Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

The American Agents - odc. 10
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:22:48 17-05-11    Temat postu:

Ach, jak ja mogłam przegapić odcinek? Mamy jakąś regularną emisję? Masz zapas? Kiedy nowy? W porządku, za dużo tych pytań, więc przejdę do konkretów.

Odcinek cudo, ale to już powoli jest normalka. Cieszę się, że duet Dean&Liam mieli swoje pięć minut, bo to są najlepsze scenki. Zasady, jakie agent wpajał żółtodziobowi mnie rozbawiły. I zgadzam się, że swoją zaradnością Dean na pewno zaimponował Liamowi. Znalazł urządzenie należące do kontrwywiadu. Co one robiło u Anny? Jakoś nie chce mi się wierzyć, że ona jest jakąś agentką. Mam taką teorię: kontrwywiad śledzi ją, bo wierzą, że doprowadzi ich do Dylana, który wcale nie zginął, a tylko się gdzieś ukrywa, bo oni odkryli, że on pracował dla CIA i miał wejść w ich szeregi, by rozpracować wszystko od środka.

Dmitjij się zabił? Nie wierzę... Myślałam, że ta sprawa będzie się ciągnąć, ale najwyraźniej masz dla bohaterów inne plany
Powrót do góry
Zobacz profil autora
conan235
Aktywista
Aktywista


Dołączył: 07 Sty 2011
Posty: 302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:04:41 18-05-11    Temat postu:

No, no nieźle
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 9:28:43 20-05-11    Temat postu:

Nieźle?! Dziecko drogie, proszę cię, nie wypowiadaj się o tym arcydziele jako o "niezłym", bo mnie krew jasna zalewa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:34:28 17-06-11    Temat postu:

Również podbijam! Chcę nowy odcinek, Maggie. Nie trzymaj nas dłużej w niepewności
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:07:15 19-06-11    Temat postu:

Maggie to chyba lubi nas torturować i dlatego każe nam tak długo czekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tajemnicza
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 01 Kwi 2011
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:06:38 28-06-11    Temat postu:

Zapraszam do mnie na http://www.telenowele.fora.pl/nasze-telenowele,51/zakazane-uczucie,21764.html
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:58:53 30-06-11    Temat postu:

Wybaczcie, że musiałyście znosić te 'tortury'... Zapraszam na kolejny odcinek Amerykańskich Agentów!

ODCINEK 14: "THE QUARRELS OF LOVERS..." - "KTO SIĘ CZUBI..."

Po raz pierwszy od dawna potrzebuję wskazówki. Nie przychodzi mi do głowy żadne racjonalne wyjaśnienie ostatnich wydarzeń. Cała ta sprawa z Dmitrijem Walkovicem śmierdzi z daleka. Nie wierzę, że popełnił samobójstwo. Viper mówił, że nie znaleziono żadnych śladów, które świadczyłyby, że został zamordowany, ale jednak…
Skoro nawet najlepsi specjaliści CIA nie znaleźli żadnego tropu na ciele ofiary, to już sam nie wiem, co o tym myśleć. Sam fakt, że domniemani mordercy Walkovica mogliby się niepostrzeżenie dostać do gmachu tajnego więzienia CIA i upozorować samobójstwo Ukraińca wydaje się być wprost nieprawdopodobny, a jednak coś w tym jest.
Normalnie nie przejąłbym się śmiercią tego parszywego oszusta, ale mam dziwne uczucie, że jego śmierć nierozerwalnie łączy się z Dylanem. W końcu Dmitrij twierdził, że Dylan żyje i ma się całkiem dobrze, zważywszy na fakt, że udaremnił mu przeszmuglowanie narkotyków do Rosji, a właściwie go okradł. I do tego ten cały Bruno… Nie wiem, kim on jest, ale mam zamiar się dowiedzieć. Chwilowo nie mam dostępu do akt CIA, ale Viper obiecał, że się tym zajmie. Muszę zebrać jak najwięcej informacji, zanim zacznę działać.
Do tego wszystkiego dochodzi sprawa córki Dylana. Skąd, u licha, wzięło się u niej urządzenie nawigacyjne należące do kontrwywiadu? Nie wierzę, żeby było to coś, co pozostawił w domu Dylan. To straszny pedant i na pewno nie naraziłby nikogo, rozrzucając po całym domu tajne urządzenia. Poza tym, to nie mogło należeć do niego. Dylan nigdy nie zdradziłby kraju, o to jestem spokojny. Był największym patriotą, jakiego w życiu spotkałem!
Coś jest nie tak z tą dziewczyną. Anna zawsze była miła i uśmiechnięta, ale od czasu śmierci ojca bardzo się zmieniła. Prawie rzuciła się na mnie na ceremonii jego pożegnania…


Liam zastanowił się przez chwilę i przerwał pisanie. Przypomniał sobie scenę w głównym holu gmachu CIA. Anna wyglądała wtedy jak obłąkana. Rzucała się we wszystkie strony i ochroniarze musieli wyprowadzić ją siłą. Krzyczała, że to Liam jest odpowiedzialny za śmierć jej ojca, ale jakoś nie dostrzegł w jej oczach smutku…
Agenci mieli wrodzony talent do trzech rzeczy: wtapiania się w tłum, pakowania się w kłopoty i dostrzegania zachowań, normalnie nie zauważalnych przez ludzkie oko. Jeśli chodzi o to ostatnie to Liam mógł się zaliczać do ekspertów. Był mistrzem w odczytywaniu emocji. Potrafił zauważyć każdy grymas, każde spojrzenie w bok, wymigujące się od odpowiedzi…
Z całą pewnością Anna wtedy nie płakała. To znaczy, łzy spływały po jej policzkach, a ona wrzeszczała i wykrzywiała się, ale nie był to prawdziwy płacz. Raczej ryk… Przypominała wielkie dziecko, które zostało pozbawione cukierków.
Liam, zadowolony ze swojego odkrycia, nie wiedział, czy ma być szczęśliwy z tego powodu, czy raczej ma płakać. W końcu Anna była córką jego najlepszego przyjaciela. Z całą pewnością pomysł, że pracowała dla kontrwywiadu wydawał się niedorzeczny, ale… Na razie to jedyny trop, jaki miał.
- Hej, Liam! – krzyknął Dean, wbiegając do pokoju współlokatora i prawie przewracając po drodze komodę.
- Czy ty nie umiesz pukać?! – wrzasnął Liam, szybko chowając pod poduszkę notes, który od pewnego czasu służył mu za skarbnicę myśli.
Dean nie przejął się tym pytaniem, tylko od razu przeszedł do rzeczy:
- Dzwoni Leila – wyjaśnił, wskazując na słuchawkę telefonu, którą trzymał w dłoniach. – Pyta się, czy możemy przenieść sesję do jej domu, bo popsuł jej się samochód i nie ma czym tutaj przyjechać…
- A co mnie to obchodzi? – warknął Liam. – Dla mnie nie musi wcale tutaj przyjeżdżać. Mam się dobrze i nie potrzebuję żadnych głupich sesji…
Dean przyłożył słuchawkę do ucha i przekazał kobiecie słowa współlokatora. Zaraz potem znów się do niego zwrócił.
- Leila mówi, żebyś wziął dupę w troki i przyjechał, bo jak nie, to możesz się pożegnać z tym, że wystawi ci pozytywna opinię i będziesz mógł być dalej agentem…
Liam, wkurzony do granic możliwości, wyrwał Deanowi słuchawkę z rąk i ryknął:
- Masz szczęście, że przysłali mi nowy samochód!
Chwilę później siedział już za kierownicą swojego nowego auta, które przysłało mu CIA. Trochę się namęczył, żeby zgodzili się mu je przysłać. Nie było to co prawda takie cacko, jak to, które rozbił o drzewo, ale lepsze to, niż nic.
Dean koniecznie chciał towarzyszyć Liamowi. Zamknięcie w czterech ścianach mu nie służyło, więc Walsh zgodził się dla własnego dobra. Nie miał zamiaru wysłuchiwać później niekończących się narzekań Deana na nudę w apartamencie na trzynastym piętrze.
- Ładne mieszkanko… - stwierdził żółtodziób, dokonując oględzin niewielkiego domku Leili Harris.
- Dzięki – odpowiedziała kobieta z uśmiechem, zapraszając go do środka. Liamowi posłała nienawistne spojrzenie, a on nie był jej dłużny.
Nie rozumiał, jak taka zgorzkniała i zmęczona życiem kobieta przed trzydziestką mogła w ogóle zostać psychologiem. Liam był raczej zdania, że to ona bardziej potrzebuje psychiatry od niego, ale nie wypowiedział tego głośno. Teraz to ona miała większą władzę i to od niej zależało, czy będzie mógł dalej wykonywać swój zawód.
Gdy tylko weszli do środka, Dean rzucił się na kanapę, trochę zbyt dosłownie biorąc do siebie słowa Leili: ‘czujcie się, jak u siebie w domu’.
Gospodyni poprowadziła pacjenta schodami na górę do swojego gabinetu, gdzie miała się odbywać sesja. Kiedy przechodzili korytarzem natknęli się na jej trzynastoletnią córkę, która nie była zbyt zadowolona z towarzystwa matki.
- Ach, to ty… - westchnęła na widok Liama, którego miała już okazję poznać, kiedy podwiózł jej matkę do szkoły na rozmowę z dyrektorką.
- Ciebie tez miło widzieć, Chelsea… - odgryzł się z sarkazmem Walsh.
Mała nie budziła w nim sympatii. Może dlatego, że bardzo przypominała matkę, a może dlatego, że miała skłonność do zadawaniu wielu pytań. Liam nigdy nie przepadał za dziećmi, a kiedy patrzył na Chelsea, od razu przypominał sobie, dlaczego.
Leila znikła w drzwiach gabinetu, pozostawiając ich przez chwilę samych.
- Na co się tak gapisz? – warknął Liam, czując się osaczony przez tę małą piranię.
Chelsea zmierzyła go krytycznym spojrzeniem i nie odpowiedziawszy na to pytanie, ostrzegła:
- Tylko trzymaj fiuta w spodniach!
I znikła, zanim Liam mógł w ogóle zareagować. Sam zainteresowany powlókł się za terapeutką do jej gabinetu. Był to mały, zagracony pokoik, do którego nie docierało zbyt wiele światła. Leila siedziała już za biurkiem z podkładką do notowania. Agent domyślił się, że ma się położyć na skórzanym fotelu, ale wolał zająć miejsce na krześle. Jakoś nie czuł się zbyt dobrze usposobiony do odgrywania roli psychola z tandetnego filmu, w którym pacjent opowiada o swoich przeżyciach psychiatrze. Przed oczami stanął mu nagle plakat filmowy z nim na pierwszym planie i wielki tytuł: „Depresja agenta”. Szybko otrząsnął się z tych myśli i wpatrzył wyczekująco w kobietę.
- Więc… - zaczęła Leila. – Jak się dzisiaj czujesz?
Zawsze zadawała to samo pytanie, a Liam znów odczuł przemożną ochotę, by jej odpowiedzieć: „jak chłam”, ale tego nie zrobił. Zamiast tego, zastanowił się przez chwilę i zapytał:
- W skali od jeden do dziesięć?
Leila kiwnęła głową, zdziwiona, że Liam po raz pierwszy, bez stawiania żadnych oporów, współpracuje z nią.
- Więc… Zmęczony… W skali 10. Potwornie chce mi się spać…
Kobieta zmierzyła go wzrokiem, jakby spodziewała się, że Walsh sobie z niej żartuje. Spostrzegła jednak sińce pod oczami agenta i uznała, że to bardzo prawdopodobne, więc kontynuowała:
- Nie mogłeś spać?
- Nie zmrużyłem oka – westchnął Liam i wpatrzył się smętnie w okno.
- Dlaczego? Nie mogłeś zasnąć? Coś cię trapi? Chodzi o śmierć Dmitrija?
Liam spojrzał zdumiony na Leilę. No tak, już wiedziała o Walkovicu. Jako jego terapeutka nieźle się przygotowała.
- Nie chodzi o Dmitrija – rzekł wymijająco. – Tylko o ten sen.
- Jaki sen?
Ręka Leili nieprzerwanie skrobała coś na podkładce do notowania, co trochę denerwowało Liama. Niby co tak zawzięcie pisała?
- Taki jeden… Wciąż mi się śni i boję się zasnąć, żeby nie przeżywać tego na okrągło.
- Opowiedz mi o tym – poprosiła Leila, nie przestając notować.
- No więc… - Liam wpatrzył się w uważnie w pióro w rękach kobiety i zaczął: - Jestem w gmachu CIA i szukam jakichś tajnych akt. Wtedy wyskakuje na mnie jakiś grubas w stroju zapaśnika i rzuca się na mnie, bo myśli, że jestem wielkim hot dogiem. Udaje mi się uciec, ale on zaczyna mnie gonić. W końcu skaczę ze skarpy w Virginia Beach i budzę się, zanim dotknę powierzchni oceanu.
Leila oderwała rękę od podkładki i zmierzyła Liama chłodnym spojrzeniem.
- To tylko sen, prawda? – zapytał agent, udając niepokój. – Chyba żaden zapaśnik nie chce mnie zabić, co? Jak myślisz? Może to sen proroczy?
Przez chwilę Leila w ogóle się nie odzywała, wściekła na swojego pacjenta, ale zaraz potem przybrała zwykły wyraz twarzy:
- Zapaśnik może symbolizować twoje problemy, które wciąż cię ścigają i, prędzej czy później, dopadną cię. Co do hot doga to… Nie jestem żadnym specjalistą, ale myślę, że po prostu jesteś głodny.
Powiedziała to wszystko z taką powagą, że Liam nawet nie miał siły się zaśmiać.
- Czy ciebie pogięło? – zapytał znienacka, nie wiedząc, o co chodzi tej kobiecie. – Przecież ja to przed chwilą zmyśliłem!
- Dobrze wiem, że to zmyśliłeś! – wrzasnęła Leila. – Co nie zmienia faktu, że masz ze sobą problemy. A twoja ignorancja i dziecinna postawa tylko potwierdzają moją tezę.
- Boże, dlaczego ty musisz być taka… Taka… - Liam zająknął się, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa, które opisałoby, jaka naprawdę jest Leila.
- Uparta? – podsunęła panna Harris. – Stanowcza? Niezłomna?
- Chciałem raczej powiedzieć: bezduszna i zgorzkniała!
Leila wyglądała na naprawdę oburzoną. Wstała z miejsca, rzucając podkładkę na biurko i ruszając do wyjścia.
- Na dzisiaj koniec sesji! – zarządziła i otworzyła drzwi, gestem nakazując mu, by wyszedł.
- Tobie by się przydała, nie mnie! – stwierdził Liam, co tylko bardziej rozzłościło Leilę.
- Co przez to rozumiesz, co?!
- A to, że nic dziwnego, że wciąż jesteś sama! Nikt nie zechce takiej starej, zgorzkniałej panny, jak ty, która wszystkich rozstawia po kątach, a sama nie wie, co zrobić z własnym życiem! – wrzasnął Liam, ale zaraz tego pożałował.
Leila wymierzyła mu siarczysty policzek tak, że aż go zapiekło.
- Okay… Zasłużyłem… - wyjąkał Liam, masując sobie zaczerwienioną połowę twarzy.
Cała scena rozgrywała się przy schodach na piętrze. Dean i Chelsea pojawili się, zwabieni ich krzykami i stali teraz na dole, gapiąc się na dorosłych z ustami otwartymi w niemym okrzyku zdziwienia.
- Twoja matka to żyleta… - wyjąkał Dean, a Chelsea kiwnęła głową i dodała:
- A twój kumpel do dupek…
Sullivan musiał się z nią zgodzić. Nie chcąc przerywać ich kłótni udali się z powrotem do salonu. Chwilę później jednak Liam i Leila zbiegli po schodach, nadal się wykłócając. Głównie chodziło teraz o sesje terapeutyczne Liama, które odbywał już od prawie trzech miesięcy, a nie było żadnych postępów.
- Nie jestem stuknięty! Postępów nie ma, bo ja nie potrzebuje psychiatry! – tłumaczył się Liam, a Leila zaśmiała się histerycznie.
- Och, doprawdy… A wymyślanie snów to tylko zwykły przejaw normalności, tak?! – wrzasnęła, wbiegając do kuchni.
- Po prostu chciałem ci dać do zrozumienia, że możemy już przerwać te spotkania!
- Och, nie, Walsh! Tym razem miarka się przebrała! Właśnie sobie zafundowałeś dodatkowe sesje w tygodniu i sam jesteś sobie winien!
- CO?!
Liam nie mógł w to uwierzyć. Już spotkania trzy razy w tygodniu były katorgą, a co dopiero większa liczba godzin spędzonych sam na sam z tą kobietą-żyletą.
- Nie możesz… - zaczął, ale przerwał mu głośny śmiech Leili.
- Nie mogę? Jesteś pewien? – zapytała, uśmiechając się złośliwie. – No to patrz!
I zanim Liam zdążył zareagować, chwyciła słuchawkę telefonu, wykręciła numer i chwilę później już rozmawiała z jego przełożonym.
- Witam, panie Reed. Tu Leila Harris… - Kobieta musiała odepchnąć Liama, który próbował wyrwać jej telefon. – Dzwonię, aby pana powiadomić, że bardzo martwi mnie stan psychiczny Liama Walsha. Jest na krawędzi załamania nerwowego. Dlatego uważam, że najlepiej będzie podwoić liczbę sesji i zabronić mu jakichkolwiek kontaktów z wywiadem. To mu tylko i wyłącznie szkodzi.
Walsh patrzył z niedowierzaniem na Leilę, której gładko przyszły te słowa. W tej chwili zapragnął tylko coś rozbić.
- Tak… tak będzie najlepiej… - kontynuowała kobieta, nadal uśmiechając się złośliwie i patrząc na Liama z nienawiścią. – Dziękuję za wyrozumiałość. Do usłyszenia!
I rozłączyła się. Liam mógł tylko zaciskać pięści i zgrzytać zębami, kiedy patrzył jak Leila zadowolona ze swojego czynu, zabiera się do robienia kolacji.
Jak gdyby nigdy nic, zaprosiła ich do stołu, a Liam czuł, że nie wytrzyma i zaraz wybuchnie. Bał się znów jej wygarnąć, co myśli. Już teraz jego sytuacja nie przedstawiała się za ciekawie. Widział wyraz tryumfu na jej twarzy i nie mógł nic z tym zrobić. Pozostawało mu zostanie na kolacji, choć wiedział, że i tak nie uda mu się odkręcić tego, co zrobiła. Leila za nic w świecie nie zadzwoniłaby do Alana i nie zmieniłaby swojej decyzji.
- Leila, to jest świetne! – pochwalił kuchnię kobiety Dean. – Naprawdę wyśmienite!
- Dziękuję ci, Dean – odparła z uśmiechem Leila.
To, co przed chwilą zrobiła, zadziałało na nią jak balsam. Jeszcze nigdy nie czuła takiej wyższości nad Walshem. Jej córka natomiast wyglądała, jakby miała zamiar udusić Liama, którego po prostu nie trawiła. Agent nie pozostał jej dłużny i odwzajemnił nienawistne spojrzenie z drugiego końca stołu.
Tylko Dean zdawał się tym wszystkim nie bardzo przejmować. Wciąż chwalił potrawy przygotowane przez gospodynię.
- Piękna zastawa! Co za kunszt! Musiała kosztować majątek! – zachwycał się Dean, a Leila ponownie się uśmiechnęła.
- Należała do mojej babci. Została wykonana na jej specjalne zamówienie u bardzo znanego chińskiego rzemieślnika. Dasz wiarę, że te wzory robił własnoręcznie?
Nagle dał się słyszeć dźwięk tłuczonej porcelany. Leila wybałuszyła oczy, widząc, jak jeden z talerzy z bardzo cennej kolekcji jej babci, wylądował na podłodze z głośnym brzdękiem.
- Ups… - wyjąkał Liam z miną niewiniątka. – Ale ze mnie niezdara…
Leila zacisnęła zęby z bezsilnej złości. Oczywiste było to, że Liam będzie chciał się odegrać. Nie mógł nic zrobić w sprawie Alana, ale mógł sprawić, że Leila również utraci coś cennego.
Nie zamierzała jednak po sobie poznać, że zrobiło to na niej najmniejsze wrażenie. - Nic się nie stało. Mam drugi komplet.
Wysiliła się na uśmiech, wstała i poszła po szufelkę, żeby zebrać rozbitą porcelanę.
Kiedy tylko znikła w drzwiach kuchni, Dean wybuchnął:
- Oszalałeś?! Co ty wyprawiasz?!
- Zamknij się! – warknął Liam. – To moja sprawa.
- Okay, wszyscy wiemy, że Leila ci się podoba, ale w taki sposób nie zwrócisz na siebie jej uwagi!
- Co ty bredzisz?! Przecież ja jej nawet nie lubię! To wstrętna, zgorzkniała baba, która myśli, że jej wszystko wolno! Już ja jej pokażę!
- Yhmm, yhmm…
Ktoś odkaszlnął, dając im znać o swojej obecności w jadalni.
- Ja tu siedzę, pamiętacie? – zapytała Chelsea, trochę urażona tym brakiem taktu.
Dean przestał się już wykłócać z Liamem, bo akurat wróciła Leila.
- Dziękuję za obiad, Leila! Był naprawdę wyśmienity! – podziękował gospodyni Dean, kiedy żegnali się w drzwiach.
Liam już dawno stał przy samochodzie.
- Nie ma za co, Dean. Wpadaj, kiedy chcesz. Zawsze jesteś tu mile widziany! – Leila powiedziała to tak głośno, by Liam mógł usłyszeć, dając mu do zrozumienia, że tylko Dean jest mile widziany w jej domu.
- Dobranoc! – zawołał chłopak i ruszył w stronę Liama, który zmierzył ostatnim mściwym spojrzeniem dom Leili i usiadł za kierownicą. – No… - westchnął Dean, zajmując miejsce pasażera i zapinając pas bezpieczeństwa. – Trzeba przyznać, że był to całkiem miły wieczór…
I zaraz potem wybuchnął śmiechem. Liam również się zaśmiał, ale chyba bardziej z bezsilności, niż z wesołości.
- Och, zamknij się już… - poprosił i odjechał spod domu Leili.
Ta kobieta jeszcze go popamięta…


Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 12:51:29 16-08-14, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:56:09 03-07-11    Temat postu:

Spóźniona, ale jestem I jak zwykle jestem pod wrażeniem i ciągle mi mało;P
Liam i Leila są jak ogień i woda. Oboje uparci i... zgorzkniali. Może dlatego tak między nimi iskrzy? Przez chwilę miałam wrażenie, że Liam może naprawdę w końcu się przed nią otworzy, ale coś podpowiadało mi, że to byłoby zbyt proste no i proszę. Kolejna awantura, w której to Leila była górą. Załatwiła Liama na cacy tymi sesjami. Biedny Walsh:P
Liczyłam po cichu na jakąś scenkę tylko z Deanem i Chelsea, bo mam wrażenie, że tych dwoje świetnie by się dogadało, ale to może następnym razem. W końcu teraz Liam i Leila będą się spotykać dwa razy częściej
Co do Valkovica, to też mi się wydaje, że to nie było samobójstwo i nadal uważam, że Dylan był/jest (niepotrzebne skreślić - osobiście stawiam na drugą opcję) podwójnym agentem. Liam wprawdzie w pewien sposób chyba wyidealizował sobie obraz przyjaciela, nie dopuszcza do siebie myśli, że Dylan mógłby zdradzić, albo pracować dla kontrwywiadu, woli zwalić wszystko na Annę, a ja uważam, że i inna i Dylan nie są tymi, za których się podają. Może to trochę zbyt naciągana teoria, ale kto wie?
Pozdrawiam i czekam na kolejne odcinki przygód naszego agenta
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:19:51 03-07-11    Temat postu:

Dziekuje za komentarz i od razu przepraszam za bledy w mojej odpowiedzi
Scenka z Deanem i Chelsea na pewno bedzie, jakos nie znalazlam dla nich miejsca w tym odcinku, ale postaram sie w kolejnych
A co tego Dylana jako podwojnego agenta to na razie sama jescze nie wiem, zmieniam zdanie z dnia na dzien w tej kwestii. na samym poczatku cos sobie zaplanowalam i staram sie tego trzymac, ale czy to sie uda nie wiem, moze jednak zmienie zdanie, albo wpadnie mi do glowy zupelnie inny pomysl. na razie staram sie o tym nie myslec, akurat AA pisze bardzo spontanicznie, na zywiol i nie planuje nic wczesniej. ewentualnie sporadycznie jak wyjazd na Alaske, o ktorym bedzie w nastepnym odcinku, ale to takie nic nie znaczace epizody...
Pozdrawiam!


Ostatnio zmieniony przez Maggie dnia 17:21:28 03-07-11, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:42:32 03-07-11    Temat postu:

Wyjazd na Alaskę? No to mnie zaintrygowałaś teraz
No i najlepiej pisać na żywioł - ja zazwyczaj tak właśnie piszę, jednie przy Hunterze czasem się muszę dłużej zastanowić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:17:48 04-07-11    Temat postu:

Chelsea jest cudowna
Liam i Leila kłócą się jak małe dzieci... Jak czytam te ich monologi, to umieram ze śmiechu...
Biedny Liam, ale go urządziła nasza pani psycholog... Nie dziwota, że był taki wściekły... No i raczej nie poprzestanie na potłuczeniu talerzyka...
Ta sprawa z Anną faktycznie podejrzana... I co w końcu z tym Dylanem? Żyje czy nie? Czyżby był podwójnym agentem? Tajemnicza sprawa...
Bez wątpienia robi się coraz ciekawiej, i już nie mogę się doczekać tego, co Ty tam jeszcze wymyślisz...

Czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:21:20 04-07-11    Temat postu:

Zacznę może od tego cytatu, bo powalił mnie na łopatki i ryczę ze śmiechu dosłownie:

Cytat:
Chelsea zmierzyła go krytycznym spojrzeniem i nie odpowiedziawszy na to pytanie, ostrzegła:
- Tylko trzymaj fiuta w spodniach!


Dziewczyna jest niesamowita, niedaleko pada jabłko od jabłoni, bo z Leili też niezłe ziółko. Agam ma rację, że mogłaby się skumać z Deanem - to byłby duet wybuchowy. W ogóle chłopak ładnie zachował się w gościnie, nie to co Liam. No ale on już taki jest, niedługo zapewne się zmieni za sprawą przedłużonych sesji Więcej scenek L&L
Również myślałam, że nasz agent się otworzy, ale to by było zbyt łatwe. Jego wyimaginowany sen mnie rozbawił, ale Leile zachowałą zimną krew i ustawiła go do pionu. Kobiety górą!

Wydaje mi się, że Dylan zdrajcą się nie okaże, a co najwyżej to CIA zleciło mu udawanie podwójnego agenta i sfingowanie własnej śmierci. Nadal nie wiem, jaki w tym wszystkim wkład ma jego córka, ale na pewno niebawem się dowiemy, jak już napiszesz "na żywioł".

Tak czy siak nie mogę się doczekać. Pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 04 Cze 2007
Posty: 5763
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Los Angeles, CA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:22:38 04-07-11    Temat postu:

Dziekuje Wam za komentarze!
Na razie zagadka smierci/zaginiecia/uprowadzenia/itp. Dylana jest tajemnica rowniez dla mnie, bo jak juz pisalam wczesniej zmieniam zdanie kilka razy na dzien. mysle jednak, ze zostane przy pierwszej wersji ale na pewo jeszcze nie raz mi sie odwidzi...
Wiecej scenek L&L na pewno bedzie, jak rowniez Deana i Chelsea, a takze Liama i Deana. W kolejnym odcinku uchylam rabka tajemnicy i zdradzam co nieco o przeszlosci Liama i... Deana. Ale to tylko krotka wzmianka, mam nadzieje, ze Was zacheci do dalszego czytania
pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
namida1991
King kong
King kong


Dołączył: 14 Paź 2009
Posty: 2837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Gdańska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:18:49 05-07-11    Temat postu:

Pewnie, że nas zachęci do czytania! Ja już nie mogę się doczekać
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary Rose
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lip 2007
Posty: 1287
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:41:04 05-07-11    Temat postu:

No to narobiłaś smaczka Przeszłość Deana? Super. Może to rzuci nieco światła na fakt, dlaczego Liam tak bardzo nie lubi swojego partnera, który jest bardzo sympatycznym chłopakiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze telenowele Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 11 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin