. Henry był jeszcze bardzo młodym koniem, ale doskonale sobie radził, pokonując przeszkody.
- Masz talent po mamie.- poklepała go z uznaniem, kiedy przeskoczył spory pień. Nagle dojrzała w oddali mężczyznę jadącego konno. Podjechała bliżej, rozpoznając w nim pana George'a Midwalla.
- Ach, cóż to za niespodzianka. Me oczy niezwykle radują się na Twój widok, pani.- odezwał się z uśmiechem, skłaniając nisko.
- Witam, panie Midwall. Gdybym była młodsza, zapewne zarumieniłabym się, słysząc pańskie słowa.- odrzekła Katherine, odwzajemniając uśmiech.
- Cieszę się więc niezmiernie.- powiedział pan Midwall, po czym złożył delikatny pocałunek na jej dłoni.
- Och, w to nie wątpię. Lubi pan sprawiać u kobiet uczucie zakłopotania.- stwierdziła lady Moore z rozbawieniem.- A właśnie, skoro jesteśmy już w temacie...- dodała, zamyślając się chwilę.- Słyszałam, iż zalecał się pan do panienki Reliance.- zagadnęła.
- Owszem, nie mogę zaprzeczyć.- potwierdził pan Midwall.- Ale niestety, z lekkim żalem musiałem zrezygnować, ponieważ poinformowano mnie o tym, iż niedługo odbędą się oficjalne zaręczyny panienki Reliance z pewnym młodym markizem z Francji.- dodał pośpiesznie.
- Wiem, słyszałam.- odrzekła lady Katherine.- Mam nadzieję, iż nie zamierza pan snuć żadnych intryg w stosunku do markiza de la Perte?- spytała bez ogródek, unosząc lekko brwi ku górze.
- Skądże pani wysnuła podejrzenie, że mam jakiekolwiek złe zamiary?- zdziwił się pan Midwall.
- Bo znam pana wystarczająco długo, by wiedzieć, że gotów pan jest zrobić wszystko dla osiągnięcia celu.- odrzekła ona.- Zarówno w interesach, jak i w życiu.- dodała, spoglądając na niego znacząco.
- To, co pani mi insynuje, jest doprawdy niedorzeczne.- odparł pan Midwall, próbując ukryć podenerwowanie.
- Być może...- powiedziała lady Katherine.- Ale uprzedzam, iż będę miała na pana oko.- dodała ostrzegawczo, po czym odjechała.
- Stara wiedźma.- burknął pod nosem pan Midwall, po czym mocno ściął konia ostrogami, kierując się w stronę domu.

Około godziny 12 w południe lokaj zapukał do pokoju markiza.
- Paniczu, powinniśmy już opuścić hotel, jeśli chcemy dotrzeć do Cardiff dziś wieczorem.- powiedział, lekko uchylając drzwi.
- Ach, wiem Paul.- odezwał się Antoiné, wygrzebując powoli z pościeli.- Te łóżka są okropne. W ogóle się nie wyspałem.- marudził, przeciągając się.
- Cóż, w tym miasteczku to jedyny hotel. Większość to zajazdy i gospody.- odrzekł lokaj.
- Ech, na szczęście w Cardiff będzie więcej dobrych hoteli.- pocieszył się Antoiné, wstając.
Paul wyjął z kufra swego pana świeży frak i pomógł mu się ubrać. Potem zapakował bagaże do powozu i ruszyli w drogę do Cardiff.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:44:14 26-06-11    Temat postu:

Ailyn dalej próbuje... szkoda mi jej
Elizabeth Swan hehe .....
Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:46:21 26-06-11    Temat postu:

Dzięki za komentarz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 1:14:42 27-06-11    Temat postu:

Nowy odcinek będzie jeszcze w tym tygodniu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:26:30 28-06-11    Temat postu:

W tym chyba raczej nie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajemnicza
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:49:48 28-06-11    Temat postu:

Zapraszam do mnie na http://www.telenowele.fora.pl/nasze-telenowele,51/zakazane-uczucie,21764.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 4 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin