Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dalsze odcinki PDG!!!
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 15:44:46 20-04-07    Temat postu:

Odcinek 233


Oscar objął ją w biodrach. Nagle jednak przypomniał sobie, że ma żonę i odepchnął Clarę.
- Nie mogę!- krzyknął.
- Jak możesz mnie tak ranić?
- Wybacz mi, ale mam żonę i córeczkę.
- Myślałam, że mnie kochasz...Że coś dla ciebie znaczę.- powiedziała kobieta przez łzy.
- To była tylko jedna noc. Na dodatek byłem pijany, zapomnij o tym wszystkim...
- To nie jest takie łatwe, bo...
- Bo co?- zapytał Oscar wyczekując odpowiedzi.
Clara długo milczała patrząc mu w oczy.
Nagle go pocałowała, to była jej odpowiedź...
Oscar jednak ją odepchnął.
- Przestań! Naprawdę mi się podobał sex z tobą, ale wszystko się skończyło! Nie rób sobie nadzieji!
- Nie mogę o tobie zapomnieć, bo...- mówiła Clara ze łzami w oczach.
- No powiedz wreszcie!
- Bo ja cię kocham!
Oscar nie wierzył w to co usłyszał.
- Naprawdę?- spytał.
- Czuję to. Jesteś taki męski, taki rozmantyczny...- Clara powoli podchodziła do Oscara. Dotknęła ręką jego klatki piersiowej.
- Ty też mi się podobasz. Daj całusa!- dodał Oscar. Zapomniał przez chwilę o Jimenie.
Clara posłusznie pocałowała go namiętnie. Oscar popchnął ją na łóżko. Położył się na niej i zaczął ją całować po szyi.
Po chwili jednak się opamiętał.
- Cholera! Co ja robię?! Jestem idiotą!- krzyknął i wyszedł z pokoju służącej.
* * * * * *
Ruth przyjechała na hacjende Reyesów ze swoim synkiem.
W ogrodzie spotkała Jimenę z Tamarą. Obie siedziały pod drzewem na kocu.
Ruth podeszła do nich i usiadła obok.
- Cześć!- rzekła z uśmiechem.
- O, cześć Ruth!- odparła Jimena.- Cześć mały!- dodała i uśmiechnęła się do Jose Conrada.
- A gdzie Oscar?
- A nie wiem...Miał do nas przyjść już piętnaście minut temu.
- Jak wam się układa?- spytała Ruth.
- A dlaczego pytasz?
- A tak z ciekawości...
- W miarę dobrze...- odparła Jimena i pocałowała córkę w policzek.
- W miarę?
- No, można powiedzieć, że dobrze. Tylko Oscar ostatnio jest jakiś zamyślony.
Ruth postanowiła, że nie zada już więcej Jimenie takiego pytania...Nie chciała być uważana za wścibską.
Nagle podbiegł do nich Oscar.
- Witajcie! Cześć Ruth!- pocałował kuzynkę w policzek.
- Gdzie byłeś? Czekałam na ciebie!- powiedziała Jimena.
- Musiałem coś załatwić.- odparł mężczyzna i wziął na ręce swoją córkę.

* * * * * *
Juan pracował w stajni. Przyszła do niego Norma.
- Witaj kotku.- pocałowała go.
- Cześć. A gdzie Juan David?
- Został z Evą.
- Cieszę się, że przyszłaś do mnie.- odparł Juan i pocałował namiętnie żonę.
- Miło mi to słyszeć...
- Z dnia na dzień jesteś coraz piękniejsza!
- Nie przesadzaj.- Norma zawstydziła się.
- Naprawdę. Zdecydowanie jesteś kobietą mojego życia.
- A ty moim wymarzonym mężczyzną.
- Wiesz co? Chyba zrobię sobie pół godziny przerwy i pójdziemy napić się kawy.- zaproponował Juan.
- Dobry pomysł.
Juan i Norma poszli w kierunku domu.

* * * * * *
W ogrodzie, na kocu siedziała Jimena, Tamara, Oscar, Ruth, Jose Conrado, Eva i Juan David.
Eva trzymała wnuka na rękach.
- Jesteś taki słodki.- mówiła.
Dziecko patrzyło się na nią.
- Moja córka też jest śliczna!- powiedział Oscar udając obrażonego.
- Ależ oczywiście! Jest śliczna, bo podobna do Jimeny.- stwierdziła Ruth.
- Co? Ona jest podobna do mnie!
- Kochanie, do mnie jest bardziej podobna!- kłociła się z nim Jimenita.
- Głupoty gadasz kochanie. Przecież widać, że to cały tatuś!
Nagle podszedł do nich Pablo. Ruth się trochę zdenerwowała. Miała ochotę przytulić się do brata, lepiej go poznać.
- Widzę, że wszyscy sobie odpoczywacie...- rzekł i usiadł na kocu.
- Tak.
Ruth obserwowała cały czas Pabla. On dziwnie się przy niej czuł.
- Oscar, chodź na chwilkę.- powiedział i razem z Oscarem oddalili się od reszty.
- O co chodzi?
- Czy ta Ruth się czasem we mnie nie zakochała?
- Ruth? Zgłupiałeś?!- Oscar oburzył się.
- Tak dziwnie na mnie patrzy. Może mam u niej jakieś szanse. Ona mi się nawet podoba!
- Przestań. Ruth ma chłopaka i nawet dziecko!
- To czemu tak mi się przygląda?- zapytał Pablo.
- "Bo jesteś jej bratem, głuptasie"- powiedział Oscar w myślach.
* * * * * *
Był wieczór.
Franco biegał po domu i szukał Sary. Znalazł ją w kuchni, pomagała Quintinie.
- Franco, coś się stało?- spytała Sarita.
- Mam świetny pomysł.
- O co chodzi?
- Chodź, to zobaczysz!- Franco złapał Sarę za rękę i zaprowadził do sypialni.
Weszli do pokoju. Na łóżku leżała czerwona suknia. Była bardzo ładna.
- Jaka piękna! To dla mnie?- spytała Sara i wzięła suknię do ręki.
- No pewnie, że dla ciebie. Kupiłem ją kilka dni temu.
- Dziękuję! Śliczna!- Sarita pocałowała męża w ramach podziękowań.
- Ubierz ją.
- Teraz?
- Tak, jedziemy do restauracji!- postanowił Franco.
- Mówisz poważnie?
- Tak, ubieraj się! Zabieram cię na kolację!
- Nie spodziewałam się tego, zaskoczyłeś mnie!- dodała Sara.
- No ubieraj się wreszcie!

* * * * * *
Minęła godzina. Sara i Franco byli już w eleganckiej restauracji. Siedzieli przy stoliku i jedli kolację.
Kobieta ślicznie wyglądała w czerwonej sukni. Miała włosy upięte w kok. Franco natomiast był ubrany w szykowny garnitur.
Nagle w restauracji zabrzmiała wolna piosenka.
Niektórzy ludzie tańczyli.
- Zatańczysz kochanie?- spytał Franco i złapał ukochaną za dłoń.
Ona położyła ręce na jego ramionach, a on swe dłonie na jej biodrach.
Tańczyli, patrząc sobie w oczy.
Po chwili namiętnie się pocałowali.
* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 18:32:15 22-04-07    Temat postu:

Odcinek 234

Nastał ranek...
Sarita i Franco leżeli w łóżku przytuleni.
- Wczoraj było cudownie.- rzekła Sara z uśmiechem.
- Już dawno nigdzie nie byliśmy, więc musiałem cię gdzieś zabrać.
- Dziękuję ci. Miło spędziłam wieczór dzieki tobie. I ta suknia...
- Nic nie mów.- Franco zatkał Saricie usta pocałunkiem.
- Nie mogę się doczekać porodu.
- Jeszcze pięć miesięcy! Ten czas mi się tak dłuży.- stwierdził Franco.
- Ciekawe czy to chłopiec, czy dziewczynka.
- Zobaczymy. Za miesiąc musimy iść do kontroli.
- Tak. Kocham cię.- dodała Sara i pocałowała namiętnie męża.
- Ja także cię kocham!
- Szkoda, że musisz dzisiaj jechać do firmy...
* * * * * *
Po południu Jimena, Oscar i Tamara siedzieli w salonie.
- Jesteśmy szczęśliwą rodziną.- powiedziała Jimena.
- Tak, kocham cię.- Oscar pocałował ją namiętnie.
- Mogę cię o coś zapytać?
- O co chodzi kochanie?- spytał Oscar.
- Czemu od kilku dni się dziwnie zachowujesz?
- Ja?
- Tak, ty. Dlaczego często jesteś zamyślony?!- pytała Jimena trzymając na rękach córeczkę.
- Ja? Wydaje ci się...
Nagle po schodach zszedł Pablo. Usiadł na kanapie obok Oscara, Jimeny i Tamary.
- Jimeno, zrobisz coś dla mnie?- spytał mężczyzna uśmiechając się.
- Co?
- Chciałbym zobaczyć całą okolicę. Wybierzesz się ze mną na przejażdżkę konną?
- Dobrze. Też mam ochotę na małą przejażdżkę.- odpowiedziała Jimena.- Kochanie, zajmiesz się naszą córeczką?
- To będzie dla mnie wielka przyjemność!- odparł Oscar i wziął Tamaritę na ręce.
- No to chodźmy!- dodał Pablo i razem z Jimeną wyszli z domu.

* * * * * *
Alfredo czyścił jedego z koni.
Podeszła do niego Gabriela.
- Możemy porozmawiać?- zapytała.
- Słucham panią.
- Miałeś mi mówić po imieniu!
- Czego chcesz?- spytał Alfredo.
- Musimy sobie coś wyjaśnić.
- Dobrze, mów.
- Ale nie tutaj! Chodźmy do stajni!- odparła Gabriela.
- No dobrze.
Weszli do stajni i zamknęli drzwi.
- Nie mogę bez ciebie żyć!- rzekła kobieta i pocałowała go namiętnie.
- Ja też cię kocham! Ale jeśli znowu będziesz mnie tak osądzała, to...
- Nie! Nigdy już tak nie powiem!
- To się cieszę kochanie!- Alfredo wziął Gabrielę w swe ramiona.
Zaczął ją całować.
* * * * * *
Oscar spacerował po ogrodzie z córeczką. Mała leżała w wózku.
- Jesteś taka śliczna!- powiedział Oscar uśmiechając się do Tamary.
Przyszła do nich Sara.
- Widzę, że odpoczywacie sobie...
- Tak.- odparł Oscar.
Sara uśmiechnęła się.
- Sarita, mam próźbę!
- Słucham cię uważnie.- odrzekła dziewczyna.
- Mogłabyś zająć się przez chwilkę Tamaritą?
- Oczywiście. Muszę się powoli przyzwyczajać do dzieci.
- Dziękuję ci bardzo.- Oscar pocałował Sarę w policzek i poszedł do domu.
Wszędzie szukał Clary.
Wszedł do kuchni.
Clara właśnie pomagała Quintinie.
- Claro, możemy porozmawiać?- spytał Oscar.
- Dobrze.- odpowiedziała.
Quintina patrzyła na Oscara podejrzanie.
Clara zaprowadziła Oscara do swojego pokoju.
- O czym chciałeś porozmawiać?- spytała.
- Nie kocham cię, ale mnie bardzo pociągasz!
- Ty mnie też.- Clara posłała Oscarowi całusa.
On popchnął ją na łóżko. Położył się na niej i zaczął ją całować. Powoli ściągał z niej fartuszek.

* * * * * *
Jimena i Pablo jeździli konno.
- Może usiądziemy tutaj?- zapytał i wskazał na sporą skałę.
Oboje zsiedli z koni. Usiedli na skale.
- Bardzo ładnie tutaj macie.- zaczął rozmowę Pablo.
- Mnie też się podoba.
- Świetnie jeździsz konno!
- Nie przesadzaj!- Jimena zaśmiała się.
- Naprawdę. Bardzo dobrze sobie radzisz.
- Ty też.
- My też mamy dużą hacjendę. Zawsze nasze konie startują w wyścigach...- opowiadał Pablo.
- Jesteś bardzo przystojny. Masz dziewczynę?
- Nie.
- Dlaczego?- zapytała Jimenita.
- Bo szukam prawdziwej miłości...
- Rozumiem. Trzeba trafić na tą włąściwą osobę.
- Ty też jesteś ładna.- mężczyzna prawił Jimenie komplementy.
- Przestań sobie żartować.
- Naprawdę. Nigdy nie spotkałem takiej ładnej dziewczyny...- Pablo spojrzał Jimenie w oczy.- Jesteś piękna jak kwiat. Twoje spojrzenie mnie onieśmiela... Wyglądasz jak anioł. Twe oczy, są jak piękne diamenty, a usta jak płatki róż...- mówił patrząc w oczy dziewczynie.
Jimena z zaskoczeniem wysłuchiwała słow Pabla. Podobało jej się to. Oscar nigdy w ten sposób do niej nie mówił.
Pablo Guererro oczarował ją.
Jimena patrzyła mu głęboko w oczy. Pablo powoli przybliżał się do niej...
* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 18:51:25 23-04-07    Temat postu:

Odcinek 235


Pablo powli przybliżał się do Jimeny. Próbował ją pocałować. Jimena w ostatniej chwili odchyliła głowę.
- Bardzo cię przepraszam.- stwierdził.- Nie wiem, jak mogło dojść do czegoś takiego...
- Mam nadzieję, że to był pierwszy i ostatni raz. Mam męża...
- Tak, wiem...Wybaczysz mi?
- Oczywiście, Pablo.- odparła Jimena i uśmiechnęła się.
- Dziękuję. Bardzo cię polubiłem. Jesteś inna niż wszystkie kobiety.
Jimena nic nie odpowiedziała.
- Może już wrócimy do domu?- zapytał Pablo.
- Tak będzie najlepiej.- Jimena i Pablo zeszli ze skały i odjechali konno w drogę powrotną.
* * * * * *
Minęło pół godziny. Oscar i Clara leżeli w łóżku.
- Musze iść.- stwierdził mężczyzna i zaczął się ubierać.
- Oscar, zostań!
- Ty także powinaś pracować! Nie płacimy ci za leżenie w łóżku!
- Jak możesz tak mówić? A poza tym to ty mnie zaciągnąłeś do łóżka, to był twój pomysł!- odparła Clara.
- Tak, to prawda. Ale to wszystko twoja wina! Uwodzisz mnie!
- Tak się zdobywa mężczyzn.- Clara zaczęła całować Oscara i masować jego plecy.
- Przestań!
- Najpierw się ze mną kochasz, a potem wracasz do żony! Nie myśl, że ja będę twoją kochanką!
- Tobie przecież też się to podoba!- krzyknął Oscar.
- Tak, i to bardzo... Ale chwilami mam dość.
- Może spotkamy się wieczorem? Miło spędzimy czas...
- Zostaw Jimenę! Bądź ze mną!- Clara spojrzała Oscarowi w oczy.
- Kocham ją!
- A mnie? Lepiej bądź moim chłopakiem!
- Niech zostanie, tak jak jest teraz!- rzekł stanowczo Oscar.
Clara zaśmiała się.
- Nie jestem żadną ladacznicą! Mam już dość bycia twoja zabawką! Pragniesz mnie, ale kochasz swą żonę. Odczep się ode mnie!
- Claro. Porozmawiamy wieczorem, a teraz wracaj do pracy.- Oscar wyszedł z pokoju służącej.


- Jak możesz mnie tak traktować? Dlaczego mnie nie kochasz?- mówiła Clara szeptem.
* * * * * *
Jimena i Pablo weszli do domu.
Usiedli w salonie.
Przyszedł do nich Oscar.
- O, już jesteście?
- Tak! A gdzie moja córka?- spytała Jimena.
- Jest w ogrodzie z Saritą.
- Dlaczego ty się nią nie zajmujesz?
- Musiałem coś załatwić!- odparł Oscar.
- Ooo, a co to takiego?
- Nie ważne kochanie. Fajnie było na przejażdżce?
- Nie zmieniaj tematu!- wtrącił się Pablo.- Wytłumacz wszystko swojej żonie.
- Pablo, zostaw nas samych.- poprosiła Jimena. Pablo na polecenie dziewczyny wyszedł z salonu.
Stanął przy wyjściu i już miał otwierać drzwi. Jednak po chwili wpadł na pewien pomysł.
Złapał za klamkę i głośno trzasnął drzwiami.
Był sprytny. Wcale nie wyszedł z domu. Schował się za rogiem. Jimena i Oscar usłyszeli trzaśnięcie drzwiami. Byli przekonani, że Pablo wyszedł.
Zaczęli rozmowę.
- Możesz mi powiedzieć, co takiego musiałeś załatwić?!- zapytała Jimena krzycząc.
- Nie krzycz kochanie. Musiałem porozmawiać z Juanem...
- Tak? A o czym??
Pablo uważnie podsłuchiwał rozmowę małżeństwa.

- To już szczyt wszystkiego! Może zaczniesz mnie śledzić?!
- Od kilku dni jesteś dziwny! Mam tego dosyć! Nie chce mi się z tobą gadać!- krzyknęła Jimena i pobiegła do swojej sypialni.
Oscar poszedł do kuchni napić się wody.
Pablo wyszedł z domu.
* * * * * *
W kuchni była tylko Clara. Oscar przyszedł po wodę.
- O, zatęskniłeś za mną?- spytała kobieta.
- Nie! Przyszedłem się napić!- odparł Oscar i nalał sobie wody do szklanki.
- Jesteś zdenerowany?
- Tak! Postanowiłem, że nie spotkamy się wieczorem! Nie chcę zdradzać żony!
- Zrobiłeś to już dwa razy...- Clara zaśmiała się.
- Zamknij się!- Oscar wyszedł z kuchni.
* * * * * *
Tymczasem w ogrodzie...
Sara i Norma opiekowały się Tamarą. Dziewczynka spała w wózku.
- Jest taka śliczna.- mówiła Norma.
- Taka słodziutka...
Nagle przybiegł do nich Oscar.
- Przepraszam Sara, że to tak długo trwało...
- Nie ma sprawy, to była dla mnie przyjemność.
- A gdzie Jimena?- spytała Norma.
- W sypialni.
- To ja do niej pójdę. Namówię ją, żeby wyszła na powietrze.- Norma uśmiechnęła sie.
- Przy okazji zanieś jej dziecko!- dodał Oscar i podał Normie wózek, w którym spała jego córka.
- Dobrze, dobrze.- rzekła Norma i poszła do domu.
Postawiła wózek przy wejściu i wzięła Tamarę na ręce.
* * * * * *
Jimena leżała na łóżku i płakała.
Do drzwi zapukała Norma.
- Idź stąd! Nie chcę z tobą rozmawiać!- krzyknęła Jimena.
Norma otworzyła drzwi.
- Norma, to ty? Myslałam, że Oscar!
- To ja. Co się stało?- spytała Norma. Jimena odebrała jej Tamarę. Przytuliła córeczkę.
- Pokłóciłam się z Oscarem...
- O co poszło?
- Nieważne...- odpowiedziała dziewczyna.
- Płakałaś?
- Nie.- Jimena zaczęła wycierać ręką łzy.
- Przecież widzę!
- Nie mówmy o tym!
- Wyjdziesz na powietrze?- zapytała Norma.
- Nie mam ochoty. Zostaw mnie samą z córeczką.
- Dobra. Pójdę sobie.- Norma wyszła z pokoju siostry.
* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 10:45:41 28-04-07    Temat postu:

sorki, że tak długo nic nie pisałam. Ale miałam małe problemy z internetem

Odcinek 236


Następnego dnia, po południu...
Sarita i Franco spacerowali wokół hacjendy. Trzymali się za ręce. Wyglądali razem tak ładnie, byli szczęśliwi jak nigdy.
- Postanowiłam, że narazie nie chcę wiedzieć jaka jest płeć dziecka. Zaczekam do porodu.- stwierdziła Sara.
- Dobrze, jak chcesz. Ale jakie kupimy ubranka?
- Na chłopca i na dziewczynkę.
- Jak chcesz kotku.- rzekł Franco z uśmiechem.
- Mój przystojniaku!- Sarita pocałowała namiętnie męża.
- Może wybierzemy się gdzieś dzisiaj?
- Co masz na myśli kochanie?- zapytała Sara.
- Może do twojej mamy, albo na zakupy...
- Na zakupy, żeby kupić mi większe ubrania?- zapytała dziewczyna ze śmiechem.
- No, twój brzuszek jeszcze nie jest aż taki duży, ale wkrótce to się zmieni...
- Możemy się wybrać. Przy okazji kupimy ubranka dla dziecka.
Franco nic nie odpowiedział tylko pocałował Saritę.
* * * * * *
Jimena i Oscar siedzieli w salonie ze swoją córeczką.
Nagle przyszła tam Clara. Zaczęła sprzątać...
Oscar patrzył cały czas na kobietę.
- Kochanie, pocałuj mnie!- rzekła Jimena widząc zachowanie ukochanego.
Oscar posłusznie ją pocałował.
Clara spojrzała na całującą się parę. Łza spłynęła jej po policzku.
Odwróciła się i znowu zaczęła sprzątać.
- Pani córeczka rośnie jak na drożdżach.- rzekła Clara z uśmiechem.
- Tak, to prawda...- odparła Jimena i pocałowała Tamarę w policzek.
Przybiegł do nich Juan David. Usiadł obok Oscara na kanapie.
- Czesc Juan David. Gdzie twoi rodzice?- spytała Jimena.
- Są w stajni...- odparł chłopiec.
* * * * * *
Pablo był na przejażdżce konnej.
- Jimeno, jesteś taka piękna.- myślał.- Jesteś inna niż wszystkie kobiety... Chciałbym cię całować, pieścić twoje ciało. Szkoda, że jesteś żoną mojego kuzyna. Nie chcę go skrzywdzić. Ale tak bardzo ciebie pragnę...


Pablo czuł wielkie pożądanie do Jimeny. Spodobała mu się.
* * * * * *
Gabriela i don Martin jedli obiad w salonie.
Gabriela była bardzo zamyślona.
- Córko, dobrze się czujesz?- spytał staruszek.
Kobieta nie usłyszała ojca.
- Gabrielo!
- Coś mówiłeś tato?
- Dobrze się czujesz?- zapytał podejrzanie Martin.
- Tak...A dlaczego pytasz?
- Jesteś jakaś nieobecna.
- Wydaje ci się tato.- mówiła Gabriela. Przez cały czas myślała o Alfredzie.
* * * * * *
Minęły dwie godziny.
Oscar poszedł do kuchni. Chciał znów pocałować Clarę. Wszedł do kuchni. Dziewczyna była tam sama. Zmywała naczynia.
- Cześć.- powiedział Oscar.
- Cześć.- odparła Clara. Nawet na niego nie sporzała.
- Musiałem tu przyjść.
- Nie rozumiem. Mówiłam ci, że nie będziesz się więcej mną zabawiał!
- Claro, proszę...- Oscar objął dziewczynę w pasie.
- Zostaw mnie! Przecież masz żonę! Jeśli ją zostawisz, to wtedy będę z tobą!
- Ale ja nie mogę zostawić Jimeny. Kocham ją i na dodatek mam córkę.
- No, to trudno. Ja twoją kochanką nie będę.- dodała służąca i znów zabrała się za mycie naczyń.
- Ja cię pragnę! Masz coś w sobie! To spojrzenie!
- Ale to nie jest miłość! Ty mnie nie kochasz! Nie jestem dziewczyną, z którą możesz sypiać kiedy tylko masz ochotę!
- Do cholery! Dlaczego jesteś taka uparta?!- krzyknął Oscar.
- Jestem tu tylko służącą. Nie przyjęłam tej pracy, żeby zostać twoją kochanką. Ja się w tobie zakochałam i to prawdziwa miłość. Tylko, że bez wzajemności...
- Tak bardzo mi się podobasz.- Oscar przybliżył się do kobiety. Objął ją w pasie i przyciągnał do siebie. Potem namiętnie ją pocałował. Clara zawiesiła mu ręce na szyi.
Nagle do kuchni wszedł Pablo.
Gdy zobaczył Oscara z służacą bardzo się zdziwił. Clara i Oscar nawet go nie zauważyli. Wciąż się całowali.
Pablo po cichu wyszedł z kuchni.

- A więc Oscar zdradza Jimenę. Na dodatek z służącą.- mówił szeptem sam do siebie.- Więc teraz przyszła kolej na mnie! Zaczynam działać!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 21:13:11 02-05-07    Temat postu:

Odcinek 237

Jimena i Norma były w stajni razem z Tamarą i Juanem Davidem.
Juan zrobił sobie chwilkę przerwy i rozmawiał z nimi.
- Chodź do mnie synku!- rzekł i wziął Juana Davida na ręce.- Robisz się ciężki!
- No, w końcu ma już prawie cztery lata.- dodała Norma ze śmiechem.
- Moja Tamarita na szczęście jeszcze mało waży. I dobrze, bo przynajmniej mogę ją nosić na rękach i przytulać.- powiedziała Jimena i uśmiechnęła się do córeczki.
- A gdzie Oscar?
- No, właśnie nie wiem. Wciąż gdzieś znika!
- Pogadam z nim. Będzie musiał mi wszystko wyjaśnić!- stwierdził Juan i postawił synka na ziemi.
- A gdzie Sarita i Franco?- spytała Jimena.
- Pojechali na zakupy.- odparła Norma śmiejąc się.- Chcą kupić ubranka dla dziecka i...szersze ubrania dla Sary.
- Rozumiem! Ja też byłam gruba, ale wreszcie odzyskałam swoją dawną figurę!
- No panienki, muszę wracać do pracy.- postanowił Juan.
- Dobra, pracuj, a my sobie popatrzymy.- dodała Norma.- A teraz mnie pocałuj!
- Z przyjemnością, moja piękna.- Juan posłusznie pocałował ukochaną. Po chwili jednak znowu zabrał się do pracy.
* * * * * *
Clara i Oscar całowali się w kuchni. Po chwili jednak kobieta przerwała pocałunek.
- Nie powinniśmy...
- Dlaczego? To sprawia nam tyle przyjemności.- mówił Oscar.
- Tak, ale...
- Nie ma zadnego ale!
- Nie traktuj mnie jak jakąś dzi**ę!- krzyknęła Clara ze złością.
- Przecież ja cię tak nie traktuję!
- Myślisz, że będę się z tobą całowała...sypiała? Przecież masz żonę! Jeśli z nią zerwiesz, to wtedy będziemy mogli być razem!
- Ja kocham Jimenę! Mam z nią córkę! Nie mógłbym jej zostawić!- odparł Oscar.- Ty dajesz mi to, czego ona nie może mi dać! Łączy nas wielka namiętność!
- Ja czuję do ciebie coś więcej. To miłość...
- Ale ja cię nie kocham! Ja cię tylko pragnę!
- Odczep się ode mnie! Ja się naprawdę w tobie zakochałam, ale ty chcesz ze mną tylko sypiać!- rzekła Clara.
- Idę sobie! Bo z tobą nie można się za nic dogadać!- Oscar wyszedł zdenerwowany z kuchni.

* * * * * *
Sarita i Franco byli na zakupach. Chodzili po dużym Centrum handlowym i oglądali ubrania.
- Kupię to dla ciebie!- rzekł Franco oglądając szeroką bluzkę.
- Nigdy nie myślałam, że będę coś takiego nosić!
- Już ci troszkę urósł brzuch i będzie coraz większy, więc lepiej to kupię.
- Dziękuję.- odparła Sara ze śmiechem.
- A to ci się podoba?- zapytał mężczyzna i wskazał na białą koszulę nocną.- Tu jest napisane, że to dla ciężarnych kobiet.
- No, to kupimy! W moją koszulę już ledwo się mieszczę!
Po chwili Franco zapłacił za ubrania.
Długo chodzili po sklepach. Oglądali ciuszki dziecięce. Byli bardzo szczęśliwi, że ich maleństwo wkrótce się urodzi.
* * * * * *
Alfredo i Gabriela byli w stajni.
- Tak bardzo mi się podobasz!- mówił mężczyzna.
- Kocham cię. Zawsze będziemy razem Alfredo!
- Razem aż do śmierci!- pocałował namiętnie ukochaną.
- Tak uwielbiam twoje pocałunki...pieszczoty.
- Jesteś taka piękna. Pragnę cię!
- Ja także...- odparła kobieta. Powoli ściągnęła z Alfreda czarną koszulkę. Spojrzała mu w oczy.
- Chcę tego.- rzekła.
- Czy napewno? Nie będziesz tego żałowała?
- Nigdy!
- Jesteś na to gotowa?- zapytał pracownik.
- Tak...chcę to z tobą przeżyć!
Alfredo delikatnie ściągnął Gabrieli żakiet. Potem rozpiął jej bluzkę.
Rozebrał ją i wziął Gabrielę na ręce i położył na sianie.
Zaczął ją całować po szyi. Powoli posuwał się coraz niżej, i niżej...
Gabriela całkowicie oddała się Alfredowi. Czuła, że on ją naprawdę kocha i jej nie skrzywdzi. Kochali się namiętnie w stajni, na sianie...
* * * * * *
Minęło kilka godzin.
Sara i Franco wrócili do domu. Trzymali w rękach wiele toreb z ubraniami.
Weszli do domu. W salonie siedzieli Jimena, Tamara, Norma i Juan David.
- Witamy!- powiedziała Sara wchodząc do salonu.
- No, nieźle się obkupiliscie!- zaśmiała się Jimena. Podeszła do siostry.
- Franco dba o to, bym miała dużo ubrań.
- No, bo jesteś moją żoną. Na dodatek nosisz moje dziecko.- mężczyzna pocałował Saritę namiętnie.
- Chodźcie na górę do naszego pokoju! Pokażemy wam ubrania!
Wszyscy poszli do sypialni Franca i Sarity.

* * * * * *
Juan i Oscar spacerowali po ogrodzie.
- No, to teraz mi powiedz, dlaczego zaniedbujesz swe małżeństwo!- rzekł Juan z powagą.
- Co? Kto ci to powiedział?
- Jimena narzeka, że ty często gdzieś znikasz! Co to ma znaczyć?
- Nie zwracaj na nią uwagi. Moja żona histeryzuje! Nie moge mieć ani chwili prywatności?- Oscar zezłościł się.
- Wytłumacz mi, dlaczego znikasz!
- Ale określenie! Nie znikam, tylko odpoczywam od wszystkich. Na przykład jeżdżę konno, albo biorę kąpiel.- kłamał Oscar,
- Mam nadzieję, że nie kłamiesz!
- Ależ skąd! Ciebie miałbym oszukiwać?
- Wszystko jest możliwe... Ale powiem ci coś, bo nie wiem, czy mówiłeś prawdę. Nie krzywdź Jimeny! A jeśli zrobiłeś coś niewłaściwego, to jej to wszystko powiedz! Lepiej teraz. Wtedy będziesz miał szanse, że ci wybaczy. Bo jeśli za długo będziesz z tym zwlekał, to możesz ją stracić na zawsze!- powiedział Juan.
Do Oscara nareszcie dotarło, że źle robi zdradzając żonę. Ale nie potrafił oprzeć się wdziękowi Clary Gonzalez.

* * * * * *
Zbliżała się noc...
Oscar samotnie spacerował po ogrodzie. Musiał wszystko przemyśleć.
Tamara spała w łóżeczku. Natomiast Jimena kąpała się w wannie. Dodała dużo piany, jak zwykle.
Pablo wszedł do sypialni Jimeny i Oscara. Nikogo nie zauważył.
Lekko uchylił drzwi do łazienki. Nie były zamknięte na klucz. Pablo obserwował Jimenę.
Dziewczyna leżała w wannie. Jej ciało było całe zasłonione pianą.
Pablo miał ochotę podejść do niej i wziąść ją w swe ramiona. Jednak powstrzymał się przed tym.
- "Jimeno, jesteś taka piękna...- myślał.- Taka podniecająca. Może jutro powiem ci o zdradzie męża."
Kobieta poruszyła się. Pablo zamknął drzwi od łazienki i wyszedł z pokoju.
* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 16:40:48 08-05-07    Temat postu:

Odcinek 238


Szybko nastał ranek...
Minęło kilka godzin. Powoli zbliżało się południe.
Sara szukała męża. Poszła do stajni. Tam właśnie był Franco. Patrzył jak Juan pracuje.
- Cześć kochanie.- dziewczyna pocałowała go.
- Cześć kotku. Przyszłaś, bo się za mną stęskniłaś?
- Niezupełnie...
- Jak to?- Franco udawał obrażonego.
- Mam dla ciebie propozycje.
- O co chodzi?
- Wybierzesz się ze mną do mamy?- zapytała Sarita z uśmiechem.
- Co za pytanie! Oczywiście, że tak!
- No, to chodźmy kochanie.
- Teraz?- spytał mężczyzna.
- No, a co myślałeś?
- No dobra, to jedziemy!- Franco złapał ukochaną za rękę i poszli w kierunku jego samochodu.
Wsiedli do auta i pojechali...
* * * * * *
Oscar właśnie szedł do łazienki. Po drodze natknął się na Clarę.
- Cześć Oscar.- rzekła.
- Idę do łazienki...Ale jak już cię spotkałem, to porozmawiamy.
- Tutaj?
- Możemy pójść do twojego pokoju?- spytał Oscar z powagą.
- Oczywiście, jeśli tylko chcesz...
- Ale nie możemy iść obok siebie. Nikt nie moze nas razem zobaczyć!
- To ja pójdę teraz do pokoju, a ty za kilka minut przyjdź do mnie.- zaproponowała służąca.
- Dobra, idę do łazienki.- odparł Oscar i odszedł.
* * * * * *
Sarita i Franco dotarli na hacjendę Elizondo.
Weszli do domu. Od razu Martin podjechał do nich wózkiem.
- No, nareszcie ktoś zechciał nas odwiedzić!- powiedział ze śmiechem.
- Witaj dziadku.- Sara pocałowała staruszka w policzek.
- Dzień dobry.- dodał Franco.
- Dziadku gdzie jest mama?
Nagle przyszła do nich Gabriela.
- Sarita! Franco! Witajcie!
- Cześć mamo.- dziewczyna pocałowała Gabrielę w policzek.
- Chodźcie, napijecie się czegoś!
Wszyscy weszli do salonu. Sara i Franco usiedli na kanapie.
- Jak się czujesz?- zapytał don Martin Sarę.
- Cudownie. Nareszcie będę miała swoje własne maleństwo!
- Ja też się cieszę i nie mogę się doczekać, aż przyjdzie na świat.- stwierdził Franco i pocałował ukochaną.
- Mamo, chciałam z tobą pogadać.- rzekła Sara.
- No, to może się przejdziemy?
- Dobrze mamo...
- A my sobie poczekamy!- dodał don Martin. Gabriela i Sara wyszły z domu.
* * * * * *
Oscar wszedł do pokoju Clary Gonzalez.
Dziewczyna siedziała na łóżku.
- O czym chciałeś porozmawiać?- spytała.
- O nas...
- Więc jednak zamierzasz ze mną spędzić resztę życia?- kobieta podeszła do Oscara i pocałowała go.
- Nie!- on ją odepchnął.- Naprawdę bardzo mnie pociągasz...Ale to nie może się tak dłużej ciągnąć w nieskończoność. Kocham Jimenę i chcę być tylko z nią! Nie zamierzam jej już nigdy zdradzić!
- A co ze mną? Wykorzystałeś mnie!
- Wybacz mi, ale chyba lepiej będzie jeśli odejdziesz z tej pracy.- rzekł Oscar.
- Co?? Nie możesz mnie zwolnić! Potrzebuję tej pracy!
- Więc przestań mnie uwodzić!
- Ciekawe, jak twoja żona zareaguje na to, że ją zdradziłeś...- powiedziała Clara.
- Dowie się i to zaraz! Z nami koniec! Idę o wszystkim powiedzieć Jimenie!
Oscar wybiegł z pokoju służącej.
Wszedł na schody. Jednak się zawahał.
- "Jak mam jej to powiedzieć? "- myślał.
* * * * * *
Sara i Gabriela spacerowały po drodze.
- O czym chciałaś pogadać?- zapytała mama.
- Chciałam zapytać jak ci się układa z Alfredo.
- Dobrze. Kochamy się i...- mówiła Gabriela.
- I co?
- Już nic córeczko. Porozmawiajmy o czymś innym. Co słychać u Jimeny?
- Nie zmieniaj tematu mamo!- krzyknęła Sara.
- Sarita...Nie jest mi łatwo o tym mówić. To dość krępujące...
- Mamo wyduś to z siebie!
- Ja się mu całkowicie oddałam! Kochałam się z nim.- wykrztusiła Gabriela po chwili ciszy.
- Czy ja się przesłyszałam?- zapytała dziewczyna niedowierzając w słowa matki.
- Kochaliśmy się w stajni!
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Kocham Alfreda i czuję, że on mnie także.- odparła kobieta.
- Nie musiałaś od razu się z nim kochać!
- Sara przestań. Ja naprawdę kocham tego mężczyznę...
* * * * * *
Jimena była w sypialni i karmiła córeczkę.
Nagle do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę!
Do środka wszedł Pablo.
- Cześć. Nie przeszkadzam?- zapytał z uśmiechem.
- Ależ skąd!
- Chciałem porozmawiać...
- Dobrze, tylko położę małą do łóżka.- Jimena włożyła Tamarę do łóżeczka.
- To nie będzie dla ciebie zbyt przyjamny temat...
- O co chodzi?- spytała Jimena z obawą.
- Chodzi o Oscara...
- Czy coś z nim nie tak?
- Muszę ci o czymś ważnym powiedzieć.- mówił mężczynza.
- Pablo nie trzymaj mnie w tej niepewności!
- Oscar... ja przyłapałem go jak całował tą służącą Clarę.
- Co??- zapytała Jimena.
- Uwierz mi. Widziałem jak się całowali w kuchni! On cię zdradza!
- Jak Oscar mógł?- mówiła Jimena z płaczem i również ze złością.
- Nie powiniem ci tego mówić...
- Dziękuję, że otworzyłeś mi oczy.- dodała dziewczyna i przytuliła Pabla. Łza spłynęła jej po policzku. Nie spodziewała się tego po mężu.
- Ja nigdy bym nie zdradził takiej cudownej kobiety jak ty.
Nagle oboje usłyszeli kroki. Ktoś powoli złapał za klamkę.
Jimena szybko pocałowała Pabla.
Nagle do sypialni wszedł Oscar. Ujrzał swoją żonę całującą jego kuzyna.

* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 14:18:58 12-05-07    Temat postu:

Odcinek 239

- Jimena!- krzyknął Oscar i odepchnął żonę od swego kuzyna.- Pablo, jak mogłeś?!
- Ona jest cudowną kobietą...
- Pablo wyjdź stąd! Muszę porozmawiać z Jimeną!
Pablo posłusznie wyszedł z pokoju.
Oscar zamknął drzwi na klucz.
- Teraz mi powiedz, co to miało znaczyć!
- Pablo świetnie całuje...- odparła Jimena z uśmiechem.
- Zdradziłaś mnie! Ty ladacznico!- krzyknął Oscar i uderzył żonę w twarz.
Jimena złapała się za policzek... spojrzała Oscarowi w oczy z nienawiścią...
- Nie masz prawa mnie bić!
- Mam prawo! Zdradziłaś mnie z moim własnym kuzynem! Jesteś puszczalska!
- I kto to mówi!- Jimena zaśmiała się.
- O co ci chodzi?
- No wiesz, Clara Gonzalez...
Oscar bardzo się zdenerwował, jak usłyszał słowa żony. Domyślił się, że ona już wie o wszystkim.
- Nie rozumiem...- stwierdził.
- Nie? Przecież wiem, że mnie zdradziłeś! Na dodatek z tą nową służącą!- krzyknęła i uderzyła Oscara w twarz.
- Ubzdurałaś coś sobie!
- Czy Clara dobrze całuje?- pytała Jimena.
- Kto ci o tym powiedział?!
- Nieważne...
- Pewnie Pablo! A myślałem, że jest moim przyjacielem.- powiedział Oscar.
- A ja byłam przekonana, że jesteśmy wzorowym małżeństwem!
- Ty też całowałas się z innym!
- Chciałam, żebyś ty także poczuł jak to jest, gdy ukochana osoba cię zdradzi!- krzyknęła Jimena z płaczem.
- Nie miałaś prawa!
- Ty też nie, ale jednak to zrobiłeś! Dlatego tak dziwnie się zachowywałeś!
- Idę stąd!- krzyknął Oscar i wyszedł z pokoju.

Jimena położyła się na łożku... Płakała...
* * * * * *
Oscar wybiegł z domu. Wsiadł do samochodu i odjechał.
* * * * * *
Zbliżał się wieczór...
Sara i Franco wrócili do domu. Weszli do środka. W salonie siedzieli Norma, Juan i ich synek.
- Cześć!- powiedzieli.
- Długo was nie było.- rzekła Norma z uśmiechem.
- A gdzie Jimena?- spytała Sara.
- Od kilku godzin siedzi w swojej sypialni. Nie chce nikomu otworzyć drzwi...
- A Oscar?- spytał Franco.
- Widziałem jak kilka godzin temu pojechał gdzieś swoim samochodem!- odparł Juan.
- Czyżby się pokłócili?
- Podejrzewam, że tak...- dodała Norma.
- Idę do Jimeny!- stwierdziła Sarita i poszła po schodach na górę.
* * * * * *
Ruth i Antonio jedli kolację. Jose Conrado już spał.
- Kocham cię Ruth...
- Ja ciebie także.- dziewczyna pocałowała ukochanego.
Nagle on uklęknął... Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko. Otworzył je. Był tam piękny pierścinek.
- Wyjdziesz za mnie?- spytał.
- Antonio, oczywiście!- krzyknęła Ruth i pocałowała ukochanego.- Długo czekałam na tę chwilę!
Chłopak wziął pierścionek i włożył go ukochanej na palec.
- Jaki piękny pierścionek.- dodała dziewczyna.
- Kiedy się pobierzemy?
- Może jakoś za cztery miesiące?
- Oczywiście! Kocham cię!- Antonio pocałował ukochaną namiętnie.
* * * * * *
Sarita zapukała do drzwi pokoju Jimeny.
- Jimena!- krzyczała, ale nikt nie odpowiadał.- Jimena, otwórz!
Nagle Jimena otworzyła drzwi.
Sara weszła do pokoju. Na podłodze były trzy walizki i poskładane ubrania.
- Gdzieś się wybierasz?- zapytała ze zdziwieniem.
- Wyprowadzam się...
- Jak to?
- Jadę do mamy! Zabieram córkę ze sobą!- stwierdziła Jimena wkładając kolejne ubranie do walizki.
- Dlaczego? Pokłóciłaś się z Oscarem?
- Nie chcę o tym mówić!
- Jestem twoją siostrą. Możesz mi się wyżalić.- Sara pogłaskała Jimenę po ramieniu. Dziewczyna rozpłakała się.
- Jimena, co się dzieje?- zapytała Sarita z troską w głosie.
- Oscar mnie zdradził!
- Co?
- Tak, zdradził mnie!- dodała Jimena z płaczem.
- Przecież on cię tak bardzo kocha...
- Zdradził mnie z Clarą!
- Z tą nowa służąca??- Sara nie wierzyła w to co usłyszała.
- Tak, z nią.
- O Boże...współczuję ci.- Jak Oscar mógł! A Clara zostanie jutro zwolniona!
- Ale nie mów narazie o tym nikomu! Tylko Normie możesz powiedzieć, ale lepiej nikomu...
* * * * * *
Tymczasem Oscar był w barze.
Pił piwo i był już bardzo pijany... Przypominał sobie chwile spędzone z Clarą oraz chwile spędzone z Jimeną. Wiedział, że swoją żonę bardzo kocha. Ale był zły, że pocałowała Pabla.
* * * * * *
Minęło pół godziny.
Jimena właśnie kończyła się pakować.
Nagle ktos zapukał do drzwi.
- Proszę!
Do pokoju wszedł Pablo.
- Cześć. Nie przeszakadzam?
- Nie.- odparła Jimena.
- Wyjeżdżasz?
- Do mamy.
- Bardzo podobało mi się, gdy mnie pocałowałaś...- rzekł Pablo i spojrzał Jimenie w oczy.
- Pablo, zrobiłam to, żeby zemścić się na Oscarze. Wybacz, że cię wykorzystałam.
- Wybaczę pod warunkiem, że pójdziesz dzisiaj ze mną na dyskotekę!- chłopak uśmiechnął się.

* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 22:47:56 19-05-07    Temat postu:

Odcinek 240

- Pablo, nie mogę...- powiedziała Jimena.
- Jak to nie?? Bardzo cię proszę.
- A co będzie z Tamarą?
- Będzie sobie smacznie spała. Poprosisz którąś ze swoich sióstr, żeby się nią zajęła.- rzekł mężczyzna i uśmiechnął się.- Musisz się jakoś rozerwać po tym wszystkim.
- Nie mogę... Muszę zabrać swoje rzeczy do mamy...
- Jak wrócimy, to je zabierzesz. Uważam, że zabawa dobrze ci zrobi. Musisz pokazać Oscarowi, że nie będziesz przez niego płakała!
- Masz rację! On gdzieś pojechał, więc ja też mogę!- stwierdziła Jimena.
- Nie możesz wciąż przez niego płakać! Będziesz się dobrze bawić! Zadbam o to.
- Dziękuję ci, że się tak mną przejmujesz. Jesteś wspaniałym przyjacielem.- dziewczyna uśmiechnęła się.
- Ja tylko nie chcę, żebyś wciąż cierpiała przez mojego kuzyna! Jesteś młoda i musisz cieszyć się życiem, a nie tylko siedzieć w domu i płakać!
- Pojadę na trzy godziny, ale potem odwieziesz mnie do domu, dobrze?
- Oczywiście.- odparł Pablo i przytulił Jimenę.
- Nie mogę w to uwierzyć! Mój mąż mnie zdradził! A przecież mówił, że tak bardzo mnie kocha!
- Nie myśl już o tym...
- Nie potrafię przestać o tym myśleć. Mam nadzieję, że gdy będę tańczyć, to chociaż na chwilę zapomnę o przykrości, jaką mi wyrządził Oscar...- rzekła Jimena i wytarła dłonią łzę.
- Napewno.
- A teraz wybacz, ale się przebiorę, bo już zaraz jedziemy, prawda?
- Tak. Już idę... Czekam przy samochodzie.- Pablo wyszedł z sypialni Jimeny i Oscara.
* * * * * *
Norma i Juan spacerowali po ogrodzie...
Było już ciemno. Na niebie widniał piękny księżyc oraz miliony gwiazd...
- Juan David już śpi?- zapytał mężczyzna.
- Tak... Był bardzo zmęczony- odparła Norma i usmiechnęła się.
- Mam nadzieję, że Jimena i Oscar się pogodzą. Ciekawe o co poszło...
- Nie wtrącaj się w ich sprawy kochanie! Są wzorowym małżenśtwem, bardzo się kochają, więc na pewno wkrótce się pogodzą!
- Masz rację. Pasują do siebie... i to bardzo.- stwierdził Juan i spojrzał w niebo.
- Ale my też jesteśmy szczęśliwym i idealnym małżeństwem!
- Oczywiście...- odparł mężczyzna i pocałował ukochaną.
- Może pójdziemy do sypialni?
- Do łóżka?
- Wiesz co mam na myśli...- powiedziała tajemniczo Norma.
- Jasne, że tak kotku.- odparł Juan i szybko wziął żonę na ręce.
- Juan, wariacie! Co ty robisz? Puść mnie!
- Zaniosę cię do łóżka, moja królewno...- Juan wszedł do domu, trzymając Normitę na rękach.
* * * * * *
Jimena była już gotowa do wyjścia. Była ubrana w ładne jeansowe spodnie i żółtą bluzkę na ramiączkach. Na to jeszcze ubrała kurtkę jeansową.
Spojrzała w lustro.
- Oscar, dlaczego mi to zrobiłeś? Jak mogłeś?- zadawała sobie wciąż to samo pytanie.
Podeszła do łóżeczka Tamarity.
- Jesteś moim największym skarbem...- rzekła i pocałowała córeczkę w czoło.- Niedługo wrócę...
Spojrzała ostatni raz na nią i wyszła z sypialni.
Po drodze spotkała Saritę.
- Gdzieś się wybierasz?- zapytała dziewczyna i zmierzyła Jimenę wzrokiem.
- Tak. Jadę na dyskotekę, żeby zapomnieć o tym wszystkim. Możesz zająć się Tamarą przez kilka godzin? Jest u mnie w pokoju.
- Na dyskotekę? Z kim??
- Z Pablem.- odparła Jimena.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?
- Tak! Zajmiesz się moją córką? Jak chesz, to możesz spać u mnie w sypialni.
- Nie ma takiej potrzeby. Lepiej będzie, jak wezmę twoją córeczkę do mnie do pokoju.- dodała Sara.
- Jak chcesz. Ja przyjadę za kilka godzin.
- To pa. Trzymaj się.
Jimena szybko pobiegła do wyjścia. Poszła w kierunku auta Pabla.
- Wsiadaj.- rzekł i otworzył kobiecie drzwi.
- Dzięki.- Jimnea wsiadła do środka. Odjechali...
* * * * * *
Sarita weszła do swojej sypialni. Na rękach trzymała śpiące dziecko Jimeny.
Franco leżał na łóżku.
- Cześć kochanie.- rzekł na widok żony.
- Jimena pojechała na dyskotekę z Pablem. Mam zająć się Tamarą.
- Co? Twoja siostra jest jakaś niepoważna!
- Nie mów tak! O niczym nie wiesz, więc nic nie rozumiesz...- rzuciła szybko Sarita.
- To mi to wytłumacz.
- Nie mogę. Wkrótce sam się dowiesz...
- Na dodatek musisz zajmować się jej dzieckiem!- krzyknął Franco.
- Ciszej, bo obudzisz małą.
* * * * * *
Minęło kilka godzin.
Jimena i Pablo byli w klubie na dyskotece... Tańczyli i bawili się świetnie...
Jimena przez chwilę zdołała zapomnieć o krzywdzie, jaką wyrządził jej Oscar.
Teraz myślała tylko o tym, żeby się dobrze bawić...
Pablo był coraz bardziej oczarowany dziewczyną. Patrzył na nią z zapartym tchem, gdy tańczyła... Tak ładnie się ruszała.
Tańczyli razem do bardzo szybkiej piosenki.
- Chodźmy się napić.- rzeła dziewczyna i poszła w kierunku stolika.
Usiadła na krześle i napiła się trochę Coca-Coli.
- Idę na chwilkę do łazienki.- rzekła i odeszła.
Pablo czuł do niej wielkie pożądanie. Spojrzał na jej szklankę.
Pragnął mieć Jimenę za wszelką cenę. Sięgnał do kieszeni i wyciągnął stamtąd mały woreczek. W środku były proszki nasenne.
Rozejrzał się, czy nikt go nie obserwuje... Po chwili wsypał proszek do szklanki dziewczyny.

Jimena po chwili wróciła.
Szybko napiła się Coca-Coli.
- Chodźmy potańczyć.- stwierdziła i pociągnęła chłopaka za rękę. Tańczyli...
Po kilku minutach Jimenie zrobiło się słabo.
- Chce mi się spać... Zawieź mnie do domu.- powiedziała.
- Jak sobie życzysz.- odparł chłopak. Razem wyszli z klubu i wsiedli do samochodu.
Jimenie oczy się same zamknęły i zasnęła...
- Pragnę cię Jimeno...- rzekł Pablo prowadząc samochód.
* * * * * *
Oscar w środku nocy wrócił do domu. Wszedł do sypialni. Był pijany...
- Jimena!- mówił, ale żony nie było... Spojrzał do łóżeczka córki. Po niej też nie został żaden ślad.
Położył się na łóżku i zasnął...
* * * * * *
Szybko nastał świt. Jimena obudziła się...
Była w jakimś pokoju... Leżała w łóżku obok Pabla... Była naga...
Spojrzała ze strachem na mężczyznę.
- Co ja tu robię? Miałeś mnie zawieźć do domu!- krzyknęła.- Gdzie ja jestem?
- To moje mieszkanie. Niedawno je kupiłem. Sama chciałaś, bym cię tu przywiózł.
- Kłamiesz! Ty draniu!
- Mówię prawdę! Powiedziałaś, że cię pociągam! Naprawdę było cudownie... Kochaliśmy się namiętnie.- chłopak usmiechnął się.

* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 20:56:12 23-05-07    Temat postu:

Kiedy tak patrzę na ilość oraz jakość waszych komentarzy, to wydaje mi się, ze chyba ta telenowela jest chyba nawet chętniej czytana niż "Diabelskie dusze"


Odcinek 241

- Kłamiesz! Wykorzystałeś mnie!- krzyknęła dziewczyna i uderzyła Pabla w twarz. Zaczęła szybko się ubierać...
- To nie tak...Powiedziałaś, że mnie pragniesz, więc przyjechaliśmy tutaj.
- Nic takiego nie mówiłam!!!
- Nie pamiętasz? Tańczyliśmy i nagle mnie pocałowałaś...- skłamał.
- Nie prawda! Powiedziałam, żebyś mnie zawiózł do domu!- krzyczała dziewczyna z płaczem.- Zgwałciłeś mnie!
Jimena zaczęła bić pięściami mężczyznę w klatę.
- Przestań!- powiedział spokojnie Pablo.- Nie wiesz jak było, więc lepiej nic nie mów!
- Wiem doskonale. Gdy tańczyliśmy zachciało mi się spać. Poszliśmy do samochodu i dalej nic nie pamiętam...
- Zdradziłaś Oscara, tak jak on ciebie.
- Jesteś potworem! Uknułeś to wszystko!- krzyknęła Jimena i zaczęła bić Pabla pięściami. Nagle jednak się uspokoiła... Przypomniała coś sobie...
- Pamiętam... Poszłam do łazienki... Napewno wtedy wsypałeś mi cos do szklanki! Ty draniu!- krzyknęła z płaczem.
- To nie było tak.
- Nie myślałam, że jesteś taki! Zniknij na zawsze z mojego życia!- krzyczała dziewczyna płacząc. Szybko podbiegła do drzwi. Pociągnęła za klamkę, ale na próżno... Drzwi były zamknięte.
Dziewczyna spojrzała z nienawiścią na Pabla.
- Cholera! Otwórz drzwi!
- Porozmawiajmy...- chłopak podszedł do niej. Pogładził ją dłonią po policzku.- Kocham cię...
Jimena uderzyła go w twarz. Pablo objął ją w pasie i przyciągnął do siebie. Zaczął ją namiętnie całować.
- Puść mnie! Ratunku!- krzyczała kobieta. Biła pięściami Pabla. On jednak nie mógł się oprzeć jej wdziękowi... Wciąż ją całował.
Dziewczyna zobaczyła na półce szklany wazon. Szybko chwyciła go i rozbiła wazon na głowie Pabla. Mężczyzna upadł na ziemię. Stracił przytomność...
- Boże, co ja zrobiłam?!- Jimena złapała się za głowę. Zobaczyła na półce klucz. Szybko otworzyła drzwi i wybiegła z mieszkania Pabla. Płakała...

* * * * * *
Oscar obudził się. Nie było obok niego Jimeny... Spojrzał do łóżeczka córki. Tamary też nie było.
- Pewnie się wyprowadziły! Przeze mnie!- powiedział sam do siebie. Uderzył pięścią w łóżko.
- Dlaczego tak musi być?? Wszystko przez Clarę... i przez Pabla! A myślałem, że to mój przyjaciel!- mówił sam do siebie.
* * * * * *
Sara i Franco leżeli w łóżku przytuleni. Obok nich spała Tamarita.
- Niedługo będziemy mieli swoje własne dziecko...- rzekł Franco.
- Tak kochanie. Jimena powinna już być w domu! Poczekaj, muszę coś załatwić!
- Co?
- Nieważne! Nie mogę ci o tym powiedzieć.- rzekła kobieta i zaczęła się ubierać.
- Sara, co ty ukrywasz?- Franco gwałtownie złapał żonę za rękę.
- Nic. To tajemnica. Nic ci nie powiem!
- Powiedz mi!- krzyknął.
- Ciiii...- Sara zatkała mu usta palcem.- Bo obudzisz małą.
- Nie obchodzi mnie to! Powiedz mi co ukrywasz! Zdradzasz mnie?!
- Ale Franco, co ty wygadujesz? Przecież cię kocham. Na dodatek jestem w ciąży.
- To mi powiedz co ukrywasz!- krzyknął i spojrzał na żonę.
- Nic ci nie powiem! Zrozum, nie mogę...
- Napewno masz kogoś! A myślałem, że mnie kochasz!
- To nie tak, Franco...- mówiła Sara. Mężczyzna szybko wyszedł z pokoju.
* * * * * *
Minęło pół godziny. Sara zeszła do salonu. Na rękach trzymała śpiącą Tamaritę.
Zobaczyła sprzątającą Clarę.
- Pani Claro...- rzekła i podeszła do kobiety.- Możemy porozmawiać?
- Oczywiście. Proszę mówić.
- Nie tutaj! Możemy pójść do pani pokoju?
- Dobrze.- Sara i Clara poszły do pokoju służącej.
- Proszę się spakować.- rzekła Sarita z powagą.
- Nie rozumiem...
- Pakuj się i znikaj!
- Jak to? Przecież tu pracuję...- powiedziała Clara.
- Już nie. Wiem o wszystkim... O twoim romansie z Oscarem. Żądam, żebyś stąd odeszła! Na zawsze!

Służąca spojrzała Saricie w oczy. Potem popatrzyła się na śpiącą małą dziewczynkę. Jej oczy napełniły się łzami.
- Nie masz wstydu!- stwierdziła Sara - Spakuj się i przyjdź do mnie po zapłatę.- i Sarita wyszła z pokoju Clary.
* * * * * *
Jimena szła cała zapłakana ulicami... Była taka smutna. Teraz pragnęła tylko przytulić swoją córeczkę...
Zatrzymała taksówkę...
* * * * * *
Minęła godzina, a Jimena nadal nie wróciła...
Oscar przez ten cały czas leżał na łóżku w sypialni i rozmyślał.
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę!
Do pokoju weszła Sara z Tamarą.
- Moja córeczka!- Oscar wziął Tamarę na ręce.- Gdzie Jimena?
- Wieczorem pojechała na dyskotekę i do tej pory nie wróciła.
- Na dyskotekę? Z kim?
- Z Pablem...- odpowiedziała Sara. Oscar poczuł ukłucie zazdrości w sercu.
- Wiem o wszystkim... co jej zrobiłeś! Zachowałeś się jak idiota. Dobrze, że Clara już stąd wyjeżdża.
Oscar spojrzał Sarze w oczy.
- Clara?- spytał.
- Tak. Już odebrała odprawę i zaraz wyjeżdża.- Sarita wyszła z pokoju Oscara i Jimeny.
Oscar włożył śpiącą córeczkę do łóżeczka.
Szybko wybiegł z pokoju.

Zobaczył Clarę. Kobieta trzymała w ręku walizkę. Właśnie otwierała drzwi wyjściowe, gdy nagle...
- Claro!- krzyknął Oscar.
Służąca odwróciła się. Otarła dłonią łzę, która spłynęła jej po policzku.
- Żegnaj Oscar...- rzekła ze smutkiem.
- Nie! Nie odchodź!
- Muszę... Ty mnie nie kochasz... Zniszczyłam ci życie.
- Nie mów tak.- mężczyzna złapał ją za rękę.
- Żegnaj. Na zawsze zostaniesz w moim sercu...- Clara pocałowała go w policzek i wyszła z domu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 18:48:12 29-05-07    Temat postu:

Odcinek 242


Jimena wróciła do domu. Pobiegła do sypialni.
Otworzyła drzwi i zobaczyła Oscara bawiącego się z Tamarą.
- Gdzie byłaś?- zapytał mężczyzna.
Jimena nic nie odpowiedziała.
Wzięła do rąk dwie walizki.
- Jimena, odpowiedz mi! Dlaczego poszłaś na dyskotekę z Pablem?!
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Wciąż była wstrząśnięta tym, co zrobił jej Pablo.
Wzięła swoją córeczkę na ręce. Przytuliła Tamaritę mocno.
- Mama już jest przy tobie.- rzekła i pocałowała małą w czoło.
- Jimena, wybacz mi... Wiem, że zachowałem się jak idiota... Daj mi szansę, już nigdy cię nie zdradzę.

Kobieta nawet na niego nie spojrzała...
- Spójrz na mnie!- Oscar złapał ją za rękę.
- Zostaw mnie!- krzyknęła Jimena i zaczęła płakać. Położyła córkę do łóżeczka. Wzięła walizki i zaniosła je do samochodu. Potem znów wróciła do sypialni. Zabrała córkę i wyszła.
Poszła do swego auta. Włożyła córkę do środka i przypięła ją do siedzoka. W pewnym momencie odwróciła się i zobaczyła, że stoi za nią Sara.
- Dlaczego wróciłaś dopiero teraz?- spytała kobieta.
Jimena nic nie odpowiedziała, tylko opuściła głowę. Sara złapała ją za podbródek i spostrzegła, że ma czerowne oczy od płaczu... Po jej policzkach spływały łzy...
- Jimeno! Dlaczego płaczesz??
Dziewczyna tylko zaszlochała...
- Siostro! Co się dzieje?!- krzyknęła Sarita trzymając dziewczynę za ramiona i szarpiąc ją.
- Puszczaj!- Jimena wsiadła do samochodu i odjechała.
* * * * * *
Minęło pół godziny... Wszyscy zasiedli do stołu, żeby zjeść obiad przygotowany przez Quintinę.
- A gdzie Jimena?- zapytał Franco.
- Wyjechała...- odparł Oscar ze smutkiem w głosie.
- Jak to? Gdzie?
Jednak Oscar się nie odezwał. Wtępił wzrok w szklankę z sokiem.
- Oscar! Gdzie Jimena wyjechała?!- spytała Norma.
- Pojechała do mamy... z Tamarą.
- Na długo?
Oscar nie odpowiedział nic.
- Oscar! Jimena pojechała do mamy na długo?- powtórzyła pytanie Norma.
Wszyscy spojrzeli na Oscara... Patrzeli mu w oczy...
On się zmieszał, nie wiedział co powiedzieć.
- Na zawsze...- rzekł po chwili ciszy.
Wszyscy bardzo się zdziwili.
- Co?- powiedział pytająco Franco.
- Tak! Obawiam się, że moja żona i córeczka już nigdy nie wrócą!
- Ale dlaczego?- spytał Juan.
Sara nic się nie odzywała. Tylko podejrzanie patrzyła na Oscara.
- Do cholery, zdradziłem ją!
- Co? To niemożliwe!- krzyknęła Norma.
- Ale to zrobiłem! Zdradziłem ją z Clarą Gonzalez, dlatego ona już tu nie pracuje!- wykrzyknął mężczyzna i wstał od stołu.
- Jak mogłeś to zrobić!- Juan podszedł do brata i spojrzał na niego wzrokiem pełnym nienawiści.
- Zostawcie mnie w spokoju! To moje życie i moja sprawa!
Oscar wybiegł z jadalni i szybko skierował swe kroki do sypialni.
* * * * * *
Jimena dotarła na hacjende Elizondo. Weszła do domu trzymając córkę na rękach, a w drugiej dłoni trzymając walizki.
Gabriela zauważyła ją... Podbiegła do córki.
- Córeczko! Cóż za niespodzianka!
- Mamo...mogę tu zostać przez jakiś tydzień?- spytała Jimena.
- Co się stało?
- Nie chcę o tym mówić.
- Jimena, o co chodzi?- zapytała Gabriela z troską w głosie.
- Pokłóciłam się z Oscarem... i to bardzo poważnie!
- Oczywiście, że możesz u mnie zostać. Jesteś moją córką!
- Dziękuję mamo...- odparła dziewczyna i rozpłakała się.
- Córeczko, czuję, że stało się coś strasznego!
- Nie mamo...to nic wielkiego...- rzekła Jimena ocierając łzy.
Gabriela odebrała Jimenicie Tamarę... Przytuliła ją mocno, uśmiechając się.
- Mamo, ja pójdę do pokoju. Zostaniesz z moją córką?
- Dobrze córeczko.- odpowiedziała mama.
Jimena pobiegła na górę do swego pokoju. Tam szybko rzuciła się na łóżko i zaczęła płakać...
Przypominała sobie, jak rano obudziła się obok Pabla. Czuła się taka skrzywdzona...
* * * * * *
Clara weszła do swojego domu. Był stary, brzydki, niewielki... Znajdował się w kiepskiej dzielnicy.
W ręku trzymała walizkę.
Podeszło do niej dwóch mężczyzn- starszy i młodszy.
- Córeczko, już wróciłaś?- zapytał ojciec.
- Tak tato... Zostałam zwolniona!
- Jak oni mogli! Tak krótko tam pracowałaś!- krzyknął młodszy mężczyzna.
- Victor, bracie, uspokój się.
- Dlaczego cię zwolnili?- spytał tato i przytulił Clarę.
- Widocznie im się nie spodobałam...
- Przecież ty masz same zalety! Jesteś ładna, miła, pracowita, odpowiedzialna...- rzekł Victor.
- Przestańcie. Nie jestem takim ideałem za jakiego mnie uważacie!
* * * * * *
Pablo przyjechał na hacjende Reyes.
W salonie zastał Normę, Juana i Franca.
- Cześć Pablo!- rzekł Juan.
- Idę po swoje rzeczy i wyjeżdżam.
- Tak szybko?- spytała Norma.
- Nie przesadzajcie, byłem tu dość długo! Pewnie macie mnie dosyć!
- Ależ skąd!- krzyknął Franco.
- Idę się spakować...- powiedział Pablo i poszedł do pokoju.
* * * * * *
Sara pojechała na kontrolę do lekarza.
Siedziała u niego w gabinecie.
- Panie doktorze, i jak?- spytała.
- No cóż...
- Czy coś jest nie tak??
- Pani Saro, muszę pani o czymś ważnym powiedzieć.- rzekł lekarz.
- Panie doktorze, proszę mówić!
- Teraz, kiedy zrobiłem badania, odkryłem coś...
- Proszę nie trzymać mnie w tej niepewności!- mówiła Sarita.
- Okazało się, że...
- Czy coś nie tak z moim dzieckiem?
- Raczej z dziećmi...- powiedział lekarz z uśmiechem.
- Czy to znaczy, że...?
- Tak, spodziewa się pani bliźniąt!
- Naprawde? To wspaniale!- Sara uśmiechnęła się.
- Cieszy się pani?
- Oczywiście... Ale narazie zachowam to tylko dla siebie.
* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 16:47:54 01-06-07    Temat postu:

Odcinek 243


Minęło kilka dni...
Jimena nadal nie wróciła na hacjende Reyes, bardzo przeżywała to, co zrobił jej Pablo... Nie wiedziała, że mężczyzna już dawno odjechał do swojego domu.
Spacerowała ze swoją córeczką po hacjendzie.
Chciała być teraz tylko blisko niej...
Jimena trzymała dziecko na rękach. Była taka zamyślona.
Niespodziewanie usłyszała szept.
- Jimenito, dlaczego jesteś taka zamknięta w sobie?
Odwróciła się i ujrzała Martina.
Nic nie odpowiedziała.
- Bardzo mało mówisz od kilku dni... To do ciebie niepodobne!- stwierdził staruszek.
Dziewczyna przykucnęła i spojrzała smutnym wzrokiem na don Martina.
- Widzisz dziadku... moje życie jest bardzo smutne... Wiele się ostatnio wydarzyło, a ja nie potrafię o tym mówić...
Martin popatrzył w oczy wnuczce. Jej oczy były takie smutne... Było w nich widać lęk.
- Daj mi ją...- rzekł i wziął Tamarę na ręce.
Jimena nic nie powiedziała.
Uśmiechnęła się, zrobiła to z wielką niechęcią...
* * * * * *
Sara spacerowała razem z Normą po ogrodzie.
- Martwię się o Jimenę. Chyba pojadę ją odwiedzić...- rzekła Norma.
- Dość dziwnie się zachowywała!
- Pojedziesz do niej razem ze mną?
- Nie. Sądze, że powinniśmy dać jej więcej czasu.- stwierdziła Sarita.
- Może masz rację...
Nagle podbiegł do nich Franco.
- Cześć kochanie.- powiedział i pocałował Sarę.
- Cześć.
- Zostawie was samych.- dodała Norma i odeszła.
- Coś ty taki wesoły?- zapytała Sara z uśmiechem.
- Ja? Wesoły?
- Nigdy tak mnie nie całowałeś.
- Jak to nie?!- droczył się z nią. Objął ukochaną w pasie.
* * * * * *
Zbliżał się wieczór... Ruth przyjechała na hacjende Reyesów.
Weszła do domu. W salonie siedziały Norma i Sara.
- Cześć- powiedziała dziewczyna i usiadła obok nich.
- Witaj Ruth!
- Co słychać?- spytała Ruth z uśmiechem.
Dziewczyny wymieniły spojrzenia. Nie wiedziały co odpowiedzieć...
- W porządku.- odpowiedziała Sarita.
- Na pewno? Gdzie Jimena?
- Wyjechała do mamy.- odrzekła Norma.
- A kiedy wróci?
- Nie wiem. Nikt nie wie...- dodała Sara.
- Czy coś się stało?
- Jimena się wyprowadziła z córeczką!
Ruth spojrzała w oczy Sarze, potem Normie.
- Jak to?- wykrztusiła po chwili ciszy.
- Chodzi o to, że... że...- mówiła Norma.
- No powiedz wreszcie!
- Oscar ją zdradził z pewną służącą!
- Co?- zdziwiła się Ruth.
- Naprawde!
- A gdzie Pablo?
- Już wyjechał...- oznajmiła Sara.
Ruth zrobiła zawiedzioną minę.
- Nawet nie zdążyłam go poznać... To mój brat...
- Nie martw się Ruth.- Norma przytuliła dziewczynę.
- A gdzie Oscar?
- Gdzieś pojechał...
* * * * * *
Jimena samotnie spacerowała po drodze, prowadzącej do hacjendy jej mamy.
Rozmyślała...
Nagle zobaczyła, że w jej kierunku jedzie Oscar samochodem. Nieco się speszyła...
Oscar zatrzymał się obok niej.
- Jimeno!- podszedł do żony i złapał ją za rękę.- Nie potrafię bez ciebie żyć! Wybacz mi.
- Puszczaj!
- Kocham cię i proszę o wybaczenie!
Dziewczyna spoliczkowała Oscara.
- Jak śmiesz!- krzyknęła.- Jak śmiesz zbliżać się do mnie po tym wszystkim!
- Spokojnie... Widzę, że nie jesteś w dobrym nastroju...
- A powiedz mi, czy mam powody na dobry nastrój? Nie! Wynoś się stąd!
- Będę prosił cię aż do śmierci, żebyś mi wybaczyła!- powiedział mężczyzna i spojrzał żonie w oczy.
- Nigdy ci nie wybaczę! Zrozum to! Zdradziłeś mnie!
- Dobrze... Pozwól mi tylko zobaczyć się z córeczką...
- Nie! Nie pozwolę! Nie teraz, nie dzisiaj...- mówiła dziewczyna, a łzy spływały jej po policzkach.
- Nie płacz...- odrzekł Oscar, wsiadł do samochodu i odjechał...
Jimena płakała... Po tym co jej zrobił Pablo, czuła tylko obrzydzenie do mężczyzn... Jednak w jej sercu wciąż pozostał Oscar Reyes...
* * * * * *
Tymczasem w domu rodziny Gonzalez...
Victor zapukał do drzwi pokoju Clary. Odpowiedziało mu jednak milczenie.
- Claro! Siostrzyczko!- mówił pukając do drzwi.
Złapał za klamkę, ale na próżno... Drzwi były zamknięte...
Wściekły zaczął mocno kopać w drzwi... Otworzyły się...
Victor wszedł do pokoju. Łzy stanęły mu w oczach...
Clara leżała na podłodze w kałuży krwi. Ręce miała całe pokaleczone, podcięła sobie żyły...
- Nieeee!- krzyknął Victor. Podbiegł do leżącej na ziemi siostry... Była martwa...
Obok jej ciała leżała kartka.
Victor wziął ją do ręki i zaczął czytać.



" Oscarze Reyes!
Robię to dla ciebie... Za chwilkę popełnię samobójstwo... Zabiję się.
Zrobię to, bo cię kocham... Niestety ty zakpiłeś sobie ze mnie i z moich uczuć.
Przespałeś się kilka razy ze mną, ale dla ciebie to nic nie znaczyło!
Wolałeś wrócić do żony! Wiedz, że nie gniewam się na ciebie... Wybaczyłam ci wszystko...
Za chwilę już nie będę żyła... Będę należeć do świata martwych. Musisz wiedzieć, że cię kocham i zawsze będę cię kochała. Życzę ci szczęścia...

Clara."



Victor upuścił kartkę. Był wściekły. Oczy miał pełne smutku, ale także nienawiści... Zaczął płakać nad zwłokami siostry. Wziął do ręki list, który napisała do Oscara i zaczął go gnieść.
* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 16:40:05 06-06-07    Temat postu:

Dzięki za komenty :* :* Oby tak dalej!

Odcinek 244


Następnego dnia Gabriela siedziała w salonie razem z Tamaritą. Bawiła się z nią.
Nagle zadzownił telefon.
- Halo...- odebrała.
- Zastałem Jimenę?- odezwał się jakiś mężczyzna.
- Tak, już ją wołam.
Gabriela położyła słuchawkę na półce...
- Jimeno! Ktoś do ciebie dzwoni!- krzyknęła głośno.
Dziewczyna zbiegła po schodach.
Chwyciła za słuchawkę.
- Halo!- rzekła.
Nikt się jednak nie odezwał...
- Halo! Jest tam ktoś?!
- Cześć koteczku, tęskniłaś?- spytał pewien mężczyzna.
Jimena poczuła strach... Rozpoznała ten głos... Należał do Pabla...
- Kochanie, nie martw się, wróciłem do domu, ale jeszcze sie spotkamy!
Jimena rzuciła słuchawką. Zaczęła krzyczeć... Płakała...
- Córeczko, co się stało?- Gabriela złapała ją za rękę.
Jimena pobiegła po schodach do swojego pokoju.
* * * * * *
Ruth i Antonio jedli obiad. Dziewczyna trzymała synka na kolanach.
- Muszę ci o czymś ważnym powiedzieć...- rzekła Ruth.
- Mów kochanie...
- Chyba musimy przełożyć nasz ślub na inny termin!
- Co? Jak to?- spytał Antonio.
- U Jimeny i Oscara nie układa się najlepiej...
- I to ma być powód?? My mamy swoje życie!
- Wiem, ale chciałabym, żeby nasz ślub był piękny. A jeśli oni będą się kłucić?- powiedziała Ruth.
- To już nie moja wina, że u nich jest coś nie tak! Mam zamiar pobrać się z tobą za miesiąc!
- Antonio, ale..
- Nie ma żadnego ale! Ja chcę ożenić się z tobą prędko!- krzyknął chłopak.
* * * * * *
Norma i Juan spacerowali wieczorem po hacjendzie.
- Kocham cię...- powiedział mężczyzna.
- Jaki jesteś romantyczny...
- Chciałbym mieć z tobą jeszcze jedno dziecko.
- Nie wiem...Juan...- mówiła kobieta.
- Dlaczego nie chcesz?
- To nie tak...
- Wracjamy do domu. Robi się ciemno.
Norma i Juan podeszli do drzwi wejściowych. Nagle usłyszeli głośny strzał z rewolweru...
- Boże! Co to?- spytała Norma i przytuliła się do Juana.
- Nie bój się...
Kobieta schyliła się. Pod drzwiami leżała kartka papieru.
Norma zaczęła czytać.


" Zemszczę się na was!

To dopiero początek mojej wielkiej zemsty!


V."





Norma spojrzała na Juana ze strachem w oczach.

* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 8:22:18 10-06-07    Temat postu:

Odcinek 245

Norma, Juan, Sara, Franco i Oscar siedzieli w salonie.
- Nie domyślacie się, co to może znaczyć?- zapytał Oscar patrząc na kartkę z wiadomością od tajemniczej osoby.
- Nie!- odparła Norma ze złością. Wciąż była zła na Oscara, że zdradził jej siostrę.
- Dobra, lepiej się nie wtrącam! Idę, a wy sami sobie myślcie!- Oscar wstał z kanapy.
Wszyscy spojrzeli na niego.
- To twoja wina! Niepotrzebnie zadawałeś się z tą całą Clarą! Może ten list jest od niej!- powiedziała Sarita przytulając się do Franca.
- Niby dlaczego Clara miałaby podpisać się literką " V " ?
- Ja też myślę, że to ona napisała! Kto inny mógłby planować mśćić się na nas! Już nie mamy żadnych wrogów!- stwierdził Juan z powagą.
- Ja wiem jedno, że mamy powód, żeby się bać! Ta osoba chyba jest niebezpieczna. Gdy byłam na dworze z Juanem słyszeliśmy głośny strzał z broni gdzieś w pobliżu!- dodała Norma trzymając męża za rękę.
- Norma ma rację. Musimy być ostrożni... Miejmy oczy szeroko otwarte...
- Idę na dwór, sprawdzę czy ktoś się nie kręci koło hacjendy.- powiedział Oscar.
- Pójdę z tobą.- odrzekł Juan i razem z bratem wyszedł z domu.
* * * * * *
Ruth spała. Miała dziwny sen...
Śniło jej się, że widzi mężczyznę w czarnym ubraniu i w kapeluszu. Jedzie konno na hacjendę Reyes. W ręku trzyma broń.
- Ten człowiek jest niebezpieczny! Zrób coś Ruth!- mówiła Libia z płaczem.
- Ale co?- pytała dziewczyna.
- Ocal moich braci!
Libia zniknęła we mgle...
Ruth obudziła się. Podeszła do okna. Były na nim miliony gwiazd.
- Co się dzieje?- zadawała sobie wciąż to samo pytanie patrząc w niebo.
* * * * * *
Następnego dnia Jimena spacerowała ze swoją córką i dziadkiem Martinem.
- Twoja córka jest taka śliczna!- rzekł staruszek przytulając Tamarę.
Jimena nic nie odpowiedziała...Była zamyślona.
- Jimenito!- krzyknął Martin głośno.
- O co chodzi dziadku??
- O czym myślisz! Dlaczego tak dziwnie się zachowujesz?!
- Ja...nie...- odpowiedziała dziewczyna.
- Czy ktos cię skrzywdził?
Jimena spojrzała dziadkowi w oczy.
- Nie...- skłamała.
- O co pokłóciłaś się z Oscarem?
- Nie ważne! Narazie nie mam ochoty nikomu o tym mówić!
- Widzę, że coś jest nie tak! Możesz mi zaufać...- powiedział dziadek z powagą.
- Naprawdę nic mi nie jest. Nie rozumiem, dlaczego masz jakieś podejrzenia dziadku...
- Bo dobrze cię znam i widzę po twoich oczach. Jesteś smutna i milcząca.- dodał.
- Ale dziadku... Nie chcę z nikim rozmawiać o tym...
* * * * * *
Gabriela i Alfredo całowali się w stajni.
Nagle on przerwał.
- Kochanie, nie możemy dłużej się ukrywać.- powiedział.
- Jak mam o tym powiedzieć moim córkom? Zrozum, Alfredo...
- Nie Gabrielo! Nie wstydź się tego, że mnie kochasz! Czy my nie mamy prawa do szczęścia?
- Wiem, ale nie potrafię powiedzieć o tym moim córkom...ojcu...- mówiła kobieta ze łzami w oczach.
- Nie martw się. Przecież się kochamy, to prawdziwa miłość.
- Tak, masz rację. Kiedyś przecież będę musiała powiedzieć o tym mojej rodzinie.
- Więc zrób to jak najprędzej.- Alfredo pocałował ukochaną.
* * * * * *
Juan pracował w stajni.
Nagle podbiegła do niego Quintina.
- Don Juanito!- krzyczała.
- Co jest?- spytał.
- Jakiś mężczyzna chce z panem rozmawiać. Zawołać go?
- Gdzie on jest?
- Stoi przy bramie.- odpowiedziała.
Juan poszedł do bramy. Zobaczył młodego mężczyznę. Był to Victor.
- Dzień dobry- powiedział Juan.
- Dzień dobry, ja w sparawie pracy. Czy nie przyjął by mnie pan? Dobrze znam się na koniach.
- No cóż...nie wiem...- rzekł Juan.
- Bardzo proszę! To dla mnie ważne!
- Jak pan się nazywa?
- Miquel Romero.- skłamał.
- No cóż, może najpierw sprawdzę pańskie umiejętności.
* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 19:51:01 17-06-07    Temat postu:

Odcinek 246


Następnego dnia Juan wszedł do salonu. Tam siedział Oscar.
- Cześć!- powiedział Juan i usiadł obok niego.
- Cześć...
- Musisz wiedzieć, ze już nie jestem na ciebie zły. To twoja sprawa, że zdradziłeś Jimenę! Popełniłeś błąd, ale widzę, że żałujesz!
- Dziękuję bracie!- Oscar przytulił go.
- Musisz o nią walczyć.
- Staram się, ale Jimena nie chce mnie widzieć...
- Nie poddawaj się! Mam do ciebie sprawę!- powiedział mężczyzna z uśmiechem.
- O co chodzi?
- Zatrudniłem nowego pracownika. Chcesz go poznać? Jest bardzo miły.
- Pewnie!- odparł Oscar.
- Nazywa się Miquel...
- No to chodźmy!
Juan i Oscar wyszli z domu.
* * * * * *
Jimena i Gabriela spacerowały po hacjendzie.
- Gdzie Tamarita?- zapytała Gabriela.
- Śpi w pokoju...
- Córeczko, powiedz mi dlaczego jesteś taka smutna!
- Nie wiem, czy umiem o tym mówić.- rzekła dziewczyna i łza spłynęła jej po policzku.
- Jestem twoją mamą i możesz mi się wyżalić!
- Powiem, nie mogę tego dłużej ukrywać...- postanowiła.- Chodzi o to, że...
- O co kochanie?
- Oscar mnie zdradził!- dziewczyna przytuliła matkę. Płakała...
- Co? Jak to? Z kim??
- Z służącą! Dobrze, że ją zwolnili!
- O Boże! Jak on mógł! W ogóle skąd o tym wiesz?- pytała Gabriela.
- Sam się przyznał! Zdradził mnie!- Jimena płakała... Spojrzała na matkę smutnym wzrokiem.
- Jak on mógł! Jadę tam!
- Nie...mamo, nie rób tego!
- Muszę coś zrobić! Ten drań cię zranił!- krzyknęła mama ze łzami w oczach.
- Nie wybaczę mu tego! Nigdy! Ale proszę, zostaw Oscara w spokoju...
- Nie mogę tak tego zostawić! Ty cierpisz córeczko!
- Mamo, błagam cię...- powiedziała Jimena ze spokojem.
Powiedziała mamie, co ją dręczy, ale nie wyjawiła jej co zaszło między nią a Pablem...
* * * * * *
Oscar i Juan podeszli do pracującego Victora (Miquela).
- Miquel!- krzyknął Juan.
Mężczyzna przestał pracować.
- O co chodzi?- spytał i podszedł do Oscara i Juana.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić.
Mężczyzna uśmiechnął się.
- To mój brat- powiedział Juan, A Victor podał tamtemu dłoń z uśmiechem.- Nazywa się Oscar.
Po tych słowach Victor przypomniał sobie to, co Clara napisała w liście. Spojrzał Oscarowi Reyesowi w oczy z nienawiścią... Tak bardzo chciał go zabić... Puścił jego rękę. Był zły... To przez niego jego siostra zmarła...
Oscar dziwnie spojrzał na pracownika.
* * * * * *
Sarita i Franco pojechali do restauracji na obiad.
- Kocham cię.- rzekła dziewczyna i napiła się soku.
Franco uśmiechnął się do niej. Jego uśmiech był taki piękny, czarujący. Sara także się uśmiechnęła.
Patrzyli sobie głęboko w oczy uśmiechając się.
- Jesteś taka piękna.- powiedział Franco.- Z każdym dniem coraz bardziej...
- Nie przesadzaj...- Sarita zawstydziła się.- Robię się gruba!
- Nic nie szkodzi, ale rzeczywiście masz już dość duży brzuch! Jimena takiego nie miała!
- Jest coś o czym nie wiesz.
- Coś przede mną ukrywasz??- zapytał Franco.
- Powiem ci coś, ale nie mów o tym nikomu! Zachowajmy to tylko dla siebie...
- Oczywiście, ale nie trzymaj mnie w tej niepewności.
- Mam większy brzuch, ponieważ nie rozwija się w nim dziecko, tylko dwoje dzieci.- powiedziała i uśmiechnęła się.
- Czy to...czy to bliźniaki??
- Tak!
- Jestem taki szczęśliwy!
Franco wstał od stołu i wziął Sarę na ręce. Zaczął ją całować.
Ludzie w restauracji patrzyli na nich.
- Wariacie, co ty robisz?- mówiła dziewczyna.- Ja jestem ciężka!
- Ludzie! Moja żona spodziewa się bliźniąt! Jestem taki szczęśliwy!- pocałował ukochaną. Ludzie zaczęli klaskać i bić im "brawa".
Sarita usiadła przy stoliku.
- To wspaniała wiadomość kochanie!- krzyknął Franco.

* * * * * *
Norma i Juan oglądali konie w stajni.
Trzymali się za ręce. Nagle przyszedł tam Victor, żeby posprzątać.
- Miquel!- powiedział Juan. Mężczyzna uśmiechnął się. Spojrzał na Normę. Była taka piękna. Zmierzył ją wzrokiem.
- To moja żona Norma.
Victor pocałował kobietę w dłoń, a ona uśmiechnęła się.
Mężczyźnie bardzo ona się spodobała... Nigdy nie czuł czegoś takiego do żadnej kobiety.
Normie też nowy pracownik wydał sie miły i przystojny. Patrzyli sobie w oczy. Oboje uśmiechali się do siebie.

* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Paulineczka
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 11440
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Columbia :D

PostWysłany: 11:05:59 22-06-07    Temat postu:

Odcinek 247

- Ma pan piekną żonę.- dodał Victor wciąż patrząc na Normę.
- Wiem...- Juan pocałował ją.
Victorovi Norma bardzo się spodobała.
Kobieta uśmiechnęła się do pracownika...
- No, to my już pójdziemy się przejść.- rzekł Juan i razem z Normą odeszli. Victor odprowadził ich wzrokiem.
* * * * * *
Nastał ranek... Sarita i Franco leżeli w łóżku przytuleni.
- Jak się mają moje dzieciaczki?- spytał mężczyzna z uśmiechem.
- Dobrze...
- Tak bardzo je kocham. Nie mogę się doczekać, kiedy przyjdą na świat!- powiedział mężczyzna i dotknął dłonią brzucha ukochanej.
- Jeszcze około czterech miesięcy kochanie!
- Ten czas tak bardzo mi się dłuży!
- Trudno, musimy poczekać...- stwierdziła z uśmiechem.
- Powiem ci coś, ale obiecaj, że się nie obrazisz.
- No pewnie, że nie! Mów śmiało!
- Napewno nie będziesz zła??- zapytał Franco.
- Najpierw mi powiedz!
- Wczoraj jak cię w restauracji podniosłem, to ledwo wytrzymałem...
- O ty! Bezczelny!- krzyknęła Sara ze śmiechem i zaczęła bić męża poduszką.
Franco wziął ja na ręce.
- Puszczaj!
- Nie. Wczoraj wytrzymałem, więc teraz też wytrzymam!- mężczyzna zaczął ją całować, trzymając na rękach.
* * * * * *
Minęło kilka godzin.
Ruth i Antonio spacerowali sobie po ogrodzie. Kobieta prowadziła wózek, w którym spał Jose Conrado.
- Więc co z tym ślubem??- pytał Antonio.
- Kochanie, przecież wiesz, że cię kocham... Ale czy nie możemy poczekać?
- A powodem ma być kłótnia Jimeny i Oscara??
- Zrozum...- tłumaczyła dziewczyna.
- Ruth, to są ich problemy!
- Wiem, ale chcę, żeby wszyscy byli weseli na naszym ślubie!
- Przestań! Najwyżej Oscar i Jimena nie przyjdą na nasze wesele!- krzyknął Antonio.
- Co?? Jak mogłabym ich nie zaprosić?!
- Kochanie, załatwmy tą sprawę! Pojedziemy do Reyesów i osobiście zaprosimy ich na nasz slub, który odbędzie się za miesiąc!
* * * * * *
Oscar podjechał samochodem pod hacjendę Elizondo.
Wysiadł i wszedł do środka. Zapukał do drzwi.
Otworzyła mu Gabriela.
- Dzień dobry.- powiedział Oscar.
- Czego chcesz??- spytała oschle kobieta.
- Przyjechałem zobaczyć moją córeczkę.
- Po tym wszystkim masz odwagę tu przyjeżdżać?!
- Tamara jest moją córką i mam prawo ją widywać.- powiedział mężczyzna.
- Po tym co zrobiłeś mojej córce, już nie masz żadnych praw! Zostaw ją w spokoju i wynoś się!
- Ale pani Gabrielo...
- Nie ma żadnego ale! Wynoś się stąd bezwstydniku!- kobieta uderzyła go w twarz.
Mężczyzna wyszedł... Już chciał wsiadać do samochodu, gdy nagle usłyszał:
- Oscar! Zaczekaj!- krzyknęła Jimena biegnąc w jego stronę.
- Cześć Jimeno...
- Dlaczego już odjeżdżasz? Cos się stało??
- Twoja matka nie chciała mnie wpuścić do domu.- stwierdził mężczyzna ze smutkiem.- Chciałem tylko zobaczyć córkę.
- Tylko?- zapytała dziewczyna cicho. Zawiodła się, myślała, że Oscar przyjechał do niej...
Oscar spojrzał jej w oczy. Złapał ją za podbródek.
- Wiesz, że cię kocham, ale ty nie potrafisz mi wybaczyć. Nie mam u ciebie już żadnych szans, więc przyjechałem do Tamarity.
- Chodź do domu, ja ci pozwolę spotkać się z córką!- dodała Jimena.
* * * * * *
Melisa siedziała w salonie. Nagle do domu wbiegł Benito.
- Mamo! Mamo!- krzyczał.
- Co się dzieje synku??
- Przygotuj obiad, bo zaraz przyjdzie tu Paula!
- Chwileczkę!- Melisa podeszła do syna i złapała go za ucho.- Sam coś przygotuj!
- Auuu!- krzyknął.- Znowu to samo! Przecież wiesz, że nie umiem gotować!
- Więc się naucz!
- Mamo, pomóż mi! Proszę!- Benito uklęknął przed matką.
- Co ty robisz?! Wstawaj! Pomogę ci!
* * * * * *
Jimena i Oscar weszli do domu.
Szli po schodach na górę. Nagle usłyszeli za sobą głośny krzyk.
- Córko! Co tu robi ten mężczyzna!- krzyknęła Gabriela.- Jak mozesz go tu przyjmować po tym wszystkim!
- Mamo, to moja sprawa i moje życie!
- Jimeno, jak możesz!
- Mamo, daj spokój!- krzyknęła dziewczyna.
Jimena i Oscar weszli do pokoju po cichu. Oscar podszedł do łóżeczka, w którym spała jego córka.
- Moja śliczna!- rzekł uchylając się nad córką.
- Ciszej, bo ją obudzisz...
Oscar dotknął dłonią policzka dziecka.
Nagle mała obudziła się i zaczęła płakać.
- Już nie płacz kochanie.- Oscar wziął córkę na ręce.- Tatuś jest przy tobie.
Dziewczynka uspokoiła się... Jimena patrzyła na to wszystko z podziwem. Oscar przytulił mocno córkę.
- Oscar...- powiedziała kobieta.
- Co?- zapytał.
- Jutro przyjedzie do ciebie mój adwokat w sprawie rozwodu.
Oscar nie wiedział co odpowiedzieć. Odłożył córkę do łóżeczka.
- Jesteś pewna, że tego chcesz?- spytał.
- Tak.
- To ja już pójdę.- mężczyzna wyszedł z pokoju... Był smutny...
* * * * * *
Był wieczór... Norma samotnie spacerowała po ogrodzie. Patrzyła na piękne niebo.
- Piękne gwiazdy, prawda?- usłyszała. Odwróciła się i ujrzała Victora.
- Tak...- odparła z uśmiechem.
Victor spojrzał jej w oczy. Dotknął dłonią jej policzka. Norma uśmiechnęła się.

* * * * * *
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 4 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin