Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiara w ostatni wschód słońca. Nowy rozdział 35
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21, 22, 23  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mina107
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 29 Kwi 2012
Posty: 3548
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wa-wa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 8:40:44 06-08-12    Temat postu:

Boże. Czemu Elena musiała wyjechać? A o co chodzi z tym że nie wiedzą dokąd? Przecież miała prowadzić firmę. Ok, już nie mogę się doczekać następnego

Ostatnio zmieniony przez mina107 dnia 8:48:07 06-08-12, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:01:02 06-08-12    Temat postu:

Odcinek 27
Elena postanowiła wyjechać, zacząć od nowa, zapomnieć. Będzie prowadzić firmę. Nie chciała wysłuchać Ines, a szkoda...
Martin bardzo cierpi po stracie ukochanej
Mam nadzieję tylko, że Elena nie pozna nikogo nowego, a Martin też będzie na nią czekać
Jutro przeczytam kolejny odcinek i napiszę komentarz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:34:51 06-08-12    Temat postu:

mina107: Tak, Elena będzie prowadzić firmę, ale nikt poza jej rodzicami, nie wie gdzie ona się znajduję
Aneta: Dziękuję za komentarz:D I że ogólnie czytasz te wypociny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:46:25 06-08-12    Temat postu:

Wypociny? Chyba żartujesz! Twoja telenowela jest strasznie interesująca i szczerze mówiąc ze wszystkich jakie czytałam ta najbardziej mnie zainteresowała
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:07:33 06-08-12    Temat postu:

Wiem, ze piszesz to tylko, by nie było mi przykro, ale dziękuję
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 18:12:13 06-08-12    Temat postu:

Nieprawda!!! Przyznam, że rzadko czytam telenowele bo nie mam czasu lub zaczynam jakąś ale kończę na przeczytaniu paru odcinków.
Z twoją telenowelą jest inaczej, gdy tylko mam czas od razu włączam forum i patrze czy jest nowy odcinek i czytam mimo, że czasami nie komentuje.
Zresztą pewnie nie tylko ja jestem zdania, że twoja telenowela jest świetna i masz fajny styl pisania
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:26:35 06-08-12    Temat postu:

Dziękuję za te słowa:* Dzięki tobie zrobiło mi się tak fajnie na serduszku:*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:24:43 09-08-12    Temat postu:

Zapraszam na nowy rozdział Dodałam też zdjęcia nowych postaci. Takie małe wyjaśnienie. Marcus pojawił się już wcześniej, ale dopiero teraz dodaje jego zdjęcie.c Miłego czytania, i jeśli możecie, to dajcie jakiś znak, że to czytacie:) Pozdrawiam, Kasia.

Nowe Postacie:




Szatyn wpatrywał się w zapłakane oczy Ines. Nie wiedział, co ma o tym myśleć. Miał taki mętlik w głowie, że nie wiedział jak ma się zachować. Nadal czuł się zraniony i to dogłębnie, ale świadomość, że jego ukochana nie spała z Martinem, napawała go szczęściem. Po policzkach dziewczyny, cały czas ciekły łzy. Te milczenie ją przerażało. Obawiała się, co teraz zrobi Sergio. Patrzył na nią dziwnym wzrokiem, z którego nie umiała wyczytać, co tak naprawdę myśli. W końcu podszedł bliżej niej i wierzchem dłoni otarł słone krople z jej twarzy.
-Proszę cię, nie płacz.
-Jak mam nie płakać, skoro nie wiem, co teraz się wydarzy?!- krzyknęła.-Zrozum, nie zdradziłam cię!
-Teraz to wiem!- również podniósł głos, bo nie miał ochoty już o tym rozmawiać.-Ale gdyby Sal się tam nie pojawił, to by się to stało. Pomyśl sobie, co poczułem, kiedy Elena mi powiedział, co zobaczyła?! Miałem ochotę cię zabić. Martina również.
-To jest zwykłe nieporozumienie.- starała się go uspokoić.- Proszę, nie zostawiaj mnie. Kocham cię. Jesteś dla mnie najważniejszy. Tyle razem przeszliśmy. Nie pozwólmy, by takie coś to zniszczyło.
-Takie coś?!- ponownie się oburzył, usłyszawszy jej słowa. –Prawie mnie zdradziłaś!
-No właśnie! Prawie.- przejechała dłonią po jego policzku i zatrzymała się obok kącika ust.- Tłumaczyłam ci, że to przez alkohol. Świadomie, nigdy w życiu bym tego nie zrobiła. Możesz powiedzieć o mnie wszystko, ale nie to, że jestem zdolna się zdradzić. Rozumiesz mnie?
-Tak, rozumiem. Ale to jest za trudne na mnie.- położył swoją dłoń na jej dłoni. –Moje uczucia do ciebie się nie zmieniły. Muszę to przemyśleć na spokojnie. Dzisiaj, za dużo się wydarzyło. Daj mi czas do jutra. Dobrze?- zapytał, patrząc w jej piękne oczy. Ona tylko pokiwała głową, że tak i leciutko pocałowała go w usta. Mężczyźnie się to spodobało, bo bardzo za nią tęsknił. Jednak żeby nie ulec jej wdziękowi, odsunął ją od siebie. Przejechał palcem po kształcie jej ust, powiedział „do zobaczenia” i już go nie było. Wsiadł do samochodu i pojechał do swojej rezydencji.
Martin, stał oparty o swój samochód i czekał. Czekał na jakiś cud, że Elena jednak wróci i będzie mógł jej wszystko wytłumaczyć. Nie mógł uwierzyć, że to wszystko się skończyło. Myślał, że ich czucie przetrwa wszystko. Jednak się mylił. W pewnym momencie, poczuł, że ktoś dotyka jego ramienia. Była to drobna dłoń, więc wiedział, że to nie jego brat. Tą osobą była Anastasia.
-Nie martw się. Ona kiedyś wróci.
-Nadal, nie mogę uwierzyć, że wyjechała. -odpowiedział i odwrócił się w jej kierunku. -Cały czas mam nadzieję, że pojechała tylko załatwić jakąś sprawę i za chwilę wróci. Może łatwiej byłoby mi w to uwierzyć, gdybym widział jak się pakuję, czy coś.
-Chodź ze mną. Coś ci pokażę.-oznajmiła i weszła do domu. Blondyn, posłusznie poszedł za nią, chociaż nic nie rozumiał. Znaleźli się na piętrze. Po obu stronach znajdowały się drewniane, ciemne drzwi, ale oni weszli do tych na samym końcu korytarza.
-Po co tutaj przyszliśmy?
-Żebyś uwierzył.- powiedziała krótko i otworzyła drzwi. Znaleźli się w pokoju, który był urządzony bardzo kobieco. W powietrzu, unosił się bardzo znajomy zapach. Martin nie umiał go sobie na początku skojarzyć, ale później się zorientował, że są to perfumy Eleny.
-Więc, to jest jej pokój…
-Tak. Teraz podejdź do garderoby. Otwórz i powiedź co widzisz.- Lekko zaskoczony mężczyzna, zrobił to co poleciła kobieta. Wolnym ruchem otworzył garderobę i zobaczył, że nic w niej nie ma. Żadnych ciuchów, butów i innych rzeczy, których używają kobiety.
-Nic tutaj nie ma…- zaczął i dopiero teraz zrozumiał o co w tym chodziło. –Czyli ona naprawdę wyjechała… i to na długo, bo wszystko zabrała, prawda?
-Yhyy. Bardzo mi przykro, że cierpisz z tego powodu. Moja córka… jest bardzo uparta. Często postępuje impulsywnie, ale to dobra dziewczyna. Teraz jest bardzo zagubiona. Nie wiedziała, jak sobie ma z tym poradzić i dlatego wyjechała. Wzięła wszystkie ubrania, bo myśli, że już nigdy tutaj nie wróci. Ale ja ją znam. Prędzej, czy później, pojawi się w stolicy.
-Pani wie, gdzie ona pojechała?- zapytał i podszedł do kosza, bo coś tam zobaczył.
-Tak, oczywiście, ale nie mogę ci powiedzieć. Razem z moim mężem obiecaliśmy jej to.- odpowiedziała i podeszła bliżej niego. Mężczyzna z kosza na śmieci, wyciągnął ich wspólne zdjęcie. Gdy zobaczył, co ono przedstawia, mimowolnie jego oczy stały się mokre. Wyjął je z ramki i odwrócił na drugą stronę.
-„Z moim ukochanym, wakacje w Cancun”- przeczytał ściszonym głosem. Momentalnie powróciły wszystkie wspomnienia związane z tym wyjazdem. –Dziękuję za wszystko i przepraszam, ale lepiej będzie jak już pójdę.-pożegnał się z Anastasią, zabierając zdjęcie. Schodząc po schodach, zauważył wychodzącą z gabinetu Ines.
-I jak ci poszło?- zapytał, kiedy już stanął obok niej.
-Chyba dobrze. Obiecał, że to wszystko na spokojnie przemyśli i jutro pogadamy.- oznajmiła.
-Cieszę się. Przynajmniej twój związek może przetrwać.- odwrócił głowę w drugą stronę, by nie zauważyła, że jego oczy, po raz kolejny tego dnia, stały się lśniące od łez.- Muszę już jechać. Cześć.- pocałował ją w policzek na pożegnanie i wyszedł.
-Pa.-powiedziała już do siebie, bo po blondynie już nie było śladu.
Siedział w fotelu z szklaneczką whisky i cieszył się z swojego sukcesu. Nie sądził, że pójdzie mu tak łatwo. Wystarczyło tylko skorzystać z okazji i już ma problem z głowy. Widać, że szczęście się do niego uśmiechnęło. Na początku zgrywał dobrego chłopczyka, który żałuje swojego występku, ale to nie pomogło. Więc musiał się tym inaczej zająć. Dzięki Bogu natrafiła się ta impreza i sprawa sama się rozwiązała. Jego rozmyślanie przerwała kobieta, która weszła do pomieszczenia w którym siedział. Była ubrana w bardzo króciutką sukienkę, co sprawiało, że pożądanie w nim wzrosło. Nic nie mówiąc usiadła mu na kolanach, wzięła od niego szklankę i się napiła.
-Co świętujesz?
-Udało nam się. Elena już nie jest z Martinem!- zaśmiał się i wziął od niej szklaneczkę.
-Ale jak to? Jakim cudem?- dopytywała się.
-Byłem na tej całej imprezie, co oni mieli iść i tak pokierowałem sytuacją, że nasz kochany blondyn wylądował w łóżku z Ines. -odpowiedział dumnie i kontynuował, bo zauważył, że ona nadal nic nie rozumie. – Byli tak zalani, że nie wiedzieli co robią. Gdy to zauważyłem, to już w głowie układał mi się plan. W pewnym momencie zaczął ją szukać, więc powiedziałem jakieś lasce, żeby powiedziała mu, że Elena jej w jednej z sypialni. Już o to zadbałem, by było w niej bardzo ciemno. Tamten posłusznie tam poszedł i się zaczęło. Gdybyś zobaczyła ich miny, gdy było już po wszystkim…
-Czemu akurat z Ines? Na pewno było tam masę innych dziewczyn, które były zalane.
-Stwierdziłem, że to będzie bardziej dramatyczne.- oznajmił szybko.- „Mój ukochany zdradził mnie z przyjaciółką.” Nie uważasz, że to idealny tytuł na pierwsze strony gazet?
-Jesteś niemożliwy, Marcus, ale właśnie za to cię uwielbiam.- zaśmiała się i kontynuowała.- To, co teraz robimy?
-Poczekaj z dwa, trzy tygodnie i zrób „wielki powrót Silvany.” Teraz się do niego nie zbliżaj, bo cię odtrąci. Pocieszysz go i wskoczysz mu do łóżka, a ja muszę znaleźć Elenę.
-Jak to znaleźć?
-Dzisiaj wyjechała. Nikt nie wie gdzie. Jak ją znajdę, to szybko ją zbajeruje i będzie moja. Już na zawszę.
- Skąd, ty to wszystko wiesz?- zapytała podejrzliwie.
-Mam swoich informatorów, kochanie.- powiedział i wpił się w jej usta. Można było powiedzieć wszystko o Silvanie, ale nie to, że jest kiepską kochanką.
Po pół godzinnej jeździe, Elena zatrzymała się na poboczu drogi. Akurat znajdowała się w jakimś lesie, więc nie przejmowała się, że będzie utrudniać ruch, bo tutaj bardzo mało aut przejeżdżało. Wyszła z samochodu i odetchnęła świeżym powietrzem. Była już nieco spokojniejsza, niż przy wyjeździe. Teraz była pewna, że dobrze zrobiła. Nareszcie ma Meksyk i wszystkich ich mieszkańców za sobą. Po raz kolejny, zapiszczał jej telefon, że ktoś się chce z nią połączyć. Wyciągnęła telefon z swojej torebki i spojrzała na wyświetlacz. To był Martin. Znowu. Oczywiście, nie odebrała, tylko poczekała aż się sam rozłączy. Gdy już to nastąpiło, zobaczyła, że próbował się z nią połączyć piętnaście razy.
-Obiecuję, że wrócę, ale możesz być pewny, że tego pożałujesz.- powiedziała i momentalnie przypomniała sobie słowa, które jej mówił. Że ją kocha i że jest dla niego najważniejsza. –Zemszczę się, za to, że zniszczyłeś mi życie. Wrócę silniejsza i odbiorę ci wszystko, co kochasz. Możesz być tego pewien.- skończyła swój monolog i wsiadła do auta. Miała przed sobą 900 kilometrów, czyli ponad dziesięć godzin jazdy. Szybko włączyła się do ruchu i jechała po swoje nowe życie.
Martin, zamiast pojechać prosto do domu, skierował się w dobrze znane mu miejsce. Gdy już dojechał, wysiadł z samochodu i dalej poszedł pieszo. Strata kobiety, którą kochał, bardzo go zabolała. Myślał, że ona już będzie z nim do końca życia. Jednak tak się nie stało. Odeszła i to prawdopodobnie na zawsze. Chciał zacząć ją szukać, ale nawet nie wiedział w którym kierunku pojechała. Już było za późno, by cokolwiek zrobić. Zostało mu tylko modlić się o cud, że wróci. Po kilkuminutowym spacerku dotarł na miejsce. Usiadł na skale i wpatrywał się w tafle wody. Ostatnim razem był tutaj z Eleną. „-Znalazłem te miejsce jakiś czas temu. Zawsze tutaj przyjeżdżam, kiedy mam dość miejskiego życia. Od teraz chcę, by to było nasze miejsce. Tylko nasze.- złożył krótki pocałunek na jej czole.- Podoba ci się tutaj?
-Tu jest przepięknie.- tylko tyle zdołała z siebie wykrztusić.- Kocham cię, skarbie.
-Ja ciebie też.”
Dokładnie pamiętał całą rozmowę. Zresztą jak każdą chwilę spędzoną z tą cudowną kobietą.
-Dlaczego wyjechałaś?- pytał sam siebie i patrzył na zdjęcie, które zabrał z jej pokoju. –Byłaś dla mnie wszystkim. Byliśmy tacy szczęśliwi… Kochanie, proszę wróć do mnie.- błagał, a po jego policzkach ciekły łzy.
Sal obejmował swoją ukochaną, która cały czas płakała w jego ramionach. Kobieta bardzo cierpiała po stracie przyjaciółki. Traktowała ją jak swoją siostrę, a teraz została sama.
-Kochanie, nie płacz. Nie mogę na to patrzeć.- odezwał się chłopak i pocałował ją w czubek głowy.
-Ale, ja nie mogę przestać.- wychlipała. –Tęsknie za nią. Jak ona wyjechała, to ja zostałam sama. Nie mam już nikogo.
-Masz mnie.- spojrzał w jej oczy i kontynuował.- Zawszę będę przy tobie. Możesz na mnie liczyć w każdej sytuacji. Pamiętaj o tym.
-Wiem i dziękuję, ale Elenę znam już bardzo długo i traktuję ją jak siostrę. Tak bardzo bym chciała, żeby wróciła.- wtuliła się mocniej w jego ramiona.
-Rozumiem, że ci jej brakuje, jak każdemu z nas, ale masz jeszcze Ines, Sergia i Martina. Oni też martwią się o ciebie.- zapewnił ją.
-Ale to przez Ines i Martina ona wyjechała.- krzyknęła zdenerwowana.
-To jest zwykłe nieporozumienie. Nie możemy mieć im za złe tego. Przecież tak naprawdę, to nic się nie wydarzyło pomiędzy nimi. Elena sama zdecydowała o wyjeździe, bo tego chciała. W każdej chwili możesz do niej zadzwonić i pogadać, albo się gdzieś spotkacie.- wyjaśnił jej i starł z jej policzka łzy.
-Już próbowałam do niej dzwonić i nie odbiera.- pożaliła się.
-Pewnie prowadzi i nie może odebrać. Wszystko się ułoży.- próbował ją pocieszyć. – Kocham cię.
-Ja ciebie też.- odpowiedziała i namiętnie go pocałowała.
Elena całą noc prowadziła. Oczywiście robiła małe przerwy, bo nie była przyzwyczajona do tak długiej jazdy. W połowie drogi musiała wyłączyć telefon, bo cały czas ktoś do niej dzwonił. Nie chciała z nikim rozmawiać. Musiała to wszystko przemyśleć, a oni jej to uniemożliwiali. Kiedy była już w Saltillo, stanęła na stacji benzynowej, zatankowała samochód i poszła sobie po kawę. Myślała, że o czwartej nad ranem nie będzie nikogo, ale jednak stał przed nią w kolejce przystojny mężczyzna. Był wysoki i miał bardzo umięśnione plecy. Twarzy niestety nie mogła zobaczyć, bo był tyłem do niej. Nieznajomy zapłacił za swoją kawę, zerknął na nią kątem oka i wyszedł z stacji benzynowej. Kobieta obejrzała się za siebie i zamówiła duże espresso. Gdy je otrzymała, zapłaciła za kawę i wyszła z tego budynku. Oparła się o maskę swojego samochodu i zrobiła malutki łyczek kawy, bo była bardzo gorąca. Nagle zauważyła, jak ktoś stanął obok niej. Był to ten sam facet, co stał przed nią w kolejce.
-Co tutaj robisz o tej godzinie?- zapytał.
-Stoję i piję kawę. Nie widać?- odpowiedziała na dość głupie pytanie.
-Specjalnie z stolicy, przyjechałaś napić się kawy?- spojrzał na nią jak na idiotkę.
-Jak się dowiedziałeś, skąd przyjechałam?- zadała pytanie, nie odpowiadając na jego.
-Nie martw się, nie jestem jasnowidzem.- zaśmiał się i spojrzał na dół samochodu. –Wystarczyło spojrzeć na rejestrację, aby się dowiedzieć skąd jesteś.- ponownie oparł się o maskę jej samochodu i zrobił łyk kawy.
-Zawsze dosiadasz się do nieznajomych?- zapytała, zmieniając temat.
-Raczej tak.- Przełożył kubek do drugiej dłoni i wyciągnął do niej prawą rękę.- Daniel.
-Elena.- rzekła i uścisnęła jego dłoń. Stali tak jeszcze z godzinę i rozmawiali o byle czym, aż Elena się pożegnała i ruszyła w dalszą drogę. Po pięćdziesięciu minutach była na miejscu. Zaparkowała samochód pod bardzo dużą willą. Wyszła z auta, zostawiając bagaże w środku. Po posesji zaczęli chodzić już ludzie, którzy tutaj pracowali.
-Nic się tutaj nie zmieniło.- mruknęła i po raz kolejny się rozejrzała. Za domem był ogromny sad. Podeszła do dużych drzwi i je uchyliła. Od razu znalazła się w salonie. Tutaj musiała przyznać, że trochę się zmieniło. Był inny wystrój, podążał z modą. Przy jednym z wazonów, zauważyła swoją nianię. Poprawiała w nim kwiaty, mrucząc coś pod nosem. Elena po cichutku do niej podeszła. Stanęła za nią i pewnym głosem powiedziała:
-Może w czymś pomóc? –Alicia natychmiast się odwróciła. Spojrzała na nią zaskoczona i mocno ją przytuliła.
-Elena, tak dobrze cię widzieć.- oznajmiła z ogromnym uśmiechem na ustach.
[/b]


Ostatnio zmieniony przez Kaśka3001 dnia 18:26:58 09-08-12, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:27:50 09-08-12    Temat postu:

Odcinek przeczytany ale jutro dam komentarz bo dziś już nic zwięzłego nie wymyśle...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 14:57:12 11-08-12    Temat postu:

Aleee długi odcinek! Jak dla mnie super
Nowe postacie jak najbardziej na plus!
Sergio nie jest w stanie wybaczyć Ines, żal mi jej, widać, że strasznie cierpi
Martin nie wierzy, że między nim a Eleną wszystko się skończyło!!!
Marcus cieszy się, że jego plan się powiódł i razem z Silvaną już knują kolejną intrygę
Elena postanawia, że zemści się na Martinie i poznaje Daniela.
Coś czuję, że będzie między tą dwójką coś więcej...
Czekam na next kochana :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:27:34 11-08-12    Temat postu:

Anetko, bardzo dziękuję Ci za komentarz! :**
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaśka3001
Komandos
Komandos


Dołączył: 13 Lis 2010
Posty: 621
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:53:32 13-08-12    Temat postu:

Przepraszam za błędy i życzę miłego czytania



Alicia z Eleną cały czas trwały w uścisku. Nie mogły nacieszyć się tym, że się widzą. Od ich ostatniego spotkania minęło wiele lat. Czarnulka nawet nie była na pogrzebie męża Alicii.
-Nadal nie mogę uwierzyć, że przyjechałaś.- powiedziała i zaprowadziła ją w stronę kanap.- Przecież moja kuzynka dzwoniła ostatnio i powiedziała, że jednak będziesz studiować w stolicy.
-Miałam taki zamiar, ale ostatnio dużo się wydarzyło i musiałam wyjechać z miasta. -dodała smutno.
-Coś poważnego?- dopytywała się.
-Tak… w sumie to nie.- poprawiła się czarnulka.- To dotyczy tylko mnie. Nie martw się, nie mam konfliktu z prawem, ani z jakimiś złymi ludźmi.
-Sprawy sercowe?- Pani Gomez umiała bardzo dobrze czytać z twarzy Eleny. Nie mogła przed nią niczego ukryć.
-Dokładnie, nianiu.- przytaknęła i od razu zobaczyła swój błąd.- Przepraszam, nie powinnam już tak mówić.
-Nic się nie stało.- uśmiechnęła się promiennie do niej.- W końcu byłam twoją nianią przez kilka lat, kiedy tutaj mieszkaliście. Twoi rodzice pracowali, a że ja nie musiałam, to opiekowałam się tobą. Jesteś dla mnie jak córka. Mów do mnie Alice.
-Dobrze.- złapała ją za ręką, która była ułożona na jej kolanie.- Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś.
-Nie masz za co.- przyjrzała się jej twarzy i nagle jej mina się zmieniła. –Elena, wszystko w porządku? Jesteś bardzo blada.
-Tak, wszystko OK. Jestem po prostu trochę zmęczona. To wszystko.- starała się ją uspokoić.
- Powiem służbie, żeby przygotowała ci pokój. Pójdziesz się położyć… albo nie, na początku coś zjesz.- mówiła gorączkowo.
-Spokojnie, Alice. Nie jestem głodna, ani śpiąca.- oznajmiła.- Teraz bym chciała trochę z tobą posiedzieć. A tak w ogóle, to gdzie jest twój syn?
-Wczoraj rano wyjechał w sprawach służbowych. Dzisiaj ma wrócić.- wyjaśniła. –Nawet nie wie, że przyjechałaś.
-Nie pamiętam go, on pewnie mnie też. Ogólnie, to mało pamiętam stąd rzeczy.
-To zrozumiałe. Wyjechaliście stąd, jak miałaś pięć latek. Później nas tylko odwiedzaliście, ale nigdy nie było z nami mojego syna.- wytłumaczyła i spojrzała jej głęboko w oczy. –Czemu masz łzy w oczach?- Elena spojrzała na nią zaskoczona, nie wiedząc, co ma powiedzieć. W końcu przytuliła się do niej i skłamała cichym głosem.
-To ze szczęścia. Tak bardzo za tym wszystkim tęskniłam. Wzruszyłam się na twój widok. - Alicia poczuła, jak ramiona czarnulki trzęsą się w miarowym rytmie. Oderwała ją na chwilę od siebie i wierzchem dłoni wytarła jej łzy.
-Mnie nie musisz okłamywać. Jeśli nie chcesz, to nie mów, ale wiedź, że w każdej chwili możesz to mnie przyjść się wygadać.- ponownie ją do siebie przyciągnęła i czekała, aż się trochę uspokoi. Po paru minutach, Elena wstała z kanapy i wzięła głęboki oddech.
-Przepraszam, ale lepiej będzie, kiedy pójdę się przejść. Muszę pooddychać świeżym powietrzem.- przeczesała palcami swoje długie włosy i kontynuowała.- Mogłabyś poprosić kogoś, by wyciągnął mi walizki z samochodu?
-Tak, oczywiście. Zaraz się ktoś tym zajmie. Powiem też służbie, by przygotowała ci pokój.- odpowiedziała, wstając z kanapy.
-Dziękuję.- pocałowała ją w policzek i wyciągnęła coś z tylnej kieszeni. – Tutaj są kluczyki do mojego samochodu. Pewnie go zamknęłam kiedy wychodziłam.
-Dobrze. Uważaj na siebie i wróć za chwilę coś zjeść.- poprosiła Alicia i poszła do swoich pracowników, by wyładowali samochód Elena. Czarnulka wyszła z rezydencji i skierowała się w stroną sadu. Gdy tam dotarła, usiadła na trawie i spoglądała w bezchmurne niebo, wspominając swoje życie w Meksyku.
Martin całą noc siedział nad jeziorem i rozmyślała nad tym całym bagnem, jakie się utworzyło w jego życiu. Zaniepokojeni przyjaciele próbowali się do niego dodzwonić, ale on kiedy zobaczył, że to nie jest Elena, nie odbierał. Nawet Sergio dzwonił do niego kilkanaście razy, bo zmartwiony Sal powiedział mu, że Martin nie wrócił na noc. Cała czwórka siedziała u bruneta w salonie i czekała na blondyna. Czwórka, bo Ines i Sofia też tam były. Gdy przyjaciele usłyszeli, że ktoś podjechał, szybko zerwali się ze swoich miejsc i wybiegli z domu. Martin wolnym krokiem podążał w ich stronę, nie zdając sobie sprawy, jak się o niego martwili.
-Gdzieś ty był, człowieku?- krzyknął Sal podchodząc do niego.
-O co ci chodzi?- zapytał słabym głosem.
-Czemu nie odbierałeś telefonu? Wszyscy do ciebie dzwoniliśmy.
-Sorry. Nie chciało mi się z nikim gadać.- oznajmił i wyminął swojego brata.
-Martina, wszyscy się o ciebie martwiliśmy. Obawialiśmy się, że…- zaczęła blondynka, ale zamiast dokończyć, to rzuciła mu się na szyje.
-Spokojnie, nie jestem taki.- szepnął i poczuł silny ucisk w sercu.- Dzwoniła?
-Do nas, nie. Może do swoich rodziców, ale tego nie wiemy.- odparł Sergio. Mężczyźnie powoli zaczęła mijać złość na swojego przyjaciela. Widział, jak on cierpi, po stracie czarnulki.
-Pewnie za niedługo zadzwoni do kogoś.- próbowała go pocieszyć Ines, ale na marne. Blondyn oderwał blondynkę od siebie. Chciał iść do swojego pokoju, ale poczuł, że Sal kładzie mu rękę na ramieniu i mówi:
-Wszystko się jakoś ułoży.
-Ku*rwa! Już się nic nie ułoży! To wszystko straciło, jeden cholerny sens! Moje życie stało się ruiną! Ona wyjechała i zostawiła mnie samego! Nie mam już nikogo.- Nie chciał tak wybuchnąć, ale dłużej nie potrafił tego trzymać w sobie. To wszystko go przerosło.
-Masz nas.- szepnęła Sofia.
-Dziękuję, ale to nie to samo.- oznajmił i szybkim krokiem skierował się do swojej sypialni. Pozostała czwórka, nadal stała na podjeździe i analizowała wszystko co się stało. Nie sądzili, że taki incydent, może wiązać się z takimi skutkami.
-Może powinniśmy jeszcze raz zadzwonić do Eleny.- zaproponowała czerwonowłosa.
-Nie odbierze. Być może zostawiła gdzieś telefon, albo go wyrzuciła.- stwierdził szatyn.
-Żadne z was, nie wie, gdzie ona pojechała? Może coś wspominała, gdzie chciałaby pojechać, albo kogoś odwiedzić?- zadał pytanie Sal, a wszyscy w odpowiedzi pokręcili głowami. –Cholera!- z całej siły kopnął w oponę samochodu Martina, ale zaraz tego pożałował, bo poczuł ból w palcach prawej stopy.
-Nic tu po mnie. jadę do domu. Jeśli się czegoś dowiecie, to dajcie mi znać.- Ines pożegnała się z Salem oraz z blondynką i właśnie miała podchodzić do Sergia, ale on powiedział:
-Może chciałabyś pojechać ze mną na kawę? Jest bardzo wcześnie i mój organizm domaga się kofeiny, ale lepiej pić z kimś, niż samemu.
-Jasne.- uśmiechnęła się do niego promiennie.- Jedź pierwszy. Pojadę za tobą.- Sergio skinął głową, pożegnał się z resztą i wsiadł do swojego samochodu, by bo chwili odjechać. Ines zrobiła dokładnie to samo, co mężczyzna.
-Może im się uda.- powiedziała Sofia do bruneta i razem z nim poszła do domu.
Przystojny brunet wysiadł z swojego czarnego Porsche Cayenne Turbo. Był ubrany w czarne dżinsy, biały podkoszulek, skórzaną kurtkę, a na nosie miał ciemne okulary. Wchodząc do domu, zauważył, że na podjeździe stoi podobny samochód, co był w nocy na stacji. Spojrzał na rejestrację i był pewien, że ten sam. Przez krótką chwilę, zastanawiał się, co właścicielka tego auta, tutaj robi. W końcu przekroczył próg swego domu i skierował się w stronę biblioteki. Lekko zapukał, a kiedy usłyszał „proszę”, wszedł do środka.
- Cześć, mamo.- przywitał się, krótkim całusem w policzek.- Co to za samochód, który stoi na podjeździe?
- Dwie godziny temu przyjechała Elena.- wyjaśniła Alicia i odstawiła książkę na stolik.
-Jaka Elena?- zapytał, by dowiedzieć się jej nazwisko.
-Verroni. Mówiłam ci kiedyś, że ma do nas przyjechać.
-Kojarzę, ale potem wspomniałaś, że jednak będzie studiować u siebie. Chyba było coś takiego?
-Tak, ale później się coś wydarzyło i postanowiła przyjechać.- kobieta wstała z swojego miejsca i razem z synem wyszła z biblioteki.
-Gdzie ona jest? Chciałbym się przywitać.- wyjaśnił. Nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy, tym bardziej w swoim domu.
-Jak tylko przyjechała, to chwile pogadałyśmy, a później poszła się przejść. Miała przyjść coś zjeść, ale jeszcze jej nie ma.- oznajmiła, wchodząc na duże patio.
-Jak przyjdzie, to zawołaj mnie. Idę się na górę odświeżyć.- rzekła i pobiegł w kierunku swojej sypialni.
Ines z Sergiem, stanęli obok miłej knajpki na uboczu miasta. Często lubili tutaj przyjeżdżać, że nacieszyć się tą ciszą, która tam panowała. Z tym miejscem było związanych tyle wspaniałych historii. To właśnie tutaj, szatyn się jej zapytał, czy będą razem. W tej sytuacji, kobieta nie rozumiała, dlaczego właśnie tutaj przyjechali. W tym mieście było strasznie dużo miejsc, gdzie można było sobie wypić kawę i były o wiele bliżej niż to. Mężczyzna, przepuścił kobietę przez drzwi. W pomieszczeniu było bardzo mało ludzi, W jednym rogu, siedziało starsze małżeństwo, które było widać, że nadal się kochają. Przy niektórych stolikach, siedzieli ludzie, którzy przyjechali trochę odpocząć od zgiełku miasta. Sergio, podprowadził Ines do stolika, przy którym zawsze siedzieli. Z tego miejsca, rozciągał się widok na ogromny ogród. Uwielbiała tu siedzieć. To było jej miejsce. Po kilku chwilach, przyszła do właścicielka lokalu, która również obsługiwała klientów. Miła około 50 lat, ale trzymała się bardzo dobrze. Nie było po niej widać, że przeżyła pół wieku. Grzecznie zapytała, co sobie życzą, a oni zgodnie odpowiedzieli, że czarną kawę z muffinkami. Kelnerka leciutko się uśmiechnęła i skierowała się w stronę kuchni. Para się do siebie nie odzywała. Słowa w tym momencie były zbędne i mogły zniszczyć tą magiczną atmosferę, która się pomiędzy nimi utworzyła. Czerwonowłosa, czuła się, choćby się nic pomiędzy nimi nie wydarzyło i wszystko było tak jak kiedyś. Jak ona za tym tęskniła.- pomyślała sobie. Po kilku minutach, właścicielka przyniosła na tacy ich zamówienie i oddaliła się w swoim kierunku. Szatyn zrobił malutki łyk swojej kawy i poczuł się jak nowo narodzony. Dzień bez kawy, to dzień stracony. Wypicie porannej kawy, to jego codzienny rytuał. Kobieta ugryzła muffinkę, która była posypana wiórkami z czekolady. Gdy pozostałą cześć położyła na talerzyku, Sergio się głośno zaśmiał. Spojrzała się na niego jak na kosmitę, bo nie wiedziała, o co chodzi. Gdy już się trochę uspokoił, wyciągnął w jej kierunku rękę i starł z jej twarzy resztki ciastka.
-Wyglądałaś bardzo słodko, ale gdybyś się dowiedziała o tym, że masz coś na twarzy, to byłabyś na mnie cholernie wściekła.
-Nie prawda! Ja się nigdy nie wściekam!- zaprzeczyła szybko.
-Serio?! A pamiętasz…- I takim właśnie sposobem, zaczęli wspominać różne, dziwne rzeczy z swojego życia. Cały czas się śmiali i doskonale bawili. Zamiast wypić tylko kawy, to zjedli też tam śniadanie. W pewnym momencie, nastała niezręczna cisza. Mieli sobie tyle do powiedzenia, ale każde słowo, jakie chcieli wypowiedzieć, wydawało im się niewłaściwe. W końcu, Sergio złapał ją za rękę i spojrzał prosto w oczy.
-Bardzo dużo nad tym myślałem i jestem pewny, że nie chcę, ciągnąć tego co było.- powiedział stanowczym głosem. Twarz kobiety momentalnie się zmieniła, a w oczach zabłyszczały łzy. –Ale jestem też jeszcze jednej rzeczy pewny. Jesteś dla mnie najważniejsza istotą, jaka chodzi po tej ziemie, dlatego chcę, żebyśmy zaczęli od początku. Zgadzasz się?
-Oczywiście.- odpowiedziała i promiennie się uśmiechnęła.
Po jakimś czasie, czarnulka wróciła do domu. Wchodząc do salonu, nikogo nie zauważyła. Nikogo nie było, choćby nikt tam nie mieszkał. Usłyszała jakieś szmery w kuchni, więc tam się udała. Zauważyła młodą kobietę, która przygotowywała posiłek.
-Przepraszam, ale gdzie są wszyscy?- zapytała.
-Pani Alice jest na patio, a pan Daniel poszedł do swojej sypialni.- wyjaśniła grzecznie i wróciła do wcześniejszej czynności.- Przygotowuje dla pani śniadanie. Za chwilkę powinno być gotowe.
-Nie śpiesz się. Nie jestem głodna.- oznajmiła Elena.- Jeśli ktoś się będzie pytał o mnie, to jestem u siebie w sypialni.- Już chciała się wycofać z kuchni, ale przypomniała sobie, że nie wie, gdzie jest jej pokój.- Wiesz przypadkiem, gdzie będę spała?
- Pani rzeczy zostały zaniesione do sypialni naprzeciwko pokoju pana Daniela.- wyjaśniła.- Nikt się pani teraz nie spodziewał, więc pani stary pokój, nie został jeszcze zmieniony.- oznajmiła.
-Dziękuję.- powiedziała i poszła na górę do swojej sypialni. Nie miała żadnych trudności z jej znalezieniem. Drzwi od swojej sypialni, przypadkiem zostawiła otwarte. Jej nowy pokój była bardzo duży i przestronny. Ściany były pomalowane na bardzo jasny beżowy, a meble były zrobione z ciemnego drewna. Naprzeciwko drzwi stało duże łóżko, a obok było przejście do garderoby i łazienki. Na łóżku były położone jej walizki. Podeszła do nich, by jedną z nich otworzyć i wziąć nowe ciuchy na przebranie. Pech chciała, że coś się zacięło i nie umiała jej otworzyć.
-Ty cholerna walizko, otwórz się! Obiecuję, że następnym razem, nigdzie cię nie zabiorę!- krzyczała i z całej siły ciągnęła za zamek.- Zobaczysz, spalę cię i nic z ciebie nie zostanie do ku*rwy nędzy! Do diabła z tobą!- wzięła Duzy rozmach i zrzuciła ją z łóżka.
- Nie wiedziałem, że znasz takie słowa.- usłyszała głos za swoimi plecami i natychmiast się odwróciła. W drzwiach nie stał nikt inny, jak mężczyzna z stacji benzynowej.- Mogłabyś już tak nie wyżywać na tej walizce, bo nic ci nie zrobiła.
-Co ty tutaj robisz?- zapytała podejrzliwie.
- Usłyszałem te groźby i przyszedłem zobaczyć, co się stało.- wyjaśnił na spokojnie i podszedł do walizki by ją podnieść i ponownie położyć na łóżku.
-Ale ja się pytam, co ty robisz w tym domu?
-Mieszkam.- odpowiedział krótko i zabrał się za otwieranie walizki. Trochę mocniej pociągnął i suwak się odsunął. – Zrobione. Na stacji, dokładnie się nie przedstawiłem. Daniel Gomez.
-Elena Verroni.
-Teraz już wiem. Matka mi powiedziała.- wyjaśnił.
- Wyjechaliśmy w tym samym momencie, więc dlaczego ja pierwsza przyjechałam?- zaczęła grzebać w swojej torbie w poszukiwaniu ciuchów.
-Musiałem pojechać jeszcze do firmy, zobaczyć, co się dzieje.- rzekł oparłszy się o framugę.
-Masz firmę?- spytała zaskoczona.
-Tak, mamy firmę. –oznajmił, przeczytawszy jakiś papierek, który znajdował się w czarnej teczce.-Z tego co się właśnie zorientowałem, to ty masz sześćdziesiąt procent, a ja mam czterdzieści akcji.
-Czyli, jesteśmy wspólnikami?- wyrwała swoją teczkę z jego rąk i położyła ją na komodzie.
-Na to wygląda. Ja się cieszę, bo ci wasi doradcy są mądrzy, ale nie idzie z nimi normalnie gadać.- uśmiechnął się i odwrócił się na pięcie, mówiąc: -Czekam na dole. Masz pięć minut, żeby zejść.
Reszta dnia minęła w bardzo spokojnej atmosferze. Po zjedzonym śniadaniu, Elana razem z służbą poszła rozpakować swoje bagaże. Miała tego trochę, więc sama by sobie nie poradziła. Pod wieczór, kiedy Alicia położyła się spać, bo bolała ją głowa, czarnulka z szklanką Burbona wyszła na zewnątrz i usiadła na dużej huśtawce. Na niebie pojawiły się gwiazdy, a powietrze było o wiele chłodniejsze. Rozkoszując się tym, nawet nie zauważyła, jak obok niej przysiadł się Daniel.
-Nie sądziłem, że gustujesz w takich alkoholach.-stwierdził
-Bo nie gustuję, ale tylko to było na wierzchu.
-A czego, chciałabyś się napić?- zapytał, wstając z swojego miejsca.
-Piwa.- odparła krótko. Mężczyzna, powiedział, że zaraz wraca i wszedł do domu. Po minucie zjawił się z dwoma otwartymi piwami. Jedno wręczył Elenie, a drugie nadal trzymał w swojej dłoni.
-Dzięki.
-Więc, za co pijemy?
-Za nowe życie.- rzekła czarnulka, stukając się z nim szyjkami i robiąc dużego łyka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aneta:)
King kong
King kong


Dołączył: 02 Cze 2006
Posty: 2457
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:59:26 14-08-12    Temat postu:

Widać, że Alice była bardzo ważna dla Eleny i nadal jest. Na pewno będzie ją wspierała kiedy opowie jej o wszystkim, jeśli oczywiście jej to zdradzi
Martin strasznie cierpi po stracie Eleny, przyjaciele się o niego martwią...
Zdziwiłam się, że zaprosił Ines na kawę...
No i Elena i Daniel znowu się spotkali i bardzo szybko znaleźli wspólny język
Z tego coś będzie...
Czekam na next
Powrót do góry
Zobacz profil autora
CamilaDarien
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 15 Lut 2011
Posty: 4094
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Cieszyn
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 7:40:22 16-08-12    Temat postu:

I Elena przyjechała do Alice, Martin zaś jest załamany nagłym zniknięciem ukochanej.
Mężczyzna ze stacji benzynowej okazał się synem Alice, Danielem.
Wydaje mi się, czy Elena wpadła chłopakowi w oko?!
Oby nie było z tego jakichś dzieci, hehe

Ines i Sergio się pogodzili.
Fajnie, tylko szkoda, że to nie Martin i Elena.

PS. Przepraszam, że mało komentuję, jednak wszystko czytam. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.

Pozdrawiam, Ewa
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shelly
Idol
Idol


Dołączył: 20 Gru 2011
Posty: 1681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:21:40 16-08-12    Temat postu:

Ostatnio nie komentowałam odcinków, ale to dlatego, że mało przebywałam na forum, choć potwierdzę, że czytałam je systematycznie. Cieszę się, że dodałaś do obsady Juliana, to mój ulubiony aktor.  Elena wyjechała, Martin cierpi i wszyscy się o niego martwią, ja także bym się martwiła. Ale to jest normalne, w końcu stracił najważniejszą w swoim życiu osobę. Mam się spodziewać po tym Danielu, że będzie villianem, czy przeobraziłaś go w baranka bez żadnego, ciężkiego grzechu? Czekam na next.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Telenowele Strona Główna -> Archiwum Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21, 22, 23  Następny
Strona 20 z 23

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin