Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rehab |# 10|
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:24:11 27-05-13    Temat postu:

Nie doceniasz go, a przecież to taki porządny człowiek
Pokojówka mi się podoba, aczkolwiek nie przewiduję, by miała się tu jeszcze kiedyś pojawić, jeśli jednak zmienię zdanie (albo Cam znów postanowić zboczyć z właściwej drogi) to się o nią upomnę
I jakie pięć milionów odcinków? To nie 'Moda na sukces' ;P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:39:00 27-05-13    Temat postu:

No dobra to przynajmniej z dziesięć
Wiedziałam, że Ci się spodoba, dlatego Ci ją wkleiłam. Może się jeszcze przydać, bo wątpię w silną wole Cama, oj wątpię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:52:05 27-05-13    Temat postu:

A ja Ci powtarzam, że go nie doceniasz A może raczej nie doceniasz wpływu jaki na jego osobę wywiera jego aseksualna terapeutka ;D
Dziesięć? Myślę, że co nieco wyjaśni się nawet odrobinę wcześniej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:59:13 27-05-13    Temat postu:

Wpływ to raczej idzie na razie w drugim kierunku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:43:42 28-05-13    Temat postu:

To się jeszcze okaże ;P


# 6

______Obudziła się, czując dziwne odrętwienie i ucisk w okolicy krzyża. Powoli otworzyła oczy i unosząc lekko głowę znad miękkiej poduszki, odgarnęła z twarzy splątane włosy, usiłując przypomnieć sobie przebieg wieczoru i zlokalizować przyczynę tego dziwnego uczucia w dole pleców.
______Gdy za sobą usłyszała senne mruknięcie, zamarła z przerażania, czując, że serce podchodzi jej do gardła. To przecież niemożliwe. Nie dopuściłaby do tego.
______Ostrożnie odwróciła się na plecy i spojrzała w swoją lewą stronę. Cameron spał obok niej, leżąc na brzuchu z twarzą wtuloną w jej ulubioną poduszkę, pod którą trzymał jedno ramię. Drugim, obejmował ją na wysokości talii – ot, i cała przyczyna ucisku na wysokości krzyża.
______T.J. przewróciła oczami, starając się stłumić westchnięcie. Przymknęła powieki, a obrazy z minionego wieczora natychmiast ułożyły się jedną sensowną całość.
______– Mogę tu z tobą posiedzieć? – spytał, wpatrując się w nią błagalnie tymi swoimi krystalicznie błękitnymi oczyma. – Nie chcę znowu… znaleźć o k a z j i – dodał, krzywiąc się na samo wspomnienie jego ostatniej okazji.
______Skinęła głową i wróciła do przerwanej czynności czyli wycierania włosów. Czy nie była dla niego… o k a z j ą? Coś zakuło ją w sercu na myśl o tym, ale przecież był jej pacjentem i właśnie w takich kategoriach powinna o nim myśleć.
______Sięgnęła do swojej torby podróżnej i wyciągnąwszy z bocznej kieszeni małą książeczkę, podała mu ją.
______– Co to? – spytał, ale nie patrzył wcale na książeczkę tylko w jej wielkie, ciemne oczy. Jakby chciał w nieskończoność przeciągać moment, w którym jej palce dotknęły jego własnych.
______– Metoda 12 kroków.
______Cameron zmarszczył czoło i powoli przeniósł wzrok na okładkę książeczki, a kiedy jej palce oderwały się od jego, spojrzał na nią ponownie.
______– Nie chcę teraz czytać żadnych broszurek – stwierdził, odrzucając książeczkę na łóżko.
______– A czego chcesz?
______Kąciki jego ust uniosły się w półuśmiechu. Z całą pewnością nie było to dobrze postawione pytanie, zważywszy na okoliczności, w których je zdała.
______– Porozmawiać… – odparł bez zastanowienia, a mimo to wyczuła w jego głosie wahanie.
______– O czym?
______Wzruszył ramionami, a jego oczy błysnęły niebezpiecznie.
______– Może… o tobie?
______– Dlaczego o mnie?
______– Bo każdy od czasu do czasu potrzebuje się przed kimś wygadać – odparł. – Jestem twoim pacjentem, a ty moją terapeutką, ale to nie znaczy, że nie możemy normalnie rozmawiać, prawda? – zawiesił na chwilę głos, nie przestając wpatrywać się w jej drobną, dziewczęcą twarz. – Porozmawiaj ze mną, Jane, ale nie jak z facetem, który ma nałóg, tylko jak z facetem, który… martwi się o ciebie.
______Uśmiechnęła się lekko i usiadła na łóżku obok niego, podciągając kolana pod brodę i oplatając je ciasno ramionami.
______– Martwisz się o mnie?
______– Co w tym dziwnego? – odpowiedział pytaniem, zerkając na nią nad swoim ramieniem.
______– Przecież ledwo się znamy.
______– I…? Czy to definitywnie zabrania mi martwić się o ciebie?
______– Ja myślę, że wcale nie martwisz się o mnie. Chcesz zagłuszyć swoje myśli, a moje życie jest dla ciebie jak puzzle, których nie potrafisz ułożyć. Wkurza cię to, ale jednocześnie zajmuje twoją uwagę na tyle, by twoje myśli nie krążyły nieustannie wokół seksu.
______– Seksowna pokojówka, którą miałem okazję poznać naprawdę blisko, trochę nie pasuje do twojej teorii – zauważył ze złośliwym uśmieszkiem.
______– Owszem, pasuje. Nie pozwoliłam ci ze sobą jechać do szpitala. Zdenerwowałeś się i podświadomie postanowiłeś mi udowodnić, że jeśli będziesz chciał, to wszędzie znajdziesz i o k a z j ę i pretekst...

______Pretekst i okazję…
______Czy to, że spał teraz obok niej w jej własnym łóżku też było pretekstem i okazją? A to, że dość brutalnie wkroczył do jej życia i nie zamierzał go opuszczać?
______Westchnęła cicho i przygryzła dolną wargę, wpatrując się w jego spokojną twarz. Powoli uniosła rękę i wierzchem dłoni delikatnie przesunęła po jego policzku. Wiedziała lepiej niż ktokolwiek inny, że seksoholicy zazwyczaj unikają emocjonalnych relacji z innymi osobami. Ale Cameron był zupełnie odmiennym przypadkiem. I może to właśnie ciągnęło ją do niego?
Odetchnęła głęboko i przymknęła ciężkie powieki.
______Później się nad tym zastanowi.


______Gdy się przebudził, Jane leżała przodem do niego, skulona w pozycji embrionalnej, z dłońmi ułożonymi pod policzkiem. Wyglądała na spokojną i odprężoną. Uśmiechała się przez sen więc i on się uśmiechnął. Po raz pierwszy w życiu spał obok kobiety i nie myślał o seksie. I było mu z tym nadzwyczajnie dobrze.
______Kiedy poprzedniego wieczora zasugerowała, że przespał się z pokojówką, żeby zrobić jej na złość, a potem zaczęła wypytywać o jego praktyki seksualne, poczuł się nieco zażenowany. Nie był gotowy mówić o tym wszystkim. Nawet jego kumple nie wiedzieli o jego ulubionych perwersyjnych zabawach. Ona jednak wcale nie wyglądała na zgorszoną. I pytała go o to wszystko, siedząc obok niego na łóżku, ubrana tylko w gruby, frotowy szlafrok, a on odpowiadał jej i nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, by go z niej ściągnąć i kochać się z nią w jej własnym łóżku, demonstrując dokładnie to, o czym jej opowiadał.
______Kochać się…
______– Seksoholicy zazwyczaj nie utrzymują relacji emocjonalnych z innymi osobami, a do wszystkich związków, obojętne czy sformalizowanych, czy nie, podchodzą z dużą obawą i rezerwą, często traktując je jak zagrożenie. Sama myśl o bliższych relacjach wywołuje w nich niepokój – mówiła powoli, uważnie mu się przyglądając. – Unikają bliskości emocjonalnej, koncentrując się na bliskości fizycznej. Powiedziałabym nawet, że częstymi stosunkami zagłuszają strach przez nawiązaniem bliskiej relacji z drugim człowiekiem.
______– Chcesz mi powiedzieć, że ze strachu przed tym, co czuję będąc z tobą, poszedłem do łóżka z pokojówką?
______– Mniej więcej.
______– Ale czy to normalne, że… nie pragnę ciebie posiąść?
______– A naprawdę nie pragniesz? – spytała przekornie, przekrzywiając lekko głowę.
______Zmarszczył czoło i spojrzał w jej błyszczące oczy, niczego nie rozumiejąc.
______– Może to przez mój rozciągnięty sweter, którego tak nie lubisz, wmówiłeś sobie, że jestem aseksualna – zaczęła, uśmiechając się lekko na samo wspomnienie chwili, gdy jej to obwieścił – ale jestem pewna, że nieraz myślałeś o mnie nie jak o terapeutce, ale właśnie kobiecie, którą mógłbyś posiąść. Kiedy opatrywałam ci rękę, potem na stacji benzynowej, gdy mówiłeś o pięknej pogodzie i teraz, kiedy zastałam cię z moim biustonoszem w dłoniach.
______Wpatrywał się w nią z niedowierzaniem. Przechytrzyła go. Udawała, że nie dostrzega pewnych jego zachowań, a tak naprawdę widziała wszystko. Miał wrażenie, że wie o nim więcej niż on sam o sobie. Ale on też dostrzegał pewne rzeczy, nawet jeśli ona była przekonana, że doskonale je ukrywa.
______– Poza tym chwilami patrzysz na mnie jak… – zawiesiła głos i spojrzała w sufit, szukając odpowiednich słów. – Jak tygrys na łanię, na chwilę przed atakiem.
______Nie mógł powstrzymać uśmiechu na myśl o sobie jako tygrysie, wpijającym się ostrymi kłami w szyję łani w osobie Jane. Jego zwierzęce instynkty być może były zdecydowanie bardziej rozwinięte niż u innych i być może zbyt często brały górę nad zdrowym rozsądkiem, ale był pewien, że jej na pewno by nie skrzywdził. Choć jeszcze niedawno – dopóki nie spotkał uroczej blondynki z klubu – był przekonany, że nie skrzywdziłby absolutnie nikogo.
______– Więc dlaczego jeszcze nie… zaatakowałem? – spytał.
______Wzruszyła ramionami i położyła się na boku, wspierając głowę na dłoni.
______– Nie wiem. Może nie jestem dla ciebie wystarczająco pociągająca, a może po prostu poczułeś, że bliskość, przyjaźń czy zwykłe, codzienne relacje między kobietą a mężczyzną mogą nie mieć żadnych podtekstów seksualnych. Może być też tak, że podświadomie pragniesz właśnie takiej czystej, nieskażonej niczym bliskości i czując, że między nami tworzy się jakaś szczególna więź, uznałeś, że warto zaryzykować i pozwolić mi się do siebie zbliżyć zupełnie inaczej niż wszystkim innym kobietom do tej pory.
______Opuścił głowę i uśmiechnął się pod nosem. Może faktycznie tak było? Westchnął ciężko i położył się na plecach. Założywszy ręce za głowę zerknął w jej stronę.
______– Cam, musisz wiedzieć, że taka więź, między terapeutą a jego pacjentem, ma naprawdę ogromne znaczenie w trakcie leczenia…

______Między terapeutą a pacjentem. Problem w tym, że gdy zasnęła w trakcie jego opowieści o trudnym dzieciństwie bogatego chłopca, a on układał ją na łóżku i okrywał kołdrą, nie patrzył na nią jak na terapeutkę. Ani jak na łanię. Teraz, kiedy obserwował jej spokojną twarz tylko utwierdził się w przekonaniu, że chciałby być dla niej kimś więcej niż tylko pacjentem, odmiennym przypadkiem.
______Ostrożnie podniósł się z łóżka i naciągnąwszy kołdrę na jej ramiona, cicho wyszedł z pokoju. W korytarzu natknął się na Emmę.
______– Dzień dobry – przywitał się, uśmiechając ciepło, ale kobieta nie odpowiedziała nic, obrzucając go jedynie pogardliwym spojrzeniem. – Moglibyśmy porozmawiać? – spytał, kiedy go wyminęła. Emma odwróciła się powoli w jego stronę i założyła dłonie na piersiach, przybierając bojową postawę. Zupełnie jak T.J. – Widzę, że Jane ma jakiś problem, chciałbym jej pomóc, ale nie wiem jak.
______– Jej ojciec jest w szpitalu, umiera. Czy to nie jest wystarczająco duży problem? – fuknęła, jakby chciała mu dać do zrozumienia, że on sam jest kolejnym, o wiele poważniejszym problemem.
______– Wiem, że jej relacje z ojcem… – zawahał się, gdy pochwycił wrogie spojrzenie Emmy. Wiedział już, że kobieta raczej mu nie pomoże. Nie była już dla niego tak uprzejma jak wtedy, gdy sądziła, że jest narzeczonym T.J.
______– Niech pan się trzyma od niej z daleka – rozkazała. – Wystarczająco dużo już w życiu wycierpiała – dokończyła i odwróciwszy się na pięcie, ruszyła do swoich zajęć.
______Cam westchnął i oparłszy się plecami o ścianę przez chwilę obserwował, jak Emma maszeruje korytarzem z dumnie uniesioną głową i piersią wypiętą do przodu.
______Wyglądało na to, że sam będzie musiał rozwikłać tajemnicę Jane.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:19:12 28-05-13    Temat postu:

Oo i Emma go zgasiła, nie ma tak łatwo, trzeba się postarać jeśli się czegoś chcę.
Wyobraziłam sobie tą scenkę, gdy najpierw przebudziło się jedno a potem drugie, oni jeszcze nie wiedzą, co my już tak

Te wszystkie problemy Cama muszą mieć jakąś przyczynę w relacjach z ludźmi w dzieciństwie, nic nie dzieje się bez przyczyny. To samo jest z TJ Ehh, biedni...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:30:49 28-05-13    Temat postu:

No w Emmie to on raczej sprzymierzeńca mieć nie będzie, ale o tym później
A nasza dwójka - chyba wcale nie są tacy biedni, w końcu trafili na siebie i zaczynają to i owo dostrzegać I nie wiem czy chcę się zagłębiać w problemy Cama, może powinnam, ale chyba wolę się skupić na jego relacji z Jane ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:36:13 28-05-13    Temat postu:

No ja mam nadzieję, że wolisz się skupić, tak tylko rzuciłam, że mogłoby tak być...
Czyżby pokojówka zdążyła się już poskarżyć?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:42:01 28-05-13    Temat postu:

No bo tak też jest, tylko nie wiem jeszcze czy się będę nad tym rozwodzić.
A pokojówka raczej niewiele ma z tym wspólnego Ty chyba koniecznie chcesz, żeby ona się tu jeszcze pojawiła, co??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:44:16 28-05-13    Temat postu:

Niekoniecznie, raczej zastanawiam się co takiego Jane musiała powiedzieć Emmie, że już go nie lubi. Bo jak nie TJ to kto?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:47:49 28-05-13    Temat postu:

Wielbicielko telenoweli, nie wiesz jakie pokojówki bywają wcisbskie? Przecież one zawsze wszystko wiedzą prędzej niż główni bohaterowie
A może Emma jest staroświecka i conajmniej dziwnym jest dla niej, że Jane przywozi ze sobą do rodzinnego domu zupełnie obcego mężczyznę, który spędza noc u niej w sypialni... ;D


Ostatnio zmieniony przez Eillen dnia 18:49:01 28-05-13, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sunshine
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 01 Wrz 2009
Posty: 25777
Przeczytał: 9 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:54:15 28-05-13    Temat postu:

Oj tam, czepiasz się
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:02:52 30-05-13    Temat postu:

No, to żeby w miarę szybko zrównać się z tym co jest na zb.pl wstawiam kolejny rozdziałek

# 7


______Rozwikłanie tajemnicy doktor Winslow okazało się trudniejsze niż początkowo zakładał. I choć tradycją stało się, że każdego wieczora przychodził do niej i rozmawiali do późna, to Jane w dalszym ciągu niewiele mówiła o sobie i bardzo zręcznie kierowała rozmowę na interesujące ją tory, które zazwyczaj nie wykraczały zbytnio poza relacje terapeuta – pacjent. Trzymała go na dystans, nie pozwalała, by jeździł z nią do szpitala i szybko ucinała wszelkie dyskusje w jakikolwiek sposób związane z tematem jej ojca i jej przeszłością. Teraz miał już pewność, że nie pomylił się co do niej. Naprawdę odgradzała się od świata wielkim murem, chcąc chronić samą siebie, i tylko od czasu do czasu udawało mu się ukruszyć niewielki kawałek cegły z tego muru. Musiał postawić wszystko na jedną kartę dlatego postanowił pobawić się w detektywa. Wiedział, że w sypialni Jane nie znajdzie żadnych wskazówek do rozwikłania zagadki, a kolejnym przystankiem w drodze do poznania jej przeszłości, był gabinet jej ojca. Gdy przekroczył jego próg, od razu uderzyło go nieprawdopodobne podobieństwo do służbowego gabinetu T.J. Na środku stało wielkie, mahoniowe biurko, a przy nim wygodny, skórzany, obrotowy fotel. Cam podszedł do niego, rozsiadł się wygodnie i zapaliwszy lampkę na biurku, zaczął obracać się w fotelu, starając się zebrać wszystkie strzępki informacji jakie posiadał o T.J. w jedną całość. W końcu zatrzymał tę karuzelę i chwyciwszy palcami za brzeg biurka, przysunął się do niego. Na blacie nie było nawet drobinki kurzu, co świadczyło o tym, że Emma pilnowała tu porządku zdecydowanie bardziej niż w jakimkolwiek innym pomieszczeniu tego domu.
Otworzył pierwszą szufladę i bez zastanowienia chwycił leżącą w niej ramkę ze zdjęciem. Szybka była popękana, ale nie miał wątpliwości, że pyzata, około trzyletnia dziewczynka uwieszona na szyi przystojnego szatyna o lodowatym spojrzeniu, to mała Taylor Jane. Za mężczyzną stała kobieta, przytulając się policzkiem do jego ramienia. Jej oczy, identyczne jak oczy Jane, śmiały się, ale napięta twarz zdradzała zmęczenie, troskę i… strach.
______Westchnął i delikatnie przesunął opuszkiem palca po roześmianej buźce małej T.J.
______– Co tu się wydarzyło, Jane? – spytał, wpatrując się w jej wesołe oczy. Po chwili przeniósł spojrzenie na jej ojca. – Co zrobiłeś, że ona tak cię nienawidzi?
______Nie wierzył, że to kwestia tylko tego, że marzył o synu a okrutny los obdarzył go córką. Musiało się kryć za tym coś więcej i miał niejasne przeczucie, że matka Jane doskonale o tym wiedziała.
______Odłożył zdjęcie na miejsce i zajrzał w głąb szuflady. Jego wzrok przykuło staranne, ręczne pismo, na bladoróżowej, podłużnej kopercie. Na środku wykaligrafowane było imię Jane, a pod spodem dopisek „otworzyć po mojej śmierci”. Cam przez chwilę w bezruchu przyglądał się swojemu znalezisku, walcząc z pokusą otworzenia koperty. Wyjął ją nawet z szuflady, licząc, że może jakimś cudem pan Winslow zapomniał jej zakleić. Niestety, ojciec T.J. nie tylko nie zapomniał tego uczynić, ale dodatkowo w staromodny sposób zalakował kopertę pieczęcią z wosku, na którym odcisnął, najprawdopodobniej, rodowy sygnet. Cam nabrał powietrza w płuca, obracając list w palcach i przyglądając się uważnie, jakby liczył, że przez kopertę uda mu się odczytać choć kilka słów. Nie miał jednak na to najmniejszych szans, bo koperta była z masowego, drogiego papieru. Mógł więc tylko na jej odwrocie odczytać:
______„Kto sumienie posiada, niech cierpi, skoro zdał sobie sprawę z pomyłki. Będzie mu to karą.”
______Zbrodnia i kara, przebiegło mu przez myśl. Zerknął przez ramię w stronę znajdującego się po jego lewej stronie, ogromnego regału z książkami i już z daleka dostrzegł, na trzeciej od góry półce, powieść Dostojewskiego. Dokładnie to samo wydanie ze złotymi tłoczeniami, które widział w gabinecie Jane. Uśmiechnął się do siebie pod nosem i wrócił wzrokiem do swojego tajemniczego i niezwykle intrygującego znaleziska, a potem przez kilka wlokących się w nieskończoność sekund, obracał kopertę w dłoniach. Ojciec Taylor niewątpliwie miał coś na sumieniu i w obawie, że nie będzie miał już okazji spotkać się z córką przed śmiercią i wyjaśnić jej wszystkiego, a być może nawet poprosić o przebaczenie, postanowił napisać list. Ale nie zrobił tego dla swojej córki, żeby ona mogła poczuć się lepiej i przestać rozpamiętywać przeszłość. Zrobił to wyłącznie dla siebie, by z czystym sumieniem, nie mając sobie absolutnie nic do zarzucenia, odejść z tego świata. Gdyby zależało mu na przebaczeniu Taylor, rozmówiłby się z nią zamiast pisać listy, niczym bohater jakiegoś ckliwego melodramatu. I tylko tego jednego Cam w tym momencie był pewien.
______Odłożył list na miejsce i zasunął szufladę. Odwrócił się w fotelu przodem do okna, jakby widok pięknego ogrodu, miał mu w czymś pomóc. Zapomniał jednak o grubych, ciężkich kotarach, które skutecznie osłaniały wnętrze gabinetu przed bezlitosnym południowym słońcem, pozbawiając jednocześnie oczy pięknego, kojącego widoku rozciągającego się za oknem.
______Cam nabrał powietrza w płuca i podniósł się z fotela. Zrezygnowany podszedł do regału i opuszkami palców przesunął po ozdobnych literach, wytłoczonych na grzebiecie książki, a potem odwrócił się ponownie w stronę mahoniowego biurka, zastanawiając się jaką zbrodnię popełnił ojciec Taylor i jaką karę sobie za to wymierzył. Umysł podsuwał mu różne teorie, ale wszystkie po głębszym zastanowieniu wydawały mu się zupełnie bez sensu.
______Opuścił cicho gabinet i aż podskoczył, czując na sobie mrożący krew w żyłach wzrok Emmy.
______– Co pan tu robi? – spytała, chwytając się pod boki, a jej oczy zdawały się ciskać w niego piorunami.
______– Wiem, że głupio to zabrzmi, ale pomyliłem piętra. Sądziłem, że to pokój Jane.
______Emma zlustrowała go podejrzliwym wzrokiem, marszcząc gniewnie czoło.
______– Panienki Taylor nie ma. Pojechała do ojca. Nie wie pan o tym?
______– Wiem, ale dała mi ostatnio taką broszurkę i chyba zostawiłem ją w jej sypialni. O, Bart! – zawołał dostrzegając na drugim końcu korytarza kamerdynera. Spojrzał przepraszająco na Emmę i ruszył w stronę mężczyzny. – Możemy wyprowadzić mój samochód? – spytał.
______– Oczywiście, panie Paxton – odparł uprzejmie mężczyzna. – Dokąd się pan wybiera, jeśli wolno spytać?
______– Jane prosiła, żebym przyjechał po nią do szpitala – skłamał bez zająknięcia.
______Bart kiwnął głową ze zrozumieniem, uśmiechając się lekko.
______– Tylko widzisz, Bart, zapomniałem adresu – dodał Cam, uśmiechając się głupio.
______– Zapiszę panu.
______– Dzięki – ucieszył się. – Bart – zagadnął po chwili, gdy mężczyzna już go wyminął. – Wydaje mi się czy Emma mnie nie lubi?
______Mężczyzna uśmiechnął się, a w jego starych, zmęczonych oczach, błysnął jakiś ogień.
______– Emma nie lubi nikogo oprócz siebie – odparł. – Każę wyprowadzić pański samochód.
______Cam skinął głową i uśmiechnął się z wdzięcznością. Być może Bart okaże się bardziej pomocny w rozwikłaniu zagadki doktor Winslow, niż to początkowo zakładał.

______Jane stała na korytarzu i przez szybę wpatrywała się w leżącego bez ruchu na szpitalnym łóżku ojca, jednak myślami była zupełnie gdzie indziej.
______– Pojadę z tobą – powiedział przy śniadaniu, wycierając usta serwetką i uważnie przypatrując się jej szczupłym, długim palcom, obejmującym szklankę z sokiem pomarańczowym.
______– Rozmawialiśmy już o tym – odparła, upijając łyk.
______– Nie mogę całymi dniami siedzieć w tym pałacu – zaprotestował. – Potrzebuję…
______– Rozrywki? – weszła mu w zdanie, uśmiechając się lekko.
______– Raczej zmiany otoczenia – stwierdził, z poważną miną. – Nigdy nie potrafiłem nigdzie zagrzać długo miejsca. Zupełnie jak moja matka – dodał mimochodem, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że wypowiedział to na głos. – A teraz co? Siedzę tu od kilku dni i… – urwał, spoglądając w jej ciemne oczy.
______– I co?
______– I nic! – fuknął, gwałtownie podnosząc się od stołu i odwracając tyłem do niej, by uspokoić, z każdą chwilą coraz bardziej targające nim emocje. – W tym cały szkopuł, że nic… – dodał ciszej, spoglądając na nią przepraszająco znad ramienia. – Siedzę tu jak skazaniec, zupełnie odcięty od świata. Ciebie nie ma całymi dniami, Emma traktuje mnie jak zło konieczne, a Bart z całą pewnością nie jest duszą towarzystwa.
______– A twoja
seksowna pokojówka?
______Cam przewrócił oczami, westchnął ciężko i uśmiechnął się krzywo.
______– Ona nawet nie patrzy w moją stronę. I w sumie jej się nie dziwię.
______– Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że…?
______– Nie. Nie zgwałciłem jej. Wszystko odbyło się za jej zgodą, powiedziałbym nawet, że z jej inicjatywy. I wcale się teraz nie usprawiedliwiam – zaznaczył dosadnie. – Po prostu, gdy było już po wszystkim niezbyt grzecznie się jej pozbyłem.
______– Dlaczego?
______– Dlaczego się jej pozbyłem czy dlaczego niezbyt grzecznie? – odpowiedział pytaniem, ponownie zajmując swoje miejsce przy stole. T.J. wlepiła w niego swoje wielkie ciemne oczy i oparłszy brodę na splecionych dłoniach, uniosła wysoko brwi. Cam przez chwilę wpatrywał się w jej dziewczęcą twarz, którą otaczały pasma jasnych włosów, luźno opadające na ramiona. Zatrzymał spojrzenie na dłużej na wystających kościach policzkowych i kościstych nadgarstkach po czym odchylił się na oparcie krzesła i odwrócił od niej wzrok, spoglądając w jakiś punkt za oknem.
______– Pozbyłem się jej, bo byłem zły na siebie. Na to, że okazałem się cholernie słaby i po raz kolejny pozwoliłem, by kierowały mną moje żądze. A co do
niezbyt grzecznie, to chyba żadna kobieta po u d a n y m seksie nie chciałaby usłyszeć niczego w stylu „trzymaj się ode mnie z daleka”. Prawda? – zagadnął, pochwyciwszy jej spojrzenie.
______Przez chwilę, która obojgu zdawała się trwać w nieskończoność, wpatrywali się w siebie bez słowa.
______– Pamiętasz, jak mówiłaś o więzi jaka jest między nami? – spytał, przerywając ciszę, a gdy skinęła twierdząco głową, dodał: – Masz rację, też to poczułem, ale nie uważam, żeby to była więź wyłącznie na linii pacjent – terapeuta. I wiem, że czujesz to samo.
______– Cam…
______– Jesteśmy do siebie podobni, Jane – mówił, spoglądając jej prosto w oczy. – Bardziej niż ci się wydaje. Różnimy się tylko tym, że ja już wiem, że mam problem i sięgnąłem dna, a teraz mam nadzieję się od niego odbić, a ty nadal dusisz w sobie to wszystko i udajesz sama przed sobą, że wszystko jest w porządku.
______– Daruj sobie tę psychoanalizę – mruknęła gniewnie, a Cameron uniósł dłonie w geście poddania, ciągle patrząc jej w oczy.
______– Okey, nic już nie mówię.
______– I tak trzymaj – powiedziała, wstając od stołu…

______– Jane… Jane, wszystko w porządku?
______Wzdrygnęła się i odwróciła w bok, obejmując ciasno ramionami. Wkurzało ją, że czytał w niej jak w otwartej książce i mówił na głos to, do czego sama przed sobą nie chciała się przyznawać. Na domiar złego teraz był tu obok niej i wpatrywał się w nią z troską, a ona nie miała już dokąd uciec.
______Nie była już nawet wcale pewna czy nadal chce uciekać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlueSky
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 06 Lut 2011
Posty: 4940
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:33:46 29-06-13    Temat postu:

Padam przed Tobą na kolana - należą Ci się ogromne brawa za to, że podjęłaś się tak kontrowersyjnego tematu. I świetnie Ci to wychodzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:54:26 29-06-13    Temat postu:

Bez przesady, ale dziękuję, że chciało Ci się nadrabiać :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 7 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin