Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość czy nienawiść?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 39, 40, 41 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Najgorszy czarny charakter?
Jose Manuel
40%
 40%  [ 10 ]
Jaguar
12%
 12%  [ 3 ]
Fernando
4%
 4%  [ 1 ]
Alvaro
8%
 8%  [ 2 ]
Monika
8%
 8%  [ 2 ]
Armando
0%
 0%  [ 0 ]
Enrique
4%
 4%  [ 1 ]
Vanessa
16%
 16%  [ 4 ]
Wszyscy są tak samo źli
8%
 8%  [ 2 ]
Wszystkich Głosów : 25

Autor Wiadomość
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:19:23 03-02-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Magi, Natka, Gaby, Genesis oraz blondi95

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

78 ODCINEK

Dom Juana.

- Chyba się przesłyszałam? Jak to zakochałeś się w Luisie Vellasquez? To niemożliwe – zdziwiła się Eva.
- Sam nie wiem. Od jakiegoś czasu nie mogę przestań o niej myśleć. Zupełnie zgłupiałem na jej punkcie. Ale ja wiem, że nie może mnie z nią nic połączyć. Zachowam rozsądek i zachowam się inaczej niż moja siostra. Ja pamiętam co zrobili nam Vellasquezowie – powiedział Juan.
- Znowu gadasz głupoty. Jedynie Jose Manuel jest twoim wrogiem, reszta jest niewinna. Powinieneś zastanowić się co czujesz do tej dziewczyny i zaakceptować Miguela jako partnera dla Lindy. Musisz to w końcu zrobić!
- Sam nie wiem. To jest jeden wielki kocioł. Chciałem ostrzec Luisę przed jej mężem, a na weselu Moniki i Raula pocałowałem ją. Sam nie wiem dlaczego to zrobiłem...
- Nie wierzę. Oboje z Lindą wpadliście jak śliwki w kompot.
- Daj spokój. Wiesz, że nigdy nie będę z Luisą Vellasquez. Wybiję sobie ją z głowy. Dla mnie nie istnieje coś takiego jak miłość...
- Istnieje istnieje, ale boisz się do tego przyznać. Gdyby oni się w końcu pogodzili... Oby tak się kiedyś stało – zastanawiała się Eva...

Mieszkanie Enrique Cardenasa.

- Czemu tak szybko wychodzisz? – zdziwił się Enrique.
- Już ci mówiłam. Praca na mnie czeka. Dziękuję, że mnie tu
zaprosiłeś – odparła Claudia.
- Drobiazg. Czekam na nasze ponowne spotkanie. W końcu nasza znajomość trwa już dość długo, a tak mało o sobie wiemy.
- Owszem... Naprawdę muszę już iść...
- Dobrze już dobrze – Enrique pocałował Claudię, która szybko opuściła mieszkanie swojego chłopaka.
- Czemu była taka zdenerwowana? – zdziwił się Enrique. O cholera... czyżby przypadkowo zobaczyła narkotyki... A niech to!

Claudia była roztrzęsiona.

- Kim naprawdę jest Enrique Cardenas... Co on przede mną ukrywa? – zastanawiała się dziewczyna...

Szpital.

Monika zobaczyła w końcu swoje martwe dziecko. Długo tuliła je do swojej piersi. Obecny przy tym Raul ledwo usiedział na krześle. Cierpiał razem z żoną, ale nic nie mógł zrobić. Kryzys Moniki trwał nadal, chociaż tym razem zachowywała się nieco spokojniej.

- Za kilka dni stąd wyjdziesz. Zapomnimy o tej tragedii – powiedział Raul.
- Co ty mówisz? Ja nigdy nie zapomnę swojego dziecka! – krzyczała Monika.
- Wiem... Przejdziemy przez to, będę przy tobie. Jeszcze los się do nas uśmiechnie. Będziemy mieć jeszcze wiele dzieci. Zaufaj mi, wszystko się ułoży. Złapię tych drani którzy cię pobili. Inaczej nie nazywam się Raul Vellasquez.
- Wierzę ci, ale teraz zostaw mnie samą. Przeproś swoją matkę oraz Miguela, Lindę i Luisę. Zachowałam się wobec nich okropnie...
- Na pewno zrozumieją w jakim teraz jesteś stanie. On chcą dla ciebie dobrze, tak jak ja.
- Wiem... ale sama nie wiem jak to przetrwam. Nie jestem sobą. Potrzebuje czasu i samotności. Zostaw mnie samą! Proszę cię!
- Dobrze kochanie, ale niedługo wrócę...

Po chwili na korytarzu.

- Wybaczcie Monice. Wciąż jest w wielkim szoku – stwierdził Raul.
- Nic się nie stało. Doskonale ją rozumiem. Musisz teraz być przy niej żeby całkowicie się nie załamała – zauważyła Cristina.
- Będziemy przy niej. Wspólnymi siłami doprowadzimy do tego, że wróci do zdrowia zarówno fizycznie jak i psychicznie – dodała Linda.
- Linda ma rację. Wszystko się ułoży – wtrąciła Luisa.
- A ja przysięgam, że pomogę ci dorwać tych drani którzy pobili Monikę. Otrzymują należną im karę, a także ten, który zlecił im tę robotę. Zobaczysz – powiedział Miguel...

Firma Vellasquezów.

- Wiesz Fernando... czasami myślę, że ja i moja rodzina wiecznie musimy mieć jakieś problemy i trudności. Nie ma ani jednego dnia spokoju – załamywał się Jose Manuel.
- Przesadza pan. Nie jest tak źle. Niech pan spojrzy na mnie i Luisę. Czy my stwarzamy panu jakieś problemy? – dopytywał się Fernando.
- Na szczęście wy to co innego. Wasze małżeństwo jest trwałe jak monolit. Jedynie wy nie przysparzacie mi snu z powiek.
- Może być pan tego pewny kochany teściu. Ja i Luisa nie możemy bez siebie żyć. Najpierw tutaj pracujemy, a później odpoczywamy
w naszym gniazdku. I to wszystko dzięki panu...
- Drobiazg Fernando. Cieszę się z waszego szczęścia. A jeśli chodzi
o firmę, to jedynie ty pracujesz tutaj sumiennie. Tylko tobie mogę zaufać. Zastanawiam się nad przepisaniem połowy firmy na ciebie i Luisę... Sam wiesz, że jestem już stary...
- Co pan wygaduje! Pan jest jeszcze w kwiecie wieku! Byłby to dla mnie zaszczyt... taki gest z pana strony, ale to byłaby przesada. W firmie pracują też Miguel i Raul...
- Jeszcze o tym porozmawiamy. Na razie mam za dużo problemów. Oby złapali tych łotrów którzy zaatakowali Monikę. Może wtedy sytuacja się trochę uspokoi – stwierdził Jose Manuel.
- Nie złapią ich stary głupcze. A z tą firmą to mnie zaskoczyłeś. Mój plan wejdzie w życie znacznie wcześniej niż
przypuszczałem – pomyślał Fernando.

Komisariat policji.

- Mamy coś w sprawie tego pobicia Moniki Moreno? – zapytał Alvaro Maniche.
- Na razie nic szczególnego. Wiemy tylko, że było dwóch sprawców. Pomocne będą zeznania poszkodowanej, ale na razie to niemożliwe. Podobno jest w poważnej depresji – zauważył Gustavo.
- Biedna kobieta... dopiero co wyszła za mąż, a teraz straciła zdrowie
i dziecko...
- Dobrze pan wie, że dla mnie nie ma spraw niewyjaśnionych. Te łotry wkrótce trafią za kratki tak samo jak ci którzy zabili rodzinę Cordillo czy napadli na Deborah Santacruz. Ciekawe gdzie ona się teraz znajduje? Niestety nie ma z nią żadnego kontaktu...

Włochy.

- Codziennie byś jadła tylko lody... Człowiek nie tylko z tego żyje. Czemu ja spełniam twoje kaprysy? – śmiała się Deborah.
- Nie wiem czemu. Jesteś dla mnie wspaniałą mamą – odparła Rosa.
- Nie zawsze ją byłam. Znikałam na całe dnie, nie byłam przy tobie kiedy najbardziej tego potrzebowałaś. Byłam złą matką...
- Nieprawda. Jesteś najlepsza na świecie! Jak to się mówi... Jedyna
w swoim rodzaju. I te wakacje – to coś najpiękniejszego w moim życiu. Bardzo ci dziękuję. Mam prośbę.
- Jaką?
- Nigdy stąd nie wracajmy. Tu jest tak pięknie!
- Kochanie już ci mówiłam. Kiedyś będziemy musiały wrócić. Trzeba stawić czoła problemom...
- Dobrze, ale jeszcze nie teraz. Proszę...
- W porządku. Jeszcze tu zostaniemy. Robię to tylko na twoją prośbę... Za miesiąc powrócę i zmierzę się z moimi wrogrami – pomyślała Deborah.

Kilka godzin później.

Kawiarnia – spotkanie Jose Manuela z Jaguarem i Armandem.

- Witaj Armando – powiedział Jose Manuel.
- Witaj tato – odparł chłopak.
- Tato? To jakiś żart – wtrącił Jaguar nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
- Zamknij się kretynie!
- Kto to jest? – zdziwił się Armando.
- To jest słynny Leoncio Pena zwany Jaguarem, moja prawa ręka w twardych interesach, a to mój syn Armando. Poznajcie się.
- Miło mi.
- Mnie również. Ale pan mnie przedstawił. Jaka tam prawa ręka, jestem skromnym gońcem do pańskich usług – powiedział Jaguar. A skąd pan wytrzasnął jeszcze jednego syna?
- Już ci mówiłem głupcze... To mój syn i Evy Ronderos. Jest po naszej stronie. Chciałem was ze sobą poznać, bo musimy wiedzieć z kim współpracujemy. Armando pomaga mi w walce z wrogami...
- Owszem, teraz zajmuję się siostrą Gustavo Valdeza – dodał Armando.
- Wrogami? Własną matką też się zajmiesz?
- Załamujesz mnie naprawdę. Evie nie spadnie włos z głowy. Taka jest umowa. Naszymi wrogami jest Juan i Linda Cordillo, Gustavo Valdez i jego siostra oraz Deborah – stwierdził Jose Manuel.
- Już rozumiem. Trzeba było tak od razu. Widzę, że wdałeś się w swojego ojca Armando. To dobrze – daleko zajdziesz...
- Ja ciebie też znam. Słynny Jaguar. Dużo o tobie słyszałem, nie tylko od ojca. A jednak żyjesz, choć podobno wysadziłeś się w powietrze...
- Ja mam siedem żyć jak kot – dumnie oznajmił Jaguar.
- Chyba milion – westchnął Jose Manuel.
- Czuję, że możemy razem dużo zdziałać. Wszyscy którzy mnie znają, nawet moja matka mają mnie za dobrego człowieka. Kiedy poznają kim naprawdę jestem, będzie już dla nich za późno.
- Udał się panu też siódmy syn! Wypijmy za to! – powiedział Jaguar.
- Przestań kpić. Mam tylko trzech synów, przynajmniej o tylu mi wiadomo. Wypijmy za udaną współpracę...

Kancelaria Juana.

- Wiem, że to nie moja sprawa, ale może jednak mogę w czymś pomóc. Ostatnio jesteś nie w sosie. Coś się stało? – zapytała Lorena.
- To miło, że się o mnie troszczysz, ale to sprawa osobista. Nie wiem co począć – odpowiedział Juan.
- Jestem kobietą i zawsze moja pomoc może się przydać. Nie będę naciskać, ale jeżeli chcesz pogadać, zrobię wszystko aby ci pomóc.
- Dziękuję. Na pewno skorzystam jeżeli uznam to za stosowne...
- Czemu on tak się zachowuje? Może rzeczywiście w kimś się zakochał, tak jak twierdził Antonio – zastanawiała się Lorena.
- Co ja mam zrobić? Dlaczego to wszystko musi być takie trudne... Jakby nie było innych kobiet na świecie. Muszę wybić sobie Luisę z głowy... raz na zawsze – pomyślał Juan...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Kto się dobija do drzwi o tej porze? To chyba nie Miguel... On przecież został w rezydencji... Linda otworzyła drzwi i zobaczyła... Vanessę.
- Witaj Lindo – powiedziała Vanessa.
- Czego chcesz? Nie jesteś tu przecież mile widziana!
- Ja przyszłam tylko na chwilę. Chciałam ci powiedzieć coś bardzo ważnego.
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Nie mamy wspólnych tematów do rozmów!
- Mamy za to wspólnych mężczyzn.
- Co ty mówisz?
- Zaraz powiem ci co robił twój kochany Miguel wczorajszej nocy. To powinno dać ci do myślenia.

Linda była zaskoczona słowami Vanessy. Przeczuwała kłopoty...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 19:13:01 03-02-08, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:47:05 03-02-08    Temat postu:

Biedna Monika Tak mi jej żal Dobrze, że może liczyć na Raula i jego rodzinę To na pewno bardzo jej pomoże
I pojawia się 'zaproblemiony' Jose Manuel Oby jednak stary Vellasquez nie popełnił błędu. Jeśli przepisze połowę firmy na Ferdka, nieświadomie ją straci
Deborah i Rosa spędzają we Włoszech wspaniałe wakacje Zazdroszczę im I cieszę się, że zamierzając już całkiem niedługo wrócić Alvaro dostanie za swoje
Jakie urocze spotkanie Jose Manuel, Armandito i jeszcze Leoncio Ale Jagi otrzymał przedstawienie
"Ale pan mnie przedstawił. Jaka tam prawa ręka, jestem skromnym gońcem do pańskich usług – powiedział Jaguar. A skąd pan wytrzasnął jeszcze jednego syna? " Jose Manuel naprawdę ma już sporo tych dzieci, a najlepsze w tym to, że wie tylko o 3 synach Nieuniknione więc, że ma jeszcze paru
"- Ja ciebie też znam. Słynny Jaguar. Dużo o tobie słyszałem, nie tylko do ojca. A jednak żyjesz, choć podobno wysadziłeś się w powietrze...
- Ja mam siedem żyć jak kot – dumnie oznajmił Jaguar.
- Chyba milion – westchnął Jose Manuel.
" Jaguar jak widzę jest znany we wszystkich zakątkach świata Zrobił facet karierę
A jeszcze na koniec pojawia się ta flądra która za wszelką cenę chce rozdzielić Miguela z Lindą... Linda mu tego nie wybaczy
Świetny odcinek - Czekam na newik I pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genesis
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 7340
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:05:32 03-02-08    Temat postu:

Świetny odcinek,no teraz zupełnie inaczej jak jestem na bierząco^^.
Ahh ta głupia Vanessa,chce rozdzielić Miquela i Lindę.!
Oby Linda mu wybaczyła.
A ta Vanessa znikła raz na zawsze.!
Też chce do Włoch.!Jak Deborah i Rosa.
Czekam na new.Pozdarwiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 20:54:50 03-02-08    Temat postu:

super super i jeszcze raz super jednym słowem nic dodać nic ująć.pzdr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:05:40 03-02-08    Temat postu:

blondi95 napisał:
super super i jeszcze raz super jednym słowem nic dodać nic ująć.pzdr


Ale końcówka niepokojąca
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 21:35:47 03-02-08    Temat postu:

Greg20 napisał:
blondi95 napisał:
super super i jeszcze raz super jednym słowem nic dodać nic ująć.pzdr


Ale końcówka niepokojąca

racja mam nadzieje ze nic strasznego nie wykombinujesz np: ze Linda będzie miała wypadek i straci dziecko
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:49:01 03-02-08    Temat postu:

blondi95 napisał:
racja mam nadzieje ze nic strasznego nie wykombinujesz np: ze Linda będzie miała wypadek i straci dziecko


O to możesz być spokojna. Nic takiego nie mam w planach, już Monika straciła dziecko i wystarczy. Ale samo pojawienie się Vanessy już oznacza kłopoty. Zachęcam do głosowania w ankiecie jeśli tego jeszcze nie zrobiłaś


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:54:32 03-02-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 22:04:15 03-02-08    Temat postu:

ja bym nie zagłosowała na ankiecie chyba śnisz(zagłosowałam na VANESSE) bardzo sie ciesze ze nic sie nie stanie Lindzie i ani jej dziecku
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:23:42 03-02-08    Temat postu:

Aha, to super Vanessa na razie na 2 miejscu, bo wyraźnie przoduje Jose Manuel A Jaguar o dziwo malutko głosów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
No me vengas a mentir...
Dyskutant
Dyskutant


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 117
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 3/3
Skąd: Polska

PostWysłany: 15:12:19 04-02-08    Temat postu:

Może i Monica na początku nie była święta, ale jednak dziecko nie jest niczemu winne. Też mi jej szkoda.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NiuNia
Big Brat
Big Brat


Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 867
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ......z mojego nieba.....

PostWysłany: 16:31:51 04-02-08    Temat postu:

Greg20 napisał:
Aha, to super Vanessa na razie na 2 miejscu, bo wyraźnie przoduje Jose Manuel A Jaguar o dziwo malutko głosów


może jest groźny ale można się z niego pośmiać np:z tej akcji w piwnicy po weselu Raula i Monicy


Ostatnio zmieniony przez NiuNia dnia 16:33:24 04-02-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:11:48 04-02-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: Natka, Genesis, blondi95 oraz No me vengas a mentir...

INTRO nr 1 [link widoczny dla zalogowanych]
INTRO nr 2 [link widoczny dla zalogowanych]

79 ODCINEK

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Nie wiem o czym ty mówisz. Daj mi spokój! – krzyczała Linda.
- Dam ci spokój, ale najpierw coś ci powiem. Twój ukochany Miguel Vellasquez spędził wczorajszą noc w moim domu i w moim łóżku! Wyznał, że tylko mnie pragnie. Był taki namiętny. Kochaliśmy się kiedy ty zabawiałaś się z tym policjantem. Teraz Miguel już wie z kim powinien ułożyć sobie życie – powiedziała drwiąco Vanessa.
- Co ty mówisz? To nieprawda. Nie wierzę ci!
- To już twój problem. Ja tylko przyszłam otworzyć ci oczy. Możesz zapytać się o to Miguela... na pewno nie zaprzeczy. Na mnie już czas... To koniec waszego związku. Możesz o nim zapomnieć Lindo...
- Wyjdź stąd natychmiast!
- Już wychodzę... Więcej szczegółów opowie ci twój Miguel – Vanessa wyszła z mieszkania.
- To nie może być prawda... – w oczach Lindy pojawiły się łzy i rozpacz...

Bar „Cardera”.

- A gdzie nasza gwiazda? Czyżby wzięła sobie urlop? – dziwił się Fernando.
- Nie mam pojęcia – odparł zrezygnowany Enrique.
- Coś czuję, że zacznie jej się w końcu układać, tak samo jak mnie. Los uśmiecha się do mnie ostatnimi czasy... A ty co? Czemu masz taką minę?
- Chodzi o Claudię?
- O tą twoją dziewczynkę? Jaki masz z nią problem? Zakochałeś się w niej na poważnie?
- Daj spokój. Nie wiem co do niej czuję, ale to całkiem fajna dziewczyna. Rzecz w tym, że chyba widziała w moim mieszkaniu nasze narkotyki.
- Nasze? Chyba twoje? I po jaką cholerę trzymasz ją w domu? – oburzył się Fernando.
- Zwykłe przeoczenie...
- Jak zareagowała?
- Nie dała znać po sobie że je zauważyła... Ja jednak uważam, że zrobiła to specjalnie. Będę się musiał jakoś z tego wytłumaczyć...
- To już twój problem. Musisz znaleźć wymówkę albo ją rzucić. Nikt nie może dowiedzieć się o naszych wspólnych interesach i przemycie, rozumiesz?
- Wiem... Jakoś sobie z nią poradzę – odparł Enrique.

Ciąg dalszy rozmowy Jose Manuela, Armanda i Jaguara.

- Na mnie już czas. Dobrze wiedzieć kto jest w naszej
drużynie – powiedział Armando. Moim zdaniem nie można ufać temu komendantowi. Z tego co mówicie już schrzanił robotę z tą całą Deborah...
- Do odstrzału z nim! – powiedział Jaguar.
- Zamknij się! Nie ty o tym decydujesz. Na razie jest z nami. Jeżeli stanie się niewygodny, wtedy o tym pomyślimy. Póki co lepiej mieć chyba jego za szefa policji niż Valdeza, nie sądzisz? – denerwował się Jose Manuel.
- Ma pan rację, nie pomyślałem o tym...
- Bo ty nie masz rozumu, ta jedna podstawowa rzecz nas różni...
- Ależ wy się lubicie przekomarzać. Jesteście nierozłączni. Ja już idę do swojej dziewczyny, pewnie tęskni – uśmiechnął się Armando.
- Powodzenia! – krzyknął Jaguar...
- Mój syn już uważa cię za kompletnego idiotę. Mógłbyś przynajmniej przy nim zachowywać się normalnie...
- Panie Jose Manuelu. Niech pan tak nie przesadza. Jaki strój takie zachowanie – eleganckie i gustowne...
- Właśnie widzę... Co do Manicha – nie możemy się spieszyć. Wszystko w swoim czasie. Z drugiej strony Deborah wciąż może być niebezpieczna. Nie wiadomo gdzie teraz przebywa, ale znając ją na pewno nie odpuści i wróci do kraju – westchnął Jose Manuel.
- Jak wróci, to zrobimy na jej cześć przyjęcie. Dla niej i dla jej córki... Chociaż może powinienem powiedzieć pana córki... Dzisiaj poznałem pańskiego syna, kiedy indziej poznam córkę...
- Mam cię dość. Wychodzę! Sam zapłacisz rachunek, jestem ciekaw
z czego, skoro wszystkie moje pieniądze wyrzuciłeś w błoto będąc na greckich wyspach – Jose Manuel wyszedł z kawiarni...
- Pan to zawsze musi wszystko wyolbrzymiać. Przecież nie od dziś wiemy, że pieniądze idą jak woda. Takie jest już życie, że zawsze na wszystko brakuje... Ale czemu ja mówię do siebie? Gdzie się pan podział? Chlebodawcy nigdy nie będą potrafili zrozumieć swoich skromnych i uczciwych pracowników – lamentował Jaguar...

Kilka godzin później.

Dom Juana.

- Może ty wiesz co dzieje się z moim kuzynem? Zaczynam się o niego naprawdę bać – zauważył Antonio.
- Ja też się o niego martwię – odparła Eva. Od kilku dni chodzi jak struty. Coś go dręczy...
- Moim zdaniem on się w kimś zakochał. Podejrzewam, że może to być jego sekretarka Lorena...
- Owszem, on się zakochał, ale raczej nie w tej osobie o której mówisz...
- Jak to?
- Lepiej żebyś na razie nic nie wiedział. Juan musi sam podjąć decyzję
i rozwiązać swój problem...
- O co w tym wszystkim chodzi? – zastanawiał się Antonio.

Szpital.

- Przepraszam, że przychodzę tak późno, ale to jest sprawa nie cierpiąca zwłoki... Mam nadzieję, że zgodzi się pani ze mną porozmawiać i wyjaśnić wszystko co się ostatnio wydarzyło – powiedział Gustavo. Wiem, że to będzie bolesne i trudne, ale to jedyne wyjście aby dorwać sprawców napadu na pani osobę...
- Nie wiem czy to najlepszy pomysł – wtrącił Raul...
- Nie denerwuj się kochanie... Opowiem policji wszystko o ludziach którzy mnie pobili i zabili naszą córkę...
- Dziękuję, to dla mnie bardzo ważne – odparł Gustavo.
- Jeżeli pan pozwoli, będę przy tej rozmowie – dodał Raul.
- Nie ma problemu...
- Mieliśmy iść z Raulem na zakupy, on źle zaparkował i zostawił mnie tylko na chwilę przed sklepem. Wtedy dwóch mężczyzn obezwładniło mnie i wpakowało do samochodu. Wywieźli mnie do jakiejś opuszczonej chaty. Bili mnie po twarzy i kopali w brzuch. Mówili, że muszę stracić dziecko, bo to jest jedyna rzecz, która łączy mnie z moim mężem. Stwierdzili, że tak chce ich zleceniodawca.
- A to łotry! To stek kłamstw! – denerwował się Raul. To wszystko moja wina. Gdybym cię nie zostawił...
- Daj spokój. To nie twoja wina...
- A więc ktoś zlecił tym dwóm mężczyznom pobicie pani... Jak oni wyglądali?
- Jeden brunet, drugi to blondyn. Obaj w wieku około 30 lat. Nie zapomnę ich twarzy...
- Za chwilę opisze ich pani dokładnie, a mój człowiek stworzy ich portrety pamięciowe...
- Nie męczcie jej tak! – wtrącił Raul.
- Nic się nie dzieje. To mój obowiązek przekazać policji wszystko co wiem o tym napadzie... Oni zostawili mnie w krzakach. Straciłam przytomność i jakiś czas później obudziłam się i zobaczyłam Raula. Później pamiętam już tylko pobyt w szpitalu... To wszystko co wiem... Monika zaczęła płakać...
- Proszę się uspokoić. Złapiemy tych drwani oraz ich zleceniodawcę. Przysięgam – powiedział Gustavo...

Mieszkanie Luisy i Fernanda.

- Co pan tu robi? Zwariował pan? – Luisa była wyraźnie zaskoczona.
- Nie zwariowałem. Kiedyś to pani mnie odwiedziła, więc ja musiałem się odwdzięczyć tym samym – odparł Juan.
- Niech pan przestanie kpić... Proszę wyjść.
- Przyszedłem, bo dowiedziałem się o wypadku pani szwagierki. To bardzo przykra sprawa...
- Trzeba było pójść do mojego brata i jego żony, a nie do mnie, ale dziękuję za troskę. Niech pan już naprawdę wyjdzie.
- Nie mogę. Przyszedłem tu również ze względu na panią... Juan popatrzył Luisie prosto w oczy... Dziewczynę przeszedł dreszcz, poczuła coś co do tej pory do nikogo nie czuła... W tej chwili do mieszkania wszedł Fernando.
- Juan Cordillo w moim domu! Nie do wiary. Co to ma znaczyć?

Rezydencja Vellasquezów.

- Nareszcie jesteś... Łaskawie wróciłeś do domu. A w szpitalu u Moniki nawet się nie zjawiłeś. Co z ciebie za teść dla niej? Nawet nie wspierasz swojego syna w tych trudnych chwilach? Dlaczego nie pomagasz złapać tych bydlaków co ją pobili. Przecież przyjaźnisz się z tym komendantem. Jesteś naprawdę niemożliwy – denerwowała się Cristina.
- O co ci chodzi kobieto? Rozmawiałem z Manichem i na pewno złapie tych którzy pobili Monikę. A do szpitala nie pojechałem, bo i tak jest tam wystarczająco dużo ludzi. Wspierajcie ją dalej, ale beze mnie. Ktoś musi przecież pracować w firmie. A robię to tylko ja i Fernando – odparł Jose Manuel.
- Właśnie. Ty i ten twój żałosny zięć... Jedynie wy macie gdzieś to co dzieje się w małżeństwie Moniki i Raula. Straciłeś wnuka, a nawet cię to nie obeszło!
- Mylisz się! Jestem tak samo zmartwiony jak ty. Lamentowanie jednak nic nie da. Jest już za późno. Trzeba być silnym i iść dalej do przodu... Jestem zmęczony. Idę się położyć. Nie przeszkadzaj mi...
- Ile jeszcze będę się męczyć żyjąc u boku tego potwora? – zastanawiała się Cristina...

Mieszkanie Lindy i Miguela.

- Cześć kochanie. Ale miałem dziś ciężki dzień – Miguel pocałował Lindę, która jednak nie okazywała żadnej radości... Co ci jest? Jesteś przygnębiona sytuacją Moniki i Raula?
- Tym też, ale martwią mnie też inne osoby – odpowiedziała dziewczyna.
- Kto cię martwi?
- Ty Miguel. Odpowiedz mi szczerze na jedno pytanie...
- Oczywiście. O co chodzi?
- Zapytam wprost. Czy wczorajszej nocy przespałeś się z Vanessą Cortez?

Miguel oniemiał. Czuł, że traci grunt pod nogami. Zupełnie nie wiedział co ma odpowiedzieć swojej ukochanej...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:44:08 04-02-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Genesis
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 07 Lip 2007
Posty: 7340
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:29:47 05-02-08    Temat postu:

Super odcinek.!
Jestem ciekawa co teraz zrobi Miquel i jak sie z tego wykaraska.
Myślę,że będzie trudno..^_^
Linda jest juz o tym przekonana...
Ehh..ta Vanessa,kiedy ona wreszcie zniknie z ich życia....?!?
A Cristinie się wcale nie dziwie,kto wytrzymałby dłuzej niż jeden dzień przy boku Jose Manuela..?^^
Strasznie szkoda mi Moniki...
Tyle przeżyła,że teraz trudno będzie jej sie po tym wszysktim pozbierać i wrócić do normalnego życia..
Jeszce coś chciałam dodać,ale zpaomniałam..^^
Czekam na kolejny odcinek.Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Natka***
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 15 Mar 2007
Posty: 6770
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:58:02 05-02-08    Temat postu:

Te wspólne interesy Ferdka i Enrique...
Jagi i Jose Manuel - no jak ich nie lubić Tylko czy naprawdę Jaguar nie ma rozumu?
"- Jak wróci, to zrobimy na jej cześć przyjęcie. Dla niej i dla jej córki... Chociaż może powinienem powiedzieć pana córki... Dzisiaj poznałem pańskiego syna, kiedy indziej poznam córkę...
- Mam cię dość. Wychodzę! Sam zapłacisz rachunek, jestem ciekaw
z czego, skoro wszystkie moje pieniądze wyrzuciłeś w błoto będąc na greckich wyspach – Jose Manuel wyszedł z kawiarni...
- Pan to zawsze musi wszystko wyolbrzymiać. Przecież nie od dziś wiemy, że pieniądze idą jak woda. Takie jest już życie, że zawsze na wszystko brakuje... Ale czemu ja mówię do siebie? Gdzie się pan podział? Chlebodawcy nigdy nie będą potrafili zrozumieć swoich skromnych i uczciwych pracowników – lamentował Jaguar..."
Jagi mówi sam do siebie Nadal zastanawia mnie fakt czy Rosa jest córką Jose Manuela? Bądź co bądź wiele na to wskazuje
Biedna Monika... I tak dobrze, że wiele pamiętała z tamtego feralnego dnia. Oby to pomogło w znalezieniu tych gnid!
Ferdek zobaczył Juana w swoim domu I dobrze!
Na całe szczęście w tym odcinku mało było tej wrednej flądry
Ale końcówka! Wiedziałam, że to wszystko tak się skończy. A mówiłam, że Miguel wyznał wszystko Lindzie, no ale nie... Trzeba było bardziej skomplikować! Ta sprawa się przegrana, Linda na pewno teraz mu tego nie wybaczy
Świetny odcinek - czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ardillita
Idol
Idol


Dołączył: 20 Maj 2007
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Elite Way School
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:02:25 05-02-08    Temat postu:

Super odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 39, 40, 41 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 40 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin