Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bella Mafia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:59:31 11-11-10    Temat postu:

agam - A w jakim miałam skończyć?
Wytrzymasz kochana wytrzymasz. Postaram się wrzucić jak najszybciej
Co do Twojego pytania to milczę jak grób i mam nadzieję że uda mi się zaskoczyć co do tej i innych kwestii :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:05:04 11-11-10    Temat postu:

jak dla mnie to w ogóle możesz nie kończyć - mogłabym to czytać i czytać i czytać i pewnie nigdy nie miałabym dosyć
No, to ja w takim razie jak zwykle niecierpliwie czekam na nowy odcinek:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KERI
Idol
Idol


Dołączył: 02 Wrz 2007
Posty: 1830
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 13:42:46 11-11-10    Temat postu:


kolejan twoja cudna tela styl fałuba i wszystko na 6 z +
ahhh
Wpadłam na nia dopiero wczoraj, mooze i dobrze bo przeczytałam wsyztsko za jesnym zamachem

Hmmm mam nadzeje że Mari jednak zrezygnuje z zemsty, ona go naprawde kocha a rodzina Luka chyba żałuje tego co sie stało a własciwie co sie stało mam nadzeje że sie wkrótxe dowiemy i ta matka Mari jakas stuknięta chora psychicznie po prostu, jak mozna tak krzywidzić swoje dziecko.... Teściowa matki mari)niby jednak chce dobra mari ale tez mysli o zemscie....
a ksiądz powinien pomóc Mari a nie przełykac to co ona mówi w moich oczach tak własnie jest....
Jedynie Sofia w tym jest mądra bo ,,nie może odebrac dziecku ojca".
też mi sie wydaje że Adę (siostre Luka) zabł ktoś z rodziny Mari...
Luke i Mari cięzka przed nimi dorga ale mam nadzeje że jakoś sobie daja rade Miłość przezycięzy wszystko !!!!! ;D może bedą miec małe baby Fajnie by było...
tylko wstaw szybciuko odcinek bo sie zastanawiam co ta szutnięta matka zrobii !!
mam nadzeje ze wyjdzie z domu albo sie samapostrzeli albo postrzeli lekko Mari i wtedy (może przejży na oczy)... albo w ostateczności Luka i Mari zobaczy jak bardzo go kocha bo to tego nie mam juz wątpilowści


Pozdrawiam serdecznie
Za błędy przepraszam ale coś klawaitura mi sie zacina to raz a 2 jestem dysortografikiem wiec prosze o wybaczenie
I przepraszam że taki suchy komentarz....


Ostatnio zmieniony przez KERI dnia 17:23:55 12-11-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:12:56 12-11-10    Temat postu:

Keri - bardzo dziękuję za komentarz i ciesze się, że zajrzałaś
błędami sie nie przejmuj, sama je czasem robię

agam - ja wychodzę z założenie ze lepiej skończyć wcześniej i zostawić niedosyt jak pisać i pisać aż nie będziecie sie mogli doczekać końca.

W każdym razie wrzucam weekendowy odcinek - troszkę dłuższy

ODCINEK 20

Wycelowała bronią w chłopaka. Jej dłoń zaczęła drżeć. Chwyciła za spust, jednak w tym samym momencie zadzwonił telefon. Gaia zaklęła cicho i schowała się za ścianą. Oparła się o nią plecami i odetchnęła głęboko. W jej oczach pojawiły się łzy pełne cierpienia, bólu i furii. Nienawidziła tej rodziny. Giancarlo zniszczyli wszystko co miała. Postanowiła jednak że zabicie Luki w tej chwili nie będzie smakowało tak dobrze. Poza tym musiała dać również nauczkę córce która zdradzała swoją rodzinę. Schowała pistolet do torebki i cicho wyszła z mieszkania.

***
- Słucham? – powiedział Luka zachrypniętym głosem. Odchrząknął i poprawił się na łóżku. Mariana usiadła powoli i spojrzała na chłopaka zdezorientowana. W tej samej chwili usłyszała cichy dźwięk zamykanych drzwi. spojrzała w stronę salonu i zmarszczyła brwi. Matka – pomyślała i poczuła jak po plecach przechodzi ją nieprzyjemny dreszcz.
- Szefie przepraszam że cie budzę – Manuel mówił skruszonym głosem – ale mamy problem.
- Co się stało? – zapytał Luka i oparł się plecami o poduszki pocierając nasadę nosa. Dziewczyna przeniosła swój wzrok na Lukę.
- W klubie była poważna bójka i policja znalazła prochy – przyznał Manuel ściszonym głosem.
- Jasna cholera – syknął i usiadł na łóżku – zaraz tam będę. Postaraj się opanować sytuację na ile się da dopóki nie dojadę – polecił i nie Czekając na odpowiedź rozłączył się.
- Co się dzieje? – Mariana przysunęła się do Luki i spojrzała mu w twarz.
- Muszę jechać do klubu. Była jakaś bójka i policja znalazła narkotyki – powiedział wściekły i wstał – przykro mi muszę wyjść – powiedział i spojrzał na nią skruszony.
- Nie przejmuj się. na pewno wszystko wyjaśnisz. W klubach często pojawiają się prochy – stwierdziła. Luka łypnął na nią gniewnie.
- Nie w moim klubie – powiedział pewnym siebie głosem. Mariana zmarszczyła brwi coraz mniej rozumiejąc z tego co się działo wokół niej. Luka należał do rodziny Giancarlo. Jednych z największych i najbardziej wpływowych mafii na Sycylii. Na co dzień zajmowali się narkotykami. Z tego żyli. A on twierdził że w jego klubie nigdy nie było i nie będzie prochów. Te puzzle wcale nie chciały jej się ułożyć i to napawało ją coraz większym strachem.
Luka podszedł do niej i pochylił się całując ją w czoło.
- Zadzwonię rano – odparł. Mariana jednak pokręciła głową.
- Jadę z tobą – odpowiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu i spojrzała mu intensywnie w oczy. Coś jej tu nie pasowało i musiała się dowiedzieć jak najwięcej. Poza tym nie chciała spotkać się z matką, która przed paroma minutami była w tym mieszkaniu.
- Maleńka to nie jest dobry pomysł – powiedział czule i pogłaskał ją po policzku – poczekaj w domu. Przyjadę do ciebie jak tylko wszystko wyjaśnię – próbował ją przekonać, ale Mariana była nieugięta.
- Nie dyskutuj. Jadę z Tobą – powiedziała i wstała z łóżka chwytając Lukę za dłoń i wychodząc z sypialni.

***
- Manuel! – Luka przecisnął się przez tłum stojący przed klubem i podszedł do swojego barmana.
- Dobrze że jesteś – przyznał chłopak i spojrzał na Lukę smutnymi oczami – nie wiem jak to się stało. W jednej chwili wszystko było w porządku a w następnej usłyszałem strzał – zaczął opowiadać z wielkim przejęciem. Nakreślając Luce najważniejsze fakty. Ani razu jednak nie spojrzał na szefa wstydząc się że wszystkiego nie dopilnował – ludzie się rozstąpili a na środku parkietu leżał ten biedak. Znałem go bo często widziałem go u nas.
- A tego gościa co strzelał poznałeś? – zapytał Luka i spojrzał wyczekująco na Manuela. Chłopak uniósł wzrok i niepewnie pokręcił głową.
- Nigdy wcześniej go nie widziałem – przyznał.
- Zastanawia mnie jedna rzecz: kto do jasnej cholery wpuścił do klubu uzbrojonego faceta? – zapytał Luka wściekły wyszukując w tłumie bramkarza.
- Ja nie wiem.... – Manuel zaczął się jąkać i dopiero teraz dostrzegł że z Luką przyszła Mariana. Spojrzał na nią szukając u niej pomocy. Uśmiechnęła się lekko ale nic nie powiedziała.
- To nie twoja wina – powiedział Luka i położył Manuelowi dłoń na ramieniu – świetnie się spisałeś – przyznał – gdzie policja?
- Czeka na ciebie w środku – powiedział Manuel nieco spokojniejszy. Luka ruszył do wejścia przez cały czas trzymając Marianę za dłoń. Zanim dziewczyna weszła do środka rozejrzała się ostatni raz po tłumie. Sama nie wiedziała czego szukała. Nagle wśród ludzi mignęła jej znajoma postać. Rudowłosa kobieta o ciemnych oczach. Kiedy spojrzała na Marianę dziewczyna nie miała wątpliwości. Bianca stała na ulicy kilka metrów od niej i patrzyła na nią przepraszająco po czy zniknęła. Mariana szła przed siebie i próbowała otrząsnąć się z szoku. Co Bianca tu robiła? I to jeszcze w klubie Giancarlo. O co tu chodzi do diaska? Zanim jednak zdążyła poskładać wszystko w logiczną całość znalazła się na środku Sali w której jeszcze niedawno tańczyła z Luką. Minęła z chłopakiem funkcjonariuszy stojących obok przykrytego białym prześcieradłem ciała. Po lewej stronie na wysokości serca Mariana dostrzegła szkarłatną plamę. Zapewne po postrzale. Luka szedł jednak dalej w stronę swojego biura. Puścił ją przodem po czym sam wszedł do środka i zamknął drzwi.
- Witam panie Giancarlo – wysoki ciemnowłosy policjant koło trzydziestki uścisnął dłoń Luce – przykro mi że spotykamy się w takich okolicznościach.
- Mnie również – przyznał Luka po czym odwrócił się w stronę Mariany – proszę poznać Marianę Corolla – przedstawił dziewczyn - Mari to komisarz Emanuel Riverro - Policjant wyciągnął dłoń i uścisnął rękę dziewczynie po czym patrząc jej w oczy uniósł ją do ust w dżentelmeńskim geście.
- Miło mi panienkę poznać – powiedział a jego oczy błysnęły pełne podziwu dla jej urody. Luka zmarszczył brwi i skierował się do biurka. Oparł się o nie i skrzyżował ręce na piersi.
- Czy wie pan kto to zrobił? – zapytał ostrym tonem dając komisarzowi do zrozumienia że wcale mu się nie podoba jak patrzy ani jak dotyka jego kobietę. Policjant odchrząknął i drapiąc się po głowie zerknął na Lukę.
- Miałem nadzieję że może pan mi pomoże – przyznał.
- Niestety ale nie. Nie mam pojęcia kto to mógł być. Od dwóch lat w moim klubie jest spokój. Doskonale pan wie że nikt nie odważy się tu wszczynać awantur – zaczął Luka rzeczowym i opanowanym tonem - Poza tym nigdy nie został tu wpuszczony człowiek z bronią. Nie wiem jakim cudem dzisiaj ta zasada została ominięta – dokończył.
- Wiem panie Giancarlo. Nie domyśla się pan o kogo może chodzić? – zapytał i przestąpił z nogi na nogę – pana rodzina.....- zawiesił głos szukając odpowiednich słów.
- Moja rodzina od kilku lat żyje spokojnie i prowadzi uczciwe interesy – odpowiedział a jego oczy błysnęły niebezpiecznie.
- Może jest ktoś kto chce panu zaszkodzić.....jakiś niezadowolony wspólnik....? nie chciałbym żeby pan coś ukrywał – spojrzał na Lukę znacząco spod uniesionych brwi.
- Czy pan, panie komisarzu próbuje mi coś insynuować? – zapytał Luka i przeszył policjanta lodowatym spojrzeniem.
- Ależ skąd – mężczyzna szybko się zrehabilitował – staram się znaleźć tylko człowieka który zakłóca pański spokój.
- Niech mi pan wierzy że gdybym wiedział kto to, to już by pan o tym wiedział. Nie mam zamiaru sam wymierzać sprawiedliwości.
- Mam taką nadzieję – powiedział komisarz i coś zanotował – niestety klub musi zostać zamknięty dopóki nie wyjaśnimy całej tej sytuacji. poza tym w pana lokalu pojawiły się narkotyki i proszę mi wierzyć to nie przemawia na korzyść tego żeby szybko został otwarty – stwierdził komisarz i skrzyżował ręce na piersi najwidoczniej zadowolony z tego że zagrał Luce na nosie.
- Nigdy w tym klubie nie było narkotyków i nigdy ich nie będzie. Ten incydent był pierwszy raz i zapewniam pana że ostatni.
- Nie mnie będzie pan zapewniać panie Giancarlo. W pana klubie doszło do przestępstwa. Popełniono morderstwo a przy chłopaku znaleziono narkotyki – dodał o uniósł wysoko głowę. Luka uśmiechnął się spokojnie.
- Panie komisarzu, nie wiem czemu pan mnie nie lubi. Interesy jakie prowadzę są jak najbardziej legalne. Jeżeli nie szkoda panu czasu na to żeby to sprawdzić to proszę bardzo – spojrzał mu w oczy z wyzwaniem – niech pan nie szuka dziury w całym i nie stara się znaleźć na mnie haka, bo się to panu nie uda. Mój klub zawsze był bezpieczny i spokojny i taki pozostanie. A człowiek który dziś strzegł wejścia już tu nie pracuje – zauważył. Komisarz złożył notatnik i włożył go do wewnętrznej kieszeni kurtki.
- Nie mam do pana więcej pytań. Jeżeli o czymś sobie pan przypomni zna pan mój numer – Luka w milczeniu skinął głową. Komisarz odwrócił się do Mariany i znów patrząc jej w oczy pocałował ją w rękę.
- Do zobaczenia pani Corolla. Miło było panią poznać – powiedział jak mu się sdawało uwodzicielskim tonem i posłał Luce wyzywające spojrzenie. Odwrócił się i skierował do wyjścia. Kiedy otworzył drzwi o czymś sobie przypomniał.
- Jeszcze jedno! – zawołał. Luka spojrzał na niego i oparł dłonie na biurku tuż po swoich bokach.
- Tak?
- Zna pan Biancę Luciano? – zapytał. Kiedy Mariana usłyszała nazwisko swojej ciotki poczuła nieprzyjemny dreszcz. Derce zaczęło jej walić jak szalone a ręce nie wiedzieć czemu zrobiły się mokre jakby włożyła je pod kran. Spojrzała niepewnie na Lukę. Chłopak ni odrywał wzroku od komisarza.
- Osobiście nie. Wiem, że to wdowa po Massimie Luciano – przyznał Luka. Mariana na wspomnienia wuja poczuła ucisk w gardle i przypływ nienawiści. Coraz trudniej było jej oddychać a przed oczami zrobiło się ciemno. Powoli usiadła na kanapie i oparła głowę o dłonie.
- Nie wie pan co mogła robić w pana klubie?
- Nie wiem. Jak mówiłem nie znam jej dobrze a mój klub jest otwarty dla wszystkich – powiedział Luka pewny siebie.
- Może i tak panie Giancarlo, ale rodzina Luciano i pańska rodzina od lat się nie lubią czyż nie? – zapytał komisarz z kpiącym uśmieszkiem na twarzy.
- Skąd ma pan takie informacje komisarzu? – zapytał Luka całkowicie opanowany. Nie dał po sobie poznać nawet jeśli słowa policjanta zrobiły na nim jakiekolwiek wrażenie.
- Mam swoje źródła panie Giancarlo. W każdym razie mam nadzieję że niedługo się pan odezwie – dodał i wyszedł z gabinetu. Mariana szybko wzięła się w garść i przybrała spokojny wyraz twarzy. Spojrzała na Lukę w momencie kiedy i on na nią patrzył. Wstał i podszedł do wielkiego okna przyciemnionego okna wychodzącego na salę główną. Oparł się prawą ręką o szybę a lewą włożył w kieszeń. Mariana wstała i powoli do niego podeszła.
- W porządku? – zapytała i stanęła obok. Luka spojrzał na nią zmęczonymi oczami.
- Wiedziałem że powinienem zamknąć ten cholerny klub dwa lata temu kiedy zginęła Adriana. To jakieś przeklęte miejsce – warknął i spojrzał na leżącą na parkiecie postać.
- Nie mów tak. To wspaniałe miejsce. Ludzie sie tu bawią, czują się bezpieczni....
- Poprawka....Mari oni czuli się bezpieczni. To dwa morderstwa w przeciągu dwóch lat i o te dwa za dużo. Jak mam prowadzić interes jak ktoś usilnie próbuje zniszczyć wszystko to co udało mi się tu osiągnąć? – zapytał z udręką w głosie – przysiągłem sobie po śmierci siostry że wzmocnię ochronę. Myślałem że mi się uda stworzyć chociaż jedno bezpieczne miejsce gdzie dzieciaki będą mogły się bawić. A teraz wszystko szlag trafił. Jak ja mam spojrzeć w twarz rodzicom tego dzieciaka? – zapytał a jego oczy zaszły mgłą.
- Luka.... zrobiłeś wszystko co było można. Zatrudniłem najlepszym ochroniarzy. Zapewniłeś ochronę, wyrzuciłeś stąd dilerów....
- Widocznie ci ludzie nie są wystarczająco dobrzy – powiedział z goryczą i potarł nasadę nosa.
- Luka.... – Mariana ujęła jego policzek – nie możesz się obwiniać o całe zło tego świata – odparła i spojrzała mu w oczy. W tym samym momencie miejsce chłodu, bezradności i udręki zajęła czułość, tęsknota i zaborczość.
- Na pewno będę jeśli ten pacan jeszcze raz cie dotknie – warknął i podszedł do Mariany bliżej. Otoczył ją ramionami i oparł dłonie o szybę uniemożliwiając jej jakąkolwiek ucieczkę.
- Nie wiem o co ci chodzi – powiedziała ukrywając rozbawianie.
- Pan komisarz zapewne doskonale wie o co mi chodzi – powiedział z sarkazmem – robił wszystko żeby wytrącić mnie z równowagi i przyłapać na jakieś gafie – przyznał – i gdyby wyszedł choć minutę później miał by powód żeby naprawdę mnie zamknąć – powiedział i spojrzał jej w oczy.
- Nie przesadzaj – powiedziała i spuściła głowę. Chłopak ujął ją pod brodę i zmusił aby spojrzała na niego.
- Nie podobało mi się jak na Ciebie patrzył – wyszeptał. Mariana miała coś odpowiedzieć, ale w tym momencie rozległ sie dźwięk jej komórki. Luka odsunął się leniwie a dziewczyna odebrała.
- Słucham? – powiedziała i spojrzała Luce w oczy.
- Jak ci się podoba moje dzieło? – usłyszała głos matki przesiąknięty jadem. Całkowicie zaskoczona wbiła wzrok w podłogę - chyba cdałkiem nieźle się spisałam jak na początek naszej zemsty o której najwidoczniej ty zapomniałaś - Mariana przerażona spojrzała na Lukę a później przez okno na leżące pod białym materiałem ciało chłopaka a pod powiekami zapiekły ją niewylane łzy.


Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 1:21:03 13-11-10, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:18:08 15-11-10    Temat postu:

omg! Gaia to jest jakaś nienormalna kobita! Najpierw sama pcha córkę w ramiona wroga, a teraz chce jej dawać nauczkę? Może powinna znaleźć sobie jakiegoś dobrego psychiatrę?No i jeszcze ta sytuacja w klubie - ta kobieta naprawdę jest szalona, inaczej tego nie można nazwać.
No i kurde się poplątało - no bo skoro to sprawka matki Mari to, co robiła tam Bianca? Skomplikowane to wszystko, akcja nabiera tempa, nie pozostaje nic innego jak tylko czekać na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karotka
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 12 Lis 2010
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:59:43 16-11-10    Temat postu:

Tu dopiero mam sporo do nadrobienia! Trochę czasu mi zejdzie, ale myślę, że niebawem będę na bieżąco i zostawię tu jakiś dłuższy komentarz. Póki co, powiem tylko, że pomysł i styl mi się bardzo podobają. Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:28:58 16-11-10    Temat postu:

Witam Kahlan w moich skromnych progach
Cieszę się bardzo że póki co moje "wypociny" znalazły Twoją aprobatę.
Czekam w takim razie z niecierpliwością na Twój szczery komentarz i zapraszam do czytania

agam - poplątało się, poplątało ale wszystko się niebawem zacznie wyjaśniać - w końcu kiedyś musi


Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 19:32:26 16-11-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karotka
Debiutant
Debiutant


Dołączył: 12 Lis 2010
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:04:27 18-11-10    Temat postu:

Nareszcie jestem. Trochę czasu mi to zajęło, ale wygospodarowałam sobie ten wieczór i bardzo miło spędziłam czas z lekturą. Ale do rzeczy.

Zacznę może od Twojego stylu. Bardzo podoba mi się to, jak piszesz. Opowiadanie czyta się jak prawdziwą książkę, widać że masz porządny warsztat, bo "spod Twojego pióra" wychodzą bardzo bogate opisy i ciekawie prowadzone dialogi. Jestem pełna podziwu dla scen miłosnych, które opisujesz. Ja niestety (czy to względu na nieśmiałość, czy brak talentu) nie potrafię tego tak pięknie opisać. Cieszę się, że na tym forum są ludzie, którzy potrafią

Główna para wysuwa się oczywiście na prowadzenie. Uwielbiam wątek zemsty, prawie tak samo jak pary, które drą ze sobą koty. Dlatego tak bardzo zauroczyła mnie Twoja historia, którą chce się czytać i czytać.
Cytat:
- Z czego się cieszysz? – zapytała udając oburzenie. Chłopak nawinął kosmyk jej włosów na palec.
- Bo coś mi się wydaje że jesteś zazdrosna – uśmiechnął się szeroko. Mariana pokręciła rozbawiona głową.
- Jesteś zbyt arogancki i pewny siebie – powiedziała i uniosła brwi.
- Czyżby? A mnie się wydaje że jednak mam rację – przysunął się do niej i nim zdążyła się zorientować poczuła jego chłodne wargi na ustach.

Cudowna scenka! Jak ja kibicuje tej parze...

Mariana i Luka jako duet są tak elektryzujący, że włosy mi dęba stają Jak na rasowy romans przystało nie może zabraknąć też intryg i akcji. A tego nawet w nadmiarze dostarcza nam Gaia. To jest po prostu kobieta-żyleta.
Cytat:
- Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? Nie możesz go zniechęcać. Masz się do niego zbliżyć, masz go rozkochać a później zniszczyć. Czy takie to jest trudne do zapamiętania.

Jej podejście aż mrozi krew w żyłach. Krzywda krzywdą, ale wszystko z umiarem...

W każdym razie chciałam napisać jeszcze kilka rzeczy, ale to wyjdzie w praniu, bo przy dłuższych wypowiedziach forum zaczyna szwankować na moim komputerze. Mam jednak nadzieję, że dostatecznie oddałam zauroczenie Twoim dziełem, którego na pewno nie nazwałabym "wypocinami". Ach, no i czekam na ciąg dalszy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wiewióra
Motywator
Motywator


Dołączył: 23 Kwi 2010
Posty: 290
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:12:30 18-11-10    Temat postu:

hej kochana, nadrobiłam zległości w czytaniu, gdyż 2 tyg nie miałam kompa
koma postaram się w weekend doadać

pakiętaj cały czas czytam i nie mogę się oderwać od opowiadań przez ciebie pisanych
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:14:13 19-11-10    Temat postu:

Kahlan - dzięki za tak wyczerpującego i pochlebnego koma
Strasznie miło mi było go czytać.

Czy mam warsztat to nie wiem - po prostu dużo czytam i to na pewno dużo mi daje podczas pisania własnych dzieł.
Co do scen miłosnych - cóż staram się
Jeżeli chodzi o głównych bohaterów cieszę się bardzo że przypadli ci do gustu. Próbowałam stworzyć te postacie w taki sposób żeby nie były jednakowe i nudne. Mam nadzieję, że mi się to udało

Twój komentarz poprawił mi humor dzisiejszego dnia więc dziękuę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:29:00 23-11-10    Temat postu:

ODCINEK 21

- Co to ma znaczyć!? – Mariana weszła do salonu i spojrzała na matkę z gniewem. Gaia spokojnie odwróciła się w jej stronę i skrzyżowała ręce na piersi.
- Nie wiem o co ci chodzi – odparła głosem wypranym z jakichkolwiek uczuć i uniosła znacząco brwi. Mariana spojrzała na siedzącą na kanapie Biancę. Dziewczyna z niemym błaganiem w głosie pokręciła delikatnie głową, dając jej do zrozumienia żeby nie wspominała o tym że widziała swoją ciotkę w klubie Luki.
- Mówię o strzelaninie w klubie Luki – powiedziała i powoli odwróciła wzrok od Bianki w stronę matki. Zmarszczyła brwi kiedy dostrzegła cień satysfakcji malujący się w jej oczach.
- Ktoś musi się wziąć za nasze sprawy skoro ty postanowiłaś bawić się w romansowanie. Mam wrażenie że całkowicie odpuściłaś. Migdalisz się z tym Giancarlo jak gdyby nigdy nic – syknęła wściekła i spiorunowała córkę wzrokiem.
- Nie masz pojęcia o tym co robie a czego nie – Mariana warknęła i wbiła wzrok w zdjęcie ojca stojące na kominku. To samo które matka kilka dni temu pokazywała jej by przypomnieć jaki jest cel jej bratania się z ta przeklętą rodziną. Bezwiednie sięgnęła do rozcięcia na policzku które pozostawiała jej Gaia.
- Czyżby? Nie mam pojęcia? – zapytała z sarkazmem. Mariana teatralnie wywróciła oczami.
- No tak zapomniałam że zaczęłaś mnie szpiegować! – wykrzyczała jej w twarz.
- Nie odbierałas moich telefonów. Poza tym chciałam sprawdzić co się dzieje. Myślałam że ta rodzina coś ci zrobiła! A ty po prostu nie miałaś ochoty rozmawiać z matką. Odcinasz się od nas? – zapytała i wskazała dłonią Biancę która siedziała na kanapie oraz Sofię i Fatimię które weszły do pokoju. – zdradzasz naszą rodzinę dla jakiegoś młokosa? – zapytała i uniosła brwi. Mariane łzy zapiekły pod powiekami. Przełknęła je i spojrzała na matkę z wyzwaniem.
- Nikogo nie zdradzam to po pierwsze a po drugie nie mam ochoty z tobą rozmawiać bo ty tego nie robisz – powiedziała spokojnie – wszystko wymuszasz siłą i wrzaskiem – Gaia podeszła do niej i spojrzała jej w oczy z nienawiścią i bólem.
- Ktoś musi w tym domu sprawować pieczę nad naszymi interesami, nad zemstą której wszyscy się wyparli – obrzuciła spojrzeniem salon.
- Gaia zamilcz zanim powiesz coś czego będziesz żałowała – powiedziała stanowczo Fatima i zmierzyła ją lodowatym spojrzeniem – przestałaś całkowicie dostrzegać cokolwiek innego poza własnym bólem i chęcią pomszczenia męża – Fatima podeszła bliżej i nie spuszczała synowej z oczu – ja straciłam nie tylko męża ale trzech synów. Wiem że twoja strata jest ogromna ale musisz sobie z nią poradzić zanim zniszczyć to co jeszcze pozostało z naszej rodziny – przez chwilę przez twarz Fatimy przemknęła czułość ale zniknęła tak szybko jak się pojawiła. Gaia spojrzała na teściową i przeniosła wzrok w stronę okna. Po jej policzku popłynęła samotna łza. Szybko jednak ją otarła gestem pełnym zdeterminowania.
- Masz się zbliżyć do rodziny Giancarlo. Nie wiem jak to zrobisz ale masz wejść do ich domu. Kiedy to zrobisz dostaniesz kolejne wytyczne – powiedziała ale nawet nie spojrzała na córkę. Uniosła głowę i wyszła dumnym krokiem z salonu. Fatima pogłaskała wnuczkę po włosach i lekko się uśmiechnęła po czym wyszła zamykając się w gabinecie. Mariana przeniosła swój wzrok na Biancę.
- Możesz mi wyjaśnić co u diabła robiłaś w klubie Luki? – zapytała Mariana i spiorunowała ciotkę wzrokiem pełnym furii – przecież ta cholerna zemsta to moja działka. Po co się mieszacie? – zapytała z rozpaczą w głosie i opadła bezwładnie na kanapę. Bianca spojrzała na Sofię z bezradnością a później znów na Marianę i przeczesała włosy palcami.
- To ja w takim razie nie przeszkadzam – powiedziała Sofia i powoli zmierzała w kierunku holu.
- nigdzie nie pójdziesz – odparła Mariana i wlepiła wzrok w podłogę – czy ktoś mi wyjaśni co tu się do cholery jasnej dzieje? – zapytała i odwróciła się do stojącej za jej plecami Sofii. Ciotka spojrzała na Biancę po czym westchnęła usiadła na fotelu.
- i tak się dowie – stwierdziła i spojrzała wyczekująco na Biancę
- o czym mam się dowiedzieć? – Mariana zerknęła to na Sofię to na Biancę.
- byłam w klubie żeby cię ostrzec - przyznała Bianca – wiedziałam co Gaia planuje i pojechałam tam z zamiarem powiedzenia ci wszystkiego, ale zjawiłam się za późno – dodała i spojrzała na nią skruszona. Mariana pokręciła głową i ukryła twarz w dłoniach.
- nic nie rozumiem. Mam wrażenie że żyję jakby obok tego wszystkiego. Może mi ktoś wyjaśnić o co tu chodzi? – zapytała i spojrzała wyczekująco na Biance.
- Mariana nie możemy ci na razie nic powiedzieć. Rób swoje a kiedy potwierdzimy swoje przypuszczenia o wszystkim się dowiesz – wyjaśniła łagodnym tonem i spojrzała na Sofię szukając wsparcia.
- wszyscy sa rozumiem poinformowani oprócz mnie? – zapytała i wstała przeczesując włosy palcami.
- nikt oprócz nas nie wie i lepiej żeby tak pozostało – powiedziała Sofia i spojrzała na Marianę poważnie. Dziewczyna zmarszczyła brwi i pokręciła głową.
- o co tu chodzi? Rozumiem że moja matka o niczym nie wie? – Bianca pokręcił przecząco głową.
- nie wie i do momentu aż same się o wszystkim przekonamy nie może wiedzieć. Jasne? – Sofia wstała i położyła dłoń na swoim mocno zaokrąglonym brzuchu. Mariana tylko kiwnęła głową i patrzyła jak ciotka wychodzi z pokoju. Prychnęła sarkastycznie i ruszyła do wyjścia.
- Mariana...... – Bianca zawołała za dziewczyną, ale Mari tylko uniosła dłoń dając jej do zrozumienia że nie chce słuchać po czym zniknęła.


Ostatnio zmieniony przez Kenaya dnia 22:45:57 24-11-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:14:22 24-11-10    Temat postu:

Gaia jest zaślepiona chęcią zemsty, ale Fatima chyba ma rację - powinna przestać, zanim zniszczy to, co zostało z ich rodziny. Czy ona nie widzi, że zniszczyła już relacje z córką? Czy zemsta naprawdę jest tego warta?
Ciekawi mnie też co takiego wiedzą Sofia i Bianca i dlaczego nie chcą wtajemniczyć w to Mari? Nawet nie będę próbowała zgadywać - zresztą w sumie i tak nic konkretnego nie przychodzi mi teraz do głowy.
Czekam oczywiście na new:) Pozdrawiam!


ps. Jak tam Twoja historia o wampirach? Już nie mogę się doczekać, kiedy pojawi się na forum
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 0:28:25 30-11-10    Temat postu:

Dzięki agam za koma. co do mojego opowiadania o wampirach to sie pisze i myślę że wcześniej niż przed zakończeniem tej telci sie nie pojawi
A teraz zapraszam na kolejny odcinek.

ODCINEK 22

Luka od ponad godziny siedział w swoim biurze w „La Rosa Negra” i próbował pozbierać do kupy to co się posypało w przeciągu kilku godzin a właściwie minut. Odbierał telefony, odwoływał imprezy, oddawał niezadowolonym Klientom zaliczki na poczet organizowanych w klubie imprez. Sytuacja finansowa firmy przestawała być klarowna a jeżeli faktycznie klub będzie zamknięty kilka dni nie będzie sensu żeby go w ogóle otwierać po tej całej aferze. Poza tym Luka zaczął się zastanawiać czy w ogóle ktoś przyjdzie żeby spokojnie się tu pobawić biorąc pod uwagę ostatnie, nazwijmy to nieprzyjemne incydenty.
- Byłbym wdzięczny jeśli kogoś by pan znalazł. Zależy mi na rzetelnym i dobrze wyszkolonym pracowniku – powiedział Luka do słuchawki i oparł się na fotelu wyczerpany dzisiejszą nocą.
- Proszę się nie martwić znajdziemy najlepszego ochroniarza możliwie jak najszybciej jeżeli zależy panu na czasie – powiedział mężczyzna po drugiej stronie słuchawki.
- Co do czasu sam jeszcze nie wiem kiedy dokładnie będę mógł skorzystać z usług waszego człowieka. Jednak odezwę się w przeciągu dwóch tygodni i dam wam ostateczną decyzję. Mam nadzieję że do tego czasu wszystko się wyjaśni. Nie chciałbym również przetrzymywać waszego pracownika w niepewności – przyznał Luka i potarł nasadę nosa.
- Panie Giancarlo to nie będzie problem. W takim razie czekamy na wiadomość od pana a ochroniarz będzie czekał w pogotowiu jeśli okaże się że potrzebuje go pan wcześniej.
- Dziękuję bardzo. Do usłyszenia w takim razie – odłożył telefon i odwrócił się fotelem w stronę okna. Policjanci nadal sprawdzali najmniejszy kąt w jego klubie. Wcale mu się to nie podobało, bo nie był przestępcą ale nie mógł nic na to poradzić. Odetchnął głęboko i przeczesał włosy palcami.
- Jestem – usłyszał opanowany głos Marco i odwrócił się leniwie na krześle w jego stronę – przyjechałem najszybciej jak się dało, ale żeby przecisnąć się przez te gliny na zewnątrz trzeba pokazać nawet numer buta – zaśmiał się i postawił swoją teczkę na biurku. Luka uśmiechnął się łagodnie i zlustrował brata rozbawionym wzrokiem. Miał na sobie białe eleganckie spodnie i niebieską koszulę z podwiniętymi rękawami i rozpiętymi guzikami pod szyją.
- w sumie im się nie dziwie bo według nich zapewne nie wyglądasz na prawnika – Marco parsknął śmiechem i podszedł do małego barku żeby nalać sobie kawę.
- No tak zapomniałem że dla niektórych prawnik to mol książkowy w drogim garniturze i okularach – pokręcił głową i podszedł do biurka stawiając kubek obok teczki. Spojrzał na brata z troską i włożył dłoń do kieszeni.
- Nie wyglądasz dobrze – stwierdził i sięgnął po kubek – może napij się kawy – zaproponował. Luka uśmiechnął się krzywo ale raczej przypominało to okropny grymas.
- Wypiłem już chyba z litr kawy – stwierdził z ironią – przestała działać – potarł nasadę nosa i przymknął oczy bo ból głowy jaki nawiedził go godzinę temu znów się nasilał.
- Jedź do domu a ja zajmę się tu wszystkim – Luka uniósł zmęczony wzrok i spojrzał bratu w oczy – no na co czekasz? Jak zaczniesz rozmawiać z policją w tym stanie to naprawdę oskarżą cię o posiadanie narkotyków. Wybacz braciszku ale nie wyglądasz teraz wiarygodnie – uśmiechnął się łagodnie. Luka wstał i zebrał z biurka swoje rzeczy – prześpij się trochę – poprosił a miejsce poczucia humoru zajęła szczera troska o brata.
- Jasne – odpowiedział z ironią - Muszę jeszcze pojechać do Mariany. Dzwoniła do mnie kilka razy – zauważył i schował komórkę do kieszeni.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł żebyś prowadził samochód sam – zauważył Marco i spojrzał na brata unosząc znacząco brwi. Luka złapał kluczyki od samochodu i zakręcił je sobie na palcu wskazującym.
- Nic mi nie będzie – posłał bratu blady uśmiech i obrzucił biurko wzrokiem sprawdzając czy ma wszystko. – wiesz gdzie co jest, jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń – powiedział i spojrzał na brata.
- Luka nie przesadzaj. Poradzę sobie a poza tym jest jeszcze Manuel który na pewno mi pomoże. Jedź do Mariany i prześpij się chociaż trochę – Luka kiwnął głową obszedł biurko stając obok Marco.
- Dzięki że przyjechałeś – powiedział i uśmiechnął się z wdzięcznością. Marco poklepał go po ramieniu i uśmiechnął się.
- Nie ma za co. Jesteś moim bratem. Kto ma ci pomóc jak nie ja? A teraz zmykaj młody – Marco usiadł za biurkiem a Luka ruszył bez słowa do wyjścia.

***
Marianę obudziło ciche pukanie do drzwi. Było tak niewyraźne że przez chwilę zastanawiała się czy oby jej się to nie śniło. Uniosła głowę i zerknęła na zegarek na nocnej szafce. Piąta rano. Przetarła oczy i przez chwilę nasłuchiwała chcąc się przekonać czy tylko jej się wydawało. Jednak ktoś zapukał ponownie. Mariana wstała i ruszyła do drzwi. Chwyciła po drodze swój czarny sweterek do kolan i zarzuciła do pośpiesznie na siebie. Podeszła do drzwi i otworzyła je. W progu stał Luka. Opierał się o framugę patrząc na nią smutnymi i zmęczonymi oczami.
- Luka... – wyszeptała i ustąpiła mu miejsca żeby mógł wejść do środka.
- Przepraszam, że budzę cię tak wcześnie, ale nie miałem siły jechać do domu – przyznał i przetarł wolną dłonią oczy drugą trzymając w kieszeni.
- Nic się nie stało, ale dlaczego nie poprosiłeś Manuela żeby cie odwiózł? – zapytała szczerze zatroskana i spojrzała mu w oczy z czułością. Podeszła bliżej i pogładziła go po policzku. Wyglądał okropnie. Nieprzespana noc dała o sobie znać. Miał przekrwione oczy, cienie pod oczami a na twarzy pojawił się lekki zarost.
- Nic mi nie jest – powiedział i przygarnął ją do siebie. tak bardzo chciał poczuć jej kojący zapach i ciepło jakie roztaczało wokół siebie jej ciało. Objął ją ramionami i tulił do siebie. W pewnej chwili poczuł jak całe napięcie go opuszcza, jak mięśnie się rozluźniają a energia którą zdawało mu się że ma całkiem zniknęła. Przymknął oczy i pocałował Marianę w czubek głowy.
- Chodź - wyszeptała i zaprowadziła go w stronę kanapy – powiedz mi jak wygląda sytuacja w klubie? – poprosiła i usiadła naprzeciwko Luki na ławie. Chłopak oparł się swobodnie na sofie i przymknął oczy odchylając głowę do tyłu.
- Bez zmian. Policja węszy w każdym najmniejszym kącie, Klienci niezadowoleni dzwonią i żądają zwrotu pieniędzy za niezorganizowane imprezy. Jest fatalnie jeśli dalej tak pójdzie będę musiał zamknąć lokal. Poza tym nie wiem czy ktokolwiek jeszcze do niego przyjdzie po tych dwóch morderstwach – przyznał i przeczesał włosy palcami. Mariana spojrzała na niego uważnie niepewna czy w ogóle powinna pytać.
- Czy wiedzą kto zabił tego chłopaka? – Luka zerknął na nią łagodnie po czym pochylił się do przodu opierając łokcie na kolanach.
- Nie – pokręcił głową – nikt nie wie kim jest ten człowiek. Manuel nigdy go u nas nie widział. Pytałem również ochroniarza ale nie przypomina sobie żeby wpuszczał kogokolwiek bez broni.
- Może faktycznie wszystkich sprawdził – zauważyła i spojrzała na niego ze smutkiem.
- Kochanie widocznie nie dość dokładnie. Nie mam zamiaru sprawdzać każdego człowieka który wchodzi do klubu. To należy do obowiązków ochroniarza. To on dba o bezpieczeństwo. Skoro ktoś z bronią wchodzi do lokalu dla mnie jasne jest że bramkarz nie wykonał swojej pracy. Nie mogę sobie pozwolić na podobne błędy – powiedział spokojnie i łagodnie. Dziewczyna pogładziła go po policzku i spojrzała w oczy kiedy uniósł swój wzrok.
- Wszystko będzie dobrze. zobaczysz – uśmiechnęła się delikatnie dodając chłopakowi tym otuchy. Luka wyciągnął dłoń i odgarnął jej włosy za ucho. Przysunął się i czule musnął jej wargi swoimi w delikatnej pieszczocie.
- Dziękuję – wyszeptał tuż przy jej ustach – jesteś niezwykła – przyznał. Mariana uśmiechnęła się promiennie.
- O której musisz być z powrotem w klubie?
- Nie wiem. Muszę się przespać i pojadę. Na razie w klubie jest Marco. Jest prawnikiem więc ze wszystkimi sprawami papierkowymi sam lepiej sobie poradzi niż ja – przyznał.
- Prześpij się w takim razie – powiedziała Mariana. Luka kiwnął głową w odpowiedzi.
- Położysz się ze mną ? – zapytał z nadzieją w głosie – proszę – spojrzał jej głęboko w oczy z czułością i tęsknotą jakiej nie umiała odmówić.
- Wezmę tylko koc – powiedziała i ruszyła do sypialni. Po chwili wróciła niosąc brązowy mięciutki koc. Rozłożyła go a Luka nie zastanawiając się dłużej wyciągnął się na sofie. Mariana ułożyła się obok tyłem do nego i przykryła ich oboje. Luka objął ją ramieniem i mocniej do siebie przytulił chcąc czuć jej ciepło i nie wiedział nawet kiedy zasnął.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eillen
Generał
Generał


Dołączył: 25 Lut 2010
Posty: 7862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ..where the wild roses grow...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:54:06 02-12-10    Temat postu:

Dobrze, że Luca ma brata na którego zawsze może liczyć Z tego co pamiętam, to w którymś z wcześniejszych odcinków była też mowa o innym bracie - Michaelu? Przez chwilę myślałam, że może to ten sam, ale cofnęłam się na pierwszą stronę i wyczytałam, że Marco to mąż Eleny i że Mike też jest prawnikiem no i pewnie dlatego ubzdurało mi się, że to ta sama osoba
Dawno też nie było Pina Może czas najwyższy, żeby się pojawił i pomógł przyjacielowi?
Tak czy siak, czekam na new, bo albo mi się zdaje, albo akcja nabiera tempa:D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kenaya
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 3011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:29:29 02-12-10    Temat postu:

Nie zdaje Ci się staram się żeby akcja nabierała tempa
Co do Michaela i Marco to faktycznie mogło Ci się pomylić. Chłopaki mają imiona na "M" i obaj są prawnikami, ale Marco to ten najstarszy i ten na którego można liczyć natomiast Mike to powód bólu głowy Luki. Lubi namieszać w życiu brata
Spokojnie Pino pojawi się już w następnym odcinku jak zwykle wbije się w odpowiedni czas
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 7 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin