Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Niewidzialna więź...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 22, 23, 24  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Airam.
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1497
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Piekła xd
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:30:01 15-04-09    Temat postu:

Lucy sie zdobyła na to rozmowe...
Ale babcia ich wkopała...
Eh... chyba ja polubie...
Norma pewnie będzie wsciekła
czekam na news:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Żaba
King kong
King kong


Dołączył: 06 Gru 2008
Posty: 2902
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:30:13 15-04-09    Temat postu:

Bosz ta Norma jest nie normalna...Aż poprostu mam jej dość! Ja nie wiem jak Alex mógł być dla niej miły po czymś takiem! A zwłaszcza lucy! Toć ja bym już dawno jej coś zrobiła, ale to tylko ja...Babcia Eugenia xD Heh^^ zbliża do siebie przyszłych rodziców. Oj zbliża, powinna na dłużej zostać u nich w domu, tylko neich małą wywiozą na Alaskę ;P Ja już się bo je co ta mała wymyśli...Odcinki świetne! czekam na new;*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
vondyk
Cool
Cool


Dołączył: 31 Sty 2009
Posty: 520
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:47:36 15-04-09    Temat postu:

NORMA to aaaahha zebym tego nie ujela nie ladnie. pustak.... matko jesli kazda nastolatka mialaby tak nastukane to ja nie wiem co by sie dzialo na tym swiecie totaly armageedon...powrot ulicy sezamkowej w jednym aaaaaahaha
moge sie zapytac czy dzisiaj wstawisz nowy?? najlepiej dwa naraz po co czekac....aaaaahahaha


Ostatnio zmieniony przez vondyk dnia 14:50:34 15-04-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marz
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:00:30 15-04-09    Temat postu:

Dziś nowy jesli już bedzie to późno gdyż Milka jest na wycieczce !! :]
Asiu widze, że wkręciłaś się w kolejną telke !!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Vampire
Cool
Cool


Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:44:45 15-04-09    Temat postu:

Milka pojechałaś na wycieczkę na Antarktydę??
Ja chce odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marz
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:45:31 15-04-09    Temat postu:

Milka jeśli się nie myle to w Częstochowie jest !!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Vampire
Cool
Cool


Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:50:12 15-04-09    Temat postu:

Tak długo? To musiała nagrzeszyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marz
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:51:47 15-04-09    Temat postu:

Pojechała na jednodniową wycieczkę ze szkoła
A czy nagrzeszyła to nie wiem :]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milka24
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:32:02 15-04-09    Temat postu:

no kurde jeszcze o moich grzechach to nikt na forum nie gadał!! jestescie pierwsze gratuluje!! xD

odcinki wstawie zaraz, i to dwa niech wam będzie, zrobie dzień dobroci dla cioci xD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hope
King kong
King kong


Dołączył: 21 Lut 2009
Posty: 2373
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:35:31 15-04-09    Temat postu:


to ja czekam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
White Vampire
Cool
Cool


Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 572
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:35:33 15-04-09    Temat postu:

To ja czekam

edit.

Czekam czekam i doczekać się nie mogę


Ostatnio zmieniony przez White Vampire dnia 22:01:03 15-04-09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milka24
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:46:40 15-04-09    Temat postu:

Odcinek 17

Była taka wściekła....taka rozczarowana...Coś w niej pękło...Uciekła, bez słowa zabrała swoje rzeczy i wyszła przez okno...Nikt nie był świadomy tego, że się wymknęła...Było bardzo wcześnie, wszyscy spali...

Lucy otworzyła oczy, nadal leżała z nim w jednym łóżku...Tylko jedno ją niepokoiło... Czuła jego dłoń, na swoim pośladku...Zajrzała pod kołdrę...Jego ręka wsunięta była pod cienką falbanę jej koszuli nocnej...Wyglądało to bardzo naturalnie...Po prostu leżeli razem a on przez sen ją obejmował...To, że akurat w takim miejscu, to nie jego wina...Nie był tego świadomy...A ona nie była zła...Miała dobry humor...po prostu delikatnie chciała ją z siebie zdjąć...Alex jednak spał niespokojnie i nawet najmniejszy ruch mógł go wy budzić...Nic więc dziwnego, że gdy tylko się poruszyła, zerwał się na równe nogi...
-Stało się coś?- zapytał zaspany
-Nie...chciałam wstać a ty bardzo kurczowo mnie trzymałeś...przepraszam, że cię obudziłam...
-No co ty...
Alex wstał z łóżka...przeciągnął się jednocześnie głośno ziewając...Lucy nie mogła się powstrzymać...wybuchła niekontrolowanym śmiechem...
-Śmiejesz się ze mnie?- zaczął iść w jej kierunku...
-Nie....wcaaaale...nie... zzz ciiieeebie..- nie mogła mówić...dławiła się ze śmiechu
Alex rzucił ją na łóżko...Zaczął łaskotać...rzucali się poduszkami...krzyczeli, śmiali się...Wyglądali jak małe dzieci...No ale kto by się tam przejmował na ich miejscu...Ważne, że świetnie się bawili...
-Uuuu......moje gołąbeczki gruchają sobie od rana....- zaśmiała się babcia Eugenia, wchodząc do ich sypialni
-Babcia?- wyjąkał zdejmując poduszkę z twarzy Lucy...
-Nie dziadek transwestyta....babcia a kto!?
-No więc co dziadek...znaczy babcia robi u mnie o poranku? Znaczy tak rano...
-No wiesz...z waszej sypialni wydobywają się ciekawe dźwięki...no a ludzie jeszcze chcą spać! Poza tym...Lucy jest w ciąży...i seks jej nie służy...zresztą tak w domu? Przy wszystkich? To nie do pomyślenia! Na razie muszą wam wystarczyć pocałunki! A swoją drogą ślicznie razem wyglądacie...ach....- babcia Eugenia, pozostawiając ich ze szczękami w podziemiach, udała się z powrotem do swojego pokoju...
-Słyszałeś? Seks mi nie służy...więc złaź ze mnie...- Lucy przerwała milczenie
-Ja z nią oszaleje....tak to taka cnotka niewydymka...nie daj Boże coś nie kulturalnie przy niej zrobić...a sama wpada do czyjeś sypialni i gada o seksie!
-Ale babcia Eugenia to jest rodzaj sam w sobie...gatunek jedyny i niepowtarzalny...jesteś jej wnuczkiem a jeszcze tego nie wiesz?
-No fakt...dobra zbieramy się co?
-A gdzie ty chcesz iść?- zapytała
-No pójdziemy z tego domu wariatów zanim się inni obudzą...pójdziemy na śniadanie do jakiejś restauracji...potem wymyślimy co dalej...
-Ale wiesz...ja dzisiaj mam wizytę u lekarza...i właściwie to chciałam żebyś ze mną na nią poszedł...tak w ramach kolejnego zadanka...
-No to pójdziemy na śniadanie a potem do lekarza...
-Świetnie...tylko, że musze się jakoś cichaczem do pokoju zakraść, żeby babci nie przeszkadzać...ubrań nie mam...
-Możesz iść w tym..- uśmiechnął się
-A może i bez tego?! Jak szaleć to szaleć!
-Może być bez ale tylko w tym pokoju...
-O chciałbyś...
-Nawet nie wiesz jak bardzo...
-Ty jesteś gorszy od babci! Wychodzę! I ubiorę się w golf i długie spodnie! Nie będziesz miał na co patrzeć!
-Możesz nawet kaftan bezpieczeństwa założyć i tak będę patrzył...przejrzę cię na wylot!- zaczął się śmiać...
Lucy pokiwała bezradnie głową i wyszła z pokoju...

Niedługo potem siedzieli już w McDonald’s zajadając pyszne śniadanko...
-Mam pytanie...a nawet kilka...
-No to pytaj...- odpowiedział
-Bo skoro już się jakoś tam dogadaliśmy...nawet umiemy ze sobą normalnie rozmawiać...no i ja już się tak ciebie nie wstydzę...no bo już nie jesteś taki obcy...
-Możesz jaśniej?
-No tak....chciałam, żebyś teraz powiedział mi tak szczerze, czy po tym wszystkim naprawdę chcesz być ojcem naszego dziecka..
-Głupie pytanie...
-Wcale nie! Czemu tak mówisz?
-Bo to chyba oczywiste! Inaczej nie bawiłbym się w strojenie pokoi, nie czytałbym tak grubej książki...jasne że chcę...
-No to mi teraz powiedz dlaczego? Dlaczego miałabym ci zaufać...i powierzyć w połowie opiekę i wychowanie...
-Bo jestem ojcem tego dziecka.....bo chcę się nim opiekować....bo nie wyobrażam sobie teraz życia bez was...
-Chyba bez dziecka...
-No....no tak...bo go pokochałem....bo jest moje i nie ma innej opcji...
-A nie zastanawiałeś się jak to będzie wyglądać później? Jak już założysz swoją rodzinę....Nie myślałeś czy twoja żona zgodzi się na to byś opiekował się dzieckiem innej kobiety? Czy twoje inne dzieci go zaakceptują? Myślałeś jak będzie wyglądać twoje życie za kilka lat?
-Nie, nie myślałem...
-No właśnie...może lepiej będzie jak ja sama będę je wychowywać...
-Oszalałaś? To jest też moje dziecko...nie możesz mi zabronić go widywać...nie teraz....gdy pozwoliłaś żebym go pokochał....
-Mówię tak tylko profilaktycznie...nie chcę problemów...nie chcę żebyś miał przez nas kłopoty...
-Kłopoty to będziesz mieć ty jak zaraz nie przestaniesz gadać tu takich głupot...Damy sobie jakoś radę...o której masz wizytę?
-Za godzinę....
-To chodź przejdziemy się spacerkiem spokojnie...
-W sumie...powinnam trochę chodzić...a ty mnie wszędzie wozisz samochodem!- zaśmiała się
-Już nie narzekaj...chodźmy...

Lucy i Alex udali się w długi spacer do lekarza...
Szli cały czas się śmiejąc...żartowali....oj....żartowali...I jedno i drugie miało świetny humor...Przechodząc przez ruchliwą jezdnię podał jej rękę...I tak już zostało...Cały czas szli trzymając się za ręce...Dla nich w sumie to nie robiło różnicy...po prostu świetnie się bawili...szli razem...czemu by nie za ręce?

-Pani Lucy Saligan!- krzyknął lekarz
-To ja!- zaczęła targać go za rękaw
-No co ty! Jakbyś mi nie powiedziała to w życiu bym się nie domyślił!
-No wiem...toteż mówię...
-Hehe...dobra idź już...- zaśmiał się
-No a ty to co! Wchodzisz ze mną!
-W życiu!
-Nie chcesz zobaczyć swojego dziecka?- zapytała
-A nie możesz tak od razu?

Lucy i Alex weszli do gabinetu...
-Witam, moją ulubiona pacjentkę! Widzę, że dzisiaj z mężem...
-To nie mój mąż...
-No tak...przecież nie ma pani obrączki...no ale chłopak też może być nie? Co za różnica...proszę się położyć...a pan niech usiądzie obok...
Lekarz podciągnął bluzkę Lucy...Alexowi ta część wizyty niezbyt się podobała zważywszy na wiek i wygląd owego lekarza...
Brzuch Lucy został wysmarowany przezroczystym żelem...
-Uwaga...zaraz zajrzymy do tego maluszka...
Lucy poczuła jak wszystko podchodzi jej do góry...była taka szczęśliwa i zdenerwowana....W końcu to jej pierwsze badanie USG....
-Spokojnie...to nic nie boli...będę tylko jeździł po pani brzuchu tym czymś...
Alex podał Lucy rękę...Ścisnęła ją mocno...teraz razem przyglądali się obrazowi na małym ekraniku...
-Matko....ono tam jest...- Lucy popłakała się na widok swojego dziecka...
-Jest...i to całkiem spore...zaraz zobaczymy jakiej płci będzie dziecko...
Lucy spojrzała na Alexa...Jego oczy tak mocno błyszczały....Był zapatrzony w ten mały ekranik. Patrzył i śmiał się w duchu...Tak bardzo się cieszył...
-No! I wszystko jasne....Niedługo zostaniecie rodzicami ślicznej dziewczynki!
Lucy ponownie wybuchła płaczem...Dziewczynka- to było jej skryte pragnienie...Długie loki, które mogłaby codziennie czesać...To było jej marzenie...
-Moja kruszynka...słyszałaś Lucy? Będziemy mieć córeczkę!- Alex nie mógł tego wszystkiego ogarnąć...Ucałował Lucy w czoło...
-Chce pan spróbować? Wystarczy delikatnie przesuwać po brzuchu...
Alex drżącą ręką przejął urządzenie, i mimo wielu obaw delikatnie poruszył nim po brzuszku Lucy...
-No dalej! To nie boli!- zachęcała go z wielkim uśmiechem na twarzy...

To były wspaniałe chwile...i dla niego i dla niej...Po drodze do domu nie mogli przestać o tym mówić...W kółko tylko ”Będziemy mieć córeczkę...”, ”Będzie najśliczniejsza na świecie”...
Szkoda tylko, że atmosfera w domu nie była taka wesoła...Weszli do paszczy lwa...od teraz miało się już rozgrywać tylko piekło...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milka24
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:54:16 15-04-09    Temat postu:

Odcinek 17

Była taka wściekła....taka rozczarowana...Coś w niej pękło...Uciekła, bez słowa zabrała swoje rzeczy i wyszła przez okno...Nikt nie był świadomy tego, że się wymknęła...Było bardzo wcześnie, wszyscy spali...

Lucy otworzyła oczy, nadal leżała z nim w jednym łóżku...Tylko jedno ją niepokoiło... Czuła jego dłoń, na swoim pośladku...Zajrzała pod kołdrę...Jego ręka wsunięta była pod cienką falbanę jej koszuli nocnej...Wyglądało to bardzo naturalnie...Po prostu leżeli razem a on przez sen ją obejmował...To, że akurat w takim miejscu, to nie jego wina...Nie był tego świadomy...A ona nie była zła...Miała dobry humor...po prostu delikatnie chciała ją z siebie zdjąć...Alex jednak spał niespokojnie i nawet najmniejszy ruch mógł go wy budzić...Nic więc dziwnego, że gdy tylko się poruszyła, zerwał się na równe nogi...
-Stało się coś?- zapytał zaspany
-Nie...chciałam wstać a ty bardzo kurczowo mnie trzymałeś...przepraszam, że cię obudziłam...
-No co ty...
Alex wstał z łóżka...przeciągnął się jednocześnie głośno ziewając...Lucy nie mogła się powstrzymać...wybuchła niekontrolowanym śmiechem...
-Śmiejesz się ze mnie?- zaczął iść w jej kierunku...
-Nie....wcaaaale...nie... zzz ciiieeebie..- nie mogła mówić...dławiła się ze śmiechu
Alex rzucił ją na łóżko...Zaczął łaskotać...rzucali się poduszkami...krzyczeli, śmiali się...Wyglądali jak małe dzieci...No ale kto by się tam przejmował na ich miejscu...Ważne, że świetnie się bawili...
-Uuuu......moje gołąbeczki gruchają sobie od rana....- zaśmiała się babcia Eugenia, wchodząc do ich sypialni
-Babcia?- wyjąkał zdejmując poduszkę z twarzy Lucy...
-Nie dziadek transwestyta....babcia a kto!?
-No więc co dziadek...znaczy babcia robi u mnie o poranku? Znaczy tak rano...
-No wiesz...z waszej sypialni wydobywają się ciekawe dźwięki...no a ludzie jeszcze chcą spać! Poza tym...Lucy jest w ciąży...i seks jej nie służy...zresztą tak w domu? Przy wszystkich? To nie do pomyślenia! Na razie muszą wam wystarczyć pocałunki! A swoją drogą ślicznie razem wyglądacie...ach....- babcia Eugenia, pozostawiając ich ze szczękami w podziemiach, udała się z powrotem do swojego pokoju...
-Słyszałeś? Seks mi nie służy...więc złaź ze mnie...- Lucy przerwała milczenie
-Ja z nią oszaleje....tak to taka cnotka niewydymka...nie daj Boże coś nie kulturalnie przy niej zrobić...a sama wpada do czyjeś sypialni i gada o seksie!
-Ale babcia Eugenia to jest rodzaj sam w sobie...gatunek jedyny i niepowtarzalny...jesteś jej wnuczkiem a jeszcze tego nie wiesz?
-No fakt...dobra zbieramy się co?
-A gdzie ty chcesz iść?- zapytała
-No pójdziemy z tego domu wariatów zanim się inni obudzą...pójdziemy na śniadanie do jakiejś restauracji...potem wymyślimy co dalej...
-Ale wiesz...ja dzisiaj mam wizytę u lekarza...i właściwie to chciałam żebyś ze mną na nią poszedł...tak w ramach kolejnego zadanka...
-No to pójdziemy na śniadanie a potem do lekarza...
-Świetnie...tylko, że musze się jakoś cichaczem do pokoju zakraść, żeby babci nie przeszkadzać...ubrań nie mam...
-Możesz iść w tym..- uśmiechnął się
-A może i bez tego?! Jak szaleć to szaleć!
-Może być bez ale tylko w tym pokoju...
-O chciałbyś...
-Nawet nie wiesz jak bardzo...
-Ty jesteś gorszy od babci! Wychodzę! I ubiorę się w golf i długie spodnie! Nie będziesz miał na co patrzeć!
-Możesz nawet kaftan bezpieczeństwa założyć i tak będę patrzył...przejrzę cię na wylot!- zaczął się śmiać...
Lucy pokiwała bezradnie głową i wyszła z pokoju...

Niedługo potem siedzieli już w McDonald’s zajadając pyszne śniadanko...
-Mam pytanie...a nawet kilka...
-No to pytaj...- odpowiedział
-Bo skoro już się jakoś tam dogadaliśmy...nawet umiemy ze sobą normalnie rozmawiać...no i ja już się tak ciebie nie wstydzę...no bo już nie jesteś taki obcy...
-Możesz jaśniej?
-No tak....chciałam, żebyś teraz powiedział mi tak szczerze, czy po tym wszystkim naprawdę chcesz być ojcem naszego dziecka..
-Głupie pytanie...
-Wcale nie! Czemu tak mówisz?
-Bo to chyba oczywiste! Inaczej nie bawiłbym się w strojenie pokoi, nie czytałbym tak grubej książki...jasne że chcę...
-No to mi teraz powiedz dlaczego? Dlaczego miałabym ci zaufać...i powierzyć w połowie opiekę i wychowanie...
-Bo jestem ojcem tego dziecka.....bo chcę się nim opiekować....bo nie wyobrażam sobie teraz życia bez was...
-Chyba bez dziecka...
-No....no tak...bo go pokochałem....bo jest moje i nie ma innej opcji...
-A nie zastanawiałeś się jak to będzie wyglądać później? Jak już założysz swoją rodzinę....Nie myślałeś czy twoja żona zgodzi się na to byś opiekował się dzieckiem innej kobiety? Czy twoje inne dzieci go zaakceptują? Myślałeś jak będzie wyglądać twoje życie za kilka lat?
-Nie, nie myślałem...
-No właśnie...może lepiej będzie jak ja sama będę je wychowywać...
-Oszalałaś? To jest też moje dziecko...nie możesz mi zabronić go widywać...nie teraz....gdy pozwoliłaś żebym go pokochał....
-Mówię tak tylko profilaktycznie...nie chcę problemów...nie chcę żebyś miał przez nas kłopoty...
-Kłopoty to będziesz mieć ty jak zaraz nie przestaniesz gadać tu takich głupot...Damy sobie jakoś radę...o której masz wizytę?
-Za godzinę....
-To chodź przejdziemy się spacerkiem spokojnie...
-W sumie...powinnam trochę chodzić...a ty mnie wszędzie wozisz samochodem!- zaśmiała się
-Już nie narzekaj...chodźmy...

Lucy i Alex udali się w długi spacer do lekarza...
Szli cały czas się śmiejąc...żartowali....oj....żartowali...I jedno i drugie miało świetny humor...Przechodząc przez ruchliwą jezdnię podał jej rękę...I tak już zostało...Cały czas szli trzymając się za ręce...Dla nich w sumie to nie robiło różnicy...po prostu świetnie się bawili...szli razem...czemu by nie za ręce?

-Pani Lucy Saligan!- krzyknął lekarz
-To ja!- zaczęła targać go za rękaw
-No co ty! Jakbyś mi nie powiedziała to w życiu bym się nie domyślił!
-No wiem...toteż mówię...
-Hehe...dobra idź już...- zaśmiał się
-No a ty to co! Wchodzisz ze mną!
-W życiu!
-Nie chcesz zobaczyć swojego dziecka?- zapytała
-A nie możesz tak od razu?

Lucy i Alex weszli do gabinetu...
-Witam, moją ulubiona pacjentkę! Widzę, że dzisiaj z mężem...
-To nie mój mąż...
-No tak...przecież nie ma pani obrączki...no ale chłopak też może być nie? Co za różnica...proszę się położyć...a pan niech usiądzie obok...
Lekarz podciągnął bluzkę Lucy...Alexowi ta część wizyty niezbyt się podobała zważywszy na wiek i wygląd owego lekarza...
Brzuch Lucy został wysmarowany przezroczystym żelem...
-Uwaga...zaraz zajrzymy do tego maluszka...
Lucy poczuła jak wszystko podchodzi jej do góry...była taka szczęśliwa i zdenerwowana....W końcu to jej pierwsze badanie USG....
-Spokojnie...to nic nie boli...będę tylko jeździł po pani brzuchu tym czymś...
Alex podał Lucy rękę...Ścisnęła ją mocno...teraz razem przyglądali się obrazowi na małym ekraniku...
-Matko....ono tam jest...- Lucy popłakała się na widok swojego dziecka...
-Jest...i to całkiem spore...zaraz zobaczymy jakiej płci będzie dziecko...
Lucy spojrzała na Alexa...Jego oczy tak mocno błyszczały....Był zapatrzony w ten mały ekranik. Patrzył i śmiał się w duchu...Tak bardzo się cieszył...
-No! I wszystko jasne....Niedługo zostaniecie rodzicami ślicznej dziewczynki!
Lucy ponownie wybuchła płaczem...Dziewczynka- to było jej skryte pragnienie...Długie loki, które mogłaby codziennie czesać...To było jej marzenie...
-Moja kruszynka...słyszałaś Lucy? Będziemy mieć córeczkę!- Alex nie mógł tego wszystkiego ogarnąć...Ucałował Lucy w czoło...
-Chce pan spróbować? Wystarczy delikatnie przesuwać po brzuchu...
Alex drżącą ręką przejął urządzenie, i mimo wielu obaw delikatnie poruszył nim po brzuszku Lucy...
-No dalej! To nie boli!- zachęcała go z wielkim uśmiechem na twarzy...

To były wspaniałe chwile...i dla niego i dla niej...Po drodze do domu nie mogli przestać o tym mówić...W kółko tylko ”Będziemy mieć córeczkę...”, ”Będzie najśliczniejsza na świecie”...
Szkoda tylko, że atmosfera w domu nie była taka wesoła...Weszli do paszczy lwa...od teraz miało się już rozgrywać tylko piekło...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Milka24
Idol
Idol


Dołączył: 27 Lut 2009
Posty: 1984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z kontowni xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:58:02 15-04-09    Temat postu:

Odcinek 18

-Gdzie wszyscy?- zapytał Alex
-Szukają jej- odparł ponuro Federico
-Kogo? Co się stało?
-Norma uciekła....Nigdzie jej nie ma...zabrała swoje rzeczy...
-Może wróciła do domu?- stwierdziła Lucy
-Dzwoniliśmy tam! Franco jest wściekły! Kazał nam się nią opiekować! Tylko pod takim warunkiem tu została! Czy ty rozumiesz co to znaczy?
-Tato nie krzycz na nią...
-Alex! Dobrze wiesz do czego zdolna jest Norma! Już nie raz mieliśmy z nią kłopoty! Kiedyś o mały włos się nie zabiła!!!
-Co?- Lucy spanikowała...była bardzo wrażliwą dziewczyną...a już nieszczęście innych ludzi zawsze poruszało ją do głębi...
-Spokojnie Lucy...Norma się znajdzie...Idź do swojego pokoju a my ją poszukamy...
Lucy nie czuła się na siłach...posłuchała Alexa i poszła do pokoju...Była zmęczona po tym porannym, długim spacerze...Cały czas jednak myślała nad tym co się stało z Normą...Dlaczego uciekła? Przecież już wszystko było dobrze...Wytłumaczyły sobie wszystko i od teraz miało być już tylko lepiej...No i oczywiście głowę Lucy zaprzątała myśl o nieudanej próbie samobójczej Normy...Taka młoda a taki bagaż doświadczeń...Lucy była wstrząśnięta...Na pozór taka niewinna, uśmiechnięta dziewczyna...w rzeczywistości, chodzące nieszczęście roznoszące same problemy...

W tym czasie Federico udał się do swojego gabinetu...Nie mógł zrozumieć jak jego ulubiona bratanica mogła uciec...Norma była jedynym akceptowanym przez Federica dzieckiem w rodzinie...Ewidentnie ją faworyzował...Usiadł w swoim fotelu i dopiero teraz zauważył kartkę wsuniętą między teczki z dokumentami...Czym prędzej wyjął ją i przeczytał...
” Drogi wujku...Zostałam perfidnie oszukana...Zaufałam pewnej osobie a ona mnie zdradziła...Zniszczyła moje marzenia...W jednej chwili straciłam sens życia...Tak wujku...chodzi o Lucy...Ta wbrew pozorom podła kobieta bardzo mnie skrzywdziła...Pozwoliła uwierzyć...a potem sama brutalnie przerwała nić nadziei...Nie wrócę dopóki ona nie wyniesie się z życia Alexa...
Twoja ukochana Norma...”
W Federicu zawrzała krew...Wściekł się na Lucy...Nie dość, że przyszła nieproszona do jego domu to jeszcze jest przyczyną wszystkich konfliktów...Nie czekał...postanowił zaraz jej wszystko wygarnąć...

Federico wpadł do pokoju Lucy jak oszalały...
-To wszystko przez ciebie! To twoja wina!
-O czym pan mówi!- krzyknęła przerażona
-To przez ciebie Norma uciekła! To wszystko przez ciebie! Po co przyszłaś do tego domu!? Luisa dobrze mówiła! Taki margines przynosi same nieszczęścia! Nienawidzę cię! Nikt nie jest zadowolony, że tu jesteś! Nie dość, że ci pomagamy to jeszcze chcesz zniszczyć naszą rodzinę! Co ci zrobiła Norma, że tak się na niej mścisz!? To jeszcze małe dziecko! Jesteś już dorosła! Powinnaś wiedzieć, że nastolatkom przychodzą do głowy różne głupie rzeczy!
-Ja nic nie...
-Zamilcz! Nie chcę słuchać twoich wyjaśnień! Jesteś zepsutą dziewuchą z marginesu społecznego! Brzydzę się tobą!
[link widoczny dla zalogowanych]
Federico opuścił pokój Lucy oczywiście trzaskając za sobą drzwiami...
Biedna tak strasznie się zdenerwowała...Poczuła jak robi jej się gorąco...Opadła bezwładnie na łóżko...Nikt jeszcze nie powiedział jej tylu przykrych rzeczy...Nikt nie wykrzyczał jej w twarz, że jest zła...Momentalnie cała radość jaką w sobie trzymała przepadła z kretesem...
Łzy napływały jej do oczu...Nie wiedziała co ma robić...Z nerwów aż drżała...Nie miała na nic siły...była roztrzęsiona jak nigdy...nawet rozpacz po ojcu nie wywołała u niej tylu negatywnych emocji...Przypomniała sobie, że gdzieś w szafce miała środki uspokajające...Wiedziała, że dla dziecka nie są najlepsze ale o wiele gorszy dla niego był jej aktualny stan...
(Gdzie one są...przecież je chowałam! No przypomnij sobie!)- karciła się w myślach
W końcu zlokalizowała ich położenie...Schowane były w kosmetyczce, na najwyższej półce szafy...Rozejrzała się po pokoju...Znalazła tylko jeden podejrzany taboret...Był jej potrzebny...Wzrost nie ułatwiał jej życia...Postawiła go przed szafą drżącymi rękami i zaczęła się wspinać...

Tymczasem Federico zmierzał do swojego gabinetu...
(Dobrze powiedziałem tej dziewczynie! Niech sobie nie myśli, że będę znosił jej wybryki...Niech wynosi się z mojego domu raz na zawsze...o tak...zaraz tam wrócę i każe jej się wynosić...)
Jak pomyślał tak zrobił...Zawrócił i powolnym krokiem udał się do pokoju Lucy...

Ta znowu toczyła walkę z krzesłem i wysoką półką...Była zdenerwowana...Gwałtowne ruchy utrudniały jej wspinaczkę...Nagle poczuła jak traci grunt pod nogami...
Przeraźliwy krzyk i widok zbliżającej się podłogi...Uderzyła o ziemię z wielkim hukiem...Przy okazji roztrzaskała stołek i szafkę nocną na strzępy...To i tak nie było w tym wszystkim najgorsze...Lucy upadła na brzuch...
Niewyobrażalny ból....to teraz czuła...Nie straciła przytomności...Może to i lepiej...a może gorzej...Nie czułaby takiego bólu...Z drugiej strony musiała jednak zachować świadomość by ratować swoje dziecko...Gdy tylko powróciła do stanu w którym mogła racjonalnie myśleć uświadomiła sobie co się stało...Trzymała się za brzuch...jej spodnie zaczęły przesiąkać krwią...Ten intensywny, czerwony kolor budził w niej odrazę i wielki strach...Plamy robiły się coraz większe...Oblał ją zimny pot...I ten straszny ból....ciągle się zwiększający...
Krzyk....tylko na tyle było ją teraz stać...Tylko na tyle...a może na aż tak wiele...
-Pomocy!!!!!!! Moje dziecko!!!! Tylko nie moje dziecko!!!!!!!- wrzeszczała płacząc
Nie mogła wstać...zaczęła pełzać w kierunku drzwi...Widok smugi krwi jaka się za nią ciągnęła zapierała jej dech w piersiach....
-Błagam!!!!! Ratunku! Moja córeczka!!!!!! Moja kochana córeczka!!!!- nie dawała za wygraną...Miłość do własnego dziecka dodawała jej sił.....Sił w walce z bólem...w walce o życie jej kochanej córeczki...
Do pokoju wpadł Federico....Jak dobrze, że zapragnął ją wyrzucić z domu...Wrócił do jej pokoju...Teraz nie była sama...Spojrzał przerażony na ten rozpaczliwy obraz...Słaniająca się na podłodze Lucy a wokół krew....czerwona jak nigdy....
-Niech mi pan pomoże...- szepnęła błagalnym tonem
Federico wybiegł na korytarz...wrzasnął ze wszystkich sił...
-Alex!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Wrócił do Lucy....Teraz to jemu trzęsły się ręce...Wyjął telefon...Nerwowo wybierał numer pogotowia jednocześnie spoglądając na cierpienie malujące się na jej twarzy...
Ból jej nie opuszczał...Pieścił ją nieustannie...Nie odstępował jej na krok...Był i zwiększał się z każdą sekundą...

Wpadł do pokoju jak poparzony...Przez chwilę doznał szoku...Jego kochana Lucy...jego dziecko...
-Dzwoń szybciej!!!!!!- wydzierał się na ojca
-Alex...moje dziecko...- jej wzrok był coraz bardziej niewyraźny...wargi tak suche błagały o pomoc...
-Lucy...spokojnie...zaraz przyjedzie lekarz...No dzwoń do cholery!!!!!!!!- ponownie krzyknął na ojca...
Wziął ją na ręce...Wszędzie kapała krew...Zaniósł jej bezwładne ciało na łóżko...Spojrzał z przerażeniem na jej spodnie...na bluzkę...na podłogę...W życiu nie widział tyle krwi...Wszędzie krew...
Łzy kapały z niego mimowolnie...Chciał być silny...Chciał żeby czuła się przy nim bezpiecznie...
W głębi serca drżał o swoje dziecko...Bał się jak nigdy...

Dziesięć minut później do domu przyjechała karetka...Nie było czasu na wiezienie Lucy do szpitala...Musieli ratować ją na miejscu...Alex został wyproszony...Federico zszedł do salonu jak zahipnotyzowany...Nalał sobie whisky i usiadł bez słowa na kanapie...
W jej pokoju rozgrywało się piekło...Siedział bezradnie pod drzwiami...Jej krzyki, jęki przebijały się przez tą grubą, drewnianą deskę...Te dźwięki go ogłuszały...Zatkał uszy a mimo tego ciągle je słyszał...Popatrzył na swoje ręce...na ubranie...całe zakrwawione...Płakał jak dziecko...nic mu nie pozostało...

Po dłużej nieokreślonym czasie jęki ustały a drzwi od jej pokoju się otworzyły...Wyszedł z niego lekarz...Pomógł podnieść się Alexowi...
Spojrzał mu w oczy takim błagalnym wzrokiem...
-Co Lucy!? Co z moim dzieckiem!?
-Przykro mi....dziewczyna poroniła...

Poroniła...poroniła...poroniła....Słyszał tylko te słowa...Opadł na kolana...Nie zwracał na nic uwagi...Stał sam z tą okropną świadomością, że jego dziecko nie żyje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marz
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 24 Sty 2009
Posty: 3639
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:04:54 15-04-09    Temat postu:

Przeczytałam tylko końcówek i to co drgie trzeie zdanie bo nie chce płakac.
A zapewne to mnie czeka przy czytaniu tego rozdziału !!
jUTRO NA SPOKOJNIE TO PRZECZYTAM JAK się zaopatrze w husteczki !!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 17, 18, 19 ... 22, 23, 24  Następny
Strona 18 z 24

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin