Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W labiryncie kłamstw
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48, 49, 50  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu?
Manuel Rodriguez
12%
 12%  [ 1 ]
Esperanza Guzman
12%
 12%  [ 1 ]
Lucrecia De La Fuente
12%
 12%  [ 1 ]
Rodrigo Santanez
0%
 0%  [ 0 ]
Carmen Gordillo
0%
 0%  [ 0 ]
Oskar Gutierrez
0%
 0%  [ 0 ]
Tobias Castillo
0%
 0%  [ 0 ]
Manuel, Esperanza i Santanez
12%
 12%  [ 1 ]
Manuel i Esperanza
37%
 37%  [ 3 ]
Ostatni odcinek powinien być bez villanów
12%
 12%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 8

Autor Wiadomość
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:50:44 24-09-10    Temat postu:

Super odcinek, ile się działo.
Espe zabiła Tobiasa i myślała, że uda jej się uciec ze szpitala. Już chciała odjeżdżać, gdy pojawił się ochroniarz. Chciała się wymigać, że to niby nie ona go zabiła, ale nie udało się. Ochroniarz doskonale wiedział, że ona ostatnia wchodziła. Jeszcze nadjechał Alejandro i Arturo z policją. Już myślałam, że ją zamkną. Ale Espe ma głowę na karku. Wzięła Mariną jako zakładniczkę i uciekła policji. Żal mi Sole i Mariny. W taki sposób się dowiedziały prawdy.
Espe i Manuel już mają plan, co zrobić z Mariną. Jeszcze wtajemniczą w to osoby trzecie. Już się domyślam z kim się styknie.
To co wymyślił Maurico z twarzą ME jest genialne. Po pewnym czasie po prostu się rozpadnie. Nieźle to wymyśliłeś. A wszystko z zemsty za śmierć brata. Manuel już chce się zaopatrzyć w kamerę i aparat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 18:43:15 25-09-10    Temat postu:

Odcinek 148 czytało się bardzo miło - jedna akcja goniła drugą akcję - ach, uwielbiam to. Trzeba pochwalić za żywe teksty, które urozmaicały i poganiały akcję.

Podejrzewałem, że Esperanza jako Marai Emilia wkrótce się rozsypie. Ukłony w stronę twórcy za stworzenie teego wrogiego wątku z Mauriciem. A może by taki Manuelita zeswatać z Mauriciem, choć myślę, że jednak on coś czuje do Alejandra.

Podobała mi się szybka i zwięzła akcja z Marią Emilią, a raczej z Esperanzą, którą już wszyscy przejrzeli. Zatem bawimy się w zakładnictwo. Chyba nasze ciemne charaktery, przynajmniej ona, zaczyna trochę panikować, a to bywa niesamowicie zgubne.

Jak wspominałem, szkoda Tobiasa, bo się nawrócił, a mimo to skończył jak wszystkie ciemne charaktery, ale cóż fabuła bywa bezlitosna.

Pozdrawiam i czekam na kolejną dawkę emocji


Ostatnio zmieniony przez Val dnia 13:51:32 27-10-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ślimak
King kong
King kong


Dołączył: 06 Paź 2007
Posty: 2263
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 12:13:26 07-10-10    Temat postu:

Aj! Jak zwykle multum zaległości, w telci z którą zaczynałem się wiązać. Obiecuje szybko dogrzebać do końca, resztę zaległości i zabrać się za lekturkę .

Pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:53:04 16-10-10    Temat postu:

149 ODCINEK

Jakiś czas później.

Hacjenda rodziny De La Fuente.

W hacjendzie atmosfera była napięta aż do granic możliwości. Wręcz wrzało i czuć było, że bomba może wybuchnąć dosłownie za kilka sekund. Bezsilność, frustracja i strach – znów to wszystko mieszało się w głowach Alejandra, Soledad, Sergia i Gustava. Byli wściekli, ale nic nie mogli zrobić. Podobnie jak policja, która zgubiła Esperanzę i przez to poszukiwania stawały się coraz trudniejsze.

- Javier i Carolina jeszcze nic nie wiedza. A mieli dziś sobie odpocząć od problemów – westchnęła Soledad z trudem opanowując łzy. Nie dość, że dowiedziała się właśnie, że znów nie ma matki i to wszystko było jednym wielkim oszustem i farsą ze strony Esperanzy, to na dodatek straciła właśnie siostrę i nie miała pewności czy jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy.
- My już nigdy nie będziemy mieli spokoju! Jesteśmy przeklętą rodziną! Bóg mnie każe jak Hioba! Ile jeszcze mam wytrzymać! Co jeszcze mi wymyśliłeś! Kogo mam stracić żebym mógł normalnie żyć! Co jeszcze wobec mnie planujesz? Powiedz! – rozkładał bezradnie ręce Alejandro.
- Zamiast rozpaczać powinniśmy racjonalnie pomyśleć. Sądzę, że Esperanza będzie chciała pieniędzy w zamian za oddanie mojej żony – zauważył Sergio, który próbował się uspokoić po pierwszym ataku gniewu kiedy to poznał całą wstrząsającą prawdę o Esperanzie i porwaniu przez nią Mariny.
- I to podwójną stawkę, bo Marina jest w ciąży. Nie zrobi jej krzywdy, bo to będzie dla niej karta przetargowa. Myślę, że skontaktuje się z nami, bo to da jej satysfakcję gdy będzie wiedziała, że pokonała nas i boimy się jej – dodał Gustavo.
- Arturo też mi o tym mówił, ale póki co nikt nie zadzwonił. Ta szalona kobieta jest zdolna do wszystkiego! Była w stanie nawet zmienić twarz na twarz mojej żony aby tylko pogrążyć mnie i moją rodzinę! Do diabła! To czekanie mnie zabija!

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. To Martin i Valeria przybyli aby wesprzeć Alejandra, bo właśnie dowiedzieli się co się stało. Wszelkie złości, konflikty i animozje zeszły teraz na drugi plan.

- I jak ja mam wam teraz spojrzeć w oczy? – wypalił na ich widok Alejandro co było dość zaskakujące.
- Nic nie mów. Wiemy o wszystkim. Musimy być teraz z tobą. Pamiętaj, że rodzina zawsze jest najważniejsza – zauważył Martin.

Alejandro przytulił swojego brata i poklepał go po plecach. Przytulił również Valerię. Potrzebował ich obecności i wsparcia jak nigdy dotąd. Wiedział, że popełnił w życiu wiele błędów, a oni nie odwrócili się od niego w tak trudnej chwili.

- Dziękuję wam i przepraszam – powiedział De La Fuente.
- Kiedy indziej o tym porozmawiamy. Teraz najważniejsze jest zdrowie twojej córki – odparł Martin.
- I twojego nienarodzonego wnuka – dodała Valeria.

Do hacjendy przyjechali także Javier i Carolina, którzy nie mieli pojęcia o najnowszych wydarzeniach.

- Witajcie! A co to za zebranie? Czemu macie takie grobowe miny? Coś się stało? – zdziwił się Javier.
- Owszem – powiedział Alejandro. Wiele złych rzeczy.
- Mówcie! Co się dzieje? – przeraziła się Carolina.
- Twoja matka nie jest twoją matką Javier. To Esperanza zmieniła twarz na twarz Marii Emilii – powiedział po krótkiej chwili milczenia Alejandro.
- Co takiego?
- Maria Emilia nie żyje. Esperanza się pod nią podszyła i zrobiła sobie operację plastyczną. Alejandro sprawdził grupę krwi i tak poznaliśmy prawdę. Czarno na białym wiemy, że próbka pobrana od Marii Emilii nie jest jej grupą krwi. To grupa krwi jej siostry Esperanzy – dodał Martin.
- O mój Boże – zakrył usta dłońmi Javier. Zaraz zaraz… a gdzie jest Marina?
- Esperanza porwała ją gdy ją zdemaskowaliśmy przy wyjściu ze szpitala. Uciekła i ma ją za zakładniczkę. Policją ja namierza.
- To niemożliwe! Jak policja mogła pozwolić jej uciec! Ona może zabić moją siostrę!
- Owszem, może zabić każdego. Już jedną osobę zabiła – oznajmiła Soledad.
- Kogo? – Carolina aż zbladła obawiając się, że usłyszy tą najgorszą wiadomość.
- Tobiasa. Esperanza weszła do jego pokoju i udusiła go…

Carolina zemdlała słysząc te słowa i dopiero po dwóch minutach Javie, Sergio i Gustavo zdołali ją ocucić…

Tymczasem…

Manuel dopiął swego i wprowadził swój kontrowersyjny pomysł w życie. Esperanza chcąc nie chcąc zgodziła się na jego propozycję, bo również nie chciała użerać się z Mariną. A skoro zrobią to za nią inni wspólnicy to tym lepiej. Zawiązali oni dziewczynie oczy czarną opaską i zawieźli do miejsca oddalonego o kilkanaście kilometrów od Bogoty. Było to niewielkie mieszkanie usytuowane niedaleko lasu i rzeki, z dala od wścibskich sąsiadów, a więc miejsce bezpieczne. Manuel i Esperanza wyciągnęli Marinę z samochodu i czekali przed tym domkiem na swoich wspólników.

- I co? Zrobili nas w konia! Nie ma ich! – denerwowała się Esperanza.
- Jeszcze czas. Mają dokładnie dwie minuty. Przyjdą – uspokoił ją Manuel spoglądając na zegarek i opierając się o maskę samochodu.

Pół minuty później zauważyli oni, że w ich kierunku podjeżdża drugi samochód. Manuel miał rację. Wspólnicy nie nawalili. Perspektywa zemsty na De La Fuente oraz szansa na zarobienie sporej ilości gotówki wzięła górę.

- Dobrze trafiłem. Kazałeś nam przyjechać na koniec świata czy
co? To jakieś zadupie! – powiedział Ignacio Corona wyciągając do Manuela rękę.
- Na końcu świata policja nigdy nas nie znajdzie – odparł bez zastanowienia Rodriguez.
- A to kto? Czy to nie Maria Emilia De La Fuente?
- Nie mój drogi kompanie. Ta osoba ma twarz Marii Emilii, ale ciało i cała reszta należy do jej siostry Esperanzy Guzman. Operacja plastyczna zrobiła swoje! Dobre, co?
- Jesteś Esperanza Guzman!? Ta Esperanza Guzman? Nie wierzę! Zmieniłaś twarz? Ale jaja! A niech mnie diabli!
- Znacie się? – zdziwił się Manuel.
- Ignacio Corona! Jaki ten świat mały – wybuchnęła śmiechem Esperanza.
- Esperanza uwiodła męża mojej kochance Valerii, a później zaczęła go podtruwać gdy jej się znudził. Następnie Fernando będąc pod wpływem środków odurzających zaczął wyładowywać swoją złość na niewłaściwej osobie, czyli swojej żonce, a ona popchnęła go i zabiła. To dziś ją tym faktem szantażuję – roześmiał się Ignacio.
- A ta suka wciąż kręci się koło Alejandra – wycedziła przez zęby Esperanza.
- Guzik mnie obchodzą wasze relacje z przeszłości, ale to dobrze, że się znacie. Ja też znam Ignacia. Robiliśmy dawniej interesy, więc zrobimy kolejny. W trójkę – zauważył Manuel.
- Nie mój drogi. W czwórkę – wtrąciła nagle Carmen która przyglądała się przez chwilę rozmawiającym z oddali.
- To jakiś żart? – złapała się za głowę Esperanza.
- A tą sukę skąd wytrzasnąłeś? Tego nie było w umowie – mruknął niezadowolony Manuel w kierunku Ignacia.
- Carmen też znasz? Takie są kobiety – odparł kompletnie zaskoczony Corona.
- Jaki ten świat mały… Ten interes zrobimy w czwórkę. Wspólnie – zaśmiała się Carmen na widok znanych jej twarzy.

Manuel nie miał jednak ochoty na te słowne przepychanki i przeszedł od razu do rzeczy.

- Skoro my się znamy doskonale to pora aby i Marina nas poznała!

Zdjął on dziewczynie opaskę z oczu. Marina czuła, że jest w piekle widząc obok siebie Manuela, Esperanzę, Carmen i Ignacia.

- O mój Boże – szepnęła cicho.
- Mam dla ciebie dobrą i złą wiadomość Marino – uśmiechnęła się perfidnie Esperanza.
- Od której chcesz zacząć? – spytał Manuel, który przez chwilę wczuł się w ten jakże ironiczno-sarkastyczny nastrój.
- Od złej.
- Zła jest taka, że będziesz nasz teraz rzadziej widywała, ale mam nadzieję, że nie będziesz tęskniła? – kpiła Esperanza.
- Nie będę – odparła zaciskając zęby Marina.
- To może ja powiem o tej dobrej wiadomości. Zapewne znasz już Ignacia i Carmen. To będą twoi nowi gospodarze – dodał Manuel.
- Zawsze mi się podobałaś. Będzie nam razem dobrze – uśmiechnął się Ignacio.
- Zapomnieliście o czymś. Dziewczyna nie będzie musiała u nas płacić
czynszu – roześmiała się Carmen, ale tylko Marinie nie było do śmiechu…

Stolica.

Rodrigo Santanez wrócił do wiezienia gdzie miał spokojnie oczekiwać na dzień kolejnej sądowej rozprawy. Jednak najnowsze wiadomości roznosiły się błyskawicznie. Zaledwie dwie godziny po zabójstwie Tobiasa informacja ta wyciekła i poprzez swoje znajomości adwokat mafioza wiedział już wszystko. Czym prędzej więc odwiedził swojego klienta.

- Co ty tu robisz o tej porze? Miałeś przyjść jutro – zdziwił się Rodrigo.
- Mam dla pana dobrą wiadomość, która na pewno panu pomoże – odparł adwokat.
- Co ty nie powiesz. Mów o co chodzi, bo nie mam czasu na zagadki!
- Pańscy ludzie odnaleźli szpital w którym znajdował się Tobias Castillo, ale nie wykonali swojej roboty, bo ktoś ich uprzedził!
- Co takiego?
- Tobias Castillo został zamordowany w szpitalu! Dobiła go kobieta, która uciekła z rąk policji!
- Nie do wiary… Kto jeszcze chciał wyeliminowania Tobiasa? To dobra wiadomość, ale ktoś nam wszedł w paradę. Wiesz kto?
- Znam pewne plotki które nie bardzo pana ucieszą.
- Znów mówisz szyfrem? Jakie plotki?
- Podobno to Maria Emilia De La Fuente zabiła Tobiasa Castillo!
- Maria Emilia? Upadłeś na głowę? Ta kobieta jest zbyt idealna aby kogoś zabić.
- Sam pan mi nieraz mówił, że niezastąpieni leżą na cmentarzu… To nie Maria Emilia go zabiła. To była Esperanza Guzman! Operacja plastyczna spowodowała u niej zmianę twarzy. Wiem to od jednego z policjantów, który jest naszą wtyczką!
- O cholera! Sam już nie wiem czy to dobrze czy źle…
- Z jednej strony nie żyje ważny świadek, czyli Tobias, ale nie wiadomo co stało się z ważnymi dokumentami które posiadał…
- Poza tym skoro Maria Emilia naprawdę nie żyje, to oskarżenie przeciwko mnie wciąż jest ważne. Nigdy się z tego nie wywinę! To nie Tobias był moim problemem, lecz Esperanza i Manuel! Niech zginą i usmażą się w piekle! Tylko tego chcę!
- Spokojnie panie Santanez. Wymyślimy nową linię obrony.
- Obyś to zrobił szybko. Jeśli nasze kontakty nie zadziałają to rzeczywiście skończę na krześle elektrycznym – mruknął niepocieszony Santanez…

Tymczasem…

Wspólnicy postanowili zamknąć Marinę w piwnicy owego domu, a następnie przystąpili do negocjacji przy stole. Przetrzymywanie zakładnika było niebezpieczne, ale z drugiej strony stało się niezłą kartą przetargową przeciwko rodzinie De La Fuente i policji oraz szansą na zarobienie sporych pieniędzy. Dla Manuela i Esperanzy forsa grała drugorzędną rolę. Najważniejsza dla nich była zemsta i możliwość zobaczenia cierpienia i strachu w oczach Alejandro i wszystkich najbliższych Mariny. Dlatego Manuel wolał zrzucić całą odpowiedzialność porwania na Carmen i Ignacia w zamian proponując im połowę zysków z okupu, którego mieli oni zażądać w odpowiednim czasie.

- To nie jest rozsądna propozycja. Mamy zażądać okupu, męczyć się z Mariną przez co najmniej kilka tygodni, a później podzielić się kasą po równi z wami? To jakiś żart! – oburzył się Ignacio.
- Mój wspólnik jest impulsywny, ale ma rację. Znam was dobrze. Chcecie nas zrobić w konia! Nie damy się na to nabrać i nawet zmiana twojej twarzyczki na łagodniejszą Esperanzo nic ci tutaj nie pomoże! To mu tutaj nadstawiamy karku, a nie wy! – w podobnym tonie wypowiedziała się Carmen.
- Posłuchaj moja droga… To ty zrobiłaś mnie w konia gdy ukradłaś mi mapę jaką przechwyciłem Santanezowi, więc powinienem cię zabić, ale jako że mam dobre serce wziąłem cię do swojej spółki. Ostatnią rzeczą jaką powinnaś zrobić jest narzekanie na nasz układ – wypalił Manuel.
- Poza tym to my ją porwaliśmy, a nie wy. Dostarczamy wam za darmo zakładnika i nie chcemy niczego w zamian tylko równego podziału zysków… Nie zapominajcie o tym. Łączy nas też zemsta na rodzinie De La Fuente. Połączmy przyjemne z pożytecznym, czyli rozkosz z zemsty i sowite wynagrodzenie za dobry interes. Co wy na to? – zapytała Esperanza.
- Teraz to już po ptokach jak to mawiają. Niech wam będzie – stwierdził Ignacio.
- Jak będziemy się kontaktować? – dopytywała się Carmen.
- Telefonicznie. Przez kilka pierwszych dni macie za zadanie pilnować jej jak oka w głowie. I nie róbcie jej krzywdy. Ona jest w ciąży, a za dziecko ci idioci na pewno zapłacą podwójnie. My zadzwonimy do Alejandra, ale nic mu nie powiemy. Niech pocierpi trochę zanim zażądamy okupu. Rozegramy to jak należy – zauważył Manuel.
- I nie próbujcie wywinąć nam żadnego numeru, bo w innym wypadku to wy będziecie ofiarami całej tej sytuacji, a nie Marina. Z Esperanzą Guzman i z Manuelem Rodriguezem się nie zadziera. Bądźcie naszymi przyjaciółmi, a będzie dobrze, bo nasi wrogowie już dawno leżą pod ziemią – powiedziała z ironią w głosie Esperanza.
- Rzadko się z nią zgadzam, ale tym razem ma rację. Nie każcie mi pokazać wam swojego złego oblicza. Będziemy w kontakcie drodzy wspólnicy – uśmiechnął się Manuel…

Dwie godziny później.

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Arturo Peralta, Bruno i trzech innych policjantów założyli podsłuch na komórce Alejandra aby móc namierzyć Esperanzę i odnaleźć miejsce z którego zadzwoni w razie przekazania okupu. Obecność gliniarzy wcale nie uspokoiła seniora rodu De La Fuente. Wciąż nie mógł znaleźć sobie miejsca i miał tylko nadzieję, że Esperanza odda mu jego córkę w zamian za pieniądze. Dla Mariny był gotów zapłacić każdą kwotę. Czas dłużył mu się niemiłosiernie, ale w końcu jego komórka odezwała się. Był to bliżej nieznany mu numer.

- Spokojnie i bez nerwów Alejandro. Rozmawiaj jak najdłużej abyście mogli ją namierzyć – doradził mu Arturo.

Alejandro opanował nerwy i posłuchał rady przyjaciela. W końcu odebrał połączenie.

- Słucham.
- Witaj skarbie. Tu twoja ukochana małżonka Maria Emilia… A przepraszam… Pomyliłam się. Jestem Esperanzą, ale mam na sobie twarz swojej siostry. Jeszcze nawet po takim czasie mi się to myli…
- Czego chcesz? Oddaj mi moją córkę. Chcesz pieniędzy? Dostaniesz je, ale zwróć mi Marinę!
- Nie tak szybko Alejandro… Poza tym ja nie mam twojej córki…
- W co ty grasz Esperanzo?
- W otwarte karty mój drogi. Nie mam twojej córki. Postanowiłam zrobić dobry uczynek i oddałam ją ludziom którzy potrzebowali pieniędzy.
- Nie udawaj! Nie rób jej krzywdy! Oddaj mi ją! Dostaniesz co chcesz!
- Tak się składa, że nic od ciebie nie chcę oprócz twojego cierpienia. Jest tak jak mówię. Oddałam ją nawet nie pamiętam komu… Chyba byli to handlarze żywym towarem… O coś w tym stylu. Nie wiem czy wywiozą ją z kraju czy zgwałcą… To już nie mój problem. Ale jeśli chcesz ją uratować to nie szukaj mnie, lecz tych ludzi co przetrzymują twoją córkę. To chyba wszystko co miałam ci do powiedzenia.
- Nie kłam! Zapłacisz mi za to! Przysięgam!
- Boję się ciebie jak diabli. Żegnaj Alejandro…

Esperanza zakończyła rozmowę. Dzwoniła z budki telefonicznej, a obok niej stał rozbawiony Manuel.

- Zadowolony? – spytała go roześmiana kobieta.
- Muszę przyznać, że jesteś mistrzynią w tego typu gierkach. Teraz Alejandro i policja będą mieli totalny mętlik w głowie. Nie mają pojęcia kto przetrzymuje Marinę i gdzie ona przebywa. Doskonała robota!
- Ale w hacjendzie mogła być policja i z pewnością namierzali tą rozmowę. Nie za długo rozmawiałam?
- Za długo, ale to nie jest istotne. Przecież nie na marne jechaliśmy tu aż dwie godziny. Oni znajdą tą budkę i to im w niczym nie pomoże. Przecież jesteśmy teraz na drugim końcu miasta, ponad sto kilometrów od miejsca faktycznego uprowadzenia Mariny. Niech szukają, a i tak nic nie znajdą. Wpadną w prawdziwe bagno i już nigdy się z niego nie wydostaną. Jedźmy do domu zanim zjawi się tu policja. My będziemy dziś świętować, ale dla Alejandro będzie to najbardziej koszmarna noc w życiu – uśmiechnął się Manuel…


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 11:17:42 18-10-10, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:22:29 17-10-10    Temat postu:

Super odcinek
Nastały ciężkie chwile dla rodziny De La Fuente. Alejandro i cała reszta rodziny martwi się o Marinę. Nawet przyjechali Valeria i Martin, aby podtrzymać ich na duchu. W tak ciężkiej chwili zniknęły dawne pretensje i urazy. Biedna Caro dowiedziała się o śmierci Tobiasa, który był jej przyjacielem.
Na super pomysł wpadli Manuel i Espe. Oddali zakładniczkę Ignaciowi i Carmen. To się będzie działo. Rozmowa jaką przeprowadziła Espe z Alejandrem genialna. Mam nadzieję, że on się nabierze na jej gadki. Może nie są tacy głupi i domyślą się, że Espe blefowała.
Teraz na pewno będzie tylko ciekawiej, a to głównie dzięki Espe i Manuelowi, dlatego czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 16:23:04 23-10-10    Temat postu:

150 ODCINEK

Coralos.

Hacjenda rodziny De la Fuente.

Rozmowa z Esperanzą zupełnie wytrąciła Alejandra z równowagi. Tysiące myśli kłębiło się teraz w jego głowie, bo przecież nie wiedział czy kobieta mówiła prawdę czy po prostu kpiła sobie z niego w żywe oczy. Życie jego córki tak czy inaczej było w poważnym niebezpieczeństwie, bo była przetrzymywana przez osobę lub osoby które mają nie po kolei w głowie.

- Przeklęta Esperanza! – szepnął tylko blady jak ściana De La Fuente.
- Namierzyliście skąd dzwoniła? – zapytał swoich ludzi Arturo Peralta.
- Tak! Rozmawiała prawie minutę i mamy adres. Oto on. Dzwoniła z budki telefonicznej z tej dzielnicy Bogoty – odparł zadowolony Bruno.
- To jej pierwszy błąd. Wyślij tam ludzi. Niech przeczeszą każdy kamień. Przekonamy się kto jest sprytniejszy…
- A jeśli ona mówiła prawdę? Jeśli oddała ją komuś, a teraz sama zadzwoniła tylko po to aby nas zmylić? Co wtedy? – dopytywał się Alejandro.
- Sprawdzimy wszystkie możliwości. Uwierz mi, że zrobię wszystko aby odnaleźć twoją córkę. Esperanza i jej wspólnicy zapłacą za to. Ich koniec jest bliski – oznajmił komendant, ale mimo wszystko nie miał zbyt pewnej siebie miny. Zdawał sobie sprawę, że to dopiero początek kolejnej bitwy na śmierć i życie.
- Jadę z wami. Może na coś się przydam – wtrącił Sergio, ale jego brat momentalnie go uspokoił.
- Nie przeszkadzaj policji. Oni będą z nami w kontakcie – zapewnił go Gustavo.
- Ja pójdę na górę do Javiera i Caroliny. Biedaczka wciąż przeżywa śmierć Tobiasa. Znów spadło na nas za dużo jak na jeden dzień – zmartwiła się Soledad.
- A ty Alejandro zażyj coś i prześpij się. Wyglądasz jak siedem nieszczęść. Sen dobrze ci zrobi – powiedział Martin.
- Myślisz, że chce mi się spać? Muszę wiedzieć co z Mariną! Nie zmrużę oka! Już zbyt wielu ludzi straciło życie przez moje zaniedbania. Tym razem uratuję córkę! Muszę to zrobić!
- Ona się odnajdzie. Bóg nie odbierze ci córki i wnuczki. Tak się stanie, zobaczysz – pocieszała go Valeria.
- Do roboty panowie! To nasza najważniejsza misja. Esperanza Guzman nie będzie sobie z nas kpić. Odnajdziemy Marinę chociażbyśmy musieli sprawdzić każdy zakątek w stolicy. Podam się do dymisji jeśli jej nie odnajdę. Zdaj się na mnie Alejandro. Twoja córka wróci tu cała i zdrowa. Przysięgam – stwierdził Arturo po czym wyszedł z hacjendy w otoczeniu swoich ludzi…

Tymczasem…

Marina przetrzymywana była w piwnicy przypominającej bardziej ohydną norę gdzie nawet w oknach były kraty, więc nie byłoby przesadnym stwierdzenie, że czuła się jak w więzieniu. Jednak nie mogła teraz płakać czy rozpaczać, bo to nie tylko o jej życie toczyła się gra. Była w siódmym miesiącu ciąży i najważniejsza była dla niej malutka córeczka którą nosiła pod sercem. Postanowiła zagryźć zęby i nie poddać się tak łatwo. Niestety rzeczywistość była naprawdę przerażająca. Po Esperanzie i Manuelu wiedziała czego może się spodziewać. Po Carmen i Ignaciu nie bardzo. Oni wcale nie wyglądali na mniej groźnych. Byli nieprzewidywalni i to właśnie było w nich najgroźniejsze. Przebywanie Mariny w samotności przerwało pojawienie się Ignacia. Przyniósł on jej coś do jedzenia w ramach kolacji.

- Dobry wieczór Marino. Mówiliśmy ci, że będziesz tu traktowana jak królowa i oto twoja kolacja. Życzę ci smacznego – uśmiechnął się perfidnie Ignacio.
- Nie chcę jeść – odparła zdenerwowana Marina.
- Jedzenie nie jest zatrute. Jedz i nie stawiaj się! To także dla dobra twojego dziecka. Pomyśl o nim. Chcesz poronić, a może wyjść z tego cało? Zastanów się co dla ciebie lepsze. Zabieraj się za to żarcie, bo nie będzie drugiej szansy!
- W porządku. Zjem…

Marina ostatecznie wiedziała, że musi odżywiać się dla dobra dziecka.
W tym wypadku Ignacio miał rację. Żeby przetrwać musiała być potulna i zgadzać się na wszystko. To lepsze niż otwarta wojna z nieobliczalnymi ludźmi którzy ją przetrzymują.

- Jesteś piękna mimo tego wielkiego brzuszka… Powiem ci coś w tajemnicy. Zawsze mi się podobałaś – powiedział prosto z mostu Ignacio.
- A ty mnie nigdy… Perfekcyjnie udawałeś gdy byłeś u nas na kolacji w hacjendzie. Miły, sympatyczny, szarmancki. Kto by przypuszczał, że okażesz się taką kanalią…
- Licz się ze słowami, bo przestanę być szarmancki i pokaże ci swoje inne oblicze…
- Już je pokazałeś…
- To była tylko mała próbka moich możliwości. Bądź grzeczna, bo w innym wypadku zapomnę, że jesteś w ciąży i zrobię z tobą co zechcę. Kapujesz?
- Biedna Valeria… Teraz wiem, że była tylko ofiarą w twoich rękach. To dobra kobieta, ale ty ją zaszantażowałeś i zniszczyłeś. Manipulowałeś ją do tego stopnia, że się pogubiła…
- Myśl sobie co chcesz. Ta suka nigdy nie będzie z twoim ojcem. On ma o niej bardzo złe zdanie. Nigdy nie staniecie na nogi. Bogaci, ale nieszczęśliwi… Sławni, a przegrani… Tyle z was zostało przeklęci De La Fuente! Esperanza zagrała z wami jak z dziećmi. Oszukała was wszystkich. Za bardzo wierzycie ludziom, a nie wszyscy są tak krystaliczni jak wy… Już się nie podniesiecie…
- Staniemy na nogi prędzej niż sądzisz…
- To się jeszcze okaże. Zjedz i kładź się spać! To nie hotel. Będziesz musiała wiele wytrzymać aby przeżyć. Twoje dziecko również…
- Ignacio! Dość tej pogawędki! – krzyknęła Carmen która nagle pojawiła się w piwnicy.
- Już kończyłem…
- Mam nadzieję, że jej nie tknąłeś. Jeszcze nie czas aby twoje spodnie górowały nad twoim mózgiem. Pamiętaj, że Manuel i Esperanza to nie byle kto. Sprzątną nas za jeden drobny błąd. Nie możemy go popełnić i dobrze o tym wiesz…
- Wiem, wiem…
- Zapomniałabym o czymś Marino. Żebyś miała o czym rozmyślać tej nocy to powiem ci coś ciekawego. Czy wiesz jak zginęła siostra twojego męża i twojego szwagra Claudia Munos?
- Zakochała się w Ricardo Sandovalu, a on kazał ją zabić i zgwałcić…
- Sporo wiesz, ale to zapewne tylko wersja twojego męża. Otóż powiem ci jak było naprawdę. To ja wystawiłam ją na pewną śmierć. To przeze mnie siostra Munosów została zabita. Popchnęłam ją w samą paszczę lwa i dobrze mi z tym – roześmiała się Carmen…

Stolica.

Centrum chirurgii plastycznej.

Esperanza była zaskoczona gdy zobaczyła Manuela w jednym z pomieszczeń w którym aż roiło się od telewizorów. Stało ich tam aż cztery, ale żaden nie był włączony. Mężczyzna popijał whisky i patrzył w sufit.

- Co ty wyprawiasz? Zachciało ci się pobyć w samotności? – zdziwiła się Esperanza.
- Owszem, ale jak chcesz możesz do mnie dołączyć – odparł jak zwykle bez emocji Manuel.
- Co tu robią te telewizory i kable? Nie było ich tu wcześniej?
- Mauricio załatwił je dla mnie.
- Co takiego? Co ty znowu kombinujesz? Zaszantażowałeś go czymś? Spałeś z nim? On chyba nie jest gejem… Jeśli to jakaś gra przeciwko mnie to…
- Esperanzo… Zachowujesz się jak Maria Emilia. Strachliwa i niepewna siebie… W końcu masz na sobie jej twarz. Nie bądź idiotką! Nie działam przeciwko tobie. Muszę po prostu kontrolować Carmen i Ignacia!
- Niby jak? Nic o nich nie wiemy. Oni są równie przebiegli. Nie zdziwiłabym się gdyby wykręcili nam jakiś numer.
- Podstawowa zasada Esperanzo. To oni boją się nas, a nie my ich. Poza tym nic nie zrobią. Są pazerni na kasę i zgodzą się na wszystko. Właściwie moglibyśmy ich pogrążyć w tej chwili, ale póki co będziemy współpracować. Im bardziej Alejandro i jego rodzinka będzie cierpieć, tym lepiej.
- Dalej nie rozumiem w jaki sposób masz zamiar ich kontrolować…
- W taki!

Manuel jednym ruchem pilota włączył trzy z czterech telewizorów. Oczom Esperanzy ukazało się mieszkanie w którym Carmen i Ignacio przetrzymują Marinę. Na ekranie jednego telewizora widać było rzut na piwnicę w której siedziała Marinę, dwa inne pokazywały kolejne pomieszczenia. Jedno było puste, a w drugim siedzieli Carmen i Ignacio pijący wino i rozmawiający ze sobą. Ich każde słowo było doskonale słyszalne, a każdy ruch doskonale widoczny.

- A niech mnie… Jesteś genialny! – krzyknęła rozbawiona Esperanza.
- Trochę późno to przyznajesz. Ci idioci zgodzili się przetrzymywać ją na naszym terenie i nawet nie wiedzą, że są w piątej edycji Big Brothera. Tyle tylko, że nie będą jej zwycięzcami – uśmiechnął się Manuel swobodnie popijając whisky…

Na drugi dzień.

Komisariat policji.

Martin De La Fuente odwiedził Artura Peraltę z samego rana aby spokojnie porozmawiać i dowiedzieć się jak najwięcej co nowego dzieje się w śledztwie. Jednak jego przyjaciel powitał go z zasępioną miną.

- Dobrze zrobiłeś, że zostawiłeś Alejandra z Soledad i Javierem. Oni muszą się nim teraz zaopiekować. Wyobrażam sobie, że jego stan psychiczny nie jest obecnie najlepszy – stwierdził Arturo.
- To prawda, ale nie o tym mieliśmy rozmawiać. Widzę po twojej minie, że twoi ludzie niczego nie znaleźli. Jesteście jak dzieci we mgle! Powiedz mi prosto w oczy, że nic nie macie… A niech to! Esperanza znowu nas
pokonała! – zdenerwował się Martin uderzając pięścią w stół.
- Nerwy tu nie pomogą…
- A siedzenie za biurkiem tak? Tak się wczoraj chwaliłeś, że odnajdziesz Marinę i póki co nic nie masz!
- Uspokój się… Cały wczorajszy wieczór, noc i dzisiejszy ranek moi ludzie przeszukiwali dzielnicę z której dzwoniła wczoraj Esperanza. To totalne odludzie. Szukaliśmy jakichś opuszczonych domów, chat, czegokolwiek co mogłoby nas naprowadzić, dać nam jakiś ślad. Niestety póki co nie znaleźliśmy niczego…
- Niesłychane… Nie przyszło ci do głowy, że Esperanza celowo stamtąd zadzwoniła? Może specjalnie dała się namierzyć żebyście błądzili? Ona nie jest głupia. Nie dałaby się tak łatwo złapać…
- Też o tym myślałem. Ona nie działa sama. Uważam, że wymyśliła ten plan wspólnie z kimś jeszcze. Inteligentne bestie wyprowadziły nas w pole! Albo mają Marinę, ale przetrzymują ją w zupełnie innym miejscu niż w tym skąd dzwonili albo rzeczywiście sprzedali ją komuś. Na moje oko to jednak oni ją mają. Nie przepuściliby takiej okazji żeby się na was zemścić…
- Oni, czyli Esperanza i Manuel Rodriguez? Jeśli Manuel również jej pomaga to marnie to widzę. Ten drań jest niezwykle inteligentny i wie co robi. Naprawi każdą głupotę Esperanzy. Oni razem są silniejsi niż kiedykolwiek – zauważył Martin.

Arturo przytaknął mu i nic innego nie przyszło mu na myśl. Nagle Bruno przyprowadził do pomieszczenia Renatę i Laurę Santanez.

- Szefie dziś dla bezpieczeństwa znów zmieniamy miejsce pobytu tych pań. Marcelo Ruiz nakazał umieścić ich pod tym adresem – Bruno przekazał Arturowi kopertę w której ten mógł przeczytać owe instrukcje.
- Dzień dobry paniom – uśmiechnął się Martin na widok przepięknej kobiety i jej równie sympatycznej córki.
- Dzień dobry panu – odpowiedziały niemalże chórem. Im również ten nowo poznany mężczyzna wydał się miły i sympatyczny.
- Nie powinienem ci mówić, ale tobie ufam, więc to zrobię. To żona i córka Rodrigo Santaneza. Te biedne kobiety muszą się teraz ukrywać przed nim i jego ludźmi. Nigdy nie wiadomo co takiemu furiatowi przyjdzie do głowy. Wyjedziemy tylnym wyjściem. Pojadę z paniami wraz z ochrona i zawiozę w kolejne miejsce waszej przeprowadzki. Tak jak zawsze… Proszę się jednak nie martwić. To już niedługo potrwa. Proces Rodrigo Santaneza dobiega końca. Wybacz Martinie, ale obowiązki wzywają. Jak wrócę znów będę pracował nad sprawą porwania Mariny – westchnął Peralta…

Martin przez chwilę nie myślał o problemów. Nawet nie usłyszał co mówił do niego Arturo. Wciąż tylko spoglądał na piękną kobietę która była przecież żoną okrutnego szefa mafii, czyli największego wroga jego brata…

- Jak ona mogła wyjść za takiego potwora? – zastanawiał się Martin…

Stolica.

Adriana Montes po swoich traumatycznych przeżyciach w których o mały włos nie straciła życia z rąk Silvano Mendeza zaczęła doceniać wartość swojego istnienia. Nie zmieniła jednak zawodu. Wciąż była dziennikarką śledczą, ale nie miała zamiaru wracać ani do bolesnej przeszłości ani do tajemnic związanych z Coralos. Sprawa mafii chwilowo przycichła, a Adriana straciła nieco popularności, ale zyskała uczucie ulgi i spokoju. Zajmowała się teraz nieco drobniejszymi sprawami. Miała nadzieję, że przeszłość już nigdy do niej nie wróci. Myliła się. Nagle w drzwiach swojej redakcji zauważyła pewną kobietę. Była to policjantka. Jej twarz wydawała się dziennikarce znajoma. Szybko pojęła z kim ma do czynienia.

- To niemożliwe… Pani jest… - przeraziła się Adriana.
- Jessica Alarcon. Jestem policjantką. Myślę, że doskonale wie pani z kim rozmawia i co nas łączy, a właściwie kto. Nasze zawody są do siebie bardzo podobne. Zarówno pani jak i ja musimy myśleć i łączyć pewne fakty w spójną całość, a także szukać punktów wspólnych i grzebać w przeszłości…
- Była pani ciężko ranna…
- Ale wyszłam z tego. Byłam twarda i przeżyłam. Teraz doceniam życie znacznie bardziej niż przedtem.
- Ja również…
- Pani wie o mnie sporo, a ja równie dużo wiem o pani. Łączą nas trudne chwile i cierpienie, a także jeden mężczyzna który nas skrzywdził. Mnie prawie zabił… Natomiast panią skrzywdził w inny sposób… Doprowadził też do śmierci pani ojca, okradł jego firmę… On nadal jest na wolności! Czy to ma być sprawiedliwość? Czy Ignacio Corona zasłużył na to aby dalej krzywdzić, kraść, oszukiwać czy nawet zabijać?
- Niech mnie pani nie męczy i wyjdzie stąd!
- Po tym co przeszłam nadal wierzę nie tylko w życie, ale i w sens mojego zawodu. Pani powinna uwierzyć w swój zawód. Mój szef bardzo mi współczuje, ale nic nie robi aby złapać Ignacia. Najchętniej zamknąłby sprawę. Dlatego uznałam, że muszę działać na własną rękę. Później jednak przypomniałam sobie o pani. Ten bydlak skrzywdził wiele kobiet. On zapłaci za to tylko wtedy gdy pani mi w tym pomoże. Razem wymierzymy sprawiedliwość Ignaciowi Coronie!
- Sama nie wiem… Nie chcę już wracać do przeszłości…
- Uwolni się pani od niej jedynie wtedy gdy wyjdzie jej pani naprzeciw. Połączmy siły. Wiem, że ten drań przebywa teraz w Bogocie. Kwestią czasu jest kiedy go namierzę. Są dwie możliwości: albo złapiemy go i stanie on przed sądem, a zapewniam, że skończy się na dożywociu albo pozwolimy mu niszczyć życie kolejnym kobietom… Tyle chciałam pani powiedzieć. Nie mogę jednak naciskać. Do widzenia…

Jessica uznała, że nie udało jej się przekonać Adriany, więc zamierzała wyjść.

- Niech pani zaczeka. W porządku. Zgadzam się i wchodzę w to. Razem złapiemy Ignacia Coronę – powiedziała po chwili namysłu Adriana, a następnie uścisnęła dłoń zadowolonej Jessici…


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 17:44:52 23-10-10, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 17:32:04 23-10-10    Temat postu:

Super odcinek.
Biedny Alejandro. Nie wie co z jego córką. Podejrzewa, że Espe kłamała mówiąc, że sprzedała jego córkę. Facet nie jest taki głupi. Arturo obiecał, że odnajdzie Marinę, jednak to nie będzie takie łatwe.
Biedna Marina Przebywa w ciemnej piwnicy bardziej przypominającej wiezienie. Ignacio ją odwiedził i dał jej jeść. Ukazał swoje prawdziwe oblicze. Powiedział, że jeżeli nie będzie grzeczna to wtedy weźmie się za nią, nie zważając, że jest w ciąży. Co za skurczybyk.
Manuel jest za****sty. Zamontował kamery w mieszkaniu, gdzie przebywają Carmen, Ignacio i Marina. On nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Ma chłop głowę na karku. Nikt go nie wykiwa.
Martin wie, że Arturo nic nie ma. Wściekł się na policjanta. Uważa, że nic nie robią, co jest nieprawdą. Przeczesali miejsce skąd dzwoniła Espe i nic. Podejrzewają, że współpracuje z Manuelem. Martin spotkał żonę Rodriga i spodobała mu się od pierwszej chwili. No, no. Szykuję się chyba nowa miłość. Oby tylko szczęśliwa.
Jessica przekonała Adrianę, że powinny same dochodzić sprawiedliwości. Chcą złapać Ignacia. Ciekawie się zapowiada.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 22:33:07 23-10-10    Temat postu:

To, że Val zniknął, absolutnie nie oznacza, że on nie wróci. Gdyby zdarzyło się, iż przestałby czytać swoje ulubione dzieła [a on czyta tylko to, co naprawdę mu się podoba], oświadczyłby to i zargumentował. Póki co nic takiego nie nastąpiło, więc proszę nie panikować, bo w jego najbliższej wolnej chwili powinien pojawić się komenatarz.

Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 11:57:04 27-10-10    Temat postu:

Odcinek 149 sypał wieloma ironiami i interesującymi metaforami - cieszę się, że idziesz na przód wprowadzając coraz więcej opisówek i porównań.

Esperanza i Manuel to zdecydowanie najbardziej podłe osoby w całym tym labiryncie kłamstw i z odcinka na odcinek ukazują swą podłość coraz bardziej. Jak wiemy nie ma zimna, jest tylko brak ciepła, tak samo nie ma zła, jest tylko brak dobra. Ciekawe więc skąd ten brak wziął się u Esperanzy i Manuela, fajnie byłoby to wyjaśnić.

Pamięć po Marii Emilii została zachwiana, ale już doszła do równowagi, niestety nie powróciła zza światów, ale przynajmniej znów ma czyste imię. Cała rodzinka się zebrała i rzeczywiście będzie to dla nich najbardziej koszmarny wieczór. Ciekawe czy tylko jeden wieczór, czy trochę więcej.

Na koniec taki mały opiernicz. Rozumiem, że przy 165 odcinkach trzeba pokręcić historią, ale tego jest już za wiele. Esperanza kochanką Fernanda, którego sprzątnęła Valeria i Ignacio ją tym szantażuje. To już nawet nie tyle za wiele tych krętactw, co to, że świat nie jest aż tak mały, by nagle wszyscy ze sobą coś mieli wspólnego.

Pozdrawiam i wkrótce jubileuszowy, 150 odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 13:50:37 27-10-10    Temat postu:

Odcinek 150 to pewnego rodzaju jubileusz w tasiemcach, więc szkoda, że nie został w żaden sposób uczczony, chociażby występem tylko głównych bohaterów lub jakąś niespodzianką w fabule.

Powoli zaczyna się nam rozjaśniać jak ostatecznie potoczą się wątki. Prawdopodbnie Alejandro zostanie z Valerią, a Martin zwiąże się z Renatą. Tak czy inaczej Esperanza i Manuel czują się fantastycznie i jakoś nie zamierzają szybko kończyć tej piekielnej historii, bo fajnie się przy tym bawią, jednak oni chcą zbyt dominować i pewnie ostatecznie jedno drugiego doprowadzi do 'spotkania' z Marią Emilią w zaświatach, a może oboje się do tego doprowadzą.

Marina przeżywa prawdziwy dramat. Zastanawiające jest czy twórca posunie się do tego, by Ignacio wykorzystał kobietę przy nadziei. Byłoby to niezwykle brutalne, ale chyba jednocześnie niespodziewane.

Nagle jakby z choinki urywają się powracające Jessica i Adraiana. Mamy już tylu bohaterów, że można się pogubić, a co jacyś ubywają, to przybywa jeszcze więcej kolejnych. Do tego te kamery Manuela i czujemy się niczym w Big Brotherze [tekst Manuela o kamerach i Big Brotherze oraz jego zwycięzcach bardzo fajny, wątek jednak wręcz odwortnie]. Stanowczo za dużo kręcenia, nawet jak na tak długą historię. Televisie w 'Cuidado con el Angel' zarzucano, że główna bohaterka przeszła wszelkie możliwe wątki [wzięła ślub, rozwiodła się, urodziła dziecko, straciła je, oślepła itp], podobnie zaczyna się dziać 'W labiryncie kłamstw'.

Może krytykuję trochę, ale skoro kieruję się szczerością, to powininem jeszcze coś wykrzyczeć: NIEZALEŻNIE OD WSZYSTKIEGO, 'W LABIRYNCIE KŁAMSTW' POSIADA REWELACYJNY KLIMAT.

Pozdrawiam serdecznie.



PS Moje komentarze do odcinków, niezależnie od ich emisji, będą zawsze pojawiały się w poniedziałki


Ostatnio zmieniony przez Val dnia 13:52:35 27-10-10, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 18:24:05 27-10-10    Temat postu:

Pan chyba żartuje z tym Fernandem. Przecież to jest jedynie małe wspomnienie i nic więcej. U pana to również każdy każdego zna i jakoś nie jest to problemem

Proszę mi wyjaśnić co złego jest w wątku z kamerami, bo nie rozumiem.

Aha i jeszcze jedno. Twierdzi pan, że "główna bohaterka przeszła wszelkie możliwe wątki i podobnie zaczyna się dziać 'W labiryncie kłamstw".

Po pierwsze Marina nie jest wybijającą się główną bohaterką. Po drugie jedyne co przeszła to ślub i obecnie porwanie. Dziecko nie zdążyła jeszcze urodzić. Akurat więcej od niej cierpiał chociażby Alejandro. Nie widzę tu nic nadzwyczajnego jak na tyle odcinków i tak długą historię, która małymi krokami zbliża się do końca. Co do ilości bohaterów to pisałem o tym w temacie "Prawa córki" i nie zamierzam się powtarzać.

Dziękuję za docenienie klimatu

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:27:43 27-10-10    Temat postu:

Panie Grzegorzu, nie lubię porównań w stylu 'ja robię tak, ale ty robisz tak'. Jeden woli pisać historie krótkie, drugi długie, nie ważne kto jakie pisze, ważne, żeby zachowywać w nich umiar i w krótkich nie ograniczać przesadnie, a w długich przesadnie nie motać. Co do tego, że każdy się zna - gdy występuje pięciu/sześciu bohaterów to nic dziwnego, że się znają, natomiast gdy bohaterów przewija się trzydziestu i każdy, nawet ktoś kto nagle przyjeżdża do miejsca wydarzeń, się zna, jest to naciągane.

Nie chodziło mi o Marinę przywołując, że w televisowskim 'Cuidado con el Angel' główna bohaterka przesżła wszelkie możliwe wątki, tylko o całą historię 'W labiryncie kłamstw', w którym naprawdę zaczyna pojawiać się już wszystko co tylko możliwe. Chociażby te kamery. Rozumiem, że każdy pod każdym dołki kopie, ale zalatuje już paranoją.

A na koniec dodam, że się nie czepiam, tylko bardzo wiele uwagi poświęcam WLK
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:37:09 27-10-10    Temat postu:

To porównanie nie było z mojej strony czymś złośliwym, po prostu trzeba się pomęczyć nad tą dłuższą historią pisaną już ponad dwa lata, więc musi występować wiele postaci i wiele wątków, a autor bez pomysłów nie nadaje się do pisania.

To, że Esperanza miała do czynienia z Fernandem to tylko dodanie pikanterii tej postaci jako złej diablicy, no ale może faktycznie wyszło na to, że każdy każdego zna

Bardzo wahałem się czy w "WLK" wstawić ten wątek z zamianą twarzy aby nie zrobić z tego "Mody na sukces". Jednak zdecydowałem się na ten krok. Poza tym myślę, że mieszczę się w jakiejś nie najgorszej płaszczyźnie, choć oczywiście dużo się dzieje/działo, a zło jest obecne ciągle w różnych formach

A kamery to ukazanie sprytu Manuela, nic więcej. Nie miałem na celu robić show z powodu tych kamer.

Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 20:39:19 27-10-10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Val
Idol
Idol


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 1852
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:45:20 27-10-10    Temat postu:

W krótszych historiach trzeba się bardziej skupić na problemie, w długich na prowadzeniu wątków - oba zadania są równie trudne

Wątek z przeszczepem twarzy był udany i powinien być pociągnięty o wiele dłużej niż w zamian zapaychać nas innymi, krótszymi wątkami

Wątek z kamerami nie musi nam ukazywać sprytu Manuela, ponieważ znamy go nie od dziś i wiemy, że jest sprytny - ale ok, skoro tak wymyśliłeś, to niech sobie będą kamery, tylko ukaż nam, że było warto wprowadzać ten wątek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 20:55:34 27-10-10    Temat postu:

Dzięki kamerom Manuel śledzi każdy ruch Carmen i Ignacia siedząc wygodnie na tyłku. Będzie wiedział czy tamci nie będą chcieli być sprytniejsi od niego i czy czegoś nie wykombinują
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 46, 47, 48, 49, 50  Następny
Strona 47 z 50

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin