Forum Telenowele Strona Główna Telenowele
Forum Telenowel
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

OBIETNICA
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Ulubiony bohater?
Gillian
55%
 55%  [ 5 ]
Katherine
11%
 11%  [ 1 ]
Brodick
22%
 22%  [ 2 ]
Ramsay
0%
 0%  [ 0 ]
Douglas
11%
 11%  [ 1 ]
Erin
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 9

Autor Wiadomość
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 23:10:59 18-12-07    Temat postu:

Pewnie, że można

ODCINEK 19

Przez cały tydzień chodziła wściekła. Swoją złość rozładowywała podczas szkoleń. Katherine nauczyła ją jak władać mieczem. Potrafiła go już utrzymać, lecz jego podnoszenie wciąż sprawiało jej trudności. Nigdy się nie domyślała, że oręż może być aż tak ciężki.
By nie myśleć o upływającym czasie razem z Katherine często wymykały się za mury. Niejednokrtonie udawało się im uciec przed bacznym okiem Colina czy Stephena. Na ich nieszczęście szybko je odnajdywali i sprowadzali na zamek jak nieposłuszne, rozkapryszone dzieci.
- Gillian, nie wymachuj tak tym mieczem bo zrobisz sobie... albo co najgorsze komuś innemu krzywdę.
- Przepraszam - bąknęła speszona - Minęło siedem dni, a ich wciąż nie ma. Co jeśli nie uda im się uratować wuja? Co jeśli on...
- Nawet tak nie mów! - Katherine zaprzeczyła gwałtownie - Chyba wierzysz w Brodicka?
- Tak, ale...
- Czy zawiódł cię do tej pory?
- Nie...
- Więc tym razem będzie tak samo. Trochę wiary - objęła ją ramieniem - Może znowu wymkniemy się nad rzekę - zaproponowała z błyskiem w oku - Tym razem nie znajdą nas tak szybko. Znam pewne miejsce...
Dziewczyna nagle urwała. Wpatrywała się za plecy Gillian.
- Wrócili - wyszeptała.
- Co?
- Spójrz - krzyknęła głośno wskazując ręką w stronę bramy.
Odwróciła się ostrożnie. Serce waliło jej jak oszalałe, gdy go zobaczyła. Stał tam szeroko się do niej uśmiechając. Jej cały gniew uleciał. Czuła jedynie ulgę, że wrócił. Wrócił cały. Tak bardzo za nim tęskniła. Bez słowa zastanowienia rzuciła się w jego kierunku.
- Brodick!
Wyciągnął do niej ramiona i mocno ją do siebie przytulił.
- Nie domyślałem się, że aż tak ci na mnie zależy - uśmiechnął się do niej szelmowsko. W jego oczach błyszczały diabelskie ogniki.
Ty arogancki...! Głośno westchnęła. Dlaczego on taki jest? Wystarczyło tylko jedno jego spojrzenie, a serce zaczynało bić jej jak oszalałe. Potrafił być czuły i troskliwy by zaraz wyprowadzić ją z równowagi. Jakimś cudem wymykał się wszystkim ograniczeniom, ale chyba to tak ją do niego przyciągało.
Tak bardzo chciała znowu znaleźć się w jego objęciach, jednak kłębiącą się w niej wściekłość wzięła górę.
- Nigdy więcej mnie nie okłamiesz!... Jak mogłeś wyjechać bez słowa?! Jak mogłeś mnie okłamać?!
Brodick patrzył zdziwiony na jej wybuch złości. O czym do licha ona mówi?! Podpierając się pod boki mierzyła narzeczonego gniewnym wzrokiem.
- Kochanie...? - zrobił krok w jej stronę.
- Kochanie?!... Nie jestem twoim kochaniem... Okłamałeś mnie! Dlaczego nie powiedziałeś mi gdzie jedziesz?! Byłeś chory i tak nagle... Co jeśli coś by ci się stało? - zapytała już łagodniej.
- Gillian, nie wierzysz w moje możliwości - powiedział zawiedzionym tonem. Dotknął lekko jej policzka.
- Martwiłam się o ciebie... Dlaczego wyjechałeś bez pożegnania?
- Musiałem komuś pomóc.
- I pomogłeś? - zapytała z nadzieją.
Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko i to wystarczyło.
- Gdzie ona jest?! - usłyszeli nagle tubalny głos. Zza jednego z budynków wyłonił się postawny mężczyzna.
- Wuj Douglas!
Gillian rzuciła się starcowi w objęcia. Nie panowała nad emocjami. Tak bardzo cieszyła się, że jej ukochanemu wujowi nic nie grozi. Była tak szczęśliwa, że znowu mogła go zobaczyć, objąć.
- A miał czekać aż go zawołam - mruknął pod nosem Brodick.
- Może przedstawicie mnie tej młodej damie?
- To Katherine, moja najlepsza przyjaciółka, wuju.
- Katherine? ... Więc to ty jesteś tą osobą przez którą Ramsay tak zrzędził podczas podróży - mężczyzna wybuchł głośnym śmiechem - Dziewczyno masz charakter. Słyszałem co takiego zrobiłaś.
Katherine oblała się szkarłatnym rumieńcem.
- To było tylko takie niewinne cmoknięcie - zaczęła się niepewnie tłumaczyć - Ja chciałam tylko...
- Nie tłumacz się przede mną moje drogie dziecko. Też byłem kiedyś młody - uśmiechnął się do niej ciepło - Widzę, że masz wielkie i czułe serce.
To wielki i czułe serce o którym mówił Douglas podskoczyło jej w piersi, gdy tylko zobaczyła Ramsaya. Pytała samą siebie dlaczego akurat on? Dlaczego akurat jego darzy uczuciem. Kochała go odkąd pamiętała. Już jako mała dziewczynka wyobrażała sobie siebie jako jego żonę. Złość wzrastała w niej za każdym razem, gdy widziała go z inną. Nie potrafiła zapomnieć o tej miłości. W ukryciu cierpiała i żyła z nadzieją, że kiedyś Ramsay popatrzy na nią jak na kobietę, a nie jak na siostrę, która sprawia mu liczne kłopoty.
Popatrzył na nią znacząco. Wiedziała, że będzie chciał porozmawiać. Westchnęła. Nie była jeszcze gotowa do tej rozmowy. Nie wiedziała co powiedzieć. Doszła do wniosku, że najlepiej będzie, gdy przez jakiś czas będzie unikać zostawania sam na sam w jego towarzystwie.
- Katherine.
- Witaj Ramsayu - spuściła wzrok. Rumieniec palił jej policzki z zażenowania. Nie potrafiła odważnie popatrzeć mu w oczy po tym co zrobiła. Zawsze była wygadana i odważna, ale nie wiedzieć czemu teraz nie potrafiła zdobyć się by na niego spojrzeć.
Douglas odchrząknął.
- Chłopcze pamiętasz o czym rozmawialiśmy? - zwrócił się do Brodicka.
Mężczyzna skinął w odpowiedzi głową.
- Zostawimy was samych.
Gillian nie wiedziała co się dzieje. W jednej chwili stali przy niej wuj z Ramseyem i Katherine, zaś w drugiej była już sama z Brodickiem. Czuła, że zaraz coś się wydarzy. Miała dziwne przeczucie, że...
- Gillian chciałbym...
- Tak? - spojrzała na niego z podejrzliwie. Podszedł bliżej i wziął jej dłonie w swoje ręce.
- Wyjdziesz za mnie?
- Nie - wypaliła.
- Gdy się pobierzemy... - zaczął z rozpędu - Nie? Co to znaczy? - wpatrywał się w nią oniemiały.
- Nie wyjdę za ciebie - powtórzyła.
- Dlaczego?
- Gdy byłeś chory przeczytałam list od wuja - mówiła. Twarz mężczyzny gwałtownie stężała - Nie lubię, gdy się za mnie decyduje... Brodicku, zwalniam cię z tej obietnicy. Nie musisz...
- Wyjdziesz za mnie. To już postanowione.
- Nie!
- Dlaczego?
- Nie chcę być dla ciebie obowiązkiem.
- Nie jesteś nim. Nasze małżeństwo bedzie polegało na obustronnych korzyściach - uśmiechnął się do niej szelmowsko.
- Nie pokocham takiego aroganckiego i zarozumiałego mężczyzny! Nigdy za ciebie nie wyjdę.
- Nie?
- Nie.
- Jeszcze zobaczymy - mruknął.
- Nie zmienię zdania.
- To się jeszcze okaże.
Uznała ich rozmowę za zakończoną. Już chciała odchodzić, gdy poczuła jak jego ręce zaciskają się na jej ramieniu. Odwrócił ją do siebie. Na policzku czuła jego ciepły oddech.
- Nie pokocham cię - wyszeptała drżącymi wargami.
- Już mnie kochasz.


Ostatnio zmieniony przez Jen dnia 23:24:00 18-12-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 1:30:50 19-12-07    Temat postu:

A juz sie balam, ze cos mu sie stalo...Na szczescie wszystko jest w porzadku, zastanawiam sie tylko, czy Gillian od razu przyzna, ze go kocha, czy bedzie sie jeszcze opierac . To naprawde swietna postac, lubie takie wyraziste i cudownie opisane osoby .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:45:14 19-12-07    Temat postu:

Kiedy w opowiadaniu występuje taka parka jak Gillian i Brodick to aż się odechciewa komentować inne wątki. Ja uwielbiam Gillian, świetny ma charakter ta dziewczyna jest zawzięta a jednak czasem uległa. To jak zachowuje się przy Brodicku bardzo mi się podoba Wreszcie wrócił, najpeirw się do niego tuli a potem w ducu wyzywa Ale zrobił jej niespodziankę, nie ma co!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 12:23:24 20-12-07    Temat postu:

ODCINEK 20

- Douglasie, Alice zaprowadzi cię do głównej sali. Ja w tym czasie chciałbym porozmawiać z Katherine.
Starzec spojrzał wymownie na Ramsaya.
- Pamiętaj o czym rozmawialiśmy - powiedział sucho i poszedł za młodą służącą.
- Stało się coś?
Katherine spojrzała na niego pełnym uwielbienia, ale i przestrachu wzrokiem. Nie była jeszcze gotowa na tą rozmowę. Potrzebowała czasu by zastanowić się nad tym co ma mu powiedzieć. Tymczasem była w pułapce. Wiedziała, że będzie musiała go wysłuchać.
Przed oczami stanęła jej scena sprzed kilku dni.

(tydzień wcześniej)
- Nie wyjdę za Michaela! - gwałtownie wstała przewracając krzesło, które z hukiem spadło na podłogę.
- Dlaczego?
- Nie chcę wychodzić za mąż.
- Córeczko, proszę daj mu... - zaczęła Erin.
- Nie! On nie ma prawa mnie do tego zmuszać.
- Jestem twoim opiekunem! - wrzasnął.
- Tak, jesteś - zgodziła się - Ale to jeszcze nie daje ci prawa decydować za mnie w tak poważnej kwestii... Ojciec na łożu śmierci wymógł na Cedricu przysięgę, że pozwoli bym sama wybrała sobie męża - starała się mówić spokojnie, jednak z każdą chwilą przychodziło jej to z trudem.
- Katherine, kiedyś będziesz musiała...
- Nie!
- Michael jest dobrym członkiem klanu i jestem pewnien, że... - przekonywał.
- Nie zmienię zdania.
- Odrzuciłaś już trzy prośby o twoją rękę. Czy ty wogóle chcesz wyjść za mąż?
- Oczywiście, że tak - zapewniła żarliwie - Chcę mieć dzieci. Będę dobrą i kochającą żoną i matką.
- Więc dlaczego nie chcesz się zgodzić?
- Nie kocham go - powiedziała z trudem spoglądając mu w oczy.
- Miłość nie jest najważniejsza. Jestem pewnie, że z czasem...
- Nie.
- Daj mu tylko szansę.
Katherine pokręciła przecząco głową.
- Złamiesz mu serce.
- Wątpię by znał mnie na tyle dobrze bym go mogła zranić tą odmową - powiedziała gorzko - Ucierpi jedynie jego duma.
- Katherine... - opuścił ręce w geście zrezygnowania - Dlaczego?
- Kocham innego.
Poczuł się jakby ktoś uderzył go obuchem. Kochała innego! Oświadczyny Michaela zirytowały go, ale gdzieś w głębi ducha święcie wierzył, że Katherine ich nie przyjmie. Nie wiedział skąd miał tą pewność, po prostu to czuł. Dopiero, gdy usłyszał, że kogoś kocha jego serce przeszył ból.
- Jeśli go kochasz to dlaczego nie zostaniesz jego żoną? - zapytał głosem ściśniętym bólem.
- Bo mnie nie poprosił.
- Dlaczego?
- Jest bardzo głupi.
Rozśmieszyła go ta ostatnia uwaga.
- Powiedz jak się nazywa to porozmawiam z nim?
- Nie mogę.
Skuliła ramiona. Wzrokiem uciekła w bok. Nie potrafiła sapojrzeć mu w oczy. Z nich mógłby wszystko wyczytać.
Gillian aż do tej pory siedziała cicho i jedynie przysłuchiwała się rozmowie. Niespodziewanie dotarło do niej, że jej przyjaciółka kocha Ramsaya. Prawda spadła na nią tak nieoczekiwanie. To on był tym mężczyzną. Spojrzała na Katherine ze współczuciem.
- Katherine, na miłość Boską!
- Nie chcę by był do tego zmuszany.
- Porozmawiam z nim...
- To by było raczej niemożliwe.
- Niby dlaczego?
- Chcesz wiedzieć dlaczego? - zapytała podchodząc do niego. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jej oczy.
- Chcę.
Nie zdążył nawet zareagować, gdy Katherine go pocałowała. Ledwo musnęła ustami jego wargi i wybiegła z sali.


- Chciałbym porozmawiać o tym co zaszło podczas tamtej kolacji - zaczął.
- Nie wiem czy to jest odpowiednia chwila - odwróciła się do niego plecami.
- Katherine, spójrz na mnie - rozkazał tym dobrze jej znanym władczym tonem.
- Czego chcesz ode mnie?
- Naprawdę nie wiesz?
Pokręciła przecząco głową.
- Powiedz prawdę - jednym ruchem przyciągnął zdziwioną kobietę do siebie.
- Co robisz? - starała mu się wyrwać.
- Chcę to od ciebie usłyszeć.
- Nie wiem o czym...
- Wiesz - uśmiechnął się do niej czule - Proszę nie okłamuj już ani siebie i mnie. Powiedz to.
Spojrzała na niego z przestrachem. Skapitulowała pod jego bacznym wzrokiem. Było w nim tyle miłości i ciepła. Nie potrafiła już dłużej oszukiwać ani siebie ani jego. Nadszedł czas na wyznanie swoich prawdziwnych uczuć.
- Kocham cię.


Ostatnio zmieniony przez Jen dnia 12:24:10 20-12-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 21:22:36 20-12-07    Temat postu:

No i dobrze :>.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eliza007
Mistrz
Mistrz


Dołączył: 25 Kwi 2007
Posty: 13984
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Polska:)

PostWysłany: 21:28:24 20-12-07    Temat postu:

no no...nareszcie wyznanie uczuć:)dobrze,że napisałas ten odcinek,choć nie wiem czy będę potrafiła zasnąć
Powrót do góry
Zobacz profil autora
@si@
King kong
King kong


Dołączył: 10 Sty 2007
Posty: 2244
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 21:34:23 20-12-07    Temat postu:

wreszcie padły słowa, które już dawno wypowiadały ich dusze i serca
pieknie opisałaś to Asiu naprawdę widziałąm ich przed oczami ach ta Gillian jest zabawna - wyobrażam sobie jak wywija tym mieczem hehe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 14:06:47 21-12-07    Temat postu:

Ha! Wiedziałam, że nie można udawać przez wieki, wreszcie wreszcie, wreszcie! Uparciuchy jedne się przełamały,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bloody
Wstawiony
Wstawiony


Dołączył: 23 Lut 2007
Posty: 4501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: 16:18:10 21-12-07    Temat postu:

Musze Cię pochwalić Miałaś bardzo ciekawy pomysł , w moim stylu:D , a poza tym bardzo ładnie piszesz./ Zaliczam to do swoich ulubionych seriali;]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 16:45:01 21-12-07    Temat postu:

Widzę, że mam nową czytelniczkę Dziękuję Bloody za miłe słowa :* Cieszę się, że "Obietnica" Ci się spodobała Mam nadzieję, że kolejne odcinki Was nie rozczarują
Pozdrawiam gorąco :*

ODCINEK 21

Katherine czuła się szczęśliwa. Wreszcie pozbyła się tego balastu. Wiedział. Co prawda nie wyznał jej czy też ją kocha, ale nie to teraz było najważniejsze. Zależału mu na niej. Może z czasem przyjdzie też i miłość. To wyznanie zbliżyło ich do siebie.
Z uśmiechem na ustach weszli razem do wielkiej sali. Douglas siedział na krześle niecierpliwie czekając aż wniosą posiłek. Bębnił palcami po stole.
- Ramsayu czy nie mógłbyś jakoś popędzić kucharki? - zaczął się krzywić - Żołądek niemiłosiernie przyrósł mi do żeber.
- Ależ wuju! - Gillian skarciła mężczyznę.
- Moja droga jestem bardzo głodny po podróży... O, wreszcie - jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech na widok służących wnoszących pieczone przepiórki, bażanty a co najważniejsze duże kufle piwa.
- Możecie mi powiedzieć jak uwolniliście mojego wuja?
- Musisz wiedzieć moja droga, że gdy ci dwaj... - wskazał na Brodicka i Ramsaya - ...przyjechali mnie ratować, był u mnie Morgan - odezwał się Douglas. Zaśmiał się pod nosem - Był przerażony widząc przez okno tak duży oddział żołnierzy. Jego ludzie nie byli w stanie go obronić - zaśmiał się znowu - Gdy Morgan zobaczył Brodicka krew odpłynęła z jego twarzy. Ten stary rudzielec trząsł portkami jak dziecko.
- Co się z nim stało?
- Został uwięziony - wyjaśnił krótko Brodick.
- Przywieźliście go tutaj? - zapytała z przestrachem.
- Nie.
- Więc gdzie on jest?
- Został w domu sir Douglasa pod strażą moich ludzi.
- Co chcecie z nim zrobić? - pytała dalej.
- Oddamy go królowi. On najlepiej będzie wiedział jaką karę mu wymierzyć.
Gillian pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Teraz musimy skupić się na odnalezieniu Kate. Myślę...
- Teraz skupimy się na twoim małżeństwie, moje drogie dziecko - przerwał jej Douglas.
- Jakim małżeństwie? - spytała wyraźnie zbita z tropu.
- Jak to jakim? - popatrzył na nią karcąco - O małżeństwie twoim i Brodicka.
- Nic mi o tym nie wiadomo - odparła dumnie.
- Co to ma znaczyć?! - ryknął - Miałeś z nią porozmawiać! - zwrócił się do Brodicka.
- I rozmawiałem. Zdecydowaliśmy się...
- ...nie brać ślubu - dokończyła za niego szybko. Mężczyzna popatrzył na nią gniewnie.
- Gillian tylko żartuje. Oczywiście, że zostanie moją żoną - wziął jej rękę w swoje dłonie choć starała się ją wyrwać.
Douglas odetchnął z ulgą.
- Cieszę się z waszego szczęścia.
- Jakiego szczęścia? - prychnęła.
- Brodick jest doskonałym kandydatem do twojej ręki. Ojciec ci go wybrał...
- Wiem - mruknęła niewyraźnie.
- Skąd?
- Moja kochana narzeczona przeczytała list od ciebie, sir Douglasie - wyjaśnił.
- Nie możesz sprzeciwić się woli Williama - starzec spojrzał na nią ojcowskim wzrokiem. Nie podobało się jej to, że knuli za jej plecami.
- Zwalniam Brodicka z tej bezmyślnej przysięgi. Nie chcę być jego żoną - odpowiedziała dumnie.
- Wyjdzie za mnie - powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Wszystko się w niej gotowało. Jak oni mogli?! Jak mogli decydować za nią w tak ważnej sprawie?! Czuła się jak towar wystawiony na targu. Towar, który każdy wyrywa sobie z ręki do ręki.
- To jest MOJE życie i JA o nim decyduję!
Widząc, że kiwają głowami uznała, że zrozumieli. Wreszcie - odetchnęła z ulgą, ale nie na długo.
- Cieszę się, że się ze mną zgadzacie.
- Myślę, że możemy zacząć przygotowania do ceremonii - mówił radosnym głosem Douglas. Gillian otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia - Ślub możecie wziąć choćby jutro. Wystarczy specjalna dyspenza i ...
- Nie! - wrzasnęła - A ty natychmiast mnie puszczaj! - starała się wyrawać dłoń z uścisku Brodicka.
- Wcale tego nie chcesz.
- Skąd możesz wiedzieć czego chcę? Nie lubię, gdy mnie dotykasz!
- Kłamiesz - uśmiechnął się do niej szelmowsko - Nie należy okłamywać przyszłego męża. Bardzo lubisz mój dotyk.
- Ty arogancki...!
- Gillian... - wuj starał się ją uspokoić - Czy możesz poskromić ten swój nagły wybuch? Chcielibyśmy omówić szczegóły ślubu.
- Nie chcę żadnego ślubu!
- Co powiecie na za tydzień?
Ignorowali ją! Traktowali jakby jej tam nie było! Katherine ze współczuciem popatrzyła na Gillian. Na jej twarzy widziała bezsilność, a w oczach czaił się strach.
- Jeśli Gillian nie chce wyjść za Brodicka nie powinniście jej do tego zmuszać.
- Dziękuję Katherine - spojrzała na przyjaciółkę z wdzięcznością.
- Dobrze więc. Powiedz mi moja droga dlaczego nie chcesz wyjść za Brodicka? - zapytał nagle Douglas.
- Jest arogancki, bezczelny, zarozumiały...
- Myślę, że wystarczy - przerwał jej z pobłażliwym uśmiechem.
- Nie wyjdę za niego.
- Oczywiście, że wyjdziesz. Chyba nie chcesz by twój dowiedział się jak spędziliśmy kilka ostatnich dni?
- Co chcesz przez to powiedzieć chłopcze?
- Chcę przez to powiedzieć, że Gillian ze mną spała.
Douglas pił wino, gdy Brodick wypowiedział te słowa. Teraz starał się pohamować atak nagłego kaszlu. Poczerwieniał ze złości na twarzy. Z furią w oczach spojrzał na Brodicka.
Gillian czuła jakby ktoś zdzielił ją porządnie w głowę.
- Jak możesz tak perfidnie... - syknęła w kierunku "narzeczonego".
- Co? Jak mogę kłamać? - szepnął jej do ucha by zaraz głośniej dodać - Przecież to prawda. Spałaś ze mną, zaprzeczysz?
- Tak, ale...
- Gillian! - ryknął Douglas. W geście desperacji złapał się za głowę.
- Wuju to nie tak jak myślisz. On był chory - tłumaczyła się - Potrzebował mnie... Do nieczego mnie nie zmuszał...
- Uwiodłeś ją! - wrzasnął.
Gillian nie potrafiła poskładać myśli. Brodick naginał fakty na swoją korzyść i miał czelność być jeszcze z tego zadowolonym!
- Ja nie...
- Spałaś ze mną w łóżku - powiedział z szerokim uśmiechem.
- Tak, ale...
- Na Boga! Twój ojciec na pewno przewraca się w grobie... Boże, Gillian dlaczego?
- Ależ wuju nic się nie stało. Ja tylko... On był chory... Byłam ubrana... - plątała się.
- Ja nie miałem nic na sobie - poinformował wszystkich wesołym głosem.
Oczy Douglasa rzucały wściekłe błyski. Pięścią uderzył w stół rozlewając wino. Ramsay dłużej nie wytrzymał. Wybuchł głośnym śmiechem. Katherine kuksańcami w żebra starała się przywołać go do porządku. Douglas zmroził zaśmiewającego się mężczyznę spojrzeniem.
- Przepraszam - wyjąkał.
- Pobierzecie się za cztery dni.
- Ale...
- Cztery dni!
- Jeszcze pożałujesz, że się ze mną ożeniłeś - syknęła Brodickowi do ucha. Niespecjalnie przejął się bojowym nastawieniem narzeczonej. Pocałował zaskoczoną w rozchylone usta.
- Dobry Boże, Brodicku zachowaj to na noc poślubną - wtrącił zdegustowany Ramsay.
- Jutro! - usłyszeli krzyk Douglasa - widzę, że ten chłopak nie potrafi utrzymać przy sobie rąk.
- A więc jutro zostaniesz lady Buchanan - powiedział Brodick - Cieszysz się?
- A jak myślisz? - zapytała słodko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 18:52:06 21-12-07    Temat postu:

Jen napisał:
- Ja nie miałem nic na sobie - poinformował wszystkich wesołym głosem.


O Boze, wysiadlam! Mam od rana zepsuty humor, ale Ty mi go masakrycznie wlasnie poprawilas! I to nie tylko tym tekstem, ale i calym odcinkiem, ktory jest zdecydowanie najlepszy ze wszystkich! Brodick jest genialny, Gillian tez, cala scenka super, a kombinacje przyszlego meza przesuper! To trzeba koniecznie sfilmowac! Ja to musze zobaczyc "na zywo!" :DDDD.


Ostatnio zmieniony przez BlackFalcon dnia 18:52:41 21-12-07, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 22:34:31 22-12-07    Temat postu:

Heh cieszę się, że odcinek Ci się aż tak spodobał chciałam by był inny niż wczesniejsze, taki pełen humoru i jak widzę udało mi się to hehe
Jeszcze dwa odcinki i będzie koniec tej części. Już wkrótce zacznie się druga i ostatnia
Pozdrawiam :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
monioula
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 01 Cze 2007
Posty: 3628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Sevilla
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 12:00:06 24-12-07    Temat postu:

Jak to smutno brzmi: druga i ostatnia Nie dałoby się nic zrobić? Opórcz nowej telki mogłabyś pisać jeszcze dalszy ciąg "Obietnicy" chociaż w weekendy
Uwielbiam tą historią, Gillian i Brodicka nie da się nie lubić. Przy nich pozostałe postacie schodzą na dalszy plan, ich rozmowy są tak energetyczne i pełne humoru słownego, że aż nie mogę wyjść z podziwu. Co prawda w TPT Sonia i Nicolas też fundowali mi full emocji, ale nie spodziewałam się, że jeszcze stworzysz coś na mierę tamtego dzieła.
A opowieść o duchu może się okazać tylko twoim kolejnym sukcesem.
Życzę Wesołych Świąt i rozwijania talentu, który niewątpliwie posiadasz.
PS. Nie uśmiercasz G. ani B. <prosi> --> niektórzy lubię "zabijać" moich ulubieńców i tak, BlavkFalcon, mówię do ciebie (nie żebym miała za złe, ale jednak wolę jak wszystko kończy się happy endem )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
BlackFalcon
Arcymistrz
Arcymistrz


Dołączył: 08 Lip 2007
Posty: 23531
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdziekolwiek Ty jesteś...
Płeć: Kobieta

PostWysłany: 15:35:40 24-12-07    Temat postu:

monioula napisał:
Jak to smutno brzmi: druga i ostatnia Nie dałoby się nic zrobić? Opórcz nowej telki mogłabyś pisać jeszcze dalszy ciąg "Obietnicy" chociaż w weekendy


Wlasnie?

monioula napisał:
Życzę Wesołych Świąt i rozwijania talentu, który niewątpliwie posiadasz.


Ja tez!

monioula napisał:
PS. Nie uśmiercasz G. ani B. <prosi> --> niektórzy lubię "zabijać" moich ulubieńców i tak, BlavkFalcon, mówię do ciebie (nie żebym miała za złe, ale jednak wolę jak wszystko kończy się happy endem )


Yy, ale to byl przypadek .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jen
Prokonsul
Prokonsul


Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 3147
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: 15:44:15 25-12-07    Temat postu:

monioula napisał:
Jak to smutno brzmi: druga i ostatnia Nie dałoby się nic zrobić? Opórcz nowej telki mogłabyś pisać jeszcze dalszy ciąg "Obietnicy" chociaż w weekendy

Pomyslę jeszcze nad tym, ale niczego Wam dziewczyny nie obiecuję nie wiem czy dam radę pisać tyle bo po feriach zostaną mi ledwo 3 miesiace szkoły i nie chciałabym zawalić sobie końcowych ocen. To jest dla mnie bardzo ważne Mam nadzieję, że to rozumiecie :*

monioula napisał:
Życzę Wesołych Świąt i rozwijania talentu, który niewątpliwie posiadasz

Dziękuję za życzenia i ja Wam dziewczyny zycze tego samego, a prezede wszystkim spełnienia wszystkich a w szczególności tych najskrytszych marzeń!!

monioula napisał:
PS. Nie uśmiercasz G. ani B. <prosi> --> niektórzy lubię "zabijać" moich ulubieńców

O to się nie bój żadne z nich nie zginie, no przynajmniej nikt z twoich ulubieńców. W drugiej części będzie ktoś kto nieźle namąci, powieje strachem no i ktoś zginie (nie bedzie to ktoś z gł bohaterów!)

ODCINEK 22

Nadszedł nowy dzień. Dzień w którym miała zostać jego żoną. Bała się. Brodick miał wtedy rację. Kochała go. Kochała, ale nie chciała się do tego przyznać. Wiedziała, że w momencie, gdy tylko wypowiedziałby te słowa stałaby się bezsilna wobec niego. W jakiś sposób miałby nad nią przewagę. Gdzieś w głębi ducha cieszyła się, że zostanie jego żoną, jednak jakaś mała część jej samej miała ochotę uciekać. Nie chciała być dla niego obowiązkiem. Wiedziała, że jej wyobrażenie o romantycznej miłości może nigdy się nie spełnić. Wziąż jednak żywiła nadzieję, że w przyszłości uda się jej zdobyć miłość Brodicka. że kiedyś i on poczuje to co ona.
Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. W chwilę później zobaczyła uśmiechniętą twarz Ketherine.
- Gillian, jesteś gotowa?
Skinęła w odpowiedzi głową.
- Nie ma już odwrotu.
***
Denerwowała się stojąc przed ołtarzem. Nie miała nawet odwagi by spojrzeć na Brodicka. Kątem oka zauważyła jak Katherine ociera łzy z policzków. Zebrani goście z zainteresowaniem wpatrywali się z młodą parę. Gillian była nieobecna duchem. Nie do końca zdawała sobie sprawę z tego co dzieje się dookoła niej. Zawahała się podczas wypowiadania przysięgi. Dopiero, gdy Brodcik mocniej ścisnął jej rękę zdobyła się na odpowiedź. Usłyszała burzę oklasków, gdy mąż pochylił się nad nią by ją pocałować. Było po wszystkim. Została jego żoną. Nie odezwała się ani słowem, gdy wyprowadził ją jak zahipnotyzowaną z kaplicy. Zatrzymali się przed budynkiem. Spojrzała pytająco na męża, gdy po kolei, jeden po drugim, podchodzili do nich żołnierze Brodicka składając swojej nowej pani przysięgę wierności. Była zaskoczona tym co się działo. Nie mogła uwierzyć, że ci niemalże obcy dla niej mężczyźni obiecują stawać w jej obronie i w razie potrzeby oddać za nią życie. Speszyła się.
Brodick objął Gillian ramieniem i z zimnym wyrazem twarzy słuchał słów swoich ludzi. Za każdym razem kiwał głową w geście podziękowania.
Musiała minąć ponad godzina, gdy wreszcie mogli wejść do głównej sali. Kucharki przygotowały wspaniały posiłek. Na honorym miejscu zasiedli Brodick z Gillian. Douglas serdecznie wycałował swoją siostrzenicę. Brodicka zać poklepał poufale po ramieniu. Był zadowolony. Jego ukochana Gillian znalazła szczęście. Przynajmniej było tak w jego przekonaniu.
- Czy możesz powiedzieć mi teraz co z poszukiwaniami mojej siostry? - Gillian nachyliła się do Brodicka.
- To nie czas na tą rozmowę.
- A kiedy będzie?
- Jutro.
Westchnęła z rezygnacją. Brodick był pochłonięty rozmową z Ramsayem nad ich przyszłą wyprawą na dwór króla. Gillian jednak nie uważała, że ją ignoruje swoim zachowaniem. Wciąż obejmował ją ramieniem. Mocniej wtuliła się w męża. W męża. Jak to dziwnie brzmiało. Nie mogła uwierzyć, że jest od tej pory jedną z Buchananów. To wydawało się być snem. Snem z którego zaraz się wybudzi.
Nagle jej uwagę przykuła atrakcyjna kobieta wpatrująca się zalotnie w Brodicka. On na swoje szczęście nie zwracał na nią najmniejszej uwagi, ale ta zołza i tak miała czelność patrzeć na niego tak... prowokacyjnie! Gillian miała wielką ochotę uderzyć ją w twarz. Czy ona nie widzi, że on jest żonaty?!
- Słucham panią?! - syknęła w kierunku nieznajomej. Kobieta zmieszała się, gdyż szybko odeszła od stołu.
- Mówiłaś coś? - Brodick spojrzał na żonę pytająco.
- Nic.
Odwróciła się w stronę Katherine i zaczęła z nią rozmawiać. Nie odsunęła się jednak od Brodicka.
Z dala od gwaru stał On. Z zainteresowaniem wpatrywał się w Gillian. Nic jej nie zrobiła - uśmiechnął się do swoich myśli. Wiedział, że tak będzie. Nie chciała mieć jej na sumieniu.
Wmieszał się w tłum gości by spokojnie móc je obserwować. Czekał jedynie na odpowiedni moment by wkroczyć. Znalazł doskonałe miejsce by obserwować w szczególności jedną kobietę. Siedziała teraz obok córki bacznym wzrokiem się jej przyglądając. W jej oczach było tyle matczynej miłości. Jednak pomimo wszystko wiedział, że dobrze wybrał. Dość kłamstw. Dość życia w ułudzie. Nadszedł czas prawdy. Wzniósł toast za nowożeńców. Przechylił do ust kielich.
Zbliżał się wieczór, gdy poczuła znużenie. To był pełen wrażeń ciężki dzień. Oczy same się jej zamykały, gdy żegnali ostatnich gości.
- Jestem zmęczona - odezwała się Gillian głośno ziewając.
- To był ciężki dzień - powiedziała Ketherine spoglądając w kierunku drzwi. Dałaby przysiąc, że spostrzegła tam kogoś znajomego. Co on by tu robił? Czy to na pewno on? Wytężyła wzrok. Tak, to był on. Zmierzał właśnie w ich kierunu. Twarz Katherine rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Kevin!
- Kevin? - Erin gwałtownie pobladła. Musiała się opanować. Oddychała spokojnie. Przyjechał bo zgodził się na twój plan. Nie wyda cię. Wszystko będzie dobrze - przekonywała samą siebie.
Gillian usłyszawszy to imię odwróciła się do przybyłego mężczyzny. Krew odpłynęła z jej twarzy, gdy na niego spojrzała. Nie wierzyła w to co widzi. Nie docierało do niej, że go odnalazła. A raczej to on odnalazł ją. wyglądał tak samo jak go zapamietała. Nic się nie zmienił, jedynie jego włosy były przyprószone siwizną, na twarzy zauważyła też kilka zmarszczek.
- To niemożeliwe... To ty...
- Witaj Gillian - powiedział uśmiechając się do niej.
Brodick i Ramsay pytającym wzrokiem spoglądali na nieznajomego.
- Wy się znacie? - Katherine wyczekująco wpatrywała się w mężczyznę. Swój zdziwiony wzrok przenosiła raz na niego, a raz na Gillian.
- Tak - odpowiedziała kobieta pobladłymi wargami.
- Chciałem z tobą porozmawiać Gillian. Wiem gdzie jest twoja siostra... Wiem kim teraz jest.
Erin podeszła bliżej. Z nadzieją w oczach patrzyła na Kevina.
- Erin wybacz, ale nie mogę kłamać - powiedział.
- Co masz na...?
- Co z tym wspólnego ma moja matka? - wtrąciła się Katherine.
- Bardzo dużo, moja droga. Bardzo dużo...
- Gdzie jest moja siostra?! - Gillian niemalże wrzasnęła - Zaprowadz mnie do niej, proszę - powiedziała już łagodniej.
- To będzie raczej niemożliwe - uśmiechnął się.
- Dlaczego?
- Twoja siotra jest tutaj. Kate stoi tu z wami - wyrzucił to wreszcie z siebie.
- O czym ty mówisz, Kevinie? - usłyszał pytanie Katherine.
- To ciebie szukają - zwrócił się do dziewczyny - To ty jeteś Kate.
Gillian poczuła jak sala wiruje jej przed oczami. Jej siostra była tak blisko. Tak blisko, a ona tego nie zauważyła. Nie podejrzewała, że jest na wyciągnięcie ręki... Bezradnie spojrzała na pobladłą twarz przyjaciółki... a raczej siostry. Łzy wzruszenia odebrały jej głos.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Telenowele Strona Główna -> Nasze zakończone telenowele i seriale Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 7 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin