Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W labiryncie kłamstw
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 48, 49, 50  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu?
Manuel Rodriguez
12%
 12%  [ 1 ]
Esperanza Guzman
12%
 12%  [ 1 ]
Lucrecia De La Fuente
12%
 12%  [ 1 ]
Rodrigo Santanez
0%
 0%  [ 0 ]
Carmen Gordillo
0%
 0%  [ 0 ]
Oskar Gutierrez
0%
 0%  [ 0 ]
Tobias Castillo
0%
 0%  [ 0 ]
Manuel, Esperanza i Santanez
12%
 12%  [ 1 ]
Manuel i Esperanza
37%
 37%  [ 3 ]
Ostatni odcinek powinien być bez villanów
12%
 12%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 8

Autor Wiadomość
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:26:44 07-07-08    Temat postu:

Już 3 odcinek Kiedy będzie kolejny odcinek telci ? Jest tak świetna że czekam na dalsze losy Esperanzy Ciekawe czy jej się uda ? Buziaczki ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 10:18:43 08-07-08    Temat postu:

Super odcinek
Lucresia mnie denerwuje. Nie to, że się obija i romansuje to jeszcze ma jakieś pretensje. Dobrze, że Alejandro ustawił ją do pionu. A ona spiskuje z Esperanzą.
Sergiowi wyraźnie spodobała się Marina. Czekam na dalszy rozwój tego wątku. Może być ciekawie.
Carolina postanawia się zminić i odstawić na bok chłopaków, ciekawe jak długo wytrzyma.
Podobała mi się scenka w mieszkaniu Artura. Jego papuga jest the best.
Esperanza, Ricardo i Isabela knują przeciw Alejandrowi chcąc odebrać mu hacjendę. Ale każdy chce hacjendę tylko dla siebie. Oby im się nie udało zamorodować Marii Emilii.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Magi
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 02 Kwi 2007
Posty: 11368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:33:08 08-07-08    Temat postu:

Lucrecia też będzie kombinować przeciwko swojej rodzinie?Esperanza pewnie zgodzi się na współpracę aby nie robić sobie problemów.Robi się nieciekawie.Co ona myśli ze bez pracy będzie opływać w luksusach?Próżna jest strasznie.I tylko by się bawiła,dobrze że Alejandro zwrócił jej uwagę ale ona sobie nic z tego nie robi.Głupia dziewucha
Przekomarzanki braci świetne.Widać że bardzo się kochają.Gustavo ma pecha co do zamożnych ludzi.Wszyscy których spotka są zepsuci ale marina napewno taka nie jest.Widać Sergiowi się spodobała a i ona zwróciła na niego uwagę.I Gustavo i Sergio napewno w końcu doświadczą miłości jestem o tym przekonana.Biedna Caridad zdenerwowali biedaczkę a przecież tylko żartowali
Hehe jakiego przyjaciela ma Arturo.Biedny nadal cierpi po śmierci żony no i jest sam w pustym domu,nie licząc papugi.Mądre to ptaszysko i jak dobrze doradza Nie jestem pewna czy Arturo zdoła pomoc Alejandro ale oby mu się to udało.
Bruno ma dylemat,albo zbrata się z bandytami albo narazi siebie i swoją żone.Trudny wybór
Javier bardzo potrzebuje uwagi zupełnie jak Lucrecia.Muszą psuć atmosferę.Simon jest strasznie pewny siebie oby go to nie zgubiło.interesy idą dobrze ale bogactwo prowadzi do nieszczęścia niestety.Maria Emilia uspokoiła wszystkich ale Esperanza niedługo zaatakuje
Jak bardzo Carolina się myli z tym że jej ojciec nigdy by jej nie okłamał.Postanowila się zmienić a to dobre.Ciekawe jak długo ona wytrzyma.Śmieje się z chłopaka a samej jej będzie trudno
Sandovalowie coś się nie lubią.Isabel ma trudne życie ale sama tego chciała.Zaraz dołączy do nich Esperanza brr...
Plany to oni mają...i to straszne.Widzę ze wszyscy myślą o wyrolowaniu reszty wspólników.A to dobre.Co ta chciwość robi z ludźmi

Odcinek świetny czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:54:06 08-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Kris, ~Lidka*~, Magi, ~~Basia~~, oraz a_moniak

4 ODCINEK

Hacjenda rodziny Sandoval.

- Wszystko rozumiem, ale trzeba mieć przecież dowody, że Alejandro zabił swoją żonę. Jak to zrobimy? – dopytywała się zaciekawiona Esperanza.
- Żaden problem. Skorzystamy z jego pistoletu – odparł śmiejąc się Ricardo.
- Niby jak? Dla ciebie wszystko jest proste...
- Oj droga Esperanzo jeszcze wiele w życiu nie wiesz. Zdziwiłabyś się bardzo gdybyś wiedziała kto jeszcze za tym wszystkim stoi. Nie tylko ty jesteś taka niewdzięczna wobec własnej rodziny. Mój wspólnik już to załatwił. Mamy rewolwer Alejandra. Mój człowiek użyje rękawiczek i będziemy mieli jego odciski palców. Wystarczy, że dowie się, że jego żona zna już prawdę o romansie i próbując ją zatrzymać dojdzie do wystrzału i tragedii...
- Musimy mieć jednak za sobą policję. Tyle razy próbowaliśmy przekupić Arturo Peraltę. Jest jednak nie do ruszenia – dodała Isabela.
- Wiem, ale to nie jest jedyny policjant na świecie. To będzie szybka sprawa. Alejandro trafi za kratki i nikt go nie uratuje. Możliwe, że jeszcze dziś rodziny De La Fuente będzie tonąć we łzach i we krwi. Wszystko zależy od jednej sprawy – powiedział Ricardo. I mam nadzieję, że nie zawiodę się na głównym bohaterze mojego interesu...

Tymczasem...

Gdzieś w mieście.

- Bruno Rebollar? – zapytał jeden z mężczyzn.
- Tak, to ja. Stawiłem się we wskazanym miejscu jak chcieliście – odparł policjant.
- Doskonale, bo już myśleliśmy, że tego nie zrobisz...
- Do rzeczy. Czego ode mnie chcecie?
- Pomocy i współpracy...
- W jakim sensie?
- To proste Bruno. Jesteś młodym gliną mającym na utrzymaniu piękną żonę i słabo opłacanym. Twój szef nigdy nie docenił twojej pracy. Dziś wszystko może się jednak zmienić. A nasz szef wynagrodzi cię znacznie lepiej niż twój przełożony.
- Nie rozumiem o czym mówicie...
- Będziesz pracował dla pana Ricardo Sandovala. Musisz nam też pomóc w pewnej sprawie. Trzeba będzie zamknąć takiego jednego do więzienia, rozumiesz? Więcej dowiesz się w swoim czasie.
- Ale to jest korupcja! Chcecie mnie przekupić! Przekupić policjanta! To niedopuszczalne!
- To twoje ostatnie słowo? Lepiej to przemyśl!
- Nie dam się sprzedać takiej gnidzie jak wasz szef. To kryminalista! Żegnam was!
- Sprawimy, że jeszcze zmienisz zdanie! Jest uparty jak osioł! Będziemy musieli jednak skrzywdzić jego przepiękną małżonkę, ale nie mamy wyjścia – powiedział jeden z mężczyzn...

Stolica.

Bank „Central”.

Manuel porządkował właśnie najnowsze raporty i finanse firmy gdy nieoczekiwanie do pracy przyszła Lucrecia.

- Ty tutaj? Stał się chyba cud. Niedługo będzie zebranie zarządu i ciekawe co tam przedstawisz? Chyba swojego nowego kochanka, bo nic mądrego na pewno nam nie powiesz – kpił Manuel.
- Oj nie przesadzaj Manuelu. Zawsze jesteś taki służbowy i spięty. Powinieneś się rozluźnić... Lucrecia podeszła do mężczyzny i zaczęła rozpinać mu koszulę. Rodriguez nie dał się jednak „skusić” i odtrącił dziewczynę.
- Uspokój się! To już nie jest śmieszne. Jesteś chora!
- Wyluzuj Manuel. Przecież też jesteś człowiekiem i mężczyzną... Potrzebujesz trochę radości w życiu...
- Ale nie z tobą Lucrecio! Daj mi spokój!
- Już dobrze. Chciałam tylko abyś się rozluźnił i odprężył...
- Nie tu i nie teraz! Mogłabyś choć trochę się postarać i odwdzięczyć się swojemu wujkowi. On tyle dla ciebie zrobił, a ty nie dałaś mu nic w zamian...
- Seks z tym starym idiotą? Nie żartuj...
- Nie o tym mówiłem. Jesteś okropna, że tak go traktujesz... Chyba wyjdę żebyś mogła wreszcie zająć się pracą – westchnął Manuel wychodząc z gabinetu...
- Co za człowiek. Zawsze z kamienna twarzą... Nic go nie rusza... Nawet mój wdzięk – zdziwiła się Lucrecia...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Marina i Soledad wróciły właśnie po pracy wokół hacjendy do domu i chcąc nie chcąc stały się świadkami kłótni pomiędzy ich rodzicami...

- Skąd dochodzą te wrzaski? – zdziwiła się Soledad.
- Niestety z pokoju naszych rodziców – odparła zaniepokojona Marina.

Alejandro znów nie mógł dogadać się z żoną. Doszło do kolejnej karczemnej awantury.

- Wiem, że mnie zdradzasz! To koniec naszego małżeństwa! – krzyczała Maria Emilia.
- To nieprawda! – odparł Alejandro.
- Nie kłam już więcej tylko przyznaj się do swojego błędu. Z kim to robisz? No powiedz mi prawdę!
- Uspokój się, bo wygadujesz bzdury!
- Mam cię dość! Wyjadę stąd, bo chyba to będzie dla mnie teraz najlepsze! Ale najpierw chcę wziąć z tobą rozwód!
- Twoje niedoczekanie! Nigdy ci go nie dam, bo cię kocham!
- Kochasz samego siebie albo jakaś inną kobietę, ale na pewno nie
mnie! – załamana Emilia wybiegła z pokoju tak szybko, że podsłuchujące pod drzwiami jej córki ledwo zdążyły się usunąć.
- Czy to prawda co mówiła mama? – spytała po chwili ojca Soledad.
- Powiedz! My musimy to wiedzieć – dodała Marina.
- Dajcie mi wszyscy święty spokój – odpowiedział zdenerwowany Alejandro...
- To mi się nie podoba. Może się to źle skończyć jak tak dalej będą sobie skakali do oczu – przyznała Marina.

Świadkiem sceny był także Simon, który przybył do hacjendy aby odwiedzić Marinę.

- Będę miał co opowiedzieć szefowi – pomyślał...

Hacjenda rodziny Sandoval.

- Świetnie się spisujesz Gustavo Munos – powiedział Ricardo.
- Naprawdę? To chyba pierwsza pochwała pod moim adresem jaką słyszę z pana ust – zdziwił się Gustavo.
- Widocznie mam dzisiaj dobry humor. Sprawdzasz się i kiedyś będziesz panem na swojej ziemi. Podwyższę ci wynagrodzenie za twój trud. Musisz mi być tylko wierny i mieć oko na wszystko. Niedługo będziesz miał jeszcze więcej pracy. Dam ci wolną rękę w zatrudnieniu pracowników.
- Nie bardzo rozumiem. Jak to więcej pracy?
- Będę zarządzał dwoma potężnymi hacjendami, a nie tylko jedną. To chyba oczywiste i nie muszę ci tego tłumaczyć, że będzie znacznie więcej obowiązków niż teraz...
- Rozumiem... Jak pan karze...
- Wybacz, ale mam teraz mnóstwo innych obowiązków.
- Co on kombinuje? – pomyślał Gustavo...

Tymczasem Ricardo odebrał telefon...

- Mamy już tę ptaszynkę na uwięzi. Co mamy z nią zrobić? – zapytał rozmówca.
- Nie zabijaj jej. Postrasz go i wszystko będzie w porządku. Teraz powinien już zrozumieć, że nie żartujemy. Mając zastępcę komendanta po swojej stronie jesteśmy gotowi do rozpoczęcia planu. Daj mi znać jeżeli ten cwaniaczek w końcu nam odpowie – stwierdził Ricardo.
- Dobrze szefie...

Po chwili...

- Dobrze, że jesteś Tobias. Już niedługo skończymy z naszymi wrogami. Weźmiesz broń należącą do Alejandra De La Fuente. Zabijesz jego żonę, a ja poślę jej męża za kratki. Już wkrótce – powiedział Ricardo...

Pół godziny później.

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Pijanego i cierpiącego Alejandra napotkała Esperanza...

- Co robisz? Czemu piłeś? – spytała go.
- To wszystko przez ciebie. Znowu pokłóciłem się z żoną – odparł mężczyzna.
- Przeze mnie? Sam chciałeś tego romansu. Nie wypieraj się teraz!
- Jedyne czego teraz chce to pogodzić się z żoną!
- Co takiego?
- Chcę się z nią pogodzić. Gdzie ona uciekła?
- Tam gdzie zawsze. Gdy źle się czuje i ma jakiś problem przebywa w stajni na granicy naszych ziem...
- Jadę tam!
- Ale ty piłeś! Możesz zrobić coś głupiego...
- Nic mnie to obchodzi. Jadę porozmawiać z żoną i daj mi spokój!

Na to tylko czekała Esperanza. Po chwili zadzwoniła do Ricarda.

- Alejandro będzie zaraz w naszej stajni na granicy ziem De La Fuente
i waszych. Jest trochę pijany i pojechał za żonę. Oboje będą więc tam razem. Możemy zaczynać. Lepszej okazji już nie będzie – powiedziała Esperanza.
- Doskonale. Powiadomię ludzi o akcji – odparł zadowolony Ricardo...
- A ja zawiadomię policję o morderstwie...

Mieszkanie Bruna.

Policjant wrócił z pracy do swojego mieszkania gdzie nie zastał jednak tak jak zawsze swojej żony. Zobaczył jednak list leżący na stole. Szybko wziął go do ręki dziwnie zaniepokojony.

- To ja, Daniela. Porwali mnie w nieznane miejsce i kazali napisać ten list. Zginę jeżeli nie zrobisz tego co ci karzą. Lepiej zgódź się, bo inaczej oboje zginiemy. Uratuj mnie!

Bruno był wstrząśnięty...

- Nie mogę pozwolić aby coś jej się stało. Nie mogę – pomyślał...

Stajnia w okolicach ziem De La Fuente.

Maria Emilia siedziała załamana w swoim ulubionym miejscu. Nagle spostrzegła męża.

- Nie chcę cię widzieć, nie rozumiesz! – krzyczała.
- Ale daj mi wytłumaczyć! Ja...
- Mam dość twoich tłumaczeń. Pragnę poznać tylko prawdę!
- Dobrze... Miałem romans z twoją siostrą Esperanzą. Uwiodła mnie i zaciągnęła do łóżka – wybełkotał Alejandro...
- Co takiego? A to dzi**a! Jesteście siebie warci!

Po chwili Maria Emilia zauważyła trzech mężczyzn. Jeden z nich – Tobias miał rękawiczki i w ręku trzymał pistolet Alejandra. Kobieta nie zdążyła nawet zareagować, a jej mąż stał do napastników plecami. Padły trzy strzały, a Maria Emilia osunęła się na ziemię. Tobias z ludźmi szybko uciekli zostawiając Alejandra w kompletnym szoku. Mężczyzna obrócił się, ale niewiele zobaczył. Był zrozpaczony i zdruzgotany. Przytulił się tylko do ciała żony i nie był w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Nawet nie zauważył jak Simon zostawił kilka metrów od niego pistolet z którego padły strzały.

Niewiele później zjawiła się Esperanza z policją...

- O mój Boże... Ona nie żyje... Alejandro co ty jej zrobiłeś? Zabiłeś ją! Aresztujcie tego człowieka! To morderca, który zabił moją siostrę! Nie może go za to ominąć kara! – krzyczała Esperanza udając rozpacz...
- To nie ja, to nie ja – bełkotał tylko słabym głosem Alejandro...
- Dobra robota Ricardo... Nasz plan się powiódł – pomyślała zadowolona Esperanza. Teraz Maria Emilia wącha już kwiatki od spodu, a Alejandro skończy w więzieniu. To ja będę się tym wszystkim rozkoszować, nikt inny...

W rolę Tobiasa wcielać się będzie Gabriel Porras

Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:05:08 08-07-08    Temat postu:

Świetny odcinek
A jednak. Dopieli swego. Ich plan wypalił, choć może nie do końca nie wiadomo, czy Maria Emilia nie żyje. Może być później w cięzkim stanie i śpiączce. Ja nie chce żeby ona umarła Ciekawe czy dzieci uwierzą w kłamstwa Esperanzy, że zabił on swoją żonę.
Lucresia to niezła aparatka, nawet w pracy romansuje. Dobrze, że Manuel nie dał się uwieść.
Bruno nie dał się przekupić. Ale niestety będzie musiał dla nich pracowac, bo porwali jego ukochaną żonę. Oby ci bandyci nic jej nie zrobili.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:46:20 08-07-08    Temat postu:

Nie no twoja telcia jest super Akcja toczy się dość szybko Liczyłam na dłuższy romas Esperanzy i Alejandra...no ale może Esperanza jeszcze będzie miała z kimś romans Ciekawe czy jej się uda przejęcie hacjendy ??? Pozdrowienia i gratulacje ;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 20:47:55 08-07-08    Temat postu:

o kurczę ale krwawy plan ma Ricardo, już ma nawet reworwer Alejandra, Arura raczej nie zdołają skorumpować, ale kogoś innego tak..
Bruno nie chce iść na układ Ricarda, dobrze robi, ale tu też chodzi o jego i Danieli bezpieczeństwo, ech, ciekawe co dalej...
no poszę jak Lucrecia uwodzi, nawet Manuela, ale on oparł się jej wdziękom, dobrze jej tak niech weźmie sie w koncu do pracy !
Maria Emilia y Alejandro się kłócą, ME żąda rozwodu, szkoda ze świadkiem tego były Marina y Soledad, a na dodatek przyszedł Simon, który wszystko wygada Ricardo..
Ricardo już jest taki pewny, że będzie posiadaczem dwóch hacjend, że powiedział o tym Gustavo...no,no..
ech Alejnadro sie upił i poszedł godzić się z żoną, lepszej okazji na wrobienie go w morderstwo ni będzie...
sprawy się komplikują Brunowi porwali żonę..będzie musiał zrobić to co mu każą inaczej zginą !
o rany ME nie żyje.. teraz wszystko spadnie na Alejandra..
mamy kolejny czarny charakter-Tobiasa, prawdziwego zabójcę Marii Emilii..
super odcinek, czekam na kolejny )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:24:48 08-07-08    Temat postu:

Super odcinek Plan się udał..Niestety..Ciekawe jak zareagują na to Marina i Soledad Uwierzą w winę ojca? Okaże się. Z Esperanzy jest niezła krętaczka. Mam nadzieję,ze Maria Emilia nie umarła,ona nie może umrzeć..
Ale dużo się dzieje i to już w pierwszych odcinkach Jestem ciekawa co będzie dalej..

Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:08:52 09-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Kris, ~Lidka*~, ~~Basia~~ oraz a_moniak

5 ODCINEK

Stajnia w okolicach ziem De La Fuente.

- Proszę tu nie podchodzić! To zbyt krwawy widok. Ta kobieta nie żyje. Trzykrotnie do niej strzelono. Nie ma sensu wzywać pomocy. Co za jatka... Zabezpieczymy ten pistolet. Ten człowiek jest pijany. Aresztujemy go, ale do przesłuchania nie będzie się raczej na razie nadawać – powiedział jeden z policjantów.
- Jak mogłeś to zrobić Alejandro! Dlaczego ją zabiłeś! Moją jedyną siostrę! Ty morderco! – krzyczała Esperanza.
- To nie ja! Strzelał ktoś inny! My tylko rozmawialiśmy – bełkotał Alejandro...
- Nie wiedział co robi, ale i tak nic go nie usprawiedliwia. Zabierzcie go stąd panowie...
- Proszę nam nie mówić co mamy robić i nie przeszkadzać! Przesłucha go za kilka godzin komendant lub jego zastępca. Póki co jest zatrzymany i jest głównym podejrzanym...
- Ciekawe co powiedzą na to twoje dzieci gdy dowiedzą się, że ich ojciec to morderca własnej żony – pomyślała Esperanza...

Mieszkanie braci Munos.

- Chyba żartujesz Gustavo. To ja już wolę się uczyć niż codziennie przeżywać taką harówkę fizyczną jaką masz ty – powiedział kiwając głową Sergio.
- No jasne... Tylko, że na razie z twojej nauki niewiele mamy. Jeszcze nie zarabiasz, a mógłbyś mi łaskawie pomóc. Nie zawsze, ale dasz chyba radę pogodzić ze sobą te obowiązki – odparł Gustavo.
- Sam nie wiem...
- Teraz będzie znacznie więcej pracy jak mówił mi Ricardo Sandoval. To mi się nie podoba, ale co ja mogę? Mamy przynajmniej szansę zarobić trochę grosza...
- Dobrze. W wolnych dniach od uczelni postaram ci się pomóc. W końcu jesteś moim bratem, nie?
- Wreszcie mówisz rozsądnie...
- A hacjenda tej rodziny De La Fuente jest blisko tych twoich Sandovalów?
- Praktycznie graniczy z nimi, ale czemu pytasz?
- A tak bez powodu...
- O nie... Nawet o tym nie myśl... Jesteśmy uczciwymi ludźmi i nie będziemy na siłę pchali się w wyższe sfery. Wiem, że wpadła ci w oko ta panienka, ale nic z tego Sergio. Nie ma mowy – powiedział stanowczo Gustavo.
- Niczego mi nie zabronisz! To moje życie. Może kiedyś ją odwiedzę...
- A jej rodzina poszczuje cię psami. Ach ty romantyku – westchnął Gustavo...
- Znajdę sposobność aby ją odwiedzić. Ta praca to może być moja szansa. Widuję ją na studiach, ale mogę być również blisko jej domu – pomyślał Sergio...

Jakiś czas później.

- Dlaczego to nas spotyka? – płakała Marina patrząc jak jacyś ludzie niosą zwłoki jej matki...
- Ktoś chyba rzucił na naszą rodzinę jakąś klątwę. Jak ojciec mógł zabić mamę? – dodała załamana i trzęsąca się Soledad.
- Nie układało im się ostatnio, ale nie sądziłem, że stanie się najgorsze. Dlaczego ojciec pił, a później postąpił tak podle? To wyglądało jak egzekucja! Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale nienawidzę go! Sam chętnie bym go za to zabił! Też wpakuję mu trzy kule, ale dam mu przynajmniej czas na reakcję, którego nie miała mama! – wściekał się Javier.
- Uspokójcie się... Teraz to już niczego nie zmieni. Myślę, że wasza matka czegoś się dowiedziała. Alejandro ją zdradzał, a gdy wszystko się wydało, wasz ojciec po prostu nie wytrzymał i wyciągnął broń. Znaleziono przy nim jego rewolwer... To mówi o wszystkim... Nie rozumiem tego co się stało. Też jestem wstrząśnięta... Przecież zginęła moja siostra – dodała Esperanza...
- Morderstwo w rodzinie. Co za skandal... Jak wujek mógł to zrobić? – dziwiła się Lucrecia.
- Zamknij się lepiej i nic nie mów! – krzyknęła Soledad.
- O co ci znowu chodzi?
- Daj spokój siostro. Nie warto się kłócić... Przeżywamy straszną tragedię i trudno będzie się nam z niej podnieść. Zorganizujemy pogrzeb na jaki mama zawsze zasługiwała. A z ojcem porozmawiamy w odpowiednim czasie... Jeżeli to zrobił, to niech zgnije w więzieniu... To nasz ojciec, ale tego się nie wybacza – powiedziała Marina...
- I na co były te wszystkie interesy? Hacjenda, bank i inne posiadłości? Te ziemie są przeklęte... Wszystko skończyło się tak straszliwie... Po pogrzebie matki powinniście stąd chyba wyjechać... Tak będzie najlepiej – przyznała Esperanza...
- Jeszcze zobaczymy. Na razie o tym nie myślmy. Lepiej załatwmy formalności pogrzebowe. Pojadę do ojca Salvadora. On tak bardzo lubił mamę. Na pewno odprawi jej pogrzeb – zauważył Javier.
- Pojedziemy z tobą – dodała Soledad.
- To dobry pomysł. Nie mogę tu dłużej siedzieć, nie potrafię – stwierdziła Marina...
- Coś czuję, że jest ci to wszystko na rękę – powiedziała Lucrecia wymownie patrząc na Esperanzę.
- Zdurniałaś czy co? Moja siostra nie żyje, a ty opowiadasz jakieś bzdury. Wychodzę stąd – odparła Esperanza...

Komisariat policji.

Arturo był w szoku gdy dowiedział się o zatrzymanym Alejandrze. Teraz nie mógł z nim porozmawiać, ale informacja o zabójstwie Marii Emilii bardzo go zaniepokoiła.

- To niesłychana tragedia... Jak możecie wierzyć, że Alejandro zabił żonę? – zdziwił się Arturo.
- Mamy na niego niezbite dowody. Doszło do kolejnej kłótni pomiędzy nimi w stajni De La Fuente. Żona odkryła, że mąż ją zdradzał. Wściekły podejrzany trzykrotnie do niej strzelił. Był pijany, więc niezbyt się kontrolował. Znaleźliśmy przy nim jego pistolet co tylko potwierdza jego winę. Nie było żadnych osób trzecich. To będzie szybki proces – odparł jeden z policjantów.
- Nie ty o tym decydujesz... To wszystko mi się nie podoba. Dlaczego nie wezwano mnie do tej sprawy?
- Nie było pana... Pana zastępca Bruno Rebollar desygnował swoich ludzi na miejsce zbrodni...
- Zaraz zaraz... A skąd tak szybko przybyliście?
- Zaniepokojona siostra Marii Emilii wezwała policję mówiąc o kłótni małżonków. Mimo natychmiastowego przybycia i tak okazało się, że jest za późno...
- A to ciekawe... Na razie podejrzany będzie w areszcie... Proszę go traktować zgodnie z przepisami. Póki nie jest osądzony nie możemy decydować o jego winie – powiedział zaniepokojony Arturo...

Stolica.

Mieszkanie Caroliny Gomez.

- Cieszę się, że chcesz spędzać ze starym ojcem więcej czasu – powiedział Adrian uśmiechając się do córki.
- Jakim starym? Jesteś jeszcze młody – odparła Carolina drocząc się z ojcem.

Była piękniejsza niż zwykle. Zawsze jednak gdy czegoś chciała, to przymilała się do ojca. Adrian momentalnie to wyczuł...

- Skoro jesteś dla mnie taka miła, to na pewno czegoś ode mnie chcesz. Miejmy to już za sobą. Mam ci dać pieniądze na kolejną imprezę albo na nowe ciuchy? – zapytał Adrian.
- Nie o to chodzi. W weekend chce pojechać ze znajomymi w pewne śliczne miejsce niedaleko Bogoty...
- Dobrze, że nie sama. Ostatnio byłaś grzeczna, więc nie widzę problemu. Tylko pamiętaj – żadnych erotycznych przygód. Wiem córeczko, że masz już 20 lat i nie powinienem cię tak kontrolować, ale zrozum, że jesteś najbliższą mi osobą i gdyby coś ci się stało... umarłbym... Chyba zdajesz sobie z tego sprawę...
- Nic mi nie będzie...
- To dokąd chcesz jechać?
- Do Coralos. Podobno są tam ciekawi ludzie i równie intrygujące i wielkie posiadłości...
- Co takiego? Nigdzie nie pojedziesz! A już na pewno nie w tą paszczę lwa! Nigdy! – krzyczał Adrian, co zdziwiło jego córkę. Jeszcze nigdy nie widziała swojego ojca tak przejętego i zdenerwowanego...

Mieszkanie Bruna.

Bruno rozmawiał przez telefon z ludźmi przetrzymującymi jego żonę.

- Powiedz szefowi, że zajmę się sprawą o którą prosił. Pomogę wam wsadzić tego podejrzanego za kratki chociaż nie jestem komendantem, ale chcę usłyszeć głos mojej żony – powiedział Bruno.
- Usłyszysz, bez obaw. Włos jej z głowy nie spadnie, ale musisz udowodnić szefowi, że działasz dla nas, a nie przeciwko nam...
- Zrobię co chcecie, ale nie róbcie jej krzywdy...
- Jutro usłyszysz głos Danieli. Na dzisiaj koniec pogawędki. Bierz się do pracy!
- Ale... Ech czemu się rozłączył... Dalej nie wiem co się z nią dzieje... Czy jeszcze żyje? – pytał sam siebie Bruno...
- Daj jej coś do jedzenia, bo wygląda blado. Padnie nam tutaj za szybko, a tego póki co nie chcemy – powiedział jeden z przetrzymujących Danielę...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Ricardo, Isabela, Esperanza, wtajemniczony już w sprawę Simon Toredo oraz zabójca Marii Emilii Tobias świętowali swój sukces.

- Doskonała robota Tobias. Wszystko poszło jak po maśle – powiedział Ricardo.
- Wiedziałam co robię sugerując ci jego usługi kochanie – dodała Isabela.
- Zawsze jestem do usług – odparł Tobias.
- Co najważniejsze wszyscy uwierzyli, że to Alejandro zabił własną żonę. Teraz nastawię dzieci przeciwko niemu i w zemście na nim opuszczą te ziemie dobrowolnie. Javier jest wściekły na ojca, to samo te idiotki Marina i Soledad... Martwi mnie jednak ich kuzynka Lucrecia.
- Dlaczego? – zdziwił się Ricardo.
- Ona nie jest głupia... Sporo wie... Jest inna niż córki Alejandra... Ma w sobie wrodzone zło... Może nam się przydać – zasugerowała Esperanza.
- Trzeba ją zabić i po problemie – zauważyła Isabela...
- Nie! Za dużo morderstw w bliskim okresie czasu to nie jest dobre rozwiązanie. Z drugiej jednak strony w tym interesie jest już za dużo wspólników. A wy nawet nie wiecie o wszystkich wspólnikach... Sam nie wiem co z nią zrobić...
- Możemy dać jej szansę, a później się jej pozbyć – powiedziała Esperanza.
- Za dużo byś chciała rządzić Esperanzo! Nie masz zbyt wiele do gadania. Tu rządzi tylko Ricardo i ja! – krzyknęła wściekła Isabela...
- Co ty nie powiesz...
- Uspokójcie się! Nie czas na kłótnie i spory! Nie chcę ryzykować, ale w ostateczności ta cała Lucrecia może nam się jeszcze przydać. Póki co trzeba sprawić aby dzieci Alejandra zostały stąd jak najszybciej wyeksmitowane. Zajmij się tym Esperanza. Będę również potrzebował twojej pomocy Simon – zwrócił się do niego Ricardo.
- Zaproponuję jej wyjazd z tej hacjendy i dogodne życie – uśmiechnął się Toredo.
- Dokładnie tak... Biedny Alejandro... Spędzi lata w więzieniu znienawidzony przez rodzinę. Na taki widok czekałem długo... aż za długo, ale w końcu się udało – pomyślał Ricardo...

Komisariat policji.

- Chcę spotkać się z adwokatem! Wezwijcie tu Manuela! Jestem niewinny! – krzyczał Alejandro.
- Proszę się uspokoić! Jest pan pijany!
- Już nie jestem! Gdzie jest wasz komendant? Powinien mi pomóc! Gdzie on jest? Niech wezwie Manuela Rodrigueza!
- Jestem Alejandro, ale nie krzycz tak – powiedział po chwili Arturo. Nie narzekaj, bo i tak dobrze cię tu traktujemy. Siedzisz w areszcie aż do rozprawy. Dostaniesz adwokata...
- To dobrze! Chyba nie wierzysz, że to ja zabiłem Marię Emilię! To jacyś łotry do niej strzelali, ale nie ja! Nie bądź przeciwko mnie Arturo! Ja jestem niewinny!
- Zostawcie mnie z nim samego...

Po chwili...

- Musimy porozmawiać i to poważnie. Dowody wskazują na ciebie. Niestety są one niepodważalne i mocne. Możesz spędzić w więzieniu nawet resztę życia. Lepiej powiedz mi prawdę i spróbujemy jakoś temu
zaradzić – powiedział Arturo...
- To jakiś spisek, ja nie zabiłem mojej żony! Musisz mi uwierzyć! – odparł Alejandro...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:56:57 09-07-08    Temat postu:

co za idiotka z Esperanzy, ta kbieta ma za nic śmierć własnej siostry, jeszcze udaje rozpacz..
wow Sergio chce zbliżyć się do Mariny poprzez parcę na hacjendzie, ale Gustavo mu nie pozwala...hehe
Marina, z Sole przeżywają bardzo śmierć matki, a najgorsze że cała trójka dzieci jest przekonana, ze to Alejandro zabił żonę...
Arturo nie wierzy w winę przyjaciela, mam nadzieję że to sie wyjśni, bo Alejandro nie moze siedzieć za kratami...
Carolina chce wyjechać do Carolos, a Adrian już jej nie pozwala...
ech Bruno będzie musiał działać z tymi ludżmi, ale robi to tylko ze względu na swoje y Danieli bezpieczeństwo...
a półeczk świętuje zabójtow ME, oraz obarczenie za to Alejandra...
jedyna nadzieja w Artur, on musi uwierzyć..
czekam na odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 3476
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:06:25 09-07-08    Temat postu:

Esperanza jest uosobieniem zła i za to ją uwielbiam Czekam tylko na to aż pokaże wszystkim na co ją naprawdę stać Co do Alejandra myślałam ze będzie podobny do Aliria z Zaklentego Serca No teraz to chyba będzie siedział w więzzieniu... Mam nadzieję że przemyslisz to co ci pisałam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:21:26 09-07-08    Temat postu:

Esperanza jest niezła.Jak wspaniale udaje rozpacz z powodu śmierci własnej siostry..
Widać,ze Marina nieźle zawróciła w głowie Sergio Aż się chce do niej zbliżyć..Ale Gustavo jest przeciwny..Jak zwykle.Szkoda mi Mariny i Soledad tak bardzo przeżywają smierć matki.. I wierzą w winę Alejandro..Przykre Przecież jest ich ojcem..Szkoda mi bardzo Alejandra w koncu to nie on zabił żonę..Niesprawiedliwość.Mam nadzieję,że Arturo mu pomoże.Licze na to

Czekam na odcinek.Pozdrawiam:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:26:17 10-07-08    Temat postu:

Super odcinek
Ta żmija Esperanza jak wspaniale udaję rozpacz po śmierci siostry. I jeszcze próbuje dzieci ME i Alejandra przekonać, żeby wyjechali. Mam nadzieję że jej się nie uda. Najgorsze jest to, że dzieci myślą, że Alejandro zabił ME.
Sergio chce się zbliżyc do Mariny i dlatego postanowił pomóc bratu na hacjendzie. Ale Gustawo nie jest zadowolony.
Carolina chce wyjechać z przyjaciółmi do Carolos, ale ojciec nie chce się na to zgodzić. Na pewno się obawia, że Ricardo mógłby ją zobaczyć.
Lukrecia podejrzewa coś. Powiedziała, że Esperanzie to na rękę,że jej siostra nie żyje, na co ta druga zaprzeczyła. Ale Lucresia nie jest taka głupia i coś zacznie podejrzewać.
Arturo był w szoku jak się dowiedział o morderstwie ME. Poszedł porozmawiać z Alejandrem. Oby mu uwierzył, że to nie on zabił swoją żonę i pomógł mu znaleść winnych.
Bruno musi zrobić to co mu każą porywacze jego żony, bo inaczej stanie się jej coś złego. Nie ma wyjścia.
Esperanza, Ricardo, Isabela, Simon i Tobias świętują, bo ich plan wypalił. Esperanza chce nastawić dzieci przeciwko ojcu i sprawić, żeby opuściły hacjendę. Mam nadzieję że tak się nie stanie i rodzeństwo spróbuje samodzielnie poprowadzić interesy. W końcu Javier dużo umie, tylko niestety ojciec go nie doceniał. Esperanza zasugerowała, że Lucrecia może im się przydać na co Isabela powiedziała, żeby od razu ją zabić. Niezła ta Isabela. Niezłe z niej ziółko. Ustawiła Esperanzę do pionu i powiedziała, że za dużo chciała by rządzić. Simon także ma zadanie. Skłoni Marinę, zeby z nim wyjechała. Ale to na pewno też się nie uda, bo Marina go nie kocha. Na pewno z nim zerwie jak z Sergiem zbliżą się do siebie i się w nim zakocha. Simon nie zechce dopuścić, żeby ktoś mu popsuł plany i obawiam się, że będzie chciał jakoś pozbyć się Sergia.
Akcja z każdym odcinkiem nabiera tempa. Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 17:48:46 10-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Kris, ~Lidka*~, ~~Basia~~ oraz a_moniak

6 ODCINEK

Komisariat policji.

- Spisek? O czym ty mówisz? Uspokój się Alejandro. Porozmawiajmy spokojnie. Mamy czas, ale musisz być ze mną całkowicie szczery. Opowiedz mi co się tam wydarzyło – zaproponował Arturo.
- Nie zabiłem Marii Emilii. Rozmawiałem z nią, kłóciliśmy się, ale to nie ja strzelałem! – odparł Alejandro.
- Ale byłeś pijany i niewiele możesz pamiętać... A poza tym znaleziono przy tobie twój własny pistolet... Źle to wygląda... Nie wiem czy ktoś zdoła cię obronić...
- Arturo! Znamy się trzydzieści lat! Spójrz mi w oczy i powiedz, że jestem mordercą! – krzyczał Alejandro. Chyba w to nie wierzysz!
- Wierzę w twoją niewinność przyjacielu i spróbuję ci pomóc, choć i tak niewiele teraz mogę... Powiedz mi jaki spisek masz na myśli...
- To oczywiste... Ktoś podrzucił mój pistolet aby mnie wrobić! Jak inaczej można to wyjaśnić!
- Ale kto chciałby zabić twoją żonę i po co?
- Nie rozumiesz? Zabili Marię Emilię, a mnie chcą zamknąć w więzieniu aby dyrygować...
- Chyba nie mówisz o interesach...
- Owszem Arturo. To konkurencja jest do tego zdolna. Oni chcą moich ziem i wszystkiego co mam... Nie zdziwiłbym się gdyby to był Sandoval...
- To jest możliwe Alejandro, ale nie mamy na to żadnych dowodów... Prawdą jest niestety to, że miałeś romans z Esperanzą... To kolejna rzecz która cię pogrąży...
- Musisz zbadać tę sprawę i nie pozwolić mi spędzić kolejnych lat w więzieniu! Manuel to znakomity adwokat i mój wierny przyjaciel. Pomoże mi i wybroni mnie.
- Oby tak było, bo masz niewiele czasu. Wszystko na ciebie wskazuje i ten proces może być bardzo szybki. Ja ci wierzę, ale w twoją niewinność musi uwierzyć też sąd – przyznał Arturo...
- Dziękuję za wszystko. Może uda mi się z tego uratować... Teraz powinienem rozmawiać ze swoimi dziećmi i czuwać przy zwłokach żony. Byłem jej niewierny i dopiero teraz wiem co straciłem. Byłem idiotą i może zasługuję na karę, ale to nie ja zabiłem Marię Emilię. Przysięgam!

Hacjenda rodziny Sandoval.

- Nie cierpię Esperanzy! To idiotka która myśli, że cały świat padnie jej do stóp! Dlaczego chcesz się z nią dzielić hacjendą? To wszystko powinno być nasze i tylko nasze – wściekała się Isabela tupiąc nogami ze złości co było w jej zwyczaju...
- Uspokój się kochanie. Na razie potrzebujemy wspólników, bo jeszcze całkowicie nie pokonaliśmy swoich wrogów. Gdy nie będzie już rodzinki De La Fuente z łatwością odprawimy Esperanzę. Nie ma z nami szans. Cierpliwości skarbie – odparł śmiejąc się Ricardo...
- Mało tego! Ty jeszcze chcesz wciągnąć do spółki Lucrecię Montes! Ja cię znam... Pewnie romansów ci się zechce...
- Nie rozśmieszaj mnie kochanie... Ciesz się, że cały czas jesteś moją żoną. Chyba zrozumiałaś co to wierność. Już trzech twoich kochanków z którymi cię nakryłem jest pod ziemią. Mam nadzieję, że coś to ciebie nauczyło, bo następnym razem zginie zarówno kochanek jak i ty...
- Grozisz mi? Ja też mam swoje prawa!
- Owszem, masz je... Ale najpierw przestrzegaj moich. A co do hacjendy i reszty, to wszystko będzie tylko nasze. W swoim czasie sięgniemy po to co nam się należy. Bez obaw. Ani z Esperanzą ani nikim innym nie będzie się dzielić – powiedział Ricardo...

Kościół.

Ojciec Salvador był załamany gdy usłyszał najnowsze wieści. Śmierć Marii Emilii była dla niego ciosem. Gdy jednak usłyszał, że to Alejandro zabił żonę, nie uwierzył w tę teorię.

- To niemożliwe... Mówię wam. Wasz ojciec nie mógł zabić Marii Emilii? – oburzył się ksiądz.
- Też chciałbym żeby było inaczej, ale wszystko na niego wskazuje... To takie okrutne. Nie dość, że straciliśmy matkę, to jeszcze mamy ojca – mordercę – rozpaczał Javier.
- Co za tragedia... Z jednej strony to takie niesprawiedliwe, ale z drugiej pomyślcie, że Bóg ma waszą matkę w swojej opiece i patrzy na was teraz z nieba. Ona jest już w lepszym świecie i stamtąd będzie nad wami czuwać. Na pewno nie chciałaby żebyście teraz rozpaczali. Musicie się wziąć w garść. Ja wam pomogę ile będzie trzeba. Pojutrze odprawię pogrzeb Marii Emilii, a jeszcze dzisiaj przybędę do waszej hacjendy aby pomodlić się nad jej trumną...
- Ksiądz jest dla nas taki dobry. Dziękujemy za wszystko co ksiądz robi dla naszej rodziny... i za wsparcie – przyznała Marina.
- Nie osądzajcie za wcześnie waszego ojca. Twierdzicie, że dowody świadczą przeciwko niemu, ale nie widzieliście jak strzelał do żony. Mówię wam, że znam Alejandra i on nie jest do tego zdolny...
- Też mamy nadzieję, że jest niewinny – powiedział półgłosem Soledad...
- Kilka dni temu była u mnie wasza matka. Mówiła mi o swoich małżeńskich problemach... Nie układało jej się z Alejandrem, ale to nie było nic nowego. Wielokrotnie zarówno on jak i ona przychodzili tu do Domu Bożego i prosili mnie o radę. Miewali kryzysy w swoim małżeństwie, ale Alejandro nie jest typem mordercy...
- Tyle, że on dziś sporo wypił. Mógł to zrobić po pijaku – zasugerował Javier...
- Nie chłopcze... Alejandro nigdy nie strzeliłby trzy razy z zimną krwią do swojej żony. Lepiej go nie zostawiajcie w tej trudnej chwili. On was potrzebuje, a wy potrzebujecie jego. Przemyślcie moje słowa. A teraz wracajcie czuwać nad trumną Marii Emilii. Przyjadę i pomodlimy się za jej duszę – powiedział ojciec Salvador...

Kilka godzin później.

Mieszkanie braci Munos.

- Co ty taki smutny? Nie spotkałeś pewnie na uczelni swojej Mariny De La Funte? – kpił Gustavo.
- Mógłbyś mi choć raz nie dogryzać? – odparł Sergio...
- Już nic nie mówię. A tobie co się stało? Też coś cię ugryzło? – zwrócił się Gustavo w kierunku Caridad...
- Nie paniczu Gustavo... Chodzi o to, że dowiedziałam się na mieście o strasznej tragedii – wyznała Caridad.
- Jakiej? – zapytał zainteresowany dyskusją Sergio.
- Tragedia w hacjendzie rodziny De La Fuente.
- Co takiego?
- Maria Emilia została zamordowana! A to była taka dobra kobieta...
- Zamordowana? Przez kogo?
- Najprawdopodobniej przez własnego męża! Już został aresztowany... To była istna masakra...
- O mój Boże... Coś niesamowitego – kiwał głową Gustavo.
- I co teraz czuje Marina i jej rodziny? Musimy ich odwiedzić i złożyć im kondolencje – zaproponował Sergio.
- Chyba żartujesz? A kim my jesteśmy żeby tam do nich chodzić. Skromnymi pracownikami... A poza tym co to zmieni? Współczuję im, bo zawsze uważałem ich za lepszych od tych przeklętych Sandovalów, ale z drugiej strony jeżeli mąż zabija żonę to... szkoda gadać...
- Miej serce Gustavo. Może to nie nasza sprawa, ale znam Marinę De La Fuente i okażę jej wsparcie... albo na studiach albo odwiedzę ja w jej hacjendzie... czy to ci się podoba czy nie – powiedział zdeprymowany Sergio...

Stolica.

Mieszkanie Caroliny Gomez.

Carolina po kłótni z ojcem poszła wcześniej się położyć. Była zła i nie rozumiała powodów którymi kierował się Adrian. Podniósł na nią głos, a ona chciała tylko wyjechać do pobliskiego miasteczka. Agresywne zachowanie ojca nie dawało jej spokoju. Także i Adrian miał wyrzuty. Gdy nieco się uspokoił, zrozumiał, że zareagował zbyt impulsywnie, ale nie mógł zmienić swoje zdania ze względu na tego człowieka... Ricardo Sandovala...

- Córciu zrozum... to dla twojego dobra – próbował jej wyjaśnić tę sytuację...
- Nie odzywaj się do mnie! Jestem przecież nieposłuszną 20-latką która jedyne co powinna robić to siedzieć w domu i patrzeć się w sufit, tak? – burknęła Carolina.
- Przepraszam cię... Uniosłem się, ale znam Coralos... to miejsce bezprawia, morderstw, sekretów, skandali i przemocy. To niebezpieczne ziemie. Otaczają je skały, bagna i jeziora pełne niebezpiecznych zwierząt. Pojadę z tobą gdzie tylko zechcesz, ale nie jedź tam. Proszę cię...
- Dobrze tato... Mogłeś mi to jednak wyjaśnić nieco spokojniej, nie sądzisz?
- Wiem Carolino... Przepraszam... Pozwolę ci wyjeżdżać ze znajomymi dokąd chcesz byle nie w tamto miejsce – powiedział wychodząc Adrian...
- Jakoś mnie nie przekonują te jego tłumaczenia. I tak kiedyś się tam wybiorę – pomyślała Carolina...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Ricardo rozmawiał przez telefon z jakimś wpływowym człowiekiem.

- Wszystko idzie w dobrym kierunku tak jak pan sobie życzył – stwierdził Ricardo. Maria Emilia De La Fuente nie żyje, a jej mąż już jest w areszcie.
- Doskonale – odparł tajemniczy rozmówca... Jednak bądź czujny, bo przed tobą jeszcze długa droga do zwycięstwa...
- Jaki planuje pan kolejny krok?
- Szybki proces Alejandra. Można byłoby się go pozbyć, ale lepiej żeby siedział w więzieniu. Musisz mieć odpowiedniego sędziego który wyda wyrok. Pamiętaj Ricardo, że nasza gra to są ciągłe szachy. Musisz mieć kontrolę na wszystkich polach. Jeżeli choć na jednym polu nie masz tej kontroli, to przegrywasz.
- Co mam przez to rozumieć?
- Spokojnie Ricardo. Bez nerwów i gwałtownych ruchów. Musisz mieć za sobą sędziego oraz policję...
- Udało się skorumpować zastępcę komendanta...
- To mało... Zabij komendanta i zastąp go tym swoim zaufanym człowiekiem. Ale nie teraz, zrób to po procesie Alejandra De La Fuente.
- Tak zrobię...
- Pamiętaj, że ja o wszystkim wiem. Nie próbuj robić żadnych ruchów bez mojej zgody. I jeszcze jedno – za dużo wspólników jest w tym interesie. Ale jesteś inteligentny i chyba nie muszę ci o tym przypominać. Po to cię wyznaczyłem żebyś to ty działał dla mnie na tych ziemiach i obym się na tobie nie zawiódł. Żegnam...
- On ma rację. Nie mogę podpaść, bo inaczej sam zapłacę za to głową – pomyślał Ricardo...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

W hacjendzie zjawił się Manuel, który momentalnie przyjechał gdy tylko dowiedział się o tragedii. Miał zostać na kolacji, a później spotkać się w areszcie z Alejandrem. Ojciec Salvador odprawiał właśnie modlitwę nad otwartą trumną Marii Emilii. Obecni byli Marina, Soledad, Javier, Ofelia, Esperanza oraz Lucrecia i Simon Toredo.

- Nie trawię tego księżulka. Wielki przyjaciel rodziny, a w rzeczywistości parszywa stara klecha – pomyślała Esperanza siedząc z niechęcią przy trumnie siostry.
- Teraz będę musiała chodzić na czarno, bo jestem w żałobie... Nie znoszę okresu pogrzebów. Nie będę mogła się zabawiać i żyć jak mi się podoba – pomyślała siedząca obok Lucrecia. Ale przynajmniej te kretynki cierpią. Można powiedzieć, że nagle straciły oboje rodziców...
- Tak mi przykro kochanie... Wiedz, że jestem z tobą – powiedział do Mariny Simon trzymając ja za rękę.
- Dziękuję Simon. To miłe z twojej strony, że jesteś przy mnie w tych trudnych chwilach – odparła Marina.
- Dobrze, że jesteś i ty Manuelu. Mimo, że tkwimy w cierpieniu to powinieneś do końca bronić naszego ojca – dodała Soledad...
- I tak zrobię. On nie będzie sam. Nie wierzę w jego winę – stwierdził z kamienną twarzą Manuel. Wyciągnę go z tego bagna...
- Na razie nie jesteśmy na siłach aby odwiedzać ojca. Zrobimy to w swoim czasie. Póki co niech wie, że może liczyć na pomoc adwokata, czyli ciebie – zauważył Javier.
- Masz rację kochanie. Nie można się od niego odwrócić, bo chyba nie wierzycie w jego winę? – dopytywała się Ofelia, ale nie doczekała się odpowiedzi.
- Niech Bóg ma cię w swojej opiece Mario Emilio De La Fuente. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen – zakończył ojciec Salvador.
- Dziękujemy ojcu za obecność i modlitwę nad ciałem mojej siostry. Ale to takie bolesne i ja nie mogę się z tym pogodzić. Ja muszę płakać i cierpieć. Maria Emilia nie zasługiwała na taki los – udawała umiejętnie rozpacz Esperanza...
- Uspokój się ciociu. Jesteśmy z tobą i przejdziemy przez te trudne chwile – odpowiedziała Marina przytulając ciotkę.
- Widzimy się pojutrze na pogrzebie. Niech Pan ma was i ten dom w swojej opiece. Z Bogiem dzieci – powiedział wychodząc ksiądz.
- Ja odprowadzę ojca – zaproponowała Soledad...

Po chwili...

- Powinniśmy zawiadomić o sytuacji naszego wujka Martina De La Fuente. On zawsze był taki zżyty z tatą – zasugerowała Marina.
- To prawda. To w końcu jego brat... Na pewno przyjechałby na uroczystości pogrzebowe – dodała Soledad.
- Co takiego? On nie może przyjechać! Martin nie przyjedzie na pogrzeb mojej siostry! A poza tym nawet nie wiemy gdzie przebywa! Chyba poza granicami kraju!
- Ale ciociu... on powinien wiedzieć co się stało... musi wiedzieć w jakiej sytuacji jest teraz jego brat.
- Guzik mnie to obchodzi! Nie będziecie zawiadamiać tego człowieka! On nie jest tu mile widziany! – powiedziała stanowczo Esperanza...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:53:51 10-07-08    Temat postu:

Super odcinek Dobrze,że Arturo wierzy w niewinność Alejandra..Mam nadzieję,że pomoże mu wyjść na wolność
Ricardo już knuje..Ksiądz nie wierzy w winę Alejandra i ma rację,nie jest głupi
Sergio chce odwiedzić Marinę i jej rodzinę..W sumie to pewnie pretekst żeby ją zobaczyć i dowiedziec jak się ona czuje..Esperanza jak zwykle niezadowolona..Smutne zakonczenie,modlitwa nad trumną Marii Emilii.

Czekam na kolejne odcinki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 48, 49, 50  Następny
Strona 3 z 50

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin