Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

W labiryncie kłamstw
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 48, 49, 50  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Który z villanów powinien odegrać znaczącą rolę w finale serialu?
Manuel Rodriguez
12%
 12%  [ 1 ]
Esperanza Guzman
12%
 12%  [ 1 ]
Lucrecia De La Fuente
12%
 12%  [ 1 ]
Rodrigo Santanez
0%
 0%  [ 0 ]
Carmen Gordillo
0%
 0%  [ 0 ]
Oskar Gutierrez
0%
 0%  [ 0 ]
Tobias Castillo
0%
 0%  [ 0 ]
Manuel, Esperanza i Santanez
12%
 12%  [ 1 ]
Manuel i Esperanza
37%
 37%  [ 3 ]
Ostatni odcinek powinien być bez villanów
12%
 12%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 8

Autor Wiadomość
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:31:27 20-07-08    Temat postu:

ech sędzia jest skorumpowany, a obroną Alejandra jest Manuel... Bruno też musiał być przciwko Alejandrowi, a Aruro jest pewny że został przekupiony..
Ricardo y Isabela już mają wielkie plany, Is obawia się Esperanzy, i słusznie, za to Manuel ma ważne papiery..
oo Carlos jest przyjacielem braci Munos- fajnie, chłopak jest zakochany w Carolinie
Carolina domyśla sie ze Adrian coś przed nią ukrywa, ciekawe czy powie jej fakty z przeszłości..
hmm ciekawe kiedy Daniela zostanie uwolniona..
oczywiście Esperanza też złożyła obciążające zeznania, a Manuel wogule nie był aktywny..
no i oskarżyli Alejandra na 25 lat !! wierzę ze Arturo wszystkim sie zajmie
czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 21:32:27 20-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak Black_Lady oraz *~Lidka*~

13 ODCINEK

Sala sądowa.

- Alejandro tak mi przykro... Czuję, że nie zrobiłem wszystkiego żeby cię uratować, ale sam wiesz jak, że to był spektakl. Od początku nie mieliśmy szans – powiedział Manuel.
- Nie winię cię za to. Robiłeś co mogłeś. Po prostu mnie wrobiono – odparł zasmucony Alejandro.
- Możesz się odwoływać...
- To nic nie da. Jestem pogodzony z losem. To mój koniec...
- Nie mów tak..
- Ale taka jest prawda... Moje dzieci będą mnie widywały w więzieniu. jeżeli w ogóle zechcą to robić. Ich ojciec został dziś właśnie uznany za przestępcę! za mordercą! Zabójcę własnej żony!
- Wiem jakie to dla ciebie bolesne, ale jeszcze możesz walczyć...
- Mówiłem, że nie chcę. To koniec Alejandra De La Funte...
- Masz rację. To twój koniec. I wcale ci nie współczuję – pomyślał Manuel...

Po chwili wyprowadzono już skazanego Alejandra z sali. Zdołał on tylko spojrzeć na swoje dzieci. Nawet nie mógł do nich podejść i zamienić choćby słowo. Marina i Soledad były zdruzgotane, a Javier jakby pogodzony z sytuacją.

- Straciliśmy matkę, teraz nie mamy już ojca – powiedziała Soledad.
- Niestety to prawda. Mimo, że nie umarł to jednak go straciliśmy. Resztę życia spędzi w więzieniu – dodała kiwając głową Marina...
- Musimy być silni. Jestem pewien oglądając dzisiejszy proces, że to wszystko było ustawione. Mimo wszystko wierzę w niewinność ojca. On nie może się tak po prostu poddać – ocenił sytuację Javier.
- Będziemy go odwiedzać. Tylko to nam zostało – stwierdziła Marina.
- Okażemy mu wsparcie, bo nadchodzą dla niego ciężkie czasy – wtrącił Simon.
- Nie mamy innego wyjścia. Nie zostawimy go z tym wszystkim – powiedziała Ofelia.
- Musi wiedzieć, że ma rodzinę która wcale nie jest przeciwko niemu – zauważyła Soledad...

Nieco dalej Esperanza zadowolona z klęski Alejandra rozmawiała z Lucrecią.

- Biedny Alejandro. A jednak udowodnili mu, że zabił Marię Emilię. Co za zbrodniarz – powiedziała śmiejąc się Esperanza.
- Masz rację. Zaczynam się wstydzić jakiego wujka mam w rodzinie – odparła w podobnym tonie Lucrecia.
- To był piękny cyrk. Skorumpowany sędzia, obrońca który okazał się zdrajcą, przekupiony świadek, ostry prokurator i na dodatek moje zeznania. Wbiliśmy biedaczka w ziemię...
- O tak. Jego dzieci odsuną się teraz od niego, a hacjenda będzie na wyciągnięcie ręki...
- Będzie nasza i nikt nam w tym nie przeszkodzi. Alejandro żyje, ale co to za życie gdy wszyscy go opuszczą, a on będzie przesiadywał w ciemnej i obskurnej celi...

Stolica.

Mieszkanie Caroliny.

Adrian pozostał stanowczy i umiejętnie uciekał od problemu. Nie chciał rozmawiać z córką na temat jej przeszłości. Pozostał nieugięty, ale taka postawa jeszcze bardziej powodowała u Caroliny pewność tego, że ojciec coś przed nią ukrywa. Adrian wiedział, że brnąc w kłamstwa i nieścisłości tylko pogarsza swoją relację z córką, ale wiedział, że prawda zniszczyłaby ich oboje. Carolina miała tego dość i po cichu postanowiła sama odkryć prawdę i poznać skrywaną tajemnicę ojca.

- O co tu może chodzić? Dowiem się co on przede mną ukrywa. Tak dalej być nie może. Może Carlos mi w tym pomoże. On zrobiłby dla mnie wszystko... Chociaż z drugiej strony nie mogę go wykorzystywać... ale muszę wiedzieć na czym stoję. A może to miasteczko Coralos jest kluczem w tym wszystkim? Pojadę tam w odpowiednim momencie. Już
niedługo – pomyślała Carolina leżąc na swoim łóżku...

Kilka godzin później.

Stany Zjednoczone.

Martin De La Fuente siedział zamyślony w samolocie, który miał lada chwila startować. To był ten dzień kiedy musiał to zrobić. Musiał wrócić. Dobrze wiedział co zagraża jego bratu i pomimo jego niesprawiedliwości przed laty nie mógł się od Alejandra odwrócić.

- To nie jego wina tylko jego najbliższego otoczenia. To oni mnie wtedy załatwili – pomyślał Martin. Teraz wrócę naprawić relację z bratem i uwolnić go od tego piekła. A poza tym mam do wyrównania rachunki z Esperanzą. Trzeba uświadomić mojemu bratu co się dzieje. Może komendant policji mi pomoże. Tak dalej być nie może. Jego dzieci mogą wiele stracić gdy ich ojciec trafi do więzienia... Muszę pomóc bratu... Ja byłem tak samo naiwny przed laty. On nie może popełnić mojego błędu i zgodzić się na los jaki zgotowali mu inni... jego najgorsi wrogowie...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Wszyscy znali już nowinę dnia. Przyszedł czas na świętowanie. Ricardo dał swoim pracownikom wolne na resztę dnia co prawie nigdy mu się nie zdarzało. On i Isabela dopięli swego. Na triumfalnym spotkaniu zjawili się również Esperanza, Lucrecia, sędzia Barrios i Manuel. Nie było Simona, który miał dla niepoznaki zająć się zrozpaczoną dziewczyną.

- Doskonała robota. Plan wypalił. Poczyniliśmy pierwszy krok ku fortunie De La Fuente – cieszył się Ricardo.
- To prawda. Każdy się sprawdził i wspólnymi siłami pokonaliśmy tego idiotę – odparła Esperanza.
- Ty tylko zeznawałaś, nie zapominaj o tym – wtrąciła Isabela.
- A ty siedziałaś w domu i biernie czekałaś na rozwój wydarzeń!
- Jak śmiesz!
- Uspokójcie się! Dziś jest dzień naszego triumfu. Nie sprzeczajmy
się o bzdury – uspokoił sytuację Ricardo.
- Masz rację wspólniku. Odczekamy chwilę i pogadamy z jego dziećmi jeżeli one same się nie usuną – dodał Manuel.
- Gdy będą stwarzać problemy, znajdziemy inny sposób na przejęcie hacjendy i interesów Alejandra. A poza tym przecież ty masz asa w rękawie...
- Dokładnie. Mam pełnomocnictwa dzięki którym Javier, Marina i Soledad nie będą miały nic do gadania...
- A więc to o pełnomocnictwa chodziło – zacierała ręce Lucrecia. Jesteś okrutny dla swojego szefa Manuelu...
- To prawda, ale ty jesteś równie okrutna dla swojego wuja...
- Za kilka dni wszystko się rozstrzygnie. Dziękujemy panie sędzio. Na pewno jeszcze kiedyś skorzystamy z pana usług – wtrąciła Esperanza.
- Nie ma sprawy. Jestem do dyspozycji – odparł sędzia...
- Nie wiemy nawet jak się panu odwdzięczymy – wtrąciła Lucrecia spoglądając raz na sędziego Barriosa, raz na Esperanzę...

Chwilę milczenia przerwał Ricardo...

- Szkoda, że nie ma z nami Simona, ale trudno. W tym jakże miłym gronie dziś świętujemy, ale od jutra bierzemy się z powrotem do pracy. Zwycięstwo jest na wyciągnięcie ręki. Wygraliśmy bitwę, ale jeszcze nie wojnę. Niedługo postawimy kropkę nad i – stwierdził z dumą Ricardo...

Niewiele później Ricardo zaalarmowany przez Tobiasa wyszedł spotkać się z Brunem.

- Spisałeś się na medal. Dziękuję – wyciągnął do niego rękę, ale Bruno nie zamierzał mu jej podać.
- Kiedy uwolnicie moją żonę? – spytał patrząc rozmówcy prosto w oczy.
- Możliwe, że jeszcze dzisiaj ją uściskasz. Pamiętaj jednak, że od dziś pracujesz już na zawsze dla mnie. Rozumiemy się? Inaczej twoja żonka nie będzie miała tyle szczęścia...
- Rozumiem – burknął Bruno po chwili sztucznie się uśmiechając.
- I tak trzymaj. Ricardo ponownie wyciągnął do policjanta rękę, ten musiał już ją uścisnąć. Wierz mi, że twoja żona wróci do ciebie zanim zapadnie zmierzch...
- Co za bandyta. Będę musiał jednak dla niego pracować. Zdobędę jego zaufanie i uśpię jego czujność, a wtedy to niech on się boi mnie. Muszę mieć póki co pewność, że z Danielą wszystko jest w porządku – pomyślał Bruno...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Gdzie się wszyscy podziali? – zdziwiła się Marina.
- Każdy chce pewnie jakoś rozładować nadmierną energię – odparł Simon.
- Co takiego?
- Pewnie każdy przeżywa decyzję sądu na swój sposób. Javier poszedł gdzieś z Ofelią, a Soledad pojechała pojeździć konno. To dobrze jej zrobi...
- Wiem... Za to Esperanza i Lucrecia też znikły. Ciekawe dokąd poszły.
- Nie martw się innymi kochanie. Zadbaj o siebie. Pomogę ci we wszystkim, bo wiesz jak cię kocham. Nie zostawimy tak tego...
- Ale co ja mogę zrobić? Mój ojciec został już osądzony i nie wyglądał na takiego który chciałby jeszcze walczyć i składać jakieś apelacje – zmartwiła się dziewczyna.
- Dalej wierzysz w jego niewinność?
- Oczywiście, że tak. Sądzę, że to jakiś dziwny spisek. Wrobiono go. Jestem o tym przekonana!
- Wrobiono? Wierzysz w to co mówisz?
- Owszem, wierzę! A teraz wybacz, ja też muszę wyjść. Poszukam siostry!
- Pojadę z tobą...
- Nie trzeba Simon. Dziękuję za obecność i wsparcie, ale wracaj już do siebie. Do zobaczenia jutro...
- Setny raz traktuje mnie tak samo... Jeszcze trochę i stracę cierpliwość do tej dziewczyny – wzruszył ramionami na znak dezaprobaty Simon...

Mieszkanie braci Munos.

- Znasz już jakieś nowości? – spytał kucharkę Gustavo.
- Tak, właśnie wróciłam z miasta. Skazali tego bogacza Alejandra De La Fuente. Udowodniono mu winę. Za zabicie żony dostał ponoć 25 lat więzienia – stwierdziła Caridad.
- A więc jednak to on dopuścił się takiego czynu. Żal mi jego córek...
- Jakoś nie chce mi się w to wierzyć! – wtrącił zasmucony Sergio. Nie zmienia to faktu, że Marina i jej siostra będę potrzebowały wsparcia... Praktycznie zostały sierotami choć ich ojciec żyje...
- Mają od tego brata – westchnął Gustavo.
- Nie udawaj obojętnego. Podoba ci się Soledad, a mnie Marina. Pomożemy im...
- Co ty gadasz? Wcale mi się nie podoba – powiedział zmieszany Gustavo.
- Ja tam swoje wiem. Siostry De La Fuente to nasz skarb i nie możemy pozwolić aby cierpiała – przyznał zaskakująco Sergio...

Jakiś czas później.

Mieszkanie Bruna.

Załamany Bruno siedział na kanapie i spoglądał na sufit tępym wzrokiem. Wiedział, że jego życie zostało poprzestawiane do góry nogami. Najpierw porwanie Danieli, a teraz praca dla przestępcy...

- Będę musiał się wyrzec wszystkich swoich prawych zasad jakie miałem gdy startowałem z pracą w policji – westchnął...

Po chwili usłyszał pukanie do drzwi. Wstał ociągając się przez kilka sekund. Otworzył je i nie mógł uwierzyć, że zobaczył... Danielę! Oznaczało to, że Sandoval dotrzymał umowy. Jego żona nie wyglądała najlepiej. Miała kilka siniaków na twarzy, ale co najważniejsze żyła i znów była w pobliżu Bruna.

- To ty... Nareszcie. Tak bardzo cię kocham – powiedział Bruno przytulając żonę.
- Wypuścili mnie... ale ten koszmar wciąż jeszcze trwa – odparła będąca w szoku Daniela...
- Wyjdziemy z tego bagna. Uda nam się. Zobaczysz...

Komisariat policji.

- Już ja się rozmówię z tym zdrajcą Rebollarem – pomyślał wściekły Arturo. Nic nie zrobiłem aby zapobiec nieszczęściu. Nie pomogłem przyjacielowi, a powinienem to zrobić. Ksiądz dobrze mówił... Ale może nie jest jeszcze za późno? Spróbuję pomóc Alejandrowi i wytropić jego przeklętych wrogów. A jest ich wielu...

W tej chwili do biura wszedł mężczyzna którego komendant znał bardzo dobrze.

- Witam panie Peralta. Pamiętasz mnie jeszcze z dawnych lat? – zapytał Martin De La Fuente.
- Oczywiście, że pamiętam. Dobrze, że jesteś przyjacielu. Witaj! Zjawiłeś się w dobrą porę... – stwierdził Arturo.
- Wiem o moim bracie. Przyjechałem jak najszybciej aby go uratować...
- Każdy sojusznik się przyda. Sytuacja jest beznadziejna, ale razem wymyślimy ratunek dla Alejandra.
- Możesz na mnie liczyć. Wierzę, że ty jeden go nie zdradziłeś przez ten czas. Wrogowie mojego brata zapłacą za jego krzywdę. Podejrzewam, że jest ich bez liku, ale zapłacą za to! Przysięgam! Każdy z osobna!
- Tak będzie. Usiądź i porozmawiamy...
- Mam jeszcze jedną prośbę. Nie chcę się pokazywać w hacjendzie... Jeszcze nie tak szybko. Użyczysz mi mieszkania?
- Naturalnie, że tak. Mam tylko papugę z którą mogę rozmawiać. Teraz będę mógł otwierać gębę także podczas rozmowy z tobą...
- Doskonale... Opowiedz jak wygląda sytuacja. Zaradzimy temu i uwolnimy mojego brata. On nie zasługuje na tak niesprawiedliwy los – powiedział Martin...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 21:34:02 20-07-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:35:06 21-07-08    Temat postu:

najbardzie żal mi Mariny y Soledad, są zdruzgotane, tym ze ojciec został skazany..
Manuel, Esperanza i reszta za to triumfuują
Carolina jest pewna że ojciec coś przed nią ukrywa, nie myli się...w rozwiązaniu zagadki pojedzie do Coralos, zeby to nie skończyło się dla niej źle...
super że Martin wraca, co ważne że chce się pogodzić z bretem, i pomóc mu wyjść z tego piekła..a i jeszcze wyrównac rachunki z Esperanzą
wszyscy świętują, ich plan się powiódł, Bruno będzie musiał dla nich pracować..
hehe Segio miał walnął wietny tekst, że pomogą dziewczynom bo jemu podoba się marina, a Gustavo- Sole
w końcu uwolnili Danielę, ale co z tego... koszmar dopiero się zaczyna..
świetnie ze Martin zamieszka z Arturo, hehe, razem napewno udowodnią że Alejandro jest niewinny

czekam na kolejny odcinek, pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 11:39:49 21-07-08    Temat postu:

Tak bardzo szkoda mi Alejandro.. Manuel mógłby sobie oszczędzić tych słów jak mu przykro itd.
Szkoda mi Mariny i Soledad najpierw straciły matkę,teraz ojca.Straszne...
Reszta się cieszy,plan im się udał...
Carolina podejrzewa,że ojciec ją oszukuje...
Martin wraca,będzie coraz ciekawiej

Siostry De La Fuente to nasz skarb i nie możemy pozwolić aby cierpiała-

jaki słodki tekst Dobrze,że bracia będą wspierali Marinę i Soledad

Arturo nadal chce pomóc,zobaczymy czy mu się uda

Czekam na new Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:36:09 21-07-08    Temat postu:

Super odcinek
Alejandro sie poddał. Nie chce walczyć o swoją wolność. Żal mi go, ale także żal mi Mariny, Soledad i Javiera którzy zostali bez rodziców. Esperanza i Lucresia sie cieszą, że Alejandro w więzieniu.
Marina wierzy w niewinność ojca i mówi to Simonowi, który wątpi w niewinność Alejandra. Marina karze mu iśc do domu. Dobrze mu tak.
Sergio chce podtrzymać na duchu Marine i mówi do brata, że oni powinni byc teraz przy siostrach. Gustawowi nie podoba się ten pomysł, ale na pewno w głebi duszy myśli tak jak Sergio.
Carolina podejrzewa, że Adrian kłamie i chce na własną rękę poznać swoją przeszłość. Ciekawe czy jak wyjedzie do Caracos to spotka Ricarda i czy on ja pozna.
Martin przjechał do Kolumbii, aby pomóc bratu. Bardzo dobrze, że Alejandro może na niego liczyć. Zatrzyma się u Artura. Fajnie. Przynajmniej komendant będzie mógł z kim porozmawiać, a nie tylko z papugą.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
SonOfSparda
Cool
Cool


Dołączył: 15 Maj 2008
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: 20:52:43 21-07-08    Temat postu:

Wszedłem przypadkiem i jestem pod wrażeniem twojej twórczości.
Pozostaje mi nadrobić zaległości.
Pozdrawiam XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:20:59 21-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak, *~Lidka*~ oraz AidouHanabusaIdol

14 ODCINEK

Na drugi dzień.

Mieszkanie Arturo.

Arturo przywitał się z papugą po czym nie ociągając się wszedł do kuchni. Zdziwił się gdy zastał tam swojego przyjaciela. Zaskoczył go widok śniadania leżącego na stole.

- A to co? – zdziwił się Arturo pokazując palcem na kanapki.
- Śniadanie – odparł Martin.
- Pierwsze śniadanie które ktoś mi zrobił od czerwca 1994 roku. Wtedy zmarła moja żona – westchnął komendant.
- Pamiętam. Znaliśmy Sarę, to była cudowna kobieta.
- Ale los przerwał nasze szczęście. Gdyby nie dopadł jej rak, to może do dzisiaj by żyła...
- Nie zmienisz już przeszłości. Siadaj i zjedzmy śniadanie. Musimy porozmawiać o Alejandrze. Sporo myślałem o tym co mi wczoraj powiedziałeś. Mój brat wpadł w jeszcze gorsze bagno niż myślałem...
- Ale ostrzegam. Nie jestem gejem – śmiał się Arturo.
- Ani ja...
- Sytuacja twojego brata jest trudna. Ma wielu wrogów. Również nie spałem całą noc. Nie wiem jak możemy go wydostać...
- Wydostać... Właśnie! Wiem, że to co teraz powiem jest ryzykowne, ale... on musi z twoją pomocą uciec z więzienia! – krzyknął Martin.
- Zwariowałeś czy co? Mam mu pomóc w ucieczce? Nawet jak to się uda, to ludzie odpowiedzialni za śmierć Marii Emilii będą go ścigać!
- Owszem, ale zrobimy inaczej. Wydostaniemy go z więzienia, a ty jako komendant ogłosisz jego tajemniczą śmierć. Wtedy będziemy mogli obserwować co zrobią jego uśpieni wrogowie. Będziemy mieli na oku wszystkich wrogów i zdrajców, rozumiesz?
- Rozumiem... Chyba ty powinieneś być komendantem, a nie ja... Z drugiej jednak strony to co mam zrobić będzie ryzykowne. Jednak wiem, że działam w dobrej sprawie. Dla przyjaciela takiego jak Alejandro trzeba się poświęcić. Wydostanę go z więzienia. Uratujemy go! – stwierdził Arturo.
- I to rozumiem. To mi się podoba. Wygramy tę niebezpieczną grę – powiedział zadowolony Martin...

Mieszkanie Bruna.

To była pierwsza wspólna noc Bruna i Danieli po jej powrocie. Leżeli w łóżku nie myśląc nawet o wstawaniu. Kobieta była szczęśliwa, ale jednocześnie czuła ogromny niepokój. Znów przeżyła wspaniałe chwile u boku męża, ale koszmar jeszcze się nie skończył. Ludzie Sandovala zafundowali jej ogromną traumę i nie mogła tak po prostu zapomnieć o tym z dnia na dzień...

- Musimy poważnie porozmawiać. Wciąż grozi nam olbrzymie niebezpieczeństwo – powiedziała zasmucona Daniela.
- Nie martw się kochanie. Nie dam cię drugi raz skrzywdzić. Wiem co przeżyłaś i już nigdy nie będziesz w tak potwornej sytuacji – odparł Bruno.
- Sama nie wiem... Przecież zostałeś zmuszony do podwójnej gry...
- Wiem, ale to nie potrwa zbyt długo... Dla bezpieczeństwa wyślę cię do twojej matki. Tak będzie najlepiej...
- O nie. Zostanę z tobą! Moje miejsce jest przy mężu! Nie możemy dać się im złamać ani zastraszyć...
- Na razie będę robił to co karze mi Sandoval. Mam swój plan. W odpowiednim czasie skończę z tym gangsterem. Przez jakiś czas muszę jednak zaskarbić sobie jego przyjaźń. Wiem, że to brzmi okropnie, ale nie mam innego wyjścia, rozumiesz?
- Staram się... Obyśmy wyszli z tego bez szwanku...
- Gdy komendant Peralta dowie się jakim stałem się człowiekiem, na pewno będzie chciał mnie załatwić. A ja tak bardzo chciałem mu pokazać, że jestem taki jak on. Niestety nie było mi to dane – westchnął Bruno spoglądając na żonę...
- Nie martw się. On doceni to, że się zmienisz. A poza tym okoliczności będą po twojej stronie – stwierdziła Daniela...

Stolica.

Uczelnia.

Sergio liczył, że zobaczy dziś Marinę i nie rozczarował się. Dziewczyna pojawiła się na zajęciach. To momentalnie poprawiło humor chłopakowi. Szukał tylko pretekstu do rozpoczęcia rozmowy. W końcu go znalazł...

- Witaj – powiedział z uśmiechem. Znowu się spotykamy.
- Cześć Sergio – odparła bez entuzjazmu Marina chociaż spotkanie chłopaka wyraźnie ją ucieszyło. Wciąż jednak myślała o sytuacji ojca. Co u ciebie?
- U mnie dobrze... Wiem jak bardzo teraz cierpisz... Tak mi przykro...
- Mój ojciec to morderca. Pewnie nie chcesz przyjaźnić się z kimś takim jak ja, co? Skoro mój ojciec zabił moją matkę?
- Tego nie powiedziałem...
- Ale pomyślałeś... Przepraszam, jestem zdenerwowana. Gwarantuję ci jednak, że mój ojciec jest niewinny. Wrobili go!
- Ja ci wierzę, jest mi przykro z tego powodu... Może porozmawiamy spokojnie po zajęciach. Nasza wspólna kawa wciąż jest aktualna...
- Dobrze Sergio, z miłą chęcią. Przepraszam za te słowa, ale wciąż przeżywam trudne chwile...
- Nie masz mnie za co przepraszać. Ja i mój brat bardzo polubiliśmy twoją rodziną. Żaden z nas nigdy się od was nie odwrócimy. Ja wiem, że jesteś wspaniałą i uczciwą dziewczyną – uśmiechnął się Sergio...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Gustavo nadzorował pracę w okolicach hacjendy. Myślał o Soledad, o ich ostatniej rozmowie. Czuł, że na siłę próbuję odseparować brata od rodziny De La Fuente, a tymczasem zrozumiał, że i jego ciągnie do jednej z sióstr. Wiedział jak piękna jest Soledad i nie mógł zapomnieć jej widoku. Po chwili jednak oprzytomniał słysząc głośne krzyki rozlegające się z hacjendy.

- Jak to dalej nic! A określacie się mianem zawodowców. Czy to tak trudne odnaleźć tą Carolinę czy jak jej tam i jej przybranego ojca? Czy tak trudno ich zabić? Za co wam płacę! – wściekał się Ricardo rozmawiając z jednym ze swoich ludzi.
- Ja mogę pojechać raz jeszcze poszukać ją na własną rękę
szefie – wtrącił Tobias. Nigdy pana nie zawiodłem...
- Sam nie wiem... Wkurza mnie brak profesjonalizmu ze strony tych idiotów! Chcę widzieć tu swoją córkę! Żywą lub martwą! Chociaż gdy nie ma człowieka nie ma problemu, rozumiecie?
- Za drugim razem na pewno nam się uda...
- Więcej szans nie będzie. Jedź z nimi Tobias. Wierzę w ciebie...
- Zrobię to co do mnie należy szefie...

Gustavo słyszał końcówkę rozmowy gdy podszedł nieco bliżej dyskutujących...

- Niesłychane... Teraz mam pewność do czego zdolny jest ten
morderca – pomyślał...

Kościół.

Soledad nie mogła spać w nocy. Rano szybko wybiegła do kościoła aby rozmówić się z ojcem Salvadorem. Perspektywa więzienia dla jej ojca sparaliżowała ją. Musiała więc poszukać wsparcia i dobrej rady od przyjaznego księdza.

- Wiem o wszystkim. Tutaj takie wiadomości rozchodzą się w zawrotnym tempie. Przykro mi – powiedział ojciec Salvador.
- I co teraz z nami będzie? Wierzymy w niewinność ojca, ale sąd najwyraźniej miał inne zdanie w tej sprawie – odparła zmartwiona Soledad.
- Zapewniam cię, że to jeszcze nie koniec. Bądź dobrej myśli...
- Jak to nie koniec? Ojciec się poddał i nie złożył nawet apelacji. Nawet nie chcę myśleć co teraz przeżywa. Już nic nie da się zrobić...
- Mylisz się Soledad. Bóg nad nim czuwa i go nie opuści. Wszystko się wyjaśni. Twój ojciec nie zagrzeje długo miejsce w więzieniu. Przekonasz się o tym. On jest niewinny, a sprawiedliwość istnieje choć zapewne teraz nie bardzo w nią wierzysz – przyznał ksiądz...
- To takie miłe co ksiądz mówi. Mówi jestem dziewczyną małej wiary, ale trudno mi się z tym wszystkim pogodzić i nie wierzę, że stanie się cud który uratuje mojego ojca – odpowiedziała Soledad, a z jej oczu płynęły łzy...

Więzienie w stolicy.

Alejandro przeszedł już przez wszystkie procedury i znalazł się w więzieniu. Nie było to miejsce przyjazne dla niego już od pierwszego kontaktu z nim. A gdy otrzymał swoją celę, była ona zajmowana przez jeszcze innego więźnia...

- Jesteś tu nowy, więc musisz wiedzieć, że to moja prycza. Nie masz wyboru. Będziesz spał na dole – powiedział mężczyzna o groźnym spojrzeniu i rysach twarzy. Jego ciała okryte było tatuażami. Sam wygląd sprawił, że Alejandro zrozumiał jak będzie wyglądał tu jego pobyt...
- Dobrze – odparł Alejandro nie chcąc aby wywiązała się kłótnia.
- Za co siedzisz? Aha, zapomniałem się przedstawić. Jestem Pedro...
- Alejandro... Siedzę za zabicie własnej żony... Ale jestem niewinny...
- Dobre! Załatwiłeś żonkę. A co? Nie była dobra w łóżku, a może ją zdradzałeś? Przede mną musisz kłamać. Wiadomo, że ją zabiłeś, ale nie wyglądasz na takiego mordercę. Pozory czasami mylą...
- Nie chcę o tym gadać...
- To będziesz musiał teraz mnie wysłuchać koleś. Dam ci parę rad i opowiem swoją historię. Mam trudny charakter i lepiej mnie nie denerwuj. Poprzednich moich kolegów z celi musieli stąd przetransportować do izby chorych. Jednego raniłem nożem, a drugiego żyletką. Jeden kłócił się ze mną o prycze, a drugi mnie obraził. Lepiej uważaj, dobrze ci radzę. A teraz moja historia... Siedzę tu za potrójne morderstwo i dwa gwałty...
- O mój Boże... Co za piekło na ziemi – pomyślał załamany Alejandro.

Tymczasem...

- Jesteś perfekcjonistą Simon... Świetna robota. Mój mąż znów
będzie z ciebie zadowolony. A ja nawet bardziej – kokietowała mężczyznę Isabela...
- Daj spokój. Nie chcę świadków. Twój mąż zabił ostatnich dwóch twoich kochanków. Nie chcę być kolejnym na tej liście – odparł Simon.
- Jak wolisz... Mamy dużo czasu. Ci ludzie uwijają się jak w ukropie...
- Muszą to zrobić szybko. Komendant Peralta jest groźny i może nam zepsuć interes. Handel drewnem i wycinka lasów, handel narkotykami... interes w porcie i handel żywym towarem... to interesy twojego męża, ale w równej części i moje. Gdyby to odkryli, wszyscy poszlibyśmy na dno...
- Nikt nic nie odkryje, bo masz na wszystko oko. Oby tak dalej. Uwielbiam dochody które przynoszą te interesy. Byłabym na ciebie bardzo zła gdybym je straciła. Pamiętaj o tym Simon. A na inny, ale równie przyjemny temacik porozmawiamy innym razem – zasugerowała Isabela...
- Stara dzi**a... Nigdy się nie zmieni – pomyślał Simon...

Stolica.

- Co pani tu robi? – zdziwił się sędzia Barrios na widok kobiety wchodzącej do jego biura...
- Przyszłam pana odwiedzić – odparła uśmiechając się Esperanza...
- Skończmy z tym pan i pani. Znamy się tyle lat... Nawet Ricardo o tym nie wie... I bardzo dobrze... Nie zna cię tak dobrze jak ja...
- Skąd ta pewność?
- Nie mów, że już z nim spałaś?
- Jeszcze nie...
- To dobrze, bo byłbym zazdrosny...
- Dzisiaj wieczorem do ciebie wpadnę. Jeszcze nie zakończyliśmy nocnych rozmów o interesach – powiedziała tajemniczo Esperanza...
- Rozmowy o interesach z tobą zawsze mają ten sam finał, ale nie mogę się nie zgodzić. Tyle lat w burdelu nie poszło na marne. Byłabyś skończona gdyby twoja rodzina poznała twoją przeszłość i drogę do władzy – śmiał się sędzia Barrios...

Stolica.

Bank Central.

- Znowu przyszłaś mnie uwodzić? – westchnął zrezygnowany Manuel. Nawet gdybyśmy poszli do łóżka to i tak nic ode mnie nie wyciągniesz...
- Mam swoje sposoby po których zmienisz zdanie – odparła Lucrecia...
- Nie sądzę...
- Ale ja nie o tym... Współczuję Javierowi. Ten kretyn pracuje ponad siły, a nikt go nie docenia. I tak nie przejmie firmy i banku po ojcu...
- Jego problem...

Nagle Lucrecia zauważyła na stole stertę papierów. W mgnieniu oka dorwała się do nich mimo sprzeciwów Manuela. To co zobaczyła zaszokowało ją.

- Niemożliwe... Ty masz ich wszystkich w garści! – powiedziała niedowierzając dziewczyna.
- Nie wiem o czym mówisz...
- Nie udawaj kotku... Nieładnie postępujesz. Nie podzieliłeś się nowinami z Sandovalem. Czyżbyś chciał... No tak... Chcesz wszystkiego dla siebie! Zarówno firmę jak i hacjendę. Wcale nie zależy ci na współpracy z innymi! Codziennie mnie zaskakujesz...
- Jesteś sprytna i inteligentna, ale ja jestem od was lepszy i sprytniejszy. Nie będę ukrywał, że te podpisy Alejandra sprawiają, że zwycięzca jest tylko jeden – odparł bezczelnie Manuel spoglądając tylko na zdezorientowaną Lucrecię...


Ostatnio zmieniony przez Greg20 dnia 22:22:19 21-07-08, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 22:49:26 21-07-08    Temat postu:

Fajny odcinek

Mam nadzieję,że Arturo i Martin pomogą Alejandro..Dobrze,że Daniela wróciła ale to jeszcze nie koniec
Sergio i Marina znów się spotkali..Marina cały czas myśli o sytuacji swojego ojca..Gustavo cały czas myśli o Soledad,tez chce jej pomóc.Alejandro będzie miał ciężkie życie w więzieniu..Współczuje mu...
Oj jak Simon ładnie wypowiada sie o Isabeli
Sędzia i Esperanza..Skąś znam ten wątek Lucrecia znów próbuje...

Czekam na nowy odcinek.Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:49:22 22-07-08    Temat postu:

hehe dobra pogawędka Arura y Martina, będą razem mieszkać, ale nie są gejami Arturo po wielu latach zje śniadanie zrobione przez kogoś xD super ze oboje zrobią wszystko zeby udowodniś niewinność Alejandra
mam nadzieję że wszystko będzie tak jak obmyślił sobie Bruno...
jak dobrze ze Sergio zawsze po stronie Mariny no wkońcu niech idą na tą kawę
w końcu Gustavo na własne uszy usłyszał do czego zdolny jest Sandoval, już wie że to morderca..! ciekawe co z tym fantem zrobi..
ksiądz też wierzy w nieinność Alejandra, dobrze że Sole ma wsparcie
ech współczuję Alejandrowi musi siedzieć w celi z największymi złoczyńcami..
ech Isabela y Esperanza są takie same, obie są dzi.kami !
nom Lucrecia już wie że Manuel ma wszystkich w garści, hehe

czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:29:20 22-07-08    Temat postu:

Super odcinek
Arturo i Martin razem mieszkają, a nie są gejami. Martin ma świetny pomysł, ciekawe czy się powiedzie.
Daniela wróciła do domu, ale nadal przeżywa ten koszmar jaki przeszła przez ostatnie dni. Bruno chcial ją wysłać do matki, ale się nie zgodziła. Chce się zaprzyjaźnić z Ricardem, aby w odpowiedniej chwili go pogrążyć. Nie będzie łatwo.
Marina spotkała na uczelni Sergia. Myślała, że nie zechce się z nią przyajźnić, skoro jej ojciec siedzi. Ale na szczęście się myliła. Sergo wierzy w niewinność jej ojca i zaprosił ją na obiecaną kawę.
Gustawo przypadkowo usłyszał rozmowę Ricarda z Simonem. Teraz wie do czego jest zdolny.
Soledad nie radzi sobie z tą całą sytuacją i przyszła do kościoła. Ksiądz ją pociesza, ale ona nie wierzy w cud, że jej ojciec wyjdzie na wolność.
Alejandro jest w wieżieniu i dostał celę z pewnym przyjmniaczkiem. Żal mi go. Znalazl się w prawdziwym piekle.
Esperanza była dzi**ą. ?!Szok Ciekawe czy to się wyda i co ona knuje z tym sędzię.
Lucresia zobaczyła dokumenty, które podpisał Alejandro i wie, że to Manuel jest najważniejszy i on ma najwięcej władzy. Na pewno będzie chciała do niego dołączyć.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 13:38:46 23-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*

15 ODCINEK

Bank „Central”.

- Chcesz poczekać na odpowiedni moment aby przystąpić do ataku. Jestem pod wrażeniem. Jesteś największym zdrajcą w rodzinie i najbliższym otoczeniu De La Fuente. Tylko pogratulować takiego planu kotku – powiedziała po chwili milczenia Lucrecia.
- I znając ciebie chciałabyś być do niego włączona? – zapytał ironicznie Manuel.
- Czytasz w moich myślach...
- Niby na jakich zasadach? Dobrze cię znam i nie jestem idiotą. Wykiwałabyś mnie przy pierwszej nadarzającej się okazji. Nie mogę wziąć cię do spółki. Udawaj wspólnika przy Ricardo, ale zapewniam cię, że on też nie skorzysta z twojej pomocy...
- Może i nie skorzysta, ale ty to zrobisz...
- Ja? Kpisz sobie? Nie jesteś mi do niczego nie potrzebna, a już na pewno nie będę się z tobą dzielić...
- Jak chcesz. Wolisz żebym przeszła na stronę wujka i opowiedziała mu co zrobiłeś?
- Jeżeli spróbujesz to zrobić, to zginiesz. Nawet nie wiesz ile ludzi jest w to zamieszanych. To niebezpieczna gra i nawet nie masz pojęcia kiedy z niej wypadniesz. Chociaż... właściwie to już z niej wypadłaś...
- Doprawdy?

Lucrecia trzymała w ręce papiery i przymierzała się do podarcia ich...

- Co ty wyprawiasz?
- Jeżeli podrę te papiery, to ty wypadniesz z gry jako pierwszy, nie ja... Jestem niebezpieczna i mam na ciebie sposób. Poza tym mam też wiele do zaoferowania. Lepiej zaproś mnie do gry, a nie pożałujesz... Podzielimy się hacjendą i pomogę ci pozbyć się całej świty Ricarda... Mogę zabić Esperanzę jeżeli będzie potrzeba. Co ty na to skarbie? Tylko pozwól mi ze sobą współpracować...
- Zastanowię się. Na razie ciesz się, że żyjesz po tym czego się dowiedziałaś. Nikt nie może się dowiedzieć. Jakoś się dogadamy – powiedział bez entuzjazmu Manuel.
- I to rozumiem – ucieszyła się Lucrecia. Mam go w garści – pomyślała wychodząc z biura...
- Ależ ona mi działa na nerwy – westchnął tylko Manuel...

Kilka godzin później.

Stolica.

Kawiarnia.

Sergio dopiął swego. Udało mu się zaprosić Marinę na obiecaną kawę. Byli już po zajęciach i mogli spokojnie porozmawiać.

- Dziękuję ci za wszystko co robisz – powiedziała zaskakująco Marina.
- Nie rozumiem. Ja nic wielkiego nie zrobiłem – odparł zdumiony Sergio lekko się uśmiechając.
- Nawet nie wiesz jak wiele. Jesteś naprawdę wspaniałym przyjacielem. Zawsze jesteś pomocny na uczelni, a poza tym twoje wsparcie jest dla mnie naprawdę ważne. Przeżywam bardzo trudne chwili w swoim życiu, a ty nie odwróciłeś się ode mnie i uwierzyłeś mi. To wiele dla mnie znaczy...
- Nie mógłbym postąpić inaczej. Jestem pewny, że ktoś stoi za tą szopką związaną z ukaraniem twojego ojca. Być może wasza konkurencja. Mój brat u nich pracuje, ale wiele razy mówił mi, że Sandovalovie to prawdziwe hieny zdolne do każdej podłości...
- Cenna uwaga... Będziemy musieli z rodzeństwem przyjrzeć się ich zamiarom... Ale nie rozmawiajmy na ten temat – powiedziała Marina...
- Nie ma sprawy. Opowiedz mi może o swoim chłopaku... Nazywa się Simon, prawda? – zapytał Sergio, który musiał po prostu zadać to pytanie... Był ciekaw jak zareaguje dziewczyna...
- Tak, Simon Toredo – odpowiedziała bez entuzjazmu Marina.

Wiedziała, że jej odpowiedź może zniechęcić do niej chłopaka. Bardzo go polubiła, z każdym dniem czuła coś więcej, a przecież z Simonem nigdy jej się nie układało i co najważniejsze nie kochała go...

- Przepraszam, że o to pytam. Ale długo jesteście razem? Co on robi?
- Znamy się jakieś pięć miesięcy – stwierdziła Marina.
Po chwili pojęła jak niewiele wiem na temat Simona. Prowadzi jakieś interesy, ale jakie? gdzie? Nic nie wiedziała na temat tego mężczyzny. Pytania Sergia uświadomiły jej położenie w jakim się znajduje. Zrozumiała, że Simon jest dla niej zupełnie obcym człowiekiem. Postanowiła więc uciąć dyskusję na jego temat.

- Nie chcę o tym mówić. Przeżywamy teraz pewien swego rodzaju kryzys... A ty?
- Co ja?
- Czy masz dziewczynę?
- Nie, nie mam – uśmiechnął się Sergio. Może kiedyś znajdę tę
jedyną – dodał patrząc w oczy swojej rozmówczyni. On już wiedział, że znalazł... Tak bardzo chciał aby i ona zwróciła na niego uwagę...
- Na pewno ci się uda. Wiele dziewczyn szaleje za takim przystojniakiem jak ty, jestem o tym przekonana – powiedziała Marina po raz pierwszy uśmiechając się i zapominając o problemach.
- Może już znalazłem, życie jest nieprzewidywalne...

Sergio złapał dziewczynę za rękę, ale ta po chwili odsunęła swoją...

- Muszę już iść. Do jutra Sergio – powiedziała i szybko skierowała się do wyjścia...
- Ona nie jest jeszcze gotowa, ale bądź cierpliwy i nie rób błędów – pomyślał Sergio...
- Co ja robię? On jest wspaniały, podoba mi się, ale sama nie wiem... Nie mogę się spieszyć. Najpierw muszę wyjaśnić wszystko z Simonem – zastanawiała się Marina. Może nie układa nam się najlepiej, ale nie mogę go zdradzić. On mnie przecież kocha...

Tymczasem...

Simon spędzał sobie przyjemnie czas po pracy będąc w jednym z burdeli. Towarzyszyła mu ulubiona z prostytutek Viviana.

- Podobało ci się kochanie? – zapytała go dziewczyna.
- Tak, byłaś świetna jak zawsze. I pomyśleć, że moja własna dziewczyna tak mnie zaniedbuje – westchnął Simon.
- Mówiłeś coś?
- Nie, nic. Zostaw mnie samego.
- Tak szybko?
- Twoja zapłata leży na stole. Zjeżdżaj!
- Jak chcesz...
- Będę musiał zmusić Marinę do ślubu. Gdy będzie moją żoną łatwiej będę mógł ją manipulować, a poza tym nie będę tylko pionkiem w grze jaką prowadzi Ricardo. Jako jej mąż również zyskam sobie pewne prawa do hacjendy – pomyślał Simon...

Jakiś czas później.

Stolica.

- Są jakieś postępy? – spytał swoich ludzi Tobias.
- Pytaliśmy ludzi, bo podobno w tej dzielnicy mieszka ten Adrian i jego córka. I nie myliliśmy się. Jesteśmy blisko celu...
- Doskonale. Zabijemy jej ojca, ale tą małą pozostawimy przy życiu. Dostarczymy ją szefowi. A on zrobi z nią co chce. Niech sam ją zabije. Podobno jest tak piękna, że szkoda ją krzywdzić...
- Jak pan karze...
- Do roboty! Trzeba dowiedzieć się w którym domu mieszkając, a potem pójdzie już jak z górki!
- Już się robi... Pan Ricardo będzie z nas w końcu zadowolony...

Mieszkanie Caroliny.

- Znowu ćwiczysz? – zapytała ojca Carolina.
- Tak, bo kto jak nie ja cię obroni? – odparł Adrian.
- Masz rację. Zawsze jesteś przy mnie. Wybacz, że ostatnio tak źle cię traktowałam...
- Nie szkodzi kochanie... Ja staram się być dobrym ojcem, a czasami mi to nie wychodzi...
- To nie tak... Byłaś kiedyś bokserem czy jak? – dopytywała się dziewczyna patrząc jak ojciec ćwiczy uderzanie w worek treningowy...
- Nigdy nie byłem profesjonalnym bokserem... Chciałem nim być, ale doznałem kontuzji, która uniemożliwiła mi dalszą karierę. Jednak od zawsze chodziłem na różne kursy i treningi boksu, karate, samoobrony. Umiem też posługiwać się bronią. Mogę przez to obronić siebie i innych...
- Obyś nie musiał tego udowadniać – śmiała się dziewczyna nie przeczuwając nawet grożącego jej niebezpieczeństwa...

Więzienie.

- Masz gościa De La Fuente – powiedział do Alejandra strażnik więzienia.
- Ciekawe kto to? Może któreś z moich dzieci? – ucieszył się w duchu Alejandro.

Po chwili jednak zdumiał go widok który zobaczył. Nie było ani Mariny ani Soledad ani Javiera... Jego gościem był Martin!

- Co ty tu robisz? – zapytał zaskoczony Alejandro...
- Wiem, że dziwi cię mój widok. Przyjechałem ci pomóc braciszku – odparł Martin...
- Nie kpij... Specjalnie wróciłeś aby wziąć na mnie odwet, co? Chcesz się zemścić za tamtą sprawę? Upajasz się zwycięstwem nade mną?
- Co ty opowiadasz w ogóle?
- Zapewne dołączyłeś do moich wrogów i chcesz mnie teraz pogrążyć. Nie będę z tobą rozmawiał!
- Mylisz się Alejandro. Pomyliłeś się przed laty co do mnie, ale ja nie jestem tutaj po to aby się mścić. A przynajmniej nie na tobie, lecz na Esperanzie! A tobie chcę pomóc. Wyciągnę cię stąd. To jest moja misja!

Alejandro był w szoku... Nie spodziewał się takiego gestu ze strony swojego brata...

Mieszkanie sędziego Barriosa.

Esperanza przespała się z sędzią. Musiała to zrobić aby więcej zyskać w późniejszej walce z Ricardem. Dobrze wiedziała, że tej sojusz nie jest na stałe. Sędzia mógł jej w tym pomóc.

- Jesteś dobra w łóżku. Oczywiście chcesz coś w zamian. Co takiego? – spytał się sędzia.
- To oczywiste. Chcę abyś w swoim czasie zadecydował w razie problemów aby hacjenda De La Fuente przeszła w moje ręce – odparła Esperanza.
- To nie będzie proste. Sama widzisz jak wielu ludzi chce mieć te ziemie tylko dla siebie. Mnie również grozi niebezpieczeństwo. Jeżeli Sandoval dowie się, że spiskuję przeciwko niemu, to zabije mnie...
- Nic ci nie zrobi... Wykurzymy ich nie tylko z mojej hacjendy, ale z jego... Bez obaw. Pomóż mi, a ja pomogę tobie... Uda nam się...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Jak ci się układa z Javierem? – spytała Soledad.
- Sama nie wiem... Jesteśmy tak blisko, a jednocześnie tak daleko od siebie – odparła zasmucona Ofelia.
- On cię kocha. Przeczekacie żałobę, a później na pewno staniecie na ślubnym kobiercu...
- Też bym tego chciała, ale on jest teraz w trudnej sytuacji. Stracił matkę, ojca, próbuje pracować w firmie, ale na nic nie ma czasu... a dla mnie to już wcale...
- Nie martw się... Ja mam gorzej, bo również nie mam jeszcze chłopaka. Nie można się załamywać...
- Nie masz, a może nie chcesz mieć? Wiem, że lubisz Manuela, a on ciebie. To wspaniały człowiek. Teraz pewnie też się załamał, że nie mógł obronić waszego ojca... On cię kocha... Pociesz go... Z takim cudownym człowiekiem jak on na pewno ci się uda... Chyba, że myślisz o kimś innym, co?
- Skądże znowu – zamyśliła się Soledad. Lubię Manuela, ale chyba nic poza tym... A o nikim innym nie myślę, nie wiem skąd u ciebie takie podejrzenia...

Komisariat policji.

- Witaj Bruno – powiedział Arturo.
- Dzień dobry panie komendancie – odpowiedział przestraszony Bruno.
- Musimy poważnie porozmawiać. O tobie...
- Nie bardzo rozumiem...
- Zaraz się dowiesz... Czeka nas trudna rozmowa... Mam nadzieję, że już domyślasz się o czym...

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Ricardo zaprosił do swojego gabinetu Gustava. Zdziwiło to chłopaka, bo przecież jego szef nigdy nie zapraszał go do siebie. Tak dobre traktowanie zaskoczyło go...

- Po co mnie pan tu zaprosił? Czegoś sobie pan ode mnie życzy? – spytał Gustavo.
- Niczego przyjacielu. Chciałem z tobą porozmawiać na osobności – odparł Ricardo.
- Czy coś przeskrobałem?
- Wręcz przeciwnie. Hacjenda prosperuje. Sterujesz ziemią znakomicie
i wszystko idzie w dobrym kierunku...
- Dziękuję. Miło słyszeć od pana takie słowa...
- Dlatego daję ci kilka dni urlopu. Wreszcie odpoczniesz trochę od pracy i będziesz mógł zająć się swoim życiem prywatnym. Masz jakąś kobietę?
- Na chwilę obecną nie...
- Biedak z ciebie... Mogę ci przysłać kilka najlepszych... Wystarczy, że poprosisz o nie. Lubię cię i ufam ci... Opowiem ci pewną historię... Najlepiej jest mieć u boku młodszą od siebie kobietę. Kilka lat temu miałem romans z taką jedną gówniarą można powiedzieć... Naiwność była jej zaletą. Była świetna w łóżku, ale jak to z kobietami jest... znudziła mi się, bo była prostaczką...
- O nie... Czy to możliwe? – pomyślał Gustavo...
- Dowiedziała się potem, że mam żonę, a także poznała parę innych niepotrzebnych drobiazgów...
- I co się z nią stało?
- Nawet nie wiem... Po prostu odeszła ze spuszczoną głową – skłamał Ricardo. Nie można pozwolić dojść kobiecie do głosu. Pamiętaj Munos – mężczyźni rządzą!
- On mówi o mojej siostrze! Zabiję kiedyś tego bydlaka! Przysięgam! – pomyślał Gustavo kryjąc irytację i wściekłość...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Willa
King kong
King kong


Dołączył: 26 Sty 2008
Posty: 2313
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z pięknej i malowniczej okolicy:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:53:57 23-07-08    Temat postu:

Super odcinek, zresztą jak zwykle. Nie wiem, jak ty to robisz, że twoje odcinki są zawsze takie ciekawe i ekscytujące.
Luscresia zaszanatażowała Manuela, że chce przystąpić do spółki, bo inaczej podrze najważniejsze dokumenty. On powiedział, że się zastanowi. Luscresia myśli, że ma go w garści. Ale czy na pewno? On nie jest głupi i nie zamierza się z nikim dzielić.
I nareszcie wspólna kawa Sergia i Mariny. Sergio chciał się wypytać o jej narzeczonego, ale Marina postanowiła uciąć temet i nie rozmawiać o tym. Zrozumiała, że mało wie o Simonie i że go nie kocha. Sergio jej się podoba ale ona nie chce skrzywdzić Simona, bo myśli, że on ją kocha. Jakże się myli. On w tym czsie zabawia się z jakąś prostytutką. Chce żeby Marina była jego żoną, aby dobrać się do majątku Alejandra. Jak Marina zechce z nim zerwać, bo zakocha się w Sergiu ( na pewno tak będzie, czuję to) nie zgodzi sie na to i będzie próbowal ich rozdzielić. Nie będzie z nim tak latwo.
Ludzie Tobiasa są na tropie Caroliny i jej ojca. Chcą go zabić, a ją pozostawić przy życiu. Oby się im nie udało.
Martin przyszedł do brata do więzienia. Alejandro początkowo nie chciał go widzieć, bo myślał, że Martin che wziąść odwet za przeszłość. Jakże się zdziwił, gdy się dowiedział, że Martin przyjechal mu pomóc i zemścić się na Esperanzie.
A Esperanza knuje z sędzią. Chce hacjendę Alejandra tylko dla siebie ale nie tylko jego, także Ricarda. Myślę, że jej się nie uda. Ricardo ma duże wpływy i może sie o jej planach dowiedzieć, a wtedy nie chciałabym być w jej skórze.
Ofelia czuje się zaniedbywana przez Javiera i przyznaje to w rozmowie z Soledad. Mówi jej że Manuel kocha Soledad i że to wspaniały człowiek. Myślałam, że peknę ze śmiechu. Jakże Ofelia się myli. Gdyby tylko wiedziała, jak jest naprawdę. Soledad ne kocha Manuela, tylko go lubi. Zaprzeczyła jakoby myślała o kim innym, ale na pewno skłamała. Jej myśli biegną wookół Gustawa. Coś między nimi będzie. Już nie mogę się doczekać, jak się akcja rozwinie. To moja ulubiona parka.
Arturo chce porozmawiać z Brunem, ciekawe jak on z tego wybrnie i jak się wytlumaczy ze swoich zeznań w sądzie przeciw Alejandrowi
Ricardo zaprosił Gustawa do siebie. Jest zadowolony z jego pracy i dał mu kilka dni wolnego. Powiedział, że mógłby mu podeslać jakieś panienki jak tylko by chciał. Zacząl opowiadać o młodej dziewczynie, z która kiedyś miał romans. Gustawo domyślil się, że o jego siostrze mówił i przysiągł zemstę na nim. Ciekawe jak tego dokona.
Pozdrawiam i czekam na newik
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Liddy
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 10 Lip 2007
Posty: 13299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:09:21 23-07-08    Temat postu:

Swietny odcinek
Niby Lucrecii się udało,zaszantażowała Manuela ale on nie jest taki głupi,zeby przyjąć ją do interesu.
Marina i Sergio wreszcie się spotkali Głupio,ze ten zaczął o Simonie,ale w sumie to chciał się zorientować co i jak.Pytania Sergia uświadomiły Marinie jak mało wie o Simonie.Oby zdecydowała się zakonczyć ten ,,związek,,

- Czy masz dziewczynę?
- Nie, nie mam – uśmiechnął się Sergio. Może kiedyś znajdę tę
jedyną – dodał patrząc w oczy swojej rozmówczyni. On już wiedział, że znalazł... Tak bardzo chciał aby i ona zwróciła na niego uwagę...

Świetny fragment Mam sentyment do takich fragmentów

A ten idiota Simon w tym samym czasie zabawia się z jakąś dzi*wką..Jaki on jest beznadziejny i chce zmusić Marinę do ślubu..

Ludzie Tobiasa szykują się na Caroline i jej ojca,chcą go zabić..Mam nadzieję,że to nie wypali

Martin odwiedził brata w więzieniu..Ten jakoś nie chciał go widzieć,bo myślał,ze ten nie przychodzi z braterskiej miłości.. Zdziwił się,że Martin chce mu pomóc

Esperanza knuje i knuje..Teraz z sędzią...

Bruno będzie musiał się jakoś wytłumaczyć przed Arturo..Ciekawe co zrobi ?Pewnie znów coś wymyśli Jaka rozmowa Ricarda i Gustavo
Gustavo zorientował się o jakiej kobiecie mowa... Zobaczymy co będzie dalej

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
a_moniak
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 21 Lut 2007
Posty: 12531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:56:50 23-07-08    Temat postu:

hehe Lucrecia ma w garści Manuela, chce zeby ten ją zaprosił do wspólnej gry, a w ten sposób pozbędą się świty Ricarda i zdobedą cały majątek..Manuel chyba nie ma wyboru...
fajna scenka z Mariną y Segiem kawiarni, Sergio już znalazł tą dziewczyne a Marinie też się on podoba, ale jest z Simonem.. oczywiście Marina myśli że Simon ją kocha, a on w tym samym czasie zabawia sie z prosstytutką.. chce zmusić Mari do slubu..
Carolina i Adrian w wielkim niebezpieczeństwe, oby te te wszystkie sztuki walki Adriana przydały się...
fajnie ze Martin odwiedził swojego brata w więzieniu, teraz będzie mu raźniej kolejna osoba która wierzy w jego niewinność i chce mu pomóc
hehe Esperanza zawarła sojusz z sędzią... każdy chce mieć ziemie tylko dla siebie..
ech co za bydlę z Ricarda, opowiadał o siostrze Gustava, którą zabił, a on musiał to wysłuchiwać...
Bruna czeka poważna rozmowa z komendantem...
czekam na kolejny odcinek
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Greg20
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 10278
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław

PostWysłany: 22:02:39 24-07-08    Temat postu:

Dziękuję za wszystkie komentarze

Pozdrowienia dla takich osób jak: ~~Basia~~, a_moniak oraz *~Lidka*

16 ODCINEK

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Słowa Ricarda zrobiły ogromne wrażenie na Gustavo, ale musiał on to jakoś ukryć i kontynuować rozmowę. Nie mógł się zdradzić, bo to oznaczałoby jego klęskę...

- A jak miała na imię ta nieszczęsna dziewczyna? – zapytał tłumiąc gniew Gustavo.
- Niech sobie przypomnę. Chyba Claudia. Ładniutka, ale naiwna. Żal mi takich jak ona... Ale nie rozmawiajmy o niej. Ciesz się kilkoma dniami urlopu. Do zobaczenia. Trzymaj tak dalej. Podwoję ci pensję za twoją pracę. Hacjenda musi być coraz lepsza i wierzę, że dzięki twojej pomocy takową się stanie – odparł Ricardo.
- Dzięki mnie twoja hacjenda pójdzie na dno, a ty sam zapłacisz za swoją zbrodnię dokonaną na mojej siostrze łotrze – pomyślał Munos...

Komisariat policji.

- Nie mam pojęcia o czym mamy rozmawiać – stwierdził Bruno niepokojąc się...
- Doprawdy? Nie udawaj! Kto cię kupił? – zapytał bez owijania w bawełnę Arturo.
- Nikt mnie nie kupił! Co to za oskarżenie?
- Nie udawaj! Wiem, że przeciwnicy Alejandra De La Fuente, zapewne konkurencja skorumpowała cię i kazała ci zeznawać przeciwko niemu! Od kiedy byłeś jakimś świadkiem na miejscu zbrodni?
- Byłem tam i niech pan nie podważy mojego autorytetu! Nie kłamałbym pod przysięgą! Nie ma pan żadnych dowodów, że ktoś mnie kupił! Zawsze chciałem być tak uczciwy jak pan! Nie rozumiem tych oskarżeń pod moim adresem...
- Oby to co mówisz było prawdą, bo zawsze w ciebie wierzyłem... Może kiedyś mnie zastąpisz, ale musisz być uczciwy... To podstawa w tym zawodzie... Pamiętaj o tym Bruno – powiedział Arturo który zmierzył swojego rozmówcę wzrokiem i wyszedł z biura.
- On ma rację. Jestem sprzedajnym śmieciem, ale nie miałem innego wyjścia – pomyślał Bruno...

Stolica.

Więzienie.

Alejandro był zaskoczony słowami brata. Po chwili zdziwienia w końcu odezwał się...

- Ty chcesz mnie stąd wyciągnąć? Dobre sobie – nie dowierzał Alejandro.
- Owszem! Ja i twój przyjaciel Arturo Peralta. Zostaliśmy ostatnimi osobami na których możesz polegać! – stwierdził Martin.
- Mam jeszcze swojego adwokata Manuela!
- Manuela Rodrigueza? Lepiej na niego uważaj. Tak cię bronił, że jesteś teraz w więzieniu! Musisz nam zaufać! Nie masz innego wyjścia... Chyba, że wolisz żyć z dala od swoich dzieci i spędzić kolejne 25 lat w więzieniu za coś czego nie zrobiłeś? Chcesz aby prawdziwi mordercy Marii Emilii spokojnie chodzili sobie po ulicy i uszli z tego bezkarnie? No powiedz!
- Oczywiście, że nie chcę! Ale nie mogę zgodzić się na każdy wasz plan zupełnie w ciemno! Co proponujecie?
- Twoją ucieczkę z tego przeklętego miejsca! Uciekniesz, a Arturo pomoże nam sfingować twoją śmierć! Ty będziesz bezpieczny i razem w trójkę spokojnie poprowadzimy śledztwo na własną rękę i wrócimy po swoje!
- Chyba zdurniałeś do reszty! Chcesz żeby moje dzieci pomyślały, że ich ojciec również nie żyje? Moi wrogowie bez skrupułów ruszą do ataku gdy dowiedzą się o mojej śmierci. Będzie im to na rękę...
- Wiem, ale dzięki temu poznamy kto jest twoim wrogiem i co planują. Wkroczymy do akcji w najmniej oczekiwanym przez nich momencie. Wygramy braciszku! Jeszcze zobaczysz... Następnym razem podam ci szczegóły naszego planu... Mam nadzieję, że dobrze cię tu traktują i jakoś wytrzymasz...
- Cóż... Bywało lepiej – powiedział żartobliwie Alejandro...
- Trzymaj się. Będziemy takimi braćmi jak dawniej. Razem uporamy się z problemami. Masz mnie i masz komendanta Peraltę. Staniemy na głowie aby cię uratować i stąd wydostać. Niech zabójcy mojej szwagierki drżą, bo nie wiedzą do czego jesteśmy zdolni. I do czego ty będziesz zdolny jako rzekomy nieboszczyk – powiedział Martin...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

Marina wróciła ze spotkanie z Sergiem. Była lekko zdenerwowana, ale z drugiej strony każde spotkanie z tym chłopakiem powodowało u niej mocniejsze bicie serca. Wiedziała, że przystojny Munos znaczy dla niej coraz więcej. Po powrocie do domu nie zastała Simona, co bardzo ją ucieszyło. Nie chciała z nim rozmawiać. Przynajmniej nie dziś. Wolała myśleć o chłopaku który coraz bardziej ją intrygował. W salonie spotkała się jednak z Lucrecią.

- Co u ciebie kuzyneczko? Chodzisz z głową w chmurach? Co cię tak cieszy? – zapytała Lucrecia widząc lekki uśmiech na twarzy Mariny.
- Nic takiego, wydawało ci się – odparła Mariny próbując uwolnić się od dyskusji z kuzynką...
- Pewnie na swoich studiach w stolicy spotykasz się z wieloma przystojnymi chłopakami, co? Pamiętaj jednak, że lepszej partii od Simona nie znajdziesz...
- Co cię to obchodzi. To moje życie...
- Czyli nie zaprzeczasz, że podobają ci się koledzy z uczelni?
- Nic takiego nie powiedziałam. Daj mi spokój. Gdzie jest Soledad?
- Ta śpiąca królewna gdzieś wyszła. Nie mam pojęcia dokąd...
- To dziwne... Jak wróci niech się do mnie odezwie...
- Nie jestem służącą aby przekazywać wiadomości...
- Lucrecio... Nie denerwuj mnie...
- Dobrze... Powiem jej jak ją spotkam...
- Dziękuję ci kuzynko... Marina nie miała ochoty na dalszą rozmowę i poszła do siebie na górę...
- Za kogo ona się uważa? – pomyślała Lucrecia. A co do mężczyzn... podobali mi się ci dwaj bracia z pogrzebu ciotki... Byli tacy męscy i dobrze zbudowani. Zapomniałam jak się nazywają. Muszę ich odszukać. Mam dość fochów Manuela. Z nimi powinno pójść mi łatwiej...

Stolica.

Tobias i trójka jego ludzi wciąż była blisko Adriana i Caroliny. Dzięki informacji od miejscowych ludzi do domu poszukiwanych zostało jakieś kilkaset metrów. Była to jednak z gorszych dzielnic miasta, ale bez trudu podążali dalej i finalizacja tej misji wydawała się być bardzo prosta.

- Jeszcze trochę i natrafimy na ich dom. Pamiętajcie – zabijemy jej ojca, a tą małą chcę mieć żywą! Nie będę powtarzał! Nie możecie zepsuć tej szansy, bo drugiej mój szef wam nie da! – rozkazał Tobias...
- Nie zmarnujemy. Zabijemy tego uciekiniera zanim zdąży zrozumieć
w co się wpakował...
- Jeszcze jakieś 100-200 metrów. To musi być któryś z tych domów. Nie traćmy czasu...

Mieszkanie Caroliny...

- Musisz mnie kiedyś nauczyć strzelać tato... Ja też powinnam umieć się bronić – powiedziała do ojca Carolina.
- Od jutra zaczniemy lekcje... Nie ma problemu. Samoobrona jak mówiłem to podstawa... Na dzisiaj jednak koniec ćwiczeń. Muszę trochę odpocząć – odpowiedział Adrian...
- Przy tobie zawsze czuję się bezpieczna. Ale masz rację... nigdy nie wiadomo jakie niebezpieczeństwa czyhają na człowieka...
- Otóż to – powiedział Adrian chowając pistolet do szuflady. Idę do kuchni zrobić sobie coś do jedzenia, a potem odpoczywam...
- Najpierw nauczę się strzelać, a dopiero potem pojadę do tego Coralos. Coś czuję, że to miasta rozwiąże wiele zagadek i tajemnic które skrywa przede mną ojciec – zastanawiała się dziewczyna...

Tymczasem...

W jednym z ciemnych pomieszczeń widać było pewnego mężczyznę. Chroniło go kilku ludzi. Jego twarz pozostawała niewidoczna. Siedział za jakimś biurkiem i czekał na swojego gościa. Po chwili ludzie ubrani w garnitury wprowadzili tą osobę. Musiała ona jednak najpierw zostać przeszukana aby sprawdzić czy nie ma ze sobą broni. Kilkanaście sekund później owa krzątanina zakończyła się. Człowiek ten zachował dystans kilkunastu metrów od swojego rozmówcy.

- Witaj Manuelu – odezwał się głos ukrytego w oddali mężczyzna.
- Witam szefie – odparł Manuel.
- Jak idą sprawy?
- Doskonale. Stary De La Fuente w więzieniu, osądzony i skazany... Można już powiedzieć, że wypadł z gry...
- O tym wiem, bo mam swoich informatorów... Pytałem o dalsze kroki...
- Już mówię... Alejandro popełnił błąd i podpisał wiele cennych dokumentów. Mogę rządzić bankiem i wszystkimi jego firmami, a także hacjendą i to własnoręcznie! Czekam na moment aż wprowadzę w życie decyzję tego naiwnego idioty...
- Nie śpiesz się... Ricardo Sandoval również się ze mną kontaktuje... Chce mieć dla siebie wszystko. Z tego co wiem dobraliście sobie zbyt wielu zbędnych wspólników. Nie tego chciałem dla hacjend i interesów w Coralos...
- Wiem... Dlatego możemy pozbyć się Sandovala i jego żony, a także Esperanzy Guzman. To szwagierka Alejandra która również chce wszystko dla siebie...
- Co ludzie robią z chciwości... W swoim czasie pozbędziemy się ich...
- Mam jeszcze jeden problem... Chodzi o Lucrecię, kuzynkę De La Fuente. Zna mój sekret o pełnomocnictwach na ziemie. Przypadkowo się dowiedziała. Co z nią zrobimy? Mam się nią zająć?
- Nie.
- Nie rozumiem?
- Wiele słyszałem o tej dziewczynie. Jest bystra i może się nam przydać. Bardziej niż Esperanza i cała reszta. Wtajemnicz ją w nasze plany?
- Proszę wybaczyć, ale to nierozważne...
- Wiem co robię! Nie próbuj dyskutować z moimi decyzjami, bo sam zginiesz, a nie ona. Na razie Lucrecia jest z nami...
- Jak pan sobie życzy... Jednak uważam, że Ricardo tylko nam przeszkadza. Jest zachłanny i...
- Uspokój się Manuel. Nie działaj pochopnie, bo wypadniesz z gry. Działaj z głową... Potrzebujemy ludzi i pomocy Ricarda, bo twój dokument niewiele znaczy jeżeli on karze cię zgładzić za pomocą swoich sługusów. Na razie współpracuj z Ricardem. Osobiście zajmę się tym aby nie wtrącał się do ziem organizacji, rozumiesz?
- Staram się...
- Doskonale. Niech zostanie tak jak jest. Współpracujcie, a stopniowo zostaniesz tylko ty jako mój najwierniejszy sługa. Chce wiedzieć czy nie mam wokół siebie zdrajców. Jeżeli ktoś się zdradzi i będzie działał na własną rękę to zginie... To wszystko Manuelu. Życzę powodzenia...
- Do widzenia – odparł Manuel wychodząc z pomieszczenia.
- Są tacy samy... Widzisz Oskar... każdy chciałby mieć te tereny dla siebie... Niestety nie wszyscy będą mogli się tym cieszyć – powiedział tajemniczo mężczyzna...

Jakiś czas później.

Hacjenda rodziny Sandovalów.

Ricardo i Isabela osobiście spotkali się z dłużnikiem, który musiał wytłumaczyć się z próby oszukania rodziny.

- Spłacę długi. Proszę dać mi jeszcze jedną szansę – powiedział mężczyzna.
- Za późno Roberto. A tak ci ufałem. Przykro mi – wyciągnął pistolet Ricardo.
- Co pani robi? Proszę dać mi jeszcze tydzień!
- Poczekaj Ricardo – wtrąciła Isabela... Nie strasz tego biedaka i oddaj mi rewolwer.
- Słucham?
- Oddaj mi pistolet...

Zdziwiony Ricardo oddał po chwili broń żonie.

- Dziękuję pani Isabelo – uradował się mężczyzna.
- Za co mi dziękujesz zdrajco?
- Za wszystko co pani dla mnie robi...
- A to ciekawe. Wiesz za co możesz mi podziękować? Za szybką śmierć!
- Nie rozumiem...

Isabela zbliżyła się do swojej ofiary i trzykrotnie strzeliła mu w serce. Nawet Ricardo był zaskoczony taką jatką jakiej dopuściła się jego żona...

- Już myślałem, że chciałaś go uratować kochanie – powiedział Ricardo spoglądając na trupa.
- Takim śmieciom jak on i naszym wrogom nie należy się druga szansa – odparła śmiejąc się Isabela...

Hacjenda rodziny De La Fuente.

- Gdzie są wszyscy? Nie zejdą na kolację? – zdziwiła się Esperanza.
- Marina jest u siebie. Javier jeszcze nie wrócił z pracy, a Soledad nie ma już kilka godzin. Widocznie nie chcą jeść – odparła Lucrecia.
- Nie trawię tych kretynek. Mogłyby już się stąd wynieść!
- Zrobią to... Może Simon i Manuel ich do tego zmuszą. Im szybciej przejmiemy hacjendę tym lepiej.
- Nie bądź taka pewna siebie. W tej grze nie wszyscy będą się cieszyć sukcesem...
- Wiem o tym... Ale jeszcze zobaczysz jak będzie...
- Jak?
- Nie powiem... Poczekajmy na odpowiedni moment. Nastąpi on już niedługo – cieszyła się Lucrecia wiedząc o papierach Manuela o których Esperanza nie miała nawet zielonego pojęcia...

Tymczasem...

- Dokąd idziesz tak późno? – zapytał Sergio brata.
- Idę pomyśleć – odparł Gustavo.
- O czym?
- Nie twoja sprawa. Ty myślisz o tej całej Marinie, ale mnie nie miłostki w głowie... Wrócę za jakiś czas...
- Jak chcesz... Uważaj na siebie – powiedział Sergio który po chwili znów zaczął wspominać Marinę i ich dzisiejsze spotkanie. Chciał jak najprędzej zobaczyć ją ponownie...

Jakiś czas później Gustavo objeżdżając teren konno po raz kolejny zauważył dziewczynę siedzącą na jednym z pagórku. Ku jego zdziwieniu znów była to Soledad... Myśli chłopaka krążyły wokół zmarłej siostry i zemsty na Sandovalu, ale obecność dziewczyna spowodowała uśmiech na twarzy i zmianę humoru u chłopaka.

- To znowu pani... Spotykamy się ponownie. Co pani robi tu tak późnym wieczorem? To niebezpieczne miejsce... – powiedział Gustavo...
- Rozmyślam i czekam – odparła nieśmiało Soledad.
- Na co?
- Nie na pana – zażartowała Soledad chociaż widok chłopaka również wyrwał ją od myśli krążących wokół swojego ojca...
- To może przyłączę się do pani rozmyślań – zaproponował zadowolony Gustavo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 48, 49, 50  Następny
Strona 6 z 50

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin