Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 45, 46, 47 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 16:14:53 01-03-08    Temat postu:

Odcinek poraz kolejny jest świetny. Raul jest zazdrosny o Monikę super bo za taką kobietą nie jeden straci głowę. Dobrze że Juan dowiedział się że Jagi żyje. Reszta odcinka jest super. Pozdrawiam i zapraszam na moje telenowele.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:18:21 01-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak oraz blondi95

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

96 ODCINEK

Na drugi dzień.

Mieszkanie Gracieli.

- Od razu widzę, że to pan wybierał miejsce spotkania. To nieostrożne – zauważył Jaguar... Valdez nie jest głupi, mógł sprawdzić Gracielę...
- Teraz i ty się boisz, bo już wszyscy wiedzą, że jednak żyjesz. Jak coś ci nie pasuje, to możesz wyjść – odparł Jose Manuel.
- Nie kłóćcie się. Zaczynam lubić te narady – uśmiechnęła się Graciela popijając kawę...
- A ten co tu robi? – Jaguar zauważył Manicha w samym szlafroku...
- Mieszkam – stwierdził rozbrajająco Alvaro...
- Tak się nie będziemy bawić. Czy to jest przechowalnia przestępców? Dlaczego Gracielo on tu nocował? Najpierw gościłaś Deborah, a teraz jego???
- Czyżbyś był zazdrosny? Nie spaliśmy razem – śmiała się Graciela...
- Jeszcze nie – dodał Maniche.
- Uważaj, bo wylecisz z interesu!
- Uspokójcie się kretyni! Trzeba omówić ważną sprawę, a nie znów się kłócić! – przerwał im Jose Manuel.
- Nie ma tu pańskiego syna, więc nie jesteśmy w komplecie – stwierdził Maniche...
- To nawet lepiej, bo on ma mnie za ideał. Wierzy, że nie miałem nic wspólnego z morderstwem na rodzinie Cordillo, a o nich tu idzie...
- Czyli Armandito ma klapki na oczach? Myślałem, że jest bardziej inteligentny – powiedział Jaguar...
- Wczoraj miałem wizję – zaczął opowiadać Jose Manuel...
- O mój Boże... Wiedziałem, że jest z panem źle, w końcu starość nie radość. Sam czasem tego doświadczam, ale niech pan nie gada takich głupot. Dobrze, że mamy tu psychiatrę pod ręką – wtrącił Jaguar...
- Daj mi skończyć baranie! Wczoraj stanął przede mną Bernardo Cordillo.
- On też żyje. Niedługo okaże się, że Jaguar nie zabił żadnego członka tej rodziny – kpił Maniche...
- Wypraszam sobie!
- Dajcie mu dokończyć! – zniecierpliwiła się Graciela...
- Śnił mi się Bernardo Cordillo. Groził mi, że źle skończę... Powiedział, że czuwa nad tym aby jego rodzinie nic się nie stało. Jego zdaniem nie damy rady i zginiemy! On miał jakaś moc która pozwoli mu z nami wygrać – Jose Manuel był naprawdę poruszony.
- Bajki pan opowiada. Mówił coś o mnie? Może jest wróżbitą... Ożenię się jeszcze, nie wiem pan? – zapytał Jaguar.
- Zamknij się wreszcie! – wtrącił Maniche. To niebezpieczny znak, skoro trupy objawiają się don Jose Manuelowi. On chce aby ruszyło go sumienie. Chce zamącić nam w głowach! Należy robić swoje i nie przejmować się tym. On nie jest w stanie uchronić swoich dzieci. Na to już za późno. Nic nam nie może zrobić.
- Nie byłabym taka pewna. Moim zdaniem trzeba przemyśleć nasze kolejne kroki – zauważyła Graciela...
- Nad czym tu myśleć? Nie dajmy się zwariować! Trzeba dokończyć to co zrobiliśmy przed laty i po krzyku. Nie widzę problemu...
- Wyjątkowo się z tobą zgodzę. Zdepczemy każdego kto nam stanie na drodze. Cordillów, Deborah i jej córkę, Valdeza i jego siostrę, a nawet Evę Ronderos, choć to się nie spodoba mojemu synowi. Muszę mieć pewność, że wszyscy zginą, wtedy będę spokojny – oznajmił Jose Manuel.
- Niech pan nie zapomina o swoim zięciu Fernandzie Ayala, ten również jest nieobliczalny – zauważył Jaguar...
- Zaczynam się o tym niestety przekonywać...

Dom Juana.

- To poważna sprawa kuzynie. Nieraz widziałem zdjęcie tego człowieka, ale nie poznałem go! Sam nie wiem jak! Zmyliła mnie jako fryzura. Był blondynem! – powiedział Antonio.
- Podobno zmienił swój image, ale najważniejsze, że żyje. A to oznacza problemy – odpowiedział Juan. Zaczynam się znowu bać nie tyle o własne życie, ale o życie mojej siostry. Będę musiał porozmawiać z Lindą i Miguelem. Trzeba być czujnym. Mamy tylu wrogów, że aż trudno zliczyć...
- To prawda...
- O czym rozmawiacie? – wtrąciła Eva...
- Muszę ci coś wyznać, to ci się nie spodoba...
- Jaguar żyje i ma się dobrze! Wcale nie zginął w wybuchu! Jest w stolicy. Wiesz co to oznacza – powiedział Juan...
- Niestety wiem... – przeraziła się Eva...

Rezydencja Vellasquezów.

- Co się stało Luiso? Dziwnie wyglądasz... – zauważyła Cristina... Masz siniaka...
- Wczoraj myłam podłogę i się pośliznęłam. Drobiazg – odparła dziewczyna...
- Nie oszukasz mnie... Czy to był Fernando? Powiedz mi! Tak nie może być wiecznie! Ten człowiek kiedyś cię zabije jeżeli dalej będziesz go kryła!
- Mieliśmy małą sprzeczkę, ale to nic takiego... Zrozum, ja nie mogę nic powiedzieć, ja...
- Nas jest więcej i cię obronimy. Fernando nie ma już sojuszników, nawet twój ojciec zaczyna w niego wątpić. Jeżeli udowodnimy mu jakieś przestępstwo, to zdecydowanie ułatwi nam twój rozwód...
- Nie udowodnimy mu, bo nie ma na niego żadnych dowodów...
- To się jeszcze okaże.

W tej chwili zadzwonił telefon.

- Słucham – powiedziała Cristina.
- To ja, Javier Mendoza. Wiele godzin zajęło mi przejrzenie wszystkich rachunków. Muszę pani powiedzieć, że znalazłem wiele dziwnych rzeczy i nieprawidłowości...
- Naprawdę?
- Niestety tak. To nie jest jednak rozmowa na telefon. Musimy się spotkać i wszystko pani wyjaśnię. Proszę przyjść pod ten adres za jakieś dwie godziny...
- Bardzo dziękuję. Na pewno będę – Cristina odłożyła słuchawkę.
- Kto dzwonił? – zapytała Luisa.
- Ktoś kto może ukrócić twoje cierpienia. Już niedługo Fernando dostanie za swoje, zobaczysz. Głowa do góry – powiedziała Cristina.
- Nic nie rozumiem. O co jej chodzi? – zastanawiała się Luisa...

Jeden z portów.

- Dobrze, że jesteś Enrique, bo już myślałem, że zrezygnowałeś z interesu. Los bywa przewrotny. Ten handel to jedyne na czym mogę jeszcze zarobić. Przeklęty Jose Manuel nie dał mi swojej firmy i musiałem przełknąć gorzką pigułkę. Ale zapewniam cię, że wrócą jeszcze dla mnie dobre czasy – zapewniał przyjaciela Fernando.
- Ten interes zaczyna podupadać. Moim zdaniem należy go zwinąć – odparł Enrique.
- Oszalałeś? Znowu ta kretynka Claudia Martinez poprzestawiała
ci w głowie? Powinieneś się cieszyć, że przyjmuję cię do spółki, a ty jeszcze gadasz takie bzdury? Twoja kochanka nie będzie wściubiać nosa w nie swoje sprawy, rozumiesz?
- Możesz znaleźć innego wspólnika...
- Wykluczone. Nie mam czasu na szukanie. Tobie ufam, ale coś widzę, że nie powinienem. Jeżeli coś się nie uda, to obaj pójdziemy na dno. Nie próbuj kombinować na boku, bo mogę załatwić zarówno ciebie jak i twoją Claudię. Jeżeli tak strasznie chcesz z nią być, to kryj się jak zawsze. To ci przecież dobrze wychodzi. Ta naiwna gąska uwierzy
w każdą twoją historyjkę...
- Nie mów tak o niej...
- Nie rozśmieszaj mnie amancie... Gramy o dużą stawkę. Albo jesteś moim przyjacielem albo cię nie ma. Lepiej się zastanów i mnie więcej nie denerwuj – powiedział Fernando...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Co sądzisz o tym Enrique? – spytała Linda wtulona w Miguela.
- Wydaje się być w porządku – odparł Miguel. Czemu pytasz?
- Nie chciałabym aby moja najlepsza przyjaciółka źle wybrała...
- Nie martw się, na pewno jej się ułoży...
- Spójrz Miguel, nasz synek już się dobija na ten świat. Dotknij... On kopie – uśmiechnęła się Linda...
- Rzeczywiście! Robi się agresywny. W końcu ma to po ojcu – dumnie stwierdził Miguel.
- Oby nie odziedziczył innych złych rzeczy...
- Przestań się ze mną droczyć – Miguel pocałował ukochaną.
- Jeszcze mnie chcesz mimo, że jestem taka gruba?
- Ciebie zawsze. Nasza rodzinka zawsze będzie się już trzymać razem.
- Obyś miał rację... Zakochani znów zaczęli się całować...

Mieszkanie Marco Coracciego.

- Ale nas wywiało bracie... Kto by pomyślał, że będziemy mieszkać w Kolumbii. Ty zostałeś modelem, a mnie przeniosą jako policjanta do stolicy – powiedział Carlo Coracci.
- Nie mieliśmy łatwego życia, ale to Kolumbia, a nie Włochy stały się naszą ojczyzna. Mamy już obywatelstwa i możemy tu żyć. Nasi rodzice byliby z nas dumni – odparł Marco.
- To prawda... Jak ci idzie na wybiegach?
- Nie narzekam... Dzisiaj mam kolejny trening...
- Pewnie jakaś modelka wpadła ci w oko...
- Owszem, ale jest mężatką, więc wszystko stracone...
- Oj braciszku... Z tobą to różnie bywało. Lubisz porywać się z motyką na słońce.
- To piękna kobieta, ale ja zawsze muszę mieć pecha. Co zrobić – westchnął Marco...

Bar „Cardera”.

- Pani Vanessa Cortez?
- Tak, to ja... O co chodzi?
- Pani głos i możliwości dotarły już w wiele zakątków świata. Mamy dla pani propozycję nie do odrzucenia...
- Nie za bardzo rozumiem... Kim jesteście?
- Ludźmi, którzy mogą umożliwić pani dalszą międzynarodową karierę... Jesteśmy skłonni zaproponować pani sporo pieniędzy za tournee jakie pani odbędzie w największych europejskich miastach.
- Jestem zaskoczona. Odbyłam co prawda kilka większych koncertów
w Kolumbii, ale nie sądziłam, że...
- To tournee trwałoby jakieś trzy-cztery miesiące... Nie musi pani podejmować decyzji od razu, ale to może być pani duża szansa. Nie należy jej marnować...
- Jestem pozytywnie zaskoczona... Jutro dam znać. Gdzie można was znaleźć?
- Przyjdziemy tu jutro o tej samej porze. Miło było panią poznać...
- Coś podobnego. Mam nadzieję, że to nie są jacyś oszuści. To byłaby dla mnie szansa, ale z drugiej strony... jeżeli wyjadę, to stracę Miguela na zawsze. Co robić? – zastanawiała się Vanessa...

Mieszkanie Deborah.

- Rosa, gdzie się podziałaś?. Musisz przecież coś zjeść, bo ostatnio kiepsko z tym u ciebie... Mój Boże, gdzie ty jesteś? – denerwowała się Deborah...
- Spokojnie Deborah... Jest z ciocią – odparła Graciela wchodząc z małą do mieszkania...
- Ale mnie przestraszyliście. Co tu za numery? Wiesz jak się o ciebie boję...
- Przecież nic się nie stało – powiedziała Rosa.
- Na przyszłość nie wychodź bez uprzedzenia, rozumiesz!?
- Przepraszam, to moja wina. Nie pomyślałam. Ale przy mnie Rosa też może przecież czuć się bezpiecznie – wtrąciła Graciela.
- Wiem. Jesteś dla nas taka dobra. Tyle wsparcia daje mi jeszcze Gustavo Valdez, ale to co innego. Ty jesteś naprawdę wspaniałą przyjaciółką – stwierdziła Deborah...

Dwie godziny później.

Mieszkanie Javiera Mendozy...

- Stało się dokładnie to co pani podejrzewała – powiedział Javier Mendoza.
- Co konkretnie? – spytała Cristina.
- W państwa firmie panuje jedno wielkie bagno. Aż dziwne, że don Jose Manuel niczego nie wykrył... Choć z drugiej strony nie było to proste. Działania pani zięcia były bardzo przemyślane i tylko ekspert mógł je wykryć.
- Może pan mówić jaśniej...
- Fernando Ayala utworzył dwa konta, na których bardzo się wzbogacił. Z pozoru tego nie widać, ale pewne rachunki zupełnie się nie zgadzają. Jednym słowem, pani zięć nielegalnie przesyłał pieniądze
z prawdziwych kont na swoje. Dzięki temu nieźle się wzbogacił. Reszta to już robota prawników. Nie będzie trudnym udowodnić mu winę... Jest też wielce prawdopodobne, że Ayala jako pełnomocnik pani męża pozbył się kilku terenów, o których pani mąż już zapomniał lub niewiele na ten temat wie. Jest tyle nieścisłości, że można miesiącami o tym rozmawiać. Mam też pewne wątpliwości co do legalności interesów prowadzonych również przez pani męża, ale to już inna sprawa...
- A to drań! Mój mąż nie jest święty, ale Fernando oszukał go jak dziecko. Jest jeszcze gorszy od niego. Udowodnimy mu winę i za te oszustwa trafi w końcu za kratki – powiedziała Cristina...

W rolę Carlo Coracciego - brata modela Marco wcielać się będzie Erick Elias




Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:26:09 01-03-08, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 17:50:54 01-03-08    Temat postu:

super odcinek czękem na więcej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:57:56 01-03-08    Temat postu:

Gracieli zaczęły się podobać narady milusińskich
Alvaro w samym szlafroku A Jagi zazdrosny
"- O mój Boże... Wiedziałem, że jest z panem źle, w końcu starość nie radość. Sam czasem tego doświadczam, ale niech pan nie gada takich głupot. Dobrze, że mamy tu psychiatrę pod ręką – wtrącił Jaguar... "
Jagi przecież nie jest stary a już doświadcza tej nie radości? Dziwne
"-Wczoraj stanął przede mną Bernardo Cordillo.
- On też żyje. Niedługo okaże się, że Jaguar nie zabił żadnego członka tej rodziny – kpił Maniche...
- Wypraszam sobie!
"
Jose Manuel zaczyna robić się groźny jak przed 20 laty... Chce zdeptac wszystkich... Cordillów, Debi, Rosę, Gustavo, Vicky, Evę może jeszcze Ferdka - czyli pół obsady telci
Antek nie poznał Jagiego bo był blondynem Wszyscy dostają szału, gdy tylko dowiadują się, że Jagi żyje... A przecież to nie koniec świata.
Dobrze, że Luisa może liczyć na swoją rodzinę. Cristina ma rację, jesli Luisa będzie kryła Ferdka ten w końcu ją zabije...
Enrique jest pod wpływem tego głupiego Fernanda A ten mu grozi Jak bym mu wzięła przywaliła...
U Lindy i Miguela nadal słodka sielanka... A mały Vellasquez zaczyna kopać Ciekawe co z niego w przyszłości wyrośnie.
Brat Marco jest policjantem No to Gustavo będzie miał kolege Czyżby Marco w oko wpadła Monika? Ojć, nie dobrze... Ciekawe co z tego zauroczenia wyniknie
Swoją drogą ostatnio sporo nowych aktorów dochodzi do obsady Teraz Erick Elias
Zaproponowano Vanessie tournee??? Powiem, szczerze, że mimo tego iż jej nie lubię ta wiadomość mnie ucieszyła Mogłaby zniknąć na trzy-cztery miesiące? Genialnie Tyle, że wróciłaby, gdzieś mniej więcej w czasie kiedy Linda urodzi...
Dobrze, że Javier się czegoś doszukał Na szczęście znaleźli coś na tego głupiego Fernanda. Teraz tylko Cristina musi to wszystko udowodnić Ale nie podoba mi się w tym wszystkim to, że to jakoś dziwnie proste... Wydaje mi się, że Ferdek się z tego wszystkiego wyślizgnie... Oby tak się jednak nie stało
Czekam na nowy odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:11:10 01-03-08    Temat postu:

Genialny odcinek, i tyle się działo

Kolejna świetna narada, Maniche nocował u Gracieli, a Jagi znowu nabijał się z JM :lol2:
nareszcie wykryto machloje Fernanda może w koću wsadzą go do paki, a przedewszystkim Luisa musi się od niego uwolnić
ciekawe czy Vanessa wyjedzie w trasę koncertową, waha się z wiadomych powodów, niech wyjedzie i już nie wraca
fajniutka scenka z Miguelem i Lindą, chyba już niedługo urodzi synka
i kolejna nowa postać, brat Marco jest policjantem , no ciekawie..
swoją drogą, Monika spodobała się Marco, ciekawe czy coś z tego wyniknie..

boski odcinek, czekam na kolejny, pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 12:07:38 02-03-08    Temat postu:

Odcinek jak zawsze fantastyczny.


-Wczoraj miałem wizję – zaczął opowiadać Jose Manuel...
- O mój Boże... Wiedziałem, że jest z panem źle, w końcu starość nie radość. Sam czasem tego doświadczam, ale niech pan nie gada takich głupot. Dobrze, że mamy tu psychiatrę pod ręką – wtrącił Jaguar...
- Daj mi skończyć baranie! Wczoraj stanął przede mną Bernardo Cordillo.

Super tekścik Jagiego do JM.Skąd ty bierzesz te super teksty Jagiego.

- Bajki pan opowiada. Mówił coś o mnie? Może jest wróżbitą... Ożenię się jeszcze, nie wiem pan? – zapytał Jaguar

Czyżby Jagi się zakochał. Potwierdza to zazdrość o Graciele

Ja chyba zabiję tego kretyna Ferdka. Jak śmiał podnieść rękę na Luisę. Mam nadzieję że Cristina powie o tym powie komuś. Reszta odcinka jak zawsze perfekcyjna.Czekam z niecierpliwością na nowy odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 19:06:49 02-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95 oraz justysiek21

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

97 ODCINEK

Jakiś czas później.

Bar „Cardera”.

- Kogo ja widzę. Raczyłeś się pojawić – powiedziała chłodno Vanessa.
- Owszem, przyszedłem się napić. To samo co zawsze – rzucił w kierunku barmana Fernando.
- Niestety tkwimy w martwym punkcie...
- To prawda. Wszystko układa się źle. Firma stracona, na dodatek Luisa zaczyna się stawiać i mówić o rozwodzie. Jakby tego było mało Enrique chce się wycofać z interesu! Dajesz wiarę? Wszystko się wali... Ty też nie będziesz miała Miguela Vellasqueza i skończymy z niczym...
- To się jeszcze okaże. Póki co nie zgadniesz jaką dostałam propozycję!
- Zaproponowali ci powrót do dawnego zawodu?
- Jak śmiesz! Nie o to chodzi... Zaproponowano mi trzy lub cztery miesiące tournee po Europie. Będę koncertować i wyjadę z kraju. Dostanę za to duże pieniądze, ale nie wiem czy wyjeżdżać...
- O cholera... Tego jeszcze brakowało!
- A co? Będziesz tęsknił?
- Daj spokój... Dużo straciłbym na twoim wyjeździe, ale ty jeszcze więcej. W czasie twojej nieobecności Miguel zdąży na pewno ożenić się z Lindą, a ta w końcu urodzi mu dziecko. Na odległość na pewno im nie przeszkodzisz...
- Wiem, ale nie mam wyjścia. Nie mam teraz ani siły na walkę ani pomysłów. Trasa dobrze mi zrobi. Gdy wrócę, znienacka zniszczę ich szczęście...
- Nie byłbym taki pewny. Na twoim miejscu nie ruszałbym się stąd...
- Ale bredzisz Fernando! Ty skoczysz w ogień dla pieniędzy. Mamy podobne charaktery. Tam stanę się w końcu gwiazdą. Miguel będzie musiał zaczekać – powiedziała Vanessa...

Komisariat policji.

- Carlo Coracci... Świetnie! Tego właśnie potrzebowałem. Jest tyle do zrobienia, tyle spraw do wyjaśnienia. Wreszcie oferowano mi jakąś pomocną dłoń. Potrzeba nam młodych i ambitnych policjantów. Będziesz moim zastępcą, gratuluję! – powiedział Gustavo Valdez.
- Dziękuję. To dla mnie zaszczyt. Zrobię wszystko co w mojej mocy aby dobrze sprawować powierzoną mi rolę. Bardzo sobie cenę pracę jaką pan komendant tu wykonuje i chciałbym robić to samo – odparł Carlo.
- Ja jeszcze nie jestem taki stary, a już zostałem komendantem. Ty nim też możesz nim kiedyś zostać. Trzeba jednak poświęcić się tylko i wyłącznie pracy. Ostatnio mam mnóstwo nierozwiązanych spraw i przyda się pomoc kogoś ze świeżym umysłem...
- Zrobię co pan każe...
- Na początek zapoznaj się z kilkoma najważniejszymi obecnie sprawami. To są wszystkie papiery. Trochę ci to zajmie, ale myślę, że od jutra będziesz gotowy pomagać mi w śledztwach.
- Od razu się to za to wezmę...
- Oby ten nowy mi pomógł, bo mam już wystarczająco problemów z Manichem, Jaguarem i Jose Manuelem Vellasquezem – pomyślał Gustavo...

Rezydencja Vellasquezów.

- Prosiłaś o spotkanie mamo. O co chodzi? – spytał Miguel.
- Właśnie. Co chcesz nam powiedzieć? Śpieszę się zobaczyć trening Moniki – dodał Raul.
- Trening? Chyba usiłujesz ją śledzić i sprawdzić czy ktoś jej nie podrywa...
- Daj spokój Miguel. Ufam Monice w 100%...
- To bardzo ważna sprawa... Nie chciałabym rozmawiać z różnych powodów ani z Jose Manuelem ani z Luisą czy Moniką. Chodzi o Fernanda...
- Co ten łotr znów zrobił? – denerwował się Raul...
- Spotkałam się z ekspertem od finansów w przeróżnych
firmach – Javierem Mendozą. Dyskretnie, w tajemnicy nawet przed waszym ojcem poprosiłam go aby sprawdził rachunki i inne sprawy finansowe... Okazało się, że pod ręką Fernanda jako asystenta Jose Manuela doszło do wielu machlojek!
- Co masz konkretnie na myśli? – dopytywał się Miguel.
- Fernando nawet nie będąc szefem firmy ma wiele manewrów do działania. Nawet nie poinformowałem Jose Manuela o kilku drobnych sprzedażach jego terenów. Pewnie nawet wasz ojciec o nich już nie pamięta! Ale co gorsza, Fernando założył bodajże dwa lub trzy nielegalne konta, na które spływają mu pieniądze z naszej firmy! Jose Manuel miał klapki na oczach – stwierdziła Cristina.
- A to łotr! Teraz pokażemy to ojcu. Oby jak najszybciej wyrzucił Fernanda z firmy! Ten człowiek powinien trafić do więzienia! Zawołaj tego Javiera Mendozę, jeszcze dziś ojciec musi poznać jakim gagatkiem jest jego zięć i kogo chciał mianować jako szefa tej
firmy! – krzyczał ze złości Raul...
- Jeżeli skażą Fernanda, to każdy sąd da Luisie rozwód – zauważył Miguel.
- Dokładnie... Tym bardziej, że wczoraj Fernando znów podniósł na nią rękę – dodała Cristina.
- Już my mu pokażemy!
- Uspokójcie się. To sprawa dla policji, a nie dla kolejnych rodzinnych bójek. Jestem pewna, że już nic nie uratuje Fernanda Ayali przed konsekwencjami swoich czynów – stwierdziła Cristina...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Juan? Co tu robisz? – spytała Linda.
- Mamy kolejny problem – powiedział zdenerwowany Juan... Nie chcę cię martwić, bo jesteś w ciąży, ale sądzę, że powinnaś wiedzieć...
- Nie mów mi, że chodzi o Miguela i Vanessę Cortez...
- Nie, tym razem nie o nich. Chodzi o mordercę naszych rodziców. Jaguar wcale nie zginął. Gustavo powiedział mi, że ten człowiek ma się dobrze i jest w stolicy. Wiesz co to dla nas oznacza?
- Doskonale rozumiem... Ale co można teraz zrobić?
- Jaguar na pewno działa wciąż na zlecenie Jose Manuela. Będzie znów chciał nas wykończyć! Ja się nie boję o swoje życie, tylko o ciebie. Moim zdaniem powinnaś na końcowy okres ciąży wyjechać z Miguelem do jakiegoś innego miasta. Tylko tak możecie być bezpieczni...
- Wiem, że się o mnie troszczysz, ale to ryzykowne. W stolicy mamy najlepszą opiekę... Poza tym ja już jestem w dość zaawansowanej ciąży, podróże to coś najgorszego w tym czasie...
- Zdaję sobie z tego sprawę, ale przecież Jose Manuel doskonale wie gdzie mieszkamy... On nie spocznie dopóki nas nie zabije, zrozum to!
- Nie sądzę aby tknął się na życie swojego wnuka. Bardziej obawiam się o ciebie i o Evę...
- Damy sobie radę. To oni zginą w tej okrutnej wojnie, nie my... Musiałem cię jednak ostrzec. Niech Miguel będzie cały czas przy tobie. Będę cię odwiedzał kiedy tylko będę mógł. Trzymaj się... – Juan wyszedł z mieszkania...
- Kiedy skończą się nasze problemy i będziemy mogli być bezpieczni? Kiedy zaczniemy żyć spokojnie? – zastanawiała się Linda...

Centrum mody.

- Miałaś dużą przerwę, ale nie wyszłaś z wprawy. Wciąż masz smykałkę do bycia modelką. Zgrabna figura i świetne ciało – zauważył Marco Coracci...
- Skąd wiesz jak było przedtem? Przecież tak dobrze mnie nie znasz? – zawstydziła się Monika...
- Wiele o tobie słyszałem. Jestem przekonany, że kariera jeszcze przed tobą. Jesteś młoda i piękna. Masz duże szanse aby wystąpić na naszym najbliższym pokazie...
- Nie sądzę. Dopiero co wróciłam. Jest wiele lepszych modelek na moje miejsce. Ale słyszałam za to o tobie. Jesteś bardzo dobry...
- Jak zwykle przesadzasz... Po treningu zapraszam cię na obiad, co ty na to?
- Czemu nie... Trochę jestem głodna... Dobrze jednak wiesz, że
w naszym zawodzie trzeba uważać z jedzeniem – powiedziała Monika.
- Wiem... Dlatego sam zadbam o menu – uśmiechnął się Marco...

Mieszkanie Deborah.

- Kto mówi? – spytała Deborah.
- Nie zmieniłaś komórki... Taka rozważna osoba, a zapomniała o najważniejszym – powiedział Maniche...
- Alvaro Maniche! Dlaczego dzwonisz?
- Głupie pytanie... Tak mi się odwdzięczasz za to, że załatwiłem ci wakacje? Pewnie nieźle się bawiłaś razem z córeczką...
- Jak śmiałeś przychodzisz do szkoły Rosy i jej grozić! To są sprawy między nami, po co mieszasz w to niewinne dziecko?
- Bo tak mi się podoba. I nie dziw się, że dzwonię. Robiłaś dokładnie to samo będąc na wakacjach. Nękałaś mnie telefonami. Teraz lepiej módl się aby twojej córce nic się nie zostało... choć i to ci nie pomoże. Zemszczę się i nie będę patrzył ani na ciebie ani na twoje niewinne dziecko. Dostaniecie za swoje... – Alvaro rozłączył się...
- Przeklęta gnida. Zna mój numer komórki, ale nie wiem gdzie mieszkam... Będę musiała zmienić numer, a także szkołę dla Rosy. On nie może mnie znaleźć – pomyślała Deborah...

Mieszkanie Gracieli.

- Nieźle ją wystraszyłeś... Pewnie teraz wpadnie w szał i przepisze dziecko do innej szkoły – zauważyła Graciela...
- Może robić co chce, ale dzięki tobie wiem gdzie mieszka. W każdej chwili mogę zapukać do jej drzwi – odparł Maniche...
- Nie działajmy pochopnie. Dzięki powolnemu działaniu będziesz delektował się zemstą aż do momentu kiedy Deborah będzie cię prosić o litość...
- Masz rację. Sprawię, że będzie prosić o śmierć. Już niedługo zakończę jej męki – cieszył się Alvaro...

Mieszkanie Armanda.

- Przepraszam cię za moje zachowanie kiedyś. Byłem wzburzony i dlatego tak mi się powiedziało. Ufam ci i bardzo cię kocham. Wierzę, że nam się uda – Armando przytulił Vicky.
- Każdy może mieć gorszy dzień. Wcale się na ciebie nie gniewam. Jestem pewna, że tym razem naprawdę dobrze ulokowałam swoje uczucie. W końcu mi się poszczęściło – odpowiedziała dziewczyna.
A jeśli chodzi o ślub, to wcale nie musimy się śpieszyć. To przecież od ciebie zależy...
- Będziemy mieli najwspanialszy ślub na świecie. Już niedługo. Pamiętaj, że cierpliwość popłaca...
- Nawet nie wiesz jak się cieszę...
- Będę musiał kupić jej pierścionek... i odbyć farsę z zaręczynami. Trudno, jakoś to zniosę. W końcu trzeba realizować swój plan – pomyślał Armando...

Gdzieś na mieście.

- Jesteś szalony! Czemu spotykamy się na ulicy? Teraz już nie możesz sobie pozwolić na beztroskie chodzenie po mieście. Jesteś przecież poszukiwany! – zauważył Jose Manuel...
- Wiem, ale nie chciałem się spotkać u Gracieli, bo tam jest ten dureń Maniche, a w mojej norze mieszkają też kompani z dawnych czasów. Nigdy pan ich nie poznał, zostało ich jeszcze trzech z okresu gdy razem zabijaliśmy rodzinę Cordillo... Ze mną to w zasadzie czterech... Dwóch zlikwidował Bernardo Cordillo, a czterech innych albo już nie żyje albo siedzi w więzieniu - posmutniał Jaguar...
- Nie obchodzi mnie twoja zazdrość o Gracielę. Nagle stałeś się amantem? Nie uwierzę! I nawet mi nie wspominaj o Bernardzie Cordillo!
- Niech pan znów mnie nie atakuje! Sugerowałem tylko żeby kiedyś poznał pan moją drużynę, a pan zmienia temat...
- Może kiedyś ich poznam, ale do rzeczy! Co chciałeś mi powiedzieć?
- Niech pan spojrzy... Nawet przed kinem wieszają fotki z moją podobizną. Czy ja jestem podobny do siebie na tym zdjęciu?
- Niestety jesteś... Znają twoją fryzurę...
- A niech to? Brzydko mnie narysowali! Valdez ma słabych rysowników od portretów pamięciowych. A ta żółta kredka musiała być chyba tępa! Pozbędę się tych plakatów!
- Oszaleję zaraz! Muszę wracać do firmy, więc mów wreszcie co masz mi do powiedzenia! I załóż ten kaptur, bo nas poznają!
- Wiatr mi go strącił, już ubieram...
- Zwariuję zaraz...
- Chodzi o Juana Cordillo. On już wie, że ja żyję. Jutro sprawię, że znajdzie się w tym lepszym świecie, do którego już mnie dopuszczano, ale ja postanowiłem jeszcze tu zostać...
- Jak go zabijesz?
- Zobaczy pan. Nie zostanie z niego ani kawałek. Pokażę panu, że jednak wróciłem do dobrej formy...
- Obyś miał rację... Nie chcę już więcej widzieć tego małpiszona. Do jutra!
- Adios don Jose Manuelu - powiedział Jaguar...
- Nie powiem nic tylko ze względu na ewentualność skoków mojego ciśnienia – odparł Jose Manuel...

Bar „Cardera”.

- Zgadzam się na wasze warunki. Pojadę na to tournee – powiedziała Vanessa.
- To wspaniała wiadomość. Nawet nie wie pani co to za przyjemność gościć panią w Europie. Na pewno zrobi tam pani karierę i zyska sławę...
- Mam nadzieję... Proszę jednak powiedzieć. Trzy czy cztery miesiące?
- To zależy od powodzenia tournee. Minimum to cztery miesiące... Ma pani coś przeciwko?
- Właściwie nie, ale za cztery miesięcy chciałabym być znowu w kraju. Mam tu jeszcze kilka niewyjaśnionych spraw, rozumiecie państwo?
- Naturalnie. To zależy od pani, ale proszę mieć na uwadze to, że może pani zostać tam dłużej...
- Najważniejsze, że udało nam się dojść do porozumienia. Wy wypromujecie gwiazdę, a ja postaram się was nie zawieść – uśmiechnęła się Vanessa. Wypijmy za naszą współpracę...

Mieszkanie Luisy i Fernanda.

- I dalej chcesz rozwodu skarbie? – zapytał bez ogródek Fernando.
- Tak, nie będziesz mnie już więcej traktował tak jak wczoraj – odparła Luisa...
- Byłem zdenerwowany... Zrozum...
- Nie rozumiem Fernando. To już nie pierwszy raz kiedy chciałeś mnie uderzyć. Poza tym nasze małżeństwo to farsa. Ja cię nie kocham, podejrzewam, że ty mnie też nie...
- Jak możesz tak mówić. Kochanie...
- Ja kocham innego mężczyznę Fernando. Nie będę dłużej twoją żoną!
- Słucham? – Fernando był zupełnie zaskoczony słowami żony. To niemożliwe...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:09:44 02-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 19:18:36 02-03-08    Temat postu:

ciesze sie że Luisa wreszcie powiedziała Fernandowi prawdę
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 20:38:51 02-03-08    Temat postu:

Nareszcie Luisa powiedziała prawdę Fernandowi że go nie kocha. Mam nadzieję że Vanessa wyjedzie i nigdy nie wróci. Gustawo ma nowego pomocnika- i to dość przystojnego. Dobrze że Cristina powiedziała Raulowi i Miguelowi prawdę o Fernandzie. Czemu ten kretyn Juan powiedział Lindzie o Jaguarze, przecież ona jest w ciąży.Czy on nie wie że złe wiadomości w jej stanie mogą zrobić krzywdę dziecku. Czekam na nowy odcinek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:39:58 02-03-08    Temat postu:

hehe normalnie można płkać ze śmiechu z tekstów Jagiego, brzydko go narysowali na portrecie pamięciowym, i jest zazdrosny o Gracielę :lol2:
Vanessa jednak wyjeżdża w trasę, niech już nie wraca...o jeden czarny charakter będzie mniej...
Luisa wyznała Ferdkowi ze kocha innego, pewnie wpadnie w szał...a jak dowie się to Juan to będzie jeszcze gorzej..
Fajnie że Gustavoci w sprawach będzie pomagać nowy policjant Carlo Coracci może teraz będzie łatwiej złapać to szajkę
uuu Monia umówiła się z Marco na obiad, facet wyraźnie ją podrywa, tym bardziej że to Włoch Raul jak się dowie..heheh
jak zawsze świetny odcinek, czekam na newik, pozdrówka
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:01:16 03-03-08    Temat postu:

Z lekkim poślizgiem czasowym, ale analiza ląduje we właściwym temacie i pod właściwą, świetną telcią
Vanessa jednak chce wyjechać Ferdek zostanie sam...
Dobrze, że tym gnidą w końcu przestaje się układać Nie zasługiwali na dobrą passę Vanessa chce być po czterech miesiącach w kraju... Czy to nie dziwny zbieg okoliczności? Ale teraz się tym nie martwię, najważniejsze, że ta flądra zniknie
Carlo dopiero przyjechał, a już będzie zastępcą Gustavo! No pięknie Świeży umysł Carla na pewno się przyda. Tym bardziej, że Gustavo ostatnio ze spóźnieniem wywiązywał się, ze swoich obowiązków.
Dobrze, że Cristina poinformowała o najnowszych wieściach swoich synów. Fernando to gnida jakich mało... I pomyśleć, że ktoś taki jak Jose Manuel miał klapki na oczach i całkowicie mu wierzył...
Juan informuje siostrę, że Jagi żyje... Właśnie, czy Jaguar będzie chciał zrobić jakąś krzywdę Lindzie lub dziecku? Oby nie... Ale Linda ma rację. Teraz Juan i Eva (mimo tego, że jest matką Armandita), powinni na siebie uważać
Armandito i Vicky się pogodzili Teraz będzie pierścionek... Plan Armandita zmierza po dobrej drodze. Ciekawe czy Vicky kiedyś dowie się jaki jest naprawdę ten jej przyszły narzeczony... Ten facet złamie jej serce. Biedaczka naprawdę się zakochała... No nic i tak bywa w życiu
Jaguar jest 'trochę' bezmyślny... Jak może chodzić po mieście skoro jest poszukiwany? To dość ryzykowne... Proponowałabym na spotkania z Jose Manuelem tą stajnię, w której kiedyś się spotkali... Ooo Jagi nie mieszka sam
Chciał zasugerować spotkanie Jose Manuela ze swoją drużyną, ale Jose Manuel coś nie jest zainteresowany...
"- Niech pan spojrzy... Nawet przed kinem wieszają fotki z moją podobizną. Czy ja jestem podobny do siebie na tym zdjęciu?
- Niestety jesteś... Znają twoją fryzurę...
- A niech to? Brzydko mnie narysowali! Valdez ma słabych rysowników od portretów pamięciowych. A ta żółta kredka musiała być chyba tępa! Pozbędę się tych plakatów!
- Oszaleję zaraz! Muszę wracać do firmy, więc mów wreszcie co masz mi do powiedzenia! I załóż ten kaptur, bo nas poznają!
- Wiatr mi go strącił, już ubieram...

Jagi zrozpaczony bo brzydko go narysowali Do tego kaptur strącił mu wiatr... Biedaczysko po prostu. A Jose Manuel jak zawsze nerwowy... Rozumiem, że jest zaproblemiony, ale niech wrzuci choć trochę na luz
Jagi wraca do formy... Ciekawe co z tego wyniknie Powracają stare, dobre czasy a z tym moje ulubione Adios... którego Jose Manuel nie znosi
A to się Fernando zdziwił! Nawet nie pomyślał, że Luisa go nie kocha, ale ciosem było co innego: Luisa kocha innego mężczyznę Czyli Juan może być szczęśliwy! Tyle, że co teraz zrobi ten głupi Ferdek... Oby nic strasznego. Niech telewizory, lodówki i radia wypadają przez okna, ale Luisy nie może tknąć!
Mam nadzieję, że analiza choć trochę spodobała się autorowi
Czekam na nowy odcinek i pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:16:47 03-03-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka***, a_moniak, blondi95 oraz justysiek21

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

98 ODCINEK

Mieszkanie Luisy i Fernanda.

- Powiedz, że się przesłyszałem... To taki żart żeby mnie przestraszyć? Skarbie... za dobrze cię znam. Może i nie układa nam się najlepiej, ale ty nie mogłabyś wyciąć mi takiego numeru. Nie jesteś osobą, która zdradzałaby swojego męża na boku. Pozostaniesz wierna na zawsze aniżeli szukałabyś pocieszenia w ramionach innego mężczyzny... Daruj sobie te bajki i wróćmy do meritum sprawy – powiedział już spokojniejszy i trochę rozbawiony słowami żony Fernando.
- Nie rozumiesz co do ciebie mówię? Kocham innego mężczyznę, a ja jemu również nie jestem obojętna! Mam dość bycia poniewierana! Nie chcę być dłużej twoją żoną! – odpowiedziała Luisa.
- Nie wierzę ci! Przestań gadać te bzdury! Nie dostaniesz rozwodu!
- To się jeszcze okaże... Już nie masz sojusznika w moim ojcu, on wciąż ma większe wpływy od ciebie. Nie masz szans i przegrasz w sądzie.
A poza tym wciąż nie wiadomo czy nie złamałeś prawa... Lepiej uważaj...
- Bardzo śmieszne... Już się boję. Twój ojciec przemyślał sprawę i na pewno dalej będzie miał do mnie zaufanie. Nie bądź taka pewna siebie. Nigdy nie dam ci rozwodu, rozumiesz? A tym bardziej teraz po tym co usłyszałem. Jeżeli to prawda, to tylko pogarszasz swoją sytuację.
- To jest prawda Fernando...
- Dobrze. Więc powiedz kim jest ten twój książę z bajki? Mów natychmiast! Znam go?
- Znasz i to bardzo dobrze. Nie powiem ci jednak kim on jest, bo dopiero wtedy zyskałbyś znowu aprobatę mojego ojca... Teraz muszę wyjść, ale zapamiętaj to sobie – dojdzie do naszego rozwodu i nic w tym nie przeszkodzi!
- Znam go... Kto mógł porwać się na moją żonę. Jak znajdę tego gada, to uduszę własnymi rękami – pomyślał wściekły Fernando...

Komisariat policji.

- I jak ci idzie? Mówiłem, że tych papierów jest mnóstwo – uśmiechnął się Gustavo.
- Tak, ale dla chcącego nic trudnego – odparł Carlo. Słyszałem o tej dwójce bandytów.
- Kogo masz na myśli?
- Tapię i Gonsalveza, tych co pobili Monikę Moreno.
- Co o nich wiesz?
- Działali w innych miastach. Rozboje, kradzieże, włamania. Dopiero od niedawno zajmują się robotą na zlecenie. Głównie porwania i pobicia. To również na sto procent było robota na zlecenie...
- Wiem, ale nie jestem pewny kto mógł ich wynająć. Jose Manuel Vellasquez nie miałby żadnego interesu w pozbyciu się własnego wnuka. To musiał być ktoś inny, ale kto?
- Słyszałem o tej rodzinie... Nawet wiem kim jest ta Monika Moreno, to modelka... To co ją spotkało było straszne... Na moje oko to musiał być ktoś z najbliższego otoczenia...
- Dobrze myślisz. Mam znajomych, którzy też znają ród Vellasquezów. Może to pomoże nam w śledztwie – zastanawiał się Gustavo...

Restauracja.

- Dziękuję za obiad i za mile spędzony czas – powiedziała Monika.
- Nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie – odparł Marco.
- To wspaniałe pracować z takimi ludźmi jak ty. Na pewno każde z nas jeszcze coś osiągnie na tych wybiegach – żartowała dziewczyna.
- Nawet nie śmiem wątpić. Szczególnie ty...
- Jak zwykle przesadzasz, ale staram się jak mogę. Muszę nadrobić te zaległości i brak treningów...
- Dasz sobie radę...
- Przepraszam na moment... Monika odebrała telefon.
- Cześć kochanie. Mam do ciebie prośbę. Mam do ciebie prośbę. Możesz podjechać do firmy za jakieś pół godziny? – zapytał Raul.
- Mogę... Na pewno będę... A coś się stało?
- Mamy ważne spotkanie z ojcem. Chodzi o Fernanda. Czuję, że
w końcu możemy się od niego uwolnić. Pokażemy razem z mamą i Miguelem kim naprawdę jest ten człowiek. Mamy pewne dowody i przedstawimy je ojcu. Chcemy abyście z Luisą również uczestniczyli w tym spotkaniu...
- Zrobię wszystko aby zdemaskować tego drania. Zaraz przyjadę – Monika rozłączyła się...
- Za pół godziny wszystko będzie jasne. Pozbędziemy się Fernanda i damy wolność Luisie – powiedziała do Raula Cristina...

Nora Jaguara...

- Jutro mam zabić Juana Cordillo. Muszę wymyślić coś ciekawego. Już wiem... Nie będę mu się nawet pokazywał na oczy żeby ktoś mnie jeszcze nie zauważył – pomyślał Jaguar. Już wiem! Zostawię mu podarunek w jego samochodzie... Ojciec zawsze mawiał, że jak się ma smykałkę do czegoś, to można się jeszcze w życiu uratować. Jego plany co do mojej osoby spaliły na panewce. Cóż zrobić... przynajmniej nauczył mnie historii. Ale teraz zrobię mu tę przyjemność i na jeden dzień zostanę więc drobnym mechanikiem...
- Nie przeszkadzam? – spytała Graciela. Ale tu masz warunki...
- Miło cię widzieć. Wybacz, ale ten burdel to przez moich znajomi. To recydywiści i czego się można po takich spodziewać? Nie jest to co prawda apartament, ale zapraszam w moje skromne progi...
- Przydałoby się tu sprzątanie...
- W weekend zrobi się gruntowny remont – żartował Jaguar. Teraz na nic nie mam czasu. Robię to co zawsze – muszę kogoś zabić. Ale zmieniając temat – czego się napijesz – kawa, herbata, coś mocniejszego?
- Może herbatę...
- Cholera... Nie ma cukru ani cytryny... W mieszkaniu Jose Manuela wszystko było pod ręką. A lodówka to dopiero była porządna, tymczasem ta tylko skrzypi i świeci pustkami. Dobra - polecę skoczyć po cukier...
- Po co? Jeszcze ktoś cię zauważy... Wezmę jednak coś mocniejszego...
- Masz dobry gust. Ja też zawsze po to sięgam... I dlatego Jose Manuel ma chyba rację. Moja forma nie jest najlepsza. Ale jutro udowodnię, że wciąż trzeba się ze mną liczyć kiedy wyeliminuję Juana Cordillo...
- Oby sprawy potoczyły się po naszej myśli. Maniche już nieźle wystraszył Deborah, ona nawet nie wie z której strony ją zaatakujemy...
- Przestańmy gadać o tym twoim współlokatorze. Wypijmy za nas – Jaguar wyciągnął wino i zaczęli pić za nadchodzące sukcesy.
- Ja dziś tylko jedną lampkę, bo trzeba znać umiar jak mawia Jose Manuel...
- Zaskakujesz mnie... To się nazywa profesjonalizm w działaniu – stwierdziła Graciela.
- Otóż to. Ponadczasowy Jaguar musi wrócić do formy sprzed dwudziestu lat. Inaczej to można skończyć będąc wrakiem człowieka albo u ciebie na oddziale w psychiatryku – śmiał się Jaguar...
- To prawda – odpowiedziała rozbrajająco Graciela...

Dom Juana.

- Dawno się z tobą nie widziałam Evo. Musiałam tutaj przyjść i powspominać czasy gdy tu mieszkałam – powiedziała Linda.
- Bardzo cieszę się z twojej wizyty. Dobrze, że jeszcze o mnie nie zapomniałaś – odparła Eva...
- Wiesz, że nie mogłabym...
- Wiem...
- Powiedz mi co tak zmieniło mojego brata, że stał się nagle orędownikiem pokoju i wielkim sprzymierzeńcem w moim związku z Miguelem?
- Myślę, że z dwóch powodów. Ostatnio miał różne sny. Ukazał mu się wasz ojciec. Juan wiele zrozumiał i na moje oko pojął w końcu, że ma tylko jednego wroga z rodziny Vellasquezów. Inni są przecież niewinni.
- A drugi powód?
- To miłość... Ona zmienia ludzi...
- Nagle przypomniał sobie, że mnie kocha? Daj spokój.
- On cię zawsze kochał... ale mówię teraz o innej miłości. Juan się zakochał...
- On? W kim?
- Nie mogę ci tego powiedzieć, ale to ma związek z rodziną Miguela...
- Czy to możliwe? Nie... Juan zakochał się w Luisie?
- Właśnie w niej – powiedziała Eva...
- To się porobiło – odparła zupełnie zaskoczona Linda. Czułam, że coś iskrzyło między nimi, ale nie spodziewałam się, że do tego dojdzie. Oby im się udało, bo mąż Luisy to nie jest dobry człowiek...

Firma Vellasquezów.

- Kochany teściu... Ostatnio nie mieliśmy okazji do rozmowy... Dobrze wiesz, że to o co mnie oni oskarżają nie jest prawdą – powiedział Fernando.
- Na razie nie zmienię swojej decyzji, dobrze o tym wiesz – odparł Jose Manuel. Za chwilę będzie jakieś rodzinne spotkanie... Naciskały mnie na nie Cristina oraz moi synowie. Czuję, że to coś ma wspólnego z tobą i firmą...
- Spotkanie? Zobaczymy, ja nie mam nic do ukrycia...
- Oby tak było, bo już jeden mnie wykiwał. Przeklęty Juan Cordillo. Mam nadzieję, że ty tego nie zrobisz...
- Zaraz zaraz... Już wiem co zrobię... Zwalę wszystko na tego kretyna... Nie mogę dopuścić aby ci nieudacznicy mnie obrażali. To Juan Cordillo będzie winny... chociażby za to, że wstawiał się za moją żoną... o cholera... to może być prawda! To on może być tym tajemniczym kochankiem mojej Luisy... To byłoby okropne, ale
z drugiej strony mogę zaryzykować, bo inaczej skończę za
kratkami – pomyślał Fernando...

Dom na obrzeżach miasta należący do Enrique Cardenasa.

- Gdzie ty mnie wywiozłeś? – zapytała Claudia.
- To jest moja letnia posiadłość – odparł Enrique. Bardzo lubię spędzać tu czas. To moja odskocznia od życiowych problemów. Chciałbym abyśmy dzisiejszy dzień spędzili właśnie tutaj...
- Mam co prawda dzisiaj jeszcze urlop, ale sama nie wiem...
- Rozgość się. Zobacz jak tu pięknie...
- Masz rację. Ten dom tętni życiem. Jednak odpoczynek był tym czego potrzebowałem. Odcięć się choć na chwilę od pracy i zapomnieć o Bożym świecie...
- Ja nawet tu nie mogę zapomnieć o problemach. Mój wspólnik Fernando ma nawet klucze do tego domu – powiedział sam do siebie Enrique...

Firma Vellasquezów.

- Przyjąłem was, bo chcieliście mi coś przekazać – powiedział Jose Manuel. O co więc chodzi?
- To bardzo ważna sprawa i dobrze, że są tu obecni Miguel, Raul, Monika, a przede wszystkim Luisa i Fernando. Ich ta sprawa najbardziej dotyczy. Przede wszystkim jednak ty możesz o tym wiedzieć – stwierdziła Cristina.

Fernando zauważył pewny dokumenty w torbie Cristiny. Skojarzył o co możesz chodzić.
- A to gnidy... Zaczęli węszyć w rachunkach firmy. Już po mnie – pomyślał...

Do biura wszedł także Javier Mendoza...

- A to kto? – zapytał Jose Manuel.
- Człowiek dzięki któremu wiemy co jest grane... On pomógł nam rozwiązać wiele zagadek jeśli chodzi o naszą firmę i obecne tu osoby... Chodzi o to, że...
- Przepraszam, że przerywam, ale ja to powiem... Wszystko jest już jasne kochany teściu – powiedział Fernando...
Luisa, Cristina, Miguel i Raul byli w szoku...
- Niestety z wielkim bólem muszę powiedzieć prawdę... To jest dla mnie i dla Moniki również będzie bardzo trudne, ale wiem kto kazał ją pobić. Znosiłem oskarżenia wobec mojej osoby, ale uznałem, że nie można dłużej trzymać tego w tajemnicy. To Juan Cordillo znany z nienawiści do naszej rodziny zlecił pobicie Moniki! Niestety właśnie dowiedziałem się i to jest dla mnie podwójny cios, że ten człowiek jest kochankiem mojej żony Luisy! Nie mogliśmy dłużej tego przed tobą ukrywać. Nie jestem może aniołkiem, ale jak widać są gorsi ode mnie. Po to właśnie sprowadziliśmy pana detektywa oraz mamy inne dowody na machlojki jakie Juan Cordillo robił w naszej firmie. To przykre, że Luisa zadaje się z takim człowiekiem jak Juan Cordillo. Nie tylko oszustem, ale i mordercą nienarodzonych dzieci!

Jose Manuel i reszta byli w szoku. Słowa Fernanda zupełnie odwróciły od niego uwagę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:45:37 03-03-08    Temat postu:

no nie przeklęty Fernando, jak ja nie cierpię tej gnidy kiedy w końcu wszystko się wyda.. mam nadzieję ze jego koniec jest już bliski...
Jaguar y Graciela- heh fajna byłaby z nich parka
ciekawe w jaki sposób Jaguar będzie chciał się pozbyć Juana...
może dzięki Carlo wszystkie sprawy rozwiążą szybciej
Monika była na obiedzie z Marco, ale dobrez że nic nie było
nie było w odcinku Vanessy, hurra

czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
justysiek21
Komandos
Komandos


Dołączył: 24 Lut 2008
Posty: 637
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łódź

PostWysłany: 11:54:50 04-03-08    Temat postu:

OMG super odcinek ale Fernando próbuje się bronić
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:29:52 04-03-08    Temat postu:

Ani telewizory, ani radia ani tym bardziej lodówki nie latały Ferdek nie potrafił uwierzyc, że jego żona mogła się zainteresować kimś innym...
Fernando nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że mógłby rozwieść się z Luisą. Nie chce dać jej satysfakcji i chyba też stracić tego wszystkiego co osiągnął przez to małżeństwo, które od samego początku było farsą
Zielone światło zaświeciło dla Carla i Gustava Oby niedługo, wspólnymi siłami dotarli do Tapii i Gonsalveza. Gdyby oni wydali swojego zleceniodawce... Ferdek byłby już na przegranej pozycji
"Ojciec zawsze mawiał, że jak się ma smykałkę do czegoś, to można się jeszcze w życiu uratować. Jego plany co do mojej osoby spaliły na panewce. Cóż zrobić... przynajmniej nauczył mnie historii. Ale teraz zrobię mu tę przyjemność i na jeden dzień zostanę więc drobnym mechanikiem... "
Jagi mnie zadziwia i powala na kolana jednocześnie Będzie mechanikiem W takim wcieleniu jeszcze go nie widzieliśmy Leoncio znowu wspomniał ojca, który nauczył go historii Ciekawe jakie inne plany miał ojciec co do Jagiego
Graciela odwiedza Gustava w jego norze
"- Przydałoby się tu sprzątanie...
- W weekend zrobi się gruntowny remont – żartował Jaguar. Teraz na nic nie mam czasu. Robię to co zawsze – muszę kogoś zabić. Ale zmieniając temat – czego się napijesz – kawa, herbata, coś mocniejszego?
- Może herbatę...
- Cholera... Nie ma cukru ani cytryny... W mieszkaniu Jose Manuela wszystko było pod ręką. A lodówka to dopiero była porządna, tymczasem ta tylko skrzypi i świeci pustkami. Dobra - polecę skoczyć po cukier...
"
Jagi nic się nie nauczył od Jose Manuela, który zaganiał go do czyszczenia i tym samym sprzątania podłogi Będzie robił remont... Może jako tapete weźmie portrety pamięciowe, które miał pozrywać ze słupów na mieście? Choć raczej nie... W końcu mu się nie podobały
Jagi wspomina lodówkę jaka była w mieszkaniu Jose Manuela Jagi powinien zarządać od Jose Manuela nowego mieszkania. Służy mu już tyle lat, że ma prawo do własnych czterech kątów. Jaguar nie chce słuchać o Maniche... Czyżby zazdrość?
"Ponadczasowy Jaguar musi wrócić do formy sprzed dwudziestu lat. Inaczej to można skończyć będąc wrakiem człowieka albo u ciebie na oddziale w psychiatryku – śmiał się Jaguar... "
Enrique i Claudia urządzili sobie wypad za miasto do domu letniskowego Tylko dlaczego Fernando ma klucze do tego domu?
Linda zaskoczona, że Juan zakochał się w Lusie Ale prawda jest taka, że on jest o stokroć lepszy niż Fernando
No i Ferdek jednak domyślił się, że Luisa zakochała się w Juanie... Nie doceniłam jego umiejętności. Tyle, że teraz ten głupek wszystkie swoje winy zwalił na Juana! To za gnida chodząca z niego NIeźle to sobie wszystko zaplanował... I co teraz? To wszystko jest bardziej skomplikowane niż mogłam przypuszczać...
Odcinek był świetny - czekam na newik i pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Natka*** dnia 16:32:08 04-03-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 45, 46, 47 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 46 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin