Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

OBIETNICA
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ulubiony bohater?
Gillian
55%
 55%  [ 5 ]
Katherine
11%
 11%  [ 1 ]
Brodick
22%
 22%  [ 2 ]
Ramsay
0%
 0%  [ 0 ]
Douglas
11%
 11%  [ 1 ]
Erin
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:32:28 25-12-07    Temat postu:

Jen napisał:
Pomyslę jeszcze nad tym, ale niczego Wam dziewczyny nie obiecuję nie wiem czy dam radę pisać tyle bo po feriach zostaną mi ledwo 3 miesiace szkoły i nie chciałabym zawalić sobie końcowych ocen. To jest dla mnie bardzo ważne Mam nadzieję, że to rozumiecie :*


Oczywiscie, ze rozumiemy, najwazniejsze, ze w ogole rozwazasz dalsza czesc na kiedykolwiek .

Jen napisał:
Dziękuję za życzenia i ja Wam dziewczyny zycze tego samego, a prezede wszystkim spełnienia wszystkich a w szczególności tych najskrytszych marzeń!!


Dziekujemy .

Jen napisał:
O to się nie bój żadne z nich nie zginie, no przynajmniej nikt z twoich ulubieńców. W drugiej części będzie ktoś kto nieźle namąci, powieje strachem no i ktoś zginie (nie bedzie to ktoś z gł bohaterów!)


Moich tez . Chyba sie domyslam, kto zginie...

Jen napisał:
ODCINEK 22


Dzisiejszy odcinek super, czy wiesz, ze piszesz coraz lepiej, ja doslownie jestem w scenie, ktora wlasnie opisujesz? Dobrze, ze wzieli slub i nikt im nie przeszkodzil, Gillian robi sie zazdrosna . Dobrze, ze sie czesc wyjasnilo, ciekawe teraz, jak zareaguje Kate...


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 16:33:54 25-12-07, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:43:21 25-12-07    Temat postu:

BlackFalcon napisał:
Chyba sie domyslam, kto zginie...

A kogo obstawiasz? Jestem po prostu ciekawa jak na razie zaplanowałam "zlikwidowanie" dwóch osób

BlackFalcon napisał:

Dzisiejszy odcinek super, czy wiesz, ze piszesz coraz lepiej, ja doslownie jestem w scenie, ktora wlasnie opisujesz? Dobrze, ze wzieli slub i nikt im nie przeszkodzil, Gillian robi sie zazdrosna . Dobrze, ze sie czesc wyjasnilo, ciekawe teraz, jak zareaguje Kate...

Dziękuję za ciepłe słowa. Lubię pisać a że komuś podoba się to co robię to staram się by wychodzilo mi to coraz lepiej :* A to jak zareaguje Kate to już w następnym odcinku

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 19:10:13 27-12-07    Temat postu:

ODCINEK 23

Katherine gwałtownie pobladła. Nie mogła uwierzyć w to co dopiero usłyszała. To jej szukała Gillian. To ona była jej siostrą. Nie docierało do niej, że okazała się być córką króla. Była córką króla! Ten ciężar tak gwałtownie spadł na jej ramiona. Pokręciła przecząco głową chcąc przegonić łzy.
- Katherine... - usłyszała delikatny głos Gillian. Odwróciła się w kierunku przyjaciółki, a raczej... siostry?
- To niemożliwe... - wyszeptała - Jak...? Mamo, powiedz coś - spojrzała błagalnie na Erin. Tak bardzo pragnęła by kobieta zaprzeczyła. Chciała usłyszeć, że to wszystko co powiedział Kevin było kłamstwem. Że to tylko sen. Sen z którego zaraz się obudzi i wszystko będzie tak jak dawniej. Tak się jednak nie stało.
Erin pomimo wszystko starała się zachować spokój.
- Córeczko...
- To prawda? - ponowiła pytanie.
- Tak, to prawda - kobieta spuściła wzrok.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś?! Wiedziałaś, że Gillian mnie szuka! Więc dlaczego?! Dlaczego milczałaś?!
- Córeczko, ja... - zawód i smutek malujący się na twarzy Katherine sprawiały jej ból. Nie mogła sobie darować, że tak bardzo zraniła swoją córkę.
- Okłamywałaś mnie... Całe życie... Całe moje życie było jednym wielkim kłamstwem - mówiła głosem przepełnionym żałością.
- Chciałam cię chronić. Jesteś moją córką... Bardzo cię kocham - zrobiła krok w jej stronę jednak dziewczyna gwałtownie się cofnęła.
- Miłość do mnie nie tłumaczy tych kłamstw. Mogłaś mi powiedzieć!
- Nie chciałam cie stracić. Po śmierci twojego ojca zostałaś mi tylko ty.
- To żadne wytłumaczenie. Oszukiwałaś mnie...
- Katherine... - Ramsay położył uspokajająco dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Katherine? - zapytała z ironią - A może raczej powinieneś powiedzieć Kate? W końcu Katherine, to nie jest moje prawdziwe imię.
- Dla mnie zawsze pozostaniesz Katherine - odpowiedział cicho.
- Córeczko...
- Nie nazywaj mnie tak! - wybuchła - Jak mogłaś grozić Gillian?! Wiem o tym! Słyszałam rozmowę Ramsaya i Brodicka... Groziłaś jej! Groziłaś mojej siostrze!
- Erin musimy poważnie porozmawiać - warknął Ramsay w stronę macochy.
Kobieta gwałtownie pobladła.
- Nie chciałam zrobić jej krzywdy.
- Jaką mam pewność? - w jego oczach czaiła się furia.
- Ramsayu, proszę... nie - wtrąciła Gillian - Wszystko jest dobrze. Zapomnijmy już o tym - widząc jego zaciętą minę dodała - To już nie jest ważne. Proszę.
- Dobrze więc...
Gillian zauważyła jak Kevin wyciąga jakiś pożółkły papier z kieszeni płaszcza. Wyciągnął rękę by go jej podać.
- To jest list napisany przez twojego ojca, Gillian. Dałaś mi go tamtej nocy na przechowanie - wyjaśnił.
- Co w nim jest?
- Lord William wspominał o naszej ucieczce do Szkocji, o zdradzie Morgana... Pojadę z wami do Anglii, będę świadkiem przed królem. Potwierdzę wszystko co wydarzyło się przed szesnastoma laty... Gdy Jan spojrzy na Katherine zobaczy w niej swoją ukochaną. Jesteś bardzo podobna do matki - spojrzał w kierunku dziewczyny - Lady Isabel była piekną kobietą, miała złote serce. Tylko jej udało się zdobyć miłość króla. Żadna inna nie potrafiła tego zrobić... Oddziedziczyłaś po niej nie tylko urodę ale i wielką serdeczność, Katherine.
- Tyle kłamstw, żadnej prawdy aż do dzisiaj - ze łzami w oczach spojrzała na siostrę. Nic dziwnego, że od razu się zaprzyjaźniły. Uśmiechnęła się gorzko. Los potrafi być okrutny.
Katherine uwolniła się z uścisku Ramsaya.
- Dokąd idziesz?
- Chcę pobyć sama.
- Katherine...!
- Pozwól jej - Brodick podszedł do przyjaciela - Potrzebuje chwili by to wszystko przemyśleć.
***
Stała na wieży i płakała. Zimny wiatr owionął jej twarz. Od przeszło godziny zastanawiała się jak powinna postąpić. Wiedziała, że Gillian poprosi ją by wyjechały razem do Londynu. Bała się tego. Najbardziej przerażała ją myśl o spotkaniu z ojcem. Z prawdziwym ojcem. Zastanawiała się jaki on może być.
Kiedy usłyszała słowa Kevina już wtedy wiedziała, że całe jej życie ulegnie diametralnej zmianie. Musiała się z tym oswoić. Przywyknąć do tej myśli. Jednak było to trudne. Kate dawno umarła. Nie była już tą małą dziewczynką, która opuściła Carlisle.
Była dorosłą kobietą, która wiedziała czego chce. Która teraz musiała podjąć właściwą decyzję.
- Katherine? - usłyszała za sobą cichy głos.
- Myślałam, Gillian - odpowiedziała.
Nie odrwóciła się. Spoglądała przed siebie. Była pewna, że w momencie, gdy stąd wyjedzie już tu nie wróci. Chciała zachować w pamięci to miejsce. Jej dom. To tutaj spędziła najszczęśliwsze dni swojego życia. Twierdza Sinclairów była jej domem. I tu pozostanie jej serce. Będzie tęsknić za tym miejscem.
- Wiem o co chcesz mnie zapytać - odezwała się nagle.
- Katherine wiedz, że nie chcę cie do tego zmuszać... - wzięła głęboki oddech i także spojrzała poza mury - Chcę oczyścić imię swojego ojca - Gillian popatrzyła na siostrę z nadzieją - Zrozumiem jeśli odmówisz by towarzyszyć mi w podróży na dwór. Nie będę ci miała tego za złe.
- Jesteśmy siostrami, Gillian - Katherine uśmiechnęła się smutno - Podjęłam decyzję. William dbał o mnie. Nie pozwolę by król miał go za zdrajcę... Pojadę z tobą.

~~ KONIEC CZĘŚĆI PIERWSZEJ ~~
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 20:21:17 27-12-07    Temat postu:

Nie zdazylam skomentowac poprzedniego odcinka, a tu juz nastepny . Obstawiam smierc Erin, jak na razie. A co do reakcji Kate, to jest dokladnie taka, jak sie spodziewalam, jakos tez spodobala mi sie ta scena:

Jen napisał:
- Katherine? - usłyszała za sobą cichy głos.
- Myślałam, Gillian - odpowiedziała.


A teraz czekam na czesc druga...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 13:57:13 28-12-07    Temat postu:

CZĘŚĆ DRUGA: Tajemniczy Wielbiciel

ODCINEK 24

Pomimo próśb Erin podjęli nieodwołalną decyzję o wyjeździe. Następnego dnia wyruszyli w podróż do Anglii. Gdy zamknęła się za nimi brama Katherine zrozumiała, że nie ma już odwrotu. Czuła, że podjęła słuszną decyzję. Decyzję od której będzie zależeć życie jej i Gillian.
Nie wiedziała dlaczego, ale stosunek Ramsaya do niej zmienił się z dnia na dzień. Choć wydawał się być taki sam zauważyła jednak coś niepokojącego w jego zachowaniu. Nie wiedziała jak ma to sobie wyjaśnić. Za każdym razem, gdy z nim rozmawiała miała dziwne wrażenie, że on się na nią gniewa. To przeczucie zdawało się jej być niedorzeczne. Zauważyła też, że często chodził poirytowany. Nie wiedziała jak należy tłumaczyć sobie jego zachowanie.
Pod wieczór rozbili obóz. Nadarzyła się okazja by mogła z nim porozmawiać. Ramsay najwyraźniej odczytał jej myśli bo szybko się odezwał zanim ta otworzyła usta.
- Nic z tego nie będzie - powiedział nie patrząc na Katherine. Wzrok utkwił ponad czubkiem jej głowy.
- Z czego?
- Z nas.
Nie musiał spoglądać na nią by wiedzieć, że ją zranił. Ale co miał jej powiedzieć? Że będą razem? Że wszystko się ułoży? Nie potrafił kłamać. Wiedział, że gdy tylko dotrął na dwór król nie pozwoli wrócić Katherine do Szkocji. Dziewczyna zostanie w Anglii, ojciec wybierze jej męża. Na samą myśl serce ścisnęło mu się z bólu. Miał wielką ochotę porwać ją w ramiona i zawieźć spowrotem do domu. Ale nie mógł tego zrozbić. Było za późno. Posłaniec już był o dzień drogi przed nimi. Niemożliwym było jego dogonienie. Mężczyzna miał za zadanie powiadomienie króla nie tylko o przybyciu szkockich lordów, ale też i zaginionej córki.
- Czy ty zawsze musisz być taki bezpośredni? - zapytała z żalem.
- Nie chcę ci robić złudnych nadziei - wydusił.
- Nie martw się. Wszystko doskonale rozumiem - odpowiedziała ze złością. Łudziła się, że może jednak... - Jeszcze nic się między nami nie zaczęło, a już się musi kończyć?
Zdobył się na siłę by powiedzieć kolejne słowa. Wiedział, że źle robi, ale tylko w ten sposób może ją do siebie zrazić.
- Nie pasujemy do siebie.
- Tak myślisz?! - uraziła ją ta uwaga.
- Tak, tak myślę - celowo skłamał. Katherine odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę lasu. Potrzebowała pobyć w samotności ze swoim bólem. Nie chciała by Ramsay patrzył na jej łzy.
- Dokąd idziesz? - krzyknął za nią zaniepokojony - Nie powinnaś oddalać się od obozowiska!
- Daj mi spokój! - odkrzyknęła i biegem rzuciła się przed siebie.
- Katherine, wracaj tu natychmiast!
Nie słyszała jego słów. Za bardzo była pochłonięta myślami by wzrócić uwagę, że ją jeszcze woła. Biegła. Biegła bez zapamiętania. Nie zauważyła nawet wystającego konara i potknąwszy się o niego runęła głową w dół w głęboki jar. Wylądowała na brzuchu przed rozłożystym dębem. Spadając zgubiła but. Siarczyście zaklęła. Katherine przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Na głowie miała więcej liści niż włosów. Cała była w błocie. Góra i dól sukni były rozdarte.
Ramsay stał w oddali i przyglądał się szamocącej się kobiecie. Blade światło księżyca padało na jej postać. Mogła przecież skręcić sobie kark! Poczuł ucisk w piersi. Katherine była krucha i delikatna jak kwiatuszek. Była też niewiartygodnie piękna.
Głosny krzyk zdradził mu, że nic jej na szczęście nie jest. Była cała i zdrowa, ale też i wściekła.
Podszedł bliżej. Nie dowierzał własnym uszom. Jego śliczny kwiatuszek miotał przekleństwa jakich nie powstydziłby się jakikolwiek zbir. Jej wybuch nie trwał jednak długo. Katherine szybko zawstydziła się swojego niegodnego damy zachowania i brzydkich słów. Przeżegnała się szybko by udobruchać Stwórcę i wstała. Ale gdy tylko stanęła na prawej nodze poczuła straszliwy ból. Upadła na ziemię zanosząc się płaczem. Ramsay jednym susem znalazł się przy Katherine. W ręce trzymał but, który kobieta zgubiła. Rzucił go na ziemię.
- Jeśli powiesz: a nie mówiłem, zacznę wrzeszczeć! - powiedziała dość głośno ocierając łzy.
- Przecież już wrzeszczysz - powiedział wesołym głosem - Ostrzegałem byś sama nie oddala się od obozu, ale oczywiście ty zawsze musisz postawić na swoim.
Spiorunowała go wzrokiem.
- Upadłam... Myślę, że złamałam nogę - powiedziała żałośnie.
Ramsay nachylił się by ją zbadać. Nie dotknął jeszcze bolącego miejsca, gdy Katherine zaczęła krzyczeć.
- Przeważnie czeka się z krzykiem aż poczuje się ból.
- Przygotowuje się do niego.
Ukrył uśmiech. Noga na szczęście nie była złamana, nie była nawet spuchnięta o czym poinformował Katherine.
- Wydaje się być.
- Ale nie jest - powiedział zniecierpliwiony - Wracamy do obozu.
- Zrobiło się zimno - zadrżała. Bez żadnych oporów pozwoliła mu się owinąć w jego płaszcz. Nie protestowała też, gdy wziął ją na ręce.
- Ramsayu?
- Tak?
- Już nie wrócę do Szkocji, prawda? - spojrzała na niego żałośnie. Twarz miała umazaną błotem. Do czoła przykleił się jej liść.
Jej wygląd pozostawial wiele do życzenia, jednak nie potrafił się roześmiać. Zmartwił go jej smutny wyraz oczu.
- Już nie wrócisz - przyznał.
- Będę za tobą tęsknić. A ty?
Nie doczekała się odpowiedzi. Zanim dotarli do obozu Katherine zasnęła. Ramsay wzniósł ją ostrożnie do namiotu i ułożył na kocach. Zanim wyszedł nachylił się nad nią i pocałował w czoło.
- Ja też będę tęsknić - wyszeptał.
Katherine spała niespokojnie. Przez całą noc miała koszmary, które męczyły ją aż do ranka. Skąd mogła wiedzieć, że sen był ostrzeżeniem. Ostrzeżeniem przed tym co ją miało spotać. Ale i nie tylko ją. Skąd mogła wiedzieć, że tam dokąd jadą spotka ją i Gillian coś przykrego. Przeznaczenia nie można oszukać. Tam w Londynie już ktoś na nie czekał chociaż sam jeszcze o tym nie wiedział. Razem z ich pojawieniem się na dworze rozpocznie się "polowanie". "Polowanie" w którym to obie kobiety będą "zwierzyną".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
britney
Mocno wstawiony
Mocno wstawiony


Dołączył: 08 Mar 2007
Posty: 5837
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:12:00 28-12-07    Temat postu:

super serial będe czytać (zapraszam do mnie na szkołe życia)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 23:59:09 28-12-07    Temat postu:

Poprosze o ciag dalszy. I tak bardzo szkoda mi naszej parki, szkoda, ze maja przeciwko sobie tyle przeciwienstw, ale moze jeszcze wszystko sie ulozy...

Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 23:59:40 28-12-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:21:47 29-12-07    Temat postu:

Pewnie, że wszystko się ułoży ale w tej części ktoś nieźle namąci, wkrótce się przekonasz
Pozdrawiam :*

ODCINEK 25

Nie tylko Katherine dręczyły koszmary. Gillian także nie mogła spać. Rzucała się niespokojnie na posłaniu.
Biegła lasem, było ciemno. Żadnej gwiazdy na niebie. Czuła, że ktoś ją goni. Ktoś kto chciał zrobić jej krzywdę. Nie mogła na to pozwolić. Musiała uciekać. Musiała biec. Serce biło jej jak oszalałe, gdy usłyszała za sobą dziki krzyk. Mężczyzna był coraz bliżej. Z każdą chwilą ją doganiał. wiedziała, że ją zabije. Zabije tak jak inne. Biegła dalej. Odwróciła głowę by spojrzeć czy za nią jest. Znikł jej z oczu. Nie zatrzymała się tylko ruszyła pędem przed siebie. Gałęzie siekły ją po twarzy. Z rany na policzku sączyła się mała strużka krwi.
Było zbyt ciemno by zauważyć wystający z ziemi konar. Runęła jak długa potykając się o niego. Poczuła przeraźliwy ból w nodze.
- Mam cię - usłyszała za sobą chrapliwy męski głos - Już mi nie uciekniesz. Zginiesz tak jak inne.
Odwrócił ją na plecy. widziała tylko jego oczy. Zimne i bez wyrazu. Słyszała jak wyciąga sztylet. Jak zbliża go do jej gardła.
Nie zdawała sobie sprawy, że krzyczy przez sen.
- Gillian, na litość Boską obudź się! Otwórz oczy! - Brodick wołał rozkazujacym głosem - Kobieto, to rozkaz! Obudź się natychmiast! Słyszysz?
Potrząsnał nią za ramiona. Odetchnął z ulgą widząc, że otwiera oczy.
- Gillian, na Boga, ale mnie wystraszyłaś - przytulił ją do siebie - Twój krzyk obudziłby zmarłego.
- Miałam sen.
- Wiem... Krzyczałaś - odgarnął zabłąkane kosmyki włosów z jej twarzy. Była blada. W jej oczach widział cień przerażenia.
- Ktoś... - pod powiekami zebrały się jej łzy - Jakiś mężczyzna chciał mnie zabić.
- Kochanie, to był tylko zły sen. Jestes bezpieczna.
- Ale to było takie rzeczywiste. Zupełnie jaky to wszystko wydarzyło się naprawdę.
- Nie pozwolę by ktoś cię skrzywdził - zapewnił ją żarliwie.
- Naprawdę? - popatrzyła na niego z ufnością.
- Naprawdę.
Przez jakiś czas leżała przytulona do Brodicka z głową na jego piersi. Wsłuchiwała się w jego bicie serca.
- Myślisz, że będziesz potrafiła zasnąć? Rano musimy wcześnie wstać.
Pokiwała jedynie w odpowiedzi głową. Mocniej wtuliła się w męża ciągle drżąc. Jednak już nie zasnęła. Do ranka prześladował ją widok zimnego spojrzenia mężczyzny ze snu. Jeszcze nigdy się tak nie bała. Jeszcze nigdy sen nie wyprowadził jej tak z równowagi.
Nie domyślała się, że był on zapowiedzią. Zapowiedzią przyszłości. Zapowiedzią tego co ma się wydarzyć. Czegoś co zmieni jej życie. Skąd mogła wiedzieć, że tam w Londynie ktoś już na nią czeka. Na nią, ale też i na Katherine. Skąd mogła wiedzieć, że ów mężczyzna czycha na ich życie. Skąd mogła wiedzieć, że "zabawa" w "polowanie" rozpocznie się z tak błahego powodu. Że z powodu tak niemalże nieistotnej rzeczy życie jej i Katherine znajdzie się w niebezpieczeństwie.
***
Przez kila kolejnych dni Gillian źle znosiła podróż. Sen powtórzył się jeszcze kilkakrotnie. Za każdym razem budziła się z krzykiem. Brodick za każdym razem musiał zapewniać ją, że jest bezpieczna. Martwiły go te sny. Sam się do tego nie przyznawała, ale wiedział, że muszą mieć one swoje uzasadnienie. Jego obowiązkiem było chronienie żony. Obiecał sobie, że nie pozwoli by ktokolwiek zrobił jej krzywdę. Chciał znowu zobaczyć na jej twarzy uśmiech lub choćby usłyszeć jej pełen gniewu głos. Odkąd miała te koszmary stała się małomówna. Prawie nic nie jadła.
- Ilu ludzi z nami jedzie? - głos Gillian wyrwał go z zamyślenia. Spojrzał na nią z góry.
- Tyle ile trzeba.
- Czy ty nigdy nie umiesz udzielić prostej odpowiedzi? - prychnęła.
Brodick uśmiechnął się tylko pod nosem. Jego ukochanej żonie najwyraźniej wracał dobry humor.
- Właśnie to zrobiłem.
Głośno westchnęła. Z niepokojem zerknęła w kierunku oddziału żołnierzy eskortujących Morgana. Wzdrygnęła się na sam jego widok. Już nie mogła się doczekać chwili, gdy król oczyści imię jej ojca z hańby, a Morgan wreszcie zapłaci za swoje winy. Wiedziała, że Jan nie daruje swemu przyrodniemu bratu tego co zrobił.
- Niedługo dojedziemy.
- Nie zostaniemy tu długo, dobrze? - podniosła głowę by móc spojrzeć na Brodicka.
- Dobrze.
- Gdy wszystko wyjaśnimy wrócimy jak najszybciej do Szkocji. Teraz tam jest mój dom.
- Już nie jesteś Angielką? - zapytał z rozbawieniem.
- Teraz jestem jedną z Buchananów - uśmiechnęła się do niego.
Brodick zatrzymał konia na wzgórzu. Gillian przeniosła wzrok przed siebie wpatrując się w ledwo widoczny królewski zamek. Byli na miejscu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:55:03 29-12-07    Temat postu:

Bardzo fajny odcinek, a szczegolnie podobalo mi sie: "Obudz sie kobieto, to rozkaz" . Ech, Brodick jest wspanialy, Gillian ma szczescie, ze za niego wyszla.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:12:04 30-12-07    Temat postu:

ODCINEK 26

Czekali aż królewski herold ogłosi ich przybycie. Katherine mocniej ścisnęła rękę Gillian. Wciąż nie mogła w to uwierzyć. Nie wiedziała co ma robić, co powiedzieć królowi. Swojemu ojcu. Ojcu. Jak to obco brzmiało. Odkąd pamietała to Randall zawsze był jej ojcem. To on ją wychowywał. On i Erin. Na zawsze pozostaną jej rodzicami pomimo wszystko co się wydarzy. Wiedziała, że nic nie zmieni jej stosunku do przybranych rodziców. Bardzo ich kochała. Zawsze będzie o nich pamiętać.
Już dawno wybaczyła matce jej kłamstwa. Nie potrafiła długo chować urazy. Miała dobre serce. Dobre i szlachetne. Nie umiała nienawidzić. Nienawiść była jej obca. Wielokrotnie słyszała, że nie powinna być tak otwarta i serdeczna, gdyż w przyszłości jej dobre i czułe serce mogą przynieść jej jedynie cierpienie i wielki zawód. Że kiedyś nadejdzie dzień w którym przekona się, że ludzie nie są tacy za jakich ich ma. Jednak Katherine nie wierzyła w to. W każdym odnajdywała dobre strony. Nawet w Michaelu. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Znali się od dziecka. Z czasem, gdy dorastali oddalili się od siebie. Jedyne co ich łączyło to ich liczne sprzeczki. Katherine podczas tych sprzeczek czuła się na powrót dzieckiem. Dzieckiem bez zmartwień i trosk.
Był też Ramsay. Jej Ramsay. Kochała go odkąd pamiętała. Już od ich pierwszego spotkania wiedziała, że jest tym jedynym. Tego dnia wróciła po dłuższym pobycie u wujostwa. Była tak szczęśliwa móc znów zobaczyć matkę po dwóch latach nieobecności. Pierwszą osobą, którą dano było jej wtedy spotkać był właśnie Ramsay. Gdy tylko go ujrzała poczuła jak jej serce mocniej bije. Pamiętała jak szarmancko się jej przedstawił. Zaprzyjaźnili się. Ramsay widział w niej wtedy siostrę, której nigdy nie miał. Katherine była dla niego rozkapryszonym dzieckiem, które potrzebowało jego ciągłej opieki. Dla Katherine dzień bez kłopotów był dniem straconym. Ramsay z przymrużeniem oka patrzył na jej wybyki. Stawał zawsze w jej obronie przed ojcem i przed Erin. Jednak nie pozwolo długo nacieszyć im się swoim towarzystwem. Cedric wkrótce potem wysłał syna na południe kraju by tam pod bacznym okiem lorda Buchanana, ojca Brodicka, mógł szkolić się na dobrego żołnierza i przyszłego wodza. Dla Katherine były to ciężkie lata rozłąki i tęsknoty.
Podczas, gdy Katherine oddawała się rozmyślaniu Ramsay przyglądał się jej twarzy z nieskrywanym zainteresowaniem. Możliwe, że dziś widział ją po raz ostatni. W ciągu podróży do Anglii zdał sobie sprawę, że kocha Katherine. To odkrycie spadło na niego jak grom z jasnego nieba. Kochał ją przez te wszystkie lata nie zdając sobie z tego sprawy. Dopiero teraz, gdy miał ją stracić poznał swoje prawdziwe uczucia. Katherine zawsze wydawała się być dla niego jak siostra. Nigdy nie śmiał pomyśleć o niej inaczej. Od tej pamiętnej kolacji czuł się w obowiązku chronić ją. Przyznała się przecież, że go kocha. Jeszcze nigdy nie usłyszał z ust kobiety tego wyznania. A co najważniejsze on też ją kochał. Wiedział jednak, że król nie pozwoli by jego córka wyszła za niego. Na pewno znajdzie jej kogoś na kogo w jego mniemaniu zasługuje Katherine. Musiał się z tym pogodzić. Musiał sprawić by Katherine o nim zapomniała. Zdawał sobie sprawę, że może to być dla niej trudne. Jedynym rozwiązaniem pozostawało być dla niej chłodnym. Nie podobało mu się to co robi, ale uważał, że tak jest najlepiej. Wkrótce stąd wyjedzie zostawiając ją na dworze. Wyjedzie i zapomni. Na początku może być trudno. Ale czas pomaga leczyć rany.
- Katherine - głos Gillian wyrwał ich z zamyślenia.
- Tak?
- Herold nas zapowiedział... Gotowa?
Skinęła w odpowiedzi głową. Spojrzała na Ramsaya, ale ten uciekł wzrokiem w bok. Mocniej zacisnęła pięści.
Otworzyły się przed nimi duże drzwi. Przepych sali tronowej niemalże ich oślepił. Katherine kroczyła za Gillian i Brodickiem trzymając się kurczowo ramienia sir Douglasa. Starzec poklepał ją delikatne po dłoni chcąc dodać dziewczynie tym samym otuchy. Jego spojrzenie zdawało się mówić, że wszystko będzie dobrze.
Gillian rozglądała się ciekawie dookoła. W sali znajdowało się pięciu gwardzistów. Jednak jej wzrok przykuła jedna osoba. Na majestatycznym tronie siedział król. Wpatrywał się wyczekująco w przybyłych gości. Z jego twarzy Gillian nie była w stanie nic wyczytać. Pozostawała surowa i bez wyrazu.
- Panie - ukłoniła się. Za jej przykładem poszli inni.
- Dużo o tobie ostatnio słyszałem lady Gillian... Posłaniec przekazał mi wiadomość o mojej rzekomej córce. Czy ty naprawdę wierzysz, że ona żyje, moje drogie dziecko? - spojrzał na nią z pobłażliwym uśmiechem - Dlaczego twierdzisz, że Morgan uknuł spisek przeciw mnie? Jeden z moich najwierniejszych baronów miałby spiskować przeciw swojemu władcy?
- Wybacz królu moją śmiałość, ale widzę, że mi nie dowierzasz. Mój posłaniec powiedział ci całą prawdę. Pierwszym dowodem na to, że mówię prawdę jest ten list napisany przez mojego ojca. Papa nigdy nie zdradziłby swojego króla - zapewniła żarliwie - Był wierny koronie.
- A drugi dowód?
- Drugi dowód stoi przed tobą, królu - odezwała się Katherine - To ja nim jestem.
Jan gwałtownie pobladł widząc kobietę wychylającą się zza pleców Brodicka. Boże, była tak bardzo do niej podobna. Gdyby nie miał pewności, że umarła powiedziałby, że jego ukochana przyszła do niego. Że do niego wróciła.
- To niemożliwe - złapał się za serce - To nie może być prawda... Wyglądasz zupełnie jak Isabelle... Wyglądasz tak samo jak moja Isabelle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 19:59:56 30-12-07    Temat postu:

Huh, mam nadzieje, ze nie usmiercisz krola, bo kto by wtedy chronil Katherine? Niby ma bliskich, ale krol, to krol. A bardzo mnie denerwuje, jak ktos jest zakochany, ale z jakichs tam powodow czuje sie gorszy, albo cos w tym rodzaju i przez to decyduje sie nie kontynuowac zwiazku. Tzn. nie denerwuje mnie Twoja historia, tylko takie postepowanie - o milosc trzeba walczyc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 10:04:03 31-12-07    Temat postu:

ODCINEK 27

- Ale jak? Przez te lata myślałem... Wierzyłem, że nieżyjesz...
Król na drżących nogach podszedł do Katherine. Dziewczyna nie wiedziała co zrobić. Nie musiała. Jan nie zastanawiając się ani chwili dłużej porwał dopiero co odzyskaną córkę w ramiona.
- Nawet nie ośmieliłem się marzyć byś żyła... Moja córka... Moja kochana Kate...
- Katherine... Teraz jestem Katherine - uśmiechnęła się blado.
- Niech będzie więc i Katherine - pocałował dziewczynę w czoło - Najważniejsze, że cię odzyskałem... Katherine.
***
- Dlaczego nie pozwolili nam brać udziału w tej rozmowie?! - Gillian prawie wrzeszczała.
- Milady lord prosił byś pani poskromiła swój wybuch zanim nie znajdziesz się w komnacie - zaczął niepewnie Colin. Przygotowywał się w duchu na połajanki swojej pani. Ta jednak o dziwo nie odezwała się ani słowem.
Gdy wreszcie znaleźli się przed wejściem do komnaty Gillian czuła, że zaraz wybuchnie. Jak on śmiał?! Jak on śmiał jej rozkazywać?! Sam fakt, że był jej mężem nie dawał mu prawa tak z nią postępować! Już ona z nim porozmawia. Gdy tylko zobaczy go w drzwiach przywita go jak na wściekłą żonę przystało.
- Chcieli omówić sprawę Morgana. Domyślasz się chyba o co dokładnie chodzi - zaczęła Katherine. Była pewna, że to miał być temat narady mężczyzn. Gdyby tylko wiedziała jak jest naprawdę...
- Oczywiście, że wiem o egzekucji. Chcą by ten drań jak najszybciej zapłacił za zdradę. Ale tu chodzi o coś więcej, Katherine. Oni coś przed nami ukrywają. Widziałaś jak król na ciebie patrzył?
- Może mają powody - starała się tłumaczyć dziwne zachowanie Jana, gdy nakazał kobietom opuścić salę.
Brodick potulnie wysłuchał rozkazu. Nawet przyzwoicie nie pożegnał Gillian. Nie uraczył nawet swoim spojrzeniem, gdy wychodziła. Jak on śmiał potraktować tak obcesowo swoją żonę, przyszłą matkę swoich dzieci?!
- Gillian, proszę...
- Już dobrze, dobrze... Nie będę krzyczeć... Na razie.
Katherine stłumiła śmiech.
- Zobaczymy się podczas kolacji.
Gillian nie zdążyła się nawet odezwać, gdy siostra zniknęła jej z oczu. Nie pozostawało jej nic innego jak poczekać na męża w samotności. Gdy tylko przekroczyła próg komnaty ze zdziwieniem odkryła, że służące przygotowały jej kąpiel. Na jej twarz wypłynął błogi uśmiech. Właśnie tego potrzebowała. Po tak długiej podróży kąpiel była dla niej wybawieniem. Z rozkoszą zanurzyła się w ciepłej wodzie. Pachniała jaśminem i różami. Wdychała ten delikatny i cudowny zapach. Zrelaksowała się. Zamknęła oczy.
Nie domyślała się nawet, że ktoś ją obserwuje. Mężczyzna stał w sekretnym przejściu za portretem króla. Spoglądał na Gillian przez dziury w płotnie znajdujące się w miejscu gdzie powinny być oczy. Na jego twarzy malował się uśmiech zadowolenia. Wreszcie znalazł kolejną ofiarę. Ta kobieta nadawała się idealnie. Była niewiarygodnie piękna. Zasługiwała by stać się kolejnym z jego trofeuw. Tak, jest idealną kandydatką do kolejnego "polowania". "Łowy" czas zacząć.
***
- Pańska żona, lordzie Buchanan, nie była zadowolona z opuszczenia sali - w sali dał się słyszeć wibrujący śmiech Jana.
- Gillian już wkrótce nauczy się, że powinna wysłuchiwać rozkazów męża. Jesteśmy małżeństwem od niedawna i z czasem nauczy się jak powinna postępować przykładna żona. Mocną, ale delikatną ręką przyuczę ją do tej roli.
- Nie wątpię w to milordzie - król spojrzał ciekawie na Brodicka - Jesteś podobny do ojca - widząc zdziwioną minę mężczyzny dodał - Tak, znałem Iana. Miałem okazję spotkać go kilka razy. Masz ten sam zacięty wyraz twarzy co on... Jednak nie o tym mieliśmy rozmawiać.
- Więc o czym?
- W ciągu tego miesiąca była trzy zamachy na moje życie i życie królowej. Nie chcę by córka, którą dopiero co odzyskałem była narażona na niebezpieczeństwo. Kate... Katherine... - poprawił się - ... jest w wieku w którym kobieta powinna wyjść za mąż.
- Co sugerujesz, panie? - Ramsay wtrącił się do rozmowy.
- Moja córka potrzebuje męża. On zapewni jej odpowiednią ochronę.
- Dlaczego nam to mówisz, królu? - Brodick nie krył zdziwienia.
- Znacie ją dłużej ode mnie. Lepiej będzie, gdy jeden z was poinformuje ją o mojej decyzji. Nie chcę by myślała, że pragnę się jej pozbyć. Nie jest tak. Chcę tylko jej dobra.
- I myślisz panie, że wydanie ją za mąż rozwiąże ten problem? - w głosie Ramsaya pobrzmiewały gniewne nuty. Wiedział, że tak się stanie. Że Jan wybierze Katherine męża, ale nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. Za szybko - Ona nie lubi gdy się jej rozkazuje.
- Mnie będzie musiała posłuchać. Jest na Boga kobietą, a ja jestem w końcu jej ojcem - spojrzał karcąco na mężczyznę.
- Ależ oczywiście.
- Czy masz już kandydata, królu? - Douglas podszedł bliżej swojego władcy.
- Nie... Jutro odbywa się bal na moją cześć. Mniemam, że się na nim pojawicie - popatrzył znacząco na swoich gości - Wasza nieobecność byłaby lekceważeniem osoby króla.
- Oczywiście, że będziemy.
- Dobrze... Na balu zamierzam ogłosić turniej.
Jan z zadowoleniem wpatrywał się w zdziwione miny mężczyzn. Zaskoczył ich. Miał wspaniały plan.
- Będą w nim mogli wziąć udział wszyscy moi rycerze. Nagroda będzie bardzo wysoka - był zadowolony ze swojego geniuszu - Ten kto zwycięży zdobędzie rękę mojej córki - zakończył.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:40:38 31-12-07    Temat postu:

Czemu tylko ja komentuje, inni spia, czy jak, przeciez to wspaniala historia! A co do odcinka, to tak: Po pierwsze, to najpierw cudowny opis sielanki, az sama zaczelam sie rozluzniac, a potem nagle ten mezczyzna - uh, genialnie to zbudowalas, idealne przejscie z jednego nastroju w drugi. Co do decyzji krola, to wcale mi sie nie podoba, ale coz, tak bylo w dawnych czasach, ze sie za kobiete decydowalo, za kogo wyjdzie za maz - a co bedzie, jak zwyciezca turnieju bedzie ktos niedobry? Co prawda krol pewnie ma samych zaufanych rycerzy, ale to nadal ludzie i nie wiadomo, jak beda traktowac w domu kobiete, chocby corke krola. Jedna rzecz mnie zaskoczyla - nie cierpie Morgana, ale jakos zrobilo mi sie go zal - moze dlatego, ze lubie aktora . Niby glowny "bad guy", ale malo go bylo w tej historii - ciekawe, czy jeszcze cos namiesza .

Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 14:41:30 31-12-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 17:45:07 31-12-07    Temat postu:

Turniej nie odbędzie się z pewnych przyczyn co nie oznacza, że go wogóle nie będzie. "Zorganizuję" turniej, ale dopiero pod koniec tej części
Co do Twojego pytania do Morgana to jego rola zawsze miała być tak ograniczona. Ot taki gostek, który zabił ojca Gillian i potem poniósł karę. On wcale nie miał być głównym bohaterem. Tylko kimś, dzięki komu Gillian mogła tak szybko poznać Brodicka Na razie myślę czy "usunąć" go od razu czy pozwolić mu uciec, ale w gruncie rzeczy i tak bym go uśmierciła. A tak przy okazji to akurat na coś wpadłam Pozwolę mu uciec, nie na długo oczywiście bo i tak skończy jak ma skończyć, ale jego smierć powiedzmy, że będzie w pewnym sensie zbawienna dla Katherine nie bardzo wiedziałam jak dojść do tego rozwiązania bo mogło to wtedy sensu nie mieć, ale już mam pomysł. Dzięki Tobie :*

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :*

EDIT: Mam nadzieję, że uszczęśliwi Was ta wiadomość. Postanowiła pisać kontunuację "Obietnicy", bedzie to kolejna część albo oddzielne opko. Głównymi bohaterami będzie córka Katherine i Ramsaya i syn Gillian i Brodicka. Innym razem napiszę o czym dokłądnie będzie
Premiera kontynuacji nie wiem dokładnie na kiedy wypadnie. Pewnie gdzieś za dwa miesiące, nie wiem jeszcze. Teraz bardziej skupiam się na nowej telce.

Pozdrawiam :*


Ostatnio zmieniony przez Jen dnia 17:49:39 31-12-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 2:52:41 01-01-08    Temat postu:

Jen napisał:
Turniej nie odbędzie się z pewnych przyczyn co nie oznacza, że go wogóle nie będzie. "Zorganizuję" turniej, ale dopiero pod koniec tej części
Co do Twojego pytania do Morgana to jego rola zawsze miała być tak ograniczona. Ot taki gostek, który zabił ojca Gillian i potem poniósł karę. On wcale nie miał być głównym bohaterem. Tylko kimś, dzięki komu Gillian mogła tak szybko poznać Brodicka Na razie myślę czy "usunąć" go od razu czy pozwolić mu uciec, ale w gruncie rzeczy i tak bym go uśmierciła. A tak przy okazji to akurat na coś wpadłam Pozwolę mu uciec, nie na długo oczywiście bo i tak skończy jak ma skończyć, ale jego smierć powiedzmy, że będzie w pewnym sensie zbawienna dla Katherine nie bardzo wiedziałam jak dojść do tego rozwiązania bo mogło to wtedy sensu nie mieć, ale już mam pomysł. Dzięki Tobie :*

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku :*

EDIT: Mam nadzieję, że uszczęśliwi Was ta wiadomość. Postanowiła pisać kontunuację "Obietnicy", bedzie to kolejna część albo oddzielne opko. Głównymi bohaterami będzie córka Katherine i Ramsaya i syn Gillian i Brodicka. Innym razem napiszę o czym dokłądnie będzie
Premiera kontynuacji nie wiem dokładnie na kiedy wypadnie. Pewnie gdzieś za dwa miesiące, nie wiem jeszcze. Teraz bardziej skupiam się na nowej telce.

Pozdrawiam :*


Alez ja nic zrobilam, upomnialam sie tylko, bo mnie ciekawilo, co sie stanie z kims, kto zaczynal jako glowny zly facet, troche szkoda, ze juz wiem, ze zginie, a moze mnie czyms zaskoczysz? . Zaintrygowalo mnie to, jak jego smierc pomoze Katherine, ciekawe, bardzo ciekawe...A na koniec jak widze cudowna wiadomosc o kolejnej czesci!!!! Dziekuje i szczesliwego Nowego Roku zycze!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 8 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin